Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Paradoks House'a - Hameronkowa Saga [NZ, 51]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13422
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:09, 10 Mar 2009    Temat postu:

Tak...
House jakim go widzę w końcówce ostatniego sezonu.
Właściwa kobieta, wspólnie zbudowany dom, najgłębszy szczery związek.

Faceta, marzenie.
House jako ucieleśnienie marzenia.

Tylko dzięki tak myślącej, czującej i reagującej kobiecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:19, 10 Mar 2009    Temat postu:

No i sama widzisz eigle, że pora chyba kończyć.....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13422
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:22, 10 Mar 2009    Temat postu:

Coś się kończy, coś się zaczyna.

Napiszesz kolejny.

Paradoks mam wydrukowany. Hahahaha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:28, 10 Mar 2009    Temat postu:

Kropeczko... no co można powiedzieć?? To jest tak śliczne, że śliczne to juz niedomówienie...

eigle w ostatnim pytaniu chodziło o to, że gdybyś tego tak ładnie nie ujęła to musiałbym sie męczyć a i tak nie określiłabym tego tak trafnie po prostu czytasz w Hameronkowych myślach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13422
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:07, 10 Mar 2009    Temat postu:

BuTtEr,
schlebiasz mi.

*czuje się schlebiona, czyli spieczywiona*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:14, 10 Mar 2009    Temat postu:

Hameronkowa intuicja

A ja mam doła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:15, 10 Mar 2009    Temat postu:

Kropeczko, wyśmienite!
Ja już powoli godzę się z zakończeniem fika...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:18, 10 Mar 2009    Temat postu:

a ja właśnie myślę nad ciągnięciem i rozbudową...
Miesza mi się w głowie od tego wszystkiego i mam doła z tego powodu.

Jestem *gópia*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:25, 10 Mar 2009    Temat postu:

Nie... kropeczko napisz kolejną cześć to ci sie w główce poukłada mu poczytamy wszyscy będą zadowoleni

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
addictions
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:54, 10 Mar 2009    Temat postu:

Jakie magiczne święta Ja juz wyczerpałam wszystkie przymiotniki, którymi można byłoby opisać Twój fick. Powtórzę któryś z nich: Wspaniała część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:33, 12 Mar 2009    Temat postu:

Poznajcie Allison w tym niełatwym dla niej czasie

31. Twierdza

Wraz z opadającymi ramionami przy kuchennym zlewie, coś w niej pękło. Miała wrażenie, jakby nagle odpłynęła w daleką przestrzeń, a wszystko co miała pod ręką skurczyło się do jakiejś mikroskopijnej formy.

Myślała, że jest czytelna dla Grega, że jej zachowania są proste i nieskomplikowane, tymczasem okazało się, że wcale jej nie znał. Brał ją z tym co było mu wygodne, a dostawał wszystko na wyciagnięcie ręki.

Poddała się. Poczuła się strasznie zmęczona byciem zawsze ponad rozmaitymi wyskokami Grega, a ostatnie wydarzenie z tabletkami nadszarpnęły jej całą strukturę i dały nieźle w kość. Co prawda odetchnęła pełną piersią, gdy emocjonalny horror okazał się poza nimi, a Greg wrócił do domu. Powiedział jej potem, że ich syn przypomniał mu epizod z jego dzieciństwa i niechcący z skonfrontował go z własnym koszmarem. Widziała jego oczy, gdy wyjaśniał całą sprawę – był szczery, prawdziwy i tak cudownie otwarty na to wszystko się między nimi tego dnia wydarzyło. Szalenie zaskoczył ją myślą o drugim dziecku, zwłaszcza, że wiedziała, że nie robi tego dla siebie, że myśli o nich wszystkich. Patrzyła na największą zagadkę swojego życia i nie mogła jej odgadnąć, choć on był przed nią tak otwarty i prawdziwy…

Potem dużo rzeczy się zmieniło. Uderzyło bezpośrednio w nią. Zdanie zarzucające jej zazdrość uczyniło w niej olbrzymią rysę, która sprawiła, że pękła tama bardzo trudnych uczuć trzymanych do tej pory w ryzach.

Wiedziała, że oddala się i wycofuje tak jak kiedyś, nie próbując walczyć o nic, co do tej pory uważała za cenne, dobre i piękne.

Rozlał się w niej smutek, który wyssał z niej wszystkie siły. Opadła na samo dno duszy i wiedziała, że jeśli nikt o nią nie zawalczy – sama nie znajdzie w sobie motywacji do niczego oprócz pracy.

Dlatego mimo wszystko wciąż się stara. Robi te same, zwykłe czynności tak jak do tej pory, nie zaniedbuje niczego, rozmawia, planuje, pracuje więcej niż normalnie, tak samo dba o mężczyzn jej życia, godzi się na pomysły Grega, próbuje wiązać nadszarpnięte relacje z synem. Ale wie, że jest daleko i czuje się jak robot wykonujący swoją pracę.

Wie, że Greg przygląda się jej i próbuje na swój sposób zrozumieć sytuację. Często łapie na sobie jego badawcze spojrzenia.
Tak naprawdę nie ma siły z nim o tym wszystkim rozmawiać. Szczególnie o powodach smutku, który się w niej rozlał. Zdaje sobie sprawę z tego, że będzie musiała wejść w obszary tak bolesne, że nie jest w stanie do pewnych rzeczy wracać pamięcią i ich wypowiadać.
Nie ma sił się tłumaczyć. Gdzieś w środku niej zapodziały się słowa, którymi można by to wszystko objąć i wypowiedzieć... Zresztą… czy on zrozumie świat jej skomplikowanych uczuć skoro ma ciągle problem ze swoimi?

Dlatego rozumie Grega, który milczy na temat swojego koszmaru i od czasu do czasu zamyka się w sobie, wyciąga z garażu motor i pruje przed siebie, w sobie tylko znane miejsca, mijając przestrzenie. Po każdym powrocie mówi, że przewietrzył głowę, a ona nie ma już sił zastanawiać się, czy po którejś z takich wypraw nie spakuje walizki i nie odejdzie.

Tak wiele rzeczy wisi na włosku. Tak wiele spraw między nimi spowija milczenie, tak mało ma sił, żeby wciąż być spoiwem dwóch koszmarów rozciągniętych na dnach dwóch serc.

Próbuje dojść do ładu sama z sobą i daje sobie dużo czasu. Nie jest pewna czy Greg wytrzyma ten czas. Nigdy nie przeżywali takiej sytuacji i tak naprawdę nie wie jak na nią zareaguje.


Kiedy odkryła te róże... myślała, że emocjonalny sufit zawalił się jej na głowę. Zaskoczył ją. Konkretny gest jego wyciągniętych rąk i próby poznania i zrozumienia jej samej. Musiał zadzwonić do Kathy i Josepha, bo przecież nikt... Boże, a jak bardzo zaskoczył ją potem. W jego dotyku czuła olbrzymi ładunek tęsknoty i miłości. Cały czas walczyła z sobą, bo w niechceniu jakichkolwiek zbliżeń czy czułości, odkrywała w jego szalenie delikatnych gestach swoje pragnienia. Rozumiał jej dotyk, jej nastrój, obnażał jej własne pragnienia, uszanował każdy gest i każde mimowolnie wypowiedziane ‘nie’. Toczyła z nim walkę do momentu, kiedy wziął ja na ręce. Wiedziała, że dla niego to szczyt fizycznej i emocjonalnej góry. Zawsze kochała jego długaśne ramiona. Zawsze czuła się w nich bezpiecznie i dobrze. Zatopiła się w nich i kiedy on był gotów dla niej zrezygnować z subtelnej gry wstępnej - przytrzymała go w swoich ramionach. Czułość jaką jej podarował tamtej nocy przerosła jej wszelkie oczekiwania. Właśnie takiego go pragnęła. Wsłuchującego się w nią i odkrywającego jej tęsknoty i pragnienia. Rozumiejącego jej dotyk i szalenie czułego. Jej babski świat uczuć otrzymał kolejne skarby kopalni jego duszy. Nie miała sił patrzeć mu w oczy, bo miał w nich tak dużo czegoś...

Potem jego bliski oddech, kiedy odwróciła się plecami... Wiedziała, że jeśli tylko zdołałaby się odwrócić, znów wpadłaby w te jego długaśne ramiona...

Ale to nie był jeszcze czas jej powrotu. Za dużo działo się w niej samej, żeby wpaść w jego ramiona. Toczyła boje sama z sobą i na nowo się określała.

Potem wciąż ją zaskakiwał tak drobnymi gestami, które normalnie pewnie przeszłyby gdzieś obok, ale w jego wykonaniu stawały się świadectwem jego walki o nią. Widziała to. Widziała, że on jest z nią i na swój sposób mówiła mu, że jest z nim. Specyficzne porozumienie bez słów, takie proste jak codziennie podawana kawa, którą od tamtej pamiętnej nocy, od czasu do czasu zaczął przynosić jej rano do łóżka.

Dostała motor. Zawsze chciała pojechać z nim w jego przestrzenie i towarzyszyć mu w jego zmaganiach. Nigdy jej na to nie pozwolił. Teraz wiedziała, że wiele się zmieniło, skoro zaznaczył, że chce ją wziąć w ‘jego’ miejsca. Musiał to zauważyć jak bardzo zabiło jej serce na widok głupiej kurtki motocyklowej.

Już wie, że on o nią walczy tak jak umie, ale nie może oprzeć się wrażeniu, że wszystko pryśnie jak bańka mydlana jak tylko Greg otrzyma rozwiązanie swojej zagadki.

xxx

Świąteczne przedpołudnie zapachniało ciastem i kawą, które przygotowała dla nich.

- Allie... – słyszy i widzi jak przebiera w palcach breloczek, świąteczny prezent od niej – muszę ci coś powiedzieć.
Jest lekko zmieszany i niepewny. Nerwowo pociera czoło. Ten jego gest zna na pamięć i wie, że zbiera się w sobie, żeby powiedzieć jej coś ważnego. Spina się, bo nie wie czego się spodziewać. Podchodzi do niej i siada przy stole w kuchni.
Stawia dzbanek z kawą i kubki i siada obok niego.
- Pojutrze... – zaczyna niepewnie patrząc w jej oczy. Szalony błękit jego oczu zwiastuje coś ważnego.
- Pojutrze? – pyta przypatrując się jego twarzy i rękom okręcającym breloczek wśród palców.
Nabiera w płuca wielki haust powietrza.
- Rozpoczynam serię badań. Zmieniam leki i podejmuję rehabilitację. Pojutrze muszę stawić się na dwa dni w klinice.
Cisza, która nastała po tym wyznaniu sprawia, że oboje słyszą łopoty własnych serc.
- Czy... – odkłada breloczek i bierze w dłonie kubek z kawą, który przed nim postawiła – Czy pojechałabyś tam ze mną?
Solidny łyk kawy zdecydowanie pomaga uporać się z nagłym zdenerwowaniem. Nie jest w stanie ukryć zaskoczenia. Nie jest w stanie nic odpowiedzieć. Nie jest w stanie poruszyć się i oddychać. Patrzy na niego i widzi jego spięcie. Powinna coś powiedzieć, zareagować...

- Greg... – zaczyna niepewnie – ale...
- Teraz już nie chodzi tylko o mnie – mówi, bo wie, że o to pyta. – To już nie tylko moje życie. Tkwimy w nim razem. A ja chciałbym... chciałbym jeszcze kiedyś... – przerywa. – Wiesz, że nie jestem w tym dobry. W takiej gadce o tym wszystkim i w ogóle. Po prostu bardzo chciałbym żebyś tam ze mną była.
Ma ten swój wzrok ślizgający się po jej twarzy, balansujący na pograniczu niepewności i nadziei.
Wyciąga ręce i ogarnia jego dłonie.
- Dobrze – odpowiada tak po prostu.
W ciszy, która się zrodziła pomiędzy nimi opada jego zdenerwowanie i jej zdumienie.
- Którą klinikę wybrałeś? – pyta.
- Nieopodal. Dwie godziny drogi stąd.
- Matthew?
Przytakuje.

Był najlepszym anestezjologiem w ich szpitalu. Jednym z nielicznych, z którym House współpracował bez zbędnej dozy sarkazmu. Zawsze rzeczowo i konkretnie. Kilka lat temu odszedł i stworzył klinikę leczenia chorych z przewlekłymi bólami. Stosował nowoczesne terapie i metody i kiedy ostatnio odwiedzał ich szpital proponując współpracę – zostawił mu na biurku wizytówkę, którą House wrzucił w przepaść szuflady, do której rzadko zaglądał.

Kolejny wielki fragment życia, do którego ją wpuścił. Znała jego ból. Towarzyszyła mu w tym na co dzień. Godziła się z połykanymi tabletkami i specjalnie dla niego przeszła kiedyś kurs masażu. Tylko tyle mogła dla niego zrobić, bo tylko tyle od niej chciał.

Siedziała obok i widziała jak trudne było to dla niego. Jak wiele kosztowało wprowadzenie jej w ten fragment jego świata, niedostępny nawet dla innych lekarzy i pilnie strzeżony przez Grega.

Cień szalonego spokoju przemknął przez jej oczy. Dostaje zapewnienie, że nie chodzi o rozwiązanie jej zagadki. Chodzi o nich wszystkich. Są częścią siebie nawzajem. Zależy mu.

xxx

Znów ten ból głowy. Powracał jak bumerang od kilku dni. W ekstremie był tak wielki, że lądowała w łazience wymiotując. Migrena była czymś nieznanym do tej pory, dlatego szalenie dziwiły ją te bóle. Powinna pójść do Foremana i poprosić o zrobienie rezonansu, ale zanim pójdzie zawracać mu głowę, musi zrobić podstawowe badania krwi.

Osłupiała, kiedy drukarka wrzuciła z siebie kartkę z wynikami. Chyba nie tego się spodziewała. Nie, na pewno nie tego. Nagle z jej serca wydobywa się kolejna lawina. Wszystko przestawia się do góry nogami, a ona chce zwykłego spokoju. Idzie do Grega, który wpatruje się w swoją tablice po brzegi zapisaną rozmaitymi wyrazami. Stoi za szybą jego szklanych drzwi i przygląda się jego skupionemu profilowi. Nie, nie będzie mu przerywać. Potem z nim porozmawia. Nagle on odwraca głowę i patrzy na nią. Cień uśmiechu przebiega po jej twarzy…

Od momentu powrotu z kliniki ich życie – skupia się wokół szalenie przyziemnych spraw. Oboje powrócili w wir ich zawodowych spraw, ale trzy razy w tygodniu Greg zostawał na dłużej pracując z rehabilitantem. Zmiana leków nie była najłatwiejsza. Cierpiał. Organizm przyzwyczajony do dużych dawek vicodinu strajkował. Potrzebny był lekki detoks, ale zniosła to dzielnie, bo wiedziała, że to już nie tylko jego sprawa, ale ich sprawa, a House zaczął dostawać od niej więcej drobnych znaków obecności.

Stała za szklanymi drzwiami jego diagnostyki. Złapał jej badawcze spojrzenie, w którym przemykały drobne iskry.

Patrzył w jej oczy i wiedział, że wraca do nich. Powoli, ale wraca.

-------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Czw 17:34, 12 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:49, 12 Mar 2009    Temat postu:

następna fantastyczna częśc
czekam na c.d.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13422
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:49, 12 Mar 2009    Temat postu:

Dobrze człowiekowi się robi na duszy, jak czyta taką opowieść o Housie.

I można wtedy spokojnie pomarzyć, zapragnąć, mieć nadzieję...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:54, 12 Mar 2009    Temat postu:

Dobrze się robi, oj dobrze

Gdyby było więcej kropek
nie smuciłybyśmy się z powodu
serialowych szopek.

O.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:30, 12 Mar 2009    Temat postu:

piękne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dolores
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:12, 12 Mar 2009    Temat postu:

cudnie czy to badanie pokazalo jej ze jest w ciazy? ;>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:41, 12 Mar 2009    Temat postu:

Dark Angel napisał:

Gdyby było więcej kropek
nie smuciłybyśmy się z powodu
serialowych szopek.

O.



DA - jesteś niemożliwa. Zaplułam monitor


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:52, 12 Mar 2009    Temat postu:

Kropko znowu sie wzruszyłam, miło było poczytać o tym wszystkim ze strony Alli.

DA powaliłaś mnie swoim rymem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:35, 13 Mar 2009    Temat postu:

Jacie sole
Jedziesz z tymi częściami, że nie wyrabiam na zakrętach
Ale to dobrze, bardzo dobrze!!
Jestem (jak zawsze) pod zachwytem
Czekam na dalsze części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:42, 13 Mar 2009    Temat postu:

Ja jednak jestem ślepa kura I nie zauważyłam.
*rozpływa się z błogości* I chce wiecej !

DA... znowu mam zapluty monitor


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:30, 13 Mar 2009    Temat postu:

House poddał się leczeniu i będzie wszystko dobrze, musi być !
cudowna część, czekam na następną


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:48, 14 Mar 2009    Temat postu:




32: Fortel

To co zrobił jej Greg uznała za najdziwniejszą rzecz jaka jej się przytrafiła od kiedy byli razem. Nie wiedziała dlaczego właśnie tak. Nie było przyczyny, dla której właśnie tak miał się zachować wciągając w to ich syna i sprawiając, że życie w szpitalu na długo potem koncentrowało się wokół nich komentując i posyłając o dziwo - pogodne, wręcz radosne uśmiechy w ich stronę.

Właściwie wszystko powoli się stabilizowało, ale ona wciąż była gdzieś z boku nich. Dlaczego? Czego chciała jeszcze? Dawał jej ogrom sygnałów, że to wszystko jest szczerym znakiem jego obecności przy niej, przy ich synu. Więc?

Serce zabiło jej jak szalone, gdy ich zobaczyła z daleka.
Greg i jego miniaturka szli korytarzem wymachując bukietami kwiatów: jej mąż dużym, a syn odpowiednio mniejszym. Obaj mieli takie same, czerwone t-shirty z takim samym designem i napisami, których nie mogła odczytać z daleka, grantowe jeansy, czerwone trampki, coolerskie okulary na nosach i tak samo uformowane fryzury na głowach. Obaj, z bukietami kwiatów w rękach, wyglądali jak cudowna, kolorowa wiosna, która zaskoczyła wszystkich na początku lutego. Zważywszy na to, że rzeczywiście był początek lutego – trampki i czerwone t-shirty nie pasowały do zimowo ubranych ludzi, których mijali na korytarzu wzbudzając powszechny uśmiech i sympatię.

Zrobiła coś dziwnego: odwróciła się i żwawym krokiem ruszyła w stronę swojego gabinetu. Uciekała przed nimi? Tak. Zdecydowanie – TO co w tej chwili zrobiła - było ucieczką.

- I tak cię złapiemy! – krzyczał za nią wzbudzając śmiech pielęgniarek - nie uciekniesz nam!

Uciekła do swojej immunologii mijając po drodze zdezorientowanego Wilsona. Miała oczy pełne łez. Chciał pobiec za nią, ale zrozumiał całe zamieszanie, gdy zobaczył jak zza rogu wyłania się House z synem. Wilsonowe zdumienie powinno zostać sfotografowane i umieszczone na centralnej ścianie w salonie domu państwa House jako świadectwo wydarzeń, które na długo wryły im się w pamięć. Niemniej jednak Wilson przypatrując się całej sytuacji wiedział, że stało się coś ważnego, a on powinien się o tym jak najszybciej dowiedzieć.

Znaleźli ją w jej gabinecie z trudem powstrzymującą potok łez.
- Mówiłem, że cię w końcu złapiemy? – powiedział House i pochylił się szepcząc coś na ucho synowi. Przez chwilę trwała przepychanka, a ona w tym czasie zdołała dostrzec, że design na ich koszulkach, to artystyczny rysunek jej twarzy.
- Mamuś – mówi mały Greg, który z poważną miną stanął przed nią – przyniosłem ci kwiatki, żebyś już nie była smutna! Nie będę już marudził. – mówi nagle.
Patrzy na jego białe litery z koszulki, które opatrzone wielkim wykrzyknikiem głoszą: ‘to jest moja mama’ i z wielką trudnością hamuje łzy. Jednak kiedy przytula syna pierwsze z nich pojawiają się na jej twarzy.
Greg wie, że tłucze się sama ze sobą. Ostatnia szansa na zburzenie jej ostatniego bastionu.
- Skoro jemu się udało, to może i ja będę miał szansę – usłyszała gdzieś nad swoją głową. Takie same, białe litery głoszące wszem i wobec ‘to jest moja żona’ rozbroiły ją. Próbował przygarnąć ją do siebie. Opierała się. Nie, nie może się poddać tak ławo. Zawsze tak łatwo mu przebaczała, za szybko. Teraz ściskało się jej gardło, nie może wykrztusić z siebie słowa i nie chce tak łatwo dać za wygraną.
- Allie… proszę… - Usłyszała jego szept. Jego ręce wciąż próbowały ogarnąć jej wymykająca się sylwetkę.
- Greg... – odpowiadała łapiąc w przelocie łzy, które zgromadziły się jej w oczach i zagroziły potopem.

Z kim ona się tak naprawdę zmaga? Z nim czy ze sobą? Nie, nie z nim. Mocuje się ze sobą. Nagle zaczyna rozumieć, że walczy sama z sobą o niego.

- Allie... nie uciekaj… - prosi. Widzi jej zmaganie z łzami i wie, że oznaczają one pęknięcie w jej wycofaniu i zwiastują powrót.
Dobrze. Już nie chce tej walki. Przecież on i Greg to całe jej życie. A teraz…
Przestaje się szamotać i poddaje się. Przylgnęła policzkiem do napisów na koszulce, pod którymi wyczuła spokojny rytm jego serca. Rozpłakała się. Tłumione łzy popłynęły ogromną siłą. Ogarnął ja ramieniem pozwalając, by wypłakała całą resztę, których nie zdołała mu pokazać podczas ostatniej, trudnej rozmowy sprzed blisko trzech miesięcy.
- Greg… - próbuje mu coś powiedzieć w potoku łez. Przygarnia ja jeszcze bardziej, puszcza oko do syna i uśmiecha się.
- Czy to znaczy, że możemy już całą trójką wrócić do domu? – pyta podtykając jej pod nos bukiet kwiatów. Ich intensywny zapach sprawił, że zakręciło się jej w głowie. Zdążyła tylko spojrzeć mu w oczy, szepnąć ‘czwórką…’ i gdyby nie jego silne ramię, które przytrzymało jej osuwające się ciało, upadłaby jak kłoda.

Cucąc ją tego popołudnia na podłodze jej gabinetu był nadzwyczaj spokojny, choć Allie leżąca na podłodze nie wróżyła nic dobrego. Musi się dobrać się do jej krwi, którą zostawiła w laboratorium, albo pobrać kolejną próbkę, zrobić jeszcze raz badania i zaaplikować potrzebne medykamenty. Najwyżej znów zapakuje kroplówkę w plecak i zaaplikuje jej dawkę potrzebnych witamin.

- Greg – powiedział do przestraszonego synka, któremu bliżej było do płaczu niż do śmiechu – wszystko dobrze. Mama tylko zemdlała. Od dziś opiekujemy się mamą na spółkę, bo jest najważniejsza na świecie. Zgoda?
- Nie umrze? – zapytał malec, którego usta niebezpiecznie wykrzywiały się w podkówkę, a oczy zwiastowały katastrofę łez.
- Nie – roześmiał się Greg – przeciwnie. Przybędzie nas. Będziesz miał brata alb siostrę. Ale niech to zostanie naszą tajemnicą, dopóki mama nie będzie sama chciała o tym wszystkim powiedzieć. Nikomu ani słowa. Nikomu! Sztama?
Wyciągnął rękę, a jego syn z całej siły przybił piątkę.

Pomógł jej wstać kiedy doszła do siebie. Błyszczące niedawnymi łzami oczy nabierają blasku. Greg uśmiecha się pod nosem, kiedy znów – tak jak poprzednim razem – lądują w laboratorium. Podwija mankiet koszuli i podaje mu rękę, a Greg tak jak ostatnio, pobiera jej krew i rozpoczyna badanie. Uśmiecha się, bo widzi powtarzający się schemat: wskaźniki, które poszły w dół, lekka anemia i wyraźny znak ciąży. Potem tylko sobie znanym cudem zdobywa kroplówkę i sam zakłada kartę ciąży.
- Poprowadzę cię. – mówi cicho. – Choć Cuddy nie będzie zadowolona.
- Dobrze. – słyszy jej odpowiedź.
Tak, bardzo chce, żeby on od początku do końca uczestniczył w budzącym się życiu. Żeby nie kazał jej zmagać się z tym samej jak ostatnio. To dla niej szalenie ważne.
– Jeśli wpiszesz Carlsona jako konsultanta nie powie nic. – dopowiada.
Lekko pochyla się w jego stronę. Tak pragnie żeby on ją przytulił, ale Junior jest znudzony przedłużającym się pobytem w laboratorium i głośno daje znać o sobie. Patrzy jak Greg podsadza go pod mikroskop:
- Zajrzyj tu. - Mówi. - Zobacz co się tam dzieje.
- Ojej! – słyszy chłopięcy głosik – Jakie fajne! Co to są te kropeczki? A te ciemne plamki jak się nazywają?
- To komórki… - nie zdążyła dokończyć, bo nagle czuje obejmujące ją ramiona i jego usta na swoich.
Oszałamia ją jego siła i zapach jaki roznosi. Oddaje pocałunek. Tęskni za nim od tak dawna, ale czy sama nie skazała go na wygnanie? Już nie chce uciekać, nie chce dystansu. Ufnie wtula się w jego ramiona.
- Wróć... – Słyszy wyszeptaną prośbę, która trafia wprost w jej serce.
Znów oczy robią się mokre od napływających łez. Nie zdołała ich jeszcze wypłakać w swoim gabinecie.
- Mamuś… czy tu widać mojego braciszka? – pyta nagle Junior patrząc na nich tymi swoimi niewinnymi, niebieskimi oczyma.
Allison wpada w zakłopotanie, a Greg tłumiąc śmiech odpowiada poważnie:
- Nie. Nie widać twojego braciszka. Tu tylko widać, że mamie urośnie brzuch, a w sierpniu urodzi się dziecko.
- A skąd się ono się tam wzięło? To dziecko? – pyta dalej malec, a Allison dziękuje w duchu, że znów zagląda w szkła mikroskopu, bo nagle gubi przy tym pytaniu swoją całą wiedzę medyczną, a staje się kobietą, która ma wyjaśnić sześciolatkowi jak powstają dzieci.
- Przeze mnie. – Przychodzi jej z pomocą Greg. – My faceci mamy w sobie coś, co pozwala kobietom mieć dzieci. Pamiętasz jak tłumaczyłem ci kiedyś, dlaczego trzeba pukać jak wchodzisz do naszej sypialni?
Junior kiwający poważnie głową, doprowadza ich oboje do szczerego śmiechu.
Po raz pierwszy od bardzo dawna.

Rzadko wychodzili razem ze szpitala. W windzie tym razem on mocuje się sam ze sobą. Zaczepia jej dłoń, aż w końcu zdecydowanym ruchem splata jej palce ze swoimi. Odwróciła głowę i utkwiła w nim swój zdziwiony wzrok. Udawał obojętność, ale jego wzruszony głos nie kłamał:
- No co? Ja tylko gwarantuję ci przedsmak kolejnych rewelacji na nasz temat. Ty wiesz co się będzie działo jak wszyscy nas tak zobaczą? Spekulacjom nie będzie końca! Trzeba dozować im te przyjemności. Niech mają o czym plotkować. Później dostaną kolejny bonus. Nie mogę się doczekać ich reakcji!

Miał rację. Personel szpital rzadko widział ich razem. Nie afiszowali się. Ich godziny pracy mijały się ze sobą. Teraz szli za rękę mijając zaciekawione spojrzenia personelu, pielęgniarek z recepcji i samej Cuddy.
Byli niestandardową parą. Powinna to wiedzieć, ale mimo lat, które upłynęły od chwili, w której dowiedziała się, że House i Cameron stanowią parę, wciąż nie mogła do tej myśli i widoku przywyknąć.

Nawet teraz, gdy zobaczyła radosną i pełną życia miniaturkę House’a biegnącą korytarzem.
----------------------------



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:13, 14 Mar 2009    Temat postu:

I znowu super

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:44, 14 Mar 2009    Temat postu:

Trzeba było opowiedzieć małemu Gregowi o pszczółkach, motylkach i kapuście
ALE
Na myśl, że zamierzasz skończyć tego fika, mam ochotę zgasić świecące mi w okno wiosenne słońce...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13422
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:10, 14 Mar 2009    Temat postu:

A ja się upłakałam i tyle. Dla mnie było piękne, szczere, idealne. A facet pierwsza klasa.

Końcówka jak z sennego marzenia.
Cytat:
Teraz szli za rękę mijając zaciekawione spojrzenia personelu, pielęgniarek z recepcji i samej Cuddy.
Byli niestandardową parą. Powinna to wiedzieć, ale mimo lat, które upłynęły od chwili, w której dowiedziała się, że House i Cameron stanowią parę, wciąż nie mogła do tej myśli i widoku przywyknąć.

Nawet teraz, gdy zobaczyła radosną i pełną życia miniaturkę House’a biegnącą korytarzem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 20 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin