Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Paradoks House'a - Hameronkowa Saga [NZ, 51]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:32, 29 Kwi 2009    Temat postu:

oj eigle- żebyś ty wiedziała jak bardzo moje pisarskie zacięcie opadło po ostatnich odcinkach....

Ale wątek o którym piszesz....
może się podejmę tego wyzwania?
Choć uważam, że to trudna sprawa do ogarnięcia. Jednakowoż obiecuję pomyśleć na ten temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:08, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Jak zobaczyłam wzmiankę o słabszym parcie to sobie pomyślałam: "ale się kryguje"

I miałam rację.

Tu nie ma nic słabego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:56, 29 Kwi 2009    Temat postu:

piękne, aż sama nie mogę się nadziwić

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:30, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Kropko, Ty zła kobieto!

Jak możesz tak przebiegle manipulować emocjami czytelników?

Czytając czułam się w samym środku kłótni i chciało mi się płakać, podobnie jak Cameron.
I ta część wcale nie jest gorsza. To bardzo realistyczne, gdy nie zawsze jest różowo.
C'e la vita...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez cocorito dnia Śro 20:30, 29 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:27, 30 Kwi 2009    Temat postu:

boskie !
czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:20, 30 Kwi 2009    Temat postu:

Jaka najgorsza częśc!!!
Mi się bardzo podobała
Jak zwykle


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:07, 04 Maj 2009    Temat postu:

Moi państwo!
Oto dobiegliśmy 40 partu Paradoksów. Powierzam wam radosno-romantyczny odcinek.
Pisałam go z przyjemnością myśląc o fajnych sprawach, które moga sie dziać między ludźmi takimi jak House i Cam.
Miłego czytania

Ps. Bliźniaki Wilsona nazwałam imionami moich ulubionych serialowo bohaterów
No i nie na darmo syn pyta ojca czy da mu kredyt zaufania.
Syn zaplączę się w coś.... co..... na razie tajemnica



40. Idzie wiosna!

Trzasnęły drzwi.

Do kuchni wpadł zziajany Ellis krzycząc od progu „mamooooooooo!! Szybkooooo!!”
Odwróciła się i zobaczyła podekscytowaną minę syna.
- Pali się? – Zapytała – Co się stało?
- Potrzeba jeszcze wiesz czego, bo tata się umor…! –
- Co zrobił? – pyta, bo syn jest tak zziajany, że nie dokończył zdania, bo oddech zjadł mu kocówkę wyrazu.
Odkąd Ellis nauczył się chodzić – biegał. Zastanawiali się często czy Ellis wie, co to znaczy chodzić. Był szybki i zwinny. Nie dało się go zatrzymać, ale kiedy wychodził z tatą miał układ: albo będzie słuchał taty i będzie się blisko niego trzymał, albo będą nici z następnych wypraw. Ciężko biegać za małym chłopcem, kiedy ma się uszkodzoną nogę. Greg był konsekwentny: ile razy Ellis zachowywał się niegrzecznie, natychmiast wracali do domu. Ellis nauczył się bardzo szybko, że wychodząc z tatą trzeba być po prostu posłusznym i trzymać się blisko.
Pozwalali mu natomiast na „biegowe” szaleństwa wszędzie tam, gdzie ich zdaniem było bezpiecznie.
- No się pobrudził smarem!
To zrozumiała. Uśmiechnęła się pod nosem i pomaszerowała posłusznie do schowka, gdzie leżały poskładane stare t-shirty lub podkoszulki specjalnie na takie okazje.
Trzask zamykanych drzwi sprawił, że uśmiechnęła się pod nosem. Mężczyźni…. Czasami żałowała, że nie ma córki, z którą można byłoby łazikować po sklepach i przymierzać wszystkie możliwe kiecki, rozmawiać na temat torebek i butów, wiązać warkocze i uczyć perfekcyjnego makijażu. Szybko jej przechodziło, gdy widziała jak synowie sprawiali, że Greg otwierał się i świetnie radził sobie z synami z czasem niwelując do zera dystans pomiędzy nimi. Dogadywali się. Szybko, konkretnie i po męsku załatwiali sprawy między nimi.

Każdej wiosny Greg wyciągał ich maszyny i rozpoczynało się przygotowanie do sezonu. Pełna nieśmiałego słońca sobota wydawała się idealna na takie przygotowania, zwłaszcza, że Greg pozwalał synom sobie pomagać.
Przez okno z kuchni doskonale widziała pochylone nad motocyklami sylwetki. Po raz pierwszy w tym roku Greg pozwolił Juniorowi samodzielnie wyczyścić i sprawdzić jej motocykl.

Właściwie powinni przestać mówić na Grega Junior. Dorastał. Za niecałe dwa i pół miesiąca skończy 14 lat. Przez ostatni rok bardzo urósł. Właściwie musieli wymienić mu cała garderobę. Był szalenie podobny do ojca. Szczególnie w sylwetce. Był wysoki jak na swój wiek i miał rozbudowane ramiona. Po części przez treningi pływackie, które zajmowały mu mnóstwo czasu, ale jednocześnie przynosiły wiele satysfakcji. Kiedy ojciec i syn byli obok siebie podobieństwo było uderzające. Nawet w niektórych gestach. Szczególnie, gdy byli zakłopotani. Mimowolne sięganie do czoła i pocieranie dłonią sprawiało, że zawsze chciało jej się śmiać.

Alarm w piekarniku przypomniał jej, że proces pieczenia ciasta dobiegł końca. Szarlotka z olbrzymią ilością jabłek, do której dokładała lody – to ulubione ciasto domowników. Miało być popołudniową niespodzianką i podziękowaniem za wyczyszczenie motoru.

Wróciła do kuchni i otworzyła piekarnik. Zapach ciasta wypełnił kuchnię. Uśmiechnęła się – wyglądało bardzo dobrze, ale teraz musi je schować, bo jak któryś z nich wpadnie do kuchni, to będzie po nim.
Pora myśleć o obiedzie. Najlepiej w ilościach hurtowych. Greg-sportowiec pochłania olbrzymią masę jedzenia, Ellis jak się wybiega krzyczy wniebogłosy, że ma dziurę w brzuchu, a… Greg-tata bardzo lubi tortellini w sosie śmietankowym. Tak. Zdecydowanie dziś będzie po włosku. Dużo i z najlepszymi przyprawami.



- Nie mogę docisnąć. Czy nakładka ma być włożona szorstką stroną? – pyta – Chyba coś pomieszałem…
- Szorstką – Odpowiada – tylko musisz ją nakręcić wokół osi, żeby tryb chwycił.
Kilka prób i Greg uśmiecha się do ojca.
- Chyba się udało – mówi – łożysko się dobrze wpasowało. Tak bez wysiłku.
- Świetnie. A co z łańcuchem? Naoliwiłeś już?
- Jeszcze nie – odpowiada - zaraz będę się brudził i oliwił
Ton głosu syna sprawił, że Greg uśmiechnął się pod nosem.
- A ja? A ja mogę się brudzić? – Ellisona biegał wokół nich coś przynosząc z garażu lub wynosząc.
Greg popatrzył na nieszczęśliwą minę młodszego syna i przywołał go kiwnięciem głowy.
- Pomożesz mi wyczyścić tę rurkę. Tylko ma błyszczeć.
Ellison posłusznie siada obok taty i z pasją zajmuje się czyszczeniem małej części, przez które przechodzą linki sprzęgła i gazu. Potem dostaje większe wyzwanie. Resor, w którym wymienił uszkodzoną część i pobrudził smarem. Nagle okazuje się, że małe paluszki sprawnie radzą sobie z najdrobniejszymi częściami.

Greg przygląda się spod oka młodszemu synowi i znów się uśmiecha. Siedzi w jednym miejscu już kolejne długie minuty. Bije swój rekord. Tylko przy jednej czynności jest w stanie spędzić sporo czasu w bezruchu: kiedy gra. Ellis może godzinami obserwować palce taty buszujące po klawiszach fortepianu. Greg wie, że Ellison, którego oczy i łuki brwiowe przypominają Allie, jest wrażliwy muzycznie i że kiedy siedzą obaj przy fortepianie chłopiec potrafi powtórzyć ze słuchu proste melodie.

Postanowili z Allie, że jesienią znajdą dla Ellisona nauczyciela muzyki i zobaczą jak na to zareaguje. Jeśli będzie chciał i będzie mu się to podobało – to ok. Jeśli nie – nie będą go do niczego zmuszać.

- Czy tak dobrze? – Pyta Ellison po kolejnych 10 minutach spokojnego siedzenia.
- Świetnie – mówi Greg przyglądając się skomplikowanej części, która błyszczy, ale koszulka, ręce i lewy policzek syna wyglądają jakby stoczył osobistą wojnę ze smarem. Podnosi wzrok i spotyka patrzące z nadchodzącym błyskiem psoty oczy chłopca. Przeciąga palcem po prawym policzku syna zostawiając brudny ślad.
- Teraz wygląda zdecydowanie lepiej – śmieje się i za chwilę musi nieźle trzymać pion, bo roześmiany Ellis zrywa się i wskakuje mu prosto w ręce. Mimo spontaniczności zachowania jest ostrożny i stara się, aby nie zrobić tacie krzywdy. Teraz dodatkowo brudzą się spodnie, bo Greg wyciąga usmarowane ręce i łapie roześmianego chłopca. Siedmiolatek jednak sporo waży i nie waha się użyć całej swojej siły żeby przycisnąć ojca do ziemi. Greg poddaje się i obaj lądują na podjeździe.
- Jestem królem zapasów! - Ellis krzyczy z całej siły i podnosi pięści w geście zwycięstwa.
- Spłodziłem Strusia Pędziwiatra – wzdycha Greg, bo nagle Ellis zeskakuje z niego i chwilę później znika za drzwiami domu.

- Struś Pędziwiatr? Myślałem, że to był Ellis – Greg słyszy gdzieś obok siebie głos Wilsona - No ładnie... nic nie mówicie, że rozbieracie te cuda na części i je znowu składacie.
Podaje rękę Gregowi i pomaga mu wstać.
- Znajdzie się jeszcze coś dla ciebie do czyszczenia. Ostatecznie mogę cię posmarować resztkami smaru, poczujesz jakbyś brał w tym udział. – Greg patrzy bezradnie na swoje spodnie, które wymagają otrzepania, ale wysmarowane ręce nie nadają się na trzepaczkę.
- Mogę pomóc? – James sięga po jeden ze starych t-shirtów i rozrywa go. – Patrzy na część, która pozostała mu w rękach – O! Mick Jagger. To twoja kultowa koszulka! Miałeś ja na sobie, gdy się poznaliśmy…
Greg patrzy podejrzliwie na Wilsona.
- Za dużo wtedy wypiłem żeby pamiętać takie rzeczy.
Wilson roześmiał się.
- To pamiętam świetnie. Nie pamiętam tylko jak udało mi się trafić do hotelu.
- Nie udało ci się. – Mruczy pod nosem Greg uśmiechając się szelmowsko.
- Twój syn słucha. Nadszarpniesz mi autorytetu. – Wilson puszcza oko do Grega-Juniora.
- Chętnie posłucham. – Greg wychyla się zza motocykla uśmiechając się jak przed chwilą ojciec. – Będę miał asa w kieszeni na swoje potrzeby.
- Rośnie ci konkurencja Greg. - Wilson puszcza oko do Juniora. – Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Nagle od strony ogrodu rozlega się tupot nóg i za chwilę na podjazd państwa House wbiegają Wilsonowe bliźniaki.

- Twoje jabłka lecą z drzewa – mówi Greg – Choć nie! Powiedziałbym, że szarańcza nadciąga. Brakuje tylko Ellisa.
Uśmiech Grega jest na tyle znaczący, że Wilson wzdycha i mówi konspiracyjnym szeptem:
- Nigdzie się przed nimi nie ukryję.



Załamała ręce jak zobaczyła Ellisa umazanego smarem. Wpakowała go do łazienki każąc umyć buzię i ręce.
- Mamo, mamo! – opowiadał zaaferowany myjąc jednocześnie twarz – Czyściłem rurkę od linki! I tata dał mi teleskop do czyszczenia! A potem zostałem królem zapasów!
- Teleskop… Ja wam dam teleskop… – mruczy pod nosem - Myślałam, że czyściłeś te rurki szmatką a nie ubraniem? – pyta syna.
- I tata mi umazał buzię! A potem położyłem go na łopatki! – ekscytuje się chłopiec.
- Tak… - odpowiada – a kto dopierze twoje ubranie?
- Jak to kto? Pralka! – Odpowiada to w tak poważny sposób, że doprowadza Allie do śmiechu.
Wyciera mu buzię ręcznikiem i widzi błyski radości w oczach chłopca. Mała iskierka szalejąca po domu i przyprawiająca swoimi pomysłami o zawał serca. Greg przy nim to istny aniołek. Uśmiecha się do synka i przytula do siebie. Za chwilę będzie o to coraz trudniej. Greg – to już prawie mężczyzna, a niedługo Ellis też zacznie krzyczeć, że jest już duży i będzie od niej uciekał.
- Muszę iść – mówi jej nagle – Sprawdzę czy tata nie potrzebuje mojej pomocy.
Przytrzymuje go wskazuje palcem na swój policzek.
- Oj mamo! – słyszy, ale zanim wybiega z łazienki czuje jak ogarniają ją ramiona małego chłopca, który składa na jej policzku głośne cmoknięcie.
Wzdycha. Dzieci rosną.
Wychodzi za Ellisonem na podjazd sprawdzić jak postępują prace nad motocyklami. Gdzieś ponad głowami wszystkich łapie uśmiech Grega. Odwzajemnia go. Patrząc na niego myśli, że to jedyne ramiona, które z niej nie wyrosną.


Tymczasem przed domem rozegrała się scenka, która zarówno ją jak i nadchodzącą Jane doprowadziła do śmiechu. Wilson z trzema małymi chłopcami toczył rundę zapaśniczą. W końcu jeden z bliźniaków zaczął łaskotać ojca, który padł pod ciężarem własnego śmiechu wydając z siebie nieskoordynowane dźwięki.

Jane krztusiła się ze śmiechu trzymając ręce na twarzy.
Bliźniaki – Patrick i Seely wraz z Ellisonem, kiedy już dokonali zniszczenia na Wilsonie dokumentnie przygwożdżając go do ziemi wznieśli okrzyk radości i zniknęli za domem.

Wilson dalej leży na ledwo wyrosłej trawie. Rozkłada ręce i patrzy w twarz przyjaciela, która nagle zasłoniła mu błękit nieba.
- Wszystko z tobą w porządku? Żebra całe?
– Właśnie dziękuję Bogu że nie mam trojaczków. Nie dałbym rady.
- To rusz się. Musimy to poskładać do kupy.
- Mógłbym tu zostać do końca świata. – Mówi Wilson podnosząc się z ziemi.

Potem składają do końca oba motocykle, które mają swoje lata, ale Greg za nic nie chce ich sprzedać. Wiąże je z nimi i Ally mnóstwo cudownych wspomnień.
Kiedy po wszystkim myją ręce, Greg mruga do syna.
- Wypróbujemy?
Chłopiec przytakuje i za chwilę obaj mkną ulicami miasta. Kiedy parkują w garażu widzi, że Greg sam z siebie sprząta, układa klucze na miejsce, wyrzuca śmieci. Pomaga mu zarzucić brezent, a kiedy zamykają od wewnątrz garaż słyszy ciche, wręcz nieśmiałe pytanie.
- Tato… nauczysz mnie kiedyś prowadzić? - Zawsze tak pyta jeśli odpowiedź ma dotyczyć jego. Z lekkim dystansem, mimochodem, nie patrząc w oczy, jakby nie chciał zwrócić na siebie większej uwagi i się czegoś obawiał.
- Nauczę – odpowiada i kładzie rękę na jego ramieniu. – Masz czas jutro?
Uśmiech jak oddech ulgi pojawia się na twarzy syna.
- Skąd znasz się tak dobrze na motorach? – kolejne pytanie jest już zdecydowanie śmielsze. Patrzy w synowskie oczy i przypomina sobie pierwszą na tyle straszną kłótnię z ojcem o motocykl, że przez dwie noce musiał potem nocować w garażu, bo ojciec nie chciał go wpuścić do domu.
- Jak miałem tyle lat co ty, sam sobie na niego zarobiłem i złożyłem z rozmaitych części. Miał chyba ze dwadzieścia lat i był najlepszym prezentem urodzinowym.
- Tata ci nie pomógł, prawda? – pyta.
- Nie. - Odpowiada szczerze. Machinalnie podnosi rękę do czoła i zaczyna je pocierać w znajomy sposób.
- Tatuś… - mówi nagle Junior jakoś tak miękko i cicho. Jak za starych, dobrych dziecięcych lat – Dziękuję, że mnie nigdy nie zawiodłeś.
Zakłopotanie przeradza się w zdumienie. Chce coś powiedzieć czy zareagować, ale nagle zabrakło mu słów.
- I że mogę zawsze na ciebie liczyć… - przerywa - I że nigdy mnie nie okłamałeś.
- Greg… - pyta i widząc oraz czując inne niż zwykle zachowanie syna otacza go ramieniem. – Stało się coś?
Milczy.
- Nie. Może… – decyduje się w końcu na odpowiedź. Odsuwa się chcąc odejść.
- Greg? – przytrzymuje syna za ramię.
- Jeśli cokolwiek… kiedyś… - chrząka – czy byłbyś gotów postawić na mnie wszystko? Zaryzykować? Uwierzyć mi?
- Greg… co się dzieje? - Nadal trzyma go gdzieś w pobliżu łokcia nie pozwalając odejść.
- Tylko pytam. – bierze ogromy oddech i podnosi oczy wpatrując się w twarz ojca. – Pytam o to czy… udzielisz mi kredytu zaufania na przyszłość… Jeśli wydarzy się cokolwiek.. gdyby ci się wydawało, że cię zawodzę…
Ojciec mierzy syna przenikliwym wzrokiem szukając czegokolwiek, co pozwoliłoby mu zrozumieć takie pytania i takie zachowanie.
Nie boi się tego wzroku pozwalając się testować ojcu. Odpowiada spokojnym i pewnym spojrzeniem. Nagle otwierają się drzwi i pojawia się w nich Allie.
- Tu jesteście. Obiad za pół godziny. Greg – podchodzi do syna i podaje mu grubą teczkę - mógłbyś zanieść to Jamesowi. To wyniki badań o które prosił.



Wieczorem tuż przed pójściem spać zagląda do syna. Zastaje go leżącego na ziemi w słuchawkach na uszach. Długi kabel sięga sprzętu audio, który kupił sobie sam za pierwsze honorarium jakie otrzymał zdobywając I miejsce w zawodach międzyokręgowych. Muzyka to jego pasja. Czasami podkrada ojcowską gitarę i uczy się na niej brzdąkać. Wychodzi mu całkiem nieźle, ale pływanie zajmuje mu tyle czasu, że na naukę gry na gitarze nie ma już czasu. Ma zamknięte oczy i podłożone pod głowę ręce. Z boku leży samotnie porzucona książka, a obok podręcznik do nauki języka francuskiego. Przypomina mu jego samego, tylko nie zniszczonego w środku.
Podchodzi bliżej i siada obok syna na podłodze stukając go w nogę.
- Pytałeś o kredyt zaufania. Masz go. Bez odsetek. – Mówi bez ogródek.
Wzrok syna prawie doprowadza go do wzruszenia, ale szybko otrząsa się z niego skupiając zainteresowanie obu na muzyce, która słucha Greg.
- Popsujesz sobie uszy – mówi odbierając synowi słuchawki i nakładając sobie na uszy. – No chyba, że warto… Hmm…. – mruczy zamykając oczy i poddając się rytmowi - Zdecydowanie warto popsuć sobie uszy… Co to jest?
- Różności. Wiem, że spodobałby ci się taka składanka więc przygotowałem ci kilka nowości do IPoda.
- Mam go przynieść?
- Nie – odpowiada – leży już u mnie na biurku i ma nowy, muzyczny środek. Nie będziesz się nudził w następnym tygodniu w pracy.
- Taaa…. – odpowiada ojciec. – Wpadnij kiedyś do kliniki. Tam się nie można nudzić. Można co najwyżej stracić wiarę w ludzką inteligencję. Dobranoc. – mówi oddając słuchawki synowi, podnosząc się i zabierając z biurka IPoda. – Będę miał przy czym zasypiać.
- Zawsze mi się wydawało, że zasypiasz przy mamie – szczerzy się w szelmowskim uśmiechu chłopak.
- Ej! – odwraca się udając zaskoczenie – Mówisz tak jakbyś coś wiedział o seksie.
- Ależ drogi ojcze – odpowiada z żartobliwym błyskiem w oku – nie wiem o czym mówisz. Myślałem natomiast, że wiesz z kim śpisz w jednym łóżku.
- Synu – podchwytuje ton Grega – niniejszym postanawiam, że powinniśmy porozmawiać o pewnych kwestiach. Wykorzystamy do tego jutrzejszą naukę jazdy na motorze. Zbiórka o 10.00. A teraz spać. – wychodząc z pokoju syna gasi światło.
- Dobranoc tato! – słyszy zza zamkniętych drzwi.


- Co cię tak ubawiło? – pyta Allie Grega, który wchodzi do sypialni w dobrym nastroju.
- Nasz syn.
Potem przestaje się uśmiechać i siada na łóżku.
- Greg…. Dorasta… - drapie się w czoło.
- To mądry i dojrzały chłopak – odpowiada.
Przytakuje patrząc na Allie.
- Zabieram go jutro rano na motor. Chciał żeby go trochę pouczyć, ale wymyśliłem coś dodatkowego. Pojadę z nim na quady. To jego jedyny w tym miesiącu wolny od zawodów weekend. Chciałbym pobyć z nim jutro i zrobić mu niespodziankę. Nie masz nic przeciwko, że zabiorę go na cały dzień?
- Nie. Zorganizujemy sobie z Ellisem czas. Może pojedziemy na gokarty? Całkiem zwariował na ich punkcie odkąd zabrałeś go tam pierwszy raz.
- Hmmm… - mruczy pod nosem Greg wsuwając się pod kołdrę – została nam jeszcze jedna kwestia…
Allie patrzy pytająco.
- Zorganizowania sobie czasu. Zarówno plan A jak i B wymaga żebyś zostawiła w końcu tę książkę i przysunęła się do mnie.
Zostawia książkę i przysuwa się do męża.
- Plan A? – pyta.
- Pytasz jakbyś nie wiedziała. – Mówi i pochyla się nad jej twarzą. Kiedy brakuje oddechu słyszy kolejne pytanie.
- A plan B?
- Właściwie niewiele różnią się od siebie. – odpowiada. – Tylko teraz twoja kolej.
----------------------------



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Śro 12:36, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciacho
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Princeton :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:27, 04 Maj 2009    Temat postu:

Cytat:
Taaa…. – odpowiada ojciec. – Wpadnij kiedyś do kliniki. Tam się nie można nudzić. Można co najwyżej stracić wiarę w ludzką inteligencję.

hEHE, BOSKIE stwierdzenie
Cytat:
- Zawsze mi się wydawało, że zasypiasz przy mamie – szczerzy się w szelmowskim uśmiechu chłopak.
- Ej! – odwraca się udając zaskoczenie – Mówisz tak jakbyś coś wiedział o seksie.
- Ależ drogi ojcze – odpowiada z żartobliwym błyskiem w oku – nie wiem o czym mówisz. Myślałem natomiast, że wiesz z kim śpisz w jednym łóżku.
- Synu – podchwytuje ton Grega – niniejszym postanawiam, że powinniśmy porozmawiać o pewnych kwestiach. Wykorzystamy do tego jutrzejszą naukę jazdy na motorze


nono, ciekawa jestem tych ich męskich rozmów

Kropko, całą część 'wchłąnęłam' w siebie. Jest przepiękna i taka perfekcyjnie dopracowana. Nie dziwię się, że ci się podoba i obyś często miała takie nastroje do pisania takich części
Wena!

Edit : JEEE, jestem pierwsza


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ciacho dnia Pon 21:28, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:05, 04 Maj 2009    Temat postu:

Świetne!
Wraz z dorastaniem chłopców mamy teraz nową jakość powieści. (już chyba taki to gatunek )
Jest teraz zupełnie inna, ale wciąż ciekawa, absorbująca czytelnika do tego stopnia, że wydaje mu się, że jest uczestnikiem zdarzeń.

Greg Junior jest strasznie podobny w zachowaniu do House'a!

Ciekawe, co jest tą jego tajemnicą...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:06, 04 Maj 2009    Temat postu:

Jak zapowiedziała, tak zrobiła.

Sympatyczne i wdzięczne.

Idealne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:43, 04 Maj 2009    Temat postu:

Na pustyni piątego sezonu Twój fik jest oazą!

Dzięki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:02, 07 Maj 2009    Temat postu:

Zgadzam się z DA.

Jak zwykle brak słów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:21, 09 Maj 2009    Temat postu:

ja się zgadzam z koleżankami powyżej i czekam na następną część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:37, 09 Maj 2009    Temat postu:

No i sie porobiło...



41. Trzy tabletki



Coś próbuje ją dogonić… Ucieka, ale ten ktoś jest coraz bliżej. Boi się odwrócić, bo czuje czyjś oddech za plecami. Wręcz namacalnie wyczuwa dłoń, która łapie ją za ramię… Chce biec dalej, ale nie może…


Otwiera oczy i łapie duży łyk powietrza. Nieprzytomnie wyciąga rękę, by zapalić lampkę. Stoi przed nią Ellis. Jest przestraszony. Nerwowo ściska brzegi koszulki i coś mówi. Dziwne. Nie rozumie kompletnie o co chodzi jej dziecku.
- Mamo… Tam… Greg… Wyrzucili go… On…
Siada na łóżku i próbuje ogarnąć całą świadomością jaką posiada, słowa wypowiadane przez syna.
- Kogo wyrzucili? - słyszy obok siebie przytomny głos Grega.
Rozpłakał się.
- Greg… Tam leży… Pod drzwiami – szlocha - On… nie rusza się…
Serce podchodzi do gardła. I choć biegnie ile sił w nogach przestrzeń nieoczekiwanie wydłuża się i wydaje się jej, że biegnie zbyt długo. Dobiega pierwsza i otwiera drzwi. Na podjeździe leży coś co zostało z jej syna.

Wszystko co stało się potem rozmyło się w przerażonym krzyku, który sprawia, że za chwilę pojawia się James i Jane. Próbują szybko reagować, ale ona wie, że życie jej syna gaśnie. Zbyt długo pracowała na ER-ce, żeby tego nie zauważyć. Coś mówią do siebie. Wszystko jest takie profesjonalnie medyczne. Karetka przyjeżdża w ciągu dwóch minut od znalezienia Grega, ale nikt nie zastanawia się dlaczego tak szybko. Do szpitala jest pół godziny drogi. Kiedy zamykają się drzwi karetki, która zabiera jej dziecko sama odpływa.


10 dni wcześniej


Nie spodziewała się tego, choć nie wykluczała, że któryś z jej synów sięgnie po wspomagacze. Trawka, amfetamina, marihuana…

Trzy kolorowe tabletki, które widziała tylko raz w życiu, kiedy oglądała jakiś program w TV. Wiedziała, że to prochy dla dzieci. Uzależniające i robiące z nich potencjalnych biorców silniejszej dawki innych dragów. Przemysł się kręci. Życie się kręci. Cierpią wszyscy.

Zamarła. Tabletki musiały wypaść z kieszeni spodni Grega. Ale przecież to niemożliwe, żeby jej syn brał. Zauważyliby.
Zresztą Greg pływał wyczynowo. Miał robione rozmaitej maści badania – od wydolności aż po antydopingowe. Zawsze był czysty. Nigdy nie przejawiał jakichkolwiek oznak wzięcia czegokolwiek.

Sprzedaje? Wzdrygnęła się.

Ellison? Przecież to dla takich dzieci jak on. Ledwie odrosłych od ziemi. Wiedziała, że dealerzy nie próżnują i potrafią znaleźć się wszędzie. Ale Ellis także nie przejawiał jakichkolwiek oznak.

Zatem?


- Wiesz co to jest? – Pyta Grega.
Bierze paczuszkę z tabletkami w dłoń.
- Wiem. Tryxon*. Dragi dla dzieci. Skąd to masz?
- Któryś z naszych synów przyniósł to do domu.
Patrzy badawczo na Allie. Układają mu się puzzle dziwnego zachowania ich syna, który ostatnio przycichł i pytał o różne rzeczy.
- Greg. – Mówi.
- Greg?
Kiwa głową.
- Kilka miesięcy temu miałem z nim ciekawą wymianę zdań. Nie mówiłem ci, bo uznałem że potrzebuje ode mnie potwierdzenia, że będę mu zawsze ufał. Pytał czy… - drapie się w czoło – udzielę mu kredytu zaufania, nawet jeśli coś będzie wyglądało nie tak czy gdyby mi się wydawało, że mnie zawodzi. Poza tym pytał o różne reakcje chemiczne zachodzące w organizmie, sposób działania rozmaitych opiatów. Wypytywał mnie nawet o vicodin i moje samopoczucie.
- Dlaczego mam niejasne wrażenie, że te prochy za tym stoją? – wzdycha Allie. – Niemniej jednak musimy z nim porozmawiać.


Wykorzystują sytuację, kiedy Ellison zasypia, żeby porozmawiać z Gregiem.
Nie jest zaskoczony. Milczy.
Cisza w pokoju syna robi się nieznośna.
- Nie należą do mnie. – Mówi nagle.
- Więc skąd się wzięły w domu? – Allison próbuje zachować spokój
- Ukradłem je… - Zaczyna. – Komuś…
- Ukradłeś? – pyta zdziwiona.
- Nie chciałem, żeby ten ktoś… je wziął… - tłumaczy ważąc każde słowo.
- Więc dlaczego ich nie wyrzuciłeś? –
- Zapomniałem. – Mówi.
Greg już wie, że w tym momencie jego syn skłamał. Powiedziało mu to nerwowe zaciśnięcie dłoni i uciekający wzrok syna na wszystkie strony.
- Kłamiesz. – Mówi. – Jak mam ci ufać i dać ci kredyt zaufania?
Kiedy znów spotkały się ich oczy, jego syn ma jasne spojrzenie.
- Tak, skłamałem. W tym jednym. Ale … - zaczyna niepewnie. Jak zawsze, gdy ma do powiedzenia coś ważnego. - Nie mogę wam powiedzieć. Wiem, że wygląda to jak wygląda, ale… nie mogę…

Smutek. I żal.
Te dwie emocje odbijają się na twarzy Allie, gdy słyszy słowa syna. Taką samą twarz ma ich syn.
- Proszę o dwa tygodnie. Obiecuję, że najpóźniej za dwa tygodnie wszystko wam wyjaśnię. Tyle ile będę mógł… - poprawia się.
- Greg…
- Mamo. Nie robię nic złego. - przerywa jej kiedy próbuje protestować. – Potrzebuję dwóch tygodni. Mamuś… proszę…

To brzmi tak cicho i tak znajomo jakby Junior miał znowu cztery lata. Prawie namacalnie czuje jego małe rączki zarzucane na szyję i buziaki dawane na dobranoc. Teraz stoi przed nią jej duży syn z jeszcze większą tajemnicą. Determinacja w jego oczach mówi jej, że nic nie wskóra. Może co najwyżej poczekać.

Odwraca głowę i spogląda w twarz Grega. Lekkie skinienie głowy mówi jej, że oboje nie mają wyjścia.

- Tylko jedno pytanie. – Odzywa się Greg. – Czy w to wszystko zamieszany jest jeszcze ktoś kogo znamy?
Przytaknięcie.
- Dwa tygodnie. – Mówi nagle. - Potem dywanik.
- Dziękuję tato. – Greg oddycha z ulgą. – Obiecuję.
Potem odwraca się i zaczyna pakować plecak do szkoły. Wszystko wydaje się takie naturalne. Ale to złudne.

Następne dni przynoszą dziwną ciszę w domu. Oboje przyglądają się i analizują każdy gest syna. Każde na swój sposób.
Allison wie, że dopóki sprawa się nie wyjaśni nie będzie miała spokoju.

Mijają dni wyznaczonych dwóch tygodni. Szkoła, treningi, wyjazd w weekend na kolejne zgrupowanie… Greg uważnie przygląda się synowi.
Zauważa to, czego nie zauważył wcześniej. Greg dużo czasu spędza z z Ellisonem. Dużo rozmawiają za zamkniętymi drzwiami w pokoju jednego z nich, pomaga mu w lekcjach, pozwala buszować w swoim pokoju. Jest w stosunku do niego cierpliwy i wyrozumiały. Stara się mu towarzyszyć poza domem i nie wykręca się, kiedy o cokolwiek się go prosi. Nawet w domu zawsze stara się być blisko brata – na wyciągnięcie ręki.

Ochrania go?

Żałuje, że nie może zobaczyć ich razem, kiedy są w szkole. Próbuje podpytać młodszego syna. Dowiaduje się tylko, że Greg jest „w porządku” i że wszyscy mu zazdroszczą starszego brata.

Coś jest nie tak. Bardzo nie tak.




Kiedy budzi się czuje silny zawrót głowy. Z trudnością otwiera oczy i widzi nad sobą odpływająca i przypływająca twarz Jane.
Coś do niej mówi, ale nie jest w stanie skupić myśli i wzroku w jednym punkcie. Kątem oka widzi nad swoją głową kroplówkę. Coś się stało. Tylko co? Dlaczego mózg odmawia posłuszeństwa i nie jest w stanie jasno pracować? Powieki stają się ciężkie. Trudno utrzymać głowę. Jane znowu coś do niej mówi… Spać… Jest tak ciężko… Spać…




- Gregory House?
Nie reaguje. Tam, za szklaną, wielką szybą lekarze walczą o życie jego syna. Nie pozwolili mu tam wejść. Może tylko bezradnie patrzeć jak chirurdzy składają w całość zmasakrowane ciało syna. Właściwie nie dają mu szans na przeżycie. Za dużo obrażeń, ale robią co mogą. Nie liczy ile jednostek krwi przepłynęło przez jego ciało. Obserwuje każdy szczegół, wyłapuje każde drgnięcie rąk chirurga. Zna już na pamięć wygląd każdego organu jaki dotknął chirurg. Co chwila spogląda na wskaźniki.
Nie. Nie jest przygotowany na płaską linię biegnącą właśnie wzdłuż monitora. Nagle czuje się bezradnym rodzicem usiłującym całym sobą dopomóc tym wszystkim ludziom dobrze wypełnić swoje zadanie. Łyżki na otwartym sercu jego syna próbują przywrócić rytm.
Nerwowo zaciska palce i opiera czoło o szybę wpatrując się błagalnym wzrokiem w płaską linie ciągnąca się wzdłuż monitora. Nie godzi się z nią. Toczy wewnętrzny dialog. Wręcz się kłóci.
Jeszcze jeden raz - prosi w myślach lekarza, który z niepokojem ładuje najwyższy poziom, ktoś z boku wpycha jego synowi w serce potężną dawkę atropiny. Czuje jakby jemu ktoś wkłuł się w serce, bo jego serce reaguje nagłym i gwałtownym biciem. Czy można mocniej zacisnąć pięści?

Sekunda, w której płaska linia nagle podskoczyła – wydała mu się wiecznością. Czuje strużki potu płynące po skroniach i plecach. Widzi wbite w siebie spojrzenie Craiga i palec podniesiony do góry. Potem kolejne gesty, które mówią mu, że opanowali najgorsze i kończą. Oddycha z ulgą i dopiero teraz dociera do niego wypowiedziane przed wiekami pytanie.
Odwraca się i mierzy wzrokiem mężczyznę stojącego obok i wpatrującego się w pracę zespołu chirurgów.
- Tu nie można wchodzić. – Mówi, a jego głos brzmi słabo. Czuje nagle, że zaschły usta i bardzo chce mu się pić.
- Porucznik Cane z wydziału dla nieletnich. Wiem, że pora na rozmowę jest kiepska, ale musimy porozmawiać.
- Za chwilę wywiozą stamtąd mojego syna. Dopóki się z nim nie zobaczę, nie możemy porozmawiać.

Schodzi ostrożnie po schodach i udaje się na OIOM. Chce być pierwszy i sprawdzić czy sala jest gotowa. Nie zdążył nałożyć fartucha, kiedy w drzwiach pojawiły się pielęgniarki. Tuż za nimi przyszedł Craig.
- Nie będę owijał w bawełnę Greg. Jest niedobrze. Zniszczenia są ogromne. Cała nadzieja w jego organizmie, że sobie poradzi. Ma doskonale rozwinięte płuca i serce, co pomoże mu przy krążeniu i saturacji.

Słucha i przygląda się pielęgniarkom przypinającym go do aparatury. Budzące się dźwięki monitorów uspokajają go. Pikają równym rytmem.

- Złożyliśmy go w środku w jedną kupę, ale najważniejszy jest mózg. Jeśli obrzęk nie zacznie się cofać w ciągu najbliższych 3 dni trzeba będzie zrobić kolejny tomograf. Poza tym ma połamane nogi i mnóstwo potłuczeń. Nie próbowałem liczyć… - dodaje ciszej.

Nic nie mówi. Kiwa głową i przygląda się synowi leżącemu pośród kabli. Potem podchodzi bliżej i przygląda się każdej części ciała. Sam chce oszacować straty. Przygryza wargi, bo patrząc na jego ciało wie jaki ból będzie przeżywał, kiedy przestanie działać narkoza.



- Teraz możemy porozmawiać. – Mówi młodemu porucznikowi.
- Czy pan wie, czyn zajmował się pański syn? – pyta bez ogródek.
- Wiem, że nie zrobił nic co by go dyskredytowało.
- Aż tak ufa pan synowi?
- Jak sobie samemu. – odpowiada twardo.
- Pański syn naprowadził nas na siatkę dealerów rozprowadzających w mieście Tryxon. To w tej chwili najtwardszy narkotyk produkowany dla dzieci. Potem się okazało, że na czele siatki stoi jeden z trenerów w szkole Grega. Po nitce do kłębka doprowadził nas na samą górę. Dzięki niemu mamy ich wszystkich.
- Posłużyliście się dzieckiem, żeby dorwać swoich dealerów? – Lodowaty ton głosu House’a słabo maskuje chęć wyrwania porucznikowi jaj - Wie pan, że moim pragnieniem jest teraz wyrwać pańską pustą głowę? Mój syn walczy o życie. Nie obroniliście go. Posłużył wam jako ochłap rzucony na pożarcie? Jeśli nie przeżyje tego koszmaru, będzie miał mnie pan na karku do końca życia.

Młody porucznik patrzy prosto w lodowato-niebieskie oczy.
- Nie zdążyliśmy. Wiem, że to żadne wytłumaczenie. Tego wieczoru wszystko wydarzyło się zbyt szybko. Wyszedł z treningu z moim synem. Miałem ich odebrać i odwieźć do domu. Stali po drugiej stronie ulicy. Jeszcze teraz widzę jak David macha do mnie ręką i zaczynają przechodzić przez ulicę. Potem podjeżdża granatowy pickup i… - łamie mu się głos - resztę zna tylko pański syn. Działaliśmy naprawdę szybko. Zanim… podrzucono pańskiego syna… pod dom… mieliśmy ich wszystkich. Zaraz potem nasi agenci namierzyli samochód… zdołaliśmy wysłać karetkę wiedząc co się dzieje. Chwilę potem złapaliśmy tych z samochodu…

Przestaje mówić, bo zaczyna czuć żelazny zacisk dłoni lekarza na swoim ramieniu.

- Pracowaliście z dzieckiem. – Syczy przez zęby zaciskając mocniej palce na przedramieniu policjanta. – Z dzieckiem. Nic was nie usprawiedliwia. To jest karalne. Zrobię wszystko, żeby się pan o tym przekonał.


- Greg. – Słyszy gdzieś obok siebie głos Wilsona. – Allie się obudziła.


Tryxon*- nazwa wymyślona przeze mnie.
------------------------



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Sob 22:40, 09 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:44, 09 Maj 2009    Temat postu:

Ok. Jestem pierwsza.
*łapie z trudem oddech*
To jest wspaniałe!!!
Rewelacyjna część. OMG!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:49, 09 Maj 2009    Temat postu:

Takie tyci, tyci CSI.
Biorę wzór z ciebie nefrytowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:54, 09 Maj 2009    Temat postu:

Jaaasne. Nie żartuj sobie.
Ale obiecuję Ci coś: zrobie prawdziwy crossover z CSI NY
Cieszysz sie??
A wracajac do tematu... ten kawałek jest straszny i wspaniały równocześnie. Ugh... Czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:04, 09 Maj 2009    Temat postu:

kropka, coś Ty dziecku zrobiła?
*ryczy*
*patrzy z niedowierzaniem*
*znowu ryczy*

No ja Cię proszę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:04, 09 Maj 2009    Temat postu:

Po prostu , nie wiem co powiedziec
ty potrafisz nadać akcji temu fikowi. W nim jst wszystko co potrzeba do naprawde świetnego międzynarodowego bestteru.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:07, 09 Maj 2009    Temat postu:

*przytula DA*

Ja?

*kopie w tyłek swego wena*
- cos ty wenie temu dziecku zrobił!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:21, 09 Maj 2009    Temat postu:

Kropko, sadystko!
Juź nawet nie z powodu tego, co zrobiłaś Gregowi, a tego, że ja nie będę znów mogła się doczekać dalszego ciągu!!!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:41, 09 Maj 2009    Temat postu:

Coś ty dziecku zrobiła, jego ojcu i matce?!

I mnie przy okazji.
Nie dość, że człowiek z trudem bierze się w garść po odcinkach tego sezonu, nie dość, że ma czasem ochotę grzmotnąć kogoś, ty jeszcze dokopujesz? Tak zdołować człowieka.

Co z tego, że jest dramaturgia, że dobrze rozegrane i napisane?

No nie,
jestem teraz znowu w psychicznym dołku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:48, 09 Maj 2009    Temat postu:

ot! I dostało mi się....

a jak wam napiszę, że mała (właściwie to juz urośnięta) wilsonówna tez maczała w tym palce to mi wybaczycie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:56, 10 Maj 2009    Temat postu:

kropka napisał:
*przytula DA*

Ja?

*kopie w tyłek swego wena*
- cos ty wenie temu dziecku zrobił!!

Trochę lepiej. Ale wen lepiej bez czekoladek tu nie zagląda. Coś musi być na osłodę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciacho
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Princeton :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:48, 10 Maj 2009    Temat postu:

Kropko,
świetna część, ale co ty zrobiłaś Gregowi...i Gregowi?!
No i jak to się wszystko skończy??? Ratunku!

Pisz szybciutko kolejną część rodem z CSI


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27, 28, 29  Następny
Strona 25 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin