Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gimme more of your love [35 A / 44] s. 55
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 67, 68, 69  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Pytam tak z ciekawości... Co miałoby być?
chłopiec
49%
 49%  [ 37 ]
dziewczynka
50%
 50%  [ 38 ]
Wszystkich Głosów : 75

Autor Wiadomość
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:03, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Czy ja dobrze przeczytałam, że korniczki mają pomysł? Fantastycznie! ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:31, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:

Apricotka świadkiem, że w powietrzu wisiała kiedyś myśl o bliźniakach... I nadal trochę wisi, ale chyba się nie zdecyduję... Czy miałabym być aż tak ZUA?? :smt077


Tak, tak! Ciemna Strona Mocy (ja na przykład XD) zaprasza! W przeciwieństwie do Jasnej Strony Mocy nie mamy czekolady, ale mamy ciasteczka i wódkę po osiemns(tej)tce. XDD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Śro 7:33, 03 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:34, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Kat... Przez CIEBIE właśnie miałam wizję, w której House mówi Wilsonowi, że widzi dwa bijące serduszka, zamiast jednego... (chociaż dzieciaczki musiałyby być jednej płci, jak to bliźnięta jednojajowe mają w zwyczaju... :smt016 )

OMFG... O_o

No nic, mam jeszcze kilka części na podjęcie decyzji...
Jakby co, to przyniosę własną czekoladę :smt005


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 13:35, 03 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:52, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Takiej wizji nie może stworzyć nawet moja, wyjątkowo bujna, wyobraźnia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:10, 03 Wrz 2008    Temat postu:

A nie mogą być bliźnięta dwujajowe? W końcu np. przy zapłodnieniu in vitro wpuszcza się więcej niż jedno jajeczko, żeby zwiększyć szanse I będzie dziewczynka, i chłopczyk

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:15, 03 Wrz 2008    Temat postu:

House chyba by oszalał

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 14:57, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Nie wiem, co powinnam napisać. Chciałam, żebyś wiedziała, że przeczytałam i... i nie wiem. To tyle z tej bardziej inteligentnej części mojej wypowiedzi. Chodzi o to, że kompletnie nie rozumiem Wilsona. Nie rozpisując się, bo kiedyś już o tym rozmawiałyśmy, nie rozumiem, jak może robić coś takiego House'owi. Wiem, że w twoim fiku wszystko będzie dobrze, ale mimo wszystko... mimo wszystko nie uważam, żeby Wilson na to zasłużył. Wybacz.

Co nie znaczy, że fik mi się nie podoba .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:13, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
Kat... Przez CIEBIE właśnie miałam wizję, w której House mówi Wilsonowi, że widzi dwa bijące serduszka, zamiast jednego...

Aww, jakie to słooodkie! ^^ marengo ma rację, chłopczyk i dziewczynka i wszyscy głosujący w ankiecie byliby zadowoleni. (Ja tam optowałam za dziewczynką, mała chłopczyca - namiętnie wciskająca nauczycielce, że wszyscy kłamią - byłaby świetna. XD)

Richie117 napisał:
Jakby co, to przyniosę własną czekoladę :smt005

Ukradniemy ją Jasnej Stronie, oni i tak nigdy się nie zorientują. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:15, 03 Wrz 2008    Temat postu:

A można się przyłączyć do Ciemnej SM? *oczy Kota w butach*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:29, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Jasne, że można! Wstęp wolny, do rękoczynów przechodzimy po wieczorku zapoznawczym, jak to moja wychowawczyni zwykła mawiać. XD

P.S. Inka, gratuluję zaręczyn z Poziomką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:31, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Fantastycznie. Dziękuję
I dzięki za gratulacje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:41, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Nienie, nie chłopczyca, ma być piękna, zwiewna i powiewna (bo wdała się w tatusia ), i gdyby taka zwiewna i powiewna wciskała ludziom, że everybody lies, byłaby świetna ;D.

Och, i przyłączam się do gratulacji z okazji zaręczyn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:39, 03 Wrz 2008    Temat postu:

marengo - nie mogą być bliźniaki dwujajowe, bo było wyraźnie napisane, że jajeczko było jedno... czytałam, jak to jest w tradycyjnym in vitro, ale... WILSON NIE MA MACICY :smt005
więc trudno i darmo, ale albo będzie jedno, albo dwie identyczne kopie :smt016

***

Em. - dzięki za zaznaczenie swojej obecności :smt058
Cóż, rozumiem Twoje zdanie, ale pojąć go nie potrafię... Może jak Wilson trochę pocierpi, to uznasz, że choć trochę zasłużył... :smt090
Cieszę się, że mimo wszystko fik Ci się podoba :smt058

***

Kat - kiedy piszesz, że to słodka wizja, to ona coraz wyraźniej majaczy w moim... znaczy korników umyśle :smt007
a nie boisz się, że Jasna Strona czyta Twojego posta?? :smt005

***

w sprawie tego, jakie będzie dziecko, kiedy podrośnie się nie wypowiadam... bo gdybym miała o tym pisać, to by się z tego jakaś epopeja zrobiła... :smt016 (ale ktoś może pisać ciąg dalszy po tym, jak skończę :smt003 )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 19:41, 03 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:21, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Richie, ja się Jasnej Strony nie booję. Mam wtyki po Jasnej Stronie i czasami sama do nich na czekoladę zaglądam, jako Członek-na-Abonament. XD

A słodkie motywy są potrzebne, bardzo potrzebne. Słodkości nigdy za mało! *nęci Richie*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:04, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Ahhh... Jak to dobrze, że mam jeszcze jakieś 10 Partów czasu na podjęcie ostatecznej decyzji... :smt077

Słodkości i tak będzie sporo... kiedyś potem... jak opadnie kurz po tym, gdy House się dowie
(czy ja nie za dużo zdradzam?? :smt002 )

**
W ramach bonusu, fragment rozmowy z Apricotką nt ewentualnych bliźniaków:

[22:53:17] maracotek napisał(a): Nie, nie dla bliźniaków.
[22:53:24] Richie117 napisał(a): łaj??
[22:53:29] maracotek napisał(a): Jakby się nazywały? Robert i Eric?
[22:53:37] Richie117 napisał(a): :smt078
[22:54:05] Richie117 napisał(a): Vicodin i Prozac :smt003
[22:54:38] maracotek napisał(a): Ładnie :smt003
[22:54:56] maracotek napisał(a): W skrócie Vici i Prozy.
[22:55:13] Richie117 napisał(a): i każdy tatuś miałby swoją córeczkę :smt077
[22:55:51] maracotek napisał(a): xd

:smt005


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:24, 04 Wrz 2008    Temat postu:

Vici i Prozy :smt040

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:37, 04 Wrz 2008    Temat postu:

Takie imiona wymiatają. :smt003 A ich hasło przewodnie: everybody lies.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:55, 05 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Obiecałam Katty, że przetłumaczę to w nocy i wrzucę, ale... wpadałam na fika o zgwałconym House'ie i moja sadystyczna natura nie pozwoliła mi się oderwać... (szkoda tylko, że fik nie ma jeszcze zakończenia i pewnie mieć nie będzie, bo od 3 miesięcy nie było aktualizacji :smt009 )

Ale kolejny kawałek Gimme już skończony :smt003 1900 słów wyszło :smt104 (muszę zacząć ograniczać korniki :smt016 )



Part 12


Wilson wszedł do jednego z gabinetów w klinice i zamknął drzwi na klucz. Było już po 18. i na parterze nie było nikogo, ale wolał się upewnić, że nie przeszkodzi mu jakaś przypadkowa pielęgniarka albo sprzątaczka. Zdjął fartuch i powiesił go na wieszaku. Następne były krawat i koszula.

W pokoju nie było zimno, ale Wilsona przeszedł dreszcz. Nie robił czegoś takiego nigdy wcześniej i do niedawna myślał, że nie będzie musiał tego robić. Ale jak miałby wytłumaczyć komukolwiek, do czego potrzebne mu są te badania? Zastanawiał się, czy House by to zrobił. Gdyby wiedział o wszystkim – z pewnością tak. Ale Wilson nie powiedział mu o niczym i nadal nie miał pojęcia, jak ma to zrobić...

Przygotował wszystko, co potrzebne do pobrania krwi i usiadł na kozetce. Zajęło mu trochę czasu, zanim udało mu się zawiązać opaskę uciskową. „House ma w tym dużo większą wprawę”, pomyślał i wspomnienie jego kochanka podniosło go na duchu. Chwilę później fiolka na próbki wypełniła się czerwonym płynem. Wilson zamknął ją szczelnie i, przyciskając wacik w zgięciu łokcia, poszedł schować próbkę do kieszeni fartucha.

Przysunął ultrasonograf do kozetki i ustawił wszystko tak, żeby mógł go obsługiwać z pozycji leżącej. „To idiotyczne, co robisz, Jimmy”, niemal usłyszał w głowie głos House'a. „Tak”, zgodził się w myślach. „A najbardziej idiotyczne jest to, że jestem w ciąży i nadal nikt o tym nie wie.”

- W porządku, doktorze Wilson. Proszę się położyć i rozluźnić – wymamrotał na głos standardową formułkę, ale nie rozbawiło go to tak, jak oczekiwał.

Zajął miejsce na kozetce i nałożył żel na brzuch. Po chwili obserwował na monitorze czarno-biały obraz swoich wnętrzności. Zarodek był jeszcze zbyt mały, żeby można go było zobaczyć, ale na tym etapie chodziło jedynie o sprawdzenie, czy wszystko jest w porządku. Wilson uśmiechnął się, gdy stwierdził, że najwyraźniej tak właśnie jest. Wydrukował kilka obrazów, żeby później wysłać je do Chicago.

Po dziesięciu minutach Wilson był gotowy do wyjścia. Otworzył drzwi i... wpadł prosto na House'a.

- H-House? - wyjąkał z zaskoczeniem. - Co ty tutaj robisz? O tej porze? A właściwie... w ogóle?

House uśmiechnął się diabelsko. - Zapomniałem czegoś – wsunął dłoń do kieszeni marynarki, a gdy ją wyciągnął, w jego garści zalśnił tuzin czerwonych lizaków, które do niedawna znajdowały się w słoiku na recepcji.

- Nie powinieneś jeść słodyczy przed kolacją – powiedział Wilson tonem, którym matka mogłaby karcić uparte dziecko.

House prychnął i przewrócił oczami. - Ale mamooo... Obiecuję, że potem nie będę grymasił przy jedzeniu szpinaku...

Wilson zachichotał z czułością. Może uda mu się wychować własne dziecko, skoro na co dzień udaje mu się radzić sobie z Housem? Przestał się śmiać, kiedy poczuł na sobie przeszywające spojrzenie błękitnych oczu.

- Czy mi się zdawało, czy zamknąłeś się na klucz w gabinecie?

Wilson poczuł, że robi mu się gorąco. „House zaraz wszystkiego się domyśli, a wtedy...” Nie zdążył dokończyć, bo został popchnięty na ścianę i poczuł usta House'a na swoich.

- Postanowiłeś zabawić się beze mnie? - usłyszał szept swojego kochanka i zamruczał w odpowiedzi, czując jego gorący oddech na swojej szyi. - No i dobrze – powiedział beztrosko House, odsuwając się od niego, jakby nic się nie stało. - Nie będziesz narzekał, że muszę zostać tutaj trochę dłużej...

Oszołomiony Wilson spojrzał na niego pytająco.

- Foreman pojechał przeszukać dom pacjenta. Zaczekam, aż wróci, bo może znajdzie coś, co ułatwi diagnozę. - Wilson skinął głową, więc House mówił dalej. - Możesz jechać do domu, a ja wrócę taksówką, jeśli chcesz.

- Nie, zaczekam na ciebie – odparł onkolog. - Mam jeszcze coś do zrobienia – wykonał nieokreślony ruch ręką, w której trzymał folder ze zdjęciami usg, ale zaraz ją opuścił, nie chcąc wzbudzać zainteresowania House'a.

Diagnosta niczego nie zauważył. - Jak chcesz – mruknął, wpychając lizaka do ust. - Idę do siebie.

Wilson westchnął, przekładając kartę z ręki do ręki. Kiedy za Housem zamknęły się drzwi windy, ruszył do laboratorium.

Już z daleka, przez szklane drzwi, zobaczył Cameron siedzącą przed mikroskopem. Miał ochotę odwrócić się na pięcie i odejść, ale lekarka właśnie spojrzała wprost na niego i uśmiechnęła się na powitanie. Wilson odpowiedział uśmiechem. „Co takiego może się stać?”, pomyślał i wszedł do środka.

- Nie spodziewałem się, że kogoś tutaj zastanę o tej porze – powiedział, starając się zabrzmieć obojętnie. – A zwłaszcza ciebie. Nie powinnaś być teraz w domu i odpoczywać? – dodał z troską.

Cameron odsunęła się od mikroskopu i zaczęła robić notatki w karcie pacjenta. – Mieliśmy właśnie jechać z Chasem do domu, kiedy House kazał Foremanowi przeszukać mieszkanie pacjenta. Foreman powiedział, że sam nie pojedzie i zabrał Chase’a ze sobą. Pomyślałam, że zajmę się czymś pożytecznym, zanim wrócą – wyjaśniła, nie podnosząc wzroku znad karty.

Wilson skinął głową. Położył swoje dokumenty na blacie naprzeciwko Cameron i wyciągnął z kieszeni fartucha fiolkę z krwią.

Cameron podniosła wzrok. - Próbka do badań? - zapytała. - Możesz ją zostawić, zajmę się tym. Tylko przyklej nalepkę z nazwiskiem – machnęła ręką w stronę nieopisanej fiolki.

Onkolog poczuł lekkie ukłucie paniki, ale szybko je stłumił. - Dzięki, ale chciałem sam to zrobić.

- Dlaczego? To twoja? - lekarka zamknęła folder pacjenta i zdjęła okulary.

- Nie! - Wilson przeklął w myśli swoją zbyt gwałtowną reakcję. - Należy do pacjenta... pacjentki z kliniki. Przyszła się przebadać, bo ostatnio źle się czuła... Dawno nie pracowałem w laboratorium – powiedział, wkładając fiolkę z krwią do wirówki – i pomyślałem, że sprawdzę, czy nadal pamiętam, jak to się robi – uśmiechnął się przez ramię do Cameron. - House powiedział, że chce zostać w szpitalu, dopóki Foreman i Chase nie wrócą, więc muszę na niego zaczekać. Równie dobrze mogę w tym czasie dopilnować testów...

- Wciąż wszystko kręci się wokół House'a – mruknęła Cameron i oboje się roześmiali.

- Więc jak się czujesz, jako przyszła mama? - zagadnął Wilson, wracając do stołu. - To już... szósty miesiąc, tak?

- Prawie – twarz kobiety rozpogodziła się na samą wzmiankę. - Dzięki, że pytasz. Najgorsze chyba mam już za sobą... Pierwsze trzy miesiące były koszmarne – Cameron pokręciła głową, ale uśmiech nie znikał z jej twarzy. - Teraz mam ochotę przenosić góry... Chciałabym, żeby Chase w końcu zgodził się na remont mieszkania, bo mam mnóstwo pomysłów na urządzenie pokoju dla dziecka...

Wilson uśmiechnął się lekko i westchnął. Miał ochotę zwierzyć się Cameron ze swojej tajemnicy. Nie lubił czegokolwiek ukrywać, a w tym momencie jak nigdy potrzebował szczerej rozmowy z kimś, kto go zrozumie. Ale skoro postanowił, że najpierw powie House'owi... Nie mógł ryzykować, że House dowie się od kogoś innego. Wolał nie myśleć, co zrobiłby jego przyjaciel, gdyby usłyszał jakiekolwiek plotki krążące po szpitalu...

- Chase... - zaczął niepewnie Wilson, zastanawiając się, czy nie posunie się za daleko. - Chase dobrze to przyjął? To znaczy wiadomość, że zostanie ojcem... - spojrzał niepewnie na młodszą koleżankę.

- Cóż... - Cameron strzepnęła z fartucha niewidzialny pyłek. - Na początku był w szoku... Wiesz, on uważa, że za kilka lat bylibyśmy lepiej przygotowani... Większe mieszkanie, lepsza posada... - kobieta zerknęła na Wilsona i widać było, że chciałaby cofnąć ostatnie słowa. - Nie narzekam na pracę u House'a, tylko sam rozumiesz... Tutaj trzeba być dyspozycyjnym, a dziecko wymaga mnóstwa czasu – uśmiechnęła się porozumiewawczo do Wilsona i z ulgą zobaczyła zrozumienie w jego oczach.

- Cuddy nie pozwoli mu cię zamęczyć – wtrącił uspokajająco Wilson. - I ja też.

- Dzięki – mruknęła Cameron, zakładając za ucho opadający kosmyk włosów. - Tak czy inaczej, Chase nie miał wyjścia i musiał zaakceptować to, że spodziewam się dziecka. Myślę, że teraz nawet trochę się cieszy...

Wilson skinął głową. Pytanie, które przyszło mu do głowy, wydawało mu się zbyt osobiste, jednak czuł, że musi je zadać. - Sam się domyślił, czy mu powiedziałaś?

Cameron spojrzała na niego ze zdziwieniem. Ale kiedy zobaczyła niemal promieniującą z Wilsona troskliwość, nie miała powodów, by cokolwiek ukrywać. - Wydawało mi się, że zaczyna coś podejrzewać, więc przygotowałam romantyczną kolację... - zawiesiła znacząco głos. - Powiedziałam mu w trakcie deseru. Był zbyt zajęty, żeby się zdenerwować, a do rana chyba zdążył się nieco oswoić z tą myślą.

Wilson westchnął prawie niezauważalnie. House i romantyczną kolacja? Prędzej chińszczyzna na wynos, piwo i General Hospital... Zresztą – co by to nie było, Wilson szczerze wątpił, że House nie skupiłby całej swojej uwagi na wiadomości, że jego kochanek spodziewa się dziecka...

- Wilson? Wszystko w porządku?

Onkolog zamrugał, kiedy zaniepokojony głos Cameron przywrócił go do rzeczywistości. - Tak, wszystko gra – Wilson przetarł dłonią oczy. - Miałem ciężki dzień... a właściwie ciężki tydzień... Jestem trochę przemęczony, to wszystko.

- Rzeczywiście, ostatnio byłeś trochę blady – Cameron zlustrowała go fachowym spojrzeniem. - Może powinieneś wziąć parę dni urlopu, wyjechać gdzieś...

- Nie wiem, czy Cuddy byłaby zachwycona z tego powodu... - Wilson pokręcił głową. - Zresztą urlop z Housem byłby bardziej męczący niż praca... - onkolog nawet przez moment nie pomyślał, że mógłby wyjechać na wakacje bez swojego przyjaciela. - A propos House'a... Mam nadzieję, że dobrze cię traktuje?...

Kąciki ust Cameron uniosły się lekko. - Wciąż zachowuje się jak arogancki dupek i stara się nie okazywać, że dał mi taryfę ulgową. Udaje, że wysyła mnie do laboratorium „za karę”, bo nie poświęcam odpowiedniej uwagi diagnozom, ale wie, że oddaje mi tym przysługę... Czasem naprawdę mogę myśleć tylko o dziecku, a przynajmniej tutaj nikomu to nie przeszkadza. Za to na Foremanie i Chase'ie wyżywa się podwójnie...

- House wierzy, że we wszechświecie musi być zachowana równowaga – powiedział Wilson, zmuszając Cameron do cichego chichotu.

Szum pracującej drukarki zawiadomił ich, że badanie próbki krwi dobiegło końca.

- Są twoje wyniki – lekarka skinęła głową w stronę urządzenia i wstała ze swojego krzesła. Zanim Wilson zdążył zaprotestować, zabrała zadrukowany arkusz papieru i przyjrzała mu się pobieżnie. - Wyniki są lekko podwyższone, ale w granicach normy – zakomunikowała. - Twojej pacjentce nic nie dolega... Ale – jeszcze raz dla pewności zerknęła w odpowiednie miejsce wydruku – możesz jej pogratulować: jest w ciąży.

Wilson skinął głową w podziękowaniu, kiedy Cameron podała mu arkusz. - Z pewnością jej pogratuluję – uśmiechnął się lekko. - Powinna się ucieszyć, że to nie żadna śmiertelna choroba – wsunął wydruk do folderu i wstał, żeby odejść.

- Wilson?... Mogę ci zadać osobiste pytanie?

Onkolog odwrócił się do niej. Cameron opierała się plecami o blat, rozchylony fartuch odsłaniał zaokrąglony lekko brzuch pod luźną sukienką. Spuściła wzrok, być może zawstydzona nagłą śmiałością.

- Jasne. Co chcesz wiedzieć?

- Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał... po prostu jestem ciekawa...

Głos lekarki był cichy i Wilson podszedł krok bliżej, uśmiechając się, żeby dodać jej pewności siebie. - Pytaj. Mam nadzieję, że będę mógł odpowiedzieć.

Cameron chrząknęła, czerwieniąc się lekko. - Więc... Jak to jest być z Housem? Jaki on jest?...

Wilson uśmiechnął się łagodnie, kiedy kobieta spojrzała na niego. Rzadko kto pytał go o House'a, a on zawsze lubił odpowiadać na te pytania. Diagnosta nie pozwalał nikomu poznać swojego ludzkiego oblicza, a Wilsonowi mimo wszystko zależało, żeby inni widzieli w nim nie tylko nieczułego sukinsyna, ale również wrażliwego człowieka, którym tak naprawdę był.

- Przepraszam, zapomnij, że zapytałam – wymamrotała Cameron, odwracając się plecami do Wilsona.

Onkolog podszedł do niej i położył jej dłoń na ramieniu. - Nie... Wszystko w porządku – łagodnie odwrócił ją, żeby spojrzała na niego. - House... Między nami niemal nic się nie zmieniło od czasów kiedy byliśmy tylko przyjaciółmi... Nadal mnie wykorzystuje, czasem traktuje jak swoją własność – Wilson zaśmiał się cicho; przecież nie oceniał tej cechy House'a, jako czegoś złego. - Jedyną nowością jest to, że po wszystkim lubi się czasami przytulić...

Oczy Cameron rozszerzyły się ze zdziwienia i onkolog roześmiał się głośno, widząc jej zaskoczoną minę. Po chwili lekarka otrząsnęła się z szoku i również zaczęła się śmiać. Nie spodziewała się, że Wilson powie coś takiego, ale ostatecznie... sama zawsze czuła, że House jest zdolny do ludzkich reakcji.

Ich śmiech przerwało brzęczenie pagera Cameron. Lekarka wyciągnęła urządzenie z kieszeni i odczytała wiadomość.

- To Chase – powiedziała. - Napisał, że za kwadrans będziemy mogli pojechać do domu.

- Więc chodźmy na górę. Mam nadzieję, że House też będzie chciał stąd niedługo wyjść – Wilson ruszył do drzwi.

Cameron zebrała swoje dokumenty i poszła za nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:14, 05 Wrz 2008    Temat postu:

Richie, świetne!!

W pokoju nie było zimno, ale Wilsona przeszedł dreszcz.
poor Wilson... :smt056

„A najbardziej idiotyczne jest to, że jestem w ciąży i nadal nikt o tym nie wie.”
No to niestety całkowita racja.

Tak czy inaczej, Chase nie miał wyjścia i musiał zaakceptować to, że spodziewam się dziecka. Myślę, że teraz nawet trochę się cieszy...

I House też tak musi zrobić! (taa, jasne...)

Zresztą urlop z Housem byłby bardziej męczący niż praca...
Eee tam... :smt003

Jedyną nowością jest to, że po wszystkim lubi się czasami przytulić...
:smt007

Mam nadzieję, że House też będzie chciał stąd niedługo wyjść

Ciekawe, co Ci chodzi po głowie, Jimmy..;>

ładna scena między tą dwójką przyjaciół, wcześniejszy epizodzik z Housem też uroczy... Szkoda, że ery nie było... Ale you can't always get, what you want

Czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:15, 05 Wrz 2008    Temat postu:

Ależ tego dużo. :smt003

Richie117 napisał:
Przysunął ultrasonograf do kozetki i ustawił wszystko tak, żeby mógł go obsługiwać z pozycji leżącej. „To idiotyczne, co robisz, Jimmy”, niemal usłyszał w głowie głos House'a. „Tak”, zgodził się w myślach. „A najbardziej idiotyczne jest to, że jestem w ciąży i nadal nikt o tym nie wie.”

Nawet jak House'a nie ma to jest. :smt003

Richie117 napisał:
Zajął miejsce na kozetce i nałożył żel na brzuch. Po chwili obserwował na monitorze czarno-biały obraz swoich wnętrzności.
Nie wiem czemu ale wnętrzności kojarzą mi się jedynie z czymś nieprzyjemnym. :smt017

Richie117 napisał:
House uśmiechnął się diabelsko. - Zapomniałem czegoś – wsunął dłoń do kieszeni marynarki, a gdy ją wyciągnął, w jego garści zalśnił tuzin czerwonych lizaków, które do niedawna znajdowały się w słoiku na recepcji.

Duże nieznośne, chociaż czasami znośne, dziecko. :smt007 :smt003 W sumie to nie wiem, jak House mógłby wytrzymać z innym dzieckiem. Przecież cały czas podkradałby mu słodycze. :smt003

Richie117 napisał:
Wilson poczuł, że robi mu się gorąco. „House zaraz wszystkiego się domyśli, a wtedy...” Nie zdążył dokończyć, bo został popchnięty na ścianę i poczuł usta House'a na swoich.
Też by mi się zrobiło gorąco, gdybym poczuła przeszywające spojrzenie House'a na sobie. ;P

Richie117 napisał:
- Należy do pacjenta... pacjentki z kliniki. Przyszła się przebadać, bo ostatnio źle się czuła... Dawno nie pracowałem w laboratorium – powiedział, wkładając fiolkę z krwią do wirówki – i pomyślałem, że sprawdzę, czy nadal pamiętam, jak to się robi – uśmiechnął się przez ramię do Cameron.

Niegrzeczny Jimmy, tak brzydko okłamywać Cameron. :smt003

Richie117 napisał:
Wilson westchnął prawie niezauważalnie. House i romantyczną kolacja? Prędzej chińszczyzna na wynos, piwo i General Hospital... Zresztą – co by to nie było, Wilson szczerze wątpił, że House nie skupiłby całej swojej uwagi na wiadomości, że jego kochanek spodziewa się dziecka...

Już to widzę oczami wyobraźni... Wielka rozpierducha, którą zrobi House po tej nowinie. ;P


Richie117 napisał:
Cameron chrząknęła, czerwieniąc się lekko. - Więc... Jak to jest być z Housem? Jaki on jest?...
No nie ! :smt018 Masz Chase'a i nim się zajmuj. ;P

Richie117 napisał:
- Jedyną nowością jest to, że po wszystkim lubi się czasami przytulić...

Jimmy, jaki Ty delikatny. :smt003

Urocze. ) Jak zwykle nie zawodzisz Richie i chwała Ci za to. :smt058
Czekam na ciąg dalszy i na to, że Wilson w końcu powie House'owi. :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trish
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Wrz 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:54, 05 Wrz 2008    Temat postu:

Jak zawsze świetnie. Jestem tu nowa - dopiero co zarejestrowana ale Gimmie more czytam od początku i zawsze jest genialne. Czytałam dużo fików, ale ten jest moim zdaniem jednym z najlepszych. House i Wilson to oczywiście moja ulubiona para, więc cieszę się i to bardzo :smt003 że taki iście zwariowany pomysł aby mieli dziecko jest tematem tego fika. Ja tez stawiam na bliźniaczki. I już z niecierpliwością czekam na dalsze części.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:19, 07 Wrz 2008    Temat postu:

„A najbardziej idiotyczne jest to, że jestem w ciąży i nadal nikt o tym nie wie.”
Wilson myślący "jestem w ciąży" bawi mnie niesamowicie.
A tak w ogóle, to on jest i mamusią, i tatusiem - tatusiem ze względu na jego wkład w zarodek, mamusią ze względu na tę ciążę... Niezłe

Zajął miejsce na kozetce i nałożył żel na brzuch. Po chwili obserwował na monitorze czarno-biały obraz swoich wnętrzności. Zarodek był jeszcze zbyt mały, żeby można go było zobaczyć, ale na tym etapie chodziło jedynie o sprawdzenie, czy wszystko jest w porządku.
A tu próbowałam wyobrazić sobie serialowego Wilsona robiącego ultrasonografię. Wizja szalona, szalona. Odjechana. Mój Wilson i ultrasonografia. Oj.

- Rzeczywiście, ostatnio byłeś trochę blady – Cameron zlustrowała go fachowym spojrzeniem.
Niedługo będzie miał do tej bladości o wiele więcej powodów ;D

Ciekawy rozdział .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:30, 08 Wrz 2008    Temat postu:

OMG OMG OMFG!

ILE MNIE NIE BYŁO TO NIEWYBACZALNE!

<b>Richie</b> złoto moje mam nadzieję, że jeszcze pamiętasz o swojej wiernej fance?
Chlip... sadystyczny modem odmówił współpracy :smt010

Nyah! Muszę nadrobić moje komentarzowe zaległości więc nastaw się na coś... DŁUGIEGO! 2 części jej...

A więc... (wiem, że nie zaczyna się zdania od "więc"... zaczęłam przecież od "A" :smt002 ) nie będę już nawet czytać i pisać komentarzy do komentarzy...

<b>Part11</b>
Cytat:
No, już jest – kolejna, całkowicie nie-erowa część
(hope you like it anyway )

Nyo jestem 'troszkę' uzależniona od ery ale Twój ficzek podoba mi się w każdej formie i treści nawet BEZerowej :smt001

Cytat:
co może być tak ważne, że Wilson postanowił zabrać jego – Grega-Nienawidzę-Chodzenia-Po-Sklepach-House'a – na zakupy.

Nu WIEDZIAŁAM że mam przynajmniej coś tak naprawdę wspólnego z House'm! Jak ja NIECIERPIĘ łazić po sklepach!

Cytat:
- Może nie wyglądam w tym oświetleniu na zbyt inteligentnego

Nyah! :smt003 hehehe... bo dobre oświetlenie to podstawa!

Cytat:
Dlaczego TY masz się zająć zakupami? Jesteś Żydem, nawet nie pójdziesz na tę imprezę...

- Po moich trzech rozwodach i po tym, że sypiam z tobą, powinieneś już wiedzieć, że nie należę do ortodoksyjnych wyznawców Judaizmu...

Nie wspominając o świętach nad chińszczyzną na kanapie u Gregga... i NIEZAPOMNIANEJ, najbardziej obciachowej na świecie czapeczki a'la łoś! :smt040 i Wesołych Świąt wszystkim!

Cytat:
Powinienem ugryźć się w język i po prostu cię przelecieć. Wtedy bylibyśmy kwita i mógłbym spędzić sobotnie przedpołudnie na kanapie przed telewizorem.

To czemu tego nie zrobiłeś bałwanie?! No naprawdę z taką inteligencją mogłeś wcześniej pomyśleć! Wszyscy byli by zadowoleni a JA miała bym mraśną erę do poczytania! HMPF!

Cytat:
House zachichotał. - Chciałbym, żebyś powiedział to kiedyś, gdy będziemy w szpitalu.

- Na to będziesz musiał poczekać przynajmniej do poniedziałku – odparł Wilson. Obietnica w jego głosie sprawiła, że House znalazł wreszcie siły, by wygrzebać się z samochodu.

A ja dostałam sił na dalsze cytowanie (co <b>Richie</b> i Korniczki tak lubią :smt002 ) Nu i oczywiście TRZYMAM ZA SŁOWO!!

Cytat:
- Tobie na nic by się nie przydała.

HEHEHEHEHE... hehehe... :smt004

Cytat:
Wilson nie powinien czuć się zaskoczony bogatym asortymentem sklepu, ale kiedy wszedł pomiędzy wystawione dziecinne łóżeczka, niemal zakręciło mu się w głowie. Co innego wiedzieć, że w obecnych czasach młodzi rodzice gotowi są wydać każdą sumę pieniędzy, żeby dać swojemu dziecku wszystko, co najlepsze (...)

Hmpf... tak z poważnych i 'życiowych' komentarzy... Sklepy z rzeczami dla dzieciaków mnie przerażają... Mam małego kuzynka i niedawno byłam zmuszona pędzić na łeb na szyję do takiego sklepu kupić mu prezent z okazji 2 urodzin. To jest po prostu kpina! Wszystko kosztuje obłędnie dużo! Poza tym no ludzie... dzieciak tak samo dobrze może walić o podłogę czymś mniej efektownym i kosztownym! Jemu wszystko jedno... Tyle kasy ludzie wywalają w błoto na prezent dla RODZICÓW dziecka a nie dla dziecka. Ja mogłam spać w ręcznie robionym łóżeczku, mieć tylko tetrowe pieluchy i zabawki szyte ręcznie przez mamę (jedną nadal mam :smt003) i wyrosłam na człowieka bez wydawania majątku na plastikowe śmieci... Erm... przepraszam... chyba mnie trochę poniosło? :smt016

Cytat:
- To chłopiec czy dziewczynka?

Wilson niemal podskoczył, słysząc tuż za sobą pytanie House'a. - C-co?

Nie przejmuj się Jimmy... ja i tak zawsze podejrzewałam House'a o jasnowidztwo... :smt001

Cytat:
- Jeśli facet ma choć trochę oleju w głowie, jeden pasożyt mu wystarczy. Chociaż z drugiej strony... z moich doświadczeń wynika, że onkolodzy mają skłonności do zachowań autodestrukcyjnych.

OMG! Gregg jak zwykle ma rację :smt003

Cytat:
- Mów tak dalej, a będziesz miał okazję odświeżyć własne skłonności do zachowań autoerotycznych...

BARF! Nyahahahahaha! :smt003 oj Jimmy za dużo przebywa z House'm! :smt003

Cytat:
House wyszczerzył zęby w uśmiechu, niczym dzieciak, którego matka zwolniła ze zmywania naczyń, bo wytłukł połowę zastawy. I jeszcze dała lizaka w nagrodę za dobre chęci...

Czy ja już mówiłam jak bardzo uwielbiam Twoje i korniczkowe 'homeryckie' porównania? :smt003 COŚ PIĘKNEGO!


<b>Part12</b>

Cytat:
Ale kolejny kawałek Gimme już skończony 1900 słów wyszło (muszę zacząć ograniczać korniki )

TY ANI MI SIĘ WAŻ! Idealna, śliczna, milusia długość! Daj Korniczkom w spokoju pracować! Moje maleństwa kochane!

Cytat:
- W porządku, doktorze Wilson. Proszę się położyć i rozluźnić – wymamrotał na głos standardową formułkę, ale nie rozbawiło go to tak, jak oczekiwał.

Za to MNIE rozbawiło :smt003

Cytat:
Wilson zachichotał z czułością. Może uda mu się wychować własne dziecko, skoro na co dzień udaje mu się radzić sobie z Housem?

Oj Jimmy, Jimmy... jeśli dziecko wda się w House'a to będzie kruuuuucho... Nu ale będziesz miał fory bo oboje będą cię kochać to MOŻE wyzłośliwiać będą się na kim innym... :smt016

Cytat:
Diagnosta niczego nie zauważył. - Jak chcesz – mruknął, wpychając lizaka do ust. - Idę do siebie.

Może ciut poza tematem... ale chyba zaczyna mi się wykształcać fetysz czerwonych lizaków... :smt004

Cytat:
- Wciąż wszystko kręci się wokół House'a.

Taki już jest porządek tego świata :smt003

Cytat:
Nie mógł ryzykować, że House dowie się od kogoś innego. Wolał nie myśleć, co zrobiłby jego przyjaciel, gdyby usłyszał jakiekolwiek plotki krążące po szpitalu...

Hmmm... bo ja wiem... Podpuszczenie Gregga w jakiś 'm-pregowy' zakład na radiologii mógł by być całkiem niezłą metodą... Zwłaszcza jeśli House wygrał by (jak zwykle) sporo kasy... no i jeszcze ten efekt szoku jaki wywarła by na wszystkich wiadomość... It'll make his day! :smt016

Cytat:
Zresztą – co by to nie było, Wilson szczerze wątpił, że House nie skupiłby całej swojej uwagi na wiadomości, że jego kochanek spodziewa się dziecka...

Hmpf... bo ja wiem... jeśli wtajemniczył by go w trakcie... 'czynności' zbliżonych do tych które tak ładnie mu wyszły w drodze z lotniska.. miał by CIEŃ szansy, że Gregg nie skupił by całej uwagi na 'radosnej wiadomości' :smt003

Cytat:
- Wilson? Wszystko w porządku?

PARSK! Przepraszam... ale to tylko taka moja reakcja... widział ktoś "Film o pszczołach"? :smt003

Cytat:
- Zresztą urlop z Housem byłby bardziej męczący niż praca...

Fizycznie czy psychicznie? :smt004

Cytat:
Powinna się ucieszyć, że to nie żadna śmiertelna choroba.

*mruczy* zasadniczo to jeszcze nie wiesz czy śmiertelna czy nie... jeszcze nie powiedziałeś Greggowi Jimmy... :smt002

Cytat:
- Jedyną nowością jest to, że po wszystkim lubi się czasami przytulić...

Squeeeeeeeeeeeee! :smt003 cuddling!


NYO! :smt003 NADROBIŁAM ZALEGŁOŚCI!

<b>Richie</b> mam nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowana? :smt003

Nyuuuu.... to czekam na kolejną część...

Ummm... jek byś chciała to ostatnio znalazłam stronkę z m-pregami z różnych fandomów... mogę upowszechnić... :smt016


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:31, 08 Wrz 2008    Temat postu:

Eeeeeeeee... ups... chyba.. troszkę... przesadziłam z tym komentarzem... :$

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:54, 08 Wrz 2008    Temat postu:

Między nami niemal nic się nie zmieniło od czasów kiedy byliśmy tylko przyjaciółmi... Nadal mnie wykorzystuje, czasem traktuje jak swoją własność

Jedyną nowością jest to, że po wszystkim lubi się czasami przytulić...

Wilson zaczyna się rozklejać .hormony działają . tak sielankowo robi się jak się czyta ten part


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 67, 68, 69  Następny
Strona 10 z 69

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin