Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Tzw. "Koci Fik" [Era, Heyah, Orange, Plus... :D ]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:56, 25 Maj 2008    Temat postu:

ohhh... evay - twój koment jest dłuższy niż odcinek Kociego Fika

*********************************************************************************

Cytat:
Nie cierpię dzieci, nie przepadam za masłem orzechowym i wolę psy od kotów... Więc dlaczego tak
strasznie podoba mi się ten fik??? Jak uświadomiła mnie Apricotka - Bo House i Wilson są w nim taaacy kochani



część dziewiąta
[link widoczny dla zalogowanych]


- Więc ee, zostały już tylko dwa miesiące - James leżał na kanapie, z jedną ręką zarzuconą na oczy. Pracował na dwie zmiany, próbując zasłużyć na dodatkowy urlop, kiedy dziecko pojawi się w domu.

- Tak - zgodził się House. Patrzył na małe zdjęcie, które przysłała im zastępcza matka. Był to wydruk najnowszej ultrasonografii dziecka. Nie miała pojęcia, jakiej płci jest życie, które w sobie nosi, ale House wiedział, jak odczytać ultrasonogram.

- To chłopiec czy dziewczynka? - James usiadł. Dopiero wrócił do domu. Nie zdążył nawet zdjąć krawata. Wyciągnął rękę po zdjęcie, ale House odsunął je poza jego zasięg.

- Czy nie chciałeś, żeby to była niespodzianka? - zakpił House.

- Chciałem również zakochać się w kimś, kto nie byłby sukinsynem, i widać, jak się to skończyło, prawda? - James jeszcze raz spróbował chwycić zdjęcie.
House posłał mu szyderczy uśmiech i złapał je. Schował zdjęcie do kieszeni jeansów.

- Jakbym nie mógł po prostu go stamtąd wyciągnąć? Próbujesz obrazić moją inteligencję?

- Jej, zastanawiam się, jaką wskazówkę dać ci najpierw - Greg się przeciągnął. - Boże, Wilson, naprawdę jesteś wolniejszy, niż myślałem. Co za wstyd. Dobrze, że użyliśmy mojej spermy.

- Właściwie dlaczego UŻYLIŚMY twojej spermy? - James zamrugał. Z początku to było tylko założenie, że to będzie dziecko Grega.

- Ponieważ jestem starszy.

- Nie, poważnie. Musiałeś mieć lepszy powód niż to! - zaprotestował James.
Greg posłał mu spojrzenie, które wyraźnie mówiło: "Rozmawiamy o mnie..."
- Okay, być może TY nie musiałeś mieć lepszego powodu.

- Nie! - Greg uśmiechnął się beztrosko, otwierając piwo. Pociągnął długi łyk. - Tak się cieszę, że nie jestem kobietą. Nie byłbym w stanie żyć bez piwa w czasie ciąży.

- Leila powiedziała, że nigdy nie piła, ani nie paliła papierosów.

- Nie, powiedział to prawnik Leili - poprawił go Greg.
Reguły agencji mówiły, że nie będą mieć żadnego bezpośredniego kontaktu z zastępczą matką ich dziecka. Wolno było jej przesyłać im zdjęcia z ultrasonografii, a oni posyłali jej pieniądze na opiekę prenatalną, ubrania i jedzenie.

- Nawet jemu nie ufasz?

- Nie ufam żadnej kobiecie, która bierze pieniądze za to, że ktoś zrobił jej dziecko. Kobiety zawsze narzekają na ciążę, a jednak ta o to poprosiła?

- Cóż, nie patrz na mnie, to ty ją wybrałeś - James wzruszył ramionami.

- Taa, tylko dlatego, że ma odlotowe imię.

- Mówiąc o imionach... - zaczął James.

- O nie! Nie będziemy TEGO robić, prawda? - jęknął Greg.
Odstawił swoją butelkę piwa. Birdie wspięła się na kanapę. Przeszła po oparciu, za ich głowami, zanim zeskoczyła na dół i ułożyła się pomiędzy nimi. Myła swój pyszczek. James wyciągnął rękę, żeby podrapać ją za uszami.

- Skoro ty wybrałeś imię dla kota, myślę, że ja powinienem wybrać imię dla naszego dziecka - powiedział dyplomatycznie.
Greg zmarszczył brwi.

- Nazwałem kotkę, bo ty chciałeś dać jej głupie imię. Jedynym warunkiem, żebym pozwolił ci ją zatrzymać, było nazwanie jej po mojemu.

- Cóż, nie postąpiłbyś tak samo z naszym dzieckiem, prawda?
Greg posłał mu kolejne spojrzenie.
James jęknął i ukrył twarz w dłoniach.

- Nie możesz winić nikogo oprócz siebie - zanucił Greg. - Ty mnie wybrałeś!

- Nie, jesteś moim przekleństwem.*

- Powiedziałem: ty mnie wybrałeś. Jaka to różnica? - Greg podniósł kotkę. - Masz na myśli jakieś imiona?

- Podoba mi się imię Kathleen dla dziewczynki, a Brett dla chłopca.

- Nie damy naszemu dziecku imienia z opery mydlanej! - zaprotestował Greg. Odłożył kotkę i poszedł do kuchni.
Nie odzywali się do siebie, kiedy House przygotowywał dwie kanapki. Przyniósł jedną Jamesowi, który przyjął ją w milczeniu.

- To nie są imiona z opery mydlanej, to są zupełnie poważne imiona.

- ...Z opery mydlanej - wymamrotał Greg. Wiedział o tym, ponieważ skrupulatnie oglądał General Hospital. Wiedział również, że James z przyjemnością sam obejrzał kilka odcinków tego serialu.

- Cóż, w takim razie podejrzewam, że wszystkie moje imiona są do dupy - James zaczął się dąsać.
Greg skinął potakująco głową.
James posłał mu wściekłe spojrzenie.
Starszy mężczyzna pochylił się i cmoknął onkologa w policzek.

- Musimy jeszcze pomalować pokój gościnny i kupić łóżeczko.

- Wiem, właśnie o tym myślałem. Nie możemy pomalować go na różowo czy na niebiesko, ponieważ nie wiemy, jakiej płci jest dziecko.

- TY nie wiesz - Greg uśmiechnął się z wyższością.
James ledwie oparł się pragnieniu, by go pocałować. Westchnął i potarł swoje skronie.

- Słuchaj, głowa mi pęka. Myślę, że po prostu pójdę do łóżka - podniósł się z kanapy i poszedł do sypialni.

- Cóż, Birdie, przypuszczam, że zostaliśmy tylko ty i ja - powiedział do kotki House. Karmił ją kawałkami swojej kanapki z szynką, ale kiedy się skończyła, kotka zgrabnie zeskoczyła z kanapy i poszła za Jamesem.

- Zdrajczyni! - zawołał za nią.

**

James obudził się w nocy jakiś czas później. Usłyszał znajomą melodię, która sprawiła, że chciał skulić się jeszcze bardziej pod kocem. To była czuła i przynosząca ulgę piosenka. Z ciekawością zastanawiał się, skąd ona dochodzi.

Wstał z łóżka i zakradł się do salonu. House siedział przy fortepianie i grał Brahmsa. James słuchał go, dopóki nie skończył piosenki.

- Nie myśl, że będę uzależniał nasze dziecko od zbyt wielu takich głupot - nie podniósł wzroku znad klawiatury.
James podszedł do niego i otoczył rękoma ramiona Grega. Oparł podbródek na jego głowie, ciesząc się zapachem jego szamponu.

- Nie myślałem, że byś to zrobił. Kocham cię, Greg.
James wiedział, że to było coś, na co nie otrzyma odpowiedzi. Greg nie lubił postępować wprost i mówić, że kocha ludzi. Zamiast tego, Greg sięgnął w górę i potarł ramię Jamesa.

- Chodź. Nie minie wiele czasu, aż usłyszymy głosik wołający jednego z nas w środku nocy, przeszkadzając w każdej innej... czynności, jaką moglibyśmy się zajmować. Powinniśmy skorzystać z prywatności, póki ją mamy - Greg wstał i chwycił laskę.
Para wspólnie poszła do sypialni.


Cytat:
* oryg. "No, I was cursed with you" - "Nie, zostałem tobą dotknięty"(jak klątwą), ale nikt by tego nie
zalapał :wink:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 17:57, 25 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:06, 25 Maj 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
ohhh... evay - twój koment jest dłuższy niż odcinek Kociego Fika


weź mnie nawet nie denerwuj że dłuższy!

Reguły agencji mówiły, że nie będą mieć żadnego bezpośredniego kontaktu z zastępczą matką ich dziecka. Wolno było jej przesyłać im zdjęcia z ultrasonografii, a oni posyłali jej pieniądze na opiekę prenatalną, ubrania i jedzenie.

o, a w "Friends" Chandler i Monica znali Ericę i nawet troche z nią czasu spędzili ;pp



Jezuuuuuuuuuu zgadzam się z Wami - to jest takie niesamowicie SŁODKIE *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:11, 25 Maj 2008    Temat postu:

Nie chcę wiedzieć co się działo w sypialnii.
Następna zagadka: jakiej płci jest dziecko. Może Richie otworzysz ankietę?
Bardzo fajna część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:12, 25 Maj 2008    Temat postu:

jak to jak to jak to nie chcesz wiedziec? ;D
ja tam chcę ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:17, 25 Maj 2008    Temat postu:

Napisałam to tylkko dla tego że NIE powinnam o takich rzeczch czytać ani nawet myśleć.
A że w Hilsonowym wykonaniu to bardzo bym chciała o tym przeczytać, więc mój głos rozsądku zrobił ze mną porządek.

A tak naprawdę to że napisałam że nie chcę wiedzieć co się tam działo jest zupełnie sprzeczne z prawdą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:25, 25 Maj 2008    Temat postu:

Kto chce wiedzieć, co się działo w sypialni, musi zapytać Birdie
Albo posłużyć się wyobraźnią :wink:

Na Ankietę już trochę mało czasu zostało, ale możecie sobie pozgadywać przez... 2(?) dni


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:38, 25 Maj 2008    Temat postu:

słodkaśne
obstawiam ee.. dziewczynkę
pierwsza myśl: chłopiec, ale potem myślę "będzie dziewczynka"
2 dni? gdzie moja butla z tlenem?
super Richie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:43, 25 Maj 2008    Temat postu:

Awww, Koci Fik zawsze już będzie kojarzył mi się z majem 2008
Część oczywiście znów kochana i słodka, szczególnie, że jest w niej Birdie! (no i Hilson, żeby być dokładnym )
Nie chcę być złośliwa, ale znam już płeć dziecka. Ba! Nawet imię
Dalej Richie, tłumacz!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:47, 26 Maj 2008    Temat postu:

Chłopczyk będzie! dwóch tatusiów to MUSI być chłopiec.
A Birdie nadal będzie jedyną Panią Domu

ten fik jest wyśmienity.... zamęczymy Cię Richie ale... dołączam się do błagań - TŁUMACZ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:06, 26 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
I dlatego właśnie (między innymi) nie lubię dzieci... Bo kończy się zabawa, a zaczyna proza życia Nawet gdy dziecko dopiero w drodze...



część dziesiąta
[link widoczny dla zalogowanych]


- Mniej niż miesiąc do rozwiązania - Wilson stał przy puszkach farby w sklepie z artykułami budowlanymi, przyglądając się odcieniom żółtego koloru. - Co sądzisz o tym? - podniósł w górę małą karteczkę.

- Ew, nie, to wygląda jak siki - House zmarszczył nos. - Siki Hanka Wiggena, które są odlotowe, ale to wciąż siki.

- Okaaaay - Wilson starannie odłożył karteczkę. Miał na sobie swoje weekendowe ubranie, znoszona jeansy i biały t-shirt.
House bębnił palcami o laskę. To była naprawdę jedyna wycieczka, której nie chciał odbywać.

- Czemu w ogóle się tym przejmujemy? Nie wiemy jeszcze, czy ten mały gnojek jest chłopcem czy dziewczynką - House podniósł jedną z karteczek. To był odcień, który przypominał mu flegmę przy zapaleniu płuc.

Groszkowa zieleń, głosił napis na odwrocie kartki. Yeah, to naprawdę działa na wyobraźnię, parsknął, odkładając karteczkę. Powinni pozwolić, by to on nadał nazwy kolorom. Ale wtedy nikt nigdy by ich nie kupił.

Ta jego przeklęta uczciwość.

- Chciałeś powiedzieć, że ja nie znam płci dziecka. A znałbym ją, gdyby ktoś nie zachowywał się jak dzieciak - posłał House'owi wściekłe spojrzenie. - Mogę się tylko modlić, że nasze dziecko nie będzie miało takich samych zwyczajów, co ty.

- Co, nie chcesz, żeby on czy ona miało moją oszałamiającą urodę i czar?
Wilson stał przez chwilę bez ruchu, a potem wybuchnął śmiechem. Śmiał się prawie histerycznie przez minutę, zanim przerwał nagle i spojrzał na House'a.

- Och, mówiłeś poważnie, tak? - podniósł puszkę białej farby. - Powinniśmy przynajmniej położyć podkład. Dzięki temu, kiedy dziecko się urodzi, będziemy mieć miłą, czystą powierzchnię, na której będziemy mogli pracować.

- Znowu oglądałeś te pokazy sztuki na PBS, prawda? - powiedział oskarżycielsko House. Zadrżał. Bob Ross był przerażający, ze swoim białaskim afro i spokojem jak po zażyciu morfiny.

- Uh... nie - Wilson szybko odwrócił wzrok.
House zachichotał. W nietypowym dla siebie napadzie sympatii, nachylił się blisko do swojego towarzysza i pocałował go w usta. Kiedy odsunęli się od siebie, Wilson zarumienił się nieznacznie. To sprawiło, że House się uśmiechnął - po wszystkim, co zrobili, wystarczyło jedno publiczne spojrzenie, jedno muśnięcie skóry, jeden pocałunek, żeby policzki Wilsona zapłonęły.

W najbliższym czasie będę musiał zagrać w Jak Bardzo Możemy Podniecić Jamesa*. Rozważał w myślach tą koncepcję, kiedy Wilson płacił za farbę, pędzle, wałki i tacki.

Spędzili większą część dnia malując pomieszczenie, które kiedyś było pokojem gościnnym. Przynajmniej tak nazwał je House. Tak naprawdę był to tylko pokój na wszystkie rupiecie, których nie potrzebował, ale nie mógł ich wyrzucić. Była tam komoda pełna starych jeansów i t-shirtów, książki z pozaginanymi rogami, wielka ilość nut. Stare listy...

- Graciarnia? - wymamrotał James, gdy weszli do środka. - Teraz chyba wiem, dlaczego nie chciałeś, żebym tutaj spał.

- Taa, mógłbyś dotknąć moich rzeczy i narobić bałaganu - szydził House. Zaczął wkładać rzeczy do kartonów, żeby zanieść je do szafy w holu.

- Myślałem, że bałeś się, że się tutaj zgubię. Ale - zerknął z ukosa na House'a. - znowu rozmawiamy o tobie. Co ja sobie myślałem?

Uprzątnęli pokój i zaczęli malować. Po kilku godzinach pracy w milczeniu, House chrząknął.

- Jakiego wyznania jest dziecko? - spytał i usiadł na krześle, udając, że ciężko pracował. W rzeczywistości, pomalował tylko framugę drzwi.
Wilson zamyślił się na chwilę.

- Nie wiem. O czym myślisz? - otarł ramieniem pot z czoła, pozostawiając na nim smugę farby.
House patrzył na to z czułością. Nagle zachciało mu się podejść do Wilsona i pocałować go.

Szybko stłumił to uczucie. Nie powinien stawać się teraz zbyt ckliwy. Wystarczająco źle, że właściwie spodziewał się dziecka. Wzruszył ramionami w odpowiedzi na pytanie Wilsona.

- Co z Leilą?

- Jest Żydówką. Napisała o tym w swojej biografii.

- Więc, technicznie rzecz biorąc, nasze dziecko jest Żydem - House kręcił swoją laską, ostrożnie, żeby nie porysować świeżej farby. Jakaś jego część miała ochotę to zrobić, ale wiedział, że zostałby wykastrowany szpachelką, gdyby chociaż spróbował.

- Nie musi być - Wilson potrząsnął głową.

- Nie chcesz tego?

- Pewnie że chcę - Wilson wyprostował się i rozciągnął ręce nad głową, aż trzasnęło mu w plecach. - Ale to nie jest tylko mój wybór. Chcę również, żeby moje dziecko wiedziało, że on czy ona ma możliwość zmienić zdanie, gdyby chciało być chrześcijaninem, muzułmaninem czy buddystą.

- Albo taoistą - dodał House.

- Ee, tak przypuszczam.

- Całkiem słusznie - zgodził się Greg. - Powiedziałeś swojej rodzinie?

- Czy widzisz, żebyśmy tonęli w zrobionych na drutach bucikach i kocach? - Wilson się roześmiał.
To sprawiło, że małe bąbelki radości rosły i pękały w piersi House'a. Ponownie spróbował stłumić to uczucie.

- Co z jego nazwiskiem?

- Myślałem o Wilson-House.
Wilson zamrugał. Był zaskoczony, że House myśli o tych sprawach.

- Całkiem słusznie - Wilson wrócił do malowania, a House do obserwowania go, by szybko zwrócić mu uwagę, gdy przegapił jakieś miejsce.
Wilson nie skarżył się, tylko zgrzytał zębami i wytrzymał to do końca.

Było już bardzo ciemno, kiedy skończył. Leżał na środku dywanu, wdychając opary farby i nie troszcząc się o nic. House podszedł i sztywno położył się na podłodze obok niego.

- Jesteś szczęśliwy? - Wilson podniósł głowę, żeby spojrzeć na House'a.

- Yeah. To prawdopodobnie tylko opary farby.


Cytat:
* "How Horny Can We Make James" - to chyba inna wersja evay'owej "Rozpal go" :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:10, 26 Maj 2008    Temat postu:

taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak! "Come on baby light my fire!" *_*
to ostatnie zdanie SŁODKIE *_*
(ale mialas racje na gg ;pp)
kiedy bedzie cos erowskiego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:11, 26 Maj 2008    Temat postu:

"Jak Bardzo Możemy Podniecić Jamesa" jest moim tekstem dnia
Coraz bliżej do pojawienia się dziecka Hilsona, hurra! Nie mogę się doczekać
A część świetna jak zawsze!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 18:21, 26 Maj 2008    Temat postu:

świetna część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:27, 26 Maj 2008    Temat postu:

o boże jakie to piękne , już nie mogę sie doczekać przybycia ich dziecka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:38, 26 Maj 2008    Temat postu:

jeśli ostatnio były 2 miesiące do rozwiązania , a teraz miesiąc, to w następnym będzie już mały Hilsonek?

- Jesteś szczęśliwy? - Wilson podniósł głowę, żeby spojrzeć na House'a.
- Yeah. To prawdopodobnie tylko opary farby.


i wszystko jasne
super, mam wielkiego banana na twarzy, gdy o nich czytam - jak wybierają farbę, malują, leżą, gadają, oddychają, są


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:46, 26 Maj 2008    Temat postu:

Taaak.
Nareszczie przyjście małego Hilsonka już blisko. ^^

No i cyba nie muszę pisać, że mi się podobało?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Misha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:51, 26 Maj 2008    Temat postu:

Coraz bardziej zastanawiam się czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka... i jak każdy, nie mogę się doczekać kolejnego odcinka:)

ps. Dołączyła do was (kolejna?) fanka Hilsona:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:53, 26 Maj 2008    Temat postu:

Misha witaj w naszym gronie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reine
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:43, 27 Maj 2008    Temat postu:

Powinni pozwolić, by to on nadał nazwy kolorom. Ale wtedy nikt nigdy by ich nie kupił.

Cały House

no i kultowe 'Jak Bardzo Możemy Podniecić Jamesa'
boskie (;

No i nastrojowa końcówka. Mrrr.. romantycznie się zrobiło.
A co do płci to ja wolałabym chłopczyka, ale obstawiam dziewczynkę :wink: W każdym bądź razie dzieciak będzie słodki, uroczy i nieznośny, ha!

Genialne, czekam na następny part (:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hilsonlandii
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:44, 27 Maj 2008    Temat postu:

Już nie mogę doczekać się kolejnej części ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:41, 27 Maj 2008    Temat postu:

Po co ja się wypowiadam tutaj, przecież to na pierwszy rzut oka widać, jak straaaasznie podoba mi się ten fik!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:02, 27 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
"Welcome to the world, my young one."



część jedenasta
[link widoczny dla zalogowanych]


Rodziła. Zadzwoniono do nich zaledwie dwadzieścia minut temu. Skurcze pojawiały się co minutę. Chociaż wiedzieli, że nie pozwolą im być przy narodzinach, obaj pognali do szpitala.

House miał zamknięte oczy. Jego laska opierała się o ścianę. Wilson spacerował po dywanie, który leżał przed nimi. Porodówka zawsze sprawiała, że czuł zdenerwowanie, nie żeby miał wiele powodów, by na niej przebywać.

- James - burknął House. - Siadaj. Sprawiasz, że mam ochotę walnąć cię moją laską. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje nasze dziecko, jest świadomość mamusia James został zamordowany*.

- Nie zamierzasz nazywać mnie "mamusią", prawda? - James przeczesał palcami włosy i usiadł.
Zegar tykał. Zbliżała się dziesiąta w nocy.

- Cóż, ktoś musi być mamą! A skoro to ja dałem spermę, spodziewam się, że to powinieneś być ty - Greg otworzył nagle oczy i spojrzał na niego wyzywająco.

- O to chodziło! Namówiłeś mnie, żebyśmy dali twoją spermę - zaprotestował James.
Greg wzruszył ramionami. Młodszy mężczyzna westchnął. To nie było tak, żeby mógł całkowicie obwiniać Grega. Wiedział, w jaki sposób działa diagnostyk, zanim się zakochał.

- To już nie potrwa długo - powiedział Greg.
James spojrzał na niego z ciekawością, ale Greg nie dodał nic więcej.

- Posłałem jej kwiaty. To znaczy Leili.

- Dlaczego? Za skazanie jej na rozstępy i poranne mdłości?

- Cóż, tak. Ona podaruje nam wielki prezent, Greg - James zmrużył swoje brązowe oczy.

- Wiem - zerknął na zegarek. - Daję jej jeszcze najwyżej pół godziny.

- Ona prawdopodobnie nie ma jeszcze pełnego rozwarcia. Nie rób sobie nadziei - onkolog parsknął i sięgnął po czasopismo.
Starszy mężczyzna ponownie zamilkł.

- Jeszcze nie zdecydowaliśmy się na imię.

- Dlaczego nie poczekamy, aż rzeczywiście zobaczymy dziecko, zanim obciążymy je jakimkolwiek imieniem, które będzie musiało nosić przez resztę swojego życia, hmm? - Greg wyprostował się na krześle. Patrzył na metalowe dwuskrzydłowe drzwi, które trzymały ich z daleka od horroru oczekiwania na urodzenie dziecka.

- Tak się cieszę, że nie robimy tego w naszym szpitalu - westchnął James.
Nawet nikomu nie powiedzieli, co robią. James po prostu poprosił o urlop i dostał zgodę. Odkąd każdy wiedział o ich związku i przynajmniej zachowywał swoje uwagi dla siebie, żaden z mężczyzn nie był pewien, jak zareagowaliby na wiadomość o dziecku.

- Cameron próbowałaby nam wcisnąć jedno ze swoich rozdrażnionych wypchanych zwierząt - Greg zachichotał.
James się nie odezwał, tylko patrzył na swojego kochanka, obserwującego drzwi.

- Odpręż się. Założę się, że nie wyjdziemy stąd wcześniej...
Zanim w ogóle zdołał dokończyć, drzwi się otworzyły. Pojawiła się w nich kobieta, może w jego wieku. James założył, że to położna.

- Pan House i pan Wilson? - uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Chcielibyście wejść i zobaczyć wasze dziecko?

- Niech mnie szlag trafi - wyszeptał Wilson.
Obaj zgodnie podnieśli się ze swoich miejsc i poszli w dół korytarza, gdzie rozbrzmiewały stłumione krzyki kobiet. Zaprowadzono ich do pustego pokoju. W tym momencie nikogo tam nie było. Pościel była starannie poskładana, czekając na pacjentkę.

- Jeśli dobrze rozumiem, nie mieliście kontaktu z matką. Zgadza się?
House skinął głową, ale James spojrzał na lekarkę, prawie z niepokojem.

- Wszystko z nią w porządku?

- Oczywiście. To był bardzo łatwy poród. Prosiła, żebym podziękowała wam za kwiaty - lekarka odeszła, wołając przez ramię, że za chwileczkę przyniosą im dziecko.
House usiadł na krześle, a Wilson stał i gapił się na drzwi.

- Jesteś takim frajerem - ziewnął. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął swojego gameboya.
Wilson rzucił mu groźne spojrzenie, wyrwał mu zabawkę i wyłączył ją.
- Za co to było? - dąsał się House.

Zanim Wilson zdążył odpowiedzieć, drzwi się otworzyły. Dwóch sanitariuszy wtoczyło do środka małe sterylne łóżeczko. Serce House'a przestało bić. Zobaczył dziecko, leżące na miękkim, białym, złożonym kocu. Jego rączki były uniesione blisko głowy, a jego oczy mrugały. Wyglądało prawie tak, jakby miało się rozpłakać.

- Och - powiedział Wilson.
Wyglądało na to, że to podsumowało ich reakcje. Serce House'a znów zaczęło bić. Sanitariusze odsunęli się, gdy dwaj mężczyźni ruszyli wolno ku ich dziecku. Wilson zauważył kolor koca.
- Mała dziewczynka! Mamy dziewczynkę.

- Nie jesteś zaskoczony? - House uśmiechnął się znacząco.
Wilson nie odpowiedział. Z drżącymi rękoma, pochylił się i podniósł dziecko, ostrożnie układając je w ramionach. Usiadł na krześle.

- Ona jest najpiękniejszą rzeczą na świecie.
Na jej twarzy nie było już widać zdenerwowania. Sprawiała wrażenie dość spokojnej, gdy patrzyła na Wilsona dużymi niebieskimi oczami.
- Myślisz, że takie już zostaną?

- Nie, będą brązowe, zanim zabierzemy ją do domu - House usiadł na łóżku. Uśmiechał się w duchu. Jego kochanek i ich dziecko.
Prawie niechętnie, Wilson podał zawiniątko House'owi, żeby mógł je potrzymać.

House poczuł ciepło w każdej komórce swojego ciała. Chciał ją trzymać i nigdy nie puszczać. Jej oczy powoli się zamknęły i uspokoiła się, wyczerpana doświadczeniem narodzin.

Moje dziecko. Moja córka, myślał House. To jest moja mała dziewczynka.

- Jak jej damy na imię? - głos Wilsona zniżył się do szeptu. Stał obok House'a, jedną ręką obejmował jego ramiona, a palcami głaskał główkę dziecka.

- Abigail?

- Nie - Wilson potrząsnął głową. - Zbyt staromodne.

- Rachael? Rebecca?

- Zbyt pospolite - Wilson te również odrzucił. - Samara.

- Co?

- Samara - Wilson przełknął ślinę. - Po mojej babce. Jak myślisz, jakie powinno być jej drugie imię? - pochylił się i pocałował jej małe czoło.
Jej oczy otworzyły się ponownie i wydała grymaśny odgłos, zanim na powrót się uspokoiła.

- Eileen. Po mojej babce - House podniósł wzrok na Wilsona i zobaczył miłość i oddanie w jego oczach. Wstał i ostrożnie zaniósł noworodka do łóżeczka. Położył ją i przykrył różowym kocem. - Muszą zatrzymać ją na noc. Możemy zabrać ją rano.

- Nie chcę wychodzić.

- Wiem - House westchnął. Spojrzał na zegarek. - Może zostaniemy w poczekalni? Pośmiejemy się z wszystkich innych tatusiów - zaproponował.

- Okay - Wilson skinął głową. - Zróbmy to...
House wyjrzał z pokoju. Wilson stanął nad swoją śpiącą dziewczynką i dotknął dłonią jej czoła w geście błogosławieństwa.

- Masel tov, moja mała - wyszeptał. - Witam cię na świecie.
Sanitariusze wrócili. Wilson pomyślał, że mógłby się rozpłakać, kiedy zabrali na noc ją do pokoju dziecinnego, żeby zwrócić ją rano.

W pobliskim pokoju była młoda kobieta. Jej włosy były mokre od potu, a jej mięśnie były przemęczone. Kiedy House i Wilson przygotowywali się do nocnego odpoczynku, ona patrzyła w sufit.

- Cała przyjemność po mojej stronie. Możecie mieć to, czego ja nigdy nie miałam - wyszeptała.


Cytat:
* "was murdered" - przeklęty polski i jego rodzaje czasowników w czasie przeszłym [przyp. tłum.]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 19:14, 27 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 19:09, 27 Maj 2008    Temat postu:

dziewczynka super

Cytat:
- Cała przyjemność po mojej stronie. Możecie mieć to, czego ja nigdy nie miałam - wyszeptała.
matka ich córki... chciałabym poznać jej życie, powody dla któych zdecydowała się urodzić komuś dziecko... ja nie umiałabym oddać dziecka...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:21, 27 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
Cała przyjemność po mojej stronie. Możecie mieć to, czego ja nigdy nie miałam - wyszeptała.
Ona im nie odbierze dziecka?
Mała Hilsonka na świecie.
Pięknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:34, 27 Maj 2008    Temat postu:

o mój wielki Boże, z rozmarzonym uśmiechem na twarzy czytałam *_*
coś wspaniałego i te niesamowite emocje
dziewczynka, mała dziewczynka...
będą wspaniałymi rodzicami, jestem tego pewna!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 4 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin