Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bez szans [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:35, 01 Lut 2010    Temat postu:

cytat:
"- Lucas nie jest jej ojcem – wyjaśniła zaskoczona brunetka."

wlasnie to powinna zrozumiec Cuddy ze nie jest i nigdy nie bedzei i nie powinien byc

Cytat:
"- To nie jest córka House’a."

a powinna gdyby kiedys Cuddy zaryzykowala

cytat:
"Kiedy jesteście razem, sprawiacie wrażenie jakby łączyło was coś zdecydowanie więcej niż tylko praca "

obca baba zauwazyla to czego oni nie moga zauwazyc lub nie chca, czy swiat nie jest dziwny

Cytat:
" Przecież byłem grzeczny! Te panienki same do mnie przyszły – James wywrócił oczami i zakrył ręką słuchawkę.
- Zamknij się idoto! – obrzucił House’a gniewnym spojrzeniem.
- Ale tatooo…
- House, dorośli rozmawiają – onkolog wskazał na drzwi. "

tego nie da sie w zaden sposob skomentowac hilson w czustej postaci

calosc boska, ciekawe co sie stalo, ale mam nadzieje ze sie szybko dowiemy a kiedy Wilson mowi Cuddy ze bedzei odrobine bolalo ja wyczuwam swietna zabawe, dlaczego??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:30, 03 Lut 2010    Temat postu:

oj no czekam na cd Ciekawe co jest... może Wilson zachorował, albo ma raka nie to byłaby już ironia losu
A może musi wyjechać To by mi się podobało


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:42, 03 Lut 2010    Temat postu:

No właśnie, ja chcę następną część !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:34, 04 Lut 2010    Temat postu:

Oj budujesz napięcie, budujesz

"Te panienki same do mnie przyszły"....

W ogóle ta rozmowa Cuddy i Wilsona, gdzie on chce coś powiedzieć a ona już się martwi co House wymotał znowu... Ech, to ich dziecko zwane Gregiemm zupełnie niewychowane


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:42, 04 Lut 2010    Temat postu:

Cytat:
W życiu trzeba umieć przegrywać. Wilson doskonale o tym wiedział. Nie lubił tego, ale musiał się z tym pogodzić. Jako lekarz, onkolog przegrywał często. Czasem zbyt często. Wiedział, że książe nie zawsze znajduje swoją księżniczkę, a czerowny kapturek nie zawsze dociera do swojej babci na czas. Czasem głupota i upór stanowią barierę nie do pokonania. Człowiek uczy się więc żyć z tą świadomością, że w końcu i on przegra. Polegnie w bezkresie zawiłości losu. Zrozumiał, że dla jego przyjaciół nie ma już nadzieji. Zapomniał tylko, że ta umiera jako ostania

Wspaniałe! Bo nie zawsze wygrywamy... (a to pół zdania po przecinku psuło nastrój ) A było tak dramatycznie.

Cytat:
- Rozumiem – Annie uśmiechnęła się pod nosem.
- Polubiłabyś Wilsona – Cuddy od razy wyczuła ironię w jej uśmieszku.

To ich zapoznaj! Będzie już dwoje na troje.

Cytat:
- Będzie bolało? – odebrała natrętne urządzenie.
- Odrobinę – skwitował zatroskany onkolg.

Ach... Ci chłopcy.



"(...)zostaw mnie samą, bo na to zasłużyłam, idź i bądź szczęśliwy. Szczęśliwy bądź, a gdyby coś, kiedyś złego działo się, to wróć, będę czekać. Przepraszam za to wszystko, nie umiałam inaczej."
Może nie na temat, ale tak właśnie brzmią słowa piosenki, której słucham właśnie teraz, gdy piszę ten komentarz...

Lisku, Ty już wiesz, że masz rewelacyjny styl, świetne pomysły, wspaniałe wykonanie, więc nie będę się nad tym rozwodzić. Powiem Ci raz jeszcze to czego tak się wypierasz: Masz talent!

Kończąc. Wena
Czasu.
Pomysłów.

Pozdrawiam cieplutko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Czw 23:18, 04 Lut 2010    Temat postu:

No dobra. Powiedzmy, że poradziłam sobie z moim małym problemem, więc jestem

Hmmm... Wiem, wiem, wiem, że obiecałam konstruktywny komentarz, ale nie potrafię!
Na usta[palce] cisną mi się słowa[litery układające się w słowa] WSPANIAŁE, pełne kunsztu.
Uwielbiam Twoje teksty. Mają w sobie ciepło, ale także trochę takiego gorzkiego "czegoś" co jest genialne. Idealnie łączysz Huddy z Hilsonem i Wuddy. Uwielbiam Cie za to Nie każdy umie zrobić to tak umiejętnie.
W części VI jest takie napięcie? Dobra chyba nie wyzdrowiałam
Cuddy bierze Ann do siebie. Ciekawe. Intrygujące. Podejrzenia co do Rachel. Ciekawe
Telefon Wilsona! Interesujące! Intrygujące! Zastanawiające! Co z nim? Ej czemu nie wiem?! Ja żądam kolejnej części, abyś wyjaśniła nam to! [ale nie traktuj go za brutalnie!]

Z wielką chęcią czytałam kolejną część Bo piszesz z tak wielką pasją!!
KC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Czw 23:20, 04 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:12, 06 Lut 2010    Temat postu:

Jika30, dzięki za literówkę choćbym nie wiem jak się starała nie potafię ich uniknąć

Oluś Ale pamiętaj, w życiu zawsze zdarzają się wyjątki A Ty na pewno jesteś wyjątkowa
No, masz szczęście Cuddy jest fajna

Alu Dziękuję Trochę mnie rozgryzłaś ale cieszę się, że się podoba

Jane dzięki za pocieszające słowa Masz rację problemy będą ale panieniek na razie... chociaż nie, podsunęłaś mi pewien pomysł, może uda się mi go tu wpleść Dzięki

Neko md. Dzięki kochana

Mazeltov, bardzo się cieszę, że dostrzegasz moje próby stworzenia tu namiastki Hilsona Oj, kobieto masz wyczucie

Gosiaczek Czy ja jestem, aż tak przewidywalna Nie, nie odpowiadajcie

Ot taka napięcie to podstawa A z Gregiem masz 100%
racji

Czarodziejko, Twoje komenty zawsze mnie zawstydzają Na serio tu nie ma nic niezwykłego, ale dziękuje z całego serducha

Agusss i dopiero teraz jestem zawstydzona Przestań natychmiast
To musi być koment do innego tekstu i przypadkiem się tu pojawił
KC

Dziś mam trochę wolnego Więc jest duża szansa, że wieczorem pojawi się kolejny part Bo w tygodniu to nie wiem kiedy znów Ale nie obiecuję, żeby nie było


Dla Oli i Agusss



VII – Nie - razem pod innym dachem.


- Jego stan się pogorszył – Wilson przyciszył głos.
- James… – Cuddy momentalnie wstrzymała oddech.
- Spokojnie, chodzi o mojego brata – wyjaśnił, wiedząc, że kobieta po drugiej stronie słuchawki pewnie umiera ze strachu.
- A… rozumiem… - zaczęła. – To znaczy, bardzo mi przykro – dodała.
- Martwisz się o niego? – bardziej stwierdził niż zapytał.
- Oczywiście. To przecież twój brat – udała, że nie rozumie.
- Więc kiedy mogę ci go podrzucić? – dodał, jak gdyby nigdy nic.
- Chcesz do mnie przywieźć swojego brata?! – wybrała ironię zamiast szczerości.
- Dobrze wiesz, że nie o nim rozmawiamy – westchnął. – Ja naprawdę muszę do niego pojechać – po jego głosie bez problemu można było wywnioskować, że sprawa jest poważna i że bardzo mu zależy.
- Wilson, ale ja nie mogę… - nie bardzo wiedziała, co mu odpowiedzieć. – Co powiem Lucas’owi? Poza tym teraz mieszka u mnie również Ann – zaczęła się tłumaczyć.
- Więc sprawa rozwiązana – onkolog krzyknął rozradowany. – Ona będzie waszą przyzwoitką, jeśli tak się obawiasz House’a, a Lucas nie musi wiedzieć. To tylko trzy dni – nie dawał za wygraną.
- Nie mogę go okłamywać – była coraz bardziej zdenerwowana.
- Ty nie boisz się House’a, a siebie – James jak zwykle trafił w czuły punkt.
- Nie ma mowy! Zapomnij! – momentalnie zmieniła ton głosu na poważny.
- Ok. Będziemy za pół godziny – dodał zupełnie ignorując jej słowa. Lisa bezwiednie opadła na fotel i ukryła twarz w dłoniach.
- Co się stało? – zapytała zaniepokojona Ann.
- Czeka nas armagedon – na jej twarzy malowało się autentyczne przerażenie.
- Nie rozumiem – Annie spojrzała na nią zaciekawiona.
- On z nami zamieszka – powiedziała bardziej do siebie.
- Lucas wraca? – kobieta z małą Huddy na rękach przyglądała się jej uważnie.
- Doktor House – powiedziała niemal szeptem. Ann uśmiechnęła się na samą myśl, że będzie mogła po raz kolejny z bliska śledzić tak bardzo skomplikowane relacje tej dwójki, wbrew wszystkiemu, bardzo bliskich sobie ludzi.
- Co na to twój facet? – specjalnie rozpoczęła ten temat. Z każdym dniem czuła z Cuddy coraz większą więź. Mimo, iż ich losy były zdecydowanie różne, łączyły je dwie rzeczy. Samotne macierzyństwo i usilne próby zbudowania związku bez względu na jego cenę.
- To tylko trzy dni - wyjaśniła, uciekając wzrokiem.
- Czyli nie powiesz mu? – mierzyła ją przenikliwym spojrzeniem.
- Oczywiście, że mu powiem – dodała sięgając po telefon. Po pięciu minutach wpatrywania się w urządzenie… - Powiem mu – zaznaczyła, ale odłożyła telefon i udała się do pokoju córki.
- Jasne – pomyślała, rozbawiona współlokatorka. – Czy wszyscy zakochani są tak ślepi? – westchnęła. Jednak, gdy przeanalizowała swoją sytuację, musiała przyznać, że wcale nie jest lepsza. – Ale ja przynajmiej się staram coś zmienić – pocieszała się w myślach. – I może będę mogła się im jakoś odwdzięczyć – jej oczy nagle rozbłysły.

- Witaj, James – z holu dochodziły odgłosy świadczące o pojawieniu się gości.
- Witaj, mammooo – wycedził szczerząc swoje białe ząbki. – Tato już nie chce ze mną mieszkać – zrobił smutaśną minkę – ... i powiedział, że teraz ty będziesz mnie niańczyć – nie odrywał wzroku od jej dekoltu, który teraz, gdy siedział na wózku był jeszcze bardziej w zasięgu jego wzroku.
- Wilson, to się nie uda – wbijała w niego błagalne spojrzenie.
- Gdzie ojczym? – zapytał rozglądając się wokół.
- Nie powiedziałeś mu? – rzuciła onkologowi groźne spojrzenie.
- O czym? – zaciekawił się diagnosta.
- Pięknie – westchnęła brunetka.
- Lucas wyjechał – Wilson wywrócił oczami. Mina House’a była bezcenna.
- Czyli ja i dwie kobiety? – zadziorny uśmieszek nie znikał z jego twarzy.
- Pan i cztery kobiety – z salonu wyłoniła się Ann z malutką Huddy na rękach.
- Czyli jednak Bóg istnieje?! – diagnosta spojrzał teatralnie w niebo.
- Rozumiem, że pan to ten Wilson – Ann zwróciła się do zaskoczonego onkologa.
- Ten Wilson? – uśmiechnął się ciepło, posyłając jednocześnie pytające spojrzenie w kierunku wzruszającej ramionami Cuddy.
- Nie wiem, co ci naopowiadała, ale tak, to ja – wyciągnął w jej kierunku rękę na przywitanie. – Śliczna – pogłaskał małą dziewczynkę po główce.
- Zaczyna się – odezwał się znudzony House.
- To Huddy – kobieta przedstawiła oryginalne imię swojej córeczki.
- Ciekawe – zauważył onkolog.
- Kiedyś ci wyjaśnię – posłała mu ciepły uśmiech.
- Mam pomysł! – krzyknął diagnosta. Mała Huddy przestraszyła się i zaczęła płakać.
- Pięknie – zrezygnowana Lisa opadła na framugę drzwi.
- Może się podzielimy? – kontynuwał nie zważając na jej oburzenie i płacz dziecka. – Ty zabierzesz ofiarę przemocy domowej z płaczącym potworkiem o dziwnym imieniu, a ja zajmę się Cuddy i jej wielkim biustem – znów wpatrywał się nie tam, gdzie powinien. – To znaczy Cuddy i tym małym czymś, którego tu nie ma – momentalnie się poprawił.
- Rachel śpi – wyjaśniła.
- Będzie dobrze – Wilson wystawił rękę na pożegnanie i nie wiedzieć dlaczego lekko rozbawiony zniknął za drzwiami.
- To, u której w pokoju nocuje najpierw? – przerwał niezręczną cieszę.
- U mnie – dodała brunetka i zniknęła w kuchni. House’a zamurowało. Spojrzał na Ann, ale ta tylko wzruszyła ramionami i również podążyła w stronę kuchni. Mógłby przysiąc, że uśmiechała się pod nosem. Miał pewne problemy z poruszaniem na wózku. Mimo iż był to wózek napędzany elektrycznie, pomysł Chase’a i Foremana, to jedna sprawna ręka nieco to komplikowała.
- Śpisz po prawej, czy po lewej? – odezwał się, gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia. Lisa momentalnie się odwróciła. Z pietruszką w jednej i nożem w drugiej ręce była seksowniejsza niż kiedykolwiek.
- Śpię u Rachel – brutalnie odebrała mu resztki nadzieji. Była zła, ale z nadal niezrozumiałych jej powodów jego obecność działała na nią pozytywnie. Nie potrafiła tego określić, ale czuła się dziwnie. Dobrze.
Nawet nie pytał o drogę do jej sypialni. Wziął z przedpokoju swoją walizkę i udał się prosto do celu. Obserwująca go Ann była bardzo zdumiona. Czuł się tutaj jak u siebie. A przecież Lisa wyraźnie mówiła, że nigdy nie byli parą. Cóż, miała trzy dni, aby dowiedzieć się więcej. Trzy dni aby im pomóc. Tak samo jak oni pomogli jej i Huddy.

Sypialnia była bardzo gustowna, przesadnie wysprzątana, ale ciepła i przytulna. Wielkie, znajdujące się na samym środku pomieszczenia łóżko od razu przykłuwało uwagę i rodziło mnóstwo bardzo grzesznych myśli. Nie czekając ani chwili dłużej podjechał pod nie wózkiem. Podciągnął się z wielkim trudem i wyczerpany podróżą opadł na błękitną satynową pościel. Zatracił się w zapachu jaki docierał do niego z delikatnego materiału. Zasnął. Niestety po chwili obudził go przerażający krzyk, a raczej płacz małego potworka. Westchnął cieżko i posłał wściekłe spojrzenie natrętnej, elektronicznej niańce stojącej na jej nocnym stoliku. - Pewnie o tym zapomniała – pomyślał. – Albo raczej zostawiła tu specjanie – wybełkotał, gramoląc się w kieruknu irytującego urządzenia.
- Spokojnie kochanie – po chwili dało się słyszeć kojący, kobiecy głos. Jej głos. – Mamusia już tu jest – wywrócił oczami słysząc jej cukierkowy ton. – Wiem, że mnie długo nie było, ale szykowałam obiadek dla chorego wujka – nagle jej ton nie był już taki ciepły. – Wiesz, to ten wujek, który tak działa mamusi na nerwy – ciągnęła dalej nie wiedząc jak wielki ubaw ma osobnik słuchający jej w tej chwili. Miał ochotę się odezwać, ale wbrew sobie liczył na coś więcej, że Lisa przypadkiem odkryje się przed nim, że da mu nadzieję, która została mu odebrana w chwili, gdy związała się z tym dupkiem. Zawsze, gdy o nich myślał coś ściskało mu żołądek. Postanowił się zabawić. Skoro miał być tym bez szans liczył chociaż na odrobinę dobrej zabawy. W jednej chwili Rachel przestała płakać, Cuddy podskoczyła przestraszona. Obie spojrzały na małe urządzenie zamontowane na łóżeczku. Z drugiej strony dobiegał irytujący płacz dziecka. Dużego, wrednego potwora. On sam znosił się śmiechem udając płacz niemowlaka. Cuddy porwała małą Rachel i szybkim krokiem udała się do swojej byłej sypialni.
- Zaczeło się – Ann zwróciła się do śpiącej Huddy. Była rozbawiona widokiem rozwścieczonej Lisy zmierzającej na spotkanie z najbardziej tajemniczym człowiekiem jakiego w życiu spotkała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Sob 19:31, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:59, 06 Lut 2010    Temat postu:

Mam jedno skojarzenie po tej części: u Cuddy to już nie mieszkanie, to już akademik

A dziecko zwane Greggiem będzie teraz dręczyć mamusię. no faaaaajnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:30, 06 Lut 2010    Temat postu:

Świetne Tylko tyle, bo muszę iść....
Ale kurcze świetne z tą niańką elektryczną przemyślane Szkoda, że nie powiedziała więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:47, 06 Lut 2010    Temat postu:

„Gdzie ojczym?” mnie rozwaliło Kocham cię za to
O Boże, duży Greg jest gorszy niż te dwa potworki Jejku świetnie! Coś czuje, że jest szansa na nowy związek! Ha ! Wilson wymiata! Odwala mi, przepraszam To jest wspaniałe i niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju! Czekam na więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:57, 06 Lut 2010    Temat postu:

Cytat:
- To tylko trzy dni wyjaśniła – uciekając wzrokiem.

literówka ale całość świetna i taka długa nie wiem, co napisać, bo będę się powtarzać weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:56, 06 Lut 2010    Temat postu:

Jednak się udało
Będą dwie części jednego dnia Za to nie wiem, kiedy będzie ciąg dalszy Ale jak pewnie zauważyłyście, to ze mną nigdy nic nie wiadomo

Dla Oli Bo pięknie nam pisze


VIII – Ogień i woda.


- Ty porąbany kretynie! Dobrze się bawisz?! – wbiła w niego rozwścieczone do granic możliwości spojrzenie.
- Cuddy! Takie słownictwo i to przy dziecku? – z dezaprobatą pokiwał głową. Lisa położyła Rachel na łóżeczku tuż obok rozbawionego diagnosty. – No co? Sama zostawiłaś mi tu to urządzenie – wzruszył ramionami. Miał rację. Wiedziała, że sama jest sobie winna i w gruncie rzeczy nie rozumiała swojej reakcji. House jak zwykle się z niej nabijał, a ona swoim zachowaniem tylko udowadniała fakt, że mu się to udaje. Bez zawahania pobiegła do jego, znaczy swojej, sypialni i sama właściwie nie wiedziała po co? Żeby na niego nakrzyczeć? Jakby to kiedykolwiek pomogło. A może powód był nieco inny? Może po prostu chciała go zobaczyć w swojej ulubionej, błękitnej pościeli? – milion myśli kołatało się jej w tej chwili w głowie.
- Zamknij się wreszcie! – krzyknęła. House spojrzał na nią zaciekawiony.
- Ale ja od jakiś dwóch minut nic nie mówiłem - dodał bardzo z siebie zadowolony. Wiedział już, że ma ją w garści. Odwieczną walkę spojrzeń przerwała mała dziewczynka, która właśnie w tym momencie wpełzła mężczyźnie na kolana. Siedziała razem z nim i bacznie obserwowała reakcję swojej mamy.
- Oj, nie bądź zazdrosna – parsknął śmiechem widząc zdumione spojrzenie Cuddy. – Jak będziesz grzeczna to wieczorem ty usiądziesz mi na kolanach – posłał jej typowy łobuzerski uśmieszek.
- Chciałbyś – dodała. Odwróciła się na pięcie i wyszła. Nie potrafiła z nim wytrzymać w jednym szpitalu, a co dopiero w jednym domu, czy jednej sypalni.
- Chyba o czymś zapomnia… - nie dokończył. Opowiedziało mu trzaśnięcie drzwi. Brunetka mrucząc coś pod nosem dotarła do salonu. Huddy i jej mama bacznie się jej przyglądały. Ann zauważyła, że Lisa tak naprawdę nie jest zła, a rozdrażniona i zdezorientowana. Napięcie, jakie obecnie wytworzyło się między tą dwójką powoli stawało się dla nich nie do opanowania.

Siedział wpatrując się w małe pachnące coś wiercące się na jego kolanach. – To musi coś znaczyć? – zaczął analizować całą tą sytuację. Nie mógł być jej obojętny. Jej reakcja mówiła wszystko. Jego szyderczy uśmieszek zniknął, gdy mała rączka wsadziła mu palec do oka. – Jezu Chryste – spojrzał na nią mróżąc obolałe oko. Dziewczynka uśmiechnęła się radośnie. Obecnie zaciekawił ją drapiący zarost. Błądziła małymi rączkami po jego policzkach, a on o dziwo siedział jak zahipnotyzowany. Nagle się ocknął. Chwila zapomnienia nie trwała zbyt długo.
- Hmm… Co my tu mamy? – zwrócił się do dziewczynki, siegając jednocześnie po swój plecak. Ze środka wyjął małą, okrągłą i mięciutką piłeczkę. – No to mam cię z głowy – westchnął, widząc jak mała zajmuje się nową zabawką.

- Coś się stało? – zapytała po chwili Ann.
- Hmm… - mruknęła, wyrwana z zamyślenia Cuddy.
- Pokłóciliście się? – ciągnęła dalej.
- Nie. Nie zwracaj na nas uwagi. My po prostu tak mamy – wzruszyła ramionami.
- Chyba nie jest taki zły, skoro pomimo choroby zajmuje się małą – zauważyła.
- Że co? – do Lisy właśnie dotarło, że przecież zostawiła swoją córkę z tym idiotą. Ponownie ruszyła w wiadomym kierunku. Ann ciągle uśmiechała się pod nosem. Różne rzeczy już w życiu widziała, ale chyba pierwszy raz miała taki ubaw. Cuddy niepewnie weszła do środka.
- Nie bój się tak – od razu wyczł jej obecność. – Nadal żyje – wskazał na skupioną na piłeczce Rachel. Zastanawiała się dlaczego wcześniej nie czuła czegoś takiego. Widok małej i jego razem wywoływał u niej bardzo gwałtowne uczucia, których oczywiście nie zamierzała przed nim ujawniać.
- Obiad za dziesięć minut – dodała, zabierając małą.
- Hej, ale Wilson karmił mnie w łóżku – wywrócił oczami.
- Nie interesuje mnie co robiłeś z nim w łóżku – skwitowała, dumna ze swojej ciętej riposty.
- Nice – wycedził. – Ale do spraw łóżkowych jeszcze wrócimy – zaznaczył. Po raz kolejny odpowiedziało mu trzaśnięcie drzwi.

- Więc, kiedy się wyprowadzisz? – zwrócił się do siedzącej naprzeciw kobiety.
- House! – upomniała go administratorka. – To ty jesteś tu nieproszonym gościem – warknęła.
- Ale mnie możesz wykorzystać, a ją nie – puścił oczko w jej stronę.
- Mam nadzieję, że miejsce w ośrodku znajdzie się jak najszybciej – dodała z uśmiechem na twarzy. Jakoś wbrew wszystkiemu nie traktowała jego docinek poważnie i w tym względzie chyba zaczynała rozumieć Lisę.
- Daj spokój – Cuddy posłała jej spojrzenie z gatunku „Nie zwracaj uwagi na tego kretyna”.
- Rodzinna sielanka – udał rozmarzenie.

Dzień niezwykle się wszystkim dłużył. Domownicy unikali się nawzajem. Ann nie chciała im przeszkadzać, House obawiał się Rachel, która ewidentnie go polubiła, a Cuddy po prostu nie chciała go widzieć. Dziękowała Bogu, że jutro jest poniedziałek i będzie musiała pójść do pracy. Przebywanie z nim pod jednym dachem nie wpływało najlepiej na jej jasność umysłu. Coraz częściej łapała się na rozmyślaniach z gatunku „Co by było gdyby…”.

- Mammooo!!!! – z sypialni dobiegał bardzo irytujący głos. Wiedziała, że jeśli tam nie pójdzie to ten kretyn wszystkich obudzi. Była już dwudziesta pierwsza trzydzieści. Narzuciła na siebie szlafrok i wolnym krokiem skierowała się do paszczy lwa. – Mamoo!!!! – najwidoczniej zamierzał ją dobić już pierwszego dnia.
- Zamknij się ty debilu! Chcesz wszystkich obudzić?! – krzyczała choć był to szept. Po chwili zdumiona zauważyła, że łóżko jest puste, a irytujący dźwięk dobiega z łazieki. Przełknęła ślinę i ruszyła dalej. – House? – zapytała drżącym głosem. W pomieszczeniu było mnóstwo pary. Wokół unosił się niezidentyfikowany, ale bardzo przyjemny męski zapach. – Boże! – krzyknęła, widząc w wannie nagiego diagnostę. Ten jak gdyby nigdy nic uśmiechał się niej. Odruchowo dłońmi zakryła sobie oczy.
- No to będzie bajka w stylu jak ślepy prowadził kalekę – dodał, wzdychając ciężko. – Podoba mi się twoje zakłopotanie – jak zwykle nie mógł odmówić sobie możliwości podręczenia tej niezwykłej kobiety.
- Po coś ty tam właził! – była naprawę wkurzona.
- Myślałem, że jak wejdę to i wyjdę bez problemu i nie udawaj, że nie patrzysz. Widzę jak podglądasz między palcami – za cel wieczoru postawił sobie doprowadzenie jej do ostateczności.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Sob 20:57, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:58, 06 Lut 2010    Temat postu:

pjerfsza!

Rachel lubi House'a! To takie oczywiste!

Cytat:
- Myślałem, że jak wejdę to i wyjdę bez problemu i nie udawaj, że nie patrzysz. Widzę jak podglądasz między palcami – za cel wieczoru postawił sobie doprowadzenie jej do ostateczności.


to mnie rozwaliło

przepraszam, że nie komentuje na bieżąco ale mam szlaban

kocham,
baby


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez baby dnia Sob 21:02, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:09, 06 Lut 2010    Temat postu:

Dwie części w ciągu jednego dnia lisku, jesteś miszczuniem ! i mam nadzieję, że Twój wen będzie grzeczny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:20, 06 Lut 2010    Temat postu:

Lisek, przesadziłaś z dedykacją!
Sikam, płacze i tarzam się ze śmiechu
„Jego szyderczy uśmieszek zniknął, gdy mała rączka wsadziła mu palec do oka. – Jezu Chryste”
Greg, jakiś ty religijny się zrobił! Pamiętaj, że Jezus klękał, nie wymiękał

House, a kto by nie podglądał?
Lisek, pięknie jak zawsze i czekam na więcej i dziękuję za dedykację


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 21:24, 06 Lut 2010    Temat postu:

Nice, zdążyłam przeczytać jedna część a tu od razuu druga...

Ale nie pomyliłam kochana Wiem co mówię i o czym

O mamo!! Kocham cie za Twojego Wilsona W tej VII części jest wspaniały xD
No szkoda mi jego brata

Ale za to dzięki temu może stać sie Huddy! Genialne wypadki xD

KC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:25, 07 Lut 2010    Temat postu:

Świetnie Widzę, że Twój wen nie leniuchuje tak jak mój Kurcze świetne pomysły masz i doskonale je realizujesz
Nie wiem dlaczego ale podoba mi się wizja House'a i małego dziecka na jego kolanach. Oczywiście dziecka Cuddy

A końcówka cudowna

"- No to będzie bajka w stylu jak ślepy prowadził kalekę – dodał, wzdychając ciężko. – Podoba mi się twoje zakłopotanie – jak zwykle nie mógł odmówić sobie możliwości podręczenia tej niezwykłej kobiety.
- Po coś ty tam właził! – była naprawę wkurzona.
- Myślałem, że jak wejdę to i wyjdę bez problemu i nie udawaj, że nie patrzysz. Widzę jak podglądasz między palcami – za cel wieczoru postawił sobie doprowadzenie jej do ostateczności"

hahaha


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:48, 07 Lut 2010    Temat postu:

Lisku zadziwiasz mnie!
To Ty taka szybka, czy ja powolna?

A ten braciszek to chociaż prawdziwy? Bo ja tam bym się wcale nie zdziwiła jakby ich Wilsonek wkopał.
Cytat:
Jego szyderczy uśmieszek zniknął, gdy mała rączka wsadziła mu palec do oka. – Jezu Chryste – spojrzał na nią mróżąc obolałe oko. Dziewczynka uśmiechnęła się radośnie. Obecnie zaciekawił ją drapiący zarost.

Tiak!

Cytat:
- Po coś ty tam właził! – była naprawę wkurzona.
- Myślałem, że jak wejdę to i wyjdę bez problemu i nie udawaj, że nie patrzysz. Widzę jak podglądasz między palcami

O maamooo! No tak logika jest powalająca!

Lisku mi amas vin!

Weeena i czasu.
Pozdrawiam cieplutko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:45, 07 Lut 2010    Temat postu:

I BARDZO JEJ TAK DOBRZE!!!
Jak obejrzałam początek odcinka "5 to 9" to tak się na nią wkurzyłam, że... ugh! Jak można być tak ślepym!?
Czy ona na prawdę nie widzi jak House ją kocha!? A ona, głupia, znalazła sobie nowe dziecko do niańczenia - Lucas'a.

***

Wracając do twojego fika...
Lisku mój kochany, odkąd sięgnę pamięcią twoje opowiadania były jednymi z najlepszych i takie pozostają. Można wręcz powiedzieć, że stajesz się lepsza, co jest akurat szokiem, bo czy można być jeszcze lepszym? No, ty jesteś tego najlepszym przykładem.
I bardzo dobrze! Niech się Cuddy zastanawia "Co by było, gdyby..." to może wreszcie dojdzie, iż owe zdanie powinno brzmieć mniej więcej tak:
Pyt:
"Co by było, gdybym zostawiła Lucas'a i związała się z Greg'iem?"
Odp:
"Byłabym w końcu pewna, że jestem z właściwym mężczyzną."

Coś w ten deseń
Chciałabym jeszcze wtrącić, że wciąż jestem gdzieś obok i czytam. Nawet jeżeli nie komentuję, to nie ma szans abym nie przeczytała.
Trzymaj się cieplutko Lisku i szybko dawaj nową, cudowną część.
HuddyFan


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:02, 07 Lut 2010    Temat postu:

Kocham te opowieści, te dialogi, oja ... nie, nie mogę

...

No dobra już się opanowuje. Akcja trochę nierealna, ale opisana ekstra!
Naprawdę fajne ale dlaczego już po raz setny huddy fiki kończą się nagim housem/cuddy w wannie?? naprawdę ile można...

Mimo to - powodzenia i weny życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:14, 09 Lut 2010    Temat postu:

Wybaczcie, że nie odpowiem każdemu z osobna ale Wy wiecie, ze Was kocham I kurcze nawet Huddyfan
Dziękuję za każdy koment

Nie bić... Miałam taki fajny plan na tego fika, tylko jakoś jak pisze wychodzi mi nieco inaczej



IX – Początek końca.


- Zamoczyłeś gips! – przewróciła oczami.
- Przypadkiem – zrobił minkę niewiniątka.
- Jak dziecko – westchnęła.
- No to pomożesz mi, czy będziesz się tak gapić w nieskończoność? – wbijał w nią błękitne spojrzenie.
- Po pierwsze wcale się gapię – odparła oburzona. – A po drugie nie zadzieraj ze mną, bo zostaniesz w tej wannie do przyjazdu Wilsona – posłała mu zwycięski uśmieszek.
- Dobrze mamo… Będę grzeczny i przy okazji obiecuję nie gapić się więcej na twój biust wydobywający się z rozchylonego szlafroka – Cuddy wzięła głęboki oddech. Nie zamierzała dać się sprowokować po raz kolejny. Chciała mieć to już za sobą.
- Podaj mi rękę – poleciła wpatrując się w sufit. House objął ją ramieniem. Wyglądali naprawdę komicznie siłując się nad wanną.
- Boże!!! – krzyknął, udając przerażenie i wpatrując się w drzwi. Lisa omal nie zemdlała ze strachu. Przed oczami malował się jej najgorszy scenariusz. Przedwczesny powrót Lucas’a. Z autentycznym przerażeniem spojrzała mu w oczy, ale nie mogła w nich nic odczytać. Z lekkim uśmieszkiem wpatrywał się nadal w to samo miejsce. Cuddy z duszą na ramieniu odwróciła głowę.
- Ty pieprzony kretynie! – krzyczała, nadal obejmując go w pasie. Ledwo trzymał się na nogach, ale nie tracił nic ze swojej wredności.
- No co? Myślałaś, że on tam stoi? – był z siebie bardzo dumny. Jej przerażoną minę zapamięta do końca życia.
- Zamknij się! – ciągnęła go za sobą.
- Ty serio myślałaś, że w drzwiach stoi ten palant – widać było, że bawi się świetnie.
- Pacan! – powoli traciła cierpliwość.
- Nie martw się. Nic mu nie powiem – stał naprzeciw rozwścieczonej pani dziekan, opasany jedynie skąpym ręcznikiem. Jego oczy przewiercały ją na wylot. Szyderczy uśmiech drażnił jej i tak skołatane już nerwy.
- Nie zamierzam niczego ukrywać! – wyjaśniła.
- Ok. Tylko wiesz, oszczędź mu chociaż szczegółów. Jeszcze się biedaczysko załamie – niezgrabnie zrobił krok do przodu. Ich ciała prawie się stykały.
- Co robisz? – zadrżała.
- Testuje swoją hipotezę – odpowiedział, przyciągając ją mocniej do siebie. Akurat tego nie planował, ale jej obecność i cała ta sytuacja sprawiły, że wpadł we własne sidła.
Była taka piękna, seksowna i bezbronna. To było silniejsze od niego. Pocałował ją. Na początku się broniła. Jednak czując jego usta na swoich, jego dłoń, ciało napierające na nią każdą swoją komórką, jego przyspieszony oddech i galopujące bicie serca, poległa. Cała nagromadzona w nich złość właśnie znalazła sobie ujście.

Od kiedy związała się z detektywem, flustracja w ich wzajemnych relacjach narastała przy każdym spotkaniu. Ona czuła, że powinna coś zmienić, że skoro związała się z Lucas’em nie może pogrywać sobie z House’m tak jak do tej pory. Czuła się winna za każdym razem, gdy uśmiechała się przy nim, gdy słuchała jego dwuznacznych komentarzy, czuła, że pozwalając sobie na taką zażyłość z diagnostą zdradza swojego chłopaka. A House…
House był zły, wściekły, że pozwala sobą manipulować, że dla tego dupka próbuje się zmnienić, że niszczy to co jest między nimi. Tylko, że w tej chwili to on stał się takim niszczycielem. Z pasją i namiętnością niszczył wszystko co ona tak mozolnie próbowała stworzyć. Nie zamierzał jej skrzywdzić, chciał zemścić się na detektywie. Chciał mu odebrać to, co nigdy nie powinno było do niego trafić.
Cuddy zatraciła się w nim całkowicie, jakby cała reszta świata w tej chwili przestała istnieć. Był on, była ona i było coś nowego. Niezwykłego, innego i bardzo pociągającego. Nieświadomi własnych czynów zbliżali się do łóżka. Nagle Cuddy ocknęła się. Jakby właśnie dotarło do niej co się wokół dzieje. Z trudem się od niego oderwała. On również jakby otrzeźwiał. Przez moment wpatrywali się sobie w oczy próbując zrozumieć co się przed chwilą stało. Nie mogąc wykrzusić z siebie ani słowa wyszła. House opadł na łóżko. W myślach przeklinał się za to co zrobił. Chciał ją podręczyć, a obnażył się przed nią zupełnie i wcale nie chodziło mu o jego nagość. Pokazał, że mu na niej zależy. Co prawda zawsze mógł powiedzieć, że chodziło tylko o seks, ale dobrze wiedział, że było zupełnie inaczej. Wiedział również, że i ona wie. Co innego jeśli to były tylko głupie aluzje do jej biustu, tyłka, do seksu, a zupełnie co innego jeśli rzucał się na nią pełen pasji i pożądania na środku łazieki. Nakrył głowę poduszką i zasnął.
Ona nie mogła spać. Walczyła ze swoimi myślami, uczuciami, była wściekła na siebie i na niego. Nie taki był jej plan. Zamierzała prowadzić spokojne życie u boku Lucas’a, a ten idiota jak zwykle wszystko komplikował.

Następnego dnia…

- Ciężka noc? – Ann zwróciła do ledwo żywej administratorki. Cuddy skinęła tylko głową, ale nic nie odpowiedziała. – Rozumiem – dodała współlokatorka. Sprawiała wrażenie jakby wiedziała więcej niż powinna.
- Nic nie rozumiesz! – Lisa nie wytrzymała. Ann pierwszy raz widziała ją w takim stanie. Okazało się, że twarda dyrektorka szpitala w głębi duszy była krucha i delikatna, jak każda kobieta.
- Wiem, że u niego byłaś – nie spuszczała z niej wzroku. – Mała się obudziła i poszłam po mleko… - Annie zaczęła się tłumaczyć.
- To nie tak jak myślisz – Cuddy ukryła twarz w dłoniach.
- Nie możecie dłużej udawać, że… - wywód Ann przerwał dźwięk telefonu. Lisa spojrzała na wyświetlacz „Lucas”. Wzięła głęboki oddech.
- Witaj, kochanie – powiedziała najnaturalniej jak tylko w tej chwili potrafiła.
- Jak tam radzą sobie moje kobietki? – widać było, że wyjazd mu służy.
- W porządku – spojrzała wymownie na siedzącą obok Ann. – Kiedy wracasz? – sama nie wiedziała skąd to pytanie.
- Dobrze wiesz, że za cztery dni. Stęskniłaś się? – zapytał zaciekawiony.
- Co u ciebie? – szybko zmieniła temat.
- Mama zdrowa, a siostra jak zwykle mi dokucza – wycedził udając zmęczenie.
- Pozdrów je ode mnie – nie odrywała wzroku od Ann. Wiedziała, że powinna mu powiedzieć, że w swojej sypialni trzyma jego największego wroga, ale nie potrafiła.
- Czy w tym domu w ogóle ktoś mieszka…?! – nagle pojawił się znajomy głos. Cuddy i Ann spojrzały na siebie przestraszone.
- Czyżbym słyszał jakiś męski głos dochądzący z oddali? – zażartował Lucas. Brunetka wstrzymała oddech.
- To… - już miała zamiar mu powiedzieć.
- Oj, nie tłumacz się – przerwał jej rozbawiony detektyw. – Po prostu powiedz Ann, żeby przyciszyła telewizor – przecież nawet w najgorszych koszmarach nie mógł przewidzieć tego, co się u niej teraz dzieje. - Mam ochotę na telefoniczne igraszki… Halo, jesteś tam? – przedłużająca się cisza trochę go zaniepokoiła. Cuddy właśnie wpatrywała się w diagnstę nonszalanco rozwalonego na swoim wózku. Stał albo raczej siedział w jej drzwiach i przysłuchiwał się rozmowie z wielkim zaciekawieniem.
- Wybacz kochanie… ale… już jestem spóźniona. Porozmawiamy wieczorem – dodała, podnosząc się z łóżka.
- Ale wieczorem wrócimy do mojego pomysłu? – ciągnał dalej.
- Tak, tak. Pa… - już nawet go nie słuchała. Z dumnie uniesioną głową wyminęła House’a, zupełnie go ignorując, jakby faktycznie był tylko niewidoczną framugą drzwi. Ann przyglądała się im uważnie.
- Nie powiedziała mu? – on również mierzył ją przenikliwym spojrzeniem. Skinęła głową.

- Mamy problem – rzucił, wjeżdżając do kuchni swoją maszyną. Posłała mu groźne spojrzenie. - W sensie nie my – wyjaśnił, zbijając ją nieco z tropu. – W sensie ty i ten pacan, któremu boisz się powiedzieć, że ze mną mieszkasz – typowy uśmieszek nie znikał z jego twarzy.
- Powiedziałam mu – zaznaczyła, uciekając wzrokiem. Nie zamierzała pozwolić na to by dalej ją dręczył. Wolała od razu uciąć temat.
- Nie umiesz kłamać – wywrócił oczami.
- Podsłuchiwałeś?! – założyła ręce na biodra.
- Skąd – zrobił minkę niewiniątka. - Po prostu wiedziałem, że po wczorajszej nocy nie będziesz miała odwagi… - przerwał na moment. – Poza tym spytałem Ann – wyjaśnił. Cuddy nic nie odpowiedziała. Pozbierała swoje rzeczy, pożegnała się z Rachel i udała się do wyjścia. Po drodze spotkała Annie z małą Huddy.
- Rachel jest w kuchni z House’m – powiedziała sięgając po płaszcz. – Ann… – zwróciła się do dziewczyny.
- Tak?
- Nie rób tego – dodała, niezwykle poważnym tonem.
- Czego? – zapytała.
- Nie jesteś Wilsonem więc nie baw się w swatkę – westchnęła.
- Ale ja… - była nieco zakłopotana.
- Nawet on w końcu zrozumiał, że House i ja…, że nie mamy szans – spojrzała jej prosto w oczy chcąc dać w ten sposób jasno do zrozumienia, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Kobieta skinęła głową i zniknęła z małą w kuchni. Po chwili dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi i odgłos odpalanego silnika. Cuddy odjechała.

Po pięciu minutach krępującego milczenia Annie postanowiła zaryzykować.
- Opowiedz mi o Wilsonie – zwróciła się do zaskoczonego diagnosty, przeżuwającego resztki kaszki Rachel. Omal się nie zakrztusił.
- Miał trzy żony – posłał jej kpiące spojrzenie. – Nie radze… - ciągnął dalej.
- Nie o to mi chodzi – uśmiechnęła się. – To wasz przyjaciel? – zapytała choć znała odpowiedź.
- Odpowiadając na twoje „zakamuflowane” pytanie… – od razu ją rozgryzł. Spojrzała na niego zaskoczona jego przenikliwością. – Tak. Od dwudziestu lat usiłuje nas spichnąć – wywrócił oczami.
- Dlaczego mu się nie udaje? – postawiła na szczerą rozmowę.
- Hmmm… - przez moment się zastanowił. – Bo w życiu nie wszystko się udaje – spojrzał wymownie na nią i jej córeczkę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Wto 18:35, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:16, 09 Lut 2010    Temat postu:

Eeeeee Lisa, twoje grzechy po dzisiejszym odcinku zostały ci odpuszczone, ale nie wyzywaj go!!!!!!!!
Eeeeee Greg, twoje grzechy po dzisiejszym odcinku zostały ci odpuszczone, ale… Ok, poniosło mnie Ty nie masz grzechów i śmiało, nie krępuj się Możesz wyzywać Lucasa
Takie ujścia złości bardzo mi się podobają
Czemu mnie nie dziwi, że on zasnął?
House i framuga, to zupełnie co innego!!!!!!!
Ann jest super!!!!!!

Lisek, pięknie, cudownie, super, fajnie, ślicznie, genialnie i kocham cię i czekam na cd


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Wto 16:36, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:21, 09 Lut 2010    Temat postu:

Ola, nie bawię się tak!

jak mogłaś nie dopuścić do HuSu?! *posyła pełne niedowierzania spojrzenie*

ale oprócz tego oczywiscie świetnie.

kocham,
baby


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez baby dnia Wto 16:29, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:28, 09 Lut 2010    Temat postu:

Super jest i tyle. Co ja się będę wypowiadać, tu już wszystko jest powiedziane
Moja wyobraźnia wizualizuje scenki z Rachel i scenkę w łazience i jest bosko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:19, 09 Lut 2010    Temat postu:

Super To jest takie realne... tzn. na ile realny może być serial Ale wszystko takie w ich stylu Świetne
I jeszcze House zajmujący się córką Cuddy Czego chcieć więcej
Czekam na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin