Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gorący temat [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:12, 27 Lip 2009    Temat postu:

Kolejna część, która również mi się podobała
Ten fragment z rozmawiającym personelem rewelacyjny!

No, a teraz przejdę do cytowania tego co mi się podobało

Cytat:
- Osobiście uważam, że to jego nieudolne próby skomplementowania jej – stwierdzenie to musiało wywołać parę niedowierzających spojrzeń bo dodała - A co ma jej powiedzieć? Że ma ładny uśmiech?

Po przeczytaniu tego pojawił się wielki na mojej twarzy xD

Cytat:
- House jest emocjonalnie niedorozwinięty.
'Strzał w dziesiątkę' z tą opinią zgadzała się w zupełności.

Hah Ja również zgadzam się z tym stwierdzeniem
Cytat:

- Prawdziwe uczucie warte jest by o nie walczyć – dodała.

Och piękne jest te zdanie! Potwierdzam je w stu procentach.

Czekam na następny odcinek. Mam nadzieję, że Lisa postanowi coś z tym zrobić.
Pozdrawiam cieplutko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Władysławowo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:40, 28 Lip 2009    Temat postu:

Miałam dziś nie pisać, a tu proszę, chyba się wkręciłam.


House może nie pojawiał się w szpitalu tak wcześnie jak Cuddy, ale tego dnia on również usłyszał swoją część krążących plotek. Siedział w stołówce; jadł lunch i czekał na pojawienie się Wilsona, słysząc swoje nazwisko zwrócił uwagę na rozmowę dwóch lekarek. Siedziały po przeciwnej stornie, tuż za niewysoką ścianką biegnącą przez stołówkę. Okazała się być ona wystarczającą kryjówką, choć biorąc pod uwagę jak bardzo były pochłonięte tematem i bez niej by go nie zauważyły.
- A widziałaś jak House na nią patrzy?
Nie trudno było się domyślić o czym rozmawiały.
- Masz na myśli ślinienie się w dekolt, czy gapienie na jej tyłek?
- Daj spokój to robią wszyscy, on przynajmniej nie udaje -
zauważyła pani ginekolog - Co więcej robi z tego przedstawienie.
- Fakt. Lekarze, czy budowlańcy wszyscy faceci to świnie.
- Mówię o tym, kiedy ze sobą rozmawiają.
- Masz na myśli, kiedy się kłócą -
poprawiła rozbawiona rozmówczyni, była to najczęstsza forma dialogu między nimi.
- Racja - zgodziła się koleżanka szybko przechodząc do sedna - Jest skupiony wyłącznie na jej twarzy. Nie spuszcza wzroku z jej oczu ani na chwile.
- Rzeczywiście, masz racje. Chciałabym, żeby ktoś tak na mnie patrzył.
- Nie zapominaj, że zawsze zauważa gdy Cuddy coś zmieni, nawet najdrobniejsze szczegóły.

Z każdym słowem House czuł się coraz bardziej nieswojo. Prawdą było, że niewiele mu umykało, ale nie było w tym żadnych romantycznych podtekstów. Był po prostu spostrzegawczy. No i nie jego wina, że zmiany u szefowej wydawały mu się bardziej widoczne niż inne.
- No i mimo głośnych awantur mogą na siebie liczyć.
- Mówię ci coś jest na rzeczy. To gadanie nie bierze się z niczego.
- Może ośmieszać pomysł ich jako pary, ale coś w tym jest.

W tym momencie do stolika podszedł Wilson i może dobrze się stało bo rozmowa szybko zmierzała w bardzo niebezpiecznym kierunku. Nieco zbyt niebezpiecznym jak na gust diagnosty.
- Ludzie tutaj uwierzą we wszystko. - poinformował przysiadającego się przyjaciela.
- Ciągle o tym? A słyszałeś już plotkę według której pobiłeś ostatniego faceta Cuddy?
- Jestem macho -
rzucił dumnie, poczuł ulgę słysząc bardziej niedorzeczne nowiny - Skąd oni biorą te bzdury?
- Bo nigdy nie przerwałeś jej randki.
- Służbowo
– podkreślił z naciskiem ucinając potencjalną dyskusje. Inni mogli sobie myśleć, że coś do niej czuje, ale nie Wilson. Nie dał by mu spokoju - To nie ma nic wspólnego z moimi uczuciami do niej.
Sam nie bardzo rozumiał czemu to zrobił. Nie, żeby to planował, tak wychodziło. Na prawdę chciał odpuścić, ale jakoś nie potrafił.
- Bo ja Greg House nie posiadam uczuć – przedrzeźniał onkolog - Jestem samotnym, wypranym z ludzkich emocji geniuszem.
- Skończyłeś? Możemy skupić się na moim problemie? -
przywoływał kolegę do rzeczywistości.
- Książkowemu wręcz wyparciu uczuć do Cuddy?
- Tym drugim.
- Nadużywaniem Vicodinu?
- zgadywał korzystając z okazji do zabawy.
- Mniej istotnym - naprowadzał House. Mieli jedną tę samą cechę; zacięcie i oboje zdawali sobie z tego sprawę. Wiedzieli też, że czasem szybciej było poczekać aż ten drugi sam skończy gadać.
- Niemożność tworzenia otwartych relacji z drugą istotą ludzką?
- Patologiczne wścibstwo, nie?
- z każdą następną sugestią diagnosta wywracał jedynie oczami.
- Po co w ogóle cię tu wzywałem? - zastanawiał się na głos - Przecież już zapłaciłem za lunch.
- Uporze maniaka?
- Czasami na prawdę cię nienawidzę
– oświadczył z wymagającym tego dramatyzmem.
- Czasami mnie to obchodzi.
- Serio, czemu mi to robisz?
- Bo to zabawne
- przyznał onkolog, po czym poważnie zapytał - O jakim problemie rozmawiamy?
- Praca, Wilson, praca.
- Wow. Na prawdę poważnie potraktowałeś słowa Cuddy.
- Mniejsza o Cuddy
- zbagatelizował jakikolwiek wpływ szefowej - Nie mam wielkiego wyboru.Chodzi o przyszłość mojego oddziału. Czas mi się kończy, a od tego zależy z kim będę się użerał przez następne...nie wiem jak długo.
- Nie często to słyszę.
- Że przejmuje się swoją pracą?
- Nie, stwierdzenie 'mniejsza o Cuddy' -
sprostował z uśmieszkiem. Ciekaw jak daleko pozwoli mu się posunąć.
- Myślisz, że pozwoliłaby mi zachować trójkę? - spytał Greg ignorując zaczepki. Miał już pewną wizję swojej nowej drużyny, tyle, że była o jedną osobę większa niż zezwalała na to szefowa.
- I Formana? Wątpię - potwierdził przypuszczenia.
- Muszę coś wykombinować.
- Wiem, że kłóci się to z wszystkim w co wierzysz, ale może otwarcie przyznaj, że potrzebujesz trójki lekarzy
- zaproponował logicznie nasuwające się rozwiązanie - Są zdolni, co czyni ich pożytecznymi dla szpitala, a Cuddy doceni twoją szczerość i na pewno coś wymyśli.
- Sugerujesz, że mam być szczery i dojrzały? - podsumował sceptycznie - Masz jakiś plan B?
- Albo wymyśl jakąś dziecinną i skomplikowaną grę, żeby zmanipulować Cuddy zgodnie ze swoją wolą
- wyrecytował zrezygnowany Wilson pewny, że i tak to właśnie zrobi.
- Nareszcie mówisz rozsądnie - pochwalił House zastanawiając się jak rozwiązać problem - A jak ci mija dzień? Twoi pacjenci nadal umierają ?
- Wiesz, że bardziej od twojego braku wrażliwości dziwi mnie, że interesujesz się moją pracą.
- Jestem miły i śmiertelnie znudzony.
- Widzę, że nadal nie masz pacjenta?
- Nadal nie mam pacjenta.
- Więc bezczynnie siedzisz w stołówce?
- Nie, jestem w przychodni
- Oczywiście, że jesteś.
- Co powiesz na pokera w czwartek?
- zaproponował wracając do posiłku. Lekarze siedzieli tam jeszcze 15 minut po czym każdy wrócił do swoich zajęć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agaSek
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:47, 29 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Książkowemu wręcz wyparciu uczuć do Cuddy?
- Tym drugim.
- Nadużywaniem Vicodinu? - zgadywał korzystając z okazji do zabawy.
- Mniej istotnym -


Mówiłam już, że kocham Twoje dialogi? Pewnie tak ale nie zaszkodzi jak powtórze KOCHAM TWOJE DIALOGI! ;D

Cytat:
- Są zdolni, co czyni ich pożytecznymi dla szpitala, a Cuddy doceni twoją szczerość i na pewno coś wymyśli.
- Sugerujesz, że mam być szczery i dojrzały?


Wilson znowu upadł na głowę House vs Dojrzałość = masakra kojarzona z najazde jeźdźców apokalipsy;p

Cytat:
- Wiesz, że bardziej od twojego braku wrażliwości dziwi mnie, że interesujesz się moją pracą.
- Jestem miły


Kurde trzeba przygotować sobie grobowiec i czekać na znaki na niebie... Koniec świata jest bliski

Cytat:
- Więc bezczynnie siedzisz w stołówce?
- Nie, jestem w przychodni
- Oczywiście, że jesteś.


Jasne, bo kto by wątpił, że House'a nie lubi przychodni?;>

Best autorka Huddy! We need... I need next part ! Weny:*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agaSek dnia Pon 18:51, 03 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:43, 29 Lip 2009    Temat postu:

Jezz.... ale ty piszesz serio to jest cool, czytając jestem sobie w stanie wyobrazić każdą tę scenę ze szczegółami
Rozmowa House Wilson no pojechana
The best ever
Cytat:
"- Bo ja Greg House nie posiadam uczuć – przedrzeźniał onkolog - Jestem samotnym, wypranym z ludzkich emocji geniuszem.
- Skończyłeś? Możemy skupić się na moim problemie? -
przywoływał kolegę do rzeczywistości.
- Książkowemu wręcz wyparciu uczuć do Cuddy?
- Tym drugim.
- Nadużywaniem Vicodinu?
- zgadywał korzystając z okazji do zabawy.
- Mniej istotnym - naprowadzał House. Mieli jedną tę samą cechę; zacięcie i oboje zdawali sobie z tego sprawę. Wiedzieli też, że czasem szybciej było poczekać aż ten drugi sam skończy gadać.
- Niemożność tworzenia otwartych relacji z drugą istotą ludzką?
- Patologiczne wścibstwo, nie?
- z każdą następną sugestią diagnosta wywracał jedynie oczami.
- Po co w ogóle cię tu wzywałem? - zastanawiał się na głos - Przecież już zapłaciłem za lunch.
- Uporze maniaka?
- Czasami na prawdę cię nienawidzę
– oświadczył z wymagającym tego dramatyzmem.
- Czasami mnie to obchodzi.
- Serio, czemu mi to robisz?
- Bo to zabawne
- przyznał onkolog, po czym poważnie zapytał -[b] O jakim problemie rozmawiamy?
- Praca, Wilson, praca. "
Tu to już padłam, nie będę więcej cytować tylko dodam cały fik zarąbisty nie dziwie się się, że jesteś tu ulubioną fikopisarką moją też


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Śro 17:45, 29 Lip 2009    Temat postu:

czytałam wszystkie Twoje fiki, agnieszka, ale jeszcze nie komentowałam do tej pory
zastanawiałam się tylko, czy jeszcze coś napiszesz i... wchodząc dzisiaj na dział Huddy odkryłam niezwykle miłą niespodziankę! Przeczytałam od razu wszystkie części muszę przyznać, że piekielnie zazdroszczę Ci tej lekkości, z jaką piszesz, no i genialnych dialogów...
Weny życzę i obiecuję, że będę czytac dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Władysławowo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:02, 29 Lip 2009    Temat postu:

dr Tygrysolka napisał:
Przeczytałam od razu wszystkie części muszę przyznać, że piekielnie zazdroszczę Ci tej lekkości, z jaką piszesz, no i genialnych dialogów...


dzięki, staram się jak mogę.
Miło słyszeć, że lekko się to czyta, bo pisze nie zawsze.
Wen się przydaje bo chyba wracam do rytmu.

Cieszy mnie każdy nowy Czytelnik

Uznać, że byli zdziwieni kiedy ich wezwał to mało powiedziane, byli wręcz zszokowani. Niemniej jednak po skończonym dyżurze Cameron i Chase pojawili się w gabinecie, który do niedawna był ich miejscem pracy.
Oboje zastanawiali się o co może chodzić i po gruntownym przemyśleniu sytuacji wciąż nie mieli bladego pojęcia.
Przekraczając próg konferencyjnej wiedzieli, że nie są jedyni. U szczytu stołu siedział lekko znudzony już Forman. Australijczyk skinął głową na przywitanie i spytał.
- Potrzebujecie pomocy?
- Nie mamy pacjenta –
wyjaśnił równie zdezorientowany. Dostał instrukcje, żeby odesłać nowych i czekać.
Więc to właśnie zrobił.
- To co jest?
- Jak zwykle nie mam pojęcia
- zapewnił, kiedy zajmowali miejsca obok niego. Gdyby coś tutaj było jasne i dosłowne świat mógłby ulec zagładzie. Nie zdążyli wymienić się pomysłami bo pojawił się sprawca tego, jak i większości szpitalnych zamieszań.
- Cudownie, moi pierworodni - przywitał z entuzjazmem siadając na fotelu.
- Mógłbyś wyja...
- Shhhh
– przerwał uciszając Cameron. Młodsi lekarze patrzyli jak beztrosko zaczyna podrzucać swoją piłeczkę. Zdziwiło by ich to gdyby nie 3 lata wspólnej pracy, obecnie niewiele było już ich w stanie zdziwić. Przez chwilę
w ciszy obserwowali diagnostę czekając aż coś powie. Nie powiedział.
- Po co...
- Shhh -
powtórzył tym razem uciszając Chase'a.
Cała trójka wymieniła zrezygnowane spojrzenia. Zupełnie jak za starych, dobrych czasów. Tym czasem House dalej podrzucał sobie piłeczkę. 'Niewiele się tu zmieniło od ich odejścia' pomyśleli niemal jednocześnie. Wszyscy byli przekonani, że musiał być jakiś powód dla którego ich tu zebrał, choć żadne z nich nie wykluczyło chęci pochwalenia się jakąś nowo opanowaną sztuczką
- Co my tu robimy? - udało się skończyć pytanie neurologowi.
- Czekamy.
- Na...?

Udzielenie odpowiedzi zostało mu oszczędzone, bo akurat pojawili się Wilson i Cuddy. Onkolog przepuścił szefową w drzwiach. Nowo przybyli wyglądali na równie zdziwionych co pozostali zebrani.
- Rodzinka w komplecie – podsumował z typowym dla siebie sarkazmem, w tym przypadku coś jednak było.
- To jakaś impreza? - spytał zaintrygowany James - Co znowu wymyśliłeś?
- Mam nadzieję, że to coś poważnego -
dodała administratorka – Nie mam czasu na wygłupy.
- Nie masz?
- dopytywał House przesadnie odgrywając rozczarowanie - I po moich planach na wieczór.
Na twarzach trójki protegowanych pojawiły się małe uśmiechy, nic się tutaj nie zmieniało. W tym czasie Wilson zastanawiał się co tym razem wykombinował jego nieprzewidywalny przyjaciel.
- Zebrałem was tutaj...
- Żeby na łożu śmierci rozdzielić swój majątek
- wtrącił Forman.
- Ta uwaga pozbawiła cię mojego najcenniejszego skarbu.
- Motoru?
- Tablicy.
- Dajesz mu swoją tablice?
- zainteresował się onkolog.
- Planowałem, teraz może liczyć jedynie na markery.
- Długo to jeszcze potrwa?
- przerwał im Chase.
- Jesteś po prostu zazdrosny. Nie martw się, nie zapomniałem o tobie.
- Nie chcę zużytych strzykawek
- zastrzegł były podopieczny.
- Nieźle.
- Możemy przejść do sedna?-
pośpieszyła zniecierpliwiona Cameron - Mamy swoje plany.
- Właśnie dlatego cię zwolniłem
- poinformował i mimochodem dorzucił - A co już nie robicie tego w szpitalnych schowkach?
- Nie zwolniłeś mnie
- sprostowała decydując się zignorować komentarz dotyczący ich wcześniejszej wpadki.
- Ale taką wersję wszystkim rozpowiadam.
- House
- rozległo się po pokoju, nikomu nie umknął surowy ton szefowej.
- A więc do puenty - oznajmił House wstając z fotela i podchodząc do tablicy, Cuddy zajęła jego miejsce. Zebrani z ciekawością przyglądali się jak przedziela tablicę na pół, w jednej części tabeli zapisuje 'do odstrzału',
a w drugiej 'do dalszego dręczenia.'
- Jak powszechnie wiadomo - zwrócił się do swojej widowni - przez Formana mogę zatrudnić jedynie dwie osoby. Co cholernie utrudnia mi decyzję.
Słysząc to zastanawiali się do czego zmierza i co to ma z nimi wspólnego.
- Najchętniej zatrudniłbym 13 i Amber, ale Cuddy będzie zazdrosna - to mówiąc spojrzał w jej kierunku. Pokiwała głową, ale nie skomentowała.
- Chwila. Mamy ci wybrać nowy zespół? - nie dowierzała Cameron.
- Zrobimy głosowanie – poinformował diagnosta zyskując fale sceptycznych spojrzeń. Bez zbędnych słów wiedzieli, że musi być jakiś haczyk.
- Przecież nie wierzysz w demokracje - przypomniał Australijczyk.
- Podobno sprawdza się w niektórych krajach- kiedy nie zareagowali dodał - Znacie mnie najlepiej, znacie kandydatów, a ja potrzebuje rady.
Było to rozsądnie wytłumaczenie, co więcej przyjęli by je bez wahania gdyby wypowiedział je ktoś inny. Z drugiej strony co jeśli mówił poważnie? House tak rzadko otwarcie prosił o pomoc.
- Taub i Amber - jako pierwszy odezwał się Chase - Załatwią ci to czego będziesz potrzebował.
- Taub i Remy –
poradziła Cameron w ślady za swoim chłopakiem.
- Kim jest Remy? - spytał diagnosta.
- Oboje potrafią postawić na swoim, przeciwstawić się tobie – uzasadniała swój wybór.
- Poważnie, kim jest Remy?
- Mówi o 13 –
wyjaśnił Chase choć był pewny, że dokładnie wie o kogo chodzi. Zapadła kompletna cisza gdy przyszła kolej neurologa.
- Forman. Czekam - ponaglił przełożony.
- To nie ma sensu.
- Czy kiedyś wyrośniesz z tej fazy buntu? Odebrać ci kieszonkowe?
- Mam uwierzyć, że nagle moje zdanie ma znaczenie?
- Liczy się bardziej od zdania ekspresu do kawy mniej od woźnego -
wyjaśnił po czym poważniej dodał - W końcu też będziesz z nimi pracował.
- 13 i Kutner -
powiedział w końcu neurolog.
- Było tak ciężko?
Następny w kolejności był onkolog, nie trzeba było go namawiać do wygłoszenia swojej opinii. Zwykle większy problem był z powstrzymaniem jej wygłoszenia.
- Amber i Kutner
- Poważnie? Wolisz Amber od 13?
- zdziwił się przyjaciel - Jakbym zupełnie cię nie znał.
I tak oczy wszystkich zebranych skupiły się na ostatniej osobie; Cuddy. Brunetka zastanawiała się chwile, nie wiedziała o co chodzi, ale jednego była pewna nie zatrzyma tych których mu poradzi. Pozostało jedno rozwiązanie: odwrotna psychologia.
- Kutner i Taub.
- Kutner? Serio? -
dopytywał próbując rozgryźć o co jej chodzi - Mam zatrzymać Kutnera? Po tym co odstawiłaś, żeby się go pozbyć?
Na te słowa administratorka nieco się zawstydziła. Wolałaby do tego nie wracać, szczególnie przy świadkach. House doskonale zdawał sobie sprawę z jej dyskomfortu.
- Teraz zgrywasz nieśmiałą? Przecież wiedzą.
Jak w większości przypadków postawił na pogorszenie sprawy.
- Jeśli ma pomóc niech będzie i tak nie przekonam cię, żebyś go wyrzucił.
- Więc mówisz, że się poddajesz?
- Mówię, że wybieram sobie bitwy
- słysząc to House uśmiechnął się z aprobatą.
- To by było na tyle - podsumował odwracając się do tablicy - 3 razy przeciw Taubowi, 2 przeciw....
- Moment
- przerwał Chase - Wpisujesz je odwrotnie niż mówimy?
Oczywiście. No to mieli swój haczyk.
- Ale wasz głos nadal się liczy - mówił z uśmiechem, kiedy kręcili głowami i wywracali oczami .
- Więc nasze poparcie gwarantuje zwolnienie?
- Duh. Dziękujemy za udział w zabawie
- oznajmił gdy wstali z miejsc - Przy wyjściu proszę odebrać toster.
- Chase, Forman -
zawołał gdy byli już przy drzwiach - Co powiecie na pokera?
- Pokera? U ciebie? -
pytali zaskoczeni. takiego obrotu sprawy nigdy by się nie spodziewali.
- U mnie. W czwartek.Poker. Taka gra w karty.
- Jasne.
- Będę
- zapewnili obaj i wciąż zdezorientowani wyszli.
- Czasami na prawdę cię nie rozumiem - oświadczył zdumiony Wilson.
- Liczę na to, że w końcu przestaniesz próbować.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Czw 9:33, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 11 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cralite
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wieczność
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:02, 29 Lip 2009    Temat postu:

Zamocne Uwielbiam twoje ff-y! Są boskie

Cytat:
- Czy kiedyś wyrośniesz z tej fazy buntu? Odebrać ci kieszonkowe?

padłam

Cytat:
- Przecież nie wierzysz w demokracje - przypomniał Australijczyk.
- Podobno sprawdza się w niektórych krajach

padłam po raz drugi

Cytat:
- To by było na tyle - podsumował odwracając się do tablicy - 3 razy przeciw Taubowi, 2 przeciw....
- Moment - przerwał Chase - Wpisujesz je odwrotnie niż mówimy?

padłam po raz trzeci

Weny życzę Czekam z niecierpliwością na następną część


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cralite dnia Śro 21:04, 29 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:08, 29 Lip 2009    Temat postu:

- Liczy się bardziej od ekspresu do kawy mniej od woźnego - wyjaśnił



- Duh. Dziękujemy za udział w zabawie - oznajmił gdy wstali z miejsc - Przy wyjściu proszę odebrać toster.



Genialnie jak zawsze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamylka
Córka Rozpusty


Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bocianiego gniazda
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:10, 29 Lip 2009    Temat postu:

Śledzę tego fika od początku i muszę go w końcu skomentować. To jest wspaniałe, cudowne! i do tego śmieszne.
Twoje dialogi zasługują na fikowego Oscara.
Czekam na kolejne części. Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agaSek
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:25, 30 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
Kim jest Remy? - spytał diagnosta.
- Oboje potrafią postawić na swoim, przeciwstawić się tobie – uzasadniała swój wybór.
- Poważnie, kim jest Remy?


;D ? I don't know ;p

Cytat:
- Duh. Dziękujemy za udział w zabawie - oznajmił gdy wstali z miejsc - Przy wyjściu proszę odebrać toster.


a miały być markery bad House

Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agaSek dnia Pon 18:51, 03 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:41, 30 Lip 2009    Temat postu:

Haha!
Rewelacyjne Dialogi powaliły mnie na ziemie!!
Nieźle wymyślił House z tym głosowaniem. A Cuddy zastosowała odwrotność!
Mądra kobieta

Teraz jak zawsze zacytuje to co mi się podobało
Cytat:

– Nie mam czasu na wygłupy.
- Nie masz? - dopytywał House przesadnie odgrywając rozczarowanie - I po moich planach na wieczór.

Świetny dialog Cuddy vs. House!

Cytat:
- To nie ma sensu.
- Czy kiedyś wyrośniesz z tej fazy buntu? Odebrać ci kieszonkowe?

Niech się lepiej Foreman słucha wujka House'a.
Cytat:

- Liczy się bardziej od zdania ekspresu do kawy mniej od woźnego - wyjaśnił


Cytat:

- To by było na tyle - podsumował odwracając się do tablicy - 3 razy przeciw Taubowi, 2 przeciw....

Przy tym fragmencie mało mi oczy nie wyszły na wierzch

Cytat:
-Duh. Dziękujemy za udział w zabawie - oznajmił gdy wstali z miejsc - Przy wyjściu proszę odebrać toster.

Hah. xD

Twój fik jest świetny. Czyta się go z taką lekkością. Nie mogę się doczekać kolejnej części!
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Czw 18:17, 30 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Czy kiedyś wyrośniesz z tej fazy buntu? Odebrać ci kieszonkowe?
- Mam uwierzyć, że nagle moje zdanie ma znaczenie?
- Liczy się bardziej od zdania ekspresu do kawy mniej od woźnego

to mnie jakoś wyjątkowo powaliło
dalej życzę weny i oczekuję na dalsze części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Władysławowo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:32, 31 Lip 2009    Temat postu:

Po dość nietypowym zakończeniu dnia pracy Cuddy musiała jeszcze spotkać się z adwokatem, odebrać rzeczy
z pralni i zrobić zakupy. Ostatniej czynności szybko pożałowała, ale nie uprzedzajmy zdarzeń. Wychodząc ze szpitala wciąż była pod wrażeniem House'a proszącego o radę. Może i nie zamierzał z niej skorzystać, ale był ciekaw ich opinii na tyle by zebrać wszystkich i otwarcie o nią spytać. Co w przypadku każdego innego człowieka nie wydawało się niczym szczególnym, ale mówiło wiele w przypadku House'a. Może nie potrzebnie się martwiła, może ta cała zmiana wyjdzie im wszystkim na dobre. Ostatecznie diagnosta zrezygnował z dalszych prób zwolnienia Formana, co więcej teraz zaprosił jego i Chase'a do siebie na pokera. Jeżeli to nie było dobrą wróżbą na przyszłość znaczyło to, że takowe w ogóle nie istniały. Omówienie z adwokatem postępów w bieżących sprawach szpitala poszło nadzwyczaj sprawnie. Mężczyzna był profesjonalny, błyskotliwy i do tego przystojny dlatego spotkania z nim zawsze można było zaliczyć do przyjemności. Czterdzieści pięć minut później brunetka wychodziła już z pralni kierując swoje kroki do pobliskiego supermarketu.
Kiedy wzięła koszyk i weszła między alejki usłyszała doskonale znane sobie takty. Jej początkowy entuzjazm związany z dawno nie słyszanym przebojem teraz znacznie już przygasł. Słowa piosenki nieuchronnie przywodziła na myśl plotki, a plotki prowadziły do myślenia o nim.

They think were lovers kept under covers
I just ignore it, but they keep saying


Przez ostatnie dwa dni dowiedziała się, że pracownicy jej szpitala dzielą się na dwie kategorie: tych którzy uważali, że sypia z Housem i tych którzy uważali, że powinna z nim sypiać.
Stojąc w dziale z warzywami zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia co przerażało ją bardziej.

We laugh just a little too loud
We stand just a little too close
We stare just a little too long
Maybe they're seeing, something we dont, darlin


'Za bardzo się tym wszystkim przejmowała.' stwierdziła wybierając owoce 'Byli przyjaciółmi; tak jakby
i współpracownikami i tak należało to zostawić. Ale czy na pewno? Musiała przyznać, że z innymi było jej o wiele łatwiej. Czemu z Wilsonem mogła iść na kolacje, do teatru, na wystawę nie kwestionując przy tym całej ich znajomości? Nie szukając podtekstów, nie obawiając się konsekwencji. Na prawdę powinna przestać o nim myśleć, roztrząsać drobiazgi bez żadnego znaczenia, wrócić do tego co było. Pracowali razem i tyle. Nie było się nad czym zastanawiać.'


Lets give them something to talk about
Lets give them something to talk about
Lets give them something to talk about

zachęcała piosenka.'Czasami zazdrościła odwagi Cameron, ona chociaż spróbowała. Nie wyszło, ale przynajmniej nie musiała się zastanawiać co by było gdyby. Tyle, że miała wrażenie, że ich sytuacja była znacznie łatwiejsza niż relacje jej i House'a. Mniej skomplikowana podczas gdy ich związek pociągałby za sobą masę konsekwencji. A może była to jedynie wymówka usprawiedliwiająca brak zdecydowania?'
zastanawiała się przy stoisku z pieczywem. Była tak własnymi myślami, że nie dostrzegała oglądających się za nią mężczyzn.

I feel so foolish, I never noticed
Youd act so nervous, could you be falling for me?
It took a rumor to make me wonder
Now Im convinced Im going under


Na litość boską przecież była dorosła. czemu się tak zachowywała? Skupiła się na zakupach broniąc się przed podobnymi myślami, ale szczerze mówiąc coraz gorzej jej to wychodziło. Przechodząc przez dział ze słodyczami zauważyła rodzinę na zakupach. Małżeństwo z trójką dzieci; uśmiechnęła się na widok malca siedzącego w wózku i dwójki chłopców dorzucających kolejne torebki łakoci pod nieuwagę rodziców. Ogarnęły ją dwa silne uczucia tęsknota i zazdrość. Ostatnio zaczynała poważnie rozważać możliwość adopcji. Tym razem zrezygnowała z mówienia o tym Housowi. Jasno dał do zrozumienia jakie jest jego zdanie na temat jej bycia matką. Pewnie, wiedziała, że na to co powiedział miał swój wpływ detoks, ale wciąż ciężko było jej zapomnieć jego słowa... i znowu wracała do House'a. Coś było z nią nie tak.Wzięła głęboki oddech przywołując się do porządku. W koszyku obok proszku do prania i płynu do mycia naczyń wylądowały jeszcze lody, duża tabliczka czekolady i butelka tequili.

Lets give them something to talk about
Lets give them something to talk about


Nie mogła się nad tym dłużej zastanawiać, w ogóle nie powinna się nad tym zastanawiać bo wtedy musiałaby coś z tym zrobić. W skutek czego House zbył by ją jakimś dwuznaczny żartem, albo wylądowali by w łóżku.
Była pewna, że nie długo by to potrwało. W rezultacie czego jedno z nich wyleciało by z pracy. Nie oszukujmy się najprawdopodobniej on. Tak, czy inaczej na dłuższą metę fatalnie by się to skończyło. Dlatego najbezpieczniej było zostawić wszystko jak jest. Czy była to tylko kolejna wygodna wymówka, którą sobie powtarzała?
I tak zanim się zorientowała była już przy kasie, sprawdziła raz jeszcze listę zakupów by upewnić się czy czegoś nie zapomniała. Płacąc, jak gdyby nigdy nic uśmiechnęła się do ekspedientki i udała się do samochodu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Pią 20:49, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Pią 16:51, 31 Lip 2009    Temat postu:

O, jak widzę, kolejna część czeka i aż się prosi o komentarze

Cytat:
Przez ostatnie dwa dni dowiedziała się, że pracownicy jej szpitala dzielą się na dwie kategorie: tych którzy uważali, że sypia z Housem i tych którzy uważali, że powinna z nim sypiać.
Stojąc w dziale z warzywami zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia co przerażało ją bardziej.

Oparskałam klawiaturę, monitor i leżącą na biurku książkę z biblioteki. Wniosek: nie pić herbaty podczas czytania fików agnieszki.

Cytat:
Małżeństwo z trójką dzieci; uśmiechnęła się na widok malca siedzącego w wózku i dwójki chłopców dorzucających pod nieuwagę rodziców.

Tam chyba powinno być: dorzucających rzeczy, czy coś w tym stylu, nie?...

Ta część bardziej psychologiczna i tym bardziej podsyca ciekawość, co do ciągu dalszego. Więc czekam
No i standartowo: Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Władysławowo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:18, 01 Sie 2009    Temat postu:

dr Tygrysolka napisał:

Oparskałam klawiaturę, monitor i leżącą na biurku książkę z biblioteki. Wniosek: nie pić herbaty podczas czytania fików agnieszki.


Może to dziwne, ale ten wniosek już kiedyś słyszałam

Środa zastała House'a w pokoju pana Higinsa; nowego pacjenta w śpiączce. Diagnosta ukrył się tam z dwóch powodów; by w spokoju podjąć decyzje co do składu nowego personelu i dlatego, że po przyjęciu 4 chorych w przychodni miał wszystkiego dosyć. Zastanawiając się nad swoim wyborem myślał o nazwiskach jakie podała Cuddy. Taub i Kutner. Albo wiedziała, że i tak nie wpłynie na jego decyzję i na prawdę zrezygnowała ze zwolnienia Kutnera, albo sama coś kombinowała. O ile ją znał chodziło o to drugie, był tego niemal pewny.
Nie przeszkadzało mu to jednak, w obu przypadkach mógł wykorzystać sytuacje do ewentualnych targów.
Wciąż jednak wahał się, czy pozbycie się Amber jest słuszną decyzją. Poważne rozważania przerwała mu przemożna ochota naciągnięcia Wilsona na coś do jedzenia. Świadczyła ona, że zbliżała się pora lunchu. Wstał z krzesła i wyłączył Tv. Miał już wychodzić gdy zza drzwi usłyszał intrygujące stwierdzenie:
- To, że Cuddy nieustannie nad nim wisi to ewidentny znak jej braku zaufania – zapewniał męski głos. Najwyraźniej niedaleko na korytarzu miała miejsce ciekawa rozmowa.
- Nie wspominając już o tym, że podesłała mu Formana na przeszpiegi.
House automatycznie zatrzymał się w miejscu. Piękno tego oddziału polegało na tym, że nikt nie pilnował tu tego co mówi. No bo i po co? Nieprzytomni przecież nie powtarzali plotek.
- Hej, House może być genialny, ale nie jest nieomylny – mówił ktoś popierając postępowanie administratorki
- A Cuddy wykonuje jedynie swoją pracę. Poza tym to ona musi się później z wszystkiego tłumaczyć.
- I tak daje mu więcej luzu niż innym –
zauważył ktoś trzeci.
- Święta racja, pobłaża mu we wszystkim. Nie ma rzeczy której by mu nie odpuściła.
- Bo zwykle ma racje
– dodał obrońca Cuddy. Musiał zorientować się kto to taki i postawić mu piwo, lub w przyszłości przestać utrudniać mu pracę. A był pewny, że kiedyś musiał mu ją utrudnić bo odkąd został tu zatrudniony zdążył już ją utrudnić wszystkim. Niektórym nawet dwukrotnie.
- Bo czuje się winna - nie zgodził się ten, który zaczął tą całą rozmowę. Facet powoli działał mu na nerwy
- Chce mu wynagrodzić nogę.
- Nie słusznie –
wtrąciła jakaś kobieta – Uratowała mu życie. Nie chciał stracić nogi i jej nie stracił.
- Ale za jaką cenę?
- Gdyby nie ona Stacy zgodziła by się na amputacje. I to za jego plecami.

Nagle diagnosta poczuł się nieswojo, dziwnie było słuchać opinii na temat własnego życia.
- Uważam, że zawodowo House i Cuddy to idealny zespół; połączenie niekonwencjonalnych rozwiązań i rozsądnych zasad.
- Gorzej prywatnie –
dorzucił zupełnie nowy głos - Jest atrakcyjna, nie rozumiem na co czeka?
- To oczywiste. Na niego.

Słuchanie jak mogło by potoczyć się jego życie było niczym w porównaniu z słuchaniem tego. Mówili to z takim przekonaniem, zupełnie poważnie, ale się mylili. Cuddy nie czekała na niego.
To było po prostu niedorzeczne.
- To stracona sprawa, powinna znaleźć sobie kogoś odpowiedniejszego - radził ktoś brzmiący na starszego i doświadczonego - Założyć rodzinę, mieć dzieci póki jeszcze ma czas.
Z tym akurat się zgadzał. Powinna, co nie znaczy, że podobał mu się ta wizja. Cuddy z innym facetem ta wizja nigdy nie była dla niego łatwa do przełknięcia.
- Nie mogę uwierzyć, że wszystkowidzący House nie widzi tego co traci.
'Nie byli materiałem na parę'
powtarzał sobie w myślach choć nie było to szczególnie pocieszające.
- Musi to widzieć. Sam z nią flirtuje.
- Może nie zdaje sobie z tego sprawy?
- Daj spokój. Podobno zaprosił ją do teatru.

Jeszcze to wyciągali. W tym momencie mało brakowało by nie wyszedł z ukrycia i nie wytłumaczył im wszystkiego. To zupełnie nie było tak, nie wiedzieli wszystkiego, a wygłaszali sądy.
To był jedynie test.
- To jeszcze nic; woźny twierdzi, że dała mu klucze do swojego gabinetu. Specjalnie na ich schadzki.
To już była totalna bzdura. Nie dała mu żadnego klucza, uczciwie ukradł go i dorobił sobie kopię. Zwykle lubił tego rodzaju plotki, ale w kontekście tej rozmowy jakoś go to nie bawiło. Na szczęście dla swojego systemu nerwowego nie usłyszał nic więcej bo wszyscy zebrani rozeszli się do swoich zajęć. Diagnosta zauważył, że od czasu incydentu z majtkami dyskusja na ich temat znacznie się ożywiła. Kolejne dni mijały im na rozmaitych spekulacjach. Krążyło tu tyle teorii ile Vicodinu połknął od czasu usunięcia mu mięśnia. Niektóre z nich były doprawdy śmieszne. Jedna z jego ulubionych plotek głosiła, że Stacy odeszła bo nakryła go z szefową w łóżku. Kompletne farmazony. Reszta głosiła, że mają potajemny romans i ukrywają swój związek przed radą szpitala. Byli tacy co twierdzili, że są razem od czasów studiów i święcie przekonani, że razem mieszkają.
I choć przez lata słyszał różne niesamowite i niestworzone historie dopiero ostatnio zaczęły go one irytować.
Nie to było teraz ważne. Postanowił zapomnieć wszystko co dziś usłyszał, połknął Vicodin i ruszył do stołówki.
Nie miał ochoty tracić tu więcej czasu, pieniądze Wilsona same się nie wydadzą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Nie 18:58, 02 Sie 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cralite
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wieczność
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:52, 01 Sie 2009    Temat postu:

Jak zawsze boskie

Cytat:
Nie miał ochoty tracić tu więcej czasu, pieniądze Wilsona same się nie wydadzą.

Ta część mnie totalnie rozwaliła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:49, 02 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
To już była totalna bzdura. Nie dała mu żadnego klucza, uczciwie ukradł go i dorobił sobie kopię.




Zastanawiam się czemu Cuddy nie pogoni ich po prostu do pracy. W końcu jej personel nie ma teraz zbyt wiele czasu na wypełnianie swoich obowiązków. Plotkowanie pochłania większość czasu spędzanego przez nich w szpitalu.

Fik jak zawsze świetny. Ciekawe do czego może doprowadzić plotka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:37, 02 Sie 2009    Temat postu:

Nie ma to jak ploteczki w pracy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:40, 02 Sie 2009    Temat postu:

Powiem szczerze, że nie przepadam za opowiadaniami, w których większą część zajmują dialogi... Jestem amatorką opisów wszelakich Ale u Ciebie dialogi są tak świetnie prowadzone, że aż zaczęłam je uwielbiać Logiczne, humorystyczne i mądre... Brawo! Nic tylko kłaniać się do stóp. Chapeau bas!
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agaSek
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:52, 02 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
- Święta racja, pobłaża mu we wszystkim. Nie ma rzeczy której by mu nie odpuściła.
- Bo zwykle ma racje – dodał obrońca Cuddy. Musiał zorientować się kto to taki i postawić mu piwo,


House chce komuś COŚ postawić? a podobno w 2012 koniec świata

Cytat:
- Gorzej prywatnie – dorzucił zupełnie nowy głos - Jest atrakcyjna, nie rozumiem na co czeka?
- To oczywiste. Na niego.


Kto to powiedział?Nie no serio kto to powiedział. Musze wiedzieć komu mam postawić piwo

Cytat:
- To jeszcze nic; woźny twierdzi, że dała mu klucze do swojego gabinetu. Specjalnie na ich schadzki.


że co?

Cytat:
Nie dała mu żadnego klucza, uczciwie ukradł go i dorobił sobie kopię.


W takie coś uwierze:)

Cytat:
Nie miał ochoty tracić tu więcej czasu, pieniądze Wilsona same się nie wydadzą.


Czy House właśnie nie idzie do pracy? Nie możliwe...

Nie wiem co napisac. TO jest naprawdę BOSKIE... Weny i wręcenia się w fika na maksa (no co chcę jak najszybciej new częśći) !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agaSek dnia Pon 18:51, 03 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malinkasa
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:22, 03 Sie 2009    Temat postu:

boszkie!!! moja babka od polaka by tego lepiej nie napisała

osobiście jednak uważam, co do ostatniego fragmentu, że House wyszedłby na korytarz i coś im dowalił no.. jak to on!

ale i tak jest cuudo mega mega:}



oh. oh. oh. zapomniałabym: weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malinkasa dnia Pon 10:24, 03 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Władysławowo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:55, 03 Sie 2009    Temat postu:

Kika napisał:
Jestem amatorką opisów wszelakich Ale u Ciebie dialogi są tak świetnie prowadzone, że aż zaczęłam je uwielbiać


Niezmiernie miło to słyszeć. A oto kolejna porcja

Z kolei ranek Cuddy minął na spotkaniach ze sponsorami, czytaniu sprawozdań z poszczególnych oddziałów oraz wypełnianiu zapotrzebowań na brakujące zaopatrzenie. Na zasłużoną przerwę wyszła dopiero po lunchu. Korzystając z okazji by choć na chwilę opuścić szpital wybrała się do cukierni za rogiem po ulubionego rogalika z czekoladą i kawę. Dzień choć pracowity, jak do tej pory mogła uznać za udany i co cieszyło ją nawet bardziej bez-plotkowy. Kolejnym plusem był fakt iż nie słyszała również „swojego”przeboju. Może dlatego, że w drodze do pracy, tak na wszelki wypadek nie włączała radia, ale kto zwracał by uwagę na takie drobiazgi. Nie miała pojęcia, że jej 'dzień wolności od rozmyślania o Housie' zbliżał się ku końcowi. Diagnosta wracając z lunchu zauważył szefową wchodzącą do szpitala. Na jego miejscu większość ludzi unikała by konfrontacji, ale nie on. Wyraźnie próbował udowodnić sobie, że to co usłyszał wcześniej nie miało na niego wpływu. Choć jego reakcja na jej czerwony sweterek i grafitową, metaliczną spódnicę ewidentnie dowodziły czegoś innego. Musiał przyznać, że wyglądała pociągająco, jak zwykle co zresztą stanowiło część problemu.
- Dr Cuddy - zawołał zwracając na siebie uwagę jej i większości obecnych - Mogę na słówko?
Brunetka zatrzymała się i czekała aż do niej podejdzie.
- Niech zgadnę. Nie podjąłeś jeszcze decyzji w sprawie swojego zespołu i potrzebujesz więcej czasu?
- Jakbyś czytała mi w myślach
– oznajmił z teatralnym zachwytem, po czym uśmiechnął się i unosząc brwi dodał - Spróbuj teraz. Podpowiedź; tak to metalowa rura, a ja płace ci jednodolarówkami.
- Zrobię dla ciebie striptiz jeśli 3 najbliższych pacjentów wyleczysz zachowując wszelkie szpitalne procedury –
zaproponowała z uśmiechem.
'Spryciara' pomyślał rozbawiony. Oboje wiedzieli, że nie było na to najmniejszych szans.
- Żebyś się nie zdziwiła.
- I gdzie oni w ogóle są?
- Moje narzędzia do przejęcia władzy w przyszłości? Czemu zawsze rozmawiamy o pracy?
- narzekał udając zawiedzionego - Co się dzieje z dzisiejszym społeczeństwem? Porozmawiajmy o twoich nadziejach, marzeniach, aspiracjach.
- Gdzie oni są?
- powtórzyła głosem wykluczającym jakiekolwiek dyskusje.
- Właśnie, dobre pytanie. Gdzie oni się podziali? Pod łóżkiem ich nie ma - rozważał na głos, widząc jak zakłada ręce przyznał - Amber śledzi Wilsona.
- Nawet nie spytam.
- 13 i Taub uzupełniają i segregują akta, a Kutner szuka wszystkich dotychczasowych zestawień kwartalnych.
- Nie masz żadnych zestawień kwartalnych.
- Nie mów mu tego, tak dobrze się bawi
– odparł wywołując wybuch szczerego śmiechu. Który urwał się gdy w głowie zabrzmiało jej :
We laugh just a little too loud.
Cuddy rozejrzała się dookoła holu by przekonać się, że obserwują ich niemal wszyscy przechodzący lekarze. Zobaczyła jak ktoś szturchnął kogoś i wskazał ich głową, jak jakieś pielęgniarki uśmiechały się do siebie, a inni wymieniali znaczące spojrzenia. Znakomicie. Poczuła się jakby wszystkie oczy skupione były na nich.
We stand just a little too close
Nagle zdała sobie sprawę z tego jak blisko siebie stoją. Automatycznie zrobiła krok do tyłu. Czemu stanęła tak blisko? Zawsze stawała tak blisko niego? Krok bliżej, a dotykałaby jego czarnej marynarki. Było mu w niej do twarzy. Fioletowa koszula też była niczego sobie.
We stare just a little too long
pośpiesznie odwróciła wzrok. Zaczęła kwestionować swój każdy ruch. Była przekonana, że powoli zaczyna wariować.
- Muszę iść, mam prace – wykręciła się pierwszą rzeczą jaka przyszła jej do głowy.
- Masz przerwę.
- Tak, ale o ile się nie mylę twoja się już skończyła.
- Z ciężkim sercem, ale mogę poświęcić kilka minut unikania przychodni.
- Nie zmieniaj swoich przyzwyczajeń ze względu na mnie. Muszę coś załatwić.
'Kaftan na oddziale psychiatrycznym
' dodała w myślach i szybkim krokiem skierowała się do swojego gabinetu. Nie umknęło uwadze House'a, że nagle zaczęła zachowywać się jakoś dziwnie. Nerwowo i niepewnie, zupełnie jakby miała coś na sumieniu. Administratorka miała właśnie odetchnąć w zaciszu swojego gabinetu, odwróciła się jeszcze aby zamknąć za sobą drzwi i okazało się, że House stoi tuż za nią. Omal nie wyskoczyła ze skóry.
- Dlaczego mnie prześladujesz?
- A kogo innego miałbym prześladować?
- Chyba zapominasz, że jestem twoją szefową
– przypomniała siadając za biurkiem.
- Uwierz nie zapominam. Mam taką fantazje...
- House
– przerwała stanowczo.
- Jeez. Świrujesz.
- Wracaj do pracy. Miałeś chyba podjąć jakąś decyzję?
- Czemu znowu mówimy o mnie? I czemu świrujesz? Znowu zatrudniłaś kogoś za moimi plecami?
- dopytywał, ale Cuddy już go nie słuchała. Jednego była pewna: patrzenie mu w oczy nie pomagało tłumić tego szaleństwa. Pracowali razem i to nie był dobry pomysł. Pracowali razem i co z tego? Może mogłaby zaprosić go na kolacje? Nic specjalnego, zwykły posiłek. Są przyjaciółmi więc chyba wolno im zjeść razem kolacje, prawda? Jeśli będzie miło, lub w ich przypadku jeśli się nie pozabijają zawsze mogą sprawdzić, czy ewentualnie mogło by coś z tego być.
'Co powiesz na kolacje u mnie dziś wieczorem?' Jasne. Czy ja na prawdę o tym myślę? Zaproponuje to i co się stanie? Ostatnia rzeczą na jaką miała ochotę to ośmieszyć się przed nim. Co jeśli tylko wydawało się jej, że jest nią zainteresowany? 'Zupełnie jak w tej cholernej piosence' wyrzucała sobie 'usłyszała plotkę i niepotrzebnie zaczęła się nad nią zastanawiać. Co gorsza teraz nie mogła przestać'. Może zamiast tego po prostu powinnam wrócić do umawiania się. Kiedy ostatnio byłam na randce? Pewnie wcale nie chodziło o House'a, tylko brak związku. Było to dobre, logiczne wytłumaczenie. Brakowało jej bliskości, faceta i właśnie w ten sposób się to przejawiało. Istniało proste rozwiązanie; umówić się z kimś. W tej chwili jej uwagę przyciągnęła wizytówka na biurku. Podniosła ją; Josh Copper widniało zgrabnymi literami. Był na niej domowy numer szpitalnego adwokata. Flirtował z nią, chciał ją zabrać na lunch, może przyszedł czas dać mu szanse. House przestał mówić, gdy tylko zorientował się, że Cuddy w ogóle go nie słucha. Zamiast tego bawiła się wizytówką przekładając ją w palcach. Przyjrzał się jej uważniej. Co jakiś czas przestawała patrząc na nazwisko i gładząc numer. Mógłby ją poprosić o dożywotnie zwolnienie z przychodni i pewnie by się zgodziła, do tego stopnia pochłonięta była własnymi myślami.
- Co to jest?
- A jak ci się wydaje? Wizytówka –
odpowiedziała wkładając karteczkę do biurowego notatnika.
- Czyja?
- Nowej firmy farmaceutycznej -
skłamała nie chcąc wzbudzać podejrzeń. Zrobiła to na tyle zręcznie, że kto inny by uwierzył. Problem polegał na tym, że House nie był kimś innym.
- Jasne.
Dlatego tak szybko ją schowała.
- Masz jeszcze jakieś pytania?
- Tak, ale zabrałem ci już tyle cennego czasu. To się zbieram, będę w przychodni.

- Jasne. - tym razem to szefowa powątpiewała.
Wychodząc z gabinetu House miał już swoje podejrzenia co do tajemniczej wizytówki. Jeśli miałby dusze hazardzisty, a miał obstawiałby, że Cuddy rozważa powrót do umawiania się z wszelkimi frajerami Jersey.
Nic wielkiego. Do znudzenia powtarzał sobie, że ma to w nosie, ale nie był do końca pewny, czy w sobie wierzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Śro 22:37, 05 Sie 2009, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madness
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszwa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:51, 04 Sie 2009    Temat postu:

Super fik
Choć w moim wydaniu to może takie proste, ale na prawdę mi się bardzo podoba...
Czekam na dalsze części, bo po Oskarowe przedstawienie, czyli farsa zbyt dobrze odegrana skacze na kszesełku ilekroć zobaczę twoje nowe dzieło
Soł...czekam na C.D plotek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Władysławowo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:58, 04 Sie 2009    Temat postu:

Madness napisał:
Super fik
Soł...czekam na C.D plotek


proste, ale skuteczne. Najważniejsze, że wiem, że się podoba i nie marnuje czasu.
Oto cd.

System działał następująco; House dowiadywał się czegoś, lub miał jakieś przemyślenia od razu dzielił się nimi
z Wilsonem. Czy ten tego chciał, czy nie chciał. I odwrotnie Wilson usłyszał jakąś soczystą plotkę lądował w gabinecie diagnosty. Był to system niezawodny i funkcjonował od momentu stworzenia świata, lub przynajmniej od poznania się świeżo upieczonego onkologa z geniuszem Gregiem Housem. Zdarzały się oczywiście wyjątki od reguły, przypadki w których sprawa była poważna; przeważnie miały one coś wspólnego z Cuddy. Obaj panowie dochowywali jej tajemnic; czy chodziło o chęć posiadania dziecka, czy o poronienie. Jednak w większości przypadków powiedzenie czegoś jednemu z nich było równoznaczne z powiedzeniem im obu.
Tak było i tym razem. House jak na autopilocie ruszył z gabinetu szefowej prosto do gabinetu przyjaciela.
Drzwi okazały się zamknięte. Bardziej niż sam fakt zamknięcia dziwiło go to, że Wilson ciągle próbował.
Powinien zrozumieć, że skoro do tej pory go to nie powstrzymywało to już go to nie powstrzyma. Niewiele myśląc przeszedł swój gabinet i udał się na sąsiedni balkon. Niestety, te drzwi również były zamknięte.
'Paranoik' pomyślał patrząc na pochylonego nad papierami lekarza. Wrócił do swojego biurka po komplet kluczy które trzymał w szufladzie i chwile później szklane drzwi nie były już przeszkodą.
- Zamknąłeś drzwi balkonowe - poskarżył się wchodząc do środka.
- Wyobraź sobie - rzucił ironicznie odrywając się od pracy - I co ci to mówi?
- Że już mnie nie kochasz?
- Że nie życzę sobie żeby zawracano mi głowę.
- Cuddy wraca do randek.
- Widzisz, że jestem zajęty? -
spróbował przemówić mu do rozsądku. Daremny trud, ale ktoś musiał.
- Pomogę ci. To rak, umrze.
- Nie w tym przypadku. Naświetlania podziałały. Nowotwór zniknął.
- Gratuluje -
powiedział z przekonaniem po czym dodał - Możemy wrócić do rzeczy istotnych?
- Cuddy wraca do randek -
powiedział po raz drugi. Tym razem James poświęcił mu swoją uwagę. Albo przegapił znaczny postęp i dwójka jego upartych przyjaciół wreszcie zdecydowała się na rozmowę o swoich uczuciach, albo House znowu naruszył jej prywatność i będzie afera.
- I zgłosiła się z tym do ciebie? - na twarzy onkologa malowało się autentyczne zdziwienie.
- Oszalałeś? - skarcił diagnosta następnie wyjawił na czym opiera swoje przypuszczenia - Bawiła się wizytówką.
Wilson spojrzał na niego z idealną mieszanką niedowierzania i sceptycyzmu. Przyjaciel mówił to tak jakby miało to jakikolwiek sens. I gdzieś w odmętach jego nad aktywnego mózgu zapewne miało. Tyle, że nie dla Jamesa.
- Jasne, wizytówka - powtórzył z powątpiewaniem – Wychodzi za mąż.
- Wszystko trzeba ci tłumaczyć?-
odparł House zdegustowany jego ignorancją - Na wizytówce znajduje się numer telefonu, tak? Nadążasz do tej pory?- kpił wykładając swój tok rozumowania - Gdyby chodziło o sprawy służbowe zadzwoniłaby i schowała ją, albo wyrzuciła Tym czasem ona nabożnie przekłada ją w palcach co rusz patrząc na nazwisko. Znaczy, że myśli o właścicielu numeru. Telefony do bliskich zna, więc to ktoś nowy. Z czego wnioskuje, że to facet – zakończył dodając - Kobieta była by miłym zaskoczeniem i kombinowałbym jak zainstalować kamerę w jej sypialni.
James po raz kolejny nie mógł się nadziwić co był stanie zauważyć i jak proste gesty zdradzały zamiary ludzi.
-Przerażasz mnie co dzień na nowe sposoby.
- I tyle?
- A czy to w ogóle nasza sprawa?
- Czy istnieje coś co nie było by moją sprawą? -
spytał nieco filozoficznie diagnosta.
- Zignoruje ten komentarz ego maniaka podszyty zakorzenionymi głęboko kompleksami – usłyszał w odpowiedzi, już na sam wstęp House dramatycznie przewrócił oczyma - I spytam inaczej. Martwi cię to?
Diagnosta westchnął ciężko. No to się doprosił, nie powinien był zaczynać tej rozmowy z Jimmim. Sam nie był pewny co o tym wszystkim myśli, a teraz nie będzie miał spokoju. Martwiło go to?
Nie szczególnie. Przynajmniej w założeniu wiedział, że nie powinno go to martwić i tak właśnie było.
Prawda? Właśnie dlatego nie lubił pytań Wilsona; były to zwykle te pytanie których starł się unikać.
- Chyba zdecyduje się na odwyk – oznajmił zmieniając temat o 180 stopni - Ostatnio dużo się nad tym zastanawiałem i na dłuższą metę Vicodin wyniszcza mój organizm - mówił najzwyczajniej w świecie
- Wow! - wydobył pod wrażeniem - Musisz być na prawdę zdesperowany skoro próbujesz odwrócić moją uwagę czymś takim.
'Cholera, nie chwycił przynęty.'
Był święcie przekonany, że to zdanie podziała. Wilson miał 3 życiowe cele; trucie o moralności, ratowanie mu życia i trucie o Cuddy. Chwila i rozwody; Wilson miał 4 życiowe cele.
- Niezła próba -
pochwalił onkolog - Nie chcesz rozmawiać o Cuddy? Nie rozmawiaj o Cuddy.
'Coś za łatwo odpuścił, musiał być jakiś powód. Jimmi nigdy nie rezygnował z możliwości wygłoszenia kwiecistego wglądu w jego domniemane uczucia, zinterpretowaniu podświadomości '
- Do tej pory ignorowałeś te uczucia i jakoś nie zniknęły.
'No i proszę, próbował swoją pewnością zmusić go do myślenia, zasiać wątpliwości.'
- Jesteś męczący.
- Staram się tylko odpłacić pięknym za nadobne
– zrewanżował się bez namysłu James, chciał coś dodać, ale nie było mu to dane.
- Nie masz żadnych kwestionariuszy kwartalnych.
Odwrócili głowy i zobaczyli stojącego na balkonie Kutnera. Nie wyglądał na zadowolonego.
- Zauważyłeś, huh?
- Serio? Kwestionariusze, znowu?
- dopytywał lekko rozbawiony onkolog.
- Zmarnowałem 2 godziny, przekopałem całe archiwum – skarżył się poirytowany podopieczny.
- Tylko? Jestem pod wrażeniem, Chase zmarnował 4 - poinformował tymczasowy przełożony, skierował się na swój balkon rzucił do przyjaciela – Jak widzisz mamy drobny kryzys, ale wrócimy do tej rozmowy.
- Koniecznie –
zapewnił Wilson bez entuzjazmu wdzięczny, że będzie mógł skupić się na pracy. Wiedział, że nie było możliwości, żeby dobrowolnie wrócił do tego tematu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Śro 22:29, 05 Sie 2009, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:16, 04 Sie 2009    Temat postu:

- Zamknąłeś drzwi balkonowe - poskarżył się wchodząc do środka.
- Wyobraź sobie - rzucił ironicznie odrywając się od pracy - I co ci to mówi?
- Że już mnie nie kochasz?

Piszesz świetnie tak trzymać !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin