Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pozew o miłość [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:39, 31 Lip 2010    Temat postu:

- To sąd, a nie plac zabaw. Jest pan spóźniony


Już nie lubię „wysokiego sądu.” Ona nie ma serca dla mojego biedactwa (czytaj House’a ) Jak tak można! Sędzią powinien być facet i być po stronie House’a



Cuddy była już purpurowa. Ukryła twarz w dłoniach. Miała ochotę go zabić.



Hahaha ciekawe, czy dostałaby za to jeszcze nagrodę Ok… Jako adwokat diabła (czytaj House’a ) wnoszę o… o… o wszystko czego zażąda sobie mój klient! House, podziękujesz mi jak wyjdziemy z sali



- Z niewiadomych przyczyn… - słowa ledwo przechodziły jej przez gardło – lubi tego idiotę.
- Doktor, Cuddy! – tym razem podniesiony głos sędziny skierowany był do niej.




Za obrazę mojego klienta żądam… podwójnego dożywocia! (Tak, wiem, że jest to fik Huddy ) [i nie, nie jestem przeciwko nim ]



- Trzeba było nie wywalać mnie wczoraj za drzwi. Byłabyś dziś mniej sfrustrowana


Właśnie! Już on by cię odprężył



Moja klientka nie była wtedy w pełni poczytalna, a doktor House to wykorzystał



Czy on jej czasem nie ubliżył?



- Ale ja tylko u ściśliłem wypowiedź tego kretyna.
- Dlaczego mi to robisz? Przecież ty też nie chcesz tego małżeństwa – na przestrzeni między nimi dało się wyczuć niemal namacalne napięcie.




*Bierze… młotek? I wali w to… drewniane coś * (Nie moja wina, że sędzia nie reaguje ) Wesołowska już dawno dałaby im karę porządkową w wysokości 300 zł (Wiem, wali mi )



- Jeśli ona tego chce? – wzruszył obojętnie ramionami.


Ej! o.O *szturcha House’a… Nie poddawaj się! * Mój klient ma żółte papiery i nie wie co mówi!



- Czyli w czym tak naprawdę jest problem? – w tym momencie oboje z House’m spojrzeli na nią jak na kosmitkę albo jak na Wilsona. Jak kto woli


Już wiem, dlaczego w serialu jest tak mało o rodzinie Wilsona



kobieta wzięła głeboki oddech. Nagle nabrała wielkiej ochoty, by użyć swojego młotka i bynajmniej nie po to, by zastukać nim w biurko.



Mówiłam, że mój klient, to skończony kretyn



- Nie – odpowiedziała zdeterminowana brunetka. Za wszelką cenę starała się przekrzyczeć głos swojego serca. Głos krzyczący… „kocham.”



Piękne zdanie
Ok… wysoki sądzie, oni oboje są chorzy na umyśle



- Ta kopia Wilsonowych genów nigdy nie dałaby ci rozwodu, gdyby wiedziała, że wczoraj się bzykaliśmy.


A jednak! Wysoki sąd i adwokat tego przystojnego są zachwyceni



- Wilson, musisz mi pomóc – diagnosta wparował do gabinetu przyjaciela nie zwracając uwagi na starsze małżeńswto znajdujące się w środku. – Jesteś ostatnią osobą, którą powinienem o to zapytać, ale… - nie bardzo wiedział jak zacząć. – Co ja mam zrobić? Bo wiesz, chyba jednak nie chcę się rozwieść - bezceremonialnie rozłożył się na kanapie zszokowanego onkologa.




Tak! Kocham cię za to Lisku! Cofam, że mój klient jest niepoczytalny
To było świetne!
Ja chcę więcej!
Kocham i to bardziej!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Nie 17:21, 01 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:27, 31 Lip 2010    Temat postu:

Chryste, lisku, ale ty się śpieszysz. Nie nadążam po prostu

III

Uwielbiam Rachel w każdej postaci. Jest taka słodka, urocza i pozytywnie kopnięta, że po prostu nie da się jej nie lubić. I ty to pokazujesz, lisku. I chwała ci za to.

Serce mi się krajało, kiedy czytałam rozmowę House’a i Cuddy. Tęsknią za sobą, kochają się i pożądają, a mimo wszystko nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Chcąc tego, razem i osobno. Problem polega na tym, że osobno im się udaje, razem już nie. Potrafią być jako „ja” i „ty”, ale nie jako „my”. I ty to ukazujesz. Tak pięknie, czule i prawdziwie oddajesz ich uczucia, tęsknotę, wściekłość i rozpacz. Rozmowy są naturalne, cudowne, mam ochotę znaleźć się wśród nich. Nie, ja znajduję się wśród nich. Dzięki tobie, lisku.


IV

Za wszelką cenę starała się przekrzyczeć głos swojego serca. Głos krzyczący… „kocham.”

I tym zdaniem całkowicie i nieodwracalnie podbiłaś moje serce Jest takie czułe, pełne emocji, aż wrzeszczące: „HEJ! Ja cię kocham, kretynie! Spójrz tylko na mnie. A ty, Cuddy, słuchaj mnie. To jest szczęście, wiesz? KOCHAM CIĘ!” .

House jest jak House, Cuddy jak Cuddy, a sędzia jak sędzia. Gratuluję ci, naprawdę. Talentu, pomysłu, wykonania. Wszystkiego. To jest magiczne. M-A-G-I-C-Z-N-E.

Kopia Wilsonowych genów… To brzmi tak uroczo, że aż się uśmiecham. Przysięgam, że teraz szczerzę się jak głupia do ekranu. Przestrzeń wypełniona emocjami, mówisz? I masz rację. Znowu.

YEAH! On nie się rozwieść, on chce być z Cuddy, on jest cudowny! Jak ja to kocham!


Lisku, nic nie zmieni tego, że jesteś jedną z moich ukochanych autorek. Piszesz płynnie, wciągasz czytelnika w ten Huddy świat. W swój świat. Pięknie. Życzę ci ogromnej weny i z utęsknieniem czekam na ciąg dalszy.

Pozdrawiam,
Agnes.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gusiaak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:09, 01 Sie 2010    Temat postu:

Kurde jednak nie ma mnie 15 godzin na kompie a już są dwie Twoje części, no wiesz Ty co .
III- Rachel, Rachel, ale z niej zÓo się zrobiło, więc Gusia raduję się z nią i jej zÓem . Nie wiem, ale uwielbiam te dziecko, tak ja uwielbiam . Co do Cuddy, jak ja nie lubię kiedy ona stawia opór jest wtedy hm...taka niewiarygodna . House, jak House kochać go będę skrywaną miłością . A ostatni fragment, tak, tak kocham go . Lisku z Ciebie się robi zÓo które kocham. już myślałam, że dojdzie do czegoś, więcej, ale ostudziłaś moją wyobraźnię . Ale i tak zarąbiście, tak trzymaj (choć ni ostudzaj) .
IV- Sytuacja w sądzie, lałam. Kocham tą sędzie, przypomina mi ona Victorię ze zmierzchu taka idealna, choć ja na jej miejscu wybuchłabym niepohamowanym śmiechem (ale to ja i dlatego porzuciłam plany pójścia na prawo). House, jest taki tu o wiem uroczy , a Cuddy, jak to Cuddy próbuje sobie sama wmówić, że go nie kocha, eh..staję się już to nudne . Ona powinna go chcieć skrupać ar... a nie sprawę rodowodową .
Tak Gusia skaczę, że szczęścia, Było zÓo i to seksowne, tak przespali się (jestem nienormalna) . E szkoda, że tego nie opisałaś ( i nie wyżyta) . Ale i tak cudownie.
Lisku Kłaniam Ci się i pada na kolanach . Kocham Cię I czekam na kolejną część! Weny
PS. Dostałam Deja vu Wczoraj takie same części komentowałam .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gusiaak dnia Nie 11:16, 01 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:42, 01 Sie 2010    Temat postu:

Oj Lisku nadchodzę Ale dawno nie komentowałam fika hmm "profesjonalnie" więc nie wiem czy nie wyszłam z wprawy

I część

Na początku lekko zirytowała mnie wielce rozklejąca się Cuddy. Jakoś mimo wszystko wydawała mi się silną kobietą i każde rozklejania mi do niej nie pasowały, ale OK rozumiem, że ma doła i jest załamana, czyli OK.

Cytat:

- Obiecuję – puściła oczko w stronę dziewczynki i wyszła dręczona widokiem smutnych oczu żegnających ją w progu. Zamknęła drzwi i całym ciężarem opadła na nie. Nie mogła uwierzyć, że to co działo się tu przez ostatnie cztery miesiące, to co było tak cudowne i zwyczajne zarazem, teraz okazało się tylko krótkim epizodem, urozmaiceniem i jej egoistyczną próbą bycia szczęśliwą.


I ten fragment podoba mi się bardzo, raz, że wyobraziłam sobie scenę z oczkiem i wydaje mi się taka "Lisowata" no i powiedzmy Cuddy myśli też są okej...

Potem początek tego dialogu House/Wilson trochę dla mnie zbyt chaotyczny dla mnie. Pewnie miał być dynamiczny, ale ja się lekko w nim gubię.
Wilson wywlekający Lucasa mi nie pasuje... Ale jego emocjonalna reakcja jest w porządku, czuć, że Wilson też przeżywa małżeństwo Huddy i to mi się podoba.
Dalej podoba mi się Cuddy tekst o spieprzonym życiu i wcześniej o skręcie kiszek..
Generalnie część z najwyższej półki...

II część

Początek o Cuddy w porządku, fajna narracja fajnie się czyta. Wynika z niego, że Cuddy czuła się szczęśliwa w związku z Housem, to dobrze, bo w I części raczej na pierwszy plan wyszło cierpienie. Chociaż analogia pomiędzy przyrodą a pokojem w sercu Cuddy lekko mi kiczem zapachniała, ale tylko lekko. Mieści się w mojej granicy.

Co do opisu House'a na barierce zastrzeżeń nie mam. Fajnie wszytsko grało, wspomnienie, że nadal trzyma pozew jakoś dodało tej scenie hmm tego czegoś, ale nie kiczowatości. Generalnie bardzo milo mi się to czytało.

Opis Huddy wojaży w prawie LasVegas zajebi... Taki House'owy i no super, dopracowany i w ogóle, oddaje atmosferę, nie nuży, ale też nie wali po oczach zajebisto...cią... Majstersztyk...

Chase/House talking w porządku. Nie zepsute, nie po macoszemu potraktowana po prostu Okej. Ale, to, że oni nie wiedzą jakoś dziwne mi się wydaje... Ale właściwie House'owe A może tak tylko ja mówię, bo ja wiem wszytsko jako czytelnik

Cuddy na sofie. Opis w porządku, trzymasz fason czy jak to się tam mówi. Widać, że Cuddy kocha House'a i pragnie szczęścia pragnie być kochana, nawet mi się jej trochę żal zrobiło.

Wspomnienia Cuddy, okej, autentyczne, dobrze oddane uczucia. Do momentu sprawy z sędziną... Tekst jaki im powiedziała, jak i ona sama wydaje mi się nieprawdopodobny... Jej postać wydaje mi się jakaś nieautentyczna... Zresztą jak się załatwia rozwody w USA? Najpierw jakieś gadanie z sędzią, potem pozwy... No coś prawnie Ci się chyba pomieszało, nie wiem jak to jest... Ale powiedzmy, że to nie gra roli...

Kłótnia Huddy mi się podoba, o dziwo House wyprowadzony z równowagi mówi Cuddy na poważnie jej wady... Podobało mi się to...

W ogóle utrzymujesz fik w tonie poważnym, ale nie dołującym. Emocje są, ale nie oddziałują na mnie, czyli dobrze je oddajesz, nie katujesz czytelnika wielkimi dołami tutaj i to się ceni.

III część

Rachel jest zajefajna Chociaż nie wiem ile ma lat w Twoim fiku, musi mieć dużo, skoro gada, czyli akcja nie jest ściśle po 6 sezonowa...

Cytat:
rzuciła najbardziej oschłym tonem na jaki było ją stać.
ten tekst Ci się powtarza. Był wcześniej w jakiejś części, trochę dziko tak. House zachowuje się jak debil, ale mnie nie wkurza w tej części. Widocznie taki jest, narazie fajnei to prowadzisz nie zatracasz się w jedno ani drugie, House nie nagabuje Cuddy zbyt mocno, a ta jeszcze nie ryczy w poduszkę. Czyli dobrze...

IV częśc

Z tega naciągany tekst o tym, że sędzina widzi ich razem. My wiemy, że Huddy musi być razem, ale opowiastki o tym jak to wszyscy inni czyli postacie w fikach to widzą zawsze mnie irytowały. Że niby miłość Huddy tak bije po oczach, że kosmici nawet o tym wiedzą. Takim zagraniom mówię NIE.

Koncówka kiedy House wparowuje do Wilsona bezcennna

-----------------------

Całość w porządku, takie fiki lubię, te które są utrzymana w jakiś dziwny zdystansowany sposób, ale są poważne. Podoba mi się, że w Twoim fiku Huddy może być autentyczne, ma w sobie dużo z serialowego Huddy, a nie ego hmmm fikowego

W każdym razie, jeśli chcesz to zakończyć Happy Endem to zrób to tak, aby to wszystko się nie rozlazło, nie rozpłyneło się w śłitaśnym neiokreślonym czymś. Zakończenie może być w takim tonie jak reszta, nie chciałabym, aby nagle fik stal się jakimś hmm powiedzmy parodią samego siebie.

Myślę, że raczej zakończysz happy endem, jakoś nie wyobrażam sobie, gdybyś miała zrobić to inaczej. Tylko aby też nie było jakiegoś zwrotu akcji typu wypadek choroba itd... wiesz Wilson potrącony na pasach umiera i w osttanim tchnieniu mówi House'owi, że ma kochac Cuddy...

jeśli zakończysz UnHappy Endem to w pełni to zrozumiem w pełni zaakceptuję i to będzie pasowało do fika... Tylko znów żadnych akcji o smierci czyjejś tam itd... Takich zwrotów akcji nie lubię... Ten fik zasługuję na więcej...

I trochę więcej Wilsona, jakaś taka hmm pokrzepiająca rozmowa z Cuddy może?

PS I dlaczego mam wrażenie, że ten fik będzie miał kontynuację w jakimś drugim fiku? Tak mnie olśniło, że możesz to planować...

Wiesz zakończenie dwojakie:
- rozwód - drugi fik jak jednak się na nowo wiążą;
- brak rozwodu - próba stworzenia swojego szczęścia;

3maj się Lisku

AHA

Cytat:
odpowiedziała zdeterminowana brunetka. Za wszelką cenę starała się przekrzyczeć głos swojego serca. Głos krzyczący… „kocham.”


Typowe Liskowe zdanie Niby trzymasz fika na smyczy, ale jednak wyrwało Ci się trochę hmm no wiesz tego Twojego stylu Mam nadzieję, że kumasz co mam na myśli. Mi to zdanie nie przeszkadza, ale wiedz zwróciłam na nie uwagę w gąszczu tekstu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez justykacz dnia Nie 11:46, 01 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vannes_002
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:19, 02 Sie 2010    Temat postu:

Oh my god! Przeslicznie! Kazda sekunda czekania na ciag dalszy mnie zabija!
Zrob cos no...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:32, 03 Sie 2010    Temat postu:

*rozpływa się*
Genialne.!
Rachel i jej zÓo są świetni
I ta nienawiść, pożadanie i namiętność Cuddy do House Mrau po prostu.!
Kurde no. Wszystko tu jest super. Ta sprawa w sądzie,przyjście House'a do Rachel,a najlepsze jest to,że i tak się przespali.! I jest sexownie
Ale chłolera. Co ta Cuddy taka uparta.? Wszyscy i tak wiedzą,że go kocha,więc no kurde...
A końcówka też oczywiście zarąbista
Czekam na cd of kors


Pozdrawiam i wena życzę.!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:37, 04 Sie 2010    Temat postu:

Oluś Twoje analizy mojej pisaniny mnie rozbrajają rozkładają na łopatki
Uwiebiam Cię

Agnes
Jej... Bardzo mi miło. Jak pisałam Oli, bardzo lubię, gdy ktoś pisze jak odbiera to co piszę, to bardzo pomaga. Piszący wie, czy potafi przekazać to co próbuje przekazać W tym, co piszesz od razu widać Huddystyczną duszyczkę dziekuję za tyle miłych słów choć akurat ten fik nie należy do zbytnio udanych, bo chyba temat mnie przerósł, w końcu Huddy związek to chyba tylko Shore i Szpilka potrafią ukazać Ale skoro zaczęłam...
Również pozdrawiam

Gusiaak I mamy kolejną 200% Hudzinkę Wiedziałam, że nie będziesz do końca ee... zadowolona ale pamiętaj, co się odwlecze to nie uciecze... jakoś tak Chociaż narazie nadal bardziej wlękąco? niż zadowalająco


Justykacz i tu mnie zatkało, serio, czytałam Twojego komenta chyba już z dziesięć razy Masz rację w każdym słowie, mówię tu o uwagach, jednak dobrze mnie znasz Jestem zaszczycona Twoją oceną, ale zmienisz zdanie, ten fik zaczyna mnie przerastać, chyba chcę przedobrzyć Wiesz, czym mnie zaskoczyłaś, tym, że podobał Ci się Huddy niekonwencjonalny ślub, byłam pewna, że tego akurat nie przełkniesz, nie wiem dlaczego, chyba Ty znasz mnie jednak lepiej niż ja Ciebie

Vannes, błagam nie umieraj, ciąg dalszy za chwilę

Daritta, czy ja dobrze wnioskuję, czy i przez Ciebie przemawia zÓo Boziu, to jakaś epidemia na forum
Dzięki


Dialogowo. Znów. Wybaczcie, ale na opisy muszę mieć wena, a niestety jego ciągle brak. Postaram się w następnych częściach. Poza tym wiem… nie jest dobrze, znaczy jakoś nie potafię zapanować nad tym fikiem, mam pomysł, ale gubię się w jego realizacji. Jest chaotycznie, ale chciałam pokazać jak najwięcej interakcji znaczy Huddy i Wilsona, Rachel i House’a, szpital i Huddy i wreszcie samo Huddy i na razie inaczej nie potrafię. Wybaczcie. Znów


V

- Nie wiem ile macie czasu... – posłał pacjentą onkologa piorunujące spojrzenie - ale mój problem jest naprawdę poważny i niecierpiący zwłoki - zrobił standardową minkę nieszczęśnika. Starsi państwo zrozumieli aluzję.
- House! – wielkie oczy James’a przewiercały go na wylot. – Proszę zostać. To ten pan wychodzi – wskazał przyjacielowi drzwi.
- Nie sądze – ten ani drgnął.
- Doktorze Wilson. To chyba faktycznie sprawa życia i śmierci – uśmiechnęła się staruszka. – I myślę, że przed pańskim przyjacielem tego życia jest dużo więcej niż przed nami – poklepała męża po ramieniu. Ten również uśmiechnął się bardzo ciepło. Widać było po nich, że są ze sobą już bardzo długo. To jak na siebie patrzą, jak się do siebie uśmiechają mówiło tak wiele. - Zabiorę Roberta na tę tomografię i wrócimy za jakieś pół godziny - dodała znikając za drzwiami gabinetu.
- Jak możesz? – Wilson powoli obszedł biurko, a następnie użył go jako substytutu krzesła.
- Przecież sami wyszli – jak zwykle nie widział w swoim zachowaniu niczego niewłaściwego.
- Więc nie chcesz rozwodu – uśmiech przyjaciela był bardzo wymowny.
- Masz mi pomóc, a nie…
- Ale to zabawne – onkolog wszedł mu w słowo. – Kto, by pomyśłał?
- Może ja się starzeje?
- To zapewne to. To albo twoja wielka miłość do naszej szefowej.
- Nie pomagasz mi.
- To uczucie cię przerosło, a to oznacza tylko jedno, że naprawdę się zakochałeś. A dokładniej rzecz ujmując, że kochasz. Kochasz ją, kochasz Rachel i pokochałeś to wasze prawie wspólne życie.
- Życie? Chyba mordercze katusze? Dobrze wiesz jak to wygląda. Ona ciągle chce więcej i więcej. I niestety nie mówię tu o seksie – onkolog wywrócił oczami.
- To kobieta. Ona potrzebuje czegoś stabilnego.
- Przecież jesteśmy małżeństwem!
- Obawiam się, że właśnie w tym jest problem – Wilson wskazał na niego palcem, jakby wiedział więcej niż on sam. No dobra, zwykle wiedział więcej. – No bo, co się tak naprawdę zmieniło odkąd jesteście małżeństwem?
- Kilka drobiazgów.
- Nie mówię o tym. Pytam, co oprócz tego, że ze sobą sypiacie się zmieniło – House otworzył usta, ale nie był w stanie mu odpowiedzieć. Dumny onkolog pokiwał głową. – Właśnie. Dopóki nie byliście związani wystarczało jej to, że jesteś. Ale, gdy poczuła, że to może się udać zapragnęła czegoś więcej.
- Co tygodniowej ofiary ze zwierząt?! Mojej duszy nabitej na pal?!
- Nie ironizuj.
- Czasem zajmowałem się Rachel.
- House. Bawiłeś się z Rachel. To nie było zajmowanie się. Pogrywałeś sobie z Cuddy przy pomocy małej mając przy tym niezły ubaw. Pamiętasz jak miałeś się nią zająć pierwszy raz?
- To był jeden z moich najlepszych koncertów.
- A Cuddy przez tydzień przepraszała sąsiadów.
- Mała była zadowolna.
- Cuddy nie potrzebuje drugiego dziecka.
- Dlatego właśnie odprawiła Lucas’a.
- Dlatego miała nadzieję, że chociaż spróbujesz być…
- Uległy, potulny?
- Że chociaż spróbujesz być mężem i ojcem.
- Dlaczego to takie ważne?
- Nie mnie powinieneś o to pytać.
- Co ja mam zrobić?
- Pokaż jej, że potafisz być facetem dla niej - Wilson jeszcze przez kilka chwil wpatrywał się w drzwi przez które sekundę temu wyparował jego przyjaciel. Może i był naiwny, ale ciągle w niego wierzył.
- Jestem naiwny – powiedział sam do siebie i wrócił do wypełniania kart pacjentów.

O dziwo rozmowa z onkologiem wcale go nie zirytowała. Czasem faktycznie te Wilsonowe wywody się na coś przydawały. Wparował do pokoju diagnostycznego, sięgnął po swoją kurtkę i plecak. Dochodziła szesnasta. Forman i Chase siedzieli pogrążeni w wynikach ciągle nie zdiagnozowanego pacjenta.
- Wychodzisz? – odezwali się niemal równocześnie.
- Zostajecie? – odbił piłeczkę używając identycznego tonu.
- A pacjent?
- Ja wiem, co mu jest. Tylko idiota nie wpadłby na to, że to jest… A nie, właściwie to nie będę odbierał wam zabawy. Mam nadzieję, że szybko was oślni. Przy tej chorobie objawy postępują bardzo szybko – dodał będąc już za drzwiami. Obaj lekarze byli zszokowani.
- Myślisz, że wie co mu jest? – zapytał australijczyk.
- Myślę, że to my musimy się tego dowiedzieć. I tak, myślę, że wie. Chcesz go zapytać? – Chase nie odpowiedział tylko wrócił do analizowania wyników.

Dwadzieścia munut później…

- Jest Cuddy?
- Dobrze pan wie, że jej nie ma.
- Gdzie diabeł?
- House!!! – mała w przeciągu trzech sekund zbiegła na dół.
- Możesz już iść – zwróćił się do Mirandy.
- Nie sądze doktor Cuddy wraca dopiero za godzinę.
- Przecież już zostawałem z małą sam – posłał jej groźne spojrzenie.
- I nie kończyło się dobrze dla reszty świata.
- Jest piątek. Nie wierzę, ze nie umówiłaś się z tym swoim gejowatym blondynem – tym razem to kobieta posłała mu oburzone spojrzenie.
- To nie były damskie prefumy. Same mu je kupowałam – tłumaczyła.
- Co to jest gej?
- No dalej, spadaj. Chyba, ze chcesz jej to tłumaczyć – uśmiechnął się szeroko.
- Jeśli doktor Cuddy mnie zwolni, pan mnie zatrudni – rzuciła znikająca za frontowymi drzwiami kobieta. To było przerażające, chociaż osobista niania…
- House! – z zamyślenia wyrwał go głos dziewczynki.
- Co robiłyście?
- Miranda miła zrobić mi kolację – dopiero teraz był przerażony. - Kto to jest gej? – nie dawała za wygraną.
- Mam nadzieję, że każdy potencjalny facet z którym będzie miała doczyczenia twoja matka.
- Ty też?
- Nie. Ja jestem wyjątkiem.
Nawet nie wiedział kiedy znaleźli się w kuchni. Mała wbijała w niego te swoje wielgachne oczęta. Był trochę zagubiony, a właściwie to nie miał pojęcia co robić. Zastanawiał się, czy to wszystko jest tego warte, ale w końcu nie byłby sobą gdyby nie podjął się tego wezwania. Musiał spróbować tej normalności, o której tyle słyszał od Wilsona. W końcu, co mogłoby się nie udać…
- Cholera! Dlaczego mi nie powiedziałaś, że to mleko rośnie – spojrzał z wyrzutem na rozbawioną dziewczynkę.
- Bo patrzyłam jak rozrzucasz płatki po podłodze – wyjaśniła z rozbrajającą szerością.
- Wiedziałem, że kurczak z ziołami byłby łatwiejszy w przygotowaniu – powiedział sam do siebie. – Smacznego – powiedział z przekąsem i podał zapatrzonej w niego jak w obrazek dziewczynce miskę z płatkami . – Co dalej? – rozpierała go duma, gdy patrzył jak mała zajada się jego dziełem. Pomyślał, że Wilsonowi też by pewnie smakowało.
- Kąpiel.
- Że co? – omal nie zemdlał.
- Jak mama wróci muszę być już wykąpana.

W perspektywie najbliższej godziny rozwód nagle wydawał mu się jego najmniejszym problemem. Miał ochotę uciec. Już miał to zrobić, ale poczuł jakiś niezidentywfikowany obiekt oplatający jego dłoń. Rachel ciągnęła go już w stronę łazienki.
- Lubię dużo piany – zaznaczyła. Łazienka Cuddy była bardzo wszechstronna. W prawym rogu stała kabina z prysznicem. W lewym ogromniasta wanna. Przy drzwiach umywalka i wielkie lustro, a na półce pod nim miliony niezidentyfikowanych mu rzeczy. Właśnie zdał sobie sprawę z tego, że tak właściwie nigdy nie zwrócił uwagi na to pomieszczenie. A było bardzo w stylu Cuddy – zakręcił wodę rozglądając się w poszukiwaniu ruchliwego obiektu. Stała tuż za jego plecami.
- Mam się kąpać w ubraniu? – w tej chwili naprawdę trudno było ocenić, czyja mina wyglądała bardziej głupio.
- Chyba potafisz się już rozebrać?

Pięnaście minut później…

- Podaj mi olejek. To jest szampon – zaśmiała się, gdy diagnosta podał jej pierwszą z brzegu butelkę. – A to jest balsam – ciągle chichotała.
- Taka ilość płynów wyżre ci mózg.
- Ale mama mówi…
- Twoja mama nie zawsze ma rację.
- Dlaczego nigdy wcześniej mnie nie kąpałeś i nie robiłeś mi kolacji?
- Bo… Nie wiem – odpowiedział po chwili zastanowienia.
- Kiedyś kąpałam się z mamą pod prysznicem… - na taki zestaw słów House zareagował bardzo żywiołowo.
- Szczęściara.
- Ale teraz już nie chce się ze mną kąpać. Mówi, że jestem za duża.
- Fakt. Szybko rośniesz – odpowiedział, ale jego myśli były już bardzo daleko. Tak, właśnie uświadomił sobie kolejną rzecz. Dotarł do niego fakt, że nigdy nie wziął z Cuddy wspólnego prysznica. Jego myśli były na tyle intensywne, że nie zauważył nawet jak mała znalazła sobie nowe zajęcie. Właśnie kończyła przyozdabiać jego koszulę pięknymi piankowymi wzorami. Właściwie to więcej piany było na nim samym niż w wannie.
- Diabelskie nasienie! – odbiło się głośnym echem w całym domu.

Po upływie kolejnych piętnastu minut House już pozbawiony koszuli rozglądał się nerwowo po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś co nadawałoby się do roszczesania z lekka skołtunionych włosów swojej podopiecznej.
- House, to jest dres, a nie piżama.
- Robisz się marudna jak twoja matka – rzucił zabierając ubranie.
- A ty denerwujesz się tak samo jak ona – podsumowała. Był wykończony. Spędził z małą może dwie godziny, a czuł jakby odwalił co najmniej dwa dwunastogodzinne dyżury w klinice i to bez przerwy. Rachel wymgała od niego poświęcenia jej całej uwagi. Nie było chodzenia na skróty, czy omijania niewygodnych procedur. Gdy wpadał tylko na chwilę pobawić się dom było zupełnie inaczej. Wilson miał rację. Był jak jej młodszy brat, a nie jak opiekun. Siedział na wannie i rozmyślał.
- Tęskniłam – nagle na kolana wdrapała mu się Rachel. – Lubiłam jak do nas przychodziłeś, ale teraz lubię bardziej – dodała wtulając się w niego bardzo mocno. Był kompletnie zszokowany jej zachowaniem, ale jeśli chciał być ze sobą szczery musiał przyznać, że było to nawet miłe. Pomyśłał, że w sumie, ewentualnie mógłby zostać dla niej swoistym kumplo-opiekunem. Słowo ojciec jeszcze za bardzo go przerażało.
- Miranda? – momentalnie odwrócili wzrok w kierunku, z którego dobiegał znajomy głos. Cuddy omal nie zemdlała. Stała w drzwiach łazienki i wpatrywała się w nich osłupiała. Trzy pary oczu mierzyły się nawzajem. Już nie raz widziała ich razem, ale zazwyczaj wspólnie bawiących się albo raczej wspólnie wkurzających ją. A teraz… Teraz widzi swoją córeczkę w rozczochranych, mokrych włosach, w spodniach z wyjściowego dresu, siedzącą na kolanach u najbardziej nieczułego faceta na ziemi. Jego błękitne spojrzenie, zabójczy uśmiech i nagi tors sprawiają, że uśmiecha się mimowolnie.
- Co się tu dzieje? – szybko jednak przybiera swój typowy władczy ton.
- House wyrzucił Mirandę i został ze mną sam. I jedliśmy kolację i kąpaliśmy się – mała recytowała na jednym oddechu.
- Pogrążasz mnie – posłał Rachel karcące spojrzenie. – Nie wyrzuciłem jej tylko dałem wolny wieczór i żeby nie było, pierwszy raz nie jedliśmy lodów na kolację – dodał z wyraźnie wyczuwalną w głosie dumą. – I nie kąpaliśmy się razem. Nie chce, żebyś była zazdrosna – udał, że się tłumaczy. – Po prostu diablica uznała, że zrobi mojej koszuli ekspresowe pranie.
- Kochanie idź teraz do swojego pokoju – Cuddy wzięła głęboki oddech. House postawił Rachel na ziemi i ruszył przed siebie. – Nie ty idioto – westchnęła. Rachel parsknęła śmiechem.
- Przecież mówiłaś…
- Co ty wyprawiasz? Miałeś jej nie przyzwyczajać do swojej obecności. Już nie jesteśmy razem. Po co mieszasz jej w głowie. Ona cię naprawdę lubi. Nie wykorzystuj tego do swoich niskich girek. Uszanuj chociaż ją, skoro mnie nie potrafiłeś – każde słowo bolało. Bardzo bolało. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale nie przypuszczał, że ona aż tak go nienawdzi. Przecież chciał dobrze.
- Przecież tego oczekiwałaś. Na tym ci zależało - z każdym słowem barwa jego głosu nabierała ostrzejszego wyrazu.
- Może cztery miesące temu to mogłby się udać, ale teraz jest już za późno.
- Czego ty się tak boisz? Życia?
- Życia z tobą, House – jej oczy twardo wpatrywały się w jego twarz.
- Daj mi szanse – słowa ledwo przechodziły mu przez gardło. Gregory House nigdy nie prosił.
- Nie.
- Jesteś śmieszna. Myślisz jedno mówisz drugie.
- A ty ja zwykle mnie obrażasz – kłótnia stopniowo zaczęła się rozkręcać. Jak zwykle zresztą. Nagle usłyszeli trzask przekręcanego w zamku klucza. Drzwi były zamknięte. Stali jak wryci, zupełnie zaskoczeni tym, co się stało.
- Rachel?
- Tak, mamo – niewinny głosik dobiegał z drugiej strony.
- Dlaczego nas zamknęłaś? Otwórz te drzwi – brunetka mocowała się z klamką. House nadal stał niewzruszony.
- Nie.
- To nie jest śmieszne – Cuddy była coraz bardziej zdenerwowana.
- Trochę jest – wtrącił się diagnosta.
- To wszystko przez ciebie. Po coś ty tu w ogóle przychodził – jej żądne krwi spojrzenie było bardzo wymowne.
- Kochanie, otwórz.
- Mnie się tu nawet podoba – House właśnie uświadomił sobie, co sobie uświadomił jakąś godzinę temu. Tak, to o Cuddy i prysznicu.
- Będziecie się całować? – nieśmiałe pytanie dobiegło zza drzwi. W tej chwili House zrozumiał dlaczego tak polubił tego powtora. Najzwyczajniej w świecie przypominała mu Wilsona.
- Nie – Lisa od razu zaprzeczyła. – Skąd ci w ogóle przyszło do głowy?
- Widziałam na filmie, jak pan i pani byli razem w łazience to się całowali a potem…
- Mój boże – brunetka spojrzała z przerażeniem na swojego współwięźnia.
- Właśnie tak ta pani krzyczała – zaśmiała się dziewczynka.
- Zamówiłaś nowy kanał tematyczny pod moją nieobecność? ! – oburzony krzyknął w stronę Cuddy.
- Zamknij się, House. Kochanie, gdzie ty takie filmy oglądasz? – adminostratorka była przerażona.
- U wujka Wilsona – no dobra, teraz oboje byli odrobinę przerażeni. - Ale nie pozwolił mi dalej patrzeć więc nie wiem jak to się skończyło. Był zdenerwowany i powiedział, że napisze do telewizji, bo za jego czasów takie filmy leciały po dwudziestej drugiej – gdyby tylko noga mu na to pozwalała z pewnością turlałby się po wykafelkowanej podłodze. Cuddy natomiast skrzętnie analizowała swoje macierzyństwo starając się odnaleźć moment, w którym popełniła błąd. W tym momencie spojrzała na diagnostę.
- Zrób coś – poleciła. O tak, miał wielką ochotę, by coś zrobić. Ale żadna z tych rzeczy nie przewidywała otwarcia drzwi.
- O wujek, Wilson!!!
- Było otwarte więc wszedłem – wypowiedział rozglądając się wokół. Zauważył Rachel stojącą z kluczem w ręku przed drzwiami łazienki.
- Całe szczęście – ze środka dobiegł rozradowany kobiecy głos. Onkolog uśmiechał się do dziewczynki.
- Co robicie? – nachylił się w stronę drzwi.
- Mamusia i House są w łazience i się całują – zaznaczyła dziewczynka.
- Wcale nie. Wilson otwórz do cholery. Wilson!!! – coraz bardziej zdesperowany głos administratorki nie wróżył niczego dobrego dla zamkniętego z nią mężczyzny. Usiadł na toalecie rozmasowując obolałą nogę.
- No to mamy przesrane.
- Wilson. Rachel… – kobieta coraz bardziej przyklejała się do drzwi.
- Założe się o stówę, że ich już tam nie ma.
- Wilson?
- A nie mówiłem – sięgnął po laskę i powoli podniósł się z miejsca.
- Co robisz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:40, 04 Sie 2010    Temat postu:

- Doktorze Wilson. To chyba faktycznie sprawa życia i śmierci – uśmiechnęła się staruszka. – I myślę, że przed pańskim przyjacielem tego życia jest dużo więcej niż przed nami – poklepała męża po ramieniu. Ten również uśmiechnął się bardzo ciepło. Widać było po nich, że są ze sobą już bardzo długo. To jak na siebie patrzą, jak się do siebie uśmiechają mówiło tak wiele. - Zabiorę Roberta na tę tomografię i wrócimy za jakieś pół godziny - dodała znikając za drzwiami gabinetu.



Lisek, wiesz, że ten fragment jest dla mnie… taki szczególny i ważny? Nie wiesz? Nie będę ci tu pisać dlaczego Jak chcesz, to napisz na PW, to ci powiem



- To zapewne to. To albo twoja wielka miłość do naszej szefowej.

Myślę, że chyba jednak to drugie



- Co tygodniowej ofiary ze zwierząt?! Mojej duszy nabitej na pal?!


Oglądam sobie w tym momencie serial: „Nie z tego świata” i mam przed oczami Cuddy, która morduje House’a nabijając go na pal, a później… ona też ginie w jakiś sposób i moi kochani dwaj „pogromcy duchów” ścigają jej potępiona duszę SUPER! House oczywiście sączy sobie w tym czasie JD z Bogiem



- Cuddy nie potrzebuje drugiego dziecka.


On jednak nie wie wszystkiego Ona potrzebuje drugiego dziecka, ale nie takiego, które ma za sobą ośrodek szkolno wychowawczy i kuratora



- Wychodzisz? – odezwali się niemal równocześnie.
- Zostajecie? – odbił piłeczkę używając identycznego tonu.




Mój kochany House!



- Gdzie diabeł?
- House!!! – mała w przeciągu trzech sekund zbiegła na dół.



A masz święconą wodę?




- Wiedziałem, że kurczak z ziołami byłby łatwiejszy w przygotowaniu



House i jego talent kulinarny A jednak tyle nas łączy



- Lubię dużo piany – zaznaczyła.



Słyszałeś? Jakie wymagania Kocham tą małą



ale jego myśli były już bardzo daleko. Tak, właśnie uświadomił sobie kolejną rzecz. Dotarł do niego fakt, że nigdy nie wziął z Cuddy wspólnego prysznica.


Przy dziecku takie myśli ? Wstydziłbyś się!



Jego myśli były na tyle intensywne, że nie zauważył nawet jak mała znalazła sobie nowe zajęcie. Właśnie kończyła przyozdabiać jego koszulę pięknymi piankowymi wzorami. Właściwie to więcej piany było na nim samym niż w wannie.
- Diabelskie nasienie! – odbiło się głośnym echem w całym domu
.



Mówiłam już, że ją kocham
Tylko to diabelskie nasienie… znowu skojarzenie


Pomyśłał, że w sumie, ewentualnie mógłby zostać dla niej swoistym kumplo-opiekunem. Słowo ojciec jeszcze za bardzo go przerażało.


Pięknie Ale przestanie go to słowo przerażać, prawda?



- Daj mi szanse – słowa ledwo przechodziły mu przez gardło. Gregory House nigdy nie prosił.
- Nie.



Mogę ją spalić na stosie jak czarownice?




- Widziałam na filmie, jak pan i pani byli razem w łazience to się całowali a potem…
- Mój boże – brunetka spojrzała z przerażeniem na swojego współwięźnia.
- Właśnie tak ta pani krzyczała – zaśmiała się dziewczynka
.



Umarłam, padłam i nie wstaje



Kocham Wilsona! Lisek ta część jest świetna! Jak ty to robisz, że tak cudownie piszesz, co? Proszę, wyjaw mi ten sekret Dam ci w zamian… czekoladę
Ale wiesz co? Jedno mi się nie podoba I jestem oburzona… Dlaczego to się kończy w takim miejscu i dlaczego tak katujesz czytelnika!? Będę płakać!
A tak poza tym, to świetnie! Kocham bardziej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Śro 23:07, 04 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gusiaak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:25, 04 Sie 2010    Temat postu:

Ja jestem 200% Hudli no, no nawet 250% . Ej ja jestem zadowolona nie widać jak się cieszę , Lepiej jak nie czytam o HuS'ach, bo źle na mnie to wszystko działa . Oj wytrzymam .
O mój Boże , zakochałam się w tej części . Tą straszną parę dopasowałam do Lisy i Grega. To było piękne .
Mdleje . House jako kumplo-opiekun, boski. Kurde też chcę mieć takiego tatę . Tak Rachel drugi Wilson, YEEESS ale będzie ubaw . Kurde, ale pewnie Cuddy nie wytłumaczyła Rachel jeszcze sprawy Kwiatki i pszczółki to dlatego biedna się pomyliła . A Lisku ja Ci mówię, że Ty się zÓa robisz to jest cudowne!! I jak możesz w takim momencie przerywać ? No wiesz ty co ? ! Czekam mam nadzieję , że będzie jeszcze bardziej zÓe...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vannes_002
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:03, 04 Sie 2010    Temat postu:

Hahaha! Swietne! Mam nadzieje ze sie ulozy ale zastanawiam sie skad ta mala paskuda takie zbereznie mysli ma

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:11, 04 Sie 2010    Temat postu:

Cytat:
- Widziałam na filmie, jak pan i pani byli razem w łazience to się całowali a potem…
- Mój boże – brunetka spojrzała z przerażeniem na swojego współwięźnia.
- Właśnie tak ta pani krzyczała – zaśmiała się dziewczynka.
- Zamówiłaś nowy kanał tematyczny pod moją nieobecność? ! – oburzony krzyknął w stronę Cuddy.
- Zamknij się, House. Kochanie, gdzie ty takie filmy oglądasz? – adminostratorka była przerażona.
- U wujka Wilsona – no dobra, teraz oboje byli odrobinę przerażeni. - Ale nie pozwolił mi dalej patrzeć więc nie wiem jak to się skończyło. Był zdenerwowany i powiedział, że napisze do telewizji, bo za jego czasów takie filmy leciały po dwudziestej drugiej – gdyby tylko noga mu na to pozwalała z pewnością turlałby się po wykafelkowanej podłodze.


House, poturlam się za ciebie Jimmy pewnie czekał cierpliwie na 22

Ogólnie było cudownie. House jako opiekun wymiata. No tak, skąd mógł wiedzieć, że mleko urośnie? *myśli intensywnie* No i ta kąpiel - ómarłam.

Wilson i Rachel są siebie warci. W pozytywnym sensie, znaczy. Zamknąć House i Cuddy w łazienki - mistrzowsto!

Z utęsknieniem czekam na kolejną część.

Wena, lisku kochany!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:22, 04 Sie 2010    Temat postu:

zdecydowanie najlepsza część jak dla mnie
wiedziałam, ze nasz greg nie pozwoli na rozwód i jakoś zajmie sie niezręczną sytuacją Brawo house!!
Lisku wena ogromniastego życzę na jeszcze bardziej genialne części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:49, 04 Sie 2010    Temat postu:

*Ala w wielkim szoku i zachwycie*

Nie mogę zostawić bez komentarza. Przeszłaś samą siebie! Bardzo mi się ta część podobała. 100% Cuddy w Cuddy i 100% House'a w Housie:) Domyślam się, że teraz House będzie chciał nadrobić zaległości...
Weny, Geniuszu-Lisku:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prozak
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:01, 04 Sie 2010    Temat postu:

haha zakończenie tej części pefrekcyjne! lepiej nie mogłaś wymyśleć!

ciekawe co się dzialo dalej hehehe chociaż to oczywiste

no to czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agao2102
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 01 Lis 2009
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bełchatów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:33, 04 Sie 2010    Temat postu:

Rachel jest boska kocham ten tekst o telewizji u Wilsona
No i intrygujące zakończenia. Czekam niecierpliwie na kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:51, 05 Sie 2010    Temat postu:

Lisku to jest genialne.! Wiem,że się powtarzam,ale co tu więcej mówić.?
Ómarłam.!
Początek świetny,później ta kolacja i kąpiel
Cytat:
- Będziecie się całować? – nieśmiałe pytanie dobiegło zza drzwi. W tej chwili House zrozumiał dlaczego tak polubił tego powtora. Najzwyczajniej w świecie przypominała mu Wilsona.
- Nie – Lisa od razu zaprzeczyła. – Skąd ci w ogóle przyszło do głowy?
- Widziałam na filmie, jak pan i pani byli razem w łazience to się całowali a potem…
- Mój boże – brunetka spojrzała z przerażeniem na swojego współwięźnia.
- Właśnie tak ta pani krzyczała – zaśmiała się dziewczynka.
- Zamówiłaś nowy kanał tematyczny pod moją nieobecność? ! – oburzony krzyknął w stronę Cuddy.
- Zamknij się, House. Kochanie, gdzie ty takie filmy oglądasz? – adminostratorka była przerażona.
- U wujka Wilsona – no dobra, teraz oboje byli odrobinę przerażeni. - Ale nie pozwolił mi dalej patrzeć więc nie wiem jak to się skończyło. Był zdenerwowany i powiedział, że napisze do telewizji, bo za jego czasów takie filmy leciały po dwudziestej drugiej

Tutaj to już padłam,ómarłam i nie powstałam,bo nie miałam pałerejda
Baaaaaaardzo mi sie podoba
A Rachel jest boska
I ta końcówka. Ciekawe co się teraz stanie Może House zacznie puszczać wodę w prysznicu.?
Dobra ja kończę,bo się samo zÓo we mnie odzywa
Czekam na cd of kors


Pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:38, 05 Sie 2010    Temat postu:

Oj, ile ja mam do nadrobienia Coś strasznego, że tyle mnie ominęło. Wróciłam i postanawiam sklecić coś w miarę logicznego.

Część 2
Ta część jest śliczna i zabawna. Ale to wiadomo, bo przecież to Ty ją napisałaś. Podobało mi się jak na początku oboje myślą o tym samym, jak oboje lubią tę porę roku i akurat teraz to rozpamiętują. Wiesz, ja opisy wolę pisać niż czytać, bo zazwyczaj się na nich "wyłączam"(tak, jak czytam moje to też zasypiam ), ale przez Twoje przeszłam jednym tchem Potem te wspomnienia. Same ochy i achy, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Ich ślub - no cóż, tylko tego można się było po nich spodziewać. A może raczej po House'e. No i ten Elivs, albo ksiądz przebrany za Elivsa - bezcenne. Czy ja dobrze zrozumiałam? Czy House dla zabawy brał śluby z Wilsonem? Drugie wspomnienie również jest śliczne. Tylko te kłótnie... przykro mi to czytać. Coś mi w nich niepasuje. Nie wiem czy to House, czy Cuddy. Któryś z nich mnie drażni. Ale to bez znaczenia, bo ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne.

Część 3

Och... Twoja Rachel jest cudna! Boże, jest wprost fantastyczna. Nie wiem od czego to zależy, ale bardzo mi sie spodobała. Pewnie dlatego, że ja w ogóle lubię czytać o jej relacjach z House'm. A jeśli są napisane tak jak to, to mogę czytać to godzinami(chyba za dużo "to" ). Jaki on ma interesujący wpływ na małą. Niby uczy ją rzeczy, które dzieci nie powinnno się uczyć, ale ona go słucha tak jak w Fatimie słuchają głosu z nieba Zrobi wszystko co on jej każe. Coś przeuroczego. No i znów rozmowa House'a z Cuddy. Znów coś mi nie pasuje, ale już chyba wiem, co. To chyba ten pozorny chłód między nimi. To takie smutne. I mam wrażenie, że to Cuddy bardziej działa mi na nerwy. Ale to zapewne takie zboczenie serialowe. Zawsze staram się wybielić House'a Ale po całości znów jestem na "tak".

Część 4

Scena w sądzie - bez komentarza. Wysoki Sąd jest bezbłędny Trudno mi to skomentować na takim poziomie jak Ola, bo ona zrobiła to fenomenalnie i co bym nie napisała i tak nie będzie dobrze Powiem jedynie, że tutaj ich kłótnia mi pasowała. Wiesz dlaczego? Umiałam zobaczyć tę zabawniejszą stronę. Była bardziej house'owa, czytaj zabawna. Bo przecież ich kłótnie zwykle takie są. No i mi się podobało A końcówka... on dopiero teraz do tego doszedł? Ja od początku wiedziałam, że on nie chce się rozwodzić. Jaki ten House niedomyślny. Przecież wiadomo, że mu jest dobrze z Cuddy i Rachel. I fakt, Wilson na pewno mu pomoże. Walnie przemowę na kilka godzin, a skołowany House powie później coś czego normalnie by nie powiedział I znów jestem na tak. Na takie olbrzymie TAK.

Część 5

I znów to robisz! Znów stawiasz mnie w rządku przy nieodpowiednich ludziach! "Huddy związek to chyba tylko Shore i Szpilka potrafią ukazać" Wiesz co? Chyba zapomniałaś o sobie. A nawet nie chyba tylko na pewno. I bez tego słodzenia, bo się rozpłynę nad sobą i nic więcej nie napiszę A przechodząc do treści, początek jak House wywalił od Wilsona to malżeństwo. Oj, to takie typowe dla niego. Jak nie wiem jak on może tak robić A nie mówiłam? Nie mówiłam, że walnie jakąś mowę i House zacznie wariować? Mówiłam! No, bo on zawsze tak robi. A właściwie oni. Wislon mówi House'owi co mam robić, on udaje, że go to nie interesuje, a tak naprawdę nie śpi po nocach i stara się przeanalizować to, co powiedział mu Wilson. Rozmowa House'a z zespołem - też dobra. Na Twoim, wysokim poziomie. Potem rozmowa z opiekunką Rachel. Fajna. Dobrze, że ich w końcu zostawiła samych, bo czekałam na to z utęsknieniem. No i mam! House próbujący być ojcem dla Rachel! Ha, coś fantastycznego! Jaki on jest nieporadny. To tylko facet może zrobić coś takiego. Te płatki... i stwierdzenie, że kurczak z ziołami jest łatwiejszy do zrobienia... myślałam, że on niewiadomo jak trudne danie gotuje. A tu płatki! I jak on się uchował nie wiedząć, że mleka rośnie, gdy się gotuje? Ach, już wiem, przecież to House. On siedział i się uczył, a nie gotował. Ich "wspólna" kąpiel również jest cudna. I to przytulanie. Och... rozczuliłaś mnie. Moją magiczną chwilę przerywa Cuddy. No trudno. Może być zabawnie. To jak House reaguje na "kochanie" - fenomenalne. I znów się kłócą Znowu powracają moje uczucia z początkowych części. Cuddy jest "be", a House "aja" Zdecydowanie mi odbija No i Rachel. Och, co za dziecko! Zamyka ich razem. Tekas z filmami u Wilsona - bezcenny. No i później sam Wislon, który, bądź co bądź pomaga Rachel. I wiesz, co? Znów jestem na "TAK". Chyba z każdą częścią na coraz większe.

Pisałaś, że ten fik Cię przerasta... Nie wiem. Czyta się go dobrze. Napisany jest dobrze. Chyba, że miałaś na myśli jak trudno Ci się go pisze, bo i tak bywa. Wiesz, ja jestem zadowolona. Pisz to dalej, bo wcale nie wychodzi Ci to źle. Ja nie odebrałam niczego tak, jakby temat Cię przerastał. Podoba mi się w dalszym ciągu. Chcę to czytać, bo mogę się domyślać jak fik się zakończy. W końcu wiem, kto jest jego twórcą Ale nawet jeśli się mylę i zakończenie nie będzie pozytywne, to nie zrobi źle temu opowiadaniu. I tak będzie dobrze. Najwyżej zaleję się łzami i upewnię w tym, że Cuddy potrafi być wredna. Bo przecież nie House, prawda? Ja kocham fiki smutne i i te optymistyczne więc tak czy siak będę sobie to czytała.

Ok, to jest już chyba wystarczająco długaśne Jeśli jeszcze nie zasnęłaś to powiem raz jeszcze, że ślicznie piszesz. Czekam na następną część. Mam nadzieję, że już nigdy nie opuści mnie aż tyle.

Buziaki, Mistrzuniu
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:42, 05 Sie 2010    Temat postu:

No i znów mam problem Chyba już nie będę się rozpisywać o tym, że mi się nie podoba, bo im bardziej ja jestem niezadowolona tym bardziej okazuję się, że jednak nie jest tak źle Będę po prostu wrzucać, a ocene pozostawię Wam

Oluś Chyba wiem, dlaczego ten fragment jest tak ważny
Zawsze wiedziałam, ze masz bardzo bujną wyobraźnię
A propo stosu myślę, że Cuddy może się nam jednak przydać w kolejnej części
Nie umieraj i wstawaj lisek biegnie z połejrejdem (ktoś tak napisał i mi się spodobało )
Nie bo ja


Gusiu, moja bratnia duszo w wyznaniu, znaczy się shippie
Cieszę się, że się podobało Jakoś tak zawsze samo wychodzi z tym przerywaniem w nieodpowiednim momencie Bardziej złe czy +66 będzie odpowiednio zóe

Vannes ależ ona nie ma żadnych takich myśli no chyba, że mówisz o tej małej większej paskudzie

Agnes No jak możesz tak posądzać naszego biednego biednego Wilsonka Dzięki Taaa... Wilson i rachel rulez

Mika House, bardzo mnie to cieszy zwłaszcza, ze sama nie miałam do niej przekonania, dzięki Wam chyba się przekonałam Dzięki

Ala Jejku... oj, podniosłaś moją samoocenę Dziękuję

Prozak miło Cię widzieć taaa... lisek jest przewidywalny, ale czasem to nawet dobrze

Agao, Rachel zazwyczaj łamię nasze serducha mam nadzięję, że w serialu też będzie urocza Dzięki

Daritta A właśnie to Ty pisałaś o tym pałerejdzie, wybacz, że tak bezczelnie wykorzystałam Twoją wypowiedź Lubię, gdy ktoś się uśmiecha po tym co napisałam Oj, jesteś blisko, bardzo blisko Świat jest pełen zÓa

Szpilko wiem, że sobie nie zasłużyłam na taki pokaźny i cudny koment Hej, mówisz, że u mnie nie podoba Ci się jak Huddy się kłóci a u Ciebie to co Masz ich tam naprostować Dziękuje Ci za każde słowo Cieszę się czytasz
Buziaki I to Ty jesteś mistrzem


Ciąg dalszy już jest i tu kończą się dobre wieści mam problem z wordem, ogólnie z kompem i zapisane jest ciąg dalszy na papierze, jest tego z pięć stron A4 serio i nadal są w łazience i nadal nie skończyli znaczy ja nie skończyłam pisać i nie, nie zdradzę wam co się tam dzieję i tak, jestem zóa nie wiem kiedy uda mi się to przepisać
W każdym razie podnieśliście mnie na duchu i połechtaliście mego wena także w ramach podziękowań cieżko pracujemy
jutro postaram się przepisać, ale raczej wieczorem dopiero
Dzięki, że jesteście


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 19:49, 05 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vannes_002
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:58, 05 Sie 2010    Temat postu:

Lisku, a moze zdradzisz nam jakie mysli ma mala wieksza paskuda? Ja juz sie denerwuje zoladek mi sciska

DObra, to jakie ma ta mala mala paskuda skojarzenia!
O boze! - Ta Pani tez tak krzyczala

Mwahahha! Spadlam z krzesla i sie podniesc nie moglam!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vannes_002 dnia Czw 20:06, 05 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:11, 06 Sie 2010    Temat postu:

O mój Boże!
Ale Ty pędzisz z tymi nowymi częściami!
Nie, żebym miała coś przeciw, skąd!
Pisz, pisz, pisz, a ja będę dalej się zastanawiała, czym urozmaicić moje komentarze

Żebyś dowiedziała się, co tak naprawdę myślę o tym fiku, to musiałabym tutaj chyba wkleić wszystkie komentarze Oli, Agnes, Szpilki, Daritty i tych wszystkich innych

Cytat:
- Widziałam na filmie, jak pan i pani byli razem w łazience to się całowali a potem…
- Mój boże – brunetka spojrzała z przerażeniem na swojego współwięźnia.
- Właśnie tak ta pani krzyczała – zaśmiała się dziewczynka.
- Zamówiłaś nowy kanał tematyczny pod moją nieobecność? ! – oburzony krzyknął w stronę Cuddy.
- Zamknij się, House. Kochanie, gdzie ty takie filmy oglądasz? – adminostratorka była przerażona.
- U wujka Wilsona – no dobra, teraz oboje byli odrobinę przerażeni. - Ale nie pozwolił mi dalej patrzeć więc nie wiem jak to się skończyło. Był zdenerwowany i powiedział, że napisze do telewizji, bo za jego czasów takie filmy leciały po dwudziestej drugiej – gdyby tylko noga mu na to pozwalała z pewnością turlałby się po wykafelkowanej podłodze.


Zastanawiałam się, czy mam się popłakać ze śmiechu, czy może przypadkiem spaść z krzesła
Genialny fragment!
Rachel jest przecudowna!

Swoją drogą coś mi się zdaje, że Wilson jednak nie przełączył tego kanału

Wena, no i naprawienia tego Worda, bo już zaczynam wypatrywać nowej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:08, 06 Sie 2010    Temat postu:

Liiisku

Kolejna cudowna część. I wiem, wiem. Wciąż piszę to samo, ale co ja poradzę, że za każdym razem gdy czytam Twe cudeńka, oniemiewam i brakuje mi slów A może nie mam zdolności przelewania swojego podziwu w sensowne, konstruktywne komentarze? Możliwe!

Najlepsze fragmenty byly już tu cytowane więc nie będę już kopiować

Ale kocham Twój styl, Twoje poczucie humoru, Twojke historie i co najważniejsze Twojego Wena. Szacun! Mistrzu. Mój Guru :szacun:



Caluję mocno ;*
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:51, 08 Sie 2010    Temat postu:

Marguerite, Aduśka dziekuję

Na razie ciągle stoimy w miejscu, ale w pewien sposób to dość przełomowy moment. Czy szansa zostanie właściwie wykorzystana? Nie wiem. W końcu to House i Cuddy. A zatem Huddy drogi do szczęścia ciąg dalszy…


VI

- House? – brwi Cuddy zwęziły się tworząc linię ciągłą.
- No co? Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio brałem prysznic – skwitował i jak gdyby nigdy nic sięgnął do paska od spodni.
- Rachel pewnie stoi za drzwiami, a ty jak zwykle myślisz tylko o jednym.
- Po pierwsze jestem pewien, że nasz kochany Wilson już zadbał o to, by twoja mała kopia zbyt szybko się nie zdeprawowała – o tak, znów był sobą – a po drugie…
- To mnie nie rusza – weszła mu w słowo. – Ty mnie nie ruszasz – sięgnęła po telefon uciekając wzrokiem w przeciwną stronę. – Wilson! Gdzie Rachel? I dlaczego nas tu zostawiłeś! – była wściekła.
- Witaj, Cuddy – powiedział przesadnie słodkim głosem. – Przecież mała mówiła, że się całujecie, drzwi były zamknięte, co miałem sobie pomyśleć? – perfekcyjnie odgrywał swoją rolę niewiniątka.
- Dobrze wiesz, że się rozwodzimy! Może ty zamykałeś się ze swoimi byłymi w łazience, ale…
- To było wredne – wtrącił się półnagi diagnosta. – Obrażając go na pewno nam nie pomożesz – wywrócił oczami. - Poza tym jeszcze nie jesteś moją byłą żoną – posłał jej szeroki uśmiech.
- Gdzie jesteście? – po chwili zamyślenia, a raczej zapatrzenia powróciła do rozmowy z wyraźnie rozbawionym onkologiem.
- Jak to gdzie? Zabraliśmy kilka rzeczy Rachel i pojechaliśmy do mnie. Tak bardzo prosiła. Wiesz, że nie potrafię jej odmówić. Skąd mogłem wiedzieć, że to ona was tam zamknęła. Mówiła, że…
- Ona ma pięć lat!
- Jest bardzo inteligenta – z dumą spojrzał na stojącą przed nim dziewczynkę. Nawet on nie wpadłby na tak genialny plan.
- Następnym razem pomyśl, która Cuddy podpisuje twój czek – wysyczała do słuchawki.
- Rachel pyta, czy jeszcze się gniewasz? A i mówi, że bardzo cię kocha – Wilson nie brzmiał, jak ktoś zbytnio przejęty zaistniałą sytuacją.
- Oczywiście, że się nie gniewam. I też cię kocham – od razu zmieniała ton głosu na łagodniejszy.
- Hej! Ja tu stoję – oburzył się diagnosta. Oczywiście domyślał się, że kobieta zwraca się do tego mniejszego potworka, ale przecież nie musiał tego wiedzieć. – Wilson, ty zdrajco! – posłał brunetce mordercze spojrzenie.
- Porozmawiaj z nim. To przestaje być śmieszne – wepchnęła House’owi telefon do ręki. Miała nadzieję, że może on coś wskóra. Zrezygnowana usiadła na brzegu wanny.
- House?
- Nie, ciocia Suzy – w tym momencie wzrok mężczyzny powędrował w okolice dekloltu pani dziekan, który z powodu przyjętej przez nią aktualnie pozycji znacząco się uwydatnił.
- Posłuchaj kretynie. Jeśli faktycznie jest tak wściekła, jak mi się wydaje to może lepiej odpuść sobie. Zanim wyszliśmy wsunąłem klucz pod drzwi. Z prawej strony, jeśli się schylisz bez trudu zdołasz go dostrzec i wyciągnąć.
- Nie sądzę – spojrzał na buzującą Cuddy. – To do jutra – dodał urywając połączenie.
- Dlaczego się rozłączyłeś?! – krzyknęła wbijając w niego kipiące złością spojrzenie. – Chciałam porozmawiać z Rachel.
- Nakręcasz się – skwitował, obserwując jak wpatruje się w jego nagi tors.
- Rozwodzę się – poprawiła go.
- Pomyśl o pozytywnych stronach tej sytuacji – po tych słowach miarka się przebrała, Cuddy nie wytrzymała. On świetnie się bawił jej kosztem. Po raz kolejny. To było ponad jej siły.
- Dlaczego tu dzisiaj przyszedłeś? Dlaczego po raz kolejny próbujesz mi udowodnić, że cię potrzebuję? Dlaczego tylko przyparty do muru potrafisz taki być? – wyrzucała słowa w ekspresowym tempie. Oczy miała zaszklone. Twardo wpatrywała się w jego kamienną twarz. W tym momencie uświadomił sobie kolejną rzecz, że najzwyczajniej w świecie się za nią stęsknił. Za jej spojrzeniem, głosem, zapachem. Była niezwykła. Zawsze to wiedział, ale zrozumiał dopiero gdy ją zdobył i stracił. Jako jedyna potrafiła przebić ten gruby mur, którym otaczał się na co dzień. Docierała tam, gdzie nikt inny nie potrafił. Tyko, że teraz chciała rozmawiać, a on marzył już tylko o jednym, o tym by ją objąć i pocałować, tak jak gdyby świat miał za chwilę przestać istnieć. Nigdy nie lubił rozmawiać. Milczenie było dla niego najszczerszą rozmową. Nieraz leżeli z Cuddy na kanapie. On wygodnie rozwalony, a ona wtulona w niego całym ciałem. Czując ją na sobie, czując jak oddycha, widząc spokój na jej twarzy był szczęśliwy. Bawił się kosmykami jej włosów lub bezceremonialnie głaskał po tyłku.
- Oczywiście - wywróciła oczami, zauważyła, że jej rozmówca jest już gdzieś bardzo daleko. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że i tak nigdy nie otrzyma odpowiedzi na swoje pytania. House miał swój świat. I tylko w nim był szczęśliwy. Na początku robiła wszystko, by ją do niego dopuścił, ale w końcu zrezygnowała. Nie mogła walczyć za nich oboje. Diagnosta spojrzał na drzwi. Mógł skrócić jej cierpienia…
Przez chwilę znów wpatrywał się wprost w jej szaroniebieskie oczy. W jej spojrzeniu widział obawę i strach, ale ponad wszelką wątpliwość dostrzegł też uczucie. Już potrafił je nazwać. To była miłość. Zrobił krok w jej kierunku. Wiedział, że tym razem to on musi zawalczyć za nich oboje.
- Dzwonię do ślusarza – zerwała się na równe nogi. Zaczęła nerwowo przeszukiwać torebkę.
- Tego szukasz? – pomachał jej telefonem przed oczami. Zupełnie zapomniała, że sama mu go oddała.
- Oddawaj! – próbowała wyrwać mu zdobycz. Niestety jego wzrost i nagość nie ułatwiały jej zadania. Odsunął się nieznacznie, pozbył ostatniej części garderoby i jak gdyby nigdy nic ruszył pod prysznic.
- Idioto!!! Zostaw mój telefon…
- Upsss… to nie jest wodoodporny? – rzucił odkręcając kurek z gorącą wodą.
- Nienawidzę cię.
- Już wspominałaś – wyjaśnił chwytając ją za nadgarstki i siłą wciągając do kabiny. Odwrócił ją tak, że jedyna droga ucieczki prowadziła przez niego. - Chcesz porozmawiać to porozmawiamy - wyjaśnił. Jego głos był bardzo męski. Stanowczy i władczy jak nigdy wcześniej. Stała tam kompletnie zszokowana. Zdezorientowana, mokra, z rozpływającym się makijażem i krwią gotującą się żyłach. Wpatrywała się w jego górującą na nią sylwetkę. Po mokrych już włosach spływały strużki wody, ciągnęły się przez jego twarz, tors i płynęły dalej… Zastanawiała się, co on tak właściwie próbuje jej udowodnić. Swoją drogą musiała przyznać, że dziś już sporo jej udowodnił. Pokazał, że potrafi być dorosły, odpowiedzialny, miły, czuły, słodki… przed oczami ciągle miała widok jaki zastała wchodząc do tej przeklętej łazienki. Widok jej córeczki, ufnej i szczęśliwej w jego objęciach. Widok mężczyzny, który próbuje być... ojcem? I mimo, że jej serce zmuszało ją, by jak zwykle uległa, podświadomość doskonale pamiętała jak wielokrotnie udowadniał jej, że wbrew wszystkiemu zawsze będzie tym samym nieczułym draniem bez serca. Była rozdarta pomiędzy tym czego pragnie, a tym czego tak naprawdę potrzebuje. Ocknęła się dopiero, gdy poczuła jego usta na swojej szyi.



Na razie przepisałam tylko tyle. Jeszcze trochę mi zostało Zatem o tym jak zakończy się sprawa łazienki i wspólnego prysznica dowiedzie się w kolejnej części, jak tylko ją przepiszę Jak zakończy się sprawa pozwu… tego też się wkrótce dowiecie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 15:59, 08 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:57, 08 Sie 2010    Temat postu:

- To było wredne – wtrącił się półnagi diagnosta.



O tak! Półnagi jest świetny, ale wiesz co? Nagi i robiący rzeczy dozwolone od lat 18 (są wyjątki ) byłby jeszcze lepszy



- Ona ma pięć lat!



A ona dyskryminuje własną córkę



- Nie, ciocia Suzy – w tym momencie wzrok mężczyzny powędrował w okolice dekloltu pani dziekan, który z powodu przyjętej przez nią aktualnie pozycji znacząco się uwydatnił.



Nie wiedziałam, że faceci potrafią robić kilka rzeczy jednocześnie W ogóle to dziwie się, że jeszcze nie utopił tego telefonu


House miał swój świat.



Serio? Nie wiedziałam, że choruje na autyzm Ale to nic i tak go kocham



- Upsss… to nie jest wodoodporny? – rzucił odkręcając kurek z gorącą wodą.



Dobry chłopiec Moja krew Albo nie… nie, nie moja krew Bo jak ona cię rzuci, a ty przyjdziesz do mnie, to co sobie wszyscy pomyślą? No co? Że kazirodztwo (czy jakoś tak ) Wali mi



Czy ona musiała się ocknąć? Boże no! Lisek! Jak ta sprawa nie zakończy się dobrze, to się chyba powieszę (i tak, to mój stary, dobry szantaż emocjonalny, którego już tak dawno nie używałam ) Oni mają być szczęśliwi! Rachel ma być szczęśliwa i jej rodzeństwo, które zostało (piszę zostało… bo zostało Nawet jak nie, to ja to dopisze ) poczęte pod prysznicem Ok… zaczyna mi poważnie walić na głowę, więc kończę Musisz jednak wiedzieć, że bardzo mi się podobało i że czekam na więcej i że kocham bardziej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Nie 16:39, 08 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gusiaak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:17, 08 Sie 2010    Temat postu:

Lisku dla mnie 66+ zdecydowanie podchodzi pod MnS . Ale takie 18+ to arr... .

Pierwsza myśl, zabiję Liska śmiercią brutalną, długą i w męczarniach . . Ja tu się rozkręcam a tu, co ? Koniec nie no ja się tak nie bawię. Ja tu robię strajk głodowy, albo nie hm...herbaciany . A tak na serio nie zabiję Cię, bo się nie dowiem, co będzie dalej. Zapowiada się baaardzo hm...interesting . I zÓooo wreszcie nadchodzi .

Najbardziej podobają mi się opisy ich uczuć, jak przeżywają walkę ze swoimi myślami, problemami to jest Beautiful . No i teraz jestem Ciekawa czy Cuddy odda się House'owi , czy jednak coś innego wykombinujesz , Czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:09, 08 Sie 2010    Temat postu:

Lisku, dodałaś następną część, wiesz o tym? Dobra, proszę państwa, to, jakby coś, było odwalenie. Okey, nie przejmujcie się mną. Trochę sobie postoję, pośmieję się i pokomentuję

Półnagi House *wzdycha tęsknie* Ech, wielka szkoda, że Cuddles musiała się ocknąć akurat w tym momencia. Mogłaby już po, w łóżku... STOP! Zaraz, zaraz, przecież House nie jest gwałcicielem.

Ech, jak to dobrze, że nie posłuchał Wilsona i nie wyhjął tego klucza. I że zmoczył telefon. Heh, chyba tylko Felix ma wodoodporny telefon. Zresztą, on ma wszystkoodporny telefon, więc o czym ja mówię?

Tak, no bo niby skąd Wilson mógł wiedzieć, że to nie oni sami zamknęli się w łazience. W końcu Rachel jest taaaaaka bystra! *pokazuje rękami kawałek jak stąd do Bułgarii* Oczywiście, gdziekolwiek znajduje się owe stąd. Przyjmuję, że to Polska, a nie np. Sofia. Dobra, kolejne odwalenie

A teraz powiem coś tak niespodziewanego i dziwnego, jak kra z Antakrydy w RPA - podobało mi się I to bardzo. Czekam na ciąg dalszy przynicowych rozmów i czegoś jeszcze, kończącego się na -ów

Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin