Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pozew o miłość [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:28, 08 Sie 2010    Temat postu:

Haha.! Czylia zgadłam z tym,że zacznie odkręcać wodę i jednak prysznic wkroczy do akcji
Ale mam nadzieję,że to ocknięcie się i te myśli zwiastują tylko to,że zrobi to co House i będzie jazda pod tym prysznicem Ach to zÓo
Typowo house'owe zachownie z tym wejściem z telefonem pod prysznic
Baaaaardzo mi sie podobało
Myślę,że ten cały prysznic skończy się dobrze,bo jak nie to padne i już pałerejda nie wypiję i nie powstanę
Czekam na cd


Pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:17, 08 Sie 2010    Temat postu:

Wiesz, co teraz robię? Wiem, nie możesz tego wiedzieć bo niby w jaki sposób. W takim razie Ci powiem. Stoję na środku, tupię nóżkami, płaczę i krzyczę, że Cię nie lubię. Hmm, nigdy nie robiłam tego w sklepie z zabawkami, więc stwierdziłam, że teraz mogę coś takiego porobić A tak naprawdę... wiesz, jak dzieci mówią swoim rodzicom, że ich nie lubią(przykładowo w takim sklepie) to jest kłamstwo, prawda? Powiedziane jest to w całkowitej złości. Potraktuj to w ten sam sposób. Bo bliżej mi do miłości niż do nie lubienie Naprawdę, kocham to co przeczytałam. Mówiłam, że nie lubię Ciebie, ale teraz przenoszę się na Twojego wena. To on Cię zmusił do przerwania w takim momencie. Jeju... przepisuj szybciej Ty sadysto Przerwać w TAKIM momencie? No wiesz!

O, czytam, że będzie przełomowy moment i myślę sobie: Może być ciekawie. Łapczywie zabieram się za czytanie. Przepadam w tym całkowicie. Nie słyszę tego, co się do mnie mówi. W końcu czytam coś takiego!

House ładuje się pod prysznic... wiedziałam. Tylko na tyle go stać. Oczywiście pozornie. Wredny manipulator

Rozmowa z Wilsonem. Tego chyba nie trzeba komentować. To mówi samo za siebie. James jest niezwykle sprytny. I działa w zmowie z małym dzieckiem. Nie wiem w kogo się wdała ta mała. No *patrzy z przestrachem i zniża głos do szeptu* to chyba nie jest córka Wilsona??? Rachel... hmm... diagnoza... za dużo przebywania z House'm. Gra na uczuciach mamusi. Najpierw ją wkurza, a potem pyta czy się gniewa od razu podkreślając swoją miłość. Czyżby uczyła się od samego mistrza?

Cytat:
- House?
- Nie, ciocia Suzy


Ha, ha Dobrze, że Wilson nie wymamrotał: Przepraszam, pomyliłem się i się nie rozłączył Piękny tekst

Klucz pod drzwiami? nie podoba mi się ten pomysł Na szczęście House'owi również nie przypadł do gustu Telefon nie jest wodoodporny? Hmm, jaka szkoda Dobrze, House. Bardzo dobrze

Scena pod prysznicem. Fajna. I to bardzo. Opis - ostatnio zamiast mnie nudzić to mnie fascynują Choć nie, na swoim przysnęłam - cudowny. Poprzedni, mówiący o tym jak House tęsknił za Cuddy również Tylko po co ocknęła się tak szybko? No po co? Chociaż głupia byłaby gdyby w takim momencie myślała o czymś innym niż tym, że jest pod prysznicem z House'm

No i nie mogę się doczekać dalszego ciągu

Życzę weny i to dużo.
Pozdrawiam
Szpilka

E.

Zapomniałam. Ja, mistrzem? No proszę Cię... A kłótnie to mogę tylko ja Żartuję oczywiście


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Nie 19:20, 08 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:58, 08 Sie 2010    Temat postu:

Ja chcę ciąg dalszy!!!
Wcześniej nie komentowałam, ale sam pomysł doskonały. Tak naprawdę oboje zachowują się w podobny sposób, kierując się zasadą ,,od problemu należy uciekać". Chociaż w twoim fiku on zawsze, prędzej czy później, uciekają wprost w swoje ramiona. I to właśnie jest w tym fiku przeurocze!
Tak jak wcześniej pisałam, czekam na cd!
Pozdrawiam i życzę dużo Weny !
Lisie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:50, 09 Sie 2010    Temat postu:

Oluś, co ja mogłabym Ci jeszcze powiedzieć Uwielibiam Cię, ale Ty przecież to już wiesz Nie wiem, czy to wpływ Twoich chłopców z szafy ale robisz się coraz bardziej zÓa Przy Tobie nasze Huddy bardzo szybko dorobiłoby się małego przedszkola trochę dwuznacznie brzmi, co nie?

Gusiaak ha, widzisz jaki lisek sprytny zabezpieczył się przepisując wolniej tylko cholera, co dalej, bo jak teraz Ci się nie spodoba to chyba już mnie jednak nie oszczędzisz ale pamiętaj futerko z liska już dawno wyszło z mody

Agnes, co wy z tym półnagim House'm no dobra, mam to samo Cholera, co się kończy na -ów

Daritta, tak przewidziałaś lisek chyba jednak zbyt przewidywalny jest

Szpilko naprawdę nie wiem, co powiedzieć Piszesz sto razy genialniej ode mnie, a mimo to czytasz moje fiki Do tej pory pamiętam Twoją prysznicową Huddy scenę mam nadzieję, że się nie gniewasz, że ja tez ją wykorzystam, ale zamknięcie w łazience najbardziej mi pasowało, mogła być jeszcze kuchnia, ale wtedy House nie mógłby wziąć prysznica z telefonem Cuddy
Padłam z tym WIlsonem również ścisza głos do szeptu... to nie jest jego córka, Rachel jest po prostu bardzo podatna na wpływy z zewnątrz dziwnym trafem tylko te Wilsonowe i House'owe
jak sama zauważyłaś Cóż, duet Rachel - Wilson pojawi się w następnej części, nie, nie wrócą nagle do domu, by przerwać eee... a właściwie...
Dzięki kochana Ta część będzie opisowa, ostrzegam, na wszeki wypadek, może mocna kawa, czy coś Mam nadzieję, ze nie zwalę jej zbytnio, w opisach nie czuję się najlepiej, ja wolę je jednak czytać niż pisać

Lisie, bardzo dziękuję, cieszę się, że się podoba Tak, przecież Huddy prędzej, czy później musi wpaść sobie w ramiona, mam nadzieję, że to nigdy już nie zmieni, zwłaszcza w serialu, nie ważne jak to się wszystko potoczy chciałabym, żeby ta chemia między nimi trwała do ostatniego odcinka

Wrzucam i uciekam...



VII

- Nie… - próbowała go odepchnąć, ale diagnosta coraz bardziej przyciskał ją do ściany kabiny. Przemoczone ubranie zaczęło ją drażnić. Ich ciała pragnęły się nawzajem każdą swoją komórką. Odkąd za jej sprawą zasmakował w prawdziwym uczuciu bliskości i oddania, nie mógł się powstrzymać. Tak bardzo mu tego brakowało. Parująca kabina, pobudzający go zapach jej ciała, idealna sylwetka ukryta pod ściśle przylegającym, przemoczonym już do suchej nitki ubraniem, mokre włosy, przyśpieszony oddech i płomienne spojrzenie sprawiały, że umierał. Umierał z pragnienia. I w tej właśnie chwili to zrozumiał. To było to uczucie, o którym tak wiele słyszał. To była miłość, której tak się bał i przed którą tyle czasu uciekał. Zrozumiał, że to było dokładnie to uczucie. Od początku i od zawsze. I mimo, iż zaczęli to wszystko w dość nietypowy sposób miał nadzieję, że mają jeszcze szansę. W końcu on był mistrzem kolejnej szansy, a ona zawsze w niego wierzyła.
- House – wyszeptała. Wiedział, że jeśli nie przełamie się tu i teraz, to nie uratuje ich małżeństwa już nigdy.
- Cuddy – odpowiedział jej ten sam jęk. Już miał coś powiedzieć, ale jego wzrok powędrował w okolice jej dekoltu. Mokra bluzka już tak przylegała do ciała administratorki, że bardzo wyraźnie uwidaczniała sterczące sutki. Jej policzki płonęły. Oczy błyszczały. Wiedział, że wygrał, że gdyby tylko chciał kochaliby się tu i teraz. Już. Jednak tym razem postanowił dać kobiecie, którą kocha coś więcej. Zbierając w sobie resztkę samokontroli zdecydował się dokończyć wyznanie, zdecydował, że tym razem będzie inaczej. Że udowodni jej, że jest pomiędzy nimi coś więcej niż tylko magnetyczna siła i ocean namiętności. - Cuddy – złapał ją za podbródek zmuszając, by na niego spojrzała. – Pytałaś dlaczego to robię? Dlaczego za wszelką cenę próbuję ci udowodnić, że się mylisz? Dlaczego tu jestem? Na wszystkie te pytania jest tylko jedna odpowiedź i ty doskonale ją znasz – zbliżył swoją twarz do jej. Stykali się czołami. – Znasz ją i znasz mnie. Jak nikt inny – stał napierając na nią całym ciałem. Trzymał w żelaznym uścisku, jakby bał się, że jednak nie zdoła jej przekonać.
- To, że przez jeden wieczór byłeś dla niej jak ojciec, to za mało. Życie jest o wiele bardziej skomplikowane – jęknęła, gdy dłonie diagnosty znalazły się na jej biuście. Nieśpiesznie rozpinał kolejne guziki bluzki.
- Życie jest cholernie skomplikowane – gra toczyła się dalej. Tym razem sięgnął do ud kobiety. Podciągnął wąską spódnicę do góry, co nie było łatwym zadaniem biorąc pod uwagę fakt, że była kompletnie przemoczona.
- Dlaczego ciągle mnie poniżasz? Dlaczego wykorzystujesz moją słabość? – jęknęła wprost w jego zachłanne usta.
- Mnożysz pytania trzy razy szybciej niż nasza córka – zaśmiał się chyba nie do końca świadom wypowiedzianych przez siebie słów, a może jednak... Zamarła. W tej właśnie chwili jej spódnica podzieliła los bluzki leżącej pod ich stopami, ale to nie to zwróciło jej uwagę.
- Coś ty powiedział? – miała łzy w oczach. Czekała na to wyznanie przez cztery miesiące ich małżeństwa, a doczekała się go tuż przed rozwodem. Poczuła jego ciepłe dłonie na swoich nagich piersiach, jego dotyk drażnił i rozpalał każdą najmniejszą komórkę jej ciała, a słowa… słowa doprowadzały na skraj uczuciowej ekstazy. Znów się całowali. Nie wyszła z pierwszego szoku, gdy przyszedł kolejny.
- Opowiadając na twoje pierwsze, drugie, trzecie i każde następne pytanie… - uśmiechał się zadziornie – bo cię kocham – rozbrzmiało w zaparowanej do granic możliwości kabinie prysznicowej. Była kompletnie oszołomiona, już dawno przestała wierzyć, że kiedykolwiek usłyszy te magiczne słowa. Przyzwyczaiła się do słuchania wyznań typu: „Ja ciebie też”, „Przecież wiesz, co czuję” i tym podobnych, ale jeszcze nigdy nie usłyszała ich w tym właściwym brzmieniu i w tak niezwykłym tonie. Był do bólu szczery i ponad wszystko prawdziwy. Czując jak zsuwa z niej ostatnią część garderoby nie protestowała już. Przylgnęła do niego zachłannie. Ich nagie ciała zaczęły się niemal przenikać nawzajem. Gładziła jego plecy. Z każdy chwilą wtapiała się w jego objęcia coraz bardziej. Złapał ją za pośladki i uniósł nieznacznie. Odruchowo oplotła go nogami. Była jego. Już na zawsze. Nie ważne dokąd zaprowadzi ich życie. Jedno stało się pewne, to, że to co ich łączy nigdy nie przeminie, bo to coś było w nich samych, a przed samym sobą nie można uciec.
- Twoja noga – nagle uświadomiła sobie, że od kilku trwają w tym namiętnym uścisku.
- Twoja pierś – odbił piłeczkę całując wymieniony fragment ciała. Kobieta westchnęła przeciągle. – Ale masz rację. Trochę tu niewygodnie – wybełkotał w okolice jej prawego ucha.
- Przecież mówię…
- Wolałbym, żebyś akurat w tej chwili skupiła się na czymś innym – dodał, zakręcając kurek z wodą.
- House… - ton głosu administratorki nie pozostawiał wątpliwości.
- Spryciula. Dobrze wiesz, że w tym momencie zgodzę się na wszystko. Mogę zgodzić się nawet wyjść za ciebie. Zaraz, przecież to mamy już za sobą… - przerwał kolejny pocałunek i spojrzał na nią z udawanym przerażeniem.
- Obiecaj, że nigdy nie przestaniesz o nas walczyć – tym razem pozwoliła, by to serce przejęło kontrolę nie tylko nad jej czynami, ale i nad słowami. Spojrzenie diagnosty przenikało ją na wylot. Była naga nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Po raz pierwszy dała mu wszystko. Swoją duszę i ciało. Oddała w jego ręce swoje marzenia i najskrytsze pragnienia. Oddała mu swoją miłość. Jego spojrzenie powiedziało jej wszystko.
- Obiecuję –wyszeptał składając na jej rozpalonych ustach kolejny pocałunek. Po omacku szukał wyjścia z kabiny. Z każdą chwilą pocałunek przybierał na sile. Ich języki poszukiwały się nawzajem. Gdy w końcu dało się im opuścić małe pomieszczenie, House przyklęknął.
- Jesteś piękna – wypowiedział ogarnięty szałem namiętności.
- A ty nie jesteś sobą – skwitowała z szerokim uśmiechem na twarzy. – Jesteś miły – stwierdziła, jakby zaprzeczała jakiejś oczywistości, czy jakiemuś niezaprzeczalnemu prawu rządzącemu wszechświatem. Zaśmiał się i pociągnął ją w dół, zmuszając, by się położyła. - House, a rozwód? – nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała zagadać go na śmierć. O dziwo, między innymi to go w niej tak pociągało.
- Jeśli to ma cię uszczęśliwić…
- Co? – poczuła, jakby ktoś wyrywał jej serce. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała.
- Daj mi dokończyć – westchnął czując jej gniew. – Jeśli rozwód ma cię uszczęśliwić to obawiam się, że już zawsze będziesz nieszczęśliwa. Nie ważne ile pozwów złożysz, ilu beznadziejnych adwokatów wynajmiesz, nie ważne co powiesz i jak bardzo będziesz chciała uciec… ja nie pozwolę ci odejść - leżał nieruchomo na najpiękniejszej kobiecie jaką dane było mu oglądać, zatracał się w nieokreśloności koloru jej spojrzenia. Zastanawiał się jakie jeszcze banalne wyznania zdoła z niego wyciągnąć ta niezwykła brunetka. Problem polegał na tym, że teraz wcale nie wydawały mu się one aż tak banalne jak kiedyś. Teraz wszystko wydawało mu się mniej banalne. Ona również mu się przyglądała, jakby miała przed oczami, co najmniej ósmy cud świata. Nie umknęło to jego uwadze.
- Gapisz się, jakbym był ósmym cudem świata – w końcu nie wytrzymał. W tej chwili to on znalazł się na ziemi. Przygniatało go seksowne ciało namiętnej szefowej. W końcu dała upust tłumionym już zbyt długo emocją. Wykafelkowana posadzka administratorskiej łazienki jeszcze nigdy nie była świadkiem takich wydarzeń. Obnażeni, odsłonięci, pozbawiani ochronnych pancerzy kochali jak nigdy wcześniej. Cuddy wreszcie zrozumiała, jak bardzo ją kocha. Dla niej gotów był na największe poświęcenie, był gotów pokazać jej swój świat, zaprosił ją do niego, w końcu otrzymała klucz do jego serca, duszy i umysłu. Był jej. Cały, jak nigdy wcześniej. Nazwał jej córkę swoim dzieckiem. Wyszeptał „kocham.” W tej chwili miała ochotę kochać się nim już do końca świata. Jej zachłanne dłonie były wszędzie. Jego zachłanne usta były wszędzie. Nieokiełzane rządze zawładnęły nimi całkowicie. Przygwoździł ją posadzki. Unieruchomił jej dłonie umieszczając je po oby stronach głowy. Znów ją całował. Jej ciało prężyło się pod nim. Ruchy stawały się coraz bardziej nerwowe. Jęknęła przeciągle czując go sobie. Oplotła go nogami. Jego ruchy również z każdą chwilą przybierały na sile. Uwolnił jej dłonie. Zaczął całować piersi, a ona gładziła jego szyję i umięśnione plecy. Starali się w nieskończoność przedłużać tę niezwykłą chwilę. Jednak, gdy gwałtownie przyciągnął jej nogi do siebie nie było już odwrotu. Oboje czuli się jak podczas lotu na księżyc i choć żadne z nich takowego nie odbyło byli pewni, że musi być to coś podobnego. Jej jęki doprowadzały go na skraj szaleństwa. Jeszcze nigdy nie byli ze sobą tak blisko i tak bardzo złączeni. Nie liczyło się nic więcej. Orgazm ciągnął się w nieskończoność, a przyjemność nie miała sobie równych.

- Wujek, jak myślisz, co oni tam robią? – mała dziewczynka z wielkim misiem przydreptała do salonu, w którym znajdował się rozwalony na kanapie, z lekka zaspany już onkolog.
- Jest późno. Myślałem, że już śpisz – posłał Rachel tylko w swoim odczuciu groźne spojrzenie.
- Twoje łóżko jest za duże i skrzypi. Wolę spać tu z tobą – odpowiedziała z rozbrajającą szczerością. Bez zbędnych tłumaczeń wdrapała się na wspomniany mebel.
- Ale kanapa jest za mała dla nas dwojga – próbował jej wytłumaczyć.
- Jest w sam raz – wyjaśniła gramoląc się pod kołdrą. Miała rację. Na niewielkim meblu zmieścił się duży onkolog, duży miś i mała dziewczynka. W tej niezwykle urokliwej chwili zastanawiał się dlaczego właściwie nie dorobił się jeszcze takiego osobistego potworka. – To co oni robią? – dziewczynka najwidoczniej nie zamierzała odpuścić. Onkolog zaczął chrapać. – I tak wiem, że nie śpisz. A skoro ostatnio nie pozwoliłeś mi dokończyć filmu, to musisz mi chociaż powiedzieć, co dorośli robią razem w tych łazienkach – Rachel doskonale wiedziała, jak wymolestować od wujka odpowiedź na każde nawet najtrudniejsze pytanie. Wywołać poczucie winy. Tak, wujek House ją tego nauczył.
- Ale potem idziemy spać?
- Jak tylko zaspokoisz moją dziecięcą ciekawość.
- W takich chwilach z przerażeniem stwierdzam, że kogoś mi przypominasz. Gdybym nie wiedział pomyślałbym, że…
- Że co? – Rachel odwróciła się w jego stronę.
- Przemeblowywują łazienkę – dziewczynka posłała mu pytające spojrzenie. – Odpowiadam na twoje wcześniejsze pytanie – wyjaśnił udając, że zasypia.

Pięć minut później...

- Cholela!!! – mała wbijała w niego rozbrajające spojrzenie. Zamarł w oczekiwaniu na ciąg dalszy. – Mam tylko nadzieję, że nie poprzestawiają moich gąbek – ziewnęła po raz ostatni i w końcu zasnęła. Jego szeroko otwarte, brązowe oczy mówiły same za siebie. Pokiwał głową w politowaniu nad samym sobą. Należało mu się. Jednak mimo tego drobnego kłamstwa tej nocy zasnął z uśmiechem na twarzy. Zresztą nie tylko on jeden.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:13, 09 Sie 2010    Temat postu:





Na wstępie… Mały monolog Musiałam dzisiaj rano wstać (wiem, że nikogo to nie obchodzi i wiem, że dla niektórych 10, to już nie rano ) bo musiałam zadzwonić do Łukasza, ponieważ zapomniałam na którą mam prawo jazdy Więc wstaję, włączam forum (Nie, oczywiście, że nie siedzi na forum, ale zrobiłam to zanim do niego zadzwoniłam ) patrzę, a tu Lisek wstawił nową część Taaa i tak pewnie nikt nie rozumie, jaki z tego morał Ale morał jest taki, że pierwszy raz w życiu nie żałuje, że nie wstałam o 12 Lisek, ja chyba naprawdę mam radar




- Nie… - próbowała go odepchnąć


No i po co te nerwy? głÓpia się opiera Nie rozumiem tej kobiety



[...]sprawiały, że umierał.


Co robił? No nie! *Podbiega, wyciąga House’a… Cuddy, poczeka chwilę Suszy ręcznikami, żeby biedaka prąd nie kopnął i… Charging! Clear!... Żyje !* (Tak, to brak tych dwóch godzin snu )




Mokra bluzka już tak przylegała do ciała administratorki, że bardzo wyraźnie uwidaczniała sterczące sutki.




Taaa… *przechodzi się po pokoju i nagle, niespodziewanie otwiera szafę Rozgląda się i widzi machającego Wilsona * I kto tu jest zÓy ja się grzecznie pytam Ale kocham cię za to *House! Długo jeszcze będziesz siedział u Liska i podpowiadał jej takie rzeczy? Czeka na odpowiedź Długo? Ok… Tylko pamiętaj, że jak nie będzie happy end’u, to nie masz po co wracać do szafy *




- Mnożysz pytania trzy razy szybciej niż nasza córka



I jestem w raju *House! Masz wakacje u Liska *



- Opowiadając na twoje pierwsze, drugie, trzecie i każde następne pytanie… - uśmiechał się zadziornie – bo cię kocham


Boże, jaka ja jestem z niego dumna




Była jego. Już na zawsze. Nie ważne dokąd zaprowadzi ich życie. Jedno stało się pewne, to, że to co ich łączy nigdy nie przeminie, bo to coś było w nich samych, a przed samym sobą nie można uciec



Żeby nie było, że same zÓe fragmenty wynajduje A tak naprawdę, to ten fragment jest cudowny




leżał nieruchomo na najpiękniejszej kobiecie jaką dane było mu oglądać, zatracał się w nieokreśloności koloru jej spojrzenia.




I tu muszę zaingerować Ok… ja wszystko rozumiem On leżał na niej, a ona na zimnych kafelkach? Chcesz, żeby się przeziębiła!




W tej chwili to on znalazł się na ziemi.



Ok.! Cofam to! Już wolę, żeby ona miała katar!





Wiesz, nie skopiuję tego fragmentu (ty już wiesz dobrze którego ) ale powiem ci, że uśmiechałam się do monitoru jak głupia i bardzo, ale to bardzo mi się podobało zÓy Liske, zÓy



- Jak tylko zaspokoisz moją dziecięcą ciekawość.



Wybuchłam śmiechem Jaka ona kochana i mądra


Jednak mimo tego drobnego kłamstwa tej nocy zasnął z uśmiechem na twarzy. Zresztą nie tylko on jeden.



I końcówka jaka piękna I co ja mam powiedzieć? Jak pójdę na prawo jazdy i przypomni mi się twój fik i będę się dziwnie uśmiechać, a Andrzej stwierdzi (chociaż… on chyba już tak uważa ) że mi odwaliło, to dam ci jego numer i będziesz mu się z tego tłumaczyć
To było pięknie i ja chce… Ja chcę epilog z przedszkolem No co? Ta łazienka wygląda mi na… raz, dwa, trzy… sześcioraczki Kocham bardziej i czekam na dalszy rozwój wydarzeń


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pon 9:56, 09 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:16, 09 Sie 2010    Temat postu:


Tak! Tak! Tak!

Wreszcie! Czemu trzeba czekać sześć wspaniałych części, żeby wreszcie odkryć, że siódma będzie genialna?
To było niesamowite.

No i co ja mam powiedzieć, no co?
Kocham to opowiadanie, kocham to, jak piszesz, kocham Twojego House'a, kocham Twoją Cuddy!
O matko!
To było piękne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:58, 09 Sie 2010    Temat postu:

Ta część...cudowna. Mieszanina złości, strachu i... ogromnej miłości. Każde słowo, które padło z jego ust, każdy gest...
Dla nich, przez cały czas było "Za późno już lub za wcześnie by z sobą być". W tej część wreszcie nadszedł ten odpowiedni czas, tu i teraz.
Piękne. Masz ogromny talent, ,,czarujesz" słowami.
Pozdrawiam!
Lisie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gusiaak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:12, 09 Sie 2010    Temat postu:

Lisku, pf...a kto powiedział, że ja biegnę w raz trendami mody . Ja Cię na ścianie powieszę, tak jak te rogi jelenia . Dobra tylko ile musiałabym się napracować , Ej ja nie zdatna do zabicia jestem . Ja się szantażem psychicznym posłużę . O wiem nie powiem Ci różnych ciekawostek , ale wątpię czy wytrzymam...xD

Przeczytałam na jednym tchem i uroczyście oświadczam iż Dostałam zawału, orgazmu, wybuchu śmiechu oraz ah...sama nie wiem . Te 18+ w Twoim wydaniu będę pamiętać do końca życia. Lisku Ty zÓa kobieto. Nie przypuszczałam, że Ty takie piękne rzeczy piszesz znaczy takie seksowne . Normalnie jakbym siebie widziała na gg (dobra tego nie powiedziałam). Może, że kocham sytuacje w windzie, to zdecydowanie po Twoim i Szpilki ficku zakochałam się w prysznicu/wannie . I teraz mam nowy, ulubiony HuS...jeeeaaaa... (czytałam to jakby to było Hudli ).
Cytat:
- Nie… - próbowała go odepchnąć, ale diagnosta coraz bardziej przyciskał ją do ściany kabiny.

Kurczę, ja tej Cuddy nie rozumiem. Mieć taaakiego mężczyznę i go nie wykorzystać. Ehh...widać, że ja się tylko z Nim rozumiem, co do Potrzeby dotknięcia Cuddy .
Cytat:
Mnożysz pytania trzy razy szybciej niż nasza córka,Opowiadając na twoje pierwsze, drugie, trzecie i każde następne pytanie… - uśmiechał się zadziornie – bo cię kocham

Rozpłynęłam się totalnie, gdyż ogólnie nie jestem romantyczna , ale ta scena te słowa wywołały u mnie pisk 3. Ale szczęścia oczywiście .
Cytat:
–wyszeptał składając na jej rozpalonych ustach kolejny pocałunek. Po omacku szukał wyjścia z kabiny. Z każdą chwilą pocałunek przybierał na sile. Ich języki poszukiwały się nawzajem. Gdy w końcu dało się im opuścić małe pomieszczenie, House przyklęknął.
- Jesteś piękna – wypowiedział ogarnięty szałem namiętności.

Cytat:
- Jesteś piękna – wypowiedział ogarnięty szałem namiętności.
- A ty nie jesteś sobą – skwitowała z szerokim uśmiechem na twarzy. – Jesteś miły – stwierdziła, jakby zaprzeczała jakiejś oczywistości, czy jakiemuś niezaprzeczalnemu prawu rządzącemu wszechświatem. Zaśmiał się i pociągnął ją w dół, zmuszając, by się położyła. - House, a rozwód? – nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała zagadać go na śmierć. O dziwo, między innymi to go w niej tak pociągało.
- Jeśli to ma cię uszczęśliwić…
- Co? – poczuła, jakby ktoś wyrywał jej serce. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała.
- Daj mi dokończyć – westchnął czując jej gniew. – Jeśli rozwód ma cię uszczęśliwić to obawiam się, że już zawsze będziesz nieszczęśliwa. Nie ważne ile pozwów złożysz, ilu beznadziejnych adwokatów wynajmiesz, nie ważne co powiesz i jak bardzo będziesz chciała uciec… ja nie pozwolę ci odejść - leżał nieruchomo na najpiękniejszej kobiecie jaką dane było mu oglądać, zatracał się w nieokreśloności koloru jej spojrzenia. Zastanawiał się jakie jeszcze banalne wyznania zdoła z niego wyciągnąć ta niezwykła brunetka. Problem polegał na tym, że teraz wcale nie wydawały mu się one aż tak banalne jak kiedyś. Teraz wszystko wydawało mu się mniej banalne. Ona również mu się przyglądała, jakby miała przed oczami, co najmniej ósmy cud świata. Nie umknęło to jego uwadze.
- Gapisz się, jakbym był ósmym cudem świata – w końcu nie wytrzymał. W tej chwili to on znalazł się na ziemi. Przygniatało go seksowne ciało namiętnej szefowej. W końcu dała upust tłumionym już zbyt długo emocją. Wykafelkowana posadzka administratorskiej łazienki jeszcze nigdy nie była świadkiem takich wydarzeń. Obnażeni, odsłonięci, pozbawiani ochronnych pancerzy kochali jak nigdy wcześniej. Cuddy wreszcie zrozumiała, jak bardzo ją kocha. Dla niej gotów był na największe poświęcenie, był gotów pokazać jej swój świat, zaprosił ją do niego, w końcu otrzymała klucz do jego serca, duszy i umysłu. Był jej. Cały, jak nigdy wcześniej. Nazwał jej córkę swoim dzieckiem. Wyszeptał „kocham.” W tej chwili miała ochotę kochać się nim już do końca świata. Jej zachłanne dłonie były wszędzie. Jego zachłanne usta były wszędzie. Nieokiełzane rządze zawładnęły nimi całkowicie. Przygwoździł ją posadzki. Unieruchomił jej dłonie umieszczając je po oby stronach głowy. Znów ją całował. Jej ciało prężyło się pod nim. Ruchy stawały się coraz bardziej nerwowe. Jęknęła przeciągle czując go sobie. Oplotła go nogami. Jego ruchy również z każdą chwilą przybierały na sile. Uwolnił jej dłonie. Zaczął całować piersi, a ona gładziła jego szyję i umięśnione plecy. Starali się w nieskończoność przedłużać tę niezwykłą chwilę. Jednak, gdy gwałtownie przyciągnął jej nogi do siebie nie było już odwrotu. Oboje czuli się jak podczas lotu na księżyc i choć żadne z nich takowego nie odbyło byli pewni, że musi być to coś podobnego. Jej jęki doprowadzały go na skraj szaleństwa. Jeszcze nigdy nie byli ze sobą tak blisko i tak bardzo złączeni. Nie liczyło się nic więcej. Orgazm ciągnął się w nieskończoność, a przyjemność nie miała sobie równych.

Musiałam to zrobić. Kocham te fragmenty , są tak zÓe i seksowne, że sama poczułam to co oni. , Chwała Bogu, że teraz jak mi się nie uda z Pedagogiką to zaczęłam kształcić się w seksuologii i akurat doszłam już do tych tematów . Boże oni uprawiali najpiękniejszą miłość jaka istnieje w fikcyjnym świecie , no dobra i w realistycznym też , ale o tym nie mówimy. Ahh...Lisku teraz jest Twoja po tym opowiadania.
A właśnie Rachel, Kocham to dziewczynę. Normalnie tymi pytaniami mnie przypomina , tylko ja już wiedziałam co ludzi robią w łazienkach . A Wilson, jak Wilson ubóstwiam go
Lisku!! Cudnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:21, 09 Sie 2010    Temat postu:

doznałam szoku o_O

wczoraj mnie na forum nie było, wiec dzisiaj nadrabiam zaległości i co??
patrze a tu dwie części fiku liska mam zaległe!! biore sie za czytanie VI części i też szok.. w taki momencie zakończone.. ale cóż.. otwieram stronę 3 i tu następna część.. czyta i doznaje zawału !!
Wspaniałe, cudowne !!

tyle przeżyć.. Bravo house!! te słowa- nasza córka, kocham cię.. aż nie wierzę ze to sie stało..

nie pominę oczywiście fragmentu zapomnienia huddy..
ten prysznic i kafelki... gorąco było zapewne

no i cóż.. rachel to mnie po prostu powaliła na ziemię *w tym przypadku na podłogę* ojj wujku wilsonie ty nie dobry kłamczuchu!! jak można tak dziecko oszukiwać.. mógł jej powiedzieć ze ich stosunki są odnawiane i ze juz wszystko wporządku bedzie

kocham tego fika i czekam na c.d.

Pana Wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:55, 09 Sie 2010    Temat postu:

Och, nie wiem, co mogłabym napisać. Zastanawiam się nad tym już drugą godzinę i stwierdziłam, że pójdę na żywioł. Głównie, dlatego że nic mądrego nie wymyśliłam.

Napisałaś to pięknie, ale to już zapewne sama wiesz i powiedzieli Ci to wszyscy, którzy nie musieli mysleć tyle, co ja Czy ja mogłabym się na Ciebie gniewać? Nie, z pewnością nie! Poza tym Twoja scena pod prysznicem znacznie różni się od mojej. Wydaje mi sie, że Twoja miała wnieść coś więcej niż moja. Jesli dobrze pamietam w mojej chodziło o zmysłowość i o to, że oni się nawzajem potrzebują, i o to, że House chce czułości. U Ciebie jest to coś więcej. Jest tam jeszcze rozmowa, która niewątpliwie przewraca ich życie do góry nogami. Ten prysznic to ważny elemet w ich życiu. Taki przełomowy. Mój był jedynie epizodem.

I jeszcze jedno, bardzo ważne coś! Kobieto!!! Jakim cudem TY nie czujesz się DOBRA w opisach??? Jak to w ogóle jest możliwe? Do czasu wolałam pisać opisy, niż czytać. Ale teraz... dziś pierwszy raz od naprawdę bardzo dawna nie mogłam od tego oderwać oczu. Może nie będę pisała o wszystkim, co robiłam czytając, bo wyjdzie na jaw, jak bardzo jestem rozchwiana emocjonalnie. Ty musisz jedynie wiedzieć, że to, co przeczytałam poleciało prosto do mojego serca i zostanie w nim na długo. Jestem zauroczona tym, co widzę. Zachwycona, że jest mi dane to przeczytać. I nie miej wątpliwości czy ja czytam to co napiszesz. Tego nie można nazwać czytaniem. To jest chyba łapczywe pochłanianie Twoich słów. Jestem oficjalnie zachwycona. I możesz być pewna, że przed czytaniem nie wypiłam kawy. Nie chciało mi się wstać

Na początku zgodzę się z Olą. Jak to "Nie"??? Jak ona może się mu opierać? No jak? Ola ma rację. Głupia jest i tyle

Cytat:
– Pytałaś dlaczego to robię? Dlaczego za wszelką cenę próbuję ci udowodnić, że się mylisz? Dlaczego tu jestem? Na wszystkie te pytania jest tylko jedna odpowiedź i ty doskonale ją znasz – zbliżył swoją twarz do jej. Stykali się czołami. – Znasz ją i znasz mnie. Jak nikt inny – stał napierając na nią całym ciałem. Trzymał w żelaznym uścisku, jakby bał się, że jednak nie zdoła jej przekonać.

- Mnożysz pytania trzy razy szybciej niż nasza córka

- Opowiadając na twoje pierwsze, drugie, trzecie i każde następne pytanie… - uśmiechał się zadziornie – bo cię kocham


Och Miód na moje serce.Pierwsze to moje ulubione. Po prostu to widzę i jestem zauroczona tym widokiem. Głównie tym zetknięciem się czołami. Drugie jest uroczym wypadkiem przy pracy. On jednak myśli o Rachel jako o własnej córce. Bardzo uroczo, w pozytywnym tych słów znaczeniu. Trzecie jak z jakieś komedii romantycznej. Tak mi się skojarzyło. Ale takiej z najwyższej półki. Wiesz, takiej, która zamiast śmiechu nad irracjonalnością działań bohaterów powoduje uśmiech zachwytu. Mój dzisiejszy nastrój każe mi się nad tym rozpłynąć.

Dalsza scena w łazience... nie cytuję, bo musiałbym przekopiować całość. Scena "łazienkowa ostatnia" jest bardzo pieknie napisana. Gratuluję Ci!

Na końcu Wilson i Rachel. Ha, ha, oni są boscy. Oboje. Pomysł Wilsona... super. Może będą robic przemeblowanie. Kto tam wie, co będą robić później I końcowe zdanie Rachel - bezcenne Niech się nie martwi. Może nie poprzekładają

Wilson zasnął z uśmiechem na twarzy, a ja z takim uśmiechem skończyłam czytać. Napisałaś to fantastycznie(najprawdopodobniej się powtarzam, choć nie pamiętam co napisałam wyżej. Tak, piszę cały czas, bez przerwy ). Upieram się przy nazywaniu Cię Mistrzem. I składam protest w związku z tym, że niby moja pisanina jest genialniejsza. Proszę o rozpatrzenie tej uwagi

Życzę weny i ściskam mocno
Buziaki, Mistrzuniu.
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prozak
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:51, 09 Sie 2010    Temat postu:

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!! jeju jeju jeju !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 1.... 2..... 3... uff ok emocje po części opanowane, a więc tak w skrócie:

odtąd:
lisek napisał:

- Nie… - próbowała go odepchnąć, ale diagnosta coraz bardziej przyciskał ją do ściany kabiny.


dotąd:
lisek napisał:

Nie liczyło się nic więcej. Orgazm ciągnął się w nieskończoność, a przyjemność nie miała sobie równych.


moja szczęka leżała na podłodze, gałki oczne niemal dotykały monitora, a wielki rumieniec.... noo był wielki (nie jestem specjalistą od porównań, wybacz )

tu:
lisek napisał:

- Wujek, jak myślisz, co oni tam robią?


oraz tu:

lisek napisał:

Pięć minut później...

- Cholela!!! – mała wbijała w niego rozbrajające spojrzenie. Zamarł w oczekiwaniu na ciąg dalszy. – Mam tylko nadzieję, że nie poprzestawiają moich gąbek


na pewno obudziłam lub przeszkodziłam w wykonywaniu jakiejś innej czynności wszystkim w promieniu 100m z powodu niepochamowanego ataku śmiechu

podsumowując


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:14, 10 Sie 2010    Temat postu:

Przyznan szczerze, przeczytałam wczoraj, ale byłam zbyt leniwa na skomentowanie. Za to teraz moje ręce są w pełni sprawne W sensie, że mogę pisać komentarze, of cuorse

Bojdziu, aż mi się ciepło zrobiło, kiedy House powiedział o Rachel "nasza córka". Nie dziwię się Cuddy, że tak się zdziwiła. I ten tekst o tym, że skoro rozwód da jej szczęście, to niestety musi być nieszczęśliwa House jest jak House, a jednocześnie bardzo ludzki. Nie za słodki, nie za ironiczny. Taki, jaki powinien być naprawdę. Brawo, lisku

Rachel i Wilson są niesamowicie, razem i oddzielnie. Tak, niech tylko House i Cuddy nie przestawią jej gąbek! No i zgadzam się z Wilsonem, ona KOGOŚ przypomina. Szkoda tylko, że nie ma takich cudnych, elektryzujących, błękitnych oczu... *robi rozmarzoną minę i zagapia się w okno*

Ogólnie było palce lizać. Czekam na następną część, rzecz jasna.

Życzę Wena.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:21, 13 Sie 2010    Temat postu:

Wiesz, Lisku Ty sama przepowiedziałaś, co zrobisz z tym fikiem, po moim komentarzu, gdy wrzucałaś kolejną część

Fajne podtrzymujące na duchu, tylko co Ty teraz z tym bidulka zrobisz? Wiesz, co nam jeszcze zaserwujesz, bo właściwie mamy już happy part, a jeszcze mamy też [NZ] Chyba, że standard "To był błąd..." "Nie nie by" itp itd Ciekawe, czy zaciążysz Cuddy? Daj Bóg nie W każdym razie wymyśl coś nietuzinkowego

Nie podoba mi się tekst o orgazmie na końcu ostatniej części, jakoś nie pasuje mi do tego fika Z deka zagalopowałaś się
Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:12, 13 Sie 2010    Temat postu:

Justykacz Ty już się chyba nauczyłaś, że po mnie nie można się zbyt wiele spodziewać znaczy zazwyczaj, w większości przypadków też mi ten orgazm nie pasował, ale jak kiedyś,w jakimś fiku... powiedzmy, że nie skończyłam to zarzucono mi, że brakuje końcówki więc wolałam ją zaakcentować To jest taki mój wakacyjny fik więc póki co piszę, ale pewnie skończę wkrótce, bo przecież nikt nie lubi mody na sukces Pytasz, co Wam zaserwuję Huddy tru love ciąg dalszy Chciałabym ukazać ich próbę zejścia się takiego naprawdę, że najpierw to były emocje, szał, taki wybuch namiętności, szaleństwa, przypadkowy ślub i wspólne niewspólne życie, a teraz chciałabym to poprowadzić tak ostatecznie, bo przecież nie mogą próbować w nieskończoność, w sensie ślub, pozew, rozwód i kolejne podejście, chciałabym pokazać drogę do ostatecznego rozwiązania, czy Huddy tru love w ogóle może zaistnieć oto moje pytanie I nie, o ciąże się nie bój, reszta Twoich obaw, bo napewno takie są... powinnaś się bać
Ogólnie jak zwykle bardzo dziękuję Ci za koment, myślę, że gdybyś stała nademną podczas pisania fików i waliła w głowę w odpowiednim momencie byłoby znacznie lepiej

Ogólnie jesteście kochani, cudowni, wspaniali i w ogóle...
Wybaczcie, że nie odpowiem każdemu z osobna, ale to wina Justykacz za bardzo się do niej rozpisałam



VIII

- Cholera! Jestem już spóźniona – brunetka w jednej chwili wyskoczyła spod kołdry.
- I naga – skwitował bardzo z siebie zadowolony diagnosta. Faktycznie, ustawienie wskazówek zegara tak ją przeraziło, że zupełnie zapomniała o takiej drobnostce jak szlafrok. Oczywiście jej współlokatorowi wcale to nie przeszkadzało. Lekko zarumieniona zniknęła w łazience. Nie zdążył się nawet przeciągnąć, a ona już w pełni wyszykowana do wyjścia, wkroczyła z powrotem do pomieszczenia.
- No co? – nie była pewna dlaczego tak bacznie się jej przygląda.
- Tak się zastanawiam…
- Świetnie. Moja odpowiedź brzmi nie – posłała mu promienny uśmiech.
- Ale…
- Nie. Nie dostaniesz wolnego. Nie. Nie będzie porannego seksu. I nie. Nie zdążę zrobić śniadania – wyrecytowała. Uwielbiał ją taką.
- Będę o jedenastej – ziewnął ostentacyjnie lustrując jej dekolt, gdy schyliła się, by założyć szpilki.
- Widzę, że się gapisz. I będziesz o dwunastej.
- Wiedziałem, że po tej nocy pójdziesz mi na rękę – puszył się jak paw.
- Będziesz o dwunastej, bo najpierw odbierzesz Rachel od Wilsona. Oboje wiemy, że biedak ma do niej słabość. Nawet nie chcę myśleć, co ona z nim tam teraz wyprawia – Cuddy zamyśliła się na moment. Już widziała swoją córkę pałaszującą po kuchni przyjaciela. Upaćkaną po łokcie lodami czekoladowymi z wujkiem robiącym za jej rumaka.
- Ale za co? Przecież byłem grzeczny – zrobił minkę niewiniątka. Obdarzyła go powątpiewającym spojrzeniem. – No dobra, może grzeczny to nie jest najwłaściwsze określenie – Lisa wywróciła oczami i ruszyła w stronę wyjścia. – I nie spodziewaj się mnie przed trzynastą! W końcu ktoś musi zrobić mi to cholerne śniadanie. Wilson robi pyszne śniadania! – jeszcze przez chwilę wsłuchiwał się w charakterystyczny stukot szpilek uwieńczony równie charakterystycznym trzaśnięciem drzwi. Dopiero po chwili zorientował się, że ciągle się uśmiecha. Był przerażony... albo szczęśliwy, albo szczęśliwie przerażony. Powoli docierał do niego sens wypowiadanych przez siebie wczorajszej nocy słów. Był ugotowany. Wiedział to. Zastanawiał się dlaczego Lisa rano ani słowem nie wspomniała o jego nocnych wyznaniach. Może sama się przeraziła, a może mimo wszystko nie do końca w nie wierzyła, a może bała się, że się wycofa, a może… - burczenie w brzuchu skutecznie przerwało mu dalsze dywagacje. Ubrał t-shirt i spodnie. Przez moment kuśtykał po pokoju w poszukiwaniu skarpetek uświadamiając sobie przy tym kolejną rzecz. Nie miał w domu swojej żony nawet małej szafeczki na świeżą parę wspomnianej części garderoby. Wiedział, że to był jego wybór, pamiętał jak proponowała mu, by przyniósł chociaż kilka swoich rzeczy, ale jemu nigdy nie przeszkadzało używanie jej szczoteczki do zębów. Więc dlaczego teraz poczuł chęć, by wpakować kilka swoich rzeczy do jej szuflady z bielizną? Uważnie lustrował komodę stojącą w prawym rogu sypialni. Spojrzał w niebo, a raczej w sufit i westchnął przeciągle. Miał problem. W pośpiechu opuścił mieszkanie również wieńcząc ten akt charakterystycznym trzaśnięciem.

- Doktor, Cuddy – asystentka podbiegła do niej, gdy ta tylko przekroczyła próg szpitala.
- Coś się stało?
- Chyba tak – wypowiedziała niepewnie. – Przewodniczący rady i kilku członków zarządu czeka na panią w gabinecie.
- Brzmi groźnie – wyszeptała. Nie miała pojęcia czego się spodziewać. Bała się, że teraz, gdy zaczynało się jej układać w życiu osobistym czekały ją nowe problemy w pracy.


- House!!! – tradycyjnemu powitaniu stało się zadość, gdy tylko wspomniany osobnik przekroczył próg mieszkania przyjaciela.
- Witaj, bestio – wziął ją na ręce. – Gdzie wujek? – rozglądał się po mieszkaniu. Szeroki uśmiech dziewczynki był niepokojący. – Powiedz, że jeszcze żyje? – wbił w nią przerażone spojrzenie.
- Robi pranie – wywróciła oczami. – Jedliśmy lody w łóżku, a wujek powiedział, że czekoladę bardzo trudno sprać, zwłaszcza jak już zaschnie - tak, w to był skłonny uwierzyć.
- Wiedzieliście, że przyjdę – sięgnął do pudełka z jeszcze ciepłą pizzą.
- Wujek chciał zrobić coś zdrowego i zielonego, ale powiedziałam mu, że jestem uczulona na jakieś warzywo, tylko nie pamiętam na które.
- Kupił to? Oczywiście, że kupił – spojrzał na nią z podziwem.
- Witaj, House.
- Cześć praczko - krytycznym spojrzeniem zlustrował onkologa z wielkim prześcieradłem w ręku.
- Widzę, że humor dopisuje.
- Terapia łazienkowa naprawdę działa. Aż za bardzo – ostatnie słowa wypowiedział już nieco ciszej.
- Co znaczy aż za bardzo? – Jimmy wyczuł niepokój w głosie diagnosty.
- Nie masz pojęcia, co robiliśmy… znaczy, co się działo… to było niesamowite… to nie był tylko najlepszy… - spojrzał na wpatrującą się niego z zapartym tchem dziewczynkę - …prysznic, ale i … no wiesz, trochę rozmawialiśmy – teraz już sam nie wiedział, który z jego słuchaczy jest bardziej zafascynowany.
- Rozmawialiście pod prysznicem – zagadnął niepewnie – czy już po – on również spojrzał na Rachel, która co chwilę przenosiła spojrzenie z jednego mężczyzny na drugiego.
- Powiedzmy, że mój prysznic zależał od tego co powiem.
- Wiedziałem, że w końcu się złamiesz – onkolog był bardzo zadowolony.
- Przecież nie wiesz, co mówiłem.
- To musiało być coś naprawdę „poważnego” skoro tak się przejmujesz.
- Wcale się nie przejmuję. No dobra, może odrobinę – westchnął zrezygnowany.
- Coś ty jej obiecał?! – przyjaciel nie wytrzymał widząc minę House’a. – Domek na wsi? Trojaczki w pakiecie?
- Kpij dalej.
- Mamusia jest w ciąży? – mina diagnosty była warta uwiecznienia.
- Powinienem zrobić ci zdjęcie. To byłaby moja najlepsza pocztówka. Zaraz po tej, w której dowiadujecie się z Cuddy, że wasz pseudo ślub okazał się bardzo wiążący – gdyby spojrzenie miało moc sprawczą Wilson już by nie żył.
- To co z tym moim rodzeństwem? I z gąbkami ? – zaznaczyła. Dopiero teraz był zagubiony. – Bo wujek mówił, że przemeblowywujecie łazienkę, a ja wczoraj pół dnia je układałam. Bo kaczucha nie lubi stać obok gąski, a piesek i kotek są małżeństwem więc muszą stać obok siebie. A króliczki… - w tej chwili już jej nie słuchał. Zaczął powoli odtwarzać sobie w głowie wczorajsze wydarzenia. Bardzo dokładnie.
- House! – z przyjemnego zamyślenia wyrwał go głos przyjaciela i świdrujące spojrzenie Rachel.
- Nie. Nie ruszaliśmy gąbek – jego zadowolona mina nie dawała jednak stu procentowej gwarancji. – Po prostu powiedziałem jej, że ją… no wiesz.
- Jest twoją żoną. To chyba normalne – James przyglądał mu się uważnie.
- Ale ja powiedziałem to nie dlatego, że jest moją żoną! Powiedziałem to, bo tak czułem. Chyba jestem chory?
- House, ty nie jesteś chory. Ty chyba jesteś szczęśliwy – dumne spojrzenie przyjaciela sprawiało, że był jeszcze bardziej przerażony. – Co dalej? – zbyt dobrze go znał, by nie wiedzieć, że to nie wszystko.
- Wspomniałem coś o podstępnym pasożycie – próbował nie patrzeć w tym momencie na dziewczynkę zajadającą się pizzą.
- House?
- Chyba zostałem… - spoglądał to na Wilsona to na Rachel - … ojcem – wypowiedział najciszej jak tylko potrafił. Wielkie oczy małej dziewczynki mówiły, że jednak nie wystarczająco cicho. Mała spojrzała na niego jak nigdy wcześniej i wybiegła z salonu trzaskając drzwiami sypialni onkologa. Mężczyźni spojrzeli na siebie nie wiedząc co się właściwie stało.
- Chyba nie zrozumiała – Wilson zaczął się domyślać skąd wzięła się reakcja dziewczynki. House również zrozumiał. – Wierzę w ciebie – poklepał przyjaciela po ramieniu i skierował się do wyjścia.
- Zostawiasz mnie?
- W końcu to twoja córka – odpowiedział najcieplejszym tonem na jaki było go stać.
- To chyba jednak nie dla mnie – przeszło mu przez myśl. Wziął laskę i pokuśtykał w stronę sypialni przyjaciela.


- Co panią łączy z doktorem House’m?
- Moje życie prywatne to nie sprawa szpitala – wyjaśniła odrzucając aktówkę na bok i siadając za biurkiem.
- Jak pani sobie to wyobraża?
- W jaki sposób wpłynie to na szpital?
- Dlaczego tak długo ukrywała pani fakt, że jesteście małżeństwem? – pytania zebranych mnożyły się w zastraszającym tempie.
- Myślała pani, że się nie dowiemy?
- Po prostu nie sądziłam, że mój stan cywilny...
- Sypia pani z najbardziej „problemowym” pracownikiem tego szpitala. Każdy pozew przeciwko niemu i każda pani interwencja w jego obronie dadzą skarżącym do ręki nabitą broń. Dobrze pani wie, że nie zawahają się jej użyć.
- Jak zareagują podwładni? Może stracić pani autorytet – słuchała ich tępo wpatrując się w jakiś nieokręślony punkt na środku gabinetu. Wiedziała, że gdy kiedykolwiek się to wyda będzie musiała stoczyć niejedną bitwę, ale tak zmasowanego ataku się nie spodziewała.
- Czego oczekujecie? Mojej rezygnacji? - przeniosła silne spojrzenie na przewodniczącęgo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:58, 13 Sie 2010    Temat postu:




Agnes jak nie wierzysz, to możesz zapytać się Liska (potwierdzi ), że ja mam specjalny radar, który pokazuje mi, kiedy pojawia się kolejna część


Lisku, i co ja mam napisać, co? Dzisiaj będzie bez cytowania Jest co zacytować, ale jakoś dzisiaj (przez Łukasza ) nie mam na to wena Przepraszam


Poranek w domu House
Taaaa Cuddy wiecznie zabiegana Czy ona wie, że pracoholizm, to choroba? Zróbmy jakąś zbiórkę na leczenie, proszę Przecież tak nie można żyć Cierpią na tym najbliżsi Córka, mąż… Poniosło mnie? Przepraszam I ja tak sobie myślę, że House powinien wstawić do sypialni drugą szafę na ubrania Po co wpychać swoje rzeczy do cudzych? Później może być problem z ich znalezieniem


Wilson
Ja też chcę jeść w łóżku! I też chce mieć wujka, który zrobi pranie W sumie pranie robi pralka, ale trzeba wsadzić do tej pralki ciuchy (nie pomieszać kolorów ) Nasypać proszku, płynu, zamknąć pralkę Już nie wspomnę o końcowych fazach prania Tyle roboty
Oho! Widzę, że House czeka kolejna, poważna rozmowa Fajnie! Lubię go też na poważnie Eeee czy ja go w ogóle kiedyś nie lubię? *myśli*



Durny zarząd!!!!!
No nie! Dlaczego!? Jak już wszystko się układa, to nagle takie coś?! Ja stanowczo protestuje! Oni nie mogą jej zwolnić! Ok… mogą, ale ona nie może porzucić House’a dla pracy Tego na pewno nie może zrobić! Może? Ok… może, ale wtedy nikt inny oprócz mnie nie może go adoptować I na tym się zatrzymajmy


Lisku, wstawiaj szybko kolejną część, bo ja chcę wiedzieć, co będzie dalej! Muszę wiedzieć, co będzie dalej! Błagam! Jak zwykle mi się podobało i jak zwykle kocham bardziej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pią 20:16, 13 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:21, 13 Sie 2010    Temat postu:

Najpierw muszę coś napisać, przepraszam, lisku - Ola, ty siedziesz w Huddy 25 godzin na dobę? Jakim cudem wszędzie jesteś pierwsza? Okey, powiedziałam. Wracajmy do fika

Rachel, Wilson i lody w łóżku. Podoba mi się. Ech, ta mała spryciula wie, co zrobić, żeby nie dostać warzyw. Uczulenie? Hmmm... Szkoda, że tego nie wypróbowywałam na moich rodzicach jakieś... dwanaście lat temu

Nie rozumiem House'a. Albo nie, jednak rozumiem. Boi się zobowiazań i uczuć. Ale przecież, na miłość boską, skoro się kogoś kocha, to nie twierdzi się, że jest się chorym! No, może z miłości. Chociaż o to bym go nie posądzała. No i to, że tak jakby został ojcem. Biedna Rach. Nie rozumie tego i myśli, że House... że jemu na niej nie zależy. Ech, nie ma to jak dzieci. Chociaż i tak je uwielbiam

No i ta piekielna komisja. Co im do tego, że Cuddy ożeniła się z House'm w pseudo - Vegas, w miejscu, gdzie niby- Elvis myślał, że House jest z Wilsonem? Hmm... Trochę to pogmatwane. Ale przecież oni nie mogą oczekiwać, żeCuddy złoży rezygnację. Po prostu... Mi się podobało Całość, każde zdanie, każdy wypowiedziane słowa. Cudeńko

Cytat:
- Będę o jedenastej – ziewnął ostentacyjnie lustrując jej dekolt, gdy schyliła się, by założyć szpilki.
- Widzę, że się gapisz. I będziesz o dwunastej.
- Wiedziałem, że po tej nocy pójdziesz mi na rękę – puszył się jak paw.
- Będziesz o dwunastej, bo najpierw odbierzesz Rachel od Wilsona.


Cuddy, nie kłam. Wszyscy wiedzą, że idziesz mu na rękę

Cytat:
- Wujek chciał zrobić coś zdrowego i zielonego, ale powiedziałam mu, że jestem uczulona na jakieś warzywo, tylko nie pamiętam na które.
- Kupił to? Oczywiście, że kupił – spojrzał na nią z podziwem.


Morał tej bajki jest krótki, i niektórym znany - lepiej kupić kłamstwo niż bakłażana Ech, biedny Jimmy. To kłamie House, tam Rachel. Trudne jest życie przyjaciela - onkologa

Cytat:
- Witaj, House.
- Cześć praczko


James Praczka Wilson. Jak to dumnie brzmi

Wena życzę i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:40, 14 Sie 2010    Temat postu:

Lisku, jak zwykle wysoka półka. Jak Ty to robisz, że zawsze wychodzi Ci wszystko tak dobrze? Nie wiem, ale cieszę się, że tak się dzieje.

Poranek Cuddy i House'a - wszystko ładnie i pięknie, tylko jak ona może go tak zostawić? Najpierw parduje przed nim nago, a potem znika w łazience i oświadcza, że wychodzi. Och, niektóre kobiety są naprawdę dziwne Jak praca może być ważniejsza od Grega? Nie wiem, nie rozumiem tego Za to House jak najbardziej mi pasuje. Lubię, gdy on jest taki zadowolony. I czy ja dobrze zrozumiałam? Czy on chce przenieść do Cuddy swoje rzeczy? Przecież to prawie równoznaczne z przeprowadzką. To fajnie, że zaczynają mu przeszkadzać takie rzeczy jak brak skarpetek w szufladzie. Gdy zaczynają nam przeszkadzać takie rzeczy to znak, że zaczyna się robić poważnie. Choć u nich i tak jest poważnie. W końcu mają już ślub. To co, że udzielony przez Elvisa. Lepszy taki, niż żaden

Hilson - co tu dużo mówić. Co jak co, ale relacje House'a z Wilsonem zawsze świetnie Ci wychodzą. Jeśli dodatkowo wplatasz w to Rachel to ja jetem na olbrzymie tak. Wilon robiący pranie, Wilon pozwalający Rachel na wszystko, Wilson nie wykrywający kłamstwa dziecka i kupujący pizzę na śniadanie No i lody w łóżku. Ile razy się je tam jadło? Oj, wiele! Tylko, że moja pościel lepiej na tym wychodziła i nadal wychodzi niż ta, której używali Wilson i rachel. Jak oni jedzą? No i Greg zdobył się na rozmowę. Zaskoczył mnie. Myślałam, że nie będzie chciał o tym rozmawiać a ten wchodzi i jakgdyby nigdy nic zaczyna pogawędkę. Mimo tej dwuznaczności wypowiedzi dyskusja była szczera i to się liczy. Dobrze, że House zrozumiał, że rozmowa z przyjacielem to nie jakaś tragedia tylko normalna kolei rzeczy. No i Rachel z tymi gąbkami! Ale się ich uczepiła I jakie ustawienie. Jaka kolejność! Każda zabawka ma swoje miejsce. No i dobrze. Porządek musi być Żal mi jej bylo na końcu. Jak wybiegła z pokoju, bo nie zrozumiała House'a. W końcu jest jeszcze mała. Greg powinien jej to jakoś wytłumaczyć i wierzę, że tak właśnie się stanie.

Spotkanie Cuddy z zarządem - zawsze, ale to zawsze muszą pojawiać się problemy. Nigdy nie może być dobrze. Nawet przez jeden dzień? Minęło kilka godzin odkąd się pogodzili a już zaczynają się schody. Z jednej strony rozumiem zarząd. To, że mają wątpliwości i obiekcje, ale przecież tak nie można. Kogo oni chcą się pozbyć? Najlepszego diagnosty w szpitalu czy jedynego administratora, który daje sobie z nim radę? Zresztą sytuacja między House'm a Cuddy... nie wiem czy ona się zmieni tylko dlatego, że są razem. On i tak zawsze za dużo sobie pozwalał. Mam nadzieję, że to wszystko się wyjaśni i nikt nie będzie musiał odchodzić z pracy. Tak byłoby najlepiej.

Podsumowując, jak zwykle mi się podobało. Bo jakże inaczej? Czekam na kolejną część. Życzę weny i czasu.

Buziaki, Mistrzuniu(nadal się przy tym upieram)
Szpilka

PS. To nie radar. To PW


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:41, 14 Sie 2010    Temat postu:

chcę wiecej...

akcja fiku bardzo mi się podoba, jest dużo rzeczy, których się nie spodziewałam min. foch zarządu i ta rezygnacja z pracy cuddy... czego się nie robi dla takiego męża... ale może nie będzie musiała rezygnować z pracy...

czekam na c.d
Wena!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:30, 14 Sie 2010    Temat postu:

OJ Lisek, ale Ty nie piszesz pod publiczkę ale dla siebie Więc wiesz, ja tylko komentuję


Dobrze, że dałaś końcową scenę Cuddy kontra zarząd, podobała mi się w całej tej komicznej sytuacji miała pazur


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[3]
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:28, 14 Sie 2010    Temat postu:

Lisku wybacz, że dopiero teraz zabieram się za komentarz. Wakacje, wyjazdy, odsypianie. Chciałam być w miarę przytomna pisząc i czytając

i as always piszesz po prostu cudowne opisy.

fajny pomysł na ślub

<i><b>Do tej pory pamięta każdą sekundę, każde westchnięcie i cichy jęk. Jego i swój. (...) Bo, cholerny Elivs okazał się prawdziwym księdzem. </b></i> :marryme":

a ich kłótnie pisane przez Ciebie są takie "realistyczne"...

<i><b>- Uwielbiasz, gdy jestem w pobliżu – niebezpiecznie zmniejszył dystans między nimi. – Napawasz się moim zapachem, czerpiesz niebywałą przyjemność z każdego mojego spojrzenia, każdy mój ruch cię podnieca, każde słowo przyprawia o drżenie – ciągnął przygniatając ją do ściany. Nie mogła oddychać. </b></i>
rozpłynęłam się... ja też tak chcę !!

btw. mogę ukraść ten ---> <b><i>Ona nadal stała tam jak wryta, przyklejona do ściany z lekko rozchylonymi ustami. Nic się nie zmieniło.</i></b> <--- fragment do mojego podpisu?

<i><b>- Że co?! Że będę drugim Lucase’m, tylko lepszym w łóżku?! Jestem Gregory House i nic tego nie zmieni. Ty mnie nie zmienisz – w momencie poczuł piekący ból w okolicy szczęki. – Takiego mnie kochasz – szarpnął ją za rękę i przyciągnął do siebie bardzo gwałtownie.
- Nie jestem twoją dziwką. Zabawa w dom to coś więcej – ich spojrzenia paliły się nawzajem.
- Potrzebuję cię.
- Pożądasz mnie.
- Cuddy… - wymamrotał jej wprost do ucha. Jego dłonie stawały się coraz bardziej zachłanne. Prawa ręka znalazła się na jej udzie. Rozpoczęła nieśpieszną wędrówkę w górę. Lewa przyciągała jej biodra coraz zachłanniej. Czuł, jak kobieta walczy ze sobą. Jej oddech przyśpiesza.</b></i> jesteś mistrzem

<b><i> Co ja mam zrobić? Bo wiesz, chyba jednak nie chcę się rozwieść. </i></b> ahhh...

<b><i>- Kąpiel.
- Że co? – omal nie zemdlał.
- Jak mama wróci muszę być już wykąpana.</i></b>

<b><i> Stała w drzwiach łazienki i wpatrywała się w nich osłupiała. Trzy pary oczu mierzyły się nawzajem. Już nie raz widziała ich razem, ale zazwyczaj wspólnie bawiących się albo raczej wspólnie wkurzających ją. A teraz… Teraz widzi swoją córeczkę w rozczochranych, mokrych włosach, w spodniach z wyjściowego dresu, siedzącą na kolanach u najbardziej nieczułego faceta na ziemi. Jego błękitne spojrzenie, zabójczy uśmiech i nagi tors sprawiają, że uśmiecha się mimowolnie.</i></b>

<i><b>Nagle usłyszeli trzask przekręcanego w zamku klucza. Drzwi były zamknięte. Stali jak wryci, zupełnie zaskoczeni tym, co się stało.
- Rachel?
- Tak, mamo – niewinny głosik dobiegał z drugiej strony. </b></i>
Rachel do boju!!

<i><b>- Widziałam na filmie, jak pan i pani byli razem w łazience to się całowali a potem…
- Mój boże – brunetka spojrzała z przerażeniem na swojego współwięźnia.
- Właśnie tak ta pani krzyczała – zaśmiała się dziewczynka. </b></i> rooozwaliło mnie to


<i><b> Była rozdarta pomiędzy tym czego pragnie, a tym czego tak naprawdę potrzebuje. Ocknęła się dopiero, gdy poczuła jego usta na swojej szyi. </b></i>

VI cześc jest naj. po prostu naj najchętniej bym ja tu cała skopiowała.

ahhh podsumowując rzadko kiedy ktoś jest mocny w dialogach i opisach, nam się trafił taki Lisek

*** OmH jaki ze mnie kołek... ominęłam VII i VIII....

.....VII.....

<b>The BEST of the best of the best of the best .... </b>

aaaahhh... czytanie takich scen opisanych przez Ciebie... MraU!^^

<i><b>Był przerażony... albo szczęśliwy, albo szczęśliwie przerażony. </b></i>


łohhoho ale się porobiło.

nie będzie mnie do 24... ale mam nadzieję, że jak przyjadę, to już będzie nast. cześć

Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez [3] dnia Nie 22:13, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:37, 16 Sie 2010    Temat postu:

Men. Ale się cieszę,że im sie ułożyło
Ten ich poranek... I zgadzam się z Olą,że trzeba zebrać kasę i zapisać Cuddy na jakieś leczenie
No i Wilosn Praczka Coś wspaniałego Dlaczego ja nie mam takiego wujka.?
A więc House'a czeka kolejna rozmowa. Biedna Rachel. Nie do końca zrozumiała naszego Grega...
Bardzo mi sie podoba mój mistrzu
Czekam na cd


Pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
XGabiX
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:39, 16 Sie 2010    Temat postu:

Genialne
Cytat:
- To co z tym moim rodzeństwem? I z gąbkami ? – zaznaczyła. Dopiero teraz był zagubiony. – Bo wujek mówił, że przemeblowywujecie łazienkę, a ja wczoraj pół dnia je układałam. Bo kaczucha nie lubi stać obok gąski, a piesek i kotek są małżeństwem więc muszą stać obok siebie. A króliczki…
Po prostu genialne

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez XGabiX dnia Pon 20:42, 16 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:27, 17 Sie 2010    Temat postu:

Nie było mnie jak zaczęłaś tutaj wstawiać tego ficka i w ogóle zrobiły mi się małe zaległości w huddy dziale Ale nadrabiam po mału
Dzisiaj skopiowałam sobie tego ficka do komórki i przyczytałam prawie na jednym wdechu wszystko Jak zwykle się nie zawiodłam na Twojej twórczości
Uwielbiam Cię za to, że pokazujesz związek Huddy... za samo to Bo to jest takie realne, takie coś mogłoby być w serialu i nikt by chyba nie miał pretensji
I widać, że taki związek może istnieć I że wcale nie musi być słodko
Czekam na dalszą część teraz Mam nadzieję, że Cuddy nie straci posady, tylko dlatego, że jest zakochana
Pzdr
GosiaQ


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vannes_002
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:21, 21 Sie 2010    Temat postu:

A ja nie chcę jej dawać na leczenie! Co by było w PRICENTON PLAINSBORO czy jakoś tak, bez niej?

Świetnie! Lisku wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinka11133
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:07, 21 Sie 2010    Temat postu:

A ja chcę kolejną część, bo poprzednie są tak świetne że kolejnej się już nie mogę doczekać.

Mogę Lisek na Ciebie liczyć?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin