Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

O, mowi diabeł, Luizjana [12, Z+EPILOG]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:40, 31 Sty 2009    Temat postu:

Ojej,
weszłam przyciągnięta informacją o wpisie Nefrytowej. Niemal pewna nowego odcinka jej fiku. A tu co?
Figa z makiem.
Czekam i nie moge się doczekać. Przestępuję z nóżki na nóżkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:41, 31 Sty 2009    Temat postu:

Ooo i gdzie ta kolejna część?? Tak co dziś już będzie, tak jak obiecałaś
Nefrytowa ile można zwodzić ludzi??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:58, 01 Lut 2009    Temat postu:

Nefrytowa, czy ja mam pójść, znaleźć i przyciągnąć brutalnie za fraki do Ciebie tego Twojego kapryśniego Wena?
Niech sobie koleś w kulki nie leci i bierze się do roboty, bo tęsknimy za kolejną dawką fika!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:08, 01 Lut 2009    Temat postu:

Eith,
Grunt to potrząsnąć mocno autorem!
Może się nie obrazi, a jego wen nie czmychnie w góry Pakistanu przed anarchizującym tłumem czytelników.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:11, 01 Lut 2009    Temat postu:

Wydaje mi się, że Nefrytowa nie takie rzeczy już czytała co by ją miały "potrząsnąć" xD
Ale tak serio, serio... Strasznie stęskniłam się za kolejnym kawałkiem. Fiki Nefrytowej są jak narkotyk, w pewnym momencie człowiek potrzebuje "częściej i więcej"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:31, 01 Lut 2009    Temat postu:

Oj, potrzebuje, potrzebuje.
Ma swój styl. Mistrzyni suspensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:42, 01 Lut 2009    Temat postu:

Oto następna część. Całkiem nie taka. Może następna będzie lepsza... Wen nadal przebywa w miejscu nieznanym.
Za wszelkie błędy sorry, z jednym okiem sprawnym ciężko poprawić.

Enjoy.




Po tygodniu nieustającego deszczu i wszechogarniającej wilgoci Ian zrozumiał dlaczego profesor zainstalował kominek w domu. Nie chodziło o ciepło, ale o pozbycie się wilgoci. Jego noga bardzo źle znosiła taka pogodę i Ian powoli stawał się nieznośny. Sara miała momentami wrażenie, że ma do czynienia z małym dzieckiem. Ian zrobił się drażliwy, wybuchał z byle powodu i bez powodu, dokuczał Debby, którą uparcie nazywał Trzynastką, pacjentów wykpiwał bezlitośnie, zwłaszcza wagarowiczów po których jeździł niemiłosiernie. A do szału doprowadził go pewien szesnastolatek, chory wenerycznie, który po wysłuchaniu wykładu na temat zabezpieczania się i prezerwatyw, przyznał się, że spał z dwoma dziewczynami bez zabezpieczenia, wiedząc, że jest chory. Ian bez słowa złapał za skalpel, a następnie szczegółowo, krok po kroku opisał proces kastracji, któremu miał zamiar poddać delikwenta. Chłopak zemdlał z przerażenia, a po obudzeniu gorączkowo obmacywał penis w ataku paniki. Debby dostała napadu śmiechu. Po wydobyciu z chłopaka przyrzeczenia, że przyśle obie dziewczyny do niego, Ian wreszcie zwolnił nieszczęsnego idiotę do domu. Sam, mając dość pacjentów, popłynął do domu Lance'a i wyprosił pozwolenie gry na fortepianie. Grał przez kilka godzin, nie zauważając dzieci, które obsiadły podłogę wokół instrumentu, ani zainteresowania dorosłych, którzy znajdowali byle jaki pretekst, aby tylko wejść do jadalni i słuchać. Camilla, którą Lance ściągnął, była w szoku. Według jej opinii, Ian był więcej niż bardzo dobry. Zwłaszcza, że ewidentnie grał własną muzykę, bogatą, pełną namiętności i pasji. Jego aranżacje znanych utworów zachwyciły Camillę, która powiedziała Lance'owi, że Ian spokojnie mógłby zarabiać na życie muzyką. W jej głowie rodził się plan ściągnięcia go do miejscowej rozgłośni radiowej i namówienia na nagrania.
Po kilku godzinach gry Ian zmęczył się i zakończył koncert, znikając tak szybko, że nawet nie zdołano mu podziękować.
Deszcz nadal padał, zbliżał się czas huraganów i ciśnienie szalało, co doprowadzało Iana do szału. Noga dokuczała mu straszliwie, a do tego w nocy męczyły go koszmary. Po obudzeniu nic nie pamiętał, zostawał tylko strach. Brak snu i ból nogi powoli wykańczał go. I dlatego, pewnego deszczowego poranka, pokłócił się z Sarą, O nic. Nie zauważył, że jest wyjątkowo spokojna i cicha. Swoim wybuchem spowodował w końcu, że Sara rozpłakała się i bez słowa wyszła do ogrodu wprost na padający deszcz. Poczuł ukłucie wyrzutów sumienia, ale jego drugie ja, wzięło górę, zostawił ją w ogrodzie i popłynął do pracy. Debby na jego widok wyraźnie się zdziwiła.
- Co ty tutaj robisz? Sara nic ci nie powiedziała??
- O czym? - Ian był zdziwiony.
- Dzisiaj nie przyjmujemy pacjentów. Jedziemy do kościoła na mszę...
Ian nadal nie rozumiał, o czym ona mówi. Debby westchnęła.
- Dzisiaj jest rocznica wydarzeń w Turcji i śmierci profesora...
Ian poczuł, że robi mu się niedobrze. A on jak pierwszej wody idiota wywołał aferę i łzy Sary...
Pięknie, po prostu pięknie.
- Mogę popłynąć z tobą? - Zapytał nieśmiało.
- Okay.
Kościół w Appelville był nieduży, ale bardzo ładny. W tej chwili był pełny ponad granice możliwości i nadal napływali ludzie. Sara siedziała sama w pierwszej ławce, ubrana na ciemno, sprawiając wrażenie rzeźby, a nie żywej kobiety. Za nią siedzieli liczni członkowie rodziny Crow. Lance, na widok Iana odetchnął z wyraźną ulgą i wskazał głową na Sarę. Ian posłusznie pokuśtykał w kierunku pierwszej ławki i usiadł obok niej. Wydawało się, że kobieta nie zauważyła jego obecności. Siedziała wyprostowana jak struna, zaciskając dłonie w pięści. Ian nieśmiało wyciągnął rękę i przykrył swoją dłonią jej dłoń. Nie odtrąciła jej. Zacisnęła kurczowo palce na jego dłoni, jakby był kotwicą trzymająca ją w realnym świecie. Msza była krótka i bardzo piękna, poświęcona wspomnieniom o profesorze. Ianowi i tak wydawało się, że dla Sary jest za długa. Pamiętał dobrze jej opowieść o wydarzeniach w Turcji i wiedział, że koszmary wróciły w biały dzień. I miał rację. W nocy obudził go płacz Sary i bardzo długo nie mógł jej uspokoić, w końcu zdecydował się dać jej zastrzyk Awitanu. Dopiero wtedy zasnęła, ale nie był to uzdrawiający sen.
Demony zawsze cię dopadną, obojętne, jak bardzo starasz się je zapomnieć... pomyślał. Może dobrze, że ja nic nie pamiętam? Ale koszmary i tak mam. Życie jest do dupy a potem umierasz...

Na szczęście dla Iana słońce powróciło nad Bayou i pogoda zrobiła się wyśmienita. Trzymając kubek aromatycznej kawy w dłoni powlókł się leniwie na taras i rozłożył na fotelu wystawiając prawą nogę do słońca. Udo rozpłynęło się z wdzięczności, a on sam przymknął z zadowoleniem oczy, postanawiając wylegiwać się na słońcu w bezruchu, jak jaszczurka. Ten pomysł podobał mu się coraz bardziej, a kąciki jego ust uniosły się w krzywym uśmieszku. Nawet nie wiedział kiedy zapadł w sen. Sara obserwowała go z ogrodu, podczas gdy jej ręce szybko wyrywały chwasty. Było to fascynujące zajęcie, którego nie znosiła, ale ktoś to musiał zrobić, zwłaszcza że ogród zaczynał przypominać dzikie pole. Jej komórka pisnęła raz i ucichła. Zdziwiona, sprawdziła kto dzwoni.
Lance.
- Tak?
- Możesz swobodnie rozmawiać? - Lance był zdenerwowany i podekscytowany równocześnie.
- Poczekaj, przejdę do kuchni... Okay.
- Będzie długo więc nie przerywaj. Trafiłem na ślad tej bandy motocyklowej. W zeszłym roku do Laffayette wprowadziły się dwie bardzo bogate rodziny, zaprzyjaźnione ze sobą. Dwóch chłopaków po siedemnaście lat rozpuszczonych straszliwie. Za dużo pieniędzy, za mało zainteresowania rodziców. W październiku rodzice obydwóch wyjechali do Europy, zostawiając ich pod opieką ciotki, która całkowicie nie panowała nad nimi. - Lance westchnął z irytacją. -
Starszy, Tom, zaprosił swoich kolesiów, żeby przyjechali na trochę. I tu zaczęły się problemy, bo to była prawdziwa banda: alkohol, narkotyki, żadnych zahamowań. Najpierw rozbijali się autami, ale policja zaczęła mieć na nich oko, więc przerzucili się na motory. Cwanie zrobili... kupili w innym stanie i tam zarejestrowali. Zdaje się, że Cajun wydawali się świetnym celem do ich zagrywek. Sama wiesz, co się później działo. Ich to bawiło, dopóki nie natknęli się na Iana i nie próbowali go zabić. Wtedy spanikowali, kolesie wyjechali a te dwa małe gnojki przyczaiły się.
- Skąd to wszystko wiesz? - Sara nie wytrzymała.
- Ach, widzisz, oni mieli krąg adoratorów, nie mówię o dziewczynach. I od czasu do czasu pozwalali, żeby ktoś do nich dołączył. Taki jeden... Peter kręcił się intensywnie koło nich, ale nigdy z nimi nie jeździł, natomiast dużo podsłuchał. Wygadał się kiedyś do mojej bratanicy, a ona przyszła z tym do mnie. Zawarłem z nią pakt: ona wyciągnie, co się da z Petera, a ja opłacę jej jeden rok koledżu. I tak bym to zrobił, ale ona tego nie musi wiedzieć – Lance śmiał się w głos. - Jest zdolna jak diabli. Trochę to trwało, aż dowiedziałem się tego i owego. Dzisiaj jeden z tych gnojków jest na imprezie u kolegi, poczekamy na niego pod domem i pogadamy z nim. - Głos Lance'a stał się zimny. - Czekaj na mój telefon w nocy. - Wyłączył się zanim Sara zdążyła cokolwiek powiedzieć.
Psiakrew, do nocy to mnie szlag trafi z nerwów, a on natychmiast domyśli się, że coś nie tak.
Lepiej zajmę się pisaniem, to będzie dobra przykrywka...





Teaser

Sara siedziała nieruchomo na kanapie trzymając w ręku portfel. Nie miala odwagi zajrzeć. Koszt wydawał się ogromny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:56, 01 Lut 2009    Temat postu:

Jest!
Jednak nękanie przez wielbicielki zrobiło swoje.

I świetne!
Ciutkę więcej humoru niż do tej pory.
Ian, cały Hałs.
Psychologiczna obserwacja - doskonała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:04, 01 Lut 2009    Temat postu:

Uwaga do teasera: portfel House'a? "Małe zawiniątko", które wrzucili do wody zaraz po wrzuceniu do niej Grega?
Jak zwykle świetnie (pozdrawiam osobę z taką samą skłonnością do krytykowania swojej twórczości, nawet, jeśli według innych nie ma racji ). Czekam na dalszy ciąg <szturcha>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:33, 01 Lut 2009    Temat postu:

No...
*cieszy się, że pożarła kolejną część wspaniałego fika i nie jest w stanie wyrazić cokolwiek inteligentnego*

Teaser jest bardzo obiecujący. Mam nadzieję, że Autorka i jej Wen nie będą kazali nam długo czekać na następny fragment...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
addictions
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:56, 01 Lut 2009    Temat postu:

Noo nareszcie : D
*cieszy się jak małe dziecko*

Mam nadzieje, że Wen się odnajdzie i przyspieszy powstanie kolejnej części ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:27, 02 Lut 2009    Temat postu:

Wreszcie
Oczywiście strasznie wciąga
Pisz dalej i nie rób już takich długich przerw miedzy częściami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ginger_42
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z fabryki kredek
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:53, 06 Lut 2009    Temat postu:

Jest!
Czy tylko mnie się tak wydaje, czy takie króciutkie?
House "wraca do siebie"... Ha!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:15, 07 Lut 2009    Temat postu:

Hej, autorka! Jak tam wen się miewa? Jeśli nadal odmawia współpracy, jako fanka "24" mogę podpowiedzieć kilka sposobów na złamanie oporu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:34, 11 Lut 2009    Temat postu:

O żesz!
Moja spostrzegawczośc powinna zacząć się leczyc.

Jest na sali lekarz?!?!

Końcówka wpędziła mnie na skraj grobu.
Zaczyna się. Zaczyna się moje ulubione CSI prawda?

Wenie wracaj *wydziera się ile sił w płucach*

Nefrytowa nosz jak pragnę sie oświadczyc... gdzie cd?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:55, 16 Lut 2009    Temat postu:

Ech. Prawie gotowe. Jeszcze chwila cierpliwości. Naprawdę NIE mogę siedzieć na kompie długo.

Joasui, nie to nie jest komórka Komórkę wrzucono do wody.

Kropek, do grobu mnie wpędzisz z tym CSI Przez Ciebie zmieniłam całą koncepcje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:00, 16 Lut 2009    Temat postu:

Nefrytowa,
obojętne co włączysz: CSI, NCIS, SWAT, Archiwum X i diabli co, byle było.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:03, 21 Lut 2009    Temat postu:

Prawie gotowe, prawie gotowe. Obiecanki macanki!
Nefrytka, ja pisałam o portfelu, nie o komórce. Nevermind. Zaglądam tu z niecierpliwością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:57, 16 Mar 2009    Temat postu:

joasui napisał:
Prawie gotowe, prawie gotowe. Obiecanki macanki!
[...] Zaglądam tu z niecierpliwością.


Nie ty jedna. Autorka maca się z tym fikiem (i z nami ) już ponad miesiąc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:42, 22 Mar 2009    Temat postu:

Nefrytka, co trzeba Ci albo dla Ciebie zrobić, żebyś dalej wklejała tego fika?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:04, 22 Mar 2009    Temat postu:

Zdrowych oczu...
Mam połowę części i nie moge wkleić bo bez dalszego kawałka jest bez sensu.
Dwa fiki mam rozgrzebane i pisze po kilka zdań.
Wen sie poszedł *******


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:32, 22 Mar 2009    Temat postu:

Wziął się w kupę i se poszedł hen, ten wen.

Nefrytowa,
w którym kierunku? Pogonię za nim i go siłą zaciągnę na Śląsk pod okna twe. Dam kopniaka od wyczekującej czytelniczki, wpadnie do popielnika i go se wygarniesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:31, 13 Kwi 2009    Temat postu:

Oto następna część. mam nadzieję, że się spodoba
I przepraszam, ze rwało to tak długo. następna część jest właściwie gotowa więc będzie dużo szybciej.
Enjoy.




Sara miała nieprawdopodobne szczęście. Ian wrócił tak zmęczony,że wymamrotał tylko coś na temat niekończącej się procesji pacjentów, którzy-już-natychmiat-muszą-być-zdrowi-ponieważ-Mardi Gras-jest-pojutrze oraz nadzorcy niewolników w postaci Camilli. Camilla zdołała namówić swoja stacje radiową do nagrania występów podczas Mardi Gras, w związku z czym próby ciągnęły się w nieskończoność. Ian dowlókł się do łóżka i padł na nie, usypiając zanim jego głowa dotknęła poduszki. Sara przykryła go i wyszła z sypialni zamykając cicho drzwi za sobą. Teraz pozostało tylko czekać na telefon.

Trzech braci Crow siedziało w ponurym milczeniu w jeepie zaparkowanym niedaleko domu ich ofiary. Dochodziła prawie jedenasta, kiedy na ulicy pokazał się niewysoki okularnik dźwigający tonę książek.
- Okulary? Książki? Chyba ten twój informator pominął coś, Lance.
- Zamknij się Morgan – Lance obserwował zbliżającego się nastolatka. - Teraz – zakomenderował i trójka wyskoczyła z auta zgarniając chłopaka, książki i okulary które spadły z nosa nastolatka. Po minucie nie było po nich śladu.
Chłopak zaczął płakać histerycznie, ciągnąc obrzydliwie nosem. Lance westchnął i rzucił mu paczkę chusteczek. Daren przeglądał książki. Matematyka, fizyka, podstawy konstrukcji stalowych, architektura. Nastolatek chlipał cicho, najwyraźniej bojąc się odezwać. Po chwili dojechali na szczyt wzgórza, z którego roztaczał się wspaniały widok na miasto. Lance wyłączył silnik i odwrócił się w kierunku nastolatka.
- No dobra, Nick, a teraz opowiesz nam o swoim przyjacielu Tomie i jego kolesiach. - Lance wbił mordercze spojrzenie w Nicka.
- Co? Tom? - I nagle chłopak zaczął równocześnie płakać i krzyczeć z wściekłością. - On nie jest moim przyjacielem! To świr! Bandyta i narkoman! Nienawidzę go! W Los Angeles nie chodziliśmy nawet do tej samej szkoły. Jest starszy o rok, ale powtarza klasę. Jego rodzice przenosili go ze szkoły do szkoły, a potem wybuchła ta afera z dziewczyną w ciąży. Mój ojciec prowadzi tu dużo interesów i zdecydował, że się przeprowadzimy. Rodzice Toma stwierdzili, że to dobry pomysł i zrobili to samo. I wylądowałem z nim w jednej szkole. Na początku nie mógł się tam zaaklimatyzować, więc czepił się mnie jak rzep. Potem rodzice wyjechali i Tom poczuł się wolny. Moja ciotka jest łagodna i roztargniona, więc on nią manipulował... w końcu zadzwonił po swoich kolesiów. To bandyci... - głos Nicka zanikł. - Bałem się ich. Najpierw rozbijali się autem i rozrabiali, ale przyuważyła ich policja. Przyczaili się, a potem kupili motory... Kilka razy pojechałem z nimi bo Ogden nie lubił prowadzić. Tylko jeździliśmy po polnych drogach, nic więcej! Na nocne eskapady nie zgodziłem się zasłaniając się ciotką. Na te ich imprezy też nie chodziłem... w szkole rozeszła się fama o imprezach i zaczęli go adorować, więc przestałem być potrzebny. - Nick umilkł.
- Okay. To teraz opowiedz mi o tym mężczyźnie co go wrzuciliście do kanału. Byłeś wtedy z nimi. - Lance był pewny swego.
- Ja... ja... tak, pojechałem wtedy z nimi. Myślałem, że będzie jak zawsze pokręcą się trochę po okolicy i wrócimy do magazynu. Tylko w pewnym momencie zauważyli samotnego motocyklistę i zaczęli go ścigać. Facet miał świetny motor i dużo lepiej jeździł, więc się nam urwał. Pojechaliśmy drogą wzdłuż kanału i na małym parkingu zobaczyliśmy motor i tego faceta... Opierał się na lasce... Oni... oni zaczęli się nim zabawiać... aż w końcu Robert zeskoczył z motoru i wyrwał mu laskę z ręki. Facet upadł a Robert uderzył go w głowę laską... a potem zaczęli go kopać. Ja stałem i patrzyłem. Tak strasznie się bałem... - łzy leciały ciurkiem z oczu Nicka. - Przeszukali mu kieszenie, a potem Tom usłyszał silnik motorówki, więc Ogden i Robert wrzucili faceta do wody i odjechaliśmy. Nie wiem jak dojechałem do magazynu, gdzie zostawiliśmy motory. Oni się przyczaili na kilka dni a potem... zniknęli.
- Gdzie pojechali? - tym razem odezwał się Morgan.
- Nie wiem. Nie pytałem. Bałem się. Ogden to psychopata, żebyście zobaczyli jego oczy... zagroził mi, że mnie zabije jak coś powiem. I zrobi to jak się dowie!
- Spokojnie. Dlatego nie zgłosiłeś nic na policję?
- Tak – Nick pokiwał głową. - A ponadto usłyszałem, że na bagnach mieszka mężczyzna chodzący o lasce i nie jest Cadien. Plotki w szkole rozchodzą się szybko. A ja chcę zostać inżynierem, uczę się bardzo dobrze. Tom... on może mnie zniszczyć... A ja się boję.
Lance westchnął. I co oni mają z tym gównem zrobić? Jeśli pójdą na policję, Ian zostanie zamieszany. A nie o to w tym wszystkim chodzi. Cadien sami załatwiają swoje sprawy.
- Nick, nie zostało nic z rzeczy które mu zabraliście? Motor, komórka... cokolwiek? - Lance czepiał się każdego pomysłu.
- Motor rozebrali i zniszczyli a komórkę wrzucono do wody... Ale ja... ja coś mam. Jak Tom przeszukał portfel i zabrał pieniądze podał mi go, a ja automatycznie wsadziłem go do kieszeni. I mam go nadal. Schowałem go w tym magazynie.
- Dobra jedziemy tam, dawaj adres – cała trójka ożywiła się wyraźnie.
Po pół godzinie jazdy zaparkowali jeepa tuz obok wejścia do opustoszałego magazynu. Morgan urwał kłódkę i weszli do środka. Magazyn był pusty. Nick ruszył w kierunku lewej ściany, uklęknął i podniósł kilka kamieni. Wyciągnął nieduży przedmiot z dziury i podał Lance'owi.
Brązowy portfel ze skóry.
- Dobra, zabieramy się stąd! - Lance zagonił wszystkich do jeepa. Drogę do domu Nicka przebyli w idealnym milczeniu. Na miejscu Lance popatrzył na Nicka.
- Możesz zdobyć nazwiska i adresy tej bandy?
Nick myślał przez dłuższą chwilę.
- A wystarczą numery telefonów? - Spytał w końcu.
- Morgan?
- Może być – burkliwie zgodził się Morgan. - Jak je zdobędziesz?
- Ukradnę komórkę Toma – powiedział spokojnie Nick.
- Dobra. Jak dostarczysz mi komórkę, będziemy kwita. Ale jeśli dowiem się, że coś zrobiłeś, choćby to było przejechanie na czerwonym świetle... wylądujesz w pierdlu szybciej niż myślisz. Zrozumiano?
- Tak. - Nick przełknął głośno ślinę.
- No to zjeżdżaj. Zadzwonię do ciebie za kilka dni.



Telefon Sary zawibrował prawie o pierwszej w nocy. Natychmiast odebrała, czując jak bardzo pocą się jej dłonie z nerwów.
- Tak?
- Ian śpi? To podpłyń łódką w kierunku przystani. Czekam. - I Lance wyłączył się.
Czując jak szybko jej serce wali, Sara wyślizgnęła się bezszelestnie z domu i wsiadła do łódki. Po chwili płynęła w stronę nikłego światła motorówki Lance'a.
Podniosła oczy i popatrzyła na niego pytająco. Lance bez słowa podał jej portfel i uścisnął jej rękę lekko.
- Zaczęli go wreszcie szukać. Sprawdź bazę. Jakby co... dzwoń. - Odwrócił się od niej i odpłynął zostawiając ją samą z jej myślami i strachem. Powoli wróciła do domu, a potem usiadła na kanapie ściskając w dłoniach nieduży przedmiot. Nie wiedziała, ile czasu siedziała nie myśląc o niczym. W końcu otworzyła portfel i zaczęła go przeszukiwać. Jakieś rachunki, dwie wizytówki z restauracji i w końcu... prawo jazdy. Jakże znajoma twarz spojrzała na nią ze zdjęcia.
Gregory House MD.
A więc Ian nareszcie odzyskał swoją tożsamość. Odszukała bazę danych o zaginionych i od razu znalazła jego nazwisko. I kilka telefonów kontaktowych. Mieszkał w Princeton i pracował w PPTH. Weszła na stronę szpitala i odszukała jego nazwisko. Ordynator Oddziału Diagnostycznego.
Nieźle.
Jeden z numerów kontaktowych należał do dyrektorki szpitala, doktor Lisy Cuddy. Sara siedziała bardzo długo nie mogąc się zdecydować, co zrobić. W końcu gdzieś około piątej rano poddała się i wybrała numer Cuddy.
- Halo? - Damski głos był senny.
- Czy rozmawiam z doktor Cuddy? - Sara sama nie wiedziała dlaczego weszła znowu w akcent i maniery ciemnej gosposi z Bayou.
- Tak, a o co chodzi? Jest piąta rano!
- Czy w PPTH pracuje doktor Gregory House? - Głos Sary zadrżał nieznacznie.
- Tak! Tak! Kto mówi? Wiesz coś o nim? Gdzie on jest? Żyje? Jest zdrowy?
- Nazywam się Sara i dzwonię z Bayou w Luizjanie. Doktor House żyje i ma się całkiem dobrze. Tylko... ma amnezję. Dopiero teraz ustaliliśmy jak się nazywa. Dlaczego nie szukaliście go wcześniej??
- Jest w Luizjanie? Bayou? Co to jest? - Cuddy była podniecona i zdenerwowana.
- Jest wśród Cadien.
- Cadien??
- Cajun inaczej. - Sara bardzo nie lubiła określenia Cajun. - Więc dlaczego nie szukaliście go przez tyle miesięcy??
Cuddy zamilkła i wróciła myślami do tego dziwnego dnia. Jak zwykle siedziała nad papierami kiedy drzwi do gabinetu otworzyły się i House wkuśtykał do środka. Nie podnosząc głowy znad papierów powiedziała:
- Jestem zajęta, cokolwiek chcesz, przyjdź kiedy indziej.
Odpowiedziała jej cisza. Podniosła głowę, zdumiona, bowiem oczekiwała kąśliwej uwagi, głupiego tekstu, czegokolwiek. Jeden rzut oka na House'a pozwolił stwierdzić, że lekarz jest wściekły. Ale nie tak, jak zazwyczaj, kiedy to wrzeszczał, walił laską o biurko czy w ścianę. On był naprawdę wściekły, a takim widziała go może ze dwa razy. Cuddy wystraszyła się naprawdę, ponieważ w tym stanie mógł zrobić wszystko. Nie miał wtedy żadnych hamulców. Zastanawiała się gorączkowo, co się wydarzyło, że House wpadł w furię.
- Co się stało? - spytała ostrożnie.
- Doktor Cuddy, o ile wiem, mam osiem tygodni płatnego urlopu. Tak więc, chcę go wykorzystać od zaraz. I biorę jeszcze miesiąc bezpłatnego. Wyjeżdżam. Mój team poradzi sobie beze mnie doskonale, daj nadzór nad nimi Cameron, ona jest lepsza niż oni wszyscy razem. Będą mieć do pomocy Wilsona i ciebie.
Cuddy zatkało na moment. House nie wyjeżdżał nigdzie od lat. Nie cierpiał wakacji i wyjazdów. A teraz z dnia na dzień ma zamiar iść na urlop. Co tu się dzieje do diabła???
- Czy możesz mi wytłumaczyć, skąd ten pomysł? I gdzie masz zamiar wyjechać?
- Nie, nie mogę. Jadę... może Europa. Może Japonia. - Głos lekarza był chłodny i odległy.
- Mam nadzieję, że zabierzesz komórkę ze sobą? I... Wilson wie?
- Zabieram telefon, ale nie oczekuj, że będę dzwonił albo odbierał. Tak, Wilson wie. Do zobaczenia za trzy miesiące. - Odwrócił się i wyszedł z gabinetu, zostawiając oszołomioną Cuddy samą.
Natychmiast zadzwoniła do Wilsona, który był równie zdumiony a nawet lekko przestraszony. House oświadczył mu, że ma wszystkiego dość, pracy, szpitala, plotek, siebie samego, musi się od tego odciąć i przemyśleć kilka spraw. Nie obiecywał, że zadzwoni, ale Wilson ma się nie martwić. Da sobie radę, bo nie jest dzieckiem. Wilson nie pytał o nic więcej, ponieważ widział, że przyjaciel panuje nad sobą resztką sił. Pozostawało tajemnicą, co spowodowało napad furii u House'a i podjęcie tak ekstremalnej decyzji o wyjeździe na tak długi czas.
House zadzwonił raz do Wilsona, po tygodniu nie odzywania się, informując, że wszystko jest okay i że jest bardzo zadowolony. Potem nastała cisza. Wilson marudził, że mimo wszystko ta cisza jest bardzo niepokojąca, ale Cuddy zbywała go. Po upływie trzech miesięcy, kiedy to House nie wrócił, zaniepokojony Wilson pojechał do mieszkania przyjaciela, aby stwierdzić, że House zmienił zamki. Wilson przekupił dozorcę i wszedł do środka i odkrył, że na biurku leżą wszystkie karty kredytowe. Coś było bardzo nie tak. Cuddy wykorzystała swoje znajomości i sprawdziła w banku, że House podjął w oddziale w Pensylwanii 1500 dolarów ze swojego konta w dwa dni po rozpoczęciu urlopu i to wszystko. Zawiadomiona policja sprawdziła połączenia z telefonu House'a: ostatnie było do Wilsona z Alabamy. Sytuacja stała się poważna: wyglądało, że House rozpłynął się po prostu w powietrzu. Rozesłano zgłoszenie zaginięcia kalekiego lekarza i wpisano go do kartoteki osób zaginionych. Jednak nie było śladu po Housie. Dopiero teraz ten niespodziewany telefon z Luizjany...
House ma amnezję...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nefrytowakotka dnia Pon 20:43, 13 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:51, 13 Kwi 2009    Temat postu:

No wreszcie!

Ale zniszczyłaś motocykl House'a, tego Ci nie podaruję
Imię "Daren" brzmi już mocno znajomo

Czekam, aż napiszesz, co House'owi do głowy strzeliło, że wyjechał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:01, 13 Kwi 2009    Temat postu:

Wreszcie!!!
Ale co teraz?? Skoro już odzyskał tożsamość? Pisz bo ciekawa jestem!!! JA chce już kolejną część... nefrytowa proszę nie każ nam czekać!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin