Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Deep In The Heart [prosto z ery!]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:23, 09 Sie 2008    Temat postu:

A Wilson już na pewno :smt007

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:31, 15 Sie 2008    Temat postu:

genialne kocham tego fika!

-Dalej, House – zachęciłem go.
no ale jego to chyba nie trzeba zachęcać. Oboje są jacyś niewyrzyci..

Jęknąłem, myśląc o tym, jak bardzo niezadowolona będzie Cuddy, która spędziła w sklepach wiele godzin, wybierając mój strój.
luzik, Cuddy wszystko zrozumie, a tym bardziej TO.

Gdy je z niego ściągałem przypomniałem sobie seks, który odbyliśmy całkiem niedawno w jednym z pobliskich hoteli, gdy House powiedział bardzo poważnym głosem, że zawsze chciał kochać się tylko w trampkach. Dusząc w sobie śmiech pojechałem z nim do markowego sklepu z tymi butami i obładowani torbami ruszyliśmy do miłego hoteliku pod miastem.
jak nie żona to House ciągne go po sklepach...

-Gdyby panowie… - zaczął niepewnie – się nudzili… jestem w swoim pokoju…
ty mnie zabiłaś. xD

a tak btw. House palący ?? yy, no niech będzie.
i na korytarzy było bezbłędne! ;]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madziax dnia Pią 10:33, 15 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chocoeyed
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:01, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Przepraszam bardzo..ja nieśmiało w kwestii ślubu hilsonowego...krążą plotki,że Cameron sypała kwiatki...kiedy możemy się spodziewać relacji z wydarzenia roku?
moje hilsonowe serce co dzień wypatruje kolejnej części tego fica- have mercy!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dedos
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:57, 19 Wrz 2008    Temat postu:

OMG !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TO JEST BOSKIE !! OMG !!! Nie umiem wyrazić tego słowami... Kocham to Nie spałam pół nocy bo czytałam cały temat a drugie pół bo nie mogłam zasnąć!! Super!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dedos dnia Pią 8:56, 19 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:26, 29 Paź 2008    Temat postu:

buhahah wyobrażam sobie reakcję wszystkich którzy pamiętają jeszcze tego fika i nagle zobaczyli zaświeconą ikonkę koło tytułu...
a jeśli nie pamiętacie samej treści to radzę cofnąć się o jeden rozdział, do House'a.

You used me like a cigarette
House

Czując na sobie mordercze spojrzenie Cuddy otworzyłem delikatnie drzwi i odwróciłem się. Zmarszczyłem brwi, szukając wzrokiem Wilsona. No pięknie, pomyślałem, zwiał?

Puściłem klamkę, chwyciłem mocno laskę i oddychając głęboko zacząłem oddalać się od drzwi. Wypuściłem głośno powietrze, gdy wreszcie zobaczyłem Jamesa, stojącego przy oknie z Johnnym. Nasz przyjaciel podał Wilsonowi szklankę z whiskey i mrugnął znacząco. Ze zdziwieniem obserwowałem mojego narzeczonego, pijącego ten trunek.

-Ohyda – jęknął i otrząsnął się.
-Wilson – podszedłem bliżej i zamruczałem mu do ucha.

Podskoczył gwałtownie i odwrócił się do mnie. Widziałem jego rozbiegane oczy, zdenerwowanie malujące się na twarzy. Johnny delikatnie wyciągnął mu z rąk szklankę po alkoholu, chrząknął i poszedł do sali. A ja wciąż patrzyłem w te ukochane czekoladowe oczy.

-Dobrze się czujesz? – spytałem cicho.

Muzyka zaczęła grać. Wpatrywałem się w Wilsona, starając dowiedzieć się, o co chodzi, co się dzieje, jak mu pomóc. Szybciej, Jimmy, pomyślałem, czekając na atak Cuddy, która już pewnie wierciła się na swoim krześle.

Zmarszczyłem brwi, gdy zobaczyłem jego rozszerzone źrenice i nieobecny wzrok. Pociągnąłem go w stronę okna, widząc drobne kropelki potu. Mój wzrok padł na biały osad, który miał na ustach. Spojrzałem na szklankę po whiskey.

-Ty chyba żartujesz… - wydyszałem tylko, rzucając się w stronę barku.

Gdy dopadłem kryształowej szklanki usłyszałem stukot obcasów o marmurową posadzkę. Wpatrywałem się w resztkę białego proszku na dnie. Po chwili zamknąłem oczy, czekając na wybuch.

-HOUSE!

Odwróciłem się i zobaczyłem Cuddy, która szybko zamknęła drzwi do sali ślubnej. Podbiegła do mnie, ignorując Wilsona, który wciąż wpatrywał się przed siebie z głupią miną. Szturchnęła mnie mocno w pierś i wpatrywała się we mnie ze złością, mrużąc oczy.

-Żartujesz chyba! NATYCHMIAST tam właźcie i zawierajcie ten przeklęty związek małżeński!

Pokiwałem automatycznie głową i wiedząc, że Wilson będzie potrzebował pomocy, podszedłem do niego i delikatnie pociągnąłem go za rękę. Cuddy zniknęła za drzwiami, a ja poczułem się, jak gdybym prowadził za sobą drewnianą kukłę.

-Wilson?

Czekałem na jakąkolwiek reakcję. Po kilkunastu minutach przeniósł spojrzenie na mnie, a ja roześmiałem się serdecznie. Pocałowałem go delikatnie w policzek, czując słodki smak jego potu.

-Boże, Wilson – jęknąłem – postaraj się trochę. Przez twoje spóźnione reakcje wszyscy pomyślą, że długo zastanawiasz się, czy mnie kochasz…

Uśmiechnął się głupkowato i podniósł opornie prawą dłoń. Wycelował palec wskazujący w białe drzwi i spojrzał na mnie.

-Chyba czekają, co?
-Czekają…
-To wchodzimy? – zapytał, jak pięcioletnie dziecko.
-Wchodzimy – powiedziałem głośniej – jesteś gotowy?
-Kocham cię – wypalił.
-To znaczy, że jesteś gotowy?
-Nie…
-Co?
-Nie… wiem… - wyjąkał i wbił spojrzenie w swoje buty.

Odetchnąłem głęboko parę razy, podczas gdy orkiestra musiała zacząć kawałek od nowa. Uśmiechnąłem się lekko, wyobrażając sobie te komentarze: „pewnie się spóźniają, bo uprawiają namiętny gejowski seks w ubikacji” i minę Cuddy.

-Jeśli nie jesteś pewny… - zacząłem i spojrzałem w jego czekoladowe oczy – to bardzo mi przykro, ale wyjdziesz za mnie czy ci się to podoba, czy nie.

Otworzyłem gwałtownie drzwi i ruszyłem w stronę księdza. Obok siebie czułem Wilsona. Powstrzymywałem się od złapania go za rękę. Wiedziałem, że to byłoby takie… gejowskie. Dasz radę, Jimmy, po prostu chodź za mną i nie rób głupstw. A może gdyby z czymś wyskoczył, ta cała sytuacja nie wydawałaby się taka dziwna…

Odetchnąłem z ulgą, gdy znaleźliśmy się obok wysokiego człowieka w sutannie, który chyba sam był gejem. Uśmiechał się promiennie i pożerał Wilsona wzrokiem. O Boże, jęknąłem w duchu i spojrzałem na swojego kochanka, modląc się, by wreszcie odzyskał świadomość.

Ksiądz zwrócił się do nas. Opowiadał o wielkiej przyjaźni i miłości, a ja natychmiast się wyłączyłem. Wilson przewrócił oczami, „mówiąc” tym samym „zakład, że na każdej ceremonii mówi to samo?”. Uśmiechnąłem się pod nosem, czując nagły przypływ pożądania. Tu. Teraz. Póki jest pod działaniem narkotyków…

Rozejrzałem się po sali. Moja matka siedziała z chusteczką w ręce. Wpatrywała się w nas z dumą i wzruszeniem. Okay, reakcja nie jest taka zła. Obok niej siedział mój ojciec, który patrzył prosto przed siebie. Po chwili nasze spojrzenia skrzyżowały się. Wiedząc, że to jeszcze nie jest ten moment, odwróciłem wzrok. W końcu dostrzegłem Johnny’ego, który siedział obok swej partnerki z boku. Zmrużyłem oczy, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wiedziałem, że chce powiedzieć „przynajmniej jest teraz spokojny…”, ale wiedziałem, że zaraz wrócę z przyjacielem do celi, jeśli się nie opanuję. Czując na plecach wzrok wściekłej Cuddy spojrzałem znów na Wilsona. Ksiądz przestał mówić.

Pojawiła się przy nas Cameron, która trzymała w rękach srebrną tackę z dwiema obrączkami. Widziałem wypieki na jej twarzy uśmiechnąłem się lekko. Wilson przysunął się do mnie, wpatrując się w dwa pierścionki.

-Czemu nie zorganizowaliśmy podwójnego ślubu? – szepnął mi do ucha – Chase jeszcze nie chce?

Cameron spojrzała na nas i zmrużyła oczy. Zrobiłem przepraszającą minę i stłumiłem śmiech. Wziąłem do ręki obrączkę i spojrzałem na Jimmy’ego, który najwidoczniej był nieświadomy tej podniosłej chwili.

Machinalnie powtarzałem za księdzem słowa przysięgi, uśmiechając się. Wilson chyba znał ją już na pamięć… Ująłem jego dłoń i patrząc mu głęboko w oczy wsunąłem pierścień na palec. Nie odwracaj wzroku, nie odwracaj wzroku. W końcu zobaczyłem w jego oczach uczucie. Tak, ciągle jesteś, dzięki Bogu.

-Mam nadzieję, że mówisz to po raz ostatni, Jimmy – powiedziałem.

Nasi przyjaciele roześmiali się, a Wilson rozejrzał się po sali. Uśmiechnął się nieprzytomnie i wyrecytował posłusznie przysięgę. Ścisnął moją dłoń i wsunął na nią obrączkę. Spojrzałem z wyczekiwaniem na księdza, zastanawiając się, czy powie te straszliwe słowa.

Zanim zdążył się odezwać, Wilson przylgnął do mnie i wbił się w moje usta. Automatycznie zamknąłem oczy i otworzyłem usta, pozwalając jego językowi szaleć. Po chwili załapałem rytm i przyhamowałem go delikatnie, myśląc, że mój ojciec zaraz padnie na zawał.

W końcu oderwał się ode mnie. Ludzie klaskali, muzyka zaczęła grać. Już po wszystkim, dotarło do mnie. I o to tyle krzyku? To o tym marzą kobiety? Godzinnej ceremonii. W imię czego? Co ona ma oznaczać? Nic się nie zmieniło. Nie kochamy się mocniej. Nie sprawiło to, że…

-Będziemy się teraz starać, prawda? – powiedział mi do ucha Wilson, przekrzykując gwar.

Ściskałem ręce znajomym, rodzinie, przyjaciołom, nachylałem się, gdy ktoś chciał pocałować mnie w policzek. Starałem się złapać z Wilsonem jeszcze chwilę kontaktu wzrokowego, ale ktoś go porwał. W końcu dopchałem się do niego.

-Co?
-Będziemy się starać – powiedział twardo – nie będzie żadnego rozwodu. Nie będzie żadnych głupot. Teraz to oficjalne.

Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, słysząc prawdziwego Wilsona. Na jego twarzy malowało się napięcie i nadzieja. Kiwnąłem głową, a on uśmiechnął się promiennie. Pocałował mnie szybko. Ścisnąłem jego rękę.

-Będziemy się starać, Jimmy. Nic nie spieprzymy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez evay dnia Śro 20:35, 29 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:30, 29 Paź 2008    Temat postu:

Nie spieprzycie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sukebe
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:58, 29 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
Po chwili załapałem rytm i przyhamowałem go delikatnie, myśląc, że mój ojciec zaraz padnie na zawał.
No padłam.

Mazel tov


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:08, 29 Paź 2008    Temat postu:

super , już myślałam ,że Wilson nie chce tego ślubu i że się rozmyśli a koniec części świetny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 2:16, 30 Paź 2008    Temat postu:

omgomgomg... evay WRESZCIE napisała kolejną część *_*
Słońce, ja wiem, że nie masz czasu, ale mogłabyś czasami dać znać, że żyjesz... Już nawet nie liczę na "evay'owe" komenty, ale jakieś czułe słówko by się przydało, no

evay napisał:
a jeśli nie pamiętacie samej treści to radzę cofnąć się o jeden rozdział, do House'a.

JA pamiętam jak mogłabym zapomnieć o rzucaniu Wilsonem na łoże małżeńskie, trampkach ( ), kłębach tytoniowego dymu na korytarzu, House'ie, który wyszedł w krawacie wiszącym nie-wiadomo-gdzie ( ) i tym wiele obiecującym "Ze mną będzie zupełnie inaczej..."
nie mogłam przez to spać!!!
i całą resztę oczywiście też pamiętam, chociaż czasem nie mieści mi się w głowie, że więzienna era i ślub są w tym samym fiku
a teraz wygląda na to, że znów fundujesz jakieś zawirowania w czasie... zua, zua evay (którą tak bardzo uwielbiam )


Zmarszczyłem brwi, szukając wzrokiem Wilsona. No pięknie, pomyślałem, zwiał?
tiaaa... poleciał nadrobić stracony wieczór kawalerski... House, you're an idiot

gdy wreszcie zobaczyłem Jamesa
omfg... świat się kończy, skoro House myśli o Wilsonie per "James"

-Wilson – podszedłem bliżej i zamruczałem mu do ucha.
chyba coś mi się porobiło z oczami, bo wyraźnie zobaczyłam "Nudzi mi się..." (pamiętasz??? )
bosh, kocham Hilsonowe mruczenie do ucha - szczególnie kiedy mogę o nim przeczytać, bo pisanie to nie to samo...

A ja wciąż patrzyłem w te ukochane czekoladowe oczy.
jeśli o mnie chodzi, mogłabym w nie patrzeć nieustannie

starając dowiedzieć się, o co chodzi, co się dzieje, jak mu pomóc
wiem z dobrego źródła, że w krytycznej sytuacji najlepsze jest usta-usta

Mój wzrok padł na biały osad, który miał na ustach. Spojrzałem na szklankę po whiskey.
-Ty chyba żartujesz… - wydyszałem tylko, rzucając się w stronę barku.

evay, chyba TY! coś Ty mu zrobiła????? pewnie i tak będę Cię za to uwielbiać

ignorując Wilsona, który wciąż wpatrywał się przed siebie z głupią miną.
głupie miny Wilsona są przeurocze jak i wszystkie inne CAŁOKSZTAŁT Wilsona jest przeuroczy < 333

NATYCHMIAST tam właźcie i zawierajcie ten przeklęty związek małżeński!

Cuddy powinna zajmować się przygotowaniem Japońskich (a może to było Chińskie ) wesel - wszystko na czas i pod sznurek

Pocałowałem go delikatnie w policzek, czując słodki smak jego potu.
jak napisał ktoś na LJcie pod zdjęciami z bromance'owego artykułu: "why can't I have sex with them both. right now" (chociaż jak wiadomo, wolałabym popatrzeć na them both )
*die with desire*

-Boże, Wilson – jęknąłem – postaraj się trochę. Przez twoje spóźnione reakcje wszyscy pomyślą, że długo zastanawiasz się, czy mnie kochasz…
chyba tylko ktoś, kto ich kompletnie nie zna mógłby pomyśleć, że on się nad tym zastanawia
już prędzej nad odwieczną zagadką: Why do my pants become too tight when you are around...

-To wchodzimy? – zapytał, jak pięcioletnie dziecko.
-Wchodzimy – powiedziałem głośniej – jesteś gotowy?
-Kocham cię – wypalił.
-To znaczy, że jesteś gotowy?
-Nie…
-Co?
-Nie… wiem… - wyjąkał i wbił spojrzenie w swoje buty.

gaaad, czego on się naćpał??? cukru pudru???
poor House...

„pewnie się spóźniają, bo uprawiają namiętny gejowski seks w ubikacji”
jasne, bo pofatygowaliby się aż tak daleko... gdyby musieli, to Wilson znów wylądowałby na drzwiach, tych drzwiach, a klamka z każdym ruchem House'a wbijałaby mu się w nerki

-Jeśli nie jesteś pewny… - zacząłem i spojrzałem w jego czekoladowe oczy – to bardzo mi przykro, ale wyjdziesz za mnie czy ci się to podoba, czy nie.
buahahahaha... widać, kto rządzi w tym związku i z całą pewnością nie jest temu komuś przykro
poor Wilson, ale wpadł

Powstrzymywałem się od złapania go za rękę. Wiedziałem, że to byłoby takie… gejowskie.
nie no... prooooszę

wysokiego człowieka w sutannie, który chyba sam był gejem.
teraz proszę jeszcze bardziej...
i żeby się tylko nagle nie pozamieniali miejscami...

Uśmiechał się promiennie i pożerał Wilsona wzrokiem.
wiedziałam

Uśmiechnąłem się pod nosem, czując nagły przypływ pożądania. Tu. Teraz. Póki jest pod działaniem narkotyków…
już mi słów brakuje
ile razy już mówiłam, że uwielbiam House'a w wersji "napalony-nastolatek-któremu-ciągle-mało"?

Ująłem jego dłoń i patrząc mu głęboko w oczy wsunąłem pierścień na palec.
yeah

Nie odwracaj wzroku, nie odwracaj wzroku. W końcu zobaczyłem w jego oczach uczucie. Tak, ciągle jesteś, dzięki Bogu.
awwwww... spanikowany House

-Mam nadzieję, że mówisz to po raz ostatni, Jimmy – powiedziałem.
nie ma takiej opcji, żeby było inaczej

Ścisnął moją dłoń i wsunął na nią obrączkę
taaaaak, plan wykonany pierwszy polski Hilsonowy ślub stał się faktem
jeszcze tylko...

Zanim zdążył się odezwać, Wilson przylgnął do mnie i wbił się w moje usta
o to właśnie chodziło
chyba jednak Johnny dobrze zrobił bo gdyby Jimmy w dalszym ciągu się bał...

myśląc, że mój ojciec zaraz padnie na zawał.
już widzę, jakbyś się zmartwił
byłby po prostu kolejny powód do świętowania...

I o to tyle krzyku? To o tym marzą kobiety? Godzinnej ceremonii. W imię czego? Co ona ma oznaczać? Nic się nie zmieniło. Nie kochamy się mocniej.
ja chyba nie jestem kobietą, bo wcale o tym nie marzę tzn jeśli chodzi o mnie, bo Hilsonowy ślub jako finał finałów "House MD" to coś, po czy mogłabym umrzeć szczęśliwa

-Będziemy się teraz starać, prawda? – powiedział mi do ucha Wilson, przekrzykując gwar.
aha, zaczyna się...
WILSON! to House, a nie któraś z twoich dyrnych żon Tu nie trzeba się starać - wystarczy się kochać...

-Będziemy się starać – powiedział twardo – nie będzie żadnego rozwodu. Nie będzie żadnych głupot. Teraz to oficjalne.
chyba prochy wciąż działają, a ty gadasz do siebie, Jimmy House i tak by się nie rozwiódł, skoro wreszcie zaobrączkował swoją drugą połówkę
a głupoty muszą być przecież nie może być nudno... (evay, ja wiem, co miałaś na myśli... ale ja myślę o zupełnie innych głupotach )

Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, słysząc prawdziwego Wilsona. Na jego twarzy malowało się napięcie i nadzieja.
Wilson, odetnij się wreszcie od starych nawyków!!! masz przed sobą House'a i tylko to się liczy

-Będziemy się starać, Jimmy. Nic nie spieprzymy.
nie może być inaczej


evay, kocham Ciebie, kocham Twój styl pisania... od wieków nie ubawiłam się tak przy czytaniu fika
błagam - pisz częściej, albo ogłoszę strajk fikowy
buziaki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 2:19, 30 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:20, 30 Paź 2008    Temat postu:

od wieków nie ubawiłam się tak czytając Twoje komentarze ;*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:28, 30 Paź 2008    Temat postu:

evay - to nie każ SOBIE czekać, żeby przeczytać kolejny...
(I mean... NATYCHMIAST pisz tą przeklętą kolejną część! )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 15:33, 30 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:33, 01 Lis 2008    Temat postu:

Domagam się kontynuacji! Zaraz! Natychmiast!
I wont more!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13
Strona 13 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin