Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Deep In The Heart [prosto z ery!]
Idź do strony 1, 2, 3 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:46, 07 Maj 2008    Temat postu: Deep In The Heart [prosto z ery!]

Kategoria: love


Zweryfikowany przez Richie117


mówię Wam, ten dział kiedyś będzie mój
taaaak, nie przestraszcie się, tylko początek będzie taki smutny i w ogóle wyciskacz łez etc.

jak się sami domyślicie akcja rozgrywa się gdzieś około III sezonu, Tritter joł mój men, sprawi, że tam się nasza parka do siebie zbliży *_* takie alternatywne zakonczenie

Wombacik będzie jakiego kochamy, tak? taki przestraszony, o, ale nie martwcie się, House zaborczy, a jakże ;D

a więc.... taki fik prosto z ery się szykuję, przynajmniej mam nadzieję, że nie będę ich znowu męczyć, bo do tego mam naprawdę wielki talent ;D

sama jeszcze nie wiem czy to będzie długie, krótkie, średnie, na jedną stronę czy na sto ;D zobaczymy, Wy jesteście moją największą motywacją, Wasze komentarze i popędzająca mnie Richie na gg ;D (gdyby ktoś chciał też kazać mi ruszyć mój leniwy tyłek moje gg - 2124398 ;pp)

a więc miłego czytania ;D


Angel, everything's gonna be Alright
House

Z niepokojem wpatrywałem się w jego czekoladowe oczy. Chciałem rzucić jakąś sarkastyczną uwagę, która sprawiłaby, że poczułbym się lepiej. Zabrakło mi pewności siebie i siedziałem ogłupiały, patrząc na niego uważnie.

Wilson przechadzał się szybko po swoim gabinecie i wciąż zerkał na balkon, bojąc się, że ktoś nas zobaczy, ktoś się dowie. Lewą dłonią masował swój kark i opadł na skórzaną sofę. Ukrył twarz w dłoniach, jęcząc coś pod nosem.

Wiedziałem, że teraz jest najlepszy moment. Na przeprosiny. Na pocieszenie. Na zaproponowanie ucieczki do Azji czy Brazylii. Wstałem powoli, czując narastający niepokój. Usiadłem obok niego, modląc się w duchu, by noga przestała mnie wreszcie boleć. Lewą ręką sięgnąłem do kieszeni marynarki i poczułem pod palcami ostatnią tabletkę Vicodinu. Westchnąłem i zacisnąłem obie dłonie mocno na lasce, aby opanować ich drżenie.

-House – odezwał się Wilson słabym głosem – czy ty w ogóle wiesz, co zrobiłeś?

Otworzyłem usta, nie wiedząc, co powiedzieć. Jak przeprosić. Jak mam mu wynagrodzić coś takiego, zniszczenie kariery zawodowej, zniszczenie…życia? Ale zanim zdążyłem wydusić jakiekolwiek słowo on już pokręcił gwałtownie głową i spojrzał w sufit, najprawdopodobniej, by powstrzymać łzy.

-Zniszczyłeś … wszystko, House – wyszeptał, zamykając oczy – moje życie… twoje życie.
-Jimmy – powiedziałem łagodnie, układając w głowie przeprosiny, które nie sprawiłyby, że poderwałby się gwałtownie z sofy, wyzywając mnie.
-Jeśli nie myślisz o sobie – wydusił i spojrzał na mnie – to pomyśl chociaż o mnie… czy ja zasługuję na coś takiego?
-Nie… - wyjąkałem i otworzyłem usta, aby dodać upragnione „przepraszam”, ale znów mi przerwał.
-Czy wszystkimi moimi czynami… byciem z tobą, gdy stałeś się… wrakiem człowieka, opiekowanie się tobą, martwieniem i to, że zawsze starałem się być twoim pieprzonym sumieniem… czy nie pokazałem, że zasługuję na coś więcej?

Spuściłem wzrok, czując, że już nie zdołam patrzeć w jego brązowe oczy, które nagle stały się pełne gniewu i rozgoryczenia. Jego spojrzenie paliło mnie i wiedziałem, że już od dawna chciał powiedzieć to wszystko, zrzucić całą winę na mnie, pozbyć się wszystkich wyrzutów sumienia i uczuć, które nas łączyły.

-Jimmy – mruknąłem, nabierając powietrza do płuc.
-Nie, House, nie – przerwał mi.

Miał nade mną całkowitą kontrolę. Już bez jego spojrzenia pełnego bólu i rozgoryczenia chciałem uciec jak najdalej, prześladowany wyrzutami sumienia, które od tygodni nie dawały mi spać, a teraz dobijały mnie i sprawiały, że czułem, iż dalej nie będę mógł tak żyć.

-Musiałeś być arogancki – powiedział twardo Wilson – musiałeś go wkurzyć. Doskonale wiedziałeś, że może wsadzić się za kratki. Już od dawna wiedziałeś, że JA mogę ucierpieć, bo broniłem ciebie, bo byłem godnym przyjacielem, który oddałby życie za twój tyłek. Ale nie, nie mogłeś… nie mogłeś pomyśleć, że mimo, że cię bronię… nie chcę iść do więzienia…

Sprawił, że nie potrafiłem wypowiedzieć ani jednego słowa. Jedyne, co mi pozostało, czyli resztka dumy i uporu, na nic się teraz nie mogły przydać. Wyrzuciłem je do śmieci i pozwoliłem, aby opanowały mnie uczucia, które były mi kompletnie nieznane. Tak, Greg, czas stać się człowiekiem, poczuć się nim, oddać się w pełni.

Ostrożnie położyłem laskę na podłodze i pozwoliłem moim dłoniom drżeć. Zauważyłem zaskoczone spojrzenie Wilsona, ale na jego twarzy natychmiast pojawił się ironiczny uśmieszek, mówiący, że nie nabiorę go, że przecież to objawy detoksu. Nagle uświadomiłem sobie, jak fatalnym przyjacielem byłem przez te wszystkie lata. Jak zniszczyłem życie najbliższej mi osoby przez głupie uzależnienie, do którego przecież się przyznawałem, ale nie chciałem niczego zmienić. Przez upór i głupotę on cierpi. Niesprawiedliwie.

Do oczu napłynęły mi łzy. Jak w zwolnionym tempie obserwowałem, jak kapią na podłogę, ale nie zrobiłem nic, by je powstrzymać. Po raz pierwszy od dłuższego czasu czułem się człowiekiem. Czułem. Uniosłem lekko głowę, rozkoszując się tym, że jeszcze jestem zdolny do wyrażania uczuć. Pozwoliłem, aby owładnęło mnie rozgoryczenie i ból, chciałem odebrać to Wilsonowi, uwolnić go od wszystkich ciężarów, ale nie mogłem. Teraz jedyną ucieczką było cierpieć wraz z nim.

Spojrzałem na niego, pragnąc porozumieć się z nim bez słów, jak zawsze. Proszę, przebacz mi. Wiem, że nie powinienem nawet cię o to prosić, ale nie mam nikogo oprócz ciebie. Błagam, James… Szukałem zrozumienia w jego oczach, ale te były szeroko otwarte. Widziałem w nich zdziwienie i niedowierzanie, jak gdyby było dla niego niespodzianką to, że jestem zdolny do pokory.

-Wiem, że już za późno, by cokolwiek zmienić – powiedziałem i chrząknąłem, aby mój głos zabrzmiał głośniej – i wiem, że nie mam prawa prosić się o przebaczenie, Jimmy… ale wiedz, że do końca życia będę żałował, że cię w to wszystko wpakowałem.
-A więc to przeprosiny? – chciał się upewnić, wskazując na nas palcem.

Kiwnąłem głową, obserwując każdą jego reakcję. Czekałem na jakikolwiek znak, że między nami nie wszystko skończone. Jimmy, proszę, bądź jedyną osobą, w której będę miał TAM oparcie.

On wpatrywał się we mnie tymi wielkimi, czekoladowymi oczami, jak gdyby chciał zajrzeć do mojego umysłu i dostrzec moje PRAWDZIWE intencje. Nie, to przecież niemożliwe, że Greg House potrafi przepraszać, żałować. Musi być drugie dno. Greg House nie jest w stanie poświęcić się. Nawet dla Jamesa Wilsona.

Na mojej twarzy musiało malować się rozgoryczenie z tego powodu, bo Wilson uśmiechnął się lekko, a wtedy poczułem niesamowite ciepło wypełniające całą moją klatkę piersiową. Poczułem ulgę.

-Greg – wreszcie zwrócił się do mnie po imieniu – nie dziw się, że nie wierzę w te wszystkie łzy… Ty sam swoim zachowaniem udowodniłeś mi, że… przykro mi to mówić, ale… jesteś bez serca…
-Jimmy – zacząłem, ale uniósł dłonie i natychmiast przerwałem.
-Potrzebuję czasu – powiedział tylko.

Wstał powoli, poprawiając koszulę i żółty krawat. Wsadził lewą dłoń do kieszeni i zerknął na mnie z góry. Skuliłem się pod jego spojrzeniem, czekając na wybuch, na Sąd Ostateczny. On jednak uśmiechnął się łagodnie, ale w jego oczach wciąż widziałem ból i … przejmujący chłód.

-Dałbym ci receptę na Vicodin, ale lepiej, żebyś zaczął się odtruwać tu, a nie w więzieniu, gdzie pewnie mordercy i bandyci będą nas gwałcić dniami i nocami, zamieniając nasze życie w nieustający koszmar.

Po tych słowach bezszelestnie ruszył do drzwi i wyszedł z gabinetu, pozostawiając mnie samotnego, jak nigdy dotąd.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez evay dnia Sob 18:37, 07 Cze 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:02, 07 Maj 2008    Temat postu:

Już miałam skomentować i znowu, ZNOWU padł mi internet... UPC SUCKS!!!

Jak tak czytam te twoje cudowne, cudowne fiki, to mi się odechciewa pisać tego mojego... Może jestem niezłą tłumaczką, ale jako pisarka nie jestem godna stawać w Twoim cieniu

Fajnie, że nie od razu robi się cukierkowo, bo hauśtawka nastrojów by mnie zabiła Ehhh... Gdyby Tritter faktycznie ich do siebie zbliżył w taki sposób, to chyba pokochałabym faceta
Niecierpliwie czekam, co dalej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 10:02, 07 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:33, 07 Maj 2008    Temat postu:

hihihi fajnie, że "zaspokajam" chyba największą Hilsonkę na forum ;]
no, ja mam takie fajne sceny pod prysznicem już w głowie
postaram się wrzucić coś wieczorem ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:04, 07 Maj 2008    Temat postu:

Cieszę się że będzie z ery, bo smutno się zaczyna, co nie zmienia faktu że jest świetnie napisany. Gratulacje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VV
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myslovitz

PostWysłany: Śro 13:11, 07 Maj 2008    Temat postu:

Już coś nowego? Ech, Ev, Ty to masz do tego smykałkę! Ja za każdym razem, gdy się za coś biorę nie mogę dokończyć... W każdym razie zapowiada się świętnie i chętnie dołączę się do grona "przyśpieszaczy" na gg, bo chyba już nieźle swoją rolę spełniłam poprzednim razem

(i jak zwykle... gdy będziesz miała coś nowego daj znać )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 17:30, 07 Maj 2008    Temat postu:

boszzz ja czekam na te sceny prysznicowe i w ogóle na dalej... takie smutne na początek to zawsze dobrze bo jest cień nadziei, że potem dobrze będzie. Nie można zaczynać dobrze, bo wiadomo, że coś się musi spieprzyć..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:52, 07 Maj 2008    Temat postu:

Bosh... ja chyba dalej jestem w szoku :!: Bo dopiero teraz dotarły do mnie te sceny prysznicowe... OMG :!:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:32, 07 Maj 2008    Temat postu:

Angel, everything's gonna work out tonight
Wilson

Czułem, że drży obok mnie, gdy Sędzina spojrzała na nas srogo znad kartki z werdyktem. Zerknąłem na mojego adwokata i natychmiast podniosłem głowę, wlepiając spojrzenie pełne smutku w poważną twarz kobiety, która trzymała w dłoniach informację o naszym przyszłym życiu.

Gdy nasze spojrzenia się spotkały nie dostrzegłem w jej oczach żadnej przyjaznej oznaki. Była opanowana i chłodna. Jej sama sroga twarz mówiła, że to moja wina, że nie powinienem go bronić. Mogłem mu pomóc, przyjmując wszystkie ugody Trittera. Sprawić, że wreszcie wyrwie się z chłodnych szponów nałogu.

Chciałem przesłać House’owi jakikolwiek przyjazny znak. Pokazać, że jestem tu, obok niego i już mu przebaczyłem. Ale on wpatrywał się w swoje drżące dłonie, odsuwając się lekko ode mnie, jak gdyby nie mógł wytrzymać jakiegokolwiek kontaktu. Otworzyłem usta, by szepnąć mu do ucha, że wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży, ale było za późno.

-Oskarżeni proszę powstać.

Ten głos sprawił, że włosy zjeżyły mi się na karku. Lewą dłonią nerwowo potarłem kark i stanąłem prosto, zerkając w lewo na Trittera, który obserwował nasze reakcje, leniwie żując gumę. Spojrzał prosto w moje oczy i na jego twarzy pojawił się ten irytujący uśmieszek. Odwróciłem więc wzrok, przysuwając się bliżej House’a. Drgnął, gdy poczuł moje ramię obok swojego i spojrzał na mnie z ukosa, jeszcze raz, przekazując mi bezgłośnie swój żal i przeprosiny. Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się lekko, pragnąc, aby przestał się bać.

-…i skazuje doktora Jamesa Wilsona…

Słyszałem to wszystko przez mgłę. Nic do mnie nie docierało. Spojrzałem w błękitne oczy Grega, teraz pełne bólu i cierpienia. Uśmiechnąłem się lekko i bezgłośnie wypowiedziałem „będzie dobrze”.

-…na wyrok pięciu lat pozbawienia wolności w więzieniu Westdorn…

Zauważyłem, że House powoli zaczyna drżeć na całym ciele, kończąc ze swoją dumą. Nagle przestał patrzeć na mnie z góry i zgarbił się jeszcze bardziej, gdy Sędzina odczytała kolejne zdania naszego wspólnego wyroku.

-…Gregory’ego House’a na wyrok dziesięciu lat…

Spuścił głowę, a ja głośno westchnąłem, wiedząc, że nie mamy już szans, by uniknąć kary. Odwróciłem wzrok i spojrzałem na Trittera, który wciąż przyglądał nam się badawczo. Uśmiechnąłem się szyderczo, aby pokazać mu, że nigdy nas nie złamie, że to, co nas łączy wytrzyma znacznie więcej, chociaż wiedziałem, że prawdziwe wyzwania dopiero przed nami.

-Po długim zastanowieniu… - usłyszałem głos Sędziny i natychmiast spojrzałem w jej stronę.

Wpatrywała się we mnie i House’a swoimi wielkimi szarymi oczami pełnymi… zrozumienia. Przygryzłem wargi, mając nadzieję, że nagle nas nie rozdzieli. Musiała zauważyć strach w moich oczach, bo uśmiechnęła się łagodnie, co podziałało na mnie uspokajająco.

-… postanowiłam umieścić was w tym samym szpitalu, a także w tej samej celi – dokończyła, patrząc na mnie twardo – doktor Wilson jest jedyną osobą, która potrafi opanować doktora House’a.

Przerwała na chwilę, aby spojrzeć na Grega, więc również obróciłem głowę w prawo i napotkałem jego spojrzenie. Zauważyłem w jego oczach bezgraniczną ulgę i uśmiechnąłem się lekko, znów przesuwając się w prawo, by nawiązać kolejny kontakt cielesny.

-Doskonale rozumiem, że doktor House żyje w ciągłym bólu, jednak pozwolił, by zawładnęło nim uzależnienie – kontynuowała – a doktor Wilson nie postarał się dostatecznie i… poniósł cenę… Mimo iż zazwyczaj nie pozwalamy na to… po odbyciu kary będą mogli panowie powrócić do zawodu.

Spojrzałem zaskoczony na Sędzinę i zauważyłem zdziwioną minę House’a, który nagle uśmiechnął się szeroko. A wtedy dotarło do mnie, jak bardzo zależy mu na tej pracy… Odwzajemniłem uśmiech i przymknąłem na chwilę oczy, powstrzymując się od pokazania języka Tritterowi.

Sam nie wiedziałem, jakim cudem mogłem czuć ulgę. Byłem na parszywej pozycji. Szedłem do więzienia. Zniszczyłem sobie życie i karierę. Spójrzmy prawdzie oczy. Nie wiedziałem, jaki będę po odbyciu kary. I kto będzie chciał leczyć się u skazańca?

Usłyszałem stukanie i natychmiast podeszło do nas dwóch strażników. Z ciężkim sercem i palącym wstydem na twarzy pozwoliłem, by spięli moje ręce na plecach i obserwowałem ze strachem House’a który starał się utrzymać na nogach, gdy zapinano mu kajdanki. Widziałem oznaki detoksu i sam zachwiałem się, kiedy Greg syknął z bólu.

-Nie martw się o mnie, Jimmy – szepnął do mnie House, uśmiechając się głośno.
-Mam martwić się o siebie? – spytałem z niedowierzaniem, czekając, aż strażnicy poprowadzą nas w stronę drzwi.
-Nie, Jimmy – odpowiedział cicho Greg, patrząc mi głęboko w oczy – nie martw się w ogóle… Razem damy radę.

Gdy ruszyłem za Housem wpatrywałem się ze strachem w jego prawą nogę, która uginała się pod ciężarem jego ciała. Nagle zadrżał i wydawało mi się, że zaraz upadnie na oczach wszystkich. To byłaby nauczka dla Trittera, ale automatycznie rzuciłem się w stronę mojego przyjaciela, chcąc zamortyzować jego upadek. Zapomniałem, że ręce mam spięte na plecach i poczułem gwałtowne szarpnięcie, gdy strażnik pociągnął mnie do tyłu i syknął:

-Bez sztuczek….

Spojrzałem mu w oczy, chcąc wyjaśnić, że Greg nie może chodzić bez laski, że nie wytrzyma, że musi brać leki, ale na jego twarzy malowała się bezgraniczna pogarda i zamarłem z otwartymi ustami, bojąc się wydusić chociaż słowo.

Greg odwrócił się w drzwiach i spojrzał na mnie z bólem w oczach. Starał się przekazać mi ostrzeżenie bez słów. Bądź cicho, Jimmy, nie komplikuj niczego. Proszę, cicho, jeszcze nawet tam nie dojechaliśmy…
Gdy House został przepchnięty przez drzwi, zerknąłem na Cuddy, siedzącą ze łzami w oczach tuż za Tritterem. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się przez łzy, próbując dodać mi otuchy, której nie potrzebowałem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:43, 07 Maj 2008    Temat postu:

Brak słów z zachwytu...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 18:44, 07 Maj 2008    Temat postu:

bosz....jejku evay najpierw zabijasz mnie Hold On to love a teraz tu....
jak już pisałam Richie o dziwo zostało mi jeszcze trochę łez

ale świetnie że będą tak razem...choć....Jimmy krócej....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:25, 07 Maj 2008    Temat postu:

ojojoj nie chwalcie dnia przed zachodem słońca ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:08, 07 Maj 2008    Temat postu:

evay napisał:
ojojoj nie chwalcie dnia przed zachodem słońca ;D


w tym przypadku wierzymy w prognozy
podoba mi się (jak zawsze),
smutne, ale bez zbędnych wielgaśnych opisów smutku, tylko tyle ile trzeba
efekt świetny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:20, 07 Maj 2008    Temat postu:

Podoba mi się, nawet bardzo
Nie będę wiele pisała, bo nie mam pojęcia jak chcesz rozwinąc fabułę. Zapowiada się bardzo ciekawy fick.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:12, 08 Maj 2008    Temat postu:

Evay, ja to wiem, ty to wiesz, obie to wiemy, że uwielbiam twoje fiki.
Bardzo ciekawe rozwinięcie akcji.
Ten sam szpital...ta sama cela....czy coś się wydzarzy ??????
Piękne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 14:22, 08 Maj 2008    Temat postu:

To same łóżko ale exxtra

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:45, 08 Maj 2008    Temat postu:

Bruno napisał:
To same łóżko ale exxtra


Bruno, to Ameryka, a nie Polska - tam mają w więzieniach kablówkę, a nie jak u nas 30 więźniów w 10-cioosobowej celi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 15:16, 08 Maj 2008    Temat postu:

ale...ale..Tritter im załatwi jedno łóżko

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:33, 08 Maj 2008    Temat postu:

taa, bo będzie myślał, że jedno łóżko to dla nich dodatkowa kara
a tu masz: surprise! cieszą się ha


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:34, 08 Maj 2008    Temat postu:

Evay przez Ciebie rodzi sie kolejna Hilsonka... Więc.... właśnie umarłam z zachwytu nad Twoim fikiem. Niesamowite, ja radzę iść do jakiegoś wydawnictwa, niech zrobią z tego książkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:35, 08 Maj 2008    Temat postu:


po prostu umarłam ze śmiechu...
"to samo łóżko"
słuchajcie, to na potrzeby wlasne dodam scene w ktorej Tritter do nich przychodzi i widzac, ze jednak sa szczesliwi wysyla ich do wiezienia w Polsce, zeby NAPRAWDE pocierpiali

Richie mnie pogania na gg, wiec bedzie dzis cos nowego, I hope so ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:42, 08 Maj 2008    Temat postu:

no, w ostatniej sekundzie udalo mi sie dodac, w ogole zapomnialam, ze tym razem to mial byc House, nie Wilson ;pp w pore sie zorientowalam
jutro wiecej, kolo 14 i potem do... niedzieli? przerwa
enjoy ;D

dedykacja dla Richie


Love will make you mine
House


To był koszmar. I byłby jeszcze gorszy, gdyby nie było go obok mnie.

Przyjechaliśmy do więzienia Westdorn pomarańczowym szkolnym autobusem z innymi skazańcami. Jak na filmach przechodziliśmy się do wielkiego, szarego gmachu, w którym kończyło się nasze dotychczasowe życie i zaczynało kompletnie inne, pełne problemów, strachu i bólu.

Jeśli to w ogóle jest możliwe, bardziej niż o brak Vicodinu, martwiłem się o Wilsona i o to, że osiłki, które wydzierały mi się do ucha, krzycząc obraźliwe rzeczy, natychmiast upatrzą sobie w nim swą ofiarę i… zaczną gwałcić.

Od razu uświadomiłem sobie, że nie będę miał tego problemu. Zawsze radziłem sobie z takimi sytuacjami. Moja postawa, wygląd i sarkastyczne, cięte riposty sprawiały, że zdecydowanie biło ode mnie, niczym oślepiający blask, sprawiając, że kobiety obracały się za mną z ciekawością, a mężczyźni kiwali z uznaniem głową. Inna sprawa, że byłem takim dupkiem…

A James? Sam zdawał sobie sprawę z tego, jak działał na mężczyzn. Nigdy nie zapomnę naszego pierwszego spotkania, mojego i Wilsona. Byłem aroganckim dupkiem, jeszcze większym niż teraz, o ile można to sobie wyobrazić. Uważałem siebie za boga, nie szanowałem nikogo. Nie myślałem o tym, że mogę go spłoszyć i spytałem wprost, czy jest gejem. Potem przez kilka godzin szukałem go po całym akademiku, aż w końcu znalazłem na dachu, zamyślonego.

Czułem ból nogi, potęgujący się i rosnący z każdą minutą. Przypominałem sobie w myślach wszystkie rodzaje bólu, poznane na studiach medycznych i uśmiechnąłem się pod nosem, wznosząc oczy do góry i patrząc w niebo, napawając się tym widokiem. Zastanawiałem się, jak opisze ból Wilson, gdy będzie gwałcony pod prysznicem przez morderców.

Chwilę później szliśmy przez ciemny i długi korytarz w orszaku, rzucając sobie spojrzenia pełne przerażenia. Próbowałem pokazać mu, że jestem tuż obok, że nie pozwolę nikomu go skrzywdzić, ale widziałem z jego oczach, że boi się dokładnie tego samego.

Gdy nagle stanęliśmy obok siebie w zimnej i przeraźliwie jasnej łaźni kazano nam się rozebrać. Spojrzałem Jimmy’emu głęboko w oczy i dostrzegłem panikę. Chciałem do niego podejść i uspokoić go, przytulić, ale gdy tylko się poruszyłem podbiegł do mnie strażnik i brutalnie popchnął mnie na ścianę.

Poczułem ból nie do opisanie, a noga natychmiast ugięła się pode mną. Zsunąłem się po ścianie na podłogę i usłyszałem wrzask Wilsona, a po chwili głuchy odgłos i jęk, gdy został uderzony twardą pałką prosto w brzuch.

Zupełnie inny ból. Ciężar w piersi, gdy mój przyjaciel zwalił się na kolana obok mnie, rozpaczliwie łapiąc oddech. Wiedziałem, że teraz muszę wyrzec się już wszystkiego. Żadnych uczuć, Greg. Uczucia oznaczają śmierć. Zamknąłem oczy, modląc się, by osiłki, które stały obok nas i patrzyły na całą scenę beznamiętnie, uznały, że cierpię fizycznie. Gdy upewniłem się, że chwila słabości minęła, a łzy odeszły rozejrzałem się.

-Wstawaj, pedale – syknął strażnik, okładając mnie laską po karku.

Natychmiast wstałem, opierając się o ścianę i próbowałem pomóc wzrokiem Wilsonowi, który teraz powoli podnosił się z podłogi, drżąc na całym ciele i wodząc wzrokiem, jak oszalały. Powoli wypuściłem powietrze, czekając na dalsze rozkazy.

-Rozbierać się.

Nie mając wyboru i nie patrząc na innych powoli ściągnąłem granatową koszulę i podkoszulek. Biorąc przykład z innych więźniów, którzy prawdopodobnie nie byli w tym miejscu po raz pierwszy, rzucałem ubrania na kupkę w roku łaźni. Nie mogłem się zmusić i nie spojrzałem na Wilsona, myśląc, że będę musiał się w końcu oswoić z widokiem jego nagiego ciała.

Nagle poczułem zupełnie inny lęk. Rozpaczliwie starałem się uspokoić, gdy kątem oka zobaczyłem, że Jimmy ściąga koszulkę. W końcu zrobiłem to i spojrzałem na jego nagie ramiona, muskularne i zadbane. Rozpinał teraz pasek z zamkniętymi oczami, jak gdyby bał się, że już teraz zostanie zgwałcony.

Ściągnąłem spodnie i skarpetki, patrząc ze strachem na moje prawe udo. Zauważyłem, że James mimowolnie zerknął na mnie i nagle wpatrywał się zaskoczony w moją nogę. W końcu przeniósł wzrok na moją twarz i zobaczyłem zrozumienie w jego oczach. I… przeprosiny? Nigdy wcześniej nie pokazywałem mu mojego ciała, seks ze Stacy był katorgą. Wstydziłem się tej obcej kończyny, wyglądającej, jak gdybym był… potworem…

-Przepraszam – szepnął Jimmy – nie wiedziałem… że to tyle bólu.

Kiwnąłem głową i odwróciłem wzrok, ściągając bokserki. Stanąłem prosto, pilnując się, by nie spojrzeć na nikogo innego. Ta chwila była testem. Testem na orientację seksualną. Wystarczyło, że człowiek tylko przez sekundę patrzył na członek innego skazańca i nosił etykietę pedała już do końca. Nie, nie geja. Pedała. W każdym szpitalu było inaczej. Niektórzy przybrali specjalną taktykę i podczas pierwszego mycia wpatrywali się z pożądaniem w innych, nawet jeśli byli heteroseksualni. Po takiej grze byli nietykalni, a młodzi, przerażeni chłopcy uciekali w popłochu. Jednak jeśli natrafiło się na starszą i silniejszą ekipę… karą był seks.

Gdy pojawiło się dwóch strażników z wężami w dłoniach nie mogłem się powstrzymać i spojrzałem na Wilsona. Serce podeszło mi do gardła i zaczęło bić szybciej. Nagle poczułem, że cały płonę i pożądliwie patrzyłem na strażnika, który oblewał teraz skazańców po mojej prawej stronie. Proszę, chodź tutaj, zaraz spłonę.

Kolejny poziom strachu. Paranoja. Lęk, że nagle… zrobię się twardy i wszyscy zobaczą, jak bardzo podniecony jestem. Spojrzałem przed siebie, drżąc na całym ciele, modląc się, by natychmiast omyła mnie woda, schowała mnie…

Gdy strumień wody pod wysokim ciśnieniem uderzył w moje udo poczułem zupełnie inny ból. Ból nie do wyobrażenia.

I zapadłem w ciemność, czując słodki smak śmierci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez evay dnia Czw 20:43, 08 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:48, 08 Maj 2008    Temat postu:

przypomniał mi się Kontrakt
podoba mi się coraz bardziej
powiedz jak ty to robisz, że potrafisz zbudować napięcie i je utrzymać, świetnie opisujesz uczucia i jeszcze czasem gdzieś wciśniesz humor?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:58, 08 Maj 2008    Temat postu:

Oł maj gaaaad! Evay, ty to musisz gdzieś wydać!!!

Cudne, Boskie, House'owe :!:

Też przypomniał mi się Kontrakt - jeszcze w poprzedniej części...

I teraz co? Wilson zadziała impulsywnie i zacznie zbierać House'a z podłogi i dostanie swoją etykietkę??? :wink:

Za 2 minuty będzie jutro... Już się nie mogę doczekać tej 14.

oszfak - z wrażenia zapomniałam podziękować za dedykację


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 23:01, 08 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:55, 09 Maj 2008    Temat postu:

rotfl, kocham Was bardzo
Bruno!!!!!!!!!!!!! masz CUDOWNĄ sygnaturkę!!!!!!!!!!!! *_*
no i dzięki za takie komentarze, teraz zamiast się uczyć przed lekcjami będę pisać ;D

i spokojnie, nie przewidzieliście się, to BĘDZIE z ery, ale doskonale wiecie, że ja ich maltretować wręcz uwielbiam i to mi chyba najlepiej wychodzi, więc czekajcie cierpliwie ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:00, 09 Maj 2008    Temat postu:

szybko,co? ;D

Love will creep up from behind
Wilson

O nie, o nie, o nie, błagam, proszę, ocknij się wreszcie, proszę, do cholery, nie umieraj. Ty skurwielu, jak mogłeś, ty…

Gorączkowo przechadzałem się po ciasnej celi, do której nas przenieśli. Z każdym krokiem szeleściło pomarańczowe ubranie, które miałem na sobie. Było tak podobne do tego, które przybierałem podczas operacji i biopsji… Różniło się tylko kolorem. Podniosłem koszulkę i spojrzałem na wielkiego siniaka tworzącego się na mojej skórze i modliłem się o to, by przypadkiem nie doszło do krwotoku wewnętrznego.
Chociaż każdy ruch sprawiał mi ból pochyliłem się nad Housem, który leżał na dolnym łóżku z pomarańczowym kostiumem na biodrach. Drżącymi rękami odsunąłem lekko ubranie, by spojrzeć na jego nogę i natychmiast odskoczyłem od łóżka, przyciskając rozpaczliwie dłonie do ust, aby nie krzyknąć. Zagryzłem pięści aż do krwi i poczułem jej słodki smak w ustach. Odwróciłem się i oparłem głowę o ścianę, czując, że po mojej twarzy spływają łzy, łącząc się z krwią.

Przysunąłem krzesło do łóżka i wpatrywałem się w jego twarz. Teraz był zupełnie zwiotczały. Pochyliłem się nad nim, chcąc sprawdzić, czy przypadkiem nagle nie przestanie oddychać i nie mogąc się powstrzymać złapałem jego rękę i trzymałem mocno. Proszę, obudź się.

Poczułem nienawiść do strażników, którzy śmiali się, gdy natychmiast padł na podłogę i stracił przytomność. Czułem obrzydzenie do wszystkich innych więźniów, którzy wpatrywali się we mnie ze straszliwymi uśmieszkami, gdy rzuciłem się na podłogę, by mu pomóc. Wiedziałem, w co teraz się wpakowałem i miałem świadomość, że nawet Greg teraz mnie nie uratuje, ale instynkt i uczucia sprawiły, że nie mogłem spokojnie wpatrywać się w jego ciało, leżące na zimnych posadzkach.

Strażnicy podbiegli do nas tylko po to, by odrzucić mnie na ścianę i uderzyć pałką w brzuch i ramię. Dopiero, gdy wydusiłem, że jestem lekarzem, że to mogło go nawet zabić, otworzyli szeroko oczy i wymienili przerażone spojrzenia. Jednak nie zrobili nic innego, tylko zanieśli go do celi.

Bałem się, co będzie, gdy już się obudzi. Jak wielki ból poczuje? Drżącymi rękami przeczesałem mokre włosy i pomasowałem kark. Przyszło mi nawet na myśl, że po tak wielkim bólu, szokującym, może nawet zapaść w śpiączkę i zadrżałem na całym ciele, modląc się, by otworzył oczy i znów ze mną był.

Ze strachem podszedłem do krat i ujrzałem innego strażnika, stojącego przy filarze. Jeszcze chwila i otwarcie krat. Moment, którego bałem się, jak dziecko. Wiedziałem, że bez niego tu zginę. Zwłaszcza po zdarzeniu w łaźni, strażnicy i więźniowie mogli przekazać innym, że James Wilson będzie doskonałym celem do gwałtu. Ba, może jest gejem? Może zawsze skrywał swoje uczucia i kocha swojego najlepszego przyjaciela.

Drgnąłem i otworzyłem szeroko oczy, dziwiąc się, że nawet o tym pomyślałem. Natychmiast wyrzuciłem te myśli z głowy i usiadłem przy krześle, znów chwytając dłoń mojego przyjaciela i patrząc na niego ze strachem. Obudź się, szybciej. Nie zostawiaj mnie tu samego…

Wtedy otworzył oczy i natychmiast je zacisnął. Zobaczyłem każdy mięsień jego ciała, napinający się. Ścisnął moją dłoń i ledwo powstrzymałem się od jęku, gdy poczułem morderczy uścisk. Bałem się, że zaraz złamie mi palce. Prawą ręką dotknąłem jego czoła, czując, że jest gorące. Zadrżałem ze strachu, modląc się, by był tu normalny lekarz. Taki, który mu pomoże, da leki. Cokolwiek.

Nagle jego ciało zwiotczało i odnalazłem jego oczy. Spojrzał na mnie jak gdyby przez mgłę i starał się uśmiechnąć, ale widziałem, że każdy ruch, każde słowo sprawia mu ból.

-Mam nadzieję, że nie zabawiałeś się mną, gdy byłem nieprzytomny… - mruknął, zerkając na pomarańczowe ubranie przykrywające jego męskość.
-Nie martw się – uśmiechnąłem się, starając się pokazać mu, że wszystko jest w porządku – trzymałem rączki przy moim skarbie.

Uśmiechnął się szerzej i spojrzał wymownie na nasze złączone dłonie, a ja uświadomiłem sobie, że dłoń, którą trzymam, jest kompletnie luźna, więc rozluźniłem uścisk i zalałem się rumieńcem, bojąc się, że myśli, które przed chwilą dostały się do mojej głowy, nagle zainteresują jego…

-Jimmy, co się stało? – spytał krótko.

Nabrałem głośno powietrza, odsuwając się lekko od łóżka. Znów rzuciłem ukradkowe spojrzenie za kraty i zastanawiałem się, co zrobić, by jak najbardziej opóźnić tę rozmowę. Gdy znów na niego zerknąłem wciąż wpatrywał się we mnie swoimi niebieskimi oczami, w których spokój psychiczny mieszał się z wielkim bólem fizycznym, który tak rozpaczliwie próbował opanować i skryć.

-Pamiętasz wodę? – szepnąłem, wiedząc, że jest jedyną osobą, z którą mogę być teraz szczery.

Kiwnął głową, krzywiąc się na moment i ostrożnie, powoli, dotykając prawą dłonią swojego uda. Natychmiast cofnął rękę i spojrzał w górę, próbując opanować łzy, które natychmiast napłynęły do jego oczu.

-Straciłeś przytomność – powiedziałem cicho, bojąc się, że ten obraz znów opanuje mój umysł i sprawi, że będę przeżywał to jeszcze raz – oni… śmiali się…
-Strażnicy czy więźniowie?
-Jaka różnica? – spytałem zirytowany i nie słysząc odpowiedzi powiedziałem: - strażnicy…
-To dobrze – odetchnął z ulgą – strażnicy mają niesamowitą władzę w więzieniu, ale zazwyczaj da się jakoś to przetrzymać. Najważniejsze, żebyśmy wbili się w grupę prowadzącą, silnych… Mogą nas chcieć, pewnie są tu jakieś dwa gangi, lekarze się przydadzą…
-House, majaczysz – przerwałem mu.

Jednak w jego oczach ujrzałem zrozumienie i pokorę. Był kompletnie świadomy i gorączkowo starał się poprawić naszą sytuację w tym miejscu, która nagle stała się poważna po jednym wydarzeniu z łaźni. Widziałem strach, gdy na mnie patrzył i wiedziałem, że chce uchronić mnie od gwałtu.

-Co było dalej? – spytał, siląc się na obojętność.
-Ja… klęknąłem obok ciebie – wyrzuciłem z siebie.

Zamknął na chwilę oczy i spojrzał na mnie, marszcząc żałośnie brwi, jak gdyby chciał mi powiedzieć „pięknie, Jimmy, spieprzyłeś wszystko, rozumiesz? Wszystko… teraz nie mam szans, by cokolwiek poprawić. Będą mnie gwałcić, bo ty staniesz się ich zabawką. A przecież nie zostawię cię samego…”. Odwróciłem wzrok, nie chcąc patrzeć w te oczy pełne wyrzutu i żalu.

-I…? – szepnął, zaciskając lewą dłoń na mojej prawej ręce.
-Strażnicy przybiegli i … odepchnęli mnie – powiedziałem.
-Tylko tyle? – spytał, patrząc na mnie z troską.
-Tak – skłamałem.

Wtedy, ignorując ból, House podniósł się na łokciach i nagle złapał przód mojej pomarańczowej koszuli, unosząc ją w górę. Jego oczy zwęziły się, gdy zobaczył mój brzuch, teraz cały fioletowy. Syknąłem, gdy musiałem się schylić, a do moich oczu napłynęły łzy, które natychmiast wytarłem.

-Zabiję ich… - syknął.
-House… - powiedziałem szybko, popychając go na łóżko – bądź rozsądny. To ONI cię zabiją…
-Pamiętasz, kto to był? – spytał, jak gdyby nawet nie słyszał mojego pytania – pamiętasz twarze.
-Nie, nie pamiętam – skłamałem twardo.
-Nie pamiętasz twarzy swoich oprawców? – upierał się, patrząc na mnie z niedowierzaniem – MOICH oprawców?
-Nie… - powiedziałem twardo, wiedząc, że w moich oczach widzi strach.

Zauważyłem, że uśmiecha się triumfalnie. Posłusznie opadł na poduszki, a ja poczułem pogardę do samego siebie, że nie potrafiłem go nawet okłamać. Wiedziałem, że wrócimy do tej rozmowy, gdy będzie już silniejszy.

-I co dalej?
-Upierałem się, że muszą cię zbadać… I kazali nam się ubrać – mruknąłem – zaprowadzili nas tutaj, położyli cię na łóżku – zakończyłem szybko.
-Kiedy?
-Nie mam zegarka – szepnąłem.
-Na oko… - mruknął zirytowany.
-Trzy godziny temu?

Kiwnął głową i znów podniósł się lekko, chwytając mnie za przód koszulki, tak, by nasze oczy były na jednym poziomie.

Gdy zauważyłem jego nagie ciało poczułem gorącą falę, rozlewającą się po całym moim ciele. Nagle zapomniałem, jak się oddycha i starałem się uspokoić, ale nie potrafiłem odrzucić wszystkich uczuć. Byłem stracony.

-Posłuchaj mnie Jimmy – powiedział z naciskiem – musisz zadzwonić do Cuddy.
-Wiem – odpowiedziałem – za chwilę… otwarcie krat. Podobno w bibliotece jest telefon.
-Skąd wiesz? – zdziwił się.
-Obok nas siedzi młody chirurg plastyczny… - mruknąłem.

Kiwnął głową i rozejrzał się po małej celi z uśmiechem na twarzy. Jednak zauważyłem, że zaczął się pocić i zaciska rozpaczliwie zęby, by nie zacząć krzyczeć. Nagle spojrzał na mnie ze swoim diabelskim uśmieszkiem na twarzy, a ja poczułem ulgę, gdy powiedział:

-Tylko nie myśl sobie, że będę spał na dolnym łóżku, Jimmy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 1 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin