Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

5x24 - "Both Sides Now"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 5
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile punktów oceniasz odcinek?
1
0%
 0%  [ 3 ]
2
1%
 1%  [ 4 ]
3
0%
 0%  [ 3 ]
4
1%
 1%  [ 4 ]
5
0%
 0%  [ 3 ]
6
1%
 1%  [ 5 ]
7
4%
 4%  [ 13 ]
8
6%
 6%  [ 22 ]
9
11%
 11%  [ 37 ]
10
70%
 70%  [ 221 ]
Wszystkich Głosów : 315

Autor Wiadomość
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:42, 13 Maj 2009    Temat postu:

Cold napisał:
do tych, którzy uważają ten sezon za dno- a takich ostatnio dużo sie narobiło: House ludzie się starzeje. Prawda prosta jak budowa cepa. Nie będzie już pajaca z sezonów 1-3, te czasy minęły bezpowrotnie. Kto ogląda serial od początku (a chyba wszyscy) i umie analizować, musiał wiedzieć, że House skończy w psychiatryku lub znajdzie sie w innej dramatycznej sytuacji- to było ciężkie uzależnienie i wyśmiałabym scenarzystów, gdyby zaserwowali sielankę.
To idealny moment na przełom. House sie zmieni, spoważnieje, ale to ten sam kochany staruszek, tylko bardziej biedny niż zwykle, bezbronny, pozbawiony dawnej zawziętości i sexapealu. Jeśli to Wam aż tak przeszkadza... :-/

No tak, mi przeszkadza, dla mnie House bezbronny, niezawzięty i bez sexapealu to zupełnie nowa postać. Serial pokochałam za pierwsze trzy sezony, więc to chyba zrozumiałe?

Chciałam jeszcze nadmienić, że nazywanie go "staruszkiem" uraża niektórych Userów, którzy są (powiedzmy) w okolicy wiekowej House'a. Z tego co wiem House'owi jeszcze daleko do bycia w wieku "staruszka".



Co do odcinka- minęło trochę od emisji i nadal mam mieszane uczucia. Przez większość odcinka siedziałam zniesmaczona tym, że House chodzi i się uśmiecha (cóż, czego innego oczekuję akurat po tej postaci), na szczęście wypowiedzi Amber i Kutnera wyjaśniły mi sytuację, którą rozumiem tak: House- wariat został odarty ze swojej wierzchniej warstwy, wypłynęły jego uczucia, głęboko skrywana chęć bycia z kimś, bycia szczęśliwym, i nic dziwnego, że padło na Cuddy, nie dość, że zawsze cośtam było między nimi, tow końcu to ona od jakiegoś czasu ciągle koło niego jest w tym sezonie, nawet Wilson przez sporo czasu nie był zbyt bliski.
Zaskoczyło mnie zachowanie Cuddy, bo cały sezon kręciła się koło House'a, a tutaj padają słowa o tym, że nie powinna z nim być, potem natomiast oddaje House'a w ramiona Wilsona, a sama jedzie na ślub, gdzie- w pewnym momencie widać, jak głęboko oddycha, jakby z ulgą.
Wiem, że zdania są różne, ja tę scenę odbieram tak, że- szczególnie po całym Huddy sezonie- to zamknięcie rozdziału. Cuddy mówi mu jasno, że go nie chce, a potem na weselu stawia kropkę na końcu zdania tym westchnieniem ulgi.
(nie zamierzam wdawać się w dyskusje z nikim, to moje zdanie i mam do niego prawo, bez względu na to co sobie tam kto uważa).

Kolejna sprawa- Chaseron. Cieszę się, że rozwiązali w miarę sensownie wątek spermowy, ale mimo wszystko niesmak pozostał. Scena podczas operacji, kiedy Cam przychodzi a Chase rzuca wszystko i do niej idzie (heloł?!)- idiotyczna. Ślub bardzo urokliwy, Cam wygląda ślicznie a Chase w końcu wygląda przekonująco (nie widziałam takiego błysku w oku u niego od sezonu 3.). Powiedzmy, że pierwszy raz w tym sezonie nie przeszkadzał mi jakoś specjalnie Chaseron, mimo, że ciągle mi się ten shipp nie widzi, ciągle mam wrażenie, że Cam ucieka przed uczuciem do House'a, przed lękiem przed samotnością... co chwalebne nie jest.
No i sam ślub, pomijając jego urokliwość niewątpliwą, jakoś mi się gryzie tak radosna scena z tym serialem. Nie wiem czemu.

Że HuS okazał się halucynacją zaskoczyło mnie mocno. Jakkolwiek nie jestem fanką tego shippu, tak uważam, że scenarzyści przegięli najpierw promując shipp(jak żaden inny w ogóle kiedykolwiek) w tym sezonie, a następnie tak go "ścinając", mimo wszystko to było zagranie trochę poniżej pasa, szczególnie po tym promo "for all Huddy fans". Pomijając oczywiście tych Huddy fanów, którzy po prostu chcieli zobaczyć taką scenę, bez względu na to, czy jest jawą czy snem.

Pacjent (chcąc nie chcąc piszę o nim dopiero teraz, ale niestety serial jest jaki jest, pacjenci zeszli na plan dalszy i nie będę udawać, że i w moim odbiorze tak nie jest, szczególnie w tym odcinku)- świetny przypadek, jeden z lepszych w tym sezonie niewątpliwie, aczkolwiek krótko. A już w ogóle rozwiązanie sprawy strasznie szybkie, ja za pierwszym oglądaniem go w ogóle nie wyłapałam szczerze mówiąc. No, ale powiedzmy, że taki przypadek nie musiał być specjalnie rozwlekany, pasowała mu ta zwięzłość całkiem. No i do klimatu całego odcinka pasowało również.

Eugene (tak się to pisze?) strasznie mi żal. Ten wątek chyba zasmucił mnie najmocniej w tym odcinku. Najpierw widzę sytuację jako jedną z tych zabawnych, noszenie kupy do Cuddy i dzwonienie do House'a w dowolnej chwili, w następnym momencie widzę smutnego, zapewne śmiertelnie chorego człowieka, który w dodatku chwilę wcześniej usłyszał, że to co ma, to nic groźnego... Brrrr

No i sama końcówka. Po całym odcinku, który jak wydawało się, będzie w całości kręcił się w około House'a, który nie wie co zrobić z sytuacją z Cuddy, Wilsona, który stara się mu doradzić (tak nawiasem mówiąc strasznie ponurą minę miał większość czasu), a tu nagle bum! House uświadamia sobie, że ma zwidy, ba, że je jakieś tabletki (ciekawe kto mu je wypisał), no jedna wielka masakra. Ląduje w ramionach troskliwego Wilsona i... no te spojrzenia na koniec były piękne. House przerażony i odarty ze swojej broni przed złym światem- sarkazmu i ironii, "goły" wystraszony facet, który wie, że coś z nim bardzo nie tak i jego przyjaciel, prawdziwy przyjaciel na dobre i na złe, z tym pokrzepiającym uśmiechem i smutkiem w brązowych (czekoladowych ) oczach.
Mam wrażenie, że po tym wszystkim co się wydarzyło, kolejny sezon ma wszelkie podstawy by być hilsonkowym. No ale znając scenarzystów- znów zaskoczą.

Ogólnie- mam wrażenie, że ten odcinek robiony był na szybko. Nie mam pojęcia co oni chcą osiągnąć z House'm w psychiatryku (chyba, że to będzie jednak "tylko" odwyk), bo z tego co wiem po psychiatryku to on już lekarzem być nie może. Wydaje mi się, że scenarzyści niekoniecznie tak widzieli koniec sezonu, ale również wydaje mi się, że cały 5 sezon był robiony metodą prób i błędów.
Nie wiem, nie wiem co to będzie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Śro 15:46, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
techno
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:49, 13 Maj 2009    Temat postu:

Mistrustful napisał:
Zadziwiające, że taki geniusz, jakim jest niewątpliwie House, trafił do psychiatryka. Smutne, doprawdy smutne.


Jakoś mnie to nie dziwi. Spory procent osób nieprzeciętnie inteligentnych ma problemy psychiczne. Schizofrenia to najpopularniejsza choroba psychiczna wśród inteligencji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:08, 13 Maj 2009    Temat postu:

Czy ktoś jeszcze oprócz mnie zauważył, jak w tym odcinku House mówił do Cuddy:
'I told you I need you'- to taki był nacisk na need, na to słowo padł akcent, a wymowa brzmiała niiidż.

?[/i]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coccinella
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szpital Psychiatryczny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:23, 13 Maj 2009    Temat postu:

Nie mogę się pozbierać po tym odcinku....
Po pierwsze dobija mnie że to juz jak na razie koniec.
Po drugie, te ostatnie sceny były tak przerażająco smutne...że cały dzien mam popsuty, a oglądałam rano.
Znikanie House za drzwiami szpitala było nie do zniesienia. To już nie będzie ten sam stary dobry House...
A Cuddy?! przecież powinna byc z nim! W ogóle źle zrozumiałam odc. bo oglądałam bez napisów i ostatecznie nie wiem czy Hus było tylko urojeniem czy nie. Ale nie mam zamiaru oglądac go ponownie bo znowu złapię doła.
Żałuję, że obejrzałam odcinek, chociaż sam w sobie jest świetny, po prostu teraz mi nie swojo i myślę jak fajnie byłoby życ w niewiedzy. Chyba też się kwalifikuję do szpitala psychiatrycznego.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie....To się nie mogło tak skonczyc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sawyer
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zasiedmiogórogród
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:42, 13 Maj 2009    Temat postu:

pierwsza 1/2 odcinka wydaje mi się taka trochę w starym stylu: House kombinujący, dokuczający i wyśmiewający

z jednej strony bardzo się cieszę, że druga połowa poprzedniego odcinka okazała się halucynem. bynajmniej nie dlatego, że nie lubię Huddy - ogólnie jakaś bezshippowa jestem... cieszę się, ponieważ ten bzdurny tekst "zawsze chcę Cię całować" był bujdą. i dzięki Bogu, bo to mi wogóle do House'a nie pasowało...

z drugiej strony bardzo mnie smuci fakt, że doktorek powoli traci rozum:(

zastanawia mnie jednak co się z tym House'm dzieje: dużo wątków osobistych mi nigdy nie przeszkadza, nie lubię też zbyt dużo medycyny.. więc niby 5 sezon powinien być dla mnie the best. ale nie jest... 4 sezonowi nawet butów czyścić nie powinien. House gdzieś po drodze zgubił charakterystyczną dla siebie świeżość i to mnie właśnie najbardziej boli:((


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cold
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:55, 13 Maj 2009    Temat postu:

Nisia napisał:
Chciałam jeszcze nadmienić, że nazywanie go "staruszkiem" uraża niektórych Userów, którzy są (powiedzmy) w okolicy wiekowej House'a. Z tego co wiem House'owi jeszcze daleko do bycia w wieku "staruszka".


o przepraszam najmocniej wszystkich 50latków tego Forum
ale to tylko pieszczotliwe określenie nie mające nic wspólnego z liczbą....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
galena
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:03, 13 Maj 2009    Temat postu:

Obejrzałam ponownie. I to, co mnie uderzyło, to przede wszystkim twardy brutalizm tego odcinka. Mamy House'a, który snuje sobie niemalże idealną historię, związek z ukochaną kobietą i rzucony nałóg, opanowanie bolu. I ten człowiek, ironiczny, przekonany o swojej wartości, zostaje rzucony na kolana, odarty ze wszystkiego. Kiedy idzie do szpitala, ten House (tak silnie kontrastujący z tym z I sezonu), który wątpi, który przebył długą drogę, został odheroizowany, poczułam wówczas, jakby to nie był odcinek ostatni w sezonie, ale ostatni w serialu. Może coś w tym jest, ze scenarzystom zamarzyl się nowy początek. Pozamykali shipy, ślub, rozkiwtający romans, zrestartowane małżeństwo, Cuddy wydająca się nagle dojrzałą kobietą, która ma dosyć słownych potyczek i gierek, mająca dziecko (ten głęboki oddech to, jak dla mnie, nie ulga, a raczej efekt sytuacji z Housem, tak czy inaczej, co bedzie/jest między nimi, to przyjaźń przetrwa - a co do jej zachowania, to odpowiedzcie sobie na jedno pytanie, ile razy chciałybyście być zranione przez faceta, do którego coś się czuje). VI sezon nie zanosi się na nazbyt optymistyczny po takim zakończeniu. Chyba jednak obecnosć Kutnera była właściwa, połaczyła wszystkie ogniwa, tylko, że zostaje wrazenie "równania w dół".
Cholera, wiem, że ostatnie epy wiążą się z dużymi oczekiwaniami, więc scenarzyści wyłażą ze skóry, żeby im sprostać, ale czy zawsze musi być tak ciężko. I tu nagle dochodzę do pewnego wniosku - nagle doceniłam finał III sezonu, bez postrzałów, wkurzających claffingerów, melodramatu. Nie płakałam. Bo przed chwilą znowu , kiedy szedł objuczony małą torbą, aż mi się serce zaczęło krajać. Nie wiem, co moja współlokatorka sobie pomyślała, skoro od śmiechu przechodzę do łez w przeciągu zaledwie parunastu minut.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez galena dnia Śro 17:09, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:17, 13 Maj 2009    Temat postu:

Odcinek na mocne 7. Starszy pan Eugene był bodajże najśmieszniejszym punktem odcinka. Taki przyjemny i oryginalny. Szczególnie fajnie wypadł jako "śmierdzące jajo" podrzucane sobie nawzajem przez House'a i Cuddy. Przez moment nawet zapachniało wcześniejszymi seriami, kiedy to oboje niezwykle działali sobie na nerwy, co tworzyło między nimi chemię. Tera też mogło coś z tego być, ale, zdaje się, scenarzyści postanowili trochę poeksperymentować i z ostatnich minut odcinka wyszedł jakiś dziwoląg. Sprawiało to wrażenie, jak gdyby ktoś wydarł ostatnie strony w scenariuszu i naprędce dopisał inne zakończenie w 15 min. Jadąc autobusem do studia.

Co do przypadku medycznego. Nie od dzisiaj mam wrażenie, że są traktowane coraz bardziej po macoszemu. Chociaż ten był naprawdę ciekawy (syndrom obcej ręki ). I właśnie dlatego szkoda, że było go nieco mało.

Zgadzam się z Nisią. Dziwna to Cuudy, która najpierw stara się o House'a a potem... odrzuca go? Tak to przynajmniej i dla mnie wyglądało. Wychodzi na to, że jedynie szaleństwo może sprawić, iż House ją pokocha. Chociaż, poczekamy, zobaczymy.

Nie wiem, co scenarzyści zgotują nam w 6 sezonie i szczerze powiedziawszy, nie chcę wiedzieć. Pomysł z psychiatrykiem był jakkolwiek przekombinowany i mam nadzieję, że scenarzyści zdołają się z niego jakoś zgrabnie wyplątać.
Co do jednego jestem pewna. Złamany i umęczony House to nie ten, którego pokochałam, tak samo ten uśmiechnięty. Więc życzę sobie powrót starego, wkurzającego drania, jakim zawsze był.

I jeszcze na koniec. Chase i Cameron. Może kiedyś ten pairing mi się podobał, ale teraz, kiedy są razem zaczynają być nudni, co wpływa niekorzystnie na postacie jako indywidua. A Chase już naprawdę zaczął być interesujący A więc im obojgu życzę szybkiego rozstania. Tak dla zdrowia. I dla wzajemnego szczęścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nidociv
ER scrub
ER scrub


Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:25, 13 Maj 2009    Temat postu:

Końcówka odcinka kompletnie mnie skołowała, przez co do tej pory nie wiem, czy odcinek w końcu mi się podobał, czy nie

Bardzo zaciekawił mnie przypadek. Był i interesujący medycznie (pacjent przeszedł really cool brain surgery ) i efektowny. A przy okazji trochę przerażający. W końcu rozwiązaniem nie była zdrada, a scena, kiedy... prawa półkula pogłaskała Annie po policzku, była piękna Tylko trochę mi brakowało wyjaśnienia, jak co i w ogóle gdzie. Jednak przypadek zaliczam do jednych z lepszych, podobał mi się również pacjentowy aktor.

Kolejny wątek - który mnie bardzo poruszył - Eugene Schwartz. Taki śmieszny, trochę irytujący staruszek, z kapeluszem słomkowym i brzuszkiem nad paskiem. Taki, z którego można się trochę pośmiać. Ale kiedy House właściwie go zdiagnozował, nawet on się przejął - kazał Taubowi zostać z nim. Bardzo mnie ruszył moment, kiedy podawał chirurgowi plastycznemu rękę. Było słychać, jak jego ton zmienił się w porównaniu do "nalotu" na gabinet House'a. Nie wiem, czemu mnie to aż tak dotknęło, ale tą epizodyczną postać zapamiętam na długo.

Chaseron. Otwierałam oczy ze zdumienia, jak Chase tak po prostu wylazł z sali operacyjnej. W końcu pacjent i tak śpi, nie zauważy, jak na chwilkę zniknie, a flaki nie wygadają...
Sprawa spermy nabrała trochę głębszego znaczenia, ale mogli to sobie darować. Ślub śliczny, ale przeplatanie go z psychiatrykiem...

Może miało to pokazać, że podczas gdy zwykli ludzie układają sobie życie, House po raz kolejny je schrzanił. Że kiedy inni się cieszą, on dosięga dna swojego nieszczęścia.

Moim zdaniem Cuddy wcale nie odrzuciła House'a. Nie wyglądała mi na wesołą. A czemu nie pojechała z nimi? Wilson pewnie załatwiał ten ośrodek, a Lisa by miała pojechać, żeby machać chustką za diagnostą? Na miejscu House'a chciałabym, żeby jak najmniej osób mnie widziało w takim stanie. Takie jest moje wytłumaczenie, bo nie pokazali nam wydarzeń spomiędzy i pewnie już się nie dowiemy

Co do samego House'a. Nie przyzwyczailiśmy się do szczęśliwego dupka, bo jedno praktycznie przekreśla drugie. A jednak podobał mi się taki, bo widać było, że podoba się sam sobie.
Też nie pasowały mi do niego słowa "I always wanna kiss you" itp, przynajmniej nie sądziłam, że mógłby je wypowiedzieć.
W tym odcinku zobaczyliśmy House'a od środka, bo on sam stworzył swoją historię, taką, jakiej pragnął. Bądź co bądź, jest tylko człowiekiem, a każdy dąży do szczęścia. Choć nasz diagnosta wmawia sobie, że musi być nieszczęśliwy, żeby pozostać genialnym "układaczem puzzli", dążąc do tego też się poniekąd uszczęśliwia.

Motyw Amber i Kutnera już mi się przejadł. Ale brawa dla Anne Dudek, przeszły mnie dreszcze.

Plusem odcinka było też sporo dobrych tekstów, przede wszystkim Hilsonowych. Wilson strzelił pięknym aforyzmem "Love inspires us to greatness", który nabiera nieco innego tonu w kontekście sytuacyjnym . Taub i "No other tables". Powiązanie Jamesowego "What is your story?" i końcowego "It's a nice one. Too bad it isn't true."

Ogólnie odcinek miał parę naprawdę mocnych fragmentów, jednak powinien być bardziej uporządkowany... i nie wszystko pasuje mi na koniec sezonu. Czekam tylko, jak wybrną z problemu "lekarz po psychiatryku zatrzymuje licencje" i mam nadzieję, że będzie to logiczne wyjaśnienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
łasiczka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houselandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:50, 13 Maj 2009    Temat postu:

wogóle w takim razie jeżeli Huddy sex i to wszystko było halucynacją to jak dla mnie trochę za dokładnie to zrobili po co wplątali to, że Cuddy była wolnym słuchaczem na wykładach? sam sobie tyle wymyślił.. bez sensu
ja nie wiem jak scenarzyści z tego wybrną ale House musi wrócić do szpitala no bo jak to tak ..? xD

Cytat:
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie zauważył, jak w tym odcinku House mówił do Cuddy:
'I told you I need you'- to taki był nacisk na need, na to słowo padł akcent, a wymowa brzmiała niiidż.

heh to było piękne.. i te jej troskliwe dłonie na jego twarzy
BTW ale z Hałsa to fessst zboczeniec.. taką realną fantazję mieć dopracowaną z tyloma szczegółami. też tak chcę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez łasiczka dnia Śro 19:52, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narquelie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:55, 13 Maj 2009    Temat postu:

Hm, hm. Fakt bycia ostatnim odcinkiem sam w sobie jest negatywny. ;P No ale, po kolei.

Pacjent. Dwie osobowości pacjenta od początku wydawały mi się podejrzane. Tzn., wszystkie rodzące się przypuszczenia, jakie to może mieć korelacje z wątkiem osobistym House'a, napawały obawami. I proszę, słusznie. ;P
Drugi pacjent był przykry. Moment, w którym House - tak, jak w poprzednim odcinku, kiedy powiedział Foremanowi, że jego błyskotliwa diagnoza to tylko fart - zdaje sobie sprawę, że jego własny umysł robi, co chce, wróżyła kłopoty.

Scena w gabinecie Cuddy była bardzo dobra. Mocna. I zmieniła o 90 - albo i 180 - stopni wymowę postaci, tamten odcinek wskazywał na Cuddy, która rzuca wszystko, żeby zająć się House'em, ten, na Cuddy, która nie zauważyła, jak poważnie on mówił to swoje "odchodzę". Ponieważ od pewnego momentu Cuddy zaczęła mnie irytować, jestem za.
Że cały wątek z rodzącą się wielką miłością i szczęśliwym detoksem się uroił - jakkolwiek detoks był podejrzany - przyznaję, to było zaskoczenie. Tzn., może trochę myślałam nad opcją "to wszystko to jedna wielka halucynacja", z powodu tego detoksu właśnie - ale jeśli już, to początek tej halucynacji umiejscawiałam sobie gdzieś po telefonie do Wilsona i czaiłam się z podejrzeniem, że cały odcinek, na wzór No reason rozgrywa się w głowie House'a. Nie przypuszczałam, że on i Cuddy mają dwie odrębne wizje rzeczywistości; pierwszą myślą, jaka wysnułam, kiedy Cuddy zaczęła mówić o obrażaniu, a House nie wiedział, o co chodzi, było, że powiedział jej coś jeszcze, na przykład, nad ranem, i tego nie pamięta. Poniekąd zemściła się na nim jego pokrętna metoda działania - jakby zdobył się na rozmowę, wyjaśniłoby mu się wcześniej. Nie, żeby dużo to zmieniało, ale przynajmniej szok byłby mniejszy.

Wilson kochany. Całkowicie kochany, od początku, do końca (wtedy był jeszcze strasznie biedny), mój zaawansowany hilsonizm się do niego szczerzył, nawet w trakcie tej ostatniej, przygnębiającej sceny. Tak, owszem, przeplatanie drogi do psychiatryka z radosnym ślubem, słońca z deszczem, śmiechu ze strachem, nie było nadmiernie wyszukane - chociaż, moment, kiedy Chase i Cameron wymieniają się obrączkami, a House oddaje Wilsonowi portfel i telefon był wcale udany - ale zrobiło na mnie takie wrażenie, jak scenarzyści sobie zapewne niecnie zaplanowali, tj. przygnębiające. Bardzo przygnębiające.
Stojący samotnie pod tym mrocznym, złowrogim budynkiem Wilson też był przygnębiający. Ciekawe, czy mu się przypomniała rozmowa z 5x04 (you scared to loosing me). Bardzo możliwe, że to przypadek, ale zakończenia dwóch ostatnich serii ładnie ze sobą kontrastują.
(Hm, nie sądzę, żeby Wilsona to pocieszało - ok, wiem,że wcale go to nie pociesza - ale właśnie zaczął dysponować kluczami do drugiego pozbawionego właściciela mieszkania. Może sobie wybrać. ;P)

Ślubowi i temu, co po ślubie życzę w dalszym ciągu jak najlepiej, absurdalna scena ich dogadania się pasowała do beztroskiej i zmierzającej do katastrofy sielankowatości odcinka, Chase rozgryzający naturę wątpliwości Cameron niezły, ciesząca się Cameron - jak dla mnie, przekonująca. Ale ja ich konsekwentnie swatam od dalekich początków (ok, z racji dziwnej kolejności oglądania, szybko zaczęło mieć to pozory prawdopodobieństwa ;P), więc na pewno widzę, co chcę widzieć. Splecenie ich ślubu z podróżą House'a, jak wspominałam, niezbyt wyszukane, ale tym bardziej przygnębiające, że House kilka razy wtrącał się w ten związek i to w sensie jak najbardziej pozytywnym - no, poza tym, jak próbował zabić Chase'a, ale to można uznać za robotę jego autonomicznej podświadomości.

Właściwie nie wiem do końca, dlaczego pomysł detoksu upadł - przecież on się w końcu nie odbył, więc problem mógł chyba leżeć po stronie vicodinu? Tzn., w sumie, wiem. Proces upadania się nie zmieścił w bardzo przyspieszonej końcówce.
Zakładam, że w gabinecie Wilsona doszli do jakichś innych ustaleń i po prostu nie zdążyli się nimi podzielić. ;P

I też jestem ciekawa, jak się z tego wyplączą. Bo zakładam, że zamierzają się wyplątać, Foreman jako szef diagnostyki i obłąkany House w tle to bardzo, bardzo niesatysfakcjonująca opcja. Napisałabym nawet, że jednak z najczarniejszych, ale nie byłoby to chyba poprawne politycznie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narquelie dnia Śro 21:38, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agson89
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:47, 13 Maj 2009    Temat postu:

Wiecie co sobie myślę?

Że chyba powinni zakończyć produkcję tego serialu na tym odcinku, bo był genialny, miał wszystko co każdy końcowy odcinek powinien zawierać: szok, emocje i niedomówienia...takim chciałabym zapamiętać ten serial na długo, dzięki temu będę do niego powracać z nutka nostalgii.

A Boję się tylko,że w kolejnych sezonach zrobi się meksykańska telenowela...

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monika00
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: SZCZECIN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:24, 13 Maj 2009    Temat postu:

szok,totalny szok. myślałam,jak wiele tutaj osób,ze sezon zakończy się szczęśliwie. chociaż jakby tak pomyśleć,gdyby miedzy house'em a cuddy ułożyło się tak wspaniale,jak w jego halucynacji,nie byłoby dobrego materiału na następny sezon.
reżyserzy doskonali,stworzyli mega odcinek,naprawdę.
jestem do tej pory w szoku.
szpital psychiatryczny mnie przeraził... wzrok housea w ostatnich sekundach...
płakałam
----------------------------------
AAAA. i Hugh! wielki szacunek za zagraną tak fantastycznie role!



agson89 napisał:
Wiecie co sobie myślę?

Że chyba powinni zakończyć produkcję tego serialu na tym odcinku, bo był genialny, miał wszystko co każdy końcowy odcinek powinien zawierać: szok, emocje i niedomówienia...takim chciałabym zapamiętać ten serial na długo, dzięki temu będę do niego powracać z nutka nostalgii.

A Boję się tylko,że w kolejnych sezonach zrobi się meksykańska telenowela...

pozdrawiam


Właśnie ja uważam ,ze dzięki temu odcinkowi mają wspaniały materiał i pole do popisu w następnym sezonie. Gdyby ten sezon skończył się na odcinku poprzednim,wtedy raczej mogłaby powstać z tego meksykanska telenowela..



Proszę, używaj opcji "edytuj" // Narenika


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Monika00 dnia Śro 21:28, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beta
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:37, 13 Maj 2009    Temat postu:

Na [link widoczny dla zalogowanych] są zdjęcia z ujęc, których nie ma w serialu. Ciekawe. Głównie zdjęcia ślubne ale jest też pare Hilsona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soren jael
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:00, 13 Maj 2009    Temat postu:

to jeszcze odnośnie tego co napisali inni (czuje, że będę częściej się udzielać na forum, żeby zrekompensować sobie brak House'a):

Anagda napisał:
Nie zlinczujcie mnie za to, ale w właśnie w taki sposób House mógłby się dla mnie zakończyć. Pesymistycznie, bo pesymistycznie, ale zakończenie całej serii byłoby świetne.


byłoby świetne, ale nikt się na to nie odważył i jeszcze długo nie odważy w telewizji. takie potraktowanie bohatera, którego lubią widzowie? nie przeszłoby po prostu. bo jeśli chodzi o serial to psychiatryk jest chyba gorszy niż śmierć.

justykacz napisał:
Osz kurna!!!!
(...)
Jednak po czwartym sezonie wszystkie seriale chylą się ku upadkowi...


OMG jak ja lubię takie posty, zawsze robi się weselej. sorry za offa, nie mogłam się powstrzymać.

inter.lokutor napisał:

Twórcy House'a to geniusze, ale zarazem pozbawieni skrupułów sku***le.

ha! mówiłam to już po zakończeniu poprzedniego sezonu. wreszcie ktoś jeszcze to dostrzegł.


inter.lokutor napisał:
Tak jakby chodziło już głównie o to, żeby wymyślać coraz bardziej zakręcone fabuły, coraz więcej niespodziewanych (i nieprawdopodobnych) zwrotów akcji ale tak, żeby w końcu się i tak okazało ze to ciągle ten sam House, którego telewidzowie kupili pięć lat temu.

hmm... masz rację. ale też w takim wypadku jesteś chyba jedyną osobą, która chce oglądać nowego House'a. House'a, który się zmienia. bo nawet pobieżnie czytając dyskusje na forum, to wszyscy chcą oglądać tego samego House'a, którego jak piszesz 'kupili pięć lat temu'. więc oni chcą oglądać to samo, a najlepiej żeby dało się oglądać to samo tylko za każdym razem inaczej. bo lubimy to co znamy. to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. a jesteśmy przyzwyczajeni do House'a genialnego, ale też zrzędliwego i cynicznego. nie do miłego doktorka, który kocha dzieci, motyle i małe pieski. zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że tak wiele osób(vide: ja sama) narzeka na nowe odcinki, bo... są nowe. większość psioczyła na czwarty sezon, ale po piątym te same osoby piszą, że piątka może czwórce buty czyścić. więc to co robią twórcy serialu jest bardzo sprytną rzeczą. bo po co zmieniać coś, co jest dobre i sprawdzone? po raz kolejny widać, że 'lepsze jest wrogiem dobrego'.

inter.lokutor napisał:
jest to bodaj pierwszy season finale, który nie obliguje do kontynuacji.Nie przypominam sobie takiego zakończenia do tej pory.

a zakończenie pierwszego sezonu?

a na marginesie: dzięki za przemyślanego posta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez soren jael dnia Śro 23:00, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szauszszka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:02, 13 Maj 2009    Temat postu:

House_addict napisał:
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie zauważył, jak w tym odcinku House mówił do Cuddy:
'I told you I need you'- to taki był nacisk na need, na to słowo padł akcent, a wymowa brzmiała niiidż.

?[/i]


No i?
Tak się tę zbitkę dźwięków wymawia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:28, 14 Maj 2009    Temat postu:

oglądnęłam właśnie końcową scenę, po raz setny chyba! Ta muzyka, wyraz twarzy Wilsona i House'a..

Pożegnaliśmy starego House ciekawa jestem jak to będzie teraz wyglądać. Nie chcę żeby ten serial był taki mroczny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brunsiaczek
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:21, 14 Maj 2009    Temat postu:

Jestem po obejrzeniu ostatniego odcinka - i delikatnie mówiąc jestem wstrząśnięta!!!! Niesamowity odcinek - zaskakujące zakończenie! Zawyłam ze zdziwienia - byłam przekonana, że to wszystko była prawda!!! Musiałam mieć podobna minę co House
Odcinek udany, chociaż pacjent grał w nim raczej boczna rolę, pomimo całej dziwności tego przypadku.
Jak zwykle twórcy serialu zaserwowali nam bombe na koniec sezonu i czekaj tu Polaku na 6 sezon...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
galena
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:04, 14 Maj 2009    Temat postu:

soren jael napisał:

hmm... masz rację. ale też w takim wypadku jesteś chyba jedyną osobą, która chce oglądać nowego House'a. House'a, który się zmienia. bo nawet pobieżnie czytając dyskusje na forum, to wszyscy chcą oglądać tego samego House'a, którego jak piszesz 'kupili pięć lat temu'. więc oni chcą oglądać to samo, a najlepiej żeby dało się oglądać to samo tylko za każdym razem inaczej. bo lubimy to co znamy. to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. a jesteśmy przyzwyczajeni do House'a genialnego, ale też zrzędliwego i cynicznego. nie do miłego doktorka, który kocha dzieci, motyle i małe pieski. zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że tak wiele osób(vide: ja sama) narzeka na nowe odcinki, bo... są nowe. większość psioczyła na czwarty sezon, ale po piątym te same osoby piszą, że piątka może czwórce buty czyścić. więc to co robią twórcy serialu jest bardzo sprytną rzeczą. bo po co zmieniać coś, co jest dobre i sprawdzone? po raz kolejny widać, że 'lepsze jest wrogiem dobrego'.

To samo już dawno zauwazyłam, że fani są raczej oporni na zmiany, ale, załóżmy na moment, hipotetycznie, że nasz doktorek odzyskuje wladzę w nodze, zaczął radzić sobie z bólem w taki sposób, że przestaje go tak wnerwiać otoczenie, po prostu staje się milszy (mieliśmy juz przeciez tego próbki w odcinkach), to co wtedy? Wszyscy wypinają się na serial, bo fascynuje ich tylko dopiekająca wszystkim bezwględna szczerość, wieczna cierpkość i ironia, a tymczasem House taki dawniej nie był (śladowym tego znakiem są wyrzuty sumienia). House człowiek, House mający uczucia, House usmiechnięty wydaje się być niedozwolony, a to czyni tego człowieka przegranym w życiu. Wiecznie nieszczęśliwym, czy to aby nie zakrawa na somolubstwo, egozim?
Każdego człowieka znaczy czas, przykro mi to dodawać, że tak, jak HL staje się coraz starszy, tak i ta postać musi powoli dojrzewać. Zmiany sa nieuniknione, od tego scenarzyści nie potrafią uciec. Sami z resztą powolutku zaczeli go "uczlowieczać", co tez nie wszystkim się spodobało, bo nagle przypadki medyczne wylecialy za margines. Po takim zakonczeniu V myślę, że ta tendencja się utrzyma. Chyba czasem zapominamy, że tytuł serialu House M.D. to w sumie dwa człony, a poprzez taki finał zasugerowali "big change", mam tylko nadzieję, że nie pójdą na łatwiznę.
Kiedy oglądałam pierwszy raz 5x23, podniesiona na duchu jego finałem, wybaczylam z miejsca wiele niedociągnięć, jak ekspresowy odwyk , a i jeszcze siłę na barabara, w imię wyższego celu . A to tylko idealna wizja, co by było gdyby. Chyba zbyt wiele emocji wzbudza u mnie ten serial, zabija racjonalność. Gdybym ją zachowała, była obiektywna, to nie miałabym ochoty wypierdzielić lapka przez okno po obejrzeniu, czując się zrobiona na szaro, wyrolowana jak nigdy dotychczas. Muszę chyba stłumić odruchy hudzinkowego serduszka. Scenarzyści zrobili tym finałem ze mnie nastolatkę, powinnam w sumie im PODZIĘKOWAĆ , co aktualnie czynię


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 12:37, 14 Maj 2009    Temat postu:

Z serialem jest jak z McDonaldem. Akceptowany jest tylko pewien zakres zmian - takich, które nie naruszają samej istoty. Można wprowadzać nowości, odświeżać wystrój, ale Big Mac musi pozostać taki sam - przynajmniej w percepcji klientów. Oczywiście, można klientom tłumaczyć, że są głupi, że boją się zmian. Można się nawet na klientów obrazić. A co. W końcu można gotować sobie serial dla krewnych i znajomych Królika...

Cytat:
). House człowiek, House mający uczucia, House usmiechnięty wydaje się być niedozwolony, a to czyni tego człowieka przegranym w życiu. Wiecznie nieszczęśliwym, czy to aby nie zakrawa na somolubstwo, egozim?

Chyba się fikcja zmieszała z rzeczywistością. House to fikcyjna postać, od pięciu lat nękana na różne sposoby przez scenarzystów, a uszczęśliwiana jeszcze częściej w fikach fanów. Zarzucanie fanom samolubstwa, bo chcą oglądać na ekranie postać, w jakiej zakochali się w pierwszym sezonie jest conajmniej dziwaczne...

Cytat:
Zmiany sa nieuniknione, od tego scenarzyści nie potrafią uciec. Sami z resztą powolutku zaczeli go "uczlowieczać", co tez nie wszystkim się spodobało, bo nagle przypadki medyczne wylecialy za margines.

Przypadki medyczne wyleciały na margines, bo przez pół sezonu oglądaliśmy perypetie 13/14, potem problemy Cuddy z adopcją, w międzyczasie problemy Tauba z żoną, a na deser problemy z zawarciem związku małżeńskiego przez Chaserona. W tym sezonie nie tylko przypadki medyczne, ale i sam House zszedł na plan dalszy. Nie tylko nie został uczłowieczony, ale wręcz przez większość sezonu był odczłowieczany, żeby na koniec do tego wszystkiego jeszcze postradać zmysły.

Cytat:
Po takim zakonczeniu V myślę, że ta tendencja się utrzyma

Mam nadzieję, że nie. Bo jeśli tendencja się utrzyma, to kolejnego sezonu może nie być. W tym sezonie oglądalność spadła z niemal 20 do 12 (w porywach) mln...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
galena
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:23, 14 Maj 2009    Temat postu:

Narenika napisał:
.
Chyba się fikcja zmieszała z rzeczywistością. House to fikcyjna postać, od pięciu lat nękana na różne sposoby przez scenarzystów, a uszczęśliwiana jeszcze częściej w fikach fanów. Zarzucanie fanom samolubstwa, bo chcą oglądać na ekranie postać, w jakiej zakochali się w pierwszym sezonie jest conajmniej dziwaczne...

Własnie chodzi mi o to nękanie jego postaci. Po prostu uważam, że to piętrzenie nieszczęśc przy jego postaci powolutko niedlugo ( o ile nie już) zacznie przytłaczać. Dla odmiany chcialabym coś optymistycznego. Egozim - lubimy oglądać pewne sytuacje na ekranie, ale nie chcemy ich we własnym życiu, ale w fikcyjnej rzeczywistości wydają się ok, bo tam można sobie pozwolić na więcej. To jest trochę takk, że niestety czasem cieszymy się z cudzego nieszczęścia, ale co wtedy kiedy dopada to samo nas? Podoba nam się postać z ciętym językiem, bo sami chcielibyśmy tacy być. ale też niekoniecznie wytrzymalibyśmy z kimś takim w rzeczywistości.
I jeszcze jedno - nie miesza mi się fikcja z rzeczywistością, i co ty nie powiesz, House to fikcyjna postać, naprawdę??? No, nie spodziewałam się, oczywiście wierze też w Świetego Mikolaja i zwierzęta, co przemawiają ludzkim głosem

Cytat:
Przypadki medyczne wyleciały na margines, bo przez pół sezonu oglądaliśmy perypetie 13/14, potem problemy Cuddy z adopcją, w międzyczasie problemy Tauba z żoną, a na deser problemy z zawarciem związku małżeńskiego przez Chaserona. W tym sezonie nie tylko przypadki medyczne, ale i sam House zszedł na plan dalszy. Nie tylko nie został uczłowieczony, ale wręcz przez większość sezonu był odczłowieczany, żeby na koniec do tego wszystkiego jeszcze postradać zmysły.

To prawda, wpleciono sporo dodatkowych wątków, ktore niekoniecznie okazaly się porywające, ale odczlowieczony House, w ktorym momencie???

Cytat:
Po takim zakonczeniu V myślę, że ta tendencja się utrzyma

Cytat:
Mam nadzieję, że nie. Bo jeśli tendencja się utrzyma, to kolejnego sezonu może nie być. W tym sezonie oglądalność spadła z niemal 20 do 12 (w porywach) mln...

Szczerze, niech będzie nawet mniej widzów, ale niech za to będą ci wierni i konstruktywnie podchodzący do produkcji, ktorzy rozumieją, że na jednym schemacie, choćby i najbardziej sprawdzonym, do VII sezonu dojechac byloby niemożliwością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cwankiara
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:18, 14 Maj 2009    Temat postu:

Ogladając sezon z odcinka na odcinek, najpierw po angielsku, potem z polskimi napisami uważałam go za beznadziejny i tandetny. Ostatnio miałam okazję powtórzyć sobie całość i muszę powiedzieć, że w miare upływu czasu coraz bardziej doceniam ten sezon. Nie był co prawda najlepszy, ale jeśli chodzi o mnie zajmnuje 2-3 miejsce wśród wszystkich serii. Oczywiście mam wiele zastrzeżeń, a ostatni odcinek wogóle nie przypadł mi do gustu, poza ślubem. Praktycznie niedokończona sprawa i jedno całkowite zamieszanie, taki mały LOST nam się zrobił. Czas pokaże co będzie dalej, obym tylko we wrześniu nie stwierdziła, że lepiej odświeżać stare odcinki niż tracić czas na ściąganie nowych:P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 16:04, 14 Maj 2009    Temat postu:

galena, z jednej strony chcesz milszego House'a, a z drugiej strony chwalisz 5 sezon, w którym House wcale nie jest milszy. Sądzisz, że w psychiatryku zacznie być milszy i szczęśliwszy? Ja czytając różne komentarze odnoszę właśnie wrażenie, że fani mają dość męczenia House'a i wprowadzania w nim zmian na gorsze.

Piszesz, że:
Cytat:
To jest trochę takk, że niestety czasem cieszymy się z cudzego nieszczęścia, ale co wtedy kiedy dopada to samo nas? Podoba nam się postać z ciętym językiem, bo sami chcielibyśmy tacy być. ale też niekoniecznie wytrzymalibyśmy z kimś takim w rzeczywistości.

a potem podkreślasz, że rozróżniasz fikcję i rzeczywistość. Może ja po prostu nie rozumiem Twojego toku rozumowania, odczepiam się zatem od wnikania, o co Ci tak naprawdę chodzi.

Cytat:
ale odczlowieczony House, w ktorym momencie???

1) Niewiele interesował się swoimi pacjentami.
2) Często bywał złośliwy, czy wręcz okrutny zupełnie bez powodu - wobec pacjentów, pracowników, szefowej, nawet przyjaciela.
Obiecałam sobie, że w czasie przerwy z pewną niechęcią, ale obejrzę sobie jeszcze raz piąty sezon, zestawiając go z sezonem pierwszym i skupiając się na postaci House'a. Cały czas bowiem zastanawiam się, na czym dokładnie polega zmiana, jaka zaszła, która powoduje, że zamiast błyskotliwego, ale fascynującego i urokliwego buntownika, mamy teraz zgorzkniałego pensjonariusza szpitala psychiatrycznego. Pamiętasz na pewno scenę w komorze ciśnień, gdy House mówi do Cameron "I'm insane genius". To hasło wypowiedziane dzisiaj brzmi złowieszczo...

Cytat:
Szczerze, niech będzie nawet mniej widzów, ale niech za to będą ci wierni i konstruktywnie podchodzący do produkcji, ktorzy rozumieją, że na jednym schemacie, choćby i najbardziej sprawdzonym, do VII sezonu dojechac byloby niemożliwością.

No popatrz, a NCIS i CSI:Miami, trzymając się schematów, właśnie kończą swoje 6 sezony i to z oglądalnością wyższą niż House. Jak już mówiłam, dobry serial powinien być jak McDonald...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ASIL
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:49, 14 Maj 2009    Temat postu:

No cóż obawiałam się, że coś wykręcą z Huddy i tak też się stało. Choć myślałam, że będzie gorzej. Po pierwszej scenie Housa-Cuddy myślałam, że Cuddy wszystko schrzani. Jakoś zawsze byłam przekonana, że to House będzie tym „wystraszonym” a nie Cuddy. A tu akurat było odwrotnie(i to było pierwsze moje zdziwienie). House szczęśliwy, wesoły, śpiewający (a śpiewa tylko wtedy gdy jest szczęśliwy) – to moje drugie zdziwienie. Chodził i puszył się jak paw. Odkryliśmy wtedy zupełnie innego Housa. To czego faktycznie pragnął. To jak bardzo chciał być szczęśliwy i to właśnie z Cuddy. Jednak po scenie kiedy oznajmił szpitalowi, że spał z Cuddy, doszłam do wniosku, że House chce tego związku ale niestety jednak nie jest do tego gotowy. Jakkolwiek scena ta była fajna i w jakiś sposób zabawna, to jednak miałam mieszane uczucia. Nie chciałabym aby mimo wszystko tak traktował Cuddy. Z pewną ulgą więc przyjęłam, że to jednak było urojenie i Cuddy nie spędziła nocy z Housem.

Okazało się również, że miłość Cuddy nie jest ślepa ale właśnie dojrzała. Cuddy nie jest „zakochaną idiotką” oderwaną od rzeczywistości, ślepo zapatrzoną, która niezależnie od poczynań swego ukochanego rzuca się mu w ramiona i na pierwsze jego skinienie jest gotowa oddać się mu bez żadnych oporów. Potrafi wiele wybaczyć ale są pewne granice, których nie można przekroczyć. Ma swoją godność i na tyle siebie szanuje, że wie kiedy powiedzieć dość. Ta postać jeszcze bardziej zyskała w moich oczach. I z pewnością Cuddy nie odrzuciła Housa jako Housa. Natomiast odrzuciła Housa totalnego dupka. I chwała jej za to. A to, że Cuddy nie odwiozła Housa to akurat nie dziwi. Myślę, że dlatego Wilson go odwiózł bo przecież wcześniej mówił, że ma znajomych w jakieś klinice, więc to nawet było bardziej logiczne, że to on właśnie tam jedzie z Housem. Na ślubie jednak było wyraźnie widać, że myślami Cuddy była z Housem.

W sumie więc nawet cieszę się z takiego obrotu sprawy, bo po pierwsze dowiedzieliśmy się czegoś ważnego i niezaprzeczalnego o Housie. Po drugie nikt niczego nie schrzanił (ani Cuddy ani House - a tego się obawiałam oglądając zwiastuny). Po trzecie House nawet szczęśliwy pozostaje tym samy Housem (dodajmy Housem zabawnym ale jednak dupkiem) A więc obawy, że związek z Cuddy może zmienić Housa okazały się bezpodstawne, co utwierdza mnie tylko, że Huddy może się udać. Do tej pory miałam pewne obawy. Teraz już ich nie mam. No i po czwarte okazało się, że House jest jednak zdolny do miłości.
Czy tylko szaleństwo może go zmusić do miłości do Cuddy? Nieważny powód ważne, że jest coś co może go zmusić. Poza tym sama miłość nie jest racjonalna.
Jestem natomiast zawiedziona postawą Wilsona. W analizowaniu poczynań Housa do tej pory potrafił dzielić „włos na czworo” stosując dogłębną analizę. A tu? On ogranicza się tylko do analizy związku Housa i Cuddy a ściślej mówiąc do uczuć Housa do niej. Nic dla niego nie jest dziwne. A powinno być. Dzień wcześniej to przecież Wilsona pakował Housa do kliniki odwykowej. To przecież Wilson wiedział o halucynacjach. Nie za bardzo zdziwił go jednodniowy detoks i to, że House przespał się z Cuddy. I jakoś nie za bardzo był przejęty tym, że House nie odczuwa bólu. Wilson zawalił nie tylko jako lekarz ale przede wszystkim jako przyjaciel. Nie zna Housa tak dobrze jakby to się mogło wydawać. I to, że zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo zawiódł widać na jego twarzy w końcowych scenach. Wie, że mimo swoich starań i chęci nie sprostał. Tak więc to nie zachowanie Cuddy było dziwne (która przecież o niczym nie wiedziała, więc traktowała Housa tak jak zwykle), tylko właśnie postawa Wilosna - który jako jedyny o wszystkim wiedział - budzi ogromne zdziwienie. Tak naprawdę to interesowało go tylko jak to między tymi dwojga jest (po to też polazł do Cuddy a by wybadać sytuację).

Ślub Cameron i Chasea. Bardzo się z niego cieszę. Cameron naprawdę wyglądała na szczęśliwą. Nareszcie. W końcu uwierzyłam w ten związek. Do tej pory jakoś nie byłam przekonana. Podobnie chyba jak sama Cameron. Ale teraz tak jak i Cameron jestem za.
Przypadek medyczny, nawiązujący w pewien sposób do Housa - jeden z lepszych.
Drugi przypadek medyczny – zabawny ale i wzruszający.
Ostatnia scena – no cóż w zamiarze miała wywołać przygnębienie. Ale ja to odbieram jako pewną analogię i to raczej radosną:
- małżeństwo to jest wkroczenie na nową drogę życia,
- House na odwyku (bo myślę, że to będzie odwyk, w końcu Wilson dzień wcześniej pakował go właśnie na odwyk) to również jakiś początek coś w rodzaju „nowej drogi”.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ASIL dnia Czw 16:53, 14 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bestest
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:47, 14 Maj 2009    Temat postu:

obejrzałam wczoraj, dzis sie otrzsnełam:) rzadko kiedy mam ochote komentowac odcinki, ale ten na to zdecydowanie zasługuje. Myśle że ile jest fanów tego serialu tyle opinii na temat tego odcinka. Hudzinki zawiedzione brakiem huddysexu i tym co powiedziała na koniec Cuddy, Hameronki zawiedzione zapewnie ślubem i sielankowoscia Chaserona, Hilsonki spodziewaja sie teraz zapewnie swojego hilsonkowego sezonu. taaakk wszyscy mamy prawo do włąsnej opinii:P

Ja tam uwazam ze odcinek byłby genialny, ale nie w tym momencie. Jakos nie wyobrazam sobie po tym wszystkim powrotu Housea w kolejnych sezonach. Nie wierze w to ze po leczeniu psychiatrycznym możliwe byłoby żeby wrócił jeszcze do proaktykowania medycyny, a przeciez o to w tym serialu chodzi.
Uwazam że w ten sposób House MD powinien sie skończyć.
Bo w końcu z jakiego zakończenia całej historii będą szczęśliwi fani Housea?Jakiego zakończenia wszystkich sezonów nie okrzykniemy mianem oklepanego czy nietrafionego? Uwazam że ten odcinek, wogóle wątek z Amber powinien był wrócic ale w ostatnim sezonie. To jeszcze nie był jego czas. Mamy tu początek zycia wspólnego Chasa i Cameron pięknie wykontrastowany końcem pewnego rozdziału w życiu Housea - może i faktycznie niezbyt szczęsliwe zakonczenie byłoby to dla Housea, ale w sumie to ja własnie takiego bym sobie życzyła. Napewno nie wyobrazam sobie zakonczenia w 7dmym czy 8mym sezonie Housea któy nagle schodzi sie jednak z Cuddy, szczęśliwie przestaje kulec i leczy sie z nałogu... Tego sobie nie wyobrazam wiec mysle ze to niezbyt szczesliwe dla housea zakonczenie powinnismy zobaczyc za kilka lat w ostatnim odcinku mielibyśmy niesmak że nie wiemy co dalej ale i pocczucie ze nie zasmiecili nam naprawde porzadnego serialu

heh... ale to tylko my opinion...
odcinek cały 4/10
ogromny minus za zakonczenie, któe nie powinno być w tym momencie
a plusy za slub Chasea i Cam - Chase wygladał bosko w garniaczku a Cam miała piękna sukienke
Cuddy z córka na ślubie
i Hilsona, który w tym odcinku był naprawde wyjątkowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 5 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 5 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin