Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Miłość Cameron do House'a [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:36, 11 Cze 2008    Temat postu:

ale rodzinka , jedynie ona jest normalna i to dobrze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:14, 11 Cze 2008    Temat postu:

Małe wyjaśnienie : Allison po prostu nie utrzymywała głębszych kontaktów z rodziną, bo chciała po prostu pokazać wszystkim, że jest silna i potrafi sobie ze wszystkim radzić, co nie jest do końca prawdą.
Teraz kolejna część ficka. Hmmm... jest tu pokazana dawna miłość Allison i dzięki tej miłości coś do niej dotrze...
część trzydziesta :
Przebudził Cię blask odbijający się od okna. Już 10.00. Założyłaś szlafrok na piżamę i zeszłaś po schodach na dół. Z kuchni dobiegał już zapach przepysznych smakołyków, więc z szerokim uśmiechem weszłaś do kuchni.
- Cześć mamo. – przywitałaś się, a kobieta wręczyła Ci kawę.
- Idź już idź do jadalni. – rozkazała, a ty posłuchałaś się i poszłaś. Były już tam Twoje siostry, z Twoim tatą i córeczką Carolyn.
- Allison, to ty jeszcze nie ubrana ? – spytała ją starsza siostra ze zdziwieniem i oburzeniem w jednym. Była już ubrana bardzo poważnie i odświętnie, choć Diana była jeszcze w piżamce. Holly również była ubrana w ciuchy dzienne.
- Siostrzyczko, ja muszę jechać do miasta, a nie chcę brać ze sobą małej, więc zaopiekujesz się swoją siostrzenicą ? – spytała Carolyn.
- Jasne, że tak. Holly, a ty gdzieś się też wybierasz ?
- Tak, ja już wracam do Californii. Mathew dzwonił i pogodziliśmy się. – mówiła z uśmiechem młodsza siostra. Mama przyniosła danie.
- A Patrick gdzie ? Trzeba będzie go obudzić... – zaczęła matka.
- Nie mamo. Zostaw porcję Patricka na potem. Dajmy mu spokój. – powiedziałaś z opanowaniem i ze spokojem, więc mama dała sobie spokój. Chwilę później przyszedł Patrick i całą rodziną zjedliście śniadanie. Siostry pojechały, a Patrick zaproponował wycieczkę po miasteczku z małą. Zatrzymaliście się na parkingu przed jakimś sklepem. Wszyscy wyszliście z samochodu, a Twój brat wszedł do budynku. Ty zrobiłaś krótki spacerek z Dianą. Szłyście uliczką, a waszym oczom ukazał się wysoki szatyn o piwnych oczach. Tak, to był Jack, twoja pierwsza młodzieńcza miłość. Poznał Cię z daleka.
- Cześć Allison. Wróciłaś w stare kąty. – powiedział patrząc Ci głęboko w oczy.
- Nie. Ja tu przyjechałam na zjazd rodzinny. – teraz spojrzał on na twoją siostrzenicę.
- Jak widzę ułożyło Ci się życie rodzinne... – powiedział, a ty mocniej ścisnęłaś rączkę małej.
- Chciałabym... a to jest córeczka Carolyn. – teraz uśmiechnął się i było widać nadzieję w jego oczach.
- Witaj mała. Jak się nazywasz ?
- Diana. – tak więc Jack zaprosił Cię na kawę, a mała poszła z twoim bratem do kina. Czułaś, że masz w nim oparcie i że jest on Twoim przyjacielem, więc opowiedziałaś mu o swoich mieszanych uczuciach i o Gregu. Okazało się, że Patrick pojechał już z Dianą do domu, więc z Jack’iem szliście pieszo. Akurat szliście piękną alejką, na której pierwszy raz się pocałowaliście. Znów przybliżył do ciebie swoje usta.
- Nie Jack, ja kocham Grega, nie mogę nikomu robić niepotrzebnych nadziei, z których i tak nic dobrego nie wyniknie. Nie mogę dać nikomu szansy kochania mnie. Przykro mi. Przepraszam. – nie mogłaś iść już dalej. Teraz dopiero zrozumiałaś, że już czas wracać do domu i do szpitala, a co najważniejsze – do House’a. To już postanowione – wyjeżdżasz jutro i nic, ani nikt Cię tu nie zatrzyma. Musisz powiedzieć mu, że bardzo go kochasz i wybaczasz jego błędy, bo przecież czas nie będzie na was czekał...
< Czas nie będzie na nas czekał, więc wybaczmy sobie to, co było w nas złe. Nie umiem żyć bez Ciebie, teraz dobrze to wiem. > - Przepraszam, musiałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:22, 11 Cze 2008    Temat postu:

Nareszcie Cameron zrozumiała, że od uczucia do Grega nie da jej się uciec
A co do rodziny, to ok, po prostu to trochę mnie zdziwiło - ja bym tak nie umiała nie utrzymywać kontaktów z rodziną :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:47, 11 Cze 2008    Temat postu:

tak, tak , tak wróc do grega on jest ważny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wuss_92
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z domu;pp
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:28, 11 Cze 2008    Temat postu:

piękne!!! jeju szkoda ze ja tak nie umiem pisac:(

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:52, 12 Cze 2008    Temat postu:

Każdy pisze jak potrafi, trzeba tylko zacząć pisać. Ja na przykład zaczęłam pisanie (ogólnie różnych opowieści) od czerwca 2006 roku. Zaczęło się od Magdy M. : jej uczuć, przemyśleń... potem powstawał scenariusz, bądź opowiadanie, w którym każdy odgrywał ważne role. Niestety Magda M. się skończyła, a mną kierowały różne uczucia, dzięki którym powstał (i powstaje nadal, lecz z długimi przerwami) plik wierszy. Od czasu oglądania serialu Dr. House poczułam znów nagłą potrzebę pisania scenariuszy i opowiadań, więc zaczęłam "zapoznawać się" z postaciami serialowymi. Potem odnalazłam tą stronkę i zaczęłam czytać wasze ficki, co również nakłoniło mnie do napisania własnego ficka. Potem zaczęłam zadawać sobie pytanie : "Dlaczego akurat Hameron ?" , lecz po pewnym czasie dałam sobie prawidłową odpowiedź. Otóż Cameron jest chyba najbliższą postacią memu sercu, a House... no jakby go tu nie kochać, co ? . No i pisałam i piszę nadal, z czym bardzo dobrze się czuję. Powiem wam też, że inspiracją są książki. Czytałam (a raczej nadal czytam, bo książka ma 399 stron, ja jestem już na 337 stronie) pewną książkę o pisarce, która zaczynała od małego : wpierw takie kolorowe, bajkowe opowiadanka dla dzieci, a potem "wtargnęła" w świat dorosłości ze swoim pisarstwem, za co wszyscy ją podziwiają (choć spotyka się krytyków, jak w życiu przecież). Co do mojej polonistyki : popełniam błędy, jak każdy zresztą i zazwyczaj są to błędy stylistyczne (groza całego świata uczniowskiego ), lecz chyba nie jest ze mną aż tak źle, ponieważ szkoła wysyła na konkursy moje wiersze. Teraz zastanawiam się, po co to wszystko pisałam, ale jakoś teraz czuję się lepiej. Następna część ficka w kolejnym poście, bo ten już jest i tak wystarczająco długi.


A co do rodziny - ja też tak bym nie potrafiła, ale są ludzie, którzy tak potrafią. Zazwyczaj, jak wiedzą, że sobie nie radzą, a tak było też w przeszłości, to nie chcą pokazać tego rodzinie.


Teraz robię kilka poprawek i korekcję ficka, a za kilka minut pojawi się on na forum. Uwaga : będzie bardzo milusi, choć nawet króciutki :wink: .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:02, 12 Cze 2008    Temat postu:

Tak, jak obiecałam : kolejna część.
część trzydziesta pierwsza :
Z samego ranka już się pakowałaś. Wtem przyszła do pokoju Twoja mama.
- Allison...
- Nie zatrzymasz mnie mamo. Muszę wracać do pracy.
- Ale kochanie masz gościa...
- Jeśli to Jack, to powiedz mu, że nasza rozmowa bardzo mi pomogła i to, że chciał się do mnie zbliżyć pomogło mi zrozumieć, kogo tak naprawdę kocham. – ON to wszystko słyszał.
- Ale to nie Jack, tylko twój kolega z pracy.
- Kolega ? – spytałaś zdziwiona, a twoim oczom ukazał się nijaki Gregory House we własnej osobie. Mama zostawiła was samych.
- Greg... – rzuciłaś się mu w ramiona, a on tylko mocniej Cię przytulił. Rozumieliście się bez słów. Nawet nie musieliście używać słów, by się porozumieć. Potem we właściwym czasie oderwaliście się od siebie.
- Greg... kocham Cię. – wyszeptałaś tylko patrząc mu w te prześliczne błękitne oczęta.
- Też Cię kocham i to bardzo. – powiedział głośniej i zaczęliście się uśmiechać.
- Wracam do domu.
- Do mojego domu ?
- Pożyjemy, zobaczymy...
- Czyli wracasz do mnie.
- Tak, wracam i wybaczam wszelkie zła, jakie mi wyrządziłeś.
- A ja przepraszam cię za to, że byłem taki zamknięty, uparty i okrutny wobec Ciebie.
- Lecz nie wiem, czy mogę z Tobą zamieszkać... – powiedziałaś potem zmartwiona nieco swoją decyzją.
- Allison... powtarzam po raz kolejny : Kocham Cię i chcę być z Tobą do końca moich dni. A teraz... – uśmiechnął się jeszcze bardziej i wyciągnął z kieszeni te same pudełeczko, które widziałaś w szpitalu. Niestety nie mógł uklęknąć, więc stojąc naprzeciw otworzył przez Tobą to pudełeczko i spytał : - Allison, wyjdziesz za mnie ? – Ty tylko założyłaś na rękę pierścionek i przytuliłaś się do niego, co miało oznaczać „TAK”. Potem znów mieliście takie rodzinne pogawędki, smutne pożegnania i wspólny powrót do Princeton. Już postanowione – wstępujecie do Twojego mieszkania i bierzecie ze sobą resztę rzeczy, by potem przeprowadzić się do niego i w końcu wrócić do pracy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:07, 12 Cze 2008    Temat postu:

Bardzo fajny, radosny i słodki fragment - super, tego mi było trzeba
Będzie ciąg dalszy??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:01, 12 Cze 2008    Temat postu:

w końcu zrozumiała kogo kocha nad życie.i jeszcze zamieszkają razem. aż chce się czytać.
piękne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:06, 12 Cze 2008    Temat postu:

Będzie ciąg dalszy. Nacieszcie się ich szczęściem, bo znów zaczną się problemy, które szybko się rozwiążą i znów będą szczęśliwi. Po kolejnych częściach zadam wam pytanie, a teraz pytam : chcecie bym pisała do ich ślubu i koniec ? czy może bym pisała do narodzin ich potomka ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:38, 12 Cze 2008    Temat postu:

Pisz jak najdłużej :wink:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MlecznaCzekolada
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 15:21, 12 Cze 2008    Temat postu:

Pisz do narodzin ich dziecka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:57, 12 Cze 2008    Temat postu:

no to pięknie opisany ślub też poczytacie, bo dzidziuś urodzi się po ślubie (to tak na marginesie dodam)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:29, 13 Cze 2008    Temat postu:

Nie mogłam już wytrzymać. Kolejne części się już tworzą, a tu część, w której zaczynają się problemy.
część trzydziesta druga :
Byliście już blisko celu. Niedługo wjedziecie do miasta. On prowadził, lecz to ty zaczęłaś pogawędkę.
- Wróciłeś do pracy w szpitalu ?
- Tak.
- I co tam się dzieje ?
- Coś niemożliwego... Chase oświadczył się Trzynastce.
- I co ? Przyjęła je ?
- Tak.
- A co z Jamesem i tą blondynką, która jest z nim w ciąży ?
- No to Jimmy jest w trakcie rozwodu z Mary, a co do tej blondyny, to chce się z nią ożenić, bo jest ona kobietą jego życia. Jak wrócimy, to Jimmy po rozwodzie robi przyjęcie, byśmy wszyscy zapoznali się z tą jego blondyną.
- Będzie ciekawie... – uśmiechnęłaś się, ale było widać po nim, że coś ukrywa.
- House, co się dzieje ?
- Nie, nic.
- Jesteśmy narzeczeństwem. Powinieneś być ze mną szczery.
- Lisa... Lisa jest... Lisa jest w ciąży.
- Z Tobą ?
- Nie.
- A znasz ojca dziecka ?
- Właśnie nie wiadomo kim on jest, pewnie jakiś facet oddający nasienie do probówki. Lisa nic nie chce powiedzieć.
- Czyli ty też możesz być ojcem... – nie mogłaś patrzeć na niego, więc patrzyłaś przez okno, na niebo.
- Na pewno nim nie jestem. Przecież by mi to powiedziała.
- Tobie nigdy nie powie. Powie to najwyżej mi, bo ja zawsze próbuję wszystko i wszystkich zrozumieć.
- Porozmawiasz z nią ?
- Zobaczę, czy będę na tyle silna, by pogodzić się z myślą, że masz z inną dziecko. Ale spróbuję to zrobić, choć nie obiecuję, że tak się stanie.
- Chcesz zostać w swoim mieszkaniu ?
- Nie, no skądże. Przecież to nie musi być od razu twoje dziecko, a my mamy prawo być razem szczęśliwi. – no i wjechaliście do miasta. Jadąc do Twojego domu trwała w samochodzie długa i niezręczna cisza. Dojechaliście pod twoje mieszkanie i spakowaliście resztę twoich rzeczy, które potem zawieźliście do niego. Nie byłaś już tak samo szczęśliwa, jak przedtem. Wiedziałaś tylko, że u was rodzinne są niepowodzenia w miłości. A jutro wrócisz do szpitala i wszystko się wyjaśni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:39, 13 Cze 2008    Temat postu:

Bardzo fajna część
Czyżby House miał mieć dwójkę dzieci od dwóch różnych kobiet??
Czekam niecierpliwie na rozmowę Cuddy/Cam :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wuss_92
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z domu;pp
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:04, 13 Cze 2008    Temat postu:

hmm... tylko prosze Cię oby to nie było dziecko House`a!!! prosze!

a ja wczoraj zaczełam coś tworzyć i nie wiem czy mi wyjdzie;];]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:32, 13 Cze 2008    Temat postu:

łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaadne .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:29, 13 Cze 2008    Temat postu:

wuss na pewno Ci wyjdzie x)
a ja wspomniałam już wcześniej, że sielanka nie potrwa długo
a może potrwa baardzo długo ?
jestem w trakcie pisania, no i już mam wątek, lecz gdy skończę, to od razu wrzucam do was
więc, do napisania !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:25, 13 Cze 2008    Temat postu:

A teraz będzie : ukrywana prawda.
część trzydziesta trzecia :
Obudził Cię jego słodki pocałunek. Przyniósł Ci nawet śniadanie do łóżka. Nawet na chwilę zapomniałaś o dziecku Cuddy, lecz twoje sumienie szybko ci o tym przypomniało. On położył się obok Ciebie i razem konsumowaliście śniadanie.
- Allison, a może powoli zaczniemy ustalać datę ślubu ? – spytał wyciągając kalendarz. Tak więc ustaliliście na 9 maja. Teraz tylko trzeba załatwić pastora itd. ale to potem. Przyszykowaliście się więc i razem pojechaliście do pracy.
- Peter, proszę cię, udawaj mojego partnera i ojca tego dziecka.
- To nie możesz mu powiedzieć prawdy ?
- Nie, ja chcę, by on był szczęśliwy z Cameron. Oni pasują do siebie. A nie usunę ciąży, bo wszyscy dobrze wiemy, ile znaczy dla mnie dziecko.
- Nie uważasz, że w końcu on, lub jego kobieta zauważą, że to jego dziecko ?
- Nie dowiedzą się nigdy. I ja tego dopilnuję. Teraz pokazujmy się jako para, potem możesz zostawić pannę z dzieckiem i wrócić do żony. Pomożesz mi ?
- Jasne. – i mężczyzna przytulił Lisę. Wtedy weszłaś do jej gabinetu.
- O, przepraszam, jeśli przeszkadzam. – powiedziałaś widząc ich razem. Nie słyszałaś ich rozmowy.
- Proszę wejdź. Peter, to jest jedna z najlepszych immunologów w szpitalu, dr. Allison Cameron. Allison, to jest Peter, mój partner, a zarazem ojciec mojego maleństwa. – stwierdziła z uśmiechem Lisa.
- Lisuś, to ja już idę, pa. – pocałował ją na pożegnanie i wyszedł.
- Witaj znów w szpitalu. Tęskniliśmy za Tobą. – na powitanie uściskała cię lekko.
- Ja też tęskniłam. Czyli to nie jest dziecko House’a ?
- Nie, to jest dziecko Petera i jestem z nim bardzo szczęśliwa. Nie musicie się z Gregorym o nas martwić. – pogładziła się po brzuchu, a ty już ze spokojem poszłaś do gabinetu House’a. Lisa odetchnęła z ulgą.
- Cameron, mam Ci wpisać spóźnienie ? – spytał z ironią twój ukochany.
- A proszę bardzo panie doktorze. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że byłam na terenie szpitala i załatwiałam ważną sprawę. – z uśmiechem siadłaś koło Foremana.
- I tak ci nie wierzę, lecz spóźnienia nie masz. Pamiętaj, jedna minuta spóźnienia i o jednego człowieka mniej.
- Już się to nie powtórzy. Przepraszam bardzo za spóźnienie. – no i zaczęliście omawiać przypadek. Potem porozmawiałaś z Trzynastką i oznajmiłaś jej, że już się nie gniewasz i pogratulowałaś związku z Chase’m. Potem sama podeszłaś do House’a.
- To nie Twoje dziecko. Możemy być spokojni. – powiedziałaś i przytuliłaś się do niego. Znów całą drużyną spotkaliście się w gabinecie narad, lecz trzynastka nagle źle się poczuła i musiałaś pójść z nią do toalety.
- Remy, nic Ci nie jest ?
- Nie, chyba się czymś zatrułam. Te chińskie jedzenie jest takie niezdrowe...
- A może ty masz po prostu mdłości ?
- Słucham ?
- Mdłości, no wiesz... może po prostu jesteś w ciąży.
- W ciąży ? Nie, to nie możliwe. Ja nie mogę być w ciąży. My z Chase’m nie chcemy dziecka.
- No wiesz, czasem się to zdarza.
- Ale ja nie chcę... – zaczęła płakać.
- Najlepiej poproś go, by pobrał próbkę i zbadał w laboratorium. Wtedy będziecie mieli pewność.
- On mnie teraz zostawi, rozumiesz ?
- Nie zostawi, jak zobaczy chłopczyka, który będzie miał jego uśmiech i oczka to na pewno będzie chciał się jeszcze z tobą ożenić.
- Myślisz ?
- Tak, no ja go trochę znam, bo też z nim nie raz byłam. Ale my po prostu do siebie nie pasujemy, lecz wy, owszem. Wracamy do chłopaków ? Pewnie się już Chase zamartwia... – i wtedy Remy miała kolejną falę mdłości. Tylko ją pogłaskałaś i czekałaś, aż ta fala jej minie. Potem poszłyście do gabinetu.
- Coś się stało ? – spytał House patrząc na Ciebie.
- Nie, nic. Nie przemęczaj jej. – powiedziałaś tylko, a Twój wzrok mówił „pogadamy później, zaczekaj”. Po końcu pracy widzieliście, jak Remy prosi na bok Roberta i jak rozmawiają. A wy pojechaliście na jego motorze do domu. Zjedliście kolację i wyszliście na spacer w świetle gwiazd.
- Wiesz, wtedy w szpitalu, gdy spałeś, miałam sen... – i opowiedziałaś mu ten sen.
- No wiesz, tutaj takich pięknych łąk nie ma, jak w Twoim śnie. Ale u Ciebie na wsi owszem. A jak chcesz, to możemy sprawić sobie takie dzieciaczki...
- Po ślubie House, po ślubie.
- No ale widzisz : to jest miesiąc dzidziusiów, wszyscy nasi znajomi oczekują maleństw, tylko my jesteśmy jacyś opóźnieni...
- Jest jeszcze Foreman.
- A Foreman to gej.
- Słucham ?
- Nie no, żartowałem. On nie ma nikogo, więc dziecka nie ma. A może ma jakieś na boku, o którym nic nie wiemy ? – zrobił taki swój słodki i kochany uśmiech.
- Jest już zimno. Chodźmy do domu. – postanowiłaś i zaczęliście kierować się w stronę domu.
- W łóżku Cię ogrzeję. – dodał narzeczony i szliście dalej przytuleni do siebie. A w domciu oczywiście spełniły się słowa House’a i ogrzał Cię w łóżeczku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:43, 13 Cze 2008    Temat postu:

troche okrutna jest Cuddy w stosunku do House'a .chce aby on był szczęśliwy z Cameron .I TO JEST zrozumiałe .ciekawe co dalej napiszesz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:47, 13 Cze 2008    Temat postu:

Ale się tych ciąży namnożyło
Bardzo fajny rozdzialik :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:21, 13 Cze 2008    Temat postu:

Jak na razie daję nową, dość długą część. Będzie pewnie po niej dłuższa przerwa, bo muszę teraz nadrobić szkolne zaległości przez chorobę, oraz psychicznie przygotować się do uroczystości, która mnie czeka (czyt. bierzmowanie), no a tym trzecim powodem jest utrata weny (i to przez debila, który uważa się za odpowiednika House'a - phi !). Więc nacieszcie się tym, co wam przedstawiam, a będzie tego wiele.
część trzydziesta czwarta :
Już trwały przygotowania do waszego ślubu. Jednak spełniły się zachcianki House’a – jesteś w ciąży. Ale jeszcze nic mu nie powiesz, to ma być niespodzianka. Tymczasem Remy i Robert zaakceptowali niechcianą ciążę i oczekiwali swojego potomka. Greg kupił wam prześliczny dom z ogródkiem, w którym obecnie mieszkacie. Przyjechał do was Wilson, a Greg wyszedł mu na powitanie. Długo nie wracali, więc wyszłaś do nich. Oboje mieli smutne, czyż może zawiedzione miny.
- Coś się stało ? – zapytałaś ich obu, lecz Twój wzrok spoczywał na Jimmym.
- Nie, nic. – odpowiedział mężczyzna, więc zwróciłaś swoje piękne oczy na Grega.
- Jimmy nie może już wytrzymać z Amber. – powiedział Ci twój przyszły mąż, za co pewnie Wilson miał do niego pretensje.
- Ma humorki ? – spytałaś Jimmiego.
- Tak. Ciągle wywołuje kłótnie. Ostatnio nawet wydarła się na sędziego, by przyspieszył rozprawę. – odpowiedział Jimmy.
- Oj, wejdź do środka. – no i weszliście, po czym House zaprosił was do salonu i poszedł zaparzyć każdemu po herbacie.
- Zrozum ją. Ona po prostu teraz ma wybujałe hormony i bardzo łatwo wyprowadzić ją z równowagi...
- To będzie trwało do końca ciąży ?
- Nie powinno. Lecz zdarzają się takie przypadki, że to trwa nawet i dłużej.
- Teraz to mnie kompletnie dobiłaś. – zaśmiał się lekko i przyszedł House. Wtedy Wilson zaczął :
- Wy coś przede mną ukrywacie ? – spytał, a wy spojrzeliście na siebie.
- Nie, no skądże. Dlaczego tak uważasz ? – spytał twój przyszły mąż.
- Allison, wydaje mi się, że jesteś jakaś inna... inaczej wyglądasz. – o nie, jak on uzna, że jesteś w ciąży, to nici z niespodzianki.
- Pewnie ci się zdaje Jimmy. Jesteś przewrażliwiony na punkcie Amber. – stwierdził Greg, a ty w głębi ducha odetchnęłaś z ulgą.
- Bardzo się Amber zmieniła ? – spytałaś go.
- Tak. Wścieka się teraz o byle co, a najgorsze jest to, że zaczyna nie mieścić się w swoich starych ubraniach. – rozśmieszyło Cię to. Już to widzisz : jesteście z Gregiem zaproszeni na ślub Holly, a ty rano męczysz się i wściekasz, bo nie możesz założyć swojej ulubionej sukienki. W końcu zakładasz jakąś dużą, w której wyglądasz, jak w worku i wściekasz się na Grega, że zrobił Ci dzieciaka i przez niego jesteś gruba i nie możesz dobrze wyglądać w swoim ulubionym stroju. To was przecież czeka. Ale ty będziesz pewnie miła i wyrozumiała wobec mężczyzny swego życia.
- Allison, o czym myślisz ? – wyrwał Cię z zamyślenia właśnie on. Uśmiechnęłaś się.
- Po prostu próbuję wyobrazić sobie Jamiego i Amber. Wy wyglądacie razem wspaniale. – zaśmiałaś się, a Wilson udał, że się na Ciebie obraził. Ale na Ciebie nie można się przecież obrażać...

Przyszykowaliście się i poszliście do pracy. Tam spotkałaś Trzynastkę.
- Cześć. Musimy pogadać. – powiedziała, a ty poszłaś z nią na bok.
- Słucham ?
- Ja chyba nie jestem jednak w ciąży.
- Wynik w laboratorium jest negatywny ?
- Nie daliśmy próbek do laboratorium. Zrobiłam test ciążowy. Wyszedł negatywnie.
- No wiesz... testy nie mają całkowitej pewności. Zrób to laboratoryjnie.
- Zrobiłam. Ale trzeba czekać.
- To poczekaj.
- A jak ja jestem po prostu na coś chora ?
- Wybij to sobie z głowy. A teraz wracamy do pracy.

Weszłyście do gabinetu, a tam byli już „chłopcy”
- Cameron ! Hadley ! Znowu spóźnienie ! Co wy robicie w tej toalecie ? – spytał żartobliwie, lub ironicznie House.
- To, czego nam nie wolno. – odpowiedziałaś mu zgryźliwie.
- Rozumiem. Chase, mam dla ciebie przykrą wiadomość. – tu chwila ciszy.
- Jaką ? – spytał zdezorientowany Robert.
- Twoja narzeczona jest lesbą. – odpowiedział mu na żarty, lecz i tak nikt się z tego nie śmiał.
- House, czyli masz problem, bo ty też żenisz się z lesbą. – chciała mu dopiec Cameron, lecz chyba się jej nie udało.
- Dobrze kochanie, to w przerwie lunchu wybieramy szatnię, czy toaletę ? – zapytał i zrobił usta w ryjek (no tak, że chce dać buzi, wiecie przecież). Trzynastka dziwiła się, za co go kochasz. Przecież on jest potworem !
- Przepraszam, że przerywam kłótnię kochanków, ale możemy wrócić do przypadku ? – spytał Foreman znudzony już waszymi potyczkami.
- My jesteśmy narzeczeństwem Ericu i my się w ogóle nie kłócimy. My się po prostu bardzo kochamy. Możemy wracać do przypadku kochanie, czy nadal się będziesz na mnie wściekać ? – spojrzałaś na resztę. Chyba nie chcieli już słuchać waszych dogryzań w pracy.
- Możemy. – odparłaś.
- Czyli co my tu mamy... Trzynastka ?
- Pacjent, ma 43 lata, oraz powiększone narządy płciowe.
- Czyli co go tu sprowadza ?
- Pewnie coś z mózgiem, bo nagle pacjent traci świadomość i jest agresywny, po czym odzyskuje ją i jest łagodniutki. – dokończyła.
- Jak Chase w łóżku ? – spytał House.
- Weź, nie czepiaj się mojej narzeczonej. – odezwał się zdenerwowany Chase.
- O, jaki ochroniarz... nie martw się, ona sobie sama poradzi. Jest przecież lekarzem.
- A może ona jest zmęczona ?! – już było słychać irytację Roberta.
- A to dlaczego ? Jest w ciąży ? – ciągnął go za język House. Remy się wkurzyła i wyszła z gabinetu.
- Przestańcie ! Nie widzicie, co razem wyprawiacie ?! Przestańcie psuć atmosferę i wzajemnie wyprowadzać się z równowagi, bo przy okazji wyprowadzacie też innych, choć tego nie wiecie ! Ja teraz wychodzę i poszukam Remy, a wrócimy, gdy się już uspokoicie ! Jasne ?! – wybuchłaś i żaden z nich nie mógł Cię powstrzymać. Mężczyźni grzecznie pokiwali głowami, a ty wyszłaś w poszukiwaniu przyjaciółki.

„Gdzie ona teraz może być ?” – zastanawiałaś się przez chwilkę, a potem Cię coś jakby oświeciło. Weszłaś do toalety.
- Remy, jesteś tu ?
- W pierwszym. – uchyliłaś drzwi, a ona klęczała koło sedesu.
- Wszystko okej ?
- Chyba wszyscy to widzą. Ja nie chcę tego dziecka.
- Rozmawiałaś już o tym z Robertem ?
- Tak, on też go nie chce.
- Myślisz nad...
- Usunięciem go ? Robert mi zabrania, lecz to moje ciało i rozważam taką możliwość.
- Nie rób tego. Potem będziesz tego żałować.
- A co ty się tak interesujesz moim dzieckiem ?
- Po prostu chcę waszego dobra. A może nasze dzieci będą bawić się wspólnie w piaskownicy ?
- To ty też ?
- Tak, ale cii... nie mów nic Chase’owi, bo ja jeszcze tego nie mówiłam Hous’owi.
- On nie chce dziecka ?
- Chce i to bardzo, ale ja planuję zrobić mu niespodziankę.
- Tak się cieszę...
- Więc nie usuniesz maleństwa, by wspólnie z naszym mogło się świetnie bawić ?
- To nie jest takie łatwe. Przecież nie mogę go nosić i go nie chcieć.
- Remy... wszystkie tak mówią na początku, gdy to jest wpadka. Ale po pewnym czasie pokochują te maleństwa i zastanawiają się, jak mogły wcześniej tak bardzo ich nie chcieć. Zobaczysz, że z tobą będzie tak samo.
- Nie będzie, bo je usunę.
- Musisz ?
- Nie muszę, ale chcę.
- Jeszcze nie wiadomo przecież, czy to ciąża...
- Ale pewnie to jest to. A jak się dowiem dokładnie, to ci powiem. I rozważę wtedy aborcję. A jeżeli jestem chora, to no cóż... chociaż nie będę miała tego, czego nie chcę. House pozwolił ci wyjść ?
- Nie. Trochę tam na nich nakrzyczałam i sama stamtąd wyszłam.
- Pewnie będzie się na ciebie wściekał...
- Nie powinien. A nawet jeśli, to mu przejdzie. A on już taki jest, lubi dogryzać ludziom. Lecz gdybyś go widziała po za szpitalem... prawdziwy anioł.
- House ? Nie wierzę.
- To uwierz. Kiedyś przyjedźcie do nas do domu, a sami zobaczycie.
- Już czuję się lepiej. Wracamy ?
- Jasne. Pomogę ci wstać. – no i poszłyście do pokoju.
- Spóźniłyście się. Już rozdałem rozkazy. – powiedział do was, gdy weszłyście.
- A czy jeszcze się na coś sprzydamy ? – spytała Trzynastka.
- Nie. Odpocznij. A ty Cameron chodź ze mną. – i pospiesznie wyszłaś za nim.
- Jakie masz dla mnie zadanie ? – spytałaś.
- Wilson się pytał, czy może się do nas na jakiś czas wprowadzić. Powiedziałem mu, by pomieszkał w swojej kawalerce.
- A może niech lepiej pogodzi się z Amber ? Niech ją zaprosi dzisiaj na taki długi spacer i będzie między nimi zgoda.
- Dobrze, powiem mu. Nasza kolacja jest dziś aktualna ?
- Jak najbardziej. Tylko mam do ciebie prośbę... nie denerwuj Trzynastki, bo ona też ma swoje problemy...
- Jakie ?
- Nie musisz już tego wiedzieć kochanie. A jutro zwolnij nas z pracy, bo musimy porozmawiać z księdzem i wybrać jakąś salę na wesele.
- Dobrze. Do wieczora. – i pocałował Cię czule, co było bardzo milusie.

Nawet szybko nastał wieczór i pojechaliście do odpowiedniej restauracji. Było miło, a potem zobaczyliście Cuddy z Peterem.
- Widzisz tego faceta koło Cuddy ? To jest Peter. Jej partner i ojciec tego malucha. – powiedziałaś szeptem do Grega, a on spojrzał na nich.
- Wcale nie pasują do siebie. Nawet facet nie jest taki przystojny.
- A my pasujemy do siebie ?
- Naturalnie.
- I ty jesteś pewnie przystojniejszy od niego ?
- Nie jestem postury Bonda, ale już jestem o wiele ładniejszy i przystojniejszy od niego, prawda kochanie ?
- Tak. I starszy. – i znów się pocałowaliście, a po kolacji poszliście do domu. Postanowiłaś – jeszcze mu nie powiesz. Zobaczysz, co będzie potem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:49, 13 Cze 2008    Temat postu:

porównanie grega z bondem-bomba
BIEDNY WILSON ,-wstrętna amber , ratować go od niej
a cały odcinek wyśmienity, aż humor się poprawia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:47, 20 Cze 2008    Temat postu:

część trzydziesta piąta :
Obudziły Cię dziś poranne nudności. Wstałaś tak, by go nie przebudzić i skierowałaś się do łazienki. Po kilkunastu minutach blada wyszłaś z łazienki.
- A jednak. – powiedział tak władczo.
- O co Ci chodzi ? – spytałaś nie wiedząc, o co mu chodzi.
- Ty już dobrze wiesz o co. – powiedział i pocałował Cię.
- Pamiętaj, że kocham Cię i tego kogoś w środku. – tu dotknął Twojego brzucha i spojrzał Ci głęboko w oczy. A jednak, domyślił się ciąży.
- To miała być niespodzianka, miałam ci potem powiedzieć. – próbowałaś się tłumaczyć, ale on palcem przymknął ci usta. Poszliście do kuchni.
- Co byś chciała zjeść ?
- Najchętniej to bym zjadła lody...
- Co ty ? Chcesz mi zaziębić dzieciaka ?
- Jak chcesz... zatem zrób jajecznicę. – powiedziałaś ponuro i oparłaś rękę na stole, a na ręce oparłaś swój podbródek.
- No to teraz mam dwie ciężarne w załodze.
- Przeszkadza ci to ?
- Przecież wiesz, że nie. Tylko te wasze humorki...
- Co ty wiesz o naszych humorkach ?
- Wiem coś z opowiadań Jimmiego.
- No wiesz... ja nie jestem pewnie tą jego Amber.
- Tak. Ty jesteś gorsza ze swoimi humorami.
- Mam się wyprowadzić ?
- Nie. Po prostu muszę cię trochę podenerwować, bo w końcu zapomnisz, kim jest Gregory House.
- Jeszcze pomyśleć, że dziecko odziedziczy niektóre twoje geny...
- Oby odziedziczyło ich bardzo wiele. No i to musi być chłopczyk.
- A jak to będzie dziewczynka ?
- To potem sprawimy sobie chłopczyka, by każde miało po równo. Zgoda ?
- Zgoda. – no i przed twoim nosem pojawiła się jajecznica. Niechętnie, ale zjadłaś, a potem przygotowaliście się i pojechaliście razem do pracy.

Weszliście do gabinetu i każdy zajął swoje miejsce. Trzynastka znów się spóźniła i ze strachem spojrzała na szefa.
- Doktor Thirteen proszę się mnie nie bać, staram się być dziś przyjazny dla ciężarnych. – powiedział House i Trzynastka zajęła miejsce koło Cameron.
- Czy coś więcej wiemy na temat naszego pacjenta ? – spytał po chwili Greg.
- Tak. Ma demencję naczyniową. – rzucił Chase.
- Czyli nie pożyje zbyt długo. Mózg mu wysiadł całkowicie. Jaki mamy kolejny przypadek ?
- Możemy podawać mu leki i próbować go leczyć. – rzekł Foreman.
- Ale już nie warto. Co z tego, że przedłużymy mu życie o 10, lub 20 minut ? I tak umrze, a po nim już nikt nie zapłacze, bo i tak nie ma rodziny. Jaki przypadek mamy następny ?
- Młoda kobieta. Pluje krwią i ta krew chyba jest z uszkodzonej wątroby. Bierze tabletki antykoncepcyjne i ma AIDS. Lecz nadal uważam, że możemy pomóc tamtemu pacjentowi. – nalegał Foreman.
- Dobrze, czyli kto jest za pomocą panu... Vikoling ? – Foreman i Chase podnieśli ręce.
- Czyli panie chcą przejść do nowego przypadku ? – zapytał żeńskiej załogi.
- Ja rak. – rzekłaTtrzynastka.
- A ty Cameron ?
- Jeśli możemy mu pomóc, to czemu nie ? Ale to tylko i wyłącznie Twoja decyzja. Po zastanowieniu się jestem z chłopakami.
- Widzisz Remy, przegłosowali nas. Wracamy do przypadku pana Hopkinsa.
- Vikolinga. – poprawiła go Trzynastka.
- Przecież umiem czytać. A Hopkins był ironią. – powiedział jej zgryźliwie.
- To co możemy mu jeszcze zrobić ? Co proponujecie ? – spytał po chwili.
- Możemy mu dawać leki oczyszczające naczynia krwionośne, więc pacjent pozbędzie się bakterii. – zaproponował Foreman.
- A co zrobimy z połowicznie uszkodzonym mózgiem ? Wymienimy na nowy ? – spytał House. Zapadła cisza.
- No to wracamy do pracy. – i wziął teczkę nowej pacjentki.
- Zaczekaj. Możemy mu wszczepić coś, co zastąpi mózg. I jeśli będzie potrzebna do użycia uszkodzona część mózgu, to maszyna zacznie działać za niego. – powiedział Chase.
- Dobrze, a skąd wezniemy na to pieniądze ? – i znów cisza.
- Widzicie ? Jemu już nie możemy pomóc. Idziemy do nowego przypadku. – a troje podwładnych posmutniała.
- Jak to ma wam pomóc to... Foreman, idź i daj pacjentowi oczyszczające leki. I tak już mu nie pomożemy. Trzynastka, idź do nowej pacjentki i porozmawiaj z nią. Pamiętaj o masce i specjalnym ubraniu. Potem Chase, pobierzesz krew pacjentki i podasz ją do laboratorium. Tymczasem Cameron, poszukaj w podręcznikach choroby, która wskazywałaby wszystkie objawy pacjentki. A teraz ja idę na lunch, więc proszę mi nie przeszkadzać. – no i poszedł, a każdy zajął się tym, co zostało mu przydzielone. A Cameron znalazła w jednym z podręczników kartkę.

Cameron, I love you so much and I apologize you.
You hate me, and I understand this.
Please, you forgive me and kiss me so, as then.
I love you.
House.


Popłynęło ci z oczu kilka drobniutkich łez.
- Widzisz, tatuś bardzo nas kocha. – wyszeptałaś do własnego brzucha. Wtedy wszedł on.
- Znalazłaś tą kartkę. A ja szukałem jej tak długo i nie wiedziałem, w którym podręczniku ją zostawiłem.
- Zostawiłeś ją w podręczniku, który dostałeś ode mnie. – i pokazałaś mu książkę.
- Widzisz ? Nie pomyślałem, że tam ją zostawię. – powiedział śmiejąc się.
- Kiedy ją napisałeś ?
- Znasz mnie, domyśl się.
- To było wtedy, gdy wyjechałam ?
- No... jeszcze wcześniej.
- Czy to było po tym, jak wszyscy zauważyli, że Cię kocham ?
- Nie wiem, nie wiem.
- Ale ty jasno określiłeś mi warunki...
- Uspokój się, bo jeszcze zaszkodzisz dziecku.
- Czyli za co mnie przepraszasz ?
- Za to, że byłem wobec Ciebie taki oschły, a potem pozwoliłem na to, byś myślała, że ja z Trzynastką... a teraz przepraszam Cię jeszcze za tą całą aferę ze Stacy.
- Przecież wiesz, że ci już dawno wybaczyłam.
- Ale nie wiedziałem, że jeszcze kiedyś znajdziesz tą kartkę. Dobra, masz już jakieś choroby ?
- Jeszcze nie, ale znajdę.
- To ja ci już nie przeszkadzam. Idę sprawdzić pracę innych. – no i wyszedł, a ty szukałaś chorób pasujących do tych objaw. W głowie ciągle słyszałaś jego słowa... te piękne, mądre i czułe słowa, które on wypowiadał... kochasz go i pewnie nigdy nie przestaniesz. On też kocha Ciebie, niedługo weźmiecie ślub, urodzisz mu dziecko i będziecie żyli długo i szczęśliwie, jak w bajce. Tylko czy bajki trwają wiecznie ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jen dnia Pią 19:39, 20 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MlecznaCzekolada
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 9:39, 21 Cze 2008    Temat postu:

Coś czuję, że ta sielanka nie potrwa długo, ale fic jest świetny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 6 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin