Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Miłość Cameron do House'a [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:19, 17 Maj 2008    Temat postu:

Może taki słodziutki dodatek do ficka :
Nagle wszystko stało się inne, zmienił się cały świat. Ty byłaś z House'm, a on był tylko z Tobą. Byliście tam sami, wy i tylko wy. Nagle przybiega do was dwójka dzieci bardzo podobnych do was. Jest to dziewczynka i chłopczyk. Widać, że chłopczyk odziedziczył kolor włosów po mamusi, a kolor oczu po tatusiu. Dziewczynka wręcz odwrotnie - kolor włosów tatusia, a kolor oczu mamusi. Rozglądasz się wokoło - jesteście gdzieś w parku i zbliżacie się do łąki. Dzieci trzymają się was za ręce, ale potem je puszczają, by pobiec na łąkę. Spotykają się z rówieśnikami. Patrzysz na nich i próbujesz odgadnąć ich charaktery, czy są one podobne do Ciebie, czy raczej do Niego. Tak... oboje są z charakteru mamusią... takie dobre i kochane dzieciaczki... Tylko gdzie jest House ? Rozglądasz się wokół i widzisz, jak posuwa się on w stronę jakiegoś światła. Czy on umiera ? Czy on idzie do nieba ? Biegniesz za nim i wykrzykujesz jego imię, lecz on nie zatrzymuje się. Idzie tam, jakby był tym zahipnotyzowany. Potykasz się i upadasz na ziemię. Płaczesz, bo czujesz się taka samotna i bezradna bez niego. Światło zgasa, więc on już odszedł. Nie możesz się z tym pogodzić, a tym bardziej nie możesz patrzeć na wasze dzieci. Ale nagle słyszysz, jak one biegną do Ciebie, a za nimi słyszysz kogoś, kto kuśtyka. W końcu obracasz się i widzisz jego z dziećmi. No tak... on się z nimi bawił w chowanego, więc dlatego go nigdzie nie widziałaś. Ale wasza córeczka znalazła go, rozszyfrowała go po lasce. Jesteś z niej dumna. Ocierasz łzy i mocno przytulasz do siebie dzieci, a potem wstajesz i mocno przytulasz się do niego. Kim był ten człowiek, który podążał za światłem ? Może to był Twój anioł stróż, który wiedział, że nie jest Ci już potrzebny, bo już zaznałaś szczęście na wieki. Tak więc poszliście całą rodziną przed siebie, a Ty czułaś się tu, jak w raju. Szkoda tylko, że to był Twój sen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:29, 17 Maj 2008    Temat postu:

Ta wizja jest śliczniutka , i te dzieciaczki . . . Cudo :wink:
Mam nadzieję że jednak House się obudzi i że ten sen będzie mógł kiedyś stać się rzeczywistością


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:38, 17 Maj 2008    Temat postu:

Cieszę się, że się podoba. Po tym smutnym musi być taka landryneczka, by można było spokojnie poczekać do następnej części, którą sama nie wiem kiedy napiszę, bo teraz mam sporo do myślenia nad rozprawką o ludzkiej ułomności według Moliera, a przecież nie napiszę na rozprawce "Dlaczego uważam, że House powinien być z Cameron"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:22, 17 Maj 2008    Temat postu:

Jen napisał:
teraz mam sporo do myślenia nad rozprawką o ludzkiej ułomności według Moliera, a przecież nie napiszę na rozprawce "Dlaczego uważam, że House powinien być z Cameron"


A szkoda, że w szkole nie sa otwarci na tak ciekawe seriale i losy ich bohaterów :wink: Bo ten temat : "Dlaczego uważam, że House powinien być z Cameron", byłby na pewno stokroć ciekawszy od nudnej rozprawki. Naprawdę współczuję Ci że musisz marnować taki śliczny dzień na pisanie wypracowania, zamiast fika. Ale na pocieszenie, na studiach (przynajmniej moich - farmacja) nie ma wypracowań


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:30, 17 Maj 2008    Temat postu:

Śliczny dodatek *_* czekam na kolejne częsci

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:50, 17 Maj 2008    Temat postu:

Ja będę szła na studia prawnicze, więc pewnie wypracowania mnie jednak czekają. Co do dzisiejszego dnia - już pięć kartek z niby rozprawką wylądowało w koszu, ponieważ ja bynajmniej uważam, że świętoszek nie był ułomny, tylko sprytny i mściwy ; Orgon też nie był ułomny, tylko łatwowierny i naiwny, a Pani Pernelle była po prostu dewotką, więc w niej również nie zauważyłam ułomności. Szczerze mówiąc nie wiem, jakie ułomności widzi w nich Moiler, ale wiem, że powoli kończą mi się kartki, bo to na kartkach kancelaryjnych mamy pisać.
Szczerze mówiąc wolałabym dostać wypracowanie na temat dowolny, więc na pewno napisałabym w nim o Housie i jego załodze. Nawet na egzaminie próbnym z j.polskiego, który pisałam w kwietniu to miałam temat o wolności. Już całą rozprawkę napisałam, a w brudnopisie ołówkiem zaczęłam skrobać o tym, jak Cameron chce się uwolnić z miłości do House'a i chce pokochać Chase'a. W końcu musiałam zmazać to poważne wypracowanie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:58, 21 Maj 2008    Temat postu:

Kolejna część, a w niej : małe pudełeczko, nieszczęsny list i Cameron straciła nadzieję...
część dwudziesta :
Ktoś trzymał rękę na Twoim ramieniu. Myślałaś, że to on. Tak więc obudziłaś się. Nie, on nadal jest nie przytomny i to nie jego dłoń spoczywa na Twoim ramieniu. Czyja to dłoń ? Oczywiście pielęgniarki.
- Pani jest pewnie bardzo zmęczona, może niech pani jedzie już do domu ? – spytała zatroskana pielęgniarka. Spojrzałaś jeszcze raz na niego : wyglądał tak słodko... Zastanawiałaś się, co by powiedział ? Pewnie „Allison, nie martw się o mnie. Będzie dobrze. Teraz wypocznij... u mnie możesz, jeśli tam będziesz czuła się bezpiecznie, tylko proszę cię uśnij...” Ech, i co teraz masz robić ?
- Zostaję. – powiedziałaś do kobiety. Nie chciałaś go zostawiać samego. Przecież teraz był taki bezradny... mógł umrzeć, a tego byś sobie i mu nie wybaczyła. Pielęgniarka tylko wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju, a ty spoglądałaś na wszystkie maszyny do których był podłączony. Ciągle zastanawiałaś się, czy on się w ogóle przebudzi ? ... a jeśli się przebudzi, to czy on cię w ogóle pozna ? Na pewno będzie dobrze. Dlaczego ? Bo masz nadzieję, a ona przezwycięży te czyhające koło was zło. Nie spałaś do rana. Z nudów zaczęłaś sprzątać jego komodkę w celu odstresowania się. Znalazłaś małe, granatowe pudełko. Od razu domyśliłaś się, co w nim jest. Poczekasz, aż się przebudzi, a wtedy otworzycie je razem. Schowałaś je z powrotem do szuflady i sprzątałaś dalej. Znalazłaś bilet na wejście na bal, oraz jakieś papiery. Zaczęłaś je czytać. Ale jeden z nich był inny... napisała go Stacy. Wpierw odłożyłaś tą kartkę, lecz potem pociągnęło cię coś, by przeczytać ten list. A jego treść brzmiała tak :

Witaj Greg.
Wiem, że nie powinnam już do Ciebie pisać, ale musiałam to zrobić.
Co u Ciebie słychać ?
U mnie wszystko ok... Pokłóciłam się z Markiem, rozumiesz ?
Pewnie myślisz, że o jakieś głupstwa, ale ja się z nim kłóciłam o nas.
Pamiętasz to w hotelu ? Właśnie o tym powiedziałam Markowi.
Znasz jego reakcję, więc nie muszę Ci już tego pisać.
Po prostu kocham Cię i nie mogę zapomnieć smaku Twoich ust...
Zerwałam z Markiem i wracam do Ciebie.
Czekam w naszej ulubionej kawiarence, w której zresztą mamy dużo wspólnych wspomnień...
I mam nadzieję na jakiś słodki prezencik od Ciebie.
Całuję.
Stacy.


No tak... on nie spieszył tak do Ciebie, tylko do niej... i ten pierścionek też był pewnie dla niej. Tylko po co kazał lekarzom wezwać Ciebie, a nie ją ? Przecież to ona jest miłością Jego życia. A ty kim dla niego jesteś ? Zabawką do powrotu Stacy. No tak, teraz wszystko już rozumiesz. On chciał Cię tu widzieć, by zakończyć z Tobą to, w co tak mocno wierzyłaś. Teraz nie mogłaś zrobić nic innego, jak pójść do domu, lub z powrotem na przyjęcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:03, 21 Maj 2008    Temat postu:

House jak się obudzi to musi kopnąć tą Stacy w tyłek i przeprosić Cameron, bo inaczej to ona go kopnie :wink:
A tak w ogóle, to bardzo mi się podobało. Mam nadzieję, ze Cam odzyska nadzieję i że będzie z Housem żyć długo i szczęśliwie, jak już on się przebudzi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holiday
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wołomin

PostWysłany: Śro 19:12, 21 Maj 2008    Temat postu:

ta stacy tacy to sie wszędzie właduje buuuuuuuuu stacy do domuuu wooon

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:40, 21 Maj 2008    Temat postu:

fajny zwrot akcjii ^^
nice


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:50, 22 Maj 2008    Temat postu:

Pisałam to ze złością i z łzami w oczach. Część smutna i ponura, ale opisująca mniej więcej uczucia zranionej Cameron. Jeszcze do tego radzę włączyć smutną piosenkę, o utraconej miłości i o nienawiści do kogoś, kogo się niegdyś kochało i wtedy można poczuć prawdziwy nastrój tej części i prawdziwy nastrój mojego & Cameron serca.
część dwudziesta pierwsza :
Pojechałaś jednak na przyjęcie. Ściągnęłaś płaszcz i weszłaś w tłum.
- Allison, gdzie byłaś ? – zapytał Foreman.
- Ja ? W szpitalu. – mogłaś kłamać, ale po co ? Podszedł do was Wilson.
- W szpitalu ? Jakiś nowy przypadek ? – zapytał Jimmy.
- Nie, byłam na odwiedzinach u House’a. – powiedziałaś to bardzo głośno, więc wszyscy zainteresowali się cała sprawą.
- I co z nim jest ? – spytał Chase.
- Nie wiem. – odpowiedziałaś i oczywiście skłamałaś.
- To czemu nie jesteś przy nim ? – spytał Foreman.
- Bo jego wielka miłość wraca do niego i nie potrzebuje już on takiej słodziutkiej zabaweczki, jak Cameron. – odpowiedziałaś i odeszłaś od nich. Nalałaś sobie wody i usiadłaś na krześle. Chciałaś o tym zapomnieć, więc zamknęłaś oczy i zaczęłaś pić tą wodę. Cuddy poprosiła wszystkich do siebie, zostawiając Cam w spokoju.
- Może zakończymy temat House’a i damy spokój Cameron, bo widać, że jest wściekła. – powiedziała stanowczo Cuddy i wszyscy weszli z powrotem do sali. Foreman poprosił Cuddy do tańca, a Chase Trzynastkę, po czym dwie pary weszły na parkiet. A do Allison przysiadł się James.
- Zatańczysz ? – spytał, a ona już czuła się lepiej.
- Tak, ale nie pytaj o House’a. Po pierwsze nie chcę o nim gadać, a po drugie nie chcę, byś coś ze mnie wyciągał. Jedynie mogę podać Ci adres szpitala i sam go odwiedzisz. – powiedziałaś mu, bo rozmowa o Gregu sprawiała Ci ból. Tak więc razem również poszliście na parkiet i zaczęliście tańczyć. Nawet rozerwałaś się na tym balu i choć na chwilę zapomniałaś o świeżo zadanych Ci ranach. Uśmiechałaś się i to za sprawą jego przyjaciela. Lecz każda chwila się kiedyś kończy i tak skończył się również i szpitalny bal, a że nie chciałaś być w domu sama, to Wilson i Trzynastka pojechali do Ciebie.
- Przepraszam, że tak zawracam wam głowę... – zaczęłaś od progu, lecz zaraz jakby poprawił Ci się humor. – Rozgośćcie się. – nakazałaś, a oni ściągnęli ubrania wierzchnie typu płaszcze itd.
- Wcale nie zawracasz nam głowy, po prostu jest ci ciężko... – rzucił Wilson.
- James... mi nie jest ciężko z powodu wypadku House’a, tylko z tego, że on się mną zwyczajnie bawił, ja byłam po prostu kukiełką do powrotu Stacy... jest mi ciężko dlatego, bo ja GO kochałam, a on mnie wcale. – mówiłaś to tak zimno, jakbyś już nic do niego nie czułaś. No tak, straciłaś nadzieję i próbowałaś cały czas sobie wmówić, że za mocno Cię zranił, że już go nie kochasz... a to było bardzo trudne. – Czego się napijecie ? Mam do wyboru wodę, herbatę, lub gorącą czekoladę... – powiedziałaś kierując się w stronę kuchni.
- Ja poproszę wodę. – powiedział James. – Ja nie wierzę w to, że Greg się tobą zwyczajnie bawił Allison. On taki nie jest... po naszych rozmowach wynikało, że on coś do ciebie czuje, więc nie wierzę w to, o czym teraz mówisz. – powiedział to, bo był jego przyjacielem i znał prawdę. No cóż... nie wiedział tylko o liście Stacy.
- A ja poproszę herbatę. – powiedziała Trzynastka. Po chwili przyszłaś z szklanką wody i dwiema filiżankami herbaty, dla Ciebie i Remy. Goście siedzieli już na fotelach, więc ty usiadłaś na kolejnym. Każdy wziął swój napój do rąk.
- Jimmy... mi też się wydawało, że Go znam. Ale nie... okazało się, że ja Go w ogóle nie znam, bo myślałam to, co ty. Widocznie też go nie znasz. – to powiedziałaś równie zimno i twardo, jak zdanie przedtem. Patrzyłaś uważnie na tą dwójkę. Przez chwilę panowała cisza. – Włączmy telewizor. – zaproponowałaś i sięgnęłaś po pilota. Po chwili już w tv leciał jakiś mecz.
- Może i go nie znam, ale wiem, że on cię kochał bez względu na to, co teraz mówisz. – powiedział James i wypił trochę wody. Widział, że go nie słuchasz, tylko patrzysz w ten telewizor. – On cię nadal kocha. – dopowiedział, a ty miałaś ochotę wybuchnąć płaczem. Poleciały ci łzy po policzkach i odwróciłaś wzrok na niego.
- Nie, właśnie że mnie nie kocha. – powiedziałaś i napiłaś się swojej herbaty.
- A powiedział ci to ? – spytał James również pijąc wodę. – I nie płacz proszę, Remy, podaj jej chusteczkę. – znów upił wody. Wypił ją do dna. Trzynastka posłuchała się go i podała Ci chusteczkę, a ty otarłaś o nią swoje łzy.
- Allison, wszystko będzie dobrze... ja też widziałam wasze uczucie, Gregory nie mógł aż tak udawać. – stwierdziła Trzynastka, która wcześniej nie wtrącała się do rozmowy.
- Niby dlaczego Stacy miałaby do niego wrócić ? – spytał żartobliwie James, odkładając szklankę na stół.
- Przepraszam, że spytam, ale kim jest Stacy ? – zadała pytanie Trzynastka i trochę się tym speszyła.
- Stacy to wielka miłość House’a. A ON nie mógł mi tego powiedzieć wprost, bo jest po operacji i cały czas jest, a raczej był nieprzytomny. Ale wy nie wiecie, jak on może udawać... – zdenerwowałaś się. Poszłaś do przedpokoju i wzięłaś z płaszcza zgiętą na cztery części kartkę i podałaś ją Wilsonowi. To był list od Stacy. On go przeczytał i podał Tobie, a ty podałaś go Remy. Zaś gdy ona go przeczytała, to oddała go tobie, a ty znów zgięłaś kartkę i wrzuciłaś do kieszeni w płaszczu. Wszyscy byli zszokowani.
- To nie może być prawda... – skomentował James.
- Ale jest. – powiedziałaś. – I nawet wiem, co miało być tym słodkim prezencikiem dla Stacy. – dodałaś.
- Co ? – spytała Remy.
- Czy mieli się umówić na randkę ? – zapytał Wilson. – Czy mieli się razem przespać ? A może mieli wrócić do siebie ? – dodawał pytania, które najbliżej przychodziły mu do głowy.
- Blisko... miał się jej oświadczyć. – odpowiedziałaś krótko.
- Skąd wiesz ? – spytała Trzynastka.
- Jak sprzątałam jego szufladę, to znalazłam w niej pierścionek zaręczynowy. Z początku myślałam, że to dla mnie, więc schowałam go z nadzieją na udany nasz związek. Lecz potem odnalazłam ten list i teraz wiem dla kogo ten pierścionek. – powiedziałaś. – Wiecie co ? spać mi się chce. Dziękuję, że to byliście, bardzo mi pomogła rozmowa z wami. Przynajmniej mi ulżyło... będzie okej, a mi chyba nie było pisane życie z House’m. Porozmawiam z Chase’m. Jeśli on jest sam, to może uda nam się stworzyć normalny związek... – i tak pożegnałaś ich. Już wiedziałaś, że wyszli z domu, więc wybuchłaś płaczem. Poszłaś do kuchni i wzięłaś do ręki nóż, który odbił światło wprost do Twoich zapłakanych oczu. Obmyłaś go, bo był brudny i płacząc dostałaś się jakoś do łóżka, gdzie przytulona do poduszki usnęłaś, mając nadzieję na to, że jutro nastanie dobry dzień.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:07, 22 Maj 2008    Temat postu:

Tylko niech się nie szlachta... :wink:
Smutne, ale świetnie się czytało . Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego, że Cam zostawi Housa i wróci do Chasa. To musiało być jakieś nieporozumienie z tym listem... Mam taką przynajmniej nadzieję :wink: Pisz dalej i wrzucaj kolejne części. Czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:41, 22 Maj 2008    Temat postu:

Niee... nie potrafiłabym chyba napisać, jak Cam sobie coś robi, by się zabić. No ale jak już to napisałam, to czemu nie...
Nawet nie wiedziałam, że będę potrafiła napisać, jak po takiej tragedii Cam może się bardziej zaprzyjaźnić z Wilsonem i Trzynastką, choć ma do niej żal o ten spisek z Chase'm.
Jestem zdziwiona też tym, że jak to pisałam, to czułam, że będzie krótkie, a okazało się nawet długie.
Teraz mam pytanko : Przebudzić już House'a i wysłać do niego na poważną rozmowę Wilsona ?
No i szykuję nową część. Mam nadzieję, że dodam ją jeszcze dziś, ale z moją weną to nigdy nic nie wiadomo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:11, 22 Maj 2008    Temat postu:

Wg. mnie możesz go budzić, dość się już wyspał :wink:
Ale to jest Twój fik, więc ty decydujesz, jak Ci bardziej pasuje
W fikach, właśnie to jest super, że możemy robić z bohaterami, co nam się podoba


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monique1
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czechy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:04, 22 Maj 2008    Temat postu:

Ja jestem za obudzeniem i rozmowa, ale decyzja nalezy do Ciebie w kazdym razie wrzuć dzisiaj. Facet idzie na popijawe, wiec moge poszaleć przy komputerze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:45, 22 Maj 2008    Temat postu:

Ujć, chyba jednak już dziś go nie będzie.
Po pierwsze : myślałam, myślałam i nic.
Po drugie : koleżanka wzięła mnie na spacer i nie mogłam dostać się do swojego komputera.
Po trzecie : zaraz kolejny odcinek Dr.House i wprost muszę go obejrzeć.
Po czwarte : Po Hous'ie mam Jasminum, co też chcę obejrzeć, więc na kompa chyba już nie wrócę.
No najwyżej jak z czegoś zrezygnuję ^^.
Ale za to poczytam wasze ficki i to jest bardzo dobry pomysł .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:21, 23 Maj 2008    Temat postu:

Ta część pokaże zatem już drugi raz dwulicowość Trzynastki.
część dwudziesta druga :
No i nastał kolejny dzień. Przebudziłaś się z podkrążonymi oczyma, ale i tak postanowiłaś pójść do pracy. Gdzieś po 15 minutach byłaś już na parkingu w szpitalu. Wysiadłaś z samochodu i skierowałaś się do miejsca pracy. Byłaś smutna, marudna i w ogóle taka jakaś nijaka. Trzynastka poprosiła o krótką przerwę i wyszłyście na dach szpitala.
- Źle się dziś czujesz ?
- Tak, ale nie musisz się tak o mnie troszczyć. – odpowiedziałaś sucho. Ostatnio wszystko robiłaś, nie wkładając tam żadnych uczuć.
- Rozmawiałaś już z Chase’m ? – spytała.
- Nie. – odpowiedziałaś wbijając wzrok w ziemię.
- Może chcesz bym to ja z nim pogadała ? – rzuciła propozycję, która jej bardzo odpowiadała.
- Nie, ja sama sobie z tym wszystkim poradzę. – powiedziałaś i znów zaczęłaś płakać.
- Dobrze, nie będę. Przecież wiesz, że jestem twoją przyjaciółką... – przytuliła Cię. Siedziałyście tak sporą chwilę czasu, a gdy się uspokoiłaś, to wróciłyście do pracy.


Tymczasem do innego szpitala przyjechał James. Wszedł do sali, w której leżał House. Był już przytomny i nadmiernie szczęśliwy.
- Hej Jimmy. – powiedział szczęśliwie na powitanie przyjaciel.
- Cześć House. – odpowiedział Wilson takim trochę smutnym i dziwnym tonem. – Jak tam się czujesz po operacji ? – spytał.
- Dobrze. Na szczęście wszystko ze mną okej. Pamiętam was i nawet tęsknię : za szpitalem, za wami, za pacjentami i tymi groźnymi przypadkami... – zaczął wymieniać mężczyzna.
- Za Stacy też ? – spytał go przyjaciel.
- Za Stacy ? A skąd Ci ona przyszła do głowy ?
- No po tym liście można było się wielu rzeczy domyślić...
- Liście ? Skąd go masz ? Chyba nie czytałeś cudzej korespondencji... – jak widać Greg się powoli wkurzał. – I gdzie jest Cam ? – spytał po chwili. – Już zapomniała pewnie o swoim chorym chłopaku... wiem, że byłem jej potrzebny, póki byłem zdrowy i przytomny, a już jak znalazłem się w szpitalu, to nie jestem jej już wcale do niczego potrzebny. – skomentował na końcu.
- Ja czytałem ten list, dzięki Cameron, bo to ona przeczytała go pierwsza. I to ona przez większość czasu czuwała przy Tobie, nawet znalazła pierścionek, z którego bardzo się cieszyła... ale gdy znalazła list od Stacy to zrozumiała, że już jej nie kochasz, że pierścionek był dla Stace i że bawiłeś się nią aż do samego końca, czyli do powrotu Twojej wielkiej miłości. Teraz biedaczka chce wrócić do Chase’a. Więc teraz nie udawaj niewiniątka, tylko mów, co się stało. – Grega zszokowała wypowiedź Jamesa.
- Nie będę Ci się tłumaczył. – wtedy wszedł lekarz. – Przepraszam bardzo, ale kiedy możecie mnie w końcu wypisać ?


Oczywiście każdy dostał jakieś zadanie od Foremana, który miał sprawować tymczasowe wodze House’a i każdy poszedł do swego zajęcia. A Trzynastka poszła do Chase’a.
- Wiesz co ? Myślę, że masz szanse u Allison... – zaczęła zamykając za sobą drzwi.
- Tak ? Jak to ? Dlaczego tak uważasz ? – Robert zaczął zasypywać ją przeróżnymi pytaniami.
- Spokojnie... – i tak opowiedziała mu o wczorajszym wieczorze w domu Cameron, po czym wyszła z sali, w której był i poszła zająć się tym, co jej przykazano.


Lekarz nie pozwolił na wypisanie pacjenta ze szpitala, więc House był wściekły.
- Jim ! Wyjdź ! – rozkazał przyjacielowi, a ten się go posłuchał oczywiście. Potem Greg zadzwonił do swojej ukochanej.


Zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz... Ach tak, to on... odrzuciła połączenie i za pozwoleniem Foremana wyszła na dach. Chlipała... Wtem przyjechał James. Od razu wiedział, gdzie ją znaleźć.
- Cześć Allison. – przywitał się z nią.
- Cześć Jimmy. – również się z nim przywitałaś i otarłaś oczy chusteczką. – Obudził się ? – spytałaś patrząc na widoki.
- Tak. Pytał o Ciebie...
- Wszystko z nim dobrze ?
- Tak, ale jak na razie lekarze go nie wypisują.
- To dobrze. Może zdołam się pogodzić z tą myślą, gdy wróci...
- Uważam, że powinniście porozmawiać.
- Nie, to zły pomysł...
- Pojedź do niego.
- Proszę, nie mów mi, co mam robić, bo ja to wiem lepiej od Ciebie. I to ja znam swoje uczucia, nie ty. – wstałaś i wyszłaś. Poprosiłaś Cuddy o resztę dnia wolnego, bo nie mogłaś się skupić. Wróciłaś do domu i rozmyślałaś, czy pojechać do niego, czy może porozmawiać z Chase’m...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:36, 23 Maj 2008    Temat postu:

Fajne. House się obudził
Co ta trzynastka kombinuje? Czyżby chciała odbić Cam, czy Housa??
A co do listu...mam nadzieję, że House już do Stacy nic nie czuje i że jakoś z Cam wszystko sobie wyjaśnią. Kiedy ciąg dalszy?? :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:39, 23 Maj 2008    Temat postu:

Uh, nie wiem, nie wiem, myślę, że jutro, o ile nie będę miała tak lub bardziej zabieganego dnia od dzisiejszego. Proszę o cierpliwość, bo jak na razie same pustki w głowie, a przeżyć cała gromada.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monique1
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czechy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:43, 23 Maj 2008    Temat postu:

Stacy to historia! House chce Cam!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:45, 25 Maj 2008    Temat postu:

bawią sie jak dzieci z przedzkola . i do tego jedno z nich nabawiło się kontuzji . swietnie , może coś go nauczy ze nie wolno igrać z uczuciami innych .czekam na kolejna część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:30, 28 Maj 2008    Temat postu:

Przyznam się, że nie jestem zadowolona z tej części, ale oceńcie ją sami :
część dwudziesta trzecia :
Zdecydowałaś. Zadzwoniłaś po Chase’a i zaprosiłaś go do siebie. Gdzieś po 25 minutach był już u Ciebie. Zadzwonił dzwonek, a ty otworzyłaś drzwi.
- Masz jakiś problem, że mnie wzywasz ? – spytał, jakby nic nie wiedział, a przecież i tak wiedział już za dużo.
- Robert... ja już wszystko sobie przemyślałam... chcę wrócić do Ciebie. – wpierw mówiłaś to twardo do podłogi, a potem prosto mu w oczy swoimi załzawionymi oczyma. Twoje serce się na to nie zgadzało, ale nie mogłaś nic na to poradzić, musiałaś przestać kochać House’a.
- A House ? – zapytał.
- Już podjęłam decyzję. I nie chcę o nim mówić. – powiedziałaś i zaczęłaś szlochać, a Robert cię wtedy przytulił. Tak… to nie były te ramiona, w których czułaś się bezpieczna… to nie były te ramiona, do których kochałaś się przytulać… ale jakieś to były ramiona. I musiałaś się ich trzymać.

W tym samym czasie Greg przeglądał spis numerów w swoim telefonie. I nagle natrafił na kontakt „Stacy”. Długo zastanawiał się, czy zadzwonić, lecz jednak zadzwonił.
- Halo ? – odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Cześć Stacy. – był w ciszy, ale się jednak odezwał.
- Oł, Hi Gregory. Czyżbyś zapomniał o naszym umówionym spotkaniu ? – spytała.
- Nie zapomniałem. Jestem w szpitalu. – powiedział twardo. Przez chwilę panowała tam cisza.
- Ale nic ci nie jest ? – odezwała się smutno.
- Jak słyszysz, żyję. Na razie nie chcą mnie wypisać, ale jest ze mną dobrze. Wiesz Stacy... ja nie mam zbyt wielu przyjaciół, więc może byś do mnie przyjechała ?
- Jasne. Podaj adres szpitala. – wtedy się rozłączył. Nie mógł się na to narazić z powrotem. Dla pewności wyłączył komórkę, by już nie dzwoniła. Czemu to wszystko jest takie pogmatwane ? Tak nie dawno kłócili się tylko z Cameron o jakieś bzdury, a on tylko chciał się z nią podroczyć, a teraz ona chyba z nimi skończyła, bo on nadal czuje coś do Stacy. Szczerze mówiąc on już sam nie wie, czy kocha Stacy, czy Cameron. Jest coś w ich obu, co go przyciąga. Tak więc teraz patrzył w sufit i myślał, którą tak naprawdę kocha, a którą nie.

Robert już chciał uwiecznić wasz związek pobytem w łóżku, ale nie pozwoliłaś mu na to. Łóżko za bardzo przypominało ci JEGO. Poprosiłaś o wyjście do kina, albo na jakiś spacer. Poszliście jednak na spacer. Szliście alejkami parku, po którym zawsze chciałaś iść z House’m... lecz on nigdy nie miał czasu na spacery. Może i Robert chciał Cię złapać za dłoń, lub objąć Cię, ale ty nie chciałaś. Szliście osobno, jak znajomi z pracy. Rozmawialiście, a on wyglądał na bardzo rozpromienionego, czego po Tobie nie było widać. Byłaś bardzo smutna i uśmiechałaś się lekko, ale to rzadko.

Tymczasem on leżał w tym szpitalnym łóżku i przełączał kanały w telewizji. Nie oglądał jej, bo ciągle myślał o Tobie i liczył na to, że go odwiedzisz, porozmawiasz z nim i mu wybaczysz, lecz nie był pewny, że zrobisz to na pewno.

Do kina nie poszliście, lecz do teatru owszem. Obejrzeliście spektakl i każde z was poszło w swoją stronę. Przebrałaś się i położyłaś się do łóżka. Postanowiłaś, że musisz wyznać Gregowi wasze zerwanie, ale nie zrobisz tego teraz. Zrobisz to, jak dowiesz się, że jest z nim już lepiej, albo najlepiej po jego powrocie do pracy. Będziesz cierpieć, ale zrobisz to. Zamknęłaś oczy i widziałaś jego twarz… potem was szczęśliwych wcześniej i Ciebie cierpiącą teraz. Postanowiłaś przezwyciężyć to mocne uczucie. Obróciłaś się na bok i walczyłaś z koszmarami, a raczej pięknymi snami o nim, o was.

On właśnie też śnił o Tobie. Chciał Ci się wytłumaczyć, ale teraz nie miał jak. Za to miał nadzieję na to, że nie popełnisz żadnego głupstwa i że mu wybaczysz. Kochał Cię, lecz trudno było mu wyznać Tobie miłość. Tak więc czekał też na kolejny dzień z nadzieją, że albo go odwiedzisz, albo go wypiszą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alison89
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:42, 28 Maj 2008    Temat postu:

Lovely! Czekam z niecierpliwością na następną część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:10, 29 Maj 2008    Temat postu:

Podziwiam Chasa, że zgodził się spróbować z Cam, po tym wszystkim... Musi ją bardzo kochać. Ale mam nadzieję, że House jakoś wszystko Cameron wytłumaczy i że znów będą szczęśliwą parą. Bardzo fajne, czekam na dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:13, 29 Maj 2008    Temat postu:

Ta część pisana jest przy przeróżnych polskich piosenkach, więc ma różne klimaty. Między różnymi zwrotkami znajdziemy słowa niektórych piosenek.
część dwudziesta czwarta :
Nastał kolejny dzień. Do tej sali wszedł właśnie lekarz.
- Doktorze, możecie dziś mnie wypisać ? – spytał niecierpliwie House.
- Nie, a co, gdzieś panu się spieszy ? – spytał żartobliwie lekarz.
- Po prostu mam do załatwienia kilka ważnych spraw. A po za tym nic panu do tego. – odpowiedział sarkastycznie.
- Ja myślałem, że pan nie ma już żadnych spraw. Co można załatwiać, gdy nie ma się przyjaciół ? – spytał McLearning i zaczął spisywać różne dane. Gregory obrócił się na bok i obraził się na lekarza. Widocznie nikt go już nie rozumie.

Spóźniłaś się ! I to znowu ! Biegiem wpadłaś z jakimś koszykiem do szpitala i po chwili znalazłaś się w gabinecie Wilsona.
- Cześć Jim, jedziesz dziś do House’a ? – spytałaś przy wejściu.
- Tak. – odpowiedział krótko spoglądając na Ciebie znad papierów.
- To daj mu to. Powinien się ucieszyć. – powiedziałaś podając mu koszyk i uśmiechając się do serwety w kratkę, osłaniającej smakołyki tam włożone.
- A ty nie możesz sama mu tego dać ? – spytał odbierając od Ciebie koszyk.
- Dobrze wiesz, że nie. Ty wiesz, co ja do niego czuję... a teraz zresztą znów jestem z Chase’m i nie zamierzam go drugi raz zawieść. A teraz przepraszam, lecz muszę już iść. – wytłumaczyłaś się i poszłaś w odpowiednim kierunku.

<powiedziałam coś głupiego... - wybacz>

Lekarz zadawał Gregowi przeróżne pytania, lecz ten na nic nie odpowiadał. W końcu lekarz zrezygnował i lekko podminowany wyszedł z sali nie lubianego pacjenta. „Co ona w nim widzi, że się tak o niego martwi ?” – zadawał sobie pytanie lekarz, któremu zresztą Alli się spodobała. Ale wiedział też, że nie ma u niej żadnych szans, bo ona NIESTETY kocha tego sukinsyna House’a. Wtem do drzwi tej sali ktoś zapukał. House obrócił się do odpowiedniej pozycji mając nadzieję, że to ona. Niestety to tylko Wilson.
- Cześć House. – powiedział wchodząc i zamykając za sobą drzwi.
- Cześć Jimmy. Co to ? Zaatakowałeś po drodze jakiegoś Czerwonego Kapturka ? – z uśmiechem spytał patrząc na ten ogromniasty koszyk niesiony przez Wilsona.
- Powiedziałem Mary, że jesteś w szpitalu. Chociaż Cię moja żona nie lubi, to z troski napakowała mi koszyk smakołyków i wysłała do Ciebie. – powiedział żartobliwie James.
- To obiecaj jej, że się jej w końcu odwdzięczę. Może się polubimy... – mówił to z tym jego słodziutkim i chytrusim uśmieszkiem na ustach.
- Obiecam, obiecam. Na pewno się polubicie, ale wiesz, nie próbuj z nią tych swoich numerów w łóżku... – również zażartował Wilson.
- Dobra, to gadaj co tam jest, bo mnie prędzej czy później zagłodzą w tym szpitalu. – powiedział Greg pocierając o siebie dłońmi. James trochę się speszył, bo szczerze mówiąc sam nie wiedział co tam jest. House zatem spojrzał na niego tym swoim przenikliwym wzrokiem.
- Ten koszyk dostałem od Cameron. Prosiła, bym go ci przyniósł. – wytłumaczył się od razu. Gregory w tym czasie zdjął serwetę i zobaczyli oni koszyk pełen przeróżnych potraw, jakby przyszykowanych na piknik.
- Nie mogła sama mi go przynieść ? – spytał zdziwiony mężczyzna.
- Wiesz... ona ma dziś nocny dyżur... – nie chciał mówić prawdy przyjacielowi, więc zaczął wymyślać oczywiście, co zresztą marnie mu wychodziło.
- Jimmy... mów prawdę.
- Ona nie chce cię już widzieć. – House przyjął to bardzo spokojnie do swojej świadomości. Wyjął pierwszą długą bagietkę, rozciął ją na pół i spojrzał na Wilsona.
- Coś jeszcze przede mną ukrywasz... – powiedział widząc minę przyjaciela.
- No to tak... Allison wróciła do Roberta. – powiedział powoli i spokojnie, lecz jego głos drżał.
- Jimmy... wyjdź. – tylko tyle potrafił powiedzieć. Przyjaciel się posłuchał i usunął się z drogi, a House jedząc przygotowane przez nią potrawy rozmyślał nad nią, nad jej nowym związkiem i co najważniejsze – nad nimi.

<To Twoja wina , Twoja wina
bez happy endu smutny finał>


Znów umówiliście się gdzieś z Chase’m. Unikałaś tematu House’a i udawałaś, że dobrze się z nim bawisz. Tym razem robiliście pieszą wycieczkę po okolicy...

Po tych rozmyślaniach wziął komórkę w dłoń i zadzwonił do Ciebie mając nadzieję, że może odbierzesz...


Akurat byliście na takim prześlicznym placu. Zadzwonił Twój telefon.
- Nie odbierzesz ? – spytał Chase.
- Nie, to pewnie nic ważnego. Kocham Cię. – powiedziałaś i wzięłaś jego twarz w swoje dłonie, po czym się pocałowaliście. Telefon dzwonił dłużej.
- Odbierz. – wyszeptał, lecz ty nie reagowałaś, tylko całowałaś go zachłanniej i namiętniej. Tylko dzięki temu mogłaś uwolnić się od House’a i tego twojego uczucia do niego. W końcu telefon przestał dzwonić, a ty oderwałaś się od niego. On Cię objął, a ty ściągnęłaś rękę ze swojego ramienia i złapałaś go za dłoń. Tak więc szliście dalej trzymając się za ręce i patrząc na powoli ciemniejące i rozgwieżdżone niebo.

<Nie kłam, że kochasz mnie...>

„Nie odebrała. Pewnie teraz próbuje się powstrzymać, by do Ciebie nie zadzwonić.” – próbował wmówić sobie House, lecz to było trudniejsze, niż się wydaje. Ufał jej i wiedział, że nie zrobi dziewczyna żadnego głupstwa, lecz do czego jest zdolna zdradzona kobieta ? Wziął tą serwetkę i przytulił ją do twarzy. Czuł jej zapach... to był zapach Allison. Ścisnął serwetę jeszcze bardziej i czując ciągle jej zapach usnął.

<Lecz Ty odchodzisz,
zostawiasz mnie samego.
Rzuciłaś mnie dla innego.
Jak mogłaś odejść z tamtym?
Ja teraz płaczę, nie jestem taki twardy.
Kochałem Cię moimi myślami, całymi
dniami i nocami. Z Tobą wiązałem swe nadzieje
i myślałem, że miłość nas rozgrzeje.>


Chase odprowadził Cię do Twojego domu. Podziękowałaś mu na klatce schodowej, pożegnałaś się całusem w policzek i szybko pobiegłaś na górę. W domu usiadłaś na łóżku. Wszędzie widziałaś go i słyszałaś jego kroki. Czułaś jego zapach w powietrzu i jego dotyk na Twym ciele. Poddawałaś się temu uczuciu, choć ciągle próbowałaś z nim walczyć. Rozpłakałaś się, a potem usnęłaś ciągle czując na sobie JEGO wzrok. Nie mogłaś się pogodzić z tą miłością do Niego, ale jak możesz ją zwalczyć ?

<Więc lepiej nie rzucać się pod wiatr,
Więc lepiej nie walczyć,
Gdy tak żal,
Głęboko schować prawdę.
Uparcie do celu tylko iść,
Na innych nie patrzeć,
Często zbyt.
Dla siebie zbierać gwiazdy.

Tylko jak?
Powoli nie zmieniać siebie w głaz?
Żyć tak prawdziwie aż do dna!
Tańczyć na deszczu, gonić wiatr!
Wiatr… >


Po prostu do niektórych kawałków się po prostu słowa piosenki nie zgrały. Czekam na wasze opinie, a mam niedzieję, że nie będą aż tak srogie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jen dnia Pią 20:39, 30 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 4 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin