Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Paradoks House'a - Hameronkowa Saga [NZ, 51]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:37, 06 Gru 2008    Temat postu:

No nie!
Pokolenie kart kredytowych, kas, kompa i...

DA
twoje skojarzenia są bezcenne

Nie zapomnę o tym napisać następnym razem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:42, 06 Gru 2008    Temat postu:

kropka_35 napisał:
No nie!
Pokolenie kart kredytowych, kas, kompa i...

Dokończ

Cytat:
DA
twoje skojarzenia są bezcenne

Tak mi po prostu mózg działa i nie dociera do niego, że "trzeba się zachowywać". Przepraszam za mózg...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:21, 06 Gru 2008    Temat postu:

Dark Angel napisał:

Dokończ


Ej! To forum czytaja nieletni!

Niech niedopowiedziane zawiśnie jak pewien tasak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:27, 06 Gru 2008    Temat postu:

Jaki fajny prezent na Mikołaja
Nawet porzuciłam kopanie mega dołka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:30, 06 Gru 2008    Temat postu:

kropka_35 napisał:
Dark Angel napisał:

Dokończ


Ej! To forum czytaja nieletni!

Niech niedopowiedziane zawiśnie jak pewien tasak

Sama oznaczyłaś fik jako +16, więc... Nie krępuj się

nefrytowa, skoro porzuciłaś kopanie, to wrzuć do dołka parę żołędzi/kasztanów i zasyp


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Sob 16:33, 06 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:35, 06 Gru 2008    Temat postu:

Raczej tam zaraz wrzucę mojego kota ]* właśnie zrzucił wszystkie książki z góry regału a jest tego trochę...
Wolę nie wiedzieć co Kropka miała na myśli, bo mnie się wszystko kojarzy.
Z chusteczką


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:42, 06 Gru 2008    Temat postu:


Poeta siedzi i zawija w te chusteczki....

Nefrytowa jak znam twoje skojarzenia ze "wszystkim" to pierwsze co przychodzi mi na myśl to


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:46, 06 Gru 2008    Temat postu:

Aż przejechałam myszką przez ten biały kawałek w Twoim poście, kropko, żeby doszukać się ukrytych znaczeń, ale nic nie znalazłam...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4041
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:29, 06 Gru 2008    Temat postu:

I... kolejna część pięknego fika za nami...
To....
Eee...
Kiedy następna?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:33, 06 Gru 2008    Temat postu:

Eithne napisał:


Kiedy następna?


Szybko!
Wszak zamieszkali razem.
Nie moge pozwolic wam długo czekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:36, 06 Gru 2008    Temat postu:

Na całe szczęście
Moje skojarzenia.
Sa straszne. Fakt


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:28, 06 Gru 2008    Temat postu:

no i nareszcie zamieszkali, cudny fick
House powoli zaczął się odkrywać przed nią.
czekam na kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:42, 06 Gru 2008    Temat postu:

kropka_35 napisał:

Nie moge pozwolic wam długo czekać.


Nie pozwól Kropko, nie pozwól.
Śliczna część, cała się szczerzę do monitora ślicznego Szorcika przeczytałam, teraz to cudeńko, co za udane Mikołajki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:41, 08 Gru 2008    Temat postu:

Małe co nieco w poniedziałkowe przedpołudnie
Miłego czytania i... smacznego!



11. Jak przekupić Wilsona?

Wilson był zły i niepocieszony.
Od momentu, gdy przyłapał Grega na używaniu klucza do mieszkania Cameron, próbował wydobyć z niego cokolwiek. Niestety – sprawa z bólem, który powrócił – tylko wszystko skomplikowała. Greg co prawda szybko powrócił do swojej zwykłej relacji z Wilsonem, ale sam Wilson czuł się źle.

Po pierwsze dlatego, że nie uwierzył Gregowi w sprawie bólu, po drugie, że był zbyt pewny swojej psychoanalizy dokonanej na przyjacielu. Ich pamiętny dialog nie dawał mu spokoju.

- Noga mnie boli.
- Jak mocno?
- Wystarczająco, żeby Ci powiedzieć. Oh, myślisz, że to bzdura?
- Myślę, że chcesz bym czuł się winny za Ciebie i wykitować przy Cuddy albo dać ci leki. Inaczej mówiąc, dostaniesz haju, którego niby potrzebujesz. House, twoja operacja udała się. Masz się dobrze.


I jak przystało na przejmującego się Wilsona – zebrawszy się w sobie postanowił stawić czoła wyzwaniu.
Trudno. Przyzna się, że jest idiotą. Najlepiej będzie jak kupi piwo, jakieś chipsy, obejrzą ulubiony film Grega, pogadają....

- Piwo, chipsy i film w piątek? – zabrzmiało szybko i bezboleśnie.
House podniósł głowę znad papierów i zobaczył wciśnięta głowę Jamesa pomiędzy szklanymi drzwiami a szklaną futryną. Wyglądał nieco komicznie w tej pozie za szklanymi drzwiami.

- Hm... – zastanowił się House – kuszące.... Ale w piątek nie mogę.

Oczywiście, że nie mógł. O ile nie dostanie dziwnego przypadku, nad którym będzie musiał ślęczeć – to bardzo chciał zabrać Cam na świętowanie jej sukcesu. Oczywiście ona o tym jeszcze nie wiedziała. Zamierzał jej powiedzieć w piątek jak będzie odbierał ją z pracy.

Mina Wilsona wyglądała mniej więcej jak zbitego psiaka.

- Wiesz.. – speszył się – chciałem porozmawiać i..
- I? –
pociągnął House – chcesz poznać tajniki udanego seksu między mną a Cameron?
Oczy Wilsona zalśniły
- To wy... Wow! Nie.. no... – jąkał się Wilson. Po czym zdecydowanie wszedł do gabinetu - Ok. Zachowałem się jak idiota i przepraszam, że ci nie uwierzyłem. Poza tym tak, do cholery, chciałbym cię wreszcie zapytać o Cameron.

House popatrzył na stanowczą minę Wilsona, przymrużył jedno oko i uśmiechnął się zadziornie
- Ok. Wpadnij w sobotę po południu. Wyskoczymy gdzieś na obiad.
Wilson skinął głową wyrażając swoją aprobatę i odwrócił się
- Tylko nie zapomnij karty! –krzyknął za nim – ktoś musi za to zapłacić! Możesz to potraktować jako zadośćuczynienie!

Drzwi gabinetu House’a trzasnęły, a on sam śmiejąc się od ucha do ucha zajął się rozpracowywaniem wyników badań swojej pacjentki.



Sobotni poranek pachniał kawą i muffinkami.

House wyciągnął się leniwie w łóżku i pozwalał, aby ten cudowny zapach pobudzał jego ledwo obudzone zmysły. Mieszkanie z Cameron w takich chwilach miało same plusy. Postanowił jeszcze przez moment oddać się błogiemu lenistwu. Niestety. Nie minęło dwie minuty, gdy poczuł obecność Cam, która najpierw rozsunęła zasłony, a potem przysiadła przy nim i wplotła dłoń w jego włosy. House zamruczał. Jego mruczenie przybrało na intensywności, gdy nagle gdzieś przy uchu wybrzmiał jej głos.
- Dzień dobry śpiochu.
Niewiele myśląc zaczął poranny rytuał wciągania jej na powrót do łóżka. Niestety słodki głos za chwilę przybrał stanowcze tony.
- Jeśli w tej chwili nie wstaniesz to przyprowadzę tu Wilsona. Myślisz, że chciałbyś aby cię zobaczył zupełnie nago?
- Sadystka –
warknął i wsunął głowę pod kołdrę. Nagle oprzytomniał – Wilson już tu jest?
Wystawił głowę spod kołdry. W twarzy miał resztki snu i wyglądał bardzo pociesznie.
Roześmiała się.
- Nie ma, ale chyba nie chcesz stracić jego miny jak się dowie, że od dwóch tygodni mieszkamy razem?
- Nie chcę –
przetarł zaspane oczy i podciągnął się na łokciach. Zimowe słońce nagle wpadło do sypialni, a w jej oczach znów zaświeciły te same iskierki, które zmusiły go do pamiętnego pocałunku pod jej drzwiami. Wyciągnął ręce. Pachniała miętą i smakowała czekoladą z muffinki.
Całując ją tego ranka myślał o tym, że „chcieć” i „otrzymać” to dwa słowa, które potrafią być blisko siebie.


Dwa tygodnie bliskości. Dwa tygodnie bycia obok siebie, wspólnego dzielenia kuchni, sypialni, telewizora, łazienki, kanapy, łóżka i mnóstwa innych rzeczy. Myślał, że będzie gorzej, ale ona potrafiła świetnie wpisać się w jego cztery ściany. Musiał tylko zrobić jej trochę miejsca w szafie, a gdy się okazało, że jest go za mało – kupili skrzynię na ubrania. Wraz z upchanymi w niej rzeczami, Cameron szybko „upchała” swoje życie obok jego życia. Nagle to od czego uciekał pokazało mu kilka plusów: zawsze pełna lodówka, smakołyki zrobione przez Cameron, rozmowy, możliwość oglądania w TV tego co chce, bo ona wolała poczytać, albo coś pisała, albo po prostu wtulała się pod jego ramię i uczyła się nazw klubów czy nazwisk zawodników buszujących na sportowych kanałach. Nie chciał się do tego przyznać, ale jej głowa wtulona w jego ramię, jej ręce beztrosko oplatające go w takich chwilach, sprawiały mu największą przyjemność. Ale oczywiście swoim zwyczajem musiał trochę na nią ponarzekać, że mecz nie jest do przekazywania sobie pieszczot tylko kibicowania i wykrzykiwania rozmaitych haseł, i że przez jej włosy nie widzi biegających zawodników. Mimo to, za chwilę jego ręka lądowała gdzieś w okolicy jej pleców i rozpoczynała leniwą wędrówkę na przemian po kręgosłupie i ramieniu. Poza tym nie dotykała kolekcji jego płyt – no chyba że oboje chcieli posłuchać jakiejś muzyki. Ona zdecydowanie stawiała na jego gust w tej kwestii, a on chętnie podrzucał jej ulubione kawałki.
Ich praca na oddzielnych piętrach stanowiła największy plus. Nadal zaglądał do niej tylko wtedy, gdy musiał. Mijanie się na zatłoczonych korytarzach czy w stołówce sprawiało, że tym bardziej czekał na jej pojawienie się w domu. Nadal nie oznajmiali nikomu swojej zażyłości. Oboje traktowali tę sprawę zawodowo: szpital oznaczał przede wszystkim pracę. Ale też gdy spotykali się w windzie sami – zawsze szukał jej dłoni albo kradł szybkie pocałunki. Jako że zaczynali i kończyli pracę o różnych porach – każde z nich jeździło do szpitala swoim środkiem lokomocji.

Z pozoru nic, w środku wielkie coś.


Krzątała się przygotowując obiecany obiad dla nich i Wilsona. Jeszcze nosiła w sobie zdziwienie wczorajszą niespodzianką, którą przygotował dla niej Greg. Najbardziej zadziwiający był fakt, że trafił w jej proste pragnienia.
Spokojna knajpka z muzyką graną na żywo, potem drink, a na końcu małe co nieco. Dotknęła ręką wisiorka, który od wczoraj okupował jej szyję. Niewielka pastylka korala w palecie czerwonych barw, opleciona srebrem z maleńkim listkiem wplecionym w całość. Kiedy to zobaczyła zaświeciły się jej oczy. Kupił go dlatego, że kolor wisiorka świetnie korespondował z głębią jej oczu i przypominał mu jej radość. Nie mógł się oprzeć wrażeniu, że odkąd pozwolił jej dzielić swoją przestrzeń, ona dodawała jego życiu prostej radości, której mu tak często brakowało.

- Nie przyzwyczajaj się. To z okazji pierwszego sukcesu. Reszta będzie musiała się obejść - powiedział, gdy niezdarnie usiłował zapiąć jej to cudeńko na szyi. Pocałowała go nie mogąc ukryć wzruszenia.


Wilson punktualnie o 16.00 stawił się pod drzwiami House’a. Niestety klucz, który dostał od przyjaciela nie potrafił otworzyć zamka.
- Co u licha? – westchnął Wilson próbując jeszcze raz przekręcić klucz w zamku.
Nagle drzwi same otworzyły się. Stał w nich rozbawiony gospodarz domu.
- Nie trudź się. Zmieniłem zamki.
- Ale... –
wyjąkał Wilson
- Witaj James – dobiegło do niego głos Cameron gdzieś zza pleców Grega – dobrze że jesteś.
Zdumienie Wilsona było tak wielkie, że oboje z Cameron mogli policzyć wszystkie zęby w jego dolnej szczęce.
- Teraz już wiesz dlaczego zmieniłem zamki – odparł swobodnie - Nie czułbym się zbyt komfortowo przy Allie, gdyby nagle zachciało ci się mnie napastować – specjalnie użył jej imienia chcąc wywrzeć na Wilsonie większe wrażenie
Zanim Wilson się ocknął ze zdumienia, Cameron wcisnęła mu w rękę kieliszek białego wina.
- Ty... – Wilson powoli odzyskiwał głos – co tu robisz?
- Mieszkam –
odpowiedziała radośnie. Odwróciła się i pomaszerowała do kuchni – Chcę was tu widzieć za kwadrans – zdążyła jeszcze krzyknąć z kuchni.
Szczęka Wilsona z hukiem rozbiła się o piękną, drewnianą podłogę mieszkania Grega.
- Jeszcze tam – House wskazał laską w bliżej nieokreślony punkt w rogu pokoju.
- Co tam? – zapytał nieprzytomnie Wilson
- Twój ząb trzonowy. Pozbieraj szczękę z podłogi, bo nie będziesz miał czym jeść obiadu, który przygotowała Cam – odpowiedział całkiem radośnie House usatysfakcjonowany w pełni miną i zachowaniem kumpla.

Wilsonowi zajęło kilka chwil zanim doszedł do siebie.
- Masz zamiar tam stać czy usiądziesz na kanapie? – dobiegł go głos z głębi mieszkania.
Wilson nie wytrzymał. Jednym haustem opróżnił kieliszek i patrzył bezradnie na przyjaciela, który machał do niego butelką białego wina.


- Nic nie powiedziałeś! – marudził potem, gdy siedzieli przy stole.
Cameron z rozbawieniem patrzyła na wpół obrażoną minę Wilsona, który powoli dawał się przekupić wyśmienitym obiadem.
- Teraz ci mówimy – odparła Cameron
- Wy.. – jąkał się w dalszym ciągu Wilson – długo już tak.. ?
- Śpimy ze sobą czy mieszkamy? –
zapytał beztrosko House dolewając wszystkim wina.
Cameron zakrztusiła się, a Wilson nagle poczerwieniał.
- Nie obchodzi mnie wasze życie seksualne bez względu na to czy jest udane czy też nie.
- Hm…. –
zastanowił się House – powiedzmy, że dziś mija dwa tygodnie od przeprowadzki.
Cameron nagle wstała i zaczęła zbierać puste naczynia. Nagle z szelmowskim uśmiechem pochyliła się do ucha Wilsona.
- Uwierz mi. Jest udane.

House uśmiechnął się od ucha do ucha, a Wilson zamrugał oczami i nagle wybuchł szczerym śmiechem. Jego nastrój w jednej chwili zmienił się nie do poznania.

Już potem, gdy siedzieli nad ciepłą szarlotką z lodami i bitą śmietaną rozmawiając o wszystkich sprawach, które działy się pod ich wspólnym medycznym i nie medycznym niebem Wilson stwierdził, że są to jedne z najlepszych chwil jego życia.

------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Pon 17:03, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:09, 08 Gru 2008    Temat postu:

ach. piękne
nie mogłam się doczekać następnej części.

czekałam właśnie na coś takiego.
ty tak bosko opisujesz te uczucia, tą codzienność.
boskie

kropka_35 napisał:
Szczęka Wilsona z hukiem rozbiła się o piękną, drewnianą podłogę mieszkania Grega.


ten fragment najlepszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:41, 08 Gru 2008    Temat postu:

kropko, świetne! A akcja ze szczęką Wilsona była wręcz kapitalna!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Pon 11:51, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4041
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:47, 08 Gru 2008    Temat postu:

Łiiiii....
No i teraz nie mogę przestać się uśmiechać. Świetne dialogi... i biedny Wilson, o niczym nie wiedział... biedna szczęka Wilsona
Czekam(y) na dalsze opisy codziennego życia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:53, 08 Gru 2008    Temat postu:

O!
Widzę, że spodobał wam się pomysł Hameronkowej sagi?

Kontynuować?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4041
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:57, 08 Gru 2008    Temat postu:

TEŻ MI PYTANIE...
Oczywiście, że kontynuować.
Zawsze miło jest poczytać coś totalnie optmistyczno-hameronkowego w tych ciemnych czasach Huddy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:14, 08 Gru 2008    Temat postu:

Kropeczko nie żartuj z tymi pytaniami , odpowiedź jest jasna jak słońce, prosta jak świński ogon (bez obrazy dla świń )ofkorz że yes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:04, 08 Gru 2008    Temat postu:

Eithne napisał:
w tych ciemnych czasach Huddy.


o tak.
Ciemna strona mocy (Huddy) ostatnio przejmuje kontrolę nad galaktyką.
Tylko Hameron może nas uratować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:50, 08 Gru 2008    Temat postu:

Hm... jeszcze dwa odcinki wcześniej miałam w zamyśle skończyć fika tuż po zamieszkaniu razem, ale w związku z rozmaitymi pomysłami, które się pojawiły w mojej i różnych innych głowach spróbuję popisać trochę w innych klimatach
(powiedzmy Sagi Hameronkowej - umgh! trochę strasznie brzmi. Powiedzmy "nocy i dni"..... też nie najlepiej).

Może ktoś będzie miał pomysł na określenie tego klimatu?

Na razie nie wiem jak to wyjdzie i do czego wspólnie dojdziemy

Proszę o wsparcie i ewentualne pomysły.

Tymczasem bardzo serdecznie pozdrawiam czytających i komentujących. I dziękuję za cieple sowa, które padły pod adresem tego "pisadła"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:12, 08 Gru 2008    Temat postu:

Ja poproszę Sagę Forsajtów nawet
No Wilson jest całym Wilsonem:D Ależ mi się podoba.
Szczęka Wilsona rulez


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:17, 08 Gru 2008    Temat postu:

Szczęka szczęką, ale ząb trzonowy mnie rozbroił! Świetnie napisane Kropeczko.
I tak, chcemy więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:04, 10 Gru 2008    Temat postu:

Coś specjalnego,
i...
Mam nadzieję, że się wam spodoba w cyklu hameronkowej sagi.

Z pozdrowieniami dla wszystkich tu zaglądających


12: Intymność o szczególnym znaczeniu

Ściągnąć Grega rano z łóżka było nie lada wyzwaniem. W wolne weekendy graniczyło z cudem. Jedynym, który sobie z tym doskonale radził był ból. Zwlekał go szybko i niemiłosiernie. To był walący dzwon w głowie, który jako jedyny w swoim rodzaju działał na Grega. Sam Greg miał kilka sposobów na rozprawienie się z bólem: tabletki, masaże, rozchodzenie, alkohol – w ostateczności morfina, kiedy ból bywał ekstremalny. Dawał się we znaki tak, że nic nie było w stanie go powstrzymać, przeciwnie: czasami wydawało się, że wszystkie znane sposoby tylko podjudzają już i tak wrzeszczące bólem udo, protestujący mózg i waliło ciałem o podłogę. Noc była najgorsza. W dzień można było porobić cokolwiek. Chodzić, pracować, krzyczeć, frustrować. Każdy i tak brał na niego wielki zawias – przecież to House.

Tej nocy nie mógł sobie znaleźć miejsca. Obudziło go własne jęczenie. Usiadł na łóżku próbując opanować walące serce. Pot lał się z niego strumieniami. Delikatnie spuścił nogi z łóżka. Złapał fiolkę i wysupłał z niej cztery tabletki.
Znał to. Ten rodzaj bólu jest z tych, które walą go o podłogę. Ostrożnie dowlókł się do łazienki i natychmiast zwymiotował. Ciało przestawało sobie radzić i ostrzegało go wszystkimi zmysłami przed nadchodzącym, a właściwie już działającym i rozdzierającym bólem.
Wiedział, że najgorsze dopiero przed nim.

Cameron obudziły dziwne odgłosy. Zapaliła małą lampkę. Puste miejsce obok niej i kilka rozsypanych tabletek. Coś było nie tak. Natychmiast oprzytomniała.

Siedział na kafelkach podłogi próbując rozmasować bolące udo. Wyglądał jakby przejechał po nim tir. Kiedy na niego patrzyła wydał jej się jednym, wielkim wołającym bólem. Próbował protestować, gdy ostrożnie zaczęła rozcierać nogę. Uciszyła go kładąc mu dłoń na czole. Był dziwnie rozpalony. Ból zaczął powodować gorączkę. Jęczał i zagryzał na przemian palce.
- Greg. Muszę cię stąd zabrać… Złap się mnie – podsunęła ramię. Posłusznie oplótł na niej ramię. Dźwignęła go. Błogosławiła wszystkie zajęcia przeprowadzane na studiach i związane z pielęgnacją chorych, godziny wolontariackiej pomocy w hospicjum, gdzie nauczyła się radzić sobie z bezwładnymi ciałami chorych. Przy odrobinie zręczności można było sobie poradzić z dużo większym pacjentem od siebie. Usadziła go na kanapie co też nie okazało się dobrym pomysłem. Przyniosła koc i pozwoliła mu położyć się na podłodze. Natychmiast zwinął się w kłębek i schował głowę w ramionach.
- Greg? Wziąłeś tabletki? – pytała próbując zajrzeć mu w twarz.
- Cztery – wyjąkał próbując złapać oddech. Ból sprawił, że oddech stawał się płytki.
- Wiem, że boli, ale musisz położyć się na plecach – szeptała mu w ucho – spróbuję rozmasować ci nogę.
Cicho westchnął i jeszcze bardziej skulił się w sobie. Na samą myśl, że ktokolwiek mógłby dotykać bolące miejsce przeszył go dreszcz.
- Proszę… - usłyszał jej uspokajający głos.
Poruszył się. Pozwolił zdjąć spodnie od pidżamy i dotknąć swego bólu. Wprawnymi ruchami masowała udo. Podniósł zaciśnięte w pięści dłonie i przykrył nimi oczy. Od czasu do czasu wysupływał z siebie jęk i spinał się w sobie. Starała się jak mogła wkładając w to całą siebie, całą swoją duszę.

To był jej pomysł. Jak tylko zaczęło się dziać między nimi coś więcej, w tajemnicy przed Gregiem zapisała się na kurs masażu ze szczególnym uwzględnieniem pacjentów z głębokimi ranami. Wiedziała, że kiedyś będzie to potrzebne. Powoli rozluźniał się. Czuła to pod palcami. Powoli także wyrównywał się jego oddech, choć w dalszym ciągu co jakiś czas wciągał powietrze z charakterystycznym świstem, a ciało reagowało skurczami.

- Allie… - wyjęczał i spojrzał na nią tak, że przeszedł ją dreszcz - Tabletki… jeszcze dwie.

Nie dyskutowała. Wstała natychmiast i powlokła się do sypialni odciągając moment wzięcia przez niego jeszcze jednej dawki leków. Wiedziała, że po takich ilościach po prostu odpłynie. Wiedziała też, że dla niej samej trudne jest patrzenie na tak cierpiącego mężczyznę. A on? Z bólem się nie dyskutuje. Na co dzień ćwiczyła to wraz z Wilsonem i jego pacjentami.
Przyniosła mu tabletki i szklankę wody. Po tamtej dawce już był półprzytomny. Kolejne tabletki sprawią, że odleci.

Spróbował spojrzeć jej w oczy, ale wzrok mu się rozpłynął. Przewrócił się na bok i znów zwinął się w kłębek. Przyniosła poduszki i kołdrę. Wsunęła się obok niego i przywarła do jego pleców. Objęła go. Jej dłoń wylądowała gdzieś w okolicy jego serca. Czuła miarowe uderzenia. Jego ciało rozluźniało się i wiedziała, że odpływa w swoje krainy.

Przytuliła go do siebie. Bardziej już się chyba nie dało. Sen odpłynął, a zegarek nieubłaganie wskazywał kwadrans po czwartej. Podparła głowę na łokciu. Przyglądała się łagodniejącemu profilowi jego twarzy. Jeszcze jakieś nieskoordynowane wyrazy wysupływały się z jego ust.

Życie bywa przewrotne. Przypomniało się jej jak kiedyś bardzo walczyła z nim o te tabletki. Kiedy ból cię nie dotyczy nic nie rozumiesz. Kiedy zaczynasz w nim uczestniczyć musisz zderzyć się z rzeczami, które wcześniej były daleko poza tobą. Konfrontacja nie zawsze wychodzi na twoją korzyść. Nagle jej biało-czarna przestrzeń zlała się w jedno.

Doćpałam House’a pomyślała.

Przyglądała się delikatnie zarysowanym kształtom jego ust. Wpółuchylone ujawniały tajemnicę bólu. Pochyliła się pocałowała go w skroń. Jej dłoń poruszyła się gdzieś na jego piersi. Delikatnie wyczuwalne bicie jego serca poruszało jej zmysły. Wchłaniała jego zapach, jego obecność. To była szalona chwila jedynej w swoim rodzaju intymności.

Wszystko zmieniło się tak bardzo odkąd pozwolił jej wejść w swoje obszary. Ból i cierpienie również do nich należały. Często wyznaczały dalsze drogi ich relacji. Wielokrotnie widziała jak masuje sobie udo, jak bierze proszki, jak trudno mu czasami po prostu wstać, dojść do łóżka czy łazienki, stać, włożyć spodnie czy zawiązać sznurowadła.


Zaczął się poruszać. Przesunął się na wznak. Przez chwilę zamrugał powiekami. Spojrzały na nią jego odległe oczy. Jego dłoń nagle wylądowała gdzieś na jej twarzy. Przesunął po niej opuszkami palców. Wstrzymała oddech. Chwilę później jego głowa znalazła się gdzieś w okolicach jej łokcia, na którym opierała głowę. Bała się poruszyć. Odkryła, że są to chwile, w których nieświadomie pokazywał jak bardzo potrzebuje i pragnie bliskości. Tej samej bliskości, od której potrafił opędzać się skutecznie na co dzień.

Szanowała jego poczucie niezależności i dystansu w sprawach bliskości. Nigdy nie wiedziała czego się po nim spodziewać. Na największe gesty stać go było, gdy był rozluźniony. Natomiast w chwilach ludzkiej słabości potrafił odsuwać się na gwiezdne mile.

House’owy paradoks.

To ona musiała pokonywać przestrzeń i przełamywać jego dystans. I to nie zawsze. To było najtrudniejsze do pokonania dla niej samej, ponieważ bardzo często on sam nie pozwalał się jej zbliżyć do siebie. Wyczuwała to podświadomie i wiedziała, kiedy trzeba dać sobie spokój. Cierpliwości… powtarzała cierpliwości

To był ten czas, o którym rozmawiali kiedyś na kanapie. Wtedy po raz pierwszy – i jak na razie ostatni - powiedziała mu, że go kocha. Już wtedy wiedziała, że całą sobą musi wziąć wielki margines na jego świat niestandardowych zachowań.

Próbowała go rozumieć. I dawała mu czas.

Dotknęła dłonią jego skroni. Kciukiem przejechała po wilgotnym czole. Był jedną wielką
bezbronnością otwartą przed nią jak wielka księga. To jej cały świat ujęty w maleńkiej pieszczocie kciuka… Cieszyła się chwilą bliskości większej niż ocean.

Gdzieś w sypialni usłyszała dzwoniący budzik. Oznaczało, że jest 6.30. Zaraz trzeba wstać i wziąć się za bary z nowym dniem.
Musi zadzwonić do Wilsona i poprosić, żeby usprawiedliwił go u Cuddy. Musi zadzwonić do swojego szefa i poprosić o wolny dzień. Dobrze, że jutro sobota. Greg odpocznie, a ona musi zaliczyć tylko kilka godzin ER-ki.

Nie była sobie w stanie wyobrazić jego reakcji jak oprzytomnieje. Nieważne. Niech będzie potem na nią czy na siebie czy na cokolwiek innego najbardziej zły pod słońcem i wytworzy największy dystans świata – wszystko jedno.

Wsłuchując się w tej nocnej ciszy w jego miarowe bicie serca postanowiła, że tego bólu nie pozwoli mu nigdy przeżywać samemu.

Gdzieś w sypialni po raz drugi odezwał się budzik. Westchnęła, bo tak naprawdę nie chciało jej się opuszczać tego miejsca obok niego. Pochyliła się i pocałowała go w czoło.

- Dzień dobry – mruknęła wprost w jego zamknięte oczy – kolejna cząstka ciebie stanęła przede mną otworem. Tylko dlaczego musiała być to ta najboleśniejsza?

--------------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Śro 18:19, 10 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 5 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin