Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Paradoks House'a - Hameronkowa Saga [NZ, 51]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:59, 10 Gru 2008    Temat postu:

Jak zawsze świetnie się czyta! Brrr, niemal sobie wyobraziłam ten ból...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:12, 10 Gru 2008    Temat postu:

cudowna częśc.
Aż mnie zabolała noga .....
powtórzę raz jeszcze....Cudo przez duże C


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:35, 10 Gru 2008    Temat postu:

Kropeczko rozpieszczasz nas częstotliwością wrzucania kolejnych części, ale chwała Ci za to
Masz wielki talent, wszystkie emocje umiesz przekazać. Ból niemal fizycznie poczułam - to musi być straszne kiedy tak boli!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:16, 10 Gru 2008    Temat postu:

corazón napisał:
Kropeczko rozpieszczasz nas częstotliwością wrzucania kolejnych części, ale chwała Ci za to


Cieszcie sie zatem, bo jak będą kłopoty z natchnieniem.... to może potrwać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wika
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 1384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:09, 10 Gru 2008    Temat postu:

kropka_35 napisał:

Cieszcie sie zatem, bo jak będą kłopoty z natchnieniem.... to może potrwać

Nie może !!!
Poza tym ty masz zawsze natchnienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13422
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:11, 11 Gru 2008    Temat postu:

Z powodu braku weny u utalentowanych autorów fików Hameronkowych, czytam dotychczasowe teksty w całości.
No i muszę się przyznać, że Twój czytałam nocną wczorajszą porą i ryczałam niemal ustawicznie. Nawet, gdy relacje Cam-House poszły w tę najwłaściwszą stronę. Co prawda mam inklinację do lania łez ze wzruszenia podczas lektury czy ogladąnia filmów, no ale z umiarem. Ten tekst mnie poruszał. Pięknie piszesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:21, 11 Gru 2008    Temat postu:

<333

cudne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4041
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:57, 11 Gru 2008    Temat postu:

Cudownie opisane Kropeczko, jak zawsze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:02, 12 Gru 2008    Temat postu:

Znowu przegapiłam... jestem niereformowalna pod tym względem *posypuje głowę popiołem*
Jak zawsze: świetnie oddane uczucia i odczucia.
A ból sobie mogę wyobrazić, niestety
Kiedy cd??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:53, 12 Gru 2008    Temat postu:

pękne czekam na cd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:14, 14 Gru 2008    Temat postu:

Witajcie nocne marki i ranne ptaszki!

Podrzucam kolejną część i zyczę miłego czytania

13: Jak powiedzieć…? (cz. 1)

Najbardziej na świecie żałował teraz jednego: że nie może po prostu wziąć jej na ręce i zanieść do sypialni.

Wróciła potwornie zmęczona. Błękitny kod wyrwał ich oboje w środku nocy. Katastrofa pociągu, który wypadł z torów spowodowała apokalipsę i sprowadziła do ich szpitala mnóstwo rannych. Cameron natychmiast stawiła się ER-ce. House, choć takiego wezwania nie otrzymał, pojawił się dwie godziny później wywołując spore zamieszanie. Ulotnił się po kilku godzinach, kiedy zdziwienie personelu sięgnęło zenitu i nie mógł się nigdzie schować przed ciekawskimi spojrzeniami.

Przywiózł Cameron po prawie trzech dniach pracy wykończoną do granic. Zdjęła tylko płaszcz i pomaszerowała do łazienki. Wtargnął do niej po 45 minutach, kiedy nie dawała znaku życia i zastał ją śpiącą w wannie.

- Śpiąca królewno! – mruknął jej w ucho – nie masz szans w tej łazience na księcia.
Otworzyła nieprzytomnie oczy.
- Nie śpię – mruknęła i wyciągnęła rękę po szlafrok. Niezdarnie wycierała włosy próbując dojść do ładu sama z sobą.

Przyglądał się jej i nie mógł zrozumieć co się w nim dzieje i dlaczego myśli żeby wziąć ją na ręce. Wrastała w jego życie, w jego dom, w niego. Wiedział, że jeśli potrwa to dłużej, nie będzie w stanie obronić się sam przed sobą. Zresztą - z nią w tle nie umiał się bronić. Nie chciał. Zawsze znajdował w sobie jakiś wyłom, coś na kształt otwartej furtki, przez którą ją wpuszczał.
Tak. Czasami czuł się przerażony, ale przerażenie mijało, gdy odkrywał, że jego przestrzeń nagle się rozrosła i była w stanie przyjąć „cudzą” obecność. Sam nie wiedział w jaki sposób i dlaczego tą „obecnością” była właśnie ona. Blask? Ciepło bijące od niej? Nagle zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie powiedzieć dlaczego pozwala jej być przy sobie, tak jak ona nie była mu w stanie jednym „czymś” wyjaśnić dlaczego go lubi.

Po prostu chciał żeby była.

Prawie na jego oczach stawała się inna, a jednak wciąż była ta sama - Paradoks - myślał


Nie wiedziała, że tego poranka szczególnie wpisywała się w tok jego myślenia. Odwróciła się i podeszła do niego pachnąca wiosną i świeżością. Stanęła na palcach, pocałowała go w policzek. Zatrzymał ją na chwilę przy sobie. Wyszeptał w jej ucho niezdarne „dobranoc” i przytulił. Ruszyła w stronę sypialni.

Nim zdążyła się położyć - już spała.



Spojrzał na zegarek, dochodziła 9.00 i musiał jechać do szpitala.

Wpadł do gabinetu z wielką kawą w ręku. Po wejściu do szpitala stoczył małą wojnę z Cuddy. Jej przepastne zanadrze posiadało teczki kilku pacjentów, którzy czekali w klinice na lekarza. Miał jeszcze kilkanaście minut wolnego i zamierzał w spokoju wypić przyniesiona kawę. Na biurku piętrzył się mały stosik jego osobistych dokumentów do opisania. Odkąd Cameron odeszła na immunologię sam musiał dbać o swoje papiery. Cuddy za wszelką cenę upierała się żeby zatrudnić jeszcze kogoś, ale House z uporem maniaka twierdził, że dwóch lekarzy wystarczy mu w zupełności.

Spojrzał na drugą część ich wspólnego pokoju. Wokół odbijała się cisza. Chase i Forman dostali wolne po szpitalnej hekatombie. Westchnął i ruszył w stronę kliniki.



Wilson nie mógł zrozumieć dlaczego Cam i House milczą na swój temat. Od pamiętnego obiadu, kiedy pozwolili mu odkryć ich wzajemną zażyłość nie mógł się doprosić House’a, aby zdradził mu szczegóły dotyczące powstania ich relacji. House milczał jak grób, a Cam tylko się uśmiechała. Oboje prosili go o dyskrecję w tej sprawie więc milczał. Tego poranka postanowił jednak rozpocząć niewygodną dla Grega rozmowę.
Kupił dwie kawy i ruszył na poszukiwanie przyjaciela.
- Masz zamiar tak... –zaczął Wilson podsuwając House’owi kawę – długo się ukrywać z Cam?
- Nie ukrywam się –
odparł – ty wiesz. O resztę nie dbam.
- Więc dlaczego po prostu mijacie się w szpitalu jakby nigdy nic? To jest bezpieczne dla ciebie, to twój zawór bezpieczeństwa –
drążył temat - Choć nie! Pozwoliłeś jej zamieszkać u siebie! To jakiś sprawdzian dla niej? Test?
- Jimi! –
głos przyjaciela przybrał ostrzegawcze tony.
- Greg – Wilson zawahał się – wiem, że dla ciebie to nic, że o resztę nie dbasz, ale... ale ona? Pytałeś ją jak ona to widzi? Jak się w tym czuje?
House westchnął.
- To już i tak jest skomplikowane, a ja na dziś nie potrzebuję psychoanalizy.. – zawahał się – dajmy temu spokój.
- Ok. Jak chcesz – odpowiedział Wilson.


Jakieś trzy godziny później House sam pojawił się w gabinecie Wilsona
- Wyobrażasz sobie, że jak? Mam ogłosić to przez szpitalne głośniki i przejść się z nią za rękę po szpitalu? Mam stać się miły, towarzyski grzeczny i radosny?
Wilson zaniemówił
- Dobrze wiesz, że nie lubię tkwić w zagadkach tylko je rozwiązywać i że tajemnice mnie kręcą do chwili, kiedy je odkryję.
- Greg! –
Wilson nagle odzyskał głos – nie o to chodzi. Bądź sobie dalej dupkiem i idiotą, ale odważ się wyjść z nią na zewnątrz. To całe ukrywanie się w momencie, gdy mieszkacie razem to uczuciowa schizofrenia. A ja chciałbym dożyć chwili, w której dane mi będzie zobaczyć jak przynosisz jej rano kawę i bajgle na ER-kę i całujesz na dzień dobry. To się uda. To wyjdzie. To juz wychodzi! Widziałem was razem. Widziałem jak na nią patrzysz. Wiem, że ona cię kocha. To silna i mądra kobieta Greg. Przede wszystkim kobieta... dopiero potem lekarka. Masz cholerne szczęście – dodał ciszej – dziwię się, że ktoś taki jak ty tego nie rozumie.
House milczał przetrawiając potok słów wyrzucony przez Wilsona.
- Rozumiem – odparł po chwili – tylko jak... powiedzieć?
- Po prostu przemyśl to –
odpowiedział Wilson – i choć raz w życiu zrób to tak, żeby ją nie bolało.
House wstał i podszedł do drzwi
- Niezła mowa Wilson – powiedział trzymając dłoń na klamce – dziwię się że jakimś cudem udało ci się zepsuć twoje trzy małżeństwa.
- Już mi to kiedyś mówiłeś –
odpowiedział niezrażony Wilson – Za dwa tygodnie mamy wielką fetę w szpitalu. Turniej pokera, który tak lubisz. Możesz załatwić to za jednym zamachem. Jak chcesz – pomogę ci wybrać garnitur.



Dom przywitał go ciszą. Zajrzał do sypialni – Cam nadal spała, choć wcześniej w kuchni odnalazł resztki jej obecności. Musiała w międzyczasie wstać, bo w lodówce znalazł przygotowane dla siebie małe co nieco na kolację. Uśmiechnął się. Tym, że dobrze gotowała zaskoczyła go od razu. Potrafiła dosłownie z niczego zrobić coś smacznego i roznosiła po domu zapachy, którym nie umiał się oprzeć.

Nie mógł zasnąć. Myślał o rozmowie z Wilsonem i o tym, jak bardzo „ta” wielka rzecz z Cameron w roli głównej przewaliła jego życie. Dobrze jest tak jak jest. Po co robić szopkę? Zaczną się dopytywania, złośliwe komentarze, uśmieszki... W sumie jego samego obeszłoby to bez echa, ale Allie?

Allie... prawie nigdy nie używał jej imienia. Przez lata znajomości z nią zrobił to zaledwie kilka razy. Przyznać się publicznie do związku z nią oznaczało podjąć ryzyko „MY”. Dopóki wszystko jest na bezpiecznym poziomie – jest dobrze. Jeśli wykrztusi z siebie owo „MY” zrobi się niebezpiecznie. Znał siebie. Będzie miał ochotę potem uciec.

Nagle zaczęły ogarniać go wątpliwości. Może to czas żeby dać sobie spokój? Może trzeba to zostawić zanim nie zrobi się z tego cos więcej? A czy już nie jest? Pytał sam siebie. Od momentu odejścia Stacy nie pozwolił żadnej kobiecie na takie zbliżenie.

Nagle Cameron poruszyła się. Instynktownie przesunęła się lekko w jego stronę. Jej dłoń wylądowała gdzieś bardzo blisko niego. Odwrócił się w jej stronę i opatrzył na jej spokojną twarz. Od momentu bycia „razem” nie zawiodła go ani razu. Znosiła jego humory, nastroje, boląca nogę, sarkazm... wszystko. Jednocześnie sprawiała, że chciał jej obok siebie. Tak, do cholery, chciał. Tylko dlaczego tak trudno o tym mówić? Dlaczego tak trudno czasami po prostu jej to okazać oprócz kradzionych, intymnych chwil i przelotnej czułości. To ona częściej próbowała być bliżej niego i na nowo uczyła go codziennej bliskości w pocałunkach na dzień dobry i dobranoc, we wtulaniu się w niego kiedy znajdowali czas na to, by wspólnie obejrzeć jakiś film, w przelotnym mnóstwie domowych sytuacji .

Jak można uciekać od „MY” skoro od momentu, kiedy pozwolił jej dzielić dom już stali się „MY”.

Wyciągnął ręką i odgarnął jej włosy z czoła. Pod wpływem jego dotyku przysunęła się bliżej. Ogarnął ją ramieniem, a jego dłoń wylądowała gdzieś w okolicach jej biodra. Nagle ogarnęło go dziwne uczucie, którego nie umiał nazwać. Chciał po prostu jej podziękować za to, że zawsze była. Zamknął oczy.


Obudził ją delikatny pocałunek i zobaczyła wpatrzone w siebie niebieskie oczy. Leżał podparty na łokciu, a drugą ręką obejmował ja w pasie. Przetarła zaspaną twarz. Nigdy jej tak nie obudził. Nie przypominała sobie, aby rano przytulał ją na dzień dobry.

- Nie chowajmy się już – poprosił – no chyba, że ty tego chcesz.
Jej jeszcze zaspany mózg nie przetrawiał do końca tego co powiedział. Patrzyła w jego oczy, takie dziwne tego poranka, i nie potrafiła ich odgadnąć.
- Allie, chciałbym żebyś ze mną poszła na turniej pokera i tą koszmarną fetę w szpitalu.
Zamrugała oczami. Podniósł dłoń i wytarł kciukiem zbierającą się w kąciku jej oka łzę.
------------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Nie 1:18, 14 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:26, 14 Gru 2008    Temat postu:

Mniam! Dla mojego przeuczonego i zmęczonego mózgu taki fik to manna z nieba...

Pięknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:15, 14 Gru 2008    Temat postu:

Super jak zawsze
Tylko niech lepiej Wilson nie wybiera garnituru a już broń Boże krawata


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13422
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:32, 14 Gru 2008    Temat postu:

No znowu się wzruszyłam.
Cudowne, by było, gdyby się ziściło.
Kropeczko, Ty to romantyczka jesteś. Jak ja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
addictions
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:47, 14 Gru 2008    Temat postu:

jeeeej twoj fik jest cudowny
bardzo miło się czyta ^^
czekam na cd ;d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4041
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:55, 16 Gru 2008    Temat postu:

Ja jak zwykle z opóźnieniem -.-
Ale jak zwykle, zachwycam się nad każdą kolejną częścią... Coś pięknego Kropeczko
Zgadzam z się z Nefrytową, niech Wilson nie miesza się do wybierania House'owego garnituru... Niech lepiej Cameron się za to weźmie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:05, 16 Gru 2008    Temat postu:

___________________

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:05, 16 Gru 2008    Temat postu:

ja również z opóźnieniem jak zwykle ostatnio
ostatnie odcinki cudne, a końcówka - rozpływam się
to taki fik jaki bym mogła czytać w kółko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wika
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 1384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:15, 16 Gru 2008    Temat postu:

Ósmy cud świata.
Kropka, już dawno zakochałam się w twych pięknych Hameronkowych wytworach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hebdomadariuszMD
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 1:57, 17 Gru 2008    Temat postu:

Jestem pod wrażeniem Twojego kunsztu. Opowiadania są .. dojrzałe, plastyczne, idealnie, tak to dobre słowo, idealnie oddające moje wyobrażenia.
Warto było zarwać dla nich nockę. Dziękuję Ci i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, ciekawe czy potwierdzi moje przewidywania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:57, 17 Gru 2008    Temat postu:

ej.
twój fik jest boski.
tak boski, że niektórzy są zazdrośni!

i jeszcze jedno.
kiedy więcej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:31, 17 Gru 2008    Temat postu:

hej
jestem tu nowa, i jestem fanką HAMERONA !!
po przeczytaniu tego ficka musiałam sie zajerestrować i zgłosić moje wielkie uszanowanie !!
fick jest po prostu cudny i nie moge doczekać się kolejnej części !!
PS. myślę ze będę tu mile widziana
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua_100 dnia Śro 18:36, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:01, 17 Gru 2008    Temat postu:

Ojej!
Dziękuję wszystkim!
Dobre słowa na koniec dnia są jak miód lejący się na zmęczone serce.

Ogłaszam zatem, że jutro pojawi się nowy odcinek.

Aqua_100
witam cię w naszym Hameronkowym gronie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4041
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:50, 17 Gru 2008    Temat postu:

kropka_35 napisał:

Ogłaszam zatem, że jutro pojawi się nowy odcinek.

Narrreszcie!
*Skacze z radości jak wariatka*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eithne dnia Śro 22:52, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:42, 18 Gru 2008    Temat postu:

Dzień dobry!
Podrzucam kolejną część.
Nefrytowej dziękuję za pomoc w doborze sukni Cameron. Dziękuję wszystkim czytającym i komentującym za dobre słowa i zapraszam do czytania


13: Jak powiedzieć…? (cz. 2)


Był zły. Bardzo zły. Nie dość, że Chase zachował się jak początkujący student medycyny i pomylił dawki leków, to gwóźdź do trumny świeżo powstałej złości wbił Foreman przynosząc kolejne wyniki. Nie to. Znów nie to. Jeśli nie TO, to co w takim razie?

Wysłał Chase’a do laboratorium, a Foremana na przeszpiegi do domu pacjenta, który nagle okazał się balansować na granicy śpiączki. Rozrzucone na biurku papiery doprowadzały go do pasji. Szukał w nich czegokolwiek, jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Od nowa, od nowa… Jaka była pierwsza diagnoza i dlaczego tak łatwo ją odrzucił? Przerzucał kartki, pisał na tablicy, kreślił… znowu pisał…

Dlaczego wątroba nie zareagowała na leki? A wskaźniki dla trzustki latały sinusoidalnie w zależności od pory dnia… Nerki pacjenta też stały na krawędzi. Powoli wyłączały się najważniejsze organy.

Pora dnia..... Pomyślał. Charakterystyczne było to, że badania powtarzały się identycznie w zależności od pory dnia. Może to kwestia podawanego jedzenia? Co on je? Szpitalne jedzenie nie wchodziło w grę. Chyba, że ktoś mu coś przynosił. Wczoraj wieczorem poprosił Cameron o zrobienie toksykologii, bo sami mieli roboty po uszy. Może jakaś alergia na leki, które podawali? Zestawy leków w ciągu dnia różniły się od siebie.

A może....

Z zamyślenia wyrwał go głos Chasea
- Pojawiła się żółtaczka mechaniczna… Myślę, że musimy zrobić badania markerów pod kątem nowotworu.
- Nowotwór w tym przypadku dałby znać o sobie już dawno. Za dużo wskaźników na raz.
- Może nowotwór zlokalizował się gdzieś indziej i niszczy organy z ukrycia –
usłyszeli głos Cameron, która przyszła z wynikami kolejnych badań, o które wcześniej poprosił ją House – albo… wasz pacjent jest podtruwany. Spójrzcie na toksykologię.

- Wreszcie – powiedział i przyłożył rękę do czoła – Ściągnij Foremana i do roboty.
House poczuł jakby nagle spadła z niego tona kamieni.
- Dziękuję Allie – uśmiechnął się.
- Wiesz kto za tym może stać? – zapytała – to musiało się dziać już w szpitalu.
- Nie będzie trudno sprawdzić. Nie odwiedzało go wiele osób.
- Trzeba zawiadomić policję. Wyglądasz na zmęczonego –
dodała podchodząc bliżej. Delikatnie musnęła dłonią jego ramię – nie siedź tu zbyt długo.
- Nie mam zamiaru – odpowiedział dotykając jej policzka – wiesz na co mam dziś ochotę?
Przysunęła się jeszcze bliżej. Niebezpiecznie bliżej.
- Myślę, że wiem – odpowiedziała z lekkim uśmiechem patrząc mu prosto w oczy.
Znów te oczy, z tym niesamowitym blaskiem, którym nie umiał się oprzeć. Pochylił się by ukraść jej mały pocałunek. Odsunęła się nagle.
- To może poczekać. W miarę jedzenia apetyt rośnie – powiedziała z uśmiechem – do zobaczenia w domu.
Wyszła pozostawiając za sobą smugę tak znanego i cudownego zapachu.



- Co jest? – zapytał, gdy tylko przekroczyła próg domu – znamy się?
- Włosy? –
roześmiała się widząc jego minę – to takie małe-duże zmiany w moim wyglądzie na pojutrzejszą koszmarną fetę w szpitalu. Kupiłam sukienkę i będziesz musiał to zaakceptować – odpowiedziała.
- Nie! – zareagował natychmiast – oddaj mi moją Allie. Chcę jej teraz!
- Za późno. Będziesz musiał się z tym pogodzić –
powiedziała cmokając go w policzek na powitanie.
- Przekonaj mnie, że ty to ty – przytrzymał ją blisko siebie chwytając w pasie i blokując ruch. Podniosła rękę i zatrzymała na jego szyi. Jej kciuk rozpoczął niebezpieczną wędrówkę z okolic kręgów szyjnych aż do ucha. Znał to. Wiedział jaki będzie jej następny ruch. Prowokowała go patrząc mu prosto w oczy. Jeszcze kilka ruchów i popłynie. Jeszcze kilka jej westchnień na jego szyi i podda się. Koniec, koniec, koniec….

- Zjadłabym coś – usłyszał nagle gdzieś w okolicach swego ucha – a ty nie? – dodała niewinnie.
Odwróciła się i pomaszerowała do kuchni uśmiechnięta od ucha do ucha. Lubiła, gdy wpadał w ten swój na wpół rozkoszny nastrój. Pozwalał jej na wiele i odsłaniał się z niespotykaną siłą.

Przez chwilę słyszała jak otwiera barek i stuka kieliszkami. Przydreptał za chwilę za nią do kuchni i usadowił się przy stole, którego kupno wymogła na nim jak tylko się wprowadziła. Charakterystyczne puknięcie korka poinformowało ją, że butelka jej ulubionego wina została otwarta. Lubiła, gdy właśnie tak decydował za nią. Wręcz czuła jego męski zapach unoszący się wówczas gdzieś w jej kobiecej przestrzeni. Odgadywał ją w prosty sposób, choć próbowała być tajemnicza. Za chwilę usłyszała jak nalewa wino do kieliszków. Podszedł do niej i podał jej kieliszek. Miał znów ten swój wzrok, który wwiercał się w nią. Rzadko udawało się jej go przetrzymać. Wzięła kieliszek z jego ręki. Poczuła jak jego ręka ląduje gdzieś w okolicach jej biodra. Skrzyżowane spojrzenia i smak wina. Chwila ulotna jak poranne echo wstającego słońca. Przez moment myślała, że chce jej coś powiedzieć, ale on tyko zajrzał w jej oczy i wyciągnął z kieliszka duży łyk wina. Odpowiedziała tym samym.

Kiedy wrócił do stolika i usiadł przy nim, jego twarz powróciła do owego „rozkosznie” dziecinnego wyglądu. Oparł brodę na ręku i powłóczył za nią wzrokiem.
- Jak pacjent? – zapytała
- Jeśli jeszcze raz wspomnisz szpital nie ręczę za resztę wieczoru – odparł wgapiając się w jej kocie ruchy, które serwowała mu wraz z powoli unoszącymi się zapachami.
- A co powiesz na to? – postawiła na stole cos niesamowicie pachnącego i parującego. Wciągnął w nozdrza zapach jedzenia. Dzięki niej na nowo polubił włoską kuchnię. Chińszczyzna na wynos stała się mglistym wspomnieniem.
- Podoba mi się – odpowiedział sięgając po talerz i nakładając wielką porcję tortellini w sosie śmietankowym.

Już potem, gdy dom rozbrzmiewał dźwiękami cudownej muzyki z pogranicza soulu, folku i jazzu, powiedział jej, że już dawno nie czuł się tak spokojnie. Wpakował jej swoją głowę na jej kolana przeszkadzając w czytaniu. Odłożyła książkę. Taka chwila Grega, który sam z siebie szukał jej ciepła i otwierał się przed nią była warta wszystkie pieniądze świata, a nawet więcej. Takich chwil od momentu, kiedy zamieszkali razem, mogła policzyć na palcach jednej ręki. Splótł jej rękę ze swoją i położył na piersi. Czuła jego bicie serca. Kochała te rzadkie chwile, gdy po prostu ich domowe życie uspokajało się po szpitalnych gonitwach. Dziś było jeszcze inaczej. Dziś było perfekcyjnie. Oddałaby wszystko, żeby tak zostało już na zawsze. Wplotła drugą rękę w jego włosy. Poddał się jej pieszczocie i zamknął oczy. Odchyliła głowę do tyłu i oparła się o zagłówek kanapy. Łagodna muzyka sączyła się roznosząc po domu spokój i wewnętrzna ciszę.

- Allie? – usłyszała pytanie
- Tak?
Poczuła jak całuje okolice jej nadgarstka
- Dziękuję ci że jesteś…
Wzruszenie odebrało jej mowę. Przełknęła ślinę i poczuła jak mocniej zabiło jej serce.



Był poddenerwowany. Nie tym, że za chwilę wejdzie tam w towarzystwie Allie, tylko tym, że chciał, aby ten wieczór zapisał się w jej pamięci wyjątkowo. Chciał – jak to określił Wilson – żeby ją nie bolało.

Wyczuwała to i próbowała z dystansem podchodzić do jego zbyt wybujałego tego dnia sarkazmu. Wprowadziła swobodną atmosferę w domu, choć nie była pewna niczego z Gregiem u boku. Co prawda przez kilka ostatnich dni był dla niej wyjątkowy i sprawił, że wszystko stało się dobre i ciepłe. Wiedziała jednak, że z nim można było się spodziewać dosłownie wszystkiego. Marudził cały dzień. Już rano w szpitalu zirytował Cuddy i pacjenta z przewlekłą astmą. Jednak Cameron nie dała znać po sobie, że cokolwiek oddziałuje na nią, choć wyobraźnia podpowiadała jej, że ten wieczór może się ułożyć w każdy nieprzewidywalny sposób. Tego wieczoru łazienka stała się jej azylem, a lustro rozmówcą. Jeszcze się malowała, gdy Greg krzyczał na nią z kuchni, że się spóźnią. Westchnęła. Wiedziała, ze musi mu dać możliwość wykrzyczenia się w domu, w każdy możliwy i niemożliwy sposób. Stanęła przed lustrem oglądając się z prawa i z lewa. Czarna sukienka leżała perfekcyjnie. Oczyma wyobraźni widziała reakcję House'a, ale jego wzrok kiedy pokazała mu się w całej krasie powiedział jej jak bardzo się pomyliła. Przyłożył obie ręce do ust i zaniemówił. Niedopięta spinka od jednego z mankietów wylądowała na podłodze.

Zawsze wiedział że jest piękną kobietą, ale łatwo o tym zapomnieć, kiedy ma się ją na wyciągnięcie ręki. Zapatrzył się. Nie był w stanie jej ogarnąć w całości. Włosy, makijaż, to coś na kształt sukienki zakrywające i uwypuklające to co trzeba. Jego wzrok prześlizgiwał się po całości w zwolnionym tempie.

Jego zachowanie sprawiło, że zaczerwieniła się. Tak zwyczajnie. Jakby po raz pierwszy w życiu szykowała się na randkę z perspektywą pierwszego całowania.

- Pomogę ci – powiedziała chcąc ukryć zmieszanie. Pochyliła się i podniosła z podłogi spinki - Ręce – powiedziała. Posłusznie podał jej dłonie. Lekko drżącymi rękami zaczęła zapinać mu mankiety koszuli. Nie patrzyła na niego, ale czuła na sobie jego wzrok.
- Gotowe – powiedziała po chwili i odważyła się spojrzeć mu w oczy. Zobaczyła w nich resztki zachwytu. Zresztą on sam tego wieczoru wyglądał niesamowicie. Śnieżnobiała koszula, świetnie dopasowany garnitur...
- I jak? – zapytała dopinając mu muszkę – czy małe-duże zmiany mogą być?
Nie odpowiedział, ale jego wzrok mówił sam za siebie. Uśmiechnęła się. Poprawiając mu kołnierzyk dodała:
- Czy ktoś ci już mówił, że jesteś przystojny, seksowny i cudownie ci z sarkazmem do twarzy?
- Taaaa... –
odpowiedział, bo w końcu odzyskał mowę - Wiem to od momentu, kiedy zrozumiałem na czym polega różnica płci.
Przytrzymał ją, kiedy chciała odejść – może zostaniemy tu i... – mrugnął do niej – sami rozegramy partyjkę pokera?
Pocałowała go w policzek
- Na pewno chcesz zagrać tylko ze mną? – zapytała – Na pewno chcesz pozwolić Wilsonowi zostać królem pokera tego wieczoru?
- Ok. ok. -
zamarudził – Gotowa? – zapytał taksując ją wzrokiem od stóp do głów. Był oszołomiony jej wyglądem. Niebezpieczne myśli przebiegły mu przez głowę.
Co taka piękna i młoda kobieta robi z takim starym i wrednym kaleką.
Zawahał się. Zobaczyła to w jego oczach. Wspięła się na palce i szepnęła mu wprost do ucha.
- Kocham cię idioto. Przestań myśleć o głupotach.
Jak dobrze go znała. Jak dobrze wyczuwała każdy nastrój. Starzeję się - pomyślał
- Yeah, yeah – wydukał umiejętnie kryjąc wzruszenie – wszystkie mi to mówią.
- Wszystkie? –
roześmiała się – Betty z działu leków też?
Betty nazwała go niedawno ostatnim kretynem, kiedy zrobił jej awanturę gdy okazało się, że nie dotarły jego pigułki na czas. Na prośbę Cameron poszedł potem i niezdarnie przepraszał.
Zarzuciła szal i wyciągnęła rękę
- Idziemy? – zawisło gdzieś w powietrzu
Skinął głową i podał jej swoją dłoń. Torebka, klucze, ostatni uśmiech i zostawili za sobą znajome ciepło mieszkania.

- Witaj świecie plotek – powiedział do siebie, gdy stali z Cam przed szklanymi drzwiami szpitala – Jesteś gotowa na zmierzenie się z tym wszystkim? – zapytał
- Z tobą zawsze – odpowiedziała.
Podniósł rękę i podrapał się kciukiem w czoło. Potem spojrzał w jej pewne i radosne oczy. Wyglądała naprawdę pięknie w tej sukienkowej krasie. Kiedy weszli do Sali Bankietowej przygotowanej na ten wieczór szepnął jej do ucha
- Nie wiedziałem że twój tyłek w tej sukience może tak wyglądać. Dobrze, że ją założyłaś.
Roześmiała się i spojrzała na niego
- Dobrze wiedzieć. Będę stawać do ciebie tyłem, żebyś mógł się na niego napatrzeć do woli.
Jej tekst rozbroił go. Spięcie, które mu towarzyszyło opadło. Przekomarzał się z nią jak za najlepszych domowych czasów, kiedy czuł się obok niej pewnie i dobrze. Przemaszerowali wspólnie drogę do barku ściągając na siebie spojrzenia zgromadzonych. House w garniturze wyglądał przystojnie i pociągająco. Nie miał w twarzy ironii, która towarzyszyła mu prawie na każdym kroku. Prowadził obok siebie piękną kobietę, a ich mowa ciała zdradzała więcej niż mogli to powiedzieć.

Zabawa już trwała. Mała orkiestra przygrywała kilku tańczącym parom. Z daleka pomachał do nich Wilson

- Ślicznie wyglądasz – powiedział do Cam całując ją w policzek na powitanie – Dobrze was widzieć… razem – dodał z uśmiechem
- Dziękuję – odpowiedziała Cameron
- Mogę cię na chwilę zostawić z Wilsonem? – zapytał House – muszę coś załatwić.
Skinęła głową
- Zaopiekuję się nią – dodał Wilson
- Od opieki to jestem ja – rzucił House na odchodne – ty możesz jej co najwyżej potowarzyszyć


- Coś ty z nim zrobiła? – zapytał Wilson i westchnął– Szczęściarz z niego…
- Nie wiem Jimi –
odpowiedziała – czasami mi się wydaje, że to on ze mną coś robi i że to ja jestem szczęściara.
- Zmienił się. Chodzi mi o to, że pozwolił ci się do siebie zbliżyć, bo… mimo wszystko nadal pozostaje dupkiem

Roześmiała się
- Wiem coś o tym
- Jak to się stało, że wy… -
zaryzykował po raz kolejny tę rozmowę Wilson
Spojrzała na niego. Rozmowę przerwał barman, który przyniósł im drinki
- To od tamtego gentelmana – wskazał na rozmawiającego z Cuddy House’a
- Od kogo? – Wilson charakterystycznie chrząknął sięgając po drinki
- Wiesz Jimi.. Może to dziwnie zabrzmi, ale on… potrafi być gentelmanem – powiedziała Cameron – Pytałeś o nas? Myślę, że skoro zdecydował się przyjść to ze mną i odsłonić nas światu, który znamy, to mogę ci powiedzieć. Tak naprawdę to sama nie wiem. Kiedy już straciłam nadzieję i pogodziłam się z tym, życie sprawiło mi niespodziankę. Zaprosiłam go na koncert, a potem potoczyło się samo…. On jest… ja…. – zawahała się – ma w sobie takie pokłady wrażliwości, że kiedy się odsłania - dosłownie odbiera mi mowę. Potrafi być zamknięty na swoje spusty, a ja muszę wykazać maksimum cierpliwości i dobroci.
- Kochasz go –
powiedział Wilson – to wiele zmienia i... potrafi znieść wiele trudnych sytuacji. Naprawdę cieszę się, że tak się to wszystko układa
- A ty? Wciąż sam? –
zapytała
- Ja? Chyba muszę odpocząć. Moje małżeństwa… to jak…. Masz wrażenie, że unosisz się jak surfer na fali i wszystko wydaje się idealne, a potem walisz głową w fale odkrywając, że to nie tak, nie to, że popełniłem kolejny błąd… Nie umiem zatrzymać się na dłużej przy jednej kobiecie… One są… a ja… - jąkał się – ja jestem idiotą. House mi to uświadamia przy okazji kolejnych kobiet, a ja brnę w to dalej. Gdzie tkwi błąd? Nie wiem…
Cameron uśmiechnęła się
- Masz swój typ kobiet. Biegniesz za tymi, które są łatwe do zdobycia. Wystarczy, że uśmiechną się do ciebie, albo okażą przy tobie minimum swojej babskiej słabości. Czy myślałeś o tym, żeby zrobić wysiłek zdobywania kobiety? Pomyślałeś kiedyś o tym, żeby wybrać się na randkę z kimś z kim wcześniej nie umówiłbyś się?
Wilson patrzył na nią zdumiony. Wygarniała mu prawdę pomiędzy oczy, a on nie czuł się upokorzony.
- Nie. Nie pomyślałem, bo… - zawahał się.
- Idziesz po życiowej łatwiźnie. Spójrz – skinęła głową w stronę stojącej samotnie na sali dziewczyny – podam ci pewien przykład. Tam stoi Jane. Ta w zielonej sukni. Pracujemy razem na ER-ce. Ma podobny staż pracy do mojego. Ściągnęła ją tu Cuddy. Jest świetną dziewczyną. Zaprzyjaźniłyśmy się. Ma mocny charakter i niesamowitą osobowość. Wiele przeszła i mimo wszystko świetnie sobie radzi. Nie jest w twoim typie osobowościowym. Zaryzykowałbyś?
- Nie wiem –
odpowiedział – nie wiem. Może..?
- Zrób w życiu po prostu coś, czego wcześniej nie zrobiłbyś. Jane to tylko przykład, choć cieszyłabym się gdybyś… -
uśmiechnęła się - Ja zaprosiłam Grega na koncert a ty? Co zrobisz?
Wilson pochylił głowę.
- Rozumiem. Rozumiem Allie. Dziękuję.
Sięgnął po szklankę i dopił drinka
- Zatańczysz? - zapytał
- O nie – usłyszeli nad swoimi głowami głos Grega – nie tym razem. Pozwolę ci później. Pani pozwoli ze mną? – podał jej ramię.
- Oczywiście – odpowiedziała wsuwając swoją rękę pod jego ramię – jakiś plan czy…?
- Ja zawsze mam plan – przerwał jej – nie powinnaś w to wątpić.




- Co zrobiłaś Jimiemu – pytał ją potem w domu
- Nic – odpowiedziała – tylko rozmawialiśmy
- Rozmawialiście? –
zapytał nieufnie
- Uhm – odpowiedziała wtulając się w niego. Po dzisiejszym wieczorze pozwoliła sobie na taką bliskość – o jego żonach
- Hej, hej –
burknął – to moja połowa łóżka. O jego żonach? – zdziwił się
- Wiem. Jak chcesz to ja mogę.. – odpowiedziała ziewając i odsuwając się – no właściwie nie o żonach, no… o kobietach.. powiedzmy – odpływała w odmęty snu
- Hej! To ważne! No masz! Śpi… – westchnął zrezygnowany. Trudno. Dowie się jutro. Ogarnął ją ramieniem.

Kolejne schody za nimi. Dzisiejszy wieczór pomógł mu uświadomić sobie, że od losu czy jak to nazwać – otrzymał olbrzymią niespodziankę. Nazywała się Allison Cameron. Spała teraz u jego boku i wyzwalała coś… czego nie jeszcze nie umiał nazwać. Wiedział tylko, że chciał każdego ranka odnajdywać ją u swego boku.


Sukni Cameron szukaj tu: [link widoczny dla zalogowanych]

------------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Czw 22:22, 18 Gru 2008, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 6 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin