Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Paradoks House'a - Hameronkowa Saga [NZ, 51]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:04, 18 Gru 2008    Temat postu:

No i co mam napisać?
Że wzruszenie i zachwyt tak silne jak wcześniejsze?
To oczywiste.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wika
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 1384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:27, 18 Gru 2008    Temat postu:

Kropka, już nie mam słów,żeby opisać twoją kolejną część.
Znowu się zapewne powtórzę.
CUDO nad CUDAMI.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:28, 18 Gru 2008    Temat postu:

gratuluje Ci kolejnej udanej i pięknej części

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua_100 dnia Czw 16:29, 18 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:11, 18 Gru 2008    Temat postu:

Piękna część...
P i ę k n a.

Nie umiem pisać komentarzy do fików Kropki, bo zawsze się powtarzam... Zawsze. (!)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:12, 18 Gru 2008    Temat postu:

Eithne napisał:
Piękna część...
P i ę k n a.

Nie umiem pisać komentarzy do fików Kropki, bo zawsze się powtarzam... Zawsze. (!)


Mi to nie przeszkadza. Możecie się powtarzać do woli

Z radością czytam wasze "powtarzające się komentarze"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:39, 18 Gru 2008    Temat postu:

super, piekne, genialne! juz sie nastepnej części doczekać nie mogę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:02, 18 Gru 2008    Temat postu:

kropko, coś pięknego! Oczywiście nic odkrywczego nie napisałam...

Ja nie mam pojęcia, jak Ty to robisz... Niesamowite!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hebdomadariuszMD
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 19:05, 18 Gru 2008    Temat postu:

To jest dobre!

Interesująca psychoanaliza Jimiego przez Cam. Zaskoczyło mnie takie odwrócenie roli. Świetny pomysł. Całe opowiadanie nastrojowe i ciepłe. Szkoda tylko braku opisu reakcji Kangura na związek.

Żeby się nie powtarzać w superlatywach, dodam tylko, że świetnie się to czyta przy "La-La-La Lies" - The Who. Słuchałem prawie cały czas w tle, polecam

Szanowanie Autorce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
addictions
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:35, 18 Gru 2008    Temat postu:

omg, cudowne, zachywcające, fantastyczne, nie wiem co jeszcze napisać. Coś pięknego *.*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:09, 19 Gru 2008    Temat postu:

chciałabym zobaczyć coś takiego w serialu
pięknie, a sukienka cam bardzo ładna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:20, 19 Gru 2008    Temat postu:

zgadzam się
kiedy kolejna część, bo juz nie moge się doczekać
piękny fick


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:13, 19 Gru 2008    Temat postu:

troszku opuściłam się w tym ficku i żałuję tego z całego serca *bije się w piersi*

cieszę się, że House ma w pobliżu tak dobrą kobietę, jak Allison

cieszę się również z tego powodu, że on sam pozwolił jej do siebie dotrzeć, do swojego wnętrza

wyjawił to Wilsonowi i tu ma u mnie kolejny plus

(ona pięknie potrafi się nim zaopiekować w czasie bólu, ja przyznam się, że bym spanikowała i nie wiedziałabym co robić)

śliczny fick i nawet ładna ta suknia Cameron, choć tak jakoś mi inny rodzaj sukni przypada bardziej do gustu, ale się nie martw, bo to tylko mój spieprzony gust, na który narzekają moje psiapsióły


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:27, 22 Gru 2008    Temat postu:

Kropek, wreszcie przeczytałam, cieszę się że kiecka się podoba choć tylko wyraziłam swoją opinię.
Jak zawsze odcinek świetny. A Cam bardzo celnie opisała Wilsona... oj bardzo. Trza go wyswatać
Kiedy cd????


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:24, 26 Gru 2008    Temat postu:

Dobry! - jeszcze świąteczny wieczór...

Miałam chwilę, żeby przelać na papier Hameronkowy pomysł.

hebdomadariuszMD napisał:
Szkoda tylko braku opisu reakcji Kangura na związek.


Kangur był pomyślany jako.... nie będę zdradzać, zapraszam do czytania


14. Pierwsza drzazga

Wydawało się, że szpitalne życie wróciło do normy po niedawnej imprezie.

Cameron jeszcze długo czuła na sobie wzrok pielęgniarek i szmery rozmów. Tak! To była wielka rzecz: gbur House i miła Cameron. To był związek stulecia na szpitalne warunki i nie obeszło się bez komentarzy i domysłów. House miał to gdzieś, a Cameron puszczała komentarze mimo uszu i nie odpowiadała na żadne zaczepki, porady i przestrogi zbywając ciekawskich prostym uśmiechem.

Ich proste, domowe życie toczyło się wokół spraw dotyczących obojga. Wciąż uczyli się rozmawiać, słuchać siebie między wierszami. Kilkakrotnie doszło do poważnej wymiany zdań, po których on pokonywał swoje schody, a ona odkrywała coraz szersze pokłady wrażliwości w jego kosmatej duszy. Rzadko rozmawiali o „szpitalnych” sprawach – chyba, że chodziło o naprawdę ważne sprawy, albo prostą wymianę zdań na temat przeczytanych artykułów, prowadzonych badań, medycznych nowinek.

Domowe sprawy oznaczały coraz większe wtapianie się obojga w siebie nawzajem. Ona odkrywała w prostych gestach House’a jego zaangażowanie, a on coraz bardziej otwierał się na jej obecność przy sobie.




- Cameron – usłyszała. Obejrzała się. Zobaczyła Chase’a biegnącego w jej stronę – Zaczekaj!
Zatrzymała się.
- Stało się coś? – zapytała
- Nie – wysapał łapiąc oddech – chciałbym porozmawiać. Masz trochę czasu? Może gdzieś usiądziemy? Napijemy się?
- Nie mogę. Jestem umówiona i śpieszę się do domu. To coś ważnego? – zapytała
- Cameron… - zaczął. Zauważyła, że jego twarz przybrała zacięty wyraz – Ty i House to coś… coś…. – szukał słów – poważnego? Trwałego?
Zdumiała się. Zanim zdołała cokolwiek powiedzieć usłyszała potok jego słów.
- Dajesz się wykorzystywać temu gburowi? Zabawi się tobą, zrani i zostawi.
- Chase –
odzyskała mowę – o czym ty mówisz?
- O tym, że ten stary idiota nie jest wart ciebie.
- Chase! –
krzyknęła – to nie twoja sprawa!
- Wiem, że on nie jest zdolny do czegoś więcej niż seks. Wykorzysta cię i zostawi –
powtórzył – on nie umie tworzyć związków.
Ukryła twarz w dłoniach.
- Przestań – prosiła – przestań!
- Czy on jest w stanie zapewnić ci stabilny związek?

Westchnęła i spojrzała mu prosto w oczy. Miała mocny wzrok. Zmieszał się.
- Zgaduję, że ty jesteś dobrym kandydatem do zapewnienia mi stabilnego związku? – powiedziała gorzko.
- Bawi się twoim kosztem nie widzisz tego? Ja… - zawahał się – wiesz, że zawsze cię lubiłem… bardziej niż lubiłem…
- Chase… wiesz, że ja nigdy nie dawałam ci żadnej nadziei na cokolwiek. Nie mogę dać ci jej i teraz, kiedy między mną a Gregiem -
zawahała się – zresztą to nie twoja sprawa. Ani niczyja – dodała odwracając się i odchodząc.
Jakiś nieokreślony żal i rozgoryczenie wypłynęły na jego twarz.
- Mylisz się – krzyknął za nią – to jak najbardziej „czyjaś” sprawa. Właściwie TWOJA sprawa. Wiesz jak nazywa cię pół szpitala? Dziwką House’a!
Zatrzymała się. Prawie stanęło jej serce. Odwróciła się i podeszła do młodego lekarza.
- Słucham?
- Dziwka House’a –
odpowiedział patrząc jej prosto w oczy – tak cię nazywają. Najdłużej dają wam jeszcze pół roku. Stawki zakładów są cholernie wysokie.
- Chcesz wygrać jeden z nich czy jesteś na tyle wspaniałomyślny, żeby wyrwać mnie z jego ramion i udowodnić że nią nie jestem? –
wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Cameron… ja.. zawsze mi się podobałaś, przecież wiesz… może moglibyśmy… – mówił zmieszany.
- Nie – przerwała mu stanowczo – Nie moglibyśmy. Pewnie nigdy nie będziemy mogli.
Odwróciła się i zaczęła iść w stronę samochodu.
- Zrób coś z tym, bo zostaniesz jego dziwką do końca życia. Nie warto! – wołał za nią – Cameron!
Nie odwróciła się. Szła prawie pustym parkingiem tłamsząc w sobie łzy, które cisnęły się jej do oczu.
Jakaś ciemność spowiła jej serce. Dziwka… myślała. Jakże była naiwna. Myślała, że pogadają i przejdzie. Najgorsze było to, że obserwowała kilka szpitalnych „romansów” żonatych i dzieciatych lekarzy z wolnymi pielęgniarkami albo odwrotnie. Żadne z tych związków nie poruszyły tym szpitalem jak jej związek z Gregem. Dlaczego? Pytała samą siebie. Czy dlatego, że Greg House był najbardziej kontrowersyjną postacią szpitala i dawał się we znaki każdemu, kto wszedł mu w drogę? A może wszyscy myśleli, że pobawi się młodą dziewczyną i zostawi ją.
Nie.
„Dziwka” to mocne słowo. Zdecydowanie wskazywało ją jako kogoś „gorszego” w tym związku, kogoś kto jest zdecydowanie brudniejszy i ohydniejszy. „Dziwka” oznaczała, że nagle poczuła się jak stara, zużyta ścierka. A przecież nigdy nikogo nie zdradziła. Ani kiedyś męża, ani teraz Grega. Nie wałęsała się od łóżka do łóżka. Nie wskakiwała przygodnym mężczyznom w ramiona, nie miała sobie nic do zarzucenia w tej kwestii. Dlaczego połowa szpitala uważa ją za dziwkę House’a? Dlaczego stawiają jakieś bzdurne zakłady?

Nie zauważyła nadjeżdżającego busa na szpitalny parking. Weszła prawie pod koła samochodu. Duże, boczne lusterko zaczepiło jej ramię wyrywając obojczyk. Wszystko odbyło się tak szybko, że nie poczuła bólu. Obracając się niemal w powietrzu upadła na twarz. Upadła tak niefortunnie, że przygniotła sobą rękę. Ból łamanego nadgarstka był ostatnią rzeczą jaka poczuła gdy straciła przytomność.



Ból był nieznośny. Zamrugała powiekami.
- Chwała Bogu! Żyjesz! – usłyszała głos Jane. Nie chciało się jej otwierać oczu, ale została zmuszona przez przyjaciółkę z ER-ki, która unosiła jej powieki i sprawdzała reakcję źrenic.
- Jane… –poruszyła wargami. Lekarka pochyliła się do jej ust – ty też…. myślisz, że… jestem dziwką? – szeptała mimo panoszącego się w jej ciele bólu. Musiała zapytać.
- Allison?! – zdumiała się Jane – o czym ty mówisz? Jaką dziwką?
Podniosła głowę i westchnęła. Pieprzone plotki. Pieprzone wsadzanie cudzych nosów w czyjeś życie. Pieprzona ludzka ciekawość, która doprowadza do takich rzeczy.
W garść. Weź się w garść – myślała. Pochyliła się.
- Allie, musimy wstawić obojczyk na swoje miejsce. Będzie bolało jak cholera, ale muszę to zrobić.
Nie zastanawiała się. Wprawnym ruchem pociągnęła ramię. Cameron przeraźliwie krzyknęła i straciła przytomność, ale ramię znalazło się na swoim miejscu. Chwilę później na ER-kę wpadł Wilson zaalarmowany przez jedną z pielęgniarek. House operował i Wilson nie chciał go rozpraszać. Postanowił wybadać sytuację i jak najszybciej dać znać przyjacielowi co się dzieje z Cam.

- Wyleciał jej obojczyk. Zderzyła się z busem. Kierowca mówił, że weszła mu pod koła i nie miał szans. Poza tym rentgen wykazał złamanie nadgarstka. Na szczęście to proste złamanie i nie powinno być komplikacji. Upadła na twarz i jest trochę posiniaczona. Miała rozbity łuk brwiowy – już go pozszywałam. Poza tym ma lekki wstrząs mózgu. Musi leżeć i odpoczywać. No i …. - zawahała się – Wiem, że jesteś jej przyjacielem więc powiem to wprost. Zapytała mnie tuż po tym jak ją przywieźli na ER-kę czy ja też uważam, że jest dziwką - dodała patrząc na Wilsona– Czy jest coś o czym powinnam wiedzieć?
Wilson wypuścił słup powietrza
- To te koszmarne plotki. Wszyscy są zainteresowani ją i Housem. Pewnie ktoś ją tak nazwał…. – urwał –Ty jesteś Jane? Jej przyjaciółka? – zapytał.
Kiwnęła głową.
- Allie jest niesamowita – powiedziała.
- To samo mówi o tobie – odpowiedział Wilson – dobrze że miałaś dyżur i mogłaś się nią zająć…. Muszę powiedzieć House’owi o tym co się stało. Jeśli tu wpadnie i zacznie się awanturować albo dziwnie czy koszmarnie zachowywać weź na to duży margines.
- Ok –
odpowiedziała uśmiechając się i Wilson zauważył, że ma granatowy, niespotykany kolor oczu.



- Będziesz mógł ją dopiero jutro zabrać do domu –powiedziała Jane podkręcając kroplówkę - Chcę ją jeszcze zatrzymać, poobserwować i zobaczyć reakcję organizmu na leki.
Kiwnął głową.
Przybiegł na ER-kę natychmiast jak się dowiedział, obejrzał wszystkie klisze, sprawdził zaaplikowane medykamenty.
Jane spodziewała się krytyki i sarkazmu – a ku swojemu pozytywnemu rozczarowaniu otrzymała krótkie „dziękuję”. Znowu nie sprawdziły się wszystkie złośliwości wypowiadane pod adresem wielkiego Grega House’a. Przeciwnie – w jego oczach oprócz medycznego profesjonalizmu zobaczyła czułość, kiedy dotykał twarzy Cameron. Z miejsca poczuła sympatię do gburowatego lekarza. Zaciągnęła zasłonkę pozwalając mu na chwilę intymności z Allison.


Usiadł na łóżku tuż obok. Spała od kilku godzin. Potężna dawka leków pracowała na jej korzyść. Parzył na siniaki na jej twarzy i poharatany łuk brwiowy. To one nadawały wyrazistości jej trójkolorowym oczom i rzeźbiły jej cudowne czoło. Zawsze lubił ich dotykać przesuwając po nich kciukami trzymając jednocześnie jej twarz w swoich dłoniach. To była jego pieszczota tak łatwo rozpoznawalna, bo chwilę później zawsze kończyło się na całowaniu, a często na „większych” rzeczach. Uśmiechnął się.
Chwilę później zawarczał jego pager. Pacjent odzyskał świadomość i trzeba było się nim zająć.
Na szpitalnym korytarzu jeszcze złapał Jane.
- Mogłabyś do niej zaglądać… częściej…? – zapytał nieporadnie – i jakby co…
- Jasne. Dam ci znać jakby coś się działo. Jest pod dobrą opieką –
powiedziała
Pokiwał głową.
- Dziękuję – odpowiedział.
Jane przez chwilę wpatrywała się w plecy odchodzącego lekarza. Zdecydowanie wzbudził jej szacunek. Teraz naprawdę się wkurzyła, bo nienawidziła plotek i próżnego gadulstwa z całego serca.


Cameron dopiero po dwóch dniach trafiła do domu. Przywiózł ją Wilson na prośbę House’a, który nie mógł się wyrwać z powodu chorego pacjenta. W dodatku był zły, bo Chase był dziwnie naburmuszony i podkręcał i tak już napiętą atmosferę, a całą robotę odwalał zmęczony Foreman. Diagnostyka zatem w każdej chwili groziła wybuchem nuklearnym, ale House powstrzymywał się ze względu na Allie. Chciał jak najszybciej dojść do sedna problemu z pacjentem i urwać się do domu.



Kiedy wrócił do domu zastał ją zwiniętą w kłębek na łóżku. W powietrzu unosił się zapach kobiecego żalu, a ukryta twarz Cameron i poruszające się plecy mówiły więcej niż słowa.
Zawahał się. Takie sytuacje go mentalnie przerastały: pocieszanie płaczących i rozklejających się kobiet to było w stylu Wilsona, a nie jego. Westchnął i usiadł na skraju łóżka. Może na początek jakiś żart?
- Allie… - zaczął
Poruszyła się niezdarnie próbując poprzez unieruchomione ramię i nadgarstek złapać z nim fizyczny kontakt. Pomógł jej usiąść.

- Coś się stało prawda? – zapytał
Kiwnęła głową, bo nie była w stanie wypowiedzieć żadnego słowa. Wyglądała żałośnie z siniakami na twarzy plastrem na łuku brwiowym i unieruchomionym ramieniem i nadgarstkiem.
- Oni… - zaczęła – oni… nazywają mnie… twoją dziwką
Zdumienie, które odbiło się na twarzy House’a było tak wielkie, że przez moment nie oddychał.
Spuścił głowę. To przez jego cholerną reputację. Tylko dlaczego wyżywają się na niej, a nie na nim? Nagle przyszło mu do głowy, że dla Cameron to za duże obciążenie. Dbała o swoją reputację. Nigdy nie pozwoliła sobie na wyskoki w bok. Związek w który się wpakowała z nim kosztował ją wiele. Nie wiedział, że ostateczna cena będzie tak wysoka, a rachunek jaki wystawi życie będzie nie do zniesienia. Nie zdziwi się jeśli odejdzie sama, żeby ratować resztki swojej osobistej godności. Tylko dlaczego perspektywa jej odejścia nagle go zabolała. Podniósł głowę.
- Chcesz odejść? – zapytał niepewnie
- Nie - odpowiedziała szeptem. Dlaczego u licha on tak myśli?
Spojrzał w jej oczy, w których zbierało się coraz więcej łez.
- Tylko?
- Tylko zabolał mnie sposób w jaki zostało to powiedziane –
dodała ciszej.
Niezdarnie przysunął się do niej i ogarnął ją ramieniem. Wtuliła twarz w jego obojczyk. Za chwilę poczuł jak drży. Nie umiała powstrzymać napływających łez. Płakała mu w koszulę oddając jej wraz ze łzami cały żal i ból. Trzymał ją w ramionach i miał wrażenie, że zatrzymał się świat, że jest tylko ona i jej smutek.
- Greg – wyszeptała pomiędzy łzami – dają nam najwyżej pół roku razem. Stawki zakładów są podobno bardzo wysokie.
- Głupio byłoby pozwolić im wygrać. Nie sądzisz? –
powiedział.
Poczuł nieznaczne poruszenie jej głowy gdzieś w swoich ramionach.



Już potem, gdy do ich sypialni powrócił spokój powiedział jej, że przez chwilę myślał iż go zostawi, aby ratować swoją reputację. Odpowiedziała mu, że nawet przez chwilę taka myśl nie przewędrowała przez jej głowę, że po prostu zabolał ją sposób w jaki się dowiedziała. Chciała być wobec niego szczera i opowiedziała mu całą scenę jaka zaszła między nią a Chase’m. House westchnął, bo zrozumiał dlaczego młody lekarz zachowywał się w ostatnich dniach wobec niego tak prowokacyjnie.

- Wiesz co jest najlepszego w tej całej historii? – powiedział całując ją na dobranoc - Będę cię miał przez najbliższy miesiąc tylko dla siebie.
- Tylko przez miesiąc? –
zapytała zaczepnie
- Powiedzmy, że przynajmniej przez najbliższe pół roku – odpowiedział uśmiechając się szelmowsko, bo nagle przyszedł mu do głowy szatański plan, w który postanowił wciągnąć Foremana. Wilsonowi nikt nie uwierzy. Uśmiechnął się do siebie.
---------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Pią 22:27, 26 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:44, 26 Gru 2008    Temat postu:

suuuuuuperr (jak zawsze )!! jak dobrze, że głupi Chase nic nie zepsuł !!
czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dyla
Torakochirurg
Torakochirurg


Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 2854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z boiska.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:52, 26 Gru 2008    Temat postu:

Kangur głupi Chase.. Czekam tylko jak mu coś Hałs z Foremanem odwalą.
A Wilson oczywiście.. już tam dostrzega coś w pielęgniarce.


Cudowna ,śliczna część!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:19, 26 Gru 2008    Temat postu:

Już wiem, dlaczego nie wyłączałam komputera - czekałam podświadomie na fika kropki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:04, 27 Gru 2008    Temat postu:

Już się raduję na szatański plan House'a.
Jak zwykle jestem pod wrażeniem i ze wzruszeniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:15, 27 Gru 2008    Temat postu:

Go, go Wilson Jane jest dla ciebie idealna
Szatański plan House'a??? I Foreman? czuję że pula wygranej będzie bardzo duża
No, Kropek... kiedy cd??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:18, 27 Gru 2008    Temat postu:

czekam na zemstę House'a i Foremana na Chasie ^^ *odzywa się we mnie diabelska duszyczka ^^*
tylko czemu ona się tak zmartwiła ? głupi Chase
a Wilson i Jane to będzie może coś więcej ? *_*
strasznie, smutno, a zarazem ślicznie
czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:21, 27 Gru 2008    Temat postu:

Cieszę się, że się podoba. Część kolejna niebawem.

Mam nadzieję, że plan House'a przejdzie najśmielsze oczekiwania, ale oświadczam również, że rozmaitych drzazg w planie będzie więcej.
I postaram się żeby się działo



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:24, 27 Gru 2008    Temat postu:

ojć to ja czekam z niecierpliwością xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:45, 27 Gru 2008    Temat postu:

Szatański plan? Jaki? Jaki?
Już nie mogę się doczekać kolejnej części

A sepleniący Kangur jak zwykle w negatywnym świetle... Choć przyznam, że wcale mi to nie przeszkadza... xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:15, 29 Gru 2008    Temat postu:

Usmażyłam kolejną część...



15. Kobiety, alkohol i…. duże pieniądze?

Wilson zawsze uważał, że ma tak wielki urok osobisty, że nie jest mu w stanie oprzeć się żadna kobieta. Dotychczasowe podboje utwierdzały go w tym przekonaniu. Rozpraszał go tylko smak porażek trzech małżeństw, ale pocieszał się tym, że przecież każdą z nich naprawdę kochał. Tylko tak jakoś… no właśnie. Dalszy ciąg owego „tak jakoś” nie przechodził mu przez gardło.
Co prawda House wielokrotnie dawał mu do zrozumienia, że jego związki wcześniej czy później doprowadzą do rozpadu i będzie kolejna porażka, ale przecież Wilson wie lepiej niż House, bo co taki House wie na temat związków?

Tylko dlaczego teraz wygląda to dziwnie? Kiedy przyglądał się Gregowi i Allie wiedział, że sam nie mógłby tego lepiej wymyślić. Jak to się stało, że antyrelacyjny House ryzykował całym sobą i – Wilson musiał przyznać, że to działało! Kiedy przebywał z nimi, a ostatnio podglądał ich w pracy – wszystko wyglądało tak zwyczajnie. Oczywiście kilka razy był świadkiem olbrzymiego wahania Grega, jego ostrożności w stosunku do Allison, ale wcześniej czy później dogadywali się.

Taaaak. James Wilson okazywał się większym idiotą niż był. Nie mógł zapomnieć o ostatniej „mocnej” rozmowie z Cameron podczas turnieju pokera. Nie mógł się wtedy skupić i przegrał z kretesem. Wypróbował nawet jej teorię na jakiejś niebrzydkiej, ale zupełnie nie w jego typie pielęgniarce. Usłyszał tylko: „doktorze Wilson jest pan aż tak zdesperowany?”.

Zrobiło mu się tak głupio, że do końca imprezy zachowywał się wręcz wzorowo i nie wypił więcej ani kropli alkoholu.

Od tamtego momentu dużo myślał na temat kobiet jakie spotkał w życiu i…. musiał przyznać rację Cameron. Słaba mentalnie kobieta jest łatwa do zdobycia. Wystarczy podać chusteczkę, okazać się gentelmanem, być czarującym, otoczyć ramieniem…. Tylko czy wtedy był prawdziwy czy udawał kogoś kim nie jest? Kogo tak naprawdę pragnie gdzieś w pobliżu siebie? Jaki jest naprawdę on sam? Grzeczny pan doktor. Onkolog, który nauczył się mówić dużo o cierpieniu i miał empatyczny charakter. Taaaaaak. Kobiety kochały kogoś kim nie był. A kiedy odsłaniał trochę prawdziwej twarzy uciekały przerażone.

Zamówił sałatkę z kurczakiem, sok i małe ciasteczko czekoladowe na deser. Stanie w kolejce do szpitalnego baru powinno być zdecydowanie krótsze. Wyzwala za dużo myśli.
Był niepocieszony. Prawie wszystkie stoliki były zajęte. Zobaczył jeden wolny gdzieś w kącie sali. Żwawo ruszył przed siebie.


Dotarli w to samo miejsce jednocześnie. Wilson przez chwilę czuł się niezręcznie. Roześmiała się.
- Witam doktorze. Nie będziemy chyba kłócić się o miejsca na sali. Dziś jest wyjątkowy tłok. Może po prostu usiądziemy i zjemy? No chyba, że chcesz być sam. Znajdę inne miejsce.
- Witaj Jane -
odpowiedział – nie… proszę.
- Jak się ma Alllie –
zapytał pomiędzy kęsami, aby rozładować napięcie jakie w nim nagle powstało. Co jest do cholery? Myślał karcąc się za głupie zachowanie. Po co się pytał? Przecież wie co z Cam. Odwiedzał ją, wypytywał Grega…
- Siniaki zeszły, rany się goją – patrzyła na niego badawczo – Rehabilitacja nadgarstka prawie zakończona, ale wszystko zmierza ku dobremu. Allie to silna kobieta. Już doszła do siebie. Gorzej z duszą… Została w niej jakaś drzazga… – dodała ciszej.
Patrzył w jej twarz. Duże oczy o kolorze czystego granatu, jasne włosy krótko ścięte i zwichrzone w nieskoordynowanym wzorze dodawały jej wewnętrznej siły i jakiegoś uroku.


- Tu siedzicie ptaszęta – usłyszeli nad sobą. House. Oczywiście. Bezceremonialnie klapnął obok nich na wolnym krzesełku – pozwolicie, że się przysiądę?
- Ależ nie przeszkadzaj sobie –
odparł wyraźnie zły Wilson. Jane roześmiała się. Od chwili wypadku stała się częstym gościem w domu House’a. Poznała go z najlepszej i najgorszej strony. House przetestował ją na sobie tylko znane sposoby i … zaakceptował jej obecność. A Jane? Pomagała, pocieszała, rehabilitowała, śmiała się, zabierała na spacery, robiły zakupy… takie… babskie towarzystwo. Cameron nawet śmiała twierdzić, że jej gburowaty Greg polubił Jane, choć nigdy o tym nie powiedział wprost.
- O! Nie wiem czym, ale wydaje mi się, że zraniłem jakąś część ciebie – mrugnął do Jane – nie wierz mu. Potrafi nieźle grać. Szczególnie z kobietami. Nie daj się złapać na jego proszące, brązowe oczy.
Wilson westchnął.
- Dobrze, że was widzę oboje, będzie mniej chodzenia. Allie zaprasza was w sobotę na kolację. W poniedziałek wraca do pracy i chciałaby… - zawahał się – chcielibyśmy podziękować przyjaciołom.
Oczy House’a wbiły się gdzieś w podłogę, a Wilson zaśmiał się
- Będą jej tortellini?
- Niespodzianka –
odpowiedział Greg – kolacja o 18.00.
Chwilę później zawarczał jego pager. Zerknął na niego wyraźnie zły.
- Mam przynajmniej jednego osła w zespole, a drugi okazuje się przebiegłą bestią. Mam pacjenta – obwieścił nagle – żegnam państwa i do zobaczenia w sobotę. Ach! Zapomniałbym… – rzucił na odchodne od niechcenia - Kto chce pobawić się pieniędzmi w najbliższym czasie? Możecie podbijać stawki.

- Cały House. Co on knuje? –
westchnął Wilson, gdy diagnosta zniknął im z oczu
- Jest w porządku –odezwała się Jane – ma u mnie wielkiego plusa za to jak się zachowuje wobec Cam.
- W końcu jest dużym chłopcem. Najwyższa pora wydorośleć –
odpowiedział
- Pomyślałeś kiedyś o tym samym? – zapytała nagle patrząc mu głęboko w oczy.
- Słucham? – zapytał
- House jest przynajmniej prawdziwy taki jaki jest. Ty wciąż udajesz.
Zaskoczyła go. Cameron miała tę swoją cholerną rację.
- Nie musisz przy mnie grać. Nie warto. Po prostu bądź sobą.
- Ale… To nie tak –
zaczął – czy to, że jestem idiotą przekreśla mnie w twoich oczach?
Spojrzał w jej granatowe oczy. Zapaliły się w nich jakieś iskierki. Uśmiechnęła się.
- To jakiś początek – odpowiedziała – Ty też nie spodziewaj się po mnie nie wiadomo czego.
Jej szczerość zaskoczyła go
- Zatem zacznijmy naszą znajomość od zera. Ja jestem emocjonalnym popaprańcem idącym na łatwiznę, a ty?
- Ja jestem niezłą cholerą. Daję się we znaki wszystkim mężczyznom. Trudno ze mną wytrzymać.

Wyciągnął rękę. Uściskała jego dłoń
- Cieszę się, że cię poznałem. Kupię wino i przyjadę po ciebie w sobotę. Może być?
Kiwnęła głową. Teraz jego pager zawarczał.
- Świat nowotworów wzywa.
Wilson odchodząc miał dwie myśli: zdecydowanie nie jego typ. Zdecydowanie interesująca kobieta.



Stawili się punktualnie w sobotni wieczór. Zapachy z kuchni rozeszły się po całym mieszkaniu i Wilson cicho westchnął. Wynajęte mieszkanie, w którym ostatnio spędzał noce przyprawiało go o dreszcze. Surowe, zimne i brzydkie. Wracał tam tylko na nocleg traktując je jak przejściową poczekalnię. Przyglądając się Allison i Jane radośnie rozmawiającym w kuchni i ignorując zaczepki House’a po raz pierwszy w życiu przełknął gorzką pigułkę uczuciowych niepowodzeń i przyznał sam przed sobą, że spieprzył.

- Przestań się wgapiać bez sensu w garnki – wyciągnięta House’owa ręka z kieliszkiem brandy zamajaczyła mu przed oczami – widzę, że cię wzięło.
- Taaaak –
odpowiedział – bardzo brakuje mi twojej psychoanalizy
- Mojej? –
zdziwił się nieszczerze – To ty jesteś specem od psychoanaliz. Ja ci tylko udowadniam, że jesteś idiotą.
- Już to wiem -
Wilson westchnął i pociągnął spory łyk brandy – A ty co kombinujesz?
- Ja?
- Nie udawaj zdziwionego. Wyszpiegowałem. Podniosłeś stawki zakładów.
- Ja? Rok –
House uśmiechnął się szatańsko – Forman – dodał
- Forman? A po roku co? Oświadczysz się jej?
- Postawiłem na ciebie
- Na mnie? –
teraz Wilson się zdziwił
- Że za rok będziesz szczęśliwie żonaty po raz czwarty
- House! –
twarz Wilsona wyrażała najwyższy poziom zdumienia
- No co? – House puścił oko do Wilsona – zdecydowanie nie jest w twoim typie, ale czyż nie jest interesująca?
- Tak, tak –
Wilson zniecierpliwił się i przewrócił oczami – możemy chwilowo przestać o tym gadać?
- Cokolwiek chcesz. Dzisiejszy wieczór należy do niej –
kiwnął głową w stronę kuchni
– Nie poznaję cię House – Wilson zamrugał pociesznie oczami.
- Ja czasami siebie też – ton jego głosu zabrzmiał nagle poważnie. Wgapiał się gdzieś w kąt pokoju sącząc swoje brandy z małej szklanki.

Wilson podniósł wzrok. Powietrze pachniało zmianami. Tylko jeszcze nie wiedział jakimi.

------------------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Pon 13:29, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
addictions
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:25, 29 Gru 2008    Temat postu:

Kolejna fantastyczna część i znowu nie wiem co napisać xD
Więc się powtórzę: Cudo w każdym calu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 7 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin