Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Przypadek kliniczny [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:15, 05 Cze 2008    Temat postu:

ODCINEK 15

Cameron wstrząsnął silny dreszcz i otworzyła oczy.
Przez chwilę mrugała, nieprzyzwyczajona do jasnego światła. Kiedy już była w stanie się rozejrzeć stwierdziła, że leży na szpitalnej sali. Podniosła się powoli i poczuła że jest cała obolała. Dotknęła dłonią brzucha, przez piżamę wyczuła szwy. Nie wyczuła dziecka.
Do sali weszła pielęgniarka.
- Wybudziła się- powiedziała do kogoś na zewnątrz.
Po chwili do pomieszczenia wszedł mężczyzna.
- Dzień dobry- powiedział miękko- Jestem doktor Foreman- Jak się czujesz?
- Co z moim dzieckiem?- spytała Cameron próbując się podnieść- co się stało?!
Foreman uśmiechnął się.
- Spokojnie. Twój syn jest na sali noworodków z dziadkami i ojcem. Wszystko ok.
Cameron patrzyła na niego nie mogąc wyksztusić słowa, Foreman kontynuował.
- Zasłabłaś w Wal Marcie, prosto pod nogi House'a. Swoją drogą znów? to nudne- mrugnął do niej- zawiózł Cię na pogotowie, okazało się, że dziecko się odwróciło a Ty masz mały krwotok. House załatwił helikopter i swoim sposobem obrażając wszystkich i manipulując załatwił przelot do PPTH. Miałaś cesarskie cięcie. Dziecko urodziło się zdrowe o ile można być zdrowym składając się częściowo z House'a- Forman spojrzał na Cameron- sory, wypsnęło mi się.
Cameron uśmiechnęła się blado.
- Pogadamy jak sam będziesz ojcem. A teraz czy mogłabym zobaczyć mojego synka?
Foreman zasalutował jak żołnierz i wyszedł z pomieszczenia. Chwilę później w drzwiach ukazali się uradowani rodzice Cameron.
Pam trzymała w ramionach dziecko. Podała jej niemowlę i ucałowała ją w czubek głowy. Ojciec uścisnął jej ramię.
Cameron chwyciła w ramiona dziecko, swoje dziecko i wzruszenie zupełnie pozbawiło ją mowy. Przez chwilę wpatrywała się w intensywnie niebieskie oczy synka, które patrzyły na matkę z zaciekawieniem.
- On jest taki malutki- powiedziała łamiącym się głosem- i jego oczy...
- Tak, Greg ojcostwa się nie wyprze, choćby chciał- zaśmiała się Pam- chociaż sądząc po tym jak patrzy na niego trzymając go na rękach raczej nie ma w planach wypierania się...
Cameron spojrzała poważnie na matkę.
- A gdzie on teraz jest?- spytała.
- Poszedł się przespać jak tylko się dowiedział, że się zbudziłaś. Musi być bardzo zmęczony, czuwał z nami całą noc... Wyglądał na chorego.
Cameron wróciła do konteplacji swojego synka.

- Puk puk- przywitał się Wilson wchodząc do pokoju Cameron. Ta nadal urzeczona wpatrywała się w swoje nowe dziecko- a co to, zgubiłaś coś?
Cameron spojrzała na niego zdziwiona
- Oj, taki żart na rozładowanie nastroju- powiedział Wilson- bo tak naprawdę miałem nadzieję, że trafię na karmienie piersią...
Cameron roześmiała się. Wilson podszedł i delikatnie wziął dziecko od Cameron. Spojrzał w maleńką buzię.
- Dobrze, że to wpadka- powiedział oddając po chwili Cameron synka- inaczej uznałbym Cię za sadystkę. Kto świadomie stwarza coś na kształt i podobieństwo House'a?
- Zazdrośnik- powiedziała śmiejąc się.
- Mleczarnia- odpowiedział takim samym tonem Wilson i wyszedł.

Następnego dnia Cameron obudziła się czując w pomieszczeniu czyjąś obecność. Uchyliła powieki i przez chwię nie mogła uwierzyć własnym oczom. Oto po drugiej stronie łóżka stał House we własnej osobie. Dzierżył w ramionach ich synka i wpatrywał się weń takim wzrokiem, jakiego Cameron nie byłaby sobie w stanie nawet wyobrazić w wydaniu House'owym. Cameron poczuła, że jej serce fika koziołka a spod powiek płyną gorące łzy.
- Całe szczęście, że nie wdałeś się w mamusię- powiedział House do swojego syna swoim zwyczajnym tonem, zabarwionym jednak czułością- co za obciach mieć syna który beczy. Nie mógłbym Cię brać na mecze.
Cameron pociągnęła nosem i roześmiała się. House podał jej dziecko.
- Masz, karm. Musi szybko urosnąć, żeby mógł dosięgnąć do kontenera i móc wyrzucać śmieci. Niecierpię tego- to mówiąc odkuśtykał powoli w stronę drzwi.
- Greg!- powiedziała Cameron- zaczekaj.
House odwrócił się powoli.
- Chyba mamy parę spraw do omówienia...
- To może poczekać parę godzin? Źle się czuję.
Cameron musiała przyznać, że wygląda na to, że to nie pretekst- House naprawdę wyglądał na przemęczonego.
Uśmiechnęła się lekko.
- Miłych snów.
House spojrzał na nią przeciągle i wyszedł.


Cameron nie mogła już wytrzymać ciągle leżąc, więc następnego dnia uparła się, że wstaje. Wolno, ale o własnych siłach poszła do pomieszczenia dla noworodków i była z siebie bardzo dumna. Potem postanowiła odszukać House'a bo naprawdę było kilka spraw, które musiały zostać załatwione.
Weszła do gabinetu House'a, ale zastała tylko Kutnera, który nie bardzo wiedział gdzie się podziali wszyscy i w ogóle był raczej nie bardzo w temacie.
Cameron wyszła i natknęła się na Wilsona. Zaniepokoił ją zmartwiony wyraz twarzy onkologa.
- House zasłabł- powiedział bez wstępów Wilson- od dwóch dni marnie wyglądał, a dziś w trakcie badania pacjenta na izbie przyjęć, zasłabł. Robią mu teraz rezonans magnetyczny.
Cameron zbladła.
- Jak myślisz?
Wilson westchnął.
- Dobrze wiesz, że takie objawy mogą znaczyć naprawdę wiele- nagle spojrzał na Cameron jakby ją dopiero zauważył- co ty tu robisz? Wracaj na sale niegrzeczny lekarzu!
Cameron już otworzyła usta, ale Wilson ją ubiegł.
- Będę Ci zdawał relację. I- powiedział po chwili widząc że Cameron obraca się zmartwiona- napewno wszystko będzie dobrze. House w świecie zup jest zupą w puszce, nie w kartonie.

Wieczorem Cameron czytała książkę, gdy drzwi do jej pokoju się otwarły. Ujrzała w nich House'a w szpitalnej piżamie. Był blady.
- Powinieneś leżeć!- powiedziała Cameron.
- A pielęgniarki powinny mieć nie więcej niż osiemnaście lat i blond włosy- mruknał House kuśtykając do łóżka Cameron, po czym usiadł na brzegu.
- Jak się czujesz?- spytał profesjonalnym tonem lekarza, ale nie umiał do końca zamaskować troski.
- A jak się może czuć człowiek, który trzy dni pod rząd pił i imprezował na koncertach rockowych? Mam kaca i wszystko mnie boli od pogowania- odpowiedziała Cameron- lepiej powiedz jak TY się czujesz.
- A jak się ma czuć człowiek, który ma toczeń?- spytał House.
Cameron spojrzała na niego podejrzliwie.
- Wilson obiecał dać mi znać jak coś będzie wiedzieć, więc pewnie nie wiedzą. Więc pewnie Ty wiesz. Co Ci jest?
- Serio. Nie przypuszczałem, że kiedyś to powiem, ale tak, to toczeń- mruknął House patrząc przed siebie- A Wilsona nie ma w szpitalu od paru godzin, mieli dziś drugie spotkanie w sprawie adopcji.
- I co teraz?- powiedziała zaniepokojona Cameron.
- Pozwolę im chwilę pobać się informowania mnie, że to toczeń. Nie przejdzie im to łatwo przez gardło.- powiedział House z chytrym uśmiechem- Nie muszę Ci chyba tłumaczyć, że wcześnie wykryty toczeń i takie tam.
Uśmiechnął się patrząc na jej przestraszone spojrzenie.
- Spokojnie, będę grzecznie łykał sterydy, pił sok noni i chodził do kontroli. Na szczęście jestem facetem i mam większe szanse na wyleczenie. Ale teraz muszę się położyć- powiedział House, wstał i pokuśtykał do wyjścia.
Cameron patrzyła na drzwi, które się za nim zamknęły z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Dwa dni później Cameron uzyskała zgodę na powrót do domu. Już ubrana i gotowa do wyjścia zaszła do gabinetu House'a- z którym w ciągu ostatnich dwóch dni nie widziała się prawie w ogóle. Przy tablicy stały kaczuszki wielce zaaferowane i dyskutowały o czymś. Przerwały gdy weszła Cameron.
- Gdzie jest House?- spytała.
- Właśnie my o Housie- powiedział niepewnie Kutner- bo wszystko wskazuje na to że...
- To nie toczeń- powiedziała spokojnie Cameron- to zwykłe zmęczenie, on wam celowo podsuwał sugestie kierujące na toczeń- spojrzała na ich zdziwione twarze- no dajcie spokój. Gdzie on jest?
Nieuczesana Mary pierwsza się otrząsnęła.
- Wyszedł gdzieś z godzinę temu. Jak?
Cameron roześmiała się.
- Po tylu latach pracy u niego będziecie tak samo spostrzegawczy. Gdyby Foreman nie wyjechał na tą swoją konferencję neurologów już dawno by wam powiedział, że House świetnie się bawi waszym kosztem. Sugeruję wymyślić jakiś odwet- powiedziała na wychodnym.

Zamiast zejść na dół zaszła jeszcze do Wilsona. Siedział właśnie nad jakimiś papierami.
- Hej- ucieszył się na jej widok- jak się czujesz?
- Niedługo zacznę nosić koszulkę z napisem "świetnie"- powiedziała Cameron siadając delikatnie na kanapie- tak swoją drogą, świetnie to pojęcie względne- mruknęła, krzywiąc się lekko, ale szybko się opanowując- jak postępy w sprawie adopcyjnej?- spytała zmieniając temat.
Wilson rozchmurzył się.
- Dobrze- powiedział- a nasza przyszła córeczka jest śliczna i bardzo inteligentna jak na czterolatkę. Potrafi przeliterować swoje imię!
Cameron uśmiechnęła się.
- No to szykuje się kolejny znakomity lekarz.
Wilson rozpromienił się.
- Na pewno będzie onkologiem!
- Raczej immunologiem, bo taką specjalizację wybierają inteligentne dziewczynki- przekomarzali się tak przez chwilę. W końcu Cameron spoważniała.
- Strasznie się cieszę, że radzicie sobie z Lisą tak dobrze. Jesteście świetną parą i będziecie cudownymi rodzicami.
Wilson uśmiechnął się.
- Dziękuję i obyś miała rację. Póki co jestem raczej przerażony. Jak dotąd opiekowałem się tylko Hektorem, a on miał trochę mniejsze wymagania.
- Napewno sprawdzisz się jako ojciec.
Wilson spojrzal na nią z wdzięcznością. Po chwili spytał.
- A tak w kwestii ojców- co z Tobą i House'm?
- Ostatnie dni całkowicie pochłonęło go udawanie, że ma toczeń, żeby uniknąć rozmowy. Sama nie wiem co o tym myśleć Jimmy. Nie wiem co robił tej nocy, kiedy nie wrócił do domu, nie wiem po co przyjechał do moich rodziców parę dni temu...
- I role wdzięcznie się odwróciły- roześmiał się Wilson- teraz ja zapewniam Ciebie, że wszystko będzie dobrze. Zaufaj mi- powiedział patrząc jej poważnie w oczy.
Cameron westchnęła.
- Obyś miał rację.- wstała powoli- idę, bo rodzice czekają na dole. Wyszła za drzwi, ale po chwili się wróciła.
- Nie pytasz mnie gdzie się zatrzymam? Czy wyjeżdżam?- spytała zdziwiona.
- A psik!- kichnął Wilson- Allison,idź szybko stąd bo chyba złapałem wirusa, a przecież nie chcesz zanieść go dziecku! To jakiś nagły, paskudny rhinowirus.
Cameron spojrzała na niego z politowaniem i wyszła. Będąc na korytarzu usłyszała jeszcze jedno głośne kichnięcie i roześmiała się.

Zeszła na dół i przez chwilę szukała rodziców. Po chwili podeszła do niej pielęgniarka i przekazała wiadomość, że czekają w aucie przed wyjściem, aż odbierze dziecko z sali i przyjdzie. Cameron zabrała synka i wyszli przed szpital. Mroźny wiatr uderzył ją w twarz. Sprawdziła czy dziecko jest wystarczająco opatulone. Podjechał samochód, ale to nie był combi jej rodziców. To był samochód House'a z nim samym za kierownicą. Wyszedł z auta i otworzył tylnie drzwi przed zdziwioną Cameron.
Cameron wsiadła i ruszyli.
- Rodzice pojechali po zakupy. Lodówka w Twoim mieszkaniu świeci pustkami i brakuje też trochę niemowlęcych spraw- powiedział niedbale- odwiozę Cię do domu.
Cameron przez chwilę poprawiała synkowi śpioszki i sprawdzała czy nie zmarzł. Gdy podniosła głowę na jej twarzy wykwitło zdziwienie.
- Gdzie jedziemy?
- Spokojnie, kilka dróg jest zamkniętych i musimy jechać tędy.
Cameron miała coś powiedzieć, otworzyła już usta, ale szybko je zamknęła. Zamiast wdawać się w dyskusje obserwowała. ośnieżone domy i trawniki, bo własnie jechali przez małe osiedle. Skojarzyło jej się to trochę z swoim okropnym snem i aż ją otrzepało. Nie myślała o nim od przebudzenia, bo jakoś nie miała na to czasu, teraz wróciło wspomnienie. Spojrzała w śliczne błękitne oczka swojego syna i przestała myśleć o bzdurach.
Nagle House zatrzymał się. Wysiadł i otworzył drzwi przed Cameron.
Cameron powoli wyszła i spojrzała na dom, przed którym stali. Na szczęście nijak nie przypominał tego z jej snu, ale był śliczny. Nieduży i bardzo zgrabny, z licznymi oknami i wielkim tarasem.
House ruszył przed siebie, a za nim bardzo zaintrygowana Cameron, która chwilowo nie wiedziała jak ułożyć pytanie żeby było wystarczająco konkretne.
House sięgnął po klucze i otworzył drzwi. Spojrzał na zdziwioną Cameron i uśmiechnął się.
- No mówiłem Ci, że wiozę Cię do DOMU. Nie kłamałem! - powiedział tonem małego chłopca, podnosząc dwa palce do góry.
Cameron weszła za nim do przestronnego holu i nadal nie wiedziała co powiedzieć.
House spojrzał na nią uważnie, zbliżył się, chwycił delikatnie jej brodę, sprawiając, że uniosła głowę do góry. Pochylił się i przyłożył usta do jej ust. Po chwili odsunął się .
- Tutaj jest kuchnia i jadalnia- pokazał House pomieszczenie na prawo- Tu gościnny- wskazał drzwi po przeciwnej stronie.- Toaleta- wskazał drzwi naprzeciwko i ruszył po schodach, a Cameron za nim. W drodze na górę niemowlę zbuntowało się i zaczęło popłakiwać. House dotarł na górę, otworzył jedne z paru drzwi w holu i przepuścił Cameron.
Cameron weszła do pomieszczenia i stanęła wmurowana. Pokój był przepiękny, cały w błękitnej tapecie wytłaczanej we wzorek z bohaterów Kubusia Puchatka. W oknie wisiały śliczne, bielutkie firaneczki, obok stało drewniane łóżeczko dla dziecka. Cały pokój był umeblowany meblami w kolorze buku. Wszystko było takie śliczne! Dziecko w ramionach Cameron zapłakało głośniej, więc nie zdążyła dokładniej obejrzeć pokoju. Dotąd milczący i obserwujący jej reakcję House powiedział, że idzie do auta po ich rzeczy i zniknął.
Cameron ułożyła synka na stoliku do przewijania, rozebrała go i zmieniła mu pieluszkę. Zajrzała do szafki stojącej w rogu pokoju i odkryła, że na półkach, od góry do dołu ułożone są przeróżene niemowlęce ubranka. Wybrała jedno i przebrała synka. Następnie usiadła w fotelu i nakarmiła dziecko. House nie wracał. Dziecko zasnęło w trakcie jedzenia, ułożyła go w łóżeczku i przez chwilę patrzyła z czułością na jego drobniutką, śpiącą buzię. Poczuła czyjąś obecność i obróciła się. W drzwiach stał House.
Rzuciła ostatnie spojrzenie na śpiącego synka i podeszła do House'a. Stali przez chwilę i patrzyli sobie w oczy, w końcu House powiedział.
- Zaparzyłem kawę- i ruszył przed siebie.
Poszła za nim. Kuchnia okazała sporym, jasnym pomieszczeniem. Cameron rozglądała się ciekawie i zauważyła, że całość jest
bardzo funkcjonalnie urządzona. House wskazał jej kubek postawiony na blacie, po czym bez słowa ruszył ze swoim przed siebie.
Cameron chwyciła kubek i poszła za nim. Weszli do pokoju gościnnego i House opadł na kanapę. Cameron poszła w jego ślady.
Przez chwilę pili kawę bez słowa, siedząc w odległości paru centymetrów. Napięcie rosło. W końcu House odstawił kubek na małą ławę i obrócił się do Cameron. Przez chwilę patrzyli na siebie, w końcu przemówił.
- Jestem geniuszem- Cameron parsknęła śmiechem, a on urażony wstał i podszedł do okna- Jestem geniuszem w obserwowaniu, wyciąganiu wniosków i ocenianiu innych. Ale w ocenie samego siebie jestem matołem. Czasem zauważenie i nazwanie własnych uczuć zajmuje mi miesiące. Przynajmniej tak było w tym wypadku. Widzisz- rozkręcał się House, wciąż nie patrząc w stronę Cameron- kiedy Stacy mnie zostawiła sporo czasu zajęło mi wracanie do równowagi. Nie chciało mi się żyć w takiej postaci- samotny, żałosny kaleka. Mijały lata, a ja stopniowo godziłem się z tym, jakim człowiekiem się stałem, potem wręcz polubiłem tę nową postać. Człowiek z marmuru- tak o sobie myślałem. Zjawiłaś się Ty i dość szybko zauważyłem, że Ty sięgasz głębiej, niż ci wszyscy, którzy mnie otaczają, że Ty wiesz, że pod marmurem jest żywie, ciepłe serce. Przerażało mnie to, nie chciałem, żeby przypadkiem znowu powtórzyła się sytuacja sprzed lat- bo nie spodziewałem się, żeby ktokolwiek mógł ze mną wytrzymać na stałe. Poza tym, nie chciałem się zmieniać. Odpychałem Cię więc całymi latami i choć czasem całym sobą chciałem oddać się w Twoje ręce i powiedzieć "rób co chcesz, bo napewno będzie dobre", to mój marmur był za gruby, a mi pasowało tak nie wysilać się i trwać w łatwej dla mnie samotności. Potem wydarzyło się to co się wydarzyło i nagle poczułem, że nie mam już wyjścia, nie odwrócę faktu, że będę ojcem. Postanowiłem, że skoro nie mam ucieczki, to podejmę wyzwanie. Będę ojcem, ale takim dwudziestoczterogodzinnym. Zamieszkałaś u mnie a mną zaczęły miotać tak silne uczucia, że nie wiedziałem co robić! To było dla mnie przerażające, mój bezpieczny i niezmienny świat rozwalił się w drobny mak, nie wiedziałem co robić z natłokiem uczuć, było ich za wiele na raz bym chociaż spróbował je wszystkie nazwać. Wtedy- tej nocy, kiedy nie wróciłem- moja panika osiągnęła punkt kulminacyjny. Godzinami jeździłem po pustych ulicach i walczyłem z samym sobą. Potem ty uciekłaś i spodziewałem się, że wróci błogi stan prostych i nieskomplikowanych uczuć. Ale nie stało się tak, sprawy zaszły za daleko, po twoim wyjeździe było strasznie, było okropnie, o wiele wiele gorzej niż po wyjeździe Stacy. Myślałem, że zanurzenie się na powrót w samotność będzie dla mnie wytchnieniem, ale okazało się, że każdy por mojego ciała tęskni za Tobą. Wilson uświadomił mi też różnice między Twoim uczuciem do mnie a uczuciem Stacy- Ty potrafiłaś mnie kochać tak po prostu, takiego drania, chama i łotra. W dodatku odeszłaś,nie dlatego, że miałaś mnie dośc, ale po to żebym był szczęśliwy. Tak właśnie wygląda miłość. Miłość, która sprawia, że marmur pęka.- House odwrócił się w stronę Cameron- Kiedy jeździłem tej nocy po ulicach, byłem też tutaj. Ten dom zwrócił moją uwagę. Miał tablicę "Na sprzedaż". Wróciłem tu parę dni później, potem znowu i znowu. W końcu kupiłem go i gdy Cię nie było, wynająłem ekipę i urządzałem go tak, jak podpowiadała mi głęboko we mnie tkwiąca wizja mojego życia rodzinnego- House przerwał i obserował jak Cameron wstaje i staje obok niego- Sama widzisz- roześmiał się- nie umiem się wypowiadać sensownie. Ale wiem, że ty rozumiesz...- przerwał, bo Cameron właśnie go przytuliła. Bardzo mocno. House westchnął i objął Cameron. Po chwili odsunęli się od siebie.
- Pokażę Ci resztę domu- powiedział House lekko zachrypniętym głosem.
Reszta była naprawdę ładna, okazało się, że House ma całkiem dobry gust. Szczególnie na widok sypialni Cameron zaświeciły się oczy. Piękne, wielkie, sosnowe łóże było głównym meblem w mieszczeniu. Całość utrzymana w kolorystyce ciemnozielono- złotej.

Potem zjedli razem obiad, który zamówili, bo żadnemu nie chciało się gotować, po czym House wrócił do kliniki a Cameron usiadła w wygodnym fotelu w pokoju ich synka i zasnęła. Zbudził ją płacz dziecka, nakarmiła, wykąpała i ponownie uśpiła maleństwo, po czym postanowiła sama wziąć prysznic i iść spać. Za oknami było ciemno.
Włączyła elektroniczną nianię i zapadła w niespokojny sen. Gdy House zbudził ją rano podając jej płaczącego synka była bardzo zmęczona.
- Wstawałam do niego co trzy godziny- mruknęła- a Ty sobie spałeś. Nie rozumiem jak można mieć tak twardy sen.
House zamyślił się.
- Może wstawimy narazie łóżeczko do sypialni?
Cameron kiwnęła głową ziewając, House junior tymczasem zawzięcie konsumował śniadanie. Gdy dziecko było najedzone i znów zasnęło Cameron położyła je ostrożnie obok siebie i zapadła w drzemkę. Obudził ją zapach tostów i kawy. Zdziwiona otworzyła oczy i zobaczyła, że na stoliku czeka na nią- co za niespodzianka- talerz z tostami i kawa. Uniosła się na łokciach.
- Mmm śniadanie do łózka- zamruczała- ale jak Ty to wniosłeś po schodach?
House spojrzał na nią.
- Nie przyzwyczajaj się, to w drodze wyjątku.
Cameron zjadła tosty i popijała kawę rozluźniona i zrelaksowana.
- Pij małymi łykami bo się oparzysz- powiedział House, który od dobrych paru minut stał i ją obserwował.
Cameron zerknęła na niego zdziwiona i nagle poczuła, że razem z kawą do ust wpada jej coś twardego. Wypluła przedmiocik i wytarła go serwetką i zaniemówiła. W dłoni trzymała złoty pierścionek z pięknym, błękitnym oczkiem.
Spojrzała pytająco na House'a, który przysiadł na brzegu łóżka i powiedział:
- Tak sobie pomyślałem, że skoro wiemy już, że nie zagryzamy się mieszkając razem, mamy dziecko i tak dalej to może byśmy dopełnili tych dziwnych tradycji i wzięli ślub?- niepewnie popatrzył na Cameron.
- Chętnie- powiedziała powoli Cameron- ale jest jeden spory problem.
- Jaki?- spytał zdziwiony House.
- No cóż, jak byłam z Chase'm to przez jakiś czas było mi wszystko jedno. On naciskał na ślub i... nikt nic nie wiedział, bo to była mała, kameralna ceremonia.
House siedział jak wmurowany i patrzył na nią szeroko otwartmi oczami.
- No wiesz- kontynuowała Cameron- może to i lepiej, bo zawsze będę miała pod ręką zastępczego męża, jeślibyś umarł na ten toczeń.
House przez chwilę próbował przeanalizować nowe informacje po czym roześmiał się.
- Może jeszcze mu wmówimy, że to jego dziecko i będzie nam płacił alimety?- wziął z ręki Cameron pierścionek i spojrzał pytająco- to jak, bo nie słyszałem odpowiedzi.
Cameron wystawiła palec.
- No dooobra, skoro tak Ci zależy...
House wsunął pierścionek, spojrzał na nią i oboje roześmiali się ze swoich min.
Po chwili House wstał.
- A póki sąd nie wyznaczy Chase'owi alimentów ktoś musi pracować- powiedział, trochę niepewnie pochylił się nad Cameron, cmoknął ją w czubek głowy i poszedł w stronę wyjścia. Po chwili słychać było trzaśnięcie drzwi. Cameron wstała i założyła szlafrok, zebrała brudne naczynia i zeszła do kuchni.

Wieczorem szykowała własnie synka do kąpieli, kiedy House wrócił do domu. Znalazł ich w pokoju dzieciecym i wyraził zainteresowanie udziałem w całej operacji. W trakcie kąpieli Cameron powiedziała
- Może byśmy jakieś imię wymyślili? Bo nie będziemy na niego całe życie mówili "Syn". Pomyśl- wołasz go do domu i zbiega Ci się pół podwórka.
- No. Nie zarobilibyśmy na wyżywnienie tylu gąb.
- Jakieś propozycje?
- Hmmm. Jakie jest najładniejsze, dobrze kojarzące się imię męskie wróżące świetlaną przyszłość właścicielowi?
- Mowy nie ma. Nie nazwę mojego syna Greg, wystarczy mi jeden w życiu- powiedziała Cameron, zapinając sybkowi śpioszki i biorąc go na ręce.
- Co- spytała widząc, że House patrzy się na nich z dziwną miną.
House pogłaskał po główce ich synka i patrząc na jego buźkę powiedział.
- Kocham was- podniósł niepewnie wzrok na Cameron- kocham Cię.
Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa, w końcu Cameron powiedziała.
- A może James?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Czw 22:55, 05 Cze 2008, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:42, 05 Cze 2008    Temat postu:

Ha!!! Dobrze myśleliśmy że to sen :wink:
Nisia to było piękne!!!
Pierścionek w kawie ... ekstra pomysł (mam nadzieję, że nie chciał jej nim udusić :wink:)

Czy to już koniec był?? Ja chcę jeszcze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:48, 05 Cze 2008    Temat postu:

założyłam, że wyszedł z założenia (tośmy pozakładali razem ), że nikt nie pije gorącej kawy wielkimi haustami
coś mi się marzy epilog...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Czw 22:49, 05 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:51, 05 Cze 2008    Temat postu:

wiedziałam ,że to będzie zły sen, zbyt na początku pisałas o miłoci .
a teraz o boże jest cudowny , coś pięknego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:54, 05 Cze 2008    Temat postu:

Mrrrr... Słodkie
I ten James na koniec
No landryna aż miło )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 22:57, 05 Cze 2008    Temat postu:

Nisia, Ty wiesz, że ja rechotałam i wzruszałam się na zmianę
Nie martw się o błędy, czy niedociągnięcia, bo dialogi są rewelacyjne. Wilson wspaniały. Początek przemowy House'a perfekcyjny - spadłam z krzesełka i właśnie o to chodziło, prawdziwy House też mnie ciągle z krzesełka zrzuca Reakcja Cam na oświadczyny - wkręcenie House'a, że wyszła za mąż za Chase'a - absolutnie bombowa, sama uwierzyłam dopiero toczeń mnie naprowadził.

Pisz epilog, a potem drugi tom sagi Pomysły masz nieziemskie i w sumie żałuję tej sypialni.. dlatego czekam na porządny finał. I żeby momenty były! No!

EDIT: I jeszcze stawiam flaszkę - to pierwsze pępkowe w Hameronkowym dziale


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narenika dnia Czw 22:58, 05 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:00, 05 Cze 2008    Temat postu:

Ja też chcę momenty (naczytała się ostrych engliszowych fików i się rozbestwiła)!

I przepijam do was. Za małego Jimmiego!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:02, 05 Cze 2008    Temat postu:

ach ach, powinnam dostać becikowe!

dzięki trochę mi żal, że to już koniec

a James musiał być, w końcu jestem Hamilsonką


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alison89
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:15, 06 Cze 2008    Temat postu:

Piękne, cudowne!! Słodziutko. Niech Cię wena nie opuszcza.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:01, 06 Cze 2008    Temat postu:

ale ten odcinek jest ślicznusi i słodziuchny... i ten James na koniec... mrau ^^... czekam na epilog

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:23, 06 Cze 2008    Temat postu:

"ruszył po schodach" w serialu nie był w stanie chodzic po schodach z chorą nogą ^^

Cudna landryna. To PRZEMÓWIENIE House'a naprawde aż ściskało w dołku
Dziekuję serdeecznie za tego ficka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MlecznaCzekolada
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 18:34, 06 Cze 2008    Temat postu:

Elo szacun ten fick jest genialny. Czekam na porządny Happy End.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:34, 06 Cze 2008    Temat postu:

Jakież to jest przesłodkie... Te wszystkie sceny w domu, ta rodzina... [rozmarzyła się]
Imię James jest genialne moim zdaniem, moje ulubione z zagranicznych zresztą
A co do pierścionka w kawie to dość niekonwencjonalny sposób... Ja bym pewnie go niechcący łyknęła, bo kawę piję tylko szybko ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:15, 07 Cze 2008    Temat postu:

Dla mnie też ulubionym imieniem męskim z zagranicznych też jest James... *również się rozmarzyła*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tenebrae
Forumowy Baobab


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:22, 09 Cze 2008    Temat postu:

Wróciłam!!!
Hmmm... czyli jak to miało być? Najpierw komplementy, tak?
Niech i już i tak będzie, choć to wbrew mojej naturze .
Rozdziały 12 i 13 zdecydowanie lepsze od swoich poprzedników, jak widać, chcieć to móc. Rozdział 15 całkiem, całkiem... na szczęście nie mam kompletnego fioła na punkcie kanoniczności i dlatego wszelkimi moimi zarzutami do tych rozdziałów, są niedociągnięcia natury technicznej, bo sama historia mi się podoba... momentami nawet bardzo.
Zdecydowanie najsłabszy jest rozdział 14, ani jego treść nie była jakoś powalająca, ani wykonanie, takie trochę na odwal... zwłaszcza, że rozdział ten jest raczej mało istotny w całej fabule...
Ups... jakby trochę mi nie wyszło, po przeczytaniu, tego co napisałam, doszłam do wniosku, że komentarz ma taki trochę negatywny oddźwięk...
Ale niech już będzie, bo wystarczy mi jedna osoba na sumieniu, która zrezygnowała z pisania, na szczęście na jakiś czas i to, co teraz tworzy, to absolutne arcydzieło.
Naprawdę polubiłam Twoje opowiadanie i kreacje bohaterów stworzone przez Ciebie, a moje narzekania... taka już jestem i tyle, gdybym nie widziała w tym opowiadaniu potencjału, to nie wysilałabym się z rozległymi komentarzami i takie tam, napisałabym prosto z mostu, że opowiadanie do kitu, albo też nie skomentowałabym go wcale, tylko czym prędzej zatopiłabym się w lekturze jakiegoś słownika (to zawsze działa na mnie uspokajająco).
Dobra już nie nawijam i lecę się uczyć .

Wasz forumowy baobab (to o mnie chodziło?)
Tinka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monique1
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czechy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:44, 26 Cze 2008    Temat postu:

To był cudooowny fik! Dzieki! :smt038

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wuss_92
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z domu;pp
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:43, 28 Cze 2008    Temat postu:

to jest po prostu piekne!!!! uwielbiam takie ficki!! sliczne!! pozdrawiam goraco! i czekam na dalszą część;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:47, 29 Cze 2008    Temat postu:

świetne. kiedy kontynuacja ;d ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vanilla87
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:02, 16 Lip 2008    Temat postu:

Hmm, chyba zastałam kolejnym Hameron-manikaiem;)) Przez przypadek trefiłam na tę stronę i...3 dni wyjęte z życiorysu,heh. A Twój fick to po prostu masterpiece! Nie mogłam się powstrzymać, żeby go nie skomentować. To mój pierwszy post, więc chyba nie wypada krytykować, ale niektóre fiki (oprócz imion bohaterów i może miejsca pracy), to niewiele mają wspólnego z serialem... Za to Twój- bardzo hausowaty! i'm lovin'it!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MartaOSB
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia/Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:32, 16 Lip 2008    Temat postu:

Extra fic, Perfecto !!!! Teraz to brakuje juz tylko epilogu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:51, 05 Paź 2008    Temat postu:

spoko.......
fajniusi fic


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:54, 05 Paź 2008    Temat postu:

znów znajduje fika, którego nie skomentowałam
przeczytałam dawno, ale świetnie pamiętam

śliczny, a nadanie imienia james pikne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:23, 16 Kwi 2009    Temat postu:

"Przypadek kliniczny" czytałam bardzo dawno temu.

Chyba zacznę od nowa, bo jest to jeden z lepszych fików jakie czytałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:59, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Super fik.
Ten sen jest najlepszy. Zatkało mnie jak go czytałam.
Pomysł z pierścionkiem w kawie też dobry.
Ogólnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdalejna
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń ;D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:31, 20 Paź 2009    Temat postu:

super fick ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 9 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin