Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bros b4 hoes [10/?]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:34, 09 Gru 2011    Temat postu:

advantage napisał:
omg, faktycznie mój musk jednak tego nie ogarnia, przecież to musi boleć... a nawet jak nie, to jest mało sexy, lepsze gumki truskawki/serduszka
też tego nie ogarniam... ale z drugiej strony, czytając niektóre fiki, to te wszystkie kinky zabawki jednak wydają mi się hot

advantage napisał:
no z czegoś sie musiało wziąć powiedzenie 'pieskie życie'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:06, 10 Gru 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
też tego nie ogarniam... ale z drugiej strony, czytając niektóre fiki, to te wszystkie kinky zabawki jednak wydają mi się hot
zależy jak bardzo są kinky... ja jednak chyba zostanę przy tym, że ich brak jest lepszy, po co zabawki, jeśli można się bawić własnym ciałem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:33, 12 Gru 2011    Temat postu:

ERA! a przynajmniej kind of ERA... bo wiecie, powoli do celu
anyway, enjoy





Rozdział 5.



Wilson przyciągnął House’a do siebie, opierając dłonie na jego biodrach. Całował go i czuł się taki szczęśliwy, nie pamiętał, by ostatnio (albo kiedykolwiek) tak się czuł przy pocałunku. Gdy poczuł słodki smak ust House’a i zakochał się w tym smaku, zapragnął, by House nigdy nie przestawał go całować, a całował naprawdę wspaniale. Tak delikatnie i namiętnie, jakby nie musiał się spieszyć, a na inne rzeczy miał całą wieczność. Jego męskie dłonie już zawsze i nieprzerwanie mogłyby dotykać jego szyi i wplątywać się we włosy.
House czuł to samo. Zacisnął lekko palce na czuprynie onkologa i uśmiechnął się, nie przestając go całować. To wszystko było takie zabawne, takie niespodziewane i tak przyjemne, że motylki w jego brzuchu zwariowały i z pewnością nic na Ziemi nie potrafiłoby ich uspokoić. Dłonie Wilsona spoczęły na klatce diagnosty, powoli rozsunęły poły koszuli i uważnie, choć nieśmiało, badały męskie ciało przez koszulkę.

House, czując, że wcale tego nie chce, oderwał usta od Wilsona i popatrzył w jego oczy.
- Łóżko, sypialnia, cokolwiek – szeptał, oddychając głośno.
Wilson skinął głową, z pół otwartymi ustami po pocałunku, rozgrzebaną fryzurą i zaróżowionymi policzkami wyglądał inaczej niż zwykle. House patrzył na niego jak wniebowzięty i w końcu zrozumiał dlaczego Wilson przeleciał tyle kobiet i zaliczył aż trzy żony. Podniecony i rozgrzany namiętnością słodki Jimmy był ósmym cudem świata.

Wilson ujął powoli dłoń House’a i skierował się do sypialni, szedł powoli z uwagi na nogę przyjaciela i brak laski, nie była ważna, nic nie było ważne, liczyło się tylko to, co działo się między nimi. Białe drzwi sypialni, lekko pchnięte, otworzyły przed nimi widok na świat łóżkowych przyjemności. Obaj byli lekko zdezorientowani, żaden z nich nigdy wcześniej tego nie robił. Nie z mężczyzną. Wilson westchnął. Jak by się zachował, gdyby zamiast House’a stała obok niego cudowna kobieta? Rozebrałby ją powoli, delikatnie całując i błądząc dłońmi po ciele, a potem równie powoli pchnąłby ją na łóżko i nakrył własnym ciałem... Jednak zanim zrobił cokolwiek, House przejął pałeczkę strony bardziej aktywnej. Przykuśtykał do łóżka, ciągnąc za sobą Wilsona i niewerbalnie nakazał mu, by się położył. Wilsonowi rozszerzyły się oczy. Nie miał nic przeciwko, gdy kobieta chciała porządzić w sypialni, a House? Pomijając wielkie wybrzuszenie spodni i zarost na policzkach, czy włosy na nogach, był jak jego wcześniejsze partnerki – słodki i gotowy.

Zrzucił szybko buty i ułożył się na łóżku, a House nakrył go własnym ciałem i pocałował. Całowanie to jedno, a co z całą resztą? Zdobył się na odwagę i rozpinał powoli dłońmi guziki koszuli Wilsona, a ten, idąc za przykładem, zrzucił House’owi marynarkę z ramion. House zdjął ją razem z koszulą i odrzucił na bok, a po sekundzie wahania pozbył się także t-shirta. Jego klatka nie była dla Wilsona niczym nowym, widywał ją wiele razy, choć nigdy w takiej sytuacji. Teraz była seksualnym obiektem zachwytu. Onkolog przesunął dłonią po ciepłym ciele House’a, zahaczając palcami o sutek. Zatrzymał się na biodrze i popatrzył na swojego przyjaciela; siedział na jego biodrach, z całą pewnością czuł twardość jego krocza swoim i uznawał to za całkiem normalną sytuację. Całkiem podniecającą.

House rozpiął guziki koszuli do końca i muskając lekko palcami klatkę Wilsona, zsunął mu koszulę z ramion i zdjął, po czym zwinął w kłębek i odrzucił za siebie, patrząc rozbawionym wzrokiem na przyjaciela.
- Och, to jedna z twoich najlepszych koszul?
Wilson rzucił mu dziwne spojrzenie, jednak zamiast go skarcić, dobrał się do jego paska. Czując jak mężczyzna mu się przygląda, przestał się siłować z rozporkiem i popatrzył w głębokie, niebieskie oczy przyjaciela. Ogień wypełniał jego spojrzenie, totalnie nad nim zapanował, jakby nie mógł pozwolić wedrzeć się tam czemuś innemu. Zapanowała cisza, nawet ich przyspieszone oddechy zwolniły. House uśmiechnął się lekko i przesunął wzrokiem po klatce przyjaciela. Jego wzrok spoczął na kroczu onkologa, wciąż schowanym w nieskazitelnych spodniach od garnituru. Zerknął na jego twarz, a gdy Wilson przytaknął głową, powoli i delikatnie rozpiął mu spodnie. Zsunął je w dół, pozwalając, by Wilson zdjął je całkowicie. Oczom House’a ukazały się białe, ściśle przylegające do ciała bokserki, bezbłędnie okalające członek Wilsona. House otworzył usta z wrażenia, a chcąc ukryć swoje zdziwienie i zafascynowanie, wsparł się na dłoniach, by złożyć na ustach przyjaciela słodki pocałunek. Ciało Wilsona wrzało, nie pozwolił House’owi się odsunąć, tylko objął go ramionami i przycisnął do siebie.

Ich nagie klatki spotkały się, obaj pomyśleli jakie to dziwnie, nie czuć kobiecych piersi, a męskie, ciepłe ciało, z odrobiną włosów i podobnie sterczącymi sutkami. Nie było to gorsze, było nowe, a wszystko wskazywało na to, że równie wspaniałe. House starał się nie zwracać uwagi na prośby penisa o chwile uwagi. Miał powody o to prosić, od długiego czasu był chętny i gotowy, a ciągle ukryty pod bawełnianą powłoką. Od kilku chwil dotykał też członka Wilsona, na razie bez szansy na bliższe spotkanie, ale noc była jeszcze młoda.

Kilkadziesiąt ruchów językiem potem, House nie mógł już wytrzymać, nadszedł więc czas na uwolnienie Małego Grega. Posyłając Wilsonowi przepraszające spojrzenie, House usiadł na łóżku, a po sekundzie Wilson siedział już obok niego.
- House?
House nie opowiedział, tylko ścisnął swoje udo i unosząc lekko pośladki, zsunął spodnie w dół i skopał je z siebie. Wilson utkwił wzrok w Małym Gregu, który nawet pod bokserkami wydawał się taki wielki... Jego wzrok mimowolnie powędrował też do uda diagnosty, co nie uszło jego uwadze.
- Przestań – mruknął House, zasłaniając dłońmi bliznę.
- House, daj spokój. Widziałem to już.
- Ale nie w takiej sytuacji.
Wilson pokręcił głową i złapał przyjaciela za ramię, ściskając wspierająco. Musiał podnieść House’a na duchu, przecież jego udo nie miało znaczenia. Wiedział, że ciało House’a miało całą masę atrakcyjnych atutów, które niwelowały udo. Zanim zdążył wymyślić coś pogodnego, House odezwał się pierwszy.
- Nastrój padł, prawda?
- Ale erekcje nie – zauważył Wilson.
- Dalej chcesz...
Wilson przytaknął głową i dotknął z czułością klatki House’a. Może nie musiał nic mówić, wystarczyło to po prostu pokazać.
- Jesteś pewien? – szepnął House. – Ja tego chcę. Przemyśl to. Masz trzy sekundy.
Twarz onkologa rozjaśniła się w uśmiechu. Fakt, że House zaczynał żartować dobrze wróżył.
- Jestem pewien – odparł cicho. – Znaczy... nie jestem gotowy na niektóre rzeczy, ale na inne tak. Z całą pewnością.
- Na co jesteś gotowy?
- Na... – Wilson zarumienił się. – Chcę cię dotykać. Chcę, żebyś mnie dotykał. Chcę... żebyśmy razem doszli. Chcę tego... Greg.

House skinął głową, odgarnął mu z czoła kosmyk włosów i znów go pocałował. Złączył z nim wargi i po kilku sekundach wmanewrował swój język do wnętrza przyjemnych ust Wilsona. Kiedy Wilson czuł jego język przy swoim, seks mógłby przestać istnieć, świat mógłby przestać istnieć, a nawet cały wszechświat, byleby istniały pocałunki Grega House’a, rozkoszne i łagodne, wyrażające chęć niepohamowanej bliskości. Wilson oddał pocałunek, napierając na House’a coraz mocniej, aż sprawił, że diagnosta położył się na łóżku. Nakrył go sobą, nie przerywając zbliżenia. Poczuł jak dłonie przyjaciela uważnie badają skórę jego klatki i przenoszą się na plecy, jak powoli opuszki palców House’a przesuwają się we wszystkich kierunkach, powodując dreszcze. W końcu odważyły się i dotknęły jego pośladka, choć zaraz się wycofały.
Gdy palce Wilsona zaczęły błądzić po klatce starszego mężczyzny, a miały w tym już doświadczenie, zdobyte dwa dni temu, House pomyślał, że nie może być gorszy, ani nieśmiały, zwłaszcza, że chciał dotykać Wilsona. Jego dłoń wróciła do pośladka i zacisnęła się na nim lekko, mimowolnie się uśmiechnął.
- Co? – mruknął Wilson, czując jego uśmiech.
- Masz babski tyłek.
Wilson prychnął cicho i zagryzł wargę House’a, na co ten zareagował jękiem. Zaskoczenia, bólu, ekscytacji?

Obaj otworzyli oczy i popatrzyli na siebie, a House, nie spuszczając oka z twarzy przyjaciela, wsunął dłoń w jego bokserki, dotykając ciepłej skóry pośladka, a zaraz potem strasznie nieśmiało przesunął się na przód i napotkał na swojej drodze twardy wzwód. Wilson jęknął, wtulił twarz w szyję diagnosty i pocałował go. House wzdrygnął się i czuł jak przyjemne ciarki rozchodzą się po jego ciele. Wilson nie odsunął ust, tylko całował szyję House’a, zarost mu nie przeszkadzał, tylko w jakiś dziwny, choć przyjemny sposób łaskotał jego wrażliwe wargi.
House objął członek Wilsona i zbliżył usta do różowego sutka, przesunął po nim językiem i wycałował ścieżkę po jego klatce, aż dotarł do ust. Wykorzystał całą swoją siłę, by sturlać z siebie młodszego mężczyznę i położył się na nim. Wilson uniósł biodra i zdjął bokserki, prezentując się w całej okazałości. House tylko patrzył, przesuwał wzrokiem po klatce i brzuchu, oswajając się z widokiem. Zerknął też niżej, penis Wilsona sterczał radośnie, spragniony dotyku. House mrugnął klika razy, chcąc uwierzyć w to, co się działo i złapał za podstawę członka onkologa. Przesunął powoli dłoń w górę, czując, jak ciało Wilsona drgnęło, a z jego ust wydobył się głośny jęk. House powtórzył ruch kilka razy, zadowolony z siebie, przypatrywał się twarzy przyjaciela, zamkniętym oczom i rozchylonym ustom, czerwonym od pocałunków.
- Nie, House – wysapał nagle Wilson.
House otworzył szeroko oczy i spojrzał w górę, bojąc się tego co może zobaczyć.
- Ja tylko chciałem...
- Musimy dojść razem.
Przytaknął głową i pozwolił Wilsonowi zsunąć jego bokserki. Mały Greg wydostał się w końcu na wolność i zadrgał szczęśliwie w dłoni Wilsona, czując nadchodzące przyjemności.

House wsparł się na dłoni, by zrobić trochę miejsca Wilsonowi, a drugą dłonią objął Małego Jimmy'ego. Z początku poruszali się niedbale, próbując dostosować się do potrzeb drugiego, jednak im dłużej to robili, tym większej nabierali wprawy i więcej się dowiadywali, chociaż przerywali co kilka chwil, by oddać się rozkoszy pocałunków. House zwolnił uścisk i przesunął opuszki palców na miękkie jądra Wilsona, ale zaraz uciekł. Co niby miał zrobić? Nie mógł się skupić, gdy ciepła dłoń onkologa przesuwała się po nim i zaciskała u nasady, powodując, że jęczał głośno, a nawet przeklinał.
- Szybciej, Wilson – wysapał jednym tchem.
Wilson przyspieszył ruchy, a House zrobił to samo, chociaż nie był proszony. Gdyby nie ciągłe wzdychanie Wilsona i jego ledwie zauważalne drżenie, nie wiedziałby, że wszystko co robił sprawiało mu przyjemność.

House czuł jak zręczne palce Wilsona obracały się przy główce jego penisa, próbując zataczać kółka. W ułamku sekundy odczuł, że jest bliski orgazmu, bliski dojścia na brzuch przyjaciela, co uczynił, czując jak zalewa go fala rozkoszy. Wilson nie zabrał dłoni, tylko poruszał nią szybko aż wyciekła ostatnia kropla.
Po kilku sekundach House poczuł coś jeszcze, zdał sobie sprawę, że jego własne podbrzusze zalewa ciepły strumień nasienia Wilsona, a kilka zbłąkanych kropli ląduje na jego palcach, cały czas obejmujących penisa przyjaciela.

Minęła dłuższa chwila, aż House odzyskał wszystkie zmysły. Totalnie bez sił, opadł na łóżko obok onkologa i wciąż głośno oddychał. Słyszał jak Wilson pojękuje i też próbuje ustabilizować oddech.
- House, to było... och.
Wilson przekręcił się na bok, jego nos wbił się w ramię House’a, ale żaden nic z tym nie zrobił.
- Jestem wykończony. Wilson?
- Hmmmhm?
- Rusz się – rzucił House, trącając go łokciem. – Chcę kołdrę.
Wilson stłumił śmiech. Jaki House potrafił być romantyczny! House usiadł i poklepał Wilsona po brzuchu, zanim zdał sobie sprawę, że nie jest on stuprocentowo suchy. Uznając, że Wilson nie patrzy, przetarł dłoń o prześcieradło. Roześmiał się cicho pod nosem, ale chciał być grzeczny. Sięgnął więc po bokserki Wilsona i dotykając go lekko za biodro, wytarł bielizną jego brzuch z lepkiej spermy. Wydawało mu się, że usłyszał za to stłumione dzięki, ale nie był pewien. Ze swoim brzuchem zrobił to samo, używając tych samych bokserek, tylko ich czystego miejsca.
- Nie śpij – powiedział głośno House, uderzając go w nogę.
- Co? Nieeee śpię – wymruczał Wilson i usiadł obok przyjaciela.
Przetarł dłońmi twarz i poczochrał sobie włosy.
- Chyba nie chcesz wracać do siebie? – spytał nieśmiało.
- Zwariowałeś? Nie jestem dziwką, po seksie zawsze zostaje na noc.
Wilson uśmiechnął się i nachylił w stronę przyjaciela, chcąc go pocałować. House zrobił to samo w tym samym momencie, ich usta spotkały się w połowie drogi i na krótki czas połączyły się.
- Czas spać, popraw kołdrę – zarządził diagnosta, a Wilson go posłuchał.
House skorzystał z okazji i wygrzebał z marynarki pudełeczko vicodinu, Wilson udał, że nie widzi jak połykał dwie tabletki na raz. Pozwolił House’owi wtoczyć się pierwszemu na łóżko, po chwili dołączył do niego i mruknął ciche dobranoc, czując, że zasypia.

<center>~</center>
Wilson przebudził się w środku nocy. Odetchnął głęboko i zerknął na zegarek na nocnej szafce, wskazywał kilka minut po drugiej. Przekręcił się na plecy, czując jak jedwabna pościel przyjemnie przesuwa się po jego nagich męskich częściach ciała. Uśmiechnął się do siebie i poruszył ręką, chcąc dotknąć leżącego obok niego House’a, zdziwił się więc, gdy wyczuł tylko rozgrzebaną kołdrę i powietrze. Pewnie to nic nie znaczyło, ale zdecydował sprawdzić. Wygrzebał się z cieplutkiej pościeli i przeszukał wzrokiem dywan, w końcu zauważył bokserki, leżące przy nodze łóżka. Ubrał je na siebie, a gdy poczuł, że są wilgotne, zrozumiał, czym House ścierał spermę.

Wilson wyszedł z sypialni i skierował się do kuchni, ale zatrzymał się w połowie drogi, bo napotkał uroczy widok: House, ubrany w jego uniwersytecką bluzę z czerwonym napisem McGill i swoje bokserki, siedział przy stole w kuchni i pałaszował coś z fioletowej miski.
- House? – zawołał cicho, podchodząc bliżej.
House wzdrygnął się, jakby przestraszony, ale natychmiast ukrył to uczucie.
- Och, Wilson.
- Co robisz? I dlaczego założyłeś moją bluzę?
Nie żeby Wilson miał coś przeciwko; widząc w niej House’a i to jak fantastycznie diagnosta w niej wyglądał, był gotów oddać mu swoją ukochaną bluzę na zawsze.
- Było mi zimno.
- Pod grubą kołdrą w ogrzewanej sypialni?
- Nie, dopiero w kuchni.
- Więc dlaczego...
- Bo byłem głodny.
- Ach, tak.
- Czemu nie przyszedłeś jeść do sypialni?
- To podchwytliwe pytanie? Dalej byłbyś tak miły, gdybym upaćkał twoją drogocenną pościel? Muszę mieć niezłe dłonie, łapiesz co chcę powiedzieć.
Tak, Wilson załapał aluzję. Nie chciał, by House żartował z ich zbliżenia, ale mimo to roześmiał się i usiadł obok niego. Zerknął do jego miseczki, kilka samotnych czekoladowych kulek pływało po powierzchni zabarwionego od nich mleka.
- Skąd masz te płatki? - spytał podejrzliwie.
- Trzecia szafka po prawej. Jutro kończy się termin ważności, dobrze trafiłem.
- Musiałeś je zostawić, bo ja tego nie jem.
- Taa, pewnie zostawiłem, gdy się stąd w pośpiechu wynosiłem.
- House, ja nie... to był błąd, przepraszam.
- Wszystkie krzywdy wybaczone – mruknął House dziwnym tonem i chciał wstać, ale Wilson zatrzymał go, łapiąc za kolano.
- Mówię poważnie. Przepraszam, nie powinienem był...
- Przestań – przerwał mu House. – Masz teraz inne rzeczy na głowie.
- Co masz na myśli?
- To co robiliśmy... zwyczajni kumple tego nie robią.
- Ale my nie jesteśmy zwyczajnymi kumplami, nigdy nie byliśmy.
- Tak uważasz?
- Tak, pomyśl o tym.
- Taa – mruknął House i po chwili ciągnął myśl: - Zamieszkaliśmy razem, spędzaliśmy wspólnie wieczory z chińszczyzną i porno. Wiem, że ci wtedy stawał, chociaż zaprzeczałeś.
- Nawet w pracy jesteśmy blisko siebie i mamy wspólny balkon. A sąsiadka wzięła nas za parę gejów.
- Właściwie teraz ma podstawy. A wszystko przez ciebie. Albo dzięki tobie.
- Żałujesz? – spytał Wilson, nie będąc pewnym czy chce usłyszeć prawdę.
- Nie, Mały Greg był bardzo zadowolony.
- A Duży Greg?
- A o którym teraz mówię?
Wilson cmoknął go lekko w usta.
- Chodź, wracamy do łóżka.
- Spać?
- Spać w najprostszym znaczeniu.
House wrzucił łyżkę do miseczki z mlekiem, kilka kropel rozpryskało się po stole, ale Wilson go nie upomniał. Podał mu laskę i szedł powoli za House’em, a w sypialni patrzył bez mrugnięcia okiem jak przyjaciel ściąga bluzę i rzuca w stronę otwartej szafki. Bluza spadła na podłogę, ale House tylko wzruszył ramionami i usiadł na łóżku, klepiąc miejsce obok siebie i rzucając Wilsonowi niecierpliwe spojrzenie.
- Jutro posprzątasz, pedanciku.
- Nie powiesz nikomu ani nie będziesz z nas żartował, prawda? – spytał cicho Wilson.
- A co, boisz się, że utracisz uznanie pielęgniarek?
House nie miał zamiaru tego robić. Po pierwsze, sprawa dotyczyła także jego, a przecież nie mógłby nabijać się z samego siebie. A po drugie, niech ludzie zajmą się swoimi żałosnymi żywotami.
- Wcale nie, tylko nie chcę, by ludzie włazili w moją prywatność.
- Ja też nie, ale wystarczy, że siądziemy razem w kafeterii, a ludzie już będą mogli wyciągać wnioski.
- Nie zamierzam cię karmić frytkami.
- Mamy malinki, obaj. Po przeciwnych stronach szyi.
- To nie świadczy o tym, że ze sobą sypiamy.
- Ale daje do myślenia.
- Myślisz, że zrobiła to specjalnie? – spytał Wilson, dotykając malinki na szyi House’a.
- Nie wiem, nie jestem w jej głowie.
- Chciałbyś być jeszcze raz w niej?
- Wilson – powiedział House, odwracając wzrok – jest cała masa lasek, które chciałbym przelecieć, ale tylko jeden taki facet.
Wilson otworzył szeroko oczy, ale nic nie powiedział. Poczuł się praktycznie zaszczycony i zamiast się roześmiać czy choćby skomentować uwagę House’a, po prostu uniósł kołdrę i gestem zaprosił pod nią przyjaciela.

Obaj wygodnie się ułożyli, po czym Wilson ich nakrył. Leżeli blisko siebie, ale nie przytulili się. Jedynym substytutem przytulenia była dłoń onkologa spoczywająca na klatce House’a, której ten nie zrzucił. Minęła jednak minuta i House odwrócił się plecami do Wilsona, uzwijał kołdrę według własnych upodobań i zamknął oczy. Dłoń Wilsona przesunęła się na biodro. House poczuł jak Wilson się wierci, ale mógł tylko podejrzewać, że onkolog położył się na tym samym boku i podziwia jego plecy.
- Jimmy?
- Tak?
- Zrobisz rano naleśniki? Te z orzechami.
Wilson ziewnął szeroko.
- Ok, ok, ale śpijmy już.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Wto 18:02, 13 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:49, 16 Gru 2011    Temat postu:

advantage napisał:
zależy jak bardzo są kinky... ja jednak chyba zostanę przy tym, że ich brak jest lepszy, po co zabawki, jeśli można się bawić własnym ciałem?
takie umiarkowanie kinky Bo z własnym ciałem nie wszystko da się zrobić... albo chociaż nie wszystkie rzeczy jednocześnie

***

AWWWW, nowy rozdział Sorki, że dopiero teraz komentuję Taki leń mnie dopadł i trzyma, że ugh


Heeej, to bardzo wspaniała era, żadne tam 'kind of'!!! aż mam taką minę, o:



motylki w jego brzuchu zwariowały i z pewnością nic na Ziemi nie potrafiłoby ich uspokoić.
mrrrrr House z motylkami jest taki nieprawdopodobny, ale przy Wilsonie nie mogłoby być inaczej

Podniecony i rozgrzany namiętnością słodki Jimmy był ósmym cudem świata.
jestem zazdrosna w imieniu House'a, bo ten ósmy cud świata powinien być przeznaczony wyłącznie dla jego oczu, a nie jakichś żon czy kochanek

Białe drzwi sypialni, lekko pchnięte, otworzyły przed nimi widok na świat łóżkowych przyjemności.
um... tak jak w tej reklamie, w której kobieta w szlafroku wychodzi z mieszkania prosto do marketu? Tylko że Wilson ma za drzwiami sypialni łóżkowy dział Ikei

House przejął pałeczkę
dwuznaczności rlz

Pomijając wielkie wybrzuszenie spodni i zarost na policzkach, czy włosy na nogach, był jak jego wcześniejsze partnerki – słodki i gotowy.
ciekawe, co by House powiedział i zrobił, gdyby wiedział o tym "słodki i gotowy" I... hmm... ani słowa o płaskiej, owłosionej klacie? Coś czułam, że po Samancie to nie będzie dla Wilsona nowością
I na koniec - jakie to Wilsonowe, żeby pominąć kilka nieistotnych detali, a skoncentrować się na ogólnym podobieństwie

Teraz była seksualnym obiektem zachwytu.
akurat uwierzę, że wcześniej nie była Najpierw napatrzył się na klatę nieprzytomnego House'a, a potem biegiem do gabinetu na *fap fap fap*

Oczom House’a ukazały się białe, ściśle przylegające do ciała bokserki
Jimmy, czemu tak konserwatywnie? Na taką okazję mogłeś się wystroić w [link widoczny dla zalogowanych]. To by się dopiero House zdziwił i zafascynował

House starał się nie zwracać uwagi na prośby penisa o chwile uwagi.
penis popełnił błąd, że nie przedstawił swoich próśb na piśmie ze stosownym wyprzedzeniem

- Nastrój padł, prawda?
- Ale erekcje nie – zauważył Wilson.

w USA, oprócz fluoru i antybiotyków, dodają viagry do wody pitnej

- Masz babski tyłek.
i idealne biodra do rodzenia dzieci

House mrugnął klika razy, chcąc uwierzyć w to, co się działo
...a Mały Jimmy od-mrugnął mu porozumiewawczo

Uznając, że Wilson nie patrzy, przetarł dłoń o prześcieradło. Roześmiał się cicho pod nosem, ale chciał być grzeczny.
awwwww...

Nie jestem dziwką, po seksie zawsze zostaje na noc.
um... to aluzja do czegoś?... kogoś?...

Ubrał je na siebie, a gdy poczuł, że są wilgotne, zrozumiał, czym House ścierał spermę.
poor Wilson... a niech jeszcze zobaczy plamę na prześcieradle

zatrzymał się w połowie drogi, bo napotkał uroczy widok: House, ubrany w jego uniwersytecką bluzę z czerwonym napisem McGill i swoje bokserki
oh yeah, znacznie urokliwszy widok, niż Amber w jego bluzie

Czemu nie przyszedłeś jeść do sypialni?
założę się, że Wilson nie miał na myśli jedzenia płatków

Podał mu laskę
...

jest cała masa lasek, które chciałbym przelecieć, ale tylko jeden taki facet.
more awwwwww To po House'owemu znaczy "aj lov ju", prawda?

House poczuł jak Wilson się wierci, ale mógł tylko podejrzewać, że onkolog położył się na tym samym boku i podziwia jego plecy.
tymczasem manipulative!Wilson przymierzał się do surprise! buttsex

Zrobisz rano naleśniki? Te z orzechami.
a to po House'iańsku znaczy "wyjdziesz za mnie?"


I w tym miejscu wypadałoby napisać jakieś konstruktywne podsumowanie, ale w tej chwili stać mnie tylko na Awwww, Hot, Cute & Sweet
Weeeny na więcej!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 2:27, 28 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:03, 18 Gru 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
takie umiarkowanie kinky Bo z własnym ciałem nie wszystko da się zrobić... albo chociaż nie wszystkie rzeczy jednocześnie
oh yeah, nie da się jednocześnie używać myszki i wibratora w tym samym miejscu

***
okej, okej

Richie117 napisał:
Heeej, to bardzo wspaniała era, żadne tam 'kind of'!!!
ale... to taka era bez penetracji:p

Richie117 napisał:
mrrrrr House z motylkami jest taki nieprawdopodobny, ale przy Wilsonie nie mogłoby być inaczej
House pożądający Wilsona jest taki ludzki i taki hooot

Richie117 napisał:
jestem zazdrosna w imieniu House'a, bo ten ósmy cud świata powinien być przeznaczony wyłącznie dla jego oczu, a nie jakichś żon czy kochanek
to były błędy młodości, od teraz już tylko House

Richie117 napisał:
um... tak jak w tej reklamie, w której kobieta w szlafroku wychodzi z mieszkania prosto do marketu? Tylko że Wilson ma za drzwiami sypialni łóżkowy dział Ikei
to ma łóżka na wszystkie dni w roku

Richie117 napisał:
dwuznaczności rlz
pałeczki też

Richie117 napisał:
ciekawe, co by House powiedział i zrobił, gdyby wiedział o tym "słodki i gotowy" I... hmm... ani słowa o płaskiej, owłosionej klacie? Coś czułam, że po Samancie to nie będzie dla Wilsona nowością
I na koniec - jakie to Wilsonowe, żeby pominąć kilka nieistotnych detali, a skoncentrować się na ogólnym podobieństwie
jak to co, pokazałby jak bardzo jest gotowy! no, ale dobrze, że Wilson jednak wybrał House'a chyba faktycznie, Wilson musi się nauczyć, że diabeł tkwi w szczegółach... albo w Małym Gregu

Richie117 napisał:
akurat uwierzę, że wcześniej nie była Najpierw napatrzył się na klatę nieprzytomnego House'a, a potem biegiem do gabinetu na *fap fap fap*
ooo, to teraz zmieni się to, że nie będzie biegał do gabinetu

Richie117 napisał:
Jimmy, czemu tak konserwatywnie? Na taką okazję mogłeś się wystroić w [link widoczny dla zalogowanych]. To by się dopiero House zdziwił i zafascynował
to na drugą randkę! a jeszcze jakby były szare, pasowałyby do bluzy

Richie117 napisał:
penis popełnił błąd, że nie przedstawił swoich próśb na piśmie ze stosownym wyprzedzeniem
albo że sam nie wyszedł z tych bokserek

Richie117 napisał:
w USA, oprócz fluoru i antybiotyków, dodają viagry do wody pitnej
to kobiety i geje w USA mają jak w raju

Richie117 napisał:
i idealne biodra do rodzenia dzieci
Wilson ma dużo rzeczy idealnych, idealną cerę, ubrania, włosy...

Richie117 napisał:
awwwww...
grzeczny House jest super , nie?

Richie117 napisał:
um... to aluzja do czegoś?... kogoś?... <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
jeśli tak, to nieplanowana;)

Richie117 napisał:
oh yeah, znacznie urokliwszy widok, niż Amber w jego bluzie
no bez dwóch zdań

Richie117 napisał:
założę się, że Wilson nie miał na myśli jedzenia płatków
picie śmietanki

Richie117 napisał:
more awwwwww To po House'owemu znaczy "aj lov ju", prawda?
prawda! i kurdeee, jak kombinowałam, żeby to zdanie gdzieś wrzucić, bo własnie takie awwwww, że nie mogłam się oprzeć

Richie117 napisał:
tymczasem manipulative!Wilson przymierzał się do surprise! buttsex
to też na drugiej randce

Richie117 napisał:
a to po House'iańsku znaczy "wyjdziesz za mnie?"
to Wilson musi się nauczyć houseiańskiego, bo odpowiedział po angielsku

Richie117 napisał:
I w tym miejscu wypadałoby napisać jakieś konstruktywne podsumowanie, ale w tej chwili stać mnie tylko na Awwww, Hot, Cute & Sweet
no to to tylko mnie cieszy!
dziękować bardzo bardzo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:03, 28 Gru 2011    Temat postu:

advantage napisał:
oh yeah, nie da się jednocześnie używać myszki i wibratora w tym samym miejscu
jak myszka dostałaby czkawki, to wibrator byłby będny

advantage napisał:
ale... to taka era bez penetracji:p
nawet era przez telefon to wciąż era

advantage napisał:
to były błędy młodości, od teraz już tylko House
w takim razie okej, bo młody Wilson i tak był bleh

advantage napisał:
to ma łóżka na wszystkie dni w roku
i na wszystkie pozycje z kamasutry

advantage napisał:
jak to co, pokazałby jak bardzo jest gotowy! no, ale dobrze, że Wilson jednak wybrał House'a chyba faktycznie, Wilson musi się nauczyć, że diabeł tkwi w szczegółach... albo w Małym Gregu
*wyobraża sobie House'a rozkładającego nogi przed Wilsonem, żeby zademonstrować mu swoją gotowość*
taaa, dobrze... W końcu po tym, jak go Sam zostawiła, mógł woleć kota od House'a A właśnie, może będzie jakaś cute scena z kotem, cooo? A propos diabła i Małego Grega - [link widoczny dla zalogowanych]

advantage napisał:
ooo, to teraz zmieni się to, że nie będzie biegał do gabinetu
żeby chociaż nie zapomniał żaluzji na korytarz zasłonić

advantage napisał:
to na drugą randkę! a jeszcze jakby były szare, pasowałyby do bluzy
a na trzecią w ogóle bez bokserek? Oh jeah, ładnie by się komponowały z bluzą, leżąc na podłodze sypialni

advantage napisał:
albo że sam nie wyszedł z tych bokserek
może się wstydził? Anyway... [link widoczny dla zalogowanych]

advantage napisał:
grzeczny House jest super , nie?
jest do tego stopnia super , że Wilson nie potrafi się na niego gniewać za swoje mokre bokserki

advantage napisał:
jeśli tak, to nieplanowana;)
nowy dowód na to, że nieplanowane rzeczy wychodzą najlepiej

advantage napisał:
i kurdeee, jak kombinowałam, żeby to zdanie gdzieś wrzucić, bo własnie takie awwwww, że nie mogłam się oprzeć
jupi, że kombinowanie nie poszło na marne

advantage napisał:
to też na drugiej randce
oh, I know! Wilson pokaże się House'owi w bokserkach z Hello Kitty w ramach gry wstępnej - House zacznie się śmiać, a śmiech wpływa rozluźniająco na zwieracze

advantage napisał:
to Wilson musi się nauczyć houseiańskiego, bo odpowiedział po angielsku
U mean, że Wilson zgodził się zrobić naleśniki, ale nie zgodziłby się na ślub z House'em?



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:46, 29 Gru 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
jak myszka dostałaby czkawki, to wibrator byłby zbędny
byle tylko nie zgłodniała tam w środku

Richie117 napisał:
nawet era przez telefon to wciąż era
to w takim razie żyje spokojnie

Richie117 napisał:
i na wszystkie pozycje z kamasutry
wymyśliliby nowe

Richie117 napisał:
*wyobraża sobie House'a rozkładającego nogi przed Wilsonem, żeby zademonstrować mu swoją gotowość*
taaa, dobrze... W końcu po tym, jak go Sam zostawiła, mógł woleć kota od House'a A właśnie, może będzie jakaś cute scena z kotem, cooo? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> A propos diabła i Małego Grega - [link widoczny dla zalogowanych]

Z kotem nieee, koty nie są cute. Z psem prędzej Hahaha, czy boski to raczej zły przymiotnik dla House’a w takich gatkach

Richie117 napisał:
żeby chociaż nie zapomniał żaluzji na korytarz zasłonić
takie widoki nie mogą być dostępne dla zwykłych śmiertelników

Richie117 napisał:
a na trzecią w ogóle bez bokserek? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> Oh jeah, ładnie by się komponowały z bluzą, leżąc na podłodze sypialni
za to czwartą spędzą już w łóżku, bez żadnych ubrań każde ubranie Wilsona czy House’a ładnie by wyglądało na podłodze

Richie117 napisał:
]może się wstydził? Anyway... [link widoczny dla zalogowanych]
wiesz, co? zawsze takie chciałam

Richie117 napisał:
jest do tego stopnia super , że Wilson nie potrafi się na niego gniewać za swoje mokre bokserki
bo Wilson był wdzięczny, że House go wytarł sam z siebie, mało ważne czym

Richie117 napisał:
nowy dowód na to, że nieplanowane rzeczy wychodzą najlepiej
spontaniczność górą

Richie117 napisał:
jupi, że kombinowanie nie poszło na marne
teraz znowu kombinuje, zbliża się sesja, uczyć się trzeba, a wena jakoś się mnie trzyma

Richie117 napisał:
oh, I know! Wilson pokaże się House'owi w bokserkach z Hello Kitty w ramach gry wstępnej - House zacznie się śmiać, a śmiech wpływa rozluźniająco na zwieracze
tylko żeby się ze śmiechu nie posikał, bo sytuacja przestanie być hot!

Richie117 napisał:
U mean, że Wilson zgodził się zrobić naleśniki, ale nie zgodziłby się na ślub z House'em?
hmmm... nawet jakby się nie zgodził za pierwszym razem, to już House by go przekonał

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:41, 30 Gru 2011    Temat postu:

advantage napisał:
byle tylko nie zgłodniała tam w środku
koniecznie myszkę trzeba dobrze nakarmić przed wykorzystaniem!

advantage napisał:
wymyśliliby nowe
najpierw mogliby skorzystać z [link widoczny dla zalogowanych], żeby nie przemęczać obu głów(ek)

advantage napisał:
Z kotem nieee, koty nie są cute. Z psem prędzej Hahaha, czy boski to raczej zły przymiotnik dla House’a w takich gatkach
no ale Wilson nadal ma Sarę, prawda? House nie musi być boski, może być diabelsko hot

advantage napisał:
takie widoki nie mogą być dostępne dla zwykłych śmiertelników
btw, ery w kostnicy też chyba nie było

advantage napisał:
za to czwartą spędzą już w łóżku, bez żadnych ubrań każde ubranie Wilsona czy House’a ładnie by wyglądało na podłodze
awwww, *me wants it NOW*
o, najs alternatywa dla posiadania dywanów

advantage napisał:
wiesz, co? zawsze takie chciałam
w zestawie z odpowiednim "Pinokiem"?

advantage napisał:
bo Wilson był wdzięczny, że House go wytarł sam z siebie, mało ważne czym
to brzmi trochę, um... jakby się brzydził sam się powycierać z House'a

advantage napisał:
teraz znowu kombinuje, zbliża się sesja, uczyć się trzeba, a wena jakoś się mnie trzyma
wena jest złośliwa i najczęściej się pojawia w nieodpowiednim momencie

advantage napisał:
tylko żeby się ze śmiechu nie posikał, bo sytuacja przestanie być hot!

Za to będzie wet! Um... to najpierw niech Wilson postawi Małego Grega na baczność, a potem zaprezentuje się w bokserkach - salutującemu Gregusiowi nie zdarzy się niestosowny incydent

advantage napisał:
hmmm... nawet jakby się nie zgodził za pierwszym razem, to już House by go przekonał
Jimmmyyyy... no weeeź, ślub to mały pikuś w porównaniu z robieniem naleśników! *puppy-dog eyes*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:14, 04 Sty 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
koniecznie myszkę trzeba dobrze nakarmić przed wykorzystaniem!
to też źle, bo co jeśli myszka wtedy coś po sobie zostawi?

Richie117 napisał:
najpierw mogliby skorzystać z [link widoczny dla zalogowanych], żeby nie przemęczać obu głów(ek)
drugi marzec nieprawdopodobny do wykonania

Richie117 napisał:
no ale Wilson nadal ma Sarę, prawda? House nie musi być boski, może być diabelsko hot
ano ma, zapomniałam omg, House jest tak i taki

Richie117 napisał:
btw, ery w kostnicy też chyba nie było
myślałam o tym... bo House przecież tak bardzo lubi jeść tam lunche

Richie117 napisał:
awwww, *me wants it NOW*
o, najs alternatywa dla posiadania dywanów
oh who doesnt? a na ubraniach może być milej niż po prostu na podłodze

Richie117 napisał:
w zestawie z odpowiednim "Pinokiem"?
mogą być nawet bez Pinokia, dobra piżama by była z nich

Richie117 napisał:
to brzmi trochę, um... jakby się brzydził sam się powycierać z House'a
taaak, ale chodziło mi o to, że 'sam z siebie', w sensie Wilson nie musiał mu tego kazać

Richie117 napisał:
wena jest złośliwa i najczęściej się pojawia w nieodpowiednim momencie
i jak tu się oprzeć?

Richie117 napisał:
Za to będzie wet! Um... to najpierw niech Wilson postawi Małego Grega na baczność, a potem zaprezentuje się w bokserkach - salutującemu Gregusiowi nie zdarzy się niestosowny incydent
Greguś oh yeah, zdarzy sie jedynie to, że Greguś wyrzuci z siebie białe rzeczy

Richie117 napisał:
Jimmmyyyy... no weeeź, ślub to mały pikuś w porównaniu z robieniem naleśników! *puppy-dog eyes*
przy naleśnikach więcej roboty, bo nie tylko 'Yes, I do' puppydog eyes przekonają każdego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 2:45, 06 Sty 2012    Temat postu:

advantage napisał:
to też źle, bo co jeśli myszka wtedy coś po sobie zostawi?
miejsce, o którym mówimy, jest przyzwyczajone do takich 'pozostałości'

advantage napisał:
drugi marzec nieprawdopodobny do wykonania
przeanalizowałaś wszystkie pozycje? Besides, ja tam wierzę, że chłopaki daliby radę

advantage napisał:
ano ma, zapomniałam
jeszcze nic straconego Może Sara mogłaby się zająć rano wylizywaniem mleka po nocnej przekąsce House'a? A House na ten widok: "Jednak posiadanie kota to nie taki głupi pomysł"

advantage napisał:
myślałam o tym... bo House przecież tak bardzo lubi jeść tam lunche
po jedzeniu dobrze jest się trochę poru-sz/ch-ać

advantage napisał:
mogą być nawet bez Pinokia, dobra piżama by była z nich
ale tak bez pinokia to takie trochę marnotrawstwo...

advantage napisał:
taaak, ale chodziło mi o to, że 'sam z siebie', w sensie Wilson nie musiał mu tego kazać
I know, but still to takie cudownie dwuznaczne w każdym razie, ogarniam ogólną ideę troskliwy!House & wdzięczny!Wilson, no ale czemu Wilsonowi tak zależało, żeby House go od razu wytarł?

advantage napisał:
i jak tu się oprzeć?
wiem, kto Ci pomoże! ten facet od 'nie śpię, bo trzymam kredens' - będzie podpierał wenę, a Ty spokojnie zaliczysz sesję

advantage napisał:
oh yeah, zdarzy sie jedynie to, że Greguś wyrzuci z siebie białe rzeczy
sounds like nowoczesna pralka z funkcją sortowania prania, ustawiona na Pranie Kolorowe

advantage napisał:
przy naleśnikach więcej roboty, bo nie tylko 'Yes, I do'
i po ślubie dostaje się prezenty, a po naleśnikach trzeba posprzątać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:07, 09 Sty 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
miejsce, o którym mówimy, jest przyzwyczajone do takich 'pozostałości'
no tak ale nie po myszkach ;p

Richie117 napisał:
przeanalizowałaś wszystkie pozycje? Besides, ja tam wierzę, że chłopaki daliby radę
nie, nie wszystkie może i by dali, ale co na to noga House'a?

Richie117 napisał:
jeszcze nic straconego <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/przytula.gif"> Może Sara mogłaby się zająć rano wylizywaniem mleka po nocnej przekąsce House'a? A House na ten widok: "Jednak posiadanie kota to nie taki głupi pomysł"
ale to głupi pomysł, House nie może lubić kotów to może Wilson się go pozbędzie? a House się wprowadzi, o!

Richie117 napisał:
po jedzeniu dobrze jest się trochę poru-sz/ch-ać
yeah, a tam jest idealnie, bo nikt już nie zobaczy ani nie podsłucha

Richie117 napisał:
ale tak bez pinokia to takie trochę marnotrawstwo...
no wieem... to może kupię i poczekam na tego pinokia

Richie117 napisał:
I know, but still to takie cudownie dwuznaczne w każdym razie, ogarniam ogólną ideę troskliwy!House & wdzięczny!Wilson, no ale czemu Wilsonowi tak zależało, żeby House go od razu wytarł?
okej hmmm... good question może zgonię to na szok po pierwszym razie

Richie117 napisał:
wiem, kto Ci pomoże! ten facet od 'nie śpię, bo trzymam kredens' - będzie podpierał wenę, a Ty spokojnie zaliczysz sesję
to w takim razie mam nadzieje, że będzie strongmanem... chociaż generalnie już wena załatwiła swoje, teraz trzeba tylko przepisać

Richie117 napisał:
i po ślubie dostaje się prezenty, a po naleśnikach trzeba posprzątać
po ślubie też, wszystko zależy od nocy poślubnej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:47, 12 Sty 2012    Temat postu:

advantage napisał:
ale nie po myszkach ;p
chyba nie ma jakiejś znaczącej różnicy

advantage napisał:
nie, nie wszystkie może i by dali, ale co na to noga House'a?
uuu, obijasz się! Wierzę, że noga House'a wykazałaby chęć współpracy - po akrobacjach z Cuddy wszystko będzie dla niej przyjemną odmianą

advantage napisał:
ale to głupi pomysł, House nie może lubić kotów to może Wilson się go pozbędzie? a House się wprowadzi, o!
a buuu, House jest czuły i wrażliwy, i kocha fszyyystkie stworzonka duże i małe Jak już musisz się pozbywać Sary, to może "lepiej" ją ukatrup, a House niech pociesza Wilsona, o!

advantage napisał:
yeah, a tam jest idealnie, bo nikt już nie zobaczy ani nie podsłucha
niech tylko chłopaki nie narobią hałasu, który "mógłby umarłego obudzić"

advantage napisał:
no wieem... to może kupię i poczekam na tego pinokia
a ja znalazłam coś akurat dla naszych chłopaków:


advantage napisał:
może zgonię to na szok po pierwszym razie
Wilson tyle razy fantazjował o House'ie, kiedy sypiał ze swoimi żonami, że gdy fantazja stała się rzeczywistością był w takim szoku, że chciał się jak najszybciej pozbyć dowodów, żeby żona nie widziała

advantage napisał:
to w takim razie mam nadzieje, że będzie strongmanem... chociaż generalnie już wena załatwiła swoje, teraz trzeba tylko przepisać
dziadek był stary, ale wyglądał na krzepkiego Lucky U (i my przy okazji tesh)

advantage napisał:
po ślubie też, wszystko zależy od nocy poślubnej
na noc poślubną się wynajmuje pokój w hotelu i nie trzeba się przejmować sprzątaniem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:37, 12 Sty 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
chyba nie ma jakiejś znaczącej różnicy
nie wnikam

Richie117 napisał:
uuu, obijasz się! Wierzę, że noga House'a wykazałaby chęć współpracy - po akrobacjach z Cuddy wszystko będzie dla niej przyjemną odmianą
ale może ona właśnie potrzebuje odpoczynku i opiekuńczych dłoni Wilsona?

Richie117 napisał:
a buuu, House jest czuły i wrażliwy, i kocha fszyyystkie stworzonka duże i małe Jak już musisz się pozbywać Sary, to może "lepiej" ją ukatrup, a House niech pociesza Wilsona, o!
nieeee, ja House'a widzę tylko ze szczurem nie no, aż tak brutalnie nie będzie, ale coś się wykombinuje;)

Richie117 napisał:
niech tylko chłopaki nie narobią hałasu, który "mógłby umarłego obudzić"
jakby to zrobili mogliby na tym zarobić

Richie117 napisał:
a ja znalazłam coś akurat dla naszych chłopaków
żółw ja przypadkiem znalazłam idealnego pinokia do tamtych bokserek: [link widoczny dla zalogowanych]

Richie117 napisał:
Wilson tyle razy fantazjował o House'ie, kiedy sypiał ze swoimi żonami, że gdy fantazja stała się rzeczywistością był w takim szoku, że chciał się jak najszybciej pozbyć dowodów, żeby żona nie widziała
dobre haha no i proszę, fantazje się spełniają, trzeba się tylko pozbyć żon

Richie117 napisał:
dziadek był stary, ale wyglądał na krzepkiego Lucky U (i my przy okazji tesh)
lucky us, że to działa tak, żę kiedy trzeba robić coś ważnego, wszystko każe robić coś milszego

Richie117 napisał:
na noc poślubną się wynajmuje pokój w hotelu i nie trzeba się przejmować sprzątaniem
Wilson chciałby posprzątać, żeby zostawić dobre wrażenie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:18, 13 Sty 2012    Temat postu:

advantage napisał:
ale może ona właśnie potrzebuje odpoczynku i opiekuńczych dłoni Wilsona?
do drugiego marca jeszcze daleko, noga zdąży odpocząć i nacieszyć się (nie tylko) dłońmi Wilsona

advantage napisał:
nieeee, ja House'a widzę tylko ze szczurem nie no, aż tak brutalnie nie będzie, ale coś się wykombinuje;)
ja ostatnio znalazłam zwierzątko, które lepiej od Steve'a pasowałoby do House'a [link widoczny dla zalogowanych] Okej, okej, los Sary jest w Twoich rękach

advantage napisał:
jakby to zrobili mogliby na tym zarobić
zarabianie na seksie jest nielegalne

advantage napisał:
ja przypadkiem znalazłam idealnego pinokia do tamtych bokserek
auć, to musiało boleć I póki co, coś taki smutny ten pinokio, że spuścił nos na kwintę

advantage napisał:
haha no i proszę, fantazje się spełniają, trzeba się tylko pozbyć żon
czyli na drodze do szczęścia chłopaków już tylko Dominika została

advantage napisał:
Wilson chciałby posprzątać, żeby zostawić dobre wrażenie
chcieć to on może, pytanie tylko, czy House by mu pozwolił (albo zostawił choć odrobinę sił na sprzątanie)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:59, 14 Sty 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
do drugiego marca jeszcze daleko, noga zdąży odpocząć i nacieszyć się (nie tylko) dłońmi Wilsona
cały House zdąży się nacieszyć, ale coś mi mówi, że Wilsona nigdy nie będzie wystarczająco dużo

Richie117 napisał:
ja ostatnio znalazłam zwierzątko, które lepiej od Steve'a pasowałoby do House'a [link widoczny dla zalogowanych] Okej, okej, los Sary jest w Twoich rękach
is that... nietoperz?

Richie117 napisał:
zarabianie na seksie jest nielegalne
a zarabianie na wskrzeszaniu zmarłych?

Richie117 napisał:
auć, to musiało boleć I póki co, coś taki smutny ten pinokio, że spuścił nos na kwintę
ciekawe czy ma uśmiech gdzieś tam na dole, pod nosem

Richie117 napisał:
czyli na drodze do szczęścia chłopaków już tylko Dominika została
ona i tak biernie uczestniczy w życiu House'a, więc nie powinna stanowić problemu

Richie117 napisał:
chcieć to on może, pytanie tylko, czy House by mu pozwolił (albo zostawił choć odrobinę sił na sprzątanie)
Wilson już pewnie opanował sprzątanie tak, by House tego nie widział a strategią House'a jest pewnie wyczerpanie Wilsona

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:18, 14 Sty 2012    Temat postu:

Okej, nju part słodki i fluffowy, I hope. I że nie ma za dużo dialogów, ale kurcze, dialogi są fajne



Rozdział 6.



Wilson zrobił rano naleśniki, tak jak obiecał. Były puszyste i pulchne, pachniały i smakowały orzechowo, były pyszne do tego stopnia, że House po czwartym poprosił o dokładkę i ją dostał. Uznał to za tak doskonały początek dnia, że nawet kot mu nie przeszkadzał. Albo tak działała na niego obecność Wilsona?

Przy jedzeniu umówili się, że wyjadą razem do pracy, co oznaczało, że House przyjedzie wcześniej niż zwykle, lub Wilson się spóźni. Nigdy nie przyjechał do pracy później niż o wpół do dziesiątej, a taka godzina wybiła na zegarze, gdy zmywał naczynia. Ale czym jest jedno spóźnienie wśród masy nienagannej punktualności?

Ku szczeremu niezadowoleniu House’a, nie spotkali ani na korytarzu ani w windzie Nory, seksownej sąsiadki. House już sobie wyobrażał jak złapie Wilsona za tyłek, by utwierdzić ją w przekonaniu, że jednak miała rację. Na parkingu Wilson zauważył, że jej samochód nie stoi na swoim miejscu, więc pewnie wyszli zbyt późno, by ją spotkać. Następnym razem zdążą.

- Nie zostawię motocykla – powiedział House, gdy zobaczył, że przyjaciel idzie do swojego volvo.
- Możemy tutaj wrócić razem z pracy i...
- Możemy też pojechać do pracy na motocyklu.
- O, nie!
- Dobra, ścigajmy się.
- Co?
- Kto pierwszy na szpitalnym parkingu, wygrywa pięć dych – oznajmił House, wsiadając na motocykl.
Moment potem, gdy Wilson dopiero wrzucał bieg, House wyjeżdżał już z podziemnego parkingu.

Motocyklowe umiejętności House’a pozwalały mu na szybką jazdę i lawirowanie między samochodami, a w pewnym momencie przejechał nawet po chodniku. Mandatu nie dostał, a ponadto wygrał zakład, pojawiając się na mecie szybciej niż Wilson. Zaparkował na swoim miejscu i spokojnie czekał aż pojawi się przegrany. Onkolog podjechał pięć minut później, wyszedł i zamknął samochód, starając się nie dostrzegać uśmieszku samozadowolenia na twarzy House’a. Od zeszłej nocy ani razu nie wspomnieli o tym, co się między nimi wydarzyło. Póki co żaden z nich nie chciał o tym rozmawiać, choć obaj byli pewni, że kiedyś to uczynią. Podobnie jak powtórkę tej nocy.

- Wygrałem – oznajmił radośnie House, gdy Wilson pojawił się przy jego boku i ramię w ramię szli do szpitala.
- Punkt dla ciebie, ale ja przynajmniej nie noszę wczorajszych ciuchów.
- Nie śmierdzą i ja też nie, brałem kąpiel.
- A bokserki?
- Założyłem twoje, czyste i pachnące.
- Poważnie?!
- Poważnie, Calvin Klein w niebieskie paski. Pokazać ci?
- Nie, dzięki – mruknął zszokowany Wilson.
Pożyczanie skarpetek było czymś całkiem innym, było mniej intymne.
- Wilson?
- No?
- Zjemy razem lunch?
- Nigdy nie pytasz, zawsze mnie nachodzisz.
- Chciałem tylko... być miły... no bo wiesz, my... – urwał w połowie.
Pojawili się w szpitalu, mówienie głośno o tym, że dwóch lekarzy (od zawsze podejrzewanych o romans) spędziło razem noc, mogłoby zostać podsłuchane i stałoby się najgorętszą i najczęściej powtarzaną plotką roku.
- Okej – zgodził się Wilson z uśmiechem.
- Nie ciesz się zbyt wcześnie, i tak ty płacisz.
- House!

Krzyk Cuddy rozległ się tuż przy prawym uchu Wilsona. Mruknął szybkie pożegnanie i pospieszył do windy, zostawiając przyjaciela sam na sam ze wściekłą Cuddy. Surowa kara za niewinne pożyczenie bokserek.
- Czego znowu? – warknął House, piorunując wzrokiem swoją byłą dziewczynę, choć obecną szefową.
- Zwolniłeś Masters, myślałeś, że się nie dowiem?
- Taa, nie musiałbym cię wtedy oglądać.
Puściła jego uwagę mimo uszu.
- Zatrudniłeś kogoś nowego?
- Jestem w trakcie – skłamał szybko.
- Oczywiście – odparła przesłodzonym tonem Cuddy. – Popracujesz dzisiaj w klinice, twoja ekipa też.
- A mój przypadek? Chcesz, by ludzie umierali na prawdziwe choroby, gdy ja będę leczył przeziębienia?
- Nie masz przypadku, sprawdziłam. Wczorajszego pacjenta oddałeś Wilsonowi, a dziś nie mam dla ciebie niczego nowego.
- Żartujesz?! Setki pacjentów modlą się, bym ich leczył, wybiorę sobie jakiegoś.
- Nie, House.
- Myślałem, że tym tonem mówisz tylko wtedy, gdy seksu nie będzie. Czyli dość często.
- Tylko prostytutki uprawiają seks, gdy im się każe!
- Dlatego z nimi mi lepiej.
- House! – krzyknęła oburzona.
- Rozmawianie o dziwkach z pracownikiem jest w ogóle dozwolone? Tak, Cuddy – dodał, gdy popatrzyła na niego dziwnie. – Jestem już tylko twoim pracownikiem – powiedział jej w twarz i spokojnym krokiem udał się do windy.
- Za piętnaście minut masz być w przychodni! – krzyknęła za nim, ale nawet się nie obejrzał.

<center>~</center>
Musiał pracować w klinice, nie miał przypadku, więc nie miał żadnej karty przetargowej. Biorąc kolejną (chyba dziesiątą, stracił rachubę po czwartej) czerwoną teczkę z rąk pielęgniarki, westchnął głośno, a wchodząc do gabinetu numer dwa, wydał z siebie dziwny odgłos. Zasmarkany, gruby facet oznaczał piekło, w porównaniu ze wszystkim tym, co mógłby właśnie robić w swoim gabinecie. House nawet go nie dotykał, z miejsca przepisał lek, a na odchodnym wspomniał coś o odsysaniu tłuszczu.
Mechanicznie sięgnął po następną kartę i wrócił do pokoju badań, nie patrząc nawet na kobietę w środku. Przysunął sobie obrotowy stołeczek i usiadł, zamarł jednak, gdy spojrzał na pacjentkę, zupełnie jakby został porażony czarodziejskim zaklęciem.
- To... ty! – wyjąkał. – Co?! Skąd ty się tu... To nie może być zbieg okoliczności.
- Nie, Greg.

Maggie, dziewczyna, z która trzy dni temu spędził noc, siedziała na stole dla pacjentów. Miała krótką niebieską sukienkę, która prezentowała światu zgrabne nogi właścicielki, odsłaniała uda, sprawiając, że jej nogi wydały mu się lepsze niż wcześniej. Może też przez czerwone, proste szpilki, choć z obcasem na dwanaście centymetrów – House był dobry w określaniu takich długości. Umiała robić użytek z własnego ciała, eksponując co było do pokazania i powalając tym każdego faceta. Sukienka opinała się lekko na biuście, ukazując mu nagie ramiona i szyję Maggie, co zadziałało na jego męski mózg. Wyglądała zjawiskowo, ale nie wulgarnie, zwłaszcza, gdy dekorowała swój wygląd nieziemskim uśmiechem.

- Jak mnie znalazłaś? – mruknął, gdy opadł pierwszy szok. Nie zbliżył się jednak do niej.
- Myślisz, że ilu kulejących Gregów House’ów mieszka w tym rejonie?
- Kim ty u diabła jesteś?!
- Jestem Maggie, mówiłam ci.
- Świetnie, że przypomniałaś mi swoje imię. A teraz wynoś się. – Nie cierpiał sytuacji, gdy ktoś inny wiedział wszystko, a on sam nic.
- Wtedy niczego się nie dowiesz, a chcesz wiedzieć.
House prychnął pod nosem. Nie mogła być mądrzejsza od niego, nie dopuści do tego.
- Okej – powiedział powoli – więc kim jesteś? Gadałaś bzdury o ochroniarzach, a w rzeczywistości możesz mieszkać w biednej dzielnicy i marzyć o bogactwie. Powiedz mi coś, czego nie wiem – zażądał.
- Na przykład co?
Mógł spytać o wszystko, ale wybrał pytanie ważniejsze dla bezpieczeństwa samego siebie.
- Skąd wiedziałaś, że tutaj będę?
- Nie wiedziałam, chciałam pójść do twojego gabinetu, ale usłyszałam jak pielęgniarki mówiły, że będziesz dziś coś tutaj odrabiał. Ciekawsze spotkanie, niespodzianki są fajne.
- Nienawidzę niespodzianek.
- Ja lubię. Dlaczego nie zadzwoniłeś?
Brwi House’a powędrowały w górę ze zdziwienia.
- Jednak jesteś dziwką? Znajdę twój numer na hottestchix.com?
- Nie, zostawiłam ci swój numer zapisany na kartce z hotelowego notesu.
- Nieprawda.
- Lepiej wiem.
- A ja wiem, że bym znalazł, gdyby tam był.
- Nie byłeś sam w tym apartamencie.
- Sugerujesz, że Wilson miałby...
- Nie wiem, może chce mieć ciebie tylko dla siebie, nie zdziwiłoby mnie to.
- Albo nie chciał, żebym się zabawiał, tylko wrócił do... idiota – mruknął House do siebie.
- Twojej byłej dziewczynie nie przeszkadzało, że się zabawiacie?
- Co?!
- Tylko pytam.
- Pytasz, czy jej nie przeszkadzało, że ja i Wilson... my nie. Nigdy wcześniej.
- Nigdy wcześniej, czyli wtedy w hotelu to był wasz pierwszy... bliski kontakt? Wow, byłam pewna, że wy... Nawet teraz twarz ci się rozjaśniła na samo jego wspomnienie.
- Zamknij się, Nieznajoma.
- Ach, drażliwy temat. Po tamtej nocy poszliście o krok dalej, co?
- A może pogadamy o twoich drażliwych tematach? Ach, nic o tobie nie wiem! – wykrzyknął teatralnie.
- Prowadzę sieć hoteli – wyznała spokojnie.
- Właściciel hotelu powinien wyglądać raczej jak Jack Nicholson, nie Eva Longoria.
- Mój dziadek zostawił mi sieć hoteli.
- Sieć hoteli?
- Rzym, Londyn, Paryż, Nowy Jork, Los Angeles, Tokio...
- Po co mi to mówisz?
- Żebyś nie tracił czasu na gooogle – mruknęła, a House spiorunował ją wzrokiem. – Przecież chciałeś wiedzieć – dodała.
- Więc hotel w którym się spotkaliśmy...
- Nie był mój. Jeśli tamten hotel uważałeś za luksus, w moim poczujesz się jak w niebie.
- To twoje hasło reklamowe?
- Nie, to czysta prawda.
- Więc masz hotele rozrzucone po całym świecie, a mieszkasz tutaj?
- Tutaj też mam hotel, to moja własna inicjatywa. To nie metropolia, jest spokojnie, a jednocześnie blisko Nowego Jorku. Dobra lokalizacja to połowa sukcesu.
- Więc... jesteś Paris Hilton.
- Nie znoszę takich porównań. Ona jest hotelową dziedziczką i medialną dziwką, ja już odziedziczyłam i nie robię z siebie idiotki w telewizji.
- Musisz mieć masę kasy.
Maggie uśmiechnęła się lekko.
- Wiesz, jeśli nie masz innych planów, moglibyśmy skoczyć wieczorem coś zjeść. Znam niezły lokal, który...
- Nie – rzucił House. – Nie chcę nic jeść.
- Ale?
- Żadnego ale.
- Och, okej, więc... było bardzo miło cię poznać i z trudem przyznaję się do porażki.
- Do porażki? – powtórzył zdziwiony, w końcu podchodząc bliżej niej.
- Seks był niesamowity, więc powinieneś chcieć to powtórzyć. Najwyraźniej nie chcesz, więc to moja osobista porażka.
- Powiedziałem tylko, że nie chcę nic jeść, nie, że nie chcę się z tobą spotkać.
- Więc co chciałbyś robić?
- Zobaczyć jak wygląda mieszkanie milionerki.
- Och – zdziwiła się – zazwyczaj nikomu nie pozwalam na zwiedzanie.
- Zazwyczaj?
- Dla ciebie mogę zrobić wyjątek.
- Czemu? Aż tak dobry był tamten numerek?
- Bo jesteś mega męski i zabawny, jesteś lekarzem, lubisz seks i lecisz na swojego kumpla. Jesteś prawie idealny.
- Prawie? – powtórzył, a jego dłoń odruchowo powędrowała do uda.
- Nie chodzi o twoją nogę – powiedziała, zeskakując ze stołu dla pacjentów. Nakryła jego dłoń na udzie swoją ciepłą dłonią. – Będziesz idealny, jak będziesz mój.
House otworzył szeroko oczy. Naprawdę tego chciała?! Mogła przebierać w najseksowniejszych faceta świata, a przecież on był tylko zgryźliwym diagnostą. I co to znaczy jak będziesz mój? Żadna laska nie zamknie go w klatce, o nie.

Maggie nachyliła sobie jego twarz i pocałowała go lekko. Nieświadomie oddał krótki pocałunek, choć jego myśli wciąż krążyły dookoła klatki.
- Do zobaczenia wieczorem – szepnęła i skierowała się do drzwi.
- Hej, wieczorem gdzie? – Oprzytomniał w ostatniej chwili.
- Williams’ Palace. Znajdziesz bez trudu, a w środku ktoś znajdzie ciebie. Będę czekać.

House przez dobrą minutę wpatrywał się w ścianę. W końcu opamiętał się, olał przychodnię i pospieszył na górę, do Wilsona.
- Wiesz z kim przed chwilą rozmawiałem? – rzucił, wpadając do gabinetu onkologa.
- House, mam pacjentkę, jestem zajęty!
Jednak House ledwo zerknął na starszą kobietę siedzącą naprzeciwko Wilsona.
- Musimy pogadać – obstawał przy swoim. – Teraz!
- Za piętnaście minut.
- Za pięć, poczekam na balkonie.

Jak gdyby nigdy nic, wyszedł na balkon, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Oparł się o murek i utkwił wzrok w zegarku, podsłuchując jak onkolog używa swoich magicznych mocy, by pocieszyć chorą kobietę.
- Jeszcze trzy! – krzyknął głośno, ale nikt nie zareagował.
Z ciekawości zerknął do swojego pokoju konferencyjnego, ale był pusty; jego okrojony zespół posłusznie pracował w przychodni.

Trzy minuty później Wilson pojawił się na balkonie i zamknął za sobą drzwi.
- Co jest tak ważne, że nie może czekać?
- I tak już czeka minutę.
- Mam nadzieję, że warto było wyprosić chorą kobietę.
- Och, tak. Maggie mnie namierzyła i przyszła tutaj. Wiesz, ta niezła laska, która na mnie leciała. Powiedziała mi kilka interesujących rzeczy.
- Jesteś pewien, że nie była dziwką?
- Nie ma tak ładniej dziwki nigdzie na świecie.
- Więc jak nazwiesz kobietę, która sypia z dopiero co poznanymi facetami?
- Znudzoną milionerką.
- Och – zdziwił się Wilson. – Jest milionerką?
- Taa, ale to nie najlepsza rzecz, o której mi powiedziała.
- Co było lepsze?
- Powiedziała, że zapisała mi swój numer i zasugerowała, że jeśli go nie mam, to ty się go pozbyłeś. Dlaczego?
Wilson nie zaprzeczył. Faktycznie potargał tę karteczkę zanim House miał w ogóle szanse dowiedzieć się o jej istnieniu.
- Mogła być twoją córką!
- Wiedziałbym, gdybym zrobił komuś dziecko.
- Chodzi mi o wiek, House. Miała tyle lat, że...
- Ćwierć wieku!
- A gdyby nie była pełnoletnia? To przestępstwo!
- Więc powinieneś był mnie od tego odciągać zanim ją bzyknąłem, a nie wyrzucać numer już po sprawie.
- Okej. – Wilson westchnął głęboko. – Wtedy chciałem, żebyś spróbował z Cuddy i przestał sypiać z dziwkami czy małolatami.
- A teraz?
- Teraz cieszę się twoim szczęściem.
- Masz na myśli zazdroszczę ci, House.
- Dobra, może trochę... – Wilson zarumienił się.
- Trochę?!
- W porządku, strasznie. Zadowolony?
House pławił się chwilę swoim zwycięstwem. W końcu nie codziennie się zdarzało, by przeleciał lepszą laskę niż Wilson kiedykolwiek poderwał.
- Będziesz mnie tym męczył do końca życia, prawda?
- Chyba, że powtórzysz: udaremniałem ci kontakty z kobietami, bo chciałem, żebyś to mnie przeleciał.
- House! Obiecałeś, że nie będziesz żartował z nas... z naszej nocy.
- Nie żartuję – odparł diagnosta. – Chciałbyś... chciałbyś to powtórzyć?
- Czy ty zawsze musisz zadawać takie pytania w taki sposób?
- Jaki? To proste pytanie, albo chcesz, albo nie.
- Wpadnij do mnie wieczorem, coś zjemy i obejrzymy.
- Taa, to definitywnie jest odpowiedź na moje pytanie.
- Może być porno – szepnął Wilson. Oglądanie porno z House’em już nigdy nie będzie wyglądało tak samo.
- Jutro, dzisiaj nie mogę – powiedział House, zanim dobrze to przemyślał.
Założył szybko, że Wilson nigdzie mu nie ucieknie, a znajomość sławnych milionerek nie trafia się każdemu i zapewne nie trwa wiecznie, w przeciwieństwie do męskiej przyjaźni, która przeżyła już wzloty i upadki i wydawało się, że nic nie jest w stanie jej złamać.
- Dlaczego?
- Jadę pozwiedzać apartament naszej zaprzyjaźnionej milionerki.
- Aha.
- Zrzedła ci mina. Chcesz powtórzyć udaremniałem ci...?

Niespodziewanie Wilson zbliżył się do przyjaciela i oparł dłoń na jego biodrze.
- Nie wiem czy chcę byś mnie przeleciał, ale... ale na pewno chcę, byś mnie znów dotykał – szepnął mu do ucha.
House poczuł, że robi mu się gorąco, Wilson tak intensywnie mu się przypatrywał. Przełknął ślinę i nie myśląc zbyt wiele, pocałował lekko przyjaciela, a gdy tylko ich wargi się rozłączyły, House nie odsunął się.
- Daj mi moje wygrane pięć dych – oznajmił z uśmiechem, jak gdyby przed chwilą nie zrobił niczego nadzwyczajnego.
- To był głupi zakład.
- Bo przegrałeś, a w dodatku spóźniłeś się do pracy. Cuddy była bardzo zła, gdy się dowiedziała?
- Nic nie mówiła, ty pochłonąłeś całą jej uwagę.
- Więc możemy się spóźniać.
- Nie, House.
- No co?
- Dziś też byśmy się nie spóźnili, gdybyś nie brał kąpieli przez godzinę.
- Jak mówiłem, że możesz się przyłączyć, bo razem będzie szybciej, to schowałeś się w sypialni. A może to była twoja sugestia, bym...
- House – mruknął Wilson, czerwony na twarzy. – Nie śmiej się.
- Nie śmieję się, jestem poważny. Poważnie mówię o pójściu z tobą do sypialni, do wanny też. O ile ty także tego chcesz.

Wilson przypomniał sobie jedną z kilkunastu zasad House’a: czyny mają znacznie, nie słowa. Jeśli tak, to jego gorący pocałunek powinien zostać prawidłowo odczytany. Tak, House. Pragnę tego wszystkiego tak samo jak i ty, albo nawet bardziej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:08, 16 Sty 2012    Temat postu:

advantage napisał:
cały House zdąży się nacieszyć, ale coś mi mówi, że Wilsona nigdy nie będzie wystarczająco dużo
niech tylko Wilson nie potraktuje tego jak "kochanego ciałka nigdy za wiele"

advantage napisał:
is that... nietoperz?
yes, it is. Słodki, co nie?

advantage napisał:
a zarabianie na wskrzeszaniu zmarłych?
kontrowersyjna kwestia Sądząc po tym, jak skończył taki jeden, co wskrzeszał, to może być nawet niebezpieczne

advantage napisał:
ciekawe czy ma uśmiech gdzieś tam na dole, pod nosem
wolę nie zgadywać. Na pewno ma wydatny podbródek

advantage napisał:
ona i tak biernie uczestniczy w życiu House'a, więc nie powinna stanowić problemu
mam nadzieję, że genialni scenarzyści nie zmienią wkrótce tego stanu rzeczy...

advantage napisał:
Wilson już pewnie opanował sprzątanie tak, by House tego nie widział a strategią House'a jest pewnie wyczerpanie Wilsona
jakby się House obudził i zobaczył, że Wilson jednak posprzątał pokój, to zawsze mógłby go przelecieć tuż przed wymeldowaniem z hotelu

*******

OMFG, ale zasuwasz do przodu *zazdrości*
Dialogi są fajne, szczególnie dirty talks


Uznał to za tak doskonały początek dnia, że nawet kot mu nie przeszkadzał. Albo tak działała na niego obecność Wilsona?
a kot siedział mu na kolanach, prawda? prawda?
House powinien pomyśleć jeszcze o trzeciej opcji - że Wilson znów mu dosypał antydepresantów

Ale czym jest jedno spóźnienie wśród masy nienagannej punktualności?
powszechnie wiadomo, że choćby się całe życie przychodziło punktualnie, to i tak wszyscy zapamiętają tylko to jedno spóźnienie

House już sobie wyobrażał jak złapie Wilsona za tyłek, by utwierdzić ją w przekonaniu, że jednak miała rację.
tak, tak, łapanie za tyłek jest cute i mrau innych części ciała nie łapie się przy obcych

- Możemy też pojechać do pracy na motocyklu.
to kiedy można się spodziewać, że House zmajstruje coś przy aucie Wilsona, żeby zmusić go do przejażdżki motorem?

wygrał zakład, pojawiając się na mecie szybciej niż Wilson.
pffff, House prześcignąłby Wilsona nawet na rowerze (tzn gdyby miał zdrową nogę)

obaj byli pewni, że kiedyś to uczynią. Podobnie jak powtórkę tej nocy.
co ma znaczyć "kiedyś"? Oni muszą powtórzyć tę noc jeszcze przed lunchem!!!

- A bokserki?
- Założyłem twoje, czyste i pachnące.

awwwww
(a te bokserki pachnące Wilsonem trzyma pewnie w kieszeni, tak na szczęście )

- Poważnie, Calvin Klein w niebieskie paski. Pokazać ci?
taaaak, pokazać!
Czyżby Wilson kupił takie bokserki z myślą o oczach House'a?

- Nie, dzięki – mruknął zszokowany Wilson.
killjoy!

- Chciałem tylko... być miły... no bo wiesz, my... – urwał w połowie.
yeah, zdecydowanie w naleśnikach były jakieś prochy

House był dobry w określaniu takich długości.
bo poznał wszystkie długości obcasów na własnej skórze, kiedy Cuddy wbijała mu je w plecy

Nawet teraz twarz ci się rozjaśniła na samo jego wspomnienie.
motylki przeszły metamorfozę w świetliki

Po tamtej nocy poszliście o krok dalej, co?
poszli, doszli... I to nie koniec posuwania się do przodu

Będziesz idealny, jak będziesz mój.
precz, dziwko, House należy wyłącznie do Wilsona!

Chyba, że powtórzysz: "udaremniałem ci kontakty z kobietami, bo chciałem, żebyś to mnie przeleciał."
łaaaał, czegoś takiego jeszcze w fiku nie widziałam I mean, standardem byłoby prowadzące do focha podejrzenie, że Wilson zrobił co zrobił, bo sam miał chrapkę na Maggie, a tu taka fluffiasta niespodzianka

Oglądanie porno z House’em już nigdy nie będzie wyglądało tak samo.
i nigdy nie będzie się kończyło na samym oglądaniu

- Nie wiem czy chcę byś mnie przeleciał, ale... ale na pewno chcę, byś mnie znów dotykał – szepnął mu do ucha.
ahhhh... a więc tak to wygląda, kiedy zamiast narastającego stosu nieporozumień, chłopaki jasno i prosto mówią, o co im chodzi


Mrrrrr
Wygląda na to, że jesteś pierwszą fikopisaczką, która ograniczyła fochy, wątpliwości i zabawę w kotka i myszkę do niezbędnego minimum. No chyba że jeszcze szykujesz jakąś burzę dla naszych chłopaków...
Niech House sobie daruje zwiedzanie mieszkania Maggie. Milionerek parę się znajdziej na świecie, a Wilson jest tylko jeden

Weny, weny!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:05, 18 Sty 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
niech tylko Wilson nie potraktuje tego jak "kochanego ciałka nigdy za wiele"
zamiast siłowni i diet, mogliby częściej ćwiczyć w sypialni

Richie117 napisał:
yes, it is. Słodki, co nie?
no przyznaję, cute nietoperz

Richie117 napisał:
kontrowersyjna kwestia Sądząc po tym, jak skończył taki jeden, co wskrzeszał, to może być nawet niebezpieczne
hmmm... Jezus?

Richie117 napisał:
wolę nie zgadywać. Na pewno ma wydatny podbródek
podwójny

Richie117 napisał:
mam nadzieję, że genialni scenarzyści nie zmienią wkrótce tego stanu rzeczy...
a tu tak dla odmiany zaczną być przykładnym małżeństwem

Richie117 napisał:
jakby się House obudził i zobaczył, że Wilson jednak posprzątał pokój, to zawsze mógłby go przelecieć tuż przed wymeldowaniem z hotelu <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/mruga.gif">
albo za karę w trakcie wymeldowywania się

*******

Richie117 napisał:
OMFG, ale zasuwasz do przodu *zazdrości* <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/klaszcze.gif">
Dialogi są fajne, szczególnie dirty talks
kurcze, za każdym razem staram się napisać coś więcej, w sensie opis, ale jedyne co mi wychodzi to dialogi

Richie117 napisał:
a kot siedział mu na kolanach, prawda? prawda? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
House powinien pomyśleć jeszcze o trzeciej opcji - że Wilson znów mu dosypał antydepresantów
yyyy, to może chociaż obok niego? ale nie, te naleśniki muszą być po prostu jakieś magiczne

Richie117 napisał:
powszechnie wiadomo, że choćby się całe życie przychodziło punktualnie, to i tak wszyscy zapamiętają tylko to jedno spóźnienie
ooosz, no tak bywa xd ale Wilson się uśmiechnie i problem zniknie

Richie117 napisał:
tak, tak, łapanie za tyłek jest cute i mrau innych części ciała nie łapie się przy obcych
nooo, ewentualnie może sobie jeszcze plecy podotykać. No i mogą się trzymać za rączki

Richie117 napisał:
to kiedy można się spodziewać, że House zmajstruje coś przy aucie Wilsona, żeby zmusić go do przejażdżki motorem?
niee, bez drastycznych środków... może zrobi to swoim urokiem, albo siłą woli?

Richie117 napisał:
pffff, House prześcignąłby Wilsona nawet na rowerze (tzn gdyby miał zdrową nogę)
Wilson pewnie się boi większych prędkości, bo niszczą manicure i fryzurę

Richie117 napisał:
co ma znaczyć "kiedyś"? Oni muszą powtórzyć tę noc jeszcze przed lunchem!!!
omg, jak ja bym chciała powtarzać noce przed lunchem! i mean spać

Richie117 napisał:
awwwww
(a te bokserki pachnące Wilsonem trzyma pewnie w kieszeni, tak na szczęście )
albo raczej schowane gdzieś głęboko w szafie, żeby Wilson mu przypadkiem nie zabrał

Richie117 napisał:
Czyżby Wilson kupił takie bokserki z myślą o oczach House'a? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
okej, to może być oficjalna wersja, na to czemu akurat tak wyglądały te bokserki

Richie117 napisał:
killjoy!
teraz tak, a potem będzie błagał o więcej!

Richie117 napisał:
yeah, zdecydowanie w naleśnikach były jakieś prochy
magiczne są!

Richie117 napisał:
bo poznał wszystkie długości obcasów na własnej skórze, kiedy Cuddy wbijała mu je w plecy
obcasem można zabić! I hope chociaż trochę go oszczędzała i czasami baletki mu wbijała

Richie117 napisał:
poszli, doszli... I to nie koniec posuwania się do przodu
potem będą się posuwali od tyłu

Richie117 napisał:
precz, dziwko, House należy wyłącznie do Wilsona! <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/housewilson.gif">
to oczywista oczywistość, tylko oni muszą sobie zdać teraz sprawę

Richie117 napisał:
łaaaał, czegoś takiego jeszcze w fiku nie widziałam I mean, standardem byłoby prowadzące do focha podejrzenie, że Wilson zrobił co zrobił, bo sam miał chrapkę na Maggie, a tu taka fluffiasta niespodzianka
oooo, czyli to dobrze? bo coś miałam takie wrażenie, że się zrobiło trochę OOC, no ale... no i nie mogłam napisać, że House by się fochał na Wilsona;) na początku musi być fluffowo and, ja jakoś lubię pisać niestandardowo

Richie117 napisał:
i nigdy nie będzie się kończyło na samym oglądaniu
już nigdy nie dooglądają do końca

Richie117 napisał:
ahhhh... a więc tak to wygląda, kiedy zamiast narastającego stosu nieporozumień, chłopaki jasno i prosto mówią, o co im chodzi
na nieporozumienia znajdzie się czas, a House przecież zawsze wali prosto z mostu

Richie117 napisał:
Mrrrrr
Wygląda na to, że jesteś pierwszą fikopisaczką, która ograniczyła fochy, wątpliwości i zabawę w kotka i myszkę do niezbędnego minimum. No chyba że jeszcze szykujesz jakąś burzę dla naszych chłopaków...
Niech House sobie daruje zwiedzanie mieszkania Maggie. Milionerek parę się znajdzie na świecie, a Wilson jest tylko jeden
omg jeśli Ty nie czytałaś, to znaczy, że nie istnieje! sort of burza się szykuje, bo przecież Wilson musi zaliczyć każdą fajną panienkę, czyż nie? of course, ale nawet jemu mózg pojawia się na dole...
btw, wybrałam jej takie imię, a teraz mi się nie podoba, ale okej, koniec pisarskich narzekań


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:13, 26 Sty 2012    Temat postu:

advantage napisał:
zamiast siłowni i diet, mogliby częściej ćwiczyć w sypialni
na początek coś ogólnorozwojowego - malowanie z przemeblowaniem

advantage napisał:
no przyznaję, cute nietoperz
boooosh, czemu "cute nietoperz" wywołuje u mnie banana na twarzy? I naprawdę bym chciała, żeby House miał takiego, przynajmniej w fiku

advantage napisał:
hmmm... Jezus?
yup, that's the guy
a wracając do ery w kostnicy - gdzieś widziałam adekwatną niecną sugestię: hej, kochanie, nie tylko zwłoki są tu sztywne

advantage napisał:
a tu tak dla odmiany zaczną być przykładnym małżeństwem
dopóki Dominika nie okaże się "czarną wdową", która tylko czyha, żeby wykończyć House'a i zgarnąć jego majątek

advantage napisał:
albo za karę w trakcie wymeldowywania się
I wish I could see this

advantage napisał:
kurcze, za każdym razem staram się napisać coś więcej, w sensie opis, ale jedyne co mi wychodzi to dialogi
next time napisz fika, w którym chłopaki chorują na zapalenie strun głosowych i nie mogą mówić

advantage napisał:
yyyy, to może chociaż obok niego? ale nie, te naleśniki muszą być po prostu jakieś magiczne
obok niego na stole i gaaapił mu się lubieżnie w talerz magia jak u Alicji w Krainie Czarów - House zjadł naleśnika i Mały Greg zrobił się większy

advantage napisał:
ale Wilson się uśmiechnie i problem zniknie
R U sure, że to będzie uśmiech, a nie grymas spowodowany dyskomfortem podczas chodzenia, który wywołała przyczyna spóźnienia?

advantage napisał:
nooo, ewentualnie może sobie jeszcze plecy podotykać. No i mogą się trzymać za rączki
a Wilson może potrzymać House'a za laskę...

advantage napisał:
niee, bez drastycznych środków... może zrobi to swoim urokiem, albo siłą woli?
Wilson nie wygląda na takiego, co woli, jak się go bierze siłą... Ale pozory czasem mylą

advantage napisał:
Wilson pewnie się boi większych prędkości, bo niszczą manicure i fryzurę
a drobinki pyłu w powietrzu mogłyby zadrapać karoserię jego volvo

advantage napisał:
omg, jak ja bym chciała powtarzać noce przed lunchem! i mean spać
to jakiś kretyn wymyślił, żeby drzemki w dzień były w przedszkolu, kiedy człowiek ma najwięcej energii. Takie leżakowanie powinno być na studiach!!!

advantage napisał:
albo raczej schowane gdzieś głęboko w szafie, żeby Wilson mu przypadkiem nie zabrał
no way, żeby Wilson mu je zabrał... jest zbyt zajęty pilnowaniem, żeby House nie ukradł mu tych bokserek, które on akurat ma na sobie

advantage napisał:
okej, to może być oficjalna wersja, na to czemu akurat tak wyglądały te bokserki
*me is zaszczycona*
To teraz poszukajmy wyjaśnienia, czemu Wilson kupuje takie dłuuugie krawaty

advantage napisał:
teraz tak, a potem będzie błagał o więcej!
ale House będzie twardy i tak łatwo się nie podda?

advantage napisał:
magiczne są!
Wilson pomachał nad nimi swoją różdżką?

advantage napisał:
obcasem można zabić! I hope chociaż trochę go oszczędzała i czasami baletki mu wbijała
maybe odkryłaś narzędzie, jakim House zostanie ukatrupiony na koniec Jak baletki, to tylko między pośladki

advantage napisał:
oooo, czyli to dobrze? bo coś miałam takie wrażenie, że się zrobiło trochę OOC, no ale... no i nie mogłam napisać, że House by się fochał na Wilsona;) na początku musi być fluffowo and, ja jakoś lubię pisać niestandardowo
dobrze, nawet bardziej niż dobrze może to jest trochę OOC w stosunku do większości fików, w których House mniej lub bardziej zachowuje się jak zakochana nastolatka, ale to dlatego, że Twój House stawia sprawę po męsku i po House'owemu (o ile jestem w stanie ocenić męskie zachowanie )

advantage napisał:
już nigdy nie dooglądają do końca
to kobieca strona Wilsona nigdy się nie dowie, czy na końcu był ślub

advantage napisał:
na nieporozumienia znajdzie się czas, a House przecież zawsze wali prosto z mostu
niech już lepiej przeznaczą ten czas na więcej ery

advantage napisał:
sort of burza się szykuje, bo przecież Wilson musi zaliczyć każdą fajną panienkę, czyż nie? of course, ale nawet jemu mózg pojawia się na dole...
btw, wybrałam jej takie imię, a teraz mi się nie podoba, ale okej, koniec pisarskich narzekań
I don't like how it sounds... że niby co Wilson będzie zaliczał, Cześka? A z tym mózgiem to o House'a chodzi? If so, to jego mózg powinien zjeżdżać na dół tylko na widok Wilsona i/lub jego naleśników!!!
um... to niech Maggie powie, że naprawdę nazywa się inaczej - milionerki czasem tak robią


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:15, 30 Sty 2012    Temat postu:

Daruję sobie żałosne usprawiedliwienia i przejdę od razu do rzeczy

Yaaaay, era, fluff & naleśniki *me is in heaven*

Cytat:
Czyżby miał coś na twarzy, na przykład wielki neon ciągle myślę o tym jak to jest całować Wilsona na czole?
nope, "neon" jest niżej

Cytat:
Przecież geje chodzą po tej planecie. Nawet po tym mieście, po tych samych chodnikach co on.
a nawet śpią w jego łóżku, noszą jego ciuchy i wyglądają dokładnie jak on

Cytat:
Skrzywił się, gdy wyobraził sobie całowanie z Foremanem.
o-em-dżi, jak można nie widzieć, że Foreman to ciachooo?

Cytat:
- Nie, przerzuciłem się na Arthura z radiologii, ma lepsze kanapki.
nie ważne, jak dobre ma kanapki - House nie mógłby być z kimś, kto ma na imię Arthur

Cytat:
I pocałowali się.
kisskisskiss ♥

Cytat:

Podniecony i rozgrzany namiętnością słodki Jimmy był ósmym cudem świata.
Tylko ósmym? IMO każdą część jego podnieconego i rozgrzanego ciała trzeba uznać za osobny cud świata

Cytat:

Wilson wyszedł z sypialni i skierował się do kuchni, ale zatrzymał się w połowie drogi, bo napotkał uroczy widok: House, ubrany w jego uniwersytecką bluzę z czerwonym napisem McGill i swoje bokserki, siedział przy stole w kuchni i pałaszował coś z fioletowej miski.
House w bluzie! *_*

Cytat:

- Wilson – powiedział House, odwracając wzrok – jest cała masa lasek, które chciałbym przelecieć, ale tylko jeden taki facet.
jakie to słodkie

Cytat:

Ale czym jest jedno spóźnienie wśród masy nienagannej punktualności?
dobre khemruchankokhem i od razu priorytety ustawiają się we właściwej kolejności

Cytat:
- Zwolniłeś Masters, myślałeś, że się nie dowiem?
Poor Cuddy, myśli, że kogoś obchodzi jej zdanie

Maggie już zrobiła, co miała zrobić, teraz niech zniknie. Nie chcę nawet trójkąta I w ogóle to wow, Twoi House i Wilson są bardzo bezpośredni w wyrażaniu uczuć. Less fochania się, more fucking

Weny, weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:37, 03 Lut 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
na początek coś ogólnorozwojowego - malowanie z przemeblowaniem
malowanie tak, wyćwiczy bicepsy, dopiero potem przemeblowanie

Richie117 napisał:
boooosh, czemu "cute nietoperz" wywołuje u mnie banana na twarzy? I naprawdę bym chciała, żeby House miał takiego, przynajmniej w fiku
no bo... czasami wszystko może być cute ja bym wolała, że ktoś z House’a zrobił Batmana

Richie117 napisał:
yup, that's the guy
a wracając do ery w kostnicy - gdzieś widziałam adekwatną niecną sugestię: hej, kochanie, nie tylko zwłoki są tu sztywne
w kuchni też może być – piana z białek ubita na sztywno (podczas robienia naleśników )

Richie117 napisał:
dopóki Dominika nie okaże się "czarną wdową", która tylko czyha, żeby wykończyć House'a i zgarnąć jego majątek
wtedy znów będę stać w jego obronie!

Richie117 napisał:
I wish I could see this
who doesnt

Richie117 napisał:
next time napisz fika, w którym chłopaki chorują na zapalenie strun głosowych i nie mogą mówić
okeeej, wyjdzie sama era

Richie117 napisał:
obok niego na stole i gaaapił mu się lubieżnie w talerz magia jak u Alicji w Krainie Czarów - House zjadł naleśnika i Mały Greg zrobił się większy
wow, to po tylu naleśnikach ile już zjadł, House musi sobie owijać Małego Grega dookoła siebie

Richie117 napisał:
R U sure, że to będzie uśmiech, a nie grymas spowodowany dyskomfortem podczas chodzenia, który wywołała przyczyna spóźnienia? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
jak będzie grymas, to House sprawi, że w niedługim czasie pojawi się uśmiech

Richie117 napisał:
a Wilson może potrzymać House'a za laskę...
albo za rączkę. Albo za tyłek

Richie117 napisał:
Wilson nie wygląda na takiego, co woli, jak się go bierze siłą... Ale pozory czasem mylą
może to tylko wyjątek, urodziny House’a czy coś

Richie117 napisał:
a drobinki pyłu w powietrzu mogłyby zadrapać karoserię jego volvo
to i tak lepiej niż te wszystkie rzeczy, które mogłyby zniszczyć fryzurę w autobusie

Richie117 napisał:
to jakiś kretyn wymyślił, żeby drzemki w dzień były w przedszkolu, kiedy człowiek ma najwięcej energii. Takie leżakowanie powinno być na studiach!!!
tyle dobrze, że można leżakować na wykładach i mało kto się przyczepi

Richie117 napisał:
no way, żeby Wilson mu je zabrał... jest zbyt zajęty pilnowaniem, żeby House nie ukradł mu tych bokserek, które on akurat ma na sobie
ech, ciągle mu mało??

Richie117 napisał:
me is zaszczycona*
To teraz poszukajmy wyjaśnienia, czemu Wilson kupuje takie dłuuugie krawaty <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
żeby sobie chociaż odrobinkę odwzorować Małego Grega?

Richie117 napisał:
ale House będzie twardy i tak łatwo się nie podda?
hmmm... jak House będzie twardy to się podda

Richie117 napisał:
maybe odkryłaś narzędzie, jakim House zostanie ukatrupiony na koniec Jak baletki, to tylko między pośladki
oby nie, to by znaczyło, że Cuddy wróci oł noł, mam nadzieję, że przywilej wchodzenia między pośladki ma tylko Wilson

Richie117 napisał:
dobrze, nawet bardziej niż dobrze może to jest trochę OOC w stosunku do większości fików, w których House mniej lub bardziej zachowuje się jak zakochana nastolatka, ale to dlatego, że Twój House stawia sprawę po męsku i po House'owemu (o ile jestem w stanie ocenić męskie zachowanie )
spróbuję się wczuć w House'a-nastolatkę hm... mnie sie wydaje, że tak by to wyglądało, na początku jest po męsku, a później dopiero pokazuje się wrażliwy House. Albo coś w tym stylu

Richie117 napisał:
to kobieca strona Wilsona nigdy się nie dowie, czy na końcu był ślub
nie będzie się mógł suknią pozachwycać, biedny

Richie117 napisał:
niech już lepiej przeznaczą ten czas na więcej ery
nawet era od rana do rana to czasami za mało

Richie117 napisał:
I don't like how it sounds... że niby co Wilson będzie zaliczał, Cześka? A z tym mózgiem to o House'a chodzi? If so, to jego mózg powinien zjeżdżać na dół tylko na widok Wilsona i/lub jego naleśników!!!
um... to niech Maggie powie, że naprawdę nazywa się inaczej - milionerki czasem tak robią
Czesiek jest drugi w kolejce Racja! Słodkie naleśniki są sexy, a jeszcze jak Wilson je robi w samym fartuszku
Niee, no dobra, już sobie odpuszczę zmianę, może się jeszcze przekonam do tego imienia


*
Anai napisał:
Daruję sobie żałosne usprawiedliwienia i przejdę od razu do rzeczy
okeeej, i tak good, że tutaj zaglądasz

Anai napisał:
nope, "neon" jest niżej
jeszcze chwilę i zacznie świecić!

Anai napisał:
a nawet śpią w jego łóżku, noszą jego ciuchy i wyglądają dokładnie jak on
mózg też sobie zda z tego sprawę i wszyscy będą happy

Anai napisał:
o-em-dżi, jak można nie widzieć, że Foreman to ciachooo?
niee, takie przypalone raczej

Anai napisał:
nie ważne, jak dobre ma kanapki - House nie mógłby być z kimś, kto ma na imię Arthur
why not, to nie takie złe imię

Anai napisał:
Tylko ósmym? IMO każdą część jego podnieconego i rozgrzanego ciała trzeba uznać za osobny cud świata
ale przecież musi jeszcze zostać miejsce dla House’a i jego części ciałą

Anai napisał:
House w bluzie! *_*
i know i know

Anai napisał:
dobre khemruchankokhem i od razu priorytety ustawiają się we właściwej kolejności
do Wilsona trzeba mieć specjalne podejście

Anai napisał:
Maggie już zrobiła, co miała zrobić, teraz niech zniknie. Nie chcę nawet trójkąta I w ogóle to wow, Twoi House i Wilson są bardzo bezpośredni w wyrażaniu uczuć. Less fochania się, more fucking
no bo... nie wiem chyba wychodzę z założenia, że są facetami i muszą się tak zachowywać, ale to wcale nie znaczy, że damska strona Wilsona się nie ujawni Fochanie jest złe, za to more fucking bardzo wskazane

dzięęęki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 6:32, 04 Lut 2012    Temat postu:

advantage napisał:
malowanie tak, wyćwiczy bicepsy, dopiero potem przemeblowanie
bicepsy jak bicepsy, ale jaki będzie miał potem giętki nadgarstek

advantage napisał:
ja bym wolała, że ktoś z House’a zrobił Batmana
OMFG, i ktoś faktycznie zrobił!!!!

...
i [link widoczny dla zalogowanych] na dokładkę

advantage napisał:
w kuchni też może być – piana z białek ubita na sztywno (podczas robienia naleśników )
Wilson ją ubijał swoją magiczną różdżką

advantage napisał:
wtedy znów będę stać w jego obronie!
jak to było w fiku? This erection is my body's reaction to fear - czyli innymi słowy Mały Greg stanął w obronie House'a

advantage napisał:
okeeej, wyjdzie sama era
na polskim nas uczyli, że jak komuś nie wychodzą opisy, to powinien ćwiczyć, opisując coś, co zna i lubi

advantage napisał:
wow, to po tylu naleśnikach ile już zjadł, House musi sobie owijać Małego Grega dookoła siebie
like [link widoczny dla zalogowanych]?

advantage napisał:
jak będzie grymas, to House sprawi, że w niedługim czasie pojawi się uśmiech
podrzuci Wilsonowi do gabinetu maść na bolący tyłek i mięciutką poduszkę używaną przez pacjentów z hemoroidami

advantage napisał:
może to tylko wyjątek, urodziny House’a czy coś
z okazji urodzin House'a pojadą motorem na piknik do lasu

advantage napisał:
to i tak lepiej niż te wszystkie rzeczy, które mogłyby zniszczyć fryzurę w autobusie
na przykład jakie rzeczy? Bo mi nic nigdy nie zniszczyło fryzury w autobusie

advantage napisał:
tyle dobrze, że można leżakować na wykładach i mało kto się przyczepi
pod warunkiem, że się nie chrapie i nie budzi innych studentów

advantage napisał:
ech, ciągle mu mało??
House nie spocznie, dopóki nie zbierze całej kolekcji

advantage napisał:
żeby sobie chociaż odrobinkę odwzorować Małego Grega?
też tak myślę

advantage napisał:
hmmm... jak House będzie twardy to się podda
no proszę, House nawet zasadom fizyki (czy innej mechaniki) się sprzeciwia

advantage napisał:
oby nie, to by znaczyło, że Cuddy wróci oł noł, mam nadzieję, że przywilej wchodzenia między pośladki ma tylko Wilson
może wróci Rachel Cuddy ze szpilkami Cuddy, żeby pomścić złamane serce swojej mamusi Uh... ale też w baletkach?

advantage napisał:
spróbuję się wczuć w House'a-nastolatkę hm... mnie sie wydaje, że tak by to wyglądało, na początku jest po męsku, a później dopiero pokazuje się wrażliwy House. Albo coś w tym stylu
niech przemaluje motor na różowo i zacznie nosić t-shirt z Hello Kitty to całkiem prawdopodobna wersja wydarzeń

advantage napisał:
nie będzie się mógł suknią pozachwycać, biedny
i na poprawę humoru kupi jedną dla siebie

advantage napisał:
Czesiek jest drugi w kolejce
Czesiek będzie drugim wagonikiem w ero-ekspresie

advantage napisał:
Słodkie naleśniki są sexy, a jeszcze jak Wilson je robi w samym fartuszku



advantage napisał:
jeszcze chwilę i zacznie świecić!
House znowu pomaluje prezerwatywy fosforyzującą farbą?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:49, 05 Lut 2012    Temat postu:

advantage napisał:
okeeej, i tak good, że tutaj zaglądasz
damn, żadnego bacika? *is rozczarowana*

advantage napisał:
mózg też sobie zda z tego sprawę i wszyscy będą happy
ale jeszcze lepiej się układa, gdy mózg się nie wtrąca i pozwala rządzić... innym organom

advantage napisał:
niee, takie przypalone raczej
ciastek ze "Shreka"!!!

advantage napisał:
why not, to nie takie złe imię
pewnie, że nie takie złe - dla jakiegoś wujka, dziadka czy kogoś. Ale Arthur brzmi tak... nudziarsko i źle wygląda obok imienia House'a. Może dlatego, że tam pasuje tylko James

advantage napisał:
ale przecież musi jeszcze zostać miejsce dla House’a i jego części ciałą
to będziemy mieć jakieś 100 cudów świata, no problem

advantage napisał:
i know i know
i House, i Wilson powinni częściej chodzić w bluzach!

advantage napisał:
do Wilsona trzeba mieć specjalne podejście
taak, specjalne wejście też może się przydać

advantage napisał:
no bo... nie wiem chyba wychodzę z założenia, że są facetami i muszą się tak zachowywać, ale to wcale nie znaczy, że damska strona Wilsona się nie ujawni Fochanie jest złe, za to more fucking bardzo wskazane
damska strona Wilsona ujawni się poprzez naleśniki i zmywanie po obiedzie? Fochanie czasami się przydaje do amazing seksu na zgodę

Richie117 napisał:
advantage napisał:
jeszcze chwilę i zacznie świecić!
House znowu pomaluje prezerwatywy fosforyzującą farbą?
to będzie taka nowoczesna lampka!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:04, 06 Lut 2012    Temat postu:

Anai napisał:
to będzie taka nowoczesna lampka!
nowoczesna, ale nie oryginalna...

No i żeby któryś z chłopaków nie dostał napadu padaczki, kiedy światło zacznie 'migotać' w szybkim tempie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:33, 08 Lut 2012    Temat postu:

Mom, pleaaaase!!!

Btw, dziewczyny, ja wybywam na ferie, so do zobaczenia za 2 tygodnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 9 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin