Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Hold on to love / MnS [Hilson]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:39, 28 Kwi 2008    Temat postu:

nmzc, Zielonooka pojawi sie jeszcze jutro ;]

wrzuciłabym teraz nowy rozdział ale jestem w szkole i nie moge

no, do wieczoraj ;]

ach, wydrukowany fik *_*

rozpieszczacie mnie tymi komentarzami!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:29, 28 Kwi 2008    Temat postu:

taaaaak, no więc kolejny rozdział, też dosyć długi
jutro ten prawie czterostronicowy wrzucę około 16 i coś jeszcze w srodę.
a potem dłuuuuugaśna przerwa, bo jadę na długi weekend do Krakowa ;]




Don’t forget me

Starałem się nie patrzeć na Cuddy, ale podeszła bliżej i pchnęła mnie lekko. Nie miałem wyboru i musiałem spojrzeć w jej oczy.

-Joana powiedziała mi, że znalazła cię na podłodze – powiedziała – co się dzieje?
-Nic, Cuddy – jęknąłem – zostaw mnie w spokoju, zawsze robisz aferę, szukasz problemów tam, gdzie ich nie ma…
-To samo powiedziałeś Cameron – syknęła – tak, powiedziała mi.
-Pięknie – powiedziałem i uśmiechnąłem się gorzko – nagle zamiast zawracać głowę Gregowi, próbujecie naprawić mnie…
-Gregowi? – jej oczy zmrużyły się.

Zadrżałem, gdy zorientowałem się, że popełniłem straszliwy błąd, wymawiając jego imię. Oczywiście ona to zauważyła. Nie miałem dokąd uciec. Boże, pomocy. Zmusiłem się do spojrzenia w jej oczy. Wytrzymałem dzielnie jej spojrzenie i wyprostowałem się.

-Wilson – powiedziała powoli, przeciągając moje nazwisko, a ja w duchu jęknąłem, gdy dostrzegłem paskudny uśmieszek na jej twarzy.

Drzwi otworzyły się i do gabinetu wpadła Cameron. Tym razem nie powstrzymałem się i jęknąłem głośno. Oczy Cuddy zabłysły, gdy Cameron stanęła zaciekawiona obok niej.

-A więc? – spytała młoda lekarka, zerkając na zegarek – mam bardzo krótką przerwę.
-Wilson! – roześmiała się Cuddy – czy ty przypadkiem…?
-Co? – warknąłem i podrapałem się zaniepokojony po karku – nie, mam tego dosyć, wracam do pracy.

Zanim zdążyłem się odwrócić ostry głos Cuddy dopadł mnie i sprawił, że musiałem się zatrzymać.
Dostrzegłem okazję na rozwiązanie wszystkich moich problemów. Musiałem coś zrobić.

-Stój – powiedziała ostro.

Odwróciłem się i zobaczyłem, że ich twarze są teraz niesamowicie poważne. Westchnąłem cicho i podszedłem do nich. Jak na ścięcie…

-Nie przyjmę twojej rezygnacji – powiedziała twardo Cuddy.
-CO? – wykrzyknęła Cameron i spojrzała zaskoczona na Cuddy – jakiej rezygnacji?

Wpatrywałem się w moje buty jak dziecko w podstawówce, bojąc się spojrzeć na młodą, naiwną dziewczynę. Starałem się wytrzymać to wszystko i nie rozpłakać się, jak mały dzieciak.

-Wilson złożył rezygnację – wyjaśniła Cuddy niepewnym głosem – w jego umowie o pracy… on może złożyć wymówienie i natychmiast odejść.
-POZWOLISZ NA COŚ TAKIEGO? – spytała głośno Cameron, nie mogąc w to uwierzyć – A… a House?

Usłyszałem zmianę w jej głosie i spojrzałem na nią zdziwiony. Była teraz zaniepokojona, wpatrywała się w Cuddy, a potem przeniosła wzrok na mnie i zrozumiałem ją bez słów. Nie wyjeżdżaj, on tego nie przeżyje.

-Czy House wie? – spytała cicho Cuddy.

Tym razem nie mogłem skłamać. I tak by się dowiedziały.

-Nie – szepnąłem i spojrzałem w oczy Cuddy.

Ta osunęła się na krzesło i schowała twarz w dłoniach. Za to Cameron podeszła do mnie szybkim krokiem i mocno pchnęła mnie na ścianę. Jęknąłem, czując ból, ale po raz kolejny spojrzałem na nią ze strachem.

-Chyba żartujesz! – prychnęła – ty dupku…
-Cameron!

Cuddy wstała i odciągnęła nas od siebie. Spojrzała na koleżankę srogo, a potem przeniosła spojrzenie na mnie.

-Wilson – szepnęła – co się dzieje?
-Muszę uciec – odpowiedziałem szczerze – zrobiłem coś strasznego…
-Co? – zdziwiła się Cameron – Ty?

Uśmiechnąłem się szyderczo i pokręciłem głową. To zaskoczenie było najgorsze. To błędne przekonanie, że jestem idealny, a Greg to złośliwy dupek, niezdolny do miłości… I to rozgoryczenie, gdy myślałem o tym, że zawiodłem tyle osób, a przede wszystkim jego…

-Tak, ja – powiedziałem twardo – zraniłem go.
-Ale… - zaczęła Cuddy, ale przerwałem jej, unosząc ręce w geście obrony.

Cofnąłem się i patrząc na nie szukałem na oślep klamki za sobą. W końcu znalazłem ją, otworzyłem drzwi i wychodząc zatrzymałem się. Spojrzałem na nie, mając nadzieję, że wyglądam na zdecydowanego i nieugiętego.

-To nie jest wasza sprawa – powiedziałem tylko.

Gdy zamykałem za sobą drzwi zdążyłem tylko zauważyć, jak wymieniają zaskoczone spojrzenia, pełne bólu i bezgranicznego zdziwienia.

Tak, wtedy marzyłem tylko o śmierci.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:36, 28 Kwi 2008    Temat postu:

Evay ja chcę jeszcze!!!!
Ty to wrzucisz jutro jak mnie nie będzie
i długi będzie......
Wyślesz mi smsem straszczenie??? *bardzo ładnie prosi*

Mój numer :arrow: 721480223
Wybieliłam go ;P
Ale jak byś mogła to ogromniaste dzięki, jeśli nie to też dzięki za tak wspaniałego fika.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lolok dnia Pon 15:39, 28 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon 16:56, 28 Kwi 2008    Temat postu:

No to czekamy na jutro. Na razie... do jasnej cholery ale ty mnie męczysz evay błagam o więcej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:57, 28 Kwi 2008    Temat postu:

Bruno napisał:
No razie... do jasnej cholery ale ty mnie męczysz


i nie tylko nas, ale i naszych bohaterów xD czekam na wielki finał gdzie wszystko będzie dobrze ajajjaj evay mieszasz ojj mieszasz
ale za to jak pięknie
brawusie (Boże, ja nigdy nie zdrobniam rzeczowników coś ze mną nie tak)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:11, 28 Kwi 2008    Temat postu:

ja mieszam?
ja?
*zaskoczona*
ja?
skąąąąd!
i nie czekajcie na finał, bo Richie powiedziała, że to powinno być jak Moda na Sukces (patrzcie tytuł), więc jeszcze troszkę akcji będzie (chociaż najchętniej już bym ich pogodziła bo mi smutno, gdy piszę dalej takie coś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:15, 28 Kwi 2008    Temat postu:

mieszasz, mieszasz xD ich uczucia, a oni biedni chcą już być pewnie razem hahha
ale jeśli masz tak mieszać jak to robisz do tej pory ... to mieszaj ile wlezie:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:17, 28 Kwi 2008    Temat postu:

dobrze, cieszę się, że otrzymałam Wasze pozwolenie na mieszanie ;]
spróbuję sprostać Waszym wymaganiom ;D

mam nadzieję, że po jutrzejszym rozdziale będziecie zadowoleni ;]
ale to jutro dopiero


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:35, 28 Kwi 2008    Temat postu:

Ja jestem zawsze zadowolona Tzn z mieszania, z Fika, itd

-Wilson! – roześmiała się Cuddy – czy ty przypadkiem…? - Bosh... aż mi serce stanęło!!! To Cuddy wie, tzn. domyśla się, czy nie??? Jakby to wszystko się wydało...

Aż się boję jurta...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:38, 29 Kwi 2008    Temat postu:

taaaak, ten rozdzialik to dla mnie taka perełka, długaśna, piękna i bardzo smutna
dedykowana wszystkim czytającym tego fika,
Wasze komentarze naprawdę wiele dla mnie znaczą.
jutro ciąg dalszy i prawdopodobnie przerwa do niedzieli...
miłego czytania


'Cause love is just a dialogue
Do biegu…
Winda. Wsiadłem do niej i uśmiechnąłem się lekko do starszej pani Connelly, która prawdopodobnie miała zamiar odwiedzić swojego męża. Właściwie to nie powinienem się uśmiechać – pan Connelly właśnie umierał, a jak nie mogłem mu już pomóc. Wcisnąłem przycisk i cierpliwie czekałem za zamknięcie drzwi.

Gotowi…
Stałem uparcie z przodu, nie przesuwając się. Nie chciałem ustępować innym miejsca. To JA się śpieszyłem. To JA muszę szybko wyjść z windy. To JA jestem lekarzem i ONI powinni wiedzieć, że JA mogę się śpieszyć do pacjenta, prawda? Więc dlaczego jakiś wkurzający wielki mężczyzna wciąż mnie popychał? Gdy winda zatrzymała się na moim piętrze wyprostowałem się, gotowy do wyjścia.

Start!
Gdy tylko drzwi otworzyły się wypadłem z windy. Miałem nadzieję, że zdołam pobiec do mojego gabinetu bez zatrzymania się. Bałem się, że Cuddy już poinformowała House’a i zacznie gonić mnie, wymachując laską nad głową i okładając mnie nią. Albo, co gorsza, że mnie nią zgwałci. Właściwie to mógłbym to znieść, pod warunkiem, że przyznałby, iż „odpokutowałem już moje grzechy”… Wiedziałem, że na drodze może stać pielęgniarka, pacjent, odwiedzający, nowy zespół Grega lub co gorsza on sam, ale… Nie spodziewałem się, że tam zobaczę Agnes.

Zatrzymałem się gwałtownie, a grubas z windy wpadł na mnie, głośno klnąc. Nie zwracałem na nic uwagi, przez chwilę nawet nic nie słyszałem. Liczyła się tylko ona, stojąca przede mną. Wpatrywałem się w jej zielone oczy i modliłem się, aby to było tylko przywidzenie.

Przestałem oddychać, gdy Greg wyszedł ze swojego gabinetu w towarzystwie młodych lekarzy, rzucając Taubowi niebieską kartę pacjenta i mówiąc coś jadowicie. Gdy zauważył mnie na środku korytarza, stojącego przed nią bez ruchu zatrzymał się, patrząc na mnie zdziwiony. Po chwili uśmiechnął się szyderczo i zlustrował ją wzrokiem. Wtedy domyśliłem się, że jest przekonany, że to właśnie z Agnes się wtedy przespałem. Próbowałem przekazać mu niemo wiadomość: nie, ty idioto, to nie ona! Ale po chwili zorientowałem się, że już wszystko jest stracone, on nie chce o tym słyszeć. Uciszał właśnie Foremana i przyglądał się nam zaciekawiony z pogardą wymalowaną na twarzy.

-James – odezwała się Agnes, nie zauważając nawet House’a – jesteś skończonym idiotą.
-Agnes – jęknąłem i spojrzałem wymownie na Grega, pragnąc, aby zauważyła, że stoi za nami, ale ona patrzyła tylko w moje oczy.
-Ty skończony idioto – powtórzyła, a jej głos się załamał i zauważyłem, że płacze.

Chciałem zaczerpnąć powietrza, ale nie potrafiłem. Wszystko przed moimi oczami zawirowała i rozpaczliwie starałem się utrzymać na nogach.

-Agnes, ja…

Nie zdążyłem powiedzieć ani słowa więcej, bo popchnęła mnie mocno na ścianę. Pomyślałem tylko, że jestem żałosny, bo pozwalam wszystkim na robienie ze mną, co tylko chcą. Po raz kolejny tego dnia poczułem ból w plecach, ale ona nie odsunęła się. Była drobna, lecz bardzo silna i stanowcza. Nie ma się czemu dziwić, w końcu codziennie miała do czynienia z bezwzględnymi mordercami. Teraz chciała rozliczyć się ze mną. Przyciskała mnie wciąż do ściany i zbliżyła twarz do mojej. Próbowałem się wyrwać bez zrobienia jej krzywdy.

Jednak zaskoczenie na twarzy Grega i pogardliwy uśmieszek sprawił, że miałem ochotę ją odepchnąć i uderzyć House’a. Mocno. Żeby zabolało. Już wystarczająco odpokutowałem…

-Agnes, zostaw mnie! – syknąłem ze złością.

I wtedy uderzyła mnie w twarz otwartą dłonią. Odsunęła się nieco, a ja wpatrywałem się w nią zdziwiony. Powoli zaczynałem myśleć racjonalnie. Jak gdybym obudził się z jakiegoś długiego snu, przerażającego koszmaru… Pierwsze, co zauważyłem, to szeroko otwarte oczy House’a, wpatrujące się we mnie uważnie. Potem przeniosłem wzrok na pielęgniarkę, która natychmiast odwróciła się i zajęła się swoimi sprawami. Gdy spojrzałem wymownie na młodych lekarzy, otaczających House’a, ten odwrócił się do nich.

-Spadajcie stąd – powiedział krótko.

Widziałem zaciekawione spojrzenie Trzynastki, ale zignorowałem ją. Nowy zespół House’a odszedł, a Foreman stał nadal za Gregiem, jak gdyby uważał, że z powodu długości stażu może obserwować scenę pt. „Dobij Wilsona”.

-Ty też, Foreman – powiedział House – zjeżdżaj.

Widziałem, że Eric otwiera usta, by coś powiedzieć, ale spojrzałem na niego. Zauważył prośbę w moich oczach i natychmiast ruszył za resztą lekarzy. Teraz zostaliśmy sami. Ja, House i Agnes, która ani razu nie spojrzała na Grega, najwyraźniej nieświadoma jego obecności, skupiona tylko na mnie…

-Ty idioto! – powiedziała dobitnie, a łzy kapały na posadzkę – zrozumiałam i zaakceptowałam to, że go kochasz, że wybrałeś taką drogę… ucieszyłam się, bo doskonale wiesz, jak bardzo martwiłam się, gdy po raz KOLEJNY żeniłeś się i rozwodziłeś… I zastanawiałam się nawet czy coś jest ZE MNĄ nie tak, że nigdy nie próbowałeś…

Słuchałem jej słów, starając się nie patrzeć na House’a, który stał z otwartymi ustami za moją przyjaciółką. Chciałem ją przytulić, uspokoić, ale straciła panowanie nad sobą. Pomyślałem, że zrobiłbym dokładnie to samo, gdybym dowiedział się, że Greg czy Agnes wyjeżdżają. Ucieczka. Wilson, ty idioto, pomyślałem, ty tchórzu.

-Ale nie mogę zrozumieć tego – powiedziała twardo – że po tym, jak popełniłeś TAKI błąd chcesz uciec… Nie znam go osobiście, ale od wielu lat słucham TYLKO o nim. Czasem wydawało mi się, że nie dbasz O NIC innego, tylko o niego i gdy coś się psuło, on był JEDYNYM twoim problemem… Nawet nie przejmowałeś się tymi rozwodami, tak jak powinieneś…

Celna uwaga, pomyślałem mimowolnie, spuszczając na chwilę wzrok. Wpatrywałem się w swoje ręce i zdziwiłem się, że nie drżą. Byłem spokojny. Wiedziałem, że cokolwiek ona powie, gorzej być nie może. Zawsze przychodziła. Ratowała mnie przed światem i sobą samym.

-MUSISZ wytrzymać – powiedziała z naciskiem – przecież wiesz jaki on jest, co się dzieje, gdy… gdy go ktoś zrani. Pamiętasz Stacy…

Jęknąłem cicho, gdy wymówiła jej imię. Zebrałem się na odwagę i spojrzałem na House’a, który wyglądał na bezgranicznie zdziwionego. Zmarszczył brwi i odczytałem jego spojrzenie: kim ona jest? Dlaczego wie o mnie wszystko? Nie potrafiłem tego wytłumaczyć. Agnes była moją tajemnicą, którą ukrywałem przez prawie całe moje życie. Nie mógł się dowiedzieć, że mam kogoś jeszcze. Kogoś, kto pomaga mi rozwiązać problemy związane z nim… Nie mogłem mu powiedzieć, że mam przyjaciółkę, która mnie słucha. Wiedziałam, że dotknęłoby go to. Przecież to byłoby równoznaczne z zapewnieniem, że jest złym, egoistycznym przyjacielem…

-I teraz nie chcesz nawet spróbować – zamknęła oczy, a z jej oczu pociekło jeszcze więcej łez – i chcesz… chcesz uciec… I zostawić mnie. Już ja nie jestem ważna… Wiem, że w twoim życiu liczy się tylko on i akceptuję to. Ja sobie poradzę, ale jak możesz nawet myśleć o tym, żeby go zostawić…

Wiedziałem, że nie powinienem nawet się odzywać. Ja go widziałem. Agnes stała plecami do Grega nieświadoma tego, że słyszy to, co mówi. Ale podświadomie czułem, że jeśli House usłyszy o moim cierpieniu wreszcie mi przebaczy. Lecz gdy tylko ona wspomniała o ucieczce on zachwiał się i otworzył szerzej oczy i usta, patrząc na mnie błagalnie, jakby prosił mnie o zaprzeczenie.

-Ja już nie potrafię znieść tego cierpienia – powiedziałem bardziej do niego niż do niej.
-Ale… ale Miami? – wyszeptała.

Wtedy zamknąłem oczy i gdy je otworzyłem zobaczyłem, że House opiera się teraz ciężko o ścianę i patrzy w sufit, oddychając ciężko. Pomocy. Pomocy… Niech mi ktoś pomoże.

-Agnes, błagam…

Ale było za późno. Pokręciła tylko głową i przytuliła się do mnie. Oparłem głowę na jej kasztanowych włosach i zamknąłem oczy. Czułem, że moja koszula jest już zupełnie mokra o jej łez, ale nie dbałem o to. Nic się nie liczyło. Nawet to, że Joana wróciła na swoje stanowisko i spoglądała zaskoczona na mnie i Agnes oraz na House’a. Wiedziałem, że jeszcze dziś w całym szpitalu wszyscy będą mówić o tym wydarzeniu. Ale nic się już nie liczyło.

-Miami? – wychrypiał House.

Otworzyłem natychmiast oczy i zdziwiłem się, gdy zobaczyłem go, stojącego tak blisko. Agnes odwróciła się i odskoczyła na jego widok. Widziałem, że jej dłonie drżą, a przecież niełatwo wyprowadzić ją z równowagi… Spojrzała na mnie przerażona, jak gdyby pytała czy wszystko słyszał. Kiwnąłem głową i przeniosłem wzrok na niego. Te niebieskie oczy raziły mnie. Czułem się, jak gdyby wnikały we mnie niczym rentgen, czytały w moich myślach, sercu, duszy…

-Tak – odpowiedziałem cicho.
-Kiedy? – spytał tylko.
-Za trzy dni.

Roześmiał się tylko, cofając się o krok. Wzruszył ramionami, patrząc w górę.

-Pięknie – powiedział – pięknie. Po prostu pięknie.

Nagle spojrzał na Agnes. Jego wzrok złagodniał. Nagle okropnie się zgarbił. Wyglądał, jak gdyby zawalił się nagle… cały jego świat. Nie mogłem na niego patrzeć.

-Dziękuję, gdyby nie ty… - powiedział cicho do mojej przyjaciółki i zamilkł na chwilę – gdyby nie ty prawdopodobnie obudziłbym się za trzy dni samotny. Jeszcze bardziej. Bez mojego najlepszego przyjaciela. Bez żadnego znaku, żadnej wiadomości od niego.

Do moich oczu napłynęły łzy i nawet nie starałem się ich ukryć. Joana dostrzegła to i natychmiast zniknęła. Zastanawiałem się czy nie chciała być świadkiem takiej sceny czy poszła z „radosną” nowiną do innych plotkarek. Nie musiałem się martwić tym, że wszyscy dowiedzą się o naszym romansie… Nie słyszała nic szczególnego. Nie mogłem zmusić się i nie spojrzałem na niego.
Dopiero gdy się odezwał po raz kolejny otworzyłem oczy.

-Dziękuję, że dałaś mi szansę… pożegnać się – powiedział.

Spojrzał na mnie po raz kolejny. Spodziewałem się ujrzeć chłód i złość w jego oczach, ale było tylko cierpienie i ból. Zaskoczony próbowałem coś powiedzieć. Przeprosić go. Ale wtedy dotarło do mnie, że zraniłem go po raz kolejny, pokazując, że jestem w stanie opuścić go w takim momencie, bez powiedzenia słowa…

Moim ciałem wstrząsnęło łkanie i poczułem Agnes, która natychmiast podbiegła do mnie i przytuliła mnie mocno.

-Już dobrze, James – powiedziała miękko.
-Nic nie jest dobrze… - wyjąkałem.

Usłyszałem charakterystyczny dźwięk windy i poczułem, że Agnes ciągnie mnie do jej wnętrza. Przycisnęła przycisk i spojrzała na mnie.

-Nie wiedziałam, że tu jest – powiedziała łamiącym się głosem.
-To nie twoja wina – odpowiedziałem natychmiast – to ja wszystko zniszczyłem. Tylko ja…
-James – jej głos był łagodny, sprawił, że wreszcie poczułem ciepło i obecność kogoś bliskiego, kto nie czuje obrzydzenia na mój widok – jeszcze nie wszystko stracone.

Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się ironicznie. Nie miałem szans. Wszystko zniszczyłem.

I nic się już nie liczyło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:20, 29 Kwi 2008    Temat postu:

i znów wspaniale namieszałaś
Wilsonik taki biedny, bije od niego cierpieniem znów mam ochotę ich poprzytulać
chyba zrobię sobie coś na kształt laleczki woodu tylko, że nie będę jej nic wbijać tylko przytulać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:26, 29 Kwi 2008    Temat postu:

oooo, Saphira tak ladnie wyszywa to my moze zrobmy sobie lalki, pluszaki do przytulania ;D
smutno mi, gdy takie cos opisuje, ale odkrylam ze tak naprawde to nie potrafie wymyslac fików prosto z ery... chyba jeszcze nie jestem wystarczajaco zdemoralizowana ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:28, 29 Kwi 2008    Temat postu:

potem otworzymy pluszakowy biznes xD pluszaki opanują świat niczym czekoladowy kangur

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:38, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Naprawdę... Smutna perełka... Czyli nie ma już odwrotu i Wilson wyjedzie???

Oczywiście miałam nadzieję, że House usłyszy myśli Wilsona i poprosi... powie mu, żeby został. Ale potem sobie przypomniałam, że to HOUSE. Ze swoimi zasadami i w ogóle... :? No i wyskoczył z tym "pożegnać się"

Czekam, co będzie dalej... *wzdycha*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:40, 29 Kwi 2008    Temat postu:

i jeszcze wombaty, tak? ;]
heh, mozemy cos takiego stworzyc calkiem fajny pomysl na biznes ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:44, 29 Kwi 2008    Temat postu:

A propos przytulania, to po tym fiku mój owczar zawsze jest cały... wygnieciony

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 18:22, 29 Kwi 2008    Temat postu:

jakie smutne....
czeka i ...*wzdycha*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 18:34, 29 Kwi 2008    Temat postu:

No kurcze, z Wilsona to jednak tchórz. Idiota miał nadzieję, że House wybaczy mu po tym, jak usłyszy, że ucieka? Pewne rzeczy będą mnie zawsze zadziwiać... A ten odcinek to perełka nad perełkami. Gratuluję .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 18:37, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Richie tak jak mój kot

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:16, 29 Kwi 2008    Temat postu:

a ja nie mam kogo przytulic
musicie mnie pocieszyc na zlocie ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:52, 29 Kwi 2008    Temat postu:

evay - mnie niestety na zlocie zabraknie Ale będę cię pocieszać fikami z Ery

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:56, 29 Kwi 2008    Temat postu:

o nie nie nie, to my zrobimy takie terminy ze bedziesz ;]
no przeciez musi byc silna grupa hilsonowa, prawda? ;D
ale pocieszac zawsze mozesz ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:59, 29 Kwi 2008    Temat postu:

mnie nie chodzi o terminy, tylko o miejsce, bo nie mam z kim owczareczka mojego koffanego z kim zostawić :?
Może się w Tychach spotkamy???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:02, 29 Kwi 2008    Temat postu:

heeej no z Katowic calkiem fajne polaczenie z Tychami jest!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 20:12, 29 Kwi 2008    Temat postu:

jasne gdziekolwiek chcecie tyle, że busem będę musiała dojechać ale jakoś się odnajdę kurde na majówe chyba wyjeżdżam...ale kiedyśtam można się spiknąć

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Wto 20:19, 29 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 6 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin