Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I don't wanna miss a thing /u/
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:32, 09 Mar 2009    Temat postu:

A więc tak, pierwsze co mam zamiar zrobić:
Buuuuuuuu! Już konieeeeeeec! Łeeeeeeeeee!
*pół godziny później*
No to możemy się zabrać do roboty

Cytat:
Zaledwie trzydzieści centymetrów dalej znajdowała się twarz Jimmy’ego.

A House specjalnie na tę okazję trzymał pod poduszką miarę krawiecką

Cytat:
Minionej nocy James robił wszystko, byle tylko pokazać House’owi jak bardzo mu na nim zależy.

A ty nam tego, any oszczędziłaś

Cytat:
Widział jak usta, które tej nocy całował po raz pierwszy, układają się w słowa „Do widzenia”.

Hmmm, no znacznie bardziej efektownie brzmiałoby zapewne "Żegnaj"

Cytat:
Teraz, gdy zakosztował już rajskiego owocu, wiedział, że nie umiałby bez niego żyć. A przecież Wilson mógł zostawić go w każdej chwili…

Przesaaadzasz

Cytat:
- Nawet tak nie myśl – usłyszał wypowiedziane twardym półszeptem słowa.

No i wszystko już wiadomo. Ach dzięki ci Panie za Jimmiego..

Cytat:
- Wystarczyło na ciebie spojrzeć – wymruczał miękko onkolog. – Nigdy bym tego nie zrobił – dodał, kładąc głowę na piersi przyjaciela.

.. i za jego najwyraźniej telepatyczne zdolności

Cytat:
Chciał mu wierzyć. Naprawdę chciał. Lecz jakiś niezidentyfikowany lęk wciąż ściskał go za serce.

Nie, no to już wymaga pomocy specjalisty.

Cytat:
- Nie wierzę, że może ci zależeć – wyrwało mu się.

Leczyć, to trzeba leczyć.

Cytat:
Czyżby House aż tak bał się odrzucenia?

On trzęsie portkami, że tak powiem.

Cytat:
- W końcu tylko idiota może kochać kogoś takiego jak ty, nie?

And here's the point! Jimmy, ty nie jesteś idiotą. Ty po prostu jesteś "inny"

Cytat:
Przed nimi miesiące, lata… Obiecał sobie, że ich nie zmarnuje. Że zrobi wszystko, by Jimmy nie żałował swojej decyzji.

Nooo, czyżby Grzesio wkraczał wreszcie na drogę ładu i porządku?

Cytat:
Życie u boku House’a dostarczało mu coraz to nowych wrażeń i doświadczeń. Uczył się dzielić z drugim mężczyzną każdą chwilę, każdą troskę i każdy uśmiech.

Ptaszki śpiewają...

Cytat:
Pacjenci z oddziału onkologicznego bez trudu zauważyli, że doktor Wilson znów chodzi uśmiechnięty i dla każdego znajdzie chwilę na rozmowę. Dzieci uwielbiały go, dorośli ufali we wszystkim jego opiniom.

Kwiatki rozkwitają...

Cytat:
Wilson wraz z każdym nastającym dniem dziękował losowi za to, co od niego otrzymał.

... pszczółki latają

Cytat:
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mieszka z człowiekiem – zagadką. Z mężczyzną, który jednego dnia sypie głupimi dowcipami jak z rękawa, a drugiego potrafi przesiedzieć bez ruchu cały wieczór.

A nocami zakłada czarny kostium z peleryną i wielkim V na piersi

Cytat:
W ramionach House’a znalazł, jakkolwiek tandetnie by to nie brzmiało, spokój, poczucie bezpieczeństwa, którego szukał od lat…

No to już można umrzeć szczęśliwym

Cytat:
- Kochanie, umyjesz mi plecy?

Ależ oczywiście! - powiedział Wilson, chwytając papier ścierny

Cytat:
- Wiem – odparł krótko House. – I właśnie to mnie wnerwia. Że zrobiłem wszystko, a to nic nie dało.

Cóż, tak to już jest. Lekarz nie jest bogiem, wszystkich nie uzdrowi, nawet ten najlepszy.

Cytat:
- Zapamiętałem imię pacjenta – biadolił. – Co ty ze mną zrobiłeś…

Jak to co? Człowieka z ciebie zrobił! Toż to trzeba oblać

Cytat:
Wilson też się śmiał. Cicho, długo i szczęśliwie.

No i żyli obaj długo i szczęśliwie

Masz rację, any, wszystko ma swój koniec. Nawet telenowela (nie licząc "Mody na sukces", oczywiście) Wybacz, nie mogłam się powstrzymać

Nooo, to faktycznie trzeba będzie oblać. Takie zakończenie, z większością scen umiejscowionych w łóżku, ehhh, cudowne

Ale i tak nie byłabym sobą bez marudzenia Bo żadnego "lovemaking" nie było! A gdzie westchnienia, szepty i jęki? Ty mi się, any następnym razem popraw, no!

A na koniec powiem tylko, dzięki anyway. Dziękuję ci za cudne opowiadanie przy którego czytaniu i komentowaniu zawsze miło spędzałam czas. Pozostaje mi więc oczekiwać kolejnych objawów twojej cudnej twórczości


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aaandziaa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:54, 09 Mar 2009    Temat postu:

No właśnie Lady Mackbeth, *buuuuuu* i *łeeeeee* i w ogóle

Dlaczego już koniec? No dlaczego, ja się pytam?

A rozdzial oczywiście pijękny jak zawsze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:36, 09 Mar 2009    Temat postu:

Cytat:
- Zapamiętałem imię pacjenta – biadolił. – Co ty ze mną zrobiłeś…


Rozbrajające...

Ja też zacznę od biadolenia. Dlaczego to już koniec? xD

A tak poważnie, to nawet się cieszę. Żadnego tekstu nie można ciągnąć w nieskończoność. Pozostaje mi jedno... Przeczytać całość kolejny raz!

Cytat:
Wilson też się śmiał. Cicho, długo i szczęśliwie.


Pięknie, po prostu pięknie ^^

Gratuluję świetnego tekstu i stylu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:34, 10 Mar 2009    Temat postu:

*stara się nie wpadać w panikę z powodu umierającego co pięć minut neta, który umiemożliwia zassanie House'a i zamiast tego skupia się na komentarzu*


Kiedy House otworzył oczy, za oknem było jeszcze ciemno, choć gdzieś w dali mógł zauważyć powoli szarzejące już niebo.
...a potem obudził się naprawdę, kiedy Wilson przyniósł mu kawę do łóżka, bo wiadomo, że House nie wstaje przed południem

JEGO Jimmy’ego.
czy House zdążył go już oznaczyć jako swoją własność

Wilson wyglądał jak młody chłopak
to z pewnością wina kiepskiego oświetnienia Zresztą House się postara, żeby Jimmy'emu nie zabrakło zmarszczek i siwych włosów

widział niepewność na twarzy swojego kochanka, maskowaną uśmiechem i gestami.
bo Wilson zawsze czuje się niepewnie podczas "pierwszego razu". Tak jak [link widoczny dla zalogowanych]

Widział czekoladowe oczy patrzące na niego z odrazą i wrogością. Widział jak usta, które tej nocy całował po raz pierwszy, układają się w słowa „Do widzenia”.
buuu... poor House
...
już prędzej uwierzę w wersję Wilsona-Zombie, którego House musi prowadzić wszędzie ze sobą na łańcuchu, bo Jimmy wcześniej zjadł mózgi Chase'a, Cameron i Foremana, i nie było go komu pilnować

- Nawet tak nie myśl – usłyszał wypowiedziane twardym półszeptem słowa.
ahhh... telepatia ^^ tym razem Wilsonowa

House prawie odruchowo wtulił twarz w miękkie, pachnące ziołowym szamponem włosy.
uwielbiam odruchy House'a

- W końcu tylko idiota może kochać kogoś takiego jak ty, nie?
i w ten zawoalowany sposób any obraziła większą połowę forum ;]

ton jego głosu był podejrzanie miękki.
ale tylko ton głosu, co?
...
no, już, any, nie irytuj się przecież wiem, że mnie kochasz

Czy ktoś, kto kłamie, mógłby tak beztrosko spać?
dark!Wilson by potrafił...

Szkoda tylko, że tak późno…
taaa, też się tym gryzę. częściej niż bym chciała

Przed nimi miesiące, lata… Obiecał sobie, że ich nie zmarnuje.
musiałaś dodać tę szczyptę angstu? musiałaś?! *sniff*
...
*zaczyna kochać fiki, w których House odstawia vicodin, żeby móc dłużej być z Wilsonem*

Uczył się dzielić z drugim mężczyzną każdą chwilę, każdą troskę i każdy uśmiech.
oraz każdy poranny dzbanek kawy, każdy lunch (chociaż to już było wcześniej ) i pilota do telewizora... Całe szczęście, że maszynka do golenia i suszarka pozostały wyłącznie do dyspozycji Wilsona

W ramionach House’a znalazł, jakkolwiek tandetnie by to nie brzmiało, spokój, poczucie bezpieczeństwa
czyli House nie proponował mu przejażdżek na motorze, co?

Oglądał telewizję, kiedy z łazienki dobiegł go głos kąpiącego się diagnosty:
- Kochanie, umyjesz mi plecy?

wyczuwam nastrój jak z "Psychozy"

- Czas zapłacić za dzisiejszą noc.
płatność z góry? Wilson, uciekaj, nie daj się wrobić!!!

rozległ się plusk i po ułamku sekundy onkolog leżał górną połową ciała w wannie.
o tym właśnie wcześniej myślałam
*wyobraża sobie scenę z "Króla Lwa", w której zdyszany i ociekający wodą Simba wyłazi z sadzawki*

Wilson z pewnym wahaniem przysunął się do przyjaciela i oparł brodę na jego ramieniu.
proooszę, powiedz, że zrobił do tego te swoje szczeniaczkowe oczy... *prosi*

Tak, to powód, żeby mnie zabić. Gaś światło.
może nie zabić... ale coś takiego usprawiedliwiałoby zrobienie wielu zuych rzeczy

Po prostu lubię cię wkurzać.


Wilson też się śmiał. Cicho, długo i szczęśliwie.
ahhh...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:27, 11 Mar 2009    Temat postu:

Lady Makbeth napisał:
Buuuuuuuu! Już konieeeeeeec! Łeeeeeeeeee!

*czeka cierpliwie aż histeria minie*

Lady Makbeth napisał:
No to możemy się zabrać do roboty

*doczekała się*

Lady Makbeth napisał:
A House specjalnie na tę okazję trzymał pod poduszką miarę krawiecką

A skąd, wystarczyła zwykła nieco dłuższa linijka.
Albo jeszcze coś zupełnie innego... *ma zue skojarzenia*

Lady Makbeth napisał:
A ty nam tego, any oszczędziłaś

Oszczędziłam.
Już niejednokrotnie przecież powtarzałam, że nie umiem i nie będę pisać ery...

Lady Makbeth napisał:
Hmmm, no znacznie bardziej efektownie brzmiałoby zapewne "Żegnaj"

To by było zbyt melodramatyczne! Chciałąbyś zrobić z mojego "I don't..." drugą "Modę na sukces"?!

Lady Makbeth napisał:
.. i za jego najwyraźniej telepatyczne zdolności

Taaaak....

Lady Makbeth napisał:
On trzęsie portkami, że tak powiem.

On po prostu doznał już wystarczająco wiele rozczarowań w życiu, by teraz spokojnie zaufać losowi i dać się porwać fali miłości.

Lady Makbeth napisał:
Ty po prostu jesteś "inny"

Hej, hej, Ty się licz ze słowami dobrze?
*kocha absolutnie każdą wersję Jimmy'ego*

Lady Makbeth napisał:
Nooo, czyżby Grzesio wkraczał wreszcie na drogę ładu i porządku?

Przy Wilsonie to jest nieuniknione...
...
Uwaga, mam wizję.

5 lat później.
Jimmy wraca z pracy i zastaje House'a z odkurzaczem w ręce.
- Obiad masz na stole, tylko nie zapomnij zdjąć butów, dopiero co zmyłem podłogę!


Koniec wizji.

Lady Makbeth napisał:
Ależ oczywiście! - powiedział Wilson, chwytając papier ścierny


*ómarła*

Lady Makbeth napisał:
Lekarz nie jest bogiem, wszystkich nie uzdrowi, nawet ten najlepszy.

Ale nie wszyscy mogą się z tym pogodzić. Każdego lekarza, nawet takiego jak House, z pewnością boli utrata pacjenta.

Lady Makbeth napisał:
Człowieka z ciebie zrobił!

Toż dla House'a to upokorzenie!

Lady Makbeth napisał:
No i żyli obaj długo i szczęśliwie

Tego nie wiesz.

Lady kochana, Ty wiesz, że u mnie nie ma szans na jakieś poważniejsze lovemaking - ja się po prostu nie nadaję do tworzenia takiego stuffu, no...
Bardzo, bardzo się cieszę, że fik mimo wszystko Ci się podobał. Musisz wiedzieć, jak bardzo kochałam/kocham Twoje komentarze, nad którymi zawsze można było się dziko pośmiać.
Więc ja Tobie również dziękuję.

aaandziaa, nie płacz
Cieszę się, że się podobało. Polecam się na przyszłość.

Pino, dzięki.
Jesteś pierwszą osobą, która zrozumiała,że nie dało się tego ciągnąć w nieskończoność (bo w przeciwnym razie Lady M. miałaby swoją "Modę na sukces", którą tak kocha...)
Dziękuję za wszystkie miłe słowa.


Richie napisał:
*stara się nie wpadać w panikę z powodu umierającego co pięć minut neta, który umiemożliwia zassanie House'a i zamiast tego skupia się na komentarzu*

*tuli ze wszystkich sił*
Ale z tego, co wiem, już wszystko z netem w porządku, tak?

Richie napisał:
...a potem obudził się naprawdę, kiedy Wilson przyniósł mu kawę do łóżka, bo wiadomo, że House nie wstaje przed południem

Od każdej reguły są wyjątki. I jednym z nich z całą pewnością jest poranek po pierwszej wspólnej nocy z Jimmy'm. (Hm. A drugim jest ból nogi...)

Richie napisał:
czy House zdążył go już oznaczyć jako swoją własność

Znając House'a - jestem tego pewna.

Richie napisał:
to z pewnością wina kiepskiego oświetnienia

Nie pogrywaj ze mną, nie pogrywaj...

Richie napisał:
Zresztą House się postara, żeby Jimmy'emu nie zabrakło zmarszczek i siwych włosów

Oj tak. Ale Jimmy na pewno był tego świadom, przychodząc tego wieczora do House'a. Więc później może mieć pretensje tylko do samego siebie (czemu jednak jestem dziwnie spokojna o to, że nie będzie ich miał? *wierzy w true love*).

Richie napisał:
Tak jak tutaj

I chyba w "Kocim Fiku", nie? Chociaż tam tych 'pierwszych razów' było sporo...

Richie napisał:
już prędzej uwierzę w wersję Wilsona-Zombie, którego House musi prowadzić wszędzie ze sobą na łańcuchu, bo Jimmy wcześniej zjadł mózgi Chase'a, Cameron i Foremana, i nie było go komu pilnować

*idzie do kuchni po zimny okład na czoło, gdyż z całą pewnością ma urojenia*

Richie napisał:
i w ten zawoalowany sposób any obraziła większą połowę forum ;]

Oooo. O. Cóż. Wybaczcie.
Ale moim zdaniem nie większą połowę, a absolutną całość...

Richie napisał:
ale tylko ton głosu, co?

...

*stara się oddychać powoli*

Richie napisał:
przecież wiem, że mnie kochasz

To chyba znaczy, że jestem idiotą... Tylko idiota może kochać kogoś takiego, jak Ty.

Richie napisał:
taaa, też się tym gryzę. częściej niż bym chciała

A ja tylko po kolejnym przeczytaniu One Step... Tam zostało im naprawdę niewiele czasu...

Richie napisał:
musiałaś dodać tę szczyptę angstu? musiałaś?! *sniff*

To chyba pytanie retoryczne, nie?

Richie napisał:
szczęście, że maszynka do golenia i suszarka pozostały wyłącznie do dyspozycji Wilsona

*zastanawia się, co zostało do wyłącznej dyspozycji House'a*

Richie napisał:
czyli House nie proponował mu przejażdżek na motorze, co?

Najwidoczniej nie. Wilson nie porzuciłby swojego volva dla jakiegoś tam motocyklu... Nawet jeśli wiązałoby się to z możliwością objęcia House'a w pasie.

Richie napisał:
wyczuwam nastrój jak z "Psychozy"

Gad, przy Tobie czuję się niewykształcona...

Richie napisał:
płatność z góry?

No pewnie, przezorny zawsze ubezpieczony!

Richie napisał:
o tym właśnie wcześniej myślałam



Richie napisał:
proooszę, powiedz, że zrobił do tego te swoje szczeniaczkowe oczy... *prosi*

On miał zawsze takie oczy, gdy był w kontakcie fizycznym lub psychicznym z House'em.


Richie napisał:
ale coś takiego usprawiedliwiałoby zrobienie wielu zuych rzeczy

Jestem pewna, że o to House na pewno się postarał.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:51, 11 Mar 2009    Temat postu:

any, piękne zakończenie Świetny opis ich pierwszego wspólnego poranka, obawy House'a, zapewnienia Wilsona, wszystko było takie warm and fuzzy

Gratuluję pięknie napisanej historii i czekam na kolejne

Pozdrawiam
Este


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:13, 12 Mar 2009    Temat postu:

Este, dziękuję z całego serca, mogę się tylko cieszyć, że fik się podobał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:07, 12 Mar 2009    Temat postu:

any napisał:
Albo jeszcze coś zupełnie innego... *ma zue skojarzenia*

Nie, no ja nie wiem. *spogląda do tekstu* No chyba, że House jest wielorybem

any napisał:
Już niejednokrotnie przecież powtarzałam, że nie umiem i nie będę pisać ery...

No to moja droga, witaj w klubie.

any napisał:
To by było zbyt melodramatyczne! Chciałąbyś zrobić z mojego "I don't..." drugą "Modę na sukces"?!

Tylko że wtedy trzeba by było cztery rozdziały czekać aż bohater zaparzy herbatę

any napisał:
Hej, hej, Ty się licz ze słowami dobrze?
*kocha absolutnie każdą wersję Jimmy'ego*

O przepraszam bardzo. Mówiąc "inny" miałam na myśli "wyjątkowy" (przynajmniej w kwestii Jimmiego )

any napisał:

5 lat później.
Jimmy wraca z pracy i zastaje House'a z odkurzaczem w ręce.
- Obiad masz na stole, tylko nie zapomnij zdjąć butów, dopiero co zmyłem podłogę!

Ewentualnie coś takiego.
Kiedy do związku wkrada się nuda:
- O, hej Jimmy. Kolacja zaraz będzie.
- Świetnie. House, dlaczego masz na sobie mój fartuch?
- Przecież ty zawsze go zakładasz kiedy coś pichcisz.
- No tak, tylko że ja zwykle noszę coś pod spodem.

Miałam piękny sen wczorajszej nocy

any napisał:
Ale nie wszyscy mogą się z tym pogodzić. Każdego lekarza, nawet takiego jak House, z pewnością boli utrata pacjenta.

Fakt, ale nie każdy ma przy sobie kogoś takiego jak Wilson.

any napisał:
Toż dla House'a to upokorzenie!

To oznacza ewidentną utratę członkostwa w klubie gnid i wieprzy

any napisał:
Tego nie wiesz.

Za to mam nadzieję, że kiedyś się dowiem

any napisał:
Lady kochana, Ty wiesz, że u mnie nie ma szans na jakieś poważniejsze lovemaking - ja się po prostu nie nadaję do tworzenia takiego stuffu, no...

Wiem, ale reszta w twoim wykonaniu to majstersztyk. Ja mam jeszcze gorzej.

any, ja wprost uwielbiam pisać ci komentarze. I bardzo się cieszę, że mogłam w jakimś stopniu poprawić ci humor

I kto ci powiedział, że ja kocham "Modę na sukces"???[/quote]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lady Makbeth dnia Czw 17:08, 12 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:29, 12 Mar 2009    Temat postu:

any napisał:
*tuli ze wszystkich sił*
Ale z tego, co wiem, już wszystko z netem w porządku, tak?


Na to wygląda... Ale w sumie nie będę mieć pewności, póki nie będę próbowała ściągać czegoś nowego

any napisał:
I jednym z nich z całą pewnością jest poranek po pierwszej wspólnej nocy z Jimmy'm. (Hm. A drugim jest ból nogi...)

...
a szczegóły trzeciego będą omówione w 27. części Gimme, która kiedyś się pojawi

any napisał:
Nie pogrywaj ze mną, nie pogrywaj...

to jest silniejsze ode mnie

any napisał:
Ale Jimmy na pewno był tego świadom, przychodząc tego wieczora do House'a.

wiem, że był
*podziela wiarę any*

any napisał:
I chyba w "Kocim Fiku", nie? Chociaż tam tych 'pierwszych razów' było sporo...

ale "Kociego" wszyscy znają, a to, co zalinkowałam wtedy było jeszcze świeże i cieplutkie
Wciąż mnie zadziwia inwencja ludzi, jeśli chodzi o 'pierwsze razy'

any napisał:
*idzie do kuchni po zimny okład na czoło, gdyż z całą pewnością ma urojenia*

to nie były urojenia, tylko fik przy którym popłakałam się do łez Szczególnie przy fragmentach podręcznika THE CARE AND LOVE OF ZOMBIES: YOUR ZOMBIE AND YOU By Doctor Gregory House.
The peanut butter sandwich of heaven for your Zombie are brains, but meat seems to make him happy too. He really does enjoy his meat rare and bloody (preferably still bleeding and screaming). You can buy brains and meat at all good butchers (and if they are out, remember - all good butchers have brains).
([link widoczny dla zalogowanych])

any napisał:
Ale moim zdaniem nie większą połowę, a absolutną całość...

to ja się wypisuję z tej całości, bo kocham tylko Wilsona

any napisał:
*stara się oddychać powoli*

tylko nie za bardzo powoli, bo komórki mózgowe szybko umierają, kiedy nie mają tlenu

any napisał:
To chyba znaczy, że jestem idiotą...

no jesteś, jesteś... ale jesteś moim idiotą

any napisał:
A ja tylko po kolejnym przeczytaniu One Step... Tam zostało im naprawdę niewiele czasu...


ale w sumie kto wie? może Wilsonowi udało się jakoś załatwić House'owi przeszczep? w końcu to Boy Wonder Oncologist
poza tym w "Pięciu stadiach żałoby" Wilson był zdania, że wolał, żeby House umierał chociażby na raka, dzięki czemu Jimmy mógłby z nim być, a taka nagła śmierć...

any napisał:
To chyba pytanie retoryczne, nie?

owszem

any napisał:
*zastanawia się, co zostało do wyłącznej dyspozycji House'a*


stojak na laski i skrytki na vicodin?

any napisał:
Wilson nie porzuciłby swojego volva dla jakiegoś tam motocyklu...

a jeśli House zchowa mu kluczyki w jednej z taknych skrytek na vicodin?

any napisał:
Gad, przy Tobie czuję się niewykształcona...

chyba żartujesz? chyba wszyscy kojarzą tę scenę, gdy facet skrada się z nożem do kobiety, która właśnie bierze prysznic...

any napisał:
On miał zawsze takie oczy, gdy był w kontakcie fizycznym lub psychicznym z House'em.

a co z death!glare? chyba że na to jeszcze za wcześnie



***


Lady Makbeth napisał:
any napisał:

5 lat później.
Jimmy wraca z pracy i zastaje House'a z odkurzaczem w ręce.
- Obiad masz na stole, tylko nie zapomnij zdjąć butów, dopiero co zmyłem podłogę!

Ewentualnie coś takiego.
Kiedy do związku wkrada się nuda:
- O, hej Jimmy. Kolacja zaraz będzie.
- Świetnie. House, dlaczego masz na sobie mój fartuch?
- Przecież ty zawsze go zakładasz kiedy coś pichcisz.
- No tak, tylko że ja zwykle noszę coś pod spodem.

...
Jimmy:
House: Spokojnie, kochanie Dzieciaki nocują dziś u Cuddy.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:52, 12 Mar 2009    Temat postu:

O_o Ja tego jeszcze nie skomentowałam? Więc nawet większe O_o.

Cytat:
Minionej nocy James robił wszystko, byle tylko pokazać House’owi jak bardzo mu na nim zależy.

Jedno pytanie: czy Wilson ćwiczył kiedyś jogę...?

House-prawie-optymista. Niezłe. xD

Cytat:
Teraz, gdy zakosztował już rajskiego owocu, wiedział, że nie umiałby bez niego żyć.

Okay, to porównanie mnie ZABIŁO. Na miejscu. Śmiertelnie.

Cytat:
- Nawet tak nie myśl – usłyszał wypowiedziane twardym półszeptem słowa.
Odwrócił się, by spojrzeć na wpatrującego się w niego z uwagą mężczyznę. Czy to możliwe, by zaczął mówić do siebie, a Wilson to wszystko słyszał?
- Skąd niby wiesz… - zaczął burkliwym tonem.
- Wystarczyło na ciebie spojrzeć – wymruczał miękko onkolog. – Nigdy bym tego nie zrobił – dodał, kładąc głowę na piersi przyjaciela.

Wilson-medium. House i panika. Oraz aww, teh CUUUTE!

Cytat:
Czy ktoś, kto kłamie, mógłby tak beztrosko spać?

Jedno słowo: TAK.

Cytat:
pokochał House’a. i choć nadal wątpił

Brakuje dużej litery.

Cytat:
Z House’em nuda była niemożliwa.

Przynajmniej w jednym się zgadzamy, Jimmy.

Cytat:
- Wiem – odparł krótko House. – I właśnie to mnie wnerwia. Że zrobiłem wszystko, a to nic nie dało.

To zdanie to . Doskonale podsumowuje nastawienie House'a.

Cytat:
- Nie – odparł po namyśle. – Po prostu lubię cię wkurzać.

To też. Jak wyżej.

any. Słodkie jak przesłodzona kawa ORAZ jabłecznik Deana Winchestera. Zęby bolą, ale myślę, że takie bolesne zakończenie to idealne zakończenie romantycznego, słodkiego w gruncie rzeczy fika. Dlatego gratuluję Ci serdecznie i mam nadzieję, że jeszcze z czymś wpadniesz. xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:06, 13 Mar 2009    Temat postu:

Pięknie zakończyszaś swój fik . taki słodki i cudowny.
TO dobrze że House czuje że Wilson chce być z nim i nie opuścić go


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:36, 16 Mar 2009    Temat postu:

Lady Makbeth napisał:
No chyba, że House jest wielorybem

Mutacje zdarzają się i wśród ludzi.

Lady Makbeth napisał:
Tylko że wtedy trzeba by było cztery rozdziały czekać aż bohater zaparzy herbatę

Zaparzy herbatę, będzie ją siąpił przed dwa odcinki, bo w międzyczasie wykona cztery rozmowy telefoniczne, wpadnie do szpitala, gdzie leży jego poszkodowana w wypadku matka, przeleci pielęgniarkę i dopiero wtedy powie "Żegnaj".

Lady Makbeth napisał:
Mówiąc "inny" miałam na myśli "wyjątkowy"

Jeśli tak, to w porządku.

Lady Makbeth napisał:
Miałam piękny sen wczorajszej nocy

Chyba nie chcę go znać...

Lady Makbeth napisał:
Fakt, ale nie każdy ma przy sobie kogoś takiego jak Wilson.

Wilson - panaceum na wszystko?

Lady Makbeth napisał:
Za to mam nadzieję, że kiedyś się dowiem

A jak się dowiesz, to mi powiesz?

Lady Makbeth napisał:
Ja mam jeszcze gorzej.

Kochana, puknij się w czółko...

Lady Makbeth napisał:
I bardzo się cieszę, że mogłam w jakimś stopniu poprawić ci humor



Lady Makbeth napisał:
I kto ci powiedział, że ja kocham "Modę na sukces"???

*zerka niewinnie*
Nigdy nic takiego nie mówiła...


Richie napisał:
a szczegóły trzeciego będą omówione w 27. części Gimme, która kiedyś się pojawi

To kiedyś mnie niepokoi.

Richie napisał:
Wciąż mnie zadziwia inwencja ludzi, jeśli chodzi o 'pierwsze razy'

Zaciekawiłaś mnie. Ściągam tamto.

Richie napisał:
Szczególnie przy fragmentach podręcznika (...)

Boże. Ja dopiero co zjadłam obiad.
*pędzi do łazienki*

*pięciu minutach wraca zielona na twarzy*

Richie napisał:
to ja się wypisuję z tej całości, bo kocham tylko Wilsona

Nie kochasz House'a? Nawet tak troszkę, troszkę?

Richie napisał:
ale jesteś moim idiotą



Richie napisał:
może Wilsonowi udało się jakoś załatwić House'owi przeszczep?

A o tym faktycznie nie pomyślałam. Może dlatego, że Jimmy wydawał się tam być jakby pogodzony z tym, co ma nastąpić.

Richie napisał:
stojak na laski i skrytki na vicodin?

I notes z numerami do agencji towarzyskich.

Richie napisał:
a jeśli House zchowa mu kluczyki w jednej z taknych skrytek na vicodin?

Myślisz, że Wilson nie zna jego skrytek? Bo ja w to nie wierzę.

Richie napisał:
chyba wszyscy kojarzą tę scenę, gdy facet skrada się z nożem do kobiety, która właśnie bierze prysznic...

Tylko dlatego, że występuje ona w milionach filmów grozy.

Richie napisał:
chyba że na to jeszcze za wcześnie

No pewnie, że tak! Jak na razie jest miło, pięknie i słodko.

Richie napisał:
Dzieciaki nocują dziś u Cuddy.

AAAAAAAAAAA!!!!!

Katty napisał:
Jedno pytanie: czy Wilson ćwiczył kiedyś jogę...?

Szczerze mówiąc, nie zdzwiłabym się, a Ty?

Katty napisał:
Okay, to porównanie mnie ZABIŁO. Na miejscu. Śmiertelnie.

Kiedy pogrzeb?

Katty napisał:
Jedno słowo: TAK.

Szczególnie jest to osoba, która wyprowadziła w pole dwie żony i wiele znajomych.

Katty napisał:
Słodkie jak przesłodzona kawa ORAZ jabłecznik Deana Winchestera.

Wiesz, że to dla mnie komplement?

Katty napisał:
Dlatego gratuluję Ci serdecznie i mam nadzieję, że jeszcze z czymś wpadniesz. xD

Dzięki, Kat. Ja Tobie też dziękuję, za wpadanie i zostawianie oryginalnych komentarzy.
A co do Twojej nadziei - ja już takową chyba straciłam.


motylku, mogę się tylko cieszyć, że Ci się spodobało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 14:37, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:26, 16 Mar 2009    Temat postu:

any napisał:
*kocha absolutnie każdą wersję Jimmy'ego*

a-mam-Cię!!!
czyli tylko ze mną pogrywałaś, że Jimmy w wersji "kinder-niespodzianka", Jimmy-Wampir i Jimmy-Zombie wcale Ci się nie podobają?

***

Lady M. napisał:
any napisał:
Już niejednokrotnie przecież powtarzałam, że nie umiem i nie będę pisać ery...
No to moja droga, witaj w klubie.

ekhem... wybaczcie, że się wtrącam, ale swego czasu evay też żyła w takim mylnym przekoniu...

***

any napisał:
To kiedyś mnie niepokoi.

mnie też, uwierz...
a tu 27. część kolejny raz została odroczona, póki się 26. nie skończy...

any napisał:
Zaciekawiłaś mnie. Ściągam tamto.

a ja już nie wiem, co to było to "tamto"
ale teraz i tak mój umysł wypełniają "pierwsze" i wszystkie kolejne razy by 'addicted2hugh' z LJta...

any napisał:
Boże. Ja dopiero co zjadłam obiad.
*pędzi do łazienki*

*pięciu minutach wraca zielona na twarzy*

nie rozumiem czemu...

any napisał:
Nie kochasz House'a? Nawet tak troszkę, troszkę?

hmm... A jeśli powiem, że kocham go tylko wtedy, gdy w pobliżu jest Wilson, to też się liczy?

any napisał:
A o tym faktycznie nie pomyślałam. Może dlatego, że Jimmy wydawał się tam być jakby pogodzony z tym, co ma nastąpić.

ja pomyślałam o tym dopiero teraz, znaczy wtedy, gdy to pisałam (ileż łez zaoszczędziłoby mi wymyślenie tego wcześniej ). A skoro poruszyłaś temat tego, że Jimmy wydawał się być pogodzony z sytuacją, to na poczekaniu opracowałam dwie teoryjki:
a) Jimmy przeżywa 5 stadiów żałoby, ale od końca
b) kiedy czas, jaki im pozostał zacznie się drastycznie skracać, wtedy Jimmy zacznie szukać wszelkich sposobów, żeby jednak wyrwać House'a ze szponów śmierci (byle tylko nie wpadł na durny pomysł oddawania House'owi swojego serca )

any napisał:
I notes z numerami do agencji towarzyskich.

oj nie, taki notes, o ile w ogóle istniał, natychmiast został zapomniany/zniszczony/whatever
Jak zostało napisane w fiku [link widoczny dla zalogowanych]: “See, no reason to fuck anyone else. Ever.”

any napisał:
Myślisz, że Wilson nie zna jego skrytek? Bo ja w to nie wierzę.

chyba niedoceniasz House'a... On na pewno ma jakąś skrytkę, o której nie wie Wilson. Inna sprawa, że pewnie on sam również o niej zapomniał

any napisał:
Tylko dlatego, że występuje ona w milionach filmów grozy.

a poza tym w kilku reklamach i w kreskówce "Laboratorium Dextera"

any napisał:
AAAAAAAAAAA!!!!!

krzyczysz z powodu dzieciaków, Cuddy, czy dzieciaków u Cuddy?

any napisał:
Katty napisał:
Jedno pytanie: czy Wilson ćwiczył kiedyś jogę...?
Szczerze mówiąc, nie zdzwiłabym się, a Ty?

przepraszam, mogę znów słówko?
czytałam fika, w którym to Wilson miał zawał mięśnia i dlatego ćwiczył jogę, ale nie podano na ten temat żadnych szczegółów... ([link widoczny dla zalogowanych], osobiście nie polecam)
a nie oddalając się tak daleko od kanonu - znalazłam fika, w którym Wilson uprawia jakiś rodzaj Tai-Chi, o [link widoczny dla zalogowanych] jest


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pon 16:29, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:54, 17 Mar 2009    Temat postu:

Richie napisał:
czyli tylko ze mną pogrywałaś, że Jimmy w wersji "kinder-niespodzianka", Jimmy-Wampir i Jimmy-Zombie wcale Ci się nie podobają?

*wzdycha ciężko*
Richie, dobrze wiesz, że będę kochać Jimmy'ego, niezależnie od tego, czy będzie w ciąży, czy będzie trupem, czy może będzie pił ludzką krew... Podobno kocha się nie za coś a mimo wszystko, więc ja dla niego to wszystko zniosę...

Richie napisał:
ekhem... wybaczcie, że się wtrącam, ale swego czasu evay też żyła w takim mylnym przekoniu...

Poważnie?!
Ale taki przypadek zdarza się raz na dwadzieścia lat, jestem przekonana.

Richie napisał:
ale teraz i tak mój umysł wypełniają "pierwsze" i wszystkie kolejne razy by 'addicted2hugh' z LJta...

Który to raz brakuje mi słów...
Richie, rozważałaś kiedyś możliwość wizyty w klinice leczenia uzależnień?

Richie napisał:
A jeśli powiem, że kocham go tylko wtedy, gdy w pobliżu jest Wilson, to też się liczy?

Myślę, że tak...

Richie napisał:
byle tylko nie wpadł na durny pomysł oddawania House'owi swojego serca

Myślę, że House jakoś zadbałby o to, by Wilsonowi uniemożliwić ten plan (np. złożyłby pisemne oświadczenie, że nie przyjmie serca od Jimmy'ego ).

Richie napisał:
oj nie, taki notes, o ile w ogóle istniał, natychmiast został zapomniany/zniszczony/whatever

Ewentualnie schowany na czarną godzinę.

Richie napisał:
sprawa, że pewnie on sam również o niej zapomniał

House zapominający o czymkolwiek? Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.

Richie napisał:
a poza tym w kilku reklamach i w kreskówce "Laboratorium Dextera"

*kocha "Laboratorium Dextera*

Richie napisał:
krzyczysz z powodu dzieciaków, Cuddy, czy dzieciaków u Cuddy?

No jakbyś nie wiedziała. To jasne, że z powodu dzieciaków.

Richie napisał:
czytałam fika, w którym to Wilson miał zawał mięśnia (...)

Mój Boże....



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:32, 17 Mar 2009    Temat postu:

any napisał:
będę kochać Jimmy'ego, niezależnie od tego, czy będzie w ciąży, czy będzie trupem, czy może będzie pił ludzką krew... Podobno kocha się nie za coś a mimo wszystko, więc ja dla niego to wszystko zniosę...

jakiś miesiąc temu miałam wrażenie, że myślisz odrobinę inaczej... czyli odnoszę wrażenie, że powoli wraca dawna any *pije za powrót dawnej any*
(a poza tym... no nie wiem... jest jakaś magia w tym, że własnoręcznie napisałaś słowa "Jimmy" i "w ciąży" w jednym zdaniu )

any napisał:
Poważnie?!
Ale taki przypadek zdarza się raz na dwadzieścia lat, jestem przekonana.

poważnie wciąż mam PW, w którym evay prosiła mnie o konsultację w sprawie swojej pierwszej króciutkiej ery (ten prolog z "Midnight..." )
a skoro jesteś przekonana, że takie rzeczy dzieją się raz na 20 lat, to można uznać, że tamto dwudziestolecie skończyło się w 2008, a teraz zaczęło się nowe, więc wciąż macie szanse, dziewczyny

any napisał:
Który to raz brakuje mi słów...
Richie, rozważałaś kiedyś możliwość wizyty w klinice leczenia uzależnień?

a buuu... brakuje Ci słów? może mam podesłać Ci jakiś słownik?
zasadniczo... to właśnie wybieram się do Izby Wytrzeźwień na praktyki

any napisał:
Myślę, że tak...

no skoro tak, to może rzeczywiście

any napisał:
Myślę, że House jakoś zadbałby o to, by Wilsonowi uniemożliwić ten plan (np. złożyłby pisemne oświadczenie, że nie przyjmie serca od Jimmy'ego ).

damn... szkoda, że autorki Naszego Fika 3 o tym nie pomyślały

any napisał:
Ewentualnie schowany na czarną godzinę.

pozwól, że powtórzę jeszcze raz - patrz mi na usta:
“See, no reason to fuck anyone else. EVER.”

any napisał:
House zapominający o czymkolwiek? Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.

a jak to było z tym kuferkiem, którego House szukał w szafie, a on był pod łóżkiem?

any napisał:
*kocha "Laboratorium Dextera*

i nie pamiętasz tego kawałka, kiedy Tata Dextera bierze prysznic, a Mama Dextera zakrada się do niego ze szczotką, żeby wyszorować mu plecy?

any napisał:
No jakbyś nie wiedziała. To jasne, że z powodu dzieciaków.

nie wiedziałam, bo wszystkie opcje były prawdopodobne
i nie obawiaj się - tym razem myślałam o adoptowanych dzieciach

any napisał:
Mój Boże....

ja nie widzę w tym nic śmiesznego Jimmy z kamienną twarzą musiał znosić ten okropny ból, a House miał wyrzuty sumienia, że nie postawił na czas właściwej diagnozy i dlatego zawsze na początek wykluczał zawał mięśnia u każdego swojego pacjenta



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 20:33, 17 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:13, 18 Mar 2009    Temat postu:

Richie napisał:
czyli odnoszę wrażenie, że powoli wraca dawna any *pije za powrót dawnej any*

Mnie to nie cieszy, wprost przeciwnie, bo oznacza, że mam jakieś zaburzenia osobowości. ^^

Richie napisał:
jest jakaś magia w tym, że własnoręcznie napisałaś słowa "Jimmy" i "w ciąży" w jednym zdaniu

Gdybyś tylko wiedziała, jak ja się dla Ciebie poświęcam, zgadzając się na te wszystkie pogaduszki o mpregach...
Ale czego się nie robi z miłości...

Richie napisał:
więc wciąż macie szanse, dziewczyny

Ale po co mamy próbować skoro Hilson ma już swoją Królową Ery?

Richie napisał:
może mam podesłać Ci jakiś słownik?

Nie, nie, dziękuję.

Richie napisał:
zasadniczo... to właśnie wybieram się do Izby Wytrzeźwień na praktyki

A już miałam nadzieję, że idziesz tam po to, by wsadzili Ci głowę do beczki z wodą i trzymali ją tam tak długo dopóki nie obiecasz, że nie przeczytasz już żadnego fika, w którym akcja odbiega choć trochę od norm i zwyczajów panujących w cywilizowanym świecie...

Richie napisał:
szkoda, że autorki Naszego Fika 3 o tym nie pomyślały

Cóż zrobić, nie było mnie wśród nich...

Richie napisał:
“See, no reason to fuck anyone else. EVER.”

I don't belive it!!!!

Richie napisał:
a jak to było z tym kuferkiem, którego House szukał w szafie, a on był pod łóżkiem?

Ale to przecież dlatego, że sprzątaczka go tam umieściła!

Richie napisał:
i nie pamiętasz tego kawałka, kiedy Tata Dextera bierze prysznic, a Mama Dextera zakrada się do niego ze szczotką, żeby wyszorować mu plecy?

Pamiętam! Pamiętam! Oczywiście, że pamiętam!

Richie napisał:
i nie obawiaj się - tym razem myślałam o adoptowanych dzieciach

Pół biedy... Mimo wszystko, wolę jak chłopcy adoptują koty...

Richie napisał:
Jimmy z kamienną twarzą musiał znosić ten okropny ból, a House miał wyrzuty sumienia, że nie postawił na czas właściwej diagnozy i dlatego zawsze na początek wykluczał zawał mięśnia u każdego swojego pacjenta

Hej, hej, hej, czy ja tego przypadkiem nie czytałam? Naprowadziłaś mnie wyrzutami sumienia, oczywiście, że to znam!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:33, 18 Mar 2009    Temat postu:

any napisał:
Mnie to nie cieszy, wprost przeciwnie, bo oznacza, że mam jakieś zaburzenia osobowości. ^^

jeszcze za wcześnie, żeby stawiać taką drastyczną diagnozę - Twoja osobowość się dopiero kształtuje, a ja muszę zadbać o to, żeby się ukształtowała tak, jak trzeba

any napisał:
Gdybyś tylko wiedziała, jak ja się dla Ciebie poświęcam, zgadzając się na te wszystkie pogaduszki o mpregach...

zrewanżuję się, czytając kiedyś te d!fiki, które przysłałaś...

(chociaż ostatnio przekartkowałam "Retrospect" i to było straszne przeżycie )

any napisał:
Ale po co mamy próbować skoro Hilson ma już swoją Królową Ery?

Era jest na tyle rozległym tematem, że może mieć dwie lub więcej Królowych

any napisał:
dopóki nie obiecasz, że nie przeczytasz już żadnego fika, w którym akcja odbiega choć trochę od norm i zwyczajów panujących w cywilizowanym świecie...

to by było straszne... a poza tym "normy" to śliska sprawa, skoro wielu ludzi uważa, że Hilson sam w sobie przekracza ich granice...

any napisał:
I don't belive it!!!!

no to teraz już wiem, czemu wpędziłaś House'a w taaakie watpliwości

any napisał:
Ale to przecież dlatego, że sprzątaczka go tam umieściła!

chyba musisz zobaczyć jeszcze raz tego epa - z tego, co pamiętam, kuferek był pod łóżkiem cały czas, tylko House'owi się wydawało, że włożył go do szafy...

any napisał:
Mimo wszystko, wolę jak chłopcy adoptują koty...

to uznajmy, że chłopaki wysłali do Cuddy koty, żeby im nie przeszkadzały w całonocnych igraszkach

any napisał:
Naprowadziłaś mnie wyrzutami sumienia, oczywiście, że to znam!

no więc wiesz, że nie było tam nic do śmiechu...
*stara się na nowo zapomnieć o istnieniu tego fika*



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:40, 22 Mar 2009    Temat postu:

Anyway to jest wspaniałe! Genialne! Cudowne!

Cytat:
- Jesteś bardzo samotny! Absolutnie nikogo nie masz, nie? – wykrzyczał w kierunku drzwi, które minutę temu zamknęły się za Wilsonem.
Jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnął umrzeć.

To bolało. Takie słowa z ust przyjaciela - i to niezależnie od tego czy jest tylko przyjacielem czy kimś więcej - zawsze bolą.

Cytat:
– Od poniedziałku mamy więc nowego członka załogi. Bądźcie dla niego mili. Ja będę odgrywał rolę wrednego szefa.
- A to dopiero odmiana – mruknął Foreman, gdy House wyszedł z biura.



Cytat:
Liczył, że przez te trzy miesiące uda mu się jako tako poskładać swoje życie do kupy i wrócić do pracy ponownie jako doktor Gregory-nie-mam-serca-nigdy-nie-miałem-House.

Jakiś Ty naiwny House... To się nie mogło udać...

Cytat:
- Nigdy nie pozwolę, żebyś zrobił coś wbrew sobie.

A to jest piękne. I najlepiej mówi o tym, jak bardzo House go kocha.

Cytat:
- Jakiś ty porywczy – zdołał z siebie wyrzucić między kolejnymi pocałunkami, którymi zostawał obdarowywany.
- Muszę cię przetestować – odparł z błyskiem w oku Wilson. – Póki jeszcze jesteś na gwarancji.
House odepchnął go lekko, pozorując urazę.
- A idź do diabła!
- O nie, nie…

Kwik! Ja bym tam przyjęła House'a nawet bez gwarancji

Cytat:
- Wiesz, że nie będę prosić? – wydyszał.
Wilson uśmiechnął się diabolicznie.
- A to się dopiero okaże – szepnął przyjacielowi prosto do ucha, po czym popchnął go lekko w kierunku łóżka.

Uwielbiam diabolicznego Wilsona

Cytat:
Minionej nocy James robił wszystko, byle tylko pokazać House’owi jak bardzo mu na nim zależy.
A raczej, jak bardzo chce by mu tak mocno zależało – pomyślał z lekką melancholią. Nie był głupi, widział niepewność na twarzy swojego kochanka, maskowaną uśmiechem i gestami.

Aż się zaczęłam bać...

Cytat:
- Nawet tak nie myśl – usłyszał wypowiedziane twardym półszeptem słowa.



Cytat:
- Nie wierzę, że może ci zależeć – wyrwało mu się.
Wilson miał pełne prawo, by się rozgniewać, a przynajmniej zirytować. Jednak zamiast tego ogarnęła go fala czułości. Czyżby House aż tak bał się odrzucenia?

Eh, Jimmy... Oczywiście, że aż TAK. Bo aż TAK mu na Tobie zależy.

Cytat:
- Kochanie, umyjesz mi plecy?

Padłam
Cytat:

- Zapamiętałem imię pacjenta – biadolił. – Co ty ze mną zrobiłeś…
- Na litość boską, tak bardzo ci to przeszkadza?
- Nie – odparł po namyśle. – Po prostu lubię cię wkurzać.

Nie poznaję House'a... O.o Co ten Jimmy z nim zrobił...

Cytat:
- Dziękuję, Jimmy.



Cytat:
- Na pewno nie żałujesz?
- Dobrze, że wtedy przyszedłem.
House parsknął krótkim śmiechem.
- Jak zawsze diabelnie zgodni.
Wilson też się śmiał. Cicho, długo i szczęśliwie.

A mi się niesamowicie podoba to zakończenie. Jest takie piękne, pozytywne i proste.
I przynajmniej nie muszę się bać, że dasz na koniec jakąś wysiadającą po latach wątrobę

Piękne. Uwielbiam ten fik.
Pozdrawiam
g


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shetanka
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:11, 23 Mar 2009    Temat postu:

Doprowadziłaś mnie do płaczu.
narazie nie jestem w stanie nic wiecej powiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:50, 24 Mar 2009    Temat postu:

Richie napisał:
Twoja osobowość się dopiero kształtuje, a ja muszę zadbać o to, żeby się ukształtowała tak, jak trzeba

Richie, może zajmij się czyjąś inną osobowością? Bo jak moją ukształtujesz w ten sposób, na jakim Ci zależy,to mnie rodzice z domu wyrzucą...

Richie napisał:
chociaż ostatnio przekartkowałam "Retrospect" i to było straszne przeżycie

To ten fik, który mi się nie podobał mimo tak smakowitych zapowiedzi?

Richie napisał:
Era jest na tyle rozległym tematem, że może mieć dwie lub więcej Królowych

No coś Ty! Królowa jest tylko jedna!

Richie napisał:
skoro wielu ludzi uważa, że Hilson sam w sobie przekracza ich granice...

No bo w sumie przekracza... Przynajmniej w naszym kraju, gdzie poziom tolerancji jest niższy niż zerowy.

Richie napisał:
z tego, co pamiętam, kuferek był pod łóżkiem cały czas, tylko House'owi się wydawało, że włożył go do szafy...

Poważnie? Cholera, starzeję się

Richie napisał:
to uznajmy, że chłopaki wysłali do Cuddy koty, żeby im nie przeszkadzały w całonocnych igraszkach

A możemy również uznać, że Cuddy ma alergię na koty?

Richie napisał:
no więc wiesz, że nie było tam nic do śmiechu...

Zależy dla kogo.




Gora napisał:
Anyway to jest wspaniałe! Genialne! Cudowne!

Ojej. Dziękuję Ci bardzo.

Gora napisał:
Takie słowa z ust przyjaciela - i to niezależnie od tego czy jest tylko przyjacielem czy kimś więcej - zawsze bolą

Strasznie bolą. Gdy nagle okazuje się, iż dla osoby, która jest dla ciebie bardzo ważna, tak naprawdę znaczysz tak niewiele, że nie warto o tym wspominać, cały świat może zawalić się na głowę.

Gora napisał:
To się nie mogło udać...

House był tak zdesperowany, że chwytał się wszystkich możliwych desek ratunku...

Gora napisał:
A to jest piękne. I najlepiej mówi o tym, jak bardzo House go kocha.

Dzięki. Bo chyba takie są podstawy praawdziwej miłości, nie? Wolna wola, wybór, nic na siłę. Nieważne, jak bardzo się kocha, ważne, by druga osoba też chciała tego samego - by sama to wybrała.

Gora napisał:
Ja bym tam przyjęła House'a nawet bez gwarancji

Możemy się podzielić - ja biorę Jimmy'ego!

Gora napisał:
Aż się zaczęłam bać...

Naprawdę myślisz, że byłabym w stanie zepsuć chłopcom szczęście?
...
Tak, byłabym w stanie.

Gora napisał:
Bo aż TAK mu na Tobie zależy.

Jak nigdy jeszcze na nikim.

Gora napisał:
Co ten Jimmy z nim zrobił...

W końcu misją Jimmy'go jest uczynić świat lepszym niż się go zastało, nie?

Gora napisał:
I przynajmniej nie muszę się bać, że dasz na koniec jakąś wysiadającą po latach wątrobę

No tak, jak mogłam przypuszczać, że nikt mi nie wypomni tamtego fika? ^^

W każdym razie naprawdę się cieszę, że tekst Ci się spodobał. Do przeczytania!

Shetanka, nie musisz nic mówić. Najważniejsze, że wpadłaś, przeczytałaś... i chyba Ci się spodobało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shetanka
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:45, 24 Mar 2009    Temat postu:

Podobało, podobało, jakby inaczej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:00, 24 Mar 2009    Temat postu:

To świetnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20
Strona 20 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin