Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Stalk [T, NZ, 13/17]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:50, 24 Lut 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
tak by pewnie robił, gdyby musiał zająć ręce, oczy i usta czymś innym
w pracy np

Richiee117 napisał:
good Bo Mały Jimmy przy House'ie rozkwita jak róża o poranku
a potem pojawia się dookoła rosa, jak na trawie o poranku

Richie117 napisał:
najnowszy ep źle wróży I mean, Wilson powiedział, że [nie sypia, z żonatymi facetami, a tu wygląda na to, że House będzie żonaty aż do końca Niby wolałabym, żeby skończyło się happy-House'em-z-Dominiką niż martwym-or-something-House'em, ale przy bliższym poznaniu widać, że Dominica jednak do niego nie pasuje] EDIT: Po dogłębnym przemyśleniu tego epa doszłam do wniosku, że jej cholernie nie lubię ;p
Z jednej strony się cieszę, bo tfurcy postanowili jakiś wątek przedłużyć o więcej niż 20 minut odcinka, ale z drugiej strony kiepski wątek sobie wybrali xd też bym wolała pogodny koniec, ale nie wiem czy akurat happy end z Dominiką. Pewnie, że do niego nie pasuje, a ten tekst w stylu 'jestem za mądra, by sie w tobie zakochać' to już w ogóle wtf Mnie rozczarował ten odcinek, bo w tych momentach, gdy myślałam, że będzie coś fajnego, akcja przenosiła się do szpitala, zupełnie jakby życie tego zrytego pacjenta i żony było ważniejsze do spraw House'a No i miałam cichą nadzieje, że po tym tekście o Wilsonie grającym w gry w nocy z House'em będzie jakiś milutki, gejowski tekst, a tu du.pa

Richie117 napisał:
me too (z wyjątkiem tych, na których widać, jakie RSL ma żółte zęby ) Goły tyłek Hju już widzieliśmy, to zdecydowanie czas na bokserki Chyba że nie nosi
oooo! *idzie sprawdzić* omg, faktycznie w ogóle chyba nie mogę za długo paczeć na RSLa prywatnie, bo jakoś mi psuje wyobrażenie o cud Wilsonie podrywającym pielęgniarki
Ale ja nie miałabym nic przeciwko, żeby jeszcze popaczeć na jego goły tyłek bokserki też były, ale jak serio nie nosi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:04, 24 Lut 2012    Temat postu:

Pojawia się zuy stuff, choć jeszcze nie ten tak bardzo pożądany Następny rozdział to dopiero jest



Rozdział 10. Kościół House’a.


Curt zostawił House’owi notkę oznajmiającą, że będą u niego o siódmej. Miał nadzieję, że House ją przeczytał i nie zmienił zdania. Miał nadzieję... Na dużo rzeczy. Zatrzymał się pod mieszkaniem House’a o szóstej czterdzieści. Po pracy jeździł w tą i z powrotem przez godzinę, zanim zdecydował, że musi coś zrobić. Jeździł jeszcze przez chwilę, ale zdał sobie sprawę, że był tylko kilka bloków od House’a. Zdecydował więc, że dwadzieścia minut przed czasem to wystarczająco dobra pora. Powie, że pojechał na zakupy, a nie zajęło mu to tak dużo czasu jak się spodziewał. Brzmiało przekonująco.
Rozprawiał jeszcze chwilę nad tym, czy House pozwoli mu już wejść, a ostatecznie wziął głęboki oddech i skierował się do drzwi.

- Otwarte, nawet nie wstaję!
A Curt jeszcze nawet nie zapukał, wspaniale! Jak bardzo chciał, by jego dłonie tak się nie trzęsły przy otwieraniu drzwi!
- Zastanawiałem się czy kiedykolwiek wyjdziesz z samochodu – powiedział House.
Usiadł przy fortepianie, nie grał, a bezgłośnie majstrował przy melodii, która utkwiła mu w głowie. Curt był zszokowany i dokładnie na takiego wyglądał. Wiedza House’a o tym co się działo dookoła była ekscytująca i zarazem przerażająca. Część jego chciała panikować, ale druga chciała paść na kolana i czcić House’a jak półboga.
- Widziałem cię przez okno.

House pomyślał o tym ile jeszcze razy zobaczy pytającą minę na czyjejś twarzy - jak to się działo, jak House to robił. A to była tylko zwykła obserwacja. Zazwyczaj używał tego by straszyć ludzi, jednak jeśli Curt nigdzie się nie wybierał, (dopóki jego plan, jakikolwiek by nie był, się powiedzie), ulitował się nad nim i wyjaśnił. Curt nie wyglądał na usatysfakcjonowanego. Zaczynał być męczący, ale House natychmiast sobie przypomniał, że robił to wszystko dla Wilsona.

- Nie potrafię czytać w myślach, ani nic takiego, jeśli o tym myślisz. Zero magii, to tylko ja.
Curt gapił się jeszcze przez chwilę, a potem się uśmiechnął. Oczywiście, sam House był magią! I czyżby powiedział mu, że jest niezwykły? House nie czytał w jego myślach, może nie chciał, a może chciał poznać Curta sam na sam? Pewnie tak, chciał podtrzymać tajemniczość w ich związku, co było romantyczne na house’owy sposób.

House znów odbierał od Curta budzące niepokój sygnały. Zanim mógł zaprosić go do środka, zadzwonił jego telefon.
- To James – powiedział Curt. – Cześć, Jammy! Co tam? Och... Nie, w porządku. Haha, tak! Nie, znajdę coś do roboty... Tego nie gwarantuję. Jestem w nastroju na wpakowanie się w kłopoty! Okej, do zobaczonka. Dbaj o siebie.
Curt powstrzymał się od skoku i obijania pięt z radości. Wilson powiedział, że wydaje mu się, że coś go bierze i najlepiej będzie jak zostanie w domu. Życie było dobre!
- Wygląda na to, że będziemy tylko ty i ja, Greg. James nie czuje się dobrze. – Szczęście, szczęście, radość, radość, szczęście, radość!

Tym razem zadzwonił telefon House’a.
- Wilson! Szokujące, co? No i?... Tak się składa, że jestem lekarzem. Może zmienimy trochę ideę domowych wizyt i ty wpadniesz do mnie, a ja sprawdzę czy z tobą wszystko dobrze? Okej, do zobaczonka. Dbaj o siebie. – House chciał, by Wilson wiedział, że był już z Curtem. W gruncie rzeczy głupio go to przerażało.
Curt pewnie teraz pójdzie, jeśli Wilsona nie będzie. A może House powinien pojechać i wypytać dlaczego tak się zachowywał?

Wilson wiedział, że Curt jakoś sobie z tym poradzi, a House odpuści. Ostatnią rzeczą o jakiej marzył były odwiedziny House’a – dotykanie czoła, by sprawdzić gorączkę, macanie węzłów chłonnych, by wyczuć opuchnięcie, a potem badanie go jeszcze niżej... Poczuł się wstrętnie, gdy znów się dotknął. Może powinien pogadać o tym z Curtem? „Do zobaczonka, dbaj o siebie” nie brzmiało jak House, tylko jak House naśladujący Curta. Byli razem? Może House znów podsłuchiwał jego rozmowy? Czyżby popadał w paranoję? Wilson uznał ostatecznie, że pluskwa to najbardziej prawdopodobna odpowiedź.

- Impreza skończona. – House gapił się na Curta, oczekując, że to go przestraszy i sobie pójdzie.
- Nie skończona, tylko zmieniona. – Curt usiadł na kanapie obok podłokietnika. – Zamiast imprezy mamy coś bardziej intymnego. – Skopał swoje buty i podkurczył nogi, opierając je na kanapie. House wciąż się na niego gapił, z taką intensywnością, że było to dla niego za wiele. Czuł motylki, choć dobrze to ukrywał. – Może coś dla mnie zagrasz?
- Nie spełniam takich próśb. – Co było nie tak z tym kolesiem?!
- Cokolwiek i tak będzie dobre, chciałbym usłyszeć jak grasz.
House przetarł dłonią twarz. Poważnie, co było z nim nie tak?
- Jestem trochę zmęczony, muszę mieć to samo co Wilson. Powinieneś iść.
Curt podniósł się i przez krótki moment House myślał, że wychodzi. Ale by wyjść, musiałby założyć swoje buty i skierować się do drzwi, a zamiast tego, szedł w skarpetkach w stronę fortepianu.
- Tak to jest z pracą w szpitalu, zbyt wiele zarazków lata dookoła.
Curt położył dłoń na ramieniu House’a. Czuł tę wibrującą siłę, drżącą tuż pod powierzchnią skóry. To było pociągające i odurzające, potrzebował więc całej swej kontroli.
- To jeden z wielu problemów – mruknął House.
Dlaczego Curt wciąż go dotykał? Dotykający go ludzie byli wkurzający. House nie potrafił wymyślić w co ten koleś pogrywał i w jaki sposób było to związane z Wilsonem.

Curt schylił się i lekko dotknął wargami czoła House’a. Przesunął się i przeszedł za jego plecy, pocierając mu ramiona z minimalnym naciskiem. Nachylił się w kierunku ucha diagnosty, jego serce łomotało.
- Jesteś trochę rozpalony.
Przesunął dłoń z prawego ramienia House’a na pierwszy zapięty guzik wymiętej koszuli. I tak nie była zapięta u samej góry, ale Curt chciał mieć większy dostęp. Z łatwością rozpiął guzik i wsunął dłoń za poły koszuli.

Co on u diabła wyprawiał? House się nie poruszył. Czyżby ten psychol oczekiwał jakiejś reakcji? W takim razie jej nie dostanie. Jak to wszystko mogło mieć cokolwiek wspólnego z Wilsonem? Przecież musiało mieć! Jego uwaga została przywołana do rzeczywistości, gdy poczuł palce zataczające kółka dookoła – i po – jego lewym sutku.
- Czas, byś przestał – powiedział House tonem, który zatrzymałby każdego, ale najwyraźniej Curt zapomniał jak groźny House potrafił być. Mimowolnie jęknął, gdy uszczypnął go w sutek.
- Dlaczego mam przestać, jeśli nam obojgu się to podoba? – Pocałował szyję House’a i kontynuował: - Słyszałem dwie historie o twojej miłości do sutków. Twoje rozpalenie przechodzi w napalenie?

House chciał odpowiedzieć, że nie i go zlekceważyć, a przynajmniej jakaś część jego ciała chciała to zrobić. Druga część chciała bzykać Curta aż do następnego tygodnia, ale zazwyczaj House chciał bzykać prawie każdego.
- To ten moment, kiedy przestajesz. Wracaj na kanapę.
Ociągając się, Curt cofnął dłoń i poszedł na kanapę. Będzie dobrze, pomyślał. House mi rozkazuje, zrobił ze mnie swoją maskotkę! Bosko!

House zamierzał dojść do sedna sprawy. Nie wiedział jaką grę prowadził Curt, ale drażnił nie tego faceta co potrzeba. Jeśli sobie myślał, że House pozwoli mu wykorzystywać Wilsona, albo próbować ich rozdzielić, to będzie strasznie zawiedziony. Ale... już pomógł Wilsonowi dostać trochę wolnej przestrzeni... Nie, House. To nie jest odpowiednia chwila, by w siebie wątpić.
- Co w ogóle tutaj robisz? – zapytał z myślą, że to dobry wstęp.
- Czy to nie oczywiste? Chcę spędzić z tobą więcej czasu. Chcę z tobą uprawiać seks, lubisz seks. – Curt nie potrafił wyczytać niczego z mowy ciała House’a. Czy to był test? – Chcę ci służyć.

House powoli robił się tym zmęczony. Dlaczego ten koleś nie mógł zachowywać się jak wszyscy inni i uciekać w panice? I co to za brednie o usługiwaniu?
- Każdy uwielbia seks. Powiedz mi co zamierzasz i co to ma wspólnego z Wilsonem. – Przeszedł na środek pokoju, pomogło mu to skoncentrować się na tych najistotniejszych pytaniach.
- Och, już kapuję. Nie chcę zastąpić ci Wilsona, wiem jak ważny jest on dla ciebie. Nie jest wart twojej uwagi, ale przypuszczam, że jest najlepszym, co możesz znaleźć. Też chcę być dla ciebie ważny. – Curt wstał, a House zrobił dwa kroki do tyłu. – Mogę zrobić dla ciebie rzeczy, których on nie potrafi. Udowodnię ci, że jestem dużo wart.

Curt czuł jak duch jego mistrza go nawiedza. Już się nie kontrolował, był pod jego władzą. Pokochał to. Poczuł się wolny, jak tylko wyzbył się odpowiedzialności.
- Chcę cię dotykać.
Podszedł do House’a, a ten nawet nie drgnął. Curt opadł na kolana, House oniemiał przez jego zachowanie, szczególnie, gdy młodszy mężczyzna oparł dłonie na jego talii i przytulił twarz do jego krocza.
- Chcę cię posmakować.
Pocałował go przez jeansy i złapał za koniec paska zdumionego diagnosty.
- Chcę cię zobaczyć.
Curt rozpiął powoli pasek, guzik i zamek. Ta myśląca część mózgu House’a wciąż się zastanawiała do czego zmierzał. Pomyślał, że lepiej powstrzymać go teraz, a obserwować później, jednak ciekawość jak daleko Curt mógł się posunąć była silniejsza. House przestał dbać o jego motywacje, gdy Curt szarpnął w dół jego spodnie i bokserki, zatrzymał się jednak nieco ponad blizną. Kilka centymetrów niżej i House by go powstrzymał. Curt był zbyt pomylony i nieistotny, by móc zobaczyć jego uszkodzone udo.
- Chcę cię powąchać.
Curt potarł nosem wzdłuż włosów łonowych House’a przy podstawie członka.
- Chcę cię czcić – powiedział i pochłonął penisa we własne gardło.

Laska pomogła mu utrzymać się w pionie, gdy zachwiały mu się kolana. Nie spodziewał się tego, myślał, że Curt przestanie przed jakimkolwiek czczeniem. Cokolwiek ten psychol kombinował, był temu oddany. I naprawdę potrafił obciągać.

Curt pokochał członka House’a w swoich ustach. Wziął go tak głęboko jak mógł, uważając, by się nie zakneblować. Robiło się coraz trudniej, bo House robił się coraz twardszy, a to niesamowite uczucie głębi zostało zastąpione wspaniałym pulsowaniem, wypełniającym jego usta. Przesunął nawet język, by lepiej to poczuć.
- Chryste!
House’a nie obchodziło dlaczego Curt to robił, ale jeśli już zaczął, lepiej, żeby się nie rozmyślił i dokończył robotę. Jak tylko o tym pomyślał, Curt zakrztusił się i wyjął go z ust, ale przesunął po nim mocno dłonią.
Lubił to u mężczyzn, wiedzieli, że nawet zbyt mocny dotyk nikogo nie skrzywdzi.
- Chcę cię uszczęśliwić.

Curt uśmiechnął się. To było tak wspaniałe, jak sobie wyobrażał. Z każdym liźnięciem wchłaniał część House’a i jego mocy, lizał we wszystkich kierunkach mały fragment na główce, co uszczęśliwiło House’a, jednak nie było dobre dla jego nogi.
- Przesuń się na kanapę, to mnie uszczęśliwi – powiedział, unosząc swoje spodnie, by mógł iść.
Curt doskoczył do kanapy nawet się nie podnosząc. Przypomniał zbyt ruchliwego szczeniaka. House przesuwał się znacznie wolniej. Zawahał się, czy zdjąć całkiem spodnie. Z doświadczenia wiedział, że musiałby opuścić bokserki, wyjść ze spodni jedną nogą, a potem założyć je znowu, tak, by częściowo zasłaniały nogę. A to nie było perfekcyjne, zwłaszcza, że wciąż nie czuł się na tyle dobrze, by pokazać bliznę. Z drugiej strony, obciąganie byłoby wygodniejsze bez jeansów. Tak, dobra laska przezwyciężała wstyd.

Curt wysilał się, by nie patrzeć na tę część uda, która nie była zakryta. Konkretniej, usiłował nie dać się złapać na gapieniu się. Zastanawiał się, czy House był równie wszechmocny przed zawałem. Wątpił w to, bo gdyby był, wtedy to by się nie stało. Może to miało coś wspólnego z sekretem jego siły.

House kochał czuć własną kanapę swoją nagą skórą. Wygodnie się ułożył i zawołał Curta, zapraszając go gestem. Wiedział, że koleś był szalony, ale najlepsi kochankowie zazwyczaj tacy byli. Poza tym, to tylko oral i Curt sam zaczął, a on robił to tylko dlatego, by się upewnić, że psychol nie wykorzystuje Wilsona. Jeden z tych powodów musi być dobry.
- Chcę cię zadowolić.
Trzymając penisa przy podstawie, Curt polizał nacięcie na główce. Ssał czubek w swoich ustach, ściskając ciasno. House jęknął. Głos Curta odbierał mu odrobinę tego dreszczyku rozkoszy, przypominał, że Curt knuł jakiś spisek i miał nieznany cel. House będzie musiał pokazać mu swój, może koleś potrzebował jego ciemniejszej strony?
- Lubisz mnie zadowalać?
Curt wymruczał coś twierdzącego i kiwnął głową, biorąc w usta trochę więcej House’a. House ujął w dłoń jego policzek.
- Też tak sądzę. Daj ręce za siebie – rozkazał, a gdy Curt zaczął wyciągać go z ust, dodał: - Nie, zostaw go. Po prostu połóż ręce za siebie.
Curt ścisnął swoje dłonie na plecach. Był pod całkowitą kontrolą House’a. Wolna wola należała do przeszłości.

House ułożył dłoń z tyłu głowy Curta, a drugą objął swojego penisa. Pociągnął w dół głowę młodszego mężczyzny, lekko zmniejszył nacisk dopiero wtedy, gdy usta napotkały jego palce. Powtórzył to kilka razy, aż stwierdził, że Curt załapał.
- Powiedziałeś, że chcesz mnie czcić. Klękaj. – House puścił penisa. – Jesteś gotowy, by przyjąć Komunię?
Gdy Curt przytaknął, House powiedział:
- Najpierw musisz sobie zasłużyć, ale to żaden kłopot dla tak wprawionego w obciąganiu faceta jak ty.
Diagnosta położył rękę na policzku chłopaka, a potem zsunął ją na jego podbródek, próbując znaleźć odpowiednie miejsce i nacisk. Uśmiechnął się do Curta, gdy już wszystko było okej.
- Sugeruję, byś trzymał luźno przynajmniej szyję. Nie chciałbyś dostać bolesnego skurczu.

House opuścił głowę Curta na członka i trzymał ją tak, dopóki Curt nie zaczął się krztusić. Nie było to tak głęboko jakby chciał, ale mógł to zaakceptować. Przytrzymał go jeszcze raz i puścił, by mógł złapać oddech. House czekał, rytmicznie przesuwając dłonią po swoim penisie.
- Idzie ci dobrze, chcesz spróbować jeszcze raz?
Curt przytaknął, a House złapał jego włosy praktycznie za cebulki i pociągnął. Gdy Curt na niego popatrzył, zobaczył strach w jego oczach. W samą porę. Przeciągnął po jego wargach czubkiem penisa, zostawiając ślady wilgotnej wydzieliny.
- Obliż wargi. Świetnie, a teraz otwórz szeroko.
Wykonał polecenie House’a, a ten zaczął wszystko od nowa, poruszając głową mężczyzny trochę szybciej.
- To mam na myśli, mówiąc, że ludzie bywają wyjątkowi. Nie zrobiłbym tego z byle kim.

Curt nie mógł uwierzyć, że House nazwał go wyjątkowym po raz kolejny. Był przeszczęśliwy, zwłaszcza, że mógł ostro ssać House’a.
- Kurwa, naprawdę jesteś w tym dobry. Myślisz, że możesz mnie wziąć trochę głębiej? Taa, myślę, że tak. – House poruszył szybciej głową Curta. – Mmmm, jestem naprawdę blisko, tak dobry jesteś.

House przyciągnął jego głowę tak blisko podstawy penisa jak tylko mógł, nie krzywdząc go przy tym. Tym razem poczuł, że Curt połyka go, próbując się nie dławić, ale niezbyt mu się to udało. Złapał jego głowę w obie dłonie i przesunął nią w tę i z powrotem tak szybko jak było to możliwe. Był już bardzo blisko, zwolnił więc i używał głowy Curta do płytszych ruchów.
Curt czuł zwroty głowy. Na pewno działo się tak dzięki bliskości House’a, przez to, że czuł całą jego moc. To musiało mieć jakieś konsekwencje. Znów spróbował wziąć go głęboko, ale House go powstrzymał.
- Nie, nie głęboko. Mmmmfffff, chcę się upewnić, że mnie posmakowałeś, zanim połkniesz moją spermę. Wtedy będę w tobie naprawdę głęboko.
Curt chciał tego; owinął swój język wokół główki penisa. Oddech House’a stał się ciężki. Wyswobodził jedną dłoń i złapał siebie, ostro się masturbując, a Curt wciąż mocno ssał jego czubek. House próbował, niezbyt się wysilając, nie uderzać pięścią o jego twarz.
- Tak, tak, tak, tak, och, tak, kurwa, kur... ach, ach, aaaaaaach!

House doszedł w ustach Curta.
- Otwórz – zdołał wypowiedzieć. Curt go posłuchał, otworzył usta, a House mógł zobaczyć własną spermę pokrywającą jego język.
Poruszył kilka razy penisem, a kilka ostatnich kropli spadło do ust młodszego mężczyzny.
- Każdą kroplę!
Curt possał go mokro jeszcze jeden raz, skończył z cmokającym dźwiękiem. Otworzył usta nawet nie będąc proszonym, by House mógł zobaczyć.
- I co, dobrze smakuje? Taak? No to dalej, połknij swoją nagrodę.
Curt przełknął i znów zaczął oddychać. House natomiast opadł na kanapę, opierając mocno plecy. Żaden nie odzywał się przez kilka długich chwil.
- Dziękuję – powiedział Curt, biorąc dłoń House’a i całując ją.
Wstał i usiadł na kanapie obok niego. To wszystko było czymś więcej niż sobie wymarzył. Dał House’owi orgazm i dostał w nagrodę jego nasienie! Teraz House był częścią jego ciała!
- Dobry chłopak.
House wiedział, że jeśli się nie ruszy, zaśnie. A nie mógłby spokojnie spać, wiedząc, że Curt był tuż obok, zwłaszcza teraz, gdy jego szaleństwo było potwierdzone. Usiadł zaskoczony, Curt tak intensywnie mu się przypatrywał.
- Czy tamta kelnerka też połknęła twoją spermę? – Curt nie był pewien czy chce wiedzieć, ale czuł, że musi.
- Nie, zazwyczaj tak tego nie robię. Ty jesteś kimś specjalnym.
Tak! Powiedział mi to wprost!
- Dobrze, dobrze.

House dał mu cześć siebie, a chcąc nie chcąc, nie dawał tego każdemu, z kim był. Kolejne zwycięstwo!
- Wszystko okej? Nie zraniłem cię, prawda?
House zauważył u niego inne niż zwykle, dzikie spojrzenie.
- Nie, to było boskie! Budziło re.spekt!

Diagnosta zaśmiał się. Ten koleś był stuknięty, ale jednocześnie był otwarty na to, co mógł mu zrobić. Jeśli mógł znieść laskę z irytującym śmiechem i drażniącym głosem dla szybkiego bzykanka na zapleczu; to mógł także znieść szaleńca – dla dobrego obciągania i możliwe, że dla czegoś bardziej odważnego. Chyba, że ten wariat włączał do planu Wilsona... Ale jeśli House’owi uda się podtrzymać jego zainteresowanie, może powie mu więcej. Może nawet przyjdzie jeszcze kiedyś i pozwolić sobie zrobić naprawdę złe rzeczy. Nie było miejsca na moralne targowanie się. Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B.

- Rozepnij spodnie – powiedział House, a Curt wyglądał jakby nie zrozumiał. – No, dalej. Myślałem, że chcesz mnie uszczęśliwić. Pozwól mi zobaczyć twojego penisa.
Curt rozpiął spodnie, był boleśnie twardy. Wydawało mu się, że to niemożliwe, by się dotknąć i nie dojść jednocześnie. House zachęcił go, unosząc brwi, wtedy uwolnił penisa. Uderzył on o jego podbrzusze. Curt próbował myśleć o czymkolwiek, tylko nie o House’ie. Było to niemożliwe, szczególnie gdy poczuł poruszające się wzdłuż niego palce.
- Imponujący, świetnie!
House myślał o setce innych rzeczy, które chce zrobić z tym kutasem. Łatwiej było wtedy zapomnieć, że należał on do wariata.
- Greeegggg – zajęczał Curt.
Nie potrzebował zbyt wiele czasu by skończyć, martwił się co House o tym pomyśli. Jednak, gdy House zaczął jedną dłonią ugniatać jego jądra, a drugą przesuwał po jego członku, całkiem przestał się martwić. Przestał też myśleć i prawie wygryzł dziurę w swojej wardze.
- Dojdź dla mnie, Curt. Dojdź.

Curt wybuchnął, nie mógł się oprzeć rozkazom House’a. W żadnej ze swoich house’owych fantazji nie wyobrażał sobie, że House dotyka go w taki sposób. Wyglądało na to, że się sprawdził i House wpuszczał go do swego prywatnego świata. Już po raz drugi prawie stracił przytomność.

House odczekał dwadzieścia minut zanim powiedział Curtowi, by sobie poszedł. Wyjaśnił, że jest wyczerpany, dosłownie i w przenośni. Potrzebował naładować swoje baterie. W samotności. House aż się zdziwił, gdy Curt powiedział, że doskonale to rozumie.

Curt opadł na kolana i ujął dłoń House’a, pocałował ją, jakby całował papieski pierścień.
- Mam nadzieję, że wkrótce znów będę mógł cię czcić.
- Poczekaj na chrzest, jeśli Komunia tak bardzo ci się podobała.

W tym momencie Curt już nie wydawał się być tak wkurzający jak wcześniej. House po seksie przestawał zwracać uwagę na każdy rodzaj wariata, przynajmniej na chwilę. Było to jego typowe zachowanie. Jego prawdziwym zmartwieniem było to, czy Wilson będzie w stanie nie zwracać uwagi na jego dziwactwa, gdy dowie się o tej małej schadzce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:22, 26 Lut 2012    Temat postu:

advantage napisał:
w pracy np
gaaaad, to by było nawet bardziej dezorganizujące niż House służący Wilsonowi jako żywy biustonosz

advantage napisał:
a potem pojawia się dookoła rosa, jak na trawie o poranku
czytasz mi w myślach

advantage napisał:
Z jednej strony się cieszę, bo tfurcy postanowili jakiś wątek przedłużyć o więcej niż 20 minut odcinka, ale z drugiej strony kiepski wątek sobie wybrali xd też bym wolała pogodny koniec, ale nie wiem czy akurat happy end z Dominiką. Pewnie, że do niego nie pasuje, a ten tekst w stylu 'jestem za mądra, by sie w tobie zakochać' to już w ogóle wtf Mnie rozczarował ten odcinek, bo w tych momentach, gdy myślałam, że będzie coś fajnego, akcja przenosiła się do szpitala, zupełnie jakby życie tego zrytego pacjenta i żony było ważniejsze do spraw House'a No i miałam cichą nadzieje, że po tym tekście o Wilsonie grającym w gry w nocy z House'em będzie jakiś milutki, gejowski tekst, a tu du.pa
wątek nie jest najgorszy, tylko sposób, w jaki się z nim obchodzą jest zły. Co się stało z "work smarter than harder", że House wkuwa na pamięć (i to z jakim trudem - taki geniusz jak on, a nie zna sposobów na szybkie zapamiętywanie?!) biografię Dominiki i udaje sweet mężusia, zamiast cwaniakować jak zawsze?
Happy end z Dominiką to taka ostateczność Oszfak, jakoś mi umknął ten tekst. No to w takim razie już jej całkiem nienawidzę (i za to, jak kazała mu przenosić stolik i co zrobiła z jego mieszkaniem ). House też się nie popisał przenikliwością, że [uwierzył w tę jej gadkę przed urzędnikiem. A w ostatniej scenie wyglądało na to, że prawie się cieszy na widok tej zdziry. Zamiast zmądrzeć po Huddy, to głupiał jeszcze bardziej Yeah, to urywanie scenek z House'em mnie też wkurzało, a kawałki z pacjentem przewijałam. Heh, moja nadzieja posunęła się dalej - że House spróbuje wykręcić się od tego małżeństwa znów udając geja z pomocą Wilsona Co do gier, to możemy sobie same dopowiedzieć resztę - że głośne gry tak naprawdę mają zagłuszać to, co chłopaki rzeczywiście robią albo że są to gry, do których używa się specyficznych "joysticków" Anyway, w ogóle to dziwne, że Wilson nie został jakoś ukarany za współudział w próbie oszustwa... Maybe urzędnikowi wystarczyła zabawa ze straszeniem House'a więzieniem ;/ ]

advantage napisał:
w ogóle chyba nie mogę za długo paczeć na RSLa prywatnie, bo jakoś mi psuje wyobrażenie o cud Wilsonie podrywającym pielęgniarki
Ale ja nie miałabym nic przeciwko, żeby jeszcze popaczeć na jego goły tyłek bokserki też były, ale jak serio nie nosi
kogo obchodzi podrywanie pielęgniarek - najważniejsze, że prywatnie też sprawia wrażenie, jakby podrywał Hju Zresztą, mi te prywatne fotki nie psują wyobrażenia o niecnym Wilsonie (o ile za prywatny wygląd można uznać pozowanie fotoreporterom na różnych eventach )
haha, a któż miałby coś przeciwko? wielka szkoda, że w epie w którym straszył Samanthę, akurat zasłonili szufladą to co najlepsze

******************

Yeah, nowy rozdział i na dodatek nareszcie coś zuego


druga chciała paść na kolana i czcić House’a jak półboga.
pffff, tylko PÓŁ?! bluźnierca!!!

House natychmiast sobie przypomniał, że robił to wszystko dla Wilsona.
poor House, powinien sobie uświadomić, że najlepiej robić wszystko bezpośrednio Wilsonowi, a nie przez osoby trzecie

Nie potrafię czytać w myślach, ani nic takiego, jeśli o tym myślisz.
"Nie potrafię lewitować", powiedział House, przelatując od fortepianu na kanapę.

House znów odbierał od Curta budzące niepokój sygnały.
uh-huh, House, gdzie twoja intuicja? Powinieneś uciekać jak najdalej od tego wariata

Wilson powiedział, że wydaje mu się, że coś go bierze i najlepiej będzie jak zostanie w domu.
tajemnicza choroba zwana "chcicą na House'a"

Może zmienimy trochę ideę domowych wizyt i ty wpadniesz do mnie, a ja sprawdzę czy z tobą wszystko dobrze?
gópi Wilson, House proponuje mu zabawę w lekarza, a on nie chwyta aluzji

dotykanie czoła, by sprawdzić gorączkę, macanie węzłów chłonnych, by wyczuć opuchnięcie, a potem badanie go jeszcze niżej...
nooo... ciekawe, czy Wilson ma zwyczaj badania jeszcze niżej wszystkich pacjentów, którzy przychodzą do kliniki, bo źle się czują

Poczuł się wstrętnie, gdy znów się dotknął. Może powinien pogadać o tym z Curtem?
już Curt by go nauczył, jak się ma dotykać, żeby nie czuć się wstrętnie

Może coś dla mnie zagrasz?
mało mu, że House cały czas gra przed nim miłego gościa?

Cokolwiek i tak będzie dobre, chciałbym usłyszeć jak grasz.
House mógłby zagrać coś laską na jego pustym łbie

Udowodnię ci, że jestem dużo wart.
tu ma rację - gdyby tak sprzedać jego narządy na czarnym rynku, House'owi wpadłoby trochę kasy


Uuuh, nie zazdroszczę House'owi sytuacji, w jakiej się znalazł (póki co przynajmniej ). Nie dosyć, że został obiektem uwielbienia psychola, to jeszcze ignoruje wyraźne alarmujące sygnały, bo jedna jego część nie chce znów zrobić czegoś, o co Wilson miałby do niego żal, a druga... drugiej poprzewracało się w główce i wydaje jej się, że nawet creepy seks jest lepszy niż brak seksu.
Curt jest tak pomylony, że aż nie chce się wierzyć, że tacy ludzie chodzą na wolności (z drugiej strony, takie Lisabianki na przykład niewiele się od niego różnią ). Tyle dobrze, że potrafi docenić wspaniałość Małego Grega

Era była, hmm... taka nieHouse'owa jakaś I hope, że House normalnie nie gustuje w takich obrzydliwościach i tym razem tylko sprawdzał, jak daleko Curt pozwoli mu się posunąć (gra słów niezamierzona ) No i że wcale mu się to nie podobało Szkoda, że na koniec "zadowolił" tego psychola, bo mógłby przecież pozwolić mu wyjść i zająć się sobą w samochodzie albo... albo mógłby zabronić mu się dotykać i niech się świr męczy
Anyway, dobrze sobie poradziłaś z takim dark!porn

Duuuużo weny na następny rozdział życzę i nie każ nam długo czekać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:20, 08 Mar 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
gaaaad, to by było nawet bardziej dezorganizujące niż House służący Wilsonowi jako żywy biustonosz
biustonosz to tylko biustonosz, a House chowający tak Małego Jimmy’ego to już seks

Richie117 napisał:
czytasz mi w myślach


Richie117 napisał:
wątek nie jest najgorszy, tylko sposób, w jaki się z nim obchodzą jest zły. Co się stało z "work smarter than harder", że House wkuwa na pamięć (i to z jakim trudem - taki geniusz jak on, a nie zna sposobów na szybkie zapamiętywanie?!) biografię Dominiki i udaje sweet mężusia, zamiast cwaniakować jak zawsze?
Happy end z Dominiką to taka ostateczność Oszfak, jakoś mi umknął ten tekst. No to w takim razie już jej całkiem nienawidzę (i za to, jak kazała mu przenosić stolik i co zrobiła z jego mieszkaniem ). House też się nie popisał przenikliwością, że [uwierzył w tę jej gadkę przed urzędnikiem. A w ostatniej scenie wyglądało na to, że prawie się cieszy na widok tej zdziry. Zamiast zmądrzeć po Huddy, to głupiał jeszcze bardziej Yeah, to urywanie scenek z House'em mnie też wkurzało, a kawałki z pacjentem przewijałam. Heh, moja nadzieja posunęła się dalej - że House spróbuje wykręcić się od tego małżeństwa znów udając geja z pomocą Wilsona Co do gier, to możemy sobie same dopowiedzieć resztę - że głośne gry tak naprawdę mają zagłuszać to, co chłopaki rzeczywiście robią albo że są to gry, do których używa się specyficznych "joysticków" Anyway, w ogóle to dziwne, że Wilson nie został jakoś ukarany za współudział w próbie oszustwa... Maybe urzędnikowi wystarczyła zabawa ze straszeniem House'a więzieniem ;/ ]
Też nie łapię, przecież w porównaniu z tymi wszystkimi chorobami, kilka imion to pestka I właściwie dlaczego House musiał kuć jej rodzinę na pamięć, a ona jego już nie? Tak to jakoś wygląda, jakby mu zależało na tym, by dostała tą kartę... i woli idiotycznie stawiać siebie (gdzie egoizm? ) w sytuacji, gdzie grozi mu więzienie niż płacić trochę kasy za zwykłą gosposię? How clever is that! Taa, też zauważyłam jakby się cieszył, i ten zaciesz, jakby miał nadzieje, że ktoś może go pokochać, a potem go tak otrzeźwiła... biedny House Pod tym względem ten odcinek był chyba najgorszy, pewnie, że to serial medyczny, ale imo na głównego bohatera powinni przeznaczyć wiecej czasu i pomysłów xd yeeeah, lubię Twoją nadzieję udawanie geja powinno skutecznie odstraszyć Dominikę i by uciekła Dodatkowe joysticki? przecież mają dwa, to wystarczy na dobrą zabawę
Ten cały urzędnik miał taki wredny wygląd, że szok. Wilson może został jakoś cudnie uratowany, albo nie mogli go poznać po głosie i czapce

Richie117 napisał:
kogo obchodzi podrywanie pielęgniarek - najważniejsze, że prywatnie też sprawia wrażenie, jakby podrywał Hju Zresztą, mi te prywatne fotki nie psują wyobrażenia o niecnym Wilsonie (o ile za prywatny wygląd można uznać pozowanie fotoreporterom na różnych eventach )
haha, a któż miałby coś przeciwko? wielka szkoda, że w epie w którym straszył Samanthę, akurat zasłonili szufladą to co najlepsze
już się bałam, że napiszesz, że prywatnie też podrywa pielęgniarki no niby tak, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że teraz pacze na Wilsona inaczej okulary RSLa, czy jakieś koszulki polo tak mi nie pasują do Wilsona
to światowa tragedia, zasłonić najlepsze! Powinni zadowalać widzów

Richie117 napisał:
pffff, tylko PÓŁ?! bluźnierca!!!
no nie? przesadził, tak go wychwala, a teraz co??

Richie117 napisał:
poor House, powinien sobie uświadomić, że najlepiej robić wszystko bezpośrednio Wilsonowi, a nie przez osoby trzecie
hahaha, NIC nie powinno ich dzielić, nawet żadne żeliki czy gumki

Richie117 napisał:
”Nie potrafię lewitować", powiedział House, przelatując od fortepianu na kanapę.
no, to niech lewituje, noga nie boli wtedy

Richie117 napisał:
uh-huh, House, gdzie twoja intuicja? Powinieneś uciekać jak najdalej od tego wariata <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/motor.gif">
powinien uciec do Wilsona

Richie117 napisał:
tajemnicza choroba zwana "chcicą na House'a"
o nie, pół ludzkości na to choruje

Richie117 napisał:
gópi Wilson, House proponuje mu zabawę w lekarza, a on nie chwyta aluzji
na pewno House musiałby go chwycić, wtedy by zrozumiał!

Richie117 napisał:
nooo... ciekawe, czy Wilson ma zwyczaj badania jeszcze niżej wszystkich pacjentów, którzy przychodzą do kliniki, bo źle się czują
aż mi się przypomniał taki fik, gdzie Wilson się uparł, żeby zbadać House’owi prostatę i dopiął swego

Richie117 napisał:
już Curt by go nauczył, jak się ma dotykać, żeby nie czuć się wstrętnie
byle go nie dotykał, niech mu napisze na kartce

Richie117 napisał:
mało mu, że House cały czas gra przed nim miłego gościa?
właśnie, za dużo mu się marzy!

Richie117 napisał:
tu ma rację - gdyby tak sprzedać jego narządy na czarnym rynku, House'owi wpadłoby trochę kasy
Psychol sprzedawany na części – od 9,99

Richie117 napisał:
Uuuh, nie zazdroszczę House'owi sytuacji, w jakiej się znalazł (póki co przynajmniej ). Nie dosyć, że został obiektem uwielbienia psychola, to jeszcze ignoruje wyraźne alarmujące sygnały, bo jedna jego część nie chce znów zrobić czegoś, o co Wilson miałby do niego żal, a druga... drugiej poprzewracało się w główce i wydaje jej się, że nawet creepy seks jest lepszy niż brak seksu.
Curt jest tak pomylony, że aż nie chce się wierzyć, że tacy ludzie chodzą na wolności (z drugiej strony, takie Lisabianki na przykład niewiele się od niego różnią ). Tyle dobrze, że potrafi docenić wspaniałość Małego Grega
potem będzie można zazdrościć Wilsonowi w ogóle Wilson nie powinien mieć do niego żalu o nieprzelecenie swojego nowego kumpla, tylko się cieszyć! Niby House taki geniusz, a zadowala się byle czym, jak tak można?
Ciekawe co by się stało, jakby grupa takich Lisabianek spotkała LE

Richie117 napisał:
Era była, hmm... taka nieHouse'owa jakaś I hope, że House normalnie nie gustuje w takich obrzydliwościach i tym razem tylko sprawdzał, jak daleko Curt pozwoli mu się posunąć (gra słów niezamierzona ) No i że wcale mu się to nie podobało Szkoda, że na koniec "zadowolił" tego psychola, bo mógłby przecież pozwolić mu wyjść i zająć się sobą w samochodzie albo... albo mógłby zabronić mu się dotykać i niech się świr męczy
Anyway, dobrze sobie poradziłaś z takim dark!porn <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/klaszcze.gif">
pewnie, że nie house’owa, House nie jest sobą w łóżku, dopóki nie ma obok niego Wilsona najlepsiejszy jest słodki i delikatny House Też własnie się dziwie, powinien go zostawić na tym dywanie, albo wygonić, a nie robić dobrze, że niby w nagrodę? mógłby się pomęczyć, chyba, że by doszedł bez dotykania, o ile to możliwe... psychole potrafią
Danke


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:08, 23 Mar 2012    Temat postu:

advantage napisał:
biustonosz to tylko biustonosz, a House chowający tak Małego Jimmy’ego to już seks
nawet gdyby Mały Jimmy w ogóle się nie ruszał w swoim "schowku"?

advantage napisał:
I właściwie dlaczego House musiał kuć jej rodzinę na pamięć, a ona jego już nie? Tak to jakoś wygląda, jakby mu zależało na tym, by dostała tą kartę... i woli idiotycznie stawiać siebie (gdzie egoizm? ) w sytuacji, gdzie grozi mu więzienie niż płacić trochę kasy za zwykłą gosposię? How clever is that! Taa, też zauważyłam jakby się cieszył, i ten zaciesz, jakby miał nadzieje, że ktoś może go pokochać, a potem go tak otrzeźwiła... biedny House [...] Dodatkowe joysticki? przecież mają dwa, to wystarczy na dobrą zabawę
Ten cały urzędnik miał taki wredny wygląd, że szok. Wilson może został jakoś cudnie uratowany, albo nie mogli go poznać po głosie i czapce
um... bo House praktycznie nie ma rodziny? It sucks, że jej biografia ma objętość encyklopedii, a jego zmieściłaby się na jednej kartce IMO ta gadka o gosposi to tylko tania wymówka, a House wplątał się w ten stuff, żeby poprawić sobie samoocenę po Huddy i trochę z zemsty na Cuddy. Kiedy Wilson chciał mu to wybić z głowy, miałam wrażenie, że House się nie chce wycofać, bo to by nie było honorowe, a później... idk. Nie podoba mi się, że House dał się do tego stopnia zdominować i zmanipulować pierwszej lepszej lasce, a jeżeli on to robi dlatego, bo doszedł do wniosku, że lepszy taki związek niż żaden, to... poor House
ofkors, że do zabawy wystarczą im te joysticki, które sami mają na wyposażeniu
yeah, sądząc po wyglądzie urzędnika, nie pomyślałabym, że House się wywinie i dostanie drugą szansę... A Wilsona uratowała niedbałość scenarzystów

advantage napisał:
już się bałam, że napiszesz, że prywatnie też podrywa pielęgniarki no niby tak, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że teraz pacze na Wilsona inaczej okulary RSLa, czy jakieś koszulki polo tak mi nie pasują do Wilsona
to światowa tragedia, zasłonić najlepsze! Powinni zadowalać widzów
nieee, prywatnie to on się opędza przed napalonymi fankami Dziwne, że koszulki polo nie pasują Ci do Wilsona, skoro to jedna z trzech rzeczy, w jakie był ubrany, kiedy nie miał koszuli i krawata A w okularach to ja bym go chciała zobaczyć... w fikach piszą, że okulary Wilsona podniecają House'a
heh, już i tak zadowalali widzów gołą klatą House'a

advantage napisał:
hahaha, NIC nie powinno ich dzielić, nawet żadne żeliki czy gumki
a jeżeli Wilson źle reaguje na pigułki antykoncepcyjne?

advantage napisał:
no, to niech lewituje, noga nie boli wtedy
w podróż poślubną chłopaki powinni się wybrać na stację kosmiczną... mrrr, era w stanie nieważkości

advantage napisał:
powinien uciec do Wilsona
a później uciec z Wilsonem

advantage napisał:
o nie, pół ludzkości na to choruje
ale tylko Jimmy dostanie lekarstwo

advantage napisał:
aż mi się przypomniał taki fik, gdzie Wilson się uparł, żeby zbadać House’owi prostatę i dopiął swego
U mean, dopiął rozporek?
chyba też czytałam tego fika

advantage napisał:
byle go nie dotykał, niech mu napisze na kartce
ale niech się pospieszy, bo w psychiatryku nie dostanie przyborów do pisania

advantage napisał:
Psychol sprzedawany na części – od 9,99
za tyle to chyba jednego zęba by sprzedał

advantage napisał:
potem będzie można zazdrościć Wilsonowi w ogóle Wilson nie powinien mieć do niego żalu o nieprzelecenie swojego nowego kumpla, tylko się cieszyć!
już siem nie mogę doczekać ofkors, ale znając Wilsona to strzeliłby focha, zanim House by wyjaśnił, czego Curt od niego chciał

advantage napisał:
Ciekawe co by się stało, jakby grupa takich Lisabianek spotkała LE
um... I think tak by to wyglądało z perspektywy LE: [link widoczny dla zalogowanych]

advantage napisał:
pewnie, że nie house’owa, House nie jest sobą w łóżku, dopóki nie ma obok niego Wilsona
great explanation

advantage napisał:
mógłby się pomęczyć, chyba, że by doszedł bez dotykania, o ile to możliwe... psychole potrafią
chyba nie tylko psychole, ale to tylko moje domysły oparte na fikach The point is, żeby House mu w ogóle zabronił dojść, a jak nie posłucha, to House już nigdy nie udzieli mu komunii

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:12, 31 Mar 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
nawet gdyby Mały Jimmy w ogóle się nie ruszał w swoim "schowku"?
to może House by się ruszał i też by coś z tego wyszło

Richie117 napisał:
um... bo House praktycznie nie ma rodziny? It sucks, że jej biografia ma objętość encyklopedii, a jego zmieściłaby się na jednej kartce IMO ta gadka o gosposi to tylko tania wymówka, a House wplątał się w ten stuff, żeby poprawić sobie samoocenę po Huddy i trochę z zemsty na Cuddy. Kiedy Wilson chciał mu to wybić z głowy, miałam wrażenie, że House się nie chce wycofać, bo to by nie było honorowe, a później... idk. Nie podoba mi się, że House dał się do tego stopnia zdominować i zmanipulować pierwszej lepszej lasce, a jeżeli on to robi dlatego, bo doszedł do wniosku, że lepszy taki związek niż żaden, to... poor House
ofkors, że do zabawy wystarczą im te joysticki, które sami mają na wyposażeniu
yeah, sądząc po wyglądzie urzędnika, nie pomyślałabym, że House się wywinie i dostanie drugą szansę... A Wilsona uratowała niedbałość scenarzystów
no taaak, ale mogła się uczyć imion braci kuzyna ojca House’a, albo kogoś takiego Zemsta na Cuddy, of kors, i to zapraszanie jej na ślub... niby dobrze jej tak, bo przecież go tak perfidnie rzuciła! No House się stara być honorowy i pewnie wcześniej dlatego tak zrobił, ale teraz, jak już zaczął z nią mieszkać i sypiać, to jej nie wyrzuci I hope, że nie, bo co to za związek, jak ona mu mówi, że i tak się w nim nie zakocha; to tak jakby mieszkał z dziwką w sumie.
Zwłaszcza, że z tymi joystickami jest najlepsza zabawa
Taki dobroduszny urzędnik, a wyglądał jak wampir

Richie117 napisał:
nieee, prywatnie to on się opędza przed napalonymi fankami Dziwne, że koszulki polo nie pasują Ci do Wilsona, skoro to jedna z trzech rzeczy, w jakie był ubrany, kiedy nie miał koszuli i krawata A w okularach to ja bym go chciała zobaczyć... w fikach piszą, że okulary Wilsona podniecają House'a
heh, już i tak zadowalali widzów gołą klatą House'a
oł noł, prawda, nawet w Stalk Wilson ma polo ale od okularów wolę polo tysiąc razy ale klata House’a nigdy dosyć

Richie117 napisał:
a jeżeli Wilson źle reaguje na pigułki antykoncepcyjne?
no to hmm... plastry

Richie117 napisał:
w podróż poślubną chłopaki powinni się wybrać na stację kosmiczną... mrrr, era w stanie nieważkości
oooo, może spotkają Jacka

Richie117 napisał:
a później uciec z Wilsonem
oczywista sprawa

Richie117 napisał:
ale tylko Jimmy dostanie lekarstwo
aaa, u mean śmietanka House'a jest lekarstwem

Richie117 napisał:
U mean, dopiął rozporek?
chyba też czytałam tego fika
of kors, najpierw zapiął House’a, a potem dopiął rozporek

Richie117 napisał:
ale niech się pospieszy, bo w psychiatryku nie dostanie przyborów do pisania
powinni dawać, żeby pacjenci nie pisali krwią po ścianie

Richie117 napisał:
za tyle to chyba jednego zęba by sprzedał
grosz do grosza... zresztą kto by kupił takiego psychola

Richie117 napisał:
już siem nie mogę doczekać <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> ofkors, ale znając Wilsona to strzeliłby focha, zanim House by wyjaśnił, czego Curt od niego chciał
ale zazdrosny Wilson też może być cute

Richie117 napisał:
um... I think tak by to wyglądało z perspektywy LE: [link widoczny dla zalogowanych]
no ale przecież ona kocha swoje fanki!

Richie117 napisał:
chyba nie tylko psychole, ale to tylko moje domysły oparte na fikach The point is, żeby House mu w ogóle zabronił dojść, a jak nie posłucha, to House już nigdy nie udzieli mu komunii
hmmm, podobno można, ale tego nie widziałam taka groźba powinna na niego podziałać, albo nawet samo to, że już nigdy go nie zobaczy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:01, 12 Kwi 2012    Temat postu:

advantage napisał:
to może House by się ruszał i też by coś z tego wyszło
House by się nie ruszał, bo Wilson mocno by go trzymał od tyłu (ze strachu, że coś faktycznie by wyszło i wszyscy by zobaczyli, co House tam chował)

advantage napisał:
no taaak, ale mogła się uczyć imion braci kuzyna ojca House’a, albo kogoś takiego [...] I hope, że nie, bo co to za związek, jak ona mu mówi, że i tak się w nim nie zakocha; to tak jakby mieszkał z dziwką w sumie.
[...]
Taki dobroduszny urzędnik, a wyglądał jak wampir
haha, już widzę jak facet (zwłaszcza taki jak House) opowiada żonie o braciach kuzyna ojca... Gdyby Dominika wiedziała takie rzeczy, to oszustwo od razu wyszłoby na jaw U know, jak by nie paczeć, to House mieszka z dziwką - kiedyś z zawodu, a teraz wyłącznie z charakteru
Pfffft, mnie ten urzędnik ani trochę nie przypominał wampira - gdzie mu tam do Erica albo nawet Billa?!

advantage napisał:
ale od okularów wolę polo tysiąc razy
a ja na odwrót, bo polo na Wilsonie mi się źle kojarzy

advantage napisał:
no to hmm... plastry
plastry są prawie jak pigułki... no chyba że wziąłby zwyczajny plaster i sobie zakleił tyłek

advantage napisał:
oooo, może spotkają Jacka
imo w podróży poślubnej byliby zbyt skupieni na sobie nawzajem, żeby zauważyć Jacka

advantage napisał:
aaa, u mean śmietanka House'a jest lekarstwem


advantage napisał:
of kors, najpierw zapiął House’a, a potem dopiął rozporek
nie mogło być inaczej - w odwrotnej kolejności mógłby skaleczyć Małego Jimmy'ego

advantage napisał:
powinni dawać, żeby pacjenci nie pisali krwią po ścianie
ale krew pacjentów jest za darmo, a przybory biurowe kosztują

advantage napisał:
zresztą kto by kupił takiego psychola
inny psychol albo kanibal na zagranicznym stupendium

advantage napisał:
ale zazdrosny Wilson też może być cute
zazdrosny Wilson jest cute bez dwóch zdań

advantage napisał:
no ale przecież ona kocha swoje fanki!
a ja nigdzie nie napisałam, że jej by się ta zgraja zombi nie podobała

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:33, 16 Kwi 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
House by się nie ruszał, bo Wilson mocno by go trzymał od tyłu (ze strachu, że coś faktycznie by wyszło i wszyscy by zobaczyli, co House tam chował)
ale to dobry sposób na coming out

Richie117 napisał:
haha, już widzę jak facet (zwłaszcza taki jak House) opowiada żonie o braciach kuzyna ojca... Gdyby Dominika wiedziała takie rzeczy, to oszustwo od razu wyszłoby na jaw U know, jak by nie paczeć, to House mieszka z dziwką - kiedyś z zawodu, a teraz wyłącznie z charakteru
Pfffft, mnie ten urzędnik ani trochę nie przypominał wampira - gdzie mu tam do Erica albo nawet Billa?!
no ale wiesz, gdyby musiał jakoś bardziej przekonująco wypaść przed tym inspektorem, czy whoever to był. No... ja wiem co to za gust do kobiet on ma
Oooo, do Erica pewnie, że daleko, ale wiesz, facet był taki... mroczny

Richie117 napisał:
a ja na odwrót, bo polo na Wilsonie mi się źle kojarzy
why?

Richie117 napisał:
plastry są prawie jak pigułki... no chyba że wziąłby zwyczajny plaster i sobie zakleił tyłek
albo to, albo naturalne metody, kalendarzyki czy co to tam jest

Richie117 napisał:
imo w podróży poślubnej byliby zbyt skupieni na sobie nawzajem, żeby zauważyć Jacka
no jak to, to można być zajętym czymś do tego stopnia, że nie zauważy się Jacka!?

Richie117 napisał:
no to już wiadomo czemu jego pacjenci zawsze zdrowieją

Richie117 napisał:
nie mogło być inaczej - w odwrotnej kolejności mógłby skaleczyć Małego Jimmy'ego
jakby coś, to House zatamowałby krwawienie, albo zrobił usta-usta w razie potrzeby

Richie117 napisał:
ale krew pacjentów jest za darmo, a przybory biurowe kosztują
krew ładniej wygląda, może też dlatego

Richie117 napisał:
inny psychol albo kanibal na zagranicznym stupendium
kanibale na pewno też mają swoje ulubione smaki i ludzi, ale żeby Curta?

Richie117 napisał:
a ja nigdzie nie napisałam, że jej by się ta zgraja zombi nie podobała
mogłam się domyślić, że ona lubi takie rzeczy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:16, 19 Kwi 2012    Temat postu:

advantage napisał:
ale to dobry sposób na coming out
dobry i jakże dosłowny

advantage napisał:
no ale wiesz, gdyby musiał jakoś bardziej przekonująco wypaść przed tym inspektorem, czy whoever to był. No... ja wiem co to za gust do kobiet on ma
Oooo, do Erica pewnie, że daleko, ale wiesz, facet był taki... mroczny
ja się w kwestii przekonującego wypadnięcia zgadzam z Wilsonem - za dużo wykutych na pamięć szczegółów nie jest przekonujące
Podobno człowiek podświadomie wybiera życiowych partnerów na podobieństwo swoich rodziców, a matka House'a jest jaka jest...
Jak był mroczny, to... Lord Voldemort

advantage napisał:
why?
bo raz jak miał na sobie polo, to wyskoczył z tekstem I have the right to walk away from you, House, a później się w nie ubrał na tą rzygogenną podwójną randkę z Huddy

advantage napisał:
albo to, albo naturalne metody, kalendarzyki czy co to tam jest
szklanka wody zamiast

advantage napisał:
no jak to, to można być zajętym czymś do tego stopnia, że nie zauważy się Jacka!?
nieprawdopodobne, I know, ale wierzę w zaślepiającą Hilsonową miłość

advantage napisał:
jakby coś, to House zatamowałby krwawienie, albo zrobił usta-usta w razie potrzeby
U mean, cock-ring zamiast opaski uciskowej?

advantage napisał:
krew ładniej wygląda, może też dlatego
yeah, nie ma to jak odrobina koloru w tych monotonnych szpitalnych wnętrzach

advantage napisał:
kanibale na pewno też mają swoje ulubione smaki i ludzi, ale żeby Curta?
skoro niektórzy ludzie lubią golonkę, nerki i smalec, to czemu nie Curta?...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:46, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
dobry i jakże dosłowny
no, nie coming out of closet, tylko out of ass

Richie117 napisał:
ja się w kwestii przekonującego wypadnięcia zgadzam z Wilsonem - za dużo wykutych na pamięć szczegółów nie jest przekonujące
Podobno człowiek podświadomie wybiera życiowych partnerów na podobieństwo swoich rodziców, a matka House'a jest jaka jest...
Jak był mroczny, to... Lord Voldemort
no dobra, też się zgodzę, bo takie coś może wypaść zbyt sztucznie, a nikt normalny nie pamięta każdego drobniutkiego szczegółu
Dżizas, kompletnie w to nie wierzę... a jeśli takie coś ma się sprawdzić, to wolę zostać starą panną
Śniło mi się dzisiaj, że szukałam z koleżanką Voldemorta...

Richie117 napisał:
bo raz jak miał na sobie polo, to wyskoczył z tekstem I have the right to walk away from you, House, a później się w nie ubrał na tą rzygogenną podwójną randkę z Huddy
o, chyba pamiętam - pierwszy raz zielone, a potem niebieskie

Richie117 napisał:
szklanka wody zamiast
ale... do środka, czy go gardła?

Richie117 napisał:
nieprawdopodobne, I know, ale wierzę w zaślepiającą Hilsonową miłość
albo w zaślepiający i odurzający hilsonowy sex

Richie117 napisał:
U mean, cock-ring zamiast opaski uciskowej?
na przykład, może być nawet zwykła gumka jak tylko spełnia zadania

Richie117 napisał:
yeah, nie ma to jak odrobina koloru w tych monotonnych szpitalnych wnętrzach
zwłaszcza, że czerwony to taki żywy i mocny kolor

Richie117 napisał:
skoro niektórzy ludzie lubią golonkę, nerki i smalec, to czemu nie Curta?...
omg, to pewnie są i tacy, którzy polubiliby golonkę, nerki i smalec z Curta

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:36, 11 Maj 2012    Temat postu:

advantage napisał:
no, nie coming out of closet, tylko out of ass
to by było połączenie coming out of closet & take your head out of your ass

advantage napisał:
Dżizas, kompletnie w to nie wierzę... a jeśli takie coś ma się sprawdzić, to wolę zostać starą panną
Śniło mi się dzisiaj, że szukałam z koleżanką Voldemorta...
ja też nie mogę w to uwierzyć, ale tak mówią statystyki
a po co? Chciałyście mu oddać chustkę do nosa?

advantage napisał:
o, chyba pamiętam - pierwszy raz zielone, a potem niebieskie
zielone miał jeszcze kiedyś, ale nie mogę sobie przypomnieć, co to był za ep

advantage napisał:
ale... do środka, czy go gardła?
both, better safe than sorry

advantage napisał:
albo w zaślepiający i odurzający hilsonowy sex
almost the same thing

advantage napisał:
omg, to pewnie są i tacy, którzy polubiliby golonkę, nerki i smalec z Curta
yeah, Hannibal Lecter

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:37, 15 Maj 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
to by było połączenie coming out of closet & take your head out of your ass
ostatnio poznałam: to make a cock up, ale niestety nie ma nic wspólnego z 'cock' w erowym znaczeniu, chociaż tak fajnie brzmi

Richie117 napisał:
ja też nie mogę w to uwierzyć, ale tak mówią statystyki
a po co? Chciałyście mu oddać chustkę do nosa?
omg, to oszukam statystyki i znajdę sobie kobiete
teraz już nie pamiętam, ale moje sny zawsze są ostro porąbane

Richie117 napisał:
zielone miał jeszcze kiedyś, ale nie mogę sobie przypomnieć, co to był za ep
ja nie wiem, ja się specjalizuję w butach House'a

Richie117 napisał:
almost the same thing
byle zaślepiający nie znaczył wybitych oczu

Richie117 napisał:
yeah, Hannibal Lecter
o, ciekawe czy i Cuddy by zjadł

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:17, 16 Maj 2012    Temat postu:

Jeju, w końcu! Nawet nie chcę patrzeć kiedy wrzuciłam poprzedni rozdział, bo wstyd i sama na sobie muszę użyć
Anyway, ten rodział jest chyba moim ulubionym z całego fika: era i jeszcze raz era Sprawdzane na szybko, więc wszelkie błędy chętnie poprawię




Rozdział 11. Wizyta domowa.


Wilson szukał rzeczy, które by go zajęły, tak, by nie myślał o House’ie. Nie zamierzał o nim myśleć. Zdecydowanie nie zamierzał też dotykać się, myśląc o nim. Za każdym razem, gdy stwierdzał, że potrzebował czegoś, by zająć myśli, łapał się na tym, że właśnie myślał o House’ie.

Ostatnią próbą było sudoku, działało przez dwie cyfry. Potem zaczął myśleć o tym, jak bardzo House uwielbiał łamigłówki i o tym jak bardzo on uwielbiał House’a. Także o tym, jak wyglądał House próbując rozwiązać zagadkę, jak pozornie gapił się w nicość, jakby mógł zajrzeć w świat, do którego nikt inny nie miał dostępu. A jak w roztargnieniu pocierał ołówkiem o swoje wargi, a potem nieświadomie go ssał... O Boże, naprawdę nie mógł myśleć o takich rzeczach.

Nagle usłyszał charakterystyczne pukanie do drzwi – House. Wilson wiedział z doświadczenia, że nawet jeśli go zignoruje, on i tak nie pójdzie. To wcale nie znaczyło, że chciał otworzyć drzwi, znaczyło tylko, że może otworzyć i po prostu mieć to z głowy.

- Czego chcesz, House? – zapytał Wilson, otwierając drzwi. Nie był w żadnym stopniu gotowy, by się z nim widzieć.

House przepchnął się obok niego i od razu skierował do kuchni.
- Skończyło mi się piwo – oznajmił House, szperając w lodówce.
Było piwo, ale nic innego nie nadawało się do bezpośredniego spożycia, nie licząc oczywiście warzyw.
- Zjadłbyś pizzę, czy twoja choroba obejmuje problemy z brzuszkiem?

House pomyślał, że Wilson wyglądał trochę mizernie. Wcześniej założył, że kłamie, ale może naprawdę był chory?
- Nie jestem w nastroju na przyjmowanie gości. – Teraz Wilson już na pewno był chory.
- Okej, jak ktoś przyjdzie, to mu powiem, żeby spadał.
- House! Goście, czyli także ty! – Zwłaszcza ty!
- Od kiedy? Nie sądzę, byś myślał o sobie jako gościu w moim mieszkaniu. Masz nawet klucz, który ci dałem.
- Jestem pewien, że ty do mojego też masz klucz.
- Taa, ale musiałem zapłacić Lucasowi, by go dorobił.
- A to dlatego, że jesteś gościem w moim domu.

House usiadł na skraju kanapy i ułożył laskę pomiędzy swoimi nogami.
- W takim razie jesteś gospodarzem, więc powinieneś okazać mi trochę gościnności. – House spojrzał na Wilsona, wyglądał na bardziej chorego. – Usiądź, zanim zemdlejesz. Widzisz? Tak zachowuje się dobry pan domu.
Wilson usiadł obok House’a, nawet zbyt blisko, bo w ogóle tego nie przemyślał. House położył dłoń na jego czole.
- Nie masz gorączki.

Zaraz przypomniał sobie, że Wilson nie lubił być przez niego molestowany. Ostatnią rzeczą jakiej chciał, był Wilson po stronie Curta po usłyszeniu opowieści, jaką ten szaleniec mu szykował. Poza tym, uprawiał z nim seks mniej niż dwa lata temu, więc jeśli ta historyjka miała być w stylu „House chciał, żebym mu possał”, to naprawdę nie mógłby winić Wilsona.

- Jestem tylko zmęczony. Dobra, przespana noc mi pomoże. – Wilson był już pewien, że nie będzie to ta najbliższa.
- Chciałem pogadać.
House patrzył na podłogę. Przyznanie się, zanim Curt będzie miał szansę się wygadać wydawało mu się logiczne. A co jeśli Wilson będzie wkurzony, że House złamał granice przyjaźni z jego nowym kumplem? Wszystko było takie lepsze, zanim... Nie, to kłamstwo. Wilsonowi zdarzało się go odrzucać cały czas od kiedy wrócił do PPTH. Nie mógł więc winić Curta za ich problemy, właściwie to Curt miał wypisane na czole „jestem kozłem ofiarnym”. Bardzo wyraźnie.
- Nigdy nie jesteś w nastroju na gadanie. – Wilson pomyślał, że to nie wróżyło niczego dobrego.
- Pomyślałem, że może chciałbyś pogadać o Curtcie czy coś... – Wydawało mu się, że jeśli zapoczątkuje temat rozmowy, wcale nie będzie musiał jej zaczynać.
- Co z Curtem?

Wilson nienawidził tego, ale musiał przyznać, że był zainteresowany co House chciał mu powiedzieć. Zamierzał narzekać na to, że Curt wciąż trzyma się blisko niego? Może przez to, że odzywał się bezpośrednio do niego, Curt zasłużył na jego gniew? A może wygadał House’owi te rzeczy, które Wilson powiedział mu w tajemnicy?

House zdecydował się po prostu to powiedzieć, a potem zmagać się z czymkolwiek, czym obrzuci go Wilson.
- Uprawiałem z nim seks – powiedział, patrząc ze skruchą w oczach. Nie mógł jednak spojrzeć na Wilsona. Jeśli by to zrobił, pewnie zobaczyłby go na skraju śmierci.
- Co?
Wilson nawet nie wiedział jak na to odpowiedzieć. Jego mózg się rozpłynął... House, seks, Curt... Zdecydował skoncentrować się na faktach, a nie wdawać w seksualne szczegóły. „Kiedy to się stało?” wydawało się być bezpiecznym pytaniem.
- Kilka godzin temu – powiedział House.
Och, więc to było dzisiaj!
- Co... – Wilson próbował zapytać „co z filmową nocą”, ale nie mógł tego przecisnąć przez gardło. Nagle poczuł, że nabawił się gorączki, której House wcześniej szukał.
- Masturbowałem go, a on zrobił mi loda. Nic poważnego i zero zaangażowania.

Mózg Wilsona stwardniał, by potem znów móc się roztopić i wypłynąć z czaszki.

Nastała cisza, House zdecydował w końcu ją przerwać.
- Słuchaj, to się po prostu stało i prawdopodobnie już nie powtórzy. – Zobaczył, że Wilson chciał mu przerwać, ale kontynuował: - Jeśli powiesz, bym nigdy więcej tego nie robił, „prawdopodobnie” zmieni się w „na pewno”. Przepraszam, Wilson. Wiesz, że gdy zawładną mną emocje, to nie mogę się kontrolować.
- Zauważyłem to.

Wilson próbował sobie wyobrazić jak to wszystko się wydarzyło. Owszem, dyskutował z Curtem o tym jaki House potrafi być seksowny, ale ostrzegł go też, by nie próbował grać w gierki.
- Ostrzegłem go, mówiłem, że nie powinien z tobą flirtować. Powinienem był wyrazić się jaśniej.
Najpierw House miał zamiar się zgodzić, ale jednak coś go tknęło.
- Wszystkich przede mną ostrzegasz, czy tylko swoich kumpli? – zapytał oburzony.
- Nie! To wcale nie tak! – Wilson westchnął. – Powiedziałem mu, że ty nie zawsze rozumiesz, że niewinny flirt nie jest zaproszeniem do seksu. Ostrzegłem tylko, że możesz być, no wiesz, agresywny. Powiedział, że wie jak radzić sobie z takimi facetami jak ty. Wydawało mi się, że nie zrozumiał, ale dałem temu spokój... – Wilson nie potrafił spojrzeć na przyjaciela.
- Tak dla twojej informacji, to on przyszedł do mnie.
- Ale najpierw do mnie! On lubi flirtować. Jest zaniepokojony?
- Dlaczego miałby być zaniepokojony? Chciał mi obciągnąć, więc mu pozwoliłem. To nie jest, co może niepokoić. – House zaczynał się denerwować. Wydawało mu się, że był przygotowany na to, że Wilson obwini jego, ale się przeliczył. – Sprawiasz, że to brzmi jakbym nafaszerował go pigułkami gwałtu i przeleciał na kanapie!

Wilson wcale nie potrzebował w swojej głowie obrazu House’a uprawiającego seks na kanapie, a teraz gdy już się pojawił, nie mógł się go pozbyć. O czym to rozmawiali?
- Nie mam czegoś takiego na myśli, House. Raczej to, że ty nie zawsze łapiesz, że ktoś daje ci niewerbalne wskazówki, byś się wycofał. Curt próbował ci zaimponować i to zaszło za daleko. – Według Wilsona brzmiało to całkiem prawdopodobnie.
- Dobrze odczytałem jego zamiary.
- On nie przyzna jak było, więc pewnie nigdy się nie dowiemy.
- Serio? Podszedł do mnie od tyłu i masował mi kark. O, tak.

House złapał Wilsona za ramiona i zwrócił go plecami w swoją stronę. Wilson nie zamierzał tego przyznawać, ale odwrócenie się do niego plecami wydawało się dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że nie mógł przestać myśleć o nim nagim, z erekcją i bzykającym się na kanapie.
- Więc pomasował ci szyję. Któż by tego nie wziął za „przeleć mnie”?
- Potem Curt dotknął mojej klatki i rozpiął koszulkę. Ja będę musiał sięgnąć za twoje śmieszne polo. Mówiłem, żeby przestał, ale on pocierał mi palcami klatę...

Wilson nie mógł się ruszyć. House go dotykał i nie chciał, by przestał, chociaż tego potrzebował. Przecież nie był gejem! Oczywiście, jak stwierdził Curt, bycie napalonym na House’a nie wymaga homo orientacji, ale mimo to nie powinien tak myśleć o swoim przyjacielu.
- Pocałował mnie w szyję.

House oddychał ciężko. Pocałował szyję Wilsona, pachniała świetnie. Obiecał mu kiedyś, że nie będzie wchodził z nim znów w fizyczne kontakty, ale teraz przecież tylko demonstrował zachowanie Curta. Poprzednio Wilson go zatrzymał, a teraz? Jeśli posunie się za daleko... House zastanowił się nad słowami przyjaciela. Naprawdę nie rozumiał, gdy ludzi chcieli, by czegoś zaprzestał?
- Kolejne rzeczy zrobiłbym już całkiem inaczej – wyszeptał i pocałował ucho onkologa. – On powiedział, że chce uprawiać ze mną seks. Gdybym był nim, ściągnąłbym moją koszulę. Zdecydowanie ściągnąłbym też twoją koszulę... gdybym był sobą.

House podciągnął koszulkę Wilsona, a ten uniósł ręce. Czyżby próbował dać House’owi nauczkę? Pozwolić mu się napalić, a potem go powstrzymać? House podejrzewał to już od jakiegoś czasu, ale zamierzał się cieszyć, póki mógł.
- Dotykałbym całego twojego ciała, a później przytuliłbym cię mocno do siebie i trzymał w ramionach.
Wtulił twarz w szyję Wilsona i znów był twardy. Miał rację – był zboczeńcem.
- House...

Wilson próbował spokojnie to przyjmować, ale i tak się pocił. House przesunął dłoń na biodro przyjaciela, był pewien, że zamierzał on powiedzieć „House, przestań” i czekając na te słowa, masował jego biodro.
- Moja dłoń sunęłaby powoli, aż otarłaby się o twojego penisa.
House był zdziwiony, gdy nagle odkrył, że penis Wilsona znajduje się znacznie bliżej niż oczekiwał. Wcale nie miał zamiaru go dotknąć, wcale nie miał zamiaru dotknąć penisa Wilsona, a dotknął erekcji... Och, Boże, pomyślał House, zanim jego instynkty uwodzenia automatycznie przeszły w stan zmęczenia.
- Kocham cię dotykać, chcę dotknąć każdego cala twojego ciała. – Palce House’a zatańczyły po kroczu przyjaciela, aż zamruczał z wrażenia. – Mogę zdjąć koszulę? Nie chciałbym, byś źle się poczuł.
- Taak – zdołał wypowiedzieć Wilson, choć powinien powiedzieć House’owi by sobie poszedł. Powinien, ale nie mógł.

House zdjął koszulę i przyssał się do pleców Wilsona. Chciał poczuć jego skórę na swojej. Sięgnął do przodu i dotknął członka przyjaciela.
- Mogę zdjąć ci dres? – zapytał, układając dłonie na dłoniach Wilsona, by powstrzymać je od drżenia. Poczuł też jak Wilson przełknął ślinę.
- Czy... czy Curt cię rozebrał? – Wilson nie wiedział co powiedzieć. Gdyby była przy nim kobieta, radziłby sobie doskonale. Przy House’ie nie miał pojęcia co robić.
- Nie, on tylko rozpiął mi spodnie, a ja trochę je opuściłem i sam się rozebrałem. – House znów pocałował jego szyję. – Nie chciałem, by widział moją bliznę. Nie ufam mu. Trzymanie jej w ukryciu wymaga umiejętności.

Wilson położył dłoń na tej dłoni, którą House trzymał na jego brzuchu. Gdy House pocałował drugą stronę jego szyi, zamknął oczy i oparł się o jego ciało.
- Mówiłeś mu świństewka, tak jak w sobotę?
House chciał uspokoić dłonie, ale Wilson wciąż się trząsł.
- Nie, głównie to on mówił. Powiedział, że chce mi służyć i mnie czcić. To świr! – House zaeksperymentował i polizał szyję Wilsona. Jęknął, ale nie kazał przestać. – Podobało ci się mówienie świństewek? Chcesz, bym i do ciebie tak mówił?
- Tak. – Wilson nie mógł wypowiedzieć więcej niż tę jedną sylabę.
- Chcę zrzucić twoje spodnie, by móc pieścić twojego penisa. Chcę poczuć jak bardzo twardy jesteś. Chcesz tego? Chcesz, bym dotknął twojego kutasa? – House oddychał ciężko tuż przy uchu Wilsona. – Myślę, że tak. Myślę, że chcesz, bym go pocierał albo bawił się jądrami. Ale może jesteś już tak twardy, że chciałbyś, bym pominął grę wstępną i przeszedł od razu do ssania? Ale z ciebie dziwka. Chcesz bym ci possał, co? Nie możesz się doczekać aż dojdziesz w moich ustach? Zrób to, chcę cię posmakować.

House włożył dłoń w spodnie Wilsona. Jego penis był gorący, twardy i wilgotny. To było niespodziewane.
- O Boże, Wilson! Nie nosisz bielizny! Popieszczę cię, jeśli nie pozwolisz sobie obciągnąć. Potrzebuję więcej, powiedz tylko jedno słowo. Chcesz, bym ssał twojego penisa? Lizał, a potem wziął głęboko w usta... Powiedz tak.

House pocierał własnym kroczem o pośladki Wilsona, aż zajęczał z powodu takiego pocierania.
- Tak – wysapał Wilson, a House się uśmiechnął.
- Co tak? Powiedz czego chcesz – powiedział House, nagryzając jego ramię.
- Ach! Chcę, żebyś mi obciągnął, proszę, House.

House nie musiał słyszeć niczego więcej. Usiadł i zwrócił przyjaciela twarzą do siebie, chociaż ten miał zamknięte oczy. House złapał go za kark i pocałował, nie chciałby, by ich pierwszy pocałunek był ubogi i niechlujny, ale przynajmniej był to pocałunek.
Wilson otworzył oczy, gdy House się od niego oderwał. Jakoś mu się wydawało, że całowanie z House’em było bardziej intymne od pieszczenia dolnych partii ciała. Gdyby House był kobietą, Wilson zdecydowanie wyznałby mu miłość. Jednak zamiast o tym rozmyślać, przyciągnął House’a do siebie i zainicjował kolejny pocałunek. Jego dłoń przemknęła po włosach House’a i zatrzymała się na czubku głowy. Było idealnie!
- Ktoś tu się robi nachalny! – powiedział House, zniżając się, by móc polizać sutek przyjaciela.

Wilson chciał wyjaśnić, że wcale nie miał nic takiego na myśli, ale stracił zdolności językowe i fizyczne. House liźnięciem przeszedł do brzucha Wilsona i delikatnie odwrócił go na plecy. Zsunął spodnie po erekcji onkologa, był blisko, ale nie dotknął jej.
- Przestanę w każdym momencie, jeśli będziesz tego chciał. A teraz zapytam cię ostatni raz, jeśli potem będziesz chciał mnie zatrzymać, będziesz musiał mnie odciągnąć. Jak mówiłeś, ja niezbyt dobrze odczytuje niewerbalne wskazówki. – House urwał, by upewnić się, że Wilson patrzy mu w oczy. – Chcesz, bym przestał?

Wilson wiedział, że może to zakończyć, chociaż pomiędzy nimi byłoby niezręcznie, jakoś by przez to przebrnęli. Obaj przypisaliby to stresowi i samotności, udając, że nic się nie stało. Gdyby House zrobił coś więcej niż zrobił kilka lat temu, znaczyłoby to, że to Wilson zrobił coś, co to wszystko zapoczątkowało.
House usiadł prosto.
- Nie czytam żadnych znaków, przepraszam – mruknął, opierając łokcie na kolanach. Cholera, znów to zrobił! – Sam to powiedziałeś: potrafię być agresywny. Pewnie jesteś przerażony na śmierć! Przepraszam. – Usłyszał jak Wilson mamrocze, ale nic nie zrozumiał. – Co powiedziałeś? – Odważył się na niego popatrzeć.
Wilson kaszlnął.
- Powiedziałem, że nie powiedziałem nie.
House nie chciał robić sobie nadziei, że to znaczyło dokładnie to, o czym myślał.
- Ja... uch... chcę, żebyś, no nie wierzę, że to mówię, ale... chcę, żebyś zrobił mi to samo co Curt zrobił tobie. – Zawstydził się, ale jednocześnie poczuł, że zrzucił sobie z ramion ciężar. Albo z jakiejś innej części ciała.
- Nie – odparł House, a Wilson nie mógł uwierzyć, że dobrze usłyszał. To było egoistyczne, ale nie przypuszczał, że House mógłby mu odmówić. – Zaufaj mi, nie podobałoby ci się to. Każdy jest wyjątkowy, a chwile z tobą są prawdziwe.

House poprawił swoją pozycję i znów znajdował się kilka cali od erekcji Wilsona, powoli tracącej swoją twardość.
- Chcesz czegoś magicznego, czegoś tak niesamowitego, że przestaniesz zwracać uwagę na to, że daje ci to mężczyzna.

House poruszył delikatnie palcami wzdłuż klatki Wilsona, a ten poczuł oddech starszego mężczyzny. Wzdrygnął się. Cieszył się jednak, że House ominął jego wrażliwe miejsca, chociaż był pewien, że dobrze je sobie zapamiętał. O boże!, niemal wypowiedział to na głos. Jeśli House badał jego czułe punkty, to znaczyło, że planował coś na później. Może House pomyślał, że to nie będzie jednorazowe. Bo może nie będzie? Ale jeśli musiałaby odwzajemniać dotyk, to... nie wiedział, czy potrafiłby to zrobić.
- Uspokój się, Wilson. Oddychaj spokojnie. Nawet nie doszedłem do tych dobrych rzeczy – powiedział House i pocałował to miejsce, gdzie udo łączyło się z biodrem.
- Nie jestem pewien, czy... – Jęk zakończył zdanie, bo House znów go polizał.
- Jeśli będziesz tyle myślał, to nic nie zrobię.
House wylizał ścieżkę do wnętrza uda przyjaciela. Ułożył dłonie na jego biodrach i zabębnił rytmicznie palcami. Patrząc na twarz Wilsona i nie odrywając wzroku, polizał jego mosznę. Spodziewając się ruchu bioder, przytrzymał je mocniej.

Jądra Wilsona zbliżyły się do siebie, a on sam nie mógł przestać patrzeć na to, co robił House. To było takie surrealistyczne i niesamowite... Jak on mógł zachowywać taki spokój? Wyglądał jakby była to dla niego najbardziej normalna rzecz na świecie. Może lizanie penisów przyjaciół było dla niego normalne… Wilson nie potrafił dłużej myśleć.

House wiedział, że onkolog nie wytrzyma długo. Rozważał, czy przedłużać sprawę, czy nie, ostatecznie stwierdzając, że nie chce, by Wilson wpadł w panikę. Upewniwszy się, że penis było mokry od śliny, unosił usta aż zatrzymał się ponad nim. Zerknął czy przyjaciel zamknął oczy. Wiedział, że był on z wieloma kobietami, ale wątpił, by którakolwiek potrafiła to. Od dawna tego nie robił, ale Wilson był wart wysiłku.

House otworzył szeroko usta i zupełnie jak połykacz mieczy, wziął Wilsona w swoje usta, ale nie dotknął go wargami. Obniżał się, aż pochłonął penisa całkowicie. Wysunął język i przesunął po nim, a biodra mężczyzny podskoczyły w górę. House przewidział to i poruszył się razem z nimi. Zamykając usta na nasadzie i ssąc, dostawił jądra bliżej ciała. Mięśnie jego gardła drgnęły, a Wilson zajęczał. Czy House był boa dusicielem, połykającym swoją ofiarę? Wcale by mu to nie przeszkadzało.

House possał go mocno i powoli wyjmował główkę z ust. Jeśli się nie mylił, a w takich sprawach miał rację czasem nawet częściej niż w medycynie, Wilson dojdzie, gdy popieści się go dwa cale poniżej główki... House naparł językiem na spód penisa, powoli go wyciągając.

Wilson chciał wrzeszczeć i krzyczeć imię House’a, ale czuł się zupełnie tak, jakby się dławił. Każdy atom jego ciała się dławił. Gdy House jęczał, wibracje były ostatnią rzeczą jaką mógłby spokojnie znieść.
Doszedł obficie w jego ustach, a jego całe ciało przeszedł dreszcz. Długo nie mógł dojść do siebie, wydawało mu się, że z pięć minut, a do tego chciało mu się płakać, tak bardzo było to powalające!

House miał rację, Wilson doszedł dokładnie tak, jak sobie wyliczył. Smakował trochę gorzko, jak słony orzechowy olej. Mógłby sobie to rozsmarować na chlebie i zjeść jak kanapkę. Nigdy wcześniej nie był taki szczęśliwy.
Wilson opadł na kanapę. Byłoby mu pewnie niezbyt wygodnie, gdyby tylko mógł czuć swoje kończyny, albo miał jakikolwiek pracujący mięsień.
House przyglądał mu się przez chwilę. Był zadowolony, że Wilson zamknął oczy i nie mógł zobaczyć jego ogłupiałego wyrazu twarzy. Pragnął Wilsona od tak dawna, aż nie mógł uwierzyć, że ten w końcu pozwolić mu to zrobić.

House nigdy nie był dobry w gadkach po seksie. Chociaż wiedział jak złapać rybę, przyrządzić ją i upiec, to nie miał pojęcia jak posprzątać po niej bałagan. Przy Wilsonie mógł stracić więcej, a chciał go błagać, by jeszcze kiedyś pozwolił sobie to zrobić. Wkrótce.

Chyba lepiej będzie jeśli nie zacznie mówić rzeczy w stylu ciesz się, to nic złego albo obiecać, że nikomu nie wygada, ani nie oczekuje powtórki. Cokolwiek by powiedział, był pewien, że to wszystko popsuje. Jak zwykle. Uznał, że Wilson nie chciałby, by cokolwiek mówił. Może lepiej by było, gdyby sobie poszedł, może dlatego Wilson wciąż trzymał zamknięte oczy. House stwierdził też, że Wilson nie ucieszyłby się, gdyby poszedł sobie zwalić w jego łazience, założył więc koszulę i poszedł do kuchni po piwo, które już wcześniej widział, ale gdy tylko dotrze do domu, zamierzał się szaleńczo masturbować, aż wyląduje w wariatkowie.

Wilson jęknął i z trudem przystawił dłoń do oczu. Jasna cholera! Co House w ogóle mu zrobił? Jak ktoś mógł być tak pełen wdzięku nawet podczas obciągania? Wilson nigdy nie rozumiał sposobu jaki umożliwiał House’owi bycie taką sprzecznością pomiędzy umięśnionym, a delikatnym ciałem, czy grzecznością i wrogością.. Seks tego nie zmienił. Jeśli już, to dodał więcej sprzeczności. House wydawał się posiadać pełną kontrolę i był pewny siebie, choć Wilson wiedział, że nie był on w stu procentach pewny niczego, oprócz medycyny. A może seksu także? Nawet po wszystkich latach znajomości, trudno było mu stwierdzić gdzie jego brawura i ego zaczynały się, a gdzie kończyły. Może teraz się to zmieni, a House bardziej się otworzy? Nie chciał naprawiać House’a, ale chciał mu pomóc. Jeśli House powiedziałby jak, albo czego potrzebuje, zrobiłby to.

Wilson potrzebował rozmów po orgazmie. Zawsze tak było. Naprawdę musiał porozmawiać z House’em, nawet jeśli czuł się kompletnie wyssany z życia. Był dumny z bycia troskliwym kochankiem, a teraz psuł swoje pierwsze homoseksualne doświadczenie. Nie, nie homoseksualne. House’o-seksualne. Roześmiał się z tego i pomyślał, że House’a też by to rozbawiło.
Wreszcie Wilson otworzył oczy, zobaczył, że House’a nie było nigdzie w pobliżu. Nie zobaczył go nawet, gdy usiadł. Założył spodnie i wstał, ale House’a wciąż nie było w pobliżu. Naprawdę spieprzył... Wcale nie psuł tej sytuacji, już dawno to zrobił. Wyzywał się w myślach od najgorszych, gdy usłyszał hałas w kuchni. House poszedł coś przekąsić?

- House? – zawołał Wilson, wchodząc do kuchni.
House stał swobodnie, opierał się o szafkę i chrupał kanapkę.
- Ten chleb wygląda okropnie, ale nie jest taki zły. Serio dałeś za niego siedem dolców? Szkoda forsy!
- Ja... uch. Nie wiedziałem, że tu przyjdziesz.
- Chciało mi się pić i umieram z głodu, a już za późno, by zamówić pizzę. Coś nie tak? – zapytał, gdy Wilson popatrzył na niego dziwnie. – Wiesz, że nie przyszedłem tu by cię uwieść, co? Nie kazałeś przestać. Nie chciałem cię wykorzystać. Musisz coś powiedzieć, Wilson. Wrzeszcz, krzycz. Cokolwiek.
Wilson przemierzył kuchnię trzema krokami, poruszał się tak szybko, że House bał się, że go uderzy. Prawdopodobnie zasługiwał. Wilson jednak złapał twarz przyjaciela i pocałował go, najpierw wygłodniale, potem wolniej.

House wyrzucił kanapkę i otoczył go ramionami. Całowali się kilka chwil, aż Wilson przerwał zbliżenie, by popatrzeć na diagnostę. House przysunął się do niego i pocałował jego policzki, powieki, czoło, podbródek... I wszędzie, gdzie tylko mógł. Powstrzymywał się, by nie wyznać Wilsonowi miłości, zamiast tego cmoknął go w usta, dotykając kciukiem podbródka.
- Lepiej przestanę, bo jeszcze nabawisz się okropnego śladu po mojej brodzie, a masz taką dziewczęcą, delikatną skórę.
- Zrobiłeś Curtowi taki ślad? – zapytał Wilson, rozkładając ręce i szybko dodał: - Nie jestem zazdrosny, tylko ciekawy.
Prawdę mówiąc, był zazdrosny o czas, jaki Curt spędził z House’em sam na sam, ale nie był pewien co z zazdrością o to, jak spędzili ten czas. Nie był zazdrosny o te nieseksualne rzeczy, ale o te seksualne... To musiał znaczyć, że był zazdrosny o Curta.

- Cóż, nie przypominam sobie całowania go. – House próbował sobie przypomnieć. – On całował moją szyję, nawet spodnie, penisa i dwukrotnie dłoń, ale ja jego nie. – Roześmiał się. – Pieprzenie ust Curta było fajne, ale całowanie byłoby straszne. On jest straszny.
- Uprawiałeś seks z kimś, kogo uważasz za strasznego? – zapytał Wilson, nie lubiąc brzmienia tych słów.
- Tylko czasami jest straszny. I tak dziwnie na mnie patrzy.
- Chyba się w tobie zakochał. Teraz o tym wiesz. – Wilson popatrzył na House’a, mając nadzieję, że nie wygląda to dziwnie. – Więc co się stało po tym jak Curt, no wiesz? – Chciał powiedzieć „possał ci”, ale nie brzmiało to dobrze w jego głowie.
House uznał jego pauzę za uroczą.
- Cóż, pomyślmy. Pieprzyłem twarz Curta. – House lubił sposób w jaki nos Wilsona marszczył się, gdy mówił takie rzeczy. – Całkiem dobrze obciąga, nawiasem mówiąc. Nie chciałbym porównywać, ale ja jestem lepszy.
Wilson zarumienił się wystarczająco jasno, by wziąć jego policzki za wielki neon.
- Ten odcień czerwieni znaczy, że już to wiesz? – zapytał House.
Wilson gorączkowo pokręcił głową, co dla House’a było ujmujące.
- Potem powiedział, że jestem świetny i pocałował moją dłoń, a ja – tylko nie osądzaj – postanowiłem temu pojechanemu kolesiowi pojechać na ręcznym.
- I miałbym cię za to osądzać, nie za coś innego, co zrobiłeś tej nocy, bo... – Głos Wilsona ucichł.
- Uzasadniałem to, co zrobiłem. A zrobiłem to, by poczuł się pewniej i powiedział mi dlaczego tak nalega na bycie twoim kumplem, no i jak seks ze mną ma się do tego wszystkiego. Zrobiłem to też dlatego, by chciał wrócić po więcej.

Wilsonowi ciężko było zrozumieć pokręconą logikę House’a. Uzasadnienie oddania przysługi, po to, by wyświadczyć więcej przysług?
- Widzisz? Osądzasz. Jestem samotnym facetem z potrzebami, a Curt ma pewne umiejętności. Szaleńcy zawsze tak mają. Jeśli zdecydowałbym się to ciągnąć, pewnie pozwoliłby mi zrobić dużo więcej rzeczy – wiązanie, klapsy. Pozwoliłby mi przelecieć swój słodki tyłek w twoim gabinecie.
Wilson nie miał pojęcia cóż począć z taką informacją. Wiedział już, że będzie chciał, by House powtórzył swoje razy. Ale czy House będzie tego chciał?
Boże, nawiedziły go wcześniejsze myśli. Czy House odmówi przez to, że on nie odwzajemnił gestów? Chciałby powiedzieć nimi zbyt wiele rzeczy na raz. Wziął oczyszczający oddech, by łatwiej było mu się skupić, co House uznał za słodkie.

- Gdy tu przyszedłeś, powiedziałeś, że jeśli nie będę chciał, to nie będziesz więcej uprawiał seksu z Curtem.
- To prawda – odparł House, nie będąc pewnym zamiarów Wilsona. Marzył o tym, by móc czytać w myślach.
- Dobrze, więc nie chcę, żebyś uprawiał z nim seks. Pod żadną postacią. – Wilson nie żartował.
- Okej, nie będę. Cieszę się, że nigdy nie będę już musiał być z nim sam na sam. Nie mówię, że ci nie pozwalam, ale ty też nie uprawiaj z nim seksu. [link widoczny dla zalogowanych]
- To nie problem, nie jestem gejem – powiedział Wilson, nie chcąc by zabrzmiało to chamsko, ale nie udało mu się.

No i proszę, pomyślał House. Będzie się czuł winny, bo pozwolił innemu kolesiowi, by zrobił mu loda. Będzie chciał dowodu, że wciąż jest hetero i zrobi rajd po pielęgniarkach. A najgorsze będzie to, że za każdym razem jak mnie zobaczy, będzie myślał o tej cholernej rzeczy, którą mu zrobiłem. Będzie mi niewerbalnie wypominał, że było to naruszenie zasad i nie jego styl, zamiast nigdy już o tym nie wspominać.

- Łapię. Nie dotykać małego twojego małego kumpla i nie jesteś gejem. – House uniósł butelkę piwa do ust i opróżnił ją jednym dużym łykiem. – No to ja spadam. Dzięki, że mnie wpuściłeś i... dzięki. Do jutra.

A teraz pójdę sobie zwalić konia, a potem przytrzasnę sobie penisa drzwiami, dodał w myślach.

- Co? Czekaj! Myślałem, że coś tutaj robimy. – Wilson nie był pewien co się działo, ale nie chciał, by House wychodził.
- To chyba nie jest dobry pomysł. – Gdyby Wilson wygiął tak usta w innych okolicznościach, House uznałby to za seksowne. – Musisz coś zapamiętać. Bycie podnieconym z powodu faceta nie znaczy, że jesteś gejem. To tylko fizyczna odpowiedź na stymulację. Nie jesteś gejem, jesteś kolejną ofiarą złego Grega House’a. Wykorzystałem cię.
- Nigdy tego nie powiedziałem! Nawet nie pomyślałem! Przyszedłem ci tutaj coś powiedzieć, choć teraz nie brzmi to już tak śmiesznie. Nie jestem homoseksualny, tylko house’o-seksualny. Rozmawiałem o tym z Curtem w sobotę. Nie podobają mi się faceci, tylko ty mi się podobasz. Chciałem ci też powiedzieć trzy inne rzeczy. Po pierwsze, nigdy więcej nie uprawiaj seksu z Curtem. Po drugie, przestań myśleć, że ludzie mają ukryty motyw, gdy próbują dobrać ci się do gaci, bo najzwyczajniej chcą ci się dobrać do gaci. Po trzecie, oznacz mnie jako osobę, która chce się do ciebie dobrać. Chcę to powtórzyć, chcę cię całować, dopóki skóra nie oderwie mi się od twarzy.

House uśmiechnął się, słysząc to ostatnie. Objął Wilsona i pocałował jego szyję, błądząc dłońmi po jego plecach i mocno przyciągając go do siebie, gładził po włosach.

- Z chęcią wykonam na tobie fellatio kiedykolwiek zechcesz. Mam całą masę sztuczek, które ci się spodobają – rzucił, całując policzek przyjaciela. Zrobił krok w tył i dodał: - Mogę zacząć teraz, jeśli tylko ty dasz radę.
- Prawie umarłem, więc potrzebuję więcej czasu. Jeśli spędzisz tu całą noc, będziemy mieć go całą masę.

Wilson zdał sobie sprawę, że mówił do House’a jak do swoich dziewczyn. Przypuszczał, że House w taki czy inny sposób należał do tej samej kategorii.

- Tak zrobimy. Moglibyśmy pójść do sypialni. Leżenie pomiędzy twoimi nogami będzie wygodniejsze, klęczenie nie jest już tak łatwe jak kiedyś, ale zrobię to, jeśli chcesz. Zrobię to jakkolwiek chcesz.
- Brzmi wspaniale – powiedział Wilson, biorąc dłoń House’a i prowadząc go do sypialni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:58, 25 Cze 2012    Temat postu:

Here I am! Nareszcie się jako tako zebrałam do kupy i zmobilizowałam do komentowania Teraz jeszcze czeba mi się zabrać za odpisanie na pw i resztę komentów (maybe na jutro mi się uda), i dobrać się do oczekujących niecierpliwie tłumaczeń, ech. Nienawidzę lenia, który mnie dopadł i nie puszcza

Oj tam, oj tam, advantage, 3 miesiące przerwy między rozdziałami to nie tak długo, zważywszy na to wszystko, co się działo w międzyczasie A za erowe kawałki najdłużej się człowiek zabiera, wiem po sobie *zerka nieufnie na wydrukowanego Pstryka*

Okej, a zatem...

Zdecydowanie nie zamierzał też dotykać się, myśląc o nim.
żaden problem, mógł to robić w sposób niezamierzony... masturbacja z zaskoczenia

A jak w roztargnieniu pocierał ołówkiem o swoje wargi, a potem nieświadomie go ssał...
good for Wilson, że House ma na biurku tylko jedną oversized ball, którą się czasem bawi, bo TO by dopiero była pożywka dla wyobraźni
[link widoczny dla zalogowanych]
(lepszy byłby gif z [link widoczny dla zalogowanych] sceny, ale nie mogłam go znaleźć )

Nagle usłyszał charakterystyczne pukanie
nowy level zakochania - niecne omamy słuchowe And skąd Wilson już wie, jak brzmi 'pukanie' w wykonaniu House'a?

Nie był w żadnym stopniu gotowy, by się z nim widzieć.
to znaczy, że nie założył seksownej bielizny?

Zjadłbyś pizzę, czy twoja choroba obejmuje problemy z brzuszkiem?
awww, hał słit na problemy z brzuszkiem dobrze działa gorący masaż Na ból główki zresztą też

A to dlatego, że jesteś gościem w moim domu.
a buuuu, wstydź się, Wilson, gdzie twoja gościnność?

House usiadł na skraju kanapy i ułożył laskę pomiędzy swoimi nogami.
I know, chciał przez to podkreślić pewien laskopodobny szczegół swojej anatomii

W takim razie jesteś gospodarzem, więc powinieneś okazać mi trochę gościnności.
o, House się ze mną zgadza

House położył dłoń na jego czole.
- Nie masz gorączki.

bwahahaha, House sprawdzał temperaturę nie w tym miejscu, gdzie powinien

Wilson był już pewien, że nie będzie to ta najbliższa.
jasnowidz

Uprawiałem z nim seks – powiedział, patrząc ze skruchą w oczach.
oj tam, oj tam, oral to jeszcze nie seks

Wilson próbował sobie wyobrazić jak to wszystko się wydarzyło.
a potem pobiegł do łazienki wziąć lodowaty prysznic?

Wilson wcale nie potrzebował w swojej głowie obrazu House’a uprawiającego seks na kanapie, a teraz gdy już się pojawił, nie mógł się go pozbyć.
czyli do tej pory w Wilsonowej głowie były tylko obrazy House'a uprawiającego seks w łóżku? Jak romantycznie!

Obiecał mu kiedyś, że nie będzie wchodził z nim znów w fizyczne kontakty, ale teraz przecież tylko demonstrował zachowanie Curta.
no tak, to rzuca zupełnie inne światło na tę sytuację

później przytuliłbym cię mocno do siebie i trzymał w ramionach.
awwwwwwww... *rozpłynęła się*

House był zdziwiony, gdy nagle odkrył, że penis Wilsona znajduje się znacznie bliżej niż oczekiwał.
a to tylko banan w kieszeni spodni

O Boże, Wilson! Nie nosisz bielizny!
wszystkie gatki Wilsona zdążyły wylądować w koszu na pranie

Może lizanie penisów przyjaciół było dla niego normalne…
tylko jeśli w poprzednim wcieleniu House był psem

Chociaż wiedział jak złapać rybę, przyrządzić ją i upiec, to nie miał pojęcia jak posprzątać po niej bałagan.
na szczęście dla niego, w większości fików sprzątanie po pieczeniu bananów to żadna filozofia

gdy tylko dotrze do domu, zamierzał się szaleńczo masturbować, aż wyląduje w wariatkowie.
raczej wyląduje w aptece po jakąś maść na otarcia

Naprawdę musiał porozmawiać z House’em, nawet jeśli czuł się kompletnie wyssany z życia.
jakież to adekwatne określenie Niech tylko później nie czuje się... wyruchany

House poszedł coś przekąsić?
poszedł po tę kromkę chleba, o której myślał wcześniej

Wilson jednak złapał twarz przyjaciela i pocałował go, najpierw wygłodniale
szukał okruszków?

House uznał jego pauzę za uroczą.
wszystko, co Wilsonowe, jest urocze

Wilson nie miał pojęcia cóż począć z taką informacją.
najlepiej niech ją zapamięta ze szczegółami, a później wcieli w życie

Będzie chciał dowodu, że wciąż jest hetero i zrobi rajd po pielęgniarkach.
chyba że House go uprzedzi i sam zrobi rajd po pielęgniarkach... monster truckiem

A teraz pójdę sobie zwalić konia, a potem przytrzasnę sobie penisa drzwiami, dodał w myślach.
uff, dobrze, że w tej kolejności - inaczej krew zachlapałaby większy kawałek ściany

Nie jestem homoseksualny, tylko house’o-seksualny. (...) Nie podobają mi się faceci, tylko ty mi się podobasz. (...) Po trzecie, oznacz mnie jako osobę, która chce się do ciebie dobrać. Chcę to powtórzyć, chcę cię całować, dopóki skóra nie oderwie mi się od twarzy.
awwwwwwww...
I nareszcie chłopaki wiedzą, na czym stoją


ohmygod, ten rozdział jest taki... taki... AWW i LOL i FTW
Samo czytanie tego przyprawia o stan przedzawałowy z wrażenia, więc sobie nie wyobrażam, jakie wyczerpujące musiało być tłumaczenie. Ja bym się na to nie zdobyła
Weeeeny na więcej!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:39, 15 Lip 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
Here I am! Nareszcie się jako tako zebrałam do kupy i zmobilizowałam do komentowania Teraz jeszcze czeba mi się zabrać za odpisanie na pw i resztę komentów (maybe na jutro mi się uda), i dobrać się do oczekujących niecierpliwie tłumaczeń, ech. Nienawidzę lenia, który mnie dopadł i nie puszcza
jeeej, a teraz to wszystko to moje zadanie

Richie117 napisał:
Oj tam, oj tam, advantage, 3 miesiące przerwy między rozdziałami to nie tak długo, zważywszy na to wszystko, co się działo w międzyczasie A za erowe kawałki najdłużej się człowiek zabiera, wiem po sobie *zerka nieufnie na wydrukowanego Pstryka*
okej, czuję się podniesiona na duchu, dzięki właaaaśnie, pstrykowa era! a znasz może więcej fików House/OMC?

Richie117 napisał:
żaden problem, mógł to robić w sposób niezamierzony... masturbacja z zaskoczenia
Mały Jimmy na pewno by się poczuł zaskoczony

Richie117 napisał:
good for Wilson, że House ma na biurku tylko jedną oversized ball, którą się czasem bawi, bo TO by dopiero była pożywka dla wyobraźni
[link widoczny dla zalogowanych]
(lepszy byłby gif z [link widoczny dla zalogowanych] sceny, ale nie mogłam go znaleźć )
może inne balls House’a też są oversize, who knows?
ooo, a wiesz z którego odcinka ten gif?

Richie117 napisał:
nowy level zakochania - niecne omamy słuchowe And skąd Wilson już wie, jak brzmi 'pukanie' w wykonaniu House'a? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
niecne by były, jakby słyszał erę wyobraźnia działa cuda

Richie117 napisał:
to znaczy, że nie założył seksownej bielizny?
jeszcze, to na drugą randkę

Richie117 napisał:
awww, hał słit na problemy z brzuszkiem dobrze działa gorący masaż Na ból główki zresztą też
wiedziałam, że brzuszek będzie słit ale na ból główki to masaż językiem

Richie117 napisał:
a buuuu, wstydź się, Wilson, gdzie twoja gościnność?
powinien go zaprosić od razu do sypialni

Richie117 napisał:
I know, chciał przez to podkreślić pewien laskopodobny szczegół swojej anatomii
albo przedłużyć

Richie117 napisał:
bwahahaha, House sprawdzał temperaturę nie w tym miejscu, gdzie powinien
później tam sprawdzi, w dodatku czymś wrażliwszym niż termometr

Richie117 napisał:
oj tam, oj tam, oral to jeszcze nie seks
to podobno męskie tłumaczenie

Richie117 napisał:
czyli do tej pory w Wilsonowej głowie były tylko obrazy House'a uprawiającego seks w łóżku? Jak romantycznie!
później się rozkręci i będzie marzył o seksie w wannie, szafie i gdziekolwiek

Richie117 napisał:
a to tylko banan w kieszeni spodni
dobrze, że nie arbuz

Richie117 napisał:
wszystkie gatki Wilsona zdążyły wylądować w koszu na pranie
albo to było zamierzone

Richie117 napisał:
tylko jeśli w poprzednim wcieleniu House był psem
a Wilson jego panem?

Richie117 napisał:
na szczęście dla niego, w większości fików sprzątanie po pieczeniu bananów to żadna filozofia <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/housewilson.gif">
wszystko zjada i połyka i nie ma czego sprzątać

Richie117 napisał:
raczej wyląduje w aptece po jakąś maść na otarcia
ale potem będzie potrzebny już tylko żelik nawilżajacy

Richie117 napisał:
jakież to adekwatne określenie Niech tylko później nie czuje się... wyruchany
właśnie niech się tak poczuje! Tylko w miły sposób

Richie117 napisał:
poszedł po tę kromkę chleba, o której myślał wcześniej
thats so so so kinky!!!

Richie117 napisał:
wszystko, co Wilsonowe, jest urocze
no, na przykład House

Richie117 napisał:
chyba że House go uprzedzi i sam zrobi rajd po pielęgniarkach... monster truckiem
niszczenie konkurencji, najwyższy level

Richie117 napisał:
uff, dobrze, że w tej kolejności - inaczej krew zachlapałaby większy kawałek ściany
ale może wtedy powstałby jakiś fajny obraz

Richie117 napisał:
awwwwwwww...
I nareszcie chłopaki wiedzą, na czym stoją
i wiedzą co stoi i z jakiego powodu

Richie117 napisał:
ohmygod, ten rozdział jest taki... taki... AWW i LOL i FTW
Samo czytanie tego przyprawia o stan przedzawałowy z wrażenia, więc sobie nie wyobrażam, jakie wyczerpujące musiało być tłumaczenie. Ja bym się na to nie zdobyła
Weeeeny na więcej!!!
ojej i dzięki dzięki dzięki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:28, 24 Lip 2012    Temat postu:

advantage napisał:
jeeej, a teraz to wszystko to moje zadanie
baby steps and you'll make it

advantage napisał:
okej, czuję się podniesiona na duchu, dzięki właaaaśnie, pstrykowa era! a znasz może więcej fików House/OMC?
zafsze do usług um... czyżbyś doczytała Pstryka do końca? Muszę przestać się opierdalać i zabrać za to asap
"więcej" to za dużo powiedziane, ale nefrytowakotka podrzuciła mi jedną autorkę od House/OC. Właśnie skończyłam [link widoczny dla zalogowanych] - bardzobardzo podobne do Pstryka, ale fajnie się czytało i było sweet Wcześniej czytałam [link widoczny dla zalogowanych] - f-ship House/OMC; niezłe do połowy, ale później niestety z House'a robi się ciepła klucha a'la Nolan, a Wilson jest tam bardzo serialowy, U know, I'm happy for U, but actually I don't give a shit

advantage napisał:
Mały Jimmy na pewno by się poczuł zaskoczony
ciekawe, czy confused!LittleJimmy też ma nawyk pocierania dłonią karku

advantage napisał:
może inne balls House’a też są oversize, who knows?
ooo, a wiesz z którego odcinka ten gif?
yeah, możliwe... dlatego House kuleje, a historia z nogą to tylko taka przykrywka
nope, niestety nie mam pojęcia

advantage napisał:
niecne by były, jakby słyszał erę wyobraźnia działa cuda
ooo... a to on nie słyszał wtedy erowego pukania?

advantage napisał:
jeszcze, to na drugą randkę
a na trzecią zrobi sobie jakąś seksowną fryzurę 'tam na dole'

advantage napisał:
wiedziałam, że brzuszek będzie słit ale na ból główki to masaż językiem
nieee, słit było zaproponowanie pizzy brzuszek też można wymasować językiem

advantage napisał:
powinien go zaprosić od razu do sypialni
po ścieżce usypanej z płatków róż

advantage napisał:
później tam sprawdzi, w dodatku czymś wrażliwszym niż termometr
*me can't wait*

advantage napisał:
to podobno męskie tłumaczenie
bo ja mam męskie poglądy, o!

advantage napisał:
później się rozkręci i będzie marzył o seksie w wannie, szafie i gdziekolwiek
a późniejpóźniej będzie wcielał te marzenia w życie

advantage napisał:
dobrze, że nie arbuz
tjaaa, tyłek House'a się z Tobą zgadza

advantage napisał:
albo to było zamierzone
U mean, Wilson chciał sobie ułatwić ten handjob z zaskoczenia?

advantage napisał:
a Wilson jego panem?
niewykluczone i pewnie karmił go frytkami, a teraz się dziwi, że House mu je podkrada

advantage napisał:
wszystko zjada i połyka i nie ma czego sprzątać
żeby się tylko nie rozpędził z tym zjadaniem, bo potem nie będzie miał czego piec

advantage napisał:
właśnie niech się tak poczuje! Tylko w miły sposób
za każdym razem jak usiądzie, będą go nachodzić miło wspomnienia

advantage napisał:
thats so so so kinky!!!
naprawdę kinky zrobi się wtedy, jak podmieni Wilsonowi nadzienie w Oreo

advantage napisał:
ale może wtedy powstałby jakiś fajny obraz
obraz ostrzegający przed konsekwencjami odmawiani seksu napalonemu facetowi

advantage napisał:
i wiedzą co stoi i z jakiego powodu
dla House'a to takie istotne, żeby znać przyczynę "objawów"

przyjemność po mojej stronie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:22, 07 Sie 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
zafsze do usług um... czyżbyś doczytała Pstryka do końca? Muszę przestać się opierdalać i zabrać za to asap
"więcej" to za dużo powiedziane, ale nefrytowakotka podrzuciła mi jedną autorkę od House/OC. Właśnie skończyłam [link widoczny dla zalogowanych] - bardzobardzo podobne do Pstryka, ale fajnie się czytało i było sweet Wcześniej czytałam [link widoczny dla zalogowanych] - f-ship House/OMC; niezłe do połowy, ale później niestety z House'a robi się ciepła klucha a'la Nolan, a Wilson jest tam bardzo serialowy, U know, I'm happy for U, but actually I don't give a shit
nieee, czekam na Twoje tłumaczonko
okej, przeczytałam te dwa. Pierwsze całkiem niezłe, ale ten f-szip i House’a z kobietą w swoim wieku, a nawet starszą nie, nie, nie. Teraz czytam Phoenix Rising, też tej autorki i Wilson jest tam całkiem okej

Richie117 napisał:
ciekawe, czy confused!LittleJimmy też ma nawyk pocierania dłonią karku
może całej główki

Richie117 napisał:
yeah, możliwe... dlatego House kuleje, a historia z nogą to tylko taka przykrywka
nope, niestety nie mam pojęcia
to musi mieć super skrytkę na takie rzeczy
ok, poszukam

Richie117 napisał:
ooo... a to on nie słyszał wtedy erowego pukania?
yeah, słyszał... fajnie ma, może słyszeć podwójnie

Richie117 napisał:
a na trzecią zrobi sobie jakąś seksowną fryzurę 'tam na dole'
afro? Chociaż nie, afro wszystko zasłoni

Richie117 napisał:
nieee, słit było zaproponowanie pizzy brzuszek też można wymasować językiem
ale to mógłby go jeszcze pokarmić

Richie117 napisał:
po ścieżce usypanej z płatków róż
i jeszcze świeczki do tego!

Richie117 napisał:
bo ja mam męskie poglądy, o!
hmmm... ale oral to już zdrada, z tym męskie poglądy się zgadzają?

Richie117 napisał:
a późniejpóźniej będzie wcielał te marzenia w życie <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
tylko żeby się nie obraził na House'a jak zrobi coś nie po jego myśli

Richie117 napisał:
tjaaa, tyłek House'a się z Tobą zgadza
taki fajny tyłek można pozazdrościć Wilsonowi

Richie117 napisał:
U mean, Wilson chciał sobie ułatwić ten handjob z zaskoczenia?
przewidział co się wydarzy i skrócił oczekiwanie

Richie117 napisał:
niewykluczone i pewnie karmił go frytkami, a teraz się dziwi, że House mu je podkrada
dobrze, że nie chodzi na czterech łapach

Richie117 napisał:
żeby się tylko nie rozpędził z tym zjadaniem, bo potem nie będzie miał czego piec
ale będzie szczęśliwy

Richie117 napisał:
naprawdę kinky zrobi się wtedy, jak podmieni Wilsonowi nadzienie w Oreo
nie tylko w oreo, może jeszcze zrobić... spaghetti z białym sosem

Richie117 napisał:
obraz ostrzegający przed konsekwencjami odmawiani seksu napalonemu facetowi
nikt by już nie odmawiał i wszyscy by byli szczęśliwi

Richie117 napisał:
dla House'a to takie istotne, żeby znać przyczynę "objawów"
albo żeby powodować takie miłe objawy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:04, 11 Sie 2012    Temat postu:

advantage napisał:
nieee, czekam na Twoje tłumaczonko
okej, przeczytałam te dwa. Pierwsze całkiem niezłe, ale ten f-szip i House’a z kobietą w swoim wieku, a nawet starszą nie, nie, nie. Teraz czytam Phoenix Rising, też tej autorki i Wilson jest tam całkiem okej
omatko, to teraz już na serioserio muszę się zabierać za robotę * myself*
agree, House z tą kobietą było ewwww! Co to w ogóle miało znaczyć, że House ot tak wskoczył do łóżka z podstarzałą laską, którą znał tylko z neta?! Na razie odłożyłam tę autorkę na później i wróciłam do czytania Hilsonów. Czeba znać priorytety

advantage napisał:
może całej główki
bardzo możliwe. Bo Mały Jimmy nie musi się martwić, że popsuje sobie fryzurę

advantage napisał:
to musi mieć super skrytkę na takie rzeczy
nogawkę z podwójnym dnem

advantage napisał:
yeah, słyszał... fajnie ma, może słyszeć podwójnie
mrrr... jęki House'a w stereo d-_-b

advantage napisał:
afro? Chociaż nie, afro wszystko zasłoni
to House zabawiłby się w Indianę Jonesa i ruszył na poszukiwania Miecza Przeznaczenia

advantage napisał:
ale to mógłby go jeszcze pokarmić
awwww niech się w ogóle pokarmią nawzajem i nie zapomną oblizać jeden drugiemu tłustych palców

advantage napisał:
i jeszcze świeczki do tego!
mhm, o jakimś afrodyzjakowym zapachu i nastrojowa muzyka w tle

advantage napisał:
hmmm... ale oral to już zdrada, z tym męskie poglądy się zgadzają?
hmmm... IMO giving to zdrada, a taking to wykorzystanie okazji dla własnej przyjemności, zatem ten "zdradzony" partner nie powinien się wściekać, tylko cieszyć szczęściem drugiego A najlepiej niech mają w związku tyle ery, żeby na żadne poza-związkowe numerki nie starczało im sił

advantage napisał:
tylko żeby się nie obraził na House'a jak zrobi coś nie po jego myśli
na przykład dojdzie za szybko?

advantage napisał:
taki fajny tyłek można pozazdrościć Wilsonowi
mmmmm... *zazdrości*

advantage napisał:
przewidział co się wydarzy i skrócił oczekiwanie
ech, ten Jimmy... zawsze przygotowany na każdą sytuację

advantage napisał:
dobrze, że nie chodzi na czterech łapach
przynajmniej w miejscach publicznych

advantage napisał:
nie tylko w oreo, może jeszcze zrobić... spaghetti z białym sosem
a na deser cukiereczki:


advantage napisał:
albo żeby powodować takie miłe objawy
ale tylko u Wilsona, a nie u creepy stalkerów


EDIT**EDIT**EDIT
advantage napisał:
Richie117 napisał:
żeby się tylko nie rozpędził z tym zjadaniem, bo potem nie będzie miał czego piec
ale będzie szczęśliwy
btw zjadania, pieczenia i podłużnych przysmaków - wypaczyłam takie coś na jednym z fanpejdży Hju: [link widoczny dla zalogowanych]. No na jakim świecie on żyje, że nie słyszał wcześniej o pieczonych kiełbaskach?! And anyway, wyobraź sobie Hju jedzącego kiełbaskę...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 6:22, 15 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_World
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Sty 2012
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głowno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:01, 12 Sie 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:

good for Wilson, że House ma na biurku tylko jedną oversized ball, którą się czasem bawi, bo TO by dopiero była pożywka dla wyobraźni

advantage napisał:
(lepszy byłby gif z tej sceny, ale nie mogłam go znaleźć )
może inne balls House’a też są oversize, who knows?
ooo, a wiesz z którego odcinka ten gif?

Richie117 napisał:
yeah, możliwe... dlatego House kuleje, a historia z nogą to tylko taka przykrywka
nope, niestety nie mam pojęcia


s4e13 (no more mr nice guy)


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:28, 15 Sie 2012    Temat postu:

O, dzięęęki, House_World
Tego epa widziałam tylko raz i byłam zbyt zajęta wkurzaniem się na Wilsona za to, jak traktował House'a, żeby zapamiętać scenkę House'a z piłką


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:55, 10 Paź 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
omatko, to teraz już na serioserio muszę się zabierać za robotę * myself*
agree, House z tą kobietą było ewwww! Co to w ogóle miało znaczyć, że House ot tak wskoczył do łóżka z podstarzałą laską, którą znał tylko z neta?! Na razie odłożyłam tę autorkę na później i wróciłam do czytania Hilsonów. Czeba znać priorytety
no pressure
jakby wskoczył do łóżka jakiemuś hot kolesiowi to sprawa wyglądałaby o wiele inaczej

Richie117 napisał:
bardzo możliwe. Bo Mały Jimmy nie musi się martwić, że popsuje sobie fryzurę <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
a w dodatku pocieranie główki na pewno jest dla niego przyjemne

Richie117 napisał:
nogawkę z podwójnym dnem
tylko żeby się potem w takich spodniach nie poplątał

Richie117 napisał:
mrrr... jęki House'a w stereo d-_-b
z tego będzie lepsza piosenka niż piosenki choćby Rihanny

Richie117 napisał:
House zabawiłby się w Indianę Jonesa i ruszył na poszukiwania Miecza Przeznaczenia
przecież jego Miecz Przeznaczenia jest całkiem blisko...w spodniach Wilsona

Richie117 napisał:
awwww niech się w ogóle pokarmią nawzajem i nie zapomną oblizać jeden drugiemu tłustych palców
to może niech jedzą spaghetti? Brudne palce gwarantowane

Richie117 napisał:
mhm, o jakimś afrodyzjakowym zapachu i nastrojowa muzyka w tle
no, te jęki House’a ze stereo

Richie117 napisał:
hmmm... IMO giving to zdrada, a taking to wykorzystanie okazji dla własnej przyjemności, zatem ten "zdradzony" partner nie powinien się wściekać, tylko cieszyć szczęściem drugiego A najlepiej niech mają w związku tyle ery, żeby na żadne poza-związkowe numerki nie starczało im sił
hahaha, imo giving komuś innemu jest jeszcze gorsze od taking... jakbym była facetem to bym sobie pomyślała, że moja dziewczyna nie lubi mojego penisa i woli obsługiwać jakiegoś innego Wampir Wilson miałby smaczny podwieczorek, gdyby się dowiedział, że House go zdradza

Richie117 napisał:
na przykład dojdzie za szybko?
chyba lepiej za szybko niż w ogóle

Richie117 napisał:
przynajmniej w miejscach publicznych
w sypialni tylko klęczy na czterech łapach, nie może uciekać

Richie117 napisał:
a na deser cukiereczki:
ale po co takie podróby, jak mogą sobie połknąć prawdziwe

Richie117 napisał:
btw zjadania, pieczenia i podłużnych przysmaków - wypaczyłam takie coś na jednym z fanpejdży Hju: [link widoczny dla zalogowanych]. No na jakim świecie on żyje, że nie słyszał wcześniej o pieczonych kiełbaskach?! And anyway, wyobraź sobie Hju jedzącego kiełbaskę...
może wcześniej jadł tylko te ohydnie wyglądające angielskie? I jakieś black puddingi jeeej! Hju jedzący cokolwiek swoją piękną paszczą

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:58, 13 Paź 2012    Temat postu:

advantage napisał:
no pressure
jakby wskoczył do łóżka jakiemuś hot kolesiowi to sprawa wyglądałaby o wiele inaczej
Ty mnie masz mobilizować do pracy, a nie do lenistwa!!!
Pfff, koleś nawet nie musiałby być hot Właściwie to liczyłam na to, że House pogłębi przyjaźń z tym doktorkiem z neta... Ugh, jak mnie to wkurza, kiedy autor wplata do fika drugoplanowy wątek gejowski, za sprawą którego chłopaki zaczynają analizować swoje relacje, a na koniec i tak dochodzą do wniosku, że są hetero i nic tego nie zmieni

advantage napisał:
tylko żeby się potem w takich spodniach nie poplątał
oj tam, jak się poplącze, to Wilson pomoże mu się wyplątać

advantage napisał:
z tego będzie lepsza piosenka niż piosenki choćby Rihanny
piosenki Rihanny? prędzej "Bejbe Bejbe" Biebera

advantage napisał:
przecież jego Miecz Przeznaczenia jest całkiem blisko...w spodniach Wilsona
ale dla dobrej zabawy House może udawać, że szuka i nie może znaleźć

advantage napisał:
to może niech jedzą spaghetti? Brudne palce gwarantowane
i dodatkowy bonus - dobry trening w ssaniu

advantage napisał:
no, te jęki House’a ze stereo
awww, niech ktoś podsunie Hju taki pomysł na nową płytę! A trasa koncertowa jaka by fajna była...

advantage napisał:
hahaha, imo giving komuś innemu jest jeszcze gorsze od taking... jakbym była facetem to bym sobie pomyślała, że moja dziewczyna nie lubi mojego penisa i woli obsługiwać jakiegoś innego Wampir Wilson miałby smaczny podwieczorek, gdyby się dowiedział, że House go zdradza
exactly! Um... nie to, że nie doceniam wigoru House'a, ale będąc z niewyżytym wampirem Wilsonem na pewno nie miałby już sił na żadne zdradzanie

advantage napisał:
chyba lepiej za szybko niż w ogóle
mając takie opcje do wyboru, to owszem, lepiej za szybko

advantage napisał:
w sypialni tylko klęczy na czterech łapach, nie może uciekać
uciekać nieee, ale może się skradać na czworakach do swojej zdobyczy

advantage napisał:
ale po co takie podróby, jak mogą sobie połknąć prawdziwe
hmm... myślałam, że wszystkie prawdziwe znajdą się w tym białym sosie do spaghetti

advantage napisał:
może wcześniej jadł tylko te ohydnie wyglądające angielskie? I jakieś black puddingi jeeej! Hju jedzący cokolwiek swoją piękną paszczą
bosh, cóż ci Anglicy jedzą?! nic dziwnego, że Bóg ich na wyspę zesłał (chociaż do naszej polskiej kaszanki to ja mam wielką sympatię )
a tak na marginesie... nie wydaje Ci się czasem, że zachowujemy się odrobinę creepy? zaraz się zaczniemy zachwycać tym, jak pięknie Hju trawi i wydala przetrawione jedzenie

EDIT:
takie coś znalazłam na kwejku:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 7:23, 05 Gru 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:00, 27 Lis 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
Ty mnie masz mobilizować do pracy, a nie do lenistwa!!! <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/housewilson.gif">
Pfff, koleś nawet nie musiałby być hot Właściwie to liczyłam na to, że House pogłębi przyjaźń z tym doktorkiem z neta... Ugh, jak mnie to wkurza, kiedy autor wplata do fika drugoplanowy wątek gejowski, za sprawą którego chłopaki zaczynają analizować swoje relacje, a na koniec i tak dochodzą do wniosku, że są hetero i nic tego nie zmieni
ale do lenistwa się prościej mobilizuje, do pracy to nawet siebie nie potrafię
O, fika, gdzie House i Wilson tak stwierdzają jeszcze nie czytałam, ale House uzna się za hetero po takiej znajomości jak z tym kolesiem z internetu to nie taka tragedia

Richie117 napisał:
oj tam, jak się poplącze, to Wilson pomoże mu się wyplątać
a potem zaplączą się obaj i będzie seks?

Richie117 napisał:
piosenki Rihanny? prędzej "Bejbe Bejbe" Biebera
od Rihanny już wolę Biebera, ładniejszy dzieciaczek jest

Richie117 napisał:
ale dla dobrej zabawy House może udawać, że szuka i nie może znaleźć
to niech uważa, żeby Wilson nie stracił cierpliwości i nie użył miecza przeciwko niemu

Richie117 napisał:
i dodatkowy bonus - dobry trening w ssaniu
to chłopaki potrzebują treningu?!

Richie117 napisał:
awww, niech ktoś podsunie Hju taki pomysł na nową płytę! A trasa koncertowa jaka by fajna była...
oooo, na taki koncert to już bym pojechała

Richie117 napisał:
exactly! Um... nie to, że nie doceniam wigoru House'a, ale będąc z niewyżytym wampirem Wilsonem na pewno nie miałby już sił na żadne zdradzanie
wampiry szybko regenerują siły, krótka drzemka, trochę krwi i już można zdradzać

Richie117 napisał:
uciekać nieee, ale może się skradać na czworakach do swojej zdobyczy
od tyłu najlepiej

Richie117 napisał:
hmm... myślałam, że wszystkie prawdziwe znajdą się w tym białym sosie do spaghetti
aaa to też, ale zawsze może się zrobisz jeszcze więcej, ponoć fajnie się je produkuje

Richie117 napisał:
]bosh, cóż ci Anglicy jedzą?! nic dziwnego, że Bóg ich na wyspę zesłał (chociaż do naszej polskiej kaszanki to ja mam wielką sympatię )
a tak na marginesie... nie wydaje Ci się czasem, że zachowujemy się odrobinę creepy? zaraz się zaczniemy zachwycać tym, jak pięknie Hju trawi i wydala przetrawione jedzenie
z wyspy trudniej rozprowadzać takie jedzenie ja nie, nie widziałam już kaszanki z parę lat i nie tęsknię Creepy? Nie, skądże, Hju wyglądając jak wygląda sam się prosi o podziwianie

Richie117 napisał:
EDIT:
takie coś znalazłam na kwejku:
to jak House będzie szedł na taki spacer to niech idzie po miękkim, żeby laska nie stukała i go nie wydała

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:50, 27 Lis 2012    Temat postu:

Okej, no to dwunasty rozdział... Finally!


Rozdział 12. Wilson smakuje jak jagodowy sernik.


House bywał już wcześniej w sypialni Wilsona, ale teraz okoliczności sprawiły, że była to całkiem inna wizyta. Wiedział, że jego pół-erekcja zamieni się w całkowicie twardą, jak tylko położy się obok przyjaciela, a nie chciał go przestraszyć. Wiele by dał, by nie być aż tak napalonym.

Całowanie tylko to wzmagało. Krótki dystans z kuchni do sypialni zajął im więcej czasu niż spokojny spacer po bieżni. Całowali się, robili krok albo dwa, opierali się o ścianę i znów całowali. House’owi było ciągle mało, ale nie powiedział tego głośno.

Wilson usiadł na skraju łóżka, zdjął buty i skarpetki, a potem zobaczył, że House stał bez ruchu.
- Wolałbym, żebyś nie nosił butów w moim łóżku.
House przysiadł i zaczął rozwiązywać sznurówki. Pochylanie się nie było łatwe, przeszkadzały mu ból w nodze i powiększająca się erekcja. Wilson zauważył jego powolne ruchy.
- Chcesz, żebym ci je zdjął? Noga musi cię dobijać.
House jednak pokręcił przecząco głową i zsunął buty.
- Nie chcę cię przerazić, zwłaszcza, że dla ciebie to nowość, ale zanim zajmę się tobą, muszę zająć się sobą – powiedział, będąc pewnym, że Wilson nie załapie znaczenia tych słów. – Idę do łazienki i sobie zwalę. Zajmie mi to kilka minut. Albo kilka sekund, gdy sobie wyobrażę twoje piękne ciało przy moim.

House popatrzył w jego brązowe, wielkie oczy, mógłby spędzić tak całą noc, ale inna część jego ciała bolała. Wstał, czego nie spodziewał się Wilson. Ciągle miał przed oczami obraz House’a leżącego pomiędzy jego nogami, rozszerzając je odrobinę, znów chciałby zyskać bezpośrednią przyjemność płynącą z ust House’a i wszystkich szalonych rzeczy, które potrafił nimi robić.

- Czekaj, House. Zapomniałem o czwartej zasadzie. Musisz mi wytłumaczyć na czym polega ta... wzajemność. Ja nigdy, no wiesz. To znaczy, nie wiem jak... – Wilson szukał słów, a House pozwolił mu, bo było to takie słodkie. W końcu odetchnął z rezygnacją, nie wiedząc jak to powiedzieć. – Chcę... chcę sprawić, byś czuł się tak dobrze, jak wcześniej ja. Nie śmiej się! Do niedawna nie miałem nawet męskiego języka w ustach! Postaram się najlepiej jak potrafię, tylko się nie śmiej. Pragnę cię tak bardzo... ale nie czuję się dobrze z tym żargonem i... sprawami. – Proszę, niech House zrozumie, co mam na myśli!
- Jest okej, Wilson. Wcale nie oczekuję, że będziesz coś odwzajemniał i nie sugerowałem, że powinieneś. Nie oczekuję, że cokolwiek mi zrobisz. W porządku, nawet jeśli nigdy do tego nie przywykniesz, ani nie będziesz czuł się komfortowo. Cieszę się, że mogę cię całować... – powiedział, całując Wilsona – dotykać – przesunął dłonią po jego brzuchu i musnął palcami krocze – i ssać.
House wiedział, że zaboli, ale opadł na kolana, zsunął Wilsonowi spodnie i wziął jedno z jego jąder do ust.
- Hooouuuuse!
Wilson uznał, że nigdy nie przyzwyczai się do tego, jak cudownie mu było w ustach przyjaciela. Używając siły, której nawet nie spodziewał się posiadać, uciekł na łóżko, z daleka od tych rozkosznych warg.

House był już tak twardy, że nie potrafił tego ignorować. Pomyślał o logistyce: jeśli by się położył, mógłby pocierać miednicą o łóżko, a jeansy i nacisk dodatkowo by go wspomogły. Zbyt wniebowzięty Wilson nie zauważy, jak House będzie się niepostrzeżenie dotykał. Gdy wstał, pozostałości mięśnia napięły się, nie bolało jednak tak bardzo jak się spodziewał.

House zdjął koszulę i mówiąc, podszedł do łóżka:
- Patrzysz tak, bo nie mam koszuli, czy dlatego, że jestem na twoim łóżku? Mogę ją założyć, ale jeśli chcesz drugiej rundy, musisz mi dać trochę swobody. Mam limitowany zasób ruchów, a więc i pozycji.
- Powinieneś zdjąć resztę ubrań, chcę zobaczyć cię nagiego – powiedział Wilson, przygryzając wargę i unosząc brwi.
Naprawdę tego chciał, ale chciał też poprawić nastrój.
- Już widziałeś, nie musisz tego ogłaszać, ani informować swojej matki.
- Tak, widziałem. Ale lubię twoje ciało. I nie informuję rodziców o nagich ciałach, które widzę. Moja matka ma słabe serce, czytanie o twojej erekcji pewnie wpędziłoby ją do grobu. No, dalej. Nie widziałem cię nagiego i podnieconego! – Wilson ułożył się na poduszkach i zatknął ręce za głowę. – Jak chcesz drugiej rundy, to zacznij ściągać spodnie i inne stojące na przeszkodzie ubrania.

W całej tej sytuacji, Wilson czuł się już znacznie bardziej komfortowo, a jeszcze więcej kontroli dodawała mu niepewność House’a.

House rozpiął jeansy i usiadł na łóżku tak, by Wilson nie widział jego prawej strony. Ściągnął spodnie, potem bokserki, jednak tylko z lewej nogi. Prawa pozostała ubrana. Z przesadną dbałością zdjął także skarpetki. Wstał, prezentując przed Wilsonem swoją lewą stronę i wykonując ruch godny modela, ukazał mu swoją erekcję.
- Ta da!

House wiedział, że jeśli chodziło o penisa, to nie miał się czego wstydzić. Sam chciałby mieć kochanka z takim sprzętem. Jego wielkość była idealna – nie na tyle, by przerażać, ale na tyle, by zadowalać. Nigdy nie usłyszał żadnych skarg – ani na wygląd, ani na to jak go używał. Tym bardziej na to, jak cudnie było go w sobie czuć. Teraz, po raz pierwszy w swoim dorosłym życiu, bał się reakcji na widok własnego penisa.

Wilson po prostu się gapił. Gdyby House nie wiedział lepiej, uznałby, że Wilson jest smutny.
- Hej, nie ma w tym nic trudnego. Mówisz coś takiego, co mówią kobiety, ale naprawdę masz to na myśli. „Wow, jesteś taki wielki!”, albo „Ależ to piękny penis”. Nie martw się, nie musisz go dotykać – dodał House, widząc minę przyjaciela. – Uznam to za reakcję faceta bez doświadczeń z facetami. Zaufaj mi, to miłe.
Wilson nie mógł uwierzyć, że House mu to zrobił. Przecież nie był byle jaką laską z barowego magazynu. Był Wilsonem! Czy to nic nie znaczyło?
- Nie ufasz mi? Rozumiem, że nie ufasz Curtowi, nie znasz go. Ale ja? Jestem twoim najlepszym przyjacielem i widziałem bliznę trylion razy!
- Ufam ci – odparł House, siadając. – Ale nigdy nie widziałeś mnie w seksualnej sytuacji. Sam to mówiłeś. Moja noga umniejsza ważniejszym rzeczom. – House wstał i opuścił ubrania na podłogę. Popatrzył na przyjaciela. – I co myślisz o mojej nodze? Jej pozostałości są seksowne, nie? Podnieca cię to?
- To pokazuje jak bardzo idealna jest reszta ciebie.

House kochał Wilsona właśnie za takie słowa. Złapał jego twarz i pocałował go, mocno i głęboko, a potem zaczął wędrówkę w dół jego ciała.
- Pokochasz to! – House wcale nie chciał się przechwalać, on tylko stwierdził fakt.
- Już to kocham – mruknął Wilson, układając dłonie na ramionach House’a. Od zawsze chciał też dotknąć jego bicepsów.

Głos ugrzązł mu w gardle, gdy język House’a dotknął jego pępka. Musiał przetrawić wszystko co się działo, a narastające w nim uczucia tylko to utrudniały. House zawędrował językiem do klatki przyjaciela i zabrał się za jego prawy sutek, czując jak bije mu serce i przyspiesza oddech. Byle tylko nie zemdlał!
- Wilson, uspokój się.
House ułożył dłoń na jego ramieniu, a drugą dotknął podbródka. Uniósł lekko głowę i pocałował go, wciąż było mu mało. Zbliżył usta do ucha Wilsona i szepnął:
- Zamknij oczy i udawaj, że jestem jedną z twoich żon.
Powrócił do ssania jego płatka, a Wilson jęknął, próbując się wyswobodzić z jego uścisku.
- House...
- Albo udawaj, że jestem jedną z twoich dziewczyn, albo panienką poderwaną w barze – powiedział House, liżąc ucho Wilsona. To była jedna z najokropniejszych rzeczy jakie poczuł, a House tylko się zaśmiał, widząc jego reakcję. – Albo dziwką, którą dla ciebie zamówiłem. Boże, to byłoby ostre!
House ucałował szyję Wilsona i dotknął własnego krocza, ugniatając jądra. Jego dłoń przesuwała się po członku, usta pieściły obojczyk Wilsona, a mózg wykorzystywał całą swoją moc, by się kontrolować i nie zacząć się ostro masturbować. Próbował sobie też nie wyobrażać jak dochodzi na biodro Wilsona. Ponoć, by sobie czegoś nie wyobrażać wystarczy tylko o tym nie myśleć, jakże proste. House wodził ustami, aż nagryzł wargę Wilsona.
- House, nie. Przestań.
- Masz na myśli... „House, nie przestawaj”?
Zamiast dotykać siebie, sięgnął po penisa Wilsona, a ten niespodziewanie usiadł.
- Przestań, zatrzymaj się!
Chociaż wcale nie chciał, Wilson odepchnął dłoń House’a od swojego krocza. Chciał go błagać, by zrobił z nim cokolwiek mu się marzyło, a sam marzył o tym, by nigdy więcej go od siebie nie odpychać.

House zawsze dochodził sedna sprawy, zanim odpuszczał, szczególnie, jeśli dotyczyło to Wilsona. Tak dział jego pesymizm, a jeśli już oczekiwał najgorszego, zwykle los miło go zaskakiwał, gdy rzeczy nie wydarzyły się tak, jak myślał.
- Okej, więc udawaj, że jestem tą laską z informacji. Tylko zamknij oczy, wtedy to działa.
Wilson usiłował wyjaśnić, że to nie House był problemem, ale nie mógł mówić, gdy House opuszkami palców, delikatnie, przymknął mu oczy. Nie mógł też myśleć, ani oddychać. Wiedział, że musiał, ale przez to co robił House, nawet najprostsze czynności były trudne. Chciał tylko odczuwać i zagłębić się w to cudne uczucie.
- Nie wyobrażam sobie Katie – powiedział Wilson, układając dłoń House’a na swojej klatce.
- Pewnie byłoby prościej, gdybym się ogolił.
House niemal miał nadzieję, że Wilson go o to poprosi, przynajmniej mógłby wtedy wykorzystać te kilka minut, by sobie zwalić, wcale nie chciał się golić.
- Nie! Dlaczego miałbym sobie wyobrażać kogoś innego, gdy ty jesteś tutaj ze mną? – To było śmieszne! – Postanowił, że pomoże przyjacielowi popracować nad poczuciem jego wartości. – Dlaczego tak trudno ci to zrozumieć?
- Bo nigdy wcześniej nie byłeś z facetem. A wcześniej dałeś jasno do zrozumienia, że nie chcesz moich zalotów. No i dlatego, że oglądanie jak jednocześnie dotykam nas obu sprawiło, że kazałeś mi przestać. Łapię, że to dla ciebie dziwne i nowe, więc powiedz mi co chcesz, bym robił. – Najlepiej obrazowo, House dodał w myślał.
- Minie jakiś czas, zanim się przyzwyczaję, ale chcę to dobrze zrobić.
- Tego nie można dobrze zrobić – zaśmiał się House. – Zawsze coś jest źle, ale pewnie znajdziesz na to sposób.
- Wiesz, chcę... żebyś ty dobrze się czuł.
Wilson dodał naukę rozmawiania z House’em o seksie do swojej listy rzeczy do nauczenia się.

House chciał go przytulić. Nie wiedział oczywiście co zrobiłby Wilson, gdyby poczuł jego erekcję. Powoli do celu, pomyślał. Jeśli on naprawdę tego chce, pokażę mu jak to się robi.

- Okej, mogę dotknąć penisem twojego biodra? – Gdy Wilson się zaśmiał, House dodał: - Nie takiej reakcji się spodziewałem, ale dobra.
- Tak, jakoś to przeżyję.
House się uśmiechnął. Wilson był taki dzielny!
- Połóż się. Proszę.
Twarz Wilsona rozjaśniła się w uśmiechu. House mówiący „proszę” był super afrodyzjakiem, nawet gdy nie byli nadzy. Boże, jesteśmy nadzy, ja i House! , pomyślał.

House delikatnie dotknął główką penisa biodra onkologa. Wilson stwierdził, że było to nawet zbyt delikatne, zwłaszcza, że chodziło o House’a. Zaśmiał się cicho, nie spanikował, a House zatoczył wtedy kilka kółeczek po jego ciele. Przyznał jednak, że było to dziwne uczucie, ale może o to właśnie chodziło? Nie było to nawet szczególnie seksualne.

- Co, narzekasz? Chcesz, żebym był bardziej aktywny?
Wilson był zakochany w sposobie, w jaki House pożądliwie patrzył. Diagnosta docisnął całą swoją długość do uda Wilsona, tego już bardziej się spodziewał, ale wciąż uważał, że brakowało w tym namiętności.
- Aktywność brzmi dobrze. I nie narzekam!
Wilson przesunął dłonią po biodrze House’a. Chciał dotknąć jego penisa, ale wydawało mu się to strasznie obcym, dziwnym pomysłem. Zanim zdążył się zebrać, by w końcu to zrobić, House usiadł prosto.
- Masz jakiś lubrykant? Co za pytanie, na pewno masz. Gdzie?

Wilson wskazał na nocną szafkę, zaczynając panikować. Dlaczego House tego szuka? Poczuł się o wiele spokojniej, gdy House obejrzał buteleczkę i głośno się zaśmiał.
- O smaku sernika z jagodami, bez cukru. Dużo widziałem, ale to coś nowego! Założę się, że to Amber.
- Właściwie to ona bardziej wolała o smaku pina colady – odpowiedział onkolog i usiadł, podpierając się na łokciach.
- Muszę spróbować! – wykrzyknął House, wylewając sobie na dłoń.
Gdy polizał, Wilson mimowolnie zajęczał. House przyjrzał mu się uważnie.
- Co?
- Chyba wiesz co mi się dzieje kiedy liżesz różne rzeczy. – Gdy House pokręcił przecząco głową z niewinnym wyrazem twarz, dodał: - Serio? A gdy wkładasz słomki głęboko do gardła, albo ssiesz lizaki?
- Myślałem, że nie masz nic przeciwko... – House znowu pokręcił głową.
- O, Boże! – zaśmiał się Wilson. – Miałem rację! Naprawdę nie zdajesz sobie z tego sprawy. House, ty przekształcasz każdy posiłek czy przekąskę w erotyczną grę! Patrzyłem jak zawijasz język dookoła długopisu. Masz pojęcie jak to wygląda? Kiedyś... niemal robiłeś loda marchewce! Całkiem zdrowa sprawa, ale też najbardziej podniecająca i nieprzyzwoita jaką widziałem!
- Słyszałem, że mam dziwne nawyki z ustami, ale nie myślałem, że to na ciebie jakoś wpływa. A z tego co słyszę, chyba wpływa od dawna.
- To powoduje, że chcę robić rzeczy, których respektowani hetero lekarze nie powinni robić swoim przyjaciołom.

Ich usta połączyły się w pocałunku. House wykorzystał ten moment i nalał sobie więcej lubrykantu na dłoń, a potem potarł nią o miękką skórę pomiędzy udami Wilsona i o jego jądra.
- Boże, House! – wykrzyknął, opadając na plecy.
House parsknął śmiechem i pocałował usta przyjaciela.
- Wydaje mi się, że bardzo to lubisz.

House dotknął go jeszcze raz i przesuwał się powoli do wnętrza jego uda. Wilson miał trochę obaw, gdy dłoń House’a dotykała go po jądrach i jeszcze niżej.
- Hej, wyluzuj. Na pewno nie jestem pierwszym, który cię tam dotyka.
- Będzie bolało?
House zaśmiał się cicho.
- Wow, wiedziałem, że seks z tobą będzie zabawny, ale nie że aż taki śmieszny! Nie, nie będzie bolało. A jeśli tak, możesz krzyczeć bardzo głośno. – House znów polizał swoją dłoń i wycisnął więcej żelu. – To naprawdę smakuje jak jagodowy sernik. Uwielbiam chemię!
- Będzie cię bolał brzuch, jeśli zjesz to wszystko – powiedział Wilson, pamiętając swoje bóle po doświadczeniach ze smakiem cappuccino.
- Zjem jeszcze trochę jak będę sprzątał.
House objął dłonią penisa Wilsona, było morko, a lubrykant wydawał śmieszny dźwięk.
- To już nie zajmie dużo czasu.

Wilson był zafascynowany dłonią House’a. Nigdy wcześniej nie myślał, że dłoń mężczyzny ślizgająca się po jego członku będzie wyglądać tak ponętnie. Nagle przestał się przejmować tym, co House zamierza zrobić i czy będzie bolało. Chciał jedynie, żeby House zrobił to teraz.

House nie był pewien jakie myśli kołatają się w głowie Wilsona, wiedział jedynie co działo się z jego penisem. Ciało onkologa dowodziło sytuacją. House usiadł okrakiem na nogach przyjaciela, nie było to łatwe, a bolesne.
- Nie musisz się ruszać, Wilson. Trzymaj nogi tak jak teraz.

House obniżył się nieco i docisnął swojego członka do ud Wilsona, poruszał biodrami w górę i w dół, pocierając sobą o uda przyjaciela i jego krocze. Na moment się zatrzymał, upewniając się, że ma wystarczającą równowagę i owinął dłoń wokół penisa Wilsona. Potarł nią lekko o jego brzuch, Wilson jęczał i wzdychał, były to dźwięki, których House nie mógł już znieść. Braku działania także. Wrócił do poruszania biodrami, od razu było mu lepiej.

Wilson nie miał pojęcia co House właściwie robił, ale zamierzał rozwalić mu głowę, gdyby przestał. Nie mógł już wytrzymać w takiej pozycji, pchnął więc biodrami w górę, co sprawiło, że jego nogi znacznie się do siebie zbliżyły.
- O, Boże! Wilson!

Okrzyk House’a utwierdził go w przekonaniu, że zrobił coś dobrze. Pochylił się i zbliżył go do siebie, wciągając w pocałunek. Dodatkowy ciężar oparty o jego penisa był przyjemnie niemożliwy do zniesienia.
- House, och! House!

W takich sytuacjach, House uwielbiał słuchać dźwięku swojego imienia. Jego oddech przeszedł w ciche dyszenie, czuł też znajome narastanie rozkoszy, jakby prąd przebiegał przez jego ciało. Jęknął. Jego ruchy stały się bardziej oszalałe, a dźwięki jakie wydawał bardziej przypominał ryk niż jęczenie. Gdy pot pojawił się w zgięciu jego kolan, a mięśnie zaczęły się napinać, wiedział już, że nadchodzący orgazm będzie intensywny.
- Wilson, Wilson, kochany! Taaak, już... dochodzę! Taaak, taaa...ach!

Wilson był zachwycony upojeniem House’a. Jego twarz w czasie orgazmu była o wiele seksowniejsza od miny „właśnie na to wpadłem”. Nie mógł uwierzyć, że to właśnie on zrobił to House’owi i chociaż trzeba było przyznać, że nie zrobił zbyt wiele, nie zmieniało to zakończenia. Tym bardziej tego, że House zacisnął palce i wciąż pieścił jego penisa, Wilson nie potrafiłby być taki wielozadaniowy. Intensywnie odczuwał spojrzenia, myśli i ruchy, próbował nie zamykać oczu, ale nie mógł, same z siebie mocno się zaciskały.

Wilson wyszeptał litanię takich rzeczy, że poczułby się zawstydzony, gdyby tylko zdawał sobie z nich sprawę. Wyjęczał finalnie nazwisko kochanka i doszedł w jego dłoń i na ich brzuchy.

House upewnił się, że wycisnął z Wilsona wszystko do ostatniej kropli i opadł na niego, wspierając się na rękach. Przytulił twarz do szyi kochanka i powoli łapał oddech, a potem przekręcił się i położył na plecach, łącząc swoją lewą dłoń z dłonią Wilsona.
- Powinniśmy byli zrobić to lata temu! – powiedział Wilson, ciągle głośno oddychając.
- Powiedziałem ci to, lata temu – odparł House, kładąc się na boku, by całować onkologa.

Nie tracił więcej czasu i wycałował sobie ścieżkę po jego brzuchu, zlizując spermę, aż dotarł do miękkiego już penisa.
- A myślałem, że za pierwszym razem dobrze smakowałeś!
House przesuwał wargami po całej jego długości, a gdy siorbnął nieprzyzwoicie, Wilson złapał go za głowę i docisnął do swojego ciała.
- To łaskocze, zrób to porządnie.
- Ktoś tu się staje wymagający.

House uśmiechnął się i dokładnie wyczyścił penisa przyjaciela, po czym całował jego klatkę, aż doszedł do twarzy. Pozwolił sobie na westchnięcie zadowolenia, już dłużej nie będzie ignorowany ani odpychany, Wilson w końcu należał do niego!


Curt zastanawiał się co zabierało House’owi tyle czasu, przecież wszedł do mieszkania Wilsona kilka godzin temu! Niechętnie odjechał do domu, postanawiając kontynuować jutro obserwację House’a.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:13, 05 Gru 2012    Temat postu:

advantage napisał:
ale do lenistwa się prościej mobilizuje, do pracy to nawet siebie nie potrafię
O, fika, gdzie House i Wilson tak stwierdzają jeszcze nie czytałam, ale House uzna się za hetero po takiej znajomości jak z tym kolesiem z internetu to nie taka tragedia
no właśnie, tak prosto, że sama się mobilizuję do lenistwa
a ja zdążyłam już zapomnieć, co to był za fik; nie lubię pamiętać o hilsonowych angstach A co było złego w tym doktorku z neta? imo wporzo był dopóki nie zaczął sfatać House'a ze swoją przyjaciółką

advantage napisał:
a potem zaplączą się obaj i będzie seks?
ofkors, po ciężkiej pracy należy im się odrobina relaksu

advantage napisał:
od Rihanny już wolę Biebera, ładniejszy dzieciaczek jest
nooo... ładniutki jak Ricki Martin... może za parę lat JB też się odważy na 'wyjście z szafy'

advantage napisał:
to niech uważa, żeby Wilson nie stracił cierpliwości i nie użył miecza przeciwko niemu
bad, bad Wilson jak tak można - z mieczem na bezbronnego Gregusia?!

advantage napisał:
to chłopaki potrzebują treningu?!
no nie żeby potrzebowali... ale ćwiczeń nigdy za wiele

advantage napisał:
wampiry szybko regenerują siły, krótka drzemka, trochę krwi i już można zdradzać
taka sztuczka tylko raz by się Wilsonowi udała... potem House zamykałby wieko jego trumny na kłódkę, do czasu aż sam zregeneruje siły

advantage napisał:
od tyłu najlepiej
od strony merdającego ogonka też nie jest źle

advantage napisał:
aaa to też, ale zawsze może się zrobić jeszcze więcej, ponoć fajnie się je produkuje
a od tego produkowania chłopaki będą zbyt zmęczeni, żeby pozmywać naczynia

advantage napisał:
ja nie, nie widziałam już kaszanki z parę lat i nie tęsknię Creepy? Nie, skądże, Hju wyglądając jak wygląda sam się prosi o podziwianie
well, miałam kaszankę wczoraj na obiad hehe, a wiesz, że pedofile mają podobną linię obrony?

advantage napisał:
to jak House będzie szedł na taki spacer to niech idzie po miękkim, żeby laska nie stukała i go nie wydała
albo niech założy na swoją laskę wyciszającą gumkę

--------------------------------------------------------------

AAAAAAACH!!! ŃJU ROZDZIAŁ!!!
sorki, że nie skomęciłam wcześniej, ale net mi padł i dopiero co wrócił już nadrabiam zaległości


Wilson smakuje jak jagodowy sernik.
wut?! takiego porównania w żadnym innym fiku nie było, ale jest cute

House bywał już wcześniej w sypialni Wilsona, ale teraz okoliczności sprawiły, że była to całkiem inna wizyta.
tym razem House się tam nie zakradł, żeby zrobić sobie dobrze, podglądając śpiącego Wilsona

a nie chciał go przestraszyć.
OMFG, czyżby Wilson chorował na [link widoczny dla zalogowanych]?

Wolałbym, żebyś nie nosił butów w moim łóżku.
booosh, ale z Wilsona sztywniak! i to nie w zuym sensie

Idę do łazienki i sobie zwalę. Zajmie mi to kilka minut. Albo kilka sekund, gdy sobie wyobrażę twoje piękne ciało przy moim.
lolz, znaczenie TYCH słów Wilson już raczej zrozumiał and besides, prawdziwy romantyk się z niego zrobił, że takie komplementy prawi

Zapomniałem o czwartej zasadzie.
czwarta zasada dynamiki: ciało rzucone na łoże traci na oporze

Wilson szukał słów, a House pozwolił mu, bo było to takie słodkie.
tjaaa, 'słodkie'... House po prostu lubi patrzeć, jak Wilson sam się torturuje

Nie oczekuję, że cokolwiek mi zrobisz.
...oprócz naleśników

wykonując ruch godny modela, ukazał mu swoją erekcję.
- Ta da!

to nie powinno być zabawne, ale... damn...

Sam chciałby mieć kochanka z takim sprzętem.
czyli co? sprzęt Wilsona go nie zadowala?

Gdyby House nie wiedział lepiej, uznałby, że Wilson jest smutny.
bwahahahaha... aż mi się taki jeden dowcip o koniu przypomniał... poor Wilson

Wilson nie mógł uwierzyć, że House mu to zrobił.
moje pierwsze skojarzenie - Wilson się obraził, że House ma większego

I co myślisz o mojej nodze? Jej pozostałości są seksowne, nie? Podnieca cię to?
buuuuu *hugs House* ta jego niepewność jest taka przygnębiająca na szczęście są fiki, w których Wilson pomaga mu się jej pozbyć.

Pewnie byłoby prościej, gdybym się ogolił.
pewnie tak, ale nie chodzi o goleniu w tym miejscu, o którym myśli House

Wilson dodał naukę rozmawiania z House’em o seksie do swojej listy rzeczy do nauczenia się.
tjaaa... na pewno znajdzie jakiś podręcznik na ten temat obok rozmówek chińsko-angielskich

Wilson był taki dzielny!
jak [link widoczny dla zalogowanych]

Kiedyś... niemal robiłeś loda marchewce!
niektóre marchewki aż się o to proszą...

anyway, dobrze, że Wilson nie widział innych rzeczy, jakie House robi z marchewkami

Awwwww.... *ómarła ze śmiechu i rozpłynęła się z zachwytu*

Wilson jest taki słodki, kiedy nie wie co i jak Choć z drugiej strony, imo autorka trochę tutaj przesadziła... Mam nadzieję, że zrobiła to celowo, bo Wilson nie byłby chyba aż taki... nieśmiały

ohmygod! muszę to przeczytać jeszcze z pięć razy, bo tak trudno o dobry kawałek ery po polsku

Weny i czasu na kolejny rozdział!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 10:14, 05 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 13, 14, 15  Następny
Strona 14 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin