Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Stalk [T, NZ, 13/17]
Idź do strony 1, 2, 3 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:21, 03 Kwi 2011    Temat postu: Stalk [T, NZ, 13/17]

Kategoria: love
<img src="http://i733.photobucket.com/albums/ww331/_horum_/fframki/hilson_18.jpg">
Zweryfikowane przez advantage.

Już od kilku dni to tutaj wstawiam, ale w końcu mi się udało. Mam nadzieje, że będzie się miło czytało i choć trochę kogoś fik zaskoczy, jak to było w moim przypadku.

Tytuł: Stalk [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: hklbry

W skrócie: Rzecz się dzieje na początku piątego sezonu. Będzie trochę przemocy, dużo seksu i dużo specyficznej miłości.

Let’s start

<center>SZTYWNY PRZYJACIEL </center>

<center>Rozdział 1. Bóg medycyny. </center>


Doktor House miał szczególną moc uprzykrzania życia każdemu człowiekowi w szpitalu. Każdy nowy pracownik był o tym informowany – nie wchodź w drogę House’owi, nie pokazuj się jego złej stronie, ani nie próbuj dobrej. Bo nie istnieje. Najlepsze co możesz zrobić, to unikać go.

Unikanie było łatwe tylko w teorii. House prawie nie miał pacjentów, nie powierzał pielęgniarkom ważnych zadań. Ignorował sanitariuszy i wolontariuszy oraz każdą inną osobę noszącą plakietkę z imieniem. Można by pracować w PPTH przez lata i nigdy go nie spotkać. Teoretycznie, bo w praktyce wyglądało to całkiem inaczej. W praktyce, unikanie House’a było jak chodzenie po polu minowym z opaską na oczach. House mógł pojawiać się bez ostrzeżenia w miejscach, w których nie miał powodu być. Wiedział rzeczy, nawet jeśli nie miał możliwości się ich dowiedzieć i zachwycony, stwarzał tragedie, które z nim samym nie miały związku.

Dla Curta Freelinga to były sprawy jak z obcego świata – pozaziemskie, a House był bogiem z medycznym wykształceniem. Curt nie był zaintrygowany historiami o Housie ani kuszony skandalicznymi opisami jego wybryków. Przynajmniej dopóki osobiście go nie spotkał i nie popadł w obsesję.
Jako oddechowy terapeuta nie miał szans, by pracować z legendą. Miał jedynie szansę – tak jak i inni ludzie, na to, że House nagle i niespodziewanie wkroczy w jego życie.

Curt szedł korytarzem, gdy rozległ się krzyk.

- Potrzebna pomoc! I zestaw do reanimacji!
Spojrzał na stanowisko pielęgniarek, gdzie trzy z nich kłóciły się o to, która powinna pomóc.
- Cholera, teraz!
Złapał zestaw i wjechał do pokoju pacjenta. Momentalnie zdał sobie sprawę, że krzyczącą osobą był House – ten doktor House, we własnej osobie.
- Ładuj!
Curt mimowolnie kliknął kilka przycisków zanim zorientował się, co House powiedział. Nawet nie wiedział, czy włączył wszystko prawidłowo. Będzie musiał dodać kontrolowanie myśli i władzę nad ludźmi do listy magicznych zdolności House’a.
- Trzymaj je w gotowości!
- W gotowości? Ale... – Curt zerknął na pacjentkę. – Nie wystąpiło zatrzymanie akcji serca.
Poczuł się dumny z samego siebie, że w ogóle potrafił się odezwać w obecności takiego lekarza. House jęknął, brzmiało to jak dźwięki ludzi pierwotnych. Sięgnął do pokrętła i przekręcił je.
- Wystąpi za dwadzieścia sekund!
House w końcu na niego popatrzył. Ich oczy ledwo się spotkały, ale to i tak zahipnotyzowało Curta. Sekundy później pacjentka zaczęła się trząść i wić. House wziął elektrody i kontrolował sytuację, Curt nie mógł myśleć o niczym innym jak tym, że mu asystuje. Diagnosta przekręcił pacjentkę na plecy, Curt zobaczył wtedy tę czarodziejską dłoń. Sam czas był bezradny wobec mocy Gregory’ego House’a.

Gdy pojawił się zespół House’a, Curt został odepchnięty od pacjentki w stronę drzwi.
- Mówiłem, żeby nie zostawiać jej samej! Musicie być z nią w jednej sali, by tak się stało! – ryknął House.
Zaczęli się usprawiedliwiać, ale House ich uciszył.
- Jak się czujecie z tym, że terapeuta może lepiej odwalać waszą robotę?

Curt był jednocześnie zaskoczony i podekscytowany, że House wiedział kim był.

House opuścił pokój pacjentki, rzucając Curtowi spojrzenie. To był tylko moment, ale liczyło się, że stali ze sobą twarzą w twarz. Ich oczy znów się spotkały, Curt czuł się jakby stał przed swoim osobistym Rasputinem.
Usłyszał wiele ostrzeżeń, ale nikt nie wspomniał, że doktor House jest nadzwyczaj przystojny, wysoki i wręcz wspaniały. Diagnosta popatrzył na niego z góry i wyszedł. Młody mężczyzna szybko złapał oddech i wybiegł za House’m, gotowy za nim iść, ale jego nie było już nigdzie w zasięgu wzroku.

Nie przez przypadek był na tym korytarzu. Czyż to nie znak? Greg House go poznał! Jego brzuch wypełnił się całą masą motylków, która wprowadziłaby w zazdrość najbardziej entuzjastycznego lepitopterologa*. Tak właśnie zaczęła się obsesja Curta.
Odrobił swoje zadanie domowe. Znalazł akt zgonu ojca House’a, zdjęcie Stacy i kupił nawet taką samą laskę, jaką House stracił w wypadku autobusu. Dowiedział się jakim samochodem jeździ House, gdzie mieszka i jaką kawę lubi najbardziej. Zbliżenie się do niego było jednak niemożliwe. Ale Curt dowiedział się czegoś jeszcze – do Wilsona można się było zbliżyć o wiele łatwiej.

<center>~</center>
Wilson wszedł do gabinetu House’a. Wyglądał na totalnie szczęśliwego, poruszał się energicznym krokiem, a w sercu na pewno grała mu wesoła melodia. House nie chciał jednak spekulować co do powodów, najpierw musiał zebrać więcej danych.
- Chcesz gdzieś wyskoczyć na lunch? Jest ładny dzień – spytał Wilson.
- To twoja forsa.
House miał nadzieję, że nie zabrzmiał zbyt spokojnie. Uzgodnili wcześniej, że wszystko było w porządku i żaden nie musi już przepraszać za cokolwiek, co wydarzyło się przed powrotem Wilsona do PPTH. Powiedzieli sobie, że nic się nie zmieniło, jednak House czuł, że zmieniło się wszystko. Martwił się, że Wilson chciał go wyciągnąć na lunch. Poniedziałkowe lunche były rzadkością, zwykle to piątek był dniem, który spędzali wspólnie.

House podniósł się zbyt szybko. Instynktownie złapał za swoje udo, a jego twarz wykrzywił grymas bólu, zanim mógł to ukryć. Wilson czekał, by upewnić się, że nie potrzebuje pomocy.
- Naprawdę powinieneś znów spróbować fizykoterapii. Wstawanie nie powinno tak boleć – pouczył go.
Ale cholernie boli, pomyślał House. Szedł powoli, a właściwie kulał, obok Wilsona. Nie odpowiedział na słowa przyjaciela, nie było w pobliżu publiki do zszokowania. Jedynym co powiedział, była sugestia lunchu w szpitalnej kafeterii. Wilson wzruszył ramionami, trochę rozczarowany, ale zgodził się.
House pożałował, że w ogóle się do niego odzywał, onkolog wyraźnie trudził się, by dotrzymać mu powolnego kroku.

Baza danych House’a poszerzyła się, gdy Wilson zaczął mruczeć w kafeterii, stojąc w kolejce.
- Hej, jesteśmy w Azji? – spytał House z niedowierzaniem.
- Raczej w Ameryce – mruknął Wilson. Wyglądał jakby został wyrwany z głębokiego zamyślenia.
Zapłacił kasjerce, uśmiechając się przy tym szerzej niż zazwyczaj. House zauważył, że kobieta oddała mu zwyczajny, lekki uśmiech.
- Najwyraźniej jesteś na Księżycu. Ziemia do Wilsona!
Wilson zmrużył oczy, spoglądając z dezaprobatą. Jednak jego uśmiech wskazywał, że wciąż był rozbawiony.
- Pytałem o kraj, bo piosenka, którą mruczałeś brzmiała azjatycko.

Wilson usiadł i położył swój talerz na środku stołu – był to niewerbalny sygnał dla House’a, że może brać co chce. House wiedział, że Wilson robił to tylko wtedy, gdy próbował być miły, albo gdy był w cholernie dobrym nastroju. Taki dobry nastrój dotyczył udowadniania sobie wyższości nad kimś innym, kto w niego wątpił, lub gdy ten ktoś był House’m. Albo gdy z powodzeniem oszukał House’a, albo gdy kogoś zaliczył.
- Możliwe, nawet nie zwracałem na to uwagi. Zresztą lubię Azję – powiedział i wgryzł się w swojego wegetariańskiego burgera.
- Dwudziesty pierwszy wiek do Wilsona!
House był rozczarowany brakiem reakcji przyjaciela i zirytowany brakiem jego zainteresowania. Zastanawiał się, czy Wilson podąża za starą regułą ignoruj kogoś, kto się z ciebie nabija, a może sam się odwali. Nie przestawał się nabijać, nawet jeśli nie było to tak śmieszne, jakby byłoby, gdyby ofiara słuchała. Taką miał zasadę. Starał się nie nadinterpretować zachowania Wilsona, ale od wydarzeń z Amber czuł się mniej pewnie. Próbował umacniać samego siebie na wypadek, gdyby Wilson znów odszedł, ale wiedział, że to i tak byłoby dla niego przerażające. Takie myśli zaśmiecały mu każdą rozmowę z przyjacielem.
- Masz nowy album Toto? Słyszałem, że jest niezły.
Wilson poparzył zdezorientowany.
- Co? – spytał, by wyłapać myśl House’a. – Ostatni album Toto wyszedł dwa lata temu. Dlaczego o tym rozmawiamy?
House zawahał się, decydując w myślach, którą ścieżkę wybrać.
- Poważnie? A Toto wciąż nagrywa?
- Nie, rozpadli się w zeszłym roku. – Wzruszył ramionami.
- Och, to przykre.
Wilson znów wzruszył ramionami, ale wciąż nie przestawał się uśmiechać. A to sprowokowało House’a.
- Co jest z tobą? Śmiejesz się jak kretyn, ignorujesz moje dowcipy i przekomarzanie się. O Boże, tylko nie mów, że się zakochałeś!
House wzdrygnął się, wytrzeszczając dramatycznie oczy. Jego nastrój do żartów zniknął, gdy Wilson się zaczerwienił.
- Nie, to nie tak... Po prostu... – Wilson wykrzywił swoje usta, dosłownie jakby przeżuwał swoje słowa. – Ktoś na mnie poleciał i miło się dowiedzieć, że wciąż jestem atrakcyjny.
- Kobiety ciągle z tobą flirtują! Twoja reputacja Casanovy cię wyprzedza. Mógłbyś mieć, a zapewne miałeś, każdą babkę z tego szpitala. Nawet musiałeś sobie pacjentki podzielić, by się nie mylić!

Wilson rzucił na niego okiem. Niedyskretne słowa, które wypowiedział, były w ich rozmowach zakazane. House wpatrywał się w stół, potem w ścianę, wszędzie, byle nie na Wilsona. Długi moment nieprzyjemnej ciszy musiał minąć, by Wilson stwierdził, że diagnosta odpokutował.
- Teraz to coś innego. Po pierwsze, to mężczyzna.
House wymusił uśmiech.
- Faceci lecą na ciebie cały czas, tylko tego nie zauważasz.
- Nie przez taki długi czas. – Pokręcił głową.
- Ja ciągle z tobą flirtuje, ty gorący, rozwiązły, pogromco raka.
Ukradł mu frytkę dla podkreślenia swoich słów.
- Ten facet robi to na poważnie.
- Ja też, od dawna chciałem cię bzyknąć.

Wilson zamknął oczy, modląc się cicho, by wolontariuszka przechodząca obok ich stolika nie słyszała co House powiedział. Gdy otworzył oczy i zobaczył ją gapiącą się na nich, wiedział, że House miał rację – Bóg nie istnieje. To było niesamowite, jak House perfekcyjnie potrafił umieścić w czasie swoje wystąpienia.
- House, to nie jest zabawne – powiedział, ściągając brwi i kiwając głową w stronę oddalającej się wolontariuszki.
- Nie miało być – odparł przyjaciel, śmiertelnie poważnie.
- Wszyscy wiedzą, że wetknąłbyś swojego penisa w dziurę od płotu, gdyby to tylko miało ci przynieść orgazm. – House uśmiechnął się, słysząc to. – A wracając do mnie, wczoraj zobaczyłem, że pewien facet się na mnie gapi. Dziś pojawiał się wszędzie tam, gdzie ja, dopóki nie poszedłem do kliniki.
- Nie masz dziś dyżuru – wtrącił House.
- Zastępowałem Donaldsona. Dwóch pierwszych pacjentów to była strata czasu, dobrze, że nie trafili na ciebie. Więc wszedłem do trzeciego pokoju badań, a tam nie było pacjenta, tylko ten facet.
- Trochę straszne, że zna lepiej twój rozkład dnia niż ja.
- Jasne, a to, że ty go znasz w ogóle nie jest straszne. Tak czy siak, spytałem go czy wszystko dobrze, a on odparł, że wspaniale, bo wreszcie ma szansę ze mną porozmawiać.
- Nikt nikogo na to nie poderwał od dwudziestu lat!
Wilson zignorował go.
- Powiedział mi, że ma nadzieje, że to nie wygląda na prześladowanie, ale chciał mi tylko powiedzieć, że ładnie dziś wyglądam.
- Zawsze ładnie wyglądasz. To moje oficjalne oświadczenie.
Onkolog nie próbował ukryć uśmiechu na przypadkowe pochlebstwo House’a.
- Spytałem, dlaczego gapił się na mnie wczoraj, jeśli tak ładnie wyglądam dziś. A on, bez zająknięcia, odpowiada, że zawsze ładnie wyglądam. I że wczoraj to dostrzegł, a dziś jest ciekawy, czy jestem tak samo niezły jak wyglądam. Kompletnie oniemiałem. A on stanął w mojej prywatnej strefie, prawie dotykając mojego policzka swoim i powiedział „Założę się, że jesteś nawet lepszy” i włożył mi w dłoń karteczkę ze swoim numerem.

House zazgrzytał zębami. Zastanawiał się czy Wilson przypadkiem nie opowiada mu tej historyjki – jeśli w ogóle się zdarzyła, by go wkurzyć. Starał się nie wyjść na zazdrosnego.
- Myślałem, ze rozumiesz naszą umowę i jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się zmienić swoje „nie ma mowy” na „jestem trochę-gejem” to będę twoim pierwszym...
- Nie powiedziałem, że jestem nim zainteresowany! – Przerwał mu. – I nie przypominam sobie, żebym się zgadzał na tę umowę. Mogę kontynuować?
- Jasne – mruknął House sceptycznie.
- Więc potem on odsunął się i rzucił mi takie spojrzenie, bo ja wiem? Pełne pożądania? I wyszedł, jak gdyby nigdy nic.
- Zadziorny, co? Ten twój kochaś. Ma jakieś imię?
Wilson wyciągnął kawałek papieru z kieszeni koszuli.
- Curt Freeling. Sprawdziłem go, jest...
- Terapeutą oddechu. Wszyscy wiedzą jakie z nich notoryczne dziwki.
- Znasz go? – zdziwił się Wilson. Jak House mógł znać kogoś na tak niskim szczeblu?
- Pewnie, fajna linia szczęki, niezłe włosy. Nie jak Chase’a, ale całkiem, całkiem. Ale stać cię na kogoś lepszego.
- Skąd go znasz? – spytał Wilson, zaniepokojony, że House otrzymał już podobną propozycję, co automatycznie uczyniłoby jego własną mniej wyjątkową.
- Pomógł mi z pacjentką jakiś czas temu. Mówiąc pomógł, mam na myśli, że wiedział które guziki ponaciskać. A to wcale nie znaczy, że nie jest idiotą.
- Już powiedziałem, nie jestem zainteresowany. Po prostu miło było mieć chwilę uwagi.
- Albo nie chcesz umawiać się z kimś ładniejszym od ciebie. To nigdy nie działa.
Już miał się odezwać, ale powstrzymał się, by rozważyć co House powiedział.
- Uważasz, że jest ładniejszy ode mnie?
Niebezpieczeństwo nadchodzi, Greg, powiedział cichy głos w głowie House’a. Zdecydował jednak nie słuchać tego głosu.
- Ładniejszy, tak. Ale nie bardziej atrakcyjny. Ty jesteś jak pralinki, dobry w środku i na zewnątrz. On jest jak landrynki.
- To naprawdę dzień niespodziewanych komplementów.
Uśmiechnął się, a House oddał mu uśmiech. Jednak w ciszy zastanawiał się, jak długo powinien odczekać, zanim totalnie zniszczy Curta.


<center>***</center>
*Naukowiec zajmujący się badaniem motyli.

PS: Jako, że ‘Stalk’ ma kilka znaczeń i właściwie nie mogłam się zdecydować, póki co tytuł jest roboczy. Zmienię natychmiast, jak tylko wpadnę na coś lepszego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Wto 20:32, 23 Kwi 2013, w całości zmieniany 14 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:06, 04 Kwi 2011    Temat postu:

awwww, jednak zabrałaś się za to na poważnie Bo wiesz, że teraz nie masz już wyjścia, jak doprowadzić sprawę do końca...


Wilson usiadł i położył swój talerz na środku stołu – był to niewerbalny sygnał dla House’a, że może brać co chce.
*wyobraża sobie, jak House bierze Wilsona na środku kafeterii*

Taki dobry nastrój dotyczył udowadniania sobie wyższości nad kimś innym, kto w niego wątpił, lub gdy ten ktoś był House’m. Albo gdy z powodzeniem oszukał House’a, albo gdy kogoś zaliczył.
...zwłaszcza gdy ten ktoś był House'em

od dawna chciałem cię bzyknąć
czyżby Stokrotka z "Układu" zamieniła się w napaloną pszczołę?

Wszyscy wiedzą, że wetknąłbyś swojego penisa w dziurę od płotu, gdyby to tylko miało ci przynieść orgazm.
hmm... to tłumaczy, czemu poleciał na płaską-jak-deska Cuddy

Myślałem, ze rozumiesz naszą umowę i jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się zmienić swoje „nie ma mowy” na „jestem trochę-gejem” to będę twoim pierwszym...
awww, how sweet Z drugiej strony, House mógłby nie być taki zasadniczy. Przecież najlepiej zaczynać od czegoś małego na rozgrzewkę

Ty jesteś jak pralinki, dobry w środku i na zewnątrz.
a do tego nosi paskudne krawaty, które mogą uchodzić za jaskrawe sreberka z czekoladek
um... czyżby House próbował już kiedyś Wilsonowego "nadzienia"?


Na ten moment Curt jest żałośnie-rozbrajająco zabawnym świrem w typie nastoletniej fanki Justina Biebera (albo kogokolwiek innego ) - tylko czekać, aż założy fanclub House'a albo zarejestruje nową sektę religijną (*przemilcza istnienie niegdyś na Horum nurtu zwanego Houseizmem - z dekalogiem, wyznaniem wiary itp* )

Wilson wypada trochę OOC z tym swoim niezaspokojonym pragnieniem bycia adorowanym (tzn przez kogoś innego niż House ). Ale od biedy ujdzie - poprzewracało mu się w głowie po Amber, no i wiadomo, że tacy obsesyjni fani potrafią działać uzależniająco

House jest tu najbardziej poor. Niby między nim a Wilsonem wszystko w porządku, ale jeszcze daleko, daleko mu do odbudowania tej pewności siebie, jaką przejawiał w kontaktach z Jimmym. A obecność 'czasochłonnego' Curta mu tego nie ułatwi


Weny i czasu na tłumaczenie reszty!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:22, 05 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
Bo wiesz, że teraz nie masz już wyjścia, jak doprowadzić sprawę do końca... <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
wiem, przeraża mnie to trochę ale jakoś to będzie, nie goni mnie żaden termin, więc na spokojnie i dla relaksu. Mam dwa dni wolne w tygodniu + weekend to się doprowadzi do końca

Richie117 napisał:
*wyobraża sobie, jak House bierze Wilsona na środku kafeterii*
i wszyscy patrzą, bo widoki na pewno nieziemskie

Richie117 napisał:
awww, how sweet Z drugiej strony, House mógłby nie być taki zasadniczy. Przecież najlepiej zaczynać od czegoś małego na rozgrzewkę
dla treningu, nie może się od razu rzucać na głęboką wodę

Richie117 napisał:
Na ten moment Curt jest żałośnie-rozbrajająco zabawnym świrem w typie nastoletniej fanki Justina Biebera (albo kogokolwiek innego )
oj nie, to ja go rozumiem. Przypomina mi mnie z gimnazjum szaleńczo zakochaną w naczycielu historii

Richie117 napisał:
(*przemilcza istnienie niegdyś na Horum nurtu zwanego Houseizmem - z dekalogiem, wyznaniem wiary itp* )
aaaa poważnie? ominęło mnie to! O samym Houseizmie słyszałam raczej w odniesieniu do cytatów doktorka, ale żeby dekalog i cała reszta?!

Richie117 napisał:
Wilson wypada trochę OOC z tym swoim niezaspokojonym pragnieniem bycia adorowanym
a jakoś tego nie odczułam... chociaż może, w końcu zazwyczaj to on jest tym, który adoruje ;p

dzięki wielkie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 2:50, 06 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
Mam dwa dni wolne w tygodniu + weekend to się doprowadzi do końca
3mam kciuki

advantage napisał:
i wszyscy patrzą, bo widoki na pewno nieziemskie
na przykład blady tyłek Wilsona jak księżyc w pełni

advantage napisał:
dla treningu, nie może się od razu rzucać na głęboką wodę
i trzeba się koniecznie porozciągać przed właściwą gimnastyką

advantage napisał:
oj nie, to ja go rozumiem. Przypomina mi mnie z gimnazjum szaleńczo zakochaną w naczycielu historii
hmm... w mojej podstawówce prawie wszystkie dziewczyny podkochiwały się w nauczycielu plastyki (a reszta była zauroczona DiKarpiem z Titanica)
i też rozumiem Curta pod względem zbierania informacji o House'ie i House'owych gadżetów - też tak robiłam i nadal robię (chociaż w granicach rozsądku )

advantage napisał:
aaaa poważnie? ominęło mnie to! O samym Houseizmie słyszałam raczej w odniesieniu do cytatów doktorka, ale żeby dekalog i cała reszta?!
nadal gdzieś jest ten temat - pewnie w dziale Ogólne. Poszukałabym go, tylko że z tym moim zdechniętym netem zajęłoby mi to wieczoność

advantage napisał:
a jakoś tego nie odczułam... chociaż może, w końcu zazwyczaj to on jest tym, który adoruje ;p
bo to takie trochę OOC szkoda, że nie pokazali w serialu, jak by się Wilson zachował w takiej sytuacji.

zawsze do usług


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:48, 07 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
na przykład blady tyłek Wilsona jak księżyc w pełni
jak już maluje paznokcie i suszy włosy to i do solarium może się wybrać

Richie117 napisał:
i trzeba się koniecznie porozciągać przed właściwą gimnastyką
taaak, żeby uniknąć ewentualnych skurczy i takich tam w czasie właściwej zabawy

Richie117 napisał:
hmm... w mojej podstawówce prawie wszystkie dziewczyny podkochiwały się w nauczycielu plastyki (a reszta była zauroczona DiKarpiem z Titanica)
i też rozumiem Curta pod względem zbierania informacji o House'ie i House'owych gadżetów - też tak robiłam i nadal robię (chociaż w granicach rozsądku )
o, w podstawówce za to szalałam za nauczycielem wfu. Oł gad, o ile wiem teraz ten facet jest jeszcze lepszy niż wtedy A DiCaprio... miałam z nim koszulkę, a teraz nie mogę na niego patrzeć;p Chyba każdy zbiera takie różne pierdoły, fajna sprawa

Richie117 napisał:
nadal gdzieś jest ten temat - pewnie w dziale Ogólne. Poszukałabym go, tylko że z tym moim zdechniętym netem zajęłoby mi to wieczoność
jest, jest, znalazłam. Niektórzy piszą śmieszne rzeczy;)

Richie117 napisał:
bo to takie trochę OOC szkoda, że nie pokazali w serialu, jak by się Wilson zachował w takiej sytuacji.
szkoda, że cały ten fik nie jest fabułą serialu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:48, 07 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
jak już maluje paznokcie i suszy włosy to i do solarium może się wybrać
onkolog miałby skorzystać z drogi na skróty do raka skóry?

advantage napisał:
A DiCaprio... miałam z nim koszulkę, a teraz nie mogę na niego patrzeć;p
ja miałam wtedy koszulkę z "Archiwum X" A obecny DiCaprio wydaje mi się nawet tolerowalny; przynajmniej nie jest już takim lalusiem jak dawniej

advantage napisał:
Chyba każdy zbiera takie różne pierdoły, fajna sprawa
choć chyba nie każdy ugania się po całym mieście, żeby znaleźć zegarek na rękę w miarę zbliżony wyglądem do zegarka kogoś z serialu

advantage napisał:
szkoda, że cały ten fik nie jest fabułą serialu
taaa... tyle jest rzeczy ciekawszych do pokazania niż Huddy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:34, 09 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
onkolog miałby skorzystać z drogi na skróty do raka skóry?
trzeba się poświęcać, żeby ładnie wyglądać

Richie117 napisał:
A obecny DiCaprio wydaje mi się nawet tolerowalny; przynajmniej nie jest już takim lalusiem jak dawniej
no już nie ma takiej zakręconej grzywki, ale i tak mnie nie powala wyglądem xd

Richie117 napisał:
choć chyba nie każdy ugania się po całym mieście, żeby znaleźć zegarek na rękę w miarę zbliżony wyglądem do zegarka kogoś z serialu
ja chciałam kupić rękawice takie jakie miał Hju na tych fotkach z treningu boksu. Ale ostatecznie stwierdziłam, że szkoda kasy, a i tak nie wiem czy byłyby na mnie dobre

Richie117 napisał:
taaa... tyle jest rzeczy ciekawszych do pokazania niż Huddy
ale wiesz- teraz już nie ma Huddy, teraz House ma żonę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:08, 10 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
trzeba się poświęcać, żeby ładnie wyglądać
on przecież i tak ładnie wygląda!!! besides, gdyby już się miał poświęcić, niech lepiej wybierze się z House'em na plażę i tam opali swój mlecznobiały tyłek w naturalnych warunkach

advantage napisał:
ja chciałam kupić rękawice takie jakie miał Hju na tych fotkach z treningu boksu. Ale ostatecznie stwierdziłam, że szkoda kasy, a i tak nie wiem czy byłyby na mnie dobre
to chciałabyś je zakładać? Nie lepiej zrobić z nich centralną część ołtarzyka poświęconego Hju?

advantage napisał:
ale wiesz- teraz już nie ma Huddy, teraz House ma żonę
uh, jasne Ma żonę, której nie chce przelecieć, bo ma wyrzuty sumienia z powodu zranionej Cuddy A żona podobno ma chłopaka... Bosh, już prawie udało mi się osiągnąć równowagę psychiczną w czasie tej przerwy od House'a, a wystarczyła garść spoilerów, żeby mi się odechciało ze zdwojoną siłą

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:16, 11 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
on przecież i tak ładnie wygląda!!! besides, gdyby już się miał poświęcić, niech lepiej wybierze się z House'em na plażę i tam opali swój mlecznobiały tyłek w naturalnych warunkach
taa, opaliłby się... nie byłoby czasu, sex on the beach taki czasochłonny

Richie117 napisał:
to chciałabyś je zakładać? Nie lepiej zrobić z nich centralną część ołtarzyka poświęconego Hju?
no coś Ty! Ale bym z dumą biła tymi rękawicami! Albo obrywała po nosie, jakbym cały czas myślała o Hju zamiast o walce... Jakbym jakimś cudem zdobyła jego osobiste, przepocone rękawice, wtedy byłyby częścią ołtarzyku

Richie117 napisał:
uh, jasne Ma żonę, której nie chce przelecieć, bo ma wyrzuty sumienia z powodu zranionej Cuddy A żona podobno ma chłopaka... Bosh, już prawie udało mi się osiągnąć równowagę psychiczną w czasie tej przerwy od House'a, a wystarczyła garść spoilerów, żeby mi się odechciało ze zdwojoną siłą
to, że nie chce przelecieć żony to najgłupsza kwestia jaką pamiętam... zostało jeszcze z 5 odcinków, więc szybko minie. A na jutrzejszy się cieszę, bo wreszcie sobie 13 pooglądam. A 13 z Housem to hot duet

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:28, 12 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
taa, opaliłby się... nie byłoby czasu, sex on the beach taki czasochłonny
czyżby on miał zamiar uprawiać seks w ciuchach albo w stroju płetwonurka? Przecież podczas ruchu (ruchania ) też się można opalać

advantage napisał:
no coś Ty! Ale bym z dumą biła tymi rękawicami! Albo obrywała po nosie, jakbym cały czas myślała o Hju zamiast o walce...
czyli albo byłby poor przeciwnik, albo poor you Może lepiej faktycznie nie kupuj tych rękawic...

advantage napisał:
Jakbym jakimś cudem zdobyła jego osobiste, przepocone rękawice, wtedy byłyby częścią ołtarzyku
a oprócz rękawic jeszcze przepocone spodenki 3mam kciuki, żeby Hju zrobił kiedyś wyprzedaż

advantage napisał:
to, że nie chce przelecieć żony to najgłupsza kwestia jaką pamiętam...
a uwzględniłaś w rankingu "I can do better" płaszczącego się przed Cuddy puppy-dog!Grega?

advantage napisał:
zostało jeszcze z 5 odcinków, więc szybko minie.
6... jak 6 wizyt u dentysty na leczeniu kanałowym bez znieczulenia

advantage napisał:
A 13 z Housem to hot duet
yeah... drewno olivkowe i płonący Hju Whatever, byle tylko odciągnęli uwagę od Huddy, to będę happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:17, 12 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
]czyżby on miał zamiar uprawiać seks w ciuchach albo w stroju płetwonurka? Przecież podczas ruchu (ruchania ) też się można opalać
wyobrażam sobie te stroje płetwonurka... z dziurami z dwóch stron xd i podobno słońce najlepiej opala jak sie jest w ruchu...

Richie117 napisał:
czyli albo byłby poor przeciwnik, albo poor you Może lepiej faktycznie nie kupuj tych rękawic...
przemyślę to jak moje obecne nie będą sie już nadawały... a to chyba jeszcze potrwa;p

Richie117 napisał:
a oprócz rękawic jeszcze przepocone spodenki 3mam kciuki, żeby Hju zrobił kiedyś wyprzedaż
przepocone spodenki... albo bokserki nawet skarpetki by mnie ucieszyły! Czasami żałuje, że nie mieszkam w LA... mogłabym całymi dniami żyć nadzieją, że spotkam jakąś gwiazdę w zwykłym miejscu, o zwykłej porze, robiącą zwykłe rzeczy jak inni śmiertelnicy. I śledzić Hju

Richie117 napisał:
a uwzględniłaś w rankingu "I can do better" płaszczącego się przed Cuddy puppy-dog!Grega?
eee nie. Znowu nie pamietam

Richie117 napisał:
6... jak 6 wizyt u dentysty na leczeniu kanałowym bez znieczulenia
z moich ostatnich doświadczeń wynika, ze lepiej do dentysty niż okulisty

Richie117 napisał:
Whatever, byle tylko odciągnęli uwagę od Huddy, to będę happy
coś mi sie wydaje, że nieprędko się to stanie... już jest mniej Huddy, na szczeście. A w 7x18 w ogóle nie było Cuddy, więc to już jakiś drobny postęp

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:57, 13 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
wyobrażam sobie te stroje płetwonurka... z dziurami z dwóch stron xd
do nabycia w każdym porządnym sex-shopie (puder zapobiegający przyklejaniu się lateksu do skóry GRATIS)

advantage napisał:
nawet skarpetki by mnie ucieszyły!
a ochraniacz na zęby?

advantage napisał:
Czasami żałuje, że nie mieszkam w LA... mogłabym całymi dniami żyć nadzieją, że spotkam jakąś gwiazdę w zwykłym miejscu, o zwykłej porze, robiącą zwykłe rzeczy jak inni śmiertelnicy.
kurcze, nie mogę ogarnąć myśli, że te wszystkie hollywoodzkie gwiazdy i gwiazdeczki (a przynajmniej większość z nich), kiedy nie są na planie, to zachowują się jak zwykli śmiertelnicy. I jak to się dzieje, że nie gonią za nimi na okrągło stada fanów z aparatami i prośbami o autografy?

advantage napisał:
I śledzić Hju
i zaoferować mu swoje usługi jako osobisty bodyguard

advantage napisał:
eee nie. Znowu nie pamietam
to nie jest zabawne Przecież on to ze 4 razy powtarzał - zawsze kiedy Cuddy strzelała focha, jaka to jest z niego niezadowolona. Nawet kiedy z nim zrywała, House płaszczył się przed nią tymi słowy Ewwwww

advantage napisał:
z moich ostatnich doświadczeń wynika, ze lepiej do dentysty niż okulisty
nie pozostaje mi nic innego, jak zazdrościć Ci zdrowych zębów

advantage napisał:
coś mi sie wydaje, że nieprędko się to stanie... już jest mniej Huddy, na szczeście. A w 7x18 w ogóle nie było Cuddy, więc to już jakiś drobny postęp
uh, jednak byłam nazbyt optymistyczna co do tego epa. Nie tylko nie jestem po nim happy, a wręcz deeply UNhappy [TPTB zapodali marną kopię 5x04, przyprawili do nie-smaku hintem, że BFF Wilson nie podziela zainteresowań House'a, House wyszedł na światowej klasy nieudacznika, który przegrywa z nieletnim kujonkiem i zna się na technice mniej od 13, a nad tym wszystkim unoszą się opary Huddy, w którym Cuddy była tą lepszą stroną, a House'owi pozostaje się dąsać i rozpaczać nad niedoszłą rocznicą ]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:09, 14 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
do nabycia w każdym porządnym sex-shopie (puder zapobiegający przyklejaniu się lateksu do skóry GRATIS)
hahah poważnie? kto by chciał w tym uprawiać seks?

Richie117 napisał:
a ochraniacz na zęby?
tym bardziej! albo ręcznik, którego używa po treningu

Richie117 napisał:
I jak to się dzieje, że nie gonią za nimi na okrągło stada fanów z aparatami i prośbami o autografy?
zadaje sobie to pytanie od wieków i nie mam żadnej odpowiedzi

Richie117 napisał:
i zaoferować mu swoje usługi jako osobisty bodyguard
mogę mu też sprzątać w domu, prać, gotować i nawet go co rano ubierać, a wieczorem rozbierać... przecież przychodzi taki zmęczony z planu, że na pewno nie ma siły tego zrobić

Richie117 napisał:
to nie jest zabawne Przecież on to ze 4 razy powtarzał - zawsze kiedy Cuddy strzelała focha, jaka to jest z niego niezadowolona. Nawet kiedy z nim zrywała, House płaszczył się przed nią tymi słowy Ewwwww
o shit, faktycznie... ale czy ja wiem, czy to było znów takie głupie zdanie? jak czuł się z nią szcześliwy, to nie chciał by zrywała... każdy facet by się tak zachował.

Richie117 napisał:
nie pozostaje mi nic innego, jak zazdrościć Ci zdrowych zębów
kilka lat temu miałam kanałowe i od tego czasu nie uskarżam;)

Richie117 napisał:
uh, jednak byłam nazbyt optymistyczna co do tego epa. Nie tylko nie jestem po nim happy, a wręcz deeply UNhappy [TPTB zapodali marną kopię 5x04, przyprawili do nie-smaku hintem, że BFF Wilson nie podziela zainteresowań House'a, House wyszedł na światowej klasy nieudacznika, który przegrywa z nieletnim kujonkiem i zna się na technice mniej od 13, a nad tym wszystkim unoszą się opary Huddy, w którym Cuddy była tą lepszą stroną, a House'owi pozostaje się dąsać i rozpaczać nad niedoszłą rocznicą ]
haha, zgodzę się, że to co wymieniłaś było dziwaczne i absurdalne, ale ogólnie to nie było tak źle. Lubię i 13, i House'a, więc nie narzekam jakoś specjalnie na ten odcinek. Bywały gorsze w 7 sezonie. A wcześniej nawet też

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:25, 14 Kwi 2011    Temat postu:

Przepraszam za spóźnienie... Miłego czytania



<center> Rozdział 2. Niebezpieczeństwo pistacjowego budyniu. </center>


Okazało się, że niszczenie Curta musi poczekać. Pojawił się naprawdę trudny przypadek i House zatracił się w nim na kilka dni, dopóki cudem nie wpadł na rozwiązanie. Wysłał swój zespół, by potwierdzili czy miał rację. Zmarnował jednak czas na badania, zamiast ufać swojemu intelektowi. Wyglądało na to, że czytanie medycznych magazynów było nie tylko nudne, ale też zupełnie niekonieczne.

Mając rozwiązaną zagadkę, zajął się nieobecnością Wilsona. Ledwo się widywali w ciągu trzech dni. Trzy dni bez swojej osobistej, życiowej tratwy ratunkowej. Wiedział, że jeśli byłby to czwartek i czas lunchu, Wilson siedziałby w swoim gabinecie, wypełniając raporty jak każdy człowiek sukcesu.
House wyszedł z biura zanim zdał sobie sprawę, że dziś nie jest czwartek. A to znaczyło, że nie widywał Wilsona przez cztery dni. Jeśli był piątek, a był pewien, że tak, to Wilson powinien być w kafeterii po pistacjowy budyń.

Wyszło na to, że dziś wcale nie był piątek, albo Wilson zmienił swoje zwyczaje. House pytał kasjerkę dwa razy – potwierdziła, że naprawdę jest piątek i że nie widziała Wilsona. Gdy wyraziła swoją troskę o jego nieobecność, House był pewien, że Wilson musi być zamknięty w swoim biurze pod górą papierkowej roboty, którą każdy szef departamentu zdawał się mieć. Za wyjątkiem House’a. A może Wilson nie zdawał sobie sprawy z budyniowego piątku? Nastał moment hojności House’a – przekupił pracownicę kafeterii, by nałożyła mu budyniu do pudełka zupy dla grupy. Wziął dwa łyżkowidelce (komediowe jedzenie budyniu) oraz dwie łyżki (zwyczajne jedzenie budyniu). Najszybciej jak tylko potrafiły jego trzy nogi, udał się do gabinetu Wilsona.
Nie mógł przestać się uśmiechać, przez co ktoś mógłby pomyśleć, że zamierzał wywinąć jakiś numer. Można było tylko zgadywać, co House zamierza zrobić z wiadrem zupy.
Wymyślał różne sposoby porównywania ciała Wilsona do budyniu, ale oczywista radość znikła kilka metrów przed drzwiami gabinetu przyjaciela.

Gdy drzwi otworzyły się, dobiegł go śmiech Wilsona. Był to ten niekontrolowany śmiech, przy którym trudno złapać oddech. House słyszał ten śmiech u Wilsona tylko wtedy gdy pili, świętując coś. Takie picie było czymś znacznie innym od picia ze smutku, nudy czy przyzwyczajenia. Tęsknił za tym śmiechem.
Wilson wyszedł ze swojego biura, wycierając łzy śmiechu. Tuż za nim, zbyt blisko, by House mógł to tolerować, szedł Curt. Oczy House’a straciły swój dziecięcy błysk i zawęziły się podejrzliwie. Curt śmiał się bezgłośnie, ściskając dłońmi swój brzuch.

- Hou... haha... House! Pamiętasz Curta?
Wilson zdołał wypowiedzieć te kilka słów, zanim zgiął się w pół i wybuchnął śmiechem po raz kolejny. Curt złapał jego łokieć i zawtórował mu. Dla House’a był to zbyt intymny gest. Czas powrócić do planu unicestwienia Curta!
- Jasne. Curt, pieprz się.
Dwójka mężczyzn spojrzała po sobie i znów wybuchnęła śmiechem.
- Nie na pierwszej randce – odpowiedział Curt z kpiącą powagą.
House uśmiechnął się lekko i popatrzył na niego jednym ze swoich najgroźniejszych spojrzeń. To sprawiło, że Wilson otrzeźwiał natychmiast.
- Nie, mam na myśli Curt, spieprzaj – powiedział House, wskazując kciukiem za swoje ramię. – Zjeżdżaj, spadaj. Jakkolwiek to nazwiesz.

Curt uśmiechnął się szeroko. House do niego mówił! Stwierdził, że jego nienormalna reakcja jest żenująca. Wilson zdał sobie sprawę z budującego się, niebezpiecznego napięcia.
- Więc, House. Co tam masz? – Chciał zabrzmieć przyjacielsko, ale House odebrał to jako protekcjonalne.
- Budyń – mruknął, jakby to wszystko wyjaśniało.
Wilson i Curt wyglądali na zdezorientowanych, a House oparł się pokusie by rzucić w nich budyniem.
- Naprawdę musisz lubić budyń, jeśli nosisz go ze sobą – zażartował Curt.
- A ja chciałbym wiedzieć po co ci tyle budyniu. Zamierzasz zmusić Tauba i Kutnera by w tym walczyli? Upewnij się, że będzie transmisja w TV i prawa do ściągania z internetu.
House poczuł, że jego wnętrzności się rozpuszczają.
- Dziś jest piątek, dzień twojego budyniu.
Czuł się zgorzkniały, ale jego głos tak nie brzmiał. W każdym razie nie tak bardzo. Wilson popatrzył jakby te słowa nic dla niego nie znaczyły.
- Pistacjowy jest dobry, ale wolę bananowy. – Curt wypełnił lukę w rozmowie.
- Uwielbiam pistacjowy, ale nie tym razem. Mój brzuch wygląda jak wielka bania!
Diagnosta poczuł się odrzucony nawet tym małym żartem.

- Wcale nie! – powiedział głośno Curt. – Wyglądasz wyśmienicie! Muszę lecieć, do zobaczenia później, James – rzucił, klepiąc go w biceps. – House – zwrócił się do niego, uśmiechając się szczerze, choć House dostrzegł w tym tylko fałsz. – Powinniśmy gdzieś w trójkę wyskoczyć, byłoby zabawnie.
Pomachał im, zmierzając do windy.

House wiedział, że nie było to jego ostatnie spotkanie z Curtem. Ostatnie będzie wtedy, gdy będzie zrzucał ziemię na jego pozbawione życia ciało.
Przyjaciele stali przed sobą przez krótką, niezręczną chwilę, żaden się nie odezwał.
- Cóż... też muszę lecieć. Smacznego budyniu – powiedział Wilson i odszedł w tę samą stronę co Curt.

House skinął mu głową, jednocześnie zgrzytając zębami. Zastanawiał się, czy nadszedł ten moment, którego tak się bał, bo czuł się tak, jakby znów tracił Wilsona. Może powinien o tym z nim pogadać, gdy przyjdzie na wieczór z walkami UFC*?

Przygnębiony, wszedł do pokoju diagnostyki. Jedyną obecną osobą był Kutner, więc nie mógł w pełni wyładować swojej złości. Jedna osoba nie stanowiła wystarczającej publiki dla jego marudzenia. Jedna osoba była wystarczająca do zwyczajnej rozmowy, ale tego House nie miał w swoich planach. Położył pudełko budyniu na szklanym stoliku i poszedł po swój czerwony kubek.
- Co to za zupa? – spytał Kutner.
House docenił, że pyta właśnie o to, a nie dlaczego to w ogóle tutaj przyniósł. Przynajmniej był kimś, z kim można pogadać i się nie zanudzić.
- To budyń pistacjowy – odparł House, ssąc wargę. – To nie pudełko zupy dla grupy, a raczej wiadro budyniu dla... – Udał, że liczy. – Wygląda, że dla dwóch.

Nabrał budyniu na łyżkę i zdał sobie sprawę, że nie był to wystarczająco niechlujny sposób jedzenia. Sięgnął po papierowy kubek, w którym były mieszadełka do kawy. Wyrzucił je na podłogę i zanurzył kubek w budyniu, po czym przelał do swojego kubka, upuszczając prowizoryczną łyżkę na stół. Kutner wziął szybko kubek dla siebie.
- Super! – rzucił młody lekarz, nabierając swoją porcję. Wylał trochę przy przelewaniu i odrzucił papierowy kubek, tworząc nadzwyczajny wzorek. – Myślałem, że w każdy piątek jesz budyń z Wilsonem.

House wzdrygnął się – wszyscy zdawali się o tym wiedzieć, oprócz Wilsona. Usiadł na drugim końcu stołu, daleko od całego budyniowego bałaganu. Kutner uznał, że to sygnał dla niego i ochoczo przysiadł obok swojego szefa.
- Wilson przerzucił się na jogurt – powiedział House, mieszając powoli w swoim budyniu. Już nie wydawał się taki apetyczny.
- To nie może być pierwszy raz, kiedy Wilson ma nowego przyjaciela.
Kutner wiedział o nowym kumplu Wilsona. To było jak orzeszki w budyniu, niepotrzebne. House wymusił uśmiech, a Kutner wiedział, że ten nowy facet strasznie go niepokoił. House poczuł się nagle przezroczysty. Będzie musiał nad tym popracować.
- Wilson ma wielu przyjaciół – odparł.
- To, że on jest twoim jedynym przyjacielem, wcale nie znaczy, że ty jego także. Jeśli to ci pomoże, oni są tylko kumplami.
- Miał żony, dziewczyny, znajomych i wrogów. Przypuszczam, że ma jeszcze kilku kumpli. – House gapił się w przestrzeń, wydawało się, że tylko on zna odpowiedzi na niektóre pytania. – Zazwyczaj ich nie widuję, chyba że się zezłoszczą o mój czas spędzany z Wilsonem. Ale oni tutaj nie pracują. – Zlustrował go wzrokiem. – Na szczęście jestem niezastąpiony.

House wyszedł, a Kutner zobaczył, że zostawił swój kubek z budyniem.



* Ultimate Fighting Championship, organizacja mieszanych sztuk walki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 2:12, 15 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
hahah poważnie? kto by chciał w tym uprawiać seks?
jak najpoważniej - bez lateksowych kombinezonów nie ma przyzwoitego BDSM też nie do końca rozumiem, jak ktoś może chcieć wkładać na siebie coś takiego, ale z drugiej strony eksperymentowanie chłopaków z lateksem było pretty hot [link widoczny dla zalogowanych]

advantage napisał:
albo ręcznik, którego używa po treningu
gdyby Hju o tym wiedział... rzuciłby pracę i żyłby za pieniądze ze sprzedanych brudnych ręczników A do tego nigdy nie musiałby się przejmować praniem

advantage napisał:
nawet go co rano ubierać, a wieczorem rozbierać... przecież przychodzi taki zmęczony z planu, że na pewno nie ma siły tego zrobić
skoro nie ma siły, to mógłby sobie darować ubieranie (problem z rozbieraniem automatycznie przestałby istnieć)

advantage napisał:
ale czy ja wiem, czy to było znów takie głupie zdanie? jak czuł się z nią szcześliwy, to nie chciał by zrywała... każdy facet by się tak zachował.
House nie jest - tzn kiedyś nie był - "każdym facetem" Nawet Wilsonowi nie obiecywał, że 'będzie lepszym przyjacielem', byle go tylko zatrzymać w PPTH po Amber... Whatever. Muszę w końcu oddzielić grubą kreską prawdziwego House'a od tej house'opodobnej istoty i przestać je ze sobą porównywać

advantage napisał:
kilka lat temu miałam kanałowe i od tego czasu nie uskarżam;)
teraz to naprawdę zazdroszczę. Mnie bez przerwy coś boli i tylko brak kasy chroni mnie od ciągłego siedzenia u dentysty, lecząc jeden ząb za drugim, i tak w kółko

advantage napisał:
ogólnie to nie było tak źle. Lubię i 13, i House'a, więc nie narzekam jakoś specjalnie na ten odcinek. Bywały gorsze w 7 sezonie. A wcześniej nawet też
taaa, były gorsze. Jednak nawet w najnudniejszym IMO epie - tym z procesem Chase'a - znalazła się chwilka, żeby chłopaki zagrali w monetki Jakoś wcześniej scenarzyści potrafili zawrzeć wiele wątków w jednym epie, a teraz jak się uczepią jakiegoś tematu, to go wyssają do ostatniej kropli - to jakby zamiast zjeść obiad z dwóch dań + deser, napychać się rosołem, aż zacznie nam się wylewać uszami

**********************************

yay! następny rozdział

House wyszedł z biura zanim zdał sobie sprawę, że dziś nie jest czwartek. A to znaczyło, że nie widywał Wilsona przez cztery dni.
omatko że też komuś - autorowi fika - już 2 lata temu przyszło do głowy, że chłopaki byliby w stanie tak bardzo się od siebie oddalić, że nie zwróciliby uwagi, jak długo sie nie widzieli

Wymyślał różne sposoby porównywania ciała Wilsona do budyniu
a nie obmyślał przypadkiem różnych sposobów, jak sprawić, by ciało Wilsona zostało pokryte budyniem? Albo sposobów na jedzenie budyniu z powierzchni ciała Wilsona? Albo coś...

ale oczywista radość znikła kilka metrów przed drzwiami gabinetu przyjaciela.
*Richie nabiera ochoty na zamordowanie Curta i wyhugsanie House'a*

Tęsknił za tym śmiechem.
me, too

Czas powrócić do planu unicestwienia Curta!
i to biegusiem!!!

House oparł się pokusie by rzucić w nich budyniem.
wielka szkoda

- Uwielbiam pistacjowy, ale nie tym razem. Mój brzuch wygląda jak wielka bania!
Diagnosta poczuł się odrzucony nawet tym małym żartem.

*hugs House*

Ostatnie będzie wtedy, gdy będzie zrzucał ziemię na jego pozbawione życia ciało.
powinien na koniec polać tę ziemię budyniem. A może lepiej kwasem siarkowym

Myślałem, że w każdy piątek jesz budyń z Wilsonem.
uh, ten Kutner Zawsze musi powiedzieć coś nieodpowiedniego.

To, że on jest twoim jedynym przyjacielem, wcale nie znaczy, że ty jego także. Jeśli to ci pomoże, oni są tylko kumplami.
Kutnera też bym chętnie udusiła... Nie dosyć, że wbił House'owi nóż w plecy, to jeszcze nim obraca, jakby to była świetna zabawa


Buuuu, jest coraz bardziej przygnębiająco. House robi co może, żeby przypomnieć Wilsonowi o swoim istnieniu, a Wilson jest tak zapatrzony w swojego nowego kumpla, że nic do niego nie dociera A najgorsze jest to, że teraz takie zachowanie Wilsona nie wydaje mi się tak nieprawdopodobne, jak wydawałoby się kiedyś...

Tłumacz, tłumacz szybciej, żeby chłopakom już wrócił rozum


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:31, 16 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
też nie do końca rozumiem, jak ktoś może chcieć wkładać na siebie coś takiego, ale z drugiej strony eksperymentowanie chłopaków z lateksem było pretty hot [link widoczny dla zalogowanych]
o, długie nawet. I dwie części;) a przeczytałam dopiero 3 zdania. Wracam tam

Richie117 napisał:
gdyby Hju o tym wiedział... rzuciłby pracę i żyłby za pieniądze ze sprzedanych brudnych ręczników A do tego nigdy nie musiałby się przejmować praniem
wszystko mógłby sprzedawać! wszystkie osobiste rzeczy, które mają tyle szczęścia, że mogą dotykać jego ciała a pranie automatycznie obniżałoby wartość tych rzeczy;)

Richie117 napisał:
skoro nie ma siły, to mógłby sobie darować ubieranie (problem z rozbieraniem automatycznie przestałby istnieć)
tak, tak, tak! a ile ludzi by przy tym uszcześliwił

Richie117 napisał:
House nie jest - tzn kiedyś nie był - "każdym facetem"
ano nie był... normal is overrated gdzieś się zatraciło. Dobrze tylko, że House wciąż wygląda jak Hju

Richie117 napisał:
teraz to naprawdę zazdroszczę. Mnie bez przerwy coś boli i tylko brak kasy chroni mnie od ciągłego siedzenia u dentysty, lecząc jeden ząb za drugim, i tak w kółko
ja odkąd zaczęłam oglądać House'a unikam lekarzy jak ognia. Jak siedziałam ostatnio w poczekalni u tego okulisty to miałam tylko przed oczami tę scenę jak wbijali babce igłę w oko... i weź tu nie panikuj

Richie117 napisał:
Jakoś wcześniej scenarzyści potrafili zawrzeć wiele wątków w jednym epie, a teraz jak się uczepią jakiegoś tematu, to go wyssają do ostatniej kropli - to jakby zamiast zjeść obiad z dwóch dań + deser, napychać się rosołem, aż zacznie nam się wylewać uszami
wcześniej tak, ale teraz jak dla mnie to w ogóle go nie wyczerpują danego tematu, tylko coś napomkną w jednym epie i w następnym już o tym zapominają, albo jakimś cudem wspomną jednym zdaniem.

Richie117 napisał:
omatko że też komuś - autorowi fika - już 2 lata temu przyszło do głowy, że chłopaki byliby w stanie tak bardzo się od siebie oddalić, że nie zwróciliby uwagi, jak długo sie nie widzieli
w fiku chociaż House się martwi i jak dobry przyjaciel przynosi budyń. A teraz Wilson miewa tylko właściwie krótkie epizody na 40 minut odcinka.

Richie117 napisał:
a nie obmyślał przypadkiem różnych sposobów, jak sprawić, by ciało Wilsona zostało pokryte budyniem? Albo sposobów na jedzenie budyniu z powierzchni ciała Wilsona? Albo coś...
ooo, takich sposóbów może być wiele. Ale pewnie bardziej interesujące byłoby samo jedzenie, a nie myślenie o tym;)

Richie117 napisał:
*Richie nabiera ochoty na zamordowanie Curta i wyhugsanie House'a*
wyhugsanie, dobre słowo powody do morderstwa Curta będą później, na razie się chłopak rozkręca.

Richie117 napisał:
House oparł się pokusie by rzucić w nich budyniem. wielka szkoda
też żałuję... jakby to śmiesznie wyglądało, zielona maź spływająca po czuprynie Wilsona

Richie117 napisał:
*hugs House*
oo tak, zdecydowanie należy mu się, żeby go ktoś poprzytulał. Ale on jeszcze swoje dostanie

Richie117 napisał:
Kutnera też bym chętnie udusiła... Nie dosyć, że wbił House'owi nóż w plecy, to jeszcze nim obraca, jakby to była świetna zabawa
nie znoszę Kutnera! Że też ze wszystkich ludzi z zespołu House'a, akurat on musiał się w tej scenie pojawić.

Richie117 napisał:
A najgorsze jest to, że teraz takie zachowanie Wilsona nie wydaje mi się tak nieprawdopodobne, jak wydawałoby się kiedyś...
yeah... tylko teraz Wilson woli spędzać czas ze swoim jakże uroczym kotkiem;/

dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:02, 17 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
o, długie nawet. I dwie części;) a przeczytałam dopiero 3 zdania. Wracam tam
właściwie to 3, bo jeszcze epilog Jak to znalazłam, to odruchowo zaczęłam czytać i z trudem się opamiętałam, zanim mnie wciągnęło

advantage napisał:
a pranie automatycznie obniżałoby wartość tych rzeczy;)
chyba że prałby w wodzie, pozostałej po jego kąpieli To by było jak masowa produkcja

advantage napisał:
a ile ludzi by przy tym uszcześliwił
too bad, że uszczęśliwiłby również osoby/osobę, których uszczęśliwiać by nie chciał

advantage napisał:
Dobrze tylko, że House wciąż wygląda jak Hju
gdyby nie to, to już mało kto by wiedział, że ogląda "House MD"

advantage napisał:
Jak siedziałam ostatnio w poczekalni u tego okulisty to miałam tylko przed oczami tę scenę jak wbijali babce igłę w oko... i weź tu nie panikuj
mi się podczas rezonansu przypomniała ta dziewczyna, której pękła czaszka i wypłynął mózg... i weź tu leż spokojnie i się nie śmiej A bardziej poważnie - musiałam pójść do innego neurologa (bo mój poprzedni nie ma w tym roku kontraktu) i doprawdy poczułam się jak u House'a: lekarka zakwestionowała wyniki poprzednich badań, postawiła diagnozę pod znakiem zapytania i praktycznie zaleciła zacząć wszystko od nowa. Bardzo, qrwa, śmieszne

advantage napisał:
teraz jak dla mnie to w ogóle go nie wyczerpują danego tematu, tylko coś napomkną w jednym epie i w następnym już o tym zapominają, albo jakimś cudem wspomną jednym zdaniem.
to też rozgrzebują temat tak długo, że na koniec epa czy sezonu brakuje im czasu na ładne zakończenie akcji. Jedynie problemy Tauba są rozważane metodycznie i pieczołowicie

advantage napisał:
A teraz Wilson miewa tylko właściwie krótkie epizody na 40 minut odcinka.
i to z Cuddy, for fuck's sake, a nie z House'em

advantage napisał:
Ale pewnie bardziej interesujące byłoby samo jedzenie, a nie myślenie o tym;)
first things first, najpierw trzeba się uporać z logistyką, zanim się przejdzie do działania

advantage napisał:
wyhugsanie, dobre słowo
thx szkoda, że polski bywa tak elastyczny jak angielski jedynie w mowie potocznej

advantage napisał:
powody do morderstwa Curta będą później, na razie się chłopak rozkręca.
no widzisz, a ja chciałam go zabić już wtedy

advantage napisał:
też żałuję... jakby to śmiesznie wyglądało, zielona maź spływająca po czuprynie Wilsona
aż mi się przypomniało, że w "Kontrakcie" House wylał Wilsonowi na głowę czekoladowego shake'a

advantage napisał:
nie znoszę Kutnera! Że też ze wszystkich ludzi z zespołu House'a, akurat on musiał się w tej scenie pojawić.
ale generalnie to chyba lepiej, że to był Kutner? I mean, gdyby 13 zachowała się tak niedelikatnie/bez wyczucia byłoby to dziwne i trochę OOC

advantage napisał:
tylko teraz Wilson woli spędzać czas ze swoim jakże uroczym kotkiem;/
lepiej z kotkiem niż z Cuddy czy piersiastą, bezmózgą barmanką Nie chcę zgadywać, ale mam przeczucie, że i tak już więcej nie zobaczymy tego kota



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:42, 17 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
Jak to znalazłam, to odruchowo zaczęłam czytać i z trudem się opamiętałam, zanim mnie wciągnęło
muszę dokończyć, już zgrałam na telefon

Richie117 napisał:
chyba że prałby w wodzie, pozostałej po jego kąpieli To by było jak masowa produkcja
a potem mógłby rozwinąć biznes i sprzedawać swój cenny czas albo się wypożyczać do niecnych celów swoich napalonych fanek

Richie117 napisał:
too bad, że uszczęśliwiłby również osoby/osobę, których uszczęśliwiać by nie chciał
to taki drobny skutek uboczny... a ciekawe co jego droga żonka powiedziałaby na to wszystko

Richie117 napisał:
gdyby nie to, to już mało kto by wiedział, że ogląda "House MD"
ale nie wiem, chyba sama laska wystarczy. Jechałam ostatnio z koleżanką i na światłach wypaliła coś w stylu: 'patrz, to ten twój doktor' jak facet z laską szedł na pasach

Richie117 napisał:
mi się podczas rezonansu przypomniała ta dziewczyna, której pękła czaszka i wypłynął mózg... i weź tu leż spokojnie i się nie śmiej A bardziej poważnie - musiałam pójść do innego neurologa (bo mój poprzedni nie ma w tym roku kontraktu) i doprawdy poczułam się jak u House'a: lekarka zakwestionowała wyniki poprzednich badań, postawiła diagnozę pod znakiem zapytania i praktycznie zaleciła zacząć wszystko od nowa. Bardzo, qrwa, śmieszne
wow... ale wszystko w porządku? takie rzeczt 'rezonans' i 'neurolog' raczej nie brzmią zbyt wesoło. Co do rezonansu, to się kiedyś zastnawiałam, czy jak się tam ruszę, to oni będą widzieć, że mi sie wątroba rusza... ok, już mi wystarczy głupich pytań

Richie117 napisał:
Jedynie problemy Tauba są rozważane metodycznie i pieczołowicie
a jakież one są ciekawe, normalnie nie można się oderwać od ekranu. Lubię Tauba, ale bez przesady.

Richie117 napisał:
i to z Cuddy, for fuck's sake, a nie z House'em
pomijajac ten odcinek z pilnowaniem córki Cuddy, to więcej czasu Wilson chyba faktycznie spędził z Cuddy;/

Richie117 napisał:
first things first, najpierw trzeba się uporać z logistyką, zanim się przejdzie do działania
z moich doświadczeń wynika, że najlepiej jest spontanicznie

Richie117 napisał:
no widzisz, a ja chciałam go zabić już wtedy
ja bym zabiła z zazdrości... powodów nie brakuje, biorąc pod uwagę co będzie dalej robił

Richie117 napisał:
aż mi się przypomniało, że w "Kontrakcie" House wylał Wilsonowi na głowę czekoladowego shake'a
słodki Wilson a z Kontraktu pamiętam tyle, że House chodził o łamiącej się, plastikowej lasce.

Richie117 napisał:
ale generalnie to chyba lepiej, że to był Kutner? I mean, gdyby 13 zachowała się tak niedelikatnie/bez wyczucia byłoby to dziwne i trochę OOC
no tak... Ale 13 też może być ostra A jak nie ona, to już wolałabym Tauba.

Richie117 napisał:
Nie chcę zgadywać, ale mam przeczucie, że i tak już więcej nie zobaczymy tego kota
to mnie akurat cieszy, nie znoszę takich białych kotków

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:58, 18 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
a potem mógłby rozwinąć biznes i sprzedawać swój cenny czas albo się wypożyczać do niecnych celów swoich napalonych fanek
i koniecznie musiałby zaprosić do współpracy RSL

advantage napisał:
a ciekawe co jego droga żonka powiedziałaby na to wszystko
uh, z tym jego małżeństwem to coś ostatnio podobno nieciekawie jeszcze jedna przypadkowa ofiara tego serialu

advantage napisał:
nie wiem, chyba sama laska wystarczy. Jechałam ostatnio z koleżanką i na światłach wypaliła coś w stylu: 'patrz, to ten twój doktor' jak facet z laską szedł na pasach
gdyby to była moja koleżanka, to już bym ją zamordowała za takie żarty
and well, może nowym widzom faktycznie wystarczyłaby laska, ale starzy wyjadacze raczej nie przełknęliby House'a bez Hju.

advantage napisał:
wow... ale wszystko w porządku? takie rzeczt 'rezonans' i 'neurolog' raczej nie brzmią zbyt wesoło.
nooo, nie jest w porządku i nie jest wesoło (choć bywało śmiesznie, jak słyszałam w "House'ie" o wziętych z kosmosu objawach SM albo jak pokazują, że po punkcji lędźwiowej można sobie wstać i iść jak gdyby nigdy nic ). Ale mogło być gorzej - np mogliby odkryć, że zamiast mózgu mam wielki neon "Hilson!sex"

advantage napisał:
Co do rezonansu, to się kiedyś zastnawiałam, czy jak się tam ruszę, to oni będą widzieć, że mi sie wątroba rusza... ok, już mi wystarczy głupich pytań
raczej obraz byłby zamazany... Chyba że Twoja wątroba ma ten sam problem, co przemieszczająca się nerka tamtej żydowskiej panny młodej z 4. sezonu

advantage napisał:
a jakież one są ciekawe, normalnie nie można się oderwać od ekranu.
obgryzłam wszystkie paznokcie, myśląc nad tym, w jaki sposób on się dobrał do swojej żony na stole Foremana

advantage napisał:
z moich doświadczeń wynika, że najlepiej jest spontanicznie
za to benjimmy jednoznacznie stwierdza, że spontaniczny anal to marny pomysł

advantage napisał:
a z Kontraktu pamiętam tyle, że House chodził o łamiącej się, plastikowej lasce
masz pamięć do szczegółów

advantage napisał:
Ale 13 też może być ostra A jak nie ona, to już wolałabym Tauba.
może być ostra i stanowcza (uwielbiam, jak przemawia chłopakom do rozumu ), ale taka nietaktowność mi do niej nie pasuje. A Taub... Taub jest ciągle zajęty szukaniem nowej laski do przelecenia, żeby wracał uwagę na dziwne zachowania House'a czy zgrzyty między chłopakami

advantage napisał:
to mnie akurat cieszy, nie znoszę takich białych kotków
bo za długo się gotują?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:04, 19 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
i koniecznie musiałby zaprosić do współpracy RSL
i najlepiej jeszcze kilku innych aktorów

Richie117 napisał:
uh, z tym jego małżeństwem to coś ostatnio podobno nieciekawie jeszcze jedna przypadkowa ofiara tego serialu
Hju pewnie nie wiedział na początku na co się pisze, a potem wszystko się tak potoczyło, jak się potoczyło. No a teraz, po tylu latach, co może zrobić?

Richie117 napisał:
gdyby to była moja koleżanka, to już bym ją zamordowała za takie żarty
and well, może nowym widzom faktycznie wystarczyłaby laska, ale starzy wyjadacze raczej nie przełknęliby House'a bez Hju.
House bez Hju to byłoby świętokradztwo! Nawet nie chce o tym myśleć. A koleżanka wielbi 'Na wspólnej', więc sam fakt, że słyszała o doktorku z laską to już coś.

Richie117 napisał:
nooo, nie jest w porządku i nie jest wesoło (choć bywało śmiesznie, jak słyszałam w "House'ie" o wziętych z kosmosu objawach SM albo jak pokazują, że po punkcji lędźwiowej można sobie wstać i iść jak gdyby nigdy nic ).
no to dobrzej tam

Richie117 napisał:
Ale mogło być gorzej - np mogliby odkryć, że zamiast mózgu mam wielki neon "Hilson!sex"
to chyba nie byłoby jeszcze takie złe, lepsze niż tatuaż

Richie117 napisał:
Chyba że Twoja wątroba ma ten sam problem, co przemieszczająca się nerka tamtej żydowskiej panny młodej z 4. sezonu
hahah, mam nadzieje, że nie

Richie117 napisał:
obgryzłam wszystkie paznokcie, myśląc nad tym, w jaki sposób on się dobrał do swojej żony na stole Foremana
Taub jest niski, malutki i taki nieporadny... w ogóle go sobie w takiej sytuacji ze stołem nie wyobrażam. Ale najwyraźniej to jakiś bóg sexu, jeśli tyle lasek zalicza, a wygląda jak wygląda

Richie117 napisał:
za to benjimmy jednoznacznie stwierdza, że spontaniczny anal to marny pomysł
geje cierpią na brak nawilżenia a spontaniczny seks bez penetracji?

Richie117 napisał:
masz pamięć do szczegółów
zazwyczaj do tych aż za bardzo szczegółowych

Richie117 napisał:
może być ostra i stanowcza (uwielbiam, jak przemawia chłopakom do rozumu ), ale taka nietaktowność mi do niej nie pasuje. A Taub... Taub jest ciągle zajęty szukaniem nowej laski do przelecenia, żeby wracał uwagę na dziwne zachowania House'a czy zgrzyty między chłopakami
chyba faktycznie wychodzi na to, że Kutner był do tego najodpowiedniejszy. No bo przecież nie Foreman xd

Richie117 napisał:
bo za długo się gotują?
tak, a mimo to wciąż nie są smaczne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:19, 20 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
i najlepiej jeszcze kilku innych aktorów
taki odpowiednik [link widoczny dla zalogowanych], tylko z dojazdem do klienta... erm... klientki?

advantage napisał:
Hju pewnie nie wiedział na początku na co się pisze, a potem wszystko się tak potoczyło, jak się potoczyło. No a teraz, po tylu latach, co może zrobić?
Nic I chociaż liczę na to, że po ostatecznym zakończeniu serialu, wycieknie trochę brudnej prawdy o parszywej atmosferze na planie i około-planu, to podejrzewam, że ani Hju ani nikomu nie będzie się chciało do tego wracać. Ale to mnie najbardziej zasmuca i przeraża - że serial z początku zapowiadał się na fajną przygodę, a potem tak się wszystko spieprzyło

advantage napisał:
A koleżanka wielbi 'Na wspólnej', więc sam fakt, że słyszała o doktorku z laską to już coś.
może widziała zwiastun "House'a" w przerwie "Na wspólnej"?

advantage napisał:
no to dobrzej tam
dzięki

advantage napisał:
to chyba nie byłoby jeszcze takie złe, lepsze niż tatuaż
tylko musiałabym zamienić kości czaszki na osłonkę z przezroczystego plastiku

advantage napisał:
Taub jest niski, malutki i taki nieporadny... w ogóle go sobie w takiej sytuacji ze stołem nie wyobrażam. Ale najwyraźniej to jakiś bóg sexu, jeśli tyle lasek zalicza, a wygląda jak wygląda
jedyne wyjaśnienie - jeśli poradził sobie bez krzesełka - jest takie, że trzyma w spodniach węża strażackiego
btw, czytałam raz fika +18 dom!Taub/sub!House... bez komentarza

advantage napisał:
geje cierpią na brak nawilżenia
to też, chociaż w tej kwestii benjimmy uważa, że doświadczeni geje poradzą sobie z tym, co daje im natura A ten spontaniczny anal może mieć nieciekawy finał wręcz z powodu... nadmiaru... czegoś gdzieś

advantage napisał:
a spontaniczny seks bez penetracji?
ku temu chyba nie ma przeciwwskazań

advantage napisał:
No bo przecież nie Foreman xd
Gdyby FOREMAN coś zauważył i powiedział o tym House'owi, to House chyba całkiem by się poszedł zabić

advantage napisał:
tak, a mimo to wciąż nie są smaczne
a próbowałaś dodać musztardy? albo sosu tatarskiego? albo jagód?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:43, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
taki odpowiednik [link widoczny dla zalogowanych], tylko z dojazdem do klienta... erm... klientki? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
klienta może też, why not? biorac pod uwagę liczbę fanek, wygląda to na opłacalny interes;p

Richie117 napisał:
Nic I chociaż liczę na to, że po ostatecznym zakończeniu serialu, wycieknie trochę brudnej prawdy o parszywej atmosferze na planie i około-planu, to podejrzewam, że ani Hju ani nikomu nie będzie się chciało do tego wracać. Ale to mnie najbardziej zasmuca i przeraża - że serial z początku zapowiadał się na fajną przygodę, a potem tak się wszystko spieprzyło
ileż można wytrzymać z tymi samymi ludźmi, zwłaszcza gdy np kogoś sie nie lubi, a trzeba z tym kimś przebywać. Albo co gorsza całować na planie Hju pewnie jakoś by się wymigał od komentarza, rzucił żarcikiem i po sprawie. Albo wszystko zrzucił na to, że przecież jest Anglikiem... A inni raczej nie są tak często nachodzeni przez dziennikarzy.

Richie117 napisał:
może widziała zwiastun "House'a" w przerwie "Na wspólnej"?
albo kiedyś uważnie słuchała co do niej mówię

Richie117 napisał:
tylko musiałabym zamienić kości czaszki na osłonkę z przezroczystego plastiku
wszyscy by Ci uwierzyli, że jesteś urodzoną Hilsonką, bo miałabyś dowód nie do obalenia

Richie117 napisał:
btw, czytałam raz fika +18 dom!Taub/sub!House... bez komentarza
naprawde istnieją ludzie piszący takie rzeczy?

Richie117 napisał:
to też, chociaż w tej kwestii benjimmy uważa, że doświadczeni geje poradzą sobie z tym, co daje im natura A ten spontaniczny anal może mieć nieciekawy finał wręcz z powodu... nadmiaru... czegoś gdzieś
za mało źle, za dużo też źle. Z dwojga złego ciekawe które lepsze;p

Richie117 napisał:
ku temu chyba nie ma przeciwwskazań
uff, i dobrze! I że nadużycie chyba nie jest możliwe.

Richie117 napisał:
Gdyby FOREMAN coś zauważył i powiedział o tym House'owi, to House chyba całkiem by się poszedł zabić
taaak, Foreman rozmawiający o czymś innymi niż medycynie. Plotkujący Foreman?

Richie117 napisał:
a próbowałaś dodać musztardy? albo sosu tatarskiego? albo jagód?
hm, jagody to dobry pomysł!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:13, 22 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
klienta może też, why not?
bo Hju z RSL byliby o siebie nawzajem za bardzo zazdrośni?

advantage napisał:
Hju pewnie jakoś by się wymigał od komentarza, rzucił żarcikiem i po sprawie. Albo wszystko zrzucił na to, że przecież jest Anglikiem...
te jego żarciki są najbardziej obiecujące - pewne osoby nie poczują się urażone, a inne (tzn my) się ucieszą Np ten cytat o Huddy z mojego podpisu jakaś Huddzinka na LJcie skomentowała, że nie wie, co Hju miał na myśli, ale on często mówi takie dziwne rzeczy, więc nieważne

advantage napisał:
albo kiedyś uważnie słuchała co do niej mówię
ja nie mam takich wygórowanych oczekiwań wobec moich koleżanek

advantage napisał:
naprawde istnieją ludzie piszący takie rzeczy?
po zgwałconych arbuzach i pluszakach mnie już nic nie zdziwi

advantage napisał:
I że nadużycie chyba nie jest możliwe.
jeżeli ktoś ma dłonie odporne na otarcia i/lub nie uskarża się na drętwiejące mięśnie szczęki

advantage napisał:
Plotkujący Foreman?
a jednak to on stwierdził: "Prędzej House prześpi się z Wilsonem, niż Cam z Chase'em"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:37, 22 Kwi 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
bo Hju z RSL byliby o siebie nawzajem za bardzo zazdrośni?
mogliby też wrzucić trójkąty do oferty

Richie117 napisał:
te jego żarciki są najbardziej obiecujące - pewne osoby nie poczują się urażone, a inne (tzn my) się ucieszą Np ten cytat o Huddy z mojego podpisu jakaś Huddzinka na LJcie skomentowała, że nie wie, co Hju miał na myśli, ale on często mówi takie dziwne rzeczy, więc nieważne
hahaha... pewnie był Amerykanką zresztą 'Huddy' naprawdę nie brzmi najlepiej. Mnie się kojarzy z jakąś dziwną seksualną praktyką, nie wiem czemu.

Richie117 napisał:
ja nie mam takich wygórowanych oczekiwań wobec moich koleżanek
to jeszcze nie jest takie wygórowane zresztą już wolę, zeby mnie nie słuchały, niż ubierały się na różowo xd albo żeby piszczały na widok mały dzieci. No i jeszcze jest cała masa innych rzeczy

Richie117 napisał:
po zgwałconych arbuzach i pluszakach mnie już nic nie zdziwi
chyba muszę się przestawić na taki punkt widzenia. Chociaż ten strój do nurkowania... nie, jeszcze mnie rzeczy dziwią.

Richie117 napisał:
jeżeli ktoś ma dłonie odporne na otarcia i/lub nie uskarża się na drętwiejące mięśnie szczęki
takie skutki uboczne chyba spokojnie można ignorować

Richie117 napisał:
a jednak to on stwierdził: "Prędzej House prześpi się z Wilsonem, niż Cam z Chase'em"
yeah, lubię tę scenę najwyraźniej nie da się nie plotkować, nawet Foremanowi się zdarza

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:18, 23 Kwi 2011    Temat postu:

advantage napisał:
mogliby też wrzucić trójkąty do oferty
oraz kwadraty i inne wielokąty, koniecznie ze zniżką dla grup zorganizowanych

advantage napisał:
zresztą 'Huddy' naprawdę nie brzmi najlepiej. Mnie się kojarzy z jakąś dziwną seksualną praktyką, nie wiem czemu.
'huddy' nie brzmi najlepiej, bo 'cuddy' też brzmi do dupy Hmm... może to skojarzenie wynika stąd, że Huddy to tylko seks i nic poza tym?

advantage napisał:
zresztą już wolę, zeby mnie nie słuchały, niż ubierały się na różowo xd albo żeby piszczały na widok mały dzieci. No i jeszcze jest cała masa innych rzeczy
taaa, różowe ciuchy i zachwycanie się dziećmi jest koszmarne. Ale co do niesłuchania - moja koleżanka potrafi w ciągu godziny rozmowy zapytać ze 3 razy o to samo... nie powiem, żeby to nie było frustrujące

advantage napisał:
takie skutki uboczne chyba spokojnie można ignorować
nie wiem, czy na dłuższą metę to by nie było niebezpieczne dla zdrowia

advantage napisał:
yeah, lubię tę scenę najwyraźniej nie da się nie plotkować, nawet Foremanowi się zdarza
taaa, ja tesh A może Foreman nie plotkował, tylko stwierdzał fakt?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 1 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin