Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

9 miesięcy [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:20, 02 Cze 2008    Temat postu:

Trzymamy kciuki...
I czekamy na c.d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:45, 03 Cze 2008    Temat postu:

Odcinek szósty. Miesiąc Trzeci.



Po dwóch tygodniach, ku uciesze większości pracowników szpitala doktor Cuddy wróciła do pracy i z powrotem zajęła fotel administratora Princeton-Plainsboro Teaching Hospital. Jedynym lekarzem, któremu powrót pani administrator nie był do końca na rękę był główny diagnosta, doktor House. W momencie, kiedy doktor Cuddy szukała go, by zmusić do powrotu do kliniki, gdzie miał dyżur, siedział w gabinecie ordynatora onkologii i bez apetytu zjadał mu śniadanie. Po chwili odłożył ledwo nadgryzioną kanapkę na biurko Wilsona. Wilson spojrzał na przyjaciela ze zdziwieniem.

- Będziesz to jadł?

- Nie.


Zaskoczony Wilson wziął kanapkę z biurka i zaczął ją zjadać. Po chwili wpatrywania się w przyjaciela, który najwyraźniej był bez humoru, również stracił apetyt.

- Co jest?

- Z czym?

- Z Tobą.

- Jestem aspołeczny, egoistyczny i kulawy. Myślałem, że już wiesz.

- Wiesz, o co pytam. Chodzi o to, że Cuddy wróciła do pracy?

- Taaak… Teraz będzie mnie męczyć z przychodnią… -
Odpowiedział House, uciekając od ciekawskiego spojrzenia Wilsona.

Wilson zmarszczył brwi, wpatrując się w swojego przyjaciela. Przez cały czas, kiedy Cuddy była na urlopie zachowywał się normalnie, z wyjątkiem chwil, w których Wilson próbował o niej z House'm porozmawiać. Wtedy od razu psuł mu się humor. Nie było to na rękę Wilsonowi, bo chociaż coraz częściej miał szanse zjadać w całości swoje drugie śniadania, to nie był w stanie wyciągnąć ze swojego przyjaciela jakiejkolwiek informacji dotyczącej jego niezrozumiałego zachowania. House nie chciał mu powiedzieć, dlaczego zgodził się być ojcem dziecka Cuddy, a mimo, że Wilson od dawna miał pewną teorię dotyczącą tej dwójki, wiedział, że House prędzej dałby się pokroić na kawałki, lub, co gorsza porysować swój ukochany motor niż przyznałby się, że Cuddy jest dla niego kimś więcej, niż tylko szefową. Właśnie miał go zapytać wprost, dlaczego to zrobił i zmusić go do przyznania się do tego, że pomógł jej bo ją lubi, kiedy otworzyły się drzwi do gabinetu. Stanęła w nich Cuddy.

- Cześć – Uśmiechnęła się – House, do przychodni. – Rozkazała dziwnie wesołym tonem.

Wilson postanowił dowiedzieć się czegoś od niej.

- Cuddy, jak się czujesz? I nie zaprzeczaj niczemu, i tak po całym szpitalu już krążą plotki…

Cuddy nie odpowiedziała. Patrzyła na kanapkę, leżąca na biurku Wilsona. Wyglądała bardzo smacznie.

- Wilson, to Twoja kanapka? Będziesz to jadł? – Spytała. Wilson, który myślał, że tego dnia nic już nie jest w stanie go zaskoczyć zmienił zdanie, a House wpatrywał się w swoją szefową ze szczerym rozbawieniem.

- Nie, proszę… - Odpowiedział Wilson zszokowanym głosem.

Cuddy wzięła kanapkę z biurka i ugryzła spory kęs.

- Przepyszna… – Powiedziała z pełnymi ustami - Skąd wiedziałeś, że będę miała dziś ochotę na kanapkę z musztardą? – Spytała z uśmiechem. Zjadła resztę kanapki i spojrzała wesołym spojrzeniem na zdziwionych lekarzy, siedzących po dwóch stronach szerokiego biurka. Jeden z nich wpatrywał się w nią brązowymi oczami z taką intensywnością, jak gdyby chciał tym spojrzeniem zmusić ją do telepatycznego przesłania mu skrywanych przez jej głowę myśli. Drugi, raczej nieświadomie, patrzył na nią intensywnie niebieskimi oczami z wyrazem sympatii i zainteresowania. Chociaż tak właściwie, mogło jej się wydawać. Może po prostu światło tak padało…

- House, wychodzimy – Odezwała się po chwili i chwyciła go za ramię. Wyciągnęła go z gabinetu Wilsona i zamknęła drzwi. Stanęli naprzeciwko siebie patrząc się na siebie nawzajem.

House’owi wydawało się, że jest dziś ubrana inaczej niż zwykle. Nie znał się specjalnie na modzie kobiecej i ubrania damskie klasyfikował ze względu na to ile odkrywały, ale zauważył, że ubranie Cuddy jest jakieś inne niż zazwyczaj. Po chwili wpatrywania się w jej dekolt, zauważył, że jest on troszkę mniejszy niż zwykle. Czerwona bluzka, którą miała na sobie była o wiele luźniejsza niż Cuddy zwykła nosić i House zastanawiał się przez chwilę czy chodziło o to, żeby nikt nie zauważył delikatnie zaokrąglającego się brzuszka. Co ciekawe, wcale nie wyglądał przez to mniej atrakcyjnie niż zazwyczaj.

Cuddy przypatrywała się House’owi, który przypatrywał się jej dziwnie miłym wzrokiem.

- Do przychodni – Powiedziała uśmiechając się szeroko.

House odwzajemnił uśmiech, ale nie ruszył się z miejsca.

- Nie miałabyś ochoty na coś słodkiego?

- Wiesz, że tak? Zaraz pójdę kupić sobie ciastko w stołówce. A Ty pójdziesz do kliniki. Czeka tam na Ciebie spora kolejka. Tak łatwo się nie wymigasz… - Cuddy zrobiła minę, taką, jaką zawsze robiła, kiedy udało jej się zmusić House’a do pracy. Była to mieszanina triumfu i złośliwego zadowolenia.

Kiedy odwróciła się i odeszła, House przez chwilę stał jeszcze pod gabinetem Wilsona. Jedyną myślą, która chodziła mu po głowie, dopóki Cuddy nie zniknęła za zakrętem korytarza było – Ona naprawdę ma świetny tyłek…



krótka ta część, ale następna mam nadzieję, wyjdzie mi dłuższa...
zostało mi jeszcze 6 miesięcy, a nie chcę przesłodzić...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Śro 9:41, 04 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 21:52, 03 Cze 2008    Temat postu:

A juz miałam iść z forum... warto było posiedzieć jeszcze chwilę
super
Cytat:
House prędzej dałby się pokroić na kawałki, lub, co gorsza porysować swój ukochany motor niż przyznałby się, że Cuddy jest dla niego kimś więcej, niż tylko szefową
padłam
Cytat:
- Wilson, to Twoja kanapka? Będziesz to jadł? – Spytała. Wilson, który myślał, że tego dnia nic już nie jest w stanie go zaskoczyć zmienił zdanie, a House wpatrywał się w swoją szefową ze szczerym rozbawieniem.
i teraz to już na pewno się nie podniosę
Cytat:
– Ona naprawdę ma świetny tyłek…
i tu się zgodzę
Cytat:
zostało mi jeszcze 6 miesięcy, a nie chcę przesłodzić...
6 miesięcy to brzmi jak kolejne 6 cudnych części a jak dla mnie to możesz słodzić ile chcesz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eriss
Queen of the Szafa


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 5595
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:01, 03 Cze 2008    Temat postu:

aaaaaaaaa
supeer
i słodź ile chcesz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Wto 22:22, 03 Cze 2008    Temat postu:

niezaprzeczalnie House ma fajny tyłek

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 5:24, 04 Cze 2008    Temat postu:

Cuddy zamienia się w House'a . Chociaż ja mam na ten temat swoją teorię : on wiedział, że Cuddy będzie miała ochotę na kanapkę Wilsona, więc ją dla niej zostawił .

Bardzo fajnie się czyta. Jeszcze sześć części... <jupi> .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisa
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 942
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 8:52, 04 Cze 2008    Temat postu:

motyw z kanapka prze słodki
ale to sprawka dzidziusia bo to w końcu Grega i po nim odziedziczyło apetyt


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:36, 05 Cze 2008    Temat postu:

Teraz House będzie musiał walczyć z Cuddy o kanapki Wilsona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:31, 08 Cze 2008    Temat postu:

Odcinek siódmy. Miesiąc czwarty.



Przez następne tygodnie praca Teaching Princeton Plainsboro Teaching Hospital, wyglądała już jak w każdym normalnym szpitalu. Oczywiście, jeśli w każdym normalnym szpitalu rządzi ciężarna pani administrator – pracoholiczka, która zatrudnia kulawego i zgryźliwego diagnostę oraz całe zastępy pielęgniarek, zajmujących się organizowaniem zakładów dotyczących tej dwójki. Jednak poza tym, że cały szpital aż huczał od plotek na temat tej pary, nic poważniejszego w nim się nie działo. Doszło nawet do tego, że niektórzy pacjenci zapisywali się na listy zakładów, a jeden z nich, Ryan Sponder, który przez dwa tygodnie leżał w Princeton Plainsboro Teaching Hospital po otwartym złamaniu kości piszczelowej prawej nogi, postawił 80 $ na najbardziej zyskowny zakład, że para zejdzie się zaraz po urodzeniu ich wspólnego dziecka. Wszyscy niecierpliwie wyczekiwali terminu porodu. Asystentce dr Cuddy, która postawiła 20 $ na to, że dr House i dr Cuddy pobiorą się jeszcze w tym roku, przeglądając jej prywatne notatki dotyczące wizyt u ginekologa i dzwoniąc do jej lekarzy, udało się ustalić, że termin porodu wyznaczono na 27 sierpnia. Cały szpital śledził, więc każde słowo, każdy gest i każdy krok, nieświadomych niczego House’a i Cuddy, analizując dogłębnie wszystkie ich poczynania.

Nieświadomy dziejącego się wokół jego osoby zamieszania dr House siedział w swoim gabinecie i udawał, że go tam nie ma. Ostatni jego pacjent został wypisany trzy godziny temu i Cuddy z pewnością już o tym wiedziała. Jej wejście do jego gabinetu z zamiarem wygłoszenia kolejnego kazania dotyczącego wymigiwania się od obowiązków było tylko kwestią chwili. Dokładnie w momencie, kiedy to zdanie przemknęło mu przez myśl, poczuł refleks światła, odbijający się od otwieranych drwi, na swojej twarzy. W drzwiach stała oczywiście Cuddy. Miała na sobie bluzkę z wielkim dekoltem, marszczoną pod biustem. Owo marszczenie miało ukrywać rosnący brzuszek pani administrator, ale tylko utwierdzało podejrzenia wszystkich pracowników szpitala. House zmierzył Cuddy wzrokiem od czubków butów, poprzez eleganckie spodnie, idealnie podkreślające łuki jej bioder, po wielki dekolt bluzeczki. Zatrzymał na nim wzrok przez dłuższą chwilę i dopiero znaczące chrząknięcie Cuddy sprawiło, że ocknął się i przeniósł wzrok na jej twarz. Jej mina właściwie powiedziała mu wszystko, co zaraz wykrzyczała Cuddy. Kiedy już skończyła, mając nadzieję, że może tym razem, House przynajmniej częściowo jej wysłucha, uniosła brwi i postała chwilę w miejscu czekając na jego reakcję. Ponieważ nie doczekała się żadnej, popatrzyła na niego zrezygnowanym spojrzeniem i wyszła. Zanim opuściła gabinet, House zdążył zauważyć, że jej spodnie idealnie podkreślają jej kształtny tyłek.

Przez chwilę siedział, cały czas mając przed oczami te spodnie, na zmianę z wyjątkowo dużym dekoltem bluzeczki. Po dłuższej chwili, jego myśli z dekoltu marszczonej bluzki Cuddy zeszły na to, co właścicielka bluzki chciała ukryć pod owym marszczeniem. Cuddy była w ciąży. Coś, co powinno być dla niego oczywiste już od czterech miesięcy, nadal do niego nie docierało. Zwłaszcza, że była w ciąży… właściwie z nim. Co najdziwniejsze, spał w życiu z wieloma kobietami, a jedyna, która była z nim w ciąży nie spała z nim, poza tym jedynym razem, ponad dwadzieścia lat temu. Była w ciąży. Miała dziecko. Z nim. Był ojcem. Ojcem… co to właściwie oznacza? Nie wiedział jak być dobrym ojcem, nigdy z resztą się nad tym nie zastanawiał, bo i po co… Nie miał autorytetu w postaci swojego ojca. Właściwie, wiedział, że chciałby być całkowicie innym ojcem niż jego własny. Ale to wciąż za mało. Czy umiałby pokochać swoje dziecko? Co, jeśli by go nie pokochał? Dziecko… Mała, bezbronna istota… Od niego zależy właściwie, kim będzie. Może wychować dziecko na zakonnika, biznesmena, psychopatycznego mordercę… Wszystko zależy od niego. To wielka odpowiedzialność. Jest w stanie ją udźwignąć? Czy taką odpowiedzialność zdobywa się wraz z przyjściem na świat dziecka? Co zrobić, żeby kierowało się ono w życiu jakimiś zasadami? Ciekawe, co w ogóle poczuje, patrząc na swoje nowo narodzone dziecko. Co poczuje, kiedy zobaczy w nowym człowieku część siebie… Wyobraził sobie jak mogłoby wyglądać jego dziecko: niebieskookie maleństwo, uśmiechając się do niego uśmiechem Cuddy…

Jego rozmyślania przerwało wejście do gabinetu Cameron. Przyniosła teczkę nowego pacjenta. Położyła ją na jego biurku i popatrzyła na niego przez chwilę dziwnym wzrokiem.

- Coś się stało? – Spytała w końcu.

- Nie, czemu?

– Wyglądasz… Na zadowolonego. Ale nie w ten sposób, w jaki jesteś zadowolony, kiedy uda Ci się kogoś obrazić, tylko jakoś tak… inaczej.


Popatrzył na nią swoim zwykłym spojrzeniem, które zdawało się mówić "Cokolwiek myślisz, nie masz racji” i zabrał się za czytanie teczki pacjenta. Zanim poświęcił całą swoją uwagę nowemu przypadkowi, zdążył jeszcze pomyśleć: „ O czym ja w ogóle myślałem? I właściwie, po co?” Obiecał też sobie już nigdy nie zaprzątać sobie głowy tak bezsensownymi i oczywiście, czysto teoretycznymi rozmyślaniami...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Nie 21:01, 08 Cze 2008    Temat postu:

omg- ale dobry opis emocji Housa. taki w jego stylu
me- very like it


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:21, 08 Cze 2008    Temat postu:

super xD
już ni mogę doczekać się kolejnej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:30, 08 Cze 2008    Temat postu:

"Wyobraził sobie jak mogłoby wyglądać jego dziecko: niebieskookie maleństwo, uśmiechając się do niego uśmiechem Cuddy…"

I do tego ognisty chodzik.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:49, 10 Cze 2008    Temat postu:

Tym razem będzie w dwóch częściach...

Odcinek ósmy. Miesiąc piąty.
Część pierwsza





Pierwszą rzeczą, którą Cuddy zobaczyła po przebudzeniu, była jej ręka, ubrudzona plamami kremowo-żółtej farby. Kiedy podniosła się z łóżka, okazało się, że wciąż ma na sobie tą samą starą koszulkę co wczoraj, i wciąż cała jest pobudzona farbą. Widocznie wczoraj była tak zmęczona, że skończywszy malowanie żółtych zawijasków na ścianach pokoju dziecięcego, zasnęła od razu, kiedy tylko usiadła na łóżku. Spojrzała za zegarek i z ulgą stwierdziła, że ma jeszcze półtorej godziny do rozpoczęcia pracy, po czym szybko udała się pod prysznic. Po pół godzinie, zrezygnowała z próby zmycia najbardziej upartych plam. Postanowiła ubrać bluzkę z dłuższymi rękawami i mieć nadzieję, że nikt ich nie zauważy, a po pracy kupić rozpuszczalnik i rozprawić się z farbą na dobre. Kiedy już rozczesała swoje lśniące, ciemne włosy i upewniła się, że rękawy wydekoltowanej, powiewnej bluzeczki zasłaniają żółte plamy na jej skórze, udała się do kuchni i stanęła przed lodówką, pełną najdziwniejszych produktów spożywczych.

- Na co dziś mamy ochotę, hmmm? – Spytała samą siebie, albo dziecko znajdujące się pod jej sercem.

Pogładziła się po okrągłym brzuszku, po czym wyciągnęła z lodówki słoik marynowanych grzybków, banana i krem czekoladowy. Kiedy już zjadła śniadanie, które w normalnej sytuacji ją samą przyprawiłoby o mdłości, przypomniała sobie, że na dziś umówiona jest na USG. Musiała, więc w pracy, w przerwie między sprawdzaniem czy House jest w klinice, spotkaniami ze szpitalnym prawnikiem, krzyczeniem na House’a za nie zajmowanie się swoimi obowiązkami, czyli pracą w klinice, rozmowami, a raczej negocjacjami z chcącymi zaskarżyć szpital, przez zachowanie House’a pacjentami i szukaniem po całym szpitalu House’a wymigującego się od pracy w klinice zastanowić się czy prosić ginekologa o ujawnienie płci dziecka. Miała ten dylemat już od kilku tygodni, ale decyzję wciąż zostawiała na ostatnią chwilę. Niestety, ta ostatnia chwila właśnie nadeszła, a Cuddy wciąż nie mogła się zdecydować. Mając nadzieję, że w pracy znajdzie, chociaż chwilkę, żeby się nad tym zastanowić, ubrała się, wyszła z domu i pojechała do szpitala.

Kiedy przyjechała do szpitala, House’a oczywiście w nim jeszcze nie było. Właściwie, nikt nie spodziewał się go jeszcze przez najbliższe dwie godziny. Po trzech godzinach i niezliczonych wiadomościach wysłanych na jego pager, Cuddy postanowiła zrobić obchód po szpitalu, mając nadzieją znaleźć go u Wilsona, w męskiej toalecie, w kaplicy oglądającego „General Hospital” lub po prostu zamkniętego z gabinecie zabiegowym w klinice, czytającego gazetę. W żadnym z tych miejsc go jednak nie było. O godzinie 14:30, zrezygnowana Cuddy wyszła ze szpitala. Była umówiona na 15:00 na USG i nie miała pojęcia jak ma zamiar zdążyć. Oczywiście, House nie raczył jeszcze pojawić się w przychodni, ani w ogóle w szpitalu, ale Cuddy nie miała już czasu na szukanie go i ponaglanie do przyjścia do pracy. Kazała swojej asystentce, co kwadrans wysyłać wiadomość na jego pager, a sama opuściła szpital. Na spotkanie z House’m nie musiała długo czekać. Zajechał jej drogę na motorze, kiedy szła do swojego miejsca parkingowego.


- Gdzie idziesz? – Spytał House, zanim zdążyła otworzyć usta.

- Gdzie byłeś?

- Ty pierwsza.

- USG.

- Wódka, Vicodin i prostytutki. Dobra, -
Poprawił się, bo Cuddy spojrzała rozbawionym wzrokiem, pełnym niedowierzania – zaspałem, zadowolona?

- Niespecjalnie. Ale Ty pewnie jeszcze mniej, kiedy Ci powiem, że masz do odpracowania dziś trzy godziny w klinice ekstra.
- Odpowiedziała i ominęła motor House’a, żeby dostać się do samochodu. Siedziała już za kierownicą, kiedy usłyszała, że House o coś ją pyta. Uchyliła okno i usłyszała ciche:

- Mogę jechać z Tobą? – House wpatrywał się w ziemię, jak gdyby chciał sprawdzić stan jej opon.

- Po co?

- Wiesz, mam pewien wkład w stworzenie tego dziecka –
House w momencie odzyskał całą pewność siebie – Właściwie pięćdziesiąt procent wkładu, więc wydaje mi się, że mam prawo zobaczyć, co z tego wyszło. Oczywiście, tylko moją połowę, na Twoją nie spojrzę ani razu…

Cuddy uśmiechnęła się, i sama nie wiedząc, dlaczego, otworzyła drzwi po stronie pasażera...




następna będzie jutro wieczorem
mam nadzieję, że nie będziecie zawiedzeni...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Wto 21:49, 10 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:59, 10 Cze 2008    Temat postu:

- Wiesz, mam pewien wkład w stworzenie tego dziecka – House w momencie odzyskał całą pewność siebie – Właściwie pięćdziesiąt procent wkładu, więc wydaje mi się, że mam prawo zobaczyć, co z tego wyszło. Oczywiście, tylko moją połowę, na Twoją nie spojrzę ani razu…

cały house boskie..czekam z utesknieniem na reszte


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 22:00, 10 Cze 2008    Temat postu:

fajnie czekam do jutra
- Wiesz, mam pewien wkład w stworzenie tego dziecka – House w momencie odzyskał całą pewność siebie – Właściwie pięćdziesiąt procent wkładu, więc wydaje mi się, że mam prawo zobaczyć, co z tego wyszło. Oczywiście, tylko moją połowę, na Twoją nie spojrzę ani razu…

Cuddy uśmiechnęła się, i sama nie wiedząc, dlaczego, otworzyła drzwi po stronie pasażera...
----> House coraz bardziej się angażuje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:53, 10 Cze 2008    Temat postu:

"Właściwie pięćdziesiąt procent wkładu, więc wydaje mi się, że mam prawo zobaczyć, co z tego wyszło. Oczywiście, tylko moją połowę, na Twoją nie spojrzę ani razu… "

Biedne dziecko, a raczej połowa dziecka Ciekawe jak House planuje je podzielić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saph dnia Wto 22:54, 10 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 23:28, 10 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
połowa dziecka Wink Ciekawe jak House planuje je podzielić.
tylko kto teraz będzie królem Salomonem i zadecyduje?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:46, 10 Cze 2008    Temat postu:

Z pewnością Wilson. On jest dobry w podejmowaniu męskich decyzji, i nie boi się odpowiedzialności.

kremówka, mam nadzieję, że niedługo zamieścisz kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:58, 11 Cze 2008    Temat postu:

Wcale nie bedą musieli się dzielić i tyle bedzie ICH

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:02, 11 Cze 2008    Temat postu:

ciekawe jak House chce podzielić dziecko, żeby spojrzeć tylko na swoją połowę xD

oczywiście, bardzo, bardzo, ale to bardzo mi się podoba!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cwankiara
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:02, 12 Cze 2008    Temat postu:

Ciekawe którą połowę wybierze... Ja tak sobie myślę, że to będzie dziewczynka, chyba. Mam racje??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:12, 12 Cze 2008    Temat postu:

kiedy następna część??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:10, 12 Cze 2008    Temat postu:

wiem, miała być wczoraj, ale nie miałam dostępu do komputera wieczorem...

będzie dziś wieczorem, obiecuję już na 200%

dzięki wielkie, za wasze komentarze i czytanie ::


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:47, 12 Cze 2008    Temat postu:

juz jest wieczór..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:08, 12 Cze 2008    Temat postu:

Odcinek ósmy. Miesiąc piąty.
Część druga.


Wiem, wiem, późno już… Ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie
i mam nadzieję, że nie będziecie zawiedzeni...





Po pól godzinie dotarli pod klinikę. Lekarz czekał już w gabinecie.

- Dzień dobry pani… - zerknął do karty usiłując sobie przypomnieć nazwisko - …Cuddy. Przyszła pani z mężem? Witam, proszę siadać.

Cuddy i House popatrzyli na siebie rozbawionym wzrokiem. Fakt, że ktoś wziął ich za małżeństwo, był dla obojga tak niedorzeczny, że aż śmieszny. Usiedli przed biurkiem lekarza, który opowiadał o szczegółach zabiegu, które oboje doskonale znali. House zajął się oglądaniem plakatu wiszącego na ścianie, przedstawiającego młodą kobietę karmiącą dziecko piersią. Cuddy patrzyła na House’a i była w stanie przysiąc, że ostatnią rzeczą, na którą patrzy w tym momencie House jest dziecko na plakacie. Po chwili lekarz skończył mówić i poprosił ją o położenie się na leżance i podciągnięcie bluzki. Cuddy poczuła się dziwnie podekscytowana, za chwilę miała zobaczyć swoje dziecko, może dowiedzieć się w końcu, jakiej jest płci.
Kiedy lekarz zajął się smarowaniem jej żelem, spojrzała ostrożnie na House’a. Patrzył na jej brzuch z dziwnym ciepłem, niespotykanym w jego zazwyczaj zimnych, niebieskich oczach. Wreszcie, na czarnym ekranie pojawił się zarys malutkiej postaci. Z początku, Cuddy widziała tylko mała, szarą fasolkę, później, kiedy opadły z niej pierwsze emocje, okiem lekarza oceniła rozwój dziecka, jego wielkość i parametry, zapisane z boku monitora. Znowu spojrzała na House’a. Wpatrywał się w monitor z bezwiednym uśmiechem, takim spojrzeniem, jakiego jeszcze u niego nie widziała. Oderwała od niego wzrok, dopiero, kiedy usłyszała, że lekarz coś do niej mówi. Zrobiła to jednak chyba za późno, bo House złapał ją na spoglądaniu na niego i na jego twarzy zagościł triumfujący uśmieszek.

- Czy chciałaby poznać płeć swojego maleństwa, pani Cuddy? Jest teraz dobrze ułożone, więc jeśli pani chce, mogę spróbować tam coś zobaczyć.

- To Twoja połowa…
– powiedziała cicho Cuddy i popatrzyła na House’a pytającym wzrokiem.

- Nie chcę oczywiście nic sugerować, ale taka informacja wiele ułatwia… Można na przykład wcześniej wybrać imię, zdecydować się na kolor pokoiku… - kontynuował doktor.

- I tak będzie żółty- Stwierdził House, patrząc znacząco na Cuddy, a raczej na jej ramię, które odsłoniła przypadkiem, kiedy podciągała bluzkę. Tej plamy rano nie zauważyła.
Zaczerwieniła się, a House popatrzył na nią, po czym pokręcił głową.

- Wolimy mieć niespodziankę. Z resztą i tak już się odwróciło. – Odparła Cuddy.

Lekarz skończył badanie i po krótkiej rozmowie, Cuddy wraz z House’m wyszli z gabinetu. Kiedy byli już na parkingu, Cuddy wsiadła do samochodu i zapaliła silnik, kiedy usłyszała, że House puka w okno od strony pasażera. Otworzyła mu drzwi a on, wbrew jej oczekiwaniom wsiadł do samochodu i zatrzasnął drzwiczki.

- Myślałam, że po prostu powiesz, o co chodzi. Nie sądziłam, ze wpakujesz mi się tu i każesz się gdzieś wozić. – Zażartowała

- Nie masz wyjścia, mój motor został na szpitalnym parkingu. Możesz mnie zawieźć do klubu ze striptizem. Ewentualnie do jakiegoś niezłego pubu.

- Nic z tego. Zawiozę Cię prosto do szpitala, prosto na odrabianie dyżuru w klinice. A sama pojadę do domu. Musze zeskrobać z siebie resztki farby i coś zjeść.

- Maaamo… -
House zrobił minę biednego chłopca, ale Cuddy z wyrazem satysfakcji ta twarzy zapaliła silnik.

Nie zajechali daleko. Mniej więcej połowie drogi do szpitala, na drodze miała miejsce stłuczka, która skutecznie unieruchomiła, co najmniej kilkadziesiąt samochodów, na obu pasach ruchu. Auto Cuddy znalazło się mniej więcej w połowie korka. Przez pierwsze dziesięć minut oboje, Cuddy i House patrzyli każde w swoje okno. Po dziesięciu minutach, Cuddy zdecydowała się rozprostować nogi, odpięła pas i otworzyła drzwi. Prawie w tym samym momencie je zamknęła. Zaczął padać deszcz. Właściwie, nazwanie pogody szalejącej za oknem samochodu Cuddy deszczem, było sporym eufemizmem. Wyglądało to bardziej na oberwanie chmury. Cuddy popatrzyła zrezygnowanym wzrokiem w zalaną wodą przednią szybę, włączyła wycieraczki, a stwierdziwszy, że właściwie nie ma to sensu wyłączyła je. Czuła, że od dłuższej chwili przygląda się jej House, ale z całych sił powstrzymywała się, przed popatrzeniem na niego. Zamiast tego, ciągle patrząc w swoje okno, zdecydowała się zapytać go o to, co nie dawało jej spokoju, od kiedy zobaczyła jego minę, kiedy wpatrywał się w monitor z USG jej dziecka. Naszego dziecka… - zaszeptał jej cichy głosik w głowie, a Cuddy oblał lekki rumieniec.

- House… Ja chciałam zapytać… Dlaczego Ty… Dlaczego dziś ze mną pojechałeś?

Nie odpowiedział. Po dłuższej chwili czekania na odpowiedź poczuła znów pokusę popatrzenia na niego. Czuła, że nie powinna tego robić, chociaż nie wiedziała dokładnie, dlaczego. Po chwili jednak, nie wytrzymała, i zapominając o tym, że zawsze, kiedy nie słuchała swoich przeczuć, prędzej czy później tego żałowała, ostrożnie odwróciła głowę i spojrzała na House’a, prosto w jego niebieskie oczy. Zamknięcie w małej przestrzeni sam na sam z House’m, emocje, które jeszcze nie opadły z niej po zobaczeniu swojego dziecka i House’a patrzącego na nie z niespotykaną czułością i przewiercające ją na wylot spojrzenie jego niebieskich oczu sprawiło, że Cuddy zapomniała o wszystkich, przeciw, które powinny ją odwieść do zrobienia tego, miało się za chwilę wydarzyć. House był zdecydowanie za blisko. Cuddy zamknęła oczy i w tym samym momencie poczuła na swoich wargach ciepłe i delikatne usta House’a. Pocałunek, który nastąpił zaraz potem, przyprawił ją o zawrót głowy. Był delikatny, czuły… Dokładnie taki, jaki Cuddy nie raz wyobrażała sobie, po niejednej dwuznacznej rozmowie z Housem, kiedy opuszczał jej gabinet z triumfującym uśmieszkiem, po celnej uwadze na temat jej dekoltu. Kiedy w końcu skończyli się całować, popatrzyli na siebie przez chwilę poważnym wzrokiem, po czym każde odwróciło się w swoją stronę. Po chwili, sznur samochodów zaczął się powoli ruszać. Cuddy zapaliła silnik i po pięciu minutach, jechali już do szpitala. Kiedy stanęli na szpitalnym parkingu, było już ciemno. Cuddy sprawnie zaparkowała na swoim miejscu i wyłączyła silnik samochodu. Odwróciła się w stronę House’a. Patrzył na nią. Otworzył drzwi i przez chwilę się zawahał. Popatrzył na nią jeszcze raz, uśmiechnął się i wysiadł. Cuddy stałą wciąż na parkingu i patrzyła przez okno na House’a wsiadającego na swój motor. Odpalił silnik i zamrugał do niej światłami awaryjnymi. Odjechał i po chwili nie było po nim śladu. Cuddy siedziała przez następne pól godziny na szpitalnym parkingu, patrząc na puste miejsce pasażera.

Wieczorem, będąc już w swoich domach, oboje myśleli o ich wspólnym pocałunku. Ich rozmyślania i wyciągnięte z nich wnioski były różne, łączyło je tylko jedno. Oboje mieli nadzieję jeszcze to powtórzyć...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Pią 14:51, 13 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin