Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nieśmiertelni [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:17, 04 Mar 2010    Temat postu:

Narescie mam czas na skomentowanie tego cudenka, choc zaznaczam ze juz wczoraj przeczytalam

Znowu bedzie w punktach bo inaczej tego nie ogarne a wiec:
1) Jestem calkowiscie pewna ze house nie maczal w tym raczek. Wkoncu jest to narracja z punktu widzenia jego osoby, czyli mamy dostep do jego mysli a przeciez sam siebie by nie oklamywal ze tego nie zrobil
2) Juz wczesniej pisalam ze wybralas wietna scenerie na tego typu fika. Ciemne, ciche, wilgotne lasy to zdecydowanie dobra sceneria zeby przyprawic czytelnika o gesia skorke
3) Musze powiedziec ze jestem zaskoczona bo dopiero w trzeciej czesci dowiadujemy sie ze Cuddy jest z Lucasem. Moze pierwsza czesc mnie zmylila. Fragmeny gdzie House odslania plaszcz Cuddy i mowi ze sie postarala sugerowal troszke ze sa razem chociaz House zawsze zaglada jej pod bluzke
4) Skoro juz wiemy ze Cuddy jest z Lucasem wiec ona raczej odpada jako ten ktory to zaplanowal, Lisa jest z nim wiec nie ma powodu do zemsty. Chyba ze zaplanowal to zeby ja nastraszyc i ten zbir mialby od niej wyciagnac informacje co naprawde do niego czuje i co czuje do Housa. Ale Lucas nie wyglada na takiego to raczej klucha a nie przebiegly mistrz manipulacji.
5) Wkoncu widzimy ze typek zmadrzal zabral im telefony. Nie jest tez do konca idiota bo widzi ze jedno bedzie bronic drugiego nawet za cene wlasnego dobra wiec najlepiej zagrozenie ze za kazdy numer bedzie cierpila ta druga osoba wydaje sie niezwykle przebiegly. Kolejna oznaka przebieglosco to pozbawienia Housa laski i zwiazanie ich razem on nie ucieknie ze wzgledu na noge a ona bo jest do niego przywiazana.
6) Jego zapowiedz ze beda czeka ich przechadzka po lesie nie brzmi zachwycajaco. Pytanie tylko czemu ma to sluzyc. przeciez rownie dobrze mogl by ich meczyc tam gdzie sa, wiec ciekawe gdzie chce ich zaprowadzic i w jakim celu.
7) Szanse Wilsona na to ze teraz im pomoze raczej zmalaly do zera telefony nie dzialaja a nie sadze zeby auto Cuddy mialo system naprowadzajacy chyba ze to sluzbowy woz to predzej.
To ze Cuddy to zaplanowala tez wydaje mis ie coraz mniej prawdopodoben coc nie mowie ze nie realne. Bardziej mozliwe jest ze ona wie dlaczego do tego doszlo i co ten facet moze chciec ale z jakis powodow nie chce powiedzeic Housowi.
9) Jak sama wspomnialas postacia kluczowa jest Facet ktory to zlecil. I Najprawdopodobniej wlasnie do tego faceta on ma ich zaprowadzic.

Tak wyglada jak narazie podsumowanie calosci. Niezle to obmyslilas, tajemniczo, strasznie, i przebiegle a czytelnikowi nie mozostaje nic jak tylko czekac na kolejen czesci z nadzieja ze beda zawiealy kolejne wskazowki do rozwiazania tej zagadki.
Pokazlas pieknie jak wzajemnie sie o siebie troszcza.

Czekam niecierpliwie na cd i po przeczytaniu tych trzech czesci jestem juz na 100% pewna ze to najlepszy kryminalny fik jaki czytalam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:06, 04 Mar 2010    Temat postu:

mazeltov bosh, jaki wywód

Co do podpunktów, to mogę jedynie zdradzić, że w kilku jest ciepło, a reszta lodowato brrr

Cytat:
Tak wyglada jak narazie podsumowanie calosci. Niezle to obmyslilas, tajemniczo, strasznie, i przebiegle a czytelnikowi nie mozostaje nic jak tylko czekac na kolejen czesci z nadzieja ze beda zawiealy kolejne wskazowki do rozwiazania tej zagadki.
Pokazlas pieknie jak wzajemnie sie o siebie troszcza.

Dziękuję Ci bardzo, właśnie zabieram się za pisanie kolejnej części Miejmy nadzieję, że cokolwiek się rozjaśni i że w końcu coś zacznie się dziać

Cytat:
Czekam niecierpliwie na cd i po przeczytaniu tych trzech czesci jestem juz na 100% pewna ze to najlepszy kryminalny fik jaki czytalam.

damn! czuję się bardzo wyróżniona, dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:07, 04 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
W porządku, napisałam. Nie wiem jak to wyszło, mam nadzieję, że nadal będzie się wam podobało.

E:

Jak już wspomniałam, moja wielka wina. Tak pochłonęła mnie treść, że zapomniałam dodać, że w tym fiku, House powrócił do zażywania Vicodinu. Przepraszam was najmocniej



Cześć czwarta.


Mijały kolejne minuty, a ja wciąż nie wiedziałem, dokąd zmierzamy. Mężczyzna szedł przed siebie z własną latarką. My, pogrążeni w ciemnościach, podążaliśmy na oślep. Moje chore udo pulsowało coraz mocniej, co skutkowało coraz wolniejszym chodem. Starałem się trzymać tempo, jakie nam narzucił. Ale po pół godzinnej drodze w terenie, pełnym rozmaitych chaszczy, kamieni i połamanych pni drzew, czułem, że niedługo wyczerpie się mój zapas sił w nogach. W kieszeni miałem fiolkę z Vicodinem. Wyjąłem ją po cichu. Z tego, co pamiętałem, była w połowie pełna. Zażyłem jedynie dwie tabletki. Zależało mi na powstrzymaniu bólu, ale nie chciałem, żeby lek mnie otumanił. Nie w takiej sytuacji.

Lisa szła o jakiś krok przede mną, około metr ode mnie. Słyszałem jej przyspieszony oddech. Była wyraźnie zmęczona. Przez dłuższą chwilę miałem wrażenie, że krążymy w kółko. Zupełnie nie wiedziałem, jak daleko znajdujemy się od naszego samochodu.

- Cuddy, o co chodzi w tym wszystkim? - szepnąłem, gdy poczułem jej ramię, ocierające się o moją rękę.
- House, tak bardzo żałuję, że przechodzisz przez to piekło… Ja… - nie dokończyła, ponieważ potknęła się o jakiś duży pień drzewa.

Jegomość minął go swobodnie, oświetlając sobie drogę. Nam najwyraźniej nie zamierzał wspomnieć o tej monstrualnej kłodzie. Chcąc ją pokonać, byłem zmuszony podnieść nogę i przełożyć ją ponad pniakiem. Miałem z tym nie lada problem, ponieważ Lisa nadal nie podniosła się z ziemi, nie wliczając w to mojego kalectwa.

- Hej, zaczekaj! - krzyknąłem do ohydnego człowieka. Poradziłem sobie z przeszkodą i spróbowałem podnieść swoją towarzyszkę.
- Nie patrzycie pod nogi? - Zaśmiał się szyderczo. Zatrzymał się i odpalił papierosa. Dał nam chwilę, którą Lisa wykorzystała, żeby coś powiedzieć.
- House, to koniec… Nie wyjdziemy z tego cało… - szeptała przestraszona.
- Wszystko będzie dobrze - odpowiedziałem. Jeszcze raz - nadzieja matką głupich. W dodatku jest dla maminsynków.
- House! - szepnęła, ale zabrzmiało to jak niemy krzyk. - Ty nic nie rozumiesz, nie jesteśmy nieśmiertelni. On nas zabije! - Dotknąłem dłonią jej policzka, był mokry od łez.
- Idziemy! Mam was dosyć! Jeszcze ty, kaleko! Przez ciebie mam dodatkowy problem - krzyknął, ciągnąc za sznur.
- Czego od nas chcesz? - odkrzyknąłem najgłośniej, jak tylko potrafiłem. Oczekiwałem odpowiedzi, a on znajdował się o dobrych kilka metrów dalej.
- Ja niczego! Wykonuje tylko rozkaz… Ty jesteś tutaj przypadkiem, jednak widziałeś zbyt dużo… - urwał. Nagle zaczął kaszlać nerwowo. - Pal więcej i zdechnij natychmiast - pomyślałem.
- A więcej zapewne powie ci twoja paniusia… - Odruchowo spojrzałem na Lisę, po chwili zorientowałem się, że i tak się nie dowiem czy również ona patrzy na mnie. Milczała.

Przeszliśmy kolejnych ileśset metrów, a moja noga miała stanowczo dosyć. Czułem, że nogawki u dołu są całkowicie podarte. Wyobraziłem sobie, jak pokaleczone musiały być łydki Lisy. Miała na sobie spódnicę. Była cholernie krótka, jak u afgańskiej dziwki. Uśmiechnąłem się na to porównanie.
Ale w ułamku sekundy uderzyła we mnie rzeczywistość. Bardzo okrutna rzeczywistość.

Lisa przylgnęła do najbliższego drzewa i osunęła się na wilgotną, leśną ściółkę.

- Dalej nie pójdę - z jej ust wydobył się jęk. Bandzior usłyszał to, co powiedziała i podszedł do niej. Nachylił się i złapał ją za włosy. - Jak to dalej nie pójdziesz? - zapytał bardzo powoli, podejrzewam, ze patrzył jej w oczy. - Przestań, robisz mi krzywdę, ty dupku! - zaskomlała.

Byłem coraz bardziej wściekły, ale również całkowicie bezradny. To najgorsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. A jednak, podszedłem, żeby chociaż spróbować go od niej odepchnąć własnym ciałem. Najwyraźniej usłyszał, że zbliżyłem się. W końcu pod moimi stopami szeleściły suche liście, a w lesie było ciemno, głucho i wilgotno. Świadomość, że być może nikt nie zdąży ci pomóc jest bardzo niepokojąca.

- A ty dokąd? Na pomoc ślicznotce? - syknął i z całej siły odepchnął mnie na bok.

Przewracając się, uderzyłem bolącym ramieniem o coś niesamowicie twardego. W lesie o pochodzeniu poglacjalnym mógł to być tylko jeden element przyrody nieożywionej - duży kamień albo jeśli ktoś woli, niewielki głaz.

Bandzior kontynuował torturowanie Lisy, aż w końcu przyłożył do jej podbródka broń i powiedział:

- Chciałem pójść jeszcze dalej w las i dopiero tam was zastrzelić, ale… - Wyszczerzył się. - Jesteśmy wystarczająco daleko, żeby nikt nie znalazł waszych zwłok, zanim zupełnie się nie rozłożą. Cały twój dług przejdzie na twoją rodzinę, złotko - powiedział z wielką satysfakcją. - Mam im coś od ciebie przekazać? - zapytał bezczelnie, po czym powoli się wyprostował i wymierzył w jej kierunku lufę pistoletu. Byłem pewien, że za chwilę strzeli… - Ty podły draniu - jęknęła przez łzy. Jej głos załamał się i nic więcej z siebie nie wykrztusiła. Wtem mężczyzna ponownie przemówił: - Powiedz doktorkowi do widzenia…
- Po moim trupie!!! - wrzasnąłem, z całej siły uderzając go kamieniem w głowę. Był tak zaabsorbowany dręczeniem Lisy, że nie zauważył, kiedy podniosłem się na nogi. Poległ na ziemię z trzaskiem pękającej kości. Nie wiedziałem czy go zabiłem. Z jednej strony byłoby wspaniale, ale z drugiej…

Lisa siedziała pod drzewem, kompletnie osłupiała, nie poruszyła się. Chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, co się stało. Pochyliłem się nad sylwetką mężczyzny i wyjąłem z jego dłoni pistolet. Odbezpieczyłem go i schowałem do kieszeni płaszcza. Wiedziałem jak to się robi, ponieważ dawno temu mój ojciec nauczył mnie obchodzenia się z bronią. Był żołnierzem marynarki wojennej.

Przeszukałem go i zniszczyłem baterię w jego telefonie, ponieważ do niczego by się nam nie przydał. Był wyłączony. Nie miałem zamiaru jednak ryzykować, że ocknie się i powiadomi szefa o swojej porażce.

- Cuddy, wstawaj! - Ponagliłem ją. Wstała powoli i przylgnęła do mnie. Zaczęła płakać jak dziecko. To jeszcze nie koniec… - Pomyślałem.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Sob 20:59, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:25, 04 Mar 2010    Temat postu:

Bardzo plastycznie, obrazowo i niebywale przerażająco
Ten fik ma klimat, niesamowity klimat To już 4 częśc, a ja nadal błądze jak dziecko we mgle albo jak House i Cuddy w ciemnym lesie
I nadal nie wiem co i jak
Wiem tylko, że bardzo mi się podoba
Wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noemi
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:25, 04 Mar 2010    Temat postu:

Wchodzę na "Huddy" a tu piękna niespodzianka! Nowy rozdział "Nieśmiertelnych"! Zabieram się do czytania z wieelkim uśmiechem, który po chwili znika. Rozdział jest naprawdę szokujący i przerażający... Świetnie! Tylko tak szybko się skończył... Akcja jest wartka, a czytelnik chce więcej i więcej! Tak realistycznie to wszystko opisałaś, że nawet ja się zaczęłam bać.


Cytat:
Ty nic nie rozumiesz, nie jesteśmy nieśmiertelni.

To już wiemy skąd wziął się tytuł

Weny życzę na więcej takich cudnych rozdziałów!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noemi dnia Czw 20:31, 04 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:40, 04 Mar 2010    Temat postu:

OMG.!
Ale mnie przestraszylas...Juz myslalam,ze do niej strzeli albo zrobi cos rownie glupiego,ale przybył moj bohater
Nadal czuje jak mnie dreszcze przechodza ;d
Chyba nie musze mowic,ze mi sie podoba i jest geniastyczne nie.?
Tylko jedno mnie ciekawi jak on podniósł ten kamien skoro miał ręce związane.?
Czekam na cd z ogromniastą niecierpliwością


Pozdrwiam i wena życze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:00, 04 Mar 2010    Temat postu:

lisek

Cytat:
Bardzo plastycznie, obrazowo i niebywale przerażająco
Ten fik ma klimat, niesamowity klimat To już 4 częśc, a ja nadal błądze jak dziecko we mgle albo jak House i Cuddy w ciemnym lesie
I nadal nie wiem co i jak

Dziękuję, już niedługo zacznie się coraz bardziej rozjaśniać, będzie więcej szczegółów. A ta mina w Twoim wykonaniu fajnie

Noemi

Cytat:
Wchodzę na "Huddy" a tu piękna niespodzianka! Nowy rozdział "Nieśmiertelnych"! Zabieram się do czytania z wieelkim uśmiechem, który po chwili znika
.
No ale rozumiem, ja jak zasiadam do napisania tego, to mi również uśmiech z twarzy znika.
Na pocieszenie, niedługo zrobi się gorrąco

darrita

Cytat:
Tylko jedno mnie ciekawi jak on podniósł ten kamien skoro miał ręce związane.?

Przyjmijmy, że dłoń House'a wraz z jego długimi palcami ma około 15 cm długości, jeśli nie o centymetr więcej... Jego nadgarstki związane są bardzo grubym sznurem, a więc nie przylegają ciasno do siebie. To daje mu jakąś przestrzeń między dłońmi, żeby chwycić kamień wielkości powiedzmy, nawet piłki do koszykówki. można to zrobić dzięki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Czw 21:06, 04 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:55, 04 Mar 2010    Temat postu:

wow!
kolejna świetna część!
ale ja chcę wiedzieć DLACZEGO!
oczywiście, to, czy wyjdą z tego cali też jest ważne, ale ja chcę wiedzieć WHY!
ale teraz są tak sami w środku lasu... ciekawe, co się stanie...
czekam na ciąg dalszy!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:36, 05 Mar 2010    Temat postu:

Nie.
Ciebie, cię, ty, twój, wszystkie te zwroty piszemy z dużej litery, ale tylko, kiedy zwracamy się (my, jako autorzy) do jakiejś konkretnej osoby, czyli w listach, podaniach, etc. Absolutnie nie w opowiadaniach (chyba że bohater pisze list albo coś takiego) i na pewno nie w dialogach!

Uf. To sobie ponarzekałam. Pomijając to wyżej część bez zastrzeżeń. House dosyć szybko rozprawił się z tym dość rozgarniętym i silnym mężczyzną, ale jestem w stanie to zrozumieć. Nadal trzymasz się kurczowo zasady "bohater wie więcej, niż czytelnik" (i bardzo dobrze). Podoba mi się klimat i groza, podoba mi się brak miłostek (będą, prawda? -...- wiem, wiem). Część czwarta trzyma poziom pozostałych. Świetny styl. Chociaż w sumie chciałabym wiedzieć, o co chodzi. Ale jest bardzo ciekawie, więc czekam na następną część.

Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:18, 05 Mar 2010    Temat postu:

Potrafisz trzymać w napięciu.
I budujesz świetny mroczny klimat.

czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:02, 05 Mar 2010    Temat postu:

No jak dla mnie pomysł superaśny, ale nadal "romantyczne" Huddy, czyli kompletnie nie house'owe było czuć... Twój fik miesza realne z ckliwym, dlatego mimo faktu, że jak bardzo mi się podoba, a narracja jest świetna, to mam ale...
Cytat:

Wilson już dawno powinien być na policji.


Wolałabym:

Cytat:

Wilson już dawno powinien zawiadomić władze/policje.



Cytat:
Zamachnął się gwałtownie i zdzielił mnie w lewe ramię tak mocno, że wrzasnąłem z bólu, upadając na miękkie runo leśne. Suche liście otuliły moją postać.


No bez przesady... Dobra tekst o upadaniu na runo leśne bym zostawiła jeszcze, ale zdanie "Suche liście otuliły moją postać." jest wg mnie zbędne.


Cytat:
żeby nie uderzył Lisy.


Wolałabym mimo wszystko, aby House mówił o Lisie jako o Cuddy. Mniej romantyczne, bardziej house'owe.


Cytat:
Zależało mi na powstrzymaniu bólu, ale nie chciałem, żeby lek mnie otumanił. Nie w takiej sytuacji.


Czyli jak rozumiem House wrócił do prochów? Czy miał je przy sobie na wszelki wypadek, gdyby ktoś go porwał i kazał iść nocą przez las?


Cytat:
Lisa szła o krok szybciej niż ja, około metra ode mnie.


Moim zdaniem powinno być: "Lisa szła o jakiś krok przede mną. " Nie można iść szybciej o krok, bo to nie określenie prędkości. I "około metr ode mnie/przede mną"

Cytat:
Miała na sobie spódnicę. Była cholernie krótka, jak u afgańskiej dziwki. Uśmiechnąłem się na to porównanie.


Nie trafione z tą prostytutką...

Więcej nie męczę Cie

A fik na pewno wniósł coś nowego w ten dział. Tylko nie spieprz tego w następnych częściach. Wiesz Lisa pod wpływem tego przeżycia dostaje olśnienia, że kocha Grega, Lucam niech sobie spada na drzewo i mamy happy end. Jako Twoja czytelniczka będę zawiedzona takim obrotem spraw. Oczekuję wyjaśnienia na czyje zlecenie i dlaczego działał ten bandzior. Ustawiłaś sobie wysoko poprzeczkę....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez justykacz dnia Pią 13:03, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:45, 05 Mar 2010    Temat postu:

mazeltow melduje obecnosc i gotowosc do komentowania

a jednak Cuddy tego nie zaplanowala ale wie o co chodzi choc nie mam zielonego pojecia o co chodzi z dlugiem ktory przejdzie na jej rodzine, bo przeciez pani dzieka chyba nie ma problemow pienieznych? chociaz.
zaskoczylo mnie tez to ze to Cuddy odmowila dalszej wspolpracy a nie House ktoremu noga dokuczala i nawet nie naszprycowal sie jak idiota
zastanawiam sie tez czy tak naprawde mialo byc ze mial ich wywiesc i zabic czy jednak mial ich dostarczyc do zlecenidawcy
czekam na kolejna czesc swoja droga jak oni wroca do samochodu i co zrobia z porywaczem

oczywiscie pod wzgledem powabnosci tekstu, atmosfery, opisow to opowiadanei jest jak luksusowy hotel 5 gwiazdek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:33, 05 Mar 2010    Temat postu:

Gorzata

Jeszcze trochę do tego, żeby dowiedzieć się zupełnie Why Ponieważ jeszcze trochę się wydarzy...

Gehnn

Cytat:
Ciebie, cię, ty, twój, wszystkie te zwroty piszemy z dużej litery, ale tylko, kiedy zwracamy się (my, jako autorzy) do jakiejś konkretnej osoby, czyli w listach, podaniach, etc. Absolutnie nie w opowiadaniach (chyba że bohater pisze list albo coś takiego) i na pewno nie w dialogach!

Mnie uczono, że jeżeli kogoś widzimy pierwszy raz, to piszemy wielką literą. Nie pamiętam skąd dokładnie to wiem. Ale jeśli Ty tak mówisz, to już zaraz poprawiam i dziękuję za uświadomienie.

Cytat:
Podoba mi się klimat i groza, podoba mi się brak miłostek (będą, prawda? -...- wiem, wiem).



Dziękuję Ci bardzo miło jest mieć Ciebie w swoich szeregach

ot_taka
dzięki

justykacz

Cytat:
Twój fik miesza realne z ckliwym, dlatego mimo faktu, że jak bardzo mi się podoba, a narracja jest świetna, to mam ale...
Jestem bardzo szczęśliwa, że w końcu pojawiają się jakieś uwagi i krytyka

Cytat:
Wilson już dawno powinien zawiadomić władze/policje.
Rzeczywiście, brzmi o niebo lepiej, już poprawiam.

Cytat:
No bez przesady... Dobra tekst o upadaniu na runo leśne bym zostawiła jeszcze, ale zdanie "Suche liście otuliły moją postać." jest wg mnie zbędne.

To zostawię

Cytat:
Wolałabym mimo wszystko, aby House mówił o Lisie jako o Cuddy. Mniej romantyczne, bardziej house'owe.

Z tym musisz cofnąć się o kilka komentarzy wstecz [moje wyjaśnienie dla Gehnn]. Mówi tak do niej, to jest House'owe. A co House myśli, tego nie wie nikt

Cytat:
Cytat:
Zależało mi na powstrzymaniu bólu, ale nie chciałem, żeby lek mnie otumanił. Nie w takiej sytuacji.

Czyli jak rozumiem House wrócił do prochów? Czy miał je przy sobie na wszelki wypadek, gdyby ktoś go porwał i kazał iść nocą przez las?

Moje największe przewinienie *bije się bardzo mocno w pierś, całuje i przeprasza* Tak bardzo zajęłam się treścią 4cz, że zapomniałam na wstępie zaznaczyć, że House wrócił do zażywania Vicodinu.

Cytat:
Moim zdaniem powinno być: "Lisa szła o jakiś krok przede mną. "

Święta racja, już poprawiam.

Cytat:
I "około metr ode mnie/przede mną"

dzięki, że poświęciłaś na to swój czas

Cytat:
Wiesz Lisa pod wpływem tego przeżycia dostaje olśnienia, że kocha Grega, Lucam niech sobie spada na drzewo i mamy happy end.

Tak łatwo nie będzie

Dziękuję

mazeltov

Cytat:
a jednak Cuddy tego nie zaplanowala ale wie o co chodzi
Tak właśnie

Cytat:
zaskoczylo mnie tez to ze to Cuddy odmowila dalszej wspolpracy a nie House ktoremu noga dokuczala
Chyba się starał nie zginąć za wcześnie i pewnie nie bał się tak jak ona

Cytat:
czekam na kolejna czesc swoja droga jak oni wroca do samochodu i co zrobia z porywaczem

Zobaczysz

Cytat:
oczywiscie pod wzgledem powabnosci tekstu, atmosfery, opisow to opowiadanei jest jak luksusowy hotel 5 gwiazdek

dziękuję

Dzięki za wskazanie plusów i minusów, zabieram się do poprawienia i do piątej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:00, 05 Mar 2010    Temat postu:

Zabierałam się i zabierałam, żeby nadrobić zaległości w czytaniu Twojego ficka i dzisiaj mam na tyle dużo czasu, żeby to wreszcie zrobić.

Powiem tak: pomysł jest świetny! Jak już gehnn stwierdziła gdzieś wyżej, brakuje nam w dziale takich Huddy-thrillerów. Naprawdę dobrze Ci wychodzi przedstawianie akcji i budowanie napięcia. Jestem szalenie ciekawa, co to za typ! ^^
Nie zrozumiałam tylko jednej rzeczy: jak House zdołał wyjąć fiolkę vicodinu, a później walnął tego gościa, skoro miał związane nadgarstki? Najwyraźniej coś przeoczyłam, przepraszam.

Ach, muszę jeszcze w jednej sprawie przyznać rację justykacz - czasem jest trochę ckliwie, ale właściwie nie wiadomo, co ludziom odbija, jak idą przez ciemny las jako zakładnicy jakiegoś oprycha.

Podsumowując: bardzo mi się podoba, ukłony za pomysł i za całość! Czekam z niecierpliwością na rozwój akcji!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:03, 05 Mar 2010    Temat postu:

No pisz pisz dalej Ja czekam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:07, 05 Mar 2010    Temat postu:

E:

justykacz

Poprawiłam błędy, zabieram się za moje ukochane pisanie

a_capella

Cytat:
Zabierałam się i zabierałam, żeby nadrobić zaległości w czytaniu Twojego ficka i dzisiaj mam na tyle dużo czasu, żeby to wreszcie zrobić.

Jak ja się cieszę

Cytat:
Nie zrozumiałam tylko jednej rzeczy: jak House zdołał wyjąć fiolkę vicodinu, a później walnął tego gościa, skoro miał związane nadgarstki? Najwyraźniej coś przeoczyłam, przepraszam.

to wkleję jeszcze raz : Cytat darrita:
Tylko jedno mnie ciekawi jak on podniósł ten kamien skoro miał ręce związane.?

Przyjmijmy, że dłoń House'a wraz z jego długimi palcami ma około 15 cm długości, jeśli nie o centymetr więcej... Jego nadgarstki związane są bardzo grubym sznurem, a więc nie przylegają ciasno do siebie. To daje mu jakąś przestrzeń między dłońmi, żeby chwycić kamień wielkości powiedzmy, nawet piłki do koszykówki. można to zrobić



Cytat:
Ach, muszę jeszcze w jednej sprawie przyznać rację justykacz - czasem jest trochę ckliwie, ale właściwie nie wiadomo, co ludziom odbija, jak idą przez ciemny las jako zakładnicy jakiegoś oprycha.

Tez się nad tym zastanawiałem, chyba człowiek nie tylko wtedy zachowuje zimną krew, ale może również ma jakieś inne odczucia, czasami nawet ckliwe?

Cytat:
Podsumowując: bardzo mi się podoba, ukłony za pomysł i za całość! Czekam z niecierpliwością na rozwój akcji!

Bardzo się cieszę Dziękuję


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pią 18:09, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:17, 05 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
Przyjmijmy, że dłoń House'a wraz z jego długimi palcami ma około 15 cm długości, jeśli nie o centymetr więcej... Jego nadgarstki związane są bardzo grubym sznurem, a więc nie przylegają ciasno do siebie. To daje mu jakąś przestrzeń między dłońmi, żeby chwycić kamień wielkości powiedzmy, nawet piłki do koszykówki. można to zrobić

Aaaa, a już myślałam, że czytanie ze zrozumieniem jakoś mi idzie...
Powiedzmy, że przyjęłam do wiadomości taki stan rzeczy. xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:19, 05 Mar 2010    Temat postu:

NiEtYkAlNa

Kolejna - bardzo emocjonująa część. Czytałam z zapartym tchem. Wchodząc w ten wątek liczyłam się z emocjami i ... powiem, że nie zawiodłam się. 'Przebiegałam' przez tekst z wielkim zainteresowaniem, myślą "Co dalej? Greg ją uratuje? Uciekną?Uratują się?" No i ... Urwałaś w bardzo niechcianym miejscu, ale ... dzięki temu znów będę wyczekiwać części następnej

Wyobrażałam sobie te sceny, a Ty mi to ułatwiałaś.

Jestem strasznie ciekawa co dalej. Greg jednak ją ocalił ( i czy zabił Oby tak!) Walczył o nią nawet można powiedzieć ;D Zdeterminowany i zmartwiony ... Moja romantyczna dusza się odzywa ;D
I ta ostatnia scena

Cały fik utrzymujesz w fajnym napięciu, co wydaje mi się być trudnym. Ale Ty to doskonale to robisz. Nawet w jednym zdaniu to napięcie się nie rozładowuje Szacun!

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:27, 05 Mar 2010    Temat postu:

a_capella To wykonalne xD

Aduśka

Cytat:
Kolejna - bardzo emocjonująa część. Czytałam z zapartym tchem. Wchodząc w ten wątek liczyłam się z emocjami i ... powiem, że nie zawiodłam się.

Bardzo się cieszę

Cytat:
'Przebiegałam' przez tekst z wielkim zainteresowaniem, myślą "Co dalej? Greg ją uratuje? Uciekną?Uratują się?" No i ... Urwałaś w bardzo niechcianym miejscu,

Nie mam litości, tym razem zapewne sytuacja się powtórzy

Cytat:
Cały fik utrzymujesz w fajnym napięciu, co wydaje mi się być trudnym. Ale Ty to doskonale to robisz. Nawet w jednym zdaniu to napięcie się nie rozładowuje Szacun!

Kłaniam się z podziękowaniami


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pią 19:27, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:21, 05 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
Zapytacie, czy w końcu coś się wyjaśni, powiem, że pojawi się jeszcze wiele zawiłości.



Część piąta.


Staliśmy tak przez kilkanaście sekund, po czym odsunąłem ją od siebie. Niechętnie zrobiła krok do tyłu. Teraz potrzebne było nam opanowanie i skupienie, to nie był czas na mdłe czułostki. Nie chciałem, żeby się bała. Jednak miałem świadomość, że dopóki nie wydostaniemy się z tego ciemnego lasu, oboje nie będziemy ani trochę bezpieczni.

- Cuddy! - Potrząsnąłem nią delikatnie. - Słyszysz mnie? Przestań płakać i skoncentruj się - poprosiłem. - Ja naprawdę ani trochę nie orientuję się, co się tu dzieje. Mogę mieć tylko swoje podejrzenia po tym, co usłyszałem od tego bandziora! - Zdenerwowany wskazałem na leżącego nieopodal człowieka.

Wtedy nie miałem czasu skupiać się na swoich przemyśleniach odnośnie przyczyny naszego uprowadzenia.

Usłyszałem pociągnięcie nosem i drżący oddech. Nie była skupiona, ani trochę. Nie wiedziałem nawet czy sens moich słów do niej dotarł. Rozwiązałem jej ręce. Nie było cienia szansy, żeby to Lisa rozwiązała najpierw moje. Była za bardzo rozdygotana, poza tym ja najpierw zostałem związany, a węzeł kończył się na jej nadgarstkach. Transakcja wiązana. Poradziłem sobie z tym i poleciłem, żeby teraz ona rozwiązała mnie. Działała jak robot. Po prostu wykonała moje polecenie. Jej samopoczucie pogorszało się. Moje również nie było w zadowalającym stanie.

- Poczekaj - powiedziałem. Nachyliłem się nad mężczyzną po raz ostatni, żeby zabrać mu latarkę. Sprawdziłem czy żyje.
- Puls słaby, ale wyczuwalny - stwierdziłem.
- O nie! - Odpowiedź, którą usłyszałem, wcale mnie zdziwiła.

Ona prawdopodobnie chciałaby teraz, żeby ten człowiek nie żył. Jednak zastanowiłem się nad tym głębiej. Gdyby kiedykolwiek doszło do procesu sądowego, może nawet poszedłbym do więzienia. A jeśli nie - byłbym lekarzem, który odmówił człowiekowi pomocy w sytuacji zagrożenia życia. Możliwe, że straciłbym prawo do wykonywania zawodu i moja prężna kariera dobiegłaby końca. Wszystko zależało od tego czy bandzior przeżyje i czy ktokolwiek zdoła udowodnić, że działałem w obronie własnej… Pozwoliłem losowi decydować.

- Chodźmy - powiedziałem, zostawiając umierającego człowieka w lesie pełnym dzikiej zwierzyny.
- A… a-a on? - Lisa zapytała, załamującym się głosem.
- Zostaje, nie zamierzam go wlec ze sobą przez kilka mil. - Nie wiedziałem nawet czy nam uda się wyjść z lasu w odpowiednim miejscu. Czy w ogóle nam się to uda… Tego nie mówiłem na głos. Podszedłem do Lisy i pociągnąłem ją za rękę. Ruszyliśmy w drogę powrotną.

Był środek nocy, a my musieliśmy dostać się do naszego samochodu. Oświetliłem pobliskie drzewa, mech na pniu rośnie od strony północy. Mając tego świadomość - ponownie dzięki mojemu ojcu żołnierzowi - wykonałem w myślach kilka obliczeń. Od miejsca, w którym bandzior kazał zatrzymać Lisie samochód, przebyliśmy prawie trzygodzinną drogę w głąb lasu. W kierunku północnym. Biorąc pod uwagę, że teraz jesteśmy wyczerpani, czas powrotu do tego samego miejsca może się nawet dwukrotnie zwiększyć. Wiedziałem, że powinniśmy kierować się cały czas na południe, aż w końcu jakaś wąska ulica przetnie naszą drogę.

Szliśmy w milczeniu. O nic jej nie pytałem. Nie chciałem wtedy zużywać resztek sił na próbę wymuszenia odpowiedzi.

- House… - szepnęła po godzinie męczącej wędrówki. - Idziemy już tak długo… - jęknęła.
- Będziemy szli, aż wydostaniemy się z tego obrzydliwego miejsca.

Nie zamierzałem tu zostać i utknąć w tym gównie na zawsze. Ale najwyraźniej moja noga powzięła taki zamiar.

- Owwww… - Chore udo zaprotestowało i moje prawe kolano mimowolnie dosięgło ziemi. Vicodin to za mało. Zmęczenie nogi sięgnęło granicy.
- House, co ci jest?! - krzyknęła, klękając przy mnie. Wyłączyłem latarkę z dwóch powodów.

Nie chciałem, żeby bateria w niej całkowicie się wyczerpała, podczas gdy nie podążaliśmy wyznaczoną trasą. Również dlatego, że nie chciałem, aby widziała moją twarz, wykręconą niemal w drugą stronę od potężnego bólu.

- Noga… - syknąłem.
- Weź Vicodin - odpowiedziała.
- To… to… już nie pomaga - wyjąkałem.

Nie miałem już sił, moja noga zdrętwiała i całkowicie odmówiła posłuszeństwa. W ciągu tej godziny ani razu nie zrobiliśmy przerwy. Człowiek odpoczywający chociażby chwilę w czasie ciężkiego wysiłku, traci pięćdziesiąt procent swojej energii.

- W takim razie posiedźmy tutaj - powiedziała.

To było zbyt ryzykowne, jeśli tamten mężczyzna przeżył moje uderzenie. Było mało prawdopodobne, że uda mu się nas dogonić, ale wolałem dmuchać na zimne. Jedno z nas musiało dotrzeć do wozu i wezwać pomoc. Padło na Lisę.

- Weź latarkę i co jakiś czas kieruj światło na drzewa, mech rośnie od strony północnej, ty masz iść w przeciwnym kierunku! - Dałem jej wskazówki. Powoli zaczynałem kiwać się w tył i w przód, wciąż rozmasowując swoją nogę.
- House! Oszalałeś! - wrzasnęła. - Jeśli on cię znajdzie, zabije cię bez mrugnięcia okiem! Nie, nie zostawię cię tutaj… - szepnęła, przybliżając się odrobinę.
- Jeśli chociaż ty dotrzesz do samochodu, będzie większa szansa, że zdążysz wezwać pomoc. Ja w razie czego poradzę sobie z nim. Zabrałem mu pistolet… - westchnąłem.
- Jak to? - zapytała. Gdy przeszukiwałem bandytę, była zbyt oszołomiona, żeby to zauważyć. Ja dotychczas o tym nie wspomniałem.
- Mam jego pistolet. Po prostu - jęknąłem, siadając na tyłku.
- To nie rozwiązuje sprawy… - przerwałem jej, byłem coraz bardziej wściekły.
- Nic nie rozwiązuje tej sprawy, Cuddy! - wrzasnąłem na nią. - Ja niczego nie wiem! Nie mam pojęcia, dlaczego zostaliśmy porwani i dlaczego ten idiota zamierzał nas zabić! A ty wciąż nie odpowiadasz! - Wyładowałem na niej swój gniew. Moje oczy piekły ze złości, a ciśnienie wyczerpanego organizmu znacznie wzrosło.
- Przepra… przepraszam. Nie mogę… - szepnęła, oddalając się nieco.
- Nie możesz powiedzieć?! Teraz także ja jestem uwikłany w tę farsę! - Miałem dość. Przestałem krzyczeć, za bardzo bolało.
- Posłuchaj… - powiedziałem spokojniej. - Jeśli nie możesz teraz powiedzieć, poczekam. Ale, do diabła, zostaw mnie tu i wezwij pomoc!

Wstała bez słowa, zaświeciła latarkę i zaczęła rozglądać się dookoła.

- Na południe – syknąłem, zażywając cztery pastylki Vicodinu.

W moim gardle było sucho jak na pustyni. Przełknięcie tabletek zajęło mi kilka chwil. Potem zorientowałem się, że Lisa mnie nie zostawiła. W prawej ręce niosła spory, dosyć gruby kij, a w lewej dwa, trochę cieńsze i krótsze.

- Co robisz? - Zdziwiłem się.
- Wyprostuj nogę - poleciła.
- Ale co ty… - zapytałem.

Zmęczonymi dłońmi zaczęła rozmasowywać zdrętwiałe udo. Po kilku minutach poczułem ulgę. Pomógł nie tylko Vicodin. Potrzebowałem chwili odpoczynku. Sięgnęła do sportowej torby, którą zabraliśmy ze sobą. Wyjęła z niej sznur, którym byliśmy związani, znalazła również niewielki nóż traperski. W tej chwili dotarło do mnie, co zamierzała. Odpuściłem. Była tak uparta jak ja.

- Sam to zrobię - sapnąłem, umieszczając kij po lewej stronie nogi, potem następny po jej prawej.

Obwiązałem sznurem kończynę w dwóch miejscach: nad udem i tuż pod kolanem. Dodatkowe wsparcie zapewnił mi trzeci kij. Na jego wierzchu położyłem prawie pustą torbę, która miała chronić przed otarciami od drewna. Z pomocą Lisy wstałem i oparłem się na nim.

Ponownie, bez słowa ruszyliśmy do drogi. Po trzech kolejnych godzinach przedzierania się przez las i dwóch krótkich przerwach na odpoczynek zaczynało świtać. Szliśmy, patrząc przed siebie.

- Widzę… - szepnąłem, nie do końca pewien czy się nie mylę.
- Co? - zapytał Lisa.
- Tam, po lewej jest dróżka. Jeśli szliśmy dobrze, to jakieś sześćset metrów dalej powinien stać samochód, za zakrętem - stwierdziłem.

Uśmiechnęła się do mnie. Jej humor poprawił się i ruszyła przed siebie szybszym krokiem. W momencie kiedy dotarła do drogi, byłem jakieś dwieście metrów do niej. Nagle, po budzącym się do życia lesie, rozniosło się echo.

- House! Widzę samochód! Nie pomyliłeś się! Cholera, House! Jesteś wspaniały - wrzeszczała. Mimowolnie na moją twarz wypełzł szeroki uśmiech. - Wariatka. - Pomyślałem. Byłem ciekaw, ile benzyny zostało w baku…

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 17:22, 08 Mar 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:24, 05 Mar 2010    Temat postu:

pjerfsza!


jeej, przepraszam, że nie skomentowałam wcześniejszej części, a le mam szlaban. dorwałam się z powodu imienin O.O

ekhe, ekhe!

nareszcie wydostali się z tego po**** lasu! taak! *skacze z radości*

mm. i ona go masowała
*odgania zÓe myśli*

no chyba widać, że mi się podoba, nje?
no wjem, mi się wszystko co twoje podoba, nawet Hilsonki czytam

kocham,
baby


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez baby dnia Pią 20:32, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noemi
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:05, 05 Mar 2010    Temat postu:

No cóż, przyzwyczaiłam się już, że w tym ficku nie wiem o co chodzi, więc to mi tak nie przeszkadza

House jest idiotą. Myśli, że Cuddy jest taką egoistką, że opuści go, gdy powie: "idź sama, ratuj się". No ale fakt faktem, uratował ich Zabrakło tylko okrzyku Cuddy: "mój ty bohaterze!"

Przeczuwam, że ten rozdział to cisza przed burzą... Fajnie, lubię jak w opowiadaniach stale coś się dzieję

Niech wen będzie z tobą!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:15, 05 Mar 2010    Temat postu:

świetne!
A ja wiem, czemu Cuddy nie może dalej nic powiedzieć! Bo jesteś sadystką i chcesz nas jeszcze pomęczyć
coś czuję, że jednak nie będzie jeszcze tak różowo... tzn. pewnie nie tak szybko się wydostaną
i Cuddy powiedziała głośno, że House jest wspaniały!
czekam na kolejną część!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:24, 05 Mar 2010    Temat postu:

baby

Cytat:
jeej, przepraszam, że nie skomentowałam wcześniejszej części, a le mam szlaban. dorwałam się z powodu imienin

Super wszystkiego naj

Cytat:
*odgania zÓe myśli*

Nie odganiaj *przygania*

Cytat:
mi się wszystko co twoje podoba, nawet Hilsonki czytam

bosh czytasz moje Hilsony *cieszy się* i jak?

Noemi

Cytat:
No cóż, przyzwyczaiłam się już, że w tym ficku nie wiem o co chodzi, więc to mi tak nie przeszkadza



Cytat:
Przeczuwam, że ten rozdział to cisza przed burzą...

Cisza prze burzą uczuć czy jakby to nie fluffowo nazwać?

Gorzata

Cytat:
A ja wiem, czemu Cuddy nie może dalej nic powiedzieć! Bo jesteś sadystką i chcesz nas jeszcze pomęczyć

To też, ale dojdą jeszcze pewne okoliczności

Cytat:
coś czuję, że jednak nie będzie jeszcze tak różowo...
Jeszcze nie

Cytat:
Cuddy powiedziała głośno, że House jest wspaniały!
Tak w euforii

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pią 22:30, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:39, 05 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
To wykonalne xD

Okej, wierzę Ci na słowo.

Cytat:
Od miejsca, w którym bandzior kazał zatrzymać Lisie samochód, przebyliśmy prawie trzygodzinną drogę wgłąb lasu.

W głąb. Oddzielnie. Jeden z dwóch wyrazów (oprócz nawzajem), których nie mogłam zapamiętać i za każdym razem sprawdzałam w słowniku, ale jakiś czas temu wreszcie mi się udało.

A tak poza tym zastrzeżeń absolutnie nie mam. Ciągle czytam z zainteresowaniem i bez problemu wczuwam się w klimat. Świetnie! ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez a_cappella dnia Pią 23:40, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin