Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Ten jedyny [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marysiaaa
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:46, 11 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Orkiestra właśnie przeszła do „I don’t wanna miss a thing”


ryknęłam takim płaczem, że Chryste... to było piękne

+ w s p o m n i e n i a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:00, 11 Lis 2009    Temat postu:

Wow! Szkoda, że nie podszedł i nie zrobił awantury. Byłoby ciekawie:)
Całość jak zwykle bezkonkurencyjna!!! Tak jak Ty!!! Buźka!
Czyli jeszcze tylko jedna część, tak?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:03, 11 Lis 2009    Temat postu:

No więc tak

Kika napisał:

Ostrzegam jestem zÓo wcielone

Lekka przesada Do wcielonego Ci daleko, a do zła jeszcze bardziej

Przemowa Housa jak najbardziej Housowa, bez słodyczy a jakże na miejscu i trafiająca w samo sedno, z lekką szczyptą ironii i złośliwości. Nom.

Kika napisał:

...Zawsze byłam twoja… Od ponad dwudziestu lat nie robię nic innego, tylko cię kocham. Cokolwiek robisz! Gdy bez słowa po studiach zniknąłeś na kilka lat – kochałam cię. Gdy się znalazłeś, a ja cię zatrudniłam – kochałam cię nadal. Gdy byłeś obok, ale mimo wszystko nadal nieosiągalny; gdy potem nareszcie byłeś ze mną i gdy odszedłeś! I teraz cholera też! ...


nie mogłam sobie podarować cytowania Ech piękne to, żarliwe i prawdziwe.

Kika napisał:

Zaciskając pięści, po chwili zawahania wrócił do środka.

No skoro to już niedługo koniec to żadnego zamachu na parę ukochanych raczej nie będzie no cóż z miłością nie wygrasz

Bardzo sympatyczna część. Zmierza do równie sympatycznego i długo wyczekiwanego końca


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez monad dnia Śro 21:06, 11 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:03, 11 Lis 2009    Temat postu:

Kika Jesteś WIELKA Było warto czekać Kocham każdy fragment tego fika, a 19 część ubóstwiam Kocham każdą literkę, każde zdanie
Ślub i mała Huddy chwila w tle
Państwo Wilson przemowa House'a
Tu każdy jest sobą
I ta piosenka i wspomnienia
Biedna Lisa, a nie raczej biedny Mark, ciekawe, czy zrozumie, czy Cuddy zrozumie, czy House zrozumie? Ja nie nie mam pojęcia co wymyślisz
Boziuuuu, ten Huddystyczny taniec i wyznanie Lisy
Kika pięknie piszesz
Tylko błagam nie każ nam czekać na ostatnią część zbyt długo widziałaś, co się wtedy dzieje, masowa histeria


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:12, 11 Lis 2009    Temat postu:

Kika!
Nie mogę tego wyrazić co czuję!
To było piękne, takie romantyczne.
Czytając to miałam taki przyjemny dreszczyk, a łzy same napływał mi do oczu.

Jak ja chciałabym doświadczyć takiego zdarzenia.

Kika napisał:
Wstrzymał oddech. Byli tam. Objęci. Tańczący. Całujący.

Jestem w siódmym niebie!

Uwaga to wyznanie uczucia:
Kocham cię i czekam na ostatnią część.
Mam nadzieję, że z happy endem.
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:39, 11 Lis 2009    Temat postu:

O M Ó J B O Ż E ! ! !
To jest pierwszy fik na którym tak bardzo się popłakałam !!! Jesteś genialna !!! Te słowa, trafiały tak głęboko, że aż chciałbym aby były prawdą. "I don't wanna miss a thing" ? Świetny dobór muzyki do obecnie sceny z Huddy !!!
Za parę godzin lub minut zajrzysz na forum i napiszesz grzecznościowe dziękuję. Ja mówię NIE !!!
To my, powinniśmy dziękować tobie, za to, że ujęłaś nasze serca. Jestem twoją dłużniczką !!!
*wyciera łzy wzruszenia* Przez ciebie mam całą klawaiturę mokrą !!!
Kocham Cię za ten fik i nigdy go niezapomnę !!!
HuddyFan

P.S. Oficjalnie zmieniam podpis na słowa z części dziewiętnastej, jężeli nie masz nic przeciwko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klecza
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:51, 11 Lis 2009    Temat postu:

Kika, to było piękne! Cudowne, wspaniałe, nieziemskie, romantyczne, wzruszające, umujące, kochane i cholernie prawdziwe.

House mówiący, że wystarczy słowo, Cuddy, która go zawsze kochała, Mark, który w głębi duszy już czuje się przegrany i Wilson mówiący, że mu brakowało House'a.

Rany, kocham Cię, dziewczyno! Przynajmniej teraz, bo pewnie przestanę, jeśli nie będzie happy endu

Dawno mnie tak żaden fan fik nie poruszył (ostatni raz jakieś dwa lata temu pewne opowiadanie na Mirriel - pamiętam je do tej pory, Twoje też na dłuuugo zostanie mi w pamięci).

Rany, dziękuję, dziękuję, dziękuję. Za te kilka chwil, które spędziłam w świecie, który Ty stworzyłaś.

klecz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:55, 11 Lis 2009    Temat postu:

Pierwsze co to
Jesteś czadowa

No i cóż wzruszyłam się.Od momentu gdy Greg zaczął grać na pianinie i przypominała sobie Lisa jak to było kiedyś z nim to chusteczki poszły w ruch


Cytat:
Po raz kolejny spojrzał na zegarek. Klnąc cicho pod nosem, wstał od stolika, szybkim krokiem ruszając ku wyjściu z sali. Stając na tarasie, rozglądnął się po niewielkim parku. Wstrzymał oddech. Byli tam. Objęci. Tańczący. Całujący. Odwrócił głowę. Zaciskając pięści, po chwili zawahania wrócił do środka.


Może Philips w końcu zrozumie,że Lisa nie jemu jest przeznaczona.

Kocham fika,kocham ciebie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coccinella
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szpital Psychiatryczny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:56, 11 Lis 2009    Temat postu:

*przeraźliwy pisk*

Kika... Rany. Wiesz jak to jest położyć się na dywanie po przebiegnięciu kilku kilometrów i tak leżeć i czuć jak dziękują ci mięśnie? Taki błogi stan.

Tak się teraz czuję, tylko dziękuje mi mózg, za to, że umiem czytać.
Niesamowita część. Zapachniało mi wieczorem przed kominkiem i przez chwilę byłam Lisą. Wiem, że to irracjonalnie brzmi, ale...

Cytat:
- Bo jak byś chciała to… Moglibyśmy sobie zrobić takiego małego potworka? – Jęknął, mrużąc oczy. Cuddy przechyliła głowę, patrząc na niego wielkimi oczami.
- Serio? – szepnęła, mrugając szybko. Kiwnął delikatnie głową. Nim znalazł się na podłodze, przygnieciony jej ciężarem, usłyszał głośny, radosny pisk i zobaczył burzę loków zmierzającą ku jego twarzy.

Ten dialog, a szczególnie ostatnie, opisowe zdanie . Ja też wydałam z siebie dziki pisk.

I co ja mam ci jeszcze napisać? [link widoczny dla zalogowanych]
Tylko nie patrz pod antonimy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neko.md
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:31, 11 Lis 2009    Temat postu:

O MY GOD!

to było takie... śliczne... piękne... romantyczne...
House'owskie


dlaczego jeszcze tylko jedna część?

choć mam nadzieję, że nie karzesz znów czekać tak długo na następną część...

Weny życzę



a, i dzięki za to, że dodałaś link,by słuchać piosenki...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prozak
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:59, 11 Lis 2009    Temat postu:

Tak piękne że aż boje się co będzie w nastęnej części,
BŁAGAM O HAPPY END!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdalenka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:50, 12 Lis 2009    Temat postu:

no i się poryczałam....
a obiecałam sobie że nie będę...
szkoda że już ostatnia częśc nas czeka, ale z wielką ochotą przeczytam



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:29, 12 Lis 2009    Temat postu:

Jaki Mark? Wydawało mi się, że mąż Lisy to Robert...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
napoleon1979
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:36, 12 Lis 2009    Temat postu:

czekam niecierpliwie na nastepna czesc

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:53, 12 Lis 2009    Temat postu:

Ala napisał:
Jaki Mark? Wydawało mi się, że mąż Lisy to Robert...


Oczywiście, że Robert



Narażając się HuddyFan () mimo wszystko podziękuję Wam bardzo. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, jak niesamowicie się czuję, czytając TAKIE komentarze. To jest nie do opisania! Aż łzy zbierają się w oczach. Dziękuję Wam bardzo, bardzo gorąco. Gdybym mogła, uściskałabym Was wszystkich najmocniej, jak potrafię. Cieszę się, że to co piszę, sprawia komuś przyjemność. W końcu też dlatego zaczęłam "tworzyć", aby przynosić innym ukojenie i oderwanie się od otaczającego świata...
Dzięki takim osobom jak Wy, moi drodzy, w końcu odnajduję sens w tym co robię. Dziękuję!

A część ostatnia w najbliższej, choć nieokreślonej, przyszłości Oczywiście będzie jeszcze epilog

Pozdrawiam i ściskam gorąco,
Kika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:14, 12 Lis 2009    Temat postu:

Cudo ... aż coś ściska za gardło. A już przy piosence ,,cant help falling in love", do której mam ogromny sentyment, ten fik staje się czymś niewyobrażalnie pięknym... Gratuluję ogromnego talentu !
Życzę weny i mam cichą nadzieję, że pojawi się więcej niż tylko jedna, ostatnia część tego fika.
Pozdrawiam !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessica
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:07, 12 Lis 2009    Temat postu:

Kika!
Po prostu nie wiem co powiedzieć.
Jestem pod takim wielkim wrażeniem, że nie mogę.
To jest coś pięknego

Jeszcze ta muzyka OMG! jesteś wielka!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:02, 13 Lis 2009    Temat postu:

Kika!

Warto było czekać! To było coś wspaniałego. Masz talent. Urzekłaś mnie tą częścią.
Wspaniale wplecione wspomnienia, świetne dialogi, pięknie opisane ich uczcia

Dziękuuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:15, 14 Lis 2009    Temat postu:

Mwahahahaha... ekhm
60 stron w Wordzie, ponad trzy miesiące pisania i 20 równiutkich części - nie licząc przewidzianego epilogu.
Cóż mówić więcej? Niech stanie się jasność...
Bo w życiu nie zawsze jest tak, jak sobie wymarzymy.

Część 20 – ostatnia.

Ciche tykanie zegara brzmiało w pogrążonym w ciszy gabinecie. Odetchnęła ciężko, odrzucając na bok kolejną teczkę z dokumentami. Zamykając oczy, wplotła palce we włosy, mierzwiąc je ze zdenerwowaniem. Miała niecałe trzy godziny na podjęcie decyzji swojego życia. Czuła się zagubiona i rozdarta pomiędzy racjami serca i rozumu. Z jednej strony tak bardzo pragnęła zatrzymać House’a w swoich ramionach już na zawsze, z drugiej znów nie potrafiła z dnia na dzień przekreślić ponad trzyletniego związku z Robertem. Ofiarował jej wszystko, co mógł. Dał poczucie bezpieczeństwa i miłości w chwili, w której najbardziej tego potrzebowała. Cierpliwie znosił wszystkie momenty, gdy pogrążała się w cierpieniu po rozstaniu z diagnostą. Podnosił ją wtedy do pionu, dając zrozumienie i ciepło oraz starając się, aby w końcu zapomniała i zaczęła żyć. Jeszcze dwa tygodnie temu była przekonana, że się jej to udało. Lecz jedno spojrzenie, jeden dotyk jego ust zburzył wszystko, co udało się zbudować, roztapiając lód, który okalał jej serce. Dziś nie pragnęła niczego innego, jak tylko zatopić się znów w błękitnym spojrzeniu ukochanych oczu i po prostu zapomnieć o wszystkim i znów być szczęśliwą. Tylko czy można się cieszyć, skazując kogoś innego na cierpienie? Doskonale zdawała sobie sprawę, jak bardzo bolesne jest odrzucenie przez kogoś, kogo się kocha. Nie potrafiła wyrządzić takiej krzywdy Robertowi, nie po tym wszystkim, co dla niej zrobił. A poza tym przecież nigdy nie był jej obojętny, zawsze w jakiś sposób go kochała. Być może bardziej jak przyjaciela, niż mężczyznę, ale cios, który by mu dziś zadała – byłby niewybaczalny. Nie mogła również zaprzeczyć, że było jej z nim dobrze. Czy warto więc było poświęcać bezpieczeństwo, stabilność i pewność jutra na rzecz kilku chwil uniesień, motyli w brzuchu i miłości zakrawającej o szaleństwo?
Potrząsnęła głową i otwierając niepewnie jedno oko, spojrzała na zegar. Mrucząc coś cicho pod nosem, zdusiła w sobie ogromną chęć sięgnięcia po to narzędzie tortur i wrzucenia go do na dno szafy.
- Co ty robisz?!
Podskoczyła na krześle, chwytając się dłonią za szyję i przełykając ślinę. Przeniosła przestraszony wzrok z zegara na, stojącą w drzwiach, przyjaciółkę. Mary patrzyła na nią spojrzeniem, które gdyby mogło zabijać, to Lisa leżałaby już pewnie trupem.
- Próbuję pracować? – Odchrząknęła, kręcąc głową. – A ty mnie bezczelnie straszysz! – syknęła, uśmiechając się lekko.
- A mogę się dowiedzieć, dlaczego nie gnasz w tym momencie do naszego mieszkania lub ewentualnie na lotnisko? – zapytała, marszcząc brwi i siadając na fotelu.
- Bo nie mam takiej potrzeby? – odparła, wbijając wzrok w pierwszy, lepszy dokument.
- No oczywiście – przyznała ironicznie. – W końcu miłość twojego życia wcale nie wylatuje za niedługo z miasta.
Cuddy prychnęła cicho, posyłając przedszkolance groźne spojrzenie.
- Miłość mojego życia pewnie teraz siedzi na sali sądowej – mruknęła.
- Srutututu srały muchy będzie wiosna, będzie lepiej trawa rosła – zaintonowała, uśmiechając się ironicznie. Cuddy spojrzała na nią z zaskoczeniem, próbując powstrzymać śmiech.
- Doprawdy, za wiele czasu spędzasz z Wilsonem i House’em!
- To akurat pochodzi od mojego czteroletniego wychowanka – wyjaśniła, przewracając oczami. – I nie zmieniaj tematu! – warknęła, ostrzegawczo. – Naprawdę wiesz, co robisz? – zapytała łagodnie, przechylając głowę.
Lisa wzruszyła ramionami, przymykając oczy.
- Cokolwiek zrobię, jeden z nich będzie cierpiał. Robert na pewno na to nie zasługuje, a House może trochę – zaśmiała się gorzko.
Mary pokiwała głową, uśmiechając się lekko. Ściskając dłoń administratorki, posłała jej pokrzepiające spojrzenie.
- Greg wylatuje za ponad dwie godziny z Newark. Zrobisz, co zechcesz – powiedziała, wstając z fotela i podchodząc do drzwi wyjściowych. – Tylko pamiętaj, chyba lepiej, jeżeli na świecie będą dwie osoby szczęśliwe, niż trzy niezadowolone. – Uśmiechając się, wyszła z gabinetu cicho zamykając za sobą drzwi.
Cuddy przygryzając nerwowo wargi, po raz kolejny tego dnia ukryła twarz w dłoniach.

- Zabrałeś wszystko?
Odwrócił się szybko, niepewnie spoglądając na, opierającego się o framugę drzwi, przyjaciela. Kiwnął lekko głową, znów spoglądając na podróżną torbę, leżącą na podłodze.
- Musimy jechać, jeżeli chcesz zdążyć na odprawę – powiedział cicho, podchodząc do diagnosty.
- A jeżeli nie chce? – odparł, marszcząc brwi.
- Zbierajmy się – rzucił, podnosząc torbę z podłogi.
- Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym wyjechał? – zapytał cicho, odwracając się w stronę onkologa. Wilson westchnął głęboko, przewracając oczami.
- To nie tak. Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał, żebyś został – mruknął, mrużąc oczy. – Po prostu pamiętam, co się działo, gdy rozstałeś się z Cuddy. Jeśli zostaniesz, a ona zostawi Roberta – OK, będzie dobrze, ale jak długo? Ile czasu minie, zanim któreś z was znów zrobi jakąś głupotę? Tydzień, miesiąc, może nawet rok? Znów zostaniecie z niczym. Ty może sobie poradzisz i znowu znikniesz, a ona… Nie będzie miała już na to siły.
- To samo powiedziała mi wczoraj – wyszeptał, uśmiechając się lekko. – Tylko szkoda, że jej usta i ciało mówiło coś innego – rzucił, wzruszając ramionami.
- Spaliście ze sobą? Na moim weselu?! – Skrzywił się z niesmakiem.
- Niestety, ale nie. – Zaśmiał się cicho. – Po jakiś piętnastu minutach wróciła do stęsknionego mężusia.
- Zawsze będzie do niego wracać, przy nim czuje się bezpiecznie – wyjaśnił, chwytając torbę i wychodząc do korytarza.
- A ja to, co? Seryjny morderca?! – Oburzył się, kuśtykając za przyjacielem.
- Można tak powiedzieć – zaśmiał się, otwierając drzwi. – Na zmianę z łamaczem damskich serc.
- Łamacz damskich serc – powtórzył, zamyślając się. – Karzę to sobie wydrukować na wizytówkach! – krzyknął, za wychodzącym z budynku onkologiem.

- Pieprzona urbanizacja! – Syknęła, uderzając dłonią w kierownicę. Przygryzła wargi, rozglądając się wokół w celu znalezienia jakiejś luki w tym kilkunastometrowym korku. Niespokojnie rzuciła wzrokiem na zegar na desce rozdzielczej. Miała niecałą godzinę, aby dostać się na Newark i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie wyładowany telefon! Przynajmniej mogłaby zawiadomić Wilsona, aby go jakoś zatrzymał! To był zdecydowanie najgorszy dzień w jej życiu!
Odetchnęła cicho, gdy samochody przed nią zaczęły powoli posuwać się do przodu. Byle tylko wyjechać z miasta. A potem… A co później?! Co mu powie, że go kocha, żeby został? Że chce się z nim zestarzeć, umrzeć w jego ramionach?!
Zaśmiała się gorzko.
- Normalnie harlequin jak malowany – mruknęła, wjeżdżając na skrzyżowanie.
Jedna droga na Newark, druga do jej domu. Ich domu.
A co powie Robertowi? Że się znudziła? Że był tylko chwilową zachcianką i kimś zamiast?
Zahamowała gwałtownie. Dźwięk klaksonu samochodu za nią rozdarł brutalnie ciszę. Rozglądnęła się w dwie strony. Szybko i nerwowo. Przełknęła ślinę, oddychając coraz płycej. Czuła, jakby serce chciało wyrwać się jej z piersi. Kolejny głośny klakson.
- Chwila! – jęknęła, czując jak rozpada się na miliony kawałków. – Może w innym życiu… – szepnęła, skręcając w wybranym kierunku.

- Pasażerowie, odlatujący do Chicago, proszeni są o zgłoszenie się do wejścia numer 5!
Ostatni raz rozejrzał się wokół. Uśmiechając się smutno, odwrócił się do Wilsona.
- Czas na mnie – mruknął.
- Mam nadzieję, że przyjedziesz, gdy młody się urodzi! – Onkolog uśmiechnął się niepewnie.
- Jasne, nie może mu zabraknąć przecież najważniejszego wujka – rzucił cicho, wzdychając lekko.
- Trzymaj się – szepnął, kładąc dłoń na jego ramieniu. – I zadzwoń, jak dolecisz.
- Dobrze, mamo – mruknął, przewracając oczami. – Pilnuj Mary i… Zaopiekuj się Lisą.
- Masz to jak w banku!
Kiwnął delikatnie głową i spoglądając ostatni raz w oczy onkologa, powoli ruszył w kierunku bramki, znikając po chwili w korytarzu prowadzącym na płytę lotniska. James Wilson spuścił wzrok, odchrząkając cicho. Wychodząc na taras widokowy, spojrzał w rozciągające się nad nim niebo. Znów tracił najlepszego przyjaciela. Przez dwa tygodnie zdążył przyzwyczaić się do tego, że miał go na wyciągnięcie ręki. Po raz drugi, przez długi czas będzie przyzwyczajał się do pustki, którą pozostawiał po sobie diagnosta. Będzie musiał żyć bez jego ironii, szaleństw i bałaganu, co było tak cholernie trudne!
Wyciągając telefon z kieszeni, wybrał numer żony.
- Wyleciał – szepnął, wbijając zaszklone spojrzenie w samolot, który powoli odrywał podwozie od płyty lotniska.

Zaparkowała na podjeździe i opierając głowę na kierownicy, odetchnęła głęboko, próbując powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Spojrzała w górne lusterko, ścierając rozmazany na policzkach tusz. Odchrząknąwszy głośno, wysiadła z samochodu. Wóz prawnika stał na podjeździe, co było dość dziwne o tej porze dnia. Wzruszając ramionami, powolnym krokiem powlekła się do drzwi. Weszła najciszej, jak tylko było to możliwe, próbując wtopić się w otoczenie. Czuła się całkowicie wypompowana i zniszczona psychicznie. Potrzebowała chwili odpoczynku, aby wszystko poukładać i znów posklejać poharatane serce.
- Jesteś już…
Przymknęła oczy, słysząc cichy głos Philipsa. Nie odwracając się do niego, kiwnęła lekko głową, mocno zaciskając powieki.
- Myślałem, że zdążę, nim wrócisz – szepnął, stając obok niej.
- Co zdążysz? – zapytała, podnosząc powieki i odwracając się w jego stronę. Wstrzymała oddech. Stał w drzwiach salonu, w dłoni trzymając podróżną torbę. Na ziemi stała jeszcze jedna, pełna walizka. – Wyjeżdżasz? Kolejna delegacja? – wychrypiała, spuszczając wzrok.
Uśmiechnął się delikatnie.
- Wyprowadzam się – powiedział łagodnie. – Nie potrafię żyć z myślą, że jestem tylko marnym substytutem kogoś innego. Że potrzebujesz mnie tylko po to, aby wypełnić jakąś pustkę. Cholernie mi na tobie zależy, ale ja tak nie umiem. Mam już dość bycia kimś „zamiast” – szepnął, wzruszając ramionami.
- Kocham cię – jęknęła, zaciskając powieki, spod których wypłynęło kilka łez.
- Tak jak jego?
- On wyjechał.
- Ale kiedyś znów wróci. Za kilka tygodni, miesięcy, może lat. A ty wtedy znowu zapomnisz o otaczającym świecie, całkowicie się w nim zatracając. Nie mogę walczyć z miłością, jestem na to za słaby.
Podchodząc bliżej, przejechał dłonią po jej policzku.
- Trzymaj się – szepnął, całując ją w czoło. Pokiwała delikatnie głową. Podnosząc torby z ziemi, spojrzał na nią po raz ostatni. Uśmiechając się smutno, powoli wyszedł z domu, cicho zamykając za sobą drzwi.
Stała tam jeszcze długo. Samotna, opuszczona z połamanym sercem. Z milionem łez spływających po policzkach i bez żadnej chęci do dalszego życia. Otrząsając się z odrętwienia, niepewnie weszła do salonu. Na małym stoliczku leżała biała kartka, na której wierzchu lśniła złota obrączka. To wszystko, co jej pozostało. Powoli ułożyła się na kanapie, podciągając kolana pod brodę i płacząc niczym mała dziewczynka.
Chciała mieć wszystko, mogła mieć wiele… Została z niczym.

„Nie ma ciebie, nie ma mnie.
Świat nie istnieje, skończył się.
Do chwili, gdy się znów spotkamy.”*


KONIEC!

__________
*Cudo w polskiej muzyce - Mateusz Ziółko & Lidia Jazgar - Nie ma (Klik!)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Sob 16:42, 14 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klecza
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:33, 14 Lis 2009    Temat postu:

Kika... czemu to takie smutne? I gdzie mój happy end?
Rany, myślałam, że tu jakieś wielkie bum będzie, ona go będzie ścigać po lotnisku, chociaż to zbyt ckliwe by było, ale przynajmniej by pojechała tam, wybrała House'a i żyliby długo i szczęśliwie. A tu nic. Kompletnie nic. I nie nic w sensie, że nuda, ale nic w sensie, że nic jej nie zostało. Rany.

To może chociaż w epilogu pojedzie do tego Chicago i go przytarga za włosy do Jersey? Jej, Kika, tak mi teraz smutno przez to.

Dziękuję za cały ten fik, bo naprawdę dał mi trochę bardzo miło spędzoych chwil i różnych emocji. Dziękuję.
Ale już Cię nie kocham. Mówiłam, że przestanę, jeśli nie będzie happy endu

Pozdrawiam i czekam na epilog,
klecz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:35, 14 Lis 2009    Temat postu:

Kiko
Piękne, głęboki i cudowne
Smutne, ale PIĘKNE
Ślicznie piszesz, potrafisz tak pięknie oddawać emocje, wzruszyłam się, ale nie płacze, fik wyszedł Ci genialnie od początku do końca
Nie wiem, co nam zaserwujesz w epilogu, ale licze na wielki powrót i mam tu na myśli House'a, a nie Roberta
Tak, czo owak bez względu na to co się stanie fik rewelacyjny, jeden z moich ulubionych
Więc teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko podziękować Ci za piękne chwile jakie mi sprezentowałaś podczas czytania tego dzieła i niecierpliwie czekać na epilog
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Sob 15:41, 14 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:37, 14 Lis 2009    Temat postu:


O boże!!! Czemu!?!?!?!
Ja tak nie chcę!!! Oni mają być razem, oni są stworzeni dla siebie!!!
Błagam cię na kolanach, napisz epilog i niech wszystko skończy się tak jak powinno! Chrzanić, że Harlekin!!!
Oni... Mają... Być... Razem!!!
Muszę iść się wyryczeć!!!
Piękny rozdział, ale nie mogę znaleźć słów które oddałyby mój zachwyt i targający mną żal.
Usiądź i napisz piękny epilog. To wszystkim wyjdzie na dobre, zwłaszcza House'owi i Cuddy!!!
Trzymam za ciebie kciuki
Zrozpaczona,
HuddyFan


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marysiaaa
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:39, 14 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
- Wyleciał – szepnął, wbijając zaszklone spojrzenie w samolot, który powoli odrywał podwozie od płyty lotniska.


i, cholera, najbardziej mi w tym wszystkim szkoda Wilsona.

macie chusteczki?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:58, 14 Lis 2009    Temat postu:



<b>Kikuś</b> to było cudowne!
Wiedziałam, że to tak się skończy i Lisa zostanie z niczym.
Cieszę się, że poprowadziłaś to tak, że nie kończy się słodko z happy endem.
Nawet gdy się popłakałam to warto było.
Nie chcę, żeby te opowiadanie się skończyło!

Lisa została sama, Robert został sam, no i House...
A Wilson można powiedzieć, że jest szczęśliwy.

Piękne opowiadanie, na pewno nie zapomnę o nim.
Czekam na epilog.
I pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:20, 14 Lis 2009    Temat postu:

Piękne...mimo, że smutne ale piękne... Każdy z nich - Lisa, House i Robert - mieli nadzieję na szczęście i każde z nich straciło ostatni płomyczek tej nadziej. Fik naprawdę piękny. Masz ogromny talent, dzięki któremu ten fik jest tak urzekający.
Pozdrawiam i czekam na epilog !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 9 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin