Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Ten jedyny [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:20, 26 Sie 2009    Temat postu:

To jest genialne!

Pierwszy raz nie do końca chcę żeby House był z Cuddy. A przynajmniej nie tak od razu:) Trochę zasłużenie pocierpiał przez te 3 lata. Och, nie wierzę, że to napisałam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:27, 29 Sie 2009    Temat postu:

Eee... Wypociłam Lisę w klubie ze striptizem
Oświadczam, ze w życiu nie byłam w takim miejscu, także proszę o wyrozumiałość Mam nadzieję, że mnie nie poniosło
Zapraszam

Część 7


Dziarskim krokiem ruszył przed siebie i pchnąwszy lekko drzwi wszedł do środka. Z uśmieszkiem na ustach rozejrzał się wkoło. Klub nie zmienił się ani odrobinę, od kiedy był tutaj ostatni raz. Wciągnął głęboko powietrze przez nos. Zapach dymu, alkoholu i owocowych maseł do ciał tancerek z rozkoszą rozpłynął się po jego płucach. Uśmiechając się szerzej, odwrócił się i ze zdziwieniem stwierdził, że stoi sam na środku lokalu. Przewracając oczami, wrócił się i wysuwając przez drzwi jedynie głowę, zmierzył Cuddy naglącym spojrzeniem.
- Zapuszczasz korzenie? – rzucił, krzywiąc się delikatnie.
- Nie wejdę tam – stwierdziła twardo, zakładając ręce na piersi. Zmarszczyła brwi, widząc jak na jego twarz wypływa zadziorny uśmieszek. – Nie wiem, o czym myślisz, ale daruj sobie…
- Jakieś dwadzieścia lat temu takie kluby ci nie przeszkadzały – uśmiechnął się szeroko. – Ba! Pamiętam, jak pewnego razu zrobiłaś prawie wszystko, aby dostać się na podest – dodał, z rozbawieniem patrząc, jak jej policzki delikatnie zaczerwieniły się.
- Och, zamknij się, House! – jęknęła, i popychając go delikatnie, weszła do środka. Z niepewnością rozglądnęła się po wnętrzu. Półmrok panujący w lokalu, rozświetlały jedynie nikłe niebieskie i czerwone światła, które pulsując rytmicznie oświetlały duży, aktualnie pusty podest dla tancerek. W rogu sali stał duży bar, przy którym siedziało kilku mężczyzn, popijających wyszukane trunki. Z zażenowaniem stwierdziła, że oprócz striptizerek była tutaj jedyną kobietą. Przełykając ślinę, spojrzała na Housa, który pewnym krokiem kroczył ku jednemu ze stolików. Przymknęła oczy i odetchnąwszy głęboko, podążyła za nim.
- Nie możemy, chociaż usiąść przy barze? – jęknęła, siadając obok niego w stoliku, który stał zaraz przed podestem.
- Stąd będzie lepszy widok – rzucił, unosząc sugestywnie brwi.
- Cudnie – mruknęła, ukrywając twarz w dłoniach.
- Dla pani Martini, ja poproszę podwójną szkocką – podniosła wzrok i z niesmakiem zmierzyła stojącą przed Housem kelnerkę. Szczupła, wysoka blondynka, uśmiechała się szeroko, białymi niczym śnieg zębami. Ubrana była w krótką spódniczkę w szkocką kratę, czerwoną górę od bikini i wysokie do kolan czarne skórzane, kozaki na wysokiej szpilce. Dziewczyna nachyliła się i przejeżdżając dłonią po ramieniu diagnosty, uśmiechnęła się szeroko, potwierdzając tym samym przyjęcie zamówienia. Cuddy widząc rozanielony wzrok towarzysza, skrzywiła się jeszcze bardziej.
- Bierzemy ją! – szepnął zauroczony, wodząc wzrokiem po oddalającej się dziewczynie.
- Niewiele potrzeba ci do szczęścia – rzuciła, opierając twarz na dłoni w geście totalnego znudzenia.
- Nie jestem wymagający – wzruszył ramionami, uśmiechając się delikatnie. – To mój typ już mamy – rzucił, rozglądając się wokół. – Poszukamy teraz koleżanki dla Wilsona.
Cuddy zmarszczyła brwi, posyłając diagnoście zdziwione i pytające spojrzenie.
- Od kiedy w twoim typie są wysokie, anorektyczne blondynki? – spytała, z ogromnym zaskoczeniem malującym się na twarzy.
Spojrzał na nią wyraźnie rozbawiony.
- Od zawsze – szepnął, nachylając się nad nią. – A teraz patrz! – rzucił, spoglądając na podest. Powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem. W głębi podestu dostrzegła zarys trzech postaci, które w mroku lokalu, wydawały się jedynie trzema ciemnymi plamami. Zmarszczyła brwi, gdy nad sceną, rozniosła się gęsta, biała mgła. Kątem oka spojrzała na siedzącego obok mężczyznę. Ze skupieniem wpatrywał się w tancerki, uśmiechając się od czasu do czasu delikatnie pod nosem. Wzruszyła ramionami i znów spojrzała na podest. W momencie, gdy wszystkie światła skupiły się na dziewczynach, z głośników popłynęła cicha muzyka*.


Baby take off your coat real slow and take off your shoes
I'll take your shoes, Baby take off your dress
yes yes yes… You can leave your hat on…


Wciągnęła głęboko powietrze, gdy światła rozbłysły ukazując odwrócone tyłem tancerki, które z jedną opartą na krześle nogą, kołysały biodrami do rytmu muzyki. Ubrane były w czarne wysokie szpilki, krótkie skórzane spódniczki i białe, koszulowe bluzki, podwinięte i zawiązane tuż pod biustem. Na głowie każdej z dziewcząt tkwił czarny, elegancki kapelusz, ukrywający włosy. Na kolejne mocniejsze uderzenie, każda delikatnym kopnięciem przewróciła krzesło i odwróciła się przodem. Dwie spośród tancerek rozeszły się na boki, zajmując ustawione tam chromowane rury. Tylko jedna podeszła seksownym krokiem bliżej i to właśnie w niej Lisa utkwiła wzrok.

Go on over there, turn on the light
no all the lights, Come back here
stand on this chair, that's right
Raise your arms up to the air, no shake 'em


Dziewczyna o delikatnych rysach i kocich oczach z niesamowitą pewnością siebie, wpatrywała się w siedzących przy stoliku Lisę i Grega. Administratorka z przerażeniem stwierdziła, że jako jedyni siedzą w zasięgu dotyku tancerki. Striptizerka uśmiechnęła się delikatnie i odrzuciła w bok kapelusz, spod którego wydostały się bujne, czarne, długie i kręcone włosy. Czy Lisie się tylko zdawało, czy w klubie jakoś nagle zrobiło się o wiele cieplej? Nie odrywając wzorku od dziewczyny sięgnęła po przyniesione w międzyczasie Martini, z którego upiła duży łyk. Spoglądając na kieliszek, przemknęło jej przez myśli, że przyjechała samochodem, ale jedno spojrzenie na tancerkę, która w tym momencie wyginała się w najrozmaitszy sposób na krześle rozwiało wszelkie wątpliwości.
- Chrzanić to – jęknęła i dopiła resztkę Martini, stwierdzając, że na trzeźwo zapewne nie zniosłaby pokazu.
Zanim znów przeniosła wzrok na striptizerkę, zdążyła zarejestrować rozbawione spojrzenie, które posyłał jej diagnosta. Mimochodem również usłyszała, jak zamawiał kolejne Martini.

You give me a reason to live, You give me a reason to live
You give me a reason to live, You give me a reason to live
Sweet darling…


Jęknęła cicho, gdy dziewczyna z gracją przeszła z pełnego obrotu do szpagatu, dotykając głową wyciągniętej do przodu nogi. Ciemne loki rozsypały się wokół, tworząc zasłonę, dla jej pięknej, młodej twarzy.
Teraz było Lisie ewidentnie za gorąco. Nie przejmując się zaskoczonym i ironicznym wzorkiem towarzysza, ściągnęła powoli marynarkę i odrzuciła ją niechlujnie na stojące nieopodal krzesło.
Tancerka kocimi ruchami podeszła do stojącej na środku rury i stając naprzeciwko niej, ściągnęła z siebie koszulę, odrzucając ją na bok. Lisa skrzywiła się delikatnie, widząc idealnie wyrzeźbiony brzuch tancerki. Dziewczyna, odwróciła się przodem i opierając się o rurę zsunęła po niej powoli.

You can leave your hat on
You can leave your hat on
feeling…

Wstrzymała oddech, gdy dziewczyna powoli zaczęła na czworakach przybliżać się ku nim. Spojrzała niepewnie na House, który w tym momencie zajęty był grzebaniem w kieszeni marynarki. Tancerka wyciągnęła rękę i obejmując diagnostę za szyję przyciągnęła go do siebie. Patrząc mu głęboko w oczy, przejechała paznokciami po szorstkim policzku mężczyzny.
Widząc rozanieloną minę Grega, administratorka założyła ręce na piersi i prychnęła delikatnie pod nosem.

Suspicious minds a talkin' try'n' to tear us apart they don't believe
in this love of mine they don't know I love you
they don't know what love is, they don't know what love is
I know what love is, Sweet darling…


Dziewczyna posłała Cuddy przeciągłe spojrzenie i nachylając się mocniej nad Gregiem, wyszeptała mu wprost do ucha:
- Twoja dziewczyna nie jest zachwycona.
Diagnosta uśmiechnął się delikatnie i wyciągając z kieszeni pięciodolarówkę włożył ją za ramiączko biustonosza tancerki.
- To nie moja dziewczyna – szepnął, wpatrując się w hipnotyzujące oczy striptizerki.
- Nie? – uśmiechnęła się sugestywnie i przejeżdżając paznokciem po szczęce diagnosty, znów posłała Lisie głębokie spojrzenie. – Może to i lepiej? – wzruszyła ramionami i odwracając się, odeszła kilka kroków w głąb sceny, by zatrzymać się na jej środku i zerwać z siebie kusą spódniczkę.
- Co chciała? – szepnęła Lisa, popijając drugie Martini.
- To, co każda kobieta – westchnął, teatralnym gestem przypatrując się swoim paznokciom. – Tylko seks wam w głowie – jęknął, kręcąc głową.
Cuddy posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Daj portfel – mruknęła, wyciągając rękę.
- Co? – szepnął, patrząc na nią niepewnie.
Przewróciła oczami i nachylając się nad nim, sięgnęła dłonią do kieszeni w jego marynarce. Wstrzymał oddech, gdy palce administratorki przejechały po jego klatce piersiowej, a włosy delikatnie połaskotały go w policzek.
- Jesteś pijana! – mruknął, gdy wyciągnęła jego portfel, a następnie jeden ze znajdujących się tam banknotów. – Okradasz mnie!
Wzruszyła ramionami i uśmiechając się szeroko, wstała z krzesła i podchodząc do sceny, skinieniem palca przywołała do siebie dziewczynę. Posyłając diagnoście zadziorny uśmieszek, włożyła banknot za gumkę stringów tancerki.
- Stworzyłem potwora – mruknął, uśmiechając się delikatnie.
- Bierzemy ją – szepnęła podchodząc do niego i kradnąc mu sprzed nosa szkocką, wypiła zawartość szklaneczki za jednym zamachem.


____
* Joe Cocker - You can leave your hat on... ([link widoczny dla zalogowanych])


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Nie 7:52, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:48, 29 Sie 2009    Temat postu:

Oh my God! Dobrze, że Lisa nie wskoczyła na scenę i nie zaczęła tańczyć, albo grzeszyć ze striptizerką
Moja wyobraźnia płata mi figle
Pijana Cuddy jest świetna

Cytat:
- Daj portfel – mruknęła, wyciągając rękę.

Myślę, że House'owi podoba się taka Cuddy

Również spodobał mi się ten tekst:
Cytat:
- Zapuszczasz korzenie? – rzucił, krzywiąc się delikatnie.

Po prostu wyjęty z ust House'a

Uwielbiam ten fik! Jest oryginalny, świetny, boski i tak dalej i tak dalej *pada na kolana składając pokłon*
Czekam na następną część!
Pozdrów swojego wena ode mnie i wycałuj swoją wyobraźnie
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Sob 21:51, 29 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:00, 29 Sie 2009    Temat postu:

Łaaaa Cuddy i klub ze striptizem! Wspominałam, że spełniłaś moją najdzikszą fantazję?! Wspominałam!?
I całkiem nieźle sobie z tym poradziłaś. Szkoda tylko, że z Cuddy nie zrobiła się większa prowokantka, skoro House już ją tam zaciagnął... Nie mówię od razu o tańczeniu na scenie, ale mogłaby się bardziej zaprzyjaźnić z tą przemilą dziewczyną...
ALBO WIEM! House mógłby wykupić dla Cuddy taniec
Mam zbyt bujną wyobraźnię, gdy już mówimy o klubacvh ze striptizem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:45, 29 Sie 2009    Temat postu:

Zakochałam się w tej części
Cuddy i klub ze striptizem wymiata
Ona przy Housie pokazuje się z tej o wiele bardziej imprezowej strony Uwielbiam ją taką.
Pozdrawiam i czekam na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:06, 29 Sie 2009    Temat postu:

Ojoj, Cuddy jest cudna!! W jakiejkolwiek sytuacji jej nie stawiasz, zawsze mnie zachwyca. Ciekawe jak House to wykorzysta, że się trochę wstawiła, bo przecież na pewno wykorzysta...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:25, 30 Sie 2009    Temat postu:

OMG Cuddy w klubie ze striptizem

Cytat:
– Ba! Pamiętam, jak pewnego razu zrobiłaś prawie wszystko, aby dostać się na podest


Tak bardzo chciała dla Grega zatańczyć?

Cytat:
podniosła wzrok i z niesmakiem zmierzyła stojącą przed Housem kelnerkę.


Cuddy i jako mężatka zazdrosna o kobiety które się kręcą koło House'a

Ciekawe do czego zdolna jest Lisa z promilami we krwi

Czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:03, 30 Sie 2009    Temat postu:

Łał
To jest świetne.
Rewelacyjna kombinacja House - Cuddy - klub ze striptizem
Już się boję dokąd to wszystko zmierza
Wena na następne części bo wiesz po takiej części nie możesz kazać nam czekać zbyt długo na kolejną to byłoby zbyt okrutne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamylka
Córka Rozpusty


Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bocianiego gniazda
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:16, 30 Sie 2009    Temat postu:

Super. Cuddy w klubie ze striptizem.
Nie mogę się doczekać kolejnej części. Jestem ogromnie ciekawa co się dalej wydarzy.

Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:59, 30 Sie 2009    Temat postu:

Ley napisał:
*pada na kolana składając pokłon*
Pozdrów swojego wena ode mnie i wycałuj swoją wyobraźnie
Pozdrawiam


*zawstydzona podnosi Ley z podłogi*
Wen pozdrowiony i wyczochrany, wyobraźnia porządnie wymacana

Pietruszka napisał:
ALBO WIEM! House mógłby wykupić dla Cuddy taniec
Mam zbyt bujną wyobraźnię, gdy już mówimy o klubacvh ze striptizem


Grzeszne myśli masz dziewczyno

Ala napisał:
Ciekawe jak House to wykorzysta, że się trochę wstawiła, bo przecież na pewno wykorzysta...


Gorzej, jak to Cuddy wykorzysta House'a

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze Bardzo się cieszę, że ta część tak się spodobała! Zwłaszcza, że trochę się jej bałam, przecież ja taka "grzeczna" dziewczynka jestem i takie "rzeczy" mam opisywać?
Następna część pewnie jutro, lub pojutrze
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Nie 19:09, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wela89r
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:05, 30 Sie 2009    Temat postu:

O Maj Gat. Przeczytałam wszystko za jednym zamachem. Jestem wniebowzięta! Idealny fik! Te dialogi, teksty, zobrazowanie sytuacji... Ahhh! Dawno czegoś tak dobrego nie czytałam!
Nie będę cytować, bo bym musiała chyba prawie całość wziąść w cudzysłów!

No i ta piosenka...

Akcja w klubie striptizerskim wyśmienita
Ja mam nadzieję że coś się w końcu wydarzy niesamowitego!

Aż ja bym się napiła czegoś z procentami!

Wena! I to wieeeelkiego! Czekam z niecierpliwością na cd!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wela89r dnia Nie 19:19, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prozak
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:16, 30 Sie 2009    Temat postu:

ŁA po tygodniu nad jeziorem powracam na twoje fiki,
uprzedzam że mój komentarz jest pisany pod wpływem emocji wywołanych przez to opowiadanie więc jakbym pisała bzdury to z góry przepraszam.
Cuddy, House i klub ze strpitizem, genialne ,
czekałam aż Cuddy wskoczy na scenę i pokaże co potrafii

życzę weny i niecierpliwie oczekuję następnej części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:12, 31 Sie 2009    Temat postu:

Miało być jutro, ale... Dla wszystkich, którzy z godziną 24 pożegnają ostatni dzień wakacji Aby ten rok był banalnie prosty i aby wszyscy mieli 6 na świadectwie
Powodzenia! *rzekła pierwszoroczna studentka, prężąc się dumnie z powodu dodatkowego miesiąca wakacji*


Część 8 (Czyli z cyklu Wujek Dobra Rada radzi… aby nie pić w towarzystwie byłego faceta… )

- Ja chcę jeszcze raz! – zaszczebiotała wesoło, gdy delikatnie wypchnął ją przez drzwi klubu.
- Innym razem – mruknął, przytrzymując ją delikatnie w talii.
- A zaprosisz mnie na wieczór kawalerski? – przystanęła, wlepiając w niego błagalne spojrzenie.
- Nie – rzucił, ciągnąc Lisę w kierunku centrum handlowego. – Gdzie zaparkowałaś?
- Dlaczego nie? – sapnęła, stając na środku chodnika z naburmuszoną miną.
- Bo nie – uciął i chwytając ją za rękę pociągnął za sobą.
- Ale dlaczegooo? – jęknęła.
- Właśnie, dlatego – mruknął, gdy zachwiała się niebezpiecznie. – Gdzie zaparkowałaś? – powtórzył kolejny raz, próbując utrzymać ją i siebie w pozycji pionowej.
Wzruszyła ramionami i prychając cicho pod nosem, ruszyła przed siebie chwiejnym krokiem. Przewrócił oczami i uśmiechając się delikatnie podążył za nią, obserwując uważnie i czuwając, aby nagle nie utraciła właściwej pozycji ciała, zderzając się boleśnie z brukiem.
Stając przy samochodzie, położyła torebkę na masce i z zaciętą miną zaczęła wyciągać z niej po kolei wszystko, co miało być kluczami od pojazdu. Gdy na karoserii znalazła się już pokaźna liczba pomiętych papierów, różnego rodzaju kosmetyków i lekarstw, nie wytrzymał i wyrywając jej delikatnie torbę z ręki, posłał Lisie zirytowane spojrzenie. Po chwili poszukiwań udało mu się odnaleźć właściwe kluczyki i zgarnąwszy wszystko byle jak do torebki Lisy, otworzył samochód i rzucił ją na tylne siedzenie.
- Ja prowadzę – rzucił i z westchnieniem otworzył przed nią drzwi pasażera.
- Nie protestuję – mruknęła, wsiadając do samochodu. – Jedziemy na spacer? – spytała po chwili, gdy odpalał silnik, uśmiechając się przy tym szeroko. Posłał jej pytające spojrzenie.
- Odwożę cię do domu – wyjaśnił, wyjeżdżając z parkingu.
- Nie chcę! – zaprzeczyła, zakładając ręce na piersi. – Chodźmy na spacer? – powtórzyła, patrząc na niego błagalnie. Odwrócił wzrok, skupiając się na drodze. Jej proszące i błyszczące od alkoholu oczy, ani trochę nie pomagały mu w zachowaniu asertywności.
- Jesteś pijana, jedziesz do domu!
- Proszę… - szepnęła, kładąc mu dłoń na kolanie. – Nie chcę jechać do domu – rzuciła po chwili. – Nie chcę być sama… - przechyliła głowę, wbijając w House’a silne spojrzenie.
Syknął, czując, jak przepadł z kretesem w momencie, w którym na nią spojrzał. A do stwierdzenia, że miała zostać całkiem sama, postanowił wrócić później.
- Pojedziemy do Wilsona, może być? – jęknął zrezygnowany.
- Super! – klasnęła w dłonie i wtulając się mocniej w fotel wbiła wzrok w drogę, uśmiechając się przy tym delikatnie.

- Co ty robisz?! – niemalże wykrzyknął, wychodząc z kuchni z filiżanką kawy, której prawie połowa leżała już na podłodze.
- Częstuję się – uśmiechnęła się szeroko. – Chcesz trochę? – spytała, wyciągając do niego rękę z otwartą butelką wina.
- Jesteś nieobliczalna! – jęknął, patrząc jak siedziała na ziemi, oparta o bok sofy, popijając trunek prosto z butelki. – Oddaj – syknął, wyciągając jej szkło z ręki. – Bo zadzwonię po Roberta! – zagroził, gdy nie chciała puścić alkoholu.
Wzruszyła ramionami i mamrocząc coś pod nosem, oddała mu butelkę.
- A wiesz, że Rob nie pozwala mi pić? – rzuciła, gdy usadowił się obok niej.
- Wcale się mu nie dziwię – mruknął ironicznie, podsuwając jej filiżankę kawy.
- Mówi, że zachowuję się później strasznie dziecinnie i że paplam za dużo – wzruszyła ramionami, odbierając napój i posyłając Gregowi wdzięczne spojrzenie.
- Niemożliwe?! – powiedział, udając ogromne zdziwienie.
- Ty lubiłeś, jak byłam pijana – wyszeptała po chwili, obracając filiżankę w dłoniach.
- Fakt – przytaknął. – Bo byłaś łatwiejsza – mruknął, uśmiechając się delikatnie.
- Zawsze byłam łatwa, tylko z ciebie taka ciota była – rzuciła, uśmiechając się szeroko. Posłał jej groźne spojrzenie, po czym zaśmiał się cicho.
- Dlaczego powiedziałaś, że nie chcesz być sama w domu? – zapytał po chwili ciszy.
Wzruszyła ramionami, odkładając filiżankę na stół i bawiąc się kantem bluzki.
- Myślisz, że mogę zostać tu na noc? – mruknęła, rozglądają się wokół.
Diagnosta zmarszczył brwi, przypatrując się jej uważnie.
- Twój mąż nie byłby zachwycony – rzucił, krzywiąc się delikatnie.
- Nawet by nie zauważył – prychnęła, uśmiechając się gorzko.
- Co się dzieje? – zapytał, nim zdążył ugryźć się w język. Rozmowa o mężu Cuddy nie była tym, czego akurat potrzebował, a jednak część niego aż wyrywała się, aby wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w związku administratorki. Czyżby ta właśnie część diagnosty, pragnęła wybadać grunt, po którym stąpa i odnaleźć lukę, przez którą mogłaby się przemknąć niezauważona wprost do serca Lisy? Pokręcił zamaszyście głową, próbując pozbyć się tych dziwnych myśli.
- Odwieź mnie do domu – szepnęła po chwili, patrząc na niego oczami, w których smutek mieszał się z żalem.
- Jasne – westchnął, podnosząc się ciężko z podłogi.

Zaparkował na podjeździe jej domu. W całym budynku panował mrok, co oznaczało, że albo Philips już spał, albo nie wrócił jeszcze z pracy. To drugie wyjaśniałoby obawy Lisy związane z samotnością. Spojrzał w bok. Spała wtulona w fotel, uśmiechając się delikatnie. Niepewnie wyciągnął dłoń, odsuwając z jej czoła niesforny kosmyk włosów i wkładając go delikatnie za ucho Cuddy. Nie mógł pojąć, że ten idiota mając taki skarb w domu wolał spędzać czas w pracy. Pokręcił delikatnie głową.
- Nie powinno cię to obchodzić! – mruknął i westchnąwszy głęboko, szturchnął ją delikatnie w ramię. – Jesteśmy na miejscu – rzucił, gdy powoli otworzyła oczy.
Pokiwała delikatnie głową, uśmiechając się delikatnie.
- Wejdziesz? – zapytała, patrząc na niego nieśmiało. – Nie bój się… Robert jest na delegacji, wróci jutro – wzruszyła ramionami.
A jednak nie wszystko wyglądało tak, jakby tego chciał. Pokiwał delikatnie głową.
- I tak muszę poczekać na taksówkę – rzucił, wysiadając z auta.

Rozejrzał się po pogrążonej w półmroku kuchni. Prawie nic się nie zmieniło, odkąd był tutaj ostatni raz. W nikłym świetle księżyca zdołał dostrzec jedyną zmianę w wystroju. Na lodówce stała mała fotografia ślubna. Niepewnie podszedł bliżej i biorąc ramkę w dłoń przyjrzał się dokładnie uwiecznionym na zdjęciu postaciom. Biło od nich niesamowite ciepło i radość. Uśmiechnął się gorzko, czując dziwny uścisk w żołądku. Czy to właśnie była zazdrość? Prychnął pod nosem i odkładając fotografię odwrócił się ku korytarzowi. Stała w drzwiach opierając się o framugę. Ubrana w wynaciągany, szary sweter i czarne spodnie od dresu wyglądała piękniej niż kiedykolwiek.
- Przyjechała taksówka – rzuciła cicho, spuszczając wzrok.
Pokiwał delikatnie głową i mijając ją w drzwiach, ruszył ku wyjściu.
- Greg?
Zamarł z ręką na klamce, posyłając jej pytające spojrzenie.
- Cieszę się, że jesteś… - wyszeptała po chwili z zawahaniem, a on mógłby przysiąc, że chciała powiedzieć całkiem coś innego. Kiwnął głową, uśmiechając się delikatnie.
- Dobranoc, Cuddy – szepnął, zamykając za sobą cicho drzwi. Westchnęła delikatnie i spuszczając głowę, poczłapała powoli do sypialni.
Diagnosta zatrzymał się za drzwiami, odwracając się delikatnie i spoglądając w okno sypialni. Uśmiechnął się gorzko, gdy zapaliło się w nim nikłe światło. Wzruszając ramionami powoli ruszył w kierunku taksówki.
Ani House, ani Cuddy nawet nie zdawali sobie sprawy, że z pewnej odległości ktoś siedząc w samochodzie, dokładnie ich obserwował.

“Could it be any harder
To live my life without you
Could it be any harder
I'm all alone, I'm all alone”



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamylka
Córka Rozpusty


Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bocianiego gniazda
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:31, 31 Sie 2009    Temat postu:

Kika widzę, że Ty również jesteś zadowolona z kolejnego miesiąca wakacji. *rzekła również pierwszoroczna dumna studentka*

Pijana Cuddy świetne

Te ich rozmowy Jak ich do siebie ciągnie

Cytat:
Ani House, ani Cuddy nawet nie zdawali sobie sprawy, że z pewnej odległości ktoś siedząc w samochodzie, dokładnie ich obserwował.

Jak to? Ciekawe kto ich może obserwować? Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się szybko, bo mnie ciekawość pożre.

Wena


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kamylka dnia Pon 21:31, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:32, 31 Sie 2009    Temat postu:

Dlaczego wszyscy muszą mnie dołować tym kolejnym miesiącem wakacji U mnie niestety - Witaj szkoło!

Kolejna część, która zaskoczyła mnie pozytywnie!
Och pijana Lisa jest taka zabawna i rzeczywiście dziecinna.

Cytat:
– Bo byłaś łatwiejsza – mruknął, uśmiechając się delikatnie.
- Zawsze byłam łatwa, tylko z ciebie taka ciota była – rzuciła, uśmiechając się szeroko.

To jakoś rozbawiło mnie do łez, a szczególnie wypowiedź Cuddy

Dobrze, że nic nie zaszło pod koniec między nimi. Lubię jak akcja dzieję się powoli, a nie tak ni z gruszki ni z pietruszki zaczynają się całować.

Jakoś szkoda zrobiło mi się Lisy. Wydaję mi się, że nie jest szczęśliwa w związki z Robertem, że jej jakaś cząstka bardzo tęskni za House'em. No i zapewne jest często samotna, skoro Philips wyjeżdża na delegacje, a Bóg wie co on tam na nich wyprawia.

Oczarowana jak zwykle i jak każdy czytający ten fik czekam na kolejną część.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Pon 21:34, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prozak
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:34, 31 Sie 2009    Temat postu:

OOO Robcio wszystko widział, teraz odjedzie i już nigdy nie wróci a House i Cuddy będą żyli dłuuugo i szczęśliwie nie, nie bo fik by się skończył!!!

Podoba mi się jak wplatasz te wspomnienia szkoda że tu nie było ale i tak mi się podoba

Życzę weny
Ps. Dzięki że dodałaś dzisiaj, smutek mnie ogarnął gdy myślałam o jutrzejszym rozpocząciu roku a tak jakoś weselej mi się zrobiło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:08, 31 Sie 2009    Temat postu:

Robert na delegacji a Cuddy zaprasza byłego faceta do domu to mi się podoba
Szkoda tylko,że ta taksówka przyjechała tak szybko,bo może by coś jeszcze się wydarzyło no ale mam nadzieję,że to nadrobią przy innej okazji
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:19, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Z życzeniami spokojnych i szybko mijających jutrzejszych lekcji


Część 9

- Wymyśliłeś już? – zapytał Wilson, podnosząc wzrok znad dokumentów. Uśmiechnął się delikatnie widząc rozpartego na swojej szpitalnej kanapie przyjaciela.
Jak za starych, dobrych czasów, pomyślał.
- Zależy, co – mruknął, wzruszając ramionami. – W ciągu ostatnich dziesięciu minut wymyśliłem bardzo wiele ciekawych rzeczy, na przykład…
- Wiesz, o co mi chodzi – przerwał, nim House zdążył się rozkręcić. – O piosenkę – rzucił, widząc jego pytający wzrok.
- Ach… To całe moje niby-granie na waszym ślubie? – zapytał, marszcząc brwi.
- House! Żadne „niby-granie”, pamiętaj, że dałeś słowo – pogroził mu palcem, niczym pięciolatkowi. – Upierałeś się, że sam znajdziesz coś odpowiedniego. Wesele już za tydzień, a ja nie widzę, żebyś się do czegoś przygotowywał.
- Spokojnie, Wilson – machnął lekceważąco ręką. – Wszystko będzie w najlepszym porządku – rzucił, uśmiechając się szeroko.
- Ten uśmiech nie wróży nic dobrego – mruknął, krzywiąc się delikatnie. – Oświecisz mnie?
- Nie! – pokręcił zamaszyście głową i wstając z kanapy ruszył ku drzwiom. – Będziesz zachwycony – roześmiał się szyderczo, wychodząc z gabinetu.
Onkolog westchnął głęboko i przewracając oczami, ruszył za diagnostą.
- Poczekaj! – krzyknął, podbiegając do niego. – Jeszcze jedno… Kto wypił wczoraj moje najlepsze wino?! – zapytał, mierząc przyjaciela karcącym wzrokiem.
- To nie ja! – Uniósł ręce w geście poddania. – To Cuddy – wyjaśnił, wzruszając ramionami.
- Lisa? – mruknął, mrużąc oczy. – Przecież ona nie pije!
- A widzisz! To ci niespodzianka! – uśmiechnął się ironicznie. – Pewnie z tej abstynencji wczoraj zasłabła i musiałem ją ledwo żywą odwozić do domu.
- Byłeś u niej w domu? – zapytał, przechylając głowę.
- Byłem u niej w domu – powtórzył, przewracając oczami.
- Coś się wydarzyło?
- Tak, spałem z nią – rzucił, wzruszając ramionami.
Szok, jaki wymalował się na twarzy Wilsona, wywołał w sadystycznej duszy House’a dziki okrzyk radości. Diagnosta uśmiechnął się lekko, widząc jak jego przyjaciel, co rusz otwierał usta, by coś powiedzieć, ale żaden dźwięk jednak się nie wydostał. Onkolog pokręcił zamaszyście głową i westchnął próbując się uspokoić.
- Serio?! – rzucił po chwili.
- Nie! – mruknął. – Masz poważne problemy, Jimmi – poklepał go po ramieniu i uśmiechając się delikatnie, ruszył w głąb korytarza.
- House! – głośny krzyk sprawił, że zatrzymał się w miejscu. Zmarszczył brwi. Ten głos na pewno nie należał do kogoś ze szpitala. Odwrócił się powoli. W jego stronę, niemalże biegnąc, zbliżał się Robert Philips. Wściekłość wypisana na jego twarzy nie wróżyła nic dobrego, więc na wszelki wypadek skołowany Wilson, podszedł do diagnosty, stając o krok przed nim.
- Nie musisz mnie kryć – mruknął do przyjaciela, wyraźnie rozbawiony House. Wilson wzruszył ramionami i odsunął się delikatnie na bok. – Robert! Co cię do nas sprowadza? – zapytał, obserwując jak mężczyzna był coraz bliżej. Skrzywił się delikatnie, widząc jak prawnik niemalże mordował go spojrzeniem. – Jeżeli nie dostałeś jeszcze zaproszenia na wieczór kawalerski, wyślę jeszcze jedno. Wiesz, ci idioci z poczty… - zamilkł. Ostatnie, co zobaczył, nim poczuł przeszywający ból w okolicach skroni, to zmierzająca ku jego twarzy pięść Philips’a. Diagnosta zachwiał się delikatnie, nie mogąc jednak utrzymać równowagi, osunął się na podłogę. Klnąc pod nosem, obtarł dłonią spływającą po policzku krew i spojrzał w górę na stojącego nad nim prawnika.
- Zostaw ją w spokoju – mruknął gniewnie, gestykulując zamaszyście dłonią.
- Zabije skurwiela – rzucił i podnosząc się z podłogi, ruszył w kierunku oddalającego się mężczyzny.
- Stój!
Zatrzymał się czując silny uścisk na ramieniu. Odwrócił się, mierząc trzymającego go Wilsona, groźnym wzrokiem.
- Zostaw! Nie ma sensu. – Onkolog pokręcił głową, poluźniając uścisk. – Już Cuddy się z nim rozprawi.
- Mam lecieć na skargę do mamusi?! – rzucił ironicznie czując, jak oko zalewa mu gęsta, ciepła ciecz.
- Na razie musisz najpierw lecieć do zabiegowego, bo zachlapiesz pół szpitala krwią.
- Sukinsyn – prychnął, delikatnie dotykając czoła. – Rozpieprzył mi łuk brwiowy… Ale gnojek ma cios – kiwnął z uznaniem głową i odbierając od Wilsona chusteczkę, przyłożył ją do oka, sycząc cicho z bólu.

Zamrugał kilkakrotnie wciąż puchnącym prawym okiem. Przekładając woreczek z lodem do drugiej ręki, przyłożył go delikatnie do czoła. Klnąc cicho pod nosem, wdrapał się na murek i wygrzebując z kieszeni pudełeczko Vicodinu, połknął szybko dwie pastylki.
- Boli?
Otworzył jedno sprawne oko i spojrzał w bok. Stała w drzwiach wyjściowych na dach, przyglądając się mu ze zmartwieniem. Nie odpowiadając, odwrócił wzrok, znów zamykając oko.
- Co się stało? – zapytała, podchodząc bliżej i opierając się plecami o murek.
- Wilson mi przylał – mruknął cicho z zamkniętymi oczami. – Zupa była za słona – wzruszył ramionami.
Uśmiechnęła się lekko.
- Przepraszam cię za Roberta. Okazało się, że widział, jak wczoraj wieczorem wychodzisz z naszego domu i bóg jeden wie, co sobie ubzdurał – wyjaśniła lekko zażenowana.
Otworzył oko, patrząc na nią uważnie.
- Skoro wiesz, co się stało, to po co pytasz?
Wzruszyła ramionami, spuszczając głowę.
- Sprawdzam, czy mi ufasz… - westchnęła, przenosząc wzrok na rozciągający się przed nimi widok.
- I co? – mruknął, podążając wzrokiem za jej spojrzeniem.
- I nic – wzruszyła ramionami. – Przynajmniej nic nowego – mruknęła. – Nigdy mi nie ufałeś – rzuciła cicho, posyłając mu przelotne spojrzenie.
- Kiedyś ufałem… - powiedział po chwili, przyglądając się jej uważnie.
- Gdybyś mi ufał – zaczęła powoli, ważąc dokładnie każde wypowiadane słowo. – Nasze życie mogłoby wyglądać całkiem inaczej – westchnęła cicho. – Nie zdradziłam cię… - dodała po chwili, przerywając ciszę.
- Jesteś teraz szczęśliwa? – zapytał, patrząc na pogrążające się w mroku Princeton.
Zmarszczyła brwi, uśmiechając się delikatnie.
- Tak… Chyba tak – wzruszyła ramionami. – A ty? – spojrzała na niego, przechylając głowę.
- Ja? – roześmiał się cicho. – Kiedyś byłem – dodał ciszej, przymykając oko.
Pokiwała delikatnie głową, przygryzając delikatnie dolną wargę.
- Mogę cię o coś spytać? – rzucił po chwili. Posłała mu pytające spojrzenie. – Dlaczego nie macie dzieci?
Lisa westchnęła ciężko. Od trzech lat codziennie zadawała sobie to pytanie i ani razu nie odnalazła na nie satysfakcjonującej odpowiedzi.
- Nie wiem – wzruszyła ramionami. – Jesteśmy zapracowani, nie mamy na nic czasu – westchnęła.
- Gówno prawda – rzucił pewnie. – To do ciebie nie pasuje. Kiedyś posiadanie dziecka było najważniejszym celem.
- Może się zmieniłam? – zapytała, nie oczekując odpowiedzi. – Może się jednak do tego nie nadaję? – mruknęła, odwracając wzrok. – Mogę ja teraz o coś zapytać? - Kiwnął delikatnie głową. - Dlaczego wyjechałeś?
- Za mało mi płaciłaś – rzucił bez zastanowienia.
- Greg! – upomniała go, patrząc na niego z nadzieją na poznanie prawdy.
Westchnął cicho, przenosząc wzrok na rozciągające się przed nimi miasto.
- Gdybym został, każdy próbowałby analizować moje zachowanie. Nie zniósłbym ludzi, którzy użalaliby się nad porzuconym Gregiem House’em. Po za tym miałem dość osób, które próbowały mnie naprawiać…
- Nie próbowałam cię naprawiać – pokręciła pewnie głową.
- Fakt – rzucił, przenosząc wzrok na jej twarz. – Ty po prostu wyrzuciłaś zepsutą zabawkę do kosza, zastępując ją lepszym modelem.
- Przykro mi, że tak to widzisz – szepnęła po chwili. Wzruszył obojętnie ramionami. Nie spojrzał na nią, nawet z chwilą, gdy bez słowa zostawiła go samego na dachu szpitala.

Ukryty w mroku nocy, siedział na motocyklu. Zimny wiatr drażnił twarz i skostniałe palce. Stał tutaj już dobrą godzinę, wyczekując, aż w końcu pojawi się w domu. Mimo, że w jego kieszeni spoczywały klucze, nie chciał wchodzić tam sam. Chciał dać jej możliwość tego, że po prostu nie otworzy przed nim drzwi. Że nie będzie miała ochoty go widzieć.
Spuścił głowę, bębniąc palcami po kasku. Od wypowiedzenia feralnych słów w jej gabinecie minęły dwa dni, podczas których omijali się szerokim łukiem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo ją zranił. W tym momencie nie pragnął niczego innego, jak tylko cofnąć słowa, wypowiedziane w gniewie.
Uczucia, które targały nim tamtego popołudnia, były dla niego całkiem nowym doświadczeniem. Zazdrość, żal i rozczarowanie mieszały się w jego głowie, tocząc walkę o przywództwo. Czuł wtedy, jakby Lisa nagle zaczęła wysuwać mu się z dłoni. Pojawienie się w jej otoczeniu mężczyzny niemal idealnego, napawało go przerażeniem. Bał się, że ją straci. Że nagle wymsknie się z jego objęć, wprost w ramiona drugiego. Mimo tego, że wiedział, iż Lisa nie należała do kobiet, które zdradzają, to strach był silniejszy. A on nie był nauczony życia ze wszystkimi tymi uczuciami, radzenia sobie z tego rodzaju obawami. Wolał zranić pierwszy, niż zostać ponownie zranionym…
Teraz siedząc na motocyklu pragnął ją przeprosić. To właśnie dzięki niej nauczył się wyrażać swoje uczucia. Tylko ją potrafił przeprosić bez zażenowania i uczucia, że robi z siebie kompletnego idiotę. Ona nauczyła go, jak kochać i jak wyrażać co czuje. A on nie potrafił tego docenić.
Uśmiechnął się delikatnie widząc wjeżdżający na ulicę samochód. Światła reflektorów rozcinały brutalnie mrok. Zmrużył oczy, w momencie, w którym rozbłysło światło na podjeździe Cuddy. Jakież było jego zdziwienie, gdy zamiast samochodu swojej szefowej, stał tam zupełnie nieznany mu pojazd. Zacisnął dłonie na kierownicy, gdy z auta wysiadł poznany niedawno prawnik. Obchodząc dookoła, otworzył drzwi pasażera. Kobieta wysiadła powoli, ujmując w dłoń wyciągniętą pomocną rękę.
Diagnosta zaklął cicho pod nosem i nakładając na głowę kask, odpalił silnik. Ostatnie, co zobaczył, nim odjechał, to zamykające się za parą drzwi jego byłego domu…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Śro 7:55, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:57, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Co ja mogę powiedzieć? KOCHAM TO! Zarówno akcję w czasie rzeczywistym, jak i retrospekcje... Z utęsknieniem czekam na kolejną część! Jesteś boska:)

Taka drobna nieścisłość i zastrzeżenie techniczne. Piszesz: "Od wypowiedzenia feralnych słów w jej gabinecie minęły dwa dni.", a potem: "z auta wysiadł poznany dzisiaj prawnik.".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:57, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Ala napisał:
Taka drobna nieścisłość i zastrzeżenie techniczne. Piszesz: "Od wypowiedzenia feralnych słów w jej gabinecie minęły dwa dni.", a potem: "z auta wysiadł poznany dzisiaj prawnik.".


Och... Faktycznie
Usprawiedliwiam się faktem, że byłam nieźle wykończona pisząc tę część Dziękuję, za uświadomienie Już poprawione


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wela89r
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:25, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Kika, wrzucaj następną część! To jest świetne!
*w oczach ma nadzieję na przeczytanie jeszcze dzisiaj kolejnego odcinka*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:58, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Kika jestem wielka fanką tego fika i twojej twórczości
Twórz dalej kolejne części,ponieważ to jest cudo i bym chciała cos takiego zobaczyć w 6 sezonie House'a
Pozdrawiam Martusia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prozak
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:12, 02 Wrz 2009    Temat postu:

AAA on wszedł z nią do środka, niby co miał sobie House pomyśleć? Nic dziwnego że się wkurzył.
Czekam na następną część.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prozak dnia Śro 21:49, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:33, 04 Wrz 2009    Temat postu:

Aaaaach... Wciągające

Ale oni będą razem? House i Cuddy, prawda? muszą być!
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:29, 05 Wrz 2009    Temat postu:

Jakieś takie flaki z olejem Eh, czuję, że się pomału wypalam i tak przy tej części już coś mi ewidentnie nie gra. Sklecenia logicznego zdania sprawia mi niemal fizyczny ból Tragedia
Mam nadzieję, że mi przejdzie i nie będę musiała zawieszać tego opowiadania, bo już nieźle się z nim związałam... Cóż może nie będzie tak źle, ale ostrzegam - nie mam zielonego pojęcia, kiedy pojawi się następna część...
A teraz takie cuś Wprowadzenie do bardziej hmm "cieplejszy" stosunków

Część 10

Stała w drzwiach sypialni. Z milczeniem patrzyła, jak wrzucał bezładnie ubrania do torby. Nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem, gdy z surową miną minął ją w przejściu.
Nie pokaże mu, jak bardzo ją ranił. Nie pozwoli, aby napawał się jej przegraną, aby widział jak jej serce rozrywa się na miliony małych kawałków.
Nie zatrzyma go. Nie zrobi awantury. Nawet nie poprosi o wyjaśnienie tego, co robi.
Widocznie tak chciał. Tego potrzebował. Być może miał jej już dosyć? Może już jej nie kochał… a co jeśli nigdy nie darzył jej żadnym ciepłym uczuciem?
Nie zapłacze. Nie teraz.
Powoli podążyła za nim, zatrzymując się w korytarzu. Widziała, jak zabierał swoje książki, czasopisma i płyty. Tyle razy kłóciła się z nim, aby w końcu je uprzątnął. Właśnie to robił, a ona nie pragnęła niczego więcej, jak tylko tego, aby zostały na swoim miejscu. Już nigdy nie kłóciłaby się z nim o bałagan…
Znów ją minął. Obojętność raniła bardziej niż fakt, że właśnie zostawiał ją samą. Pragnęła, aby powiedział, co myśli, aby krzyczał… Wszystko byłoby lepsze niż ta rozdzierająca cisza.
Westchnęła głęboko, przymykając oczy. Historia jej miłości właśnie dobiegała końca. Czuła się, jakby ktoś wyrywał z jej życia cząstkę jej samej. Jakby obdzierał ze wszystkiego, co miała najlepsze, zostawiając po sobie jedynie zgliszcza niespełnionych marzeń i nadziei.
Otworzyła oczy, słysząc szczęk kluczy. Obserwowała, jak z minimalnym zawahaniem wypiął z pęku jeden mały kluczyk i odłożył go na szafkę. Właśnie pozbywał się ostatniego wytrychu, otwierającego bramy jej serca. Gdy wyjdzie, odejdzie na zawsze… Nie będzie powrotu.
Spojrzał na nią. Jego oczy były zimne i nieprzeniknione. Biorąc do ręki torbę spuścił głowę i wyszedł bez słowa, cicho zamykając za sobą drzwi.
Nie zapłacze. Nie teraz.
Leżąc w pustym łóżku, przesyconym jego zapachem, tuliła do siebie poduszkę, na której sypiał. Wykończona, przymknęła oczy. Dopiero zasypiając uroniła jedną, samotną łzę…


Zmarszczyła brwi, gdy stając przed drzwiami mieszkania Wilsona, usłyszała dochodzącą z wnętrza głośną muzykę. Wzruszyła ramionami i darując sobie pukanie, cicho weszła do środka. Rozejrzała się po opustoszałym salonie. Na ławie leżała sterta gazet i płyt, a kanapa niemalże uginała się pod ciężarem porozrzucanych ubrań House’a.
Przystanęła, gdy stereo przestało odtwarzać jedną z piosenek. Z głębi mieszkania doszedł ją odgłos pluskania wody oraz ciche nucenie. Uśmiechnęła się delikatnie i odsuwając ubrania na bok, usiadła na skraju kanapy. Uniosła głowę, wlepiając spojrzenie w głośniki wieży stereo*.

„ Hearts gone astray, Keeping up when they go
I went away, Just when you needed me so
You won't regret, I'll come back begging you
Don't you forget, Welcome love we once knew
Yeah…”


Czy pamiętała jeszcze tę miłość? Po trzech latach nagle powróciły wspomnienia, które spychała w najdalsze zakątki swojej świadomości. Czy przywoływała je tęsknota, za tym, co kiedyś miała? Nie mogła zaprzeczyć. Brakowało jej chemii, która panowała między nią a Housem. Tego napięcia, namiętności i niepewności jutra. Ale teraz też była przecież szczęśliwa. Miała kochającego męża, a i coraz częściej łapała się na myśli, że powinni jednak postarać się o dziecko. Może ta mała istota mogłaby jeszcze bardziej scementować jej małżeństwo? Czy z House’em miałaby to wszystko, co ma teraz? Fakt, powiedział jej kiedyś, że mogą sobie zrobić „małego pasożyta” jak tak bardzo tego chciała i wiedziała wtedy doskonale, że w pewnym stopniu on też chciałby zostać ojcem, choć nigdy by się do tego nie przyznał. Może właśnie nadszedł czas, aby podjąć właściwą decyzję?
Uśmiechnęła się delikatnie. Tak, to był właściwy moment na to, aby oświadczyć Robertowi, że chce dziecka.
- Co ty tu robisz?!
Odwróciła się zamaszyście.

“Open up your eyes, Then you'll realize
Here I stand with my Everlasting love
Need you by my side, girl to be my pride
You'll never be denied, Everlasting love…”


Stał przed nią w samym ręczniku, obwiązanym wokół bioder. Po jego klacie i brzuchu spływały krople wody, po czym niknęły wsiąkając w biel materiału. Westchnęła cicho i wstając z kanapy, odwróciła się do niego przodem. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Ładnie ci z tym sińcem pod okiem.
- Zabawne… - mruknął i kuśtykając do odtwarzacza, wyłączył muzykę. – Przez twojego kochanego, nadpobudliwego męża będę główną atrakcją ślubu Wilsona. Panda świadkiem? Tego jeszcze nie było – rzucił, wychodząc z salonu. Przechyliła głowę, odprowadzając go wzrokiem. Uśmiechając się pod nosem, podeszła do wieży stereo i ponownie uruchomiła piosnkę.**

“I can see it in your eyes, I can see it in your smile
You're all I've ever wanted, And my arms are opened wide
'Cause, you know just what to say, And you know just what to do
And I want to tell you so much “I love you””


- Naprawdę, nie masz, co robić? – syknął, pojawiając się nagle i wyrywając jej delikatnie z dłoni pilot od odtwarzacza. – Skąd w ogóle wytrzasnęłaś te marsze pogrzebowe? – zapytał, wyłączając wieżę.
Wzruszyła ramionami, spoglądając na niego niepewnie. Odetchnęła z ulgą zauważając, że miał już na sobie przynajmniej spodnie. Uśmiechnęła się delikatnie.
- O ile dobrze mi się wydaję, to twoje płyty? – mruknęła, zakładając ręce na piersi i przyglądając się, jak przegrzebywał stertę ubrań na kanapie, by po chwili wyciągnąć z niej jeden niemiłosiernie wymięty podkoszulek. Naprawdę kiedyś się jej to podobało?! Potrząsnęła głowę.
- Nie moje… - posłał jej groźne spojrzenie, mające uświadomić, że właśnie obrażała jego gust muzyczny. - Mary – wyjaśnił, siadając na kanapie i zawiązując buty. – Mam wybrać piosenkę na wesele – przewrócił oczami.
- I co? – zapytała, dołączając do niego na sofie. Ze sterty gazet wyciągnęła pomiętą kartę, na której nabazgrane było kilka tytułów.
- I nic – rzucił, wyciągając jej kartę z dłoni. – Waham się pomiędzy „Baby Got back!” Sir mix a lot’a, a „Candy Shop” 50-cent’a – uśmiechnął się zadziornie widząc zniesmaczoną minę Cuddy.
- Chyba kpisz – mruknęła, wstając z kanapy. – A tak w ogóle, gdzie jest Wilson i Mary?
- Pojechali do sądu, załatwić ostatnie formalności – mruknął, wstając z kanapy i podchodząc do drzwi wyjściowych. – Zbieraj się!
- Gdzie? – Spojrzała na niego niepewnie. – Jeżeli znowu do klubu ze striptizem, to ja dziękuję.
- Coś mniej fajnego – rzucił żałośnie. – Umówiłem się na spotkanie w sprawie prezentu ślubnego, a samej cię tu nie zostawię, bo są tu rzeczy, które nie są przeznaczone dla dziewczynek. – Uniósł sugestywnie brwi. – A poza tym, może przyda się kobieca ręka… Więc jedziesz?
Skrzywiła się delikatnie.
- A niech tam… - mruknęła, idąc za diagnostą.

_____
* U2 - Everlasting love ([link widoczny dla zalogowanych]
** Lionel Richie - Hello [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 3 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin