Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Stanąć na nogi (House M.D., odc. 0x01 ;) ) [u]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bruner
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 0:00, 21 Kwi 2008    Temat postu:

Mirage napisał:
Świetne! I takie bardzo... realistyczne. Nie mam najmniejszych trudności z wyobrażeniem sobie reakcji House'a ;P No i jestem pod bardzo dużym wrażeniem tego poprzedniego, bardzo "medycznego" fragmentu

Ja czasem problemy z wyobrażeniem House'a reakcji, bo on jest nieprzywidywalny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Pią 14:24, 25 Kwi 2008    Temat postu:

joasui jak zwykle powalające twoja dbałość o szczegóły jest po prostu zdumiewająca dzięki za krótki kurs z zakresu nauk medycznych już czekam na kolejny odcinek

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:15, 25 Kwi 2008    Temat postu:

Dzięki za komentarze

Niestety nie wiem, jak będzie z nową częścią w ten weekend, bo
a) mam kupę roboty
b) w poniedziałek najprawdopodobniej mam duże zaliczenie, na które już ze względu na pracę nie będę się uczyć tyle, ile powinnam
c) podczas zeszłotygodniowego przenoszenia plików z fikiem z kompa stacjonarnego na laptopa tak zachachmęciłam (za pisownię tego słowa nie ręczę), że straciłam dość pokaźny fragment materiałów pomocniczych (dwa dość duże fragmenty, które napisałam z zamiarem dopiero późniejszego wplecenia ich w fabułę), co mnie zdecydowanie zirytowało. Jeśli więc nie uda się w ten weekend, to może w następny, ale będę się starać jakoś pogodzić wszystkie obowiązki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Guta
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazury
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:07, 26 Kwi 2008    Temat postu:

Moja mina w czasie czytania fika? Głupawy usmiech wyrażający się w oczach i na ustach w którym najblizsza rodzina rozpoznaje skrywaną wrzechogarniającą radość. Bardzo mi się podoba to co piszesz. Oby tak dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:50, 01 Maj 2008    Temat postu:

Część ósma (brak pomysłu na tytuł, który by nie zdradzał za dużo )

Tym razem dużo gadania, mało treści jako takiej.

------------

W drodze z bufetu do windy znowu natknął się na szefową. Wbrew jego podejrzeniom Lisa nie wypytywała go o jego przypadek, tylko o odczucia z drugiego dnia pracy.
- To powrót na stare śmieci – odparł ze wzruszeniem ramion. – Poza tym w swojej karierze zdążyłem się przyzwyczaić do tych drugich dni pracy – dodał z uniesieniem brwi. Lisa dyplomatycznie się uśmiechnęła, ale nie zdołała nic odpowiedzieć, bo Greg już był w drodze do windy, jakby od niej uciekł.

Wróciła do swojego biura, skąd widziała, że drugą osobą, która zatrzymała House’a, był doktor Hamar.

***

- House! – usłyszał za sobą męski głos, połączony z ciężkimi krokami. Greg odwrócił się na pięcie (lewej), a widząc Hamara, warknął ostro:
- Czego?
- Musimy w końcu pogadać. Jak mężczyźni.
- Taak? – zdziwił się Greg, patrząc na przeciwnika z góry z wyrazem twarzy pod tytułem „Poza mną jest tu jeszcze jakiś mężczyzna?”

- Tak – odparł Hamar, nie dając się zbić z tropu. – O tym, co się stało.
- Nie ma o czym mówić, było, minęło – wzruszył ramionami Greg. – Ostatecznie i tak wyszło na moje. Poza tym nie chcę, żeby ludzie pomyśleli, że zniżam się do twojego poziomu.
- Ja bym chciał się jednak dowiedzieć kilku rzeczy – mówił Hamar, zagradzając House’owi dojście do windy.
- Wiem, że z mojej strony zabrzmi to dziwnie, ale nie musisz wiedzieć wszystkiego.
- Tchórzysz? – uśmiechnął się złośliwie były internista.
- Oczywiście. Jestem tchórzem i jestem z tego dumny.

Ostatecznie jednak wylądowali w pustym gabinecie lekarskim w przychodni.

***

Lisa widziała, że pierwszy, po dziesięciu minutach wyszedł Hamar, z wyrazem twarzy typowym dla długoletniego zrzędy, czyli nie wiadomo, czy zadowolonym, poirytowanym, czy jakimkolwiek innym.
Kilka minut później wyszedł House.

***

Steve i Will po dotarciu na oddział diagnostyczny bardzo się zdziwili zastanym stanem biura Grega. Mianowicie drzwi bezpośrednio prowadzące na korytarz były zablokowane, a żaluzje od tej strony zasunięte. Studenci postanowili spróbować wejść przez pokój lekarski – te drzwi były otwarte. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że Grega w jego biurze nie ma, ale po chwili wypatrzyli go, leżącego na plecach między biurkiem a oknem. Studenci popatrzyli po sobie i weszli, stanęli lekarzowi praktycznie nad głową.

Greg wyglądał, jakby po prostu odpoczywał. Leżał z zamkniętymi oczami, wyprostowany, z palcami splecionymi na brzuchu, z prawą nogą uwolnioną od szyny, podpartą „Kompendium chorób wewnętrznych” i „Anatomią Grey’a” ułożonymi jedna na drugiej.
- Badanie w kierunku amyloidozy wyszło negatywnie – poinformował lekarza Steve, choć nie był pewny, czy adresat wypowiedzi czasem nie śpi. Wątpliwości rozwiało głębokie westchnięcie i ciche „kurde” dochodzące z poziomu podłogi.

- Co teraz? – spytał Will ze zmartwieniem wypisanym na twarzy.
- To twoje ulubione pytanie, co? – rzucił Greg z wciąż zamkniętymi oczami. – Teraz przemieścicie swoje tyłki gdzieś daleko stąd i będziecie czekać, aż znów okażecie się potrzebni. Sposób na wypełnienie czasu dobierzcie sobie dowolny. Znajdę was po zapachu paniki.
Studentom nie pozostało nic innego, jak zgodnie z poleceniem sobie pójść.

A Lisa Cuddy nie skończyła z kontrolą na dziś. Popatrzyła na dwoje młodych ludzi, którzy opuszczali pokój lekarski diagnostyki z opuszczonymi głowami i nie omieszkała sprawdzić, co się stało. Zwłaszcza, że rozmowa Hamara z Housem ją wyraźnie martwiła.
Była nieco bardziej spostrzegawcza od studentów i domyśliła się, że lekarz nie czuje się najlepiej – nieco pobladł, był lekko spocony i oddychał ciężko. Postanowiła jednak chwilowo to przemilczeć, tak samo stojącą na biurku, rozpoczętą fiolkę z narkotycznymi lekami przeciwbólowymi.
- Jak tam pańska pacjentka? – spytała.

- Okaz zdrowia, dziękuję – odparł, nie otwierając oczu. – Nie ma pani dziś nic lepszego do roboty?
- Poza częstym nachodzeniem mojego nowozatrudnionego lekarza, znanego z ryzykownych działań? Nie.
Otworzył w końcu oczy. Spojrzał na nią swoim stalowym spojrzeniem, nieco łagodniejszym od tego, jakim ją obdarował rano przed salą operacyjną. Albo w ogóle było to spokojne, neutralne spojrzenie – nie wiedziała, bo w pozycji horyzontalnej ostre rysy jego twarzy wygładzały się, a z odległości półtora metra ciężko było ocenić dokładnie, jakie to spojrzenie miało być.

Pozycja, w jakiej oboje się znajdowali, była w pewien sposób niebezpieczna. Lisa Cuddy stała nad głową Grega House’a. W SPÓDNICY. Kilka lat później podobna sytuacja skończyłaby się kolejnym seksistowskim komentarzem ze strony lekarza, albo znająca go znacznie lepiej Lisa w ogóle by do czegoś takiego nie dopuściła. Tym razem jednak Greg patrzył wyłącznie w twarz szefowej.
- Może mi pani podać piłkę? – spytał w końcu.
Lisa westchnęła, ale spełniła prośbę. W końcu postanowiła znów spróbować go zdenerwować.

- Wiem, że panna Matters wcale nie jest okazem zdrowia i zaczyna mnie to martwić. Wiem, że to może być ciężki przypadek...
- Córka sponsora? – przerwał jej. To spojrzenie już zdecydowanie było ostre. Greg z całą pewnością zdawał sobie sprawę z wymowy jego soczyście błękitnych oczu i nauczył się ją wykorzystywać.
- Przewiduje pan, że kiedy będzie pan znał diagnozę?
Skierował spojrzenie gdzieś w okolice swojego biurka, wyglądał, jakby liczył.

- Dziś wieczorem – odparł z pewnością w głosie.
- Oby – odparła, kierując się do wyjścia.
- Możemy się założyć.
- O pańską posadę – burknęła, nie przestawając iść.
- Stoi – zawołał za nią, wciąż leżąc na podłodze.

***

Po wyjściu z biura House’a nie wiedziała specjalnie, co teraz ma zrobić. Domyślała się, że mogło się stać coś niedobrego już po zobaczeniu lekarza po jego rozmowie z Hamarem, teraz zastała go niby odpoczywającego w swoim biurze, ale fakt, że leżał na podłodze czekając, aż zaczną działać środki przeciwbólowe, wcale nie świadczył na korzyść opiekuna studentów. Jednocześnie myśl, że dwóch dorosłych, wykształconych i mimo wszystko inteligentnych mężczyzn mogłoby się... co? Pobić? Bzdura kompletna!

Kręciła się po korytarzu w poszukiwaniu inspiracji, aż usłyszała spokojny głos lekarza, którego biuro dziś było centrum rozpuszczania plotek. Lekarz słowami pełnymi otuchy żegnał zapłakaną matkę dziecka chorego na białaczkę – był w tym naprawdę dobry. Lisa już kilka razy słyszała go w podobnej sytuacji, raz była przy przekazywaniu przez niego wieści o bardzo zaawansowanym stadium choroby pacjenta. Wielokrotnie myślała, że gdyby ktoś miał ogłosić koniec świata, niech zostanie wybrany James Wilson, zawodowiec w przekazywaniu złych wieści tak, by niosła innym nadzieję bez kłamstw.

- Doktorze? – zawołała, zatrzymując go przed zamknięciem drzwi do swojego biura. – Chciałabym pana o coś zapytać.
Zaczekała jednak z pytaniem na zamknięcie się za nią drzwi.
- Co mógłby mi pan powiedzieć o relacjach doktora House’a z Hamarem?
Wilsona to pytanie nie uszczęśliwiło.

- Przez większość czasu dobrze się dogadywali – zaczął, siadając za swoim biurkiem. – House dostawał jakieś rzadkie przypadki z interny, Hamar czasami kończył leczenie pacjentów z diagnostyki... House nie miał najlepszej opinii o Hamarze, ale musieli się dogadywać i jakoś im to wychodziło.
Przerwał na chwilę, myśląc o tych dwóch. Kwestia o nienajlepszej opinii została mocno złagodzona, bo Greg niejednokrotnie, nawet publicznie, mówiąc o Hamarze rzucał zdaniami ze słowem „idiota” w roli głównej.

- Co się stało potem? Wiem, że House miał jakiś związek z degradacją Hamara, a ten drugi był przy zwolnieniu pierwszego.
Wilson nie lubił takich rozmów. Nie nadawał się do obgadywania współpracowników, zwłaszcza z szefową.
- Ciężko mi powiedzieć. Mnie to nie dotyczyło, a plotki szybko wygasały.
- Niemożliwe – zaśmiała się Lisa. – Ten szpital codziennie huczy od plotek. To najbardziej plotkujący szpital, w jakim pracowałam.

- Musi pani wiedzieć, że House od zawsze był najważniejszym kontrolerem przepływu informacji – uśmiechnął się Wilson. – Wszystko przechodzi przez niego, niektóre plotki sam rozpuszcza. Ale jeśli coś dotyczy jego bezpośrednio... jeśli chce, umie zadbać, by szybko przestano o tym mówić.
- Ale może coś się panu obiło o uszy?
Wilson westchnął. Musiał przekazać to tak, żeby się nie poczuć... jak House.
- Wiem tyle, że House półtora roku temu nie powiedział prawdy o Hamarze, choć powinien był, a pół roku później Hamar w odpowiednim momencie powiedział tyle, że House’a kosztowało to jego posadę.

- A coś...
Wilson pokiwał głową, zanim dokończyła pytanie.
- W tym temacie House miałby pewnie więcej do powiedzenia – rzekł.
- Pewnie tak, ale nie powie – westchnęła Lisa, wstając. Wiedziała, że poczucie przyzwoitości onkologa jest barierą nie do przekroczenia w tym temacie. – Martwi mnie to, co się dzieje między tymi dwoma. Mam wrażenie, że doszło do rękoczynów.
To była ostatnia rzecz, jakiej Wilson by się spodziewał. Zwłaszcza, że od razu domyślił się, kto byłby tu poszkodowany.

***

Kiedy Cuddy wyszła, Wilson nie mógł się skupić z powrotem na pracy. Wciąż myślał o wydarzeniach sprzed roku, które doprowadziły do zwolnienia House’a. To wtedy Wilson poznał jedną z najważniejszych zasad kierujących jego kolegą – absolutną niechęć do donoszenia na innych.

Kiedy półtora roku temu House zdiagnozował swojego kolejnego pacjenta, oddał go do leczenia internistom. Dalszą terapią zajął się Hamar. Chociaż Greg miał już pod opieką kolejną „ofiarę”, któregoś dnia zainteresował się stanem poprzedniej. Zrobił to w ostatniej chwili, żeby „ofiarę” uratować, bo Hamar nie doczytał czegoś w karcie i nie powiązał faktu nowych, dziwnych objawów z zapisem, że pacjent był alergikiem. Wszystko rozeszłoby się po kościach, gdyby nie to, że błąd Hamara jakoś jednak dotarł do dyrekcji, choć z całą pewnością nie ze strony House’a. Wilson nawet namawiał Grega na powiadomienie szefa o zaniedbaniach internisty, ale cała rozmowa skończyła się na tak ostrej kłótni, że pół szpitala ją słyszało.

Dlaczego Hamar nie został zwolniony – to wiedział tylko poprzedni dyrektor szpitala i sam zainteresowany. Został opiekunem studentów na praktykach – pozycja dziwna, w dodatku w której nie za dobrze się sprawdzał, ale wszyscy myśleli, że to już koniec całej afery.
I w sumie mieli rację – spokój trwał pół roku. Pewnego dnia Hamar wszedł do biura dyrektora. Pół godziny później wszedł wezwany Greg. Świadkowie rozmowy, znajdujący się po drugiej stronie szklanych drzwi, bardzo się zdziwili, że zazwyczaj nerwowy lekarz był wtedy zabójczo wręcz spokojny. Wyszedł po wypowiedzeniu kilku zdań, poszedł do swojego biura, spakował swoje rzeczy i odszedł.

Stacy próbowała wyjaśnić całą sprawę, zmusić dyrekcję do zmiany decyzji, ale House jej zabronił. Powiedział, że nie warto. Nie postawił stopy na terenie PPTH przez następny rok, choć miesiąc po jego odejściu stery w szpitalu przejęła Lisa Cuddy, z którą Stacy bardzo szybko się zaprzyjaźniła i o której miała wyłącznie dobrą opinię.
Wilson miał szczerą nadzieję, że w końcu cała sprawa zostanie zakończona. Tak o tym myślał. Nie przyznawał się przed sobą, że żeby to się stało, Hamar musiałby wylecieć.

***

Kiedy sfrustrowany przemyśleniami Wilson zajrzał na oddział diagnostyczny, wszystko wyglądało już normalnie. Biuro Grega było otwarte, żaluzje odsłonięte, a sam gospodarz siedział na stole w pokoju lekarskim (ponownie z szyną na nodze) i bawił się piłką do softballa, wpatrując się w zapisaną tablicę.
Wilson nabrał pierwszych podejrzeń, kiedy Greg spojrzał na niego przy wejściu. Onkolog przyglądał się zabawie diagnosty przez kilka sekund, stanął dwa metry od niego.

- Potłukliście się z Hamarem? – spytał w końcu.
- Co? – zdziwił się Greg. – Skąd ta myśl?
- Po pierwsze – zaczął Wilson, wciąż mu się przyglądając. - ... zaczynają krążyć takie plotki, a po drugie... – zawiesił głos na sekundę, widząc nieco za bardzo zwężone źrenice kolegi. – Po drugie jesteś naćpany, co drugiego dnia... co w jakichkolwiek okolicznościach jest skrajną nieodpowiedzialnością, ale domyślam się, że wzięło się z bólu.

- Wiesz, że jestem pacyfistą i brzydzę się fizyczną przemocą – skrzywił się Greg, znów patrząc na tablicę.
- Brzydzisz się fizyczną przemocą, bo jesteś w tym kiepski.
- Jestem w tym kiepski, bo się brzydzę.
Wilson westchnął.
- Ty go nie musiałeś potłuc, ale on ciebie mógł – rzekł. – To w jego stylu.
- Co? Bije lekarzy? – udał zdziwienie Greg.

- A nie? Facet jest nieobliczalny.
- Ale resztki mózgu i instynktu samozachowawczego posiada.
- House, mam czasem wątpliwości, czy ty posiadasz to drugie, a co dopiero Hamar.
- Daj spokój – machnął ręką House.
- Wiesz, że te plotki są niebezpieczne i tym razem musisz się w to włączyć. To wygląda, jakby on ciebie walnął w czułe miejsce. I mówię tu o udzie. Za coś takiego nawet ze świetnym prawnikiem wyleci z wielkim kopem w tyłek.

- Mogą mówić, że zmusił mnie do patrzenia na gwałcenie przez niego kozy, nie będę niczego w jakikolwiek sposób komentował bez względu na to, jak się to może dla niego skończyć – odparł House, patrząc nieco ostro na kolegę. – Zwłaszcza, jeśli podtrzymanie plotek spowoduje jego zwolnienie – wzruszył ramionami.
- Skąd ci się teraz wzięła ta obrona swoich zasad? Pójdź do Cuddy i powiedz jej, co zaszło.
- A co zaszło? Wiesz? To wiemy tylko ja i Hamar, nikomu nic do tego.
- House...

- Odwal się w końcu! – huknął Greg tak, że Wilson mało nie odskoczył. – Nie będę brał żadnego udziału w dochodzeniu, jak wielkim dupkiem jest Hamar! Mnie rok temu wywalili na podstawie kłamstw, jego mogą wywalić na podstawie plotek.
- Co się z tobą dzieje?
- Jestem wkurzony, bo przez niego i was zmarnowałem prawie godzinę, a moja pacjentka praktycznie walczy o normalne życie. Takie z sercem i jelitami.

- Wiesz, co, House? – spytał spokojnie Wilson, widząc, że jego z rozmówcy schodzi krótkotrwały gniew. – Jesteś królem plotek, ale jak chodzi o coś ważnego, to nie idziesz z tym do nikogo, ani mnie, ani tym bardziej Stacy. Trzymasz to w środku i marynujesz, zamiast nieco popuścić. Kiedyś się to odezwie i runie jak lawina.
- Zdziwiłbyś się – mruknął Greg, patrząc w tablicę. Nie zauważył wyjścia Wilsona, ale nagle słowa „trzymasz to w środku” zaświeciły mu się w głowie jak żarówka.

---------

cdn

PS.: Nie jestem zadowolona z tego, co wyszło z wątkiem Hamara, ale mam nadzieję, że jest to na tyle niejednoznaczne, że nie stracicie o tym fiku dobrej opinii


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 12:26, 01 Maj 2008    Temat postu:

Hurra! Kolejna część Nie mogłam się właściwie już doczekać...

A mojej świetnej opinii o tym fiku nie jest w stanie zmącić jakiś tam wątek Hamara, który na dodatek - wbrew opinii autorki - jest wcale fajny
Powrót do góry
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:46, 01 Maj 2008    Temat postu:

świetny rozdział a co najważniejsze długi...
uh... rozbudziłaś we mnie ciekawość co się stało w tym gabinecie
strasznie mi sie podoba
czekam niecierpliwie na kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasiat88
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 19:38, 02 Maj 2008    Temat postu:

O twoim fiku nigdy nie stracę dobrej opini. Nawet jak pojawią się w nim np. kosmici
Ciekawa jestem co zaszło między Gregiem i Hamarem. Raczej się nie pobili? A może jednak? I podoba mi się ta końcówka, kiedy Greg wpada na rozwiązanie zagadki. W serialu też tak to zazwyczaj wygląda.
Nadal jestem pod wrażeniem dbałości o szczegóły, opisów i realności twojego fika

PS. Wiem, że powinnam napisać tp wcześniej - jestem zachwycona kawałkiem z pianinem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:41, 02 Maj 2008    Temat postu:

Dzięki! :-*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 20:14, 02 Maj 2008    Temat postu:

- Tchórzysz? – uśmiechnął się złośliwie były internista.
- Oczywiście. Jestem tchórzem i jestem z tego dumny.


Genialny dialog. Te słowa takie w stylu House'a . Wątek z Hamarem mnie ciekawi, to w sumie prawdopodobne, że go uderzył.

Tak sobie myślę, że każdy ma jakieś moralne zasady, dla jednych to mówienie prawdy, dla House'a niepotwierdzanie plotek. A może po prostu dlatego, że tak jest ciekawie? Nie wiem.

Z niecierpliwością czekam na Ciąg dalszy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:25, 02 Maj 2008    Temat postu:

Em. napisał:
Tak sobie myślę, że każdy ma jakieś moralne zasady, dla jednych to mówienie prawdy, dla House'a niepotwierdzanie plotek. A może po prostu dlatego, że tak jest ciekawie? Nie wiem.

Tą niechęcią Grega do wypowiadania się na temat Hamara chciałam nawiązać do tego, o czym częściowo jest dzisiejszy odcinek House'a na AXN - nienawidzi donosicieli. Skoro sam nienawidzi, to sam nie donosi.

Cytat:
Z niecierpliwością czekam na Ciąg dalszy .

Ale wiesz, że ciąg dalszy wiąże się nierozerwalnie z moim dodaniem literki u w nazwie wątku i zakończeniem owego dalszego ciągu wielkim THE END?

Fajnie, że się mimo wszystko podoba


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 20:30, 02 Maj 2008    Temat postu:

joasui, jestem w stanie zaryzykować . A doktor Hamar to ciekawa postać, chociaż wiadomo, że to House jest górą .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:20, 02 Maj 2008    Temat postu:

"- Wiesz, że jestem pacyfistą i brzydzę się fizyczną przemocą – skrzywił się Greg, znów patrząc na tablicę.
- Brzydzisz się fizyczną przemocą, bo jesteś w tym kiepski.
- Jestem w tym kiepski, bo się brzydzę."

Po długiej przerwie w czytaniu nadrobiłam zaległości. Fick nadal mi się podoba. Obiecuję pojawiać się tutaj regularnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:21, 02 Maj 2008    Temat postu:

Trochę po ptokach, bo została mi jedna część do wklejenia. Chcą ją dziś czy jutro?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:22, 02 Maj 2008    Temat postu:

Dziś
Jak widać mam trochę spóźniony zapłon


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saph dnia Pią 21:23, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:23, 02 Maj 2008    Temat postu:

Saphira182 napisał:
Dziś

Na pewno?

Cytat:
Jak widać mam trochę spóźniony zapłon

Nie szkodzi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasiat88
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 21:27, 02 Maj 2008    Temat postu:

Chcemy ją już! Teraz!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:29, 02 Maj 2008    Temat postu:

Na pewno

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:39, 02 Maj 2008    Temat postu:

Czekałam na czyjąś odpowiedź po prostu
Dobra, powiem nieskromnie, że trzy zdania z tej części mnie szczególnie cieszą. Ale podobno śmianie się z własnych dowcipów nie jest zdrowym objawem.

Ostatnia (chlip chlip, wiem) część tegoż fika. Od tej pory albo zaczynam męczyć kolejne pomysły (mam dwa, oba do kitu), albo zaczynam się uczyć do sesji. Drugie wyjście nieco rozsądniejsze, acz mniej rozrywkowe.

Nic nie piłam.

-----------

Oba skrzydła drzwi świetlicy lekarskiej otworzyły się z trzaskiem, na progu stanął Gregory House w wyraźnie bojowym nastroju. Ocena sytuacji zajęła mu dwie sekundy – wypatrzył swoich studentów zaczytanych w medycznej prasie w dalekim rogu pomieszczenia, a niezbyt radosna grupka doktora Hamara w kącie rekreacyjnym była zajęta pisaniem referatów pod surowym okiem opiekuna.

- Uwielbiam zapach paniki – mruknął Greg, nawiązując do swojego sposobu odnalezienia pomocników. – Hirst i Malckie, jazda do pokoju lekarskiego – rzucił władczo. Studenci popatrzyli po sobie, wstali, minęli go w drzwiach i ruszyli w stronę windy. House zaczekał, aż znikli z pola widzenia, spojrzał na odwiecznego wroga i ledwo powstrzymał uśmiech. – Doktorze Hamar, dyrektor Cuddy wzywa pana na dywanik.

Początkowe zaintrygowanie Hamara zdecydowanym wejściem Grega zamieniło się w zaniepokojenie. Były internista podniósł się z wahaniem, podszedł do stojącego w drzwiach, bardzo zadowolonego i nieco naćpanego House’a.
- Co jej powiedziałeś?
- Mówiąc o niej, masz na myśli panią dyrektor? Co miałem jej powiedzieć?
- Wiesz, co.
- Nie wiem. Nie powiedziałem jej nic dzisiaj, nie powiedziałem nic półtora roku temu. Nie musiałem. Twoje czyny mówiły za mnie.
Hamar spuścił wzrok pod stalowoniebieskim spojrzeniem przeciwnika.
- Miło się razem pracowało – wyszczerzył zęby Greg, odwrócił się i ruszył do windy.

***

Kiedy Greg dziarsko wmaszerował do gabinetu, studenci tym razem zdołali zauważyć, że zachowywał się inaczej. Pochodzący z dobrej rodziny i posłuszny Will, w przeciwieństwie do Steve’a, nie skojarzył jednak nieco nakręconego zachowania lekarza z pochłonięciem przez niego dość dużej dawki opioidowych leków przeciwbólowych. Steve lekko się zmartwił, ale nie okazał tego w żaden sposób.

- Jeśli chodzi o nasze zadanie, jesteśmy na ostatniej prostej – ogłosił Greg. – Zahaczyliśmy o nią pomysłem z amyloidozą, teraz podejdziemy z innej strony.
- To znaczy? – odważył się zapytać Steve.
- Na czym tak ogólnie polega amyloidoza? – spytał Greg swoim belferskim tonem.
- Komórki odpornościowe, które przeniknęły do tkanek, zaczynają wydzielać nieprawidłowe białko, które zaburza czynność organów – odparł Will.

- Czyli mamy problem z układem odpornościowym. Mówię więc, że pociągniemy to dalej, tylko inaczej. Tablica pełna objawów i brak innej przyczyny może oznaczać chorobę autoimmunologiczną.
- Leukocytoza wydawała się nieco za niska – mruknął nieśmiało Will.
Greg przewrócił oczami.
- A co, jeśli nasza pacjentka oryginalnie miała za niski poziom białych krwinek, dopiero teraz się to rozbuchało? Dla niej taka leukocytoza może oznaczać poważną chorobę, a dla kogo innego może być normą.

- Chorób autoimmunologicznych są setki, nie mamy czasu siedzieć w laboratorium i robić badań przez cały dzień, jak wczoraj z wirusami – zaprotestował Steve. – Stan pacjentki jest zbyt ciężki.
- Pomijając już fakt, że mamy odgórnie ustalony limit czasowy do wieczora – mruknął Greg. – Kolejna zasada: jeśli masz do wyboru setki, wybierz najpopularniejsze albo najfajniejsze.
- Toczeń układowy – rzucił Will tonem, jakby go nagle oświeciło. – Objawy pochodzą z atakowania narządów przez własny układ odpornościowy pacjentki.

Greg kiwnął głową. On o tym też pomyślał.
Przechodząca korytarzem pielęgniarka zastukała w szklaną ścianę pokoju lekarskiego i pokazała otwartą dłoń. Greg skinął jej i wrócił do tematu.
- W takim razie jeden z was upuści pacjentce kolejną porcję krwi i zbada poziom przeciwciał specyficznych dla tocznia, drugi zaraz potem uzupełni braki solidną dawką prednizonu i będzie siedział przy dziewczynie w celu pilnowania jej stanu. Chcę was obu zobaczyć za dwie godziny z wynikami tych działań.

***

Dziesięć minut po wyjściu studentów do biura Grega wpadła wzburzona Stacy.
- Możesz mi powiedzieć, co się tu działo?
Greg, siedzący z nogami na biurku, spojrzał na nią zza egzemplarza prasy medycznej.
- Długo by opowiadać – wzruszył ramionami. – Chyba, że uściślisz.
- Lisa chce zwolnić Hamara, bo myśli, że się pobiliście.
- A niech sobie myśli, nam wszystkim to wyjdzie na zdrowie – odparł i wrócił do lektury.

- Greg – Stacy podeszła do niego i brutalnie wyrwała mu gazetę z dłoni. – Chcę wiedzieć, jak było naprawdę.
- Po co? Hamar powinien był wylecieć lata temu, nie obchodzi mnie, z jakiego powodu się to ostatecznie stanie.
- To nie chodzi o Hamara, tylko o ciebie – odparła Stacy przez zęby, żeby nie krzyczeć. – Nie sądzisz, że mam prawo wiedzieć, co się z tobą dzieje?
- Nic się nie dzieje – skrzywił się Greg, patrząc na nią spokojnie. Stacy uspokoiła się nieco.

- Więc jak? Pobiliście się czy nie? – spytała.
Greg prychnął tylko, potem szybko okrążył spojrzeniem podłogę, biurko, okno, ostatecznie spojrzał na nią i rzekł spokojnie:
- Nie.
- Żałuję, że spytałam – mruknęła wyraźnie nieusatysfakcjonowana Stacy i ruszyła do wyjścia.
- Przecież powiedziałem, że nie! – zawołał za nią.

- Greg, powiedziałeś wszystko, by nie powiedzieć nic! – krzyknęła, zatrzymując się w drodze do drzwi. – Nawet nie wiesz, jak bardzo nienawidzę momentów, kiedy patrząc mi w oczy i mówiąc coś w ten sposób sprawiasz, że nie mam pojęcia, czy ci wierzyć, czy nie! Znam cię na tyle, by zazwyczaj wiedzieć, kiedy manipulujesz, a jednocześnie za słabo, by być pewną, co z tej manipulacji wynika! To wcale nie sprawia, że się tobie ufa!

- Wcale mi nie zależy na tym, żebyś mi w tym wypadku ufała – odparł spokojnie, wręcz zimno. – Naprawdę mam gdzieś, z jakiego powodu Cuddy zwolni Hamara. Będę się tylko cieszył, jeśli w ogóle to zrobi. A czy się pobiliśmy, czy nie... – wzruszył ramionami. – Nie ma to żadnego znaczenia.
- Możesz mi powiedzieć, skąd się to u ciebie bierze? Nazwiesz innego lekarza idiotą, wyciągniesz na światło dzienne brudy z jego prywatnego życia, ale kiedy dochodzi do karygodnego błędu lub złamania etyki, milczysz jak grób.
- To nie tak – skrzywił się Greg. – I tak nie zrozumiesz.
- Najwyraźniej – pokiwała głową i ostatecznie wyszła.

***

- Jest już wieczór, czas zakładu się kończy – stwierdziła Cuddy, wchodząc do pokoju lekarskiego. Greg siedział na stole i patrzył na tablicę, bawił się jo-jo. Spojrzał na nią zmęczonymi już oczami, nieco mętnymi i nagle smutnymi.
- Mój los zależy od dwóch studentów i dwóch kartek – rzekł. – Tak łatwo się nie poddam.
Steve wybrał ten moment, by pojawić się z pierwszą kartką. Podał ją Gregowi.
- Przeciwciała wyszły negatywnie – wysapał. Najwyraźniej biegł tutaj z laboratorium zaraz po uzyskaniu wyników. – To nie toczeń. Jaki jest stan pacjentki?
- Poprawia się. To musi być toczeń – usłyszeli zdziwiony głos Willa. Hirst stał w wejściu do pokoju lekarskiego, ale bez drugiej, zapowiadanej przez Grega kartki.

- Albo to cokolwiek innego, a pan podanym bez wyników badań prednizonem na tyle przytłumił układ odpornościowy, że może się tylko wydaje, że pacjentka czuje się lepiej – stwierdziła twardo Lisa.
- Wiemy na pewno, że to nie infekcja, nie nowotwór, nie zatrucie, a prednizonem leczy się nie tylko tocznia – odparł Greg. Nagle usłyszeli powolny skrzyp kartki wychodzącej z paszczy faxu. Greg stanął na nogach i powoli ruszył do maszyny, która stała na biurku pod ścianą, oddzielającą pokój lekarski od jego biura.

- Doktorze House, teraz będzie pan zgadywał? – spytała Lisa z irytacją w głosie. – Pacjentka zaliczyła atak serca i perforację jelita grubego, myślę, że nie ma pan czasu na domysły.
- Oczywiście, że nie – odparł Greg. Doszedł do biurka, czekał na powoli wypluwaną, drugą kartkę. – Zignorujcie wszelkie stresory w pomieszczeniu i pomyślcie, co by to mogło jeszcze być – rzekł do studentów. „Stresor” w postaci Lisy Cuddy spojrzał na niego ze zdziwieniem. Studenci zamiast odpowiedzieć, razem z panią dyrektor patrzyli na rodzący się wydruk.

- Hej! – huknął Greg po raz kolejny tego dnia. – Pytałem o coś.
- T...teraz ciężko powiedzieć, bo badania mogą być nierozstrzygające przez podanie prednizonu – odważył się Will.
- Ale zostajemy przy chorobie z autoagresji? – spytał Greg, ostatecznie wyszarpując wydruk.
- Chyba tak – mruknął nieśmiało.
Greg zerknął krótko na kartkę i ruszył z powrotem do tablicy.
- A co, jeśli jedno z naszych założeń było błędne? – spytał, patrząc na swoje nieco koślawe pismo. Usiadł na stole. Lisa przestąpiła z nogi na nogę, tracąc cierpliwość.
- Które? – spytał Will, zaintrygowany.

- Mówiliśmy, że zapalenie wzięło się z martwicy. Najpierw podejrzewaliśmy DIC z nowotworu, potem amyloidozę, ostatecznie tocznia. A może było na odwrót? – teoretyzował Greg, zupełnie nie zwracając uwagi na poirytowaną szefową. – Może martwica wzięła się z zapalenia, tyle że nie bezpośrednio?
Studenci spojrzeli po sobie, nic nie rozumiejąc. Lisa już nie zdołała powstrzymać zaintrygowania.

- Zaburzenia funkcji nerek i wątroby, atak serca, krwawienie z odbytu, wysypka, to objawy niedokrwienia i niedotlenienia narządów – mówił Greg, zwracając się wyłącznie do studentów i wskazując kulą odpowiednie elementy na tablicy. – Mamy jeszcze leukocytozę i gorączkę, czyli wskaźniki zapalenia. A co jeśli choroba nie atakuje bezpośrednio narządów, tylko idzie od tyłu: uderza w dostawcę tlenu i składników mineralnych?

Studenci milczeli, Cuddy również. Greg chwycił kartę pacjentki i długopis, otworzył teczkę na jednej z ostatnich stron i rzekł, pisząc:
- Zwycięzcą zostaje... guzkowe zapalenie tętnic*!
Rzucił kartę Lisie, która ledwo zdołała ją złapać.
- Wygrałem – mruknął, przechodząc obok niej w stronę wyjścia z pokoju lekarskiego.
Studenci znów spojrzeli po sobie i wydali bardzo głębokie westchnięcie.

***

Nad New Jersey zapadła już noc. Greg stał na swoim tarasie, oparty o murek, zamyślony.
Dwa dni. To były dobre dwa dni. Wrócił do pracy, by znów być sobą. Jeszcze ma czas na powrót do wprawy w leczeniu – na głos się nie przyznał, że jak na jego standardy cała sprawa poszła mu zdecydowanie za wolno. Że diagnozę mogli mieć w pięć minut – wystarczyło wsadzić pacjentkę do tomografu, bo guzkowe zapalenie tętnic byłoby bardzo wyraźnie widoczne. To było jedyne badanie, którego nie przeprowadzili, a które powinno być pierwszym na liście. Żadna filozofia. Tak samo mógł przeprowadzać kilka badań jednocześnie - właśnie dzięki temu mieli ostateczny werdykt, bo przed pójściem po studentów zlecił pielęgniarce pobranie kolejnej próbki, tym razem z tętnicy, i zbadanie jej w kierunku ostatecznie wykrytej choroby. Z drugiej strony nie leczył przez rok, a przez ostatnie dwa miesiące był w ogóle odcięty od medycznego świata jako lekarz. Grunt, że pacjentka przeżyła, była leczona i jej stan się poprawiał. Zrzucił na studentów obowiązek powiadomienia urodziwej, szczupłej dziewczyny, że czeka ją dożywotnie leczenie i po sterydach (czyli prednizonie) może się spodziewać znacznego przybrania na wadze, i musi pilnować stanu kości, ale lepsze chyba coś takiego od utraty jelit.

W nikłym świetle latarni zobaczył kogoś biegnącego przez park koło szpitala. Całkiem szybko mu to szło – może uciekał przed policją? Przypomniały mu się dawne czasy, jeszcze kiedy pracował tutaj pod poprzednim dyrektorem. Kiedy coś szło źle, zostawiał wszystko, przebierał koszulkę i spodnie, i szedł pobiegać. Był typowym biegaczem, potrafił dziennie pokonać dziesięć mil. Czuł wiatr we włosach, oddychał głęboko, odrywał się od nawału informacji, z których nie potrafił wydobyć jednej prawdy. Potem wracał i wszystko nagle stawało się jasne.

Piłką i jo-jo bawił się tylko wtedy, kiedy pogoda lub inne, ważne okoliczności nie pozwalały mu zniknąć. Teraz zostały mu tylko te wyjścia awaryjne i nadzieja na inspirację – jak dziś, przy rozmowie z Wilsonem.
Życie jest strasznie porypane – pomyślał.
Ale przynajmniej afera Hamara się skończyła. Idiota wyleciał z hukiem. Wpadł w pewnym momencie do biura Grega z wielką mordą, wyszedł znacznie ciszej, utykając.
Narodzonych później plotek Greg również nie komentował.

Podopieczni Hamara zostali przydzieleni imiennie na różne oddziały. Greg nie zgodził się zwolnić Willa z praktyk – jeśli chciał skończyć je wcześniej, musiał wytrzymać pełny tydzień. Tym razem jednak Hirst został wypuszczony do domu z przyzwoleniem pojawienia się przed jedenastą następnego dnia. Steve dał posmakować przygody z diagnostą innym studentom, sam poszedł pomagać Wilsonowi na onkologii.

Greg spojrzał na ciemne już biuro Wilsona. Potem oparł się plecami o murek i zlustrował swoje nowe królestwo, kryjące się za żaluzjami, przez które przebijało się światło z korytarza.
- To były dobre dwa dni – rzekł do siebie cicho, uśmiechając się.

----------
* guzkowe zapalenie tętnic – nie wiem, czy to jest poprawna nazwa, mój podręcznik do interny został w Gdańsku. Tak czy siak, w anglojęzycznej encyklopedii medycznej, z której korzystałam przy pisaniu, było to „polyarteritis nodosa”.

Koniec, rzekłabym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez joasui dnia Pią 21:49, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 21:50, 02 Maj 2008    Temat postu:

A ja rzekłabym, że świetnie ci to wyszło . I błagam o tylko jedno : powiedz, czy house się pobił z Hamarem, czy nie? Wiem, Greg nie kabluje, ale ty możesz .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:55, 02 Maj 2008    Temat postu:

Szczerze? Nie wiem, czy się pobił. Czy to ważne?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:57, 02 Maj 2008    Temat postu:

W niektórych fickach najgorsze jest to, że kiedyś się kończą. Tak jest również w tym przypadku.
Ogólnie bardzo podobała mi się tematyka- pierwsze dni pracy House'a po historii z udem; tego jeszcze nie było.
Zachowanie Grega wydaje się bardzo naturalne; jest taki, jaki powinien być (patrząc przez pryzmat tego, co zabaczyliśmy w serialu).
Joasui, dzięki , podobało mi się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 21:59, 02 Maj 2008    Temat postu:

Nie wiem, czy to ważne, ale ciekawe . Pozostawisz to mojej chorej wyobraźni?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:01, 02 Maj 2008    Temat postu:

Em. napisał:
Nie wiem, czy to ważne, ale ciekawe . Pozostawisz to mojej chorej wyobraźni?

Tak

Dziękuję . Cieszę się, że Waszym zdaniem udało mi się jakoś odtworzyć ten serialowy świat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasiat88
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 22:02, 02 Maj 2008    Temat postu:

Z twojego fica nauczyłam się więcej o chorobach niż przez niemal cały rok sudiów
Chciałabym mieć kiedyś takie praktyki jak Will i Steve. Nawet ich polubiłam. Żałuję, że w serialu prawie nie ma wątków ze studentami.
Szkoda, że to juz koniec... Czekam na kolejne "odcinki"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin