Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trudne dzieciństwo [NZ]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AleXsiok
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła ;]
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:48, 19 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy cd ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:04, 21 Sty 2010    Temat postu:

Jakastam, nie przesadzaj!!!
Baby, cieszę się, że się podobało Niestety żebra tak szybko mu się nie zrosną
Verti, ty też nie przesadzaj! Tak, treningi czegokolwiek zabijają Wiem coś o tym
MĘŻU *zauważ z jaką dumą to napisałam * Czemu ci się smutno zrobiło?? Ooooo proszę, jaka obietnica
Lisek, ale czego mamy nie odsłaniać?? Jaki wspomnień czar Dziękujemy za życzenia Tak, House, jest nieśmiertelny
MĘŻU, no tak, z dziećmi to jeszcze do ustalenia jest A wam się na wspomnienia wzięło Też jestem szczęśliwa
lisek napisał:
Co to ma znaczyć " AŻ tak jak TY" się pytam


To mnie rozwaliło
Lisek, już bardziej o tym myśleniu nie dało rady zagmatwać?

lisek napisał:

Czy Wy nie czytacie mu normalnych bajek domaga się Hilsona A i on też przesyła buziaczki dla rodziców


To z Hilsonem to zapewne sprawka mego męża I za buziaczki dziękujemy i też mu przesyłamy buziaki
Ja wam wszystko wybaczam
ILoveNelo, zdjęcie jest świetne Na pewno wkleję tylko jeszcze wen nie przyszedł na zmianę podpisu
AleXsiok, dzisiaj








- Jutro idę do szkoły – wszedł do salonu i usiadł obok matki.
- Naprawdę? Nic mi o tym nie wiadomo – nie oderwała wzroku od gazety – Masz na to jakiś dowód?
- Siedzę w domu już drugi tydzień, zlituj się! – był zdesperowany. Siedzenie w czterech ścianach najwyraźniej mu nie służyło.
- Jak się czujesz? – dopiero teraz spojrzała na syna.
- Jak ci powiem, że dobrze, to i tak mi nie uwierzysz, prawda? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Prawda – powróciła do przerwanej czynności.
- Ale mamoooo – nie spuszczał z niej oczu – Dobrze wiesz, że jeszcze przez dłuższy czas będzie mnie bolało. Sama powiedziałaś, że żebra nie zrosną mi się przez jedną noc – przypomniał jej własne słowa.
- Proszę, a jednak słuchasz tego co do ciebie mówię – uśmiechnęła się.
- Siniak z pod oka zniknął, po rozciętym łuku brwiowym nie ma już ani śladu – wyrecytował na jednym oddechu – Zlituj się, proszę.
- Ty nawet prosić potrafisz – uśmiech nie znikał jej z twarzy – Jestem z ciebie taka dumna – pocałowała go w czoło.
- No weź! – odsunął się – Nie jestem już małym dzieckiem, nie całuj mnie! – oburzył się. Nie lubił, kiedy matka traktowała go jak pięciolatka – Przecież robiłem co chciałaś – wrócił do tematu – Oddałem Cuddy psa, wypoczywałem, byłem miły dla Wilsona…
- A wózek? – przerwała mu.
- Bożeeee – odchylił do tyłu głowę.
- Nie mów do mnie „Boże”, bo mi głupio – lubiła się z nim droczyć.
- Będziesz mi to wypominać do końca życia? – zapytał, mając nadzieję, że zaprzeczy.
- Pewnie – podniósł się z miejsca.
- Jesteś zła, wyrodną, niedobrą i nadopiekuńczą matką – obrażony ruszył w stronę wyjścia.
- Wiem, ale i tak cię kocham
- A ja ciebie nie – zniknął za drzwiami.
- W takim razie, nie pójdziesz jutro do szkoły! – krzyknęła za nim.
- Naprawdę mogę iść jutro do szkoły? – wrócił się w mgnieniu oka.
- Już mnie kochasz? – zapytała.
- Mamooo – przewrócił oczami.
- Odpowiedz – poprosiła.
- Tak – uśmiechnął się, wiedział, że się z nim droczy.
- Co tak? – była nieugięta.
- No wiesz…
- Nie, ja nic nie wiem – mogli by tak do rana.
- No ok, kocham cię – w końcu to powiedział.
- A dostane całusa od swojego dużego syna? – kolejne pytanie.
- Aż tak do szkoły mi się nie śpieszy – zaczął się śmiać.
- Ale wiesz, że idziesz tam pod kilkoma warunkami, prawda?
- A miało być tak pięknie... – oparł się o framugę – Zamieniam się w słuch.
- Nie jedziesz samochodem…
- A na hulajnodze mogę? – wszedł jej w zdanie – To niby czym mam tam dotrzeć?
- Pojedziesz jak inni, autobusem. Myślę, że korona ci z głowy nie spadnie. Wilson będzie po ciebie przychodził i bierzesz ze sobą kule.
- Nie będę chodził o kulach po szkole! Wyśmieją mnie!
- To w takim razie zostajesz w domu – wzruszyła ramionami.
- Już mnie tak nie boli! Minęły dwa tygodnie, odpuść mi kule! Wystarczy mi nadzór Wilsona, naprawdę – negocjował – Dobrze wiesz, że i tak je gdzieś zostawię, nawet jeżeli wezmę je ze sobą z domu.




- House…
- Jest – powiedział wchodząc do klasy – Spóźniony ale obecny – zajął miejsce obok Colin’a.
- Dlaczego się spóźniłeś? – jego wychowawca był bardzo dociekliwym człowiekiem.
- Matka zabroniła mi przyjechać autem, a na autobus się spóźniłem – wyjaśnił – Możemy skończyć to durne przesłuchanie?
- Biedny Greg, mamusia nie pozwoliła ci wziąć samochodu? – tym razem pytanie padło od jego klasowego „przyjaciela”.
- Cześć Michael – podniósł do góry rękę – Dawno cię nie widziałem. Co tam u ciebie słychać? Znalazłeś już swojej jaja? Bo mózgu to już raczej nie znajdziesz – profesor uważnie się im przyglądał.
- Widzę, że za mało oberwałeś – debata trwała w najlepsze.
- To on cię tak urządził? – usłyszał szept Colin’a.
- No widzisz, następnym razem będzie mnie musiało okładać pięciu chłopaków, może wtedy już nie wstanę – wzruszył ramionami – Ale nie mogę ci tego obiecać. Rozczarowałem cię?
- Szkoda, że nie wyrwali ci języka! – zdenerwował się.
- Dobra, dosyć tego! – wtrącił się nauczyciel.
- Tritter, wiesz co? Chyba wiem gdzie możesz znaleźć swoje klejnoty. Sprawdź u swojej dziewczyny… Chociaż nie, ona już nie jest twoją dziewczyną. Tak, słyszałem. Bardzo mi przykro, że puściła się z innym. Ale wiesz, to bardzo ciekawe…
- House, uspokój się! – poprosił go nauczyciel.
- Tamten miał większy sprzęt, czy może samochód, którego ty nie posiadasz?
- Ty gnoju! – podniósł się z miejsca i ruszył w stronę Greg’a. Zatrzymał do wychowawca, który złapał go za ramię.
- Wyjdź z klasy i się uspokój – poprosił go mężczyzna.
- Mi przynajmniej dawała, nie to co twoja! – udał się do wyjścia.
- Też cię kocham, będę tęsknił!
- Ciota!
- Miło mi, jestem Gregory House.
- Ciebie też bym z chęciom wysłał za drzwi, ale wtedy się pozabijacie – tym razem wychowawca zwrócił się do House’a.




- Jak było na lekcji? – Jimmy zapytał przyjaciela.
- Czemu traktujesz go jakby miał pięć lat? – do rozmowy wtrąciła się Grace – Fakt, nieraz się tak zachowuje, ale bez przesady.
- Dziękuję – uśmiechnął się do niej.
- Nie ma za co – odpowiedziała.
- Co cię dzisiaj ugryzło? – Wilson zwrócił się do dziewczyny.
- Czemu mnie olałeś? – Greg udał oburzonego – Tak nie wolni!
- Przecież sam…a z resztą – machnął ręką – Powiesz mi co się stało? – podszedł do Grace.
- Może ma napięcie przed miesiączkowe, a ty to przeżywasz – przewrócił oczami.
- Zamknij się!
- Czy to oznacza, że już mnie nie kochasz? Czemu dzisiaj wszyscy są do mnie wrogo nastawieni?
- Wy sobie pogadajcie, a ja idę do stołówki – przyspieszyła kroku.
- Co jej się stało? – kolejne pytanie.
- Nie wiem – wzruszył ramionami – Może jest w ciąży? Wiesz. zmiany nastrojów i te sprawy.
- Nie jest w ciąży
- Skąd wiesz? Aaaaaaa – olśniło go – To może właśnie w tym tkwi problem?
- Nie!! Jesteś idiotą!
- Kto się wyzywa, ten się tak samo nazywa! Po za tym, skoro tak uważasz, to po co się mnie pytałeś?
- Myślałem, że otrzymam jakąś sensowną odpowiedź – odburknął mu.
- House, trener chce cię widzieć – minął ich Mark.
- W porządku, już idę! Sory Jimmy, ale muszę iść, na razie – ruszył w swoim kierunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:02, 21 Sty 2010    Temat postu:

pjerfsza!

haha, ale zrył Trittera, dobrze mu tak!

nie mogę z tego jak House dokucza Wilsonowi z powodu Grace

kocham tego fika

kocham,
baby


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:28, 21 Sty 2010    Temat postu:

Kocham i uwielbiam Twego wena w każdym calu, z każdym jego pomysłem i wszystkim co napisze
Twój House jest taki realny, że tylko dać mu laskę i marker i mamy House'a z serialu
Jimmi mój kochany idealny
Kocham Hilsonka w Twoim wykonaniu jest taki, nie wiem jak to określić ciepły?
I nawet odpuszczam ci brak Cuddy Bo całość jest genialna i wciąga tak samo mocno jak na początku, to wielka sztuka i ukłon w stronę autora Tak właśnie padam
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verti
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:01, 21 Sty 2010    Temat postu:

Cudowne. Pierwszy dzień w szkole i już zadyma skąd ja to znam xDD

Piękne , genialne i w ogóle wszystko naj (za nie długo będę musiała siedzieć przed kompem ze słownikiem wyrazów bliskoznacznych żeby w pełni zobrazować twoją twórczość ^^)

Życzę Wena i gorąco pozdrawiam ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Czw 19:33, 21 Sty 2010    Temat postu:

Widzę jaka duma! Och Ach Eh
Widzisz! Obietnica! xD
Lisuś... co to znaczy? Hmm... Pomyśl
Jest! Nauczyłam[nauczyłem? ] go najlepszego !! xD Moja krew szkrabie

Część!
No to zaczynając od tej wspaniałej potyczki na początku z matką, aż po potyczkę z Tritter'em..
No i Grace Niezła jest Już sie fochy zaczynają! [tylko spróbuj mi takie robić ! ]
No i Hilsonek xD A jakby inaczej! xD

Cóż więcej gadać?
IlD:*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Czw 19:36, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:28, 22 Sty 2010    Temat postu:

Baby, jak mnie rozwala twoje pierwsza!! Zastanawiam się, skąd ja to znam??
Lisek, widzę, że teraz ty przesadzasz heh… rzeczywiście, Cuddy nie było i moja praca!! *Ola biegnie i podnosi Liska*
Verti, tobie też jest to dobrze znane? Jak miło, że nie jestem sama I ty też przesadzasz
MĘŻU, no tak już nic nie stoi na przeszkodzie aby wstawić… ale jeszcze nie!! Ty jeszcze nie widziałaś najlepszej rozmowy House’a i Blythe, ale zobaczysz






- Jimmy? Co cię do mnie sprowadza? – Lisa otworzyła drzwi.
- Możemy pójść na spacer? – uśmiechnął się.
- Pewnie – wpuściła go do środka – Właśnie miałam wyjść z psem. Tylko się ubiorę i możemy iść – podała mu smycz – Zapniesz go przez ten czas?
- Pewnie – przywołał do siebie czworonoga i upiął go na smycz. Przez ten czas Cuddy zarzuciła na siebie kurtkę i założyła buty.
- Wychodzę! – krzyknęła i razem z przyjacielem wyszli z domu. Na dworze było dość zimno. Wiał nieprzyjemny wiatr, a słońce schowało się gdzieś za ciemnymi chmurami. Przez dłuższy czas szli w milczeniu. Dopiero po kilkunastu minutach Wilson, postanowił, że przełamie tą krępującą i niezręczną ciszę.
- Nie boisz się, że ci się wyrwie? On jest taki wielki – spojrzał na psa, który strasznie ciągnął. Można było powiedzieć, że to Diablo wychodził z Cuddy na spacer, a nie ona z nim.
- Greg musi kupić mu kolczatkę – wzruszyła ramionami – Ale chyba nie przyszedłeś do mnie rozmawiać o psie, prawda?
- Prawda – namyślił się – Rozmawiałaś może ostatnio z Grace? – zapytał nieśmiało.
- Pewnie – potwierdziła – Coś się stało?
- Właśnie nie wiem – załamał mu się głos – Dziwnie się ostatnio zachowuje.
- Może powinieneś porozmawiać z nią, a nie ze mną? – zaproponowała.
- Próbowałem, ale mnie zbyła – swój wzrok wlepił w ziemię.
- Naprawdę się nie domyślasz? – nie mogła w to uwierzyć.
- Czyli coś jest na rzeczy? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Weszli do parku. Dziewczyna spuściła ze smyczy psa, a wraz z Wilsonem usiedli na ławce.
- Tak – usłyszał po chwili.
- Zwierzyła ci się – powiedział to z żalem w głosie.
- Pewnie, to moja przyjaciółka – zapanowała cisza – Naprawdę nic, a nic się nie domyślasz?? – postanowiła mu troszeczkę pomóc.
- Nie pokłóciłem się z nią, nie obraziłem, nie zdradziłem – gdyby wzrok Cuddy mógł zabijać, to Jimmy już dawno martwy leżałby pod ławką – Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć…
- W porządku, nic się nie stało – przerwała mu. Nie chciała, aby drążył ten temat – A kiedy się z nią ostatni raz widziałeś? – zadała kolejne pytanie.
- Jak to kiedy? – patrzył na nią jak na idiotkę – No dzisiaj w szkole. Codziennie się widujemy – wzruszył ramionami.
- Faceci – przewróciła oczami – Kiedy ostatni raz widziałeś się z nią po szkole? – troszkę inaczej sformułowała pytanie.
- Nie wiem – pomyślał – Tydzień, dewa temu. Czemu pytasz? – nic z tego nie rozumiał.
- Spotkaj się z nią, umów, wyjdźcie gdzieś razem, zaszalejcie – zaproponowała – Podobno cały czas ostatnio siedzisz albo przy książkach, albo przy Greg’u.
- Jest zazdrosna o House’a? Chyba żartujesz? – nie mógł w to uwierzyć.
- Czuje się samotna i tyle – uśmiechnęła się – Zaniedbałeś ją ostatnio.
- Ty z House’m też nigdzie nie wychodzisz – zauważył.
- Dlaczego się do niego porównujesz? Przecież nie jesteś nim. Jesteś sobą. Gdyby Grace chciała spotykać się z Greg’iem, to pewnie spróbowała by mi go odbić – zaczęła się śmiać – Ale ona zakochała się w ciepłym, miłym, sympatycznym i opiekuńczym Wilsonie.
- Ale tobie nie przeszkadza, że nigdzie razem nie wychodzicie – drążył temat. Jakby bał się przyznać do błędu.
- Naprawdę jesteś takim idiotą, czy tylko udajesz?
- Dziękuję, gdyby nie ty…
- Nie przesadzaj, sam też byś na to wpadł – przerwała mu.
- Jaki ten idiota ma szczęście, że cię ma. On sobie nawet z tego sprawy nie zdaje. Powinien cię na rękach nosić i spełniać każdą twoją zachciankę




- Cześć słońce – uśmiechnął się.
- Powiedziałeś do mnie „słońce”? – zdziwiła się.
- Przepraszam, myślałem, że to Wilson przyszedł – już podnosiła rękę, aby sprzedać mu kuksańca – Zapomnij o tym, kalek się nie bije! – wyjaśnił.
- Mogę wejść? – zapytała, opuszczając dłoń.
- Grzeczna dziewczynka – uśmiech nie znikał mu z twarzy – A co ja z tego będę miał?
- To zależy, czy byłeś grzeczny w szkole – teraz i ona zaczęła się uśmiechać.
- Pewnie, co za głupie pytanie – udał oburzonego.
- Boże, kto cię nauczył tak perfidnie kłamać?
- Uważam, że jest to pewnego rodzaju dar, który otrzymałem zaraz po urodzeniu – mówił całkiem poważnie – To jak będzie, dostanę całusa, czy wracasz do domu?
- Czemu ja nie związałam się z Wilsonem? – zapytała samą siebie.
- Czekaj, niech zgadnę – namyślił się – Bo nie jest tak seksowny jak ja?
- Palant! – nie wytrzymała.
- Wiesz, że tą opcję też brałem pod uwagę? – zaczął się śmiać.
- A on jest takim miłym, sympatycznym i ułożonym chłopakiem – westchnęła.
- Mówisz o Gregory’m House’ie? – w dalszym ciągu stali w progu drzwi wejściowych – Wiesz, że muszę się z tobą zgodzić?
- Wpuścisz mnie, czy nie? – dopytywała.
- Dostane buzi, czy nie? – przedrzeźniał ją. Lisa podeszła do niego i pocałowała go w policzek.
- Na więcej nie zasłużyłeś – weszła do środka.
- Ale mamoooo – wygiął usta w podkówkę.
- Nie ma mowy – ściągnęła kurtkę.
- Mały striptiz? – uważnie się jej przyglądał.
- Chyba dla ubogich i cierpiących – zmierzyła go wzrokiem.
- A gdzie mój anioł stróż? – nie załapała – No wiesz, ta brzydsza wersja mnie, w której na szczęście się nie zakochałaś.
- Chodzi ci o Jamesa? Zabrał Grace do kina.
- Czyli kłótnia małżeńska zażegnana?
- Tak, po prostu w ich związku pojawiła się rutyna i nuda. Jimmy postanowił to naprawić – uśmiechnęła się.
- A u nas? – zapytał.
- Co u nas? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- No wiesz, nie ma nudy, prawda? – kolejne pytanie.
- Żartujesz?! Z tobą, nuda? Albo wymyślisz ekstremalny sport, albo się pobijesz, ewentualnie…
- Zamknij się – objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Nie protestowała. Spojrzała mu prosto w jego błękitne oczy, a po chwili odwzajemniła pocałunek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:30, 22 Sty 2010    Temat postu:

pjerfsza!
naprawdę cię to rozwala?
cieszę się

kłótnia małżeńska zażegnana - dobrze ujęte

no i te ich gierki,a potem

kocham,
baby


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez baby dnia Sob 11:48, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:14, 22 Sty 2010    Temat postu:

No i mamy to co liski lubią najbardziej Był słodki i zagubiony Wilson i moje Huddy
Uwielbiam ich
Szkoda, że Lisa w serialu nie jest taka wyrozumiała dla Grega Jej młodsza wersja zdecydowanie lepiej rozumie samą siebie i fakt, że mimo wszystko kocha tego wariata
Ciekawi mnie co będzie dalej
WENA

Ps. Baarrddzzzoo mnie ciekawi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:22, 23 Sty 2010    Temat postu:

no! nie zdążyłam skomentować, a tu już kolejna część
uwielbiam te postacie, akcję, pomysły, wszystko

kocham i Wena!

PS: Rachel pozdrawia mamę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:53, 23 Sty 2010    Temat postu:

Baby, oczywiście, że mnie rozwala bo sama staram się to robić
Lisek, uwielbiasz Huddy? (Wiem, to było głupie pytanie ) W tej części masz samo Huddy
ILoveNelo, cieszę się, że uwielbiasz (chociaż uważam, że to za dużo powiedziane ) to co piszę Ooooooo jak milutko też ją pozdrów i ucałuj


Dla Liska, ponieważ samo Huddy i żeby uwierzyła, że WSZYSTKO pisze ŚWIETNIE I CUDOWNIE!!!!


- Gdzie idziesz? – Spotkała go przy drzwiach wejściowych do jego domu.
- Skoczyć ze spadochronem, a ty? – uśmiechnął się.
- Do ciebie – odpowiedziała.
- Ale mnie tam nie ma – wskazał na dom za swoimi plecami.
- Chyba nie idziesz na trening? – dopytywała. Czemu po prostu nie mogła uwierzyć, że idzie skoczyć ze spadochronem?
- Nie, tam pójdę jutro – był z tego powodu bardzo zadowolony.
- Jak to jutro? Przecież jeszcze ci nie wolno! – przestraszyła się. Ledwo co zdążył się „pozrastać”, a już tak ryzykował. Bała się o niego. Nie popierała jego chorych pomysłu, zainteresowań, zabaw. Za bardzo ją przerażały, były za bardzo niebezpieczne i ryzykowne. Ale co miała zrobić? Przykuć go do siebie, albo kaloryfera?
- Pozwól, że zadecyduje o tym lekarz – ruszył do przodu.
- W takim razie pójdę tam z tobą – podążyła za nim.
- Nie! Ja się nie zgadzam! – zatrzymał się – Nie możesz ze mną iść!
- Dlaczego? – spodziewała się takiej reakcji – Poznałeś tam jakąś seksowną pielęgniarkę, albo lekarkę?
- Bardzo śmieszne – zmierzył ją wzrokiem – Po prostu nie możesz i już.
- No ale dlaczego? – była nieugięta. W końcu uczyła się od samego mistrza.
- Będę bez koszulki – to był bardzo głupi argument.
- Też mi coś – parsknęła śmiechem – Wstydzisz się własnego ciała? Po tych treningach już dawno temu powinieneś mieć w miejscu brzucha kaloryfer – uśmiechnęła się na samą myśl – Po za tym, widziałam cię już bez koszulki.
- Mój brzuch mogę ci pokazać w bardziej odpowiednich i komfortowych warunkach – puścił do niej oko.
- W porządku, ale teraz idziemy do lekarza – złapała go za rękę i zrobiła dwa kroki do przodu. Na więcej nie pozwoliła jej długość House’a ręki – Powiedziałam, „idziemy” – odwróciła się w jego stronę.
- Ja idę do lekarza, ty zostajesz – wyswobodził się z uścisku.
- No ale dlaczego? – powtórzyła pytanie.
- Ponieważ – namyślił się – Musisz się uczyć – odpowiedział po chwili namysłu.
- Nie mam nic na jutro zadane – wzruszyła ramionami.
- Co to za szkoła, że nic w niej nie zadają? – przewrócił oczami – Nie wiesz, że trzeba się uczyć na bieżąco, a nie tylko wtedy, kiedy nauczyciel coś zada? Nie chcę mieć tępej dziewczyny.
- Sugerujesz, że jestem tępa? – zrobiła obrażoną minę.
- Świetnie, czyli foch? – zapytał, jednak nie doczekał się odpowiedzi – Super, czyli idę sam – ominął zdenerwowaną dziewczynę i wyszedł za teren posesji.
- Nie tym razem! – krzyknęła i podbiegła do oddalającego się chłopaka.
- Wiesz, że nie przysięgaliśmy sobie: „W zdrowiu i w chorobie i dopóki śmierć nas nie rozłączy”? Nie musisz za mną wszędzie chodzić! – nie zatrzymał się.
- Fakt, jeszcze tego nie zrobiliśmy…
- Co ma znaczyć „jeszcze”? – wszedł jej w zdanie.
- Nie udawaj – szturchnęła go w ramię – Wiem, że po prostu nie chcesz popsuć niespodzianki – zaczęła się śmiać.
- Wiesz, że po ślubie jest noc poślubna? Łóżka u lekarza są takie niewygodne – wygiął usta w podkuwkę.
- Jesteś monotematyczny.
- A ty, upierdliwa, zrzędliwa, nieposłuszna, nieznośna… Mogę tak do wieczora – uprzedził.
- Idiota, ale i tak z tobą pójdę
- Jak powtórzę po raz setny „NIE!” i tak nie posłuchasz, prawda? – zapytał.
- Może jednak nie jesteś takim idiotą? – udała, że się namyśla. Przez dłuższy czas szli w milczeniu. Dopiero po kilkunastu minutach zdecydował, że przełamie tą nieznośną ciszę.
- Dlaczego się uparłaś, żeby pójść tam razem ze mną? – to pytanie nie dawało mu spokoju.
- To proste – spojrzała mu prosto w oczy – Poszedłbyś do lekarza i pomimo zakazu i tak jutro stawiłbyś się na treningu.
- Ale przecież i tak nie wejdziesz ze mną do gabinetu – wydawać by się mogło, że jej plan nie zostanie zrealizowany.
- Jak to nie? Myślałam, że już wszystko uzgodniliśmy
- Nie wejdziesz tam! – krzyknął. Może myślał, że jak podniesie głos, to wtedy przyjmie to do wiadomości?
- Jak tam chcesz – szli ramię w ramie – Wejdę tam jak wyjdziesz. Narobię ci obciachu, ale i tak dowiem się prawdy – dla nie było to takie oczywiste.
- Nie zrobisz mi tego – zaczął się jej uważnie przyglądać.
- Chcesz się założyć?
- W porządku – wygrała – Wejdziesz tam ze mną, ale pod warunkiem, że nie odezwiesz się ani słowem – to był jego warunek.
- A „dzień dobry” mogę powiedzieć? – była z siebie taka dumna.





Weszli do przechodni. W poczekalni znajdowało się sporo ludzi, a długa kolejka przy recepcji oznaczała, że to nie koniec. House rozejrzał się po pomieszczeniu. Kiedy dostrzegł salę, do której miał się udać, ruszył w jej kierunku. Cuddy podążyła za nim. Była jak rzep, który przyczepił się do psiego ogona.
- Kto z państwa jest ostatni? – zapytał. Starszy mężczyzna, który siedział tuż naprzeciwko drzwi podniósł do góry rękę i już wszystko było jasne – To ja będę za panem – oznajmił i zajął wolne miejsce. Tuż obok usiadła Lisa.
- Jakiś ty uprzejmy – zaczęła się śmiać.
- Mówiłem ci już dzisiaj, że cię nienawidzę? – miał jej serdecznie dość.
- Dzisiaj? Jeszcze nie – za to ona, świetnie się bawiła.
- W takim razie… nienawidzę cię! – powiedział to odrobinę za głośno i wszystkie pary oczu skierowały się właśnie na nich.
- Też cię kocham – pocałowała go w policzek.
- Fajnie masz – odpowiedział zrezygnowany. Czas wlókł się niemiłosiernie długo. Kolejka wydawać by się mogło, że w ogóle nie maleje, a on zaczynał się najzwyczajniej w świecie nudzić. I kiedy już myślał, że zaraz skona na tym niewygodnym, plastikowym, pomarańczowym krzesełku, otworzyły się drzwi gabinetu, a lekarz siedzący w środku krzyknął tak długo wyczekiwane słowo: „Następny!” Podniósł, a raczej podnieśli się z miejsc i razem weszli do pomieszczenia obok.
- Dzień dobry – powiedzieli jednocześnie.
- Dzień dobry – zdziwienie, którego doświadczył lekarze, niestety nie da się opisać – Proszę usiąść – Nie wiedział, do kogo kieruje te słowa. House powiesił kurtkę na wieszaku i usiadł po przeciwnej stronie biurka – Pana nazwisko? – zapytał, wertując w kartach swoich pacjentów.
- House – odpowiedział.
- A pani jest… - wyciągnął potrzebną mu kartę.
- Jego dziewczyną – dokończyła za mężczyznę.
- Byłą dziewczyną – poprawił ją, siedzący na krzesełku młodzieniec.
- Czy zdajecie sobie państwo sprawę, że jesteście u lekarza, a nie w poradni małżeńskiej? – zadał kolejne pytanie.
- Tak, przeprasza – odezwała się Lisa – Obiecałam, że nie będę się odzywać i już milczę.
- Na reszcie – Greg, wymamrotał pod nosem.
- Proszę się rozebrać do pasa – zwrócił się do swojego pacjenta. Chłopak wstał i zaczął się rozbierać. Zdoił z siebie bluzę i podał ją Cuddy.
- Masz, przydaj się na coś – powiedział, a następnie wręczył jej również podkoszulek. Po chwili stał przed nią nagi… przynajmniej w połowie. Nie był jakoś szczególnie „napakowany”. I całe szczęście. Nigdy nie lubiła mięśniaków. Uśmiechnęła się. Według niej był idealny. Miał umięśnione ręce, a na chudym i bladym brzuchu, który pamiętała z wakacji również zaszły pewne zmiany. Jej chłopak nie był już tym samym „szkieletem”, którego pamiętała z nad jeziora. Nabrał masy…masy, a nie tłuszczu, a na jego brzuchu widniał delikatny zarys mięśni, które idealnie pasowały do pozostałych części ciała. Mogła by tak stać i podziwiać go godzinami gdyby nie…
- Mogłabyś przestać się ślinić na mój widok? Wiem, że jestem przystojny, ale…
- Zamknij się! – zaczerwieniła się, a na twarzy House’a pojawił się łobuzerski uśmiech. Lekarz tylko przewrócił oczami i podszedł do stojącego pacjenta. Zdjął z szyi stetoskop i przyłożył go do pleców chłopaka prosząc, aby mocno oddychał. Ten posłusznie wykonał polecenie mężczyzny i po chwili pierwszą część badania mieli już za sobą. Następnie położył swojej ręce na jego żebrach i zaczął je uciskać. Co jakiś czas zadawał pytanie: „Boli?” i zmieniał położenie rąk.
- Czy można jakoś sprawdzić, czy nie oszukuje? – odezwała się Lisa, która w pewnym momencie ujrzała na twarzy Greg’a grymas bólu. Chyba nie muszę pisać, że pomimo bólu odpowiedział „Nie”?
- Myśli pani, że on kłamie? – przerwał badanie.
- Zawsze to robi – wzruszyła ramionami. Gdyby spojrzenie House’a mogło zabijać, to Lisa Cuddy już dawno leżała by martwa.
- Pewnie – podszedł do biurka i zaczął coś pisać – Zapraszam na piętro, pokuj numer szesnaście na prześwietlenie – wręczył mu skrawek papieru – A później proszę z tym zdjęciem przyjść z powrotem do mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:04, 24 Sty 2010    Temat postu:

pjerfsza!
ach, och i ech, przynajmniej tutaj nie muszę cie wyprzedzać

oni są jak stare, dobre małżeństwo

ale z niego kłamczuch!

umięśniony Greg

kocham,
baby


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez baby dnia Nie 0:10, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:45, 24 Sty 2010    Temat postu:

Oluś Takie Huddy i to dla mnie
Kocham tego fika, nie wiem ile razy to jeszcze odemnie usłyszysz Jest taki prawdziwy, życiowy Tym razem to ja się czuję jak satelita, śledząca losy Huddy I Jimmiego A to wszystko dzięki Tobie

Ta część wyszła ci idealnie

Myślę, że powinnaś wysłać tego fika do ABC, czy tam FOX'a, myślę, że chętnie przerobiliby to na serial pt. "House Md - jak to się wszystko zaczęło" albo "Szczenięce lata Gregorego House'a" Wybacz, ale ten brak snu

Dzięki za dedyk Po czymś takim jest od razu lepiej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 10:46, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Nie 16:49, 24 Sty 2010    Temat postu:

Przepraszam... Ja nie potrafię napisać nic sensownego

Wypaliłam sie...

Ale to jest swietne! Zwłaszcza poprzednia cześć mi sie podobała xD
Dobra odbija mi^^
Ja czekam... Wiesz na co

KC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verti
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:11, 24 Sty 2010    Temat postu:

Przepraszam za przegapienie i nie skomentowanie poprzedniej części, ale mam strasznie zabiegany weekend xD

Jak zwykle kosmos i te utarczki słowne House'a z Cuddy - bajer jednym słowem. A w pierwszej części Wilson proszący Cuddy o radę... zwykle mam wrażenie, że to Wilson jest Wujek Dobra Rada ^^

Życzę Wena i pozdrawiam - zakochana w Twej twórczości Verti


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:05, 24 Sty 2010    Temat postu:

Ja też się wypaliłam
Genialne!
Razem z Rachel pozrawiamy i ściskamy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:29, 25 Sty 2010    Temat postu:







Baby, no fakt Tu nie musisz mnie wyprzedzać Coś tak właśnie czułam, że umięśniony Greg ci się spodoba
Lisek, wstawaj z kolan!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Sorki, że krótko, ale mam doła
MĘŻU, czekajcie a dostaniecie? Sorki ale mam doła i mi odwala
Verti, i co ja mam ci odpisać?
ILoveNelo, dziękuję







- Mówiłem ci, że już mnie nic nie boli – wyszli z przychodni.
- Dlaczego ty cały czas kłamiesz? – zapytała.
- Widziałaś zdjęcia? – podniósł do góry rękę ze zdjęciami rentgenowskimi – Jestem cały i już mi nic nie dolega.
- Szkoda, że nie prześwietlili ci mózgu! – była zła.
- Dlaczego się wściekasz? – zagrodził jej drogę własnym ciałem.
- Bo jesteś nieodpowiedzialny i na dodatek ciągle kłamiesz! – nie przestawała krzyczeć.
- Czasami robie sobie przerwę na siku i…
- Skończ – poprosiła – To przestaje być śmieszne – ominęła go i przyspieszyła kroku.
- Co ja takiego powiedziałem? – podbiegł do niej. Wolną ręką złapał za jej prawy nadgarstek i obrócił twarzą do siebie. Unikała jego wzroku – Co ja takiego zrobiłem? – dopytywał.
- Puść mnie – próbowała mu się wyrwać.
- I kto tu się zachowuje jak małe dziecko? – nie zwolnił uścisku – I gdzie się podział twój świetny humor? – miał wrażenie, że rozmawia ze ścianą – Nie zachowuj się w ten sposób.
- Dlaczego? Tylko tobie wolno zachowywać się w ten sposób? – dopiero teraz spojrzała mu w oczy – Dlaczego zawsze najważniejsze musi być twoje zdanie? – odpowiedziała podobną serią pytań.
- Nie odpowiedziałaś mi na moje pytania.
- Ty mi na moje też nie. Jesteśmy kwita i puść mnie, bo zacznę krzyczeć – ostrzegła.
- Na co czekasz? Krzycz, ale i tak cię nie puszę. Muszę wiedzieć o co ci chodzi.
- Naprawdę nie wiesz? W porządku, powiem ci. Ja się najzwyczajniej w świecie o ciebie martwię! Tak trudno ci to zrozumieć i pojąć?! – pościł ją.
- W porządku, obiecuję ci, że jeszcze przez… – namyślił się – trzy tygodnie nie będę walczył.
- I ja mam w to uwierzyć?
- Tak. Będę chodził na treningi, ale nie będę walczył, pasuje? Więcej i tak nie mogę ci obiecać – długo nic nie odpowiadała – Trochę zaufania – poprosił.
- Zgoda. Ale jeżeli mnie oszukasz…
- Przestań, nie zrobię tego – wszedł jej w zdanie – A teraz chodź.
- Dokąd? – zdziwiła się.
- Na pizze – wzruszył ramionami – Przez to całe czekanie strasznie zgłodniałem.
- Więc gdybyś nie zgłodniał, to nie zabrałbyś mnie na pizze?
- Pewnie, robię to tylko ze względu na siebie – uśmiechnął się.
- Idiota! – uderzyła go w ramię.
- Ałaaa! Za co to było? – złapał się za bolące miejsce.
- Za całokształt – odpowiedziała – A to – pocałowała go w policzek – Za to, że cię kocham.
- Ja za wami nigdy nie nadążę – przewrócił oczami.








Siedział w salonie i oglądał jakiś nudny teleturniej w telewizji. Błogą ciszę, która panowała w całym domu, przerwał dzwonek do drzwi. Nie chciało mu się zbytnio podnosić z miejsca zwłaszcza, że z nikim nie był na dziś umówiony. Mamrocząc coś pod nosem podniósł się z wersalki. Podszedł do drzwi i przekręcił zamek.
- Lisa? – zdziwił się, kiedy zobaczył, że po drugiej stronie stoi jego dziewczyna.
- Przyprowadziłam ci psa – uśmiechnęła się i wręczyła mu smycz.
- Wejdź – wpuścił ją do środka – Dzięki, muszę zacząć biegać, a nie mam z kim – odpiął psa i ruszył schodami na górę.
- Sam jesteś, a gdzie jest Blythe? – szła za nim, rozglądając się po pokojach.
- Poszła na wywiadówkę – otworzył drzwi i puścił ją przodem.
- Zrobili wam wywiadówkę tuż przed świętami? Oj, czeka cię lanie? – próbowała powstrzymać się od śmiechu.
- Kazanie na pewno – odpowiedział zrezygnowany.
- Wracając do tematu – usiadła na łóżku – Przecież ja mogę z tobą biegać – zaproponowała.
- Ty? – zajął miejsce obok niej i uważnie się jej przyglądał – Nie nadążyła byś za mną – był bardzo pewny siebie.
- Dlaczego tak uważasz!? – zdenerwowała się. Lubił ją denerwować.
- No wiesz, ostatnio ci się troszkę przytyło – wzruszył ramionami – Zaniedbałaś się – uśmiechnął się.
- House, zaraz rzucę cię czymś ciężkim! – wybuchła, co spowodowało, że jego uśmiech znacznie się powiększył.
- Czym? Chyba sobą – nie wytrzymał, zaczął się śmiać. Po chwili otrzymał kuksańca w ramię – Ałaaaa! To bolało – wygiął usta w podkówkę.
- Jesteś wredny! – zlekceważyła jego wypowiedź.
- Powiedziałbym, że jestem szczery, ale skoro uważasz i…- nie dokończył, ponieważ otrzymał drugi cios – Jasne, wyżyj się! – krzyknął – Wal śmiało, nie krępuj się!
- Nienawidzę cię! – popchnęła go. Diablo wszedł do pomieszczenia i wskoczył na łóżko swojego pana.
- No jasne, a ty gdzie?! – niezadowolony spojrzał na czworonoga, który miał już swój wzrost i swoją wagę – Nie zapomniałeś się?! Nie jesteś u Cuddy, złaś! – czworonóg ani drgnął – Wilson miał rację, mogłem przyprowadzić do domu jamnika – podniósł się, złapał psa za obroże i zwalił go na ziemię – Ale ja cię wyszkolę! – wypchnął go za próg i zamknął drzwi – Rozpieściła mi psa! – wrócił na swoje miejsce.
- Chwileczkę, to także jest mój pies – spojrzała na niego złowrogo. Jej wzrok nie wróżył niczego dobrego.
- Lisa, powiedz mi, tylko tak szczerze – był bardzo poważny – kto cię tak brutalnie okłamał? – nie wytrzymała. Złapała za leżącą obok niego poduszkę i rzuciła nią prosto w niego. Zdenerwowana wstała z miejsca. Nie uciekła zbyt daleko, ponieważ House złapał ją w pasie i wciągnął z powrotem na łóżko.
- Gniewasz się na mnie? – Próbował się uspokoić.
- Tak, jesteś okropny – odwróciła głowę, aby nie patrzeć mu w oczy. Uśmiechnął się. Przyciągnął ją bliżej siebie i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
- Już ci przeszło? – zapytał.
- To zależy, co z tym dalej zrobisz – Zrozumiał. Wziął jej twarz w soje dłonie i powrócił do przerwanej czynności. Delikatny, subtelny pocałunek przerodził się w pełen namiętności i pożądania. Jego usta zaczęły zjeżdżać coraz niżej. Zatrzymały się na szyi, aby po chwili z powrotem powrócić do jej warg. Wplótł palce w jej czarne, kręcone włosy i pogłębił pocałunek. Nie opierała się. Swoje delikatne i drobne dłonie wsadziła pod jego koszulkę. Nie spodziewał się tego. Odsunął się od niej.
- Cuddy, co ty robisz? – to było bardzo głupie pytanie.
- Ściągam z ciebie koszulkę – odpowiedziała jakby nigdy nic i wróciła do przerwanej czynności.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? – złapał ją za nadgarstki.
- Myślę, że tak – puścił ją, a ona sprawnym ruchem pozbyła się jego podkoszulki. Ich usta ponownie złączyły się w namiętnym i zmysłowym pocałunku, którego tym razem nikt nie odważył się przerwać. Po chwili przyszedł czas na rewanż. Jego ręce powędrowały pod jej bluzkę, która chwilę później zajęła miejsce koło jego koszulki. Zaczął błądzić swoimi zwinnymi palcami, które były również ciekawskie jak usta, po jej ciele. Przez głowę przeleciało im milion myśli: „Co ja właściwie robie? Czemu się na to zgadzam? Dlaczego ona się na to zgadza? W zasadzie, nie powinniśmy tego robić!” Musieli się z tym uporać… i tak też zrobili. Wyzbyli się wszystkich wątpliwości, pytań bez odpowiedzi, a w zamian za to, zdali sobie sprawę z jednej, najważniejszej rzeczy: „Kocham ją, kocham go”. Jego ręce powędrowały w kierunku jej ud. W tym momencie zdał sobie sprawę, że żadna inna kobieta nie może się równać z jego dziewczyną. Było mu strasznie głupio. Tak rzadko mówił jej, że jest dla niego ważna, że nie może bez niej żyć, że jest wyjątkowa i że ją kocha… Postanowił naprawić swój błąd. Przerwał pocałunek i szepnął do jej ucha tak ważne dla niej słowa „Kocham cię”. Teraz nie miała już zupełnie żadnych wątpliwości. Odnalazł zamek od jej spódnicy, dziękując losowi, że nie założyła spodni. Skrawek materiału wylądował na ziemi. Rywalizacja wciąż trwała. Bo niby dlaczego, kobiety mają być gorsze od mężczyzn? Sięgneła do jego spodni. Drżącymi z podniecenia dłońmi próbowała rozpiąć guzik i rozporek, które najwidoczniej postanowiły, że nie poddadzą się bez walki. Z pomocą przyszedł jej ukochany i wspólnymi siłami pozbyli się kolejnej, zbędnej części garderoby. Wolny od niewygodnych Jeansów, które w jednej chwili stały się za ciasne, nachyli się nad nią i delikatnie całując ułożył wzdłuż łóżka. Swoją pieszczotą zaczął obdarowywać jej całe ciało. Zaczynając od szyi, a kończąc na piersiach, które wciąż znajdowały się uwięzione w staniku. Nie mógł pozwolić, żeby tak się męczyły. Uniósł ją ku górze, aby móc pomajstrować przy zapięciu biustonosza, który po kilku sekundach dołączył do pozostałej, porozrzucanej po pokoju odzieży. Jego oczom ukazały się dwie piękne, krągłe piersi, które koniecznie chciał dotknąć. Jednak jego pewność siebie, precyzja, z którą do tej pory się posługiwał, w jednej chwili gdzieś uciekły. Kto wie, może nie wytrzymały tego żaru i gorąca, które panowało w całym pokoju i poszły się przewietrzyć? Uśmiechnął się, ogarnął ją wzrokiem i kontynuował wędrówkę po jej idealnym, delikatnym ciele. Jego wargi dotarły do czarnych, koronkowych majtek, a zaraz po chwili do wewnętrznej strony ud. Ciszę, panującą w pomieszczeniu przerywał jej oddech, który z minutę na minutę coraz bardziej przyspieszał i stawał się głośniejszy. Ściąga jej majtki i powraca do całowania stęsknionych za jego dotykiem ust. Jego prawa rękę gładzi jej uda, co jakiś czas zahaczając o jej krocze, przyprawiając ją o ciche westchnięcia. Najwyższa pora, aby i on pozbył się zbędnego okrycia. Złapała za gumkę jego bokserek, powoli zjeżdżając nimi w dół. Jej ręce natrafiły na twardego, nabrzmiałego członka, który pod jej dotykiem, stawał się całkowicie bezbronny. Teraz już nic nie stało im na przeszkodzie i obydwoje cali nadzy, mogli podziwiać swoje ciała. Uśmiechnęła się do niego, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że jest gotowa, kocha go i pragnie tego, tak samo mocno jak on. Jeden uśmiech, jedno spojrzenie, a mówiło tak wiele… Złapał ją w pasie, uniósł jej miednicę i najdelikatniej jak tylko potrafił, lekko w nią wszedł. Był naprawdę ostrożny i czuły. Ostatnią rzeczą, o której teraz marzył, było zrobienie jej jakiejkolwiek krzywdy. Cuddy zacisnęła swoje paznokcie na jego plecach, a na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
- Lisa, przestanę – nie chciał, żeby cierpiała. Pragnął, aby poczuła to samo co on, by była szczęśliwa i nie żałowała swojej decyzji.
- Nie, wszystko jest w porządku – owinęła swoje ręce wokół jego szyi, przyciągnęła jego zatroskaną twarz (Tak, Gregory House się martwił) do swojej i złożyła na jego wargach namiętny pocałunek, który po chwili odwzajemnił. Nie wycofał się. Pogłębił pchnięcie, co spowodowało kolejną falę bólu, który za wszelką cenę starała się ukryć. Zaczął się w niej poruszać. Jego powolne, spokojne ruchy stawały się coraz szybsze i energiczniejsze. Ból, który jeszcze niedawno jej towarzyszył, przerodził się w nieopisaną rozkosz, zachwyt, podniecenie i radość. Tych dwoje, młodych ludzi, kochało się i w żadnym stopniu nie żałowało swojej decyzji. Byli jednością, ponieważ obydwoje tego pragnęli i obydwoje tak postanowili. Ich miłość, która do tej pory objawiała się w prostych słowach i zapewnieniach, przerodziła się w „coś” więcej, „coś”, czego już nigdy w życiu nie zapomną.






- Greg, zaraz przyjdzie twoja mama – wtuleni w siebie jeżeli pod kołdrą.
- Żartujesz? – zaczął się śmiać – Jak wróci nad ranem, to będzie dobrze – zaczął bawić się jej lokami. Nie miał najmniejszego zamiaru podnosić się z łóżka – Wiesz, wagary, bójka, komisja wychowawcza, zawieszenie w prawach ucznia – lista była naprawdę długa – Trochę się nasłucha.
- Współczuje jej – przeanalizowała jego wypowiedź.
- Jej, a co ze mną? – wygiął usta w podkówkę – Zdajesz sobie sprawę, ile ja się będę musiał jej nasłuchać?
- Moje biedactwo – wtuliła się w niego jeszcze bardziej – Dobrze mi tu z tobą
- Mi też – uśmiechnął się.
- Muszę iść do łazienki, a później do domu. Późno już – podniosła się z miejsca.
- Już? – zrobił minę obrażonego pięciolatka.
- Tak – wstała i podniosła swoje rzeczy z podłogi.
- Wstydzisz się mnie? – na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmiech – Nie musisz się zasłaniać. Znam twoje ciało na pamięć.
- Nie zasłaniam się – odpowiedziała, a na jej policzkach pojawiły się czerwone rumieńce. Podeszła do drzwi i złapała za klamkę.
- Lisa, ale wszystko jest w porządku? – uniósł się na łokciach.
- Pewnie – uśmiechnęła się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 16:34, 25 Sty 2010    Temat postu:

!!!!


Czy ja mówiłam, ze Cie kocham?

Po pierwsze: to ta kłótnia? No jakoś tak nie za miło było Sutnawo, ael na szczęście koniec

I WRESZCIE!! Tyle czekania, obiecywania!
Wspaniale napisany ten pierwszy raz po raz pierwszy! Kiedy czytałam miałam wrażenie jakbyś jednak nie pisała tego pierwszy raz
Z nutką takiego hmm.. no dobra brak słów! Mówiłąm, ze masz moje całkowite błogosławieństwo

I NELO! To nie jest patologia! Odwal sie

Love You, my wife


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:46, 25 Sty 2010    Temat postu:

pff, foch

no więc tak.

KOCHAM CIĘ!
Agusss nie bądź zazdrosna

i to by było na tyle

kocham,
baby

a tak, zapomniałam;



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez baby dnia Pon 19:22, 25 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verti
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:56, 25 Sty 2010    Temat postu:

Mrrr. Jak zobaczyłam +18 to z wrażenia aż odłożyłam chemię xDD

No cóż... Nie wiem jak to ująć w słowa... to jest CUDOWNE ^^

Pięknie opisane uczucia i wydarzenia... Po prostu czad ;D

Przepraszam, ale na więcej mnie nie stać... ja Twej twórczości nie umiem ogarnąć słowami

Z niecierpliwością czekam na następne części, życzę Wena.

PS. CUDOOOO !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:09, 25 Sty 2010    Temat postu:

Więc zacznę od tego
a skończe na tym
A w międzyczasie
Po pierwsze kłótnie Huddy masz we krwi Bardzo Huddy Jakbym widziała obecnych Lisę i Grega kłócących się dajmy o jakieś wyniki USG czy coś tam...
I kłamiący Greg Lisa do tej pory mu to wmawia

A potem pierwsz raz i tu chyba zgodzę się z Agusss, że to aż nie wyglądało na Twój pierwszy raz No, patrz, głupi lisek, przecież ty kobieta doświadczona po ślubie Wybacz

A teraz serio, pięknie Ci to wyszło
Chyba teraz już wiem do kogo pójdę po porady jak będę pisać +18

Albo wiesz co, nie, cofam!!!! Jakoś za bardzo mi się z Wami będzie kojarzyło


Patrzy na Agusss, patrzy na Olę Nie, w końcu Wilson nie musi wiedzieć wszystkiego

I teraz to dopiero jest na co czekać
Dopiero się zacznie, niby narazie jest ok Ale to nasze Huddy więc nigdy nic nie wiadomo, no i najważniejsze, czy Wilson się dowie i jak zareaguje Bo rola tego trzeciego w związku, wbrew pozorom też jest ważna

Kocham i sorki za ten dziwaczny, rozwlekły koment


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jane
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:36, 25 Sty 2010    Temat postu:

Ach, cholera, kiedy ja to ostatni raz komentowałam?
Daaawno. Długo za dawno.

Ale muszę Ci powiedzieć, że ten fik jest po prostu genialny! Z rodziału na rozdział dodajesz coś nowego albo coś rozwijasz. Jest tak samo śmiesznie, a ten rozdział +18... cuudo
Dawno czegoś takiego nie czytałam

A przedtem była równie cudna kłótnia w przychodni

Jakoś tak wzrok mi przeskoczył i w pewnym momencie musiałam się cofnąć, bo zdawało mi się, że to normalnie się dzieje, jak są dorośli już

Podsumowując - wróciłam!

Jane


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:03, 26 Sty 2010    Temat postu:

tak bez zabezpieczenia?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:11, 26 Sty 2010    Temat postu:

Nelo masz rację.

I co teraz Olu?

Niechciana ciąża?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:23, 26 Sty 2010    Temat postu:

ja jej dam ciążę!
Ola! NIE WAŻ SIĘ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30, 31  Następny
Strona 29 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin