Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Kartki z kalendarza [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:07, 28 Paź 2008    Temat postu:

to mi się podoba jest wesołe

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:15, 28 Paź 2008    Temat postu:

wspaniałe !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:37, 28 Paź 2008    Temat postu:

ohhh
ukatrupię cię kiedyś za te krótkie części
i dalej house nic nie wie

ale całość cudna, oby tak dalej (i szybciej!)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 2:18, 30 Paź 2008    Temat postu:

Z dedykacją dla nefrytowejkotki, za wsparcie. Te wirtualne słowa to dla mnie więcej niż może się wydawać...

Czwartek, część III

House uporał się z kliniką. Niesamowicie wkurzony wychodził ze szpitala i natknął się na Cameron, która akurat biegła z innego oddziału do swojego ER. Nawet nie raczył odburknąć na jej uprzejme "Do widzenia", choć często tak właśnie ją traktował, gdy się widywali. JAK oni śmieli tu wrzucić coś takiego jak klinikę? To był jeden z tych dni, gdy noga dokuczała mu bardziej niż zwykle. Nie wiedział nawet, ile tabletek łyknął. Zresztą, nieważne, przecież nigdy ich nie liczył.
- Jeszcze tego brakowałoby, żebym prowadził cholerny dzienniczek... - prychnął pod nosem, przypomniawszy sobie zalecenia Cuddy i Wilsona. Wsiadł na motor i ruszył do domu.

Kutner i Trzynastka pobrali krew i ustabilizowali Alice. Nie było to łatwe. Kutner od razu poszedł do laboratorium z próbkami, a Trzynastka została z pacjentką. Wszystko ją bolało. Czyżby to Huntington dochodził do głosu, czy po prostu była przemęczona? Opadła ciężko na krzesło, podparła głowę ręką i obserwowała śpiącą kobietę.

W tym samym czasie Chase beztrosko dyskutował z Alice o horrorach. Najwyraźniej obydwoje lubili ten sam gatunek filmów. I nie tylko. Nawet drinki zamówili takie same.

Foreman przyjechał tak szybko, jak tylko mógł. Woleli sami najpierw rzucić okiem na wyniki, zanim zaniepokoili zgryźliwego szefa. Jak nic nie wymyślą, zawsze będą się mogli jakoś wyłgać, a jak wymyślą, nie będzie obelg i wyzwisk. No dobra, będą, ale niezasłużone. Zawsze coś.

Cameron siedziała przy swoim biurku. Głowa pękała jej z bólu, jak nigdy przedtem. No, House! - patrzyła na pomarańczowe opakowanie, które dała jej tego ranka ukradkiem Cuddy ze słowami "Na wszelki wypadek". - Teraz się przekonam, gdzie jesteś... Wyjęła jedną tabletkę i popiła wodą ze stojącej obok szklanki. Siedziała bez ruchu, czekając na fajerwerki i tęcze.

Siedzieli we trójkę, wymyślając coraz to nowe choroby. Nic nie pasowało. W końcu Foreman podniósł słuchawkę i wykręcił numer, dobrowolnie wydając na siebie wyrok śmierci.
- Według nas pacjentka ma patologiczną hipoglikemię. Albo nam czegoś nie powiedziała, albo... - przełknął ślinę - ...Albo nam czegoś nie powiedziała.
Wszyscy kłamią - pomyślał House, podnosząc się z kanapy. Bynajmniej nie zamierzał jechać teraz do szpitala. Po prostu opakowanie Vicodinu zostawił w kuchni, gdzie robił sobie kanapki z masłem orzechowym.

Nic. Zero tęcz, zero fajerwerków. Po cholerę ty to badziewie łykasz, stary idioto! - pomyślała ze złością. Nie myśląc o bólu, poszła na ER. Praca zawsze dobrze na nią działała. Zapomniała, że przy nowotworach lekarstwa są czasem nieskuteczne.Po skończonym dyżurze zabrała swoje rzeczy - w sumie jutro nie będą jej potrzebne - i pojechała do Julianne. Zaczęła pakować walizkę. W weekend wyjazdy, w poniedziałek i wtorek obowiązki, w większości przykre.

- Co jej jest? - House wszedł przekonany, że nikt nic nie wie, ale chciał ich pognębić.
- Sęk w tym, że nie do końca wiadomo... - Foreman patrzył na szefa z wyczekiwaniem. Ten zaś podszedł do szafki, wziął butelkę whisky i dwa kubeczki, po czym wyszedł bez słowa.
- Umierasz - to słowo natychmiast wyrwało Alice z letargu. - Napijesz się ze mną?
Nie odpowiedziała, ale wzięła kubeczek z whisky, jak tylko go jej podał, i wypiła łapczywie. Potem kolejny i jeszcze jeden. Jeszcze jeden. Niebieski alarm.
- Co się stało? - Trzynastka pierwsza wpadła do pokoju.
- Kwasica ketonowa. Dlatego brała witaminy i stąd utrata przytomności w klinice. Sprawdźcie, co było w słodyczach, jak opanujecie sytuację. Ja wracam do domu.
Piętnaście minut później. Taub przerzucał papierki. Niemal każda czekolada miała w składzie alkohol.
- Elektrolity, insulinoterapia i pilnowanie się do końca życia - oto Twoja droga do wyjścia z tego szpitala -Trzynastka tłumaczyła Alice. - I wszystko powinno być w porządku.
- A... dzieci? Bardzo bym chciała... - pacjentka zawiesiła głos, patrząc z nadzieją na doktor Hadley.
- Nie ma obawy.
Alice odetchnęła z ulgą. Kochała dzieci, zazdrościła starszej siostrze dwójki maluchów. Przynajmniej mam teraz nadzieję...

Zanim wyszedł, wpadł do Wilsona.
- Nudzi Ci się? - onkolog nie był zachwycony. Na biurku leżała karta Allison, w której wpisywał właśnie szczegóły ostatniego badania. Miał nadzieję, że, jak zwykle, House zignoruje papierki.
- Coś się tak zagrzebał w tej norze? Może otworzyłeś fabrykę skrętów dla swoich pacjentek?
- Moje pacjentki, moja sprawa.
- Nawet jeśli to moje pacjentki?
Wilson zrobił uprzejmie zdziwioną minę.
- Widziałem, jakie oczy robisz do tej rudawej kobietki, co ją właśnie cudownie wyleczyłem.
- Co jej było?
- Nic. No dobra, coś, ale użyłem mocy.
- House!
- A Twoim pacjentkom co jest?
- Ja też używam... mocy - Jimmy skrzywił się.
House podszedł do biurka. Wziął pierwszą lepszą kartę.
- Rak płuc. Umrze. Nudne.
Następna.
- Białaczka. Przeszczep za tydzień. Ma jakieś tam szanse... Nudne.
Sięgnął po następną. Wilson chciał mu wyrwać ją z ręki, ale House wykazał się refleksem, dodatkowo zagradzając dostęp do karty laską.
- A-aa. Moja. Rak mózgu. Cudownie, wreszcie coś cie... Cameron?!
Patrzył na Wilsona tak zaszokowany, że ten najchętniej zamieniłby się we własnego kaktusa, co go od trzech tygodni na parapecie hodował. W końcu westchnął i delikatnie wzruszył ramionami, robiąc rozbrajającą minę pod tytułem ogólnym "tajemnica lekarska, sorry" plus "a nie mówiłem, żebyś trzymał łapy z daleka?". A potem tylko obserwował plecy oddalającego się przyjaciela.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Czw 2:19, 30 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:51, 30 Paź 2008    Temat postu:

Dla mnie dedykacja?? Dziękuję, strasznie mi miło i fajnie i w ogóle
*czerwieni się jak pensjonarka i dyga*

A odcineczek super Wreszcie House się dowiedział... ciekawe co zrobi. Pisz dalej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monique1
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czechy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:36, 30 Paź 2008    Temat postu:

Pisz! Nie moge sie doczekać reakcji tylko prosze, niech Cam nie umrze! W serialu jej tak malo, jeszcze mniej Hameronka, to niech tutaj szcześliwie sie skończy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:42, 30 Paź 2008    Temat postu:

tylko tyle wow

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:26, 30 Paź 2008    Temat postu:

EDIT

ogólnie fajnie.
dobrze, że się dowiedział.
i to w takim momencie.
mniam!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wolfgang dnia Czw 16:10, 30 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:13, 30 Paź 2008    Temat postu:

wspaniale wymyśliłaś jak się dowiedział
ohh
muszę wiedzieć co będzie dalej!!!
pisz szybko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdanestor
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:49, 31 Paź 2008    Temat postu:

Ah ten House, jak zwykle musi o wszystkim się dowiedzieć. Smutny, acz bardzo fajny fik ! Czekam na następną część !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:51, 31 Paź 2008    Temat postu:

jak nasza lekarka mogła zapomnieć o tym, że zwykłe leki nie działają przy nowotworze ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:04, 31 Paź 2008    Temat postu:

Jen napisał:
jak nasza lekarka mogła zapomnieć o tym, że zwykłe leki nie działają przy nowotworze ?

Nie wszystko, nie zawsze, nie każdemu i nie w każdym wypadku pomaga, jak mawia studiujący medycynę znajomy.

A że ludzie chorzy na raka często nie myślą racjonalnie - to po prostu wiem...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Pią 20:05, 31 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 3:34, 01 Lis 2008    Temat postu:

Uwaga! Zawiera SPOILERĄTKO (malutkie, ale zawsze) do odcinków 2x20 i 2x21.

Piątek, część I

Wpadł z samego rana jak burza na ostry dyżur. Minął w hallu ogłupiałą z zaskoczenia Trzynastkę, która przyszła pół godziny wcześniej, a teraz rozmawiała z jakąś pielęgniarką na korytarzu. Ósma rano plus House w szpitalu równa się koniec świata - pomyślała, odprowadzając go wzrokiem. Jego laska stukała gniewnie o posadzkę, co brzmiało jak głuche wystrzały.

Nigdzie nie mógł jej znaleźć. Czyżby Wilson jej doniósł uprzejmie, że tajemnica nie jest już tajemnicą i wzięła wolne już dziś?

W końcu ją znalazł, podpatrując przez niezasłonięte żaluzje kolejne gabinety i zaglądając do tych, co miały zamknięte żaluzje, ściągając na siebie gromkie przekleństwa pacjentów i - niekiedy - personelu. Cameron opatrywała ranę pięcioletniej dziewczynce, która poparzyła się, ściągając na siebie garnek z gotującym się mlekiem. Mimo że matka trzymała wijące się z bólu dziecko, nie mogła sobie poradzić z założeniem opatrunku.
- Maggie, nie ruszaj się! - karciła ją ostro matka. Nie pomagało, dziewczę wiło się na wszystkie strony i płakało wniebogłosy.
Wszedł i po swojemu zagadał cierpiącą pacjentkę. Allison skończyła i pogłaskała małą po głowie. Wypisała receptę i dała ją matce. Ta podziękowała i już miały wychodzić, gdy House zatrzymał ją na chwilę, blokując wyjście laską. Wyjął z kieszeni lizaka i dał ją zapłakanej dziewczynce. Maggie rozpromieniła się na chwilę, po czym z wypiekami na twarzy podziękowała i obie z matką wyszły z gabinetu. Po chwili Cameron wybuchnęła:
- Dlaczego to zrobiłeś?!
- Sama byś sobie nie poradziła.
- Poradziłabym sobie, ale nie o to mi chodzi. Dla mnie też masz lizaka?
- A chcesz? - House wyjął z drugiej kieszeni patyczek. - Och nie! Przykro mi, doktor Cameron, ale do niegrzecznych dzieci Mikołaj nie przychodzi.
Podszedł do niej i patrzył jej w oczy. Z góry, jak zwykle. Nawet nie wstawała, bo i tak patrzyłby na nią z góry. Musiałaby stanąć na krześle...
- Oszukałaś mnie.
- Nie.
- Nie powiedziałaś mi, że jesteś chora.
- Nie twoja sprawa - ucięła chłodno. - Wyjdź proszę. Pacjenci czekają, a ty ich przecież nie lubisz.
Wilson ją uprzedził, ale i tak przyszła do pracy. Nie będzie opuszczać ostatniego dnia z powodu tego zgryźliwego dupka, jak mówiono o nim w szpitalu. Tymczasem zgryźliwy dupek wpatrywał się w nią bez słowa oczami koloru wiosennego nieba.
- T a m są drzwi, doktorze House - wskazała mu je dłonią. - Do widzenia panu i dziękuję za pomoc. Zapewniam, że nie będzie już potrzebna.
Sam nie wiedział, czemu posłuchał jej i wyszedł. Dopiero na schodach dotarło do niego, że nawet jej się nie odgryzł. Wyrobiła się - pomyślał ze złością i... dumą.

Cameron wyszła z gabinetu, w którym siedziała tylko dlatego, żeby House jej nie znalazł. Skoro i tak wiedział, że jest w pracy, nie ma sensu się chować.

Foreman zadowolony podsumował efekty ich pracy:
- Badamy cukier co godzinę, od około szesnastu godzin nie miała alkoholu w ustach. Nic się nie dzieje. Wychodzi na to, że możemy ją spokojnie przepisać na oddział ogólny, gdzie zaordynują jej dietę.
- Niech jej ktoś da wizytówkę Anonimowych Alkoholików. Szkoda, żeby nasza ciężka praca poszła na marne - mruknęła Trzynastka.
- Uderz w stół, a nożyce się odezwą - powiedział House, kładąc przed nią kilka wizytówek stowarzyszeń zajmujących się uzależnionymi od narkotyków.
- Nie jestem uzależniona! - żachnęła się Remy.
- Ja też nie - House łyknął dwie tabletki Vicodinu.
- Mniam - nie wytrzymał Foreman.
- Chcesz? - House pomachał pomarańczową fiolką. - Serio mówię.
Foreman potrząsnął głową w geście odmowy.
- Sugerujesz, że każdy ćpun twierdzi, że nie jest uzależniony? - Trzynastka podjęła grę.
- Ty to powiedziałaś. To krok naprzód - Gregory uśmiechnął się z pobłażaniem. - A teraz wypiszcie naszą pacjentkę, panią jak-jej-tam, i znajdźcie sobie coś do roboty. Może być klinika.
Już wychodzili, kiedy usłyszeli za sobą głos przełożonego:
- Kto z was wiedział, że Cameron ma raka?
Cała czwórka zatrzymała się jak wryta. Popatrzyli na niego i po chwili bez słowa poszli przed siebie. Jakby się zmówili, potwory... Albo wiedzieli i nie chcą, żebym z nich wydusił cokolwiek, albo nie wiedzieli i nie mieli o czym rozmawiać... - główkował, obijając ścianę piłeczką. Gdy mu się znudziło, zaczął bawić się laską. Po chwili go natchnęło i wyszedł.

Złapała go na korytarzu.
- Foreman!
- Dzień dobry, doktor Tajemnico.
- Wypaplał... Czemu nie jestem zdziwiona... - Cameron westchnęła ciężko. - Mam do ciebie sprawę. Chodź.
Zaciągnęła go do pierwszego wolnego gabinetu, wyciągnęła złożoną kilka razy kartkę papieru i wręczyła mu. Rozwinął ją, przeczytał i ze zdziwieniem zapytał:
- Dlaczego mnie wybrałaś?
- Już raz zaryzykowałeś moim życiem. Wiem, że w razie potrzeby nie będziesz się wahać.
- Cameron, powiedz, że to tylko głupi żart.
- Nie. Mam operację we środę o jedenastej.
- Chase wie?
- Nie. Nieważne.
- Zerwaliście?
- Ja zerwałam... Jakbyś był zdziwiony - zaśmiała się. Westchnęła. I znów się roześmiała.
Przez chwilę patrzyli na siebie. Przytulił ją.
- Dzięki - powiedziała na odchodnym.
- Trzymaj się.
Nigdy nie zwróciłem na to uwagi, ale jeśli House naprawdę zatrudnił ją za ładną twarz, nie mógł trafić lepiej - przemknęło mu przez głowę. Spojrzał na kartkę, w której Cameron ustanawiała go osobą decydującą w czasie, gdy sama nie będzie w stanie podjąć decyzji. Tyle zaufania za jeden incydent. Ta kobieta jest niemożliwa...

Chase ze spokojem przeczytał listę planowych operacji na następny tydzień. Skoro go nie chce, to nie, jej strata. Znów umówił się z Yvonne na drinka. Przynajmniej jedna wie, czego chce, i nie goni za facetem chodzącym o lasce. Zaśmiał się w duchu na samą myśl o byłym szefie, zasuwającym jak sprinter o lasce, i biegnącej daleko za nim Cameron. Dobrowolnie wykreślił swoje nazwisko z operacji o jedenastej w środę. Pewnie by zrobiła awanturę, jak zawsze. Chyba szkoda na to czasu.

- Doktor Cuddy!
Lisa usłyszawszy głos House'a jak najszybciej ruszyła do windy. Wsiadł wraz z nią.
- Wiedziałaś. Musiałaś wiedzieć.
Bez odpowiedzi.
- Rozumiem, że tylko moje prywatne sprawy są tajemnicą poliszynela w tym szpitalu?
- Ty symulowałeś chorobę - nie wytrzymała Cuddy.
- Nie wiedzieliście tego.
- Idź, pobaw się piłką. Pooglądaj telewizję. Daj poważnym, dorosłym ludziom zająć się ich poważnymi, dorosłymi problemami.
Chciała się go pozbyć, ale szedł za nią.
- Miłego dnia, doktorze House - powiedziała z promiennym uśmiechem, skręcając znienacka i wchodząc do jednego z pokojów. Zanim zdążył zareagować, usłyszał zgrzyt przekręcanego klucza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Sob 14:13, 01 Lis 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:20, 01 Lis 2008    Temat postu:

hehe Cuddy wygrała !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:32, 01 Lis 2008    Temat postu:

Dobrze ,że powiedział o tym House wszystkim

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:10, 01 Lis 2008    Temat postu:

Och, jakie typowe zachowanie człowieka chorego.. ech..
DA... rewelacja. Strasznie mi się podoba... No i nadęty Chase
Czekam na dalszy ciąg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:46, 01 Lis 2008    Temat postu:

cudne DA
mam nadzieję, że House będzie przy operacji i potem przy łóżku cameron

czekam z niecierpliwością


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:53, 05 Lis 2008    Temat postu:

Od tego momentu będę nieprzyzwoicie spoilerować.

Piątek, część II

Od rana nie czuła się najlepiej, mimo to uwijała się wśród pacjentów, rozdając czarujące uśmiechy. Gdy skończyła dyżur, z ponurą satysfakcją odwiesiła różowe ubranie, w którym zawsze czuła się jak skrzyżowanie małej dziewczynki z gwiazdą Playboya. Jakie to szczęście, że ubrania pacjentów są białe... Wychodząc spojrzała tęsknie na ER i stojącą w drzwiach Julianne. Obiecała ją odwiedzić, jak tylko obudzi się po operacji. Tymczasem Cameron miała zamiar przewieźć swoje rzeczy z domu koleżanki do dopiero co wynajętego mieszkania. Nie było duże, ale przytulne. W sam raz dla niej jednej. I dla kota. Tak, koniecznie dla kota...

House wściekły bębnił palcami w blat biurka. Po raz kolejny wybrał numer wewnętrzny ostrego dyżuru. Tym razem się nie rozłączył, zanim ktokolwiek odebrał, ale usłyszał tylko, że doktor Cameron skończyła już dyżur i wyszła. Kiedy? Jakieś piętnaście minut temu. Zły odłożył słuchawkę. On sam siedział w szpitalu raczej z nudów i chęci podglądania wszystkich i wszystkiego. Gdyby lubił pacjentów, pewnie czekałby na jakiegoś. Ale przecież nie lubił.

- Co mu jest? - szepnęła przed drzwiami Trzynastka do Foremana.
- Długa historia. Chodzi o Cameron.
- Może z nim porozmawiać?
- Nawet nie próbuj. Zje cię żywcem.
Trzynastka mimo ostrzeżenia kolegi podeszła do House'a.
- Jeśli będziesz tu siedzieć, niczego nie zmienisz.
- Szczęśliwym zbiegiem okoliczności rzeczy nie potrzebują mnie, by się zmieniać. Gdyby potrzebowały, większość nigdy by się nie doczekała.
Trzynastka tylko pokręciła głową. Co za skończony dupek!
House wstał i bez słowa wyszedł, zabierając kurtkę.
Foreman podszedł do Remy i delikatnie dotknął jej ramienia.
- Chyba nie zamierzasz tak tu stać w nieskończoność? Chodź na lunch.

House wsiadł na motor. Ciężko powiedzieć, jak długo jeździł, ale ściemniało się już, gdy zatrzymał się przed domem Julianne, której adres wykradł z kartoteki, gdy nikt nie patrzył. Zapukał i po krótkiej wymianie zdań odwrócił się na pięcie i podszedł do motoru. Nie chce mnie widzieć! Zabroniła podać swój adres! Zatrzymał się przed pierwszym lepszym barem i wszedł do środka. Pierwszą szkocką popił Vicodin i tylko tę zapamiętał, bo następnych nie liczył. W pewnym momencie podszedł do stojącego w rogu pianina, na którym w piątkowe wieczory przygrywały zazwyczaj skąpo odziane panie, do których ślinili się klienci. Odgonił chudą brunetkę, która męczyła jakąś popularną piosenkę i zaczął grać wszystkie depresyjnie nastrajające melodie, jakie był w stanie sobie przypomnieć. W końcu znudziło mu się i zadzwonił po Wilsona, niepomny, że właśnie rozdrapuje mu serce.

Wilson zatargał House'a do samochodu, a potem pomógł mu się wdrapać po schodach do mieszkania. House rzucił się na kanapę i zaczął chrapać. Jimmy zamknął mieszkanie i pojechał do siebie. Dopiero gdy już był bezpieczny w swoich czterech ścianach, rozpłakał się jak małe dziecko. House, obyś się przekręcił, zanim następnym razem do mnie zadzwonisz w takim stanie z baru! - przeklinał go, choć wiedział, że gdyby coś groziło Gregowi, sam pierwszy rzuciłby się na ratunek. Znów mam tylko pracę i tę głupią, pochrzanioną przyjaźń...

Cameron siedziała w poczekalni na lotnisku i czekała, aż wywołają jej lot. Miała zamiar przelecieć bez mała pół Ameryki. Jeszcze raz zobaczyć znajome miejsca, porozmawiać z bratem... Nic mu do tej pory nie powiedziała. Zresztą, spodziewali się właśnie z Jane drugiego dziecka, nie wypadało zwalać się im na głowę z problemem. Posiedzi u nich trochę, pośmieją się, poplotkują, potem szepnie mu na odchodnym parę słów do ucha. I tyle. Nie chciała rozmawiać o chorobie ani o śmierci. Pamiętała, jak panicznie unikał tego jej mąż, jak nie chciał, by każda rozmowa była o tym. Nie rozumiała go wtedy, tak jak nie rozumiała reakcji doktor Hadley, gdy się kiedykolwiek próbowało z nią rozmawiać na temat jej choroby albo śmierci. Teraz rozumiała doskonale.

Z zamyślenia wyrwała ją zapowiedź odprawy. Pasażerowie udający się do Wisconsin proszeni są o zgłoszenie się do odprawy przy wyjściu numer czternaście.

Wisconsin, przybywam... - pomyślała, kładąc swoją walizkę na taśmie. Z biletem w ręku i szybko bijącym sercem zbliżała się do bramki.

EDIT: mały błąd znalazłam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Śro 16:27, 05 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wika
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 1384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:05, 05 Lis 2008    Temat postu:

Nie zjedzą!Jak będą próbować to my ich powstrzymamy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:32, 05 Lis 2008    Temat postu:

mwah. jaki zwrot akcji...
House jak zwykle w barze. nie zdziwiło mnie to...

więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:18, 05 Lis 2008    Temat postu:

gimme more

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:46, 05 Lis 2008    Temat postu:

bardzo smutne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:20, 05 Lis 2008    Temat postu:

mam nadzieję, że cam szybko wróci
i niech się zacznie już coś miedzy nimi bo ostatnio mam niedobór hameronka

część cudna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:37, 05 Lis 2008    Temat postu:

cudaśne !
House w barze - bardzo typowe w jego wykonaniu
czekam na cedeka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:02, 06 Lis 2008    Temat postu:

uwielbiam twoj fik..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin