Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: One Step Closer Away - O krok bliżej oddalenia [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Kto wymyślił najlepszy tytuł?
Marau Apricot "Krok bliższy od dalekiego"
0%
 0%  [ 0 ]
Katty B. "O krok bliżej oddalenia"
45%
 45%  [ 10 ]
Kasinka "Krok bliżej, który (nas) oddala"
22%
 22%  [ 5 ]
rysiaczek "Krok po kroku"
13%
 13%  [ 3 ]
unblessed "Kiedy każdy krok bliżej oddala"
18%
 18%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 22

Autor Wiadomość
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:49, 10 Cze 2008    Temat postu:

'Właśnie dlatego House domagał się go i jadł tabletki gumę do żucia.'
nie powinno tam być 'jak gumę do żucia'?

dobra teraz same pochwały
początek świetny,
opis 'spaceru', o lasce

Wilson zapragnął przytulić go długo i mocno
idź, idź, idź, przytul, pocałuj ....

ale zamiast tego pozostał na fotelu i, próbując oderwać uwagę House'a od jego nogi, zapytał: - Przychodzisz jutro do pracy?
nie? dobra to ja idę przytulić

biedny, biedny Greg...
nie potrafię sobie wyobrazić jak go musi boleć ta noga

Wilson poczuł się trochę zagubiony i trochę smutny, będąc zmuszonym wrócić do domu. Był zadowolony, mogąc spać ze świadomością, że House jest w pokoju obok, nawet jeśli nie mógł być tam razem z nim.
- Dobranoc, House.

Wilson przeprowadził się z powrotem do domu.


teraz powinno paść ze strony House'a magiczne słówka "Zostań"
niech Wilson będzie jego lekarstwem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:08, 10 Cze 2008    Temat postu:

Och... Ja chcę więcej.

Cytat:
Wilson zapragnął przytulić go długo i mocno

Więc dlaczego, u licha!, tego nie zrobił!?
Jimmy! Przytul House'a!!! :pociesz:

Cytat:
- Potrzebny ci masaż?

Dobrze Jimmy! Zrób mu masaż. Tylko porządny. Wszyscy wiemy, że potrafisz.

Już nie mogę doczekać się kolejnej części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Wto 16:14, 10 Cze 2008    Temat postu:

No przecież wiedziałam, że skończysz na masażu xD Dwuznaczność tej sytuacji mnie zabija.

Tak, nadal pozostajemy w moich ulubionych fragmentach tego fika.
Trzeba przyznać, że autorka postarała się z faktami medycznymi i jestem bardzo ciekawa, jak Ci pójdzie ich tłumaczenie xD

Nie mogę przeboleć tego niedojrzałego Chase'a! Eh, dorośnij, gówniarzu, taki fajny wtedy jesteś!!! xD Sorry, ponosi mnie...
W każdym razie napięcie u Wilsona dyskretnie wzrasta (podczas gdy House skoncentrowany na sobie - tym razem trudno go o to winić - oczywiście nic nie dostrzega), a wiadomo, że jak ciśnienie bez przerwy wzrasta to w końcu przekroczy granicę i będzie BUM! Eh...

I jeszcze jedna interesująca sprawa w tym fiku: spojrzenie na ból i leczenie House'a.
W serialu właściwie nie wiemy, czy on łyka tyle vicodyny z powodu bólu czy uzależnienia czy jednego i drugiego, czasem wskazuje nam się bardziej na jedno, czasem bardziej na drugie, nie ma rozwiązania.
Tutaj autorka wprost mówi, że House odczuwa niewyobrażalny ból i jego uzależnienie od narkotyzującego opiatu jest usprawiedliwione. Oczywiście dzięki temu zyskuje postać House'a - przestaje być zwykłym narkomanem a staje się cierpiącą ofiarą chronicznego bólu; wygodniej dla nas - jego fanów - widzieć to w ten sposób, ale...
No właśnie "ale". Brakuje mi przez takie jasne postawienie sprawy tej cynicznej twarzy House'a - twarzy uzależnionego, gotowego na wszystko dla zdobycia vicodyny narkomana. Trochę to dla mnie takie wybielanie postaci.
Jeden z niewielu zarzutów, jakie mam do, że to tak ujmę "psychologicznej" strony fika i bohaterów.

WIĘCEJ!!! xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Huragius dnia Wto 16:15, 10 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:00, 10 Cze 2008    Temat postu:

martuusia - dzięki za wyłapanie "literówki" Tak to jest, jak się pisze siedząc w nocy na balkonie... (bo tam łapię jakiegoś radiowego neta )

Huragius - bo ja myślałam, że ten "masaż" jest w trochę innych miejscu, a nie tuż przed wyprowadzką :?
Nie strasz mnie nawet - ja tych "medycznych fragmentów" jeszcze ani razu nie czytałam
Huragius napisał:
W każdym razie napięcie u Wilsona dyskretnie wzrasta (podczas gdy House skoncentrowany na sobie - tym razem trudno go o to winić - oczywiście nic nie dostrzega), a wiadomo, że jak ciśnienie bez przerwy wzrasta to w końcu przekroczy granicę i będzie BUM! Eh...

Jak sobie pomyślę o tym wzroście napięcia w kolejnej części... Ale czy naprawdę to co się stanie można uznać za "BUM!"???

A propos "cynicznej twarzy"... W Fiku tego nie ma, ale mnie się wydaje, że House po prostu jest zbyt dumny, żeby się przyznać, jak bardzo cierpi i stąd ten cały cynizm... W serialu w sumie też było coś co potwierdza moją "teorię" - w 3x01 albo 02 House przyszedł do Wilsona i szczerze powiedział, że noga znów zaczyna boleć, a Wilson to zbagatelizował ( ) A pamiętasz ten kawałek z 3. części, tą scenę w przychodni z gościem, którego bolała ręka??? Tam była sama szczerość...

********************************************************************************************

Taaak, też uważam, że Wilson powinien przytulić House'a. I że nie powinien się wyprowadzać... Ale w końcu ten Fik jest tak strasznie życiowy i prawdziwy... A w życiu niestety nie ma zbyt wiele lukru


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Wto 17:16, 10 Cze 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:

Huragius napisał:
W każdym razie napięcie u Wilsona dyskretnie wzrasta (podczas gdy House skoncentrowany na sobie - tym razem trudno go o to winić - oczywiście nic nie dostrzega), a wiadomo, że jak ciśnienie bez przerwy wzrasta to w końcu przekroczy granicę i będzie BUM! Eh...

Jak sobie pomyślę o tym wzroście napięcia w kolejnej części... Ale czy naprawdę to co się stanie można uznać za "BUM!"???

No małym "pyk" bym tego nie nazwała, chociaż może faktycznie BUM to za dużo xD Nie będę się wdawać głębiej, bo się zacznie spoilerowanie.

Richie117 napisał:

A propos "cynicznej twarzy"... W Fiku tego nie ma, ale mnie się wydaje, że House po prostu jest zbyt dumny, żeby się przyznać, jak bardzo cierpi i stąd ten cały cynizm... W serialu w sumie też było coś co potwierdza moją "teorię" - w 3x01 albo 02 House przyszedł do Wilsona i szczerze powiedział, że noga znów zaczyna boleć, a Wilson to zbagatelizował ( ) A pamiętasz ten kawałek z 3. części, tą scenę w przychodni z gościem, którego bolała ręka??? Tam była sama szczerość...

Tak, były takie odcinki, to właśnie te, które wskazywały bardziej na to, że powoduje nim ból. Ale z drugiej strony pamiętam ten odcinek, kiedy Cuddy wstrzyknęła mu sól fizjologiczną, podczas gdy on myślał, że to morfina i to zadziałało. Pamiętam też, jak zachowywał się na odwyku z odcinków Trittera. Kiedy poszedł do tamtego lekarza nie zgodził się na żaden inny lek przeciwbólowy - chciał vicodyny, to od niej jest uzależniony. I to były te odcinki, które wskazywały na narkomanię.
Ja nie opowiadam się po przeciwnym stanowisku, niż autorka fika, raczej zwracam uwagę, że są dwa stanowiska, oba dobrze uargumentowane i opowiedzenie się po jednym z nich, nie pasuje mi do tej niejasnej i skomplikowanej postawy House'a do vicodyny i jego bólu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:25, 10 Cze 2008    Temat postu:

taki rodzinny odcinek , piękne. taki piękny obrazek on i on aż widzać ,że wilson zaczyna ujawniać swoje uczucia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:37, 10 Cze 2008    Temat postu:

Huragius - taa... coś między "pyk" i "BUM!" (chociaż zastanawiam się, czy myślimy o tym samym )
Wiem, że się nie sprzeciwiasz tezie, że House cierpi... Chyba nikt, kto go kocha, nie uważa, że to wszystko opiera się tylko na uzależnieniu.
A tamta niby-morfina... Siła sugestii jest jest naprawdę wielka. Sama tego doświadczyłam na zajęciach z Hipnozy na studiach, a to były tylko niewinne demonstracje. Ale skoro można zrobić operację bez znieczulenia, jedynie pod hipnozą... I te wszystkie efekty placebo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:48, 10 Cze 2008    Temat postu:

ach, przepraszam że dopiero teraz

House był praworęczny. Kiedy musiał napisać coś na białej tablicy w pracy, prowadzić, jeść, trzymać swojego penisa, kiedy sikał, House potrzebował swojej prawej ręki. Musiał wtedy przekładać laską chwilowo do lewej, albo wieszać ją na czymś, na czas, gdy jego prawa ręka była zajęta.

mnie też to zawsze strasznie zastanawiało, chociaż w sumie nie ma nic dziwnego w tym, że trzyma laskę w prawej ręce. podpiera się na niej, więc nie przenosi ciężaru ciała na prawą nogę ;pp
ale tu jest pięknie to ujęte, przede wszystkim fragment o "trzymaniu penisa"

Wilson był zaniepokojony i zawstydzony. Widział House'a cierpiącego w czasie detoksu i w czasie rehabilitacji. Ale jeszcze nigdy nie widział House'a odurzonego Vicodinem na tyle, że przyprawiłoby to bizona o zawroty głowy, a mimo to wciąż będącego w agonii. Noga nie była żartem. Nie była wymówką , żeby być na haju. Nigdy nie była.

właśnie! dlaczego zawsze wszyscy tak strasznie się na niego wypinani, np. podczas tej całej sprawy z Tritterem? Dlatego tak strasznie mi się podoba fik "Śmierci się nie przeżywa" - jest takie prawdziwe.
ale nareszcie Wilson otworzył oczy.

Ale oni z pewnością wiedzieli, że to pośrednie rozwiązanie sprawi, że do końca życia będzie odczuwał chroniczny ból. W żaden sposób nie mogli jednak wiedzieć, jak wiele ewentualnego bólu będzie on musiał wytrzymać. Czy gdyby Stacy o tym wiedziała - widziała go w tej chwili - podjęłaby taką samą decyzję?
okay, teraz to już NAPRAWDĘ rozumiem i szanuję to, że House wciąż był taki wściekły na Stacy i spieprzył sprawę, gdy podjęła właśnie taką decyzję. nie wiem czy mogłabym wybaczyć coś takiego. tak, uratowanie życia, ale jakim kosztem?

Wilson zapragnął przytulić go długo i mocno, ale zamiast tego pozostał na fotelu i, próbując oderwać uwagę House'a od jego nogi, zapytał: - Przychodzisz jutro do pracy?

nie no Jimmy, błagam Cię!
dlaczego go nie uściskałeś?
DLACZEGO?
DLACZEGO?
Miałeś podejść i uściskać! przecież przyjaciele to robią!
no... może nie w takich momentach --'

- Dzięki, że wpadliście - powiedział niedorzecznie Wilson, kiedy cała trójka wyszła za drzwi.
ach, uwielbiam tego zakłopotanego Wilsona, który zawsze dba o dobre maniery, nawet gdy nie są potrzebne ;pp

- Potrzebny ci masaż?

myślałam, że umrę ze śmiechu.
boski tekst Jimmy!
BOSKI!

Był zadowolony, mogąc spać ze świadomością, że House jest w pokoju obok, nawet jeśli nie mógł być tam razem z nim.
to jest takie słodkie i ... smutne
biedny Jimmy, biedny House, ech


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:34, 10 Cze 2008    Temat postu:

evay napisał:
ale tu jest pięknie to ujęte, przede wszystkim fragment o "trzymaniu penisa"

skąd ja wiedziałam, że o tym wspomnisz??? godzinę pisałam ten fragment
evay napisał:
ale nareszcie Wilson otworzył oczy.

a potem zrobi coś o wiele, wiele... wspanialszego *wzdycha*
evay napisał:
to jest takie słodkie i ... smutne
biedny Jimmy, biedny House, ech

zachowaj ten tekst na podsumowanie One Step...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:36, 10 Cze 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:

evay napisał:
to jest takie słodkie i ... smutne
biedny Jimmy, biedny House, ech

zachowaj ten tekst na podsumowanie One Step...


będzie smutno?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:40, 10 Cze 2008    Temat postu:

Zapomniałam spytać. Kiedy następna część???

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Poziomka dnia Wto 19:40, 10 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:45, 10 Cze 2008    Temat postu:

martuusia - I cóż mam rzec???

Poziomka - póki co obstawiam JUTRO


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:46, 10 Cze 2008    Temat postu:

może jakaś subtelna aluzja?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:48, 10 Cze 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:

evay napisał:
to jest takie słodkie i ... smutne
biedny Jimmy, biedny House, ech

zachowaj ten tekst na podsumowanie One Step...


NIE DENERWUJ MNIE!
albo jakby to powiedziała Monica (Przyjaciele) - don't play with me!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:04, 10 Cze 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:

Poziomka - póki co obstawiam JUTRO


TAK! TAK! TAK!

Bo inaczej będzie ze mną źle...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:20, 10 Cze 2008    Temat postu:

evay napisał:
Richie117 napisał:

evay napisał:
to jest takie słodkie i ... smutne
biedny Jimmy, biedny House, ech

zachowaj ten tekst na podsumowanie One Step...


NIE DENERWUJ MNIE!
albo jakby to powiedziała Monica (Przyjaciele) - don't play with me!


ja nikogo nie denerwuję, tylko chcę Ciebie i Resztę powoli przygotować...

martuusia właśnie to, co napisała evay mówi wszystko - moje aluzje są chyba zbędne :?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:33, 10 Cze 2008    Temat postu:

a do czego?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:44, 10 Cze 2008    Temat postu:

Do tego, że tan Fik jest brutalny jak samo życie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:28, 11 Cze 2008    Temat postu:

ech, ale... przynajmniej bedzie era?
co z tego, ze dopiero .... *cenzura* części... ;pp
ja poczekam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 13:51, 11 Cze 2008    Temat postu:

Ja powiem tak dotarłam tu na razie siedze na infie to nie przeczytam ale wracam do domu i drukuje wiesz jak ja bardzo czekałam na tego fika boszzz dzięki Richie xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:02, 11 Cze 2008    Temat postu:

NARESZCIE!
co jest z Tobą?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:58, 11 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
Czemu ludzie psują świetne fiki opisami przypadków medycznych??? Lepiej, żeby skupili się na Hilsonie


ten kawałek dedykuję Bruno, która w końcu, W KOŃCU, dała znak życia

[08]
- Jak nasza pacjentka? - spytał House wchodząc do pokoju konferencyjnego, obok jego gabinetu.
Cameron przeglądała wyniki badań. Pozwoliła mu samemu nalać sobie kawy. - Odpoczywa. Jej rodzice chcą z tobą rozmawiać.

- Oczywiście, że chcą. A ja jestem pewny, że powiedziałaś im, że nie mogę?

- Nie, powiedziałam, że porozmawiamy z nimi, kiedy będziemy wiedzieć coś więcej.

- Czy to wyniki drugiego badania krwi?

- Tak.

- Czyste?

- Tak.

- A więc wiemy już coś więcej, a ja wciąż nie mam zamiaru z nimi rozmawiać.

- Nie wiemy nic więcej.

- Ależ oczywiście, że tak. Wiemy, że to niemożliwe, żeby to była infekcja.

- To kolejny negatywny wynik, a nie coś więcej.

- To się nazywa proces eliminacji. To działa w Colombo, Nancy Drew i w Survivor.

- Świetnie. Wyeliminowaliśmy to, że to najprawdopodobniej nie jest infekcja. Teraz wszystko, co musimy zrobić, to wyeliminować setkę innych rzeczy, które mogły wywołać pęcherze na skórze i łuszczenie.

- Setkę? To o wiele za dużo. Może dwadzieścia pięć rzeczy, albo trzydzieści. Dobra, pięćdziesiąt. Mniej więcej - House usiadł na swoim zwyczajowym miejscu na szczycie stołu. - Leki. Leki są najbardziej prawdopodobnymi sprawcami.

- Już skreśliliśmy alergię, zaraz po tym, jak ją przyjęliśmy.

- Nie chodzi mi o alergię na leki, ale o reakcję na leki.

- Nie podaliśmy jej żadnych leków.

- A więc rak. Albo reakcja na brak czegoś - House myślał, popijając kawę. - Niedobór siarki. To oddziałuje najpierw na skórę, potem na system immunologiczny, potem na krew i w końcu na wątrobę. Organizm nie może zwalczyć infekcji, a pierwszą linią obrony przeciwko infekcji jest...

- ...skóra - dokończyła Cameron. - To wydaje się mało prawdopodobne. Nie było śladu infekcji w badaniach krwi.

- Jeszcze nie. Jeszcze tam nie dotarła. Ale to pasuje. Niedobór siarki sprawił, że dziewczyna stała się podatna na infekcję skóry. Infekcja skóry rozprzestrzenia się w tkankach podskórnych. Czy jej skóra była badana pod kątem infekcji?

- Nie, myśleliśmy, że została poparzona.

- Sprawdźcie to. Jeśli się mylę, i tak będziemy potrzebować więcej informacji - House wstał i ruszył do swojego biura. - Idę porozmawiać z Wilsonem na temat raka. Ty - zbadaj teren. Dowiedzmy się, co jeszcze robiła na plaży tamtego dnia.

********************************************************************************

Wilson, z powrotem w swoim starym biurze, czuł niewielką ulgę, że choć nie wszystkie rzeczy wróciły do normy, niektóre najwyraźniej tak. Jak House wchodzący do jego biura bez pukania.

- Co się dzieje?

House opadł na krzesło naprzeciwko niego. - Moja pacjentka może mieć raka skóry. Czy jakikolwiek rak powoduje oddzielenie martwej skóry od warstwy ziarnistej?

- Kilka. Ale nie słyszałem o żadnym, który oddziaływał by na - ile? - dziewięćdziesiąt procent powierzchni skóry.

- Który na przykład?

- Mięsak prążkowanokomórkowy.

- Zarodkowy?

- Być może. Pęcherzykowy jest o wiele bardziej prawdopodobny, biorąc pod uwagę rozległy obszar zajętej skóry. Przebieg jest niecodzienny, ale nie niemożliwy. Może będzie trzeba zrobić rentgen klatki piersiowej i zbadać jej szpik kostny.

- Najpierw badanie warstwy skóry.

- Tak. Jeżeli to postać pęcherzykowa, nie ma prawie żadnej nadziei. Nawet nie wiemy, co ją powoduje. Jakieś rzadkie genetyczne zaburzenie przyczynia się...

... House westchnął głośno.

- Co?

- Teraz muszę pójść porozmawiać z jej rodzicami.

********************************************************************************

House wyjaśnił różne teorie, jakie mieli, prosto i bezpośrednio. Być może to rak. Jeśli tak, możliwe jest podjęcie leczenia. Dwadzieścia procent szans na przeżycie. Zaczekał, aż krzyki i łzy wywołane szokiem uspokoiły się, a potem kontynuował, mówiąc o mniej złych spośród złych wiadomości. Być może to poważna reakcja alergiczna na nieujawniony narkotyk - tak, czasem nawet grzeczne dziewczynki biorą narkotyki i nie mówią swoim rodzicom - albo reakcja na coś, co przegapili, jak ostry niedobór siarki przyczyniający się do niezdiagnozowanej infekcji organizmu.

Rodzice płakali i obejmowali się, a House wrócił do swojego gabinetu, żeby uciąć sobie drzemkę w oczekiwaniu na wyniki testów.

Cameron wróciła późnym popołudniem. - Dzieciaki na plaży urządziły sobie kąpiel na golasa w jacuzzi . W przenośnej wannie do błotnych kąpieli. Wysłałam próbkę do laboratorium, żeby zbadali ją pod kątem bakterii i zanieczyszczeń. Wyniki dostaniemy jutro.

- Napalone chłopaki i dziewczyny kąpali się nago w błocie. Jaki w tym sens, skoro nikt nie może niczego zobaczyć? - spostrzegł House.

********************************************************************************

Wilson podrzucił House'a do jego mieszkania. - Przyjechać po ciebie jutro?

- Nie. Motor naprawiony. Został nawet odmalowany. Wpadniesz na piwo?

Nie mając ochoty wracać do domu, Wilson się zgodził.

House znalazł mecz w telewizji, otworzył piwo i rozsiadł się na kanapie. Jego noga sprawowała się dobrze dla odmiany, a on sam wydawał się być w dobrym nastroju. Z House'em często tak było, kiedy miał niewielkie kłopoty ze swoim przypadkiem.

Wilson usiadł obok niego. Nie za blisko. Ale mógł wyczuć subtelny, prawie-nie-obecny zapach wody kolońskiej House'a. Mniej wyraźny zapach przypraw i dębiny docierał do jego nozdrzy, jeśli pochylał się odrobinę w prawo. Do tego dołączał się jeszcze zanikający aromat szamponu House'a o zapachu irlandzkiej wiosny. Wilson poczuł ciepło rozchodzące się po swojej klatce piersiowej, a wkrótce potem gorące pobudzenie w lędźwiach.

To był po prostu zły pomysł. - Muszę lecieć.

House zmarszczył brwi i wskazał laską na telewizor. - Mecz się właśnie zaczął.

- Jestem zmęczony.

- Możesz spać na kanapie.

- Mam mnóstwo papierkowej roboty.

- Ty zawsze masz mnóstwo papierkowej roboty. To, czego mnie masz, to mnóstwa futbolu. Sezon prawie się kończy.

- Moja drużyna przegrywa.

- Nikt nie zdobył jeszcze punktów, a Giganci wygrają!

- Nie mam głowy do meczu.

- Masz kolejne piwo.

- Jest ciepłe.

- Mam lód. Tak myślę.

Nie było ucieczki. Wilson skrzyżował ramiona i spróbował skoncentrować się na mężczyznach w uniformach, próbujących powalić się na wzajem na ziemię, by zdobyć prawo do piłki ze świńskiej skóry.

House zdjął kurtkę i bawełnianą koszulę, zostając tylko w t-shircie i oparł nogi na stoliku do kawy.

Wilson gapił się na nie. Boże, były cudowne. Pięknie umięśnione, o doskonałej długości. Niewielu wysokich mężczyzn było tak proporcjonalnie zbudowanych, ale House był. Wysocy mężczyźni składali się głównie z nóg, na dodatek zbudowanych jak u kurczaka.

Nie House. Długość jego nóg była dopasowała do długości tułowia. A całość wciąż zachowywała kształty. Nawet po zawale, operacji, detoksie i ograniczeniach w rehabilitacji, House starał się zachować formę. Kiedy Ketamina działała, House przebiegał tuzin mil dziennie. Kiedy to się skończyło, nadal pracował nad górną połową ciała w siłowni dla pracowników szpitala.

W czterdziestym siódmym roku życia, grawitacja zaczynała witać się z House'em - tak jak w końcu spotyka to wszystkich - ale ogólnie rzecz biorąc, ten człowiek był silny i atrakcyjny. Wilson surowo zabronił swoim oczom wędrować dalej na północ, ku obszarowi ponad udami House'a. Jeszcze chwila fantazjowania, zwłaszcza o tym, a spuści się w spodnie.

Wilsonowi podskoczyło ciśnienie krwi. Musiał się stamtąd wydostać.

Ku swemu przerażeniu, Wilson zdał sobie sprawę, że House go obserwuje. Jak długo tak się gapił?

- Co? - spytał Wilson, mając nadzieję, że jego głos nie drży tak, jak jego uda.

- Co "co"? Gapisz się na moje nogi.

- No i?

House przewrócił oczami. - Nic mi nie jest. Z nogą wszystko w porządku, kostka się zrosła. Weź jeszcze jedno piwo i przestań się zamartwiać jak żydowska babka.

- Przepraszam - Wilson prawie zemdlał z ulgi. Jak, u diabła, ma wytrzymać kolejne dwie godziny, siedząc tak blisko obiektu swoich pragnień i żądzy? Wilson otworzył kolejne piwo i starał się wypełnić swój umysł nagimi obrazami brzydkich, nadętych kierowców ciężarówek i kudłatych cyrkowych klaunów.

********************************************************************************

- To się nie uda - Wilson usiadł naprzeciwko Cuddy.

Cuddy współczuła swojemu przyjacielowi i pracownikowi, ale nie potrafiła mu dać żadnej roztropnej rady.
- Teraz chcesz zamknąć swoją praktykę i przenieść się do Kalifornii? W jaki sposób ma to rozwiązać twój problem?

- Dzięki temu będę daleko od House'a.

- A on uczyni moje życie godnym politowania, aż do dnia mojej śmierci, albo jego.

- Moi rodzice mieszkają daleko. Mógłbym mu powiedzieć, że mnie potrzebują, albo że jedno z nich zachorowało...

- A House zadzwoni do nich, żeby sprawdzić, czy znów go okłamujesz.

Wilson pokiwał szybko głową, upodabniając się do kurczaka, dziobiącego ziarno. Ukrył twarz w dłoniach.
- Boże, to jest do dupy.

Cuddy złapała się za głowę. Czasami Wilson i House zachowywali się jak dwaj nastolatkowie w ciałach dorosłych mężczyzn.
- Posłuchaj mnie - zaczęła.
Wilson oparł się o jej biurko, splatając dłonie.

- Co się stanie, jeżeli mu nie powiesz?

Jego oczy zerknęły w bok i z powrotem na Cuddy. - Będę cierpiał.

- Dlaczego?

- Ponieważ kocham go i chcę z nim być, ale nie mogę.

- Więc będziesz cierpiał. I może będziesz musiał się przenieść, by złagodzić to cierpienie. A co będzie, jeśli mu powiesz?

- Odrzuci mnie, być może nie będzie chciał mieć ze mną do czynienia jako przyjaciel. Będę cierpiał.

- I może będziesz musiał się przenieść, by złagodzić to cierpienie.

Wilson oparł podbródek na dłoni w geście porażki. - Będę przegrany, nie ważne co zrobię.

- Więc mu powiedz. Może on cię zaskoczy. Może nie będziecie razem, ale może będzie umiał sobie z tym poradzić. Wszystko, co możesz zyskać, to twój przyjaciel.

Wilson wiedział, że Cuddy ma rację. Musi powiedzieć House'owi, co czuje. - O mój Boże, to nie będzie łatwe.

********************************************************************************

- Mów do mnie - powiedział House do Cameron, kiedy weszła do jego biura.

- Nie ma raka, ani infekcji skóry.

House raz za razem odbijał swoją wielką piłkę baseballową od ścian gabinetu. To pomagało mu myśleć. - Żadnego raka... żadnej infekcji... huh. Co z błotnym jacuzzi?

- Wynik wyszedł pozytywny dla kilku pospolitych i nieszkodliwych bakterii. Żaden inny dzieciak nie zachorował, ani nie wystąpiły u nich żadne zmiany na skórze. Jeden z nich powiedział, że Kristy...

- Kristy? - spytał House.

- Nasza pacjentka. Jeden z nich powiedział, że Kristy była nieco oszołomiona temtego wieczoru. Raz czy dwa odpływała myślami, ale wszyscy wtedy palili marihuanę i dużo pili.

- Odpływała myślami. To by wskazywało na kwas, a nie trawkę.

- Nie ma dowodów na LSD.

- Mięczaki! - House znów zaczął rzucać piłką. - Potrzebujemy więcej informacji. Porozmawiaj jeszcze raz z jej rodzicami i przynieś jej kartotekę medyczną ze szkoły. Chcę wiedzieć o każdym przeziębieniu, jakie przeszła, o każdej witaminie, jaką jej podali, o każdym wyprysku na skórze, o każdym odparzeniu od pieluch. Wszystko, co kiedykolwiek było nie tak z tym dzieciakiem.

Cameron wyglądała na zmęczoną. - O-okay-y.

Zadzwonił telefon House'a. Rzucił piłkę w poprzek pokoju i odebrał.
- House - powiedział do słuchawki.

- House? - to był Wilson.

- Czy jest tu ktokolwiek o tym samym nazwisku, kto przedstawia się tym nazwiskiem, rozmawiając z tobą przez telefon? - spytał House.

Wilson nie załapał dowcipu albo nie zwrócił na niego uwagi. - Nie. Ee, masz ochotę na kolację w piątek? U mnie? Chciałem... Ugotuję coś... myślałem o lazanii z czterech serów (Wilson wiedział, że House ją uwielbia), sałatce ze szpinaku (House polewał swoją sałatkę dodatkowymi porcjami dresingu, przygotowanego przez Wilsona) i może ananasowym serniku...?

- Z kawałeczkami ananasa?

Wilson mógł prawie usłyszeć, jak House się ślini. - Pewnie.

- Co to za okazja? Czyżbyś znowu dostał kosza?

- Komiczne. Uh, be-bez okazji. Mam dosyć jedzenia na wynos i kończę wcześnie w piątek.

- Przyniosę piwo.

- Mam białe wino.

- A ja mam złoty browar.

- Dobra, przynieś piwo, Homer. O siódmej.

********************************************************************************


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 22:29, 11 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:29, 11 Cze 2008    Temat postu:

o rany , co za odcinek , rozpływm się

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:29, 11 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
A więc wiemy już coś więcej, a ja wciąż nie mam zamiaru z nimi rozmawiać.

Jakie to House'owskie. Już widzę jego minę kiedy to mówi. "Czyżbyś sądziła, że pójdę z nimi porozmawiać?" ;]

Cytat:
To się nazywa proces eliminacji. To działa w Colombo, Nancy Drew i w Survivor.

Nie mogę Po prostu piękne.

Cytat:
Jego noga sprawowała się dobrze dla odmiany, a on sam wydawał się być w dobrym nastroju.

Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że kiedy myślę o dobrym nastroju House'a to wiem, że wygląda on ZUPEŁNIE inaczej niż u innych ludzi. Ale chyba właśnie za to go kocham.

Cytat:
Wilson usiadł obok niego. Nie za blisko. Ale mógł wyczuć subtelny, prawie-nie-obecny zapach wody kolońskiej House'a.

Po pierwsze, weź się Jimmy przestań pierniczyć i przejdź do konkretów!
Po drugie, achhhhhhhh, jak bym chciała poczuć to samo.

Cytat:
Jeszcze chwila fantazjowania, zwłaszcza o tym, a spuści się w spodnie.

Umieram! Ale ciekawe, co wtedy zrobił by House??

Cytat:
Wilson mógł prawie usłyszeć, jak House się ślini.

Biedny Jimmy. Pewnie chciałby, żeby House ślinił się tak myśląc o nim a nie o cieście z ananasami...


Tooooooo... Kiedy ciąg dalszy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Śro 21:10, 11 Cze 2008    Temat postu:

Kolejna wspaniała część mojego ulubionego fika
W przeciwieństwie do ciebie lubię te wstawki medyczne xD Są częścią House MD a autorka naprawdę dobrze się spisała przygotowując je. W sumie widać na nich jaka ciekawa jest teraz sytuacja zespołu House’a. Tylko on i Cameron (zabiegana, zalatana i robiąca za troje…).

Cytat:
To był po prostu zły pomysł. - Muszę lecieć.
House zmarszczył brwi i wskazał laską na telewizor. - Mecz się właśnie zaczął.
- Jestem zmęczony.
- Możesz spać na kanapie.
- Mam mnóstwo papierkowej roboty.
- Ty zawsze masz mnóstwo papierkowej roboty. To, czego mnie masz, to mnóstwa futbolu. Sezon prawie się kończy.
- Moja drużyna przegrywa.
- Nikt nie zdobył jeszcze punktów, a Giganci wygrają!
- Nie mam głowy do meczu.
- Masz kolejne piwo.
- Jest ciepłe.
- Mam lód. Tak myślę.

Ten fragment jest interesujący. Widać ewidentnie, że Wilson się w nim miga, że wije się jak może, żeby nie zostać z Housem, ale House nie drąży tematu – nietypowe dla jego ciekawskiej natury. Ciekawa scenka, nie powiem.

Cytat:
Wilson wiedział, że Cuddy ma rację. Musi powiedzieć House'owi, co czyje.
literówka na końcu

Cytat:
- Nie ma dowodów na LSD.
- Mięczaki!

Nie to co House! On najpierw wywołał Super-Migrenę a potem zaleczył ją LSD! I to jest właśnie Rambo-Style, dzieciaki!

Cytat:
- Co to za okazja? Czyżbyś znowu dostał kosza?
- Komiczne.

Strasznie… bynajmniej nie spoileruje, ale jak to zabrzmiało w tych okolicznościach!

Cytat:
- Przyniosę piwo.
- Mam białe wino.
- A ja mam złoty browar.
- Dobra, przynieś piwo, Homer. O siódmej.

Yeah! Homer MD

Czy mi się wydaje, czy następny odcinek będzie końcem pierwszej części <grooooza> ?!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Huragius dnia Śro 21:13, 11 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 4 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin