Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Na pastwę losu /z/
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:24, 01 Lis 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Bo Danny we wszystkim cudnie wygląda. XD
Nawet nie wiesz, jak mnie teraz korci, żeby zacząć wypisywać: w okularach, bez okularów, w obszarpanym kapturze xD, w białym sweterku, w zielon... *knebluje się*
Właśnie. A znakiem rozpoznawczym Jimmy'ego są krawaty i tego się trzymajmy xD.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:33, 01 Lis 2008    Temat postu:

Tak. Krawaty. XD

I nie zapomnij jeszcze o "misyjnym" stroju SG-1 i o stroju kapłana! XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:38, 01 Lis 2008    Temat postu:

I długopisy w kieszeni xD.

Tak, o tym właśnie miałam napisać, zanim się zakneblowałam: w zielonym mundurze, czarnym, niebieskim, beżowym... xD I w tych niebieskich szmatkach xD. Coś pominęłam? xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:40, 01 Lis 2008    Temat postu:

W garniturze! Takim, jak na pogrzebie Katherine! XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:47, 01 Lis 2008    Temat postu:

No jak, jak ja mogłam zapomnieć o garniturze? xD
Och, zostało jeszcze to wdzianko z AU w 8x19 xD. No.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:39, 01 Lis 2008    Temat postu:

Wdzianko z "Moebiusa" mi się nie podobało, choć oczywiście Daniel wyglądał w nim zjawiskowo. XD Ale najlepsze i tak były okulary Carter. XDDDD Aaa! Nie zapomnij jeszcze o tym "antarktycznym" wdzinku z "Continuum"! XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:54, 02 Lis 2008    Temat postu:

Z "Moebiusa" zabrałabym Danielowi kamizelkę, o. xD I trochę potargała. Okulary Carter były cu-dow-ne (a w zasadzie po co jej one były? Przecież nie nosi soczewek). A to antarktyczne wdzianko jest prawie tak dobre jak bandaże! xD
I w skórzanej kurtce z "Bounty" - cudo xD. Ach, zostały jeszcze koszule w kratkę z "Chimery"!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:10, 02 Lis 2008    Temat postu:

Wiesz, alternative universe. Może zawierucha w Egipcie sprawiła, że alternate!Carter nosi okulary? XD

Koszula z "Chimery", tak! XD
...
Eee... mari... A pamiętasz ubranie (...) Daniela z końca "Threads"? No wiesz... Tę ładną... flagę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:56, 02 Lis 2008    Temat postu:

Twórcy się tam po prostu zabawili w Brzydulę i pokazali, że z każdej ładnej kobiety można zrobić chodzącą katastrofę xD.

Daniela we fladze nie da się zapomnieć. Był boski xD. A pamiętasz jego... "ubranie"... z początku "Fallen"?
I nie można nie wspomnieć o Danielu w płaszczu - jak w "The ties that bind", gdy miał mały problem z bransoletami. Wprawdzie wyglądał na lekko przybrudzony (płaszcz, nie Danny), ale i tak był bardzo twarzowy xD. (Ale ja w ogóle mam słabość do długich płaszczy xD).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:06, 02 Lis 2008    Temat postu:

Taak, "Fallen" i "Threads" rocks. XD A pamiętasz ciuch z tej planety Ori? Z tego-tego odcinka, gdzie Valę spalili? Kurcze, który to był odcinek...? No, whatever. XD Tamte ciuchy też były śmieszne. XD (Płaszcz = miłość.)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:33, 02 Lis 2008    Temat postu:

Spalili Valę w "Avalonie", w części drugiej, szuje. Nie lubię ich.
Jeśli mowa o ciuchach Ori, to ja wolę taką niebieską tunikę, w której przechadzał się z Adrią po ichniejszym statku w "The Shroud" xD. Świetna jest, nie uważasz? Ale tamte ciuszki z planety Ori też niezłe xD. (Do tunik też mam słabość...).
Z "Fallen" i "Threads" jednak wolę Daniela we fladze xD.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:52, 03 Lis 2008    Temat postu:

Zakończenia nadszedł czas
Wszystkich nim rozczarowanych z góry przepraszam - nie mogłam się powstrzymać


część 11

- Jeszcze coś?
- Maile same na siebie nie odpowiedzą…
- Myślisz, że jeśli odpiszę na nie jutro rano, to te dziesięć godzin zrobi odbiorcom różnicę?
- Dziesięć godzin to kupa czasu. Wiesz, ile dziewczyn można wtedy przelecieć?
- Nie wiem, jeszcze nie próbowałam. Więc jak?
- Idź. Ale nie licz, że cię to ominie.
- Jak zwykle… A ty do której masz zamiar tu siedzieć? Już prawie wpół do dwunastej.
- Jakoś sobie nie przypominam, żebym miał obowiązek ci się spowiadać. Chciałaś iść, to idź.
- Dobranoc.
- Mhm.
Spojrzał na zegarek. Faktycznie, była już dwudziesta trzecia dwadzieścia. Ciekawe, czy Wilson już wrócił. I czy zauważył, że go nie ma. A może jest zbyt zajęty… na przykład Cuddy?
Nie miał zamiaru wracać do domu. Jeden z anestezjologów udał się na trzydniowe zwolnienie, więc miał do dyspozycji gabinet, w którym mógł się ukryć. Była tu sofa, komputer, stary, ale działający sprzęt grający – czego chcieć więcej?
Jeśli mu zależy, to mnie znajdzie – pomyślał, uruchamiając komputer. Internetu nigdy za wiele.

Kiedy wszedł do mieszkania, był kwadrans po dwunastej. Postawił w korytarzu torbę podróżną i cicho zamknął za sobą drzwi, nie chciał obudzić śpiącego już pewnie przyjaciela. Pierwsze kroki skierował do sypialni – czuł, że jeśli za chwilę nie zobaczy House’a, to spali się z tęsknoty. Przez całą podróż mógł myśleć tylko o dotyku jego dłoni, smaku ust, zapachu skóry, zupełnie nie zwracał uwagi na to, co mówiła do niego Cuddy. Myślami był już ze swoim kochankiem.
Gdy stanął w drzwiach sypialni i zobaczył puste, niepościelone łóżko, zdębiał. Sprawdził salon, łazienkę, kuchnię, ale nigdzie nie znalazł przyjaciela.
Może ma dyżur?
Spróbował się do niego dodzwonić, ale bezskutecznie. Nie odpowiadał ani telefon stacjonarny, ani pager, ani komórka. Chociaż był senny, postanowił pojechać do szpitala, ponieważ w głębi serca czuł dziwny niepokój. W pośpiechu wypił kubek kawy, parząc sobie usta i wyszedł z domu. Przez całą drogę do pracy zastanawiał się, czy podczas jego nieobecności nie wydarzyło się coś złego. Od kiedy to House godzi się na nocne dyżury? Bo gdyby chodziło o jednego konkretnego pacjenta, nad którego przypadkiem musiałby czuwać, to na pewno nie wyłączyłby komórki, a tym bardziej pagera, na który przychodziłyby wyniki setek badań wykonywanych przez jego pracowników.
Na oddziale diagnostyki było cicho i pusto, podobnie jak na onkologii. Sprawdził rozpiskę dyżurów, z której jasno wynikało, że House powinien zjawić się w szpitalu dopiero rano. Przeszukał kilka gabinetów, dach, świetlicę, ale nigdzie nie znalazł przyjaciela. Zrezygnowany stanął pośrodku głównego hallu.
- Wilson? – usłyszał nagle. Odwrócił się i zobaczył wychodzącego z windy Michaela Ringa.
- Cześć – odpowiedział. – Co ty tu robisz o tej porze?
- A nie uważasz, że ja powinienem zadać to pytanie? Każdy normalny człowiek na twoim miejscu właśnie odsypiałby podróż – zauważył chirurg.
- Nie wiesz, czy jest tu gdzieś House? – spytał niecierpliwie Wilson.
- Wyszedł dziś wcześnie, nie miał nic do roboty, nie wydaje mi się, żeby po coś wrócił – odpowiedział z namysłem. – A co, zniknął?
- Tak jakby. Nigdzie nie mogę go znaleźć, a komórkę wyłączył.
- Przez ostatnie trzy dni zachowywał się jeszcze dziwniej niż zwykle, chodził zły, obrażony na cały świat. Myślałem, że to ma związek z twoją nieobecnością…
Wilson pokręcił z rezygnacją głową. Zaczynał rozumieć, że był w błędzie, kiedy myślał, iż House będzie na niego czekał z otwartymi ramionami. Ring zauważył jego frustrację.
- Wracasz do domu?
- Nie, chyba nie… Nie mam po co. Prześpię się gdzieś tutaj.
- A nie masz ochoty na kawę? – zaproponował chirurg. – I tak muszę tu siedzieć do rana, możemy posiedzieć w dwójkę. Znasz House’a – jeśli gdzieś się schował, to go nie znajdziesz, choćbyś stawał na głowie.
- W porządku – zgodził się drugi mężczyzna. Ruszyli w stronę gabinetu Cuddy.
- I jak ci się tu urzędowało?
- Całkiem fajnie. Przez chwilę czułem się kimś więcej, niż tylko zwykłym lekarzem. Ale wiesz, teraz dopiero zacząłem doceniać Lisę za wykonywanie tej całej papierkowej roboty.
- Lisę? – przerwał mu Wilson z lekkim uśmiechem.
- Tak się złożyło – wyjaśnił niepewnie. – W czasie jednej z rozmów telefonicznych…
- Rozumiem. Rozumiem też to, że całkiem przez przypadek trzymasz jej zdjęcie przypięte do monitora,
Ring jednym ruchem zerwał fotografię.
- Wyobraź sobie, co by powiedziała, gdyby je jutro zobaczyła…
- James – mężczyzna zdecydowanym tonem przerwał te rozważania. – Mogę o coś zapytać?
- Pewnie.
- Ale obiecaj, że odpowiesz szczerze.
- Odpowiem szczerze – powiedział nieco zdziwionym głosem.
- Czy między tobą a Lisą… coś jest?
- Co? – zatkało go.
- Pół szpitala o tym plotkuje – wyjaśnił ponuro Ring.
- Mike, między nami nigdy nic nie było. Przyjaźnimy się od lat, jest mi bardzo bliska, ale nie w TEN sposób.
- Na pewno?
- Na sto procent – odpowiedział poważnie.
Twarz chirurga rozjaśnił uśmiech.
- Cieszę się. To znaczy…
- Domyślam się, co to znaczy. I mogę ci podpowiedzieć, że masz pełną wzajemność.
- Nie wiem, o czym mówisz. Skąd ty to w ogóle możesz wiedzieć? – zapytał nieufnie.
- Pogadaliśmy sobie z Cuddy o tym i owym… Mówię ci, zacznij działać – spojrzał na zegarek. – Ta kawa nic nie dała. Idę do siebie, jestem wykończony.
- Co? A, aha, ok, idź. Ja jeszcze muszę zajrzeć do paru chorych i wynieść stąd resztę swoich rzeczy. I nie martw się o House’a, znajdzie się.
Podczas rozmowy i droczenia się z kolegą, Wilsonowi udało się zapomnieć, dlaczego właściwie jest o tej porze w szpitalu. Teraz wróciła świadomość tego, co mogło się stać. House mógł się obrazić, mógł sobie coś zrobić, mogło mieć miejsce tysiąc nieprzyjemnych zdarzeń… Zasępił się.
- Taak.. mam nadzieję – mruknął i wstał z krzesła.
- Wilson?
- No? – zatrzymał się w pół kroku.
- Dzięki za informację.
- Nie ma sprawy – przywołał na twarz uśmiech, po czym wyszedł z biura administratorki, by po minucie dotrzeć do swojego gabinetu. Rozejrzał się po pokoju; wszędzie widział ślady House’a: nieumyty kubek, jakieś nuty, puste opakowanie po Vicodinie. Tylko samej jego osoby nie było.
Boże, nie pozwól, żeby to się rozwaliło. Zacisnął ręce w pięści. Proszę. Niech rano zjawi się w szpitalu, wszystko mu wyjaśnię. Nigdy więcej go nie okłamię – z tą myślą zasnął.

Kiedy się obudził, było już widnawo. Spojrzał na zegarek.
O rany – zorientował się, że szarość za oknem nie wynikała ze wschodzącego powoli słońca. Wynikała z jego zachodu. Dochodziła dwudziesta pierwsza.
Spałem osiemnaście godzin?!
Dwie nieprzespane noce dały mu się we znaki – ostatnia spędzona na podróży i poszukiwaniu House’a i poprzednia wypełniona przeróżnymi filmami oglądanymi w hotelowym pokoju. Jego mózg zdecydowanie upomniał się o odpowiednią dawkę odpoczynku.
Cholera, cholera, cholera – przelatywało mu przez myśl, gdy przeciągał się na wszystkie strony, gdyż kanapa nie należała do najwygodniejszych. Muszę go znaleźć, natychmiast.
Wstał i odwrócił się w kierunku wyjścia.
Kiedy spojrzał na drzwi z trudem powstrzymał wrzask strachu i zaskoczenia. Na podłodze, oparty o framugę, z gameboy’em w dłoni siedział House i mierzył go spokojnym spojrzeniem.
- Uszanowanie – usłyszał. – Dobrze się spało?
Bez tchu opadł z powrotem na sofę.
- Gdzie ty byłeś? – wykrztusił. – Nigdzie nie mogłem cię wczoraj znaleźć.
- Na ostatnią Gwiazdkę dostałem pelerynę niewidkę – wyjaśnił diagnosta. – I siedziałbym pod nią do teraz, gdybym najpierw nie usłyszał mnóstwa skrzekliwych słów od Cuddy na twój temat, a potem nie zobaczył jej śliniącej się z Ringiem.
Drugą część zdania Wilson pominął milczeniem.
- Co ona ci powiedziała?
- Wyjaśniła kwestię twojego telefonu, twojego dziwacznego zachowania i twojego nagłego wyjazdu, krótko mówiąc, poruszyła każdy temat, na jaki ty powinieneś ze mną porozmawiać już dawno – w jego głosie zadźwięczała gorycz.
- Wiem – onkolog spuścił głowę. – Głupio zrobiłem, że o niczym ci nie powiedziałem. Ale zrozum, potrzebowałem…
- … odpoczynku tak, wiem – wszedł mu w słowo nieco zdegustowanym tonem. – I rozumiem cię – dodał po chwili namysłu, tym razem już normalnym głosem.
- Posłuchaj…
- Nie chcę twoich przeprosin. Słowa nigdy nic nie znaczyły.
- Więc… co dalej? – spytał z nagłym lękiem. – Co z nami?
- Z mojej strony niewiele się zmieniło – odpowiedział, patrząc w sufit. – To nie ja zaczynałem wariować.
Wilson poczuł ogromną ulgę. Więc nie wszystko stracone? W sekundę znalazł się na podłodze obok przyjaciela.
- Może nie chcesz tego słuchać, ale ja chcę, żebyś wiedział, że przepraszam – nie zwrócił uwagi na to, że House zakrył sobie dłońmi uszy i zaczął gwizdać. – Źle zrobiłem nic ci nie mówiąc. Wiesz, że mi zależy na tobie, na nas…
- Więc może przestałbyś gadać i jakoś to udowodnił? – spytał kpiąco starszy mężczyzna.
Onkolog wyszczerzył zęby i pochylił się nad nim. Rękę oparł o drzwi, a twarz zbliżył do twarzy przyjaciela. Przez ułamek sekundy patrzyli sobie w oczy, po czym ich usta złączyły się w długo wyczekiwanym pocałunku. Wilson poczuł, jak cały lęk o ten związek się ulatnia. Będą razem, bo takie uczucie nie może wygasnąć, jest jedyne, niepowtarzalne i unikatowe.
House tymczasem pomyślał przez chwilę o pięciu ostatnich dniach spędzonych w niepewności i rozgoryczeniu.
To dobrze, że wszystko przemija – przemknęło mu przez myśl. Jednak gdy poczuł rękę drugiego mężczyzny na swoim policzku, dodał: prawie wszystko. To, co dwa lata temu ich połączyło, nie przeminie nigdy.
Odsunął na chwilę twarz, by spojrzeć przyjacielowi w oczy.
- Witaj w domu, Jimmy – powiedział z lekkim uśmiechem, a Wilson pomyślał, że ten uśmiech to najpiękniejsze, co mogło go spotkać. Czekał na niego tyle czasu i wreszcie mógł go zobaczyć. Chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił znaleźć słów. W ramach odpowiedzi wrócił po prostu do przerwanego przed chwilą pocałunku.
A w myślach powtarzał w koło tylko jedno słowo – dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 16:22, 03 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:01, 03 Lis 2008    Temat postu:

No wreszcie koniec i to taki jaki powinien być! Uffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff
Bo Tak długo czekałaś, sadystko....
Cudo. Bez wzniosłych deklaracji za to prawdziwie. Miau... to lubią kotki, mimo że są Hameronkowe


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuki
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 02 Wrz 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:10, 03 Lis 2008    Temat postu:



Po prostu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:07, 03 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
na przykład Cudy?

No ja wiem, Cuddy cudna jest i cudy wyprawia, ale... XDDD Poprawić marsz! Oprócz tego. Ua, FLUFF! Wystaw ogłoszenie na początku, bo mnie tu różowość i puchatośc PRZYGNIOTŁA. XD Mówiłam już, że nie cierpię Ringa? Nie? To mówię. Nie cierpię Ringa. Głupi, głupi on! (Niech go przejedzie tir...) Nie było Foremana, minus. Wszystko się wyjaśniło... Łee, wolałabym coś zuego. XD Jakiś angścik na koniec, buu.
...
*wpadła na evil pomysł*
XD
*zaciera łapki*

Ładne, anyś. Fluff u Ciebie to najlepszy sort. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
calin.a
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nabrać na zakupoholizm?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:19, 03 Lis 2008    Temat postu:

I zakończyło się taak słiit . bardzo ładnie , chociaż ( `chociaż , chociaż`, nienawidzę siebie za to xd ) wątek Cuddy i Ringa był trochę naciągany . Nie, Wróć! Wątek był fajnie poprowadzony , miałam na myśli , to co Katty ; trochę zbyt różowe i puchate było jego zakończenie, mianowicie ; np. ja ( ;D ) napisałabym tylko , że gdy się już spotkali po tej podróży, Ring zaprosił ją na kawę i byli na niej baardzo długo. Otoczyłoby ich to lekką mgiełką tajemnicy.

Hmm .. nie czytaj tego - bzdury napisałam ładnie, pięknie, elegancko ( jak, to się u nas mówi ) i bardzo mi się podobało (;

i ten , macie rację co do jabłkowego i malinowego Redsa, tylko cytrynowy jest zdatny ;]

mari nie zdziwiłabym się jakby jabłka z amerykańskich sklepów miały mniej błonnika, niż jabłkowy Reds :}


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:26, 03 Lis 2008    Temat postu:

nefrytowakotka, Kuki, dzięki z całego serca
Kat, poprawiłam, thx za uwagę ^^
Co do Twojego zuego pomysłu - już zacieram rączki na przeczytanie go
Że nie cierpisz Ringa to już mówiłaś A Foreman... hmm... Foreman pewnie sobie gdzieś spał.

calin.a, masz rację, może to troszkę naciągane, ale miałam wielką ochotę uszczęśliwić całe towarzystwo..
I cieszę się, że zgadzamy się co do Reddsa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:01, 03 Lis 2008    Temat postu:

piękne, taka czekolada na jesienne dni

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:10, 03 Lis 2008    Temat postu:

Piękna i wyjątkowo słodka, taka, jaką tygryski lubią najbardziej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:27, 03 Lis 2008    Temat postu:

Wow, zadowoliłam tygryski i motylki ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:22, 03 Lis 2008    Temat postu:

Uffff... A ja już się bałam, co Ty zrobisz any... Ale na szczęście zakończenie jest takie jakie lubię. I jest uroczo i słodko, i cudownie... I idę spać.

Dobranoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:51, 04 Lis 2008    Temat postu:

O jaa, poziomkom też się podoba ^^
Kocham żyć w zgodzie z naturą


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:07, 04 Lis 2008    Temat postu:

- A co, zniknął?
Pewnie, że zniknął. W końcu ma pelerynę niewidkę. Aż dziwne, że Wilson o tym jeszcze nie wie.

Przez chwilę czułem się kimś więcej, niż tylko zwykłym lekarzem.
Przypomniało mi się taki powiedzenie: Always remember that you are unique. Just like everyone else. Lekarzy to też dotyczy... xD

Kiedy spojrzał na drzwi z trudem powstrzymał wrzask strachu
Bo House to zaiste upiorny widok...

I siedziałbym pod nią do teraz, gdybym najpierw nie usłyszał mnóstwa skrzekliwych słów od Cuddy na twój temat
Ooo, chciałabym usłyszeć skrzeczącą Cuddy xD.

- Może nie chcesz tego słuchać, ale ja chcę, żebyś wiedział, że przepraszam
O, i znowu Wilson przeprasza. Ja protestuję xD.

A w myślach powtarzał w koło tylko jedno słowo – dziękuję.
A House? House też powinien powtarzać "dziękuję"!

W pośpiechu wypił kubek kawy, parząc sobie usta
Doprawdy nie rozumiem tych wszystkich ludzi w książkach (i fikach), którzy piją kawę/herbatę i parzą nią sobie usta. Przecież to, kurtka na wacie, boli. Nie mogą dolać sobie zimnej wody? Sposób szybki i skuteczny, powiedziałabym xD.

calin.a, ja jednak obstaję przy tym, że jabłka, amerykańskie czy nie, mają więcej błonnika od piwa. No, chyba żeby osobno dosypać błonnik do piwa, jak te truskawki do jogurtu (idiotyczna reklama, nawiasem mówiąc), ale to się już nazywa oszukiwanie xD.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:45, 04 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Doprawdy nie rozumiem tych wszystkich ludzi w książkach (i fikach), którzy piją kawę/herbatę i parzą nią sobie usta. Przecież to, kurtka na wacie, boli. Nie mogą dolać sobie zimnej wody? Sposób szybki i skuteczny, powiedziałabym xD.

Ale wtedy dramatyzm poparzonego szlag by trafił. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:44, 04 Lis 2008    Temat postu:

To było wyjątkowo urocze ^^ I bardzo dobrze, że się tak skończyło. W końcu nie każdy fick musi się kończyć jakoś tragicznie
Fluff raz na jakiś czas jest zdrowy ;]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Foxglove dnia Wto 21:44, 04 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 9 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin