Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Deep In The Heart [prosto z ery!]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Śro 19:45, 28 Maj 2008    Temat postu:

jazzu, w jakiej erze mi przyszło żyć xD
A tak poza tym: na to pytanie są dwie poprawne odpowiedzi, więc jest ponad 60 % szans, że trafimy dobrze.
dżołk - oczywiście wszystkie są poprawne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:45, 28 Maj 2008    Temat postu:

evay napisał:

a). noc przedślubna
b). ślub
c). noc poślubna

;D

więc spokoooooojnie ;D


Przy takim planie nikt nie jest spokojny (i pomyśleć, że jeszcze pół roku temu NIE BYŁAM Hilsonką...)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:01, 28 Maj 2008    Temat postu:

Apricotko - ty jeszcze 3 miesiące temu byłaś Huddzinką :wink:

O ja zła... Nawracam wszystkich w koło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:17, 28 Maj 2008    Temat postu:

Musiałaś mi to wypominać? Oś ty niedobra!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 21:03, 28 Maj 2008    Temat postu:

A teraz Evay nawraca kolejne osoby.. Faktycznie, to porównanie do uroku rzucanego przez Hilsonka jest tu jak najbardziej na miejscu
Evay - masz mnie - rozpłynęłam się nad sceną w łazience i sztuczkami od Johny'ego. Kiedyś musisz mi narysować, o co chodziło z tą sztuczką..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sukebe
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:30, 28 Maj 2008    Temat postu:

Ajjjj! Świetne! Uśmiech nie chce mi zniknąć z twarzy, House i Wilson w ubikacji XD Oni wykorzystają każdą okazję nieważne gdzie, nieważne jak Podobała mi się scena kiedy wychodzili z ubikacji i House powiedział, ze jest inwalidą. On w totalnym nieładzie tak samo Wilson no i to pomieszczenie XD Czekam na dalsze części Weny życzę!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:16, 29 Maj 2008    Temat postu:

Musiałam tu wpaść z samego rana, żeby poprawić sobie i tak doskonały humor

A wczoraj włączyłam tv, akurat była w nim jakaś scena w więzieniu, a ja zaczęłam się śmiać jak głupia... evay - co Ty ze mną zrobiłaś??? Już nigdy nie będę mogła spokojnie obejrzeć żadnego takiego filmu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:43, 29 Maj 2008    Temat postu:

niestety wczoraj nie mialam czasu pisac, wiec niespodzianki z samego rana nie bylo
może dzis wieczorem, dajcie mi zyc, pisanie dwoch fikow na raz nie jest łatwe ;D jeszcze w dodatku inna narracja ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:37, 29 Maj 2008    Temat postu:

oh.... evay - ja nawet nie liczyłam na niespodziankę :wink:
tylko chciałam jeszcze raz przeczytać tą wczorajszą perełkę

I niezmiennie cię podziwiam za pisanie dwóch fików naraz, bo ja nawet jednego nie potrafię dokończyć :?



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:50, 30 Maj 2008    Temat postu:

skonczyly mi sie teksty piosenki na tytuly rozdzialow

mam nadzieje, ze bedzie sie podobało

Deep in the heart

Wilson


Niewiele pamiętam. Wszystko potoczyło się szybko. Sędzina wzięła od ławy karteczkę, a my wstaliśmy, czekając na werdykt. Nie usłyszałem ani słowa z tego, co mówiła. O tym, że zostaliśmy uniewinnieni dowiedziałem się przez Cuddy, która z piskiem rzuciła się w moje ramiona, przyciskając drugą ręką House’a.

Wtedy wszystko się we mnie odblokowała. Mieszanina wszelakich emocji. Niesamowite, rozpierające szczęście i podniecenie, które wciąż czułem po wydarzeniu w toalecie.

Spojrzałem na niego i ujrzałem banalny uśmiech na jego twarzy. Roześmiałem się serdecznie. House był ogłupiały ze szczęścia. Przez myśl przemknęło mi jeszcze, że gdyby na sali byli jego pracownicy, nawet by się nie uśmiechnął.

W ciągu tych kilku sekund myślałem też o tym, że gdyby nie Tritter, nie to, co nas spotkało, w życiu nie bylibyśmy razem. Ja poradziłbym sobie z tym, ale House’a rozpierałoby uczucie, które było zakazane, które musiałby wypierać. Ta cała historia stała się dla nas prawdziwą lekcją wyrażania uczuć.

-Jesteśmy… - wydusił.
-…wolni! – dokończyłem.

Nie zważając na nic przytuliłem go mocno, tym razem powstrzymaliśmy się i gdy odsunąłem się od niego, zauważyłem zawód na twarzy Cuddy, jak gdyby liczyła na kolejny odcinek fascynującego serialu pt. „Moda na Geja”. Zerknąłem na House’a. On tylko wyszczerzył zęby do Lisy i już wiedziałem, że pomyślał dokładnie o tym samym, co ja.

-Dom? – spytał, uśmiechając się diabelsko.
-Chętnie – odpowiedziałem i mrugnąłem znacząco – do zobaczenia Cuddy.
-Miłego dnia Cuddy – rzucił Greg.
-Nawzajem – mruknęła – słuchajcie...
-Oj, jestem pewien, że będzie miły… - odpowiedział House patrząc niewinnie w bok.
-A raczej noc… - podchwyciłem ochoczo.
-Tak, oj tak… - zgodził się z rozmarzoną miną.

Cuddy ze złością tupnęła nogą, patrząc wymownie w sufit. Skrzyżowała ręce na piersiach, czekając, aż w końcu przestaniemy się śmiać, ale na to nie było czasu. Chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się w domu. Sami.

W końcu musiała się domyślić, że nie może liczyć na poważną rozmowę. Wypuściła ze świstem powietrze z płuc i spojrzała na nas zrezygnowanym wzrokiem.

-Jutro o dziesiątej w moim gabinecie – powiedziała.
-Tak późno? – House zamrugał parę razy.
-Domyślam się, że po ciężkiej nocy nie wstaniecie wcześnie – odpowiedziała znudzonym tonem – nawet Wilson.

Kiwnąłem głową zaskoczony, ale House spojrzał na nią, przekrzywiając głowę w prawo i mrużąc jego oko. Nagle na jego twarzy pojawił się wyraz satysfakcji. Prychnął głośno i roześmiał się. Czekałem niecierpliwie na jakiekolwiek wyjaśnienie.

-Jedenasta – powiedział tylko.
-CO? I tak idę wam na…
-Przecież rano też będziemy chcieli… - powiedział beztrosko – zająć się sobą.

Spojrzałem zaskoczony na Grega, a Cuddy chrząknęła znacząco i ukryła na chwilę twarz w dłoniach. Uśmiechnąłem się, gdy napotkałem wzrok House’a.

-Dobrze – mruknęła tylko – do jutra.

Odeszła szybkim krokiem i w Sali sądowej zostaliśmy tylko my. Gdy odgłos jej obcasów ucichł Greg podszedł do mnie powoli i delikatnie pocałował mnie w usta. Czekałem na rozwój wydarzeń, ale tym razem był czuły i spokojny.

-Woah – mruknąłem – co tak delikatnie?
-Chyba dorosłem do prawdziwej miłości – szepnął mi do ucha.

Odsunął się ode mnie i zatonąłem w jego błękitnych oczach. Uśmiechnął się łagodnie i kiwnął głową w stronę drzwi. Ruszyłem za nim całkowicie rozluźniony, myśląc o tym, że nie mogliśmy mieć więcej szczęścia.

-Pięknie potraktowałeś Cuddy – zagadnąłem.
-O tak, skoro uważa to za coś niezwykłego – uśmiechnął się.

Słońce zalało nas, gdy wyszliśmy z gmachu sądu na zatłoczoną ulicę. Poczułem niesamowity entuzjazm, gdy nagle dotarło do mnie, że jestem wolny. Nareszcie wolny. W oczach House’a dostrzegłem zrozumienie, gdy uśmiechał się w ten sam sposób, co ja. Po chwili założył na nos czarne okulary, a ja poczułem przypływ podniecenia.

Zatrzymaliśmy się na krawędzi chodnika. Taksówka natychmiast się przed nami zatrzymała. Wsiadłem do niej, czując orzeźwiający chłód klimatyzacji. Nagle drgnąłem i spojrzałem zaskoczony na Grega, gdy podał adres zupełnie inny od jego mieszkania.

-Gdzie jedziemy?
-Na obiad.

Rozluźniłem się i starałem się nie pokazywać tego, że tak naprawdę chciałbym jak najszybciej znaleźć się w domu, rzucić go na łóżko i zrobić to jak należy, z dala od krat, chłodu więziennej celi czy mokrych kafelek w toalecie.

W końcu zatrzymaliśmy się przed elegancką restauracją. Greg rzucił kierowcy pieniądze i wyszliśmy z taksówki, przechadzając się powoli po przyjemnej, zielonej okolicy. Bez pośpiechu kroczyłem przy nim, nie odzywając się od kilku minut. Przystanął na chwilę i uśmiechnął się do mnie, a ja poczułem falę sympatii do mojego kochanka i przyjaciela.

Już po chwili siedzieliśmy na olbrzymim tarasie restauracji, wpatrując się w błyszczącą taflę jeziora otoczonego przez wysokie, zielone drzewa. Oddychałem głęboko, rozkoszując się cudownym, świeżym powietrzem.

Jedliśmy spokojnie, rozmawiając o kompletnie błahych sprawach. Zastanawiałem się głośno, jak trzyma się nasza banda w więzieniu, na co Greg odpowiedział natychmiast, że musimy ich kiedyś odwiedzić.

-Tak, musisz podszkolić się u Johnny’ego – dodałem.

Na jego twarzy najpierw pojawił się sarkastyczny uśmiech, a potem wybuchnął śmiechem. Nagle uświadomiłem sobie, jak bardzo go kocham, ile dla mnie znaczy. Wtedy wiedziałem – tak, nie mogę bez niego żyć i nigdy go nie opuszczę.

Chciałem to powiedzieć. Głośno. Wyraźnie. Pokazać mu, że może na mnie liczyć. Wyrazić wszystkie moje uczucia. Nie dbać o to, kto co sobie o nas pomyśli. Ostrożnie odłożyłem sztućce, wyprostowałem się na krześle i otworzyłem usta, ale nie zdążyłem nic powiedzieć, nawet nie udało mi się ułożyć w myślach tego, co chciałem mu wyznać. Greg już zabrał głos.

Niespokojnie poruszył się na swoim krześle i ściągnął okulary. Zamknąłem powoli usta, starając się opanować, ale zadrżałem, gdy zobaczyłem jego poważną minę. Musiałem wyglądać jak przerażony nastolatek bo uśmiechnął się lekko i przekrzywił głowę.

-Czego się boisz, Jimmy? – zapytał.

Zaskoczony drgnąłem i otworzyłem usta, by odpowiedzieć, ale to, co chciałem powiedzieć w moich myślach zabrzmiało banalnie i cukierkowo. Jednak patrząc w te niebieskie oczy poczułem, że muszę być z nim szczery.

-Boję się, że cię stracę.

Nachylił się nad stołem i wbił we mnie spojrzenie z poważną miną. Patrzyłem prosto w jego oczy i zadrżałem lekko, gdy ujął moją prawą dłoń. Znów uśmiechnął się, by dodać mi otuchy.

-Nigdy mnie nie stracisz.

Kiwnął głową w górę i obaj wstaliśmy z naszych krzeseł. Podążyłem za Housem, który manewrował z laską pomiędzy stolikami aż doszedł do drewnianej balustrady. Oparł się o nią i przez chwilę patrzył na żaglówki, płynące po tafli jeziora. W końcu przeniósł wzrok na mnie.

-Nie wiedziałem, jak to zrobić – wyrzucił z siebie.

Uniosłem brwi i przysunąłem się do niego, robiąc zaskoczoną minę. On jednak wciąż milczał, więc dotknąłem jego przedramienia. Spojrzał na mnie i poczułem ulgę ponieważ jego spojrzenie było takie, jak zawsze – pełne miłości.

-Wiem, że jeszcze nikt o nas nie wie – powiedział – ale to kwestia czasu.
-Wszystko będzie dobrze.

Ścisnąłem lekko jego dłoń myśląc, że jest przerażony perspektywą pracowania w szpitalu, w którym każdy plotkowałby za naszymi plecami o naszym życiu seksualnym, kłótniach, sprawach sercowych. On jednak pokręcił lekko głową.

-Nigdy tego nie robiłem – szepnął – masz o wiele większe doświadczenie niż ja…

Zmarszczyłem brwi. Jak to „mam większe doświadczenie”? Otworzyłem usta, kręcąc głową i chciałem powiedzieć, że „nie, do cholery, jesteś moim pierwszym kochankiem, nigdy przedtem nie spotykałem się z mężczyzną!”. On jednak znów nie pozwolił mi dokończyć.

-Może to nie będzie bajkowe – powiedział zażenowany – ale przynajmniej… szczere…

Przysunął się bliżej mnie i poczułem jego ciepły oddech na mojej twarzy. Pocałował mnie lekko w usta i automatycznie zamknąłem oczy, rozkoszując się dotykiem jego warg. Zbyt szybko oderwał się ode mnie i zrobił mały krok w tył.

-Jimmy – zaczął – wyjdziesz za mnie?

Otworzyłem szeroko oczy i usta, czując narastającą euforię i radość. Miałem ochotę zaśmiać się, gdy House stał przede mną przerażony, bojąc się odmowy. Nie mogłem się powstrzymać i roześmiałem się serdecznie, kochając go z całego serca.

-Tak! – wykrzyczałem.

Ulga pojawiła się na jego twarzy i padłem mu ramiona. Natychmiast odnalazłem jego usta i pocałowałem go namiętnie, przyrzekając sobie, że to małżeństwo nie zakończy się tragicznie. Będę go kochał do końca moich dni. Zawsze będę przy nim.

-Chodź, Jimmy – wyszeptał, gdy oderwałem się od niego – chyba czas do domu.

Złapałem go mocno za rękę, a on przytulił mnie jeszcze raz, patrząc na mnie z troską. Uniosłem lekko głowę i uśmiechnąłem się szeroko, wierząc, że szczęście, które czuję, będzie mi towarzyszyć na zawsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:05, 30 Maj 2008    Temat postu:

mióóóóóóód !!!!
będzie ślub ha ha

-Nigdy tego nie robiłem – szepnął – masz o wiele większe doświadczenie niż ja…

świetne
taki lukier to ja mogę czytać non stop
mam nadzieję, że zamieścisz opis ich ślubu

aaaa, mam banana na twarzy

aaa mięśnie twarzy mnie już bolą

cuudnie, evay


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:05, 30 Maj 2008    Temat postu:

piekne!!! napisze cos wiecej jak tylko reka mnie przestanie bolec.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:10, 30 Maj 2008    Temat postu:

co sie stalo Lolok?

taaaa, prosto z ery ;D
rotfl ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:10, 30 Maj 2008    Temat postu:

oj, evay, jakaś Ty skromna... Przecież wiesz, że wszystko, co napiszesz się podoba

House'owe oświadczyny nr 2 w tym samym fiku



Normalnie to mam alergię na Cuddy, ale po czymś takim:
-Domyślam się, że po ciężkiej nocy nie wstaniecie wcześnie – odpowiedziała znudzonym tonem – nawet Wilson.
od razu serce mi mięknie

Cuuuuuuuuuuuudo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sukebe
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:10, 30 Maj 2008    Temat postu:

Nareszcie są wolni i szczęśliwi
Romantyczny plener, kolacja (obiad), oświadczyny House'a, Jimmy przeszczęśliwy. Czego jeszcze można oczekiwać? Oczywiście hucznego wesela! Cudowne, cudowne Czekam na dalsze części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:14, 30 Maj 2008    Temat postu:

evay napisał:
co sie stalo Lolok?



tu szczegoly i na nastepnej str tez- http://www.housemd.fora.pl/podziemie,13/18-dla-ludzi-o-mocnych-nerwach-lypie-z-kosza,730-16056.html


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hilsonlandii
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:35, 30 Maj 2008    Temat postu:

Wolni, szczęśliwi i zakochani..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:19, 30 Maj 2008    Temat postu:

-Może to nie będzie bajkowe – powiedział zażenowany – ale przynajmniej… szczere…
-Jimmy – zaczął – wyjdziesz za mnie?
bajkowe było miejsce gdzie się oświadczał a to jest najwaznejsze
cudownie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! wolni , zakochani i spragnieni życia ze soba rety cieszę się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:52, 30 Maj 2008    Temat postu:

Aż mi się pioseneczka jedna przypomniała:

[link widoczny dla zalogowanych]

evay - może zmienisz tytuł rozdziału?? :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:58, 30 Maj 2008    Temat postu:

Jeeee oświadczyny House'a!!!!
Hip-hip hurra na cześć narzeczonych!
Trochę mam zaległości w czytaniu fików, więc będzie krótko i zwięźle: SUPER!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:40, 01 Cze 2008    Temat postu:

no, a tym razem znów admin mi głowę zawrócił, ale jakoś udało mi się dokończyć
(bez urazy House!)

i stwierdziłam, że TO będzie mój 2000 post

Deep in the heart of this place
House

Siedziałem w swoim gabinecie, przeglądając foldery. Skrzywiłem się lekko, czytając informacje, które kompletnie mnie nie interesowały. Westchnąłem głośno i pomasowałem skronie, zbierając się w duchu i myśląc o tym, jakie to ważne dla Wilsona.

Usłyszałem trzask i podniosłem głowę. Wilson usiadł przy moim biurku, uśmiechając się promiennie. Odłożyłem ulotki i mrugnąłem do niego. Odchyliłem się i ziewnąłem. Łzy napłynęły mi do oczu, więc otarłem je zniecierpliwiony.

-Tak bardzo cię to nudzi?

Drgnąłem zdenerwowany i roześmiałem się z ulgą, gdy zobaczyłem jego rozbawioną twarz. Nagle dotknął mojej dłoni i ścisnął ją mocno, uśmiechając się łagodnie. Poczułem falę sympatii i niesamowitą ochotę, by pocałować go delikatnie, pokazać mu, jak bardzo go kocham.

-Wiem o czym myślisz – zaśmiał się.
-O czym? – zdziwiłem się.
-Te pieprzone szklane ściany!

Wybuchnąłem śmiechem, patrząc na niego z czułością. W końcu obaj uspokoiliśmy się i siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Rzucałem ukradkowe spojrzenia w stronę korytarza, zastanawiając się czy jest odpowiedni moment, by zaryzykować i szybko go pocałować.

Kilka razy gwałtownie podnosiłem się i w tym samym momencie zza rogu wyłaniała się jakaś pielęgniarka czy pacjentka. Opadłem na krzesło rozgoryczony i spojrzałem na Wilsona, który śmiał się ze mnie głośno.

-Kocham cię – powiedziałem.

Rozkoszowałem się widokiem czułości na jego twarzy. Czułem się wspaniale i nie potrzebowałem niczego innego do pełni szczęścia. Tylko my dwaj. Razem. Nikt oprócz nas się nie liczył, nikogo nie potrzebowaliśmy.

-Ja ciebie też, House – odpowiedział miękko.

Do gabinetu wpadli moi pracownicy. Westchnąłem cicho i spojrzałem na nich ze złością. Cameron odsunęła się lekko, a Chase zmarszczył brwi. Foreman otworzył usta, by przeczytać wyniki badań, ale jego wzrok natrafił na foldery Domów Ślubnych.

-Ślub? – spytał zaskoczony, rzucając znaczące spojrzenie Chase’owi i Cameron – który z Was?

Spojrzałem na Wilsona, który kiwnął lekko głową, zachęcając mnie do powiedzenia prawdy. Westchnąłem cicho, poprawiłem się na krześle i chrząknąłem znacząco. Wyrwałem wyniki pacjenta z ręki Foremana.

-Ma kiłę i ty sądzisz, że jakiś ślub jest od tego ważniejszy? – zmarszczyłem brwi.
-Doskonale wiesz, że kiła nie ma nic wspólnego z chorobą, która go niszczy – odciął się Foreman.

Skrzywiłem się i jeszcze raz spojrzałem na Wilsona, który świetnie się bawił, obserwując naszą czwórkę. Posłał mi spojrzenie, mówiące „jeśli Ty nie potrafisz, ja to zrobię”. Wiedziałem, że to próba mojej lojalności i miłości, więc chrząknąłem po raz kolejny. Przez chwilę przepuszczałem powietrze z jednego policzka do drugiego, zastanawiając się, jak to powiedzieć.

-A więc? – spytał Foreman, unosząc brwi i rozkoszując się moim zakłopotaniem.

Poczułem złość, widząc jego ironiczny uśmieszek na twarzy. Prychnąłem lekko i wstałem, patrząc na niego z góry. Uniosłem brwi i uśmiechnąłem się szeroko, lewą rękę wyciągając do Wilsona. James powoli wstał i podszedł do mnie.

-My – powiedziałem krótko.

Z satysfakcją obserwowałem ich reakcje. Cameron natychmiast zakryła dłońmi szeroko otwarte usta i wytrzeszczyła oczy, patrząc to na mnie, to na Wilsona. Chase zakrztusił się kawą, którą właśnie pił i zachwiał się gwałtownie. Oparł się o ścianę, a ręka, w której trzymał kubek, zadrżała lekko. Foreman upuścił kartę pacjenta, a wyniki badań rozpadły się po całej podłodze. Na jego twarzy widniało bezgraniczne zaskoczenie i szok.

Spojrzałem na Wilsona, który przygryzł warge, powstrzymując się od śmiechu. Przymknąłem na chwilę oczy, a potem spojrzałem na trójkę moich współpracowników, starając się zapamiętać na zawsze ich reakcje, by wspominać je, gdy będę miał zły humor.

Drzwi otworzyły się nagle i do gabinetu wpadła Cuddy z niebieską teczką. Stanęła gwałtownie i spojrzała na mój zespół, a potem przeniosła wzrok na mnie i na Wilsona. Chrząknęła i uniosła na sekundę brwi.

-Co się dzieje? – spytała – co im zrobiłeś?
-Oh, nic – powiedział beztrosko Wilson i machnął ręką – tylko poinformował ich o naszym ślubie.
-O ślubie?

Cuddy otworzyła usta i spojrzała na nas zdziwiona. Z niepokojem obserwowałem jej reakcję i nagle dotarło do nas, że powinna być pierwszą osobą, której o tym powiemy. Skarciłem się w duchu i czekałem aż coś powie.

Nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a w oczach dostrzegłem łzy szczęścia. Wymieniliśmy z Wilsonem zaskoczone spojrzenia, a wtedy Cuddy rzuciła teczkę na moje biurko i podbiegła do Wilsona. Uściskała go mocno, mamrocząc coś pod nosem, a potem rzuciła mi się na szyję.

-Jestem taka szczęśliwa za was – mówiła wciąż – to wspaniała informacja!

Odsunęła się ode mnie i spojrzała na nas z sympatią, śmiejąc się przez łzy. Wtedy Foreman otworzył szerzej oczy i pokręcił z niedowierzaniem głową. Wskazał na Cuddy palcem, nie mogąc wydusić słowa.

-To ona wie? – spytał – o Was?
-Jasne – odpowiedział Wilson.

Cuddy roześmiała się serdecznie, obserwując reakcję mojego zespołu. Potem rzuciła mi znaczące spojrzenie i przewróciła oczami.

-Mogliście ich najpierw na to przygotować – zachichotała.

Pierwsza otrząsnęła się Cameron, która oderwała dłonie od ust i uśmiechnęła się, przekrzywiając głowę. Przytuliła najpierw Wilsona, a potem mnie. W końcu odsunęła się i stanęła obok Cuddy. Kręciła wciąż głową z otwartymi ustami, szukając właściwych słów.

-To wspaniale – powiedziała tylko.

Spojrzałem na Wilsona. Uśmiechnął się szeroko i zerknął na Chase’a i Foremana. Wiedziałem, że z nimi nie będzie tak łatwo. Spodziewałem się nawet, że stracą do mnie szacunek, nie zaakceptują tego. Jednak Chase odłożył kubek i z poważną miną uściskał najpierw moją, a potem Wilsona dłoń.

Wszyscy przenieśliśmy spojrzenie na Foremana, który wciąż stał w szoku przede mną. Zamknął oczy. W końcu je otworzył i zebrał się w sobie. Uścisnął mi dłoń, potem Wilsonowi, uśmiechając się lekko. Czekałem na coś więcej.

-Myślę, że tak będzie najlepiej – powiedział w końcu.

Skinąłem z powagą głową, nagle czując zażenowanie. Nagle Wilson dotknął mojego ramienia. Drgnąłem i spojrzałem w jego czekoladowe oczy. Kiwnął lekko głową w ich stronę i doskonale zrozumiałem, co ma na myśli. Kilkakrotnie pokiwałem głową, dając mu do zrozumienia, że już czas.

-Chyba trochę za wcześnie… - zaczął Wilson – ale… właściwie nie wiem, kiedy do tego dojdzie…
-…chcemy zrobić to jak najszybciej – wszedłem mu w słowo – ale… kompletnie nie mamy pojęcia, jak to zorganizować.

Wziąłem do ręki bzdurne, różowe ulotki i spojrzałem znacząco w sufit. Foreman uśmiechnął się lekko, biorąc ode mnie folder i przeglądając z uniesionymi brwiami oferty Domów Ślubnych.

-To na pewno będzie skromna uroczystość – powiedział Wilson – chcieliśmy się dowiedzieć czy wy… czy zaszczycicie nas swoją obecnością.

Spojrzał na mnie ze strachem, jak gdyby bał się, że wszyscy zaczną protestować, nagle zmienią zdanie i obrzucą nas wyzwiskami. Przysunąłem się do niego i uśmiechnąłem lekko, dodając mu otuchy.

Cała czwórka natychmiast zaczęła zapewniać nas o swojej obecności. Cuddy i Cameron wymieniły szczęśliwe spojrzenia. Chase pokiwał głową, a Foreman parsknął śmiechem i wskazał na folder.

-Nie zazdroszczę wam – roześmiał się – to wygląda okropnie.

Uśmiechnąłem się szeroko, czując cudowną ulgę. Spojrzałem na Wilsona, który wypuścił głośno powietrze z płuc. Cameron roześmiała się jeszcze głośniej, patrząc na nas z sympatią, gdy pager Foremana nagle zapikał.

-To nasz pacjent – mruknął – ma lekką gorączkę.
-Idźcie – powiedziałem.

Cała trójka kiwnęła głowami i ruszyła w stronę drzwi. Cameron zatrzymała się gwałtownie i odwróciła się szybko. Uniosła palec i wskazała nim na mnie i Wilsona, unosząc groźnie brwi. Wymieniliśmy spojrzenia.

-Gdy wyleczymy tego pacjenta chcemy się dowiedzieć WSZYSTKIEGO.

Chase i Foreman potakiwali ochoczo, aż w końcu zniecierpliwiona Cuddy wygoniła ich z mojego gabinetu. Westchnąłem głośno, zastanawiając się, jak pokazać naszej szefowej, że chcemy być wreszcie razem. Ona jednak zrozumiała mnie bez słów. Uśmiechnęła się i wyszła z gabinetu.

Wilson natychmiast podszedł do mnie i pocałował mnie w usta. Jego łagodny pocałunek nagle stał się gorący i namiętny. Zamknąłem oczy, starając się przekazać mu rozpierającą mnie miłość. W końcu oderwał się ode mnie i usiadł na krześle. Opadłem na swoje.

-I jak? – spytał.
-Dobrze – powiedziałem – nareszcie nie będę się martwił, jak zareagują.

Wilson uśmiechnął się lekko i zaczął podrzucać moją czerwoną piłeczkę wysoko nad głową. Jego pager zadzwonił, i z głębokim westchnieniem wstał z krzesła, marszcząc brwi. Pochylił się nad biurkiem i pocałował mnie lekko.

-Lunch?
-Jasne.
-Ja stawiam.
-Jak zwykle, Jimmy, jak zwykle…

Odprowadziłem go wzrokiem, aż zniknął mi z oczu. Odprężyłem się na fotelu i złapałem piłeczkę w dłonie. Byliśmy coraz bliżej pełni szczęścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:59, 01 Cze 2008    Temat postu:



-Wiem o czym myślisz – zaśmiał się.
-O czym? – zdziwiłem się.
-Te pieprzone szklane ściany!

Aż mi się jeden ficzek z Ery przypopmniał

Reakcje Kaczątek - rewelacja
I w ogóle wszystko rewelacyjne - jak zawsze

Byliśmy coraz bliżej pełni szczęścia.
Taaaak :!:
(tylko szkoda, że "pełnia szczęścia" oznacza również koniec fika :wink: - wiem, nudna jestem )

Napisałabym więcej, ale muszę lecieć :?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:54, 01 Cze 2008    Temat postu:

Musze pisac ze cudowne?
Nie?
A napisze.
Cudowne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 21:21, 01 Cze 2008    Temat postu:

Statek Miłości
Jak przyjemnie czyta się o szczęśliwym Hilsonku, akceptowanym przez wszystkich najważniejszych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:34, 02 Cze 2008    Temat postu:

cudownie , planowanie ślubu . a może powinni poprosić o to cameron lub cuddy to im coś wymyslą nieziemskiego.
czekam na koleją część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 8 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin