Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I don't wanna miss a thing /u/
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:46, 24 Lis 2008    Temat postu:

Lady M. - tak sobie myślę, że House ochoczo pomoże Wilsonowi ćwiczyć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:33, 25 Lis 2008    Temat postu:

Richie napisał:

nikt I bez wsparcia any przestanie ich dręczyć

Raczysz żartować! XD Dręczenie jest najwspanialszą rozrywką i wątpię, by po mojej śmierci any to rzuciła. Co najwyżej będzie nieco bardziej podłamana, że nikt jej nie wspiera duchowo.

Richie napisał:
tylko że w rzadkich przypadkach może się to skończyć posłaniem House'a na lifting, a Wilsona na... odsysanie tłuszczu

Zacytuję mojego kolegę: "Pff!". XD TO nie jest straszne. Śmieszne, dziwne, ale nie straszne. A poza tym... Wyobraź sobie te wszystkie opcje, gdyby Sean i Christian wpadli z wizytą do PPTH... *marzy jej się*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:57, 25 Lis 2008    Temat postu:

Katty napisał:
Wiesz, życie ostatnio daje w kość, a i egzaminy semestralne się zbliżają nieubłaganie...

Rozumiem Cię, rozumiem...
Katty napisał:
I kto cię będzie popierał w szlachetnym dziele dręczenia chłopców, jak mnie uśmiercisz, co?

Ja tylko wydam rozkaz, czyn popełni lud, nie wiń mnie! ^^
A tak na poważnie - z całego serca Cię doceniam

Richie napisał:
czy to znaczy, że muszę się bardziej pilnować?

A to zależy, co przez to rozumiesz ^^
Richie napisał:
okeeej, więc jeśli Hot Huddy Christmas się sprawdzą, będę Ci mówić "mamo"

Jeśli Hot Huddy Christmas się sprawdzą, to będziesz mnie odwiedzać na cmentarzu.. Gdzieś pod płotem, gdzie chowają samobójców.
Richie napisał:
Czy zatem powinnam zrobić w przyszłości to, co sobie po cichutku planuję?

Błagam Cię, dobrze się nad tym zastanów.

Katty napisał:

wątpię, by po mojej śmierci any to rzuciła
Kat, święte słowa, święte słowa!

*****

Raczcie wybaczyć, że dopiero teraz... Ale doby naprawdę są dla mnie zbyt krótkie.

V

- Wygonili cię? Zbyt dużo wody kolońskiej? – powitał przyjaciela wchodzącego do małego pomieszczenia nad salą operacyjną, z którego przez ogromne okno można było obserwować cały zabieg.
Wilson, wciąż ubrany w sterylny fartuch, wniósł oczy ku niebu.
- Udało się usunąć najprawdopodobniej wszystkie komórki nowotworowe. Powinieneś powiedzieć jego matce…
- Nie ma mowy, polubiła cię, więc z twoich ust z jeszcze większą radością przyjmie tę nowinę.
- Ty jesteś jego lekarzem prowadzącym, oficjalnie wciąż należy do diagnostyki, idziesz ze mną.
- Lepiej zaczekajmy aż go zaszyją, żeby mieć pewność, że wszystko poszło dobrze – zasugerował chytrze House.
- Zanim go zaszyją, minie kwadrans, a ty wtedy powinieneś grzecznie pójść do kliniki – nie dał zwieść się onkolog. – Idziemy.
Drugi mężczyzna wymruczał coś niecenzuralnego, ale widocznie nie udało mu się znaleźć ciętej riposty, bo po chwili wyszedł z sali i podążył za przyjacielem. Zdołali minąć jeden zakręt korytarza, kiedy wpadli na oczekującą z niecierpliwością na wieści matkę Waltera.
- Co z nim?
- Wszystko jest na jak najlepszej drodze – uspokoił ją Wilson. – Operacja praktycznie się zakończyła, poszła po naszej myśli.
- To znaczy…?
- Wycięliśmy komórki nowotworowe, szczęśliwie udało nam się uniknąć konieczności usunięcia nerki. Co więcej, istnieje tylko trzyprocentowe prawdopodobieństwo pojawienia się przerzutów – wyjaśnił onkolog. – Pani syn miał dużo szczęścia.
W oczach kobiety błysnęły łzy, które po kilku sekundach spłynęły po jej policzkach. Ale tym razem nie były to łzy niepokoju, niepewności, lęku. Powodowane były radością i ogromną, niewypowiedzianą wdzięcznością.
- Bogu dzięki… - szepnęła. Nie zwracając uwagi na obecność mężczyzn, usiadła na ławce i ukryła twarz w dłoniach.
Wilson położył jej rękę na ramieniu, siadając obok.

Powoli mijały minuty.

Takie chwile zdarzały mu się bardzo rzadko, o wiele częściej musiał pocieszać płaczących z powodu czyjejś śmierci. Ale teraz był świadkiem szczęścia. Szczęścia, którego nie dało się porównać do tego towarzyszącego otrzymaniu nawet największej nagrody pieniężnej, czy odniesieniu jakiegoś sukcesu. Niewymownie się cieszył, że mógł przekazać komuś nareszcie dobrą nowinę.
- Tylko się nie rozklejaj – wymruczał mu do ucha House, bo faktycznie, oczy onkologa zaczęły robić się podejrzanie czerwone.
Uśmiechnął się. Pomyślał, że właśnie dla takich momentów warto było zostać lekarzem.
Nagle, ku jego ogromnemu zdziwieniu, diagnosta odezwał się z namysłem:
- Chyba wiem, jak się pani teraz czuje.
Podniosła głowę i spojrzała na niego zdumiona. Po raz pierwszy ten burkliwy lekarz przemówił po ludzku.
- Ktoś z pana bliskich też mógł umrzeć? – spytała.
- Poniekąd – odpowiedział, obrzucając przelotnym spojrzeniem Wilsona, a potem wbijając wzrok w posadzkę. – Stało się coś kompletnie niezależnego ode mnie, coś, co mogło być powodem odejścia cholernie ważnej dla mnie osoby. I stąd wiem, że to świetne uczucie, gdy dowiadujesz się, że ona jednak z tobą zostanie. Chociaż może nie do końca tak, jakbyś chciał – na przykład pani syn też nigdy nie będzie idealnie zdrowy. Ale najważniejsze, że teraz z panią został, prawda? Co prawda, na pewno przyjdzie czas, w którym będzie chciała pani więcej; żeby nie groziło mu już żadne niebezpieczeństwo ze strony wyciętego mięsaka, lecz to będzie niemożliwe. Jednak teraz JEST i tylko to się liczy – umilkł, jakby nie dowierzając, że te wszystkie słowa wypłynęły z jego ust.
Wilson, któremu pierwszy raz w życiu całkowicie odebrało mowę, wpatrywał się gdzieś w dal. Można było się tylko domyślać, co działo się w jego duszy. Bo to, że przemowa House’a dotyczyła jego, nie ulegało żadnej wątpliwości.
Tymczasem drugi mężczyzna, wciąż lekko oszołomiony, powiedział:
- Ja… mam dyżur w przychodni… - i odwrócił się, by odejść.
- Doktorze – powstrzymała go kobieta. – Dziękuję panu.
Spojrzał na wyciągniętą w jego kierunku rękę. Pierwszy raz ktoś podziękował mu za to, że był po prostu sobą. Po chwili wahania uścisnął wątłą dłoń i bez słowa odszedł, utykając nieco mocniej, niż zazwyczaj.
Wilson w milczeniu wpatrywał się w jego plecy. W głowie onkologa szalała burza.

Kilka godzin później House siedział na kanapie w swoim mieszkaniu, wpatrując się niewidzącymi oczami w migający ekran telewizora i obracając bezmyślnie w palach fiolkę Vicodinu. Zastanawiał się, co do licha podkusiło go do takiej szczerości – w obecności praktycznie całkiem obcej kobiety i na dodatek Wilsona!
Widział szczęście matki płaczącej z radości nad ocalonym synem. Emanowała z niej miłość. Lecz jednak pewien niedosyt zostawał. Zawsze będzie kilkuprocentowe niebezpieczeństwo nawrotu choroby. Nie będzie niezmąconej radości.
Sam czuł się podobnie. Przez jakiś czas bał się, że straci Wilsona, nawet jako przyjaciela. Ku jego ogromnej radości, James zaakceptował to uczucie, które mogło tyle popsuć, i wszystko zdawało się być w porządku. Ale House’a nie zadowalało tu stuprocentowo. Pragnął czegoś więcej. Czegoś, czego nigdy nie dostanie. Więc to szczęście z powodu odzyskania Wilsona nie było pełne. Chciał go mieć na własność, w każdym momencie dnia i nocy, przy nim zasypiać i z nim rozpoczynać nowy dzień. Ale równie dobrze mógł marzyć o gwiazdce z nieba.

Wyłączył telewizor i usiadł przy pianinie. Prawie nieświadomie zaczął grać utwór skomponowany jeszcze w liceum – ten, do którego zakończenie pomógł mu napisać opóźniony w rozwoju umysłowym pacjent.
Był tak pochłonięty muzyką, że nie usłyszał pukania do drzwi. Rozległ się cichy zgrzyt klucza w zamku i na progu mieszkania stanął Wilson.
Diagnosta nie zauważył jego wejścia, pianino stało tyłem do drzwi. Dopiero kiedy przyjaciel pojawił się w jego polu widzenia, przestał grać. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu.
- Przyniosłem sajgonki – powiedział wreszcie Wilson. – Masz ochotę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:19, 25 Lis 2008    Temat postu:

House pokazał ludzką twarz... *szok*
Ja kocham Wilsona za traktowanie House'a nadal jak swojego najlepszego przyjaciela. Po prostu go kocham To się nazywa mieć klasę (a w głębi duszy kibicuję, że w nim dopiero to uczucie kiełkuje i musi sobie z wszystkiego zdać sprawę )
Any, boska część ^^ Taka optymistyczna i pełna uczuć. Paradoksalnie aż się boję, co wykombinujesz w następnej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:26, 25 Lis 2008    Temat postu:

jakie urocze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:46, 25 Lis 2008    Temat postu:

Ahh Any, ta częśćjest cudowna, House zachowujący się jak nie-House, pokazujący ludzkie uczucia, chociaż przez chwilę nie będący tym sarkastycznym, egoistycznym dupkiem. Doskonale tp opisałaś. Chciałabym zobacyzć Wilson'a, kiedy tak siedział obok niego i wpatrywał się w przestrzeń, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy.

Awh, ale bym chciała, żębhy wizyta z sajgonkami zakońćzyła się erą. Taką porządną XD

Czekam na więcej,
pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:19, 25 Lis 2008    Temat postu:

O rany... House pokazał ludzkie uczucia *trwa w szoku*
Część świetna, ale przez skórę czuję że Anyway szykuje niespodziankę. Po sajgonkach Wilson powie House'owi, że do niego wprowadza się:
a) kobieta
b) mężczyzna
Pierwsze House strawi ale drugie to zawał murowany...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:59, 25 Lis 2008    Temat postu:

...
Któś coś o zawale mówił, taak? ... I pogrzeb będzie?
...
Chyba mi się zdawało. Cóż. Trudno się mówi.

any napisał:
Chciał go mieć na własność, w każdym momencie dnia i nocy, przy nim zasypiać i z nim rozpoczynać nowy dzień.

anyśka, great minds think alike! W moim fiku do "Tudorów" pada podobne zdanie! Przybij *5*! XD

House uzewnętrzniający się to dopiero był widok. Nic dziwnego, że Wilsonowi odebrało mowę, choć liczyłam na chociaż drobny szczękozwis. Może House to nadrobi w części następnej. XDDD Jakoś tak... Strasznie optymistycznie się zrobiło, no. Nie podoba mi się.
...
Znaczy fik mi się podoba, tylko ta optymistyczność nie. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:05, 26 Lis 2008    Temat postu:

Fox, tak się właśnie zastanawiałam, czy nie przesadzę z tą jego ludzką twarzą, czy to nie wyjdzie bardzo nie-House'owo. Szczerze mówiąc, nadal się zastanawiam

Ja też Wilsona kocham ^^ Od zawsze, na zawsze, za wszystko i mimo wszystko
Podziwiam go za to,że mimo wszystko nie bał się być przyjacielem House'a
Fox napisał:
a w głębi duszy kibicuję, że w nim dopiero to uczucie kiełkuje i musi sobie z wszystkiego zdać sprawę

Ja nic nie wiem...
Fox napisał:
Any, boska część ^^ Taka optymistyczna i pełna uczuć. Paradoksalnie aż się boję, co wykombinujesz w następnej.

Dziękuję
Co do następnej części... No... powiem tyle, że może się mniej spodobać...

Motylku, dzięki

vicodin_addict napisał:
House zachowujący się jak nie-House, pokazujący ludzkie uczucia, chociaż przez chwilę nie będący tym sarkastycznym, egoistycznym dupkiem.

A nie wyszło przypadkiem tak aż nadnaturalnie? Cały czas mam takie przeczucie.
vicodin_addict napisał:
Chciałabym zobacyzć Wilson'a, kiedy tak siedział obok niego i wpatrywał się w przestrzeń, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy.

Musiał mieć baaardzo inteligentną minę
Ale cóż. W końcu taki House to zjawisko dość rzadko spotykane.
vicodin_addict napisał:
Awh, ale bym chciała, żębhy wizyta z sajgonkami zakońćzyła się erą. Taką porządną XD

You can't always get what you want...

nefrytowakotka napisał:
Po sajgonkach Wilson powie House'owi, że do niego wprowadza się:
a) kobieta
b) mężczyzna
Pierwsze House strawi ale drugie to zawał murowany...

A jak House się dowie, że do Wilsona wprowadza się para, z którą zamierza stworzyć udany trójkątowy związek? *looks innocent*

Kat napisał:
Któś coś o zawale mówił, taak? ... I pogrzeb będzie?

Witaj, Kat
Kat napisał:
Przybij *5*! XD

*przybija*
Kat napisał:
choć liczyłam na chociaż drobny szczękozwis. Może House to nadrobi w części następnej.

Wiesz, no w końcu nie napisałam, co, w czasie patrzenia Wilsona w przestrzeń, działo się z jego szczęką
Możliwe, że nadrobi ^^
Kat napisał:
Strasznie optymistycznie się zrobiło, no. Nie podoba mi się.

To może spuszczę na szpital bombę jądrową, coby Cię zadowolić?
Kat napisał:
Znaczy fik mi się podoba, tylko ta optymistyczność nie. XD

You're incredible.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Śro 8:06, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:39, 26 Lis 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Wiesz, no w końcu nie napisałam, co, w czasie patrzenia Wilsona w przestrzeń, działo się z jego szczęką
Możliwe, że nadrobi ^^

Bardzo się będę cieszyć. Bo w przypadku sytuacji "OMG, this cannot be!" szczękozwis powinien być.

any napisał:
To może spuszczę na szpital bombę jądrową, coby Cię zadowolić?

...
Totalna Apokalipsa, cóż... To takie bardziej Spnowe, ale na dłuższą metę... Czemu nie? XD
(profesor B. powtarza - jeśli w twojej okolicy wybuchnie bomba atomowa, połóż się nogami do wybuchu i nakryj gazetą!)

any napisał:
You're incredible.

Better that than "simply boring".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:51, 26 Lis 2008    Temat postu:

Ja się tak nie bawię. Czekałam na następną część w nadziei, że dowiem się, cóż to za tajemniczy osobnik/osobniczka wprowadzi się do Wilsona i co?
A Wilson zamiast za sajgonki niech się bierze za House’a.
Poza tym – tralala – pojawił się pacjent z rakiem, który nie umrze! Nie wierzę własnym oczom . Chociaż to na pewno dlatego, że jest pacjentem House’a. Gdyby był pacjentem Wilsona, na peewno byłby w gorszym stanie xD. Jak to zwykle bywa z pacjentami Wilsona.

Pierwszy raz ktoś podziękował mu za to, że był po prostu sobą.
Gdyby przyjechał do mnie, mogłabym mu podziękować dziesięć razy! House, przyjeżdżaj tu. Natychmiast.

any napisał:
A jak House się dowie, że do Wilsona wprowadza się para, z którą zamierza stworzyć udany trójkątowy związek? *looks innocent*
Skoro Wilson jest zdolny do trójkąta, to do czworokąta też, mógłby dokoptować House'a do układu i żyliby sobie w czwórkę długo i szczęśliwie xD.

any napisał:
To może spuszczę na szpital bombę jądrową, coby Cię zadowolić?
A może atak kosmitów? będzie bardziej widowiskowo xD.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:59, 26 Lis 2008    Temat postu:

Sajgonkiiiii! Na litość boską, czemu sajgonki?! A to dlatego, że nie jadłam jeszcze obiadu Zpowiadają się naprawdę seksownie te sajgonki

Jak Wilson nie poleci na ten przebłysk człowieczeństwa House'a, to już sama nie wiem na co. Na jego miejscu od razu bym się Grzesiowi w ramiona rzuciła, to było takie słodkie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:14, 26 Lis 2008    Temat postu:

mari napisał:
i żyliby sobie w czwórkę długo i szczęśliwie xD.

...
Czyli do następnego strajku scenarzystów/autorów w czasie którego padnie genialny pomysł, by kogoś uśmiercić dla urozmaicenia akcji. XD

mari napisał:
A może atak kosmitów? będzie bardziej widowiskowo xD.

O, to byłoby genialną podstawą do crossoveru House/The X Files. XD
...
A może wrzucimy do fabuły Shinigami, co?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:23, 26 Lis 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Bo w przypadku sytuacji "OMG, this cannot be!" szczękozwis powinien być.

Ale wiesz, zaobserwowałam, że w normalnym żyiu takie zjawisko występuje bardzo rzadko. U mnie np w takich sytuacjach można dostrzec tylko wytrzeszcz oczu
Kat napisał:
Czemu nie? XD

Cała reszta czytających chyba by mnie wypatroszyła ^^
Kat napisał:
profesor B. powtarza - jeśli w twojej okolicy wybuchnie bomba atomowa, połóż się nogami do wybuchu i nakryj gazetą

No to trzeba przyznać - profesor genialny.
Kat napisał:
Better that than "simply boring"

Oh, yes, of course!


marengo napisał:
Czekałam na następną część w nadziei, że dowiem się, cóż to za tajemniczy osobnik/osobniczka wprowadzi się do Wilsona i co?

No i musisz jeszcze trochę poczekać ^^ A skąd wiesz, że to istota ludzka?
marengo napisał:
Poza tym – tralala – pojawił się pacjent z rakiem, który nie umrze!

Pisałam to właśnie z myślą o Tobie!!
marengo napisał:
Gdyby był pacjentem Wilsona, na peewno byłby w gorszym stanie xD. Jak to zwykle bywa z pacjentami Wilsona.

That's possible
marengo napisał:
House, przyjeżdżaj tu. Natychmiast.

Uważaj, bo usłyszy I nawiedzi Cię w nocy.
marengo napisał:
Skoro Wilson jest zdolny do trójkąta, to do czworokąta też, mógłby dokoptować House'a do układu i żyliby sobie w czwórkę długo i szczęśliwie xD.

Ale Wilson jest święcie przekonany, że nie czuje do biednego House'a absolutnie NIC...
marengo napisał:
A może atak kosmitów?

Cool! Uwielbiam zielone ludki!


L.M. napisał:
Na litość boską, czemu sajgonki?!

Bo tego dnia, kiedy pisałam tę część, byłam w barze orientalnym na sajgonkach
L.M. napisał:
Zpowiadają się naprawdę seksownie te sajgonki

Taak. Baaaaardzo.
L.M. napisał:
Na jego miejscu od razu bym się Grzesiowi w ramiona rzuciła, to było takie słodkie

Szczerze mówiąc, ja też ^^
Chociaż wszyscy wiedzą, że Wilsona (przynajmniej dla mnie) nikt i nic nie przebije.

A może Jimmy na nic nie poleci...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:40, 26 Lis 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Czyli do następnego strajku scenarzystów/autorów w czasie którego padnie genialny pomysł, by kogoś uśmiercić dla urozmaicenia akcji. XD
Ja tu sobie tworzę sielankową wizję, a Ty mnie pozbawiasz złudzeń xD.
No dobrze. Niech uśmiercą połowę czworokąta, a Hilsona zostawią w spokoju. I marzenie tysięcy Hilsonek się spełni xD.

Kat napisał:
A może wrzucimy do fabuły Shinigami, co?
I Scorpiusa, i Qetesh, i rycerzy Jedi. Dla każdego coś miłego. Hmm?

any napisał:
A skąd wiesz, że to istota ludzka?
Bo gdyby to był zwierzaczek, Wilson nie martwiłby się tak o reakcję House'a .

any napisał:
Pisałam to właśnie z myślą o Tobie!!
Jejuu, jak mi miło

any napisał:
Uważaj, bo usłyszy I nawiedzi Cię w nocy.
Tak, tak, tak! House, usłysz mnie, bo tu taka fanatyczka na ciebie czeka! (Chociaż i tak wolałabym Wilsona xD).

any napisał:
Ale Wilson jest święcie przekonany, że nie czuje do biednego House'a absolutnie NIC...
A ja nadal utrzymuję, że Wilson stosuje wyparcie.

any napisał:
Cool! Uwielbiam zielone ludki!
Ja też! Marsjanie atakują!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marengo dnia Śro 17:44, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:53, 26 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
A nie wyszło przypadkiem tak aż nadnaturalnie? Cały czas mam takie przeczucie.


Wg mnie wysz ło bardzo dobrze, wyszło cudnie. Nie przejmuj się na zapas, nooo XD

Cytat:
Musiał mieć baaardzo inteligentną minę
Ale cóż. W końcu taki House to zjawisko dość rzadko spotykane.


Wilson z baaardzo intelignetną miną... nie, nie potrafię sobie tego wyobrazić

Cytat:
You can't always get what you want...


But if you try sometimes you might get what you need...

*pokes*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Śro 18:56, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:37, 26 Lis 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Ale wiesz, zaobserwowałam, że w normalnym żyiu takie zjawisko występuje bardzo rzadko. U mnie np w takich sytuacjach można dostrzec tylko wytrzeszcz oczu

Srsly? Moje kręgi znajomych szczękozwis sobą prezentują fenomenalnie. XD
any napisał:
Cała reszta czytających chyba by mnie wypatroszyła ^^

Ponownie zacytuję znajomego: "Pff.". XD

any napisał:
No to trzeba przyznać - profesor genialny.

Profesor jest kobietą. Tak przynajmniej twierdzi, choć jej głos mówi co innego.
...
A poza tym, to jest popularne stwierdzenie. Moich rodziców na PełO uczyli te... trzydzieścipare lat temu dokładnie tej samej zasady. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:15, 27 Lis 2008    Temat postu:

Katty napisał:
Co najwyżej będzie nieco bardziej podłamana, że nikt jej nie wspiera duchowo.

może "podłamanie" ją zniechęci? brak dopingu działa bardzo deprymująco (przynajmniej na mnie)
tylko, żeby nie było - całą sobą popieram dręczenie, które prowadzi do Hilsonowego happy-endu

Katty napisał:
Wyobraź sobie te wszystkie opcje, gdyby Sean i Christian wpadli z wizytą do PPTH... *marzy jej się*

zawsze możesz napisać, że House zaprosił swoich kumpli - Seana i Christiana - żeby pomogli Wilsonowi pozbyć się ciążowych rozstępów taki epilog do Gimme to byłby dla mnie zaszczyt

***

any napisał:
A to zależy, co przez to rozumiesz ^^

zależy o czym Ty mówiłaś wcześniej
*znów czuje się zagubiona*

any napisał:
Jeśli Hot Huddy Christmas się sprawdzą, to będziesz mnie odwiedzać na cmentarzu.. Gdzieś pod płotem, gdzie chowają samobójców

i co - będę miała żyć jako podwója sierota? nie ma mowy
*zaklepuje miejsce koło any*

any napisał:
Błagam Cię, dobrze się nad tym zastanów.

nic innego nie robię tzn ta połowa mojego mózgu, która odpowiada za autodestrukcję

****************************************************

- Wygonili cię? Zbyt dużo wody kolońskiej? – powitał przyjaciela [...]
... z rozkoszą pozwalając, by ten zapach go otoczył, wsiąkając głęboko w jego ubranie.
(żeby House miał się do czego przytulić w trakcie długiej, bezsennej nocy )

Stało się coś kompletnie niezależnego ode mnie, coś, co mogło być powodem odejścia cholernie ważnej dla mnie osoby. I stąd wiem, że to świetne uczucie, gdy dowiadujesz się, że ona jednak z tobą zostanie. Chociaż może nie do końca tak, jakbyś chciał – na przykład pani syn też nigdy nie będzie idealnie zdrowy. Ale najważniejsze, że teraz z panią został, prawda? Co prawda, na pewno przyjdzie czas, w którym będzie chciała pani więcej; żeby nie groziło mu już żadne niebezpieczeństwo ze strony wyciętego mięsaka, lecz to będzie niemożliwe. Jednak teraz JEST i tylko to się liczy

po czymś takim Wilson powinien mu się rzucić w ramiona i przestać udawać, że kompletnie nic nie czuje
ale any mu na to nie pozwoli

Można było się tylko domyślać, co działo się w jego duszy.
już sobie wyobrażam te szalejące wyrzuty sumienia
damn... mam nadzieję, że nie zakocha się w House'ie z litości, bo to by było straszne

W głowie onkologa szalała burza.
czy jest szansa, że jakiś zbłąkany piorun trafi we właściwe miejsce i ożywi to i owo?

Pragnął czegoś więcej. Czegoś, czego nigdy nie dostanie. Więc to szczęście z powodu odzyskania Wilsona nie było pełne. Chciał go mieć na własność, w każdym momencie dnia i nocy, przy nim zasypiać i z nim rozpoczynać nowy dzień.
poor House
(ale - swoją drogą - która z Nas o tym nie marzy? )

- Przyniosłem sajgonki – powiedział wreszcie Wilson. – Masz ochotę?
any, ty zŁa kobieto rozpalasz iskierkę nadziei, żeby potem zalać ją kubłem lodowatej wody... (bo czy przy Twoich sadystycznych skłonnościach mogłoby być inaczej? )

i chociaż wiem, że masz napisane kolejne rozdziały, to żeby chociaż nie było Ci tak łatwo przelewać ich na klawiaturę, znalazłam ficzka, który idealnie by się wkomponował w tym momencie Twojej historii, doprowadzając wprost do happy endu [[link widoczny dla zalogowanych]]

****************************************************

any napisał:
Uwielbiam zielone ludki!

one nie są zielone, tylko SZARE


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 1:39, 28 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:54, 27 Lis 2008    Temat postu:

Richie napisał:
zawsze możesz napisać, że House zaprosił swoich kumpli - Seana i Christiana - żeby pomogli Wilsonowi pozbyć się ciążowych rozstępów

...
Przyznam szczerze, że wizyta kumpli House'a Seana i Christiana miała w moim zamyśle wyglądać... nieco inaczej i mieć inne podłoże. No ale. XD Zobaczymy, co z tym dodatkiem specjalnym do "Gimme...".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:08, 27 Lis 2008    Temat postu:

wiem, Katuś, pamiętam
ale co stoi na przeszkodzie napisania dwóch niezależnych cross'ów? A Gimme i tak dopiero w okolicach połowy jest, więc nie ma pośpiechu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:45, 27 Lis 2008    Temat postu:

Na przeszkodzie może stanąć jedynie moja ogólna niechęć do crossoverów.
...
Którą próbuję wyplenić, marząc/planując cross House/Death Note. ^^
*kocha L'a*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:06, 27 Lis 2008    Temat postu:

marengo napisał:
Bo gdyby to był zwierzaczek, Wilson nie martwiłby się tak o reakcję House'a

A może ma uczulenie... np na zapach skunksa? I Wilson się boi, że House przez to nie będzie chciał utrzymywać z nim kontaktów, bo Jimmy pachnący skunksem......
marengo napisał:
Chociaż i tak wolałabym Wilsona xD

Nie będę ukrywać, że ja też
marengo napisał:
A ja nadal utrzymuję, że Wilson stosuje wyparcie.

Ja natomiast wciąż milczę na ten temat jak grób.
marengo napisał:
Ja też! Marsjanie atakują!


ŁAAA!!


vicodin_addict napisał:
Wg mnie wysz ło bardzo dobrze, wyszło cudnie. Nie przejmuj się na zapas, nooo XD

Dzięki A przejmuję się nie na zapas, bardziej wstecz
vicodin_addict napisał:
nie, nie potrafię sobie tego wyobrazić

A może można by ją porównać do tej, którą przybrał, gdy wybił butelką okno, a House skomentował to słynnym "Still not boring"?
vicodin_addict napisał:
But if you try sometimes you might get what you need...

Sometimes, my dear... Sometimes


Kat napisał:
Moje kręgi znajomych szczękozwis sobą prezentują fenomenalnie

No nie żartuj! :Foch: Ja tak naprawdę jeszcze nie widziałam na żywo porządnego szczękozwisu
Kat napisał:
"Pff."

Huh.
Kat napisał:
Profesor jest kobietą. Tak przynajmniej twierdzi, choć jej głos mówi co innego.


Uuups... Kobietą, mówisz
Przy najbliższej okazji muszę spytać swojej mamy, czy też pobierała takowe nauki ^^


Richie napisał:
zależy o czym Ty mówiłaś wcześniej
*znów czuje się zagubiona*

Richie... jak my się zajedwabiście dogadujemy... Niczym House i Wilson.
"- Yes, you did!
- Yes, I did.
- Seriously?
- No."

Richie napisał:
i co - będę miała żyć jako podwója sierota?

Zawsze możesz umrzeć jako pojedyncza sierota, let's do it together!
Richie napisał:
*zaklepuje miejsce koło any*

Oh no... Znów telepatia... Przyrzekam, nie czytałam tego wcześniej
Richie napisał:
tzn ta połowa mojego mózgu, która odpowiada za autodestrukcję

Ech, Ty i Twoje połowy...
Richie napisał:
... z rozkoszą pozwalając, by ten zapach go otoczył, wsiąkając głęboko w jego ubranie.
(żeby House miał się do czego przytulić w trakcie długiej, bezsennej nocy )

Już miałam wznieść oczy ku niebu, dobrze, że dodałaś to zdanie w nawiasie ^^ (Choć szczerze mówiąc, oczekiwałam, że w tym wtrąceniu zawrzesz coś w rodzaju "Nie miał pojęcia, że Wilson użył tego chemicznego feromonu, by dać przyjacielowi do zrozumienia, iż chce cofnąć swoją decyzję sprzed kilku dni i dać im szansę...")
Richie napisał:
po czymś takim Wilson powinien mu się rzucić w ramiona i przestać udawać, że kompletnie nic nie czuje
ale any mu na to nie pozwoli

A pewnie, że nie pozwolę!
Chwila... PRZESTAĆ UDAWAĆ?! Co Ty insynuujesz? Czyżbyś wiedziała o czymś, czego nie wiem ja... ani sam Wilson?
Richie napisał:
już sobie wyobrażam te szalejące wyrzuty sumienia

Tak, w tym momencie wzniosłam oczy ku niebu.
Richie napisał:
mam nadzieję, że nie zakocha się w House'ie z litości, bo to by było straszne

Nie ma szans ^^
Może po prostu w ogóle się w nim nie zakocha, co..?
Richie napisał:
czy jest szansa, że jakiś zbłąkany piorun trafi we właściwe miejsce i ożywi to i owo?

I have no idea..
Richie napisał:
bo czy przy Twoich sadystycznych skłonnościach mogłoby być inaczej?

Rany, jak Ty mnie dobrze znasz!!! Hej... a może Ty jesteś po prostu częścią mojego umysłu? Albo, co gorsza, moim sumieniem..?
Richie napisał:
[Closer ]

Dziś wieczorem zostanie przyswojony. Ale nie licz na to, że go wykorzystam
Richie napisał:
one nie są zielone, tylko SZARE

Nieprawda!
Te, które odwiedzają mnie, są zielone!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:44, 27 Lis 2008    Temat postu:

any napisał:
A może ma uczulenie... np na zapach skunksa? I Wilson się boi, że House przez to nie będzie chciał utrzymywać z nim kontaktów, bo Jimmy pachnący skunksem......
Do Wilsona pasuje zwierzaczek śliczny, uroczy i pełen wdzięku, a mianowicie kotek. Żaden skunks . A może Wilson adoptuje jakieś dziecko? *bredzi*

any napisał:
Nie będę ukrywać, że ja też
To może rozpalmy ognisko i odtańczmy taniec przyzywający Wilsona, tak jak to Indianie robili z deszczem xD, a na pewno przybędzie! Się podzielimy...

any napisał:
Ja natomiast wciąż milczę na ten temat jak grób.
Jeszcze trochę, a wezmę przykład z Ani z Zielonego Wzgórza i pogrążę się w otchłani rozpaczy! xD

any napisał:
ŁAAA!!
*siup pod biurko*

any napisał:
Sometimes, my dear... Sometimes
A można by to lekko zmodyfikować, np. na this time you will get what you want...? xD


Richie napisał:
any napisał:
Uwielbiam zielone ludki!
one nie są zielone, tylko SZARE
Myślę, że zielone ludki nazywają się zielone dlatego, że są zielone... xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:49, 27 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Te, które odwiedzają mnie, są zielone!


Matko, any, to ciebie widać jakieś felerni obcy odwiedzają, bo jak twierdzi agent Mulder, oni są szarzy!

Chociaż i za to nie mogę ręczyć, wszak Mulder był daltonistą


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:36, 27 Lis 2008    Temat postu:

Oczywiście, że oni są szarzy! Tożto Asgard jest! XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 5 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin