Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I don't wanna miss a thing /u/
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:22, 07 Lut 2009    Temat postu:

Aaa bosz, jak mnie tu dawno nie było z komentarzem *kaja się*

Dude, cudowne. Uwielbiam twoj styl pisania.
Ha. I cierpiacy tęskniacy Wilson. Tak, tak, oh yah.
I widzisz, Jimmy, widzisz, i męcz się teraz. O.
Tak Wilson jest fajny, bo to on cierpi, a nie House. A Jimmy'emu czasem by się taki zimny prysznic przydał XD Poza tym... aż ma się go ochotę przytulić ;]

Rozmowa z Cuddy rockz. Uwielbiam, jak Cuddy rozmawia z House'em. Always!
Prezent mnie rozwalił. Zwłaszcza kartka. Bo nie pomyślałabym o plycie coldplay, nie wiem, czemu.

Aaaa i ja już czekam na na cedek. Bo to mimo wszystko mogą być dobre swięta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Sob 10:41, 07 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:31, 07 Lut 2009    Temat postu:

Ale teraz jesteś i to się liczy. ;*

Vic napisał:
Dude, cudowne. Uwielbiam twoj styl pisania.

Uwielbiam Twój styl komentowania.
Vic napisał:
widzisz, Jimmy, widzisz, i męcz się teraz.

No. Rozsądnie gadasz.
Vic napisał:
Tak Wilson jest fajny, bo to ona cierpi, a nie House.

*przelatuje wzrokiem*
*zatrzymuje się*

Skarbie, Wilson naprawdę nie zmieniał płci... No chyba że zrobił to oszalały z rozpaczy po wyjeździe House'a, kompletnie bez mojej wiedzy.
Vic napisał:
Poza tym... aż ma się go ochotę przytulić ;]

Ja mam go ochotę tulić 24/7.
Vic napisał:
Uwielbiam, jak Cuddy rozmawia z House'em. Always!

A ja tylko wtedy, kiedy nie ma niebezpieczeństwa l!Huddy.
Vic napisał:
Bo to mimo wszystko mogą być dobre swięta





Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:40, 07 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Uwielbiam Twój styl komentowania.


Srsly? No to mi miło

Cytat:
*przelatuje wzrokiem*
*zatrzymuje się*

Skarbie, Wilson naprawdę nie zmieniał płci... No chyba że zrobił to oszalały z rozpaczy po wyjeździe House'a, kompletnie bez mojej wiedzy.


*zatrzymuje się*
*czyta swoj komentarz kolejny raz*
*czyta ze zrozumieniem*
LOLOLOLOLOL! Dobra, zaraz to zedytuje. To zwykła literówka... popatrz, jedna literka więcej, a ile zmienia

Cytat:
A ja tylko wtedy, kiedy nie ma niebezpieczeństwa l!Huddy.


Nie pisałam tego, bo to chyba jasne XD ;>

Cytat:


Jeśli dobrze myślę... to wiem, co to oznacza *head!desk*




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:45, 07 Lut 2009    Temat postu:

Vic napisał:
Srsly? No to mi miło



A ta mała literówka odebrała Wilsonowi całą jego męskość (dosłownie i w przenośni)!

Vic napisał:
Jeśli dobrze myślę... to wiem, co to oznacza *head!desk*

*chce wiedzieć, co myśli Vic*



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Sob 10:47, 07 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:50, 07 Lut 2009    Temat postu:

Myslę o tym, że
<ewentualnyspojler>
te święta wcale nie bd takie fajne, bo skoro gwiżdżesz, to planujesz jednak zrobić coś, co sprawi, że chlopcy nie spędzą ich razem, bo np. nie wyjdzie im ta bardzoważnarozmowa.
</koniecewentualnegospojlera>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Sob 10:51, 07 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:52, 07 Lut 2009    Temat postu:

Nie, moja droga, skoro gwiżdżę, to znaczy, iż nie mogę się na ten temat wypowiadać. xD

Aczkolwiek - zaznaczam, iż nie zaprzeczam ani nie potwierdzam Twojego ewentualnegspojlera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:05, 07 Lut 2009    Temat postu:

Wiesz, ze jesteś okrutna? Wiesz?!
jachcęnastępnączęść. ;3
...
Pwetty pweez?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:06, 07 Lut 2009    Temat postu:

Jaaaa???

A następna część może w poniedziałek... A może i nie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:36, 08 Lut 2009    Temat postu:

any napisał:
Żeby została zachowana zdrowa równowaga w Twoim mózgu?

a kto mówi o równowadze? ja chcę tylko zachować stały skład 95% fluffu i 5% angstopodobnych wytworów

any napisał:
House nie może znieść myśli, że Jimmy cierpi. Przez niego.

niektórzy uważają, że House nie może znieść myśli, że Jimmy cierpi przez samego siebie
*kocha troskliwą wersję House'a*

any napisał:
Miałam wpleść tam uwagę House'a, iż Wilson ma gdzieś Boże Narodzenie, bo jest Żydem, (...) A przecież jedyny naród, do którego jestem z góry uprzedzona, (...)

e, tam, gadanie... Boże Narodzenie już się tak skomercjalizowało, że nawet nie-chrześcijanie je w jakiś sposób obchodzą, bo nie mają wyboru
...
hmm... chyba znalazłby się jeszcze jeden taki "naród"

any napisał:
Tak. Mów do mnie jeszcze.

no co? myślisz, że Cię wkręcam? Nawet w wiki jest o tym artykulik: [link widoczny dla zalogowanych]

any napisał:
*załamała się*

okej, żartowałam - czasem będą się zamieniać miejscami

any napisał:
Aaaaaaaaaaaaa!
*załamała się po raz drugi*

ale czemu, any? przecież ja tylko przywołałam miłe wspomnienia z pierwszego rozdziału Gimme

any napisał:
Richie!!

obecna

any napisał:
Już wolę, jak na niego wrzeszczysz, niż jak tworzysz seksualne insynuacje ;P

ja tworzę? ja?! lepiej się przyznaj, że to znów była telepatia ^_^

any napisał:
Znając House'a, to prędzej tę pierwszą.

ale druga pasuje do volvo (volva??) Jimmy'ego

any napisał:
W Wilsonie budzi się poczucie odpowiedzialności, które każe mu poinformować House'a nawet o jeszcze niepotwierdzonych do końca wieściach...

*poskramia swój optymizm*
any, myślałaś może nad napisaniem poradnika "Jak powiedzieć dużo, nie mówiąc nic?"??

any napisał:
Otóż to, otóż to...

tylko wiesz, zanim się na to zdecydujesz - poważnie się zastanów! Jako mod powinnaś świecić przykładem, a po 11.09 rozbijanie samolotów może wzbudzić jakieś niezdrowe podejrzenia...



*****

Katty napisał:
Jesteś naprawdę zuą kobietą, Richie, i bardzobardzo Cię nie lubię. *drepta poczytać jakąś anielską erę*

ależ dziękuję za komplement *uśmiecha się ze zuym błyskiem w oku* i też ostatnio bardzobardzo siebie nie lubię
yeah, wing!porn ^^ (muszę za rok zapytać księdza na kolędzie, co o tym myśli )

Katty napisał:
i może trafić się przypadek, że Wilson pochowa nie tego, kogo powinien...

czy to nie byłoby jeszcze bardziej angstowe?? bo potem House mógłby nawiedzać Wilsona i go straszyć...
(chyba jakiś zŁy duch wstąpił w moją klawiaturę )

Katty napisał:
A ja zawsze piszę angsty do czegoś, co lubię. xD

*biegnie do FF Huddy i FF Hameron policzyć d!fiki*
może przynajmniej się okaże, że Hilsona lubisz najbardziej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pon 19:39, 09 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shetanka
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:08, 08 Lut 2009    Temat postu:

Super fanfik Czekam na część dalszą z niecierpliwieniem !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:50, 08 Lut 2009    Temat postu:

Richie napisał:
*biegnie do FF Huddy i FF Hameron policzyć d!fiki*
może przynajmniej się okaże, że Hilsona lubisz najbardziej

Nie musisz biegać, mogę Ci powiedzieć. Huddy = 0, Hameron w sumie też 0, choć na upartego może być 2.

Hameronu nie lubię, a Huddy to mój ulubiony pairing i nie mam serca pisać do niego deathfików. xD

EDIT. A tak w ogóle yay, 1100 postów! :piwo:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Nie 19:54, 08 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:09, 09 Lut 2009    Temat postu:

Richie napisał:
ja chcę tylko zachować stały skład 95% fluffu i 5% angstopodobnych wytworów

Ale mimo wszystko - to taka Twoja prywatna równowaga, nieprawdaż?
Richie napisał:
niektórzy uważają, że House nie może znieść myśli, że Jimmy cierpi przez samego siebie

Well, ustalmy może, iż House nie może znieść żadnej cierpiącej wersji Jimmy'ego, ok?
Richie napisał:
hmm... chyba znalazłby się jeszcze jeden taki "naród"

Ciekawe, czy myślimy o tym samym... Gdyby chodziło o jakiś inny "naród", to napisałabyś tutaj jego imię/nazwę. A skoro nie napisałaś jej tutaj, na horum....... Tak, chyba chodzi nam o to samo. And - yes, that's right.
Richie napisał:
Nawet w wiki jest o tym artykulik

*dokształca się*
Richie napisał:
okej, żartowałam - czasem będą się zamieniać miejscami

Nic nie mówię.
Naprawdę nic.
Richie napisał:
ale czemu, any? przecież ja tylko przywołałam miłe wspomnienia z pierwszego rozdziału Gimme

Ale mimo wszystko - takie insynuacje źle na mnie działają.
Richie napisał:
ja tworzę? ja?! lepiej się przyznaj, że to znów była telepatia ^_^

To NIE była telepatia.
Richie napisał:
Jako mod powinnaś świecić przykładem, a po 11.09 rozbijanie samolotów może wzbudzić jakieś niezdrowe podejrzenia...


No to ewentualnie House może wypaść przez okno... Bo to będzie taki wyjątkowy samolot z szerokimi, otwieranymi oknami.




Shetanka napisał:
Super fanfik Czekam na część dalszą z niecierpliwieniem !

Cieszę się, że się podobało. Następna część prawdopodobnie jutro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:45, 09 Lut 2009    Temat postu:

Katty napisał:
Nie musisz biegać, mogę Ci powiedzieć. Huddy = 0, Hameron w sumie też 0, choć na upartego może być 2.

Hameronu nie lubię, a Huddy to mój ulubiony pairing i nie mam serca pisać do niego deathfików. xD

EDIT. A tak w ogóle yay, 1100 postów! :piwo:

zawsze kiedy zaczynam mieć nadzieję, że zaczynam Cię rozumieć, wywracasz moje rozumowanie do góry nogami... Najpierw stwierdzasz, że piszesz d!fiki do tego, co lubisz, a potem, że najbardziej lubisz Huddy i nie masz serca pisać do niego d!fików - Nic już nie rozumiem
Jednego z tych Hameronów czytałam. I, fakt, najbardziej cierpiał w nim Wilson...

*pije za posty Katty*


***


any napisał:
Ale mimo wszystko - to taka Twoja prywatna równowaga, nieprawdaż?

prawdaż, prawdaż

any napisał:
Well, ustalmy może, iż House nie może znieść żadnej cierpiącej wersji Jimmy'ego, ok?

ok
(ale nawet bardzo troskliwy House by hilsonlover nie palił się do wzięcia odpowiedzialności za to, że Wilson nie mógł siedzieć po porodzie... )

any napisał:
Tak, chyba chodzi nam o to samo. And - yes, that's right.

no to śmiało można wykreślić słówko "chyba" - och, jak my się świetnie rozumiemy

any napisał:
Ale mimo wszystko - takie insynuacje źle na mnie działają.

mam nadzieję, że "źle" z zuym sensie

any napisał:
To NIE była telepatia.

yeah, right...

any napisał:
No to ewentualnie House może wypaść przez okno... Bo to będzie taki wyjątkowy samolot z szerokimi, otwieranymi oknami.

to już bardziej prawdopodobne byłoby pożarcie przez potwora z Loch Ness



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:05, 11 Lut 2009    Temat postu:

Richie napisał:
ale nawet bardzo troskliwy House by hilsonlover nie palił się do wzięcia odpowiedzialności za to, że Wilson nie mógł siedzieć po porodzie...

*ucieka z wrzaskiem*
Richie, proszę ustalmy coś - nie wspominaj przy mnie o mpregach, ponieważ mam wtedy odruchy wymiotne...
Richie napisał:
och, jak my się świetnie rozumiemy

Moc Hilsona.
Richie napisał:
mam nadzieję, że "źle" z zuym sensie

W sensie pomiędzy zuym a złym.
Richie napisał:
yeah, right...

Dobrze, że się ze mną zgadzasz.
Richie napisał:
to już bardziej prawdopodobne byłoby pożarcie przez potwora z Loch Ness

A kto powiedział, że House nie może zginąć oryginalną śmiercią? W końcu podobno umiera się tak, jak się żyje.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aaandziaa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:06, 11 Lut 2009    Temat postu:

Anyway! Nie tylko "Behind Blue Eyes" przez ciebie kojarzy mi się z hilsonem, ale "I don't want to miss a thing" też!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aaandziaa dnia Śro 14:10, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:32, 11 Lut 2009    Temat postu:

Richie117 napisał:
Katty napisał:
Nie musisz biegać, mogę Ci powiedzieć. Huddy = 0, Hameron w sumie też 0, choć na upartego może być 2.

Hameronu nie lubię, a Huddy to mój ulubiony pairing i nie mam serca pisać do niego deathfików. xD

EDIT. A tak w ogóle yay, 1100 postów! :piwo:

zawsze kiedy zaczynam mieć nadzieję, że zaczynam Cię rozumieć, wywracasz moje rozumowanie do góry nogami... Najpierw stwierdzasz, że piszesz d!fiki do tego, co lubisz, a potem, że najbardziej lubisz Huddy i nie masz serca pisać do niego d!fików - Nic już nie rozumiem

Ależ to się nie wyklucza! Piszę deathfiki do tego, co lubię - Hilsona lubię. Huddy natomiast kocham i wyznaję i marzy mi się huddystyczny happy end, i śmierć kogoś troche by ten obrazek zepsuła... *niech się Richie nie martwi, to tylko gópia bajka, wymyślona dlatego, że Kat boi się spojrzeć prawdzie w oczy i przyznac, że najbardzi uwielbia Hilsona*

Richie napisał:
Jednego z tych Hameronów czytałam. I, fakt, najbardziej cierpiał w nim Wilson...

Masz na myśli "Czas miłości"? ... A wydawało mi się, że najgorzej tam miał House... XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:43, 11 Lut 2009    Temat postu:

any napisał:
Richie, proszę ustalmy coś - nie wspominaj przy mnie o mpregach, ponieważ mam wtedy odruchy wymiotne...

no dobra, już ani słowa nie powiem, obiecuję!!!

any napisał:
W sensie pomiędzy zuym a złym.

co mam zrobić, żeby szala przechyliła się na stronę zua?

any napisał:
A kto powiedział, że House nie może zginąć oryginalną śmiercią? W końcu podobno umiera się tak, jak się żyje.

więc powinien zginąć przygnieciony tyłkiem Cuddy

***

Katty napisał:
*niech się Richie nie martwi, to tylko gópia bajka, wymyślona dlatego, że Kat boi się spojrzeć prawdzie w oczy i przyznac, że najbardzi uwielbia Hilsona*

*Richie rozumie, że uwielbienie Huddy jest tylko mechanizmem obronnym, żeby nie zostać looserką, gdyby jednak Hilson nie zaistniał*

Katty napisał:
Masz na myśli "Czas miłości"? ... A wydawało mi się, że najgorzej tam miał House... XD

tytułu oczywiście nie pamiętam...
i, tak, House miał tam najgorzej, ale miałam na myśli żyjących


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:59, 11 Lut 2009    Temat postu:

Richie napisał:
tytułu oczywiście nie pamiętam...

No to tak, to było to. xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:18, 12 Lut 2009    Temat postu:

aaandziaa napisał:
Anyway! Nie tylko "Behind Blue Eyes" przez ciebie kojarzy mi się z hilsonem, ale "I don't want to miss a thing" też!

Miło to słyszeć.

Richie napisał:
co mam zrobić, żeby szala przechyliła się na stronę zua?

Nie ma szans. Mój zmysł równowagi działa bez najmniejszych zarzutów.

Richie napisał:
więc powinien zginąć przygnieciony tyłkiem Cuddy

Nie myślałam o aż TAK tragicznej śmierci...


*****************************************************


Cóż... dziś coś dla fanów light!Huddy.

Nie, nie zwariowałam, nikt mnie nie podmienił ani nic w tym rodzaju.

XIX

Coś stukało.

Otworzyła niechętnie oczy, zastanawiając się, co lub kto usiłuje odebrać jej chwile zasłużonego odpoczynku. Po chwili doszła do wniosku, że dowie się tego jedynie kiedy wstanie i uda się w kierunku drzwi wejściowych, ponieważ to właśnie stamtąd zdawał się dobiegać osobliwy dźwięk. Z niemiłymi słowami cisnącymi się wprost na usta, Cuddy narzuciła na koszulę nocną szlafrok i poczłapała przez korytarz, zapalając po drodze światło. Równomierne stukanie nie ustawało.
Zbliżyła twarz do wizjera, by zobaczyć, komu przyszło do głowy składać jej wizytę w środku nocy, jednak dostrzegła tylko ciemność – zupełnie jakby mała szybka została przysłonięta dłonią. Z pewnym wahaniem otworzyła drzwi.

Na progu stał House. W ciemnej, skórzanej kurtce, czarnej czapce i okularach przeciwsłonecznych. Cuddy wniosła oczy ku niebu i cofnęła się w głąb mieszkania, wpuszczając mężczyznę do środka.

- Czy ty wiesz, która jest godzina? – upewniła się.
Poczuła na sobie pełne wyrzutu spojrzenie.
- Tak mnie witasz? Jechałem tu z myślą o całusie.
- Przeliczyłeś się – odpowiedziała, odwracając się i idąc w stronę salonu. – Jak mniemam, nie przyszedłeś tu bez powodu. Wyjaw mi go więc, a potem znikaj.

House ruszył za nią, pozbywając się kurtki i czapki. Dotarł do pokoju, klapnął na kanapę i położył nogi na stół.
- Ściągnęłaś mnie do domu prawie dwa tygodnie wcześniej niż przewidywała umowa, to teraz przyznasz się do pobudek, jakie tobą kierowały. Masz opowiedzieć wszystko, co działo się z Wilsonem od kiedy wyjechałem.
- A nie możesz jego o to spytać? – stłumiła ziewnięcie.
- Nie. Pytam ciebie.
- Ale wiedz, że robię…
- … to tylko ze względu na Jamesa – dopowiedział wysokim głosem. – Powtarzasz się.
- Dokładnie. Chociaż tak właściwie… - zastanowiła się. – Skoro już tu jesteś, to nie wiem, czy mam prawo opowiadać wszem i wobec o prywatnym życiu kolegi z pracy….
- Halo, jakie wszem i wobec? Jestem jego przyjacielem, jedyną opoką, zapomniałaś?
- Poważnie? – zdziwiła się z nutką złośliwości w głosie. – Tego bym się nie spodziewała…
- Czego ty właściwie ode mnie chcesz? – zdenerwował się wreszcie. – Najpierw bez problemu dajesz mi urlop, potem mnie z niego ściągasz, a kiedy wracam, nie możesz pohamować swojego niewyparzonego jęzora!
Cuddy, której nagle kompletnie odechciało się spać, spojrzała mu prosto w oczy, jej wzrok miotał błyskawice.
- Zamiast siedzieć u mnie, powinieneś teraz przepraszać Wilsona!
- Wiesz, przebywanie w nocy u kobiety jest bardziej racjonalne, niż przebywanie u mężczyzny…
- House, co się z tobą dzieje? Zawsze raniłeś ludzi, ale on coś dla ciebie znaczył! A teraz nie dość, że zostawiłeś go trzy miesiące temu, to teraz jeszcze tchórzysz.

Niepomiernie zdziwiła ją reakcja lekarza. Spodziewała się wybuchu, kolejnych ostrych słów, natomiast diagnosta siedział przez dłuższą chwilę bez ruchu ze spuszczoną głową. Kiedy wreszcie ją podniósł, z oczu wyglądała mu rezygnacja i rozczarowanie.

- Wybacz, zapomniałem, że cokolwiek by się nie stało, to automatycznie ja muszę być winny – powiedział gorzko, wstając z kanapy. – Dziękuję za przypomnienie – po tych słowach wolnym krokiem skierował się w stronę korytarza.

Cuddy została w pokoju sama. Stała pośrodku dywanu z nieokreślonym wyrazem twarzy. Może faktycznie zachowała się głupio, na wejściu obwiniając House’a za całe zło, które dotknęło Wilsona. A przecież wrócił z urlopu, kiedy tylko dowiedział się, że coś jest nie tak. I teraz przyszedł do niej po radę, w środku nocy, co znaczyło, że chce wszystko jak najszybciej wyjaśnić. Że zależy mu na przyjacielu.

- House, zaczekaj – powiedziała, ruszając w ślad za mężczyzną. – Przepraszam.
Obrzucił ją uważnym spojrzeniem, jakby szukając w jej twarzy obłudy. Nie dostrzegłszy niczego podobnego, skinął lekko głową i wrócił do pokoju.
- Więc jak to było? – spytał spokojnie.
- Kiedy dowiedział się, że wyjechałeś, był kompletnie zdezorientowany… i wściekły. Nie wiedział, dlaczego nic mu nie powiedziałeś, nie chciał też wypowiadać się na temat waszych wcześniejszych stosunków – dosłyszała coś w rodzaju westchnienia wydobywającego się z piersi House’a. – Początkowo był na ciebie zły, później ta złość przerodziła się w smutek. Chodził po szpitalu ponury, rozmawiał tylko z Cameron, często zostawał po godzinach, siedząc w waszym pokoju konferencyjnym i gapiąc się w twoją tablicę. Potem rozstał się z tą dziewczyną i praktycznie zamieszkał w szpitalu, chwytał się każdej możliwej pracy. Wszyscy pytali, co się dzieje, kilkoro dzieci z oddziału onkologicznego przyszło do mnie, chcieli wiedzieć, dlaczego doktor Wilson już się nie uśmiecha i nie chce grać z nimi w scrabble. Potrafił całymi godzinami tkwić bez ruchu w fotelu. Nigdy go takim nie widziałam – przyznała.
Kiedy spojrzała na diagnostę, prawie przestraszyła się przeraźliwej bladości jego twarzy i zaciśniętych ust.
- Mówił coś o mnie? – spytał cicho, nie patrząc na nią.
- Tak, czasem bardzo zdawkowym tonem pytał, czy nie mam od ciebie żadnych wieści. Zupełnie nie można było się domyśleć, jak bardzo zależy mu, by wreszcie usłyszeć odpowiedź twierdzącą – zauważyła lekko drwiącym tonem.

Mężczyzna podszedł do okna i zapatrzył się w ciemne niebo. Nie miał pojęcia, że jego wyjazd aż tak zadziała na Wilsona. Przecież chciał w ten sposób ułatwić mu życie. Takiej reakcji kompletnie się nie spodziewał. Co to wszystko, do diabła, znaczy?

Cuddy natomiast, tknięta nagłym poczuciem winy, dodała:
- House, ale posłuchaj… Nie obwiniaj tak do końca siebie. Bo widzisz, wieczorem poprzedzającym twój wyjazd, zanim się pożegnaliśmy, zadzwoniłam do niego… - z racji braku odpowiedzi ciągnęła dalej. – To znaczy, nie powiedziałam, o co dokładnie chodzi, wspomniałam tylko, że możesz go potrzebować. I James stwierdził, że nie przyjedzie do szpitala.
Szczerze mówiąc, ta wiadomość zbytnio go nie zdziwiła. Podejrzewał, że administratorka nie utrzyma języka za zębami.
- A gdybyś teraz skorzystała z czegoś, co od wieków nazywane jest kobiecą intuicją – zaczął z wahaniem – to jak określiłabyś jego stan emocjonalny względem mnie?
- Wilson zachowuje się jak zakochana nastolatka – uznała bez chwili zastanowienia.
- Proszę?
- No bo jak to inaczej nazwać? Jednego dnia się na ciebie wścieka, a drugiego siedzi przygnębiony i gapi się we flamastry, którymi piszesz na tablicy – wyjaśniła. – Nie wiem, co naprawdę czuje – dodała. – Nie zwierzał mi się. Ewentualnie możesz porozmawiać z Cameron.
Diagnosta miał jednak swoje powody, by tego nie robić.
- Jeszcze czego – rzucił lekko. – No dobra, możesz już wracać do łóżka – stwierdził, zbierając z podłogi kurtkę i czapkę.
- Dopóki się nie ulotnisz, nie mam najmniejszego zamiaru.
- Nie ufasz mi? – wykrzywił twarz w bolesnym grymasie.
- Ani trochę.
- Ale pamiętaj, Wilson ma nie wiedzieć, że wróciłem – zastrzegł, zakładając okulary przeciwsłoneczne i przeglądając się w lustrze.
- Mhm – mruknęła. – House, jutro jest dwudziesty piąty grudnia…
- Serio?
- Wiesz, co to znaczy?
- Że dziś jest dwudziesty czwarty?
- Tak. I że wieczorem mamy w szpitalu przyjęcie, jak co roku. Może byś…
- Nie – przerwał jej. Nigdy nie zostawał na tego typu uroczystościach.

Od przynajmniej sześciu lat spędzał przedświąteczną noc z … to znaczy, u przyjaciela, który po złożeniu życzeń wszystkim współpracownikom, też ulatniał się z pracy. Świętowali Boże Narodzenie w swój wyjątkowy sposób, nawet kiedy onkolog pozostawał jeszcze w ostatnim związku małżeńskim. Nie było żadnych czułości, wraz z wybiciem godziny dwunastej stukali się tylko szklankami z whisky, wymieniając krótkie „Wszystkiego najlepszego”. Gdy House miał dobry humor, grywał na pianinie kolędy, których Wilson nie znał, bo niby skąd, i wyśmiewał się z lekko zdezorientowanej miny przyjaciela.
Kochał te wieczory. Po cichu liczył, że tegoroczny będzie wyglądać podobnie.

- Jak chcesz - usłyszał.
Był już prawie przy drzwiach, kiedy odwrócił się i spojrzał na Cuddy.
- Dobranoc – rzucił. – Wesołych świąt – dodał po chwili wahania.
- Wzajemnie.
To były najszczersze życzenia, na jakie było ją stać. Z całego serca pragnęła, by te święta okazały się dla diagnosty radosne.
Kiedy za mężczyzną zamknęły się drzwi, wróciła do sypialni. Przez okno dostrzegła House’a wsiadającego na motor. Zasypiając, zdołała jeszcze tylko podziękować losowi za to, że drogi nie są na razie zbytnio oblodzone.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Czw 15:22, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:38, 12 Lut 2009    Temat postu:

powiem tylko: w końcu zrozumiał

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:48, 12 Lut 2009    Temat postu:

Bardzo mnie nęci, żeby spytać: kto i co zrozumiał?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aaandziaa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:53, 12 Lut 2009    Temat postu:

Ooo kolejna część
*obowiązkowo włącza 'I Don't Want to Miss a Thing' i leci czytać*

Biedny Wilson zachwuje się jak zakochana nastolatka


Cytat:
nie chciał też wypowiadać się na temat waszych wcześniejszych stosunków

*próbuje sobie wmówić, że nic się jej nie kojaży*
Za dużo ery, za dużo ery, za dużo...

Cytat:
Kochał te wieczory. Po cichu liczył, że tegoroczny będzie wyglądać podobnie.



Cytat:
kilkoro dzieci z oddziału onkologicznego przyszło do mnie, chcieli wiedzieć, dlaczego doktor Wilson już się nie uśmiecha i nie chce grać z nimi w scrabble.

*szczerzy się jak głupia* Wspomnienia z gry w scrabble


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:14, 12 Lut 2009    Temat postu:

Wilson grający z dziećmi w scrabble... Cudowne wyobrażenie

Uff! A jednak House wrócił w jednym kawałku. Teraz już mogę spokojnie czekać aż spotka się z Wilsonem xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:45, 13 Lut 2009    Temat postu:

aaandziaa napisał:
*obowiązkowo włącza 'I Don't Want to Miss a Thing' i leci czytać*

Ja nie muszę włączać, wystarczy, że ktoś do mnie zadzwoni.
aaandziaa napisał:
Za dużo ery, za dużo ery, za dużo...

No jakiej ery, jakiej ery....


Pino napisał:
Wilson grający z dziećmi w scrabble... Cudowne wyobrażenie

Aaaach... Prawie go widzę nad tą planszą...
Pino napisał:
A jednak House wrócił w jednym kawałku. Teraz już mogę spokojnie czekać aż spotka się z Wilsonem xD

Nie bądź taka pewna, chociaż ulice nie są oblodzone, to zawsze można spotkać na drodze jakiegoś szaleńca.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:43, 13 Lut 2009    Temat postu:

moja odpowiedź do anyway: chodziło mi o House . bo ta część skupiła się na nim niż na Wilsonie(takie mam wrażenie po przeczytaniu)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18, 19, 20  Następny
Strona 16 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin