Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jak przetrwać. Rady wujka House'a. [45/?]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:44, 14 Lis 2013    Temat postu:

Sarape

Co do wycia, to zawsze można ją wystawić na ogród A co do Lisy... podobno psy kochają najbardziej tego domownika, który przyniósł go do domu

Serio? Ale serio? No wiesz... Chociażby po to, że na czymś musiał do domu tego psa przynieść A smycz jest ku temu stworzona

Myślę, że Lisa jakoś to pogodzi Ale jak nie, to odeślę House'a do Ciebie
Dziękuję za komentarz


HelpMe

Inaczej nie funkcjonuje Ale czasami organizm się buntuje

Wiedziałaś? Łeee... Jestem przewidywalna

Tylko jakoś... amortyzuj upadki Nie chce mieć Cię na sumieniu

To dobrze, że humor lepszy Dziękuję za komentarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:02, 14 Lis 2013    Temat postu:

OLA336 napisał:
A co do Lisy... podobno psy kochają najbardziej tego domownika, który przyniósł go do domu

Muszę się nie zgodzić... przez własny przykład

OLA336 napisał:
Serio? Ale serio? No wiesz... Chociażby po to, że na czymś musiał do domu tego psa przynieść A smycz jest ku temu stworzona

Pozwól że teraz będę się wybraniać Z tego co zrozumiałam ten pies już tam jest a on powiedział, że zapomniał czegoś... aa dobra nieważne Idę postawić sobie pomnik, za niekumatość

OLA336 napisał:
Myślę, że Lisa jakoś to pogodzi Ale jak nie, to odeślę House'a do Ciebie

Czekam
PS. Przez to wszystko zapomniałam dodać, że świetny rozdział Wybaczysz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sarape dnia Czw 21:18, 14 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:54, 15 Lis 2013    Temat postu:

No jest Powiedział tak ale to było kłamstwo A z psem przecież mógł wejść chwilę wcześniej niż Cuddy przyjechała Odpiął psa i smycz została w ręku

Może się doczekasz

Pewnie, że wybaczę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:39, 15 Lis 2013    Temat postu:

Cytat:
Wiedziałaś? Łeee... Jestem przewidywalna


Heh, to nie tak... To ja mam ukryte zdolności...

Cytat:
Tylko jakoś... amortyzuj upadki


Następnym razem usiadę na kanapie... Albo nie... Na podłodze. Z kanapy mogę się sturlać... Oszukam przeznaczenie

Nie zdążyłam przeczytać wpisu Sarape przed umieszczeniem mojego... No nie... Serio??? To ty chyba wczoraj naprawdę nie kumałaś... Aż się boję, co napisałaś na konkursie...

Cytat:
Ola napisał:
Cytat:
A co do Lisy... podobno psy kochają najbardziej tego domownika, który przyniósł go do domu

Muszę się nie zgodzić... przez własny przykład


To też zależy... Bo jeśli ta osoba chodzi z psem na szczepienia, badania, itp. to pies będzie ją kojarzył również z tym... A czasami pies wybiera sobie osobę która w ogóle nie zwraca na niego uwagi... Bo się nie narzuca
Moim zdaniem, będzie to House Bo do weterynarza iść mu się nie będzie chciało (a w życiu!), w dodatku unika Diany... Szanse są...
Albo Lisa. Bo jak można jej nie kochać?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HelpMe dnia Pią 15:41, 15 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:34, 15 Lis 2013    Temat postu:

HelpMe

Ukryte zdolności? Zazdroszczę

Tak, podłoga to świetne miejsce Zwłaszcza do oszukania przeznaczenia

No ja przyniosłam swojego psa i... najbardziej w domu kochał mnie Mimo, że tylko mojej mamie podawał łapę Nikomu innemu Do kogo przywiąże się psiak, to... no pomysł już mam ale nie zdradzę

No więc tak... Wracałam do domu pociągiem i zastanawiałam się nad dłuższym fikiem, ale nic z tego... Za to do głowy wpadł mi taki oto pomysł... Miłej lektury
A! Piosenka, o której mówi House, to Ylvis - The Fox albo What does fox say? Osobiście bardzo ją lubię


Dzisiaj o tym, jak zacząłem uczyć jeździć samochodem naszego najstarszego syna. Ale zanim zacznę, to musicie wiedzieć, że jeżeli w przyszłości, planowalibyście coś podobnego z waszymi dziećmi, to na pewno nie uczcie ich jeździć waszym samochodem! Szkoda samochodu. Weźcie też coś uspokajającego i przede wszystkim, nie zabijcie ich. Mnie korciło. Tak, to chyba tyle jeśli chodzi o rady. Czas przejść do konkretów.
- Już? Już idziemy? – Kyle nie dawał za wygraną.
- A czy twoja matka, a moja żona, wróciła już z pracy? – Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Nie.
- No więc masz odpowiedź. – Starałem się mimo wszystko doczytać artykuł do końca.
- Nie możemy pojeździć twoim samochodem? – Kolejne pytanie.
- Nie możesz się na chwile odczepić?
- Tatoooo… - Zdjąłem okulary i odłożyłem gazetę na bok. I tak nie mogłem się skupić, kiedy mi tak jęczał.
- Nie będę cię uczył jeździć moim samochodem. Jak masz zatrzeć skrzynię biegów, to lepiej nie moją. Zrozumiałeś?
- Nie zatarłbym jej! – Odpowiedział urażony ale ja i tak mu nie wierzyłem. – Poza tym, zanim mama wróci… - W tym momencie drzwi do domu otworzyły się i Wiedźma weszła do środka.
- O wilku mowa. – Podniosłem się z kanapy.
- Mama! – Pobiegł w jej kierunku. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz cieszył się tak na jej widok. – Nareszcie! Gdzie masz kluczyki? – Praktycznie wyrwał jej torebkę i zaczął w niej buszować.
- Powodzenia. Prędzej znalazłbym igłę w stogu siana niż kluczyki w kobiecej torebce. – Zacząłem się ubierać do wyjścia.
- A ja już myślałam, że cieszy się tak na mój widok zupełnie bezinteresownie. – Pocałowała mnie, całkowicie ignorując komentarz o torebce. – Tylko na niego nie krzycz.
- Może sama go nauczysz? – Zaproponowałem z nadzieją, że się zgodzi.
- Wierzę, że sobie poradzisz. – Uśmiechnęła się do mnie. Miała zadziwiająco dobry humor.
- Gdzie one są… - A ten dalej prowadził poszukiwania. Prędzej znalazłby zaginioną Atlantydę, ale wolałem się już nie odzywać.
- Sprawdź w bocznej kieszonce. Wyszedłeś z psem? I gdzie jest moja córka?
- Mam! Możemy iść. Byłem z nią jakąś godzinę temu, a Mała jest z nią na górze w swoim pokoju. Piją „księżniczkową” herbatę. Swoją drogą, to powinniście zabrać ją do psychologa albo z nią pogadać. Ma obsesje na punkcie księżniczek… - Skrzywił się. – Ktoś jej powinien wytłumaczyć, że królową brytyjską raczej nie zostanie.
- Żebyś się nie zdziwił. – Ja tam wierzyłem w swoją księżniczkę. – Tylko tak idziesz? A bluza, kurtka?
- Włączę klimatyzację. – Usiadł na podłodze i zaczął ubierać buty.
- Chyba naprawdę z nią porozmawiam.
- Z kim? Z królową brytyjską? – Przyznam, że zgubiłem wątek.
- Bardzo śmieszne… - Spojrzała na mnie mało przyjaźnie. – Albo ona padnie ze zmęczenia, albo pies. Idźcie już, poradzę sobie i uważaj na niego.
- Ja? To on może mnie zabić! – Spojrzałem na nią przerażony ale chyba mi nie uwierzyła. – Odbierzemy po drodze Edan’a z treningu.
- I wujka. Obiecałem, że po niego podjedziemy no i po Izzie. – Kyle skończył wyliczanie.
- Serio? Nie ma mowy! Szpital jest za daleko.
- Tatooo…
- Idźcie już. – Wiedźma zaczęła nas wyganiać. Chyba miała dość naszego marudzenia. Zabraliśmy wszystko co było nam potrzebne i wyszliśmy.
- Tato, proszę! Przecież sobie poradzę. – Biegał dookoła mnie.
- Otwórz samochód. – Postanowiłem, że najlepiej będzie go ignorować. Samochód zapiszczał i wsiedliśmy do środka.
- Obiecałem im. Wujek pozna Izzie. Dam radę dojechać.
- Co należy zrobić zanim ruszysz? – Tak, dalej go ignorowałem.
- I tak wiem, że po nich pojedziemy. – Powiedział i włożył kluczyki do stacyjki. Następnie sięgnął do radia i włączył płytę. Musicie wiedzieć, że JESZCZE to wszystko dzielnie znosiłem. Wybrał utwór i podkręcił głośność i właśnie w tym momencie nie wytrzymałem. Odchyliłem się z miejsca i wyłączyłem radio. – Dlaczego?! – Usłyszałem w ramach protestu.
- Przysięgam, że jak jeszcze raz usłyszę: „Pies robi hau, kot robi miau”, a później „Ring-ding-ding-ding” to cię wydziedziczę! Co to za piosenka?!
- Mamie się podoba. Poza tym ona i tak więcej zarabia niż ty więc…
- Zero radia! – Przerwałem mu. – Co musisz zrobić, zanim ruszysz? – Starałem się uspokoić.
- Ustawiam fotel, lusterka i zapinam pasy. – Zaczął to robić. – Światła, ręczny, daję na jedynkę i ruszam.
- Wiesz gdzie masz gaz? – Wolałem się upewnić.
- Tato, potrafię jeździć. – Przewrócił oczami. – Wujek mi kiedyś pokazywał.
- Wujek? To dlaczego zawracasz mi głowę? – Tego nie potrafiłem zrozumieć.
- Bo z tobą fajniej. – Przyznam, że zrobiło mi się miło. Ale i tak nie pozwoliłem mu włączyć radia z tą piosenką!
- Ruszajmy. Najpierw po Izzie?
- Zgadza się. – Odpalił silnik i ruszyliśmy.
- Bliżej prawej. Nie aż tak! Nie po krawężniku! Zaraz wjedziesz sąsiadowi w skrzynkę na listy! Odbij trochę w lewo.
- To w lewo, czy w prawo?
- Teraz dobrze. Wrzuć dwójkę. Nie czujesz, że za długo jedziesz na jedynce? Nie szarp tak tą skrzynią! To nie gra… - Tak mniej więcej wyglądała nasza cała droga po Izzie. Dobrze, że ta dziewczyna nie mieszka daleko.
- Dobry wieczór panie House. – Usiadła na tyłach za pożal się boże kierowcą. – Cześć kochanie. – Zanim zapięła się pasami, to pocałowała go w policzek. – Jak ci idzie?
- Jakby tata nie wrzeszczał co chwilę, to byłoby lepiej… - Gdyby moje spojrzenie mogło zabijać, to mój syn miałby teraz poważne kłopoty. – Teraz jedziemy po Młodego, a później po wujka.
Pominę moje i jego krzyki i śmiech Izzie, bo to byłoby nudne. Przejdę od razu do momentu, w którym czekaliśmy na parkingu na Edan’a.


- Parkowanie w ogóle ci nie wychodzi. Widziałeś te linie? Zająłeś dwa miejsca!
- Motocyklem jest łatwiej!
- Edan idzie. – Izzie przerwała naszą kłótnię. – Dlaczego się zatrzymał? – To było dobre pytanie.
- Co on wyprawia? Stoi tam jak jakiś kretyn. – Wspominałem już kiedyś, że cieszę się ogromnie z tego, że nie mam rodzeństwa?
- Edan, wsiadaj! Co ty robisz? – Odpiąłem pas, otworzyłem drzwi i wysiadłem z samochodu.
- Ja z nim nie wsiadam! Zabije nas! – Usłyszałem w odpowiedzi.
- Zabiję to ja go w domu! Co za ciołek! – Zignorowałem swojego starszego syna. Zresztą, nie pierwszy raz dzisiaj.
- Nie wygłupiaj się, nie mamy czasu!
- Jak umrzemy, to będzie to wina taty. – Ruszył wolnym krokiem w kierunku samochodu. Wsadził torbę do bagażnika i usiadł obok Izzie. – Cześć. Nie boisz się, że przez twojego chłopaka umrzemy?
- Niech ja cię…! – Dobrze, że był przypięty pasami, które gwałtownie cofnęły go z powrotem na miejsce, bo inaczej Edan miałby problem.
- Przestać! – Postanowiłem interweniować. – Teraz się skup. Wjeżdżamy na bardziej ruchliwą ulicę. Masz jechać ostrożnie i powoli, zrozumiałeś?
- Tak. Jasne, że zrozumiałem. – No, nie do końca. Ale znowu pominę nasze kłótnie.


- Widzę, że jesteśmy w komplecie. – Wilson zajął ostatnie wolne miejsce. – Cześć. Jestem James…
- Bond. James Bond. – Edan zaczął nabijać się z Wilsona, który usiłował przedstawić się Izzie.
- Wilson. Ale możesz mówić James. – Zapiął pas. – A ty coś taki dowcipny? – Potargał Młodemu fryzurę.
- Dobry wieczór. – Usłyszał w odpowiedzi od dziewczyny mojego syna. – Izzie Jordan.
- Pamiętaj wujku, że Izzie, a nie Michael. – Znowu zaczął się śmiać.
- Co mu tak wesoło? – James zwrócił się do mnie.
- Cieszy się ostatnimi godzinami życia. Uważa, że Kyle nas zabije.
- Zabiję jego, ale w domu… -
- Coś ty. Jak ze mną jeździł, to świetnie mu szło.
- Bo na mnie nie wrzeszczałeś wujku.
- Wrzeszczę na ciebie?! Ja?! - No… Może rzeczywiście trochę się niepotrzebnie uniosłem.
- Cały czas! Nawet teraz! Tak się nie da prowadzić!
- Tak mi się przypomniało, że moi rodzice zapraszają na obiad. – Izzie po raz kolejny przerwała naszą kłótnię.
- Co?! Nie ma mowy! Mamie odbije! – A mój starszy syn się załamał.
- Będzie zabawnie! – Młody natomiast się cieszył. Ja też byłem przerażony, a biedny Wilson nie wiedział o co chodzi.
- Chyba odechciało mi się prowadzić… Musimy wracać do domu?
Tak się właśnie skończyła tamtego dnia nauka mojego syna. Może jakimś cudem zda kiedyś ten egzamin. Ja mu jednak nie wróżę przyszłości jako kierowcy. Aaa! No i oczywiście, wszyscy przeżyliśmy!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pią 18:36, 15 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:53, 15 Lis 2013    Temat postu:

"- Mam! Możemy iść. Byłem z nią jakąś godzinę temu, a Mała jest z nią na górze w swoim pokoju. Piją „księżniczkową” herbatę. Swoją drogą, to powinniście zabrać ją do psychologa albo z nią pogadać. Ma obsesje na punkcie księżniczek… - Skrzywił się. – Ktoś jej powinien wytłumaczyć, że królową brytyjską raczej nie zostanie.
- Żebyś się nie zdziwił. – Ja tam wierzyłem w swoją księżniczkę. – Tylko tak idziesz? A bluza, kurtka?
- Włączę klimatyzację. – Usiadł na podłodze i zaczął ubierać buty.
- Chyba naprawdę z nią porozmawiam.
- Z kim? Z królową brytyjską? – Przyznam, że zgubiłem wątek.
- Bardzo śmieszne… - Spojrzała na mnie mało przyjaźnie. – Albo ona padnie ze zmęczenia, albo pies. Idźcie już, poradzę sobie i uważaj na niego.

A dlaczego by nie została Królową może w jakiejś pogmatwanej lini jest z nią spokrewniona. Nigdy nic nie wiadomo.
Ja to wiem, pies prędzej padnie (doświadczenia z młodym bratem mówią aż za dużo) Hiohh Przy ty fragmencie uśmiałam się najbardziej dobrze, że siedzę sama
'
"- Widzę, że jesteśmy w komplecie. – Wilson zajął ostatnie wolne miejsce. – Cześć. Jestem James…
- Bond. James Bond. – Edan zaczął nabijać się z Wilsona, który usiłował przedstawić się Izzie.
- Wilson. Ale możesz mówić James. – Zapiął pas. – A ty coś taki dowcipny? – Potargał Młodemu fryzurę."

A JA SOBIE pomyślałam ,że tak się JAmes przedstawił za nim prZeczytałam resztę , przypadek nie sądze

A CO do poprzedniej części nie wiem co mam napisać może że mi się bardzo podobała i się uśmiałam ,ale jak HelpMe siedziałam na kanapie, ale nie spadłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:35, 16 Lis 2013    Temat postu:

A ja miałam, a zresztą nadal mam, króliczka... Oczywiście najbardziej kocha mnie
Kiedyś miałam dla niego taką specjalną smycz i wychodziłam z nim na spacery. Smyczka była bardzo krótka, więc musiałam za nim biegać. A że króliki nie biegają jak psy, tylko podskakują od czasu do czasu i nagle rzucają się w szaleńczy bieg, musiało to wyglądać co najmniej śmiesznie... Sąsiedzi mieli ubaw...

Mi ta piosenka niszczy psychikę


No, usiadłam sobie wygodnie na podłodze, mogę przystąpić do czytania...

Cytat:
Weźcie też coś uspokajającego i przede wszystkim, nie zabijcie ich.




Cytat:
- Chyba naprawdę z nią porozmawiam.
- Z kim? Z królową brytyjską?


Hahaha Mina Cuddy musiała być bezcenna...

Cytat:
- Widzę, że jesteśmy w komplecie. – Wilson zajął ostatnie wolne miejsce. – Cześć. Jestem James…
- Bond. James Bond. – Edan zaczął nabijać się z Wilsona, który usiłował przedstawić się Izzie.
- Wilson. Ale możesz mówić James. – Zapiął pas. – A ty coś taki dowcipny? – Potargał Młodemu fryzurę.
- Dobry wieczór. – Usłyszał w odpowiedzi od dziewczyny mojego syna. – Izzie Jordan.
- Pamiętaj wujku, że Izzie, a nie Michael. – Znowu zaczął się śmiać.
- Co mu tak wesoło? – James zwrócił się do mnie.
- Cieszy się ostatnimi godzinami życia.


Cieszę się, że siedzę na podłodze... Chociaż, jakbym siedziała gdzie indziej, po przeczytaniu tego fragmentu i tak bym się tu znalazła... Jakieś za małe krzesła mam u siebie...

Cytat:
Tak się właśnie skończyła tamtego dnia nauka mojego syna. Może jakimś cudem zda kiedyś ten egzamin. Ja mu jednak nie wróżę przyszłości jako kierowcy. Aaa! No i oczywiście, wszyscy przeżyliśmy!


Jak miło...

Świetny rozdział... Padam ze śmiechu... Ja też chcę mieć taką fajną rodzinkę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:47, 16 Lis 2013    Temat postu:

Endymion

House w pałacu Buckingham... Ooo może mam pomysł na dłuższego fika

Też myślę, że pies padnie wcześniej Małe dzieci są nie do zdarcia

Nie róbcie sobie krzywdy czytając moje dziwne cosie
Dziękuję za komentarz

HelpMe

Fakt.. jak królik zacznie swój szalony bieg, to tego się nie ogarnie... pamiętam po swoim króliku

U nas śpiewa ją połowa ratownictwa przed wykładami Wpadła mi w uchu

Kto by nie chciał Dziękuję za komentarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:47, 17 Lis 2013    Temat postu:

House w Buckingham??? Byłby lepszy nawet od naszego Stańczyka...

Oczywiście... Nie wróżę Dianie wesołego życia... Maluchy w wieku Amai mają mnóóóóóóstwo energii... Ciekawe, skąd ją biorą?

Twoje cosie nie są dziwne...

A u nas śpiewają ,,My Słowianie" Donatana...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:28, 21 Lis 2013    Temat postu:

HelpMe

Czasami są To już wolę chyba naszą o lisie niż Donatana...


Ta część taka... Nie wiem w sumie jaka Prosta, mam nadzieję, że przyjemna Bez żadnej konkretnej rady





Zawsze wydawało mi się, że żona oraz dzieci powinny być dla mnie wsparciem. Wiecie co mam na myśli, prawda? Wracam z pracy, dzieci przybiegają szczęśliwe, że widzą swojego ojca po dniu nieobecności, a żona czeka z ciepłym posiłkiem. I nie, nie mam namyśli kanapki popitej gorącym kubkiem. Później rozmawiamy bez krzyku i awantur… Słodko, nudno? Może macie rację. Ale jak się ma w domu cyrk na kółkach, albo własny szpital psychiatryczny, to człowiek zaczyna tęsknić za spokojem. Do czego zmierzam? No cóż… dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć o żonie i dzieciach, które zamiast być wsparciem, potrafią dobić człowieka tak, że ręce opadają…
- Wróciłem! Jak ktoś w tym domu nie licząc futrzaka, który skacze mi po nogach? – Zignorowałem psa, zdjąłem z siebie kurtkę i ruszyłem do salonu. Pies oczywiście pobiegł za mną…
- Już wróciłeś? Tak szybko? – Kyle leżał rozwalony na kanapie i oglądał telewizję.
- Też się cieszę, że cię widzę mój pierworodny synu. Dla twojej wiadomości, to DOPIERO wróciłem. Gdzie twoja matka, a moja żona i reszta stada nie licząc tego kundla?
- Mama jest na górze, a Edan z Małą u wujka. – Nawet na mnie nie spojrzał. Jak tak dalej pójdzie, to zacznę chyba doceniać, że chociaż pies mnie wita.
- Nie mogli zabrać ze sobą futrzaka? – Zapytałem, patrząc pod nogi na psa, który przyjacielsko machał ogonem.
- Nie. Zaraz idę odebrać Izzie z treningu i zabieram ją ze sobą. Tato, co byś powiedział, jakbym oświadczył się Izzie?
- Jest w ciąży? – Zapytałem autentycznie przerażony. A nie mówiłem, że tylko mnie dobijają? Ciężkie jest moje życie.
- Nie! Po prostu… no wiesz. Ty nie oświadczałeś się mamie?
- Owszem, ale sytuacja mnie do tego zmusiła. No… sytuacja i jej matka.
- Romantyk… - Chłopak przewrócił oczami. – Idę po swoją dziewczynę. – Podniósł się z miejsca i przywołał do siebie psa.
- Jak jest w ciąży, to mi możesz powiedzieć! – Krzyknąłem za nim. – Obiecuję najpierw cię wysłuchać, a dopiero później ukatrupić.
- Z tobą się nawet pogadać nie da… - Ubrał kurtkę, buty i po chwili jego i futrzaka już nie było. Usłyszałem tylko trzaśnięcie drzwiami. No i oczywiście jak zawsze wszystkiemu winny byłem ja.
- Greg? To ty? – Lisa zbiegła na dół po schodach. Miałem nadzieję, że chociaż ona ucieszy się na mój widok. – Dobrze, że jesteś bo…
- Bo nie ma dzieciaków i zajmiemy się sobą w sypialni? – Postanowiłem jej przerwać.
- Durny jesteś. Nie mogę zdjąć czegoś z górnej półki. Pomożesz mi?
- A później seks? – Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Ja pytam poważnie.
- Ja też.
- Sama sobie poradzę…
- Już idę. – Przewróciłem oczami i ruszyłem w jej kierunku licząc, że dostanę chociaż całusa. Ale jak to mówią: Potrafisz liczyć, liczy na siebie.”
- To ja w tym czasie idę do kuchni zrobić sobie kanapkę. Zdejmij mi to pudełko ze starymi artykułami medycznymi. Chcesz też kanapkę?
- Poproszę dwie. – Ruszyłem do góry, a ona do kuchni.
- I po co ja pytałam…
- Słyszałem to! – Krzyknąłem urażony. –I to ma być żona… Ciekawe co byś zrobiła, gdybym cię zdradził i zostawił!
- Spróbuj, to się przekonamy. Poza tym, kto by cię chciał? Starzejesz się, robisz się marudny i nieznośny. No i nie wypłaciłbyś się z alimentami. – A podobno to ja jestem wredny.
- Wróciliśmy!
- Dzień dobry!
- Już? – Zatrzymałem się w połowie schodów. – Tak szybko? Ten pies zdążył się chociaż załatwić?
- Spotkaliśmy się w połowie drogi. – Usłyszałem w odpowiedzi od Kyle’a.
- Greg, pudełko! – Wiedźma zaczęła się niecierpliwić.
- No przecież już idę… - Byłem już na ostatnim stopniu, kiedy usłyszałem:
- Uważaj na tatę. Chyba przechodzi kryzys wieku średniego.
- Mamo, serio? Dlaczego tak uważasz?
- Bo wkurza mnie tak, że już wytrzymać nie mogę. Z wiekiem robi się coraz gorszy.
- Słyszałem! – Nie wytrzymałem. – Musisz popracować nad konspiracyjnym szeptem!
- Boże… I jak ja, mają takich rodziców, mam stworzyć normalny i stały związek? Cud, że jeszcze się nie pozabijaliście.
- Kwestia czasu. Twój ojciec powiedział, że mnie zdradzi.
- Chcesz zdradzić mamę?
- Nie powiedziałem tak! – Przewróciłem oczami. – Co z wami dzisiaj nie tak? Idę zdjąć to pudełko! – Tak, obraziłem się.
- Pan House się chyba obraził… - Izzie postanowiła zabrać głos.
- Mówiłam, że mnie wkurza i się starzeje. – Odezwała się ta, której lat zamiast przybywać, to ubywa. Kobiety!
- Diana! – Jeszcze ich tu brakowało. – Chodź, idziemy się przywitać z tatą! – Chociaż Amaya cieszy się na mój widok. Tylko po co wszędzie targa tego kundla? Tego nie rozumiem.
- Uważaj na tatę. Starzeje się. – Kyle uznał, że lepiej będzie ostrzec swoją siostrę.
- Tatuś! – Mała wbiegła na górę. Nie wiem jak ona to robi, ale zawsze wie, gdzie mnie znaleźć. – Oni mówią, że jesteś stary! – Wbiegła do pomieszczenia i przytuliła się do mnie.
- Czy ja wyglądam, jakbym był stary? Tylko przemyśl swoją odpowiedź. – Wziąłem ją na ręce.
- No… - Namyśliła się, uważnie mi się przy tym przyglądając. – Masz trochę siwych włosków, ale tak, to dobrze się trzymasz. – Futrzak zaczął na nas szczekać i skakać po mnie.
- Ale kochasz mnie? Chociaż ty, prawda?
- Pewnie. – Objęła mnie za szyję i wtuliła się. – Zawszę będę. Diana też cię kocha, ale mógłbyś się ogolić, bo kłujesz. – Westchnąłem. Mówiłem, że nie mam łatwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:05, 21 Lis 2013    Temat postu:

Jak można tego nie lubić:
Joff-tchoff-tchoffo-tchoffo-tchoff!
What does the fox say?


Cytat:
Musisz popracować nad konspiracyjnym szeptem!

Konspiracyjny szept, ciekawe trzeba takie co,ś wprowadzić na stałe.

Cytat:
- Pan House się chyba obraził… - Izzie postanowiła zabrać głos.
Jaka spostrzegawcza.wow jak pieseł. Ja nic do Izzie nie mam, ale to jakoś dla mnie brzmi głopio.Vhyba, że jakby się zastanowić i postawić na jej miejscu ,,Cieszę się jeszcze, że ktoś się
jeszcze cieszy z powrotu Housa:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:45, 21 Lis 2013    Temat postu:

A mnie oprócz tych prześmiesznych dźwięków rozwala jeszcze to:

The secret of the fox
Ancient mystery
Somewhere deep in the woods
I know you’re hiding
What is your sound?
Will we ever know?
Will always be a mystery
What do you say?

You’re my guardian angel
Hiding in the woods
What is your sound?

O, nowy rozdział...

Jak zawsze bardzo mi się podobało.. Śmiałam się jak głupia... A nie, jakbym była głupia, to bym się nie śmiała...

Cytat:
Tato, co byś powiedział, jakbym oświadczył się Izzie?
- Jest w ciąży? – Zapytałem autentycznie przerażony. A nie mówiłem, że tylko mnie dobijają? Ciężkie jest moje życie.
- Nie! Po prostu… no wiesz. Ty nie oświadczałeś się mamie?
- Owszem, ale sytuacja mnie do tego zmusiła. No… sytuacja i jej matka.
- Romantyk… - Chłopak przewrócił oczami.

Sytuacja i jej matka...
Jak ja lubię takie przenośnie...
A czy Kyle nie jest przypadkiem za młody?
Cytat:
- Ale kochasz mnie? Chociaż ty, prawda?
- Pewnie. – Objęła mnie za szyję i wtuliła się. – Zawszę będę. Diana też cię kocha, ale mógłbyś się ogolić, bo kłujesz. – Westchnąłem. Mówiłem, że nie mam łatwo.


Amaya jest taka słooodka...

Jak ja ci zazdroszczę... Ile ja bym dała, żeby mieć taki talent...
Życzę wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:32, 24 Lis 2013    Temat postu:

Endymion

Też nie wiem, jak można nie lubić tej piosenki
Oj tam... czepiasz się biednaj Izzie
Dziękuję za komentarz

HelpMe

Bardziej jej matka Niby jest ale... Pytał tak na przyszłość Tak... w razie co Nie, nic nie kombinuje
Nie ma czego zazdrościć, bo i talentu brak
Dziękuję za komentarz




Dzisiejsza rada brzmi: Nigdy, ale to przenigdy nie zakładajcie się z własnymi dziećmi. Zwłaszcza, kiedy nie macie pewności, że to na pewno wy wygracie. Przez zakłady z potworami można stracić autorytet, reputacje i co najważniejsze… pieniądze! Dlatego powtórzę to jeszcze raz: Nigdy tego nie róbcie! Zapamiętacie to, prawda? Mam taką nadzieję.
Siedziałem sobie w domu i grałem na fortepianie. Na kanapie spała Amaya z futrzakiem, który mimo moich krzyków i upomnień, jakimś cudem zdołał się wdrapać na kanapę. Spali przytuleni do siebie i nie, to nie był słodki widok. Nie cierpię tego futrzaka…
- A tata znowu gra jakieś smuty. – Usłyszałem głos dobiegający z przedpokoju.
- No. Mógłby się nauczyć grać czegoś nowego. Jest do tyłu z muzyką. – Edan przyznał bratu rację. Diana, który do tej pory spała z moją córką, pognała w ich kierunku. Chociaż „pognała”, to złe słowo. Zapomniała, że była na kanapie więc najzwyczajniej w świecie z niej spadła. Przyznam, że mnie to rozbawiło. – Cześć Diana. – Młody pewnie zaczął głaskać psa.
- Cześć tato. – Kyle widząc, że na kanapie śpi Amaya, zajął miejsce na fotelu.
- Cześć. – Nie przestawałem grać melodii, którą zacząłem, zanim wrócili do domu.
- Naprawdę znowu grasz smuty. – Edan i pies dołączyli do nas. – Długo śpi? – Wskazał ręką na Małą.
- Z pół godziny.
- Wiesz co tato? Dobrze, że mam rodzeństwo i dobrze, że między nami jest taka różnica wieku. – Mój pierworodny uważnie mi się przyglądał.
- Do czego zmierzasz? – Zapytałem nieco zainteresowany. – Chory jesteś? Od kiedy się cieszysz, że masz rodzeństwo?
- Właśnie, od kiedy? – Nawet Młodego to zaciekawiło.
- Bo tak na ciebie patrzę i słucham tego co grasz i dochodzę do wniosku, że dobrze, że mam rodzeństwo. – Przyznam, że dalej nie rozumiałem. Chyba wyczytał to z mojej miny, bo po chwili zaczął kontynuować. – Jakby nie było tej dwójki – w tym momencie wskazał na rodzeństwo. – to już za jakiś czas, siedzielibyście z mamą jak takie dwa, stare, samotne pierniki w domu. Ty grałbyś jakieś smuty, a mama oglądała kiepskie seriale w telewizji… - Skrzywił się na samo wyobrażenie. – A tak, to macie jeszcze ich, więc nie będzie nudno.
- Coś w tym jest. – Od kiedy ta dwójka jest ze sobą taka zgodna? Ale chyba lepsze to niż ciągłe awantury i walki.
- „Stare, samotne pierniki”? – Powtórzyłem za nim. – Dobrze wiedzieć, że masz takie wyobrażenie o ojcu i matce. Poza tym, nie jesteśmy starzy i samotni. Jakbyśmy chcieli, to moglibyśmy mieć kolejnego potwora.
- Lepiej nie. Dlatego kupiliśmy psa. – Kyle wziął na ręce futrzaka, który już od dłuższego czasu, próbował zwrócić na siebie jego uwagę.
- Szkoda, że tak późno… Jak cztery lata temu poprosiłem ich o psa, to dostaliśmy siostrę. – Edan westchnął. – Dobrze jednak mieć starszego brata.
- Nawet jeżeli byłbyś jedynakiem, to prędzej czy później doczekalibyśmy się wnuków. – Na moje słowa parsknął śmiechem. – Nie rozumiem, co cię tak rozbawiło.
- Tato, wnuków? Nie chcę dzieci. Kupiłem psa.
- Psa? Mówisz o tym włochaczu, który mnie denerwuje?
- Diana, dlaczego denerwujesz dziadka Greg’a? – Pies spojrzał na niego jak na wariata. Ja zrobiłem dokładnie to samo.
- Dziadka Greg’a? Wszystko z tobą w porządku? Czy wezwać panów z kaftanem? – Naprawdę zaczynałem się o niego martwić.
- No z mojej strony na wnuki nie liczcie. Ja mam Dianę. – Kiedyś mu to wypomnę. Poza tym, to tylko pozory. Ostatnio chciał iść na miasto z Izzie w bluzie. Wystarczyło, że krzywo na niego spojrzała i poszedł się przebrać. Pantoflarz. Jak ona będzie chciała dzieci, to on nie będzie miał nic do gadania, ale niech sobie żyje w tej błogiej nieświadomości i niech myśli, że jest panem swojego losu.
- Mamy… - Młody poprawił brata.
- O czym rozmawiacie? – Mała się obudziła.
- O Dianie i o tym, że taka gra jakieś smuty i będą kiedyś z mamą starymi piernikami. – Edan zrelacjonował jej wszystko w wielkim skrócie.
- Nie będę piernikiem i…
- Nudaaaaa… - Kyle postanowił mi przerwać. – Zagraj coś szybszego. „Avicii – Wake me up” będzie idealne.
- Co to jest?
- Mówiłem, że jest do tyłu z muzyką. – Edan przewrócił oczami. – Kyle, daj odtwarzacz. – Po chwili trzymał już odtwarzacz i wpisywał piosenkę, o którą im chodziło. Wyciągnął słuchawki, pogłośnił i nacisnął „play”. Wsłuchałem się w melodię.
- I ja mam to zagrać?
- Patrz jak to się robi. – Kyle wstał z miejsca.
- Nie zagrasz tego. – Poczułem się urażony, że nie dał mi nawet szansy się wykazać. Ustąpiłem mu miejsca, a sam udałem się na fotel, na którym przed chwilą siedział.
- Założymy się? Zagram każdą melodię, która jest na tym odtwarzaczu. - Przyglądał się klawiszom i zaczął rozciągać palce.
- A jak nie? – Nie powinienem dać się podpuścić. Człowiek jednak cały czas się uczy na swoich błędach.
- Za każdą zagraną melodię da mi tata dziesięć dolarów. Za melodię, której nie zagram, to ja dam tacie dziesiątkę. Zgoda?
- Ja wybieram? – Wolałem się upewnić. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji. Wiedziałem, że mój syn potrafił grać. Ale wiedziałem również, że bardziej od klawiszy wolał gitarę i perkusję. Nie sądziłem, że jest aż tak dobry. Musiał ćwiczyć jak mnie nie było, albo chodzić potajemnie na dodatkowe lekcje.
- Pewnie.
- Zakład! Tatuś, jak wygrasz, to kupisz mi coś? – Mała oczywiście była po mojej stronie.
- Za pieniądze twojego brata? Z wielką przyjemnością.
- Kyle, nie daj się! – Edan był za swoim bratem. Ciekawe jak długo będzie go jeszcze wielbił za przyprowadzenie tego futrzaka… Diana na nasze krzyki szczeknęła radośnie. Chociaż słowo „szczeknęła”, to za dużo powiedziane.
- No to ja zaczynam. – Powiedział i zaczął grać piosenkę: „Wake me up”. Po chwili dotarło do mnie, że już jestem dziesięć dolarów w plecy, ale to był przecież dopiero początek.
- Dobra cwaniaku, lecimy z następną. – Nie zamierzałem się poddawać. Wybrałem kolejną piosenkę i chwilę się w nią wsłuchiwałem. Naprawdę byłem z muzyką do tyłu, ale to teraz nie ważne. – Teraz „Imagine Dragon – Radioactive.” – Po chwili byłem do tyłu o kolejną dychę.
- Tatuś, postaraj się bardziej. Powiedz mu, że ma zagrać… - Namyśliła się. – Wiem! „Jennifer Lopez – Papi”. Ma to na odtwarzaczu na pewno. – Nie miałem pojęcia o czym mówiła moja córka, ale postanowiłem spróbować. Znowu przegrałem.
- Masz dość? – Grał i nawet podśpiewywał.
- Nie poddaje się tak szybko. – A powinienem. Przegrałem sporo pieniędzy. Myślałem, że na piosenkach, o ile można to tak nazwać, Eminema się odbiję ale nic z tego. Puścił mnie z torbami.
- Chyba kupię sobie za te pieniądze nowe buty „Nike” i grę i…
- Pamiętaj synu, że zemsta smakuje najlepiej na zimno… - Z ciężkim sercem oddawałem mu pieniądze, które przegrałem.
- Telefon dzwoni! Ja odbiorę. – Amaya chyba nie mogła patrzeć na moją porażkę, więc pobiegła odebrać. – Cześć mamuś! Jest tata. Kiedy wracasz? Chcesz tatę do telefonu? Tata!
- Już idę. Pamiętaj, że się odegram. – Kyle tylko parsknął śmiechem. – Tak? – Wziąłem od Małej słuchawkę. – Dać chłopakom pieniądze i wysłać na zakupy? A ty nie możesz? W końcu kobiet… Nie musisz krzyczeć. Rozumiem, że późno wrócisz. Lisa, a gdzie chowasz pieniądze? Pewnie, że mógłbym dać im swoje, ale przegrałem. Nie, lepiej nie pytaj… To gdzie? – Nie muszę wam mówić, że kiedy wróciła do domu i dowiedziała się o wszystkim, to dostałem opiernicz, prawda? Zjechała mnie z góry na dół. Mówiła coś o hazardzie, że to niczego dzieci nie uczy… W połowie się wyłączyłem. W każdym bądź razie, pamiętajcie. Nigdy nie zakładajcie się z własnymi dziećmi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:30, 24 Lis 2013    Temat postu:

Jakie smuty, kude ja tam lubię te smuty, nie znają sie i tyle. To jest muzyka a nie 1D czy JB, (nie obrażam wyrażam opinie)
A tak wogule od kiedy Kyle umie grać na fortepianie...? Szatańskie dziecko . Chociaż wiele o swoich dzieciach można dowiedzieć sie dzięki zakładom, ale i zbankrutować ( z nam to ) Te wszystkie oprócz Jenifer Lopez piosenki bardzo lubię..

Kyle będzie pantoflarzem, aż mi się ta piosenka z Mamusiek przypomniała.

"To one zatruwają życie
Plują jadem
W lemoniadę
Często też na złość
Czasem bez powodu
Doprowadzają do rozwodu"
Każdy chyba to oglądał


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:03, 25 Lis 2013    Temat postu:

Właśnie jest czego zazdrościć... I znowu to udowadniasz

Kocham smuty A Hju ma boski głos, tak nawiasem mówiąc... Podzielam opinię Endymion (hmm... jak się odmienia? Endymiona? Endymionki?) - to, co dzisiaj przedstawia rynek muzyczny... Nic, tylko się pociąć... Są wyjątki, oczywiście... Kilka wspaniałych wyjątków

Kyle to szatańskie dziecko, w końcu to dziecko House'a! A jak myślałaś?
I gra na trzech instrumentach... Tak, jak ja... Tylko, że ja gram na innych Chwalipięta ze mnie... A ja miałam Olę chwalić przecież...

Zaczynam zazdrościć Izzie... Kyle, zakładam twój fanklub

Ja też chcę pisać...! Ja tak chcę! Dzisiaj u mnie spadł śnieg, a że zmiany działają stymulująco na Wena... Może mi coś wyjdzie... Postaram się chociaż... Pomysł już pewien mam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HelpMe dnia Pon 21:09, 25 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:17, 25 Lis 2013    Temat postu:

Endymion

Też lubię smuty Ale lubię też 1D Kyle'a mam już w głowie dość dobrze zarysowanego więc... jaki będzie to się kiedyś przekonacie może
Dziękuję za komentarz

HelpMe

Nie ma czego, naprawdę

Co do muzyki, to słucham prawie wszystkiego Nie licząc klasycznej i techna Ooo fajnie Zazdroszczę Ja gram czasami na nerwach innych Jak chcesz pisać, to już połowa sukcesu Pisz, śmiało Jestem jak najbardziej za Też bym popisała... ale muszę się nauczyć na jutro fizjologii klinicznej... Na bank mnie jutro obleje dziekan Ale to nic
Dziękuję za komentarz i życzę wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:22, 25 Lis 2013    Temat postu:

Mów jak chcesz, odmieniaj też ja sama nie wiem <lol> .
U mnie też spadł śnieg i jak sama w szkole siedziałam, to to samo mi przyszło do głowy.
Ja pomysłów dużo mam, kilka mam gotowych, jeden się pisze, ale raczej, never nigdy ich światu nie pokaże .

To w tym klubie to ja będę pierwszym tym no jak to sie mówi.....(wyleciało z głowy)

Chwalimy, chwalimy pisarkę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Endymion dnia Pon 21:23, 25 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:37, 25 Lis 2013    Temat postu:

Ja kiedyś słuchałam 1D. Ale ostatnio stwierdziłam, że jak dla mnie, to to takie bezpłciowe trochę jest... Słuchać, nadal słucham, ale zdecydowanie rzadziej...
O, nerwy... W tym to najlepsze jest młodsze rodzeństwo... Mogę to potwierdzić... Postaram się napisać, ale nie wiem, czy mi coś wyjdzie... Nic nie obiecuję zatem...
Oj, to się ucz...
Dziękuję Tobie też życzę, z tego wszystkiego wcześniej zapomniałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:41, 25 Lis 2013    Temat postu:

Uczta się, ja mam spr,ale za nic mi się nie chce uczyć....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:45, 25 Lis 2013    Temat postu:

Pisanie fajna sprawa Polecam wszystkim Też jestem w tym dobra W graniu na nerwach Uczę, uczę... chyba Mówiłam, że tylko się marnuję na tym kierunku Dziękuję

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:46, 25 Lis 2013    Temat postu:

Wszyscy tutaj tak ładnie komentują tylko nie sarape Sarape potrzebuje weny na komentarze, bo inaczej może napisać tylko że było fajne i koniec
Więc tak - tak, nie mam weny, ale coś spróbuję, bo tak mi jakoś nie tego... mówiłam że brak weny - nawet się wysłowić nie umiem
Ha! dlatego nie lubię się zakladać Chociaż wiele razy doszłam do wniosku, że wygrałabym no ale cóż - nie chcę bawić w 3 czas warunkowy tutaj, poza tym tutaj nie chodzi o mnie, tylko o Olę, ficka, House'a, Kyle... i całą resztę
Smuty fajne są... chyba że Chopin dobra - jednak nie są fajne Chyba, że House ja gra Jeeej - doszłam do wniosku że jestem mniej cofnięta w znaniu muzyki niż House, bo znam te wszystkie kawałki mimo tego, co wszyscy mówią mi
OLA336 napisał:
– Chory jesteś? Od kiedy się cieszysz, że masz rodzeństwo?

Zgadzam się z Housem - rodzeństwo to zuooooooooo... No może czasami... tak w 90% przypadków
OLA336 napisał:
- Tato, wnuków? Nie chcę dzieci. Kupiłem psa.

Dobre podejście do tego... zgadzam się tym razem z Kylem Dzieci to też zuo, chyba nawet gorsze niż rodzeństwo... Tak, nie jestem do końca normalna Ale to prawda - najpierw musisz je urodzić, za co 10 lat później pięknie odpłacają, wcześniej wrzeszczą o byle co, nie dają ci spać, jeść, stać, siedzieć, myśleć...(wiem, mówię to co widzę... gdybym nie była taką egoistką, to bym jeszcze bardziej współczuła rodzicom niż sobie... ale niestety jestem egoistka i najpierw sobie powspółczuję ), rzucają w cb jedzeniem, musisz zmieniać im pieluchy, bawić się z nimi, uważać by se "bubu" nie zrobiły... ale takiego większego "bubu".... jak chęć włażenia do kibla, albo zabawa w House, tylko zamiast noża, celuje palcem do kontaktu Nie wiem, jakim cudem nam się udało jeszcze ani jednej katastrofy przeżyć z Milką o mnie w wieku roczku, nie chcę nawet myśleć
Kontynuując - wrzeszczą ci do ucha, tracisz słuch przez nie, nerwy, spokój, opanowanie, cierpliwość (nie, to nie jest przesada... no - może trochę )
Potem łażą do tych szkół, przedszkoli itd. Trzeba im kupować ciuchy, książki, wozić je wszędzie... Potem pyskują, robią na złość, obrażają, itp - nie chce mi się wymieniać Potem trzeba dać kasę na studia i w końcu ich nie ma! Szkoda tylko, że wtedy ponoć robią się fajni - ja tam nie wiem, całe moje kuzynostwo z któym utrzymuje kontakt jest ode mnie młodsze
Uff, koniec litania! Jakbyście wzieli mnie za nienormalną, to się nie krępujcie z napisaniem prosto z mostu takiej opinii - ja jestem przyzwyczajona
Wracamy do ficku - rozdział boski, ale szkoda mi House'a... Cuddy mogłaby mu chociaż powspółczuć.. tak odrobinkę W końcu to też dziecko

Ej - ja umiem tylko na flecie prostym i już wcześniej wspomnianych nerwach Chyba z 5 razy próbowali mnie nauczyć "Dla Elizy" na pianinie, ale jak zwykle wyszło to co wyszło Do mnie trzeba mieć cierpliwość... mimo, że sama jej nie posiadam
HeplMe- pisz pisz piiiisz! Ja jestem za, zresztą bardzo ciekawi mnie twój styl pisania i oczywiście pomysł Jak chęci są, to pomysł też przychodzi U mnie jest na odwrót - mam mnóstwo pomysłów (Ola - wczoraj kolejny pomysł zawędrował na moją listę ) ale nie ma komu tego napisać O ile da się to jako tako napisać Więc pisz, ja tu trzymam kciuki i czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:50, 25 Lis 2013    Temat postu:

Ja jestem beztalencie w muzyce i wogulę, jak grałam na flecie kiedyś to lepiej nie mówić heehe.. Za to w graniu na nerwach jest świetna. Jakby był taki konkurs to bym go z łatwością wygrała..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:57, 25 Lis 2013    Temat postu:

O, przegapiłam wpis Endymionki... (będę tak odmieniać, ok?) Proszę, pochwal się kiedyś pisaniem...Na pewno fajnie ci wychodzi... Tylko ja mogę być beztalenciem!

A ja kocham dzieci... Takie słodkie maleństwa... I te rączki... Takie malutkie i mięciutkie... Te słodkie buźki... Pyzate takie

Nie chwalmy dnia przed nocą... Na razie jeszcze nic nie napisałam...

A ja gram na skrzypcach, akordeonie i pianinie....

A z pisaniem.... Chciałam najpierw napisać coś mniejszego, miniaturę... Bo coś dłuższego to niestety nie dla mnie... Na razie przynajmniej...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HelpMe dnia Pon 22:08, 25 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:10, 25 Lis 2013    Temat postu:

Cytat:
Dobre podejście do tego... zgadzam się tym razem z Kylem Dzieci to też zuo, chyba nawet gorsze niż rodzeństwo... Tak, nie jestem do końca normalna Ale to prawda - najpierw musisz je urodzić, za co 10 lat później pięknie odpłacają, wcześniej wrzeszczą o byle co, nie dają ci spać, jeść, stać, siedzieć, myśleć...(wiem, mówię to co widzę... gdybym nie była taką egoistką, to bym jeszcze bardziej współczuła rodzicom niż sobie... ale niestety jestem egoistka i najpierw sobie powspółczuję ), rzucają w cb jedzeniem, musisz zmieniać im pieluchy, bawić się z nimi, uważać by se "bubu" nie zrobiły... ale takiego większego "bubu".... jak chęć włażenia do kibla, albo zabawa w House, tylko zamiast noża, celuje palcem do kontaktu Nie wiem, jakim cudem nam się udało jeszcze ani jednej katastrofy przeżyć z Milką o mnie w wieku roczku, nie chcę nawet myśleć
Kontynuując - wrzeszczą ci do ucha, tracisz słuch przez nie, nerwy, spokój, opanowanie, cierpliwość (nie, to nie jest przesada... no - może trochę )
Potem łażą do tych szkół, przedszkoli itd. Trzeba im kupować ciuchy, książki, wozić je wszędzie... Potem pyskują, robią na złość, obrażają, itp - nie chce mi się wymieniać Potem trzeba dać kasę na studia i w końcu ich nie ma! Szkoda tylko, że wtedy ponoć robią się fajni - ja tam nie wiem, całe moje kuzynostwo z któym utrzymuje kontakt jest ode mnie młodsze
Uff, koniec litania! Jakbyście wzieli mnie za nienormalną, to się nie krępujcie z napisaniem prosto z mostu takiej opinii - ja jestem przyzwyczajona
Wracamy do ficku - rozdział boski, ale szkoda mi House'a... Cuddy mogłaby mu chociaż powspółczuć.. tak odrobinkę W końcu to też dziecko


Piszesz to i nie masz wena, bo uwierze , aż mi się czytać nie chciało, ale się zmusiłam i masz racje stwierdza


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:45, 25 Lis 2013    Temat postu:

[code="HelpMe"]O, przegapiłam wpis Endymionki... (będę tak odmieniać, ok?) Proszę, pochwal się kiedyś pisaniem...Na pewno fajnie ci wychodzi... Tylko ja mogę być beztalenciem! [/code]
Z tego co pamiętam, o ile Alzheimer mnie cały nie owładnął, to na forum znajduje się jeden fick od Endmionki, w dziale inne Kto szuka nie błądzi Szkoda tylko, że zaprzestała jego pisania I dalej nic nie pisze, ani nowy fick, ani ten stary

HelpMe napisał:
A ja kocham dzieci... Takie słodkie maleństwa... I te rączki... Takie malutkie i mięciutkie... Te słodkie buźki... Pyzate takie

Chyba w reklamach bebiko albo pampers
Tak czy siak ja się chętnie wymienię... może słuch odzyskam i równowagę wewnętrzną

HelpMe napisał:
A z pisaniem.... Chciałam najpierw napisać coś mniejszego, miniaturę... Bo coś dłuższego to niestety nie dla mnie... Na razie przynajmniej...

Ficki dłuższe fajne są.. znaczy, jeszcze nie udało mi się dokończyć ale to się wytnie Z fickami dłuższymi jest więcej radochy z pisania powiem ci O ile ma się takich czytelników jak wy of course Gorzej z tym, że jak piszesz długi, to lepiej se od razu wszystko zaplanować od początku do końca... znaczy - 3 wojnę, czyli "pierwszy na poważnie fick" najpierw pisałam na żywca... i zresztą jak widać niezbyt mi to wyszło Mówię tylko za sb, nie jestem ani ekspertem, ani nie piszę jakoś rewelacyjnie, jeszcze wszystko utrzymuje się w ryzach dzięki czyimś poprawom tych wszystkich gryzmołów <patrzy>, ale taka rada na początek... jakby... chyba... Sama nie wiem już
Tak czy siak - powodzenia

Endymion napisał:
Piszesz to i nie masz wena, bo uwierze , aż mi się czytać nie chciało, ale się zmusiłam i masz racje stwierdza

Ja zawsze mam rację Co do weny... wena rośnie w miarę pisania?
A co do pisania to ty mi masz coś napisać! Przynajmniej próbkę twórczości, przynajmniej na gg czy private... Przynajmniej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 6 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin