Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I don't wanna miss a thing /u/
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:22, 27 Gru 2008    Temat postu:

jestem tylko ciekawa jak on im powie o swoim wyjeździe i jak zareaguje Cameron

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:20, 27 Gru 2008    Temat postu:

Cameron się powiesi ... ^^

Przepraszam, taki nastrój...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:32, 27 Gru 2008    Temat postu:

XII

Siedział na podłodze, oparty plecami o kanapę, obracając w dłoniach iPoda. Przy cichych, bluesowych dźwiękach układał w myślach plan działania na najbliższe dziesięć dni. Początkowo miał zamiar o swoim wyjeździe poinformować tylko Gordona i Foremana, o których wiedział, że daleko im do plotkarzy; jednak zaraz potem przyszło mu do głowy, że będzie musiał podać Chase’owi powód ściągnięcia go z OIOM’u z powrotem na diagnostykę, no i pozostawała jeszcze Cameron… Jej też należy się kilka słów wyjaśnienia.
Nie wyklepią Wilsonowi. W końcu to dorośli ludzie – przekonywał sam siebie.

Najbardziej zależało mu właśnie na tym, żeby onkolog się nie dowiedział. To mogłoby wszystko zepsuć. Wilson albo obraziłby się na niego (tego by nie zniósł; jak na razie ich stosunki były zawieszone, ale, po ostatniej rozmowie, wciąż przyjacielskie) albo zacząłby prosić, żeby House nie wyjeżdżał. Diagnosta bardzo dobrze wiedział, że wtedy by uległ – kiedy czekoladowe oczy najważniejszej dla niego osoby na świecie przyjmowały proszący wyraz, zazwyczaj godził się na wszystko. A gdyby został, bolałoby jeszcze bardziej.

Bał się bólu. Chociaż od ponad pięciu lat był on jego najbliższym towarzyszem i House zdołał się do niego przyzwyczaić, nadal odczuwał lęk przed cierpieniem. Dlatego nie chciał narażać na nie ani siebie, ani tym bardziej przyjaciela.

Pragnął uciec jak najdalej stąd, wyrwać się z tego szalonego kręgu jednoczesnego unikania Wilsona i pragnienia przebywania z nim, dotyku jego rąk i ust. Czuł, że jeszcze trochę, a oszaleje, dlatego właśnie postanowił wyjechać. Gdzieś, gdzie nie będzie niebezpieczeństwa natknięcia się na onkologa, gdzie będzie mógł być po prostu sam. Liczył, że przez te trzy miesiące uda mu się jako tako poskładać swoje życie do kupy i wrócić do pracy ponownie jako doktor Gregory-nie-mam-serca-nigdy-nie-miałem-House.

Na swój przyszły azyl wybrał faktycznie Szkocję, choć Cuddy chyba w to nie uwierzyła. Odwiedził ten kraj kilkakrotnie i bardzo przypadł mu on do gustu; może dlatego, że był taki, jak sam diagnosta – chłodny, ponury, dla każdego obcy. Podejrzewał, że będzie się tam dobrze czuł. Na czas pobytu „na wygnaniu” wynajął mały, trzypokojowy domek, którego właściciele wybierali się na długie wakacje w cieplejsze strony świata. Mieścił się on w Huntly – niewielkim mieście na północnym wschodzie kraju. Dużym jego plusem było bezpośrednie połączenie lotnicze z New Jersey – czego, jak czego, ale przesiadek House nie cierpiał z całego serca. Bilet zarezerwował już wczoraj – miał prawie stuprocentową pewność, że Cuddy pozwoli mu wziąć wolne. Dobrze wiedziała, ile mężczyzna robi dla szpitala i pacjentów, poza tym zdawała się go naprawdę lubić, więc ryzyko istotnie było niewielkie.
Teraz pozostawało mu już tylko spakować najpotrzebniejsze rzeczy, przekazać najważniejsze instrukcje drużynie, pożegnać szpital, swoje mieszkanie i ruszyć w drogę. No i przede wszystkim dopilnować, żeby Wilson o niczym się nie dowiedział, bo wtedy cały plan może wziąć w łeb. A to była dla niego ostatnia deska ratunku – szansa na uporządkowanie życia i próbę wyrzucenia z serca najlepszego przyjaciela.
Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zostawić w domu telefonu komórkowego, ale ostatecznie porzucił ten pomysł. Co jakieś trzy tygodnie warto by było dzwonić na przykład do Cameron (ucieszy się), by dowiedzieć się, czy w szpitalu wszystko gra i przeprowadzić delikatne śledztwo na temat życia prywatnego Wilsona.
Westchnął cicho. Wiedział, że nie uda mu się ociec przed samym sobą, swoimi uczuciami i pragnieniami, ale mimo to liczył, że wyjazd pozwoli mu na ich osłabienie. Kochał Princeton, szpital, park… ale kochał też Wilsona – i to stanowiło główny motor jego postępowania. Nie mógł pozostawić rzeczy własnemu biegowi, bo czuł, że długo by w ten sposób nie pociągnął. A tak zawsze była minimalna szansa, że uda się zapomnieć…
Przeczesał palcami włosy. Zaczynał rozumieć, iż mimo tego, że jeszcze nie ruszył się nigdzie ani na krok, to już tęsknił.

Pomimo późnej godziny Wilson nie planował na razie wracać do domu. Stał przy oknie w swoim gabinecie, obserwując toczące się wolno po szybie krople deszczu. Dziś, po raz pierwszy od dłuższego czasu, udało mu się dostrzec na korytarzu, w pełnym świetle, postać swojego najlepszego przyjaciela i uderzyło go, jak źle wygląda drugi mężczyzna. Zauważył jego zmęczony chód i przygarbione plecy, a także mocniejsze niż zazwyczaj opieranie ciężaru ciała na lasce. Ogarnęło go silne poczucie winy, którego nie dało się zbyć stwierdzeniem, że przecież nie ma w tym jego udziału. Sumienie gryzło. Poza tym, tęsknił za House’m, za jego żartami, kpinami, obecnością… wiedział, że nikt i nic nie jest w stanie go zastąpić, bo drugiej takiej osoby nie ma na świecie. Od czasu do czasu przez myśl przelatywał mu nawet pomysł zakończenia związku z Chris, byle tylko było między nimi jak dawniej. Na razie jednak nie mógł zdecydować się na tak definitywny krok, bo zwyczajnie bał się całkowitej samotności – nie mógł być pewny, czy przyjaciel w ogóle chciałby wrócić.

Przetarł oczy i ziewnął. Już dawno powinien spać.
Nawet daleki House skutecznie potrafił przysporzyć mu powodów do zmartwień i niepokoju.
Żeby tylko nie strzelił jakiejś głupoty – przyszło mu nagle do głowy. Wiedział, że diagnostę stać na wiele, zwłaszcza kiedy jest zdesperowany, a na takiego ostatnio wyglądał. Aż dziwne, że niczego do tej pory nie odwalił.

Nie mógł wiedzieć, że jego przyjaciel dokładnie w tym momencie zastanawia się, jak upchnąć do małej torby podróżnej odtwarzacz DVD i zestaw płyt z filmami.

Miał wielką ochotę wsiąść do samochodu i pojechać do House’a, kupując po drodze zgrzewkę piwa i kilka paczek chipsów. Ale równie dobrze mógł marzyć o podróży dookoła świata. Wątpił, czy diagnosta choć na chwilę wpuściłby go do mieszkania, nie miał nawet pewności, czy w ogóle otworzyłby drzwi. Wyraźnie przecież powiedział, że chce ograniczyć ich kontakty, czego dał doskonały wyraz, zatrudniając na oddziale diagnostycznym onkologa, co odebrało Wilsonowi wszelkie preteksty do choćby najbardziej zdawkowej rozmowy. Kiedy mijali się na korytarzu, House odwracał głowę i uparcie wpatrywał się gdzieś w dół, udając, że zupełnie nie dostrzega przechodzącej obok osoby. Każdy, patrzący na tę sytuację z boku uznałby, że mężczyźni się nie znają, że dla sławnego diagnosty szef oddziału onkologicznego kompletnie nic nie znaczy.

Ale Wilson wiedział, że było inaczej.

W słowach House’a proszącego „Odejdź” było coś niewyobrażalnie bolesnego. Przyjaciel cierpiał, to aż biło po oczach; natomiast sam onkolog dopiero niedawno przestał udawać przed sobą, że jego ta sytuacja rusza tyko w niewielkim stopniu. Nawet Chris zauważyła, jak bardzo brakuje mu House’a. Szczerze mówiąc, nie podejrzewałby, że odejście przyjaciela aż tak go zaboli. Zupełnie jakby…
Ty kretynie – jęknął w kierunku ulicy, którą zawsze wyjeżdżał z terenu szpitala, gdy prosto po pracy zdążał do diagnosty, dobrze widocznej z okna. Nikt nie ma twoich zdolności wywracania życia do góry nogami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:11, 27 Gru 2008    Temat postu:

Z jednej strony popieram House'a z pomysłem wyjazdu, z drugiej jednak jest to trochę uciekanie od problemów. W końcu nie ma żadnej gwarancji, że te trzy miesiące cokolwiek zmienią. Patowa sytuacja.
No ale Wilson nareszcie dostrzegł, że czegoś mu brakuje. Ja wiem, jestem naiwna, ale często się zdarza, że się kogoś kocha i nawet o tym nie wie, aż ta osoba jakimś sposobem z naszego życia nie zniknie
Any, bardzo podobała mi się ta część. Taka była pełna przemyśleń. Uwielbiam Twoje opisy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:14, 27 Gru 2008    Temat postu:

House nadal jest święcie przekonany, ż znajduje się w stuacji przegrany-przegrany, niezależnie od tego co by zrobił. Szczerze mówiąc, nie dziwię się, że ucieka...

Tak, Wilson zaczyna czaić bazę. Nie wie jeszcze, biedactwo, że House wyjeżdża. Przynajmniej będzie miał sporo czasu na przemyślenia i refleksje

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:29, 27 Gru 2008    Temat postu:

Wilson bd mial chyba nawet aż za dużo czasu na przemyslenia i refleksje, biorąc pod uwagę, na ile House wyjeżdza. Przepraszam, ale... Jimmy, jesteś frajerem, jedź do niego i mu powiedz, że go kochasz. Pomieszamy Any szyki i zmienimy bieg wydarzseń fika Tak na[prawdę, to tak jak kocham Jimmy'ego, to cieszę się, że Hosue zdecydował się na wyjazd. Bo Jimmy potrzebuje czegoś, żeby zrozumieć, że kochja House'a. A straenie go bd najlepsze. Drastyczne, ale najlepsze. Chociaż może nie tak drastyczne, jak śmierć. Bo przeciez diagnosta wróci and they will live happily ever after x3

A teraz przejdźmy do mniej konstruktywnej części. Zakładając, że odnajdziesz w niej w ogóle coś konstruktywnego.

AAAAAaaaaaaaaaaa aaaaaa AAAAAAAAA smutny Hous. Tęśkniący House. AAAAAAAAAaaa. </koniec>

Pięknie go opisałas. Napradę, uwielbaim twoje opisy.

Wena życzę.
Pozdrawiam.
Vic


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:33, 27 Gru 2008    Temat postu:

dobrze House robi troche obaj odpoczną i będę chcieli być ze sobą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:33, 27 Gru 2008    Temat postu:

Ale Jimmy nie wie, że go kocha... Jak na razie będzie tylko wściekły i oczywiście, zgnębiony poczuciem winy
Oj z tym ever after to bym polemizowała... ale nie purzadzajmy biegu wydarzeń

Ludzie, co Wy macie z tymi opisami?
Albo ja jestem jakaś nie ten tegest, albo Wy... bo ja w nich nie widzę nic nadzwyczajnego... Po prostu stanowią wypełnienie akcji ^^

motylku...czy ja wyglądam na osobę, która uwielbia happy endy?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Sob 12:34, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:14, 27 Gru 2008    Temat postu:

No niech się, ##!$@$*&$@, dowie XD
Niech się domyśli, albo niech mu ktoś ładnie powie. Wporst. Dobitnie. "Jimmy, kochasz House'a!"

Musze z ciebie wyplemić twoje upodobanie do fików bez happy endów. I lepiej, żeby ten miał happy end. XD

A co do opisow, są super. nIe marudź, moje opisy kończą się podrugim zdaniu. Bo ja nie umiem D:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:21, 27 Gru 2008    Temat postu:

"Moda na Sukces" - odcinek 100493. W dzisiejszym odcinku Brooke zrobi sobie herbatę Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać any, jesteś mistrzynią w dawkowaniu napięcia, za każdym razem, gdy wchodzę na horum, zawsze najpierw zerkam tutaj

Cytat:
Wilson albo obraziłby się na niego (tego by nie zniósł; jak na razie ich stosunki były zawieszone, ale, po ostatniej rozmowie, wciąż przyjacielskie) albo zacząłby prosić, żeby House nie wyjeżdżał.

Już to widzę. Jimmy na kolanach trzyma House'a za laskę i dramatycznym głosem błaga go: "Nie opuszczaj mnie Greg, byłem głupi, tylko ciebie jednego kocham!" Czy coś w tym stylu

Cytat:
kiedy czekoladowe oczy najważniejszej dla niego osoby na świecie przyjmowały proszący wyraz, zazwyczaj godził się na wszystko.

Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie przypomniał mi się shrekowy Kot w butach, pamiętacie wy te oczka

Cytat:
Liczył, że przez te trzy miesiące uda mu się jako tako poskładać swoje życie do kupy i wrócić do pracy ponownie jako doktor Gregory-nie-mam-serca-nigdy-nie-miałem-House.

Dopóki Wilson znowu by na niego nie spojrzał

Cytat:
Odwiedził ten kraj kilkakrotnie i bardzo przypadł mu on do gustu; może dlatego, że był taki, jak sam diagnosta – chłodny, ponury, dla każdego obcy. Podejrzewał, że będzie się tam dobrze czuł.

Z pewnością A wiecie, co się mówi o facetach w kiltach - oni tam pod spodem nie noszą bielizny Nic dziwnego, że się tam będzie "dobrze" czuł

Cytat:
No i przede wszystkim dopilnować, żeby Wilson o niczym się nie dowiedział, bo wtedy cały plan może wziąć w łeb.

Właśnie, wszak kochany Jimmy mógłby wypaść za nim na lotnisko (już widzę tę scenę) i rzucając mu się w ramiona błagać by został

Cytat:
Co jakieś trzy tygodnie warto by było dzwonić na przykład do Cameron (ucieszy się), by dowiedzieć się, czy w szpitalu wszystko gra i przeprowadzić delikatne śledztwo na temat życia prywatnego Wilsona.

No to już wiemy, po co w tym wszystkim Cameron; robi za wtyczkę

Cytat:
Od czasu do czasu przez myśl przelatywał mu nawet pomysł zakończenia związku z Chris, byle tylko było między nimi jak dawniej.

Jimmy, dzięki tobie znów zaczynam wierzyć w ludzi

Cytat:
Na razie jednak nie mógł zdecydować się na tak definitywny krok, bo zwyczajnie bał się całkowitej samotności – nie mógł być pewny, czy przyjaciel w ogóle chciałby wrócić.

No jasne. Fakt. Przecież Wilson zwiąże się ze wszystkim co ma piersi, byleby tylko nie czuć się samotny

Proponuję Jamesa poddać hipnozie, by wyperswadować mu wszelkie związki z kimkolwiek innym, kto nie jest Housem, to na pewno rozwiąże sprawę Przecież to od razu widać, że oni się kochają, potrzebny jest tylko niewielki bodziec z zewnątrz Hmm, już mnie nachodzą pomysły

I any, to są naprawdę świetne opisy Spójrz na mnie, ja używam prawie wyłącznie samych opisów i wychodzi mi coś, co z trudem da się czytać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:57, 27 Gru 2008    Temat postu:

vic napisał:
Niech się domyśli, albo niech mu ktoś ładnie powie

Tak, jego babcia zmarwychwstanie i go o tym poinformuje.
vic napisał:
Musze z ciebie wyplemić twoje upodobanie do fików bez happy endów

What are you talking about?
I love happy ends!
vic napisał:
Bo ja nie umiem D:


umiesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz

Lady Makbeth napisał:
"Moda na Sukces" - odcinek 100493.

I'm going to kill you. Soon.
Lady Makbeth napisał:
any, jesteś mistrzynią w dawkowaniu napięcia, za każdym razem, gdy wchodzę na horum, zawsze najpierw zerkam tutaj

Nice to hear it A z tym napięciem...to poważnie?
Lady Makbeth napisał:
Jimmy na kolanach trzyma House'a za laskę

A wiesz, co ja sobie w tym momencie wyobraziłam?
Lady Makbeth napisał:
Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie przypomniał mi się shrekowy Kot w butach

Może dlatego, że też miał czekoladowe oczy
Lady Makbeth napisał:
A wiecie, co się mówi o facetach w kiltach - oni tam pod spodem nie noszą bielizny

Pierwsze słyszę xD Ale pasuje mi to
Lady Makbeth napisał:
Właśnie, wszak kochany Jimmy mógłby wypaść za nim na lotnisko (już widzę tę scenę) i rzucając mu się w ramiona błagać by został

Na litośc boską, czy ten fik jest faktycznie tak bardzo modonasukcesowaty?
Lady Makbeth napisał:
No to już wiemy, po co w tym wszystkim Cameron; robi za wtyczkę

No jasne, House uwielbia wykorzystywać zakochane w nim osoby do swoich niecnych planów.
Lady Makbeth napisał:
Jimmy, dzięki tobie znów zaczynam wierzyć w ludzi

A dzięki mnie przestałaś, nie?
Lady Makbeth napisał:
Przecież Wilson zwiąże się ze wszystkim co ma piersi, byleby tylko nie czuć się samotny

Moment zastanowienia.
...
Odetchnięcie ulgi.
House ma piersi.
Przejdźmy dalej.
Lady Makbeth napisał:
Hmm, już mnie nachodzą pomysły

Napisz jakiegoś sequela xD
Lady Makbeth napisał:
I any, to są naprawdę świetne opisy

*kiwa ze zrozumieniem głową, udając, że wie, o co chodzi*
Lady Makbeth napisał:
wychodzi mi coś, co z trudem da się czytać

Stop thinking this way!! Now! *patrzy groźnie*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:22, 27 Gru 2008    Temat postu:

anyway napisał:
I'm going to kill you. Soon.

Eee, nie no ja tylko żartowałam Chyba powinnam sobie zatrudnić paru ruskich

anyway napisał:
A z tym napięciem...to poważnie?

A czy ja cię kiedyś, any okłamałam?

anyway napisał:
A wiesz, co ja sobie w tym momencie wyobraziłam?

Wierz mi, wolę nie wiedzieć

anyway napisał:
Na litośc boską, czy ten fik jest faktycznie tak bardzo modonasukcesowaty?

Naprawdę mam być szczera?

anyway napisał:
House ma piersi.

dobra, zapomnijmy o tym stwierdzeniu, może ja o czymś nie wiem

anyway napisał:
Napisz jakiegoś sequela xD

Taa, jasne, już się biorę za pisanie, będzie gotowy na jutro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:22, 27 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
Tak, jego babcia zmarwychwstanie i go o tym poinformuje.


Babcia, dziadek, co za rożnica XD Naprawdę, może być ktokolwiek. Może być nawet Hector XD

Cytat:
What are you talking about?
I love happy ends!


Oh yeah, I know you do
just like I adore Amber. And to lmake it clear... I DON'T adore Amber XD

Cytat:

umiesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz


Awh, no skoro tak twierdzisz...



Cytat:
Lady Makbeth napisał:
"Moda na Sukces" - odcinek 100493.

I'm going to kill you. Soon.


Mogłaś napisać "Slowly. And painfully" XD Tak mi się skojarzyło XD x3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Sob 17:25, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:31, 28 Gru 2008    Temat postu:

Lady Makbeth napisał:
Eee, nie no ja tylko żartowałam

Cieawa jestem, dlaczego za żadne skarby świata nie mogę Ci uwierzyć... Zatrudniaj, co się da
Lady Makbeth napisał:
A czy ja cię kiedyś, any okłamałam?

*szuka w pamięci*
Ale ŻARTOWAĆ Ci się zdarzyło, nie raz
Lady Makbeth napisał:
Wierz mi, wolę nie wiedzieć

Good for you
Lady Makbeth napisał:
Naprawdę mam być szczera?

Do bólu.
Lady Makbeth napisał:
dobra, zapomnijmy o tym stwierdzeniu, może ja o czymś nie wiem

No chyba mi nie powieszm, że mężczyźni są pozbawieni tych narządów? Co prawda w szczątkowej formie, ale jednak je posiadają...
Lady Makbeth napisał:
będzie gotowy na jutro

Czyli dziś już powinien być. A ja go nie widzę... *rozgląda się*


vicodin_addict napisał:
Może być nawet Hector XD

Hej, właśnie,a Hector to w ogóle żyje..?
vicodin_addict napisał:
I DON'T adore Amber

Whoa.... Really? I love her. She was the best character in "House MD"
vicodin_addict napisał:
no skoro tak twierdzisz...

Wiem, co mówię... (przynajmniej teraz..)
vicodin_addict napisał:
Mogłaś napisać "Slowly. And painfully"

As you wish.
LADY MAKBETH!! I'M GOING TO KILL YOU! SLOOOOWLY. AND PAINFULLY, OF COURSE!:diabeł:



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:49, 28 Gru 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Ale ŻARTOWAĆ Ci się zdarzyło, nie raz

Oj przepraszam, to się nazywa SARKAZM, moja droga

anyway napisał:
Do bólu.

OK, ten fik to dokumentny objaw geniuszu twórcy

anyway napisał:
No chyba mi nie powieszm, że mężczyźni są pozbawieni tych narządów? Co prawda w szczątkowej formie, ale jednak je posiadają...

No przepraszam bardzo, ale w kwestii biustu jestem raczej dość ortodoksyjna

anyway napisał:
Czyli dziś już powinien być. A ja go nie widzę... *rozgląda się*

No wiesz, formalnie to on był, tylko mi go pies zeżarł


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:00, 28 Gru 2008    Temat postu:

L.M. napisał:
Oj przepraszam, to się nazywa SARKAZM, moja droga

Jeśli sarkazm, to tylko w wykonaniu House'a...
L.M. napisał:
OK, ten fik to dokumentny objaw geniuszu twórcy

Oto mamy ewidentny przykład Twoich żartów
L.M. napisał:
No przepraszam bardzo, ale w kwestii biustu jestem raczej dość ortodoksyjna

Może po prostu spytajmy Hugh, co o tym sądzi?
L.M. napisał:
No wiesz, formalnie to on był, tylko mi go pies zeżarł

Myślę, że skoro pisałaś go wczoraj, to jeszcze sporo pamiętasz i dasz radę go odtworzyć... do jutra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:36, 28 Gru 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Jeśli sarkazm, to tylko w wykonaniu House'a...

He he, sarkazmu, moja droga, to właśnie ja go uczyłam

anyway napisał:
Oto mamy ewidentny przykład Twoich żartów

To ty chyba jeszcze moich żartów nie widziałaś

anyway napisał:
Może po prostu spytajmy Hugh, co o tym sądzi?

Już go o to pytałam. Twierdzi, odkąd interesuje się Wilsonem, to piersi go już nie obchodzą

anyway napisał:
Myślę, że skoro pisałaś go wczoraj, to jeszcze sporo pamiętasz i dasz radę go odtworzyć... do jutra.

Nie, nie uda mi się, bo wczoraj byłam też zajęta swoim fikiem i wszystko zapomniałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:51, 28 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
Hej, właśnie,a Hector to w ogóle żyje..?


No właśnie, dawno o nim nie było. Ale lepiej, żeby żył, Hector był fajnyyyy ;3

Cytat:
Whoa.... Really? I love her. She was the best character in "House MD"


I still find Hugh way much better. Hugh and Robert x3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:00, 28 Gru 2008    Temat postu:

Wiem, wiem, nie skomentowałam części XI. *kaja się* Cóż mogę powiedzieć, rozmowa House/Cuddy jak zwykle rozbrajająca. No i pomysł z wyjazdem - popieram w 100%, ba, nawet w 150%. Przyda się House'owi dystans do tego wszystkiego, nawet, jeśli będzie to dystans odległościowy, a nie emocjonalny. Yeah. Więc, bardzo dobre posunięcie. *5*, proszę pana.

Część XII... Aww, wracamy do starego, dobrego smęcenia nad sobą. XD

Cytat:
Początkowo miał zamiar o swoim wyjeździe poinformować tylko Gordona i Foremana

Czy to mnie slash już TAK na mózg się rzucił, czy jest coś niepokojącego w fakcie, ze ci dwaj zostali wymienieni na jednym wydechu? XD

Cytat:
Nie wyklepią Wilsonowi. W końcu to dorośli ludzie – przekonywał sam siebie.

Oni na pewno nie. Ale Foreman lub Cameron na bank powie jednej z tych pielęgniarek, z którymi jest w dobrych stosunkach, ta pielęgniarka rozgłosi to w Radiologicznym Klubie Plotkarskim, a stamtąd drga do Wilsona nie jest długa. XD

Cytat:
Diagnosta bardzo dobrze wiedział, że wtedy by uległ – kiedy czekoladowe oczy najważniejszej dla niego osoby na świecie przyjmowały proszący wyraz, zazwyczaj godził się na wszystko.

Aww, how sweet! ^^ I skąd ja znam to zachowanie... *myśli* A! Przecież Jack nigdy nie potrafi odmówić Danielowi, gdy ten spojrzy na niego tymi swoimi błękitnymi oczętami. XD *SG-1 na mózg się rzuca*

Cytat:
doktor Gregory-nie-mam-serca-nigdy-nie-miałem-House.

Staaary, bo jeszcze ktoś w to uwierzy. :>

Cytat:
Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zostawić w domu telefonu komórkowego, ale ostatecznie porzucił ten pomysł. Co jakieś trzy tygodnie warto by było dzwonić na przykład do Cameron (ucieszy się), by dowiedzieć się, czy w szpitalu wszystko gra

A zresztą, wyrzucanie/zostawianie komórek źle się kończy. Przykład, Jack O'Neill, który przez wyrzucenie baterii ze swojej komórki przegapił całą wielką akcję z oswobodzonym Ozyrysem i nie wiedział, że jego kochany Danny ZNOWU wpakował się w potencjalnie niebezpieczną dla jego życia aferę. Reasumując - nie zostawiaj nigdzie komórki, bo najprawdopodobniej właśnie wtedy miłość twojego życia będzie w niebezpieczeństwie. XD *dalszy ciąg SG-1 crazyness*
...
A poza tym, a nuż Kaczątka będą miały problem.

Cytat:
Ogarnęło go silne poczucie winy, którego nie dało się zbyć stwierdzeniem, że przecież nie ma w tym jego udziału. Sumienie gryzło.

James Wilson prawie jak Dean Winchester - mistrz w obwinianiu się za całe zło na świecie. XD Uch, och, ale Deana to chyba nikt nie przebije. Sorri, Jimmy - tego poziomu zaawansowania w poczuciu winy NIGDY nie osiągniesz. *Spn crazyness*

Cytat:
wiedział, że nikt i nic nie jest w stanie go zastąpić, bo drugiej takiej osoby nie ma na świecie

O, szybka konkluzja.

Cytat:
Żeby tylko nie strzelił jakiejś głupoty – przyszło mu nagle do głowy. Wiedział, że diagnostę stać na wiele, zwłaszcza kiedy jest zdesperowany, a na takiego ostatnio wyglądał. Aż dziwne, że niczego do tej pory nie odwalił.

Taaak, od razu widać, że wypadłeś z obiegu, dude.

Cytat:
Nie mógł wiedzieć, że jego przyjaciel dokładnie w tym momencie zastanawia się, jak upchnąć do małej torby podróżnej odtwarzacz DVD i zestaw płyt z filmami.

...
A było zainwestować w podróż i kupić podręczny?

Cytat:
House odwracał głowę i uparcie wpatrywał się gdzieś w dół, udając, że zupełnie nie dostrzega przechodzącej obok osoby.

Taaak, stosował taktykę życia w zaprzeczeniu! "Nie widzę, więc nie ma...". XD

Cytat:
Ty kretynie – jęknął(...). Nikt nie ma twoich zdolności wywracania życia do góry nogami.

Hell yeah! Teraz proooszę, pojedź do House'a do mieszkania i pocałuj klamkę, bo jego tam nie będzie... *marzy*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:45, 29 Gru 2008    Temat postu:

Lady Makbeth napisał:
He he, sarkazmu, moja droga, to właśnie ja go uczyłam

Taaak. A potem się obudziłaś
Lady Makbeth napisał:
To ty chyba jeszcze moich żartów nie widziałaś

Szczerze mówiąc, nie mam za wielkiej ochoty na oglądanie ich... *narabia miną*
Lady Makbeth napisał:
Twierdzi, odkąd interesuje się Wilsonem, to piersi go już nie obchodzą

W takim razie nie mam już żadnych zastrzeżeń.
Lady Makbeth napisał:
Nie, nie uda mi się, bo wczoraj byłam też zajęta swoim fikiem i wszystko zapomniałam

Jak możesz?!

Vic napisał:
I still find Hugh way much better. Hugh and Robert x3

Yeah...

Kaaaaaaat!
Katty B napisał:
No i pomysł z wyjazdem - popieram w 100%, ba, nawet w 150%.

Damn, z Tobą to jak z pewnym znajomym mi człowiekiem - nigdy nie wiem, kiedy żartujesz, a kiedy mówisz poważnie.
Katty B napisał:
Czy to mnie slash już TAK na mózg się rzucił, czy jest coś niepokojącego w fakcie, ze ci dwaj zostali wymienieni na jednym wydechu?

Ja nawet nie pomyślałam o takiej możliwości Co się z Tobą dzieje..? *patrzy z troską*
Katty B napisał:
ta pielęgniarka rozgłosi to w Radiologicznym Klubie Plotkarskim, a stamtąd drga do Wilsona nie jest długa

Nie, nie. Jimmy dowie się w bardziej cywilizowany sposób... A przy okazji House'owi uda się go wpędzić w jeszcze większe poczucie winy
Katty B napisał:
*SG-1 na mózg się rzuca*

I może właśnie stąd to slash!myślenie?
Katty B napisał:
Staaary, bo jeszcze ktoś w to uwierzy. :>

Chyba każdy poza Wilsonem no i Cam...
Katty B napisał:
Reasumując - nie zostawiaj nigdzie komórki, bo najprawdopodobniej właśnie wtedy miłość twojego życia będzie w niebezpieczeństwie

Ty wiesz, zaniepokoiłaś mnie. Muszę to sobie zapamiętać.
Katty B napisał:
A poza tym, a nuż Kaczątka będą miały problem.

Albo Cuddy będzie miała problem, gdy Kaczątka wymkną jej się spod kontroli
Katty B napisał:
Sorri, Jimmy - tego poziomu zaawansowania w poczuciu winy NIGDY nie osiągniesz

A jak Jimmy powiesi się, gdy zrozumie, że to przez niego House wyjechał i teraz jego noga jest narażona na wilgotne chłodne Szkockie powietrze?
Katty B napisał:
A było zainwestować w podróż i kupić podręczny?

House myśli przyszłościowo. Co by z nim potem zrobił? Oddał żebrakom?
Katty B napisał:
"Nie widzę, więc nie ma...".

Jasne xD Co z oczu, to z serca.
Katty B napisał:
Teraz proooszę, pojedź do House'a do mieszkania i pocałuj klamkę, bo jego tam nie będzie

Jimmy teraz jak ognia boi się spokań z House'm, poieważ poczucie winy go zżera, wiec niestety...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 9:46, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:44, 29 Gru 2008    Temat postu:

aaanyyyś!

any napisał:
Damn, z Tobą to jak z pewnym znajomym mi człowiekiem - nigdy nie wiem, kiedy żartujesz, a kiedy mówisz poważnie.

Powaga 200, jak to mawia profesor B. Tak, serio serio.

any napisał:
Ja nawet nie pomyślałam o takiej możliwości Co się z Tobą dzieje..? *patrzy z troską*

Tak, czyli to mnie slash się na mózg rzuca.
...
*woli nie wspominać o tym, że pójdzie do Piekła za slashowanie Wybawcy Wszechświata aka boskiego Deana W. z ANIOŁEM*

any napisał:
Nie, nie. Jimmy dowie się w bardziej cywilizowany sposób... A przy okazji House'owi uda się go wpędzić w jeszcze większe poczucie winy

O! Cudownie! Wspaniale, jestem zachwycona takim obrotem sprawy!

any napisał:
I może właśnie stąd to slash!myślenie?

slash!myślenie to wynik kilku lat pracy nade mną, jakiej podjęła się moja kuma, Tan. To ona mi baaardzo długo jęczała nad uchem o wszystkich cudnych slashach, co to ona wyznaje i w końcu udało jej się mnie zakręcić i teraz JA TEŻ wszędzie widzę slash. (Patrz: Spn, Dean/Castiel.)

any napisał:
Chyba każdy poza Wilsonem no i Cam...

No ale Cam spędzi mnóstwo czasu na przekonywaniu ludzi, że to nie jest prawda, to, co ten zuy pan mówi...
...
*turla się*

any napisał:
Ty wiesz, zaniepokoiłaś mnie. Muszę to sobie zapamiętać.

No widzisz. Przyda się kiedyś, może do fika. Ja zawsze powtarzałam, że Stargejty pełne mądrości życiowej są, wystarczy spojrzeć na związek Jack/Daniel. Kopalnia sytuacji "z życia wziętych".

any napisał:
Albo Cuddy będzie miała problem, gdy Kaczątka wymkną jej się spod kontroli

No chociażby. Komórka zawsze potrzebna jest, patrz wyżej.

any napisał:
A jak Jimmy powiesi się, gdy zrozumie, że to przez niego House wyjechał i teraz jego noga jest narażona na wilgotne chłodne Szkockie powietrze?

...
Mhm.
...
Nie, to wciąż nie będzie to. Dean Winchester i tak go bije na głowę. Dude, on się obwiniał za to, że jego brat szedł ulicą i jakiś kolo dźgnął go w plecy. I w ramach tego poszedł na rozstaj dróg, przywołał demona i zawarł umowę, wedle której Sammy odzyskał życie, a Dean poszedł za to do Piekła.
...
Więc nie, wieszanie się na krawacie się nie umywa do Wesołych Przygód Deana W.

any napisał:
House myśli przyszłościowo. Co by z nim potem zrobił? Oddał żebrakom?

No wiesz, w zakończeniu optymistycznym tego fika będzie House/Wilson, co na bank skończyłoby się jakimś urlopem raz do roku... Wtedy przenośne DVD mogłoby się przydać.

any napisał:
Jasne xD Co z oczu, to z serca.

Taak.
...
De nial is the longest river in Egypt. XDDDD *kocha tę grę słów*

any napisał:
Jimmy teraz jak ognia boi się spokań z House'm, poieważ poczucie winy go zżera, wiec niestety...

Szkoda. Bo to byłoby ładne, Jimmy zbiera w sobie całą odwagę - spędził na tym pół części XIII - i jedzie do House'a tylko po to, by dowiedzieć się, że go nie ma. ...



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Pon 10:45, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:55, 29 Gru 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Tak, serio serio.

*przełamuje wrodzone niedowiarstwo*
Ok.
Kat napisał:
*woli nie wspominać o tym, że pójdzie do Piekła za slashowanie Wybawcy Wszechświata aka boskiego Deana W. z ANIOŁEM*

Emmm... z kim, przepraszam bardzo?
Kat napisał:
Wspaniale, jestem zachwycona takim obrotem sprawy!

Dziwne.. bo tu akurat Ci wierzę bez zastrzeżeń ^^
Kat napisał:
i teraz JA TEŻ wszędzie widzę slash

Oł Gad. Mam nadzieję, że wpłynło to zbytnio na Twoje angst!myślenie..?
Kat napisał:
No ale Cam spędzi mnóstwo czasu na przekonywaniu ludzi, że to nie jest prawda, to, co ten zuy pan mówi...

Ale wszyscy wiemy, z jakim skutkiem, prawda? Jeszcze się dziewczyna zasapie...
Kat napisał:
Przyda się kiedyś, może do fika.

Przede wszystkim, w życiu..!
Kat napisał:
wystarczy spojrzeć na związek Jack/Daniel

Kaaat...
Kat napisał:
Więc nie, wieszanie się na krawacie się nie umywa do Wesołych Przygód Deana W

Po przeczytaniu ww opowieści dochodzę do wniosku, że tak, miałaś rację. Co tam krawat!
Kat napisał:
Wtedy przenośne DVD mogłoby się przydać

E tam. Jeśli by faktycznie by było takie zakończenie, to pałeczkę rządzenia sprawami codzinennymi przejąłby Wilson - a on na pewno by zadbał o zakup odpowiedniej ilości (i wielkości) toreb podróżnych.
Kat napisał:
*kocha tę grę słów*

*padła*
Kat napisał:
Szkoda.

Faktyycznie, wyglądałoby cute. Ale Jimmy jeszcze gotów byłby się powiesić po takim rozczarowaniu...
Kat napisał:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:54, 29 Gru 2008    Temat postu:

any napisał:
*przełamuje wrodzone niedowiarstwo*
Ok.

Ha.

any napisał:
Emmm... z kim, przepraszam bardzo?

Z aniołem. An angel of the Lord, jak to się Castiel przedstawił. Ale wiesz, takim prawdziwym. Z Łaską i skrzydłami...

any napisał:
Dziwne.. bo tu akurat Ci wierzę bez zastrzeżeń ^^

No bo to akurat oczywiste było.

any napisał:
Oł Gad. Mam nadzieję, że wpłynło to zbytnio na Twoje angst!myślenie..?

Oczywiście, że nie. Nawet to spotęgowało moje angst!myślenie, bo wiesz, ile takie... Dean/Castiel ma w sobie angstu? Przecież to jest chodząca nieszczęśliwa, niespełniona i ostatecznie MARTWA miłość!

any napisał:
Ale wszyscy wiemy, z jakim skutkiem, prawda? Jeszcze się dziewczyna zasapie...

Ale nigdy się nie podda, ku chwale ojczyzny. XD

any napisał:
Kaaat...

Taaak...?

any napisał:
Po przeczytaniu ww opowieści dochodzę do wniosku, że tak, miałaś rację. Co tam krawat!

No ba!
...
I skończyło się tym, że Dean W. spędził w Piekle cztery miesiące (4 miesiące = 40 lat) i ostatecznie wyrwał go stamtąd jego anioł, Castiel.
...
Dean/Castiel, a match made in Hea... Hell.

any napisał:
E tam. Jeśli by faktycznie by było takie zakończenie, to pałeczkę rządzenia sprawami codzinennymi przejąłby Wilson - a on na pewno by zadbał o zakup odpowiedniej ilości (i wielkości) toreb podróżnych.

Ale DVD i tak mogloby się przydać.

any napisał:
Faktyycznie, wyglądałoby cute. Ale Jimmy jeszcze gotów byłby się powiesić po takim rozczarowaniu...

...
Ale rozczarowania są cute, wieszanie też jest cute, a pogrzeby to już w ogóle. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:17, 30 Gru 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Ale wiesz, takim prawdziwym

Powstaje jeden malutki problemik. Co zrobić, gdy się nie wierzy w anioły..?
Kat napisał:
Nawet to spotęgowało moje angst!myślenie

*westchnięcie z ulgą* Bo już miałam spytać, kim jesteś i co zrobiłaś z Kat.
Kat napisał:
bo wiesz, ile takie... Dean/Castiel ma w sobie angstu?

Szczerze mówiąc, nie interesowałam się tym zbytnio *wybacz*
Kat napisał:
Ale nigdy się nie podda, ku chwale ojczyzny.

Cześć jej za to i chwała. Niech żyje niezmordowana pozytywna bohaterka!
Kat napisał:
Taaak...?

Nieeee, nic.
Kat napisał:
Dean/Castiel, a match made in Hea... Hell.

Amen. Po stokroć Amen.
Kat napisał:
Ale DVD i tak mogloby się przydać.

Chyba tylko po to,żeby w przypływie wściekłości Wilson mógł dać nim House'owi przez łeb.
Kat napisał:
Ale rozczarowania są cute, wieszanie też jest cute, a pogrzeby to już w ogóle.

Tak, Ty się nigdy nie zmienisz Chwała za to niebiosom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:24, 30 Gru 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Powstaje jeden malutki problemik. Co zrobić, gdy się nie wierzy w anioły..?

Nie martw się, Dean też nie wierzy w Boga i anioły. Cas musiał więc co-nieco zaprezentować, np. swoje skrzydła ( ) oraz fakt, że nie da się go zadźgać. W przeciwieństwie do większości stworzeń, które Dean napotyka.
...
No i jeszcze Cas ma tę swoją Łaskę, i jeszcze wyciągnął Deana z Piekła, a Ruby mówiła, że ŻADEN demon nie będzie potrafił tego zrobić. Tylko anioł. ^^

any napisał:
*westchnięcie z ulgą* Bo już miałam spytać, kim jesteś i co zrobiłaś z Kat.

Nic nie zrobiłam, to wciąż ta sama, ukochana przez wszystkich *śmiech na sali* JA. XD

any napisał:
Szczerze mówiąc, nie interesowałam się tym zbytnio *wybacz*

Wybaczam. I zobacz: jest wojna, oni w niej walczą, czasu na romanse nie ma. Dean to człowiek, Cas to anioł. Jest jeden anioł, Uriel, który JUŻ uważa, że Dean jest słabością Castiela, więc gdyby cokolwiek wyszło poza aktualne serialowe położenie "friendly bonding on a bench" to najprawdopodobniej Uriel wtrąciłby Deana z powrotem do Piekła i nawet się nie cackał. A poza tym, ANIOŁ i CZŁOWIEK? Więc w tym wypadku angst, niespełniona miłość.
...
Teoretycznie Castiel może dla Deana Upaść i stać się człowiekiem, ale to skończyłoby się tym, że polowałyby na niego inne anioły i próbowały zabić, bo Castiel stanowiłby zagrożenie; jak to ujęła Ruby, jaki demon nie skusiłby się wizją anioła, który ma ciało, którego można przesłuchać i torturować, który KRWAWI? Na pewno nie Alastair, który chętnie by na Castielu łapki położył, bo wyglądał ostatnio na całkiem nim zainteresowanego. Więc w tym wypadku miłość nieszczęśliwa i umierający/umarnięty Castiel.
...
A jeśli Castiel stwierdziłby, że ma gdzieś Uriela i całą tę wojnę, skończyłoby się tak, że popełniłby jakiś błąd i dał się złapać Alastairowi (bądź Lilith, bądź komukolwiek innemu). I jako, że ma to swoje pożyczone, ludzkie ciało, skończyłoby się jakimiś torturami a la Alastair, które Alastair przeprowadałby nawet nie dla uzyskania informacji, ale dla zwabienia do siebie Deana. (No i z czystej przyjemności widoku krwi i słyszenia przeraźliwych wrzasków.) Więc ta wersja skończyłaby się umierającym/umarniętym Castielem i umierającym/umarniętym Deanem, gdyż ten pobiegł na ratunek swojemu niebiańskiemu chłopakowi - całkowicie ignorując wrzaski Uriela, że Castiel to tylko jeden anioł, a Dean został wybrany, zeby uratować cały świat - i dał się złapać demonom.

Tak czy inaczej, Dean/Castiel to chodzący angst, deathfic, Apokalipsa i cała reszta podobnych, uroczych rzeczy.

any napisał:
Cześć jej za to i chwała. Niech żyje niezmordowana pozytywna bohaterka!

Kiedyś może nawet zostanie jej to wynagrodzone i House da jej świąteczną premię. XD

any napisał:
Amen. Po stokroć Amen.

...
*przypomina jej się, jak Dean przeprowadza egzorcyzmy po łacinie*
...
*Spn crazyness strikes again*

any napisał:
Chyba tylko po to,żeby w przypływie wściekłości Wilson mógł dać nim House'owi przez łeb.

Albo żeby w razie rodzinnej sprzeczki House miał co robić, kiedy już wyjdzie z domu, trzaśnie drzwiami i pojedzie gdzieś do parku/baru. DVD zdecydowanie zdrowsze niż picie. XD Przynajmniej tyle Wilsonowi udałoby się osiągnąć.

any napisał:
Tak, Ty się nigdy nie zmienisz Chwała za to niebiosom.

Kochanie, odkąd byłam małym dzieckiem zawsze chciałam miec własny karawan pogrzebowy. Wprawdzie teraz jako samochód rozważam jeszcze jakiegoś klasycznego Chevy (Impala Nova ), ale karawan... Moje pierwsze marzenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Wto 11:25, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 10 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin