Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I don't wanna miss a thing /u/
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:40, 30 Gru 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Nic nie zrobiłam, to wciąż ta sama, ukochana przez wszystkich *śmiech na sali* JA. XD

*oklaski na sali*
Witaj!

Ojejku. Się rozpisałaś.
Kat napisał:
Tak czy inaczej, Dean/Castiel to chodzący angst, deathfic, Apokalipsa i cała reszta podobnych, uroczych rzeczy

Po przeczytaniu Twojej rozprawki na ten temat dochodzę do wniosku, że owszem. To angst nad angstami.

Kat napisał:
Kiedyś może nawet zostanie jej to wynagrodzone i House da jej świąteczną premię

A o jakiej premii mówisz? Bo musisz być świadoma tego, że pieniężna by jej nie zadowoliła
Kat napisał:
DVD zdecydowanie zdrowsze niż picie.

Przetłumacz to House'owi, a ja uwierzę w Allaha.
Kat napisał:
zawsze chciałam miec własny karawan pogrzebowy

To już wiem, co Ci sprawić na urodziny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Wto 12:22, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:05, 30 Gru 2008    Temat postu:

anyway napisał:
*oklaski na sali*
Witaj!

Hullo! *macha*

any napisał:
Ojejku. Się rozpisałaś.

BUAHAHAHA.

any napisał:
Po przeczytaniu Twojej rozprawki na ten temat dochodzę do wniosku, że owszem. To angst nad angstami.

No. I dlatego kocham ten pairing.
...
[url=]Tutaj jest jeszcze kilka powodów okraszonych zdjęciami obydwu panów, jesliś zainteresowana, dear.[/url]

any napisał:
A o jakiej premii mówisz? Bo musisz być świadoma tego, że pieniężna by jej nie zadowoliła

To ma pecha, bo innej niż finansowa ustawa nie przewiduje.

any napisał:
Przetłumacz to House'owi, a ja uwierzę w Allaha.

Ja pewnie nie dałabym rady, ale Wilson...? Pff. Pewnie!

any napisał:
To już wiem, co Ci sprawić na urodziny:diabel:

Dżemkuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:03, 31 Gru 2008    Temat postu:

Z życzeniami szczęśliwego nowego roku

XIII

- House, co ty do diabła robisz?- spytał ze zdziwieniem Foreman, wchodząc do gabinetu diagnosty. Zastał swojego szefa siedzącego na podłodze, otoczonego stosami pogniecionych kartek papieru i nie po raz pierwszy zastanowił się, czy aby na pewno ten człowiek ma w mózgu wszystko odpowiednio poukładane.
- Cuddy kazała mi uporządkować wszystkie dokumenty – usłyszał.
- Aha. I właśnie dlatego postanowiłeś zgnieść i wywalić całą dokumentację medyczną naszego oddziału?
- Prawie. Najważniejsze papierki są u Cameron, nie ma obaw, że wyrzucę coś potrzebnego.
- Ok – postanowił dłużej nie drążyć tego tematu. – Mamy nowego pacjenta z uporczywym…
- Nie, nie, nie, mój drogi – przerwał mu House. – To już nie moja działka, gnaj do tatusia Gordona.
- Jeszcze nie wyjechałeś, o ile mnie oczy nie mylą…
- Jak teraz zaangażuję się w jakiś przypadek, to potem trudno mi będzie go zostawić, sam wiesz, jak przywiązuję się do pacjentów..
Neurolog machnął ręką. Zrozumiał, że nie ma co liczyć na House’a , który myślami był już prawdopodobnie w Szkocji.
- Idę poszukać reszty. Może diagnozy różnicowe bardziej mi pomogą - zdecydował.
- Ale wiesz, że już jutro mnie tu nie będzie, prawda? Zdążymy jeszcze wymienić pożegnalny uścisk?
Słysząc żałosny ton głosu swojego szefa, nie mógł pohamować uśmiechu.
- Mam nadzieję, że tak. A teraz wybacz, ale muszę zająć się ratowaniem ludzkiego życia.
House nie odpowiedział, zajęty gnieceniem z pasją dokumentacji medycznej niejakiej Alice Clow. Na czas jego nieobecności biuro diagnosty przejmował doktor Gordon – Cuddy pod tym względem była nieugięta – dlatego starał się zostawić tu jak najmniej osobistych rzeczy. Napisał nawet dla onkologa regulamin korzystania ze swojego gabinetu; był ciekawy reakcji mężczyzny, ale niestety, nie udało mu się dostrzec jego miny po odcyfrowaniu tych dwustronicowych bredni, bo w polu widzenia zjawiła się administratorka i narobiła mnóstwo szumu wokół jakichś nieodrobionych godzin w klinice. Szkoda. Chciałby widzieć wyraz twarzy tego konserwatysty po odczytaniu punktu trzydziestego trzeciego: „W razie natknięcia się na zestaw różowych nakładek wibrujących, zostawić je w spokoju. Zielone odnieść do Cuddy”.

Rozejrzał się po pokoju. Chyba zrobił już to, co do niego należało.
Gordon chciał biuro, to Gordon posprząta – pomyślał, uśmiechając się kpiąco.

Choć tego nie okazywał, był bardzo wdzięczny Cuddy i całej swojej drużynie. Za to, że nie robili problemów, kiedy oświadczył, że wyjeżdża, ale przede wszystkim za to, że żadne nie powiedziało o tym Wilsonowi. Przez ostatni tydzień udało mu się uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z onkologiem, co było nie lada wyczynem, zważając, że ich gabinety sąsiadowały ze sobą. Przyszło mu do głowy, że chciałby jeszcze raz spojrzeć w jego ciemne oczy…
Nie. Dość Wilsona – nakazał sobie po raz nie wiadomo który w ciągu ostatniego miesiąca.
Skupił się na jutrzejszym wyjeździe.
Wylot – siódma trzydzieści; bilet – zarezerwowany; walizki - spakowane; mieszkanie – opróżnione z resztek jedzenia, które mogłyby się popsuć; pozwolenie na przewóz sporej ilości leków przeciwbólowych – załatwione. Wszystko wydawało się być dopięte na ostatni guzik.

Nie miał żadnych wątpliwości co do tego, czy postępuje słusznie, ale czasem nachodziła go ochota, by odwołać cały wyjazd, iść do Wilsona i powiedzieć, że mogą się dalej przyjaźnić, że zniesie każdy ból, byle tylko on był obok.
Ale wiedział, że takie zachowanie nic by nie dało. Że prędzej czy później, jego psychika by wysiadła.
Trzeba jechać.

***
- Jeśli szukasz Wilsona, to go tu nie znajdziesz, godzinę temu wyszedł – dobiegł go głos Cuddy. House przemierzał właśnie po raz czwarty korytarz prowadzący obok drzwi do biura onkologa. Chciał upozorować spotkanie, by móc zerknąć na niego po raz ostatni przed trzymiesięczną przerwą.
Z trudem ukrył rozczarowanie.
- Ćwiczę wytrzymałość swojego pęcherza moczowego – odparł. – Jeszcze trzynaście długości i pobiję rekord. Niestety, mam wrażenie, że od tego łażenia zrobił mi się inny pęcherz, na stopie… Chcesz rzucić okiem?
Kobieta wzniosła oczy ku górze, jakby prosząc niebiosa o cierpliwość.
- Obejdzie się – to mówiąc, odeszła.
Pozbywszy się w ten oto sposób towarzystwa, House spojrzał na zegarek. Była siedemnasta czterdzieści. Po krótkim namyśle postanowił zaczekać na dachu szpitala na ostatni zachód słońca, jaki obejrzy w Princeton w tym roku.

***

- James Wilson.
- James, robisz teraz coś konkretnego?
- Nie, właściwie nie – odpowiedział i uśmiechnął się przepraszająco do Chris, która, siedząc obok, na pewno słyszała słowa wydobywające się ze słuchawki.
- A nie mógłbyś przyjechać do szpitala?
- Coś z jakimś pacjentem? – zaniepokoił się.
- Nie, z House’m. Mam wrażenie, że cię teraz potrzebuje. I to bardzo.
- Ale co się dzieje?
- Nie mogę ci powiedzieć, przepraszam. Przyjedziesz?
Zawahał się. Z jednej strony dręczyła go troska o przyjaciela, ale z drugiej…
To on pierwszy wyrzucił mnie ze swojego życia.
- Wybacz, ale jestem przekonany, że z powodzeniem mnie zastąpicie – zabrzmiało to chłodniej, niż planował. – Do jutra.
Rozłączył się, zanim Cuddy zdążyła wyrzucić z siebie:
- Wilson, nie będzie go tu przez trzy miesiące!
Odpowiedział jej tylko przerywany sygnał rozbrzmiewający w słuchawce telefonu.

***

Choć było już dość późno, diagnosta wciąż przebywał w szpitalu. Schodząc z dachu, postanowił jeszcze zajrzeć do swojego gabinetu – w końcu nieraz w myślach nazywał go swoim „domem numer dwa”, a teraz przez kilkanaście tygodni będzie musiał się bez niego obejść. Ze zdziwieniem odnotował fakt, iż w biurze i w sali konferencyjnej pali się światło; o tej porze jego drużyna zwykle już nie pracowała, wyjątki stanowiły nagłe, nie cierpiące zwłoki przypadki medyczne. Kiedy przekroczył próg, ujrzał siedzących przy stole: Chase’a, Foremana i Cuddy. Swoje pierwsze słowa skierował do administratorki:
- W tym pomieszczeniu zwykle zjawiasz się raz w miesiącu, najczęściej po to, żeby mnie o coś opieprzyć, zakładam więc, że dzisiejsza wizyta ma również związek ze mną.
- Dobrze zakładasz – odpowiedziała. – Mamy coś dla ciebie.
- Żebyś o nas nie zapomniał - dorzucił Chase.
- Hej… ale pamiętacie, że ja naprawdę nie umieram? – upewnił się, przyjmując z rąk najmłodszego lekarza niewielką paczuszkę. Po rozerwaniu ozdobnego papieru jego oczom ukazała się elektroniczna gra „Star Wars 3000”. – Dzięki. Ale dlaczego to ma mi się kojarzyć z wami?
- Zastanów się…
House najpierw z podejrzliwą miną obwąchał grę, a potem, uspokojony, odwrócił ją. Zobaczył, że z tyłu urządzenia naklejony jest foliogram utworzony ze zdjęcia całej jego dawnej ekipy siedzącej na krawężniku przed szpitalem. Obok stali Wilson i Cuddy, sam diagnosta czaił się gdzieś w oddali, trzymając swoją laskę w pozycji podejdź, a cię nią przebiję. Fotografia zrobiona była na wiosnę, z okazji jakiegoś dobroczynnego pikniku.
Pozwolił sobie na lekki uśmiech.
- Gdy spojrzę na to przed snem, będę miał koszmary – mruknął na tyle głośno, by każdy go słyszał. – Chyba lepiej zostawię tę grę w domu, żeby chociaż na urlopie nie musieć patrzeć na ich buźki… Jedna czarna, druga pedałkowata…
- House, miłego wypoczynku – wyrwał się Chase. – Wracaj szybko.
Diagnosta obrzucił uważnym spojrzeniem całą trójkę. Lubili go – odnotował ten fakt z zastanowieniem – inaczej na pewno by ich tu nie było. Poczuł bolesne ukłucie w klatce piersiowej, gdy pomyślał, że praktycznie na jego własne życzenie, nie siedzi wśród nich Wilson.
- A gdzie Cameron? – spytał.
- Nie mogła zostać, podobno złapało ją jakieś przeziębienie – wyjaśnił Foreman z dziwną miną.
- Jasne. Niech zgadnę, miała czerwone oczy?
- House…
- Ok, tatusiowi chce się spać, więc idzie do domu. Czołem, drużyno. Pracujcie pilnie, jak mnie nie będzie.
Po usłyszeniu trzygłosowej odpowiedzi, wyszedł z pokoju. Stanowczo zakazał sobie myśleć o tym, iż właściciela biura, obok którego właśnie przechodził, zobaczy dopiero w przyszłym roku.
Nagle dostrzegł w ciemności jakiś ruch. Zainteresowany, przystanął.
- Och, uszanowanie! – rzucił w kierunku stojącej przy oknie osoby.
- Co ty tu robisz? - spytała Cameron lekko schrypniętym głosem. Nie ulegało wątpliwości, że niedawno płakała. Nie chciała zostać na ich grupowym pożegnaniu, gdyż była pewna, że nie zdoła pohamować łez. A teraz House sam ją znalazł. Cóż za ironia losu.
- Grzecznie wracam do domu, czego nie można powiedzieć o tobie. Eksmitowali cię?
Odpowiedziała mu cisza. Po chwili dorzucił:
- Nie ma się czego wstydzić, zawsze powtarzałem, że pensje od Cuddy są śmiesznie…
- House – przerwała mu dziewczyna – po prostu sobie idź. Wyjedź.
Nie widział dokładnie w ciemności jej twarzy, ale mógł wyobrazić sobie rezygnację, która się na niej malowała.
- Daj spokój – powiedział niepewnie. Od czasu ich wspólnie spędzonej nocy czuł w stosunku do młodej lekarki pewien rodzaj wdzięczności i może nawet onieśmielenia. – Trzymaj się.
Mógłby przysiąc, że usłyszał ciche pociągnięcie nosem. Nagle dostrzegł, że Cameron podchodzi bliżej – trochę zbyt blisko. Poczuł przelotne muśnięcie swoich ust jej wargami. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, usłyszał:
- Ty też
Po chwili dziewczyny już nie było. House stał przez pewien czas bez ruchu, pogrążony w zadumie; po czym ocknął się z zamyślenia, dotknął palcami okolic ust, uśmiechnął się lekko i ruszył przed siebie. Samolot odlatuje dość wcześnie, powinien się wyspać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Czw 10:00, 01 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:12, 31 Gru 2008    Temat postu:

takie melodramatyne, i urocze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:15, 31 Gru 2008    Temat postu:

poważnie melodramatyczne?
Chyba się starzeję...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:28, 31 Gru 2008    Temat postu:

Ahahaha Any, jestęs genialna. Regulamin dla wspópracownika, nawet tymczasowego - toż to takie House'owe XD

I Cam na końcu. Cam pacząca, to też takie w jej stylu. Ona naprawdę musi kochać House'a.

Ale Jimmy'ego w tym momencie to bym pobia. Po tej części fika, I mean. Czy ten $!$@^&$*& (przepraszam, wiesz, że i tak go kocham x3) stwia sopbie wyżej jakąś tam Chris, niż House'a? Grega House'a? To bylo zUe. STFU! D:

A nowa część jak zwykle piękna.
Dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:51, 31 Gru 2008    Temat postu:

Vic napisał:
Regulamin dla wspópracownika, nawet tymczasowego - toż to takie House'owe XD

Srsly?
Chciałabym coś takiego przeczytać
Vic napisał:
Ona naprawdę musi kochać House'a.

Od zawsze to powtarzam...
Vic napisał:
Ale Jimmy'ego w tym momencie to bym pobia.

*zasłania Jimmy'ego własną piersią*
Ja go kocham tak bardzo, że wybaczę mu wszystko Aczkolwiek, trzeba przyznać, zachował się jak palant. Chyba pierwszy raz w życiu dostał taką wiadomość, że House go potrzebuje... i ją olał. No ale cóż zrobić.
Vic napisał:
To bylo zUe.

Wiem
Vic napisał:
A nowa część jak zwykle piękna.
Dziękuję

To ja dziękuję


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Śro 22:52, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 4:13, 01 Sty 2009    Temat postu:

Dwa razy zabrakło Ci spacji, moja droga:
Cytat:
walizki- spakowane

oraz
Cytat:
Żebyś o nas nie zapomniał- dorzucił Chase


Sama treść... OK, przyznam się, że początkowy akapit o zaśmiecaniu biura mnie rozśmieszył, natomiast następne dwa troszkę przeraziły - bałam się przez moment, że House NAPRAWDĘ spotka się jeszcze z Wilsonem i cały masterplan szlag trafi. Ale, ale! Jednak nie, Wilson zachował się jak Wilson, fochnął, odłożył słuchawkę i nie usłyszał wiadomości miesiąca. I dobrze, plan uratowany, mnóstwo poczucia winy (dla mnie! ^^) zagwarantowane. Pożegnanie z Kaczątkami i Cuddy faktycznie trąci nieco melodramatem, ale ogólnie pozytywne. I Cam, i pocałunek, i dotykanie warg palcami... Sentyment na maksa, może jeszcze distracting Hameron ma szansę?

Co mnie najbardziej rozwaliło - konserwatywny Gordon i zasady House'a oraz pełne dramatyzmu "nie będzie go przez trzy miesiące!" Cuddy. Tak, teksty odcinka.

No.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:59, 01 Sty 2009    Temat postu:

Ciekawe, czemu miałam przeczucie, że zespacjami będzie problem..? Skoro się ma klawiaturę, w której ten klawisz działa jak chce i kiedy chce to cóż xD

Kat napisał:
bałam się przez moment, że House NAPRAWDĘ spotka się jeszcze z Wilsonem i cały masterplan szlag trafi.

No coś Ty, nie ma mowy To by dopiero było melodramatyczne.
Kat napisał:
ale ogólnie pozytywne

*westchnięcie ulgi poruszyło czubki pobliskich drzew*
Kat napisał:
Sentyment na maksa, może jeszcze distracting Hameron ma szansę?

Oj nie, nie bardzo. Proszę Cię, nie wymagaj tego ode mnie.

No.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:47, 01 Sty 2009    Temat postu:

Tekst jak zwykle świetny
Mam tylko wątpliwości co do jednego fragmentu. Czy wyrazy 'House', 'onieśmielenie' i 'wdzięczność' powinny znaleźć się obok siebie? xD Nikt nie jest w stanie onieśmielić House'a... House nie bywa wdzięczny xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:31, 01 Sty 2009    Temat postu:

A więc any, moja droga..
Po pierwsze, skomentowałabym wczoraj, ale Sylwester okazał się być zbyt absorbujący I po drugie, obiecuję, już nic nie wspominać o "Modzie na sukces" Zapewne scenarzyści sami się upomną o prawa do ekranizacji Więc możemy spokojnie przejść do tego, co kocham najbardziej

Cytat:
Zastał swojego szefa siedzącego na podłodze, otoczonego stosami pogniecionych kartek papieru i nie po raz pierwszy zastanowił się, czy aby na pewno ten człowiek ma w mózgu wszystko odpowiednio poukładane.

Wiesz, jak to mówią, prawdziwemu geniuszowi wybacza się wszystkie dziwactwa A tobie wystarczy cieszyć się tylko, że akurat ciebie one łaskawie ominęły

Cytat:
Neurolog machnął ręką. Zrozumiał, że nie ma co liczyć na House’a , który myślami był już prawdopodobnie w Szkocji.

O tak i myślał już pewnie o tych brodatych facetach w kraciastych spódniczkach i niczym pod spodem

Cytat:
Przez ostatni tydzień udało mu się uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z onkologiem, co było nie lada wyczynem, zważając, że ich gabinety sąsiadowały ze sobą.

Już sobie wyobrażam, jak House w stroju komandosa i barwach maskujących na twarzy czołga się po korytarzu z laską w zębach

Cytat:
Nie miał żadnych wątpliwości co do tego, czy postępuje słusznie, ale czasem nachodziła go ochota, by odwołać cały wyjazd, iść do Wilsona i powiedzieć, że mogą się dalej przyjaźnić, że zniesie każdy ból, byle tylko on był obok.

A potem wypadałoby tylko zaczekać, aż Jimmy ponownie się ożeni, potem rozwiedzie i znowu będziesz mógł się trochę połudzić. Zła taktyka, stary

Cytat:
House przemierzał właśnie po raz czwarty korytarz prowadzący obok drzwi do biura onkologa. Chciał upozorować spotkanie, by móc zerknąć na niego po raz ostatni przed trzymiesięczną przerwą.

Upozorować, taaa "O, Jimmy, cóż za niespodzianka, właśnie łaziłem sobie bez celu obok twojego biura i nagle się na ciebie natknąłem. Cóż za zbieg okoliczności

Cytat:
- Wybacz, ale jestem przekonany, że z powodzeniem mnie zastąpicie – zabrzmiało to chłodniej, niż planował. – Do jutra.
Rozłączył się, zanim Cuddy zdążyła wyrzucić z siebie:
- Wilson, nie będzie go tu przez trzy miesiące!

Ehhh, Jimmy, ty sieroto, czy ty chociaż raz nie mógłbyś postąpić, jak w porządnym romansie i pójść do szpitala, po czym rzucając się House'owi w ramiona wyszlochać, jak bardzo go kochasz?

Cytat:
- House – przerwała mu dziewczyna – po prostu sobie idź. Wyjedź.
Nie widział dokładnie w ciemności jej twarzy, ale mógł wyobrazić sobie rezygnację, która się na niej malowała.

Wy wiecie, pierwszy raz w życiu jest mi naprawdę żal Cameron, ta dziewczyna tyle dla House'a wycierpiała, a on jedzie do Szkocji podrywać brodatych gości w spódniczkach

I co teraz, any? Naprawdę masz zamiar wysłać go do Szkocji? A Wilson przez ten czas może zdążyć się pobrać! Toby było straszne
Poważnie, ta część jest świetna, jak inne zresztą I any, Star Wars 3000, będziesz mi musiała dać namiar na tą grę Chyba mamy ze sobą coś wspólnego
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:36, 01 Sty 2009    Temat postu:

Pino, bez przesady, House też jest człowiekiem... Mówię tu głównie o wdzięczności, bo powiązanie z nim onieśmielenia faktycznie może wydawać się trudne, ale nie chcesz chyba powiedzieć, że House nie bywa wdzięczny?!

Lady Makbeth napisał:
A więc any, moja droga..

Oho.
Let's start the fun.
Lady Makbeth napisał:
Zapewne scenarzyści sami się upomną o prawa do ekranizacji

*z groźną miną podnosi mopa, bierze rozmach...*
Lady Makbeth napisał:
Wiesz, jak to mówią, prawdziwemu geniuszowi wybacza się wszystkie dziwactwa

A szczególnie, jeśli ten geniusz ma taaaakie niebieskie oczęta
Lady Makbeth napisał:
O tak i myślał już pewnie o tych brodatych facetach w kraciastych spódniczkach i niczym pod spodem

Ty...ale Ty na poważnie z tym 'niczym'?? Niemożliwe, muszą coś TAM mieć... xD
Lady Makbeth napisał:
Już sobie wyobrażam, jak House w stroju komandosa i barwach maskujących na twarzy czołga się po korytarzu z laską w zębach


i z krzaczkiem na głowie... "Ja jestem tylko roślinką, nikim więcej.."
Lady Makbeth napisał:
Zła taktyka, stary

No ale w końcu postąpił słusznie, nie?
Lady Makbeth napisał:
O, Jimmy, cóż za niespodzianka, właśnie łaziłem sobie bez celu obok twojego biura i nagle się na ciebie natknąłem.

Nie, nie, on by się na pewno nie odezwał, obrzuciłby tylko Wilsona niechętnym spojrzeniem i z poczuciem wypełnionej misji wróciłby do domu ^^
Lady Makbeth napisał:
Ehhh, Jimmy, ty sieroto, czy ty chociaż raz nie mógłbyś postąpić, jak w porządnym romansie i pójść do szpitala, po czym rzucając się House'owi w ramiona wyszlochać, jak bardzo go kochasz?

Nie, moja droga, bo (przypominam Ci, na wypadek, gdybyś zapomniała) TO NIE JEST "MODA NA SUKCES".
Lady Makbeth napisał:
Naprawdę masz zamiar wysłać go do Szkocji?

Naprawdę mam zamiar wysłać go do Szkocji.
Lady Makbeth napisał:
A Wilson przez ten czas może zdążyć się pobrać!

Tak, będzie miał na to wystarczająco dużo czasu.
Lady Makbeth napisał:
I any, Star Wars 3000, będziesz mi musiała dać namiar na tą grę

Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że ja ją wymyśliłam? xD

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Czw 15:59, 01 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:54, 01 Sty 2009    Temat postu:

Oczywiście, że bywa wdzięczny. Ale rozpowiadanie o tym psuje mu opinię!

Tak poważnie, to jak najbardziej zdaję sobie sprawę z ludzkich uczuć House'a. Ale wdzięczność...? Hm. Wydaje mi się, że odczuwa ją (lub coś podobnego) zdecydowanie zbyt rzadko. Może po prostu tego nie okazuje, a jeśli już to w bardzo pokrętny sposób... Trudno powiedzieć.
Kto może wiedzieć co chodzi House'owi po głowie? xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:00, 01 Sty 2009    Temat postu:

A no właśnie, chyba nikt
To bardzo skryte stworzenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:24, 01 Sty 2009    Temat postu:

anyway napisał:
*z groźną miną podnosi mopa, bierze rozmach...*

*zasłania się krzesłem* Dobra, dobra, przepraszam, nie chciałam urazić, to taki komplement miał być To się naprawdę powinno zekranizować W odcinkach


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lady Makbeth dnia Czw 17:25, 01 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:29, 01 Sty 2009    Temat postu:

anyway napisał:
poważnie melodramatyczne?
Chyba się starzeję...


oj, chyba na pewno
bo tak czytam i czytam, i się zastanawiam, gdzie w tym wszystkim Hilson?

no, może tu:

Przyszło mu do głowy, że chciałby jeszcze raz spojrzeć w jego ciemne oczy…

i tu:

Chciał upozorować spotkanie, by móc zerknąć na niego po raz ostatni przed trzymiesięczną przerwą.

i jeszcze tutaj:

Poczuł bolesne ukłucie w klatce piersiowej, gdy pomyślał, że praktycznie na jego własne życzenie, nie siedzi wśród nich Wilson.

Ale to takie... przygnębiające *nie lubi jednostronnego Hilsona*


A to:

Nie miał żadnych wątpliwości co do tego, czy postępuje słusznie, ale czasem nachodziła go ochota, by odwołać cały wyjazd, iść do Wilsona i powiedzieć, że mogą się dalej przyjaźnić, że zniesie każdy ból, byle tylko on był obok.

było takie... Poor poor House... Nie dziwię się, że nie chce okazywać uczuć - pewnie wie, że tak by się to skończyło


Ale wiedział, że takie zachowanie nic by nie dało. Że prędzej czy później, jego psychika by wysiadła.
no cóż, trudno mu się dziwić - w końcu chodzi o Wilsona Moja psychika już dawno wysiadła z jego powodu


A z drugiej strony... ANY!! co Ty robisz z Wilsonem??? To już nawet nie jest "darker side of Wilson" - to jest the darkest side of Jimmy I've ever seen

Zrób z tym coś, bo im bardziej angstowy jest Twój Wilson, tym bardziej Korniki chcą pisać o fluffowym Wilsonie... (a mnie nie bardzo zachwyca myśl, że Jimmy mógłby zacząć dziergać na drutach czpeczki i buciki dla swoich dzieci - i to na dodatek w czasie konsultacji z pacjentem A potem biegłby do House'a i chwaliłby się swoim rękodziełem...
Boże, any, czy Ty chcesz, żeby House go zabił?!?!?)


okej, już kończę ten swój chaotyczny koment i się zamykam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
H_love
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 5:21, 02 Sty 2009    Temat postu:

czytałam tego fika na swięta i lekko się zdenerwowałam ze konczył się w takim pasjonującym momencie XD ale na szczęscie dodałas nowy odcinek i strach ze go porzuciłas juz mi minął.

Wilson jest zły, czekam az rzuci dziewczyne i pojdzie się kajac do House`a bo ile mozna ! kwestia tez pozostaje czy House doleci na miejsce? ciagle mam nadzieje na jakiej lotniskowe ujmujące pojednanie lekarzy ale tak pewnie byłoby za prosto.
tak wiec - extra fik i czekam na wiecej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:02, 02 Sty 2009    Temat postu:

Lady Makbeth napisał:
nie chciałam urazić, to taki komplement miał być

Twoja zdolność prawienia komplementów jest równa zdolności House'a do tegoż samego
Lady Makbeth napisał:
W odcinkach

Już to widzę - "I don't wanna miss a thing. Odcinek 1524."

Richie napisał:
bo tak czytam i czytam, i się zastanawiam, gdzie w tym wszystkim Hilson?

Ależ wszędzie! Nie widzisz?
...
A jednak widzisz
Richie napisał:
*nie lubi jednostronnego Hilsona*

*kocha takiego Hilsona*
Richie napisał:
Nie dziwię się, że nie chce okazywać uczuć - pewnie wie, że tak by się to skończyło

I poza tym trenuje silną wolę xD I cierpliwość... Niemal same plusy..
Richie napisał:
Moja psychika już dawno wysiadła z jego powodu

Moja się co najmniej skrzywiła. Ale wiesz... chyba dobrze mi z tym
Richie napisał:
co Ty robisz z Wilsonem???

Ja? Nic! Żebyś Ty wiedziała, co ja CHCĘ z nim robić...
Richie napisał:
To już nawet nie jest "darker side of Wilson" - to jest the darkest side of Jimmy I've ever seen

Aaaaa...O to Ci chodzi... xD Wiesz, o ile mnie pamięć nie myli, to nie ja planuję z zimną krwią Jimmy'ego robiącego House'owi coś wbrew jego woli, coś bardzo zuego...Przy tym nieprzyjechanie do szpitala jest całkiem niewinne..
Richie napisał:
Zrób z tym coś, bo im bardziej angstowy jest Twój Wilson, tym bardziej Korniki chcą pisać o fluffowym Wilsonie...

Richie,dobrze wiesz, że w ten sposób tylko zachęcasz mnie do angstu
Richie napisał:
Boże, any, czy Ty chcesz, żeby House go zabił?!?!?

Tak, to moje skryte pragnienie A potem House zwiąże się z Cuddy i będzie wspaniały happy end.
Richie napisał:
okej, już kończę ten swój chaotyczny koment i się zamykam

Jaki tam chaotyczny ...


H_love napisał:
ale na szczęscie dodałas nowy odcinek i strach ze go porzuciłas juz mi minął.

No przestań, ja bym miała go porzucić?! Nie ma mowy!
H_love napisał:
Wilson jest zły, czekam az rzuci dziewczyne i pojdzie się kajac do House`

A skąd pewność, że w ogóle pójdzie? i że rzuci Chris? Przecież biedak tak bardzo boi się samotności..
H_love napisał:
kwestia tez pozostaje czy House doleci na miejsce?

Wy jesteście bardziej podejrzliwi ode mnie! Nie, w połowie drogi zastraszy pilota strzykawką i każe mu wracać do Stanów
H_love napisał:
ciagle mam nadzieje na jakiej lotniskowe ujmujące pojednanie lekarzy

Taak... a potem się obudziłaś
H_love napisał:
ale tak pewnie byłoby za prosto

Widzę, że już trochę mnie poznałaś
H_love napisał:
tak wiec - extra fik i czekam na wiecej!

Dziękuję

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:23, 02 Sty 2009    Temat postu:

any napisał:
*kocha takiego Hilsona*

to co Ci się nie podoba w idei sequela do Gimme? może się okazać, że tam będziesz miała sporo takiego Hilsona do kochania

any napisał:
Niemal same plusy..

a znasz dowcip: "Co optymista widzi na cmentarzu?"?

any napisał:
Ja? Nic! Żebyś Ty wiedziała, co ja CHCĘ z nim robić...

...
ja już się boję

any napisał:
Wiesz, o ile mnie pamięć nie myli, to nie ja planuję z zimną krwią Jimmy'ego robiącego House'owi coś wbrew jego woli, coś bardzo zuego...

Jak się wczoraj okazało, Ty to nie tylko zaplanowałaś, ale nawet ZROBIŁAŚ i raczyłaś o tym zapomnieć...
Ale tym samym stałaś się moją inspiracją w tej kwestii

any napisał:
Przy tym nieprzyjechanie do szpitala jest całkiem niewinne..

A co jeśli samolot House'a się rozbije, albo House padnie ofiarą potwora z Loch Ness? Wtedy House się nie dowie, że Wilson tak naprawdę go kocha, a Wilson do końca życia sobie nie daruje, że nawet go nie zobaczył

any napisał:
Richie,dobrze wiesz, że w ten sposób tylko zachęcasz mnie do angstu

okej, OGŁASZAM UROCZYŚCIE, że jeśli Wilson zacznie biegać po szpitalu, chwaląc się własnoręcznie zrobionymi wełnianymi ubrankami dla dzieci, będzie to tylko i wyłącznie wina anyway

any napisał:
Tak, to moje skryte pragnienie A potem House zwiąże się z Cuddy i będzie wspaniały happy end.

no i co Cię tak śmieszy? pamiętam, że czytałam kiedyś jakieś mroczne i straszne opowiadanie (Chyba napisane przez S. Kinga, ale pewna nie jestem), które skończyło się potwornie dla głównego bohatera, a tytuł jego brzmiał: "Uważaj, czego życzysz"...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:33, 02 Sty 2009    Temat postu:

Richie napisał:
to co Ci się nie podoba w idei sequela do Gimme?

Powiedziałabym Ci, ale nie chcę spojlerować Zresztą, Ty dobrze wiesz, co mi się nie podoba w tej idei.
Richie napisał:
"Co optymista widzi na cmentarzu?"

Znam ^^ I zapewniam, że ja jestem z tych widzących krzyże.
Richie napisał:
ja już się boję

Nie masz czego - niestety nie mam możliwości na realizację moich lubieżnych pragnień
Richie napisał:
Jak się wczoraj okazało, Ty to nie tylko zaplanowałaś, ale nawet ZROBIŁAŚ i raczyłaś o tym zapomnieć...

Ale o co ? Może byłam pijana...? Kompletnie nie wiem, o co chodzi...
Richie napisał:
Ale tym samym stałaś się moją inspiracją w tej kwestii

*usiłuje sobie przypomnieć, co takiego wymyśliła
robi się czerwona z wysiłku
nie może sobie przypomnieć*
Richie napisał:
albo House padnie ofiarą potwora z Loch Ness?

Wydarzenia o takim stopniu prawdopodobieństwa to tylko u Ciebie, moja droga
Richie napisał:
...będzie to tylko i wyłącznie wina anyway

POTWIERDZAM i biorę winę na siebie.
Richie napisał:
a tytuł jego brzmiał: "Uważaj, czego życzysz"...

Ty mi grozisz?
(Mam nadzieję, że zabrzmiało to jak w filmie o nowojorskiej mafii )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:22, 02 Sty 2009    Temat postu:

any napisał:
Powiedziałabym Ci, ale nie chcę spojlerować Zresztą, Ty dobrze wiesz, co mi się nie podoba w tej idei.

no dobra, wiem... Dzieci i ta druga kwestia... Ale może być duuużo jednostronnego Hilsona

any napisał:
I zapewniam, że ja jestem z tych widzących krzyże.

a bu... A poza tym widzisz Huddy...

any napisał:
Nie masz czego - niestety nie mam możliwości na realizację moich lubieżnych pragnień

*wzdycha z ulgą*
I bardzo dobrze [co nie oznacza, że nie zrealizujesz ich w innym miejscu i czasie...]

any napisał:
Może byłam pijana...? Kompletnie nie wiem, o co chodzi...
*usiłuje sobie przypomnieć, co takiego wymyśliła
robi się czerwona z wysiłku
nie może sobie przypomnieć*

może TO odświeży Ci pamięć? /dla niewtajemniczonych - Hilsonka to ja, czyli Richie/

Hilsonka 0:19:33
i z kim Wilson będzie knuć w sequelu??
anyway 0:20:07
Ha! Ja wiedziałam,że ona musi za tym stać!
Hilsonka 0:20:22
ona tylko podpisze papierki
anyway 0:21:16
****. Zrobi to, chociaż dobrze wie,jaka jest opinia House'a.
Hilsonka 0:21:43
a jak to było w fiku "Ryzyko"??
anyway 0:22:17
A co to za szczęście?
jakie szczęście??
anyway 0:23:02
No ten fik. Co to jest?
Hilsonka 0:23:23
na forum był taki jeden... o ryzykownej terapii przeciwbólowej
anyway 0:24:02
Chwila <lol2>
A to przypadkiem nie bylo moje?



any napisał:
POTWIERDZAM i biorę winę na siebie.

okeeeej...
*knuje scenę, w której House siada sobie beztrosko na kanapie, a szydełko Wilsona wbija mu się w tyłek*
*boi się, co House mu zrobi tym szydełkiem, gdy je sobie wyciągnie*


any napisał:
Ty mi grozisz?

nie, czemu? przecież nie napiszę do Shore'a, że jeśli "House MD" nie skończy się Huddy, to zabiję mu jego ulubionego kota, psa czy co on tam lubi...
Tylko się obawiam, że jak jakaś naćpana wróżka-zębuszka przeczyta o Twojej wizji happy endu, to może zechcieć zrobić Ci przyjemność



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:59, 03 Sty 2009    Temat postu:

Richie napisał:
Ale może być duuużo jednostronnego Hilsona

To zdecydowany plus ^^ Ale byłoby jeszcze lepiej, gdyby w tę historię nie było zamieszane żadne małe wrzeszczące stworzenie.
Richie napisał:
A poza tym widzisz Huddy...

Ale i tak mnie lubisz, prawda?
Richie napisał:
I bardzo dobrze

Mnie to raczej załamuje
Richie napisał:
może TO odświeży Ci pamięć?

Już odświeżyło
Ale dlaczego wstawiłaś tam te gwiazdki? *looks innocent*
Richie napisał:
anyway 0:24:02
Chwila <lol2>
A to przypadkiem nie bylo moje?

Ładnie to tak upubliczniać moją sklerozę? Richie, jak mogłaś! ( )
Richie napisał:
*knuje scenę, w której House siada sobie beztrosko na kanapie, a szydełko Wilsona wbija mu się w tyłek*

Ty chyba powinnaś się porządnie wyspać...
Richie napisał:
Tylko się obawiam, że jak jakaś naćpana wróżka-zębuszka przeczyta o Twojej wizji happy endu, to może zechcieć zrobić Ci przyjemność

Nie, to niemożliwe. Wróżki też znają granice, aż tak podle nie mogłaby się zachować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:14, 03 Sty 2009    Temat postu:

any napisał:
Ale byłoby jeszcze lepiej, gdyby w tę historię nie było zamieszane żadne małe wrzeszczące stworzenie.

wiem, że tak by było lepiej może uda mi się wymyślić jakiś sposób, żeby pozbyć się tych dzieci na jakiś czas?

any napisał:
Ale i tak mnie lubisz, prawda?

well... yeah

any napisał:
Ale dlaczego wstawiłaś tam te gwiazdki? *looks innocent*

to nie ja, to forumowa cenzura *looks even more innocent*

any napisał:
Ty chyba powinnaś się porządnie wyspać...

maybe you're right *znów spała tylko 3,5 godziny*
tylko co się stanie, jeśli przyśni mi się coś gorszego, niż robótki ręczne?



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:50, 03 Sty 2009    Temat postu:

...
*click, squee, die*
anyś, Ty zapomniałaś o tym, że jesteś autorką swojego fika...? No, dobre. Przebija mnie i moją sklerozę 200. XD

Richie napisał:
tylko co się stanie, jeśli przyśni mi się coś gorszego, niż robótki ręczne?

...
Wilson będzie się torturowany i zaszczuty przez wariatkę, która kazała mu robić dzieciom żelki na okno? Albo samemu zbijać kołyskę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:04, 03 Sty 2009    Temat postu:

Richie napisał:
może uda mi się wymyślić jakiś sposób, żeby pozbyć się tych dzieci na jakiś czas?

A nie udałoby Ci się wymyślić sposobu na pozbycie się ich na WIEKI?
Richie napisał:
well... yeah

I knew!
Richie napisał:
to nie ja, to forumowa cenzura

Jjjjjasne.
Richie napisał:
*znów spała tylko 3,5 godziny*

Go. To. Bed. Now!!
Richie napisał:
tylko co się stanie, jeśli przyśni mi się coś gorszego, niż robótki ręczne?

Najważniejsze, żebyś się wyspała Wtedy może i te pomysły odejdą...

Kat napisał:
anyś, Ty zapomniałaś o tym, że jesteś autorką swojego fika...?

Me? No, no, of course not.
Kat napisał:
Albo samemu zbijać kołyskę?

Kat, nie uważasz, że ta kołyska jest lepsza od ręcznych robótek?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Sob 17:06, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 11 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin